-
Liczba zawartości
9800 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
31
Zawartość dodana przez mikroos
-
Gdy jest gorąco, wzrasta liczba samobójstw
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Psychologia
Wklej na forum link, daj się wszystkim doedukować- 25 odpowiedzi
-
- dr Lisa Page
- upał
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Palenie oznacza problemy ze słuchem
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Medycyna
I bardzo słusznie, szczególnie gdy się nie ma nic konkretnego do dodania. Dziękuję, że to dostrzegasz.- 29 odpowiedzi
-
- zaburzenia
- Leslie Jacobsen
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wielozadaniowe nanocząsteczki kontra nowotwór
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Medycyna
Tylko widzisz, ja w związku z artykułem napisałem trochę faktów, ty jak zwykle swoje teorie bez poparcia w faktach. Czyli jak zwykle zero konkretów o nanocząsteczkach. Dziekuję, nie mam więcej pytań.- 22 odpowiedzi
-
- chemioterapia
- cisplatyna
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy obalają 7 mitów medycznych
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Medycyna
Ręce opadają, aż boli jakie to jest dziecinne- 20 odpowiedzi
-
- dr Rachel Vreeman
- ziarenko prawdy
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No widzisz waldi, tu jest pies pogrzebany. Sebaci bardzo szanuję, bo zawsze dyskutuje na poziomie. a ty potrafisz jedynie bawić się w trolla, wygadujesz swoje teorie, a konkretu nie przytaczasz nigdy żadnego. Z takim człowiekiem jak Sebaci przynajmniej można i warto dyskutować, bo jest spora szansa, że się wyniesie z takiej dyskusji coś wartościowego zamiast bełkotu niepopartego żadnymi poważnymi badaniami. Zacznij wreszcie operować faktami i wiarygodnymi danymi, wtedy zapewniam, że rozmowa będzie zupełnie inna, bo akurat dyskutować to ja kocham, tylko to musi mieć sens i mieć jakieś poparcie w faktach.
-
dodam :a który wyleczył nie jednego. 8) Dobrze, to chcę zobaczyć konkretne dowody na to, że ktoś został wyleczony, a nie czyjeś brednie napisane w internecie. Podrzuć mi proszę jakąś publikację z PubMedu na temat tego człowieka i sukcesów jego terapii. Wówczas obiecuję (!) uwierzyć. A po ci coś udowadniać, dostaniesz HIV (życie przed tobą) to sobie sam udowodnisz że w tej twojej pyskatej medycynie chodzi tylko o leczenie (czytaj klientów) a nie o wyleczenie 8) I ostroznie z komentarzem bo twoje PM słucha i zapisuje. Ale u nie chodzi o HIV, tylko o bezmatrycową naprawę uszkodzonego DNA. Pokaż mi wreszcie dowód, że to jest możliwe. Swoją drogą kto jak kto, ale akurat ty masz ciągle zaległy dowód o pochłananianiu do własnego genomu fragmentów po 1000 bp. A o moim PM może wreszcie zamilcz, bo ciągle mi nie udowodniłeś, że istnieje, choć o to prosiłem
-
Czyli jedzenie mózgu stanowczo powinno być skuteczną terapią zgodnie z twoimi teoriami. Podobnie napromienianie (troszkę niefortunne stwierdzenie, bo ten termin zazwyczaj dotyczy prom. jonizującego) falami stosowanymi w NMR, również zmienia wartość spinu elektronów. Dlaczego nie działa? Jak staną się lekami, to będzie o czym rozmawiać. Talidomid też miał być lekiem na ciężką chorobę. Tu kateorycznie i bez odwołania domagam się dowodu. Pokaż mi dowód na bezmatrycowe przywrócenie prawidłowej formy/sekwencji DNA, które wcześniej zostało w sposób trwały zmutowane. Pokaż mi jakiekolwiek badania na ten temat albo raz na zawsze zamilcz z tym pseudoargumentem. Brak dowodu w tej kwestii będę uważał jako niepodważalny dowód, że zwyczajnie kłamiesz. Podważasz teraz podstawową zasadę biologii molekularnej, więc stawiając tak radykalną tezę absolutnie musisz ją udowodnić wiarygodnymi danymi. To po co przywracać strukturę DNA, skoro informacja w nim zawarta miałaby nie podlegać ekspresji? Gdybyś mógł zagwarantować brak ekspresji, równie dobrze mógłbyś mieć w genomie wielokrotną kopię genu botuliny i żyłbyś bez problemów. Taaaa, strona z refenrencjami ograniczonymi wyłącznie do własnych badań ;D W ten sposób można równie dobrze stworzyć serię "wiarygodnych eksprerymentów", zgodnie z