Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naukowiec zawieszony w CERN za... niewłaściwe poglądy

Rekomendowane odpowiedzi

CERN zawiesił współpracę z profesorem fizyki teoretycznej Alessandro Strumią. Także jego macierzysta uczelnia, Uniwersytet w Pizie oraz Europejska Rada ds. Badań Naukowych, która finansuje pracę Strumii, zapowiedziały przeprowadzenie śledztwa.
Alessandro Strumia naraził się... swoimi poglądami na temat płci.

Uczony wystąpił 28 września podczas zorganizowanego przez CERN pierwszego Workshop on High Energy Theory and Gender. Widownia składała się głównie z kobiet. Po wystąpieniu na uczonego posypały się oskarżenia, że jest seksistą. Dwa dni później CERN oświadczył, że ze skutkiem natychmiastowym zawiesza współpracę ze Strumią i rozpoczyna śledztwo ws. wystąpienia. W tym samym oświadczeniu przedstawiciele CERN stwierdzili, że Strumia naruszył kodeks etyczny organizacji, która jest jest miejscem, gdzie każdy jest mile widziany i każdy, niezależnie od pochodzenia, wyznawanych poglądów, płci czy orientacji seksualnej, ma takie same szanse. Z kolei rektor Uniwersytetu w Pizie stwierdził, że dostępne w sieci slajdy z wystąpienia Strumii naruszają fundamentalne wartości uniwersytetu.

Sam uczony w rozmowie z prasą powiedział: mam nadzieję, że CERN będzie chciał ze mną porozmawiać i poinformuje mnie, co nielegalnego było w moim wystąpieniu. Odnosząc się do krytyki w mediach społecznościowych Strumia stwierdził: wierzę, że uczciwa większość ludzi zrozumie, że taka jest prawda i że warto było narazić się na lincz, ale nie poddać się cenzurze.

Co takiego zrobił Strumia? Swoje wystąpienie zaczął od przedstawienia zarzutów, zgodnie z którymi kobiety w nauce są dyskryminowane. Następnie stwierdził, że fizyka nie zależy od narodowości, rasy czy płci, ale jest otwarta po prostu dla ludzi dobrych w tym, co robią. W rzeczywistości fizyka była międzynarodowa, gdy kultura służyła nacjonalizmom, czytamy na jednym e slajdów. Przedstawił też wykresy, z których wynika, że na na wielu polach, takich edukacja, psychologa, nauki humanistyczne czy medycyna istnieje wyraźna przewaga liczby kobiet. W takich dziedzinach jak nauki ścisłe, budownictwo, praca w straży pożarnej czy w kopalniach, widzimy wyraźną przewagę mężczyzn.

Także w CERNie kobiety stanowią mniejszość wśród fizyków czy techników. Ale, zdaniem Strumii, nie jest to przejaw dyskryminacji. Naukowiec przypomniał bowiem paradoks równości płciowej, o którym pisaliśmy. Okazuje się bowiem, że im bardziej w danym kraju przykłada się uwagę do równości płci, tym mniej kobiet studiuje nauki ścisłe. Przedstawił też wyliczenia, z których wynika, że kobiety nie są dyskryminowane jeśli chodzi o liczbę cytowań. Ponadto z jego wyliczeń wynikało, że jeśli chodzi o zatrudnianie kobiet na stanowiskach naukowych, to kobiecie-naukowiec wystarczy mniejsza liczba cytowań, by znaleźć zatrudnienie. Posłużył się tutaj własnym przykładem. Podczas gdy włoski Narodowy Instytut Fizyki Nuklearnej zatrudnił panią Silvię Penati (2130 cytowań) czy panią Annę Ceresole (3231 cytowań), to nie zatrudnił Alessandro Strumii (30785 cytowań).

Dokonał też obliczeń dla całego CERN-u, z których wynika, że przeciętny zatrudniony w nim mężczyzna ma na swoim koncie 1464 cytowania, a pierwszy artykuł w prasie specjalistycznej opublikował w 2008 roku, natomiast przeciętna kobieta ma na koncie 853 cytowania, a pierwszy artykuł opublikowała w 2010 roku.

Największe oburzenie zebranych wywołały jednak słowa, przytaczane często przez prasę, że fizykę wynaleźli i stworzyli mężczyźni. Natomiast kobiety, takie jak Curie zostały powitane w świecie fizycznym po tym, jak pokazały, co potrafią.

Strumia posunął się jednak jeszcze dalej. Stwierdził, że to mężczyźni są obecnie dyskryminowani w nauce. Na poparcie tej tezy przytoczył kilka tytułów prasowych, takich jak Oxford University extends exam times for women's benefit, Italy: free or cheaper university for STEM female students, czy też Scholarships for women. Przypomniał też wciąż obowiązującą międzynarodową Konwencję o Pracy Przymusowej, która przewiduje, że do pracy przymusowej mogą być kierowani tylko mężczyźni.

