Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36962
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Supercienka biodegradowalna powłoka o grubości 50 000 mniejszej od grubości włosa mogłaby chronić Wielką Rafę Koralową przed zagładą. Naukowcy z Australijskiego Instytutu Biologii Morskiej przeprowadzili serię testów, które wykazały, że unosząca się nad rafą warstwa węglanu wapnia, tego samego materiału, z którego wykonana jest rafa, uchroniłaby ją przed blaknięciem, blokując częściowo światło słoneczne. Testy przeprowadzone na siedmiu gatunkach korali wykazały, że taka warstwa o 30% zmniejsza ilość docierającego doń światła i dzięki czemu większość gatunków nie ulega blaknięciu. "Przetestowaliśmy hipotezę, zgodnie z którą zmniejszenie ilości światła słonecznego chroni korale przed stresem prowadzącym do blanknięcia", mówi Anna Mardsen, dyrektor Great Barrier Reef Foundation. "Przy tym projekcie pracowali inżynierowie-chemicy, eksperci od polimerów, ekolodzy morscy i specjaliści od raf koralowych", dodaje. Pani Madsen dodaje, że pokrycie całej rafy zajmującej powierzchnię 348 000 kilometrów kwadratowych byłoby niepraktyczne. Jednak wspomnianą powłoką można by chronić najbardziej cenne i najbardziej zagrożone fragmeny rafy. W ubiegłym roku firm Deloitte oszacowała wartość Wielkiej Rafy Koralowej na 43 miliardy dolarów. Australia, ze swoją niewielką populacją i intensywnym zużyciem węgla, znajduje się w czołówce największych emitentów CO2 w przeliczeniu na głowę mieszkańca. « powrót do artykułu
  2. Naukowcy z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS - Centre national de la recherche scientifique) oraz Instytutu Pasteura zidentyfikowali u gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus) gen związany ze zjadliwością, a także tworzeniem biofilmu i rozwojem oporności na pewne antybiotyki. Do najgroźniejszych należą szczepy gronkowca, które wykazują oporność na liczne antybiotyki. Jednym z nich jest metycylinooporny gronkowiec złocisty (MRSA, od ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus); szczepy MRSA są bowiem oporne na wszystkie antybiotyki β-laktamowe. Zespół Tareka Msadeka z Instytutu Pasteura analizuje reakcje bakteryjne na zmiany środowiskowe. Okazuje się, że są one często genetycznie kontrolowane przez 2-elementowe systemy. Badając jeden z takich systemów (WalKR, który jest niezbędny dla przeżycia bakterii), Francuzi scharakteryzowali dodatkowy komponent SpdC, białko błonowe o nieznanej dotąd roli. Element ten wchodzi w interakcje z systemem WalKR, a konkretnie kontroluje jego aktywność. Brak SpdC prowadzi do silnych spadków zjadliwości i oporności na pewne antybiotyki oraz ograniczenia tworzenia biofilmów. Autorzy publikacji z pisma PLoS Pathogens uważają, że hamowanie SpdC można wykorzystać do zwalczania zakażeń gronkowcem złocistym oraz do zrozumienia mechanizmów leżących u podłoża przejścia od nieszkodliwego organizmu komensalnego do patogenu. « powrót do artykułu
  3. Na jednej z sesji, podczas których studenci egiptologii Uniwersytetu w Swansea mogą się zapoznać z artefaktami i wziąć je do ręki, dr Ken Griffin odkrył przedstawienie Hatszepsut. Składa się ono z 2 sklejonych fragmentów wapienia. Trzymano je w magazynie przez ponad 20 lat i na sesję wybrano na postawie czarno-białego zdjęcia. Z przodu artefaktu widać głowę (większości twarzy, niestety, brakuje). Tuż za głową znajduje się wachlarz, a nad nią zachowały się ślady hieroglifów. Ikonografia wskazuje, że płaskorzeźba przedstawia władcę (sugeruje to np. umieszczony na czole Ureusz). Kim był zatem ten władca i skąd pochodzi wapienny artefakt? Griffin przejrzał dokumenty z Egypt Centre, ale nie znalazł nic na temat pochodzenia/miejsca znalezienia przestawienia. Wiadomo tylko, że trafiło ono do Swansea w 1971 r. podczas rozmieszczania obiektów należących do sir Henry'ego Wellcome'a. Ponieważ płaskorzeźba ma mniej niż 5 cm grubości, musiała zostać usunięta ze ściany kaplicy bądź grobowca. Z tyłu widać nawet ślady odkuwania. Griffin był w Egipcie wielokrotnie, szybko rozpoznał więc ikonografię, którą widział w świątyni Hatszepsut (Świątyni Milionów Lat) w Deir el-Bahari. Skojarzyły mu się zwłaszcza uczesanie postaci, opaska z Ureuszem oraz zdobienia wachlarza. Oprócz tego w hieroglifach używano żeńskiego zaimka, co także wskazywało, że płaskorzeźba przedstawiała władczynię, a nie władcę. !RCOL Wszystko wskazuje na to, że górny fragment, na którego rewersie widać osobę z krótką brodą, odcięto i po "przerobieniu" uzupełniono nim twarz postaci (początkowo Hatszepsut była przedstawiana jako kobieta, ale z biegiem lat nadawano jej coraz więcej cech męskich i w jej reprezentacjach pojawiła się m.in. broda). W ten sposób można wyjaśnić nietypowe cięcie na szczytowej krawędzi artefaktu. Manewru dokonał handlarz starożytnościami albo wcześniejszy właściciel. Miało to zapewne zwiększyć atrakcyjność i wartość obiektu. Koniec końców egiptolodzy zdecydowali się skleić 2 fragmenty w oryginalnym układzie. Griffin i inni uważają, że płaskorzeźba pochodzi najprawdopodobniej z Deir el-Bahari. By to potwierdzić, konieczne są dalsze badania. Niewykluczone, że uda się odkryć dokładne miejsce, z którego wykuto artefakt. « powrót do artykułu
  4. W niemal połowie bocianich gniazd są obecne śmieci, głównie folia i nylonowe sznurki. Stan gniazd odzwierciedla wszechobecność śmieci w naszym środowisku - informują naukowcy z Poznania po analizie danych z ośmiu lat kontroli gniazd tych ptaków. Problemowi obecności śmieci w bocianich gniazdach przyjrzeli się Zuzanna A. Jagiełło z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego (IZUPP) w Poznaniu i z Universidad Complutense de Madrid (Hiszpania) oraz Łukasz Dylewski, Dominika Winiarska, Katarzyna M. Żołnierowicz i Marcin Tobółka z IZUPP. Stwierdzili oni, że niemal połowa bocianów białych z przebadanej populacji wykorzystuje śmieci do budowy gniazd. Wnioski z badania przedstawiono w Environmental Science and Pollution Research. Ludzie produkują ogromne ilości śmieci, które są wszechobecne w środowisku. Zwierzęta, w tym ptaki, wykorzystują je na wiele sposobów i do różnych celów – zauważają autorzy publikacji. Australijskie altanniki, by zrobić wrażenie na samicach, w okolicę altanek znoszą plastikowe koraliki, korki, błyszczący celofan. Z kolei wróble i dziwonie znoszą do gniazd niedopałki papierosów, które działają odstraszająco na pasożyty zewnętrzne, ale długoterminowo powodują, że pisklęta są słabsze (działa na nie ogromna ilość substancji toksycznych). Plastikowe odpadki do gniazd znosi też bocian biały, o czym informowało wiele osób obrączkujących bociany - zauważa pierwsza autorka badania, Zuzanna Jagiełło. Śmieci w gniazdach zauważane są podczas corocznych badań, np. podczas obrączkowania piskląt - tak często, że stały się tematem osobnego projektu badawczego. Zwłaszcza, że bocian biały jest gatunkiem modelowym naszego zespołu badawczego, a ekologię jego populacji i rozrodu już od 15 lat bada inny