którymi żyrafa ma krótszą szyję od człowieka A może powiesz mi, ile cytowań ma ten pan w literaturze dotyczącej chemii bądź fizyki? Teraz pytanie o pierwiastki: to, że są zawarte w roślinie jeszcze o niczym nie świadczy. Jaki masz dowód na to, że ich obecność w roślinach cokolwiek im daje? A co do tego: http://www.subtleenergies.com/ormus/tw/walnuts.htm - nie chcesz mi chyba powiedzieć, że jesteś na tyle naiwny by wierzyć, że wylanie nawozu do ziemi w naturalnych warunkach spowoduje jego przesiąkanie wyłącznie do jednej rośliny? ;D ;D ;D Szczególnie w przypadku orzecha włoskiego, którego korzenie potrafią rozejść się w ziemi w promieniu 120 metrów? I chyba nie chcesz mi powiedzieć, że naturalnym środowiskiem życia orzecha włoskiego jest obecność dwóch drzew identycznego gatunku posiadających równie potężne korzenie, w promieniu 5 metrów? ;D ;D ;D RATUNKU!!! Elementarnej wiedzy życzę przy analizowaniu takich danych... No, prawdziwie naukowa analiza ;D Ja również sądzę, że analiza smaku jest najczulszą z metod analizy pierwiastkowej ;D Poza tym zdjęcia z porównywaniem rozmiaru drzew (szczególnie dobrze widać to na dwóch ostatnich fotach) przecież ewidentnie pokazują inne drzewa, przyjrzyj się rozkładowi gałęzi, miejscu gdzie stoi płot itd. Przecież te dwa zdjęcia są ewidentnie inne od tych na górze, nie pokazują tych samych drzew ;D Dalej: "several additional applications of wash water" - ile to jest "several"? Przez jedno idiotyczne zdanie praca właściwie powinna być skreślona, bo niemożliwe jest odtworzenie eksperymentu. Rozumiesz, co to znaczy "powtarzalny eksperyment"? To znaczy taki, który każdy wykształcony człowiek jest w stanie odtworzyć mając wystarczająco precyzyjne dane. Tutaj tych danych nie ma, więc niemożliwe jest odtworzenie eksperymentu jak również ustalenie (choćby teoretyczne) wpływu "additional washes" na rozwój roślin. To tylko pokazuje poziom naukowości tych badań. A inna rzecz, że trzeba być KRETYNEM SKOŃCZONYM, żeby w jednej pracy wrzucić do jednego worka rtęć (znaną toksynę) i miedź (absolutnie niezbędny kofaktor wielu enzymów) i traktować je wspólnie jako "m-state elements", zupełnie jakby były czymś wymiennym w składzie nawozu. Naprawdę, na to nie ma innych słów, taką pracę musiał pisać totalny idiota. Inna rzecz, że nawet nie podano precyzyjnie składu nawozu, więc o czym my rozmawiamy w ogóle? Nie dokonano także analizy wpływu poszczególnych składników "nawozu C-11", że tak go nazwę, na rośliny - a tymczasem chyba wiesz, że rtęć jest wysoce toksyczna, podczas gdy miedź jest konieczna dla przeżycia. Podobnie, nie znasz zawartości np. kobaltu w tym nawozie - zbyt mała dawka byłaby niewystarczająca dla wielu procesów, zbyt duża spowodowałaby masową hipoksję tkanek i bardzo szybką martwicę. No, ale przecież wiesz lepiej, ty i twoi naukowcy z działki w USA ;D ;D ;D Tego typu praca zostałaby odrzucona na olimpiadzie biologicznej dla licealistów, a ty mi tu wciskasz takie doświadczonka jako dowód ;D A, i tak nawiasem mówiąc: te pierwiastki nie mają podwyższonego spinu w swoich naturalnych warunkach, co najwyżej mają ułatwione wejście w stan o podwyższonym spinie. Coś musi ten spin pobudzić. Jakim sposobem dokonano tego w przypadku atomów znajdujących się w tym nawozie? A może tego nie dokonano? Wiesz to, czy będziesz spekulował? Praca tego nie opisuje, to kolejny powód, dla którego jest niewiarygodna. Czyżby dlatego, że przez 6 lat uczyłem się angielskiego od dwojga native speakerów z CPE i kilkuletnim pobytem w UK na koncie? Ależ ja nie gryzę. Ja tylko oczekuję tego, żebyś zaczął wreszcie operować poważnymi danymi o charakterze naukowym, a nie eksperymentem tworzonym przez kompletnie niewiarygodnego szarlatana, który nie ma żadnego poparcia w innych pracach ani sam nie odnosi się do prac innych. W ten sposób można stworzyć całkowicie zamknięty krąg wiedzy totalnie fałszywej i opartej na bzdurach oraz ludzkiej naiwności. Jeśli zaś nie potrafisz sie wykazać solidnym poparciem w literaturze, a twoim jedynym dowodem pozostaną zdjęcia robione w czyimś ogródku, to raz na zawsze przestań trollować.