Pod koniec swojego wystąpienia Strumia stwierdził, że osoby kończące studia na wydziale fizyki są osobami z górnego przedziału IQ. Mężczyźni mają IQ podobne do kobiet, ale standardowe odchylenie jest u nich o około 15% większe, czytamy na slajdzie Strumii. Oznacza to, że wśród mężczyzn jest więcej osób bardzo inteligentnych, ale też więcej osób bardzo mało inteligentnych. Przypomniał też nazwiska kilku mężczyzn, którzy stracili pracę za poglądy oraz, że w 2016 roku CERN został bezpodstawnie oskarżony przez działaczy LGBT o homofobię.

Na ostatnim slajdzie Strumii czytamy: Fizyka nie jest seksistowska i skierowana przeciwko kobietom. Jednak prawda nie jest ważna, gdyż stała się ona częścią wojny, która przyszła do nas z zewnątrz. Nie jest jasne, kto w tej wojnie wygra. PS. Wiele osób mówiło mi, bym nie wygłaszał tego wystąpienia, gdyż jest to niebezpieczne. Jako student napisałem, że że supersymetria w skali elektrosłabej nie działa. I przeżyłem. Mam nadzieję, że znowu się zobaczymy.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaraz, zaraz - jeżeli zafałszował jakieś dane to faktycznie powinna być jakaś kara, ale z tego co przeczytałem, to nikt mu nie zarzuca że podał nieprawdziwe dane. Czyli został zwolniony z premedytacją tylko i wyłącznie za poglądy, a nie za to że np. bezpodstawnie kogoś zwolnił bo mu się rasa/płeć pracownika nie spodobała. Teraz wylatuje się za głośne powiedzenie zatrudnimy kogoś z wiedzą i umiejętnościami, bo to jest jest najważniejsze, a nie płeć, rasa czy gatunek (zapewne znajdą się i tacy, co są oburzeni że ich się człowiekiem nazywa). W dodatku podobne poglądy raczej nie są niczym szczególnym - jednakże z hukiem wyrzucają tylko tych co publicznie je wygłoszą. Hipokryzja pełną gębą.

No przepięknie. I ludzie potem się dziwią, że ludzie głosują na Kaczyńskich, Trumpów - w pewnych względach jednak nie bawią się w sztuczną poprawność polityczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ateiści zawsze mieli do Kościoła pretensję za wyrzucanie poza nawias osób, które ośmielały się głosić "nieprawidłowe" poglądy, co miało spowodować "średniowieczną ciemnotę".

Okazuje się, że nauka też jest religią pełną dogmatów. 

Edytowane przez Ksen

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powodowanie dysonansów poznawczych nigdy nie było bezpieczną zabawą. Sam tytuł tego zdarzenia: Workshop on High Energy Theory and Gender

jest tak absurdalny, że nie wiem skąd założenie, że oni tam po naukę przyszli. Ostatnio, przy okazji afery w jądrze Linuksa, dowiedziałem się, że jestem cis white male POS - świat zmierza ku przepaści. Zaczynam być pewien że jest widzimy zmierzch zachodniej cywilizacji.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Ksen napisał:

Okazuje się, że nauka też jest religią pełną dogmatów. 

Nie nauka tylko naukowcy. A dokładniej nie naukowcy tylko kierownicy, którzy podejmują takie a nie inne decyzje kierownicze.

Przekładając na religię:
Nie religia tylko wierzący. A dokładniej nie wierzący tylko kierownicy.

3 godziny temu, Jajcenty napisał:

Zaczynam być pewien że jest widzimy zmierzch zachodniej cywilizacji.

Tak, ale to jest chwilowe i wymuszone sztucznie systemem polityczno-prawnym który każe za pracę i wynagradza za lenistwo.

4 godziny temu, Danniello napisał:

I ludzie potem się dziwią, że ludzie głosują na Kaczyńskich, Trumpów

Raczej niektórzy ludzie się dziwią że większość głosujących wybiera itd.

Bo mnie to np. nie dziwi :D

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Strumia posunął się jednak jeszcze dalej. Stwierdził, że to mężczyźni są obecnie dyskryminowani w nauce.

No to już posunął się do granic absurdu :D Jakby powiedział że feministki są dyskryminowane w nauce to by go broniono jako autorytetu :D

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Także w CERNie kobiety stanowią mniejszość wśród fizyków czy techników. Ale, zdaniem Strumii, nie jest to przejaw dyskryminacji

No to już jest trochę niezrozumiałe.
Bo jeśli kobiet jest mniej i jest to przejaw dyskryminacji to władze CERNu powinny zwolnić same siebie za dyskryminację bo to przecież oni odpowiadają za dyskryminację przy przyjęciach. Więc miał rację czy nie miał racji? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To fizycy w CERN-ie dostają kasę za zajmowanie się fizyką czy genderem? Bo jak fizyką, to po kiego grzyba robił tę prezentację?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
55 minut temu, thikim napisał:

 

5 godzin temu, Danniello napisał:

I ludzie potem się dziwią, że ludzie głosują na Kaczyńskich, Trumpów

Raczej niektórzy ludzie się dziwią że większość głosujących wybiera itd.

