Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Historyczna misja rozpoczęta. Kapsuła Dragon leci na Międzynarodową Stację Kosmiczną

Rekomendowane odpowiedzi

Rozpoczęła się historyczna misja kapsuły załogowej Crew Dragon. Start odbył się zgodnie z planem. Równie udane były poszczególne etapy lotu. Najpierw odrzucony został pierwszy stopień rakiety, który z powodzeniem wylądował na pokładzie oczekującej nań na Atlantyku platformy. Niedługo później doszło do oddzielenia się kapsuły załogowej od drugiego stopni rakiety.

Do oddzielenia się pierwszego stopnia rakiety doszło 2 minuty 36 sekund po starcie. Osiem sekund później pracę rozpoczął silnik drugiego stopnia. W tym czasie pierwszy stopień opadał w kierunku Ziemi i 8 minut 52 sekundy po starcie na krótko uruchomił silniki hamujące. Pół minuty później zobaczyliśmy, że pierwszy stopień z powodzeniem wylądował na platformie. Wiadomość ta wyraźnie ucieszyła załogę Crew Dragona. W 12. minucie po starcie kapsuła załogowa oddzieliła się od drugiego stopnia rakiety i rozpoczęła samodzielną podróż w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Podróż ta potrwa 19 godzin.

Kolejny ważny etap podróży nastąpił 49 minut i 6 sekund po starcie, gdy po sprawdzeniu silników manewrowych zostały one uruchomione, by dopasować orbitę Dragona do orbity Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Za dziewięć godzin rozpocznie się cała seria manewrów, dzięki którym w ciągu kolejnych 6 godzin Dragon zbliży się do MSK.

Jutro około godziny 15:02 czasu polskiego kapsuła zbliży się do 400-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół Stacji. Aby w nią wlecieć musi uzyskać zgodę z kontroli misji. Jeśli zgoda taka zostanie wydana, około 10 minut później kapsuła podleci do Waypoint Zero znajdującego się 400 metrów pod ISS. Minie kolejnych 25 minut zanim kapsuła znajdzie się w Waypoint 1 w odległości 220 metrów i rozpocznie dopasowywanie swojej pozycji do modułu dokującego stacji. Stanie się to około godziny 15:37 czasu polskiego. Mniej więcej o godzinie 16:13 załoga powinna dostać ostateczną zgodę na dokowanie. Pięć minut później Dragon powinien znaleźć się w Waypoint 2, punkcie znajdującym się zaledwie 20 metrów od stacji. Tam poczeka przez 5 minut. O godzinie 16:28 kapsuła powinna zadokować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Przeprowadzenie udanego startu oznacza, że po raz pierwszy od 9 lat z terenu USA wystartowała załogowa misja kosmiczna. Oznacza też ponowne odzyskanie przez USA zdolności do samodzielnej organizacji załogowych lotów kosmicznych. To niezwykle ważny moment dla całego przemysłu kosmicznego, gdyż po raz pierwszy w historii prywatna firma wyniosła ludzi w kosmos we własnym pojeździe i przy użyciu własnej rakiety.

Sukces misji oznacza, że SpaceX uzyska licencję na kosmiczne loty załogowe. To z kolei doda jej wiarygodności i firma Muska będzie mogła liczyć na kolejne zlecenia zarówno ze strony NASA, prywatnego przemysłu kosmicznego i – co bardzo prawdopodobne – agencji kosmicznych innych państw. Przemysł kosmiczny wchodzi w zupełnie nową fazę rozwoju. Tym bardziej, że na przyszły rok zapowiadany jest lot konkurencji SpaceX, czyli kapsuły Starliner firmy Boeing. Zatem od przyszłego roku możemy mieć na rynku dwie prywatne firmy oferujące załogowe loty kosmiczne.

Najbardziej stracić może na tym rosyjski Roskosmos, który obecnie nie tylko wozi astronautów NASA, ale z jego usług korzystają też inne państwa. NASA z pewnością przestanie korzystać z usług Roskosmosu w takim zakresie jak obecnie, a biorąc pod uwagę fakt, że SpaceX ma zamiar zaoferować swoje usługi znacznie taniej, można spodziewać się, że Roskosmos straci wielu klientów. To zaś powinno wymusić na Rosji zreformowanie swojej agencji kosmicznej.

Przypominamy, że teraz każdy może spróbować swoich sił na symulatorze dokowania Dragona do ISS.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

SpaceX ma zamiar zaoferować swoje usługi znacznie taniej, można spodziewać się, że Roskosmos straci wielu klientów

Straci klientów, albo będą musieli obniżyć ceny. Tak czy inaczej kasy pewnie będą mieli mniej. Z drugiej strony niższe ceny mogą spowodować, że klientów przybędzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

To zaś powinno wymusić na Rosji zreformowanie swojej agencji kosmicznej.

Aha. Na pewno Rogozin przedstawi kolejną makietę:

857c8d61bbe1f3f44c536999bb6b82d8bac13242

 

Spójrzcie na minę Putina: - tam na stole stoi zimna wódeczka, a ja muszę słuchać obietnic tego klauna. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Błądząc dzisiaj po sieci gdzieś tam trafiłem na artykuł o przekrętach w "Roskosmosie". Nawet mi się go czytać nie chciało, bo sprawa jest znana od lat.

A co do obrazka - czubek modelu tej większej rakiety chyba z uchwytu chińskiej wiertarki zrobili, z wiertłem (tak na oko) 5 mm :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Kiedyś czytałem o wałkach przy budowie nowego kosmodromu. Nie pamiętam szczegółów, ale zdaje się, że obiekt jeszcze nie powstał i rozkradziono co najmniej 15% środków. Wszędzie przekręty. Prezes spółki miał być aresztowany, ale popełnił samobójstwo. Nie wykluczone, że go ktoś zachęcił.

Mniej pieniędzy dla Roskosmosu to być może mniej w kasie na wojskowych, którzy mogą omyłkowo przeoczyć słupki graniczne w trakcie pobytu na wczasach.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Kiedyś czytałem o wałkach przy budowie nowego kosmodromu. Nie pamiętam szczegółów, ale zdaje się, że obiekt jeszcze nie powstał i rozkradziono co najmniej 15% środków. Wszędzie przekręty.

Ale dlaczego to zdziwienie? Przecież byliśmy z towarzyszami w tym samym bloku. A ten system wymusza "kombinowanie" żeby jakoś żyć. Jeśli ktoś jest za młody żeby pamiętać to może sobie zapuścić którąś z kultowych polskich komedii, to nie fikcja to wręcz filmy dokumentalne :)

11 godzin temu, ex nihilo napisał:

A co do obrazka - czubek modelu tej większej rakiety chyba z uchwytu chińskiej wiertarki zrobili, z wiertłem (tak na oko) 5 mm :D

śmiejesz się z makiety? obejrzyj sobie dokładnie dokowanie SpaceX Crew Dragon. Ja przyjrzałem się detalom i tak: otwory na sworznie do dołączenia odkształcone!, nierówno obrobione, z ostrymi krawędziami!, z krzywymi spawami dookoła!. Poszycie? niesymetrycznie rozmieszczone nity!, jakieś rysy,bruzdy, masakra! jakbym nie oglądał tego na oficjalnym kanale NASA to rękę dałbym sobie uciąć że to jakiś model z plasteliny zrobiony przez nastolatka.

A co do Roskosmos to wiadomo, jadą od dawna na sukcesach minionej epoki, ale to sprzęt sprawdzony  i nie ustępujący w niczym nowinką z USA czy Chin. Do tego wydaje mi się że to nadal najtańsza opcja. przynajmniej taka by była jeśli Rosja byłaby normalnym krajem gdzie księgowy z zapisów księgowych może podać rzeczywiste koszty materiałów,obsługi, paliwa itd.

 

 

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, tempik said:

ale to sprzęt sprawdzony  i nie ustępujący w niczym nowinką z USA czy Chin.