-
No dobra, ale gdzie tu jest hybryda? Ze zwierzęcia pozostaną tylko geny mitochondrialne (oraz cytoplazma, czyli praktycznie woda i białka, które lada moment się rozpadną i zostaną zastapione ludzkimi), które w obu gatunkach pełnią te samą funkcję i są związane praktycznie wyłącznie z wytwarzaniem energii w procesach utleniania z dostępem tlenu. Cała reszta genów pochodzi od człowieka, więc organizm będzie się rozwijał wg ludzkiego "scenariusza". A tymczasem ja zapytam: jaką widzisz inną alternatywę dla embrionalnych komórek macierzystych (czy to w 100% ludzkich, czy "hybrydowych", jak to tutaj nazwano) ? Te z płynu owodniowego nie zawsze dają sobie radę, somatyczne są niemal bezużyteczne. Masz jakiś pomysł, jak badać kom. macierzyste, albo jakiś pomysł na równie obiecującą terapię np. w przypadku chorób neurodegeneracyjnych? Przykładowo moja ciocia ma stwardnienie rozsiane - czy podejdziesz do jej wózka inwalidzkiego i powiesz: "przykro mi, właściwie to mamy w ręku obiecujące narzędzie leczenia, ale mam głęboko w d*** pani chorobę, bo boję się że kiedyś jakiś idiota nadużyje tej *bezpiecznej* technologii mimo nieustannej kontroli i zrobi coś złego"? To ja proponuję zakazać sprzedaży noży kuchennych, bo można ich nadużyć i zamordować drugiego człowieka. Nie zapobiegajmy rozwojowi, tylko jego nadużyciom - inaczej nigdy nie wyjdziemy z jaskini. Jak sam widzisz, rozwój takich linii ma trwać 14 dni - zacznij się martwić, jak ktoś zacznie to pzredłużać i rzeczywiście wyhoduje hybrydę. Komórki na szalce groźne nie są - pracuję z nimi na codzień i jak widzisz żyję.
-
"Wielordzeniowe" kości pamięci?
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
ty kompleksy leczysz, czy co, dzieciaku? -
Ojej, a czemu nie odpowidziałeś na pytania dot. 223 genów? Jak nie potrafisz pokazać, że masz rację, to może chociaż nie trolluj
-
Heh, istny fenomen z tymi białaczkami. Generalnie im bardziej złośliwe, tym bardzije niebezpieczne, ale im mniej złośliwe, tym trudniejsze w leczeniu. Ciekawe, jak chcieliby usunąć te wadliwe komórki - prawdę mówiąc nie bardzo mam wizję specyficznej terapii, ale trzymam kciuki za powodzenie dalszych badań.
- 1 odpowiedź
-
- Isabella
- Olivia Murphy
- (i 4 więcej)
-
Tyle, że to akurat FDA jest oficjalnym organem wydającym zezwolenia na leki. Dobrze, właściwości fizykochemiczne tej substancji mnie znacznie mniej interesują, jako że nie jestem fizykiem ani chemikiem. Niemniej jednak na procedurach oceny jakości i skuteczności leków nieco się znam i mogę zapewnić: to nie były procedury uznane przez środowisko naukowe. Dlaczego? Patrz wyżej: bo nie został zatwierdzony do obrotu jako lek. widzisz? nawet nie wiesz o jakiej substancji mówimy i wciskasz jakiś węgiel czy wodór. Chodzi o co innego. Najpierw twierdzisz, że najistotniejszy jest wysoki spin, taki jak w proszku srebra. Zaraz potem twierdzisz (nie wprost, ale jednak), że najważniejsze są pierwiastki, bo przecież do leków dodano platynę i złoto, więc dlatego muszą działać, a sam nie wiesz absolutnie nic o stanie ich atomów. Czyli w dwóch miejscach piszesz dwie sprzeczne dane. Jak mam traktować to wiarygodnie? Co jest w końcu nośnikiem właściwości proszku? Czy ktoś to kiedyś zbadał i wykazał? No dobra, ale mózg podobno ma stężenie proszku srebra 5%? Zjedzenie jednego mózgu zwierzęcego byłoby znacznie wyższą dawką, niż standardowa dawka sprzedawanego proszku srebra w czystej postaci. I najważniejsze, do czego wracam po raz n-ty już, a ciągle tego nie wykazałeś: o chemię kłócił się nie będę, bo nie czuję się kompetentny, ty też nie powinieneś. Ale interesują mnie właściwości lecznicze tej substancji. Skoro twierdzisz, że działa, to pokaż mi na jakim dokładnie szlaku, kto udowodnił skuteczność tego leku, jakie mechanizmy pobudza bądź hamuje ten specyfik, co dokładnie daje organizmowi wysoki spin atomów. Czy zrobiono badania z grupami kontrolnymi? Czy istnieją badania in vitro potwierdzające skuteczność białego proszku srebra? Czy zrobiono kiedykolwiek jakąkolwiek statystykę, czy wykluczono efekt placebo, czy wykluczono samoistne wyleczenia, jakie zdarzają się także bez terapii? Jeśli tak, to poproszę o link, bo szukałem wyników (naprawdę) i nie znalazłem. Jeśli nie, to jakie masz podstawy, by w ogóle wierzyć w skuteczność tej terapii?