współautor publikacji, Marcin Tobółka z IZUPP - dodaje. Wnioski dotyczące skali wykorzystania śmieci przez bociany pochodzą z kontroli gniazd w Polsce zachodniej, w okolicach Leszna, prowadzonej w latach 2009-2016. Naukowcy wykorzystali dane z monitoringu gniazd - czynności, w czasie której oceniana jest wielkość lęgów, a młode ptaki są obrączkowane. Osoby prowadzące kontrolę gniazd zwracają przy okazji uwagę na obecność śmieci i ewentualnie je usuwają (bo śmieci mogą zagrażać ptakom: oznaczają ryzyko zaplątania czy nawet uduszenia). W ramach badania sprawdzano też okolice gniazda w odległości, z jakiej bociany znoszą budulec. Autorzy raportu zbadali w sumie 342 gniazda z jajami, w połowie z nich (w 171) znaleźli śmieci. Plastik był też obecny niemal w połowie (42 proc.) gniazd z pisklętami (w 186 spośród 445 zbadanych gniazd). Aż 38 proc. śmieciowej zawartości gniazd to nylonowe sznurki, niewiele mniej (33 proc.) – strzępy folii. Zdecydowanie rzadziej trafiały się kawałki materiałów albo papieru. Pomiędzy wiekiem bocianów a skalą wykorzystania przez nie tworzyw sztucznych istnieje związek - wykazali autorzy badania. Im starsza jest samica, tym więcej śmieci jest w gnieździe. Prawdopodobnie związane jest to z faktem, że wraz z wiekiem rośnie doświadczenie. Już wcześniej wykazano, że w przypadku kani czarnej im starszy jest ptak (do pewnego momentu) - tym więcej śmieci w jego gnieździe, co stanowi o lepszej kondycji osobnika. Taki ptak, przynoszący śmieci - jest lepszym rodzicem. Oba gatunki - i kania, i bocian - są długowieczne i być może uczą się, że śmieci mogą być wykorzystywane jako materiał gniazdowy. Z czasem używają ich częściej - tłumaczy Zuzanna Jagiełło. Największa populacja bocianów w Europie żyje dziś na terenie Hiszpanii, gdzie w kwestii śmieci zwyczaje są podobne. Wstępne badania wskazują na podobny poziom używania śmieci w budowie gniazd przez bociana białego, przez około 50 proc. par w populacji - mówi Zuzanna Jagiełło, która współpracuje z Universidad Complutense de Madrid. Różnica pomiędzy polskimi a hiszpańskimi bocianami jest taka, że hiszpańskie od ponad 30 lat żerują na wysypiskach śmieci, a u polskich wciąż zdarza się to dość rzadko. To bardzo ciekawe, gdyż obie populacje wykazują różnice w zachowaniu - bociany hiszpańskie, poprzez żerowanie na wysypiskach śmieci, mają zdecydowanie łatwiejszy dostęp do śmieci, niż bociany z terenu Polski, które wciąż najczęściej żerują w środowisku naturalnym. A jednak użycie śmieci w gniazdach jest na mniej więcej takim samym poziomie. Prawdopodobnie wysypiska są źródłem pokarmu, a materiał gniazdowy jest zbierany w najbliższej okolicy gniazda, które jest nieco oddalone od składowiska - mówi. Można się zastanawiać, czy wykorzystanie odpadków przez ptaki wynika z dużej dostępności śmieci w środowisku – czy może dają one „technologiczną” przewagę nad tradycyjnym budulcem, np. są trwalsze. To pytanie ciągle pozostaje otwarte - mówi ekolog. Na przykład sznurek polipropylenowy jest trwalszy, wytrzymalszy od naturalnych materiałów gniazdowych. Ta cecha, powiązana ze spadkiem dostępności naturalnych materiałów gniazdowych w środowisku - co jest związane z modernizacją rolnictwa i uprawami wielkopowierzchniowymi - może stanowić o wyższości i użyteczności materiałów antropogenicznych". Zuzanna Jagiełło zaznacza również, że obecność śmieci oznacza ryzyko dla piskląt, a zaplątanie w sznurek często prowadzi do śmierci ptaka. Jednak skalę tego zjawiska trudno jest wykryć bez stałego monitoringu gniazda. W naszej pracy została też wykazana istotna zależność pomiędzy ilością śmieci w gnieździe, a zanieczyszczeniem śmieciami środowiska wokół gniazda - dodaje. Od lat 50. XX w. do 2017 r. wyprodukowano 8,3 mld ton tworzyw sztucznych, a jedynie w latach 1988–2010 światowa roczna produkcja wzrosła z 75 mln do 245 mln ton rocznie. Większość zużytego tworzywa sztucznego jest wyrzucana, dlatego plastikowe śmieci zaścielają lądy, a na oceanie tworzą ogromne, pływające wyspy. Jego cząstki znajdowane są w organizmach zwierząt żyjących w najbardziej odległych częściach Ziemi. Obecność syntetycznych śmieci w środowisku stała się tak wielkim problemem, że coraz więcej organizacji prowadzi kampanie uświadamiające i zniechęca konsumentów od kupowania plastiku. Pojawiają się nawet specjalne uregulowania prawne, np. wymuszające ograniczenie użycia torebek foliowych, plastikowych sztućców i naczyń czy butelek PET. Obecność tworzyw sztucznych w środowisku jest problemem głównie ze względu na ich ogromną trwałość. « powrót do artykułu
  5. Wiele wskazuje na to, że seniorzy, którzy wolniej chodzą, znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka demencji. Brytyjscy naukowcy analizowali dane zebrane w ramach English Longitudinal Study of Aging. Autorzy publikacji z Journal of the American Geriatrics Society skupili się na informacjach z lat 2002-15. Oceniali prędkość chodu blisko 4 tys. (3932) ochotników w wieku 60+ w latach 2002-03 i 2004-05 i sprawdzali, czy zapadli oni na demencję, czy nie. Okazało się, że ludzie chodzący wolniej i doświadczający w 2-letnim okresie większego spadku prędkości chodu byli bardziej zagrożeni demencją. U osób, które na początku studium miały obniżone zdolności poznawcze (rozumowanie i podejmowanie decyzji) i których zdolności szybciej pogarszały się w czasie studium, także częściej diagnozowano demencję. Akademicy podkreślają, że zmiana prędkości chodu i zmiany poznawcze nie wywierały interakcyjnego wpływu na ryzyko demencji. « powrót do artykułu
  6. Największy na świecie prywatny pracodawca, Walmart, rozpoczął testy robotów wspomagających pracę załogi. W 50 sklepach w USA pojawiły się urządzenia, dzięki którym pracownicy będą mogli więcej czasu poświęcić obsłudze klienta. Walmart, który na całym świecie zatrudnia 2,3 miliona osób, posiada sieć ponad 11 700 sklepów. Jak w każdym dużym sklepie pracownicy znaczną część czasu spędzają na przeglądaniu półek sprawdzając, czy nie należy dołożyć towaru, czy towary i ceny są dobrze oznaczone, czy klienci nie pomieszali towarów. Właśnie z tych nużących, przewidywalnych i łatwych do zaplanowania zadań mają ich w przyszłości zwolnić roboty. Urządzenia samodzielnie powoli jadą wśród półek i je skanują. Gdy zauważą jakieś nieprawidłowości, przesyłają odpowiednie informacje, dzięki czemu pracownik może podejść i uzupełnić towar na półce czy przełożyć nieprawidłowo odłożony przez klienta towar. Roboty sprawdzają półki znacznie szybciej niż ludzie, dzięki czemu ci drudzy mogą w tym czasie wykonywać inne zadania, na przykład pomagać klientom. Wiceprezes Walmarta, John Crecelius, odpowiedzialny w firmie za innowacje, mówi, że na razie roboty nie jeżdżą przez cały dzień. Są one uruchamiane rano, w środku dnia oraz wieczorem. Firma przygląda się ich pracy, sprawdza reakcje klientów i pracowników. Na razie nie opracowano jeszcze schematu, wedle którego urządzenia miałyby pracować. Wiadomo jednak, że i klienci i pracownicy przyjęli dobrze nowe urządzenia. W niektórych sklepach pracownicy przyczepili robotom plakietki z imionami. To zwykle dobry znak. Tak się dzieje, gdy pracownicy czują, że coś im pomaga, stwierdza Crecelius. Koncern nie zdradza swoich planów co do przyszłości robotów skanujących. Przyszłość pokaże, na ile się one sprawdzą i czy firma zdecyduje się na ich wdrożenie na szerszą skalę. « powrót do artykułu