Serio ? Pewnie również uważasz że nokia 3210 nie ustępuje niczym iPhonowi.

1. Dragon poprawia znacząco komfort astronautów, co nie jest bez znaczenia dla planowanych lotów turystycznych.

2. Mimo porównywalnej kubatury Soyuz podczas powrotu na Ziemię odrzuca większą cześć, co istotne to odrzuca również bardzo dużo oprzyrządowania potrzebnego do dokowania. Dragon również odrzuca cześć ale to "tylko" panele słoneczne, zbiorniki paliwa dla systemu ratunkowego oraz tzw trunk, czyli przestrzeń na oprzyrządowanie które nie musi być przechowywane w ciśnieniowej kabinie. 

image.thumb.png.79df5a203f5d4549b3b594de18bc0565.png

3. Rakietowy System Ratunkowy ( launch abort system) w dragonie działa również na orbicie, pozwalając szybko de-orbitować kapsułę w razie potrzeby. 

4 . Dragon po powrocie może być powtórnie używany. Obecnie przewidywane jest tylko użycie w transporcie zaopatrzenia, ale wynika to głównie ze "świeżości" projektu i słusznie zachowawczego podejścia do tematu. 

Soyuz a to ma przewagę jeśli chodzi o czas zadokowania do ISS. Może pozostawać 6 miesięcy, a dragon tylko 4, ponieważ cieńka atmosfera na wysokości 400km degraduje panele słoneczne. 

Podobnie systyacja wygląda w porównaniu Soyuz vs Starliner. 

 

2 hours ago, tempik said:

Do tego wydaje mi się że to nadal najtańsza opcja.

Nawet uwzględniając niższe koszty pracy w Rosji, Falcon 9 w połączeniu z Dragonem jest tańszy, i nawet gdyby udało się Roskosmosowi  zejść z ceną lotu poniżej SpaceX, to ci drudzy mogą przeczuć cześć kosztów na kolejną misję która wykorzysta tego samego dragona i ten sam booster.

Śmieszy mnie pompa jaką NASA zrobiła wokół tej misji, ale nie można umniejszać tym nowym pojazdom, bo faktycznie mają potencjał do przyspieszenia trochę "podboju kosmosu".

Edytowane przez dexx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.06.2020 o 10:38, dexx napisał:

Serio ? Pewnie również uważasz że nokia 3210 nie ustępuje niczym iPhonowi.

To chyba Ty optujesz za tą używaną,styraną nokią 3210. Bierzesz taki używany, osmolony, poddany dużym naprężeniom sprzęt i tracisz więcej czasu na diagnozę czy to się jeszcze nada, niż wytoczenie, zespawanie itd. nowego, niezardzewiałego egzemplarza. tym bardziej że linia produkcyjna już jest i nie ma co cerować używanych skarpetek.

NASA już  wielorazowość testowała na wahadłowcach, tanio nie było, a  prześwietlenie, sprawdzenie okablowania i milion innych części trwało pół roku.

W dniu 1.06.2020 o 10:38, dexx napisał:

1. Dragon poprawia znacząco komfort astronautów, co nie jest bez znaczenia dla planowanych lotów turystycznych.

komfort i kolor lakieru podobnie jak w pojazdach naziemnych ma niewielki wpływ na zwiększenie szansy na sukces przemieszczenia się z punktu A do B. Ale fakt w Rosji nigdy nie zwracano uwagi na te kwestie i wszystko produkuje się jakieś takie siermiężne.

W dniu 1.06.2020 o 10:38, dexx napisał:

Nawet uwzględniając niższe koszty pracy w Rosji, Falcon 9 w połączeniu z Dragonem jest tańszy, i nawet gdyby udało się Roskosmosowi  zejść z ceną lotu poniżej SpaceX, to ci drudzy mogą przeczuć cześć kosztów na kolejną misję która wykorzysta tego samego dragona i ten sam booster.

Można tylko gdybać, z obu stron to nadal duża polityka więc prawdziwych kosztów raczej nie poznamy.

 

 

 

z chęcią bym poznał jakieś kalkulacje kosztów rakiet SpaceX, a szczególnie koszty doprowadzenia takiego członu z odzysku do używalności. I koszt paliwa potrzebnego do wyniesienia na orbitę paliwa potrzebnego do późniejszego hamowania + koszt owego paliwa do hamowania :) pewnie będzie tego kilka ton(paliwo do hamowania). A wyniesienie na orbitę kilku ton to jakieś kilka mln dolarów? czy coś źle liczę?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Elon powiedział że koszt paliwa w F9 to ok. 200k $ wiec nawet koszt pełny baku jest śmiesznie niski do kosztów rakiety. Celem SpaceX jest, żeby możliwe było używanie ponownie boosteró w czasie poniżej 48h czyli przy minimalnej inspekcji. Obecnie koszty są wysokie bo się uczą, chociaż  niedawno jednej rakiety  Block 4 nie odzyskiwali ponieważ im się nie opłacało, czyli materiału do analizy maja pod dostatkiem.  

Wyniesienie nową rakietą 22 ton na niska orbitę to 55mln $.

2 hours ago, tempik said:

komfort i kolor lakieru podobnie jak w pojazdach naziemnych ma niewielki wpływ na zwiększenie szansy na sukces przemieszczenia się z punktu A do B. Ale fakt w Rosji nigdy nie zwracano uwagi na te kwestie i wszystko produkuje się jakieś takie siermiężne.

Przemysł kosmiczny musi powoli odchodzić od takiego myślenia, bo obniżając koszty wynoszenia ładunków coraz bardziej zbliżają się do lotów turystycznych na większą skalę. 

2 hours ago, tempik said:

Można tylko gdybać, z obu stron to nadal duża polityka więc prawdziwych kosztów raczej nie poznamy.

Jak wyżej, komercyjne i turystyczne wykorzystanie szybko weryfikuje politykę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minutes ago, dexx said:

Elon powiedział że koszt paliwa w F9 to ok. 200k $ wiec nawet koszt pełny baku jest śmiesznie niski do kosztów rakiety.

Właśnie na szybko policzyłem. Koszt paliwa jet pomijalny w porównaniu z kosztem pojazdu i silników. Poniżej podałem orientacyjne obliczenie dla Falcon 9, gdyby kupowali normalnie jak olej opałowy. F9 zużywa 25000 galonów kerozyny (stage 1) i 4600 (stage 2), przeliczone na litry w aktualnej cenie i w cenie przed obsuwą na rynkach. Pomijam cenę skroplonego O2, których cen nie znam i nie chce mi się szukać.

(25000 + 4600) * 3.78 * 0.40
44755.20

(25000 + 4600) * 3.78 * 0.72
80559.36

Aktualnie można zatankować Falcon 9 za 45k EUR + koszt O2.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minutes ago, Astro said:

Nie wiem czy wiesz, ale żaden (rozsądny) właściciel dobrego sportowego wozu nie oczekuje miękkiego zawieszenia.

Wnętrze kabiny Dragona wygląda schludnie. Kilka płaskich ekranów i wszystko białe. Bardziej jak z filmu SF niż pojazdy z poprzedniej epoki z kokpitami zawalonymi pod sufit przełącznikami. Komfort głównie zależy od przeciążenia, więc to się akurat mocno nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minutes ago, Astro said:

Piękny cel, ale jakby co, to potem są znacznie dłuższe, kosztowniejsze i bardziej upierdliwe inspekcje. Na "szczęście" NASA ma w tym doświadczenie, przykładowo:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/91/Grid_with_Columbia's_Debris_-_GPN-2003-00081.jpg/1280px-Grid_with_Columbia's_Debris_-_GPN-2003-00081.jpg

 

14 minutes ago, cyjanobakteria said:

Wnętrze kabiny Dragona wygląda schludnie. Kilka płaskich ekranów i wszystko białe. Bardziej jak z filmu SF niż pojazdy z poprzedniej epoki z kokpitami zawalonymi pod sufit przełącznikami. Komfort głównie zależy od przeciążenia, więc to się akurat mocno nie zmieni.

Obie rzeczy są ze sobą ściśle powiązane. Dotykowe ekrany to nie tylko ładnie wyglądające gadżety, dzięki nim wirtualny kokpit może być obsługiwany bezpośrednio z ziemi co pozwala na dokładne testy również bez załogi. Dodatkowo pewnie mają dużo lepszą telemetrię niż soyuzy. Przy misjach transportowych będzie znów okazja do wprowadzania zmian.  

Dużym problemem systemów transportujących ludzi jest zamrożenie rozwoju, a moim zdaniem największym atutem Space X była właśnie możliwość. Boeing jak widać jest za dużym molochem żeby sprawnie wprowadzać zmiany w projektach, a Roskosmos ...  "no przecież lata".

Tak jak w przypadku "propulsive landing" boostera, tak i w przypadku dragona różne rozwiązania są wprowadzane nie dlatego, że są konieczne tylko dlatego, że rozwijanie tej technologi przyda się do przyszłych misji, bo oni mają cały czas na horyzoncie Marsa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minutes ago, Astro said:

Aaa, że Huston zdalnym palcem dotknie? Zawsze mógł (o ile mógł, bo chyba nie będziemy wchodzić w skończoną jednak propagację sygnałów - zwłaszcza gdy na Marsa ;)) o ile np. pulpit nie był w cieniu Księżyca. To TYLKO gadżety - pod publikę i napalonych (bogatych) "turystów". Dla mnie może wyglądać to jak kawał pilnikiem ciętego metalu, bo najważniejszy jest nie wygląd, nie "dotyk"; mam nadzieję, że rozumiesz.

Nie do końca, nie wiem jak wygląda to obecnie w sojuzie ale w promie kosmicznym musiała być załoga. Jak nie masz w pełni cyfrowego pulpitu, to do sterowania zdalnego najczyściej trzeba dodać dodatkowe przekaźniki które swoje ważą, do tego przyciski które można przypadkowo przełączyć.

edycja{

Tak jak w Teslach, tak w Dragonie ekrany dotykowe dają możliwość dodawania nowych funkcji w interfejsie użytkownika bez konieczności długotrwałej walidacji sprzętu. Jeśli chciałbyś dostosować Soyuza do lotu wokół księżyca połowa przycisków i przełączników nie będzie miała sensu, bo jest przydatna tylko podczas manewrów podczas lotów do i z ISS

}

 

Space X prosperuje w bardzo dużej części dzięki NASA, ale ma uproszczony system decyzyjny i skonsolidowaną produkcję. NASA celowo rozproszyła produkcję części do Saturna 5 jak i Promu kosmicznego,  tak aby zahaczyła ona o jak największą ilość stanów / senatorów bo wtedy trudniej uciąć dotacje. Boeinga i ULA  zabija biurokracja, zależność polityczna i motywacja ludzi. Nawet jeśli złapią talenty to szybko nauczą ich filozofii pracy bez presji, bo jak nie ten projekt to inny się trafi. SpaceX, Blue Origin są silnie zmotywowane i eksploatują swoich pracowników do granic możliwości, ale za to pozwalają swoim ludziom rozwijać rzeczy które dla molochów były  niemożliwe/za ryzykowne/niepotrzebne.

25 minutes ago, Astro said:

Daj SpaceX trochę przestrzeni, niech wyrobi choć ćwierć tego, co Roskosmos, wtedy może się pokajam.

Roskosmos to kustosz muzeum jakie pozostało po ZSRR, pompowany przez amerykanów, żeby naukowcy i technicy z ogromnym doświadczeniem zajmowali się jakąś pokojową technologią. 

 

Edytowane przez dexx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, dexx said:

Obie rzeczy są ze sobą ściśle powiązane. Dotykowe ekrany to nie tylko ładnie wyglądające gadżety, dzięki nim wirtualny kokpit może być obsługiwany bezpośrednio z ziemi co pozwala na dokładne testy również bez załogi. Dodatkowo pewnie mają dużo lepszą telemetrię niż soyuzy. Przy misjach transportowych będzie znów okazja do wprowadzania zmian.

O to mi dokładnie chodziło :) Komfort w największym stopniu zależy od przeciążenia, bo 1G jest lepsze niż 3G, a te niż 9G. Ale prostota kokpitu znacznie podnosi komfort obsługi i redukuje możliwość popełniania błędów przez załogę oraz upraszcza szkolenie. Jeżeli to jest aplikacja, to można zoptymalizować i layout w zależności od kontekstu i sytuacji. Przykładowo, jak akcelerometr wykryje, że nimi telepie, to apka może wyświetlić spinacz biurowy z poradą dnia i linkiem do odpowiedniej sekcji strzelania do problemów :) :lol:

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
33 minutes ago, Astro said:

O nie, to złe słowo, dużo lepsze jest TYLKO.

Ze słowem "GŁÓWNIE" mógłbym się jeszcze zgodzić, dostarczają komercyjnie satelity więc nie tylko.

35 minutes ago, Astro said:

Myślisz, że to zaleta? Czyżbyś był piewcą realnego socjalizmu? ;)

Nie, bardziej Autorytaryzm w przypadku odpowiedniej charyzmatycznej i technicznie uzdolnionej osoby. Problem jest taki, że jak taka osoba znika, to firma popada w marazm. 

39 minutes ago, Astro said:

Błądzisz. Zobacz ile w ostatnich latach POTĘGA światowa jak USA* zapłaciła Roskosmosowi. Nie chcę powiedzieć dosadniej, ale zapewne wiesz, że pi*sz.

* Jankesi nie bardzo utrzymują muzea. Jeśli liczysz zaś, że Putinowi w duszy gra pokojowy rozwój Rosji, to jesteś naiwniakiem czystej wody. Wybacz, ale jakąś naiwność co najmniej widzę z Twojej strony.

Nie mówię o czasach rządów Putina tylko początkach Roskosmosu. Jesteś w stanie wymienić jakieś sukcesy Roskosmosu od kiedy Putin rządzi, a amerykanie stopniowo wycofali sie ze wspólnych projektów ( przy sproej zachęcie Putina)?

 

42 minutes ago, Astro said:

Gdy patrzę w dzisiejszych czasach, jak łatwo przychodzi zatopić niezatapialne systemy informatyczne, to wolę już jednak "ryzyko" przypadkowego przełączenia.

To znaczy że masz problem ze współczesnym stanem techniki. Walidacja software i hardware jest podobna. Równie dobrze może coś spierdzielić elektryk/elektronik. Tylko jak spierdzieli elektryk lub elektronik to musisz miec takiego na pokładzie, jak spierdzieli programista to moze jeszcze się uda wysłać zdalna aktulizację

 

44 minutes ago, Astro said:

Widzisz, na tym polega SUKCES. Za trzy flaszki zrobi to byle elektryk. W Teslach i Dragonach (polecam historię Tesli) czasem wyjdzie błąd jakiegoś nierozgarniętego programisty, a raczej nie błąd, co brak ogarnięcia tematu. ;)

Jak wyżej, kwestia walidacji. Elektryk też może dać d*py i zostawi klucz miedzy kablami lub mechanik wywierci dziurę tam gdzie nie trzeba. Brzmi nieprawdopodobnie ?