-
A dla mnie jeszcze piękniejsza jest zawsze rywalizacja: człowiek wymyślił antybiotyk, więc bakterie wymyśliły oporność dzięki enzymom, które te antybiotyki rozkładają. HIV powstał i atakował CD4 i CCR5, więc człowiekowi przydarzyła się szcześliwie mutacja właśnie tych dwóch receptorów To jest dopiero fenomen, takie wzajemne napędzanie się! Tak naprawdę to odpowiedzi do końca nie zna nikt. Rzeczywiście, białka są kodowane przez bardzo krótką część genomu (kilka procent). Czym jest pozostała część, tak naprawdę nie wiadomo. Jeszcze niedawno twierdzono, że to "spadek" po przodkach, taki "genetyczny śmietnik". Tymczasem już teraz wiadomo, że sekwencje te mają pewne funkcje, a zapewne znamy i tak tylko część z nich. Wiemy np., że sekwencje niejednokrotnie bardzo oddalone od genu potrafią regulować jego ekspresję albo np. służyć do syntezy tzw. miRNA, czyli specyficznego RNA, które z definicji nigdy nie jest przepisywane na białko, ale za to pełni w komórce funkcje już na poziomie RNA. Swoją drogą miRNA to niesamowite cząsteczki - szacuje się, że poznanie ekspresji zaledwie kilkudziesięciu genów miRNA pozwoli z ogromnym prawdopodobieństwem przewidzieć np. rozwój chorób, bo każde miRNA wpływa na wiele genów naraz. To niesamowicie ciekawa sprawa... ale zboczyłem mocno z tematu Swoją drogą samo RNA jest fenomenem: DNA jest całkiem stabilne chemicznie, więc służy jako perfekcyjyn wzorzec, który komórka przechowuje przez całe swoje życie. Z kolei RNA jest mało stabilne i podatne na uszkodzenia, ale za to prostsze w syntezie. I teraz zobacz: masz transkrypcję, czyli przepisanie z DNA na RNA. Tak powstały produkt opuszcza jądro, powstaje z niego białko. Tylko co zrobić, żeby tego białka nie powstało zbyt wiele? Ano zabezpieczeniem jest to, co pisałem wcześniej: stabilność RNA Ono po prostu samo się rozpada po jakimś czasie, więc nie powstanie nadmiar produktu. Tymczasem DNA jako "kopia główna" pozostaje cały czas stabilna chemicznie, na dodatek schowana bezpiecznie pod dodatkową osłoną w jądrze komórkowym. Genialne, nie? Ciekawej odpowiedzi udzielił kowal - może rzeczywiście chodzi o ilość ciepła? A może o to, by dzięki wyraźnym kolorom rośliny były łatwiej dostrzegalne? Przeciez bez sensu byłoby męczenie się z produkcją kolorowych kwiatów, gdy ma się czarne liście. Nie wiem, spekuluję - ewolucja to niesamowicie sprytna rzecz, ciągle wiemy o niej tak mało B) Szacuje się, że średniowieczna epidemia pochłonęła ok. 75 milionów ofiar. Swoją drogą ciekawe, czy ktokolwiek zbadał, a ile ludzie żyjący obecnie mają wrodzoną odporność na dżumę na poziomie wyższym, niż w średniowieczu. Poza tym warto pamiętać, że w średniowieczu na porządku dziennm było niedożywienie i fatalne warunki sanitarno-epidemiologiczne (szczególnie chodzi o obecność szczurów, które są głównym nosicielem tej choroby, jeszcze ważniejszym od człowieka), co bardzo mocno sprzyjało przenoszeniu tej choroby.
-
Tutaj od razu warto zaznaczyć, że nie jest to do końca prawdą. Istnieją miejsca w genomie, tzw. hot-spots, gdzie częstotliwość mutacji wzrasta nawet o kilka rzędów wielkości. Takie miejsca to np. rejony bogate w wielorazowo powtórzone pojedyncze nukleotydy lub krótkie ich serie. W takich miejscach często dochodzi do tzw. poślizgu polimerazy (przy długim odcinku enzym "gubi się w liczeniu" powtórzeń i przenosi nieprawidłową ich ilość na kopiowaną nić) lub do złamania chromosomu (np. w grupie chorób FRA-X, czyli "łamliwego chromosomu X"). Poza tym część mutacji powoduje natychmiastową letalność jeszcze u płodu, a nawet u zarodka, więc zanim osobnik się narodzi, jest już martwy. Także nie jest to przypadkowość pełna. Hehehe, to jest akurat jedno z większych nieporozumień w biologii )) Okazuje się, że tak naprawdę naturalna barwa skrzydełek zmieniała się minimalnie, a większość koloru pochodziła z zanieczyszczenia jako takiego B) Choć rzeczywiście pewien udział samego ubarwienia powłok ciała też można było zaobserwować. Ale przejdźmy dalej: Z prostego powodu: jak wiesz, geny kodują sekwencję aminokwasów w białku. Z kolei każde białko ma pewną funkcję, determinowaną przez tę sekwencję. To, że jeden czy kilka nukleotydów się zmieniło, a w efekcie zmienia się całe białko, ale nie daje to temu białku pełnej "dowolności" zmiany funkcji. Chodzi mi o to, że (przykładowo) enzym odpowiadający za syntezę białego barwnika był na tyle podobny do enzymu produkującego czarny (powiedzmy, że enzym katalizował minimalnie inną reakcję podobnych związków), że widocznie takie "przejście" było możliwe, w przeciwieństwie do "przejścia" z koloru białego na zielony. Powód drugi: bardzo często jest tak, że w wyniku mutacji powstaje białko nieaktywne. Czyli np. domyślnie był syntetyzowany biały barwnik, potem doszło do inaktywacji =białka