  7. W 2017 roku rakieta Falcon 9 wypaliła dziurę w jonosferze, przez co na chwilę zepsuł się system GPS. Start ten różnił się od innych, przez co doszło do zakłóceń sygnału nawigacji satelitarnej. Zwykle rakiety udające się w przestrzeń kosmiczną lecą pod pewnym kątem w stosunku do powierzchni Ziemi. Pozwala to na zmniejszenie siły ciążenia i naprężeń w samym pojeździe. Po około 80-100 kilometrach większość rakiet leci niemal równolegle do powierzchni planety i uwalnia swój ładunek. Jednak w sierpniu 2017 roku firma SpaceX wystrzeliła rakietę Falcon 9, które poleciała pionowo w górę. Taka trasa była możliwa, gdyż do wyniesienia był bardzo lekki ładunek, ważący zaledwie 475 kilogramów satelita Formosat-5. Od mniej więcej dekady naukowcy wiedzą, że pogoda przy powierzchni Ziemi wpływa na wyższe warstwy atmosfery. Badają to zjawisko i coraz bardziej interesują się też wpływem startujących rakiet na atmosferę naszej planety i, za jej pośrednictwem, na satelity krążące wokół Ziemi. W przeszłości obserwowano w jonosferze fale uderzeniowe w kształcie litery V, pojawiające się, gdy rakiety leciały niemal równolegle do powierzchni Ziemi. Jednak w przypadku misji Formosat-5 zaobserwowano coś innego. Jako, że Falcon 9 przez niemal cały czas leciał pionowo, generowane przezeń  fale uderzeniowe były okrągłe i objęły swoim zasięgiem obszar 1,8 milionów kilometrów kwadratowych nad zachodnimi USA i Pacyfikiem. Niedługo później, dokładnie 13 minut po starcie rakiety, w jonosferze pojawiła się dziura o szerokości 900 kilometrów, wypalona przez drugi człon rakiety. Naukowcy sądza, że dziura ta spowodowała błędy w pomiarach GPS, którego wskazania różniły się o 1 metr od wskazań prawidłowych. Charles C.H. Lin z Narodowego Uniwersytetu Cheng Kung na Tajwanie, główny autor badań nad wpływem startu misji Formosat-5 na atmosferę, mówi, że rakieta działa podobnie do małego wulkanu. Dostarcza energię do środkowych i górnych części atmosfery. W przypadku pionowo startującego Falcona 9 pojawiła się dziura w plazmie, która przetrwała 2-3 godziny. Lin mówi, że rakieta miała na atmosferę podobny wpływ co burza magnetyczna. O ile jednak burza ma zasięg globalny, rakieta miała zasięg regionalny. Zdaniem naukowców z Tajwanu, nie powinniśmy jednak zbytnio martwić się zakłóceniami GPS-a powodowanymi przez starty rakiet. Atmosfera jest przecież dynamiczna, a w jonosferze, troposferze i w innych miejscach występują zjawiska, które mogą powodować, że systemy nawigacji satelitarnej pomylą się nawet o ponad 20 metrów. Zwykle GPS radzi sobie z takimi naturalnymi zakłóceniami i automatycznie koryguje błedy, jednak czasami skorygować ich nie jest w stanie. Jednak, jak mówi Lin, w przyszłości problem może narastać. Wchodzimy w epokę, gdy starty rakiet, dzięki wykorzystaniu rakiet wielokrotnego użytku, będą coraz częstsze. Jednocześnie rakiety są coraz potężniejsze i myślimy o wysyłaniu ładunków na inne planety Te dwa czynniki mogą coraz bardziej na siebie nachodzić i będą miały wpływ na średnie i wyższe partie atmosfery. Trzeba zwrócić na to uwagę. « powrót do artykułu
  8. Wg naukowców z Queen Mary University of London, kryzy i rogi triceratopsów i styrakozaurów nie wyewoluowały wcale, by ułatwić wzajemne rozpoznawanie i zapobiegać krzyżowaniu (hybrydyzacji) osobników z różnych gatunków. Akademicy badali wzorce zdobień ciała 46 gatunków ceratopsów (Ceratopsia). Nie znaleźli jednak różnic między gatunkami żyjącymi razem i oddzielnie. Wcześniejsze badania z tej samej uczelni pokazały, że kryza protoceratopsa wyewoluowała pod wpływem doboru płciowego. Nowe studium, którego wyniki ukazały się w piśmie Proceedings of the Royal Society B, sugeruje, że podobne zjawisko mogło zajść w całym infrarzędzie ceratopsów. Paleontolodzy znaleźli też dowody, że ozdobniki ewoluowały szybciej od innych cech. Ponieważ ich rozwój i utrzymanie są kosztowne, widać, że działała tu silna presja ewolucyjna. Mamy rozwiązanie utrzymującej się przez długi czas i [jednocześnie] nietestowanej hipotezy dot. pochodzenia i funkcji cech ozdobnych u ceratopsów. Wiele [...] dyskusji w literaturze popularnej zawiera przykłady, do czego kryzy czy rogi mogły służyć, ale wszystko to raczej spekulacje. My wykazaliśmy, że rozpoznawanie gatunku (jedno z najpopularniejszych wyjaśnień) nie odpowiada za różnorodność czy pochodzenie zdobień w tej grupie dinozaurów - podkreśla doktorant Andrew Knapp. Knapp dodaje, że jeśli rzeczywiście dobór płciowy napędzał ewolucję zdobień u ceratopsów, zademonstrowanie tego w różnych liniach dowodów może pozwolić na śledzenie jego wpływu w dużej skali czasowej. Brytyjczyk przypomina, że współczesne modele komputerowe zasugerowały, że dobór płciowy może napędzać szybką specjację (powstawanie nowych gatunków), adaptację i wymieranie. Ponieważ w naszym świecie rośnie presja wywierana na przyrodę, wiedza ta ma spore znaczenie dla ochrony gatunków i przewidywania ich losów. « powrót do artykułu
  9. Po ostatnim skandalu wokół firmy Cambridge Analytica, coraz więcej firm wstrzymuje się z reklamowaniem swoich usług na Facebooku. Przypomnijmy, że Cambridge Analytica nielegalnie pozyskała dane dziesiątków milionów użytkowników Facebooka i wykorzystywała je podczas kampanii wyborczych w różnych krajach, wpływając na wynik wyborów. Robimy sobie przerwę od Faceboka, oświadczyli przedstawiciele Mozilli. Firma nie kasuje jednak swojego konta i rozważy powrót do serwisu społecznościowego, jeśli wprowadzi on mechanizmy lepiej chroniące prywatność użytkowników. Niemiecki Commerzbank również oświadczył, że przerywa kupowanie reklam na Facebooku i przeprowadzi analizy dotyczące mechanizmów bezpieczeństwa stosowane przez serwis społecznościowy. Firma Sonos, sprzedająca elektronikę konsumencką, stwierdziła, że przez tydzień nie będzie reklamowała się na Facebooku, Twitterze, Instagramie i Google'u. Skandal wokół Cambridge Analytica, podobnie jak wiele innych informacji nadchodzących z Krzemowej Doliny, każe nam zadać pytanie, czy przemysł IT dobrze równoważy swój własny interes z jednym ze swoich największych obowiązków – dbaniem o prywatność użytkowników, czytamy na blogu tej firmy. Elon Musk oświadczył, że wyłącza facebookowe profile Tesli i SpaceX. Trzeba jednak zapytać, czy nie są to tylko gesty symboliczne. Facebook ma tak olbrzymi zasięg, że wielkie firmy nie mogą go ignorować. Z pewnością jednak ich postępowanie to problem dla serwisu społecznościowego. Firma Zuckerberga ma na głowie też co najmniej sześć pozwów związanych ze skandalem Cambridge Analytica. Wśród nich jest jeden pozew zbiorowy i trzy pozwy od akcjonariuszy. Śledztwo w sprawie serwisu prowadzą też stany Nowy Jork, Massachusetts i, podobno, Federalna Komisja Komunikacji. Niewykluczone, że dojdzie do przesłuchania przed Kongresem USA i Parlamentem Wielkiej Brytanii. Tymczasem brytyjskie władze przeszukały siedzibę Cambridge Analytica. « powrót do artykułu