I Kaczyński i Trump sprytnie zagospodarowali pierwsze 55% krzywej Gaussa rozkładu IQ swych populacji. Żenada.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żenadą jest wyzywanie jakiegoś tam elektoratu bo wygrał. Jak bardzo to antydemokratyczne jest to nie napiszę bo nie jestem demokratą. Ale niektórzy czytający są.
Hmm. Jeśli to prawda a to bardzo duże jeśli :D

to skąd teraz taka zazdrość o te 55 % wśród przeciwników Kaczyńskiego czy Trumpa.

Zazdrość połączona z jednoczesnym obrażaniem tychże kwalifikowaniem ich w tych 55 %.

Bo jak to świadczy o ludziach którzy błagają żeby na nich głosować jednocześnie mówiąc że głosujący których chcą przekonać są idiotami?

A jak to świadczy o ludziach głosujących na takich ludzi? :D
O takich kretynizmach jak:

- budżet nie wytrzyma 500 zł na dziecko
-jak wygramy to damy 1000 zł i to na każde dziecko :D

albo

-trzeba podwyższyć wiek emerytalny

-jak wygramy to obniżymy wiek emerytalny

to litościwie nie powinienem  wspominać :D
Ale mam pytanie: czy jest elektorat który potrafi tak sprzecznych zdań słuchać? Jaki to elektorat na krzywej Gaussa?

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, nantaniel napisał:

To fizycy w CERN-ie dostają kasę za zajmowanie się fizyką czy genderem? Bo jak fizyką, to po kiego grzyba robił tę prezentację?

Pewnie się wkurzył bo...

10 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Posłużył się tutaj własnym przykładem. Podczas gdy włoski Narodowy Instytut Fizyki Nuklearnej zatrudnił panią Silvię Penati (2130 cytowań) czy panią Annę Ceresole (3231 cytowań), to nie zatrudnił Alessandro Strumii (30785 cytowań).

:)

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 hours ago, Danniello said:

Zaraz, zaraz - jeżeli zafałszował jakieś dane to faktycznie powinna być jakaś kara, ale z tego co przeczytałem, to nikt mu nie zarzuca że podał nieprawdziwe dane.

Ale on podaje nieprawdziwe dane, tzn. dopasowane do jego poglądów. Bo np. już zapewne nie zacytuje przykładowo tej pracy: http://www.ams.org/notices/201201/rtx120100010p.pdf

Matematyka i fizyka są zbliżone, więc spokojnie można te dane odnieść do obu nauk. I co tu widzimy? Po pierwsze średnia zdolności matematycznych u obu płci jest identyczna niezależnie od kraju. Po drugie odchylenie standardowe u obu grup także się właściwie nie różni wbrew twierdzeniom tego naukowca i innych korwinistów (dobrze to pokazuje Figure 2).

Problem z tymi prawiczkami jest taki, że posługują się przestarzałymi badaniami. W świecie dominacji mężczyzn kobiety mogły faktycznie mieć niższe IQ i zdolności matematyczne. Obecnie to już się zatarło.

Kwestia liczby artykułów, cytowań, nagród itp. to zupełnie oddzielna rzecz. Mężczyźni mają bardziej wnikliwy umysł, są bardziej agresywni, a przez to żądni zwyciężania albo dokonywania odkryć. Nie mogą już polować na zwierzynę, żeby się pochwalić, więc muszą to czymś zastąpić - stąd chęć odkrywania albo rozwiązywania problemów naukowych. Kobiety są nastawione na work-life balance, czyli nie mają takiego nastawienia na podbój, ważniejsza jest dla nich rodzina. Pozostałe kobiety to taki typ męski, sportmenki albo inne babochłopy. W każdym razie to nie ma związku ze zdolnościami umysłowymi.

Wniosek: prawidłowe stanowisko CERN, należało gościa zwolnić za manipulacje w celu udowodnienia swojej tezy.

Edytowane przez mankomaniak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw piszą, że widownia składała się głównie z kobiet,a później że w CERN kobiety są mniejszością, więc wnioski można wysnuć samemu czy pan miał rację.

Edytowane przez wilk
usunąłem pisanie indeksem górnym
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, mankomaniak napisał:

Nie mogą już polować na zwierzynę, żeby się pochwalić, więc muszą to czymś zastąpić - stąd chęć odkrywania albo rozwiązywania problemów naukowych. Kobiety są nastawione na work-life balance, czyli nie mają takiego nastawienia na podbój, ważniejsza jest dla nich rodzina.

Nie przesadzaj, dla faceta rodzina jest mniej ważna?

Ja to widzę trochę inaczej. Kobiety maja preferencje i lubią systematyczność i stały postęp małymi kroczkami, a faceci to ryzykanci w gorącej wodzie. Dlatego kobiety świetnie się sprawdzają w kadrze zarządzającej korporacji pnąc się mozolnie po drabinie awansu, sprawdzają się w naukach przyrodniczych/biologicznych gdzie systematycznie trzeba przesiewać tony informacji i materiału(np. badania DNA), a w salonie samochodowym wezmą jakieś oszczędne kombi. Przeciętny facet natomiast z systematycznością ma problem, woli zaryzykować i miesiącami siedzieć nad pustą kartką licząc, że w końcu go