odpowiadającego za tę syntezę, więc nie dochodziło do przekształcenia ciemnego prekursora w biały barwnik - ciemny substrat enzymu pozostawał w organizmie i stad kolor. Po trzecie: osobnik wyraźnie inny, w tym wypadku czerwony, jest na tyle odmienny od normy, że może zostać np. pomylony przez "swoich" z jakimś intruzem albo zabity, albo też poprzez bardzo wyraźny kontrast z korą drzew zostawał błyskawicznie zjedzony. Także to wcale nie jest wykluczone, że kiedyś powstał czerwony motyl, tylko być może jego genotyp nie przetrwał do następnego pokolenia i przepadł raz na zawsze. To jest kwestia tzw. ekspresji genów specyficznej tkankowo. Jak zapewne wiesz, podczas rozwoju zarodkowego kolejne podziały komórkowe kończą się powstaniem coraz to nowych typów komórek - czyli przykładowo na początku była zygota, potem po iluś tam podziałach prekursory poszczególnych tkanek itd. I co jest bardzo istotne, każda kolejna taka zmiana determinuje zmianę kolejną - wszystko na poziomie przekaźnictwa sygnałów między komórkami itp. Czyli w toku ewolucji dzieje się coś takiego, że np. z jednej zygoty powstaje u człowieka 250 typów komórek, na dodatek rozlokowanych bardzo specyficznie wg określonego planu, który jest zakodowany w genach (i zrealizowany przy korzystnych warunkach poprzez ekspresję tych genów). Być może stopniowo takie wzory powstają właśnie w ten sposób: w określonych liniach komórek dochodzi do ekspresji jednego barwnika, w innych powstaje inny. Być może taka zmiana utrwala się potem w genomie i w ten sposób wzorek "udoskonala się". Tego ostatecznie nie wie nikt, ale można coś takiego z pewnym prawdopodobieństwem wydedukować Zgadza się - coraz częściej to zauważam, gdy obserwuję np. działanie układu immunologicznego, autentycznie zakochałem się w tym temacie Widzisz, być może zmiany teoretycznie szkodliwe dla nas w dzisiejszych czasach (czyli np. naturalna skłonność człowieka do otyłości) kiedyś się odwrócą i staną się korzystne (gdy przyjdzie nowa epoka głodu)? Tego nie wie nikt, to są niesamowicie złożone zależności i nauka ledwie je tak naprawdę liznęła. Czasem te zmiany są niepozorne, może nawet dziwaczne - a mimo to czasem niektóre się utrwalają i gdy przychodzi odpowiedni moment, dają przewagę. Czy tak było z rybami/płazami? Ja tego nie wiem i zapewne nie wie tego nikt. Można tylko spekulować, że wychodzenie na ląd dawało pewne plusy, ale jednocześnie z uwagi na wciąż ograniczoną fizjologię była konieczna zdolność powrotu do wody. Oj nie, nie! Proszę, nie traktuj mnie tak! Jestem tylko człowiekiem i jak każdy mogę się mylić! Ja sam ciągle mam duuuże luki w wiedzy i sam nie zawsze umiem sobie poukładać pewne sprawy - dlatego takie (ZDROWE) dyskusje, szczególnie z ludźmi takimi jak Ty, niejednokrotnie pozwoliły mi znaleźć rozwiązania pewnych wątpliwości. Także naprawdę nie krępuj się - jeśli coś Tobie nie pasuje, chcesz zapytać albo widzisz nieścisłości, śmiało mów mi o tym - kto wie, czy z naszej burzy mózgów nie wyniknie coś fajnego http://brentroos.files.wordpress.com/2007/03/troll.jpg
-
Okej, jestem przy kompie na dłużej, odpowiadam. Przede wszystkim chyba różnimy się nieco w pojmowaniu procesu ewolucji (i broń Boże nie twierdzę przez to, że to ja mam rację). Mam wrażenie, że dla Ciebie ewolucja to jakiś zaplanowany proces, rządzący się pewnymi zasadami bądź może nawet rządzony przez kogoś. Tymczasem moja opinia jest taka, że jest to proces całkowicie przypadkowy i losowy (w końcu jest oparty na mutacjach, które wydają się być *niemal* całkowicie losowe). Dlatego moim zdaniem mówienie o tym, że "ewolucja nie potrzebuje" i tym podobne, to leciutkie nadużycie. Teraz będę się odnosił po kolei do cytatów, chyba będzie łatwiej. Moim zdaniem ewolucja nie polega na ulepszaniu, to nie jest tak - to raczej ciągły eksperyment, w którym ulepszanie (i to populacji, a nie organizmu!!) jest efektem i dziełem przypadku, a nie celem. Przede wszystkim należałoby zapytać: co to znaczy "ulepszenie"? Zwiększenie szans na przetrwanie? OK, ale w jakich warunkach? Już w innym temacie napisałem parę dni temu wyraźnie: nie wolno określać jakiejś zmiany jako korzystną, gdy nie jest podany precyzyjnie kontekst środowiskowy, w jakim znajduje się organizm. Idealnym przykładem jest właśnie hemochromatoza albo anemia sierpowata, wałkowana aż do bólu nawet w liceum. Zauważ: osoba z anemią sierpowatą ma gorszą wydolność, szybciej się męczy, rośnie u niej ryzyko żółtaczek (z powodu wzmożonego rozpadu czerwonych krwinek) itd. Czyli krótko mówiąc: w normalnej sytuacji przewalone. Ale gdy kontekst środowiskowy się zmienia i pojawia się zarodziec malarii, anemia sierpowata jest wybawieniem - pozwala przeżyć. Tak samo można powiedzieć o długiej szyi: fajnie być żyrafą na sawannie i mieć monopol na