22 minutes ago, cyjanobakteria said:

O to mi dokładnie chodziło :) Komfort w największym stopniu zależy od przeciążenia, bo 1G jest lepsze niż 3G, a te niż 9G. Ale prostota kokpitu znacznie podnosi komfort obsługi i redukuje możliwość popełniania błędów przez załogę oraz upraszcza szkolenie. Jeżeli to jest aplikacja, to można zoptymalizować i layout w zależności od kontekstu i sytuacji. Przykładowo, jak akcelerometr wykryje, że nimi telepie, to apka może wyświetlić spinacz biurowy z poradą dnia i linkiem do odpowiedniej sekcji strzelania do problemów :) :lol:

Jest jeszce jeden bardzo duży plus. Do budowy symulatora nie potrzebujesz makiety tylko 3 ekrany dotykwe. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, dexx napisał:

Tak jak w Teslach, tak w Dragonie ekrany dotykowe dają możliwość dodawania nowych funkcji w interfejsie użytkownika bez konieczności długotrwałej walidacji sprzętu

Coś ty się uparł tych ekranów LCD. Ja mam większy w telewizorze więc nie robi to na mnie wrażenia. Co członek załogi robi na tych ekranach? Jedynie patrzy jak szpak w pi.... Jest biernym obserwatorem. Czasami coś tapnie przy transmisji live żeby pokazać że jest ważny i dzięki niemu ta łajba płynie dalej. A w praktyce masa automatów robi robotę i jest zabezpieczona żeby niechcąco gapcio coś nie włączył. 

Pełna beka. przypomina mi to reportaże np z elektrowni atomowej albo centrum sieci energetycznej. Ekrany po sufit i setka ludzi chaotycznie ruszających myszkami żeby było widać w kamerze że pracują. A mogli by pogasić monitory i iść spokojnie na szluga.

Pełna automatyka i zaawansowany software to wspaniała rzecz, ale tylko tam gdzie jest cywilizacja. W terenie pewniejsze rozwiązania to te siermiężne, manualne. Czyli w piaskach Sahary samochód który naprawisz zestawem kluczy, na długim rajdzie rowerowym jednoślad na linkach zamiast hydrauliki itd.

 

 

 

Edytowane przez tempik

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
58 minutes ago, tempik said:

Jest biernym obserwatorem. Czasami coś tapnie przy transmisji live żeby pokazać że jest ważny i dzięki niemu ta łajba płynie dalej.

Dokładnie tak to wyglądało. Siedzieli jak w poczekalni do dentysty :)

58 minutes ago, tempik said:

na długim rajdzie rowerowym jednoślad na linkach zamiast hydrauliki

Hydraulika w heblach, ani żadna inna, mi nigdy nie nawaliła, ani w samochodzie, ani moto, ani rowerze. Prędzej te bezprzewodowe przerzutki na baterie, których nigdy nie kupię. Przewody się powinno wymieniać profilaktycznie, uszczelki tak samo. W moto producent zaleca co 2 lata, ale ja tego nie robię. Powiedzmy raz na 10 się powinno wymienić przewody od hamulców. Częściej mi się linki zrywały, ale co prawda łatwiej naprawić.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Dokładnie tak to wyglądało. Siedzieli jak w poczekalni do dentysty :)

No ale lans i show było. Prawie jak startrek. Biała rakieta i pod kolor kombinezony, czarne gumiaki :D i 3 ekrany LCD! pewnie mają jakieś dreny do odciągania potu :)

brakowało tylko Tesli ciągniętej na lawecie, też białej

 

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
32 minutes ago, tempik said:

brakowało tylko Tesli ciągniętej na lawecie, też białej

Teslami podjeżdżają przed startem. Podoba mi się to, chociaż zdaję sobie sprawę, że dużo w tym PR i marketingu. Efekty wizualne i styl się liczą, bo jesteśmy wzrokowcami. Pomijając aspekty bezpieczeństwa, nikt nie chce oglądać rozbebeszonych kabli i przełączniki pod sufit jak w sojuzie. Chociaż skomplikowana konstrukcja LHC mi się podoba. Wiadomo, to jest zaawansowana nauka i nie jest łatwo. Sprzęt musi być skomplikowany.

To co się podoba to kwestia gustu, ale wiele rzeczy oceniamy pod kątem ich możliwości. Czy myśliwce albo szybkie motocykle dobrze wyglądają? Albo nowoczesne rowery górskie czy szosowe na ramach z włókna węglowego? Liczy się to, co potrafią i dlatego się nam podobają. Co do kosmosu, filmy SF ukształtowały oczekiwania odnośnie, dajmy na to, kombinezonów. Musk przyznał, że podczas projektowania wzorowali się trochę na SF.

Edit, samo lądowanie stage 1, co jest sprawą drugorzędną w misji, wygląda świetnie B-)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, ale awantura! :D
Nie mam  dzisiaj za dużo czasu na grzebanie w sieci i klepanie w klawiaturę, ale może warto zajrzeć np. tu (wszystkie starty, też wojskowe):
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/2018-rakietowe-podsumowanie-roku
i tu:
https://spacex.com.pl/baza-wiedzy/konkurencja
Cytat: "Niezależni eksperci zarówno z Rosji, jak i krajów zachodnich, nie są optymistami, jeśli chodzi o przyszłość rosyjskiego przemysłu kosmicznego. W kwietniu 2018 roku Dmitrij Rogozin, wiceprezydent kraju, przyznał się do porażki. Powiedział, że „udział startów [rosyjskich, dop. en]rakiet w całym rynku usług kosmicznych to tylko 4% i nie jest to warte prób wypchnięcia Muska i Chińczyków”. Był to niezwykły obrót wydarzeń, jako że jeszcze 5 lat wcześniej Rosja posiadała 50% rynku startów kosmicznych."
I luknąć też na ten wykres:
DEpo8ktUAAAJjAm.jpg?name=orig
2017 i 2018 to prognozy na podst. pierwszego półrocza 2017. Jak komuś się chce, można je sprawdzić.

SpaceX już od kilku lat nie jest tylko jedną z zabawek rąbniętego fantasty... A Roskosmos? Gdyby nie starty dla wojska, już by nie istniał, bo z tych 2-3 w roku lotów załogowych na ISS wyżyć się nie da. A i to im się kończy.
 

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

14 hours ago, Astro said:

Masz rację. Głównie satelity Starlink (firmy Elona) przez SpaceX (firmę Elona). Głównie tym myślących wk*iają.

Starlink to ostatni rok i własnie próba uniezależnienia się od NASA

Od zawsze SpaceX wykonywał więcej komercyjnych lotów niż dla NASA lub rząd:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_startów_rakiet_Falcon_9_oraz_Falcon_Heavy

14 hours ago, Astro said:

Wystarczy jeden: Jankesi płacili i płacą jak za zboże. :)
Nie zastanawiałeś się, dlaczego nie poszli w tańszą opcję (jak np. ISRO)? Oczywiście żart.

Nie wystarczy. To tylko udowadnia, że są kustoszem. 

15 hours ago, Astro said:

Wybacz, ale każdy na forum już co najmniej trzykrotnie poprawnie dokował. Czyli lecimy? :P

Chodzi tylko o fakt, że w tej chwili Nasa ma jedną pozycję w budżecie mniej - symulator. Wsadza nowych astronautów do zdeorbitowanego dragona i w nim na dotykowych ekranach będą ich uczyć jak nie dotykać niczego.

14 hours ago, tempik said:

Coś ty się uparł tych ekranów LCD. Ja mam większy w telewizorze więc nie robi to na mnie wrażenia. Co członek załogi robi na tych ekranach? Jedynie patrzy jak szpak w pi.... Jest biernym obserwatorem. Czasami coś tapnie przy transmisji live żeby pokazać że jest ważny i dzięki niemu ta łajba płynie dalej. A w praktyce masa automatów robi robotę i jest zabezpieczona żeby niechcąco gapcio coś nie włączył. 

Ok, Twoje podejście jest inne niż Astro, wg. Ciebie żadne konsole nie są potrzebe w kapsule bo i tak praktycznie cały proces wykonuje się automatycznie. Z takim czymś się moge częściowo zgodzić, ale jakaś możliwość ręcznego sterowania musi się pojawić wiec niech nie jest to konsola z setkami fizycznych przycisków tylko ekran dotykowy ktory mozna dopasować do sytuacji + kilka fizycznych przycisków i manipulatorów.

Astro natomiast optuje za starym systemem, który wg mnie jest już niepraktyczny. 

14 hours ago, tempik said:

Pełna beka. przypomina mi to reportaże np z elektrowni atomowej albo centrum sieci energetycznej. Ekrany po sufit i setka ludzi chaotycznie ruszających myszkami żeby było widać w kamerze że pracują. A mogli by pogasić monitory i iść spokojnie na szluga.

Co nieco o automatyce wiem. Tak jest i tak powinno być w takich zakładach, ale jak coś się spier... to wtedy potrzebne są narzędzia do sterowania ręcznego.

14 hours ago, tempik said:

Pełna automatyka i zaawansowany software to wspaniała rzecz, ale tylko tam gdzie jest cywilizacja. W terenie pewniejsze rozwiązania to te siermiężne, manualne. Czyli w piaskach Sahary samochód który naprawisz zestawem kluczy, na długim rajdzie rowerowym jednoślad na linkach zamiast hydrauliki itd.

Dokładnie, i mam nadzieję ze po ponad 50 latach w końcu kończy się czas gdzie niska orbita jest postrzegana jako miejsce dla siermiężnych rozwiązań. Nie zbudujesz jakiegokolwiek przemysłu na orbicie / księżycu, jeśli każdy członek załogi będzie musiał wiedzieć do czego służy każdy z setki przełączników w taksówce która cię wiezie do pracy. 

13 hours ago, tempik said:

No ale lans i show było. Prawie jak startrek. Biała rakieta i pod kolor kombinezony, czarne gumiaki :D i 3 ekrany LCD! pewnie mają jakieś dreny do odciągania potu :)

brakowało tylko Tesli ciągniętej na lawecie, też białej

Bardziej żenujący dla mnie był spektakl NASA - mocarstwo od siedmiu boleści, które się cieszy że ma jak samodzielnie wysłać ludzi na orbitę.

9 hours ago, ex nihilo said:

SpaceX już od kilku lat nie jest tylko jedną z zabawek rąbniętego fantasty... 

Największym plusem Muska jest to, że nie robi tego dla kasy. Roskosmos, Boeing, ULA i wszystko gdzie palce maczają rządy to miejsce gdzie duża cześć zarządu patrzy tylko jaki by tu zrobić większy wałek na kasie niż poprzednik. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, ex nihilo napisał:

A Roskosmos? Gdyby nie starty dla wojska, już by nie istniał, bo z tych 2-3 w roku lotów załogowych na ISS wyżyć się nie da. A i to im się kończy.

Cała Rosja zatrzymała się na zimnej wojnie. Ich rozwój stymulują chyba tylko wojny i konflikty zbrojne. Jak jest pokój to przecież cebula i ziemniaki rosną więc po co marnować kalorie na myślenie i rozwój? Ale potencjał mają wielki chociaż rzadko go pokazują a jak już to w niecnych celach.

Tak czy inaczej ich rakiety to dalej 1 liga

Godzinę temu, dexx napisał:

ale jakaś możliwość ręcznego sterowania musi się pojawić wiec niech nie jest to konsola z setkami fizycznych przycisków tylko ekran dotykowy ktory mozna dopasować do sytuacji + kilka fizycznych przycisków i manipulatorów.

no właśnie. ręczne sterowanie to dla mnie kurki i wajchy na zaworach i prymitywne styki przekaźników, które obsłużysz nawet jak wszystkie komputery w statku spalą się albo zaświecą blue screenem.

Godzinę temu, dexx napisał:

Nie zbudujesz jakiegokolwiek przemysłu na orbicie / księżycu, jeśli każdy członek załogi będzie musiał wiedzieć do czego służy każdy z setki przełączników w taksówce która cię wiezie do pracy.

Dokładnie tak jak mówisz. ale to chyba jeszcze nie ten moment mam wrażenie.

Godzinę temu, dexx napisał:

Bardziej żenujący dla mnie był spektakl NASA - mocarstwo od siedmiu boleści, które się cieszy że ma jak samodzielnie wysłać ludzi na orbitę.

eee tam.

Jak codziennie jesz baleron to nie ma o czym mówić. Ale jak znasz smak baleronu a nie jadłeś go od 10 lat(NASA) to chodzisz podjarany i ośliniony przez miesiąc!

 

Godzinę temu, dexx napisał:

Największym plusem Muska jest to, że nie robi tego dla kasy

Bo to jest demo2 czy jak tam to nazywa. Taki student który pisze dla korporacji program za darmo lub po kosztach żeby się zaprezentować. ale ta faza zawsze się kończy i zaczyna się trzepanie kapuchy i maksymalizowanie zysków każdym możliwym sposobem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, Astro said:

Nie jestem fanem staroci, bo chodzi tu zwyczajnie o niezawodność. Nie wiem jak obecnie, bo nie śledzę i nie siedzę w temacie, ale w promach amerykanie stosowali jeszcze pamięci rdzeniowe. Generalnie elektronika nie bardzo sprawnie działa przy zwiększonym promieniowaniu (kosmicznym).

https://en.wikipedia.org/wiki/Magnetic-core_memory#Physical_characteristics

Moim zdaniem postęp się zatrzymuje, jak zaczyna się za bardzo unikać ryzyka. Nie chodzi mi tu o ryzykowanie życiem astronautów, ale jak już kiedyś tu na forum pisałem np. taki Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba przy budżecie 8mld dolarów to zdrowe przegięcie. w tej i zamknięta pętla. Wyszli z założenia, że wystrzelenie rakiety jest drogie więc muszą wszystko dokładnie potestować co zwielokrotniło koszty. Patrząc na obecne poczynania Muska za te 8mld wysłał by on ok. 20 teleskopów jeden po drugim z czego 15 dotarło by na porządną orbitę, 5 miało by mniejsze lub większe usterki a 5 działało by tak jak zaplanowano. Skutkiem ubocznym było by to że ostatni wystrzelony teleskop nie był by "przestarzałym" o 15 lat sprzętem tylko posiadał by bebechy sprzed max 5 lat. Ale oczywiście na takie coś nikt kasy nie przeznaczy. Tak samo jak nie przeznaczyli by 8mld na JWST gdyby od poczatku wiedzieli ze tyle będzie kosztował. 

5 hours ago, tempik said:

Tak czy inaczej ich rakiety to dalej 1 liga

Ich silniki, co do rakiet to można powiedzieć że sprawdzona technologia. Silnik starzeje się dużo wolniej niż awionika i cała reszta. Z resztą co do silników to  projektowane były jako sprzęt jednorazowego użytku a to trochę łatwiejsze.

Można uważać Promy kosmiczne jaką ślepą uliczkę w rozwoju, ale kierunek był dobry. Na szeroką skalę eksplorować i eksploatować przestrzeń kosmiczną można tylko przy ponownym używaniu sprzętu i SpaceX to udowodnił. ULA stara się pielęgnować mit o swojej niezawodności za którą płaci się więcej, ale tutaj przecież jedna nieudana misja może popsuć całą wyśrubowaną statystykę. Dla misji bezzałogowych szczególnie komercyjnych nikt nie będzie patrzył czy niezawodność wynosi 97% czy 100% gdy koszt pierwszej to będzie 50mln a drugiej 110mln. Szczególnie gdy pierwsza będzie miała 200 wykonanych misji a druga 80. 

5 hours ago, tempik said:

no właśnie. ręczne sterowanie to dla mnie kurki i wajchy na zaworach i prymitywne styki przekaźników, które obsłużysz nawet jak wszystkie komputery w statku spalą się albo zaświecą blue screenem.

Te czasy już się dawno skończyły. Obecnie w krytycznych instalacjach systemy są redundantne oparte o tą samą technologie wspierane tylko przez jakieś mechaniczne rozwiązania, które najczęściej służą już tylko do bezpiecznego zakończenia procesu niż jego utrzymywania. 

Podejrzewam że w dragonie bez ekranów też da się odpalić niektóre systemy tylko konieczny jest wtedy pewnie demontaż jakiś osłon.  

5 hours ago, tempik said:

Dokładnie tak jak mówisz. ale to chyba jeszcze nie ten moment mam wrażenie.

Tutaj jest klasyka. Co powinno być pierwsze jako czy kura. 

5 hours ago, tempik said:

eee tam.

Jak codziennie jesz baleron to nie ma o czym mówić. Ale jak znasz smak baleronu a nie jadłeś go od 10 lat(NASA) to chodzisz podjarany i ośliniony przez miesiąc!

Hmm faktycznie, nie patrzyłem na to w ten sposób.

5 hours ago, tempik said:

Bo to jest demo2 czy jak tam to nazywa. Taki student który pisze dla korporacji program za darmo lub po kosztach żeby się zaprezentować. ale ta faza zawsze się kończy i zaczyna się trzepanie kapuchy i maksymalizowanie zysków każdym możliwym sposobem :D

Nie da się Muskowego modelu trzymać w nieskończoność, szczególnie jak firma rośnie, ale mam wrażenie że on sam należy do ludzi którzy jak koszą  kasę, to po to żeby ją wydać na jeszcze bardziej niedorzeczne rzeczy.

 SpaceX i Tesla nawet gdyby dziś zbankrutowały to w swoich obszarach popchnęły rzeczy mocno do przodu. Można dyskutować o wpływie Tesli na rozwój elektromobilności, ale jeszcze 10 lat temu znaczna część inżynierów i ekspertów przemysłu rakietowego powiedziała by że to jest i pozostanie tylko CGI

i że nie tędy droga:

 

Edycja:

NASA zapłaciła SpaceX 1.6 mld  $ za 12 lotów w ramach Commercial Resupply Services, przy okazji których w SpaceX opracowano odzysk boostera poprzez lądowanie przy użyciu silników rakietowych. Chyba dosyć prosto można sobie wyobrazić na bazie doświadczeń z różnymi projektami ile kosztowało by opracowanie takiej technologi przez ULA lub Boeinga w ramach przetargu.

Edytowane przez dexx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam uważam, że wszelkie dotknięcia ekranów to byłą kwestia diagnostyki. A konkretniej potwierdzenia, że Astronauci widzą na swoich przyrządach to samo, co ludzie w centrum. Może to mieć znaczenie czy problemach z komunikacją, na przykład podczas ponownego wchodzenia w atmosferę. Poza tym założę się, że astronauci mieli możliwość odpalenia "katapulty" niezależnie od ludzi na Ziemi i też musieli potwierdzić, że wiedzą co i jak. No i oczywiście podgląda na to, co się dzieje z rakietą.

Zdejmowanie paneli by przejąć kontrolę wydaje mi się mało realne, ale ja się nie znam. Podejrzewam, że możliwości ręcznego sterowania są tak ograniczone, że gdy padną ekrany, to wszystko co da się zrobić jest w tych fizycznych przełącznikach na dole.

Myślę, że poziom skomplikowania tego jest zbyt duży by człowiek był w stanie tym sterować w pełni manualnie... szczególnie w jakichś krytycznych, dynamicznych momentach jak wejście w atmosferę.

Jak by coś ważnego im padło w elektronice, to mieliby możliwości podjęcia jakichkolwiek działań, jak kierowca samochodu na autostradzie, gdy odpadło mu koło... Tylko to właśnie u nich jest mniejsza szansa, że to koło odpadnie, a nawet jak odpadnie, to mają zapasowe, które samo założy się w locie...

Edit:
Obstawiałbym też, że zarówno astronauci jak i kontrola lotów (szczególnie kontrola) mają znacznie większe możliwości ingerencji, niż nam się wydaje... ale tylko siedzą i modlą się, by nie trzeba było niczego dotykać, bo w ten sposób mieliby większe szanse coś zepsuć jeszcze bardziej niż naprawić.

Edytowane przez pogo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 hours ago, Astro said:
13 hours ago, pogo said:

ale tylko siedzą i modlą się, by nie trzeba było niczego dotykać, bo w ten sposób mieliby większe szanse coś zepsuć jeszcze bardziej niż naprawić

Tak.

Tego własnie oczekiwał od nowoczesnej kapsuły, załoga powinna wygodnie usiąść i czekać, aż dostaną pozwolenie na otwarcie włazu i przejście na ISS.

Co do ekranów to dają podgląd na wszystkie systemy i pozwalają pewnie łącznie z manipulatorami w fotelu na ręczne sterowanie kapsułą , ta opcja była testowana w ramach Demo2.

Chyba doszliśmy już do wniosku, że nie było sensu robić pulpitu sterowniczego jak w soyuzie. Dla dobra zdrowia psychicznego i lansu dla astronautów dali im 3 ekrany,  mają podgląd na kamery podczas dokowania jak by chcieli sami dokować lub manwerować (na co nikt im nie pozwoli), podejrzewam że podczas dokowania mieli też możliwość wymusić przerwanie procedury dokowania ( sama procedura przerwania dokowania była testowana w demo 1). W przyszłości jak będą chcieli wykonać loty turystyczne to wyświetlą na jednym "don't panic" na drugim tu jesteś a na 3 widoczek z za okna wiec uznajmy że były potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA zaprezentowała pierwsze zdjęcia pełnowymiarowego prototypu sześciu teleskopów, które w przyszłej dekadzie rozpoczną pracę w kosmicznym wykrywaczu fal grawitacyjnych. Budowane przez ekspertów z NASA teleskopy to niezwykle ważne elementy misji LISA (Laser Interferometer Space Antenna), przygotowywanej przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA).
      W skład misji LISA będą wchodziły trzy pojazdy kosmiczne, a na pokładzie każdego z nich znajdą się po dwa teleskopy NASA. W 2015 roku ESA wystrzeliła misję LISA Pathfinder, która przetestowała technologie potrzebne do stworzenia misji LISA. Kosmiczny wykrywacz fal grawitacyjnych ma rozpocząć pracę w 2035 roku.
      LISA będzie składała się z trzech satelitów, tworzących w przestrzeni kosmicznej trójkąt równoboczny. Każdy z jego boków będzie miał długość 2,5 miliona kilometrów. Na pokładzie każdego z pojazdów znajdą się po dwa identyczne teleskopy, przez które do sąsiednich satelitów wysyłany będzie impuls z lasera pracującego w podczerwieni. Promień będzie trafiał w swobodnie unoszące się na pokładzie każdego satelity pokryte złotem kostki ze złota i platyny o boku 46 mm. Teleskopy będą odbierały światło odbite od kostek i w ten sposób, z dokładnością do pikometrów – bilionowych części metra – określą odległość pomiędzy trzema satelitami. Pojazdy będą umieszczone w takim miejscu przestrzeni kosmicznej, że na kostki nie będzie mogło wpływać nic oprócz fal grawitacyjnych. Zatem wszelkie zmiany odległości będą świadczyły o tym, że przez pojazdy przeszła fala grawitacyjna. Każdy z pojazdów będzie miał na pokładzie dwa teleskopy, dwa lasery i dwie kostki.
      Formacja trzech pojazdów kosmicznych zostanie umieszczona na podobnej do ziemskiej orbicie wokół Słońca. Będzie podążała za naszą planetą w średniej odległości 50 milionów kilometrów. Zasada działania LISA bazuje na interferometrii laserowej, jest więc podobna do tego, jak działają ziemskie obserwatoria fal grawitacyjnych, takie jak np. opisywane przez nas LIGO. Po co więc budowanie wykrywaczy w kosmosie, skoro odpowiednie urządzenia istnieją na Ziemi?
      Im dłuższe ramiona wykrywacza, tym jest on bardziej czuły na fale grawitacyjne o długim okresie. Maksymalna czułość LIGO, którego ramiona mają długość 4 km, przypada na zakres 500 Hz. Tymczasem w przypadku LISY będzie to zakres 0,12 Hz. Kosmiczny interferometr będzie więc uzupełnienie urządzeń, które posiadamy na Ziemi, pozwoli rejestrować fale grawitacyjne, których ziemskie urządzenia nie zauważą.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy doszło do nieudanego wystrzelenia satelitów z konstelacji Starlink. W wyniku awarii satelity znalazły się na bardzo niskiej orbicie i wkrótce spłoną w atmosferze. Firma SpaceX zapewnia, że nie stanowią one zagrożenia. Pierwsze Starlinki trafiły na orbitę w 2019 roku. Obecnie konstelacja składa się z ponad 6000 niewielkich satelitów znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO).
      Dwadzieścia satelitów Starlink zostało wystrzelonych przed 4 dniami na pokładzie rakiety Falcon 9 z Vandenberg Space Force Base. Pierwszy stopień rakiety spisał się bez zarzutu, wynosząc na orbitę drugi stopień i satelity. Następnie oddzielił się od nich i z powodzeniem wylądował. Było to już 329. udane lądowanie rakiety nośnej przeprowadzone przez SpaceX.
      Pierwsze uruchomienie silników 2. stopnia przebiegło zgodnie z planem, jednak pojawił się wyciek ciekłego tlenu. W związku z tym silnik Merlin, który miał wynieść satelity na prawidłową orbitę, nie spełnił swojego zadania.
      Co prawda satelity zostały prawidłowo zwolnione, ale znajdują się na orbicie o dużym mimośrodzie, która w najniższym punkcie znajduje się zaledwie 135 kilometrów nad Ziemią. To ponaddwukrotnie niżej, niż powinny się znaleźć. Na tej wysokości pojazdy doświadczają znacznego tarcia o atmosferę, przez co z każdym obiegiem tracą 5 kilometrów wysokości w apogeum (najwyższym punkcie orbity). Oddziaływanie atmosfery na satelity jest tak silne, że ich silniki nie poradzą sobie z wyniesieniem pojazdów na prawidłową orbitę. Dlatego wkrótce satelity wejdą w atmosferę i w niej spłoną.
      SpaceX oświadczyła, że nie zagrażają one ani innym satelitom, ani ludziom na Ziemi. To przypomina nam, jak wymagające technicznie są loty w kosmos. Dotychczas przeprowadziliśmy 364 udane starty rakiet Falcon – które bezpiecznie dostarczały astronautów, ładunki i tysiące satelitów Starlink na orbitę – co czyni z rodziny Falcon jedną z najlepszych serii rakiet nośnych w historii, czytamy w firmowym oświadczeniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Za nieco ponad tydzień wystartuje misja Psyche, która ma za zadanie zbadanie pochodzenia jąder planetarnych. Celem misji jest asteroida 16 Psyche, najbardziej masywna asteroida typu M, która w przeszłości – jak sądzą naukowcy – była jądrem protoplanety. Jej badanie to główny cel misji, jednak przy okazji NASA chce przetestować technologię, z którą eksperci nie potrafią poradzić sobie od dziesięcioleci – przesyłanie w przestrzeni kosmicznej danych za pomocą lasera.
      Ludzkość planuje wysłanie w dalsze części przestrzeni kosmicznej więcej misji niż kiedykolwiek. Misje te powinny zebrać olbrzymią ilość danych, w tym obrazy i materiały wideo o wysokiej rozdzielczości. Jak jednak przesłać te dane na Ziemię? Obecnie wykorzystuje się transmisję radiową. Fale radiowe mają częstotliwość od 3 Hz do 3 THz. Tymczasem częstotliwość lasera podczerwonego sięga 300 THz, zatem transmisja z jego użyciem byłaby nawet 100-krotnie szybsza. Dlatego też naukowcy od dawna próbują wykorzystać lasery do łączności z pojazdami znajdującymi się poza Ziemią.
      Olbrzymią zaletą komunikacji laserowej, obok olbrzymiej pojemności, jest fakt, że wszystkie potrzebne elementy są niewielkie i ulegają ciągłej miniaturyzacji. A ma to olbrzymie znaczenie zarówno przy projektowaniu pojazdów wysyłanych w przestrzeń kosmiczną, jak i stacji nadawczo-odbiorczych na Ziemi. Znacznie łatwiej jest umieścić w pojeździe kosmicznym niewielkie elementy do komunikacji laserowej, niż podzespoły do komunikacji radiowej, w tym olbrzymie anteny.
      Gdyby jednak było to tak proste, to od dawna posługiwalibyśmy się laserami odbierając i wysyłając dane do pojazdów poza Ziemią. Tymczasem inżynierowie od dziesięcioleci próbują stworzyć system skutecznej komunikacji laserowej i wciąż im się to nie udało. Już w 1965 roku astronauci z misji Gemini VII próbowali wysłać z orbity sygnał za pomocą ręcznego 3-kilogramowego lasera. Próbę podjęto na długo zanim w ogóle istniały skuteczne systemy komunikacji laserowej. Późniejsze próby były bardziej udane. W 2013 roku przesłano dane pomiędzy satelitą LADEE, znajdującym się na orbicie Księżyca, a Ziemią. Przeprowadzono udane próby pomiędzy Ziemią a pojazdami na orbicie geosynchronicznej, a w bieżącym roku planowany jest test z wykorzystanim Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Psyche będzie pierwszą misją, w przypadku której komunikacja laserowa będzie testowana za pomocą pojazdu znajdującego się w dalszych partiach przestrzeni kosmicznej.
      Psyche będzie korzystała ze standardowego systemu komunikacji radiowej. Na pokładzie ma cztery anteny, w tym 2-metrową antenę kierunkową. Na potrzeby eksperymentu pojazd wyposażono w zestaw DSOC (Deep Space Optical Communications). W jego skład wchodzi laser podczerwony, spełniający rolę nadajnika, oraz zliczająca fotony kamera podłączona do 22-centymetrowego teleskopu optycznego, działająca jak odbiornik. Całość zawiera matrycę detektora składającą się z nadprzewodzących kabli działających w temperaturach kriogenicznych. Dzięki nim możliwe jest niezwykle precyzyjne zliczanie fotonów i określanie czasu ich odbioru z dokładnością większa niż nanosekunda. To właśnie w fotonach, a konkretnie w czasie ich przybycia do odbiornika, zakodowana będzie informacja. Taki system, mimo iż skomplikowany, jest mniejszy i lżejszy niż odbiornik radiowy. A to oznacza chociażby mniejsze koszty wystrzelenia pojazdu. Również mniejsze może być instalacja naziemna. Obecnie do komunikacji z misjami kosmicznymi NASA korzysta z Deep Space Network, zestawu 70-metrowych anten, które są drogie w budowie i utrzymaniu.
      Komunikacja laserowa ma wiele zalet, ale nie jest pozbawiona wad. Promieniowanie podczerwone jest łatwo blokowane przez chmury i czy dym. Mimo tych trudności, NASA nie rezygnuje z prób. System do nadawania i odbierania laserowych sygnałów ma znaleźć się na pokładzie misji Artemis II, która zabierze ludzi poza orbitę Księżyca. Jeśli się sprawdzi, będziemy mogli na żywo obserwować to wydarzenie w kolorze i rozdzielczości 4K.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Systemy podtrzymywania życia, woda, żywność, habitaty, instrumenty naukowe i wiele innych elementów będzie niezbędnych do przeprowadzenia załogowej misji na Marsa. Jednym z najważniejszych z nich są systemy produkcji energii. Te obecnie stosowane w misjach kosmicznych są albo niebezpieczne – wykorzystują rozpad pierwiastków promieniotwórczych – albo też niestabilne wraz ze zmianami pór dnia i roku, bo korzystają z energii słonecznej.
      Wybór miejsca lądowania każdej z misji marsjańskich to skomplikowany proces. Eksperci muszą bowiem określić miejsca, których zbadanie może przynieść jak najwięcej korzyści i w których w ogóle da się wylądować. W przypadku misji załogowych sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje, gdyż dodatkowo będą musiały być to miejsca najlepiej nadające się do życia, np. takie, w których można pozyskać wodę.
      Grupa naukowców pracujących pod kierunkiem Victorii Hartwick z NASA wykorzystała najnowsze modele klimatyczne Marsa do przeanalizowania potencjału produkcji energii z wiatru na Czerwonej Planecie. Dotychczas podczas rozważań nad produkcją energii na Marsie nie brano pod uwagę atmosfery. Jest ona bowiem bardzo rzadka w porównaniu z atmosferą Ziemi.
      Ku swojemu zdumieniu naukowcy zauważyli, że pomimo rzadkiej marsjańskiej atmosfery wiejące tam wiatry są na tyle silne, by zapewnić produkcję energii na dużych obszarach Marsa.
      Badacze odkryli, że w niektórych proponowanych miejscach lądowania prędkość wiatru jest wystarczająca, by stanowił on jedyne lub uzupełniające – wraz z energią słoneczną bądź jądrową – źródło energii. Pewne regiony Marsa są pod tym względem obiecujące, a inne – interesujące z naukowego punktu widzenia – należałoby wykluczyć biorąc pod uwagę jedynie potencjał energii wiatrowej lub słonecznej. Okazało się jednak, że energia z wiatru może kompensować dobową i sezonową zmienność produkcji energii słonecznej, szczególnie na średnich szerokościach geograficznych czy podczas regionalnych burz piaskowych. Co zaś najważniejsze, proponowane turbiny wiatrowe zapewnią znacznie bardziej stabilne źródło energii po połączeniu ich z ogniwami fotowoltaicznymi.
      Naukowcy przeanalizowali hipotetyczny system, w którym wykorzystane zostają panele słoneczne oraz turbina Enercon E33. To średniej wielkości komercyjny system o średnicy wirnika wynoszącej 33 metry. Na Ziemi może ona dostarczyć 330 kW mocy. Z analiz wynika, że na Marsie dostarczałaby średnio 10 kW.
      Obecnie szacuje się, że 6-osobowa misja załogowa będzie potrzebowała na Marsie minimum 24 kW mocy. Jeśli wykorzystamy wyłącznie ogniwa słoneczne, produkcja energii na potrzeby takiej misji będzie większa od minimum tylko przez 40% czasu. Jeśli zaś dodamy turbinę wiatrową, to odsetek ten wzrośnie do 60–90 procent na znacznych obszarach Marsa. Połączenie wykorzystania energii słonecznej i wiatrowej mogłoby pozwolić na przeprowadzenie misji załogowej na tych obszarach Czerwonej Planety, które wykluczono ze względu na słabą obecność promieniowania słonecznego. Te regiony to np. obszary polarne, które są interesujące z naukowego punktu widzenia i zawierają wodę.
      Autorzy badań zachęcają do prowadzenia prac nad przystosowaniem turbin wiatrowych do pracy w warunkach marsjańskich. Tym bardziej, że wykorzystanie wiatru może wpłynąć na produkcję energii w wielu miejscach przestrzeni kosmicznej. Hartwick mówi, że jest szczególnie zainteresowana potencjałem produkcji energii z wiatru w takich miejscach jak Tytan, księżyc Saturna, który posiada gęstą atmosferę, ale jest zimny. Odpowiedź na tego typu pytania będzie jednak wymagała przeprowadzenia wielu badań interdyscyplinarnych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Centrum Badań Kosmicznych PAN zakończyła się budowa modelu inżynierskiego instrumentu GLOWS (GLObal solar Wind Structure). GLOWS to fotometr, który będzie liczył fotony odpowiadające długości fali promieniowania Lyman-α (121,56 nm). Zostanie on zainstalowany na pokładzie sondy kosmicznej IMAP (The Interstellar Mapping and Acceleration Probe), która rozpocznie swoją misję w 2025 roku.
      Sonda IMAP zostanie umieszczona w punkcie libracyjnym L1 i stamtąd będzie badała przyspieszenie cząstek pochodzących z heliosfery oraz interakcję wiatru słonecznego z lokalnym medium. Dane będą przesyłane na Ziemię w czasie rzeczywistym i posłużą do prognozowania pogody kosmicznej.
      Polski GLOWS będzie jednym z 10 instrumentów naukowych znajdujących się na pokładzie IMAP. Jego oś optyczna będzie odchylona o 75 stopni od osi obrotu satelity. Wraz z obrotem IMAP GLOWS będzie skanował okrąg, który codziennie będzie się przesuwał wraz ze zmianą orientacji całego IMAP. W ramach przygotowania eksperymentu zaprojektowaliśmy cały przyrząd: układ optyczny, elektronikę, system zasilania elektrycznego, oprogramowanie do zbierania danych na pokładzie i ich transmisji na Ziemię oraz koncepcję systemu przetwarzania danych na Ziemi, informuje profesor Maciej Bzowski, szef zespołu GLOWS.
      Zbudowaliśmy komputerowy model poświaty heliosferycznej, zbadaliśmy tło pozaheliosferyczne oczekiwane w eksperymencie, zidentyfikowaliśmy i wprowadziliśmy do modelu znane źródła astrofizyczne promieniowania Lyman-alfa, zbudowaliśmy listę gwiazd, które posłużą do kalibracji przyrządu. Zbudowaliśmy też prototyp GLOWS i uruchomiliśmy go w warunkach laboratoryjnych. Wreszcie sprawdziliśmy, że przyrząd widzi promieniowanie Lyman-alfa, które ma obserwować w kosmosie. Oznacza to, że zarejestrowaliśmy pierwsze światło, dodaje uczony.
      GLOS to pierwszy całkowicie polski instrument i eksperyment przygotowany na misję NASA. Otrzymaliśmy możliwość zarówno zaplanowania eksperymentu, zbudowania absolutnie własnego przyrządu i śledzenia rejestrowanych przez niego danych. Sądzę też, że jako pierwsi będziemy mogli przedstawić własne wyniki tych unikatowych pomiarów. Jesteśmy przekonani, że wkrótce po tym przedstawimy na forum międzynarodowym potwierdzenie naszych teorii które, były inspiracją tego kluczowego eksperymentu, podkreśliła profesor Iwona Stanisławska, dyrektor CBK PAN.
      Przed trzema miesiącami dokonano Critical Design Review instrumentu. Obok Polaków wzięli w nim udział m.in. eksperci z NASA, Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i Southwest Research Institute. Przegląd wypadł pomyślnie, co oznacza, że wydano zgodę na rozpoczęcie budowy właściwego urządzenia, które poleci w kosmos.
      Prace przy GLOWS pozwalają naszym naukowcom zdobyć cenne doświadczenie i umiejętności. Mogą one skutkować otwarciem w Polsce nowych perspektyw badawczych. Obserwacje satelitarne w zakresie UV to wciąż nowatorska i przyszłościowa dziedzina badań kosmosu. Unikatowe doświadczenia i bardzo specjalistyczna infrastruktura techniczna, w obu przypadkach zdobyte w trakcie realizacji GLOWS, stanowią doskonałą podstawę do realizacji w Polsce przyszłych misji satelitarnych. Tym bardziej, że obserwacje w zakresie UV proponuje szereg ważnych ośrodków naukowych, również polskich, wyjaśnia doktor habilitowany Piotr Orleański, zastępca dyrektora CBK PAN ds. rozwoju technologii.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...