  10. Amerykańscy kongresmeni nie posłuchali prezydenta Trumpa, którego propozycja budżetu na rok podatkowy 2018 zakładała duże cięcia w finansowaniu badań naukowych. Postąpili wręcz odwrotnie do życzeń Białego Domu. Plan wydatków na bieżący rok podatkowy, który rozpoczął się w październiku ubiegłego roku, zakłada największy od ponad 10 lat wzrost wydatków na badania naukowe. Całość wydatków państwa określono na 1,3 biliona dolarów. Prawodawcy uzgodnili, że maksymalne wydatki agend cywilnych i wojskowych będą w latach 2018/2019 o 300 miliardów USD większe, niż wcześniej. Dzięki temu niektóre agendy badawcze odczują znaczne zwiększenie budżetu. Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH) otrzymają o 3 miliardy USD więcej niż w roku ubiegłym, a ich budżet wyniesie 37 miliardów dolarów. To wzrost o 8,3%, podczas gdy Biały Dom proponował 22-procentową obniżkę budżetu. W nowym budżecie przewidziano dodatkowe 414 milionów dolarów na badania nad chorobą Alzheimera, dzięki czemu NIH będzie mógł przeznaczyć na walkę z tą chorobą 1,8 miliarda USD oraz dodatkowo 27 milionów USD na medycynę interdyscyplinarną. Narodowa Fundacja Nauki (NSF) otrzyma o 295 milionów dolarów więcej, a jej budżet wyniesie 7,8 miliarda USD (wzrost o 3,9%), z tym, że budżet na badania naukowe zwiększy się o 5%. Kongres uznał, że należy zwiększyć budżet tej instytucji w obliczu rosnącej konkurencji naukowej ze strony Chin i innych krajów. W budżecie uwzględniono też wysuniętą przez Senat propozycję budowy trzech nowy statków do badań oceanicznych. Na Wydział Nauki Departamentu Energii przeznaczono o 868 milionów dolarów więcej. Będzie on dysponował więc budżetem w wysokości 6,26 miliarda dolarów, czyli o 15% większym. Biały Dom chciał obcięcia budżetu o 15%. Ponadto Kongres nie tylko nie zgodził się z prezydencką propozycją likwidacji Advanced Research Projects Agency-Energy, ale zwiększył budżet tej agencji o 47 milionów, do kwoty 353 milionów dolarów. Więcej pieniędzy na badania naukowe dostanie też NASA. Jej projekty naukowy zyskają o 457 milionów dolarów więcej (7,9%), w sumie będzie to 6,2 miliarda USD. Kongres zdecydował, że na badania planetarne NASA będzie mogła wydać o 382 miliony dolarów więcej (wzrost o 21%), czyli 2,2 miliarda USD. Budżet na badania Ziemi pozostanie na tym samym poziomie co w roku ubiegłym, jednak prawodawcy nie zgodzili się z propozycją likwidacji wielu projektów badawczych i utrzymali finansowanie WFIRST (Wide Field Infrared Survey Telescope). Całkowity budżet NASA wyniesie 20,7 miliarda dolarów, o 1,1 miliarda więcej niż rok wcześniej. Finansowanie Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) ustalono na poziomie 5,9 miliarda USD (wzrost o 234 miliony). Nie wzrosły pieniądze na badania nad klimatem, jednak odrzucono przedstawione przez Biały Dom i Izbę Reprezentantów propozycję cięć. Narodowy Instytut Standardów i Technologii (NIST) dostał o 247 milionów dolarów więcej, więc jego budżet to 1,2 miliarda. Nie wyrażono także zgody na zmniejszenie z ośmiu do czterech centrów badań nad klimatem prowadzonych przez US Geological Survey (USGS). Budżet tej agencji zwiększono o 63 miliony dolarów, do 1,1 miliarda. Projekty badawcze prowadzone przez Departament Rolnictwa otrzymają dodatkowo 139 milionów dolarów, więc do wydania będzie tutaj 3,03 miliarda USD. Budżet Agencji Ochrony Środowiska (EPA) pozostanie na poziomie 8,1 miliarda dolarów. Odrzucono propozycję głębokich cięć. W sumie wydatki federalne na prace badawczo-rozwojowe wyniosą 176,8 miliarda dolarów, czyli będą o 20,1 miliarda (12,8%) większe niż w roku podatkowym 2017. To największy wzrost od ponad dekady oraz, po uwzględnieniu inflacji, największy w historii USA budżet na R&D. To jednocześnie największy od 2009 roku wzrost wydatków na badania podstawowe i nauki stosowane. Dla porównania, tegoroczne całkowite wydatki budżetu Polski to mniej niż 120 miliardów dolarów. « powrót do artykułu
  11. Zjadanie 4,2 dag orzechów pekan dziennie chroni dorosłych przed chorobą sercowo-naczyniową i cukrzycą typu 2. Badania przeprowadzone na Tufts University wykazały, że uwzględnienie pekanów w diecie znacząco poprawia insulinowrażliwość i markery chorób kardiometabolicznych u skądinąd zdrowych dorosłych z nadwagą bądź otyłością (i tłuszczem gromadzącym się głównie na brzuchu). Amerykanie podkreślają, że coraz więcej dowodów wskazuje, że orzechy drzewne wiążą się z obniżonym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych. Zespół Diane L. McKay jako pierwszy przyglądał się jednak wpływowi spożycia pekanów na czynniki inne niż poziom lipidów we krwi (naukowców szczególnie interesowały czynniki odnoszące się do cukrzycy typu 2.). Warto pamiętać o tym, że otyłość jest czynnikiem ryzyka cukrzycy typu 2., a zarówno otyłość, jak i cukrzyca podnoszą z kolei ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Pekany zawierają dużo jedno- i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, dlatego zastąpienie porcji tłuszczów nasyconych tym zdrowszymi tłuszczami może wyjaśniać zaobserwowane skutki kardioochronne. Oprócz tego pekany zawierają wiele składników bioaktywnych oraz witaminy i minerały. [...] Jedna mała zmiana - jedzenie garści pekanów dziennie - może mieć duży wpływ na zdrowie osób z grupy podwyższonego ryzyka. Autorzy publikacji z pisma Nutrients zebrali grupę 26 kobiet i mężczyzn (średnia wieku wynosiła 59 lat). Amerykanie odwołali się do badania klinicznego typu crossover study, gdzie każdy pacjent przechodzi w losowej kolejności poszczególne warianty terapii. Ochotnikom dostarczano wszystkie posiłki. Porównywano skutki diety pekanowej (z orzechami dostarczano 15% kalorii) oraz izokalorycznej bezorzechowej diety kontrolnej z podobną ogólną zawartością tłuszczu i błonnika. Po miesiącu diety pekanowej zmiany w poziomie insuliny w surowicy, insulinoooporności i funkcji komórek beta wysp trzustkowych były większe niż na diecie kontrolnej. « powrót do artykułu