obgryzanie liści, ale troszkę gorzej by było mieć długą szyję w dżungli. I tak dalej, i tak dalej... Człowiek to jeden gatunek, ale z punktu widzenia ewolucji człowieka tworzy mnóstwo populacji zajmujących wiele nisz - zawsze należy o tym pamiętać, gdy mówi się o ewolucji. No dobra, ale padło wyraźnie słowo "niektóre". Wiadomo, choroba Huntingtona to skrajnie niekorzystny dla człowieka przykład, ale z drugiej sam widzisz, że taka np. anemia sierpowata bywa na swój sposób potrzebna, by przeżyć w określonych warunkach. To stwierdzenie wbrew pozorom nie jest takie głupie, ale należałoby je rozszerzyć: "W pewnych warunkach niektóre choroby są potrzebne dla zachowania populacji". A do tego należy pamiętać, że choroba Huntingtona nie dziesiątkuje populacji, więc z takiego punktu widzenia jest raczej "niewypałem" w procesie przystosowywania, niż istotnym z punktu widzenia populacji zróżnicowaniem. Co do cukrzycy: tutaj musimy rozpatrywać dwa rodzaje choroby, jak sam zauważyłeś. Cukrzyca typu I, czyli tzw. młodzieńcza: ta choroba wynika (jak się dziś uważa) z tego, że przy określonym układzie tzw. HLA (czyli zestawu białek, które umożliwiają odczytywanie informacji o patogenach przez układ immunologiczny) dochodzi do sytuacji, w której organizm - wykrywając wirusa bardzo niegroźnego - przez przypadek nadmiernie aktywuje się i odpowiada nie tylko na wirusa, ale także na antygeny komórek beta trzustki - stąd brak wytwarzania insuliny bądź jego poważne upośledzenie (jak zapewne wiesz, insulina jest produkowana w trzustce). Gdzie tu ewolucja? Ano tutaj, że odpowiednie typy HLA oznaczają, że organizm z większą czułością i swoistością wykrywa określone patogeny. Czyli np. osoba z danym typem HLA będzie fantastycznie chroniona przed określonym typem wirusa grypy, ale z drugiej będzie podatna na odrę. I tak dalej, i tak dalej. Także nawet to, że dany osobnik zapada na cukrzycę niekoniecznie jest wyłącznie stratą, bo być może w zamian "otrzymuje" odporność na jakąś straszną chorobę? Cukrzyca typu II: ta choroba najprawdopodobniej wynika z faktu, ze rozwój cywilizacji przegonił tempo ewolucji. Od milionów lat organizmy żyły w stanie głodowania co jakiś czas, więc organizm przyjmował słuszną wówczas taktykę: "gdy tylko jest okazja, jedz ile wlezie i magazynuj energię". Do jego spełnienia wykorzystywał insulinę (hormon odpowiedzialny m.in. za budownie tkanki tłuszczowej). Nagle przyszedł rozwój cywilizacji i jedzenie mamy pod ręką w każdej ilości, a apetyt nam nie zmalał - organizm pompuje insulinę masowo, aż w pewnym momencie komórki zwyczajnie padają ze zmęczenia i nie mają jak produkować insuliny. Znów: milion lat temu taktyka przechowywania energii w postaci tłuszczu była świetna, w dzisiejszych czasach okazuje się być utrapieniem. Znów mam wrażenie, że traktujesz ewolucję jak jakiś zaprogramowany proces. A tymczasem moja opinia jest taka, że oba te fakty są przypadkowe, a jedynie ich zwiększona szansa na przeżycie w określonych warunkach jest wyznacznikiem ich "korzystności", że tak to niegramatycznie ujmę. Tak samo normalne jest istnienie "genów korzystnych" (a ściślej: alleli korzystnych w danych warunkach), jak i "genów niekorzystnych" i wszystko zależy od tego, w jakich warunkach przychodzi żyć danemu organizmowi. Co do CCR5 i CD4 - masz rację, jak najbardziej. Tylko weź pod uwagę inny fakt: CCR5 to ważny receptor tzw. chemokin (mediatorów odpowiedzi immunologicznej), a CD4 to jedna z absolutnie kluczowych dla odpowiedzi immunologicznej cząsteczek. W tym konkretnym przypadku wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście te mutacje nie przynoszą szkody, a dają wielką korzyść. Ale wyobraź sobie sytuację, w której np. mutacja w CD4 powoduje pogorszenie odporności i równocześnie jest bardzo rzadkim wirusem. Jaki jest bilans? Tracisz trochę odporności na wszystkie patogeny, a zyskujesz wyłącznie na jeden, na dodatek bardzo mało powszechny. Rozumiesz, co mam na myśli? Najprawdopodobniej masz rację Mała poprawka: organizm nie posiadający CD4, byłby całkowicie pozbawiony obrony immunologicznej. CD4 to cząsteczka, która u każdego człowieka łączy się z częścią cząsteczek HLA (patrz wyżej) i przez to jest absolutnie niezbędna do rozpoznania antygenu (a żeby być precyzyjnym: epitopu), który dostał się do organizmu. Także jeśli można, chciałbym sprecyzować: u osoby nieposiadającej mutacji CD4 wirus się pojawi. Podejrzewam, że miałeś to na myśli, ale warto to sprecyzować. No, chyba tyle. Strasznie się rozpisałem - chyba zrobiłem Wielki Post, a tymczasem do Wielkanocy dwa miesiące
-
To prześpij się z HIV-pozytywnym albo przetocz krew A na Twojego posta, Sebaci, odpowiem później - może być? Widzę, że potrzebna będzie solidna analiza. Jeszcze dziś się postaram odnieść do Twoich słów!
-
Ciekawe, ciekawe... Na całe szczęście wszystko wskazuje na to, że przez epidemię w średniowieczu doszło do selekcji w populacji ludzkiej, dzięki czemu wyginęły osobniki mające małą naturalną odporność na te bakterie. Obym miał rację...
-
Ale podobno proporcje inne? Rozumiem, że w przypadku mózgu to robi różnicę, ale już w przypadku leków nie? Ale podobno mózg, zbudowany w większości z węgla, wodoru i tlenu jest już bardzo podobny do białego proszku i można go traktować podobnie? Sam sobie przeczysz. Nie, ale niejedna osoba jada mózgi zwierząt (można nawet kupić w niektórych mięsnych) i gdyby to pomagało (przecież chodzi o atomy o wysokim spinie, a nie o pochodzenie gatunkowe!), to już dawno powstałyby leki na bazie takich produktów. To, że mózg działa jak nadprzewodnik jeszcze nie do końca oznacza, że płynie w nim światło. To pewne uproszczenie, no ale dobra - może rzeczywiście przesadziłem z reakcją. Wiesz, dlaczego? Bo już nieraz pokazałeś swoją niekompetencję. Zbłaźniłeś się parę razy choćby w temacie genetyki, gdzie najpierw nachlapałeś się ile wlezie, potem podkuliłeś ogon i nie odpowiedziałeś więcej. Podobnie historie o bogach: gdy przyszło do pytań o fakty, znów zamilkłeś, gdy skończyły ci się konkrety, o których mógłbyś opowiadać. Identyczna sytuacja z proszkiem srebra: jest absolutnie pewne, że działa, ale konkretów przytoczyć nie potrafisz. Zdecydowanej większości swoich wywodów tego typu nigdy nie zakończyłeś. Właśnie dlatego oceniam twoją wiarygodność bardzo nisko i domagam się dowodów.
-
Google i Wikipedia niemile widziane
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Ciekawostki
No i właśnie o tym mówię: najważniejsze jest udzielenie poprawnej odpowiedzi na pytanie i dojście do prawdy, a nie to, ile się wysiłku w to włożyło.- 7 odpowiedzi
-
Hybrydy tańsze niż tradycyjne samochody
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
To jest stary pomysł i na dużą skalę Bo wytwarzanie każdego dobra (czy będzie to prąd, czy zupka chińska) jest tańsze, gdy jest scentralizowane. Oj, zakup własnego akumulatora przez każdego obywatela byłby bez porównania droższy. Koszty osiągnęłyby ekstremum, na dodatek każdy miałby w domu bombę chemiczną, która uwolni całą swoją zawartość w razie pojedynczego pożaru. Jakże zabawne, że nie zwraca na to uwagi nasz największy tutejszy obrońca środowiska! O, a to jest ciekawostka dla mnie, że się nie przyjął. Zapewne budowane elektrownie pompowo-szczytowe to moje złudzenie? I zapewne powiesz mi, że na świecie pełno jest farm akumulatorowych, gdzie na powierzchni całych hektarów stawia się akumulatory przechowujące wytworzoną nocą energię w postaci elektrolitu? Tyle, że zanim będziemy w stanie wytworzyć 100% energii ze słońca, minie trochę czasu. Jeszcze przez długo, długo będzie tak, że elektrownia będzie miała małą możliwość zmiany ilości produkowanej energii i trzeba coś z tym zrobić, żeby wykorzystać nocne nadwyżki. Ale wciąż jest to to samo stałe przełożenie, a jako inżynier powinieneś doskonal wiedzieć, że każdy silnik ma pewne optimum, przy którym osiąga maksimum mocy oraz drugie, w którym ma maksimum momentu obrotowego. Im mniej biegów, tym mniej takich maksimów (w przeliczeniu na ilość obrotów wału, czyli ilosc wytwarzanej energii na każdym biegu) i przez to mniej elastyczny silnik. O przeciążeniach na wale napędowym nawet nie mówię. Czuję, ale to można bez najmniejszego problemu osiągnąć przy zasilaniu tej elektroniki z silnika spalinowego. To, o czym tu piszesz nie wynika w żaden sposób z faktu, że koła są zasilane prądem elektrycznym. To ja powtarzam pytanie: jaki jest sens, żeby w takim np. autobusie w czasie jednego postoju wymieniać kilkadziesiąt akumulatorów? Całkowicie niepraktyczne. Nie, nie płacimy za powietrze do oddychania, tylko za sprytny produkt komercyjny z dobtą otoczką marketingową. Skąd wiesz, skoro nigdy nie byłeś nigdzie indziej? Może przydałbyś się bardziej na Mazurach? Tego nie wiesz.- 14 odpowiedzi
-
- IntelliChoice
- Toyota Prius
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Gdy jest gorąco, wzrasta liczba samobójstw
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Psychologia
Waaaldiiii, gdzie jesteś? zapomniałeś odpowiedzieć w tym temaaacieeee! Hop hop, odpowiedz!- 25 odpowiedzi
-
- dr Lisa Page
- upał
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy obalają 7 mitów medycznych
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Medycyna
I co, gdzie ten dowód? Przecież mi go obiecałeś, napisałeś że go dostanę.- 20 odpowiedzi
-
- dr Rachel Vreeman
- ziarenko prawdy
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Emisja dwutlenku węgla zabija?
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Nauki przyrodnicze
Elektroliza? Chyba nigdy nie czytałeś, ile trzeba energii, by do niej doprowadzić. I ile ciepła się przy tym bezpowrotnie uwalnia ze stratą dla nas. Na dodatek wytwarzasz czysty wodór - ciekawe, ilu byś znalazł desperatów chcących pracować w zakładzie, w którym wykonuje się taki proces na skalę masową wytwarzając energię dla średniej wielkości miasta. Wydziwiasz i szukasz niepotrzebnie skomplikowanych rozwiązań, gdy najtańszym i najwydajniejszym buforem energii jest energia potencjalna: wynosisz masę na większą wysokość i odzyskujesz ją z wydajnością bliską 100%. Pomysł czysty, ekologiczny i bezpieczny jak żaden inny.- 14 odpowiedzi
-
- ocieplenie
- dwutlenek węgla
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wielozadaniowe nanocząsteczki kontra nowotwór
mikroos odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Medycyna
Żeby o czymś mówić trzeba to przeżyć , stąd posiadam prawo do wypowiedzi na ten temat i stąd również twój protest (zakładam że podlizać się nie chciałeś) 8) Ale skończyłeś studia, o których sam napisałeś, że żeby to zrobić trzba się podlizywać. Czyli przesiąknąłeś tą samą hipokryzją, którą teraz z takim jadem atakujesz, gdy tylko wyniki badań twoim arbitralnym zdaniem są niefajne. Czyli lepiej przekazywać wersję zdarzeń wg sekciarskiego punktu widzenia, w którym nie potrafisz nawet udowodnić tego, w co wierzysz, a gdy wyniki poprawnie wykonanych badań są sprzeczne z twoimi opiniami (podkreślam: wyniki poprawnych badań vs. OPINIE), to opluwasz badania jako kupione, bo z pewnością ty wiesz lepiej ze swomi historyjkami godnymi członka sekty. To maksymalnie dziecinne, gdy nie potrafisz się nawet przyznać do błędu i starasz się jednoosobowo burzyć coś, co ktoś inny w przeciwieństwie do ciebie udowodnił na twoją niekorzyść. Lecz się z tego , to klasyczny wybieg, typowy dupochron kominiarza. No, a to była prawdziwie inteligentna uwaga, jakże wyszukana w formie! I tu pokazuje się klasyczna hipokryzja: jak się wyniki badań przyjmuje bezkrytycznie, to źle, bo bezkrytycznie. Jak się analizuje i doszukuje nieprawidłowości, to się używa dupochronu ;D To jest ten typ logiki, który pojmują tylko morfogenetyczni wybrańcy ;D Nieważne, jaką się głupotę powie, przecież takie głupoty można pisać bezkarnie i mieć złudzenie, że ma się rację. A że notorycznie nie ma się żadnego przykładu na prawdziwość danej tezy, to już mało istotne. Wiesz, w czym jest największy problem? Że od paru miesięcy jak tu sobie dyskutujemy, przeważnie używasz tylko argumentów niszczycielskich: "badania kupiono", "tak jest i już", "ta teoria jest prawdziwa". Tymczasem od paru miesięcy zadałem kilkadziesiąt pytań, na które do dziś nie potrafiłeś odpowiedzieć odwołując się do faktów. Ot, taki typowy internetowy trolling.- 22 odpowiedzi
-
- chemioterapia
- cisplatyna
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
http://enigma.dune.net/~eric/Do-not-feed-the-troll.PNG
- 17 odpowiedzi
-
- informacje wzrokowe
- przetwarzanie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: