Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Historyczna misja rozpoczęta. Kapsuła Dragon leci na Międzynarodową Stację Kosmiczną

Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, Astro napisał:

Co się dzieje z rakietą też, ale jakby coś nie tak, to się nie zdąży, bo kwestia dynamiki procesu.

historia uczy że scenariusze awaryjne są możliwe ale tylko w najmniej dynamicznych momentach misji. trzeba mieć czas żeby wyartykułować „Houston, mamy problem” a następnie setka rozgrzanych mózgów na ziemi musi mieć przynajmniej kilka godzin żeby coś wymyśleć i przegłosować najmniej głupie rozwiązanie.

Aż dziw bierze że tutaj nie wprowadza się SI i już na starcie nie ma bazy gotowych wszystkich scenariuszy awaryjnych nawet tych najbardziej absurdalnych. Jeśli komp potrafi ogarnąć wszystkie możliwe kombinacje szachowe to na takiej szachownicy też powinien się sprawdzić.

Chociaż lot na orbitę to już rutyna wiele razy testowana do której obsługi wystarczy mała część bramek logicznych starego kalkulatora. w Dragonie pewnie 99,99% mocy elektroniki idzie na te słodkie,cukierkowe  GUI, animacje, przeciąganie wskaźników na ekranie. To może się podobać widzowi, ale czy to coś wnosi? czy to jest ergonomiczne? czy to nie rozprasza uwagi na pierdołach?

Ja tam jestem starej daty mimo że siedzę w IT,. Zegary analogowe, a najlepiej tylko jeden i dobry silnik to jest klasa :) dlatego wole surowiznę taką jak sojuz. Ale oczywiście design to ostatnie na co patrzę, jeśli samochód z 3 LCD będzie bardziej funkcjonalny to nie odmówię takiego :)

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj jest fajny filmik na którym widać trochę więcej wyposażenia kapsuły i opowiadają jak wyglądał lot. Widać też ze mają tam sporo miejsca.

Mówili też, że do kontroli pojazdu podczas testów sterowania ręcznego wykorzystywali ekran dotykowy. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.06.2020 o 18:56, tempik napisał:

Czasami coś tapnie przy transmisji live żeby pokazać że jest ważny i dzięki niemu ta łajba płynie dalej. A w praktyce masa automatów robi robotę i jest zabezpieczona żeby niechcąco gapcio coś nie włączył. 

Normalnie jak bym się przeniósł w czasie do 1961 r. Też bożyszcze barów, prawdziwi piloci z programu X-15 darli łacha z pilotów z programu Mercury. Ci pierwsi przecież pilotowali statki w założeniu kosmiczne, ci drudzy tylko latali kapsułami, którym wcześniej latałyprzecież  małpy. Małpy.

O tych pierwszych nikt poza pasjonatami  dzisiaj nie pamięta, a o drugich...zresztą ci co mogli przenieśli się do NASA (Armstrong, Engle).

Ale tu nie chodzi o sławe. Wiesz dlaczego Sowieci byli w tyle w wyścigu na Księżyc? Min dlatego, że w końcówce lat 60-tych  ręcznie nie potrafili przeprowadzić nieco tylko bardziej skomplikowanych manewrów orbitalnych.

Już w 2 poł lat 60-tych dobrze wiedziano, że bez tych automatów nie ma szans na sensowną eksploracje Kosmosu. 

W dniu 1.06.2020 o 20:32, cyjanobakteria napisał:

Czy myśliwce.... dobrze wyglądają?

Zapominasz o starym powiedzeniu pilotów - "pieknie wygląda i dobrze lata". Zwykle się sprawdzało bo samoloty o ładnej linii zwykle dobrze latały (latają).

Ładny wygląd zwykle świadczy także o starannosci i konstruktorów i wykonawców. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, venator napisał:

Już w 2 poł lat 60-tych dobrze wiedziano, że bez tych automatów nie ma szans na sensowną eksploracje Kosmosu

Rosjanie jakoś dziwnie polegli na tej elektronice. Mają bombę wodorową a nie mają żadnego zaawansowanego procesora dla komputerów czy innej elektroniki

Godzinę temu, venator napisał:

Zapominasz o starym powiedzeniu pilotów - "pieknie wygląda i dobrze lata"

Piękne powiedzenie ale g..no warte. 

Z doświadczenia powiem że jak chcesz kupić maszynę do "latania" to zrób jazdę próbną! Też kiedyś myślałem że jak dany model podoba się wszystkim kolegom to jest to perfekcyjne DNA idealne pod każdym względem. Niestety... Jest słabe w terenie, drogie w eksploatacji, narywiste i męczące w długiej trasie. I uwaga! często na torze też jest rozczarowujące i "lata" słabiej od niewyróżniającego się estetycznie modelu.

Więc jak kupujesz samochód to nie patrz na ładne brewki nad światłami, ładny odcień lakieru i duży grill. Zrób jazdę testową i doceń to co ma pod warstwą karoserii :D

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, venator napisał:

Wiesz dlaczego Sowieci byli w tyle w wyścigu na Księżyc? Min dlatego, że w końcówce lat 60-tych  ręcznie nie potrafili przeprowadzić nieco tylko bardziej skomplikowanych manewrów orbitalnych.