  12. Dieta uboga w metioninę wyzwala u myszy powstawanie nowych naczyń (angiogenezę) w mięśniach szkieletowych. Ustalenia naukowców ze Szkoły Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Harvarda wyjaśniają, przynajmniej częściowo, rezultaty wcześniejszych badań, z których wynikało, że dieta zawierająca niewiele tego aminokwasu wydłuża życie i okres życia, w którym jest się zdrowym. Wszystko wydaje się sprowadzać do poprawy funkcji naczyń. Korzyści wynikające z ograniczenia u gryzoni metioniny są fascynujące, bo przypominają te związane z ograniczeniem liczby kalorii. Tutaj nie ma jednak wymuszonego zmniejszenia spożycia pokarmów - podkreśla prof. James Mitchell. Poprzednie badania zespołu Mitchella pokazały, że metionionowa dieta eliminacyjna zwiększa produkcję siarkowodoru. Gaz ten spełnia w komórkach/organizmie wiele różnych funkcji, m.in. sprzyja wzrostowi nowych naczyń z komórek śródbłonka. Mając to wszystko na uwadze, Amerykanie postanowili sprawdzić, czy istnieje bezpośredni związek między metioninową dietą eliminacyjną i angiogenezą. Podczas eksperymentów myszom podawano karmę ubogą w metioninę i całkowicie pozbawioną drugiego aminokwasu zawierającego siarkę - cysteiny. Po 2 miesiącach okazało się, że u gryzoni tych zwiększyła się liczba naczyń włosowatych w mięśniach szkieletowych (porównań dokonywano do zwierząt z grupy kontrolnej). Autorzy publikacji z pisma Cell wyjaśniają, że angiogeneza jest wyzwalana przez niedotlenienie (hipoksję). Dochodzi do niej podczas zablokowania naczynia albo podczas intensywnych ćwiczeń. Dieta uboga w metioninę wyzwalała jednak wzrost naczyń w warunkach normalnej zawartości tlenu, co sugeruje, że w grę wchodzi szlak, który reaguje na niedobór aminokwasów, a nie tlenu. Na dalszych etapach badań wykazano, że do angiogenezy uruchamianej przez ograniczenie metioniny potrzebne są czynnik transkrypcyjny ATF4 i kinaza GCN2. Amerykanie zaznaczają, że zdobytą wiedzę można będzie wykorzystać na kilka sposobów, np. do wzmagania angiogenezy w przebiegu starzenia czy chorób naczyniowych. Z drugiej strony można też będzie próbować hamować powstawanie naczyń zasilających nowotwór. « powrót do artykułu
  13. Eksperci, którzy widzieli film ze śmiertelnego wypadku autonomicznego samochodu Ubera są zaskoczeni, że pojazd w żaden sposób nie zareagował. Wygląda na to, że technologie stosowane w autonomicznych pojazdach są znacznie mniej dojrzałe, niż się wydawało. Zdaniem osób specjalizujących się w kryminalistyce śledczej, w identycznych warunkach człowiek zareagowałby szybciej i niewykluczone, że Elaine Herzberg by żyła. Jej śmierć to najpoważniejszy z dotychczasowych problemów, z jakim muszą zmierzyć się firmy rozwijające technologie autonomicznych samochodów. Jak mówią analitycy z firmy Morgan Stanley, w USA notuje się 1 śmiertelną ofiarę na 86 milionów mil przejechanych przez samochody. Autonomiczne pojazdy przejechały od 15 do 20 milionów mil. W ich przypadku statystyki śmiertelności wyglądają więc znacznie gorzej niż w przypadku pojazdów kierowanych przez człowieka. Zachary Moore, inżynier śledczy z firmy Wexco International Corp., który od ponad 10 lat specjalizuje się w rekonstrukcji wypadków, po przeanalizowaniu wspomnianego filmu stwierdził, że na suchym asfalcie przeciętny kierowca zatrzymałby pojazd 2,5 metra przed przechodzącą przez ulicę kobietą. Z kolei profesor Bryant Walker Smith z University of South Carolina mówi, że system lidar powinien bez problemu wykryć kobietę i odróżnić ją od elementu stacjonarnego. Jego zdaniem materiał wideo sugeruje, że automatyczny system nie zadziałał oraz, że kierowca samochodu (oraz piesza) wykazali się nieostrożnością. Uber musi wyjaśnić, co się stało. Są tylko dwie możliwości: albo czujniki jej nie wykryły, albo oprogramowanie uznało, że wykryty obiekt nie jest czymś, przed czym należy się zatrzymać, dodaje Mike Ramsey, analityk z Gartner Inc. Dla niego cały wypadek jest tajemniczy. Systemy, w jakie wyposażone są samochody Ubera badają otoczenie w promieniu 360 stopni na odległość co najmniej 100 metrów i działają lepiej w nocy niż w ciągu dnia. Ofiara wypadku przekroczyła cały pas jezdni i część drugiego, zanim została potrącona. System miał więc wystarczająco dużo czasu, by zareagować. Eksperci podkreślają, że nawet na wideo – które jest gorszej jakości niż ludzki wzrok – widać panią Herzberg na tyle długo, iż przeciętny kierowca zdążyłby w jakikolwiek sposób zareagować. Materiał wideo powoduje, że wszystko co jest jasne, wydaje się jaśniejsze, a wszystko co ciemne - ciemniejsze. Ludzkie oczy widzą lepiej, podkreśla Sean Alexander z Crash Analysis & Reconstruction LLC. W czasie, gdy samochód powinien już hamować, pieszy też miał czas by zareagować, zatrzymać się, więc nie byłoby nawet potrzeby by zatrzymywać samochód, dodaje. Policja w Tempe oświadczyła, że nie wskazuje winnych wypadku. Po zakończeniu przez nią śledztwa sprawa zostanie przekazana do prokuratury i to ona zdecyduje o ewentualnym postawieniu zarzutów. Osobną kwestią jest zachowanie kierowcy samochodu. Z materiału wynika, że przez około 13 sekund nagrania siedząca za kierownicą patrzy na drogę jedynie przez 3 sekundy. Trudno jednak na tej podstawie coś wyrokować. Nawet jeśli kierowca patrzyłby wyłącznie na drogę, to przecież zakłada, że automat potrafi prowadzić samochód. Nie wiadomo, kiedy należy przejąć kontrolę, mówi Ramsey. Z kolei profesor prawa Ryan Calo z University of Washington, który specjalizuje się w robotyce i sztucznej inteligencji uważa, odnosząc się najwyraźniej do wstępnego oświadczenia policji z Tempe, że pogląd, iż to nagranie zwalnia Ubera z winy jest w oczywisty sposób nieprawdziwy. Zdaniem naukowca, śledczy będą musieli odpowiedzieć nie na pytanie, kiedy piesza jest widoczna na wideo o niskiej rozdzielczości, ale co wykryły czujniki samochodu i jak oprogramowanie zinterpretowało te dane. Nawet jeśli kamera nie wykryła jej na czas, to dlaczego nie wykrył jej lidar i dlaczego oprogramownie nie uznało, że będzie nadal podążała trasą, na której się znalazła?, pyta Calo. Tymczasem Uber zawiesił wszystkie testy swoich autonomicznych samochodów prowadzone na drogach publicznych. W Bostonie władze miasta poprosiły firmę NuTonomy Inc., by również tymczasowo przerwała testy takich pojazdów. « powrót do artykułu
  14. Narkotyki są tak rozpowszechnione, że 13% osób biorących udział w badaniach miało ich ślady na palcach, pomimo tego, że żadna z tych osób nigdy nie używała narkotyków. Wspomniane badania przeprowadzili naukowcy z University of Surrey, którzy wcześniej opracowali szybki test, pozwalający z odcisku palca zidentyfikować użytkowników narkotyków, odróżnić osoby używające kokainę od użytkowników heroiny oraz wykazać, którzy z badanych zetknęli się z narkotykami nieświadomie. W badaniach, których wyniki opublikowano na łamach Clinical Chemistry, wzięło udział 50 ochotników, którzy nigdy nie używali narkotyków oraz 15 osób, które przyznały, że w ciągu poprzednich 24 godzin używały heroiny bądź kokainy. Od osób, które nie zażywały narkotyków, a które nie myły przed badaniem rąk, pobrano odciski palców. Okazało się, że u około 13% z nich znaleziono na palcach ślady kokainy, a u około 1 procenta – ślady metabolitu heroiny. Naukowcy, na podstawie poziomu zanieczyszczenia narkotykami, byli w stanie odróżnić, który z użytkowników zażywał narkotyki. Nawet jeśli po ich zażyciu umył ręce. Uczeni postanowili też zbadać, czy ślady narkotyku mogą się przenieść przez uścisk dłoni. Osoby, które nie brał narkotyków uścisnęły dłoń z użytkownikami narkotyków. Okazało się, że w ten sposób ślady narkotyków są przenoszone, ale na podstawie poziomów zanieczyszczeń możliwe było odróżnienie osób mających świadomy i nieświadomy kontakt z narkotykami. Wierzcie lub nie, ale kokaina bardzo powszechnie zanieczyściła środowisko. Od dawna wiadomo, że jest ona obecna na wielu banknotach. Nawet mimo tej wiedzy byliśmy zdziwieni, że odkryliśmy ją na palcach tak wielu osób, mówi doktor Melanie Bailey, wykładowca analityki śledczej. Nasze badania pokazują, że badania odcisków palców to przyszłość testów antynarkotykowych. Jest wiele powodów, dla których należy wykorzystywać tę metodę. Jest ona nieinwazyjna, łatwa w przeprowadzeniu i od razu identyfikuje osobę badaną, dodaje Mahado Ismail, główny autor badań. Badania były współfinansowane przez firmę Intelligent Fingerprinting, która opracowała pierwszy przenośny test narkotykowy, który działa analizując skład potu w z odcisku palca osoby badanej. « powrót do artykułu