Polegli przez to https://pl.wikipedia.org/wiki/N1 przede wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
28 minutes ago, ex nihilo said:
3 hours ago, venator said:

Wiesz dlaczego Sowieci byli w tyle w wyścigu na Księżyc? Min dlatego, że w końcówce lat 60-tych  ręcznie nie potrafili przeprowadzić nieco tylko bardziej skomplikowanych manewrów orbitalnych.

Polegli przez to https://pl.wikipedia.org/wiki/N1 przede wszystkim.

Oba tematy są powiązane, w N1 trzeba było kontrolować 30 silników, a przy dużych drganiach nie jest to proste. Półprzewodniki ułatwiają sprawę, ale w tamtych czasach tyle silnikiów raczej nie dało się opanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom, ruska elektronika wojskowa i kosmiczna była wtedy bardzo solidna, częściowo na japońskiej licencji i kradzionych patentach. Złota, platyny i palladu nie żałowali. W tym przypadku problemem była sama konstrukcja rakiety. Zresztą w tym przypadku zadziałała reguła "jak wygląda, to tak lata". Wystarczy porównać pokraczną N1 z Saturnem. Inna sprawa, że techniki wojskowej i kosmicznej nie powinno się oglądać z bliska, bo wtedy wrażenia mogą być całkiem inne i bardzo mylące :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, tempik napisał:

Jeśli komp potrafi ogarnąć wszystkie możliwe kombinacje szachowe to na takiej szachownicy też powinien się sprawdzić.

Od kiedy? Cała gra w szachy to pozbywanie się "nierokujących" gałęzi z drzewa rozgrywki, nikt nie jest w stanie policzyć wszystkich ruchów. Udało się to niedawno w warcabach, ale w szachach nie uda się nigdy.

15 godzin temu, tempik napisał:

To może się podobać widzowi, ale czy to coś wnosi? czy to jest ergonomiczne? czy to nie rozprasza uwagi na pierdołach?

Do momentu jak starcza uwagi na obsługę zwieraczy jest ok.

6 godzin temu, tempik napisał:

Mają bombę wodorową a nie mają żadnego zaawansowanego procesora dla komputerów czy innej elektroniki

Mają E2k.

3 godziny temu, ex nihilo napisał:

Wbrew pozorom, ruska elektronika wojskowa i kosmiczna była wtedy bardzo solidna, częściowo na japońskiej licencji i kradzionych patentach.

Przede wszystkim faby do mikroprocesorów to nie był aż taki hi-tech jak dzisiaj. Fabryka kosztowała kilkanaście milionów dolarów. Do swojego upadku ZSRR nie był w komercyjnej elektronice zacofany bardzej niż 5-7 lat, to nie jest aż tak wiele. A w wielu dziedzinach nauki i techniki przodował. Degeneracja to lata 90.

 

6 godzin temu, tempik napisał:

Więc jak kupujesz samochód to nie patrz na ładne brewki nad światłami, ładny odcień lakieru i duży grill. Zrób jazdę testową i doceń to co ma pod warstwą karoserii :D

 

W przypadku samolotów wszystko co istotnie jest widoczne (aerodynamika). Ale nad samym powiedzeniem warto by się zastanowić jaką głębię w sobie skrywa, czy chodzi o podświadomą analizę tego co ma dobry samolot, przypadkową zbieżność z powodu ewolucji samolotów do obłych, gładkich (niemalże zwierzęcych) kształtów, czy też konstruktor który ma defekt w postaci braku estetyki nie jest w stanie wyprodukować "elegancji technicznej"?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.06.2020 o 08:11, tempik napisał:

Poszycie? niesymetrycznie rozmieszczone nity!, jakieś rysy,bruzdy, masakra! jakbym nie oglądał tego na oficjalnym kanale NASA to rękę dałbym sobie uciąć że to jakiś model z plasteliny zrobiony przez nastolatka.

Możesz dać linka z timestampem gdzie to widziałeś? Przyglądnąłem się temu, ale nie zauważyłem aż tak dużych problemów. Rzeczywiście nity wyglądają niedbale zaszpachlowane, jeden spaw wyglądał dziwnie, ale to może być zaprojektowane tak z jakichś względów. Gra światła uniemożliwia stwierdzenie, dla mnie poszycie wygląda na trochę odkształcone miejscami, ale trzeba pamiętać, że dostało tęgi łomot przy przechodzeniu przez atmosferę :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Jajcenty napisał:

Możesz dać linka z timestampem gdzie to widziałeś?

chociażby tutaj:

15:54

 

wiem że biały kolor i światło słoneczne jak prosto ze spawarki trochę przekłamują na ale ta czerwona uszczelka? wygląda jak gumka na weku z bardzo starymi ogórami :D pofalowana i napęczniała. te spawy i deformacje wkoło tego otworu też wyglądają słabo. pozostałe, proste spawy też dziwaczne, jeden wypukły, drugi wklęsły, trzeci płaski.

wiem że marudzę jak teoretyczny kupiec w komisie samochodowym który tylko narzeka mimo że nie miał zamiaru kupić nie bitego egzemplarza i ogólnie okazji życia :D

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Astro napisał:

Ja nie wiem czy czy to masakra, czy design i feature. ;)
Poważniej, to owe toto niewielkich przyspieszeń już doznaje, zwłaszcza że ośrodka, który mógłby mieć wpływ już niewiele

to raczej oczywiste, że  to tylko mało istotne detale i wszystko jest(chyba) dobrze wytrzymałościowo wyliczone i zrobione. Tylko uświadamiam Venator, że nie musi dobrze wyglądać żeby dobrze latało. I że jest jeszcze duży potencjał do doskonalenia wyglądu. I trzeba się spieszyć bo kanony piękna zmienne są :D

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.06.2020 o 18:53, tempik napisał:

Więc jak kupujesz samochód to nie patrz na ładne brewki nad światłami, ładny odcień lakieru i duży grill. Zrób jazdę testową i doceń to co ma pod warstwą karoserii :D

 

Ja o kaszy a Ty o ziemniakach .;)

Piloci mają jeszcze jedno powiedzenie: "Śmigłowce nie mogą latać - są tak brzydkie, że ziemia je odpycha" :)

I co Ty na to? ;)

Ale poważniej:

W dniu 3.06.2020 o 21:22, ex nihilo napisał:

Wbrew pozorom, ruska elektronika wojskowa i kosmiczna była wtedy bardzo solidna, częściowo na japońskiej licencji i kradzionych patentach. Złota, platyny i palladu nie żałowali. W tym przypadku problemem była sama konstrukcja rakiety. Zresztą w tym przypadku zadziałała reguła "jak wygląda, to tak lata". Wystarczy porównać pokraczną N1 z Saturnem. Inna sprawa, że techniki wojskowej i kosmicznej nie powinno się oglądać z bliska, bo wtedy wrażenia mogą być całkiem inne i bardzo mylące :D

 

W dniu 3.06.2020 o 19:58, ex nihilo napisał:

Polegli przez to https://pl.wikipedia.org/wiki/N1 przede wszystkim.

 

Przyczyn była cała masa, a nie tylko jedna rakieta. Wypunktowano  te przyczyny w ZSRR  już  23 grudnia 1968 r.  na kryzysowym spotkaniu po sukcesie Apollo 8. Głos zabrał Dmitrij Ustinov, kierownik radzieckiego programu rakietowego. Za główny powód porażki (w 1968 r. już zdawali sobie sprawę że przegrali) uznał fakt, że przy radzieckim programie pracowało 500 tyś ludzi a przy Apollo - 1,5 mln. Drugi, wg Ustinova powód to fakt centralizacji amerykanskiego programu wokół jednego podmiotu - NASA. To było przeciweństwo radzieckiego podejścia - towarzyskiej współpracy wielu podmiotów. Na spotkaniu osiągnięto konsensus, z którego wynikało, że lądowanie radzieckiego cżłowieka na Księżycu zajmie 4-5 lat. 

Ten konsensus podsumował wówczas Mikołaj Piljugin, główny konstruktor systemu sterowania N1 - "kogo to będzie wówczas obchodzić. Amerykanie już tam będą!"

Radziecka elektronika może była i dobra a jednak system cumowniczy "Kontakt"  Soyuza ŁOK  był relatywnie prosty, pasywny i nie wymagającyh wielkiej precyzji. Za to wymagał spaceru kosmicznego pomiędzy Soyuzem a lądownikem księżycowym  i z powrotem. Dodatkowa komplikacja i ryzyko, które akurat obciążało załogę. 

Tymczasem Amerykanie już w 1966 r. podaczas lotu Gemini 8 dokonali pierwszego udanego dokowania statków na orbicie. Oczywiście dużo było ręcznego sterowania, co jest zresztą amerykańską tradycją. Ale bez pierwszego w historii (chyba pierwszego) kosmicznego komputera nawigacyjnego, nie wiem czy w ogóle było możliwe. Bestia wyprodukowana przez IBM miała niecałe 20 kB ale to wystarczyło. Separacja pomiędzy Gemini a Ageną wynosiła 24 km a odległośc kątowa 130 st a mimo to połączenie obu obiektów było bardzo precyzyjne. Komp dokonywał całej masy obliczeń mając dane wyjściowe z radarowego pomiaru odległości doku cumowniczego Ageny.Dodatkowo  wspomagał sterowanie statkiem  Ogromne ułatwienie.

Ludzie radzieccy też zdawali sobie sprawę z wagi elektroniki -tak dobrze, że strawili trzy lata na dyskusję czy kapsuły mają być całkowice zaumatyzowane czy jednak sterowane również ręcznie (wygrałą druga opcja). Tymczasem Amerykanie zdobywali wtedy  doświadczenia w programie Gemini-Apollo. 

U Amerykanów absolutny priorytet miał Księżyc, u Sowietów czerwony Księżyc musiał walczyć z ciężką orbitalną stacją wojskową przy budżecie 1/10 tego co w NASA.

Być może gdyby żył Korolow a Chruszczow nie został odsunięty od władzy,  to radziecki człowiek jako pierwszy przedstawiciel Ziemi,  zatknąłby czerwony sztandar w księżycowy grunt. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, tempik napisał:

wiem że biały kolor i światło słoneczne jak prosto ze spawarki trochę przekłamują na ale ta czerwona uszczelka? wygląda jak gumka na weku z bardzo starymi ogórami :D pofalowana i napęczniała. te spawy i deformacje wkoło tego otworu też wyglądają słabo. pozostałe, proste spawy też dziwaczne, jeden wypukły, drugi wklęsły, trzeci płaski.

A se obejrzałem, chociaż mniej więcej wiem, jak takie rzeczy wyglądają. I tak: uszczelka - zauważ, że ona jest już po użyciu, a sens uszczelki jest taki, że ma się pod naciskiem odkształcać... no i to zrobiła. Ale na pocieszenie - przed użyciem wyglądała pewnie jeszcze paskudniej, bo to chyba jakiś silikon ręcznym ustrojstwem wyciskany. To produkcja jednostkowa i raczej nie robią tego programowane roboty. "Spawy" - to raczej nie spawy, a zgrzewy, które z natury swojej tak wyglądają, bo metal się odkształca przy zgrzewaniu i nikt nie będzie wyrzucał skorupy za setki tysięcy baksów tylko dlatego, że jeden zgrzew tak się odkształcił, a drugi trochę inaczej. Też zresztą ręczną zgrzewarką pewnie robione. A co gorsze jeszcze - blachy pewnie były drewnianym albo gumowym młotkiem doklepywane coby kształt uformować i zwykłymi nożycami do blachy docinane... całkiem tak samo, jak robi to u mnie na wsi w stodole Kazik, który szroty z Reichu na giełdę picuje. Tyle, że Kazik robi to ładniej i lepiej maluje, bo jak nie kupią, to on nie zarobi  ;) Itd...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, ex nihilo napisał:

Ale na pocieszenie - przed użyciem wyglądała pewnie jeszcze paskudniej, bo to chyba jakiś silikon ręcznym ustrojstwem wyciskany. To produkcja jednostkowa i raczej nie robią tego programowane roboty.

Ha! czyli nie ma co się śmiać z Ruskich bo Jankesi też robią rękodzieło, w tej samej technologii "Gniotsja, nie łamiotsja", a że zgniły kapitalizm wysysają z mlekiem matki to każdy produkt ładnie opakowują zgodnie z religią marketingu.

A co do uszczelki, to kto jak kto ale Jankesi powinni mieć nadal traumę. Dalej nie mogę pojąć czemu w sprzęcie za miliardy nikt nie wymienił marnego oringa za 10$, o którym było wiadomo że ze złej mieszanki był zrobiony! i można było bez problemu dobrać mieszankę na której nawet syberyjski mróz nie będzie robił wrażenia. Do tego po każdej misji wszystko było zdzierane do żywej blachy, składane na nowo,malowane itd. a jednak... dobrze żarło a zdechło.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Feynman opisał w raporcie, że największym problemem w programie wahadłowców była przerośnięta administracja i problemy z komunikacja na poszczególnych szczeblach zarządzania. Pracownicy zgłaszali różne problemy, oraz mieli dużo pomysłów racjonalizatorskich ale niestety wszystko przepadało gdzieś po drodze miedzy inżynierem który faktycznie wykonywał pracę a osobami decyzyjnymi.

Co do obróbki wykończeń w dragonie, to wydaje mi se że ich jakość wynika z procesów technologicznych, pewnie spawy musza mieć pewne parametry a ich obróbka jest niedozwolona, ze względu na ewentualne osłabienie materiału a maskowanie niewskazane ze względu na masę. Uszczelka to chyba raczej jest jakaś masa uszczelniająca a nie o-ring i pewnie wymieniana będzie każdym locie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 4.06.2020 o 13:55, Astro napisał:

Nic tak pięknie nie wyglądało jak Zero

Większość Japończyków (i ich propaganda) kochało Ki-43 Hayabusa. Nawet nie zdawali sobie sprawy z "mitu Zero" na zachodzie.

W dniu 4.06.2020 o 13:55, Astro napisał:

bo wszyscy zapewne wiemy ile czasu i środków zajęło "lepszemu" przemysłowi zmierzenie się z czymś właściwie "papierowym"...

Technicznie rzecz ujmując - zero. Już P-40 lał Zero jak chciał, o ile tylko chciał dobrze :) - czyli albo walcząc energetycznie albo wcale. To co początkowo gubiło pilotów alianckich to nieznajomość możliwości przeciwnika, a zwłaszcza tricku w którym Zero mogło uciekając w górę wejść na ogon podążającemu za nim samolotowi. Wildcat to też był samolot co zasadniczo równorzędny, jeśli tylko nie wdawał się w walkę kołową.

 

2 godziny temu, dexx napisał:

Feynman opisał w raporcie, że największym problemem w programie wahadłowców była przerośnięta administracja i problemy z komunikacja na poszczególnych szczeblach zarządzania.

Największym problemem w programie wahadłowców była sama koncepcja wahadłowców, będąca efektem czegoś co można określić jako "cult cargo engineering":
Jeśli tylko zrobimy rakietę wyglądającą jak samolot, to na pewno osiągniemy parametry bezpieczeństwa i niezawodność jaką osiąga się w lotnictwie :P
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Astro napisał:

Wytrenowanie astronautów, żeby trzymali łapy z daleka, trzymali na wodzy zwieracze i odruchy wymiotne kosztuje również sporo (czas to pieniądz jak mawiają).

Dlatego zastosowano ekrany dotykowe. Zajmują ręce i łatwo się je zmywa :P

51 minut temu, Astro napisał:

na usprawiedliwienie dodam, że "środki ludzkie" i materiałowe (statystyka) jednak wliczamy.

No to Zero zabiło więcej swoich pilotów niż jakikolwiek aliancki myśliwiec (swoich). Całkowity brak opancerzenia i samozasklepiających się zbiorników paliwa. Oczywiście wpisywało się to w filozofię Japończyków nie zabierających nawet spadochronów (no bo po co pilotowi spadochron jak nie ma płyty pancernej za plecami :P ), ale było idiotyczne: można śmiało przyjąć że japońscy piloci byli najdrożsi na świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Astro napisał:

W warunkach mikrograwitacji niekoniecznie. Nie polecam atomizera, a nawet zwykłej szmatki.

Po powrocie. W końcu Dragon to kapsuła wielorazowego użytku. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fantastyczna synchronizacja... po kilkudziesięciu kilometrach lotu i wielu manewrach.
Tu:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,26009678,wybuchy-duzo-wybuchow-pierwsza-dekada-najwazniejszej-rakiety.html
trochę ciekawostek związanych ze SpaceX i Falconami.
A tu coś z Rosji:
http://kosmonautyka.pl/zil-2906

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZILa kojarzę z filmu, którzy widziałem po raz pierwszy chyba z 10 lat temu. Muzyka tworzy niezły klimat rodem z Resident Evil. Stare video z czasów, kiedy YT był jeszcze w powijakach ;)

Rosjanie, trzeba im przyznać, offroad mają dosyć ciężki. Druga część z tej samej, starej serii ze sprzętem po szyby w błocie ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Trochę nie na temat, ale bardzo dobre wideo ze startu Falcon Heavy w 2018 :)

to zobacz to:

od 13 sec

produkt cukierniczy z KRLD połyka amerykańskiego TWIXa na śniadanie :) więc w propagandzie i marketingu dużo jeszcze da się poprawić.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apropos batoników, wyraźnie widać, że filmy z KRLD były nagrane co najmniej kilkanaście kilogramów temu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie misji Voyager wyłączyli niedawno CRS (Cosmic Ray Subsystem) na Voyagerze 1, a za dwa tygodnie wyłączą Low-Energy Charged Particle (LECP) na Voyagerze 2. Instrumenty, jak można domyślić się z ich nazw, odpowiadają za badanie promieniowania kosmicznego oraz niskoenergetycznych jonów. Po wyłączeniu wspomnianych urządzeń na każdej z sond będzą działały po 3 instrumenty naukowe. Odłączanie instrumentów ma na celu zaoszczędzenie energii i przedłużenie czasu działania sond – jedynych wysłanych przez człowieka obiektów, które opuściły Układ Słoneczny.
      Voyagery zasilane są przez radioizotopowe generatory termoelektryczne, generujące energię z rozpadu dwutlenku plutonu-238. Początkowo generatory wytwarzały energię o mocy około 475 W, jednak w miarę zużywania się paliwa tracą rocznie około 4,3 W. W przestrzeni kosmicznej przebywają już od 48 lat. Sposobem na poradzenie sobie ze zmniejszaniem mocy, jest wyłączanie kolejnych instrumentów. Jeśli byśmy nie wyłączali instrumentów, Voyagerom zostałoby prawdopodobnie kilka miesięcy pracy, mówi Suzanne Dodd.
      Na pokładzie każdej z sond znajduje się 10 identycznych instrumentów naukowych. Zadaniem części z nich było zabranie danych z gazowych olbrzymów Układu Słonecznego, zostały więc wyłączone zaraz po tym, jak sondy skończyły badania tych planet. Włączone zostały te instrumenty, które naukowcy uznali za potrzebne do zbadania heliosfery i przstrzeni międzygwiezdnej. Voyager 1 dotarł do krawędzi heliosfery w 2012 roku, Voyager 2 – w roku 2018.
      W październiku ubiegłego roku na Voyagerze 2 wyłączono instrument badający ilość plazmy i kierunek jej ruchu. W ostatnich latach instrument ten zebrał niedużą ilość danych, gdyż jest zorientowany w kierunku przepływu plazmy w ośrodku międzygwiezdnym. Voyager 1 przestał badać plazmę wiele lat temu, ze względu na spadającą wydajność urządzenia.
      Wyłączony właśnie CRS na Voyagerze 1 to zestaw trzech teleskopów badających m.in. protony z przestrzeni międzygwiezdnej i Słońca. Dane te pozwoliły określić, w którym miejscu i kiedy Voyager 1 opuścił heliosferę. LECP na Voyagerze 2, który ma zostać wkrótce wyłączony, bada różne jony, elektrony i promieniowanie kosmiczne zarówno z Układu Słonecznego, jak i spoza niego.
      Oba instrumenty wykorzystują obracające się platformy, mogą więc prowadzić badania w promieniu 360 stopni. Platformy wyposażono w silniki krokowe, które o obracały je co 192 sekundy. Na Ziemi platformy zostały przetestowane na 500 000 kroków. Tyle, ile potrzeba było, by misje doleciały do Saturna. Okazały się jednak znacznie bardziej wytrzymałe. Mają za sobą już ponad 8,5 miliona kroków.
      Voyagery miały zbadać zewnętrzne planety Układu Słonecznego i już dawno przekroczyły przewidywany czas działania. Każdy bit dodatkowych danych, które od tej pory udało się zebrać, to nie tylko wartościowa informacja dla heliofizyki, ale też świadectwo niezwykłych osiągnięć inżynieryjnych, stwierdza Patrick Koehn, odpowiedzialny za program naukowy Voyagerów.
      Inżynierowie NASA starają się, by instrumenty naukowe na sondach działały jak najdłużej, gdyż dostarczają unikatowych danych. W tak dalekich regionach kosmosu nie pracował jeszcze żaden instrument i przez najbliższe dziesięciolecia żaden nowy nie zostanie tam wysłany.
      Wyłączenie wspomnianych urządzeń oznacza, że sondy będą miały wystarczająco dużo energii, by działać przez około rok, zanim zajdzie konieczność wyłączenia następnych urządzeń. W tej chwili na Voyagerze 1 pracuje magnetometr i Plasma Wave Subsystem (PWS), odpowiedzialny za badanie gęstości elektronowej. Działa też LECP, który zostanie wyłączony w przyszłym roku. Na Voyagerze 2 działają zaś – nie licząc LECP, który wkrótce będzie wyłączony – magnetometr, PWS oraz CRS. W przyszłym roku inżynierowie wyłączą ten ostatni.
      Eksperci z NASA mają nadzieję, że dzięki tego typu działaniom jeszcze w latach 30. bieżącego wieku na każdym z Voyagerów będzie pracował jeszcze co najmniej 1 instrument naukowy. Czy tak się stanie, tego nie wiadomo. Trzeba pamiętać, że obie sondy od dziesięcioleci ulegają powolnej degradacji w surowym środowisku pozaziemskim.
      Obecnie Voyager 1 znajduje się w odległości ponad 25 miliardów kilometrów od Ziemi, a do Voyagera 2 dzieli nas 21 miliardów km. Sygnał radiowy do pierwszego z nich biegnie ponad 23 godziny, do drugiego – 19,5 godziny.
      W każdej minucie każdego dnia Voyagery badają zupełnie nieznane nam regiony, dodaje Linda Spilker z Jet Propulsion Laboratory. Oba pojazdy można na bieżąco śledzić na stronach NASA.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U astronautów przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) pojawiają się różne problemy zdrowotne, w tym wysypki czy problemy z układem odpornościowym. Na łamach pisma Cell ukazał się artykuł omawiający wyniki badań przeprowadzonych m.in. przez naukowców z NASA i Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Po przebadaniu 803 próbek pobranych na ISS naukowcy doszli do wniosku, że środowisko na Stacji jest zbyt sterylne i to właśnie może być przyczyną wielu problemów zdrowotnych.
      Badacze stworzyli największą bazę danych opisującą środowisko mikrobiologiczne i chemiczne kosmicznego habitatu. Porównali te dane z tysiącami próbek z naturalnych i przekształconych przez człowieka środowisk, zarówno lasów deszczowych, jak i budynków, i stwierdzili, że pod względem mikrobiologicznym i chemicznym ISS reprezentuje środowisko skrajne. Różnorodność mikroorganizmów była nienaturalna i niska, na badanych powierzchniach zaś znajdowała się duża ilość środków dezynfekujących, co dodatnio korelowało z bioróżnorodnością.
      Naukowcy zauważyli, że zdecydowania większość mikroorganizmów występujących na Stacji, to mikroorganizmy żyjące na ludzkiej skórze. Brakowało organizmów ze środowiska naturalnego, które żyją na przykład w wodzie i glebie. Bioróżnorodność na ISS była znacznie mniejsza niż w większości środowisk na Ziemi. Współautor badań, mikrobiolog profesor Rob Knight, określił ją jako ekstremalnie niską. Zauważył przy tym, że niezwykle wysoki był za to odsetek mikroorganizmów związanych z czynnościami wykonywanymi przez człowieka. Tak małą bioróżnorodność można było porównać jedynie ze szpitalami i niektórymi zamkniętymi środowiskami przemysłowymi.
      Skądinąd wiadomo, że układ odpornościowy astronautów jest osłabiony i powrót do normy może zajmować kilka tygodni od wylądowania na Ziemi. Zdaniem profesora Knighta, przyczyną takiego stanu rzeczy może być właśnie mała bioróżnorodność mikroorganizmów na ISS.
      Naukowcy już planują kolejne badania, podczas których będą chcieli przeprowadzić jeszcze bardziej szczegółowe analizy, spróbują zidentyfikować potencjalne patogeny na ISS oraz określić wpływ bakteryjnych metabolitów ze Stacji na ludzkie zdrowie. Mają nadzieję, że ich badania przyczynią się do poprawy zdrowia ludzi, którzy na Ziemi żyją i pracują w podobnie sterylnych środowiskach.
      Jeśli chcemy, by życie rozwijało się poza Ziemią, nie możemy po prostu wziąć małego fragmentu drzewa życia, wystrzelić go w przestrzeń kosmiczną i mieć nadzieję, że to się uda. Musimy zastanowić się, jakie inne pożyteczne mikroorganizmy powinniśmy wysłać wraz z astronautami, by mógł rozwinąć się odpowiedni korzystny ekosystem, dodaje Rudolfo Salido z Uniwersytetu Kalifornijskiego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Space Foundation, niedochodowa organizacja, której celem jest propagowanie przemysłu kosmicznego, opublikowała raport, z którego dowiadujemy się, że w ubiegłym liczba startów w przestrzeń kosmiczną zwiększyła się aż o 16%, a masa ładunków, które trafiły lub miały trafić na orbitę, wzrosła o 40%. To już czwarty rok z rzędu, gdy liczba startów rośnie.
      W 2024 roku na całym świecie miało miejsce 259 udanych i nieudanych startów rakiet. Średnio jeden start odbywał się co 34 godziny. To o 5 godzin mniej niż średnia z 2023 roku. Zdaniem autorów raportu, w bieżącym roku trend prawdopodobnie zostanie utrzymany.
      Pomimo zwiększenia liczby startów, całkowita liczba pojazdów umieszczonych w przestrzeni kosmicznej spadła o 3% i wyniosła 2802. Jednocześnie całkowita masa wyniesiona na orbitę zwiększyła się o 40%, do 1,9 milionów kilogramów, gdyż wzrosła masa przeciętnego satelity.
      Wzrost liczby startów i masy wyniesionej na orbitę to głównie zasługa firmy SpaceX. Jej rakiety startowały 152 razy, umieszczając na orbicie niemal 2000 Starlinków, miały też miejsce 4 testy startu rakiety Starship. Znacząco, bo aż o 86%, zwiększyła się liczba wojskowych pojazdów na orbicie. Sama SpaceX umieściła na niej ponad 100 satelitów Starshield należących do Narodowego Biura Rozpoznania (National Reconnaissance Office).
      W ubiegłym roku działalność w przestrzeni pozaziemskiej rozpoczęły nowe kraje. Senegal i Chorwacja umieściły na orbicie swoje pierwsze satelity. Tym samym liczba państw z aktywnymi satelitami zwiększyła się do 92. Jednocześnie znacząco, po problemach w pierwszej połowie roku, wzrósł indeks giełdowy firm działających na rynku kosmicznym.
      W związku z rozwojem przemysłu kosmicznego zarządzane przez NOAA (Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna) Office of Space Commerce rozpoczęło pracę nad systemem TraCSS (Traffic Coordination System for Space). Będzie on dostarczał cywilnym i prywatnym firmom niezbędnych informacji potrzebnych do bezpiecznego operowania poza Ziemią i unikania kolizji. Platforma posłuży do wymiany informacji, w przyszłym roku ma rozpocząć działanie system unikania kolizji podczas startów, planowana jest też budowa skoordynowanego systemu zarządzania dezorbitacją.
      Autorzy raportu zauważają, że wraz z rozwojem przemysłu kosmicznego rozwija się też – najczęściej we współpracy z przemysłem – szkolnictwo wyższe pracujące na jego potrzeby. Coraz większe znaczenie zyskuje też sztuczna inteligencja, jednak w tym przypadku wciąż nierozwiązane pozostają kwestie jej regulowania zarówno pod względem etycznym, jak i cyberbezpieczeństwa.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Załogowa podróż na Marsa nie będzie łatwym i szybkich przedsięwzięciem. Tymczasem, chociażby z powodu negatywnego wpływu na zdrowie stanu nieważkości i promieniowania kosmicznego, powinna zająć ona jak najmniej czasu. Dlatego też w należącym do NASA Langley Research Center w Virginii trwają prace nad napędem, dzięki któremu astronauci powinni dolecieć na Czerwoną Planetę i wrócić na Ziemię w ciągu około 2 lat.
      Tamtejsi inżynierowe pracują nad jądrowym napędem elektrycznym. Ma on wykorzystywać reaktor atomowy do wytwarzania energii elektrycznej, która będzie jonizowała wydobywające się z dysz paliwo zapewniając ciąg pojazdowi kosmicznemu.
      W ramach projektu Modular Assembled Radiators for Nuclear Electric Propulsion Vehicles (MARVL) powstaje jeden z najważniejszych elementów napędu, jego system rozprowadzania ciepła. Inżynierowie NASA chcą, by miał on budowę modułową i by można było go złożyć w przestrzeni kosmicznej za pomocą autonomicznych robotów. W ten sposób unikniemy konieczności umieszczenia wszystkiego w rakiecie nośnej, co da nam nieco większą elastyczność i pozwoli na zoptymalizowanie całego projektu, mówi Amanda Stark, odpowiedzialna za MARVL.
      Takie rozwiązanie jest bardzo pożądane. Cały układ rozprowadzania ciepła może mieć, po pełnym rozłożeniu, wymiary boiska do futbolu amerykańskiego (ok. 5400 m2). Można więc sobie wyobrazić, z jakimi trudnościami wiąże się umieszczenie takich instalacji w rakiecie startującej z Ziemi. Zespół Strak chce, by poszczególne elementy wcześniej wysłać w przestrzeń kosmiczną. Tam roboty złożyłyby instalację, w której będzie krążyła substancja chłodząca, na przykład stop sodu i potasu.
      Trzeba zauważyć, że taka technologia wpłynęłaby też na architekturę samego pojazdu, do którego instalacja będzie montowana. Istniejące dotychczas pojazdy kosmiczne nie były projektowane z myślą o składaniu czegokolwiek w kosmosie. Mamy tutaj więc okazję, by zastanowić się, jak taki pojazd powinien być zbudowany, jak należy go przygotować, jak będzie wyglądał.
      Projekt MARVL jest rozwijany w ramach programu Early Career Initiative. Biorące w nim udział zespoły mają dwa lata na opracowanie szczegółów swojego pomysłu. Stark i jej zespół współpracują z firmą Boyd Lancaster, która specjalizuje się w przemysłowych systemach chłodzenia. Do pomocy mają też specjalistów od układów rozpraszania ciepła oraz ekspertów specjalizujących się w przepływie cieczy z NASA. Po dwóch latach prac NASA oczekuje, że twórcy MARVL przystąpią do budowy niewielkiego działającego na Ziemi prototypu. Jeśli projekt się powiedzie, podobne rozwiązania mogą zostać zastosowane podczas innych misji, nie tylko załogowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed trzema dniami, gdy świat świętował Wigilię Bożego Narodzenia, sonda Parker Solar Probe przeleciała rekordowo blisko Słońca. Operatorzy misji z Johns Hopkins Applied Physics Laboratory odebrali przed kilkoma godzinami dane potwierdzające, że przelot przebiegł zgodnie z planem. To pierwszy sygnał z PSP od czasu, gdy rozpoczęła ona procedurę bliskiego przelotu.
      Parker Solar Probe znalazła się w odległości 6,1 miliona kilometrów od powierzchni Słońca, pędząc z prędkością 692 tysięcy km/h. Teraz nadzór misji czeka na informacje o stanie sondy. Mają one nadejść w ciągu najbliższych godzin. Natomiast 1 stycznia na Ziemię powinny trafić dane, z których dowiemy się więcej na temat warunków panujących w obszarze, w który zapuściła się sonda. Żaden wykonany przez człowieka obiekt nigdy nie znalazł się tak blisko gwiazdy, Parker dostarczy nam informacji z niezbadanych obszarów, mówi Nick Pinkine, menedżer misji.
      Parker Solar Probe została wystrzelona w sierpniu 2018 roku. Po raz pierwszy „dotknęła Słońca” dnia 28 kwietnia 2021 roku. Zewnętrzna krawędź Słońca jest wyznaczana przez powierzchnię krytyczną Alfvéna. To miejsce poniżej którego Słońce i jego siły grawitacyjne i magnetyczne bezpośrednio kontrolują wiatr słoneczny. W kwietniu 2021 roku PSP spędziła 5 godzin poniżej powierzchni krytycznej Alfvéna, w obszarze, gdzie ciśnienie i energia pola magnetycznego gwiazdy są silniejsze niż ciśnienie i energia cząstek przezeń emitowanych. Tym samym PSP stała się pierwszym pojazdem kosmicznym, który dotknął atmosfery naszej gwiazdy.
      Parker Solar Probe to urządzenie rozmiarów małego samochodu. Jego celem jest atmosfera Słońca znajdująca się w odległości około 6,5 miliona kilometrów od powierzchni gwiazdy. Głównym zadaniem misji jest zbadanie, w jaki sposób w koronie Słońca przemieszcza się energia i ciepło oraz odpowiedź na pytanie, co przyspiesza wiatr słoneczny. Naukowcy wiążą z misją olbrzymie nadzieje, licząc, że zrewolucjonizuje ona rozumienie Słońca, Układu Słonecznego i Ziemi.
      Pojazd może przetrwać temperatury dochodzące do 1370 stopni Celsjusza. Pomaga mu w tym gruba na 11,5 centymetra osłona termiczna (Thermal Protection System) z kompozytu węglowego. Jej zadaniem jest ochrona czterech instrumentów naukowych, które badają pola magnetyczne, plazmę, wysokoenergetyczne cząstki oraz obrazują wiatr słoneczny. Instrumenty mają pracować w temperaturze pokojowej.
      TPS składa się z dwóch paneli węglowego kompozytu, pomiędzy którymi umieszczono 11,5 centymetra węglowej pianki. Ta strona osłony, która jest zwrócona w kierunku Słońca została pokryta specjalną białą warstwą odbijającą promieniowanie cieplne. Osłona o średnicy 2,5 metra waży zaledwie 72,5 kilograma. Musiała być ona lekka, by poruszająca się z olbrzymią prędkością sonda mogła wejść na odpowiednią orbitę wokół naszej gwiazdy.
      Parker Solar Probe jest pierwszym pojazdem kosmicznym NASA nazwanym na cześć żyjącej osoby. W ten sposób uhonorowano profesora astrofizyki Eugene'a Parkera z University of Chicago. Zwykle misje NASA zyskują nową, oficjalną nazwę, po starcie i certyfikacji. Tym razem było inaczej. W uznaniu zasług profesora Parkera na polu fizyki Słońca oraz dla podkreślenia, jak bardzo misja jest związana z prowadzonymi przez niego badaniami, zdecydowano, że oficjalna nazwa zostanie nadana przed startem. Tym samym Parker stał się pierwszym człowiekiem, który zobaczył start misji NASA nazwanej jego imieniem. Uczony zmarł w 2022 roku, w wieku 94 lat.
      Aby nie ulec potężnej grawitacji Słońca, które stanowi przecież 99,8% masy Układu Słonecznego, PSP musiał osiągnąć prędkość nie mniejszą niż 85 000 km/h. Nie jest to łatwe, dlatego też pojazd aż siedmiokrotnie korzystał z asysty grawitacyjnej Wenus.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...