  15. Dzięki modelowaniu komputerowemu naukowcy z Houston Methodist przejrzeli tysiące istniejących leków. Sprawdzali, czy wśród nich nie kryje się jakiś, który zapobiegałby aktywacji komórek trójujemnego raka piersi, które rozprzestrzeniły się do mózgu. Natrafili na edelfozynę, dopuszczoną przez Agencję Żywności i Leków (FDA) do 1. fazy badań (ang. Investigational New Drug, IND) pod kątem białaczki. Jak podkreślają autorzy publikacji z pisma Cancer Research, była ona także testowana jako lek na pierwotne guzy mózgu. Akademicy wstrzyknęli myszom pobrane od chorych komórki macierzyste trójujemnego raka piersi. Po przeleczeniu gryzoni edelfozyną przerzutujące komórki macierzyste nie zaczęły rosnąć w mózgu. Gdy komórki nowotworowe przemieściły się z gruczołów sutkowych do mózgu, edelfozyna nie dopuszczała, by komunikowały się one z komórkami mózgu - wyjaśnia dr Stephen T. Wong. Po zdiagnozowaniu przerzutów do mózgu czas przeżycia trójujemnych pacjentek jest krótszy, co oznacza, że po dotarciu na miejsce komórki te adaptują się szybciej. Trójujemne raki sutka to komórki nowotworowe, charakteryzujące się brakiem ekspresji zarówno receptorów steroidowych (ER/PR; estrogenowych i progesteronowych), jak i receptora HER2. Brak białek receptorowych oznacza, że leki przeciwnowotworowe nie mogą ich namierzyć i podczas leczenia trzeba się uciekać do bardzo agresywnych i toksycznych metod terapii. Realne opcje terapeutyczne dla przerzutów do mózgu są bardzo potrzebne. Ponieważ edelfozyna została już zaaprobowana przez FDA, chcielibyśmy w ciągu kilku kolejnych lat przejść do II fazy testów klinicznych leku na metastatyczne nowotwory mózgu - podsumowuje prof. Hong Zhao. « powrót do artykułu
  16. Naukowcom udało się zidentyfikować nowe białko przeciwnowotworowe. Proteina LHPP zapobiega niekontrolowanej proliferacji komórek nowotworu wątroby. Zdaniem zespołu profesora Michaela N. Halla z Uniwersytetu w Bazylei, LHPP może też służyć jako biomarker raka wątroby. W ostatnich dekadach rośnie liczba przypadków raka wątrobowokomórkowego. Bardzo często choroba ta wykrywana jest w późnym stadium, gdy wątroba jest poważnie uszkodzona i pacjent ma niewielkie szanse na przeżycie. Marker z LHPP może znacząco pomóc w diagnostyce. Białka będące supresorami nowotworowymi są często uszkodzone w komórkach nowotworowych. Zespół profesora Michaela N. Halla wykazał, że utrata LHPP pomaga w rozprzestrzenianiu się raka wątrobowokomórkowego i pogarsza prognozy pacjenta. Podczas badań naukowcy stworzyli mysi model wspomnianego nowotworu, a następnie przeanalizowali ponad 4000 protein, porównując ich występowanie w komórkach zdrowych i nowotworowych. W końcu uznali, że tego, czego szukają to fosfataza histydyny LHPP. Uderzający był fakt, że LHPP jest obecne w zdrowej tkance, a nie ma go w guzie, stwierdza jeden z autorów badań, Sravanth Hindupur. Gdy do chorych tkanek wprowadzono informację genetyczną o LHPP zapobiegło to tworzeniu się nowych guzów i pomogło w utrzymaniu funkcjonowania wątroby. Podobnie jak w modelu mysim, także i u pacjentów cierpiących na nowotwór wątroby zauważyliśmy uderzająco zmniejszony poziom LHPP, dodaje Hindupur. Jakby tego było mało, zarówno zaawansowanie choroby i długość przeżycia pacjentów były skorelowane z poziomem LHPP. Pacjenci, u których stwierdzono całkowity brak LHPP żyli średnio o 2 lata krócej, niż pozostali pacjenci. LHPP to fosfataza, która usuwa z protein powiązaną z histydyną grupę fosfatową. Wiadomo, że histydyna, podobnie jak aminokwasy, jest podstawowym składnikiem białek. Proces fosforylacji histydyny jest słabo poznany, gdyż brakuje odpowiednich narzędzi do jego badania. Tony Hunter z amerykańskiego Salk Institute dostarczył nam nowe narzędzia do analizy fosforylacji histydyny. Dzięki temu byliśmy w stanie wizualizować niedostępne dotychczas aspekty formowania się guza, dodaje Hindupur. Badania wykazały, że gdy nie ma LHPP zwiększa się ogólna fosforylacja histidyny, co prowadzi do aktywacji różnych istotnych funkcji i niekontrolowanej proliferacji komórek. Naukowcy nie wykluczają, że LHPP może odgrywać też istotną rolę w rozwoju innych nowotworów. « powrót do artykułu
  17. Na Politechnice Federalnej w Lozannie (EPFL) powstało pierwsze zintegrowane ogniwo paliwowe, które produkuje energię elektryczną z kwasu mrówkowego. Wodór to jedno z najbardziej obiecujących paliw przyszłości. Można z niego wytwarzać ciepło bądź prąd bez emisji szkodliwych substancji. Problem jednak w tym, że wodór ma bardzo niską zawartość energii w objętości. Jest to trudno przechowywać i składować w formie naturalnej. Alternatywnym rozwiązaniem może być wykorzystanie związku bogatego w wodór. Na przykład kwasu mrówkowego, który jest najprostszym połączeniem wodoru i dwutlenku węgla. W 1 litrze kwasu mrówkowego można zmieścić 590 litrów wodoru. W temperaturze pokojowej kwas mrówkowy jest płynny, łatwo go przechowywać i transportować. Każdego roku produkuje się setki tysięcy ton tego związku. Jest on wykorzystywany w przemyśle i rolnictwie. Urządzenie do produkcji energii z kwasu mrówkowego składa się z dwóch głównych elementów. Są to reformator wodorowy (HYFORM) oraz ogniwo paliwowe z membraną do wymiany protonów (PEMFC). Wydajność prototypu wynosi 7000 kWh/rok, jego moc nominalna to 800 watów, w obecna wydajność sięga 45%. Podczas pracy nie są emitowane żadne szkodliwe związki. Kombinacja HYFORM-FEMFC nie wymaga wielu zabiegów konserwacyjnych, całość pracuje cicho, długo i stabilnie, pozwalając na długotrwałe przechowywanie energii odnawialnej. Technololgia jest skalowalna, może służyć zarówno w przemyśle jak i do zastosowań domowych. Jako, że nie wymaga żadnego zewnętrznego źródła zasilania, może być idealnym rozwiązaniem stosowanym w odległych lub trudno dostępnych lokalizacjach. « powrót do artykułu
  18. Inżynierowie z Tutfts University opracowali miniaturowy czujnik, który można mocować na zębach. Dzięki bezprzewodowej łączności z urządzeniem mobilnym pozwala on monitorować w czasie rzeczywistym spożycie cukru, soli i alkoholu. Amerykanie podkreślają, że w przyszłości urządzenie można by przystosować do monitoringu szerszej gamy składników odżywczych, związków chemicznych i stanów fizjologicznych. Wcześniejsze urządzenia do monitorowania spożycia miały swoje ograniczenia, np. wymagały stosowania ochraniaczy zębów albo częstej wymiany zużywających się czujników. Na Tufts University opracowano jednak czujnik o wymiarach 2 na 2 mm, który bez problemu dostosowuje się i przyczepia do nierównej powierzchni zębów. Czujnik jest zbudowany z 3 warstw. Środowa, bioreagująca, wchłania wybrane związki. Zewnętrzne składają się ze złotych pierścieni. Razem warstwy działają jak miniaturowa antena. Gdy do urządzenia dociera sygnał radiowy, jego część zostaje pochłonięta, a reszta odbita. Jeśli czujnik wchłonie sól lub etanol, zmienią się jego właściwości elektryczne, a więc i spektrum pochłanianych i odbijanych fal. W teorii możemy modyfikować bioreagującą warstwę w czujnikach, by wykrywać inne związki. Ogranicza nas wyłącznie własna kreatywność [...] - podsumowuje dr Fiorenzo Omenetto « powrót do artykułu
  19. Przeciwutleniacze i aminokwasy mogą wspomóc leczenie młodych osób na wczesnych etapach chorób psychicznych. Zespół dr. Josepha Firtha z Uniwersytetu Zachodniego Sydney przeanalizował wyniki 8 niezależnych testów klinicznych dot. wpływu suplementacji. Objęły one 457 młodych osób na wczesnych etapach chorób psychicznych, np. schizofrenii. Okazało się, że pewne suplementy, wykorzystywane jako dodatek do standardowego leczenia, mogą poprawić stan chorych w większym stopniu niż samo standardowe leczenie. Jednym z badanych związków była tauryna - aminokwas z ryb czy soczewicy. Podczas testów prowadzonych na 121 młodych osobach wykazano, że 4 g tauryny dziennie zmniejszają objawy psychotyczne w ciągu zaledwie 12 tygodni. Naukowcy podkreślają, że skuteczne, zwłaszcza u pacjentów z nasilonym stresem oksydacyjnym, są także pewne przeciwutleniacze - takie jak witamina C czy acetylocysteina. Badania kwasów tłuszczowych omega-3 wykazały, że choć związki te zdają się poprawiać stan zdrowia mózgu, to wyniki dotyczące ograniczania objawów psychotycznych są już sprzeczne. Teraz specjaliści myślą o nowym teście klinicznym, w ramach którego wszystkie potencjalnie korzystne składniki umieszczono by w jednym preparacie. W najlepszym razie pojedyncze związki wydają się mieć umiarkowany wpływ. Interwencja łączona [...] może zatem dać większe, bardziej korzystne rezultaty. Badania będziemy prowadzić w tym roku w Sydney [...]. « powrót do artykułu
  20. Policja w Tempe upubliczniła materiał wideo nagrany przez samochód Ubera, który śmiertelnie potrącił pieszą. W 22-sekundowym materiale skompilowano widok z pokazującej drogę kamery zewnętrznej oraz z kamery wewnętrznej, która filmowała siedzącą za kierownicą 44-letnią Rafaelę Vasquez. Początkowo policja z Tempe zapowiadała, że wideo zostanie upublicznione dopiero po zakończeniu śledztwa, jednak najwyraźniej zmieniono zdanie. Często upubliczniamy materiały wideo z naszych śledztw. Informacje, które teraz dostarczamy opinii publicznej to wszystkie dane, jakie w tej chwili dysponujemy. Przedstawiciele Ubera wiedzą o tym wideo i je widzieli, stwierdziła detektyw Lily Duran. Policja już wcześniej mówiła, że samochód nie hamował i nagrany materiał wydaje się to potwierdzać. Widzimy też, że ofiara nagle wyłoniła się z cienia. Warto jednak podkreślić, że samochód był wyposażony w systemy, które powinny zauważyć ofiarę, 49-letnią Elaine Herzberg, zanim w nią uderzył. Na razie nie wiadomo, czy systemy nie rozpoznały pieszej czy też zawiódł mechanizm uruchamiania hamulców. Nie wiadomo też, dlaczego siedząca za kierownicą pani Vasquez nie patrzy na drogę. Śledztwo wyjaśni, czy kobieta nie złamała zasad dotyczących prowadzenia autonomicznych pojazdów. Jedyną pewną rzeczą wydaje się stwierdzenie, że piesza przechodziła przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. Z samego materiału trudno orzekać, czy wypadku udałoby się uniknąć. W tej sprawie prowadzone są trzy śledztwa. Przez policję w Tempe, przez Narodową Radę Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) oraz przez Urząd ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA). NTSB to organizacja odpowiedzialna za badanie wypadków lotniczych, kolejowych, drogowych i wodnych, a NHTSA jest organizacją, do zadań której należy m.in. opracowywanie standardów bezpieczeństwa pojazdów, licencjonowanie technologii i producentów, zarządzenia systemem VIN, prowadzenie statystyk wypadków czy tworzenie manekinów wykorzystywanych w testach zderzeniowych. « powrót do artykułu
  21. Badacze z MIT poradzili sobie z jednym z największych problemów stojących przed samochodami autonomicznymi. Dotychczas bowiem nie radziły sobie one ze mgłą. Systemy nawigacyjne autonomicznych pojazdów są oparte na świetle widzialnym, które zapewnia duża rozdzielczość i pozwala na odczytywanie znaków drogowych i poziomych oznaczeń na jezdniach. Są one jednak bardzo zawodne we mgle. Podczas testów swojego systemu badacze z MIT-u wytworzyli mgłę tak gęstą, że człowiek widział w niej tylko na 36 centymetrów. Ich system był zaś w stanie dostrzec przedmioty znajdujące się w odległości do 57 centymetrów i określić odległość od nich. Oczywiście 57 centymetrów nie jest duża odległością. Jednak trzeba zaznaczyć, że z taką mgłą kierowcy raczej nie mają do czynienia. Typowa mgła, w której człowiek jeszcze porusza się samochodem ogranicza widoczność do 30-50 metrów. Najważniejszym osiągnięciem inżynierów z MIT jest fakt, że ich system widzi we mgle lepiej niż człowiek. To prawdziwy przełom w dziedzinie systemów wizyjnych opartych na świetle widzialnym. Zmierzyliśmy się z realistyczna mgłą, gęstą, dynamiczną i heterogeniczną. Ciągle się ona poruszała i zmieniała, raz była bardziej, innym razem mniej gęsta. Nie istnieją żadne inne systemy, które są w stanie poradzić sobie z taką sytuacją, mówi główny autor badań, Guy Satat. Szczegóły systemy zostaną zaprezentowane w maju podczas International Conference on Computational Photography. Dla systemów wizyjnych głównym problemem, z jakim mierzą się w przypadku mgły, jest odbijanie się światła na powierzchni kropel wody. Jest ono rozpraszane i odbijane w przypadkowych kierunkach. We mgle większość światła docierającego do czujników systemu wizyjnego to światło odbite od kropel wody, a nie od znajdującego się z przodu przedmiotu, na który autonomiczny samochód powinien uważać. Co więcej, nawet światło, które zostało odbite od tego obiektu, dociera do czujników w różnym czasie, co znacząco utrudnia ocenę odległości. Zła pogoda to jedna z poważnych przeszkód na drodze do rozwoju autonomicznych samochodów. Tutaj mamy do czynienia z najbardziej innowacyjnymi pracami z jakimi się zetknąłem. Technologia ta może zostać bardzo szybko zaimplementowana w samochodach, mówi profesor Srinivasa Narasimhan z Carnegie Mellon University. « powrót do artykułu
  22. Dr Christopher H. Hendon, miłośnik kawy, włożył wiele pracy, by odkryć, w jaki sposób raz po raz uzyskiwać tak samo dobre espresso. Jednego dnia kawa jest świetna, a następnego nie. Z naukowego punktu widzenia zawsze mnie zastanawiało, czemu ta sztuka nie może się udać dwukrotnie. Moje badania koncentrują się na wszystkich zmiennych, które wchodzą w grę przy robieniu espressso: od mielenia i pakowania zmielonej kawy po ciśnienie wody i jej skład mineralny. Jeśli wszystkie kawiarnie w Stanach wdrożyłyby [moją] procedurę, dzięki zmniejszeniu zużycia ziaren, rocznie można by zaoszczędzić 300 mln dolarów. Poprawiłaby się przy tym powtarzalność [wyników parzenia]. W ramach wcześniejszych badań Amerykanie odkryli, że twarda woda z dużą zawartością magnezu i wapnia powoduje, że kawa ma mocniejszy smak. Dzieje się tak, bo podczas parzenia kofeina "wiąże się" z magnezem. Użycie wody z dużą ilością wodorowęglanów sprawia z kolei, że espresso jest gorzkie. Hendon dodaje, że spore znaczenie ma także, ile czasu upłynęło od palenia kawy. Lotne związki, np. dwutlenek węgla, stopniowo uciekają, dlatego im starsza jest kawa, tym słabszy jej smak. Niskie temperatury spowalniają ten proces, stąd pomysł na przechowywanie w lodówce. Zespół z Uniwersytetu Oregonu analizował też proces mielenia i zaparzania kawy. Podczas mielenia nadchodzi krytyczny moment, gdy uzyskuje się zbyt dużo małych cząstek, które zlepiają się ze sobą i utrudniają ekstrakcję. Teoretycznie mniejsze cząstki mają większą łączną powierzchnię, ale Amerykanie z naciskiem powtarzają, że w tym przypadku po przekroczeniu pewnej granicy mniejsze wcale nie znaczy lepsze. Przypominają też, że schłodzone ziarna równiej się mielą. Hendon dodaje, że podczas robienia espresso woda powinna równomiernie stykać się z proszkiem, tymczasem przy metodach przelewowych (i tzw. dripperach) woda przepływa głównie przez środek. We współpracy z baristami Hendon opracował metodę, za pomocą której w kolejnych podejściach uzyskuje się pożądany profil smakowy. Maksymalną ekstrakcję można systematycznie określać, ustalając stosunek kawy do wody i ciśnienie wody. « powrót do artykułu
  23. Rosnąca koncentracja dwutlenku węgla w oceanach powoduje, że kałamarnice mniej efektywnie polują. Zjawisko to zauważył doktorant Blake Spady i jego zespół z James Cook University. Uczeni postanowili przyjrzeć się, jak rosnące zakwaszenie oceanów wpływa na głowonogi. Dotychczas bowiem skupiano się głównie na wpływie CO2 na ryby. Niewiele było wiadomo o aktywnych bezkręgowcach. Głowonogi polują niemal na wszystko, co mogą dopaść, same są też ważnym źródłem pożywienia dla innych drapieżników, dlatego też odgrywają istotną rolę w morskim łańcuchu pokarmowym, mówi Spady. Naukowcy sprawdzali, jak zwiększona ilość rozpuszczonego w wodzie CO2 wpływa na polowania prowadzone przez gatunki Idiosepius paradoxus i Sepioteuthis lessoniana. Okazało się, że w przypadku obu gatunków ataki były wolniejsze, wykonywane z większej odległości, a zwierzęta częściej wykorzystywały inne niż standardowe części ciała podczas ataków. Naukowcy zauważyli też, że zwierzęta zwiększyły swoją aktywność niezwiązaną z polowaniami, co – w połączeniu z gorzej prowadzonymi polowaniami – może negatywnie wpłynąć na budżet energetyczny zwierzęcia. U przedstawicieli dwóch różnych rzędów głowonogów, które zajmują bardzo różniące się nisze środowiskowe, zauważyliśmy podobny, negatywny wpływ zwiększonego poziomu CO2. To zaś oznacza, że dwutlenek węgla może negatywnie wpływać na wiele gatunków głowonogów, co z kolei będzie miało niekorzystny wpływ na ekosystem morski, mówi doktor Sue-Ann Watson. Kałamarnice żyją krótko, a ich populacja może szybko rosnąć, dzięki czemu są potencjalnie w stanie zaadaptować się do szybkich zmian środowiskowych, dodaje Spady. « powrót do artykułu
  24. Odkryto 2 geny, które wiążą się z niepowściągliwymi wymiotami ciężarnych (łac. hyperemesis gravidarum). GDF15 i IGFBP7 biorą udział w rozwoju łożyska i odgrywają ważną rolę we wczesnej ciąży i regulacji łaknienia. Długo zakładano, że za ciężkie mdłości i wymioty odpowiadają hormony - gonadotropina kosmówkowa i estrogeny, ale podczas naszych badań nie znaleźliśmy na to dowodów - podkreśla Marlena Fejzo z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Fejzo dodaje, że przypadkowo GDF15 i IGFBP7 wiążą się także z kacheksją nowotworową (wyniszczeniem), w przypadku której występują podobne objawy, jak w hyperemesis gravidarum. Niepowściągliwe wymioty ciężarnych są 2. pod względem częstości przyczyną hospitalizacji kobiet spodziewających się dziecka. Niejednokrotnie pacjentkom trzeba dożylnie podawać płyny, a nawet stosować żywienie enteralne. Wcześniejsze badania wykazały, że ciężkie mdłości i wymioty w czasie ciąży występują rodzinnie, co zasugerowało podłoże genetyczne. Mając to na uwadze, Kalifornijczycy porównali DNA dwóch grup kobiet: cierpiących na hyperemesis gravidarum i niemających w ciąży nudności/wymiotów. Okazało się, że różnice dotyczą właśnie GDF15 i IGFBP7. W osobnym badaniu akademicy wykazali, że u kobiet z hyperemesis gravidarum poziomy białek GDF15 i IGFBP7 są anormalnie wysokie. W przyszłości zespół Fejzo chce sprawdzić, czy stężenia białek GDF15 i IGFBP7 można w ciąży bezpiecznie zmienić i w ten sposób obniżyć ryzyko niepowstrzymanych wymiotów. « powrót do artykułu
  25. Dodatek drobnych włókien celulozowych z odpadów bananowych wydłuża czas przydatności lodów do spożycia i spowalnia szybkość ich topnienia. Dzięki nim można też zmniejszyć zawartość tłuszczu w tym deserze. Nasze wyniki sugerują, że włókna nanocelulozowe [ang. cellulose nanofibrils, CNFs] z odpadów bananowych pozwoliłyby ulepszyć lody na kilka sposobów. Dzięki włóknom można by np. opracować gęstsze i smaczniejsze lody, które dłużej by się topiły [...] - wyjaśnia dr Robin Zuluaga Gallego z Universidad Pontificia Bolivariana. Naukowcy od lat próbują poradzić sobie ze zbyt szybkim topnieniem lodów w wyższych temperaturach. W 2017 r. Japończycy opracowali np. oporne na topnienie lody z wykorzystaniem polifenoli występujących w truskawkach. Kolumbijczycy postawili jednak na inne rozwiązanie. Gallego i Jorge A. Velásquez Cock nawiązali współpracę z zespołem dr. Douglasa Goffa z Uniwersytetu w Guelph. Po wyekstrahowaniu ze zmielonych pędów bananów włókien nanocelulozy różne ilości CNFs mieszano z lodami (stężenia wynosiły od 0 do 0,3 g na 100 g deseru). Wpływ CNFs na lody oceniano za pomocą różnych narzędzi, w tym reometru czy teksturometru. Okazało się, że lody zmieszane z CNFs topią się wolniej. Włókna nanocelulozy mogą też wydłużyć czas przydatności do spożycia, a przynajmniej zmniejszyć wrażliwość na zmiany temperatury po włożeniu lub wyjęciu z zamrażarki. Kolumbijsko-kanadyjska ekipa zauważyła, że dodatek CNFs zwiększał lepkość niskotłuszczowych lodów, co korzystnie wpływało na ich kremowość/teksturę. Velásquez Cock uważa, że CNFs pomagają stabilizować strukturę tłuszczów w lodach. Dzięki temu nanowłókna mogą zastępować część tłuszczu. W przyszłości naukowcy chcą sprawdzić, jak różne rodzaje tłuszczu, np. tłuszcze mleczne bądź olej kokosowy, wpływają na zachowanie CNFs w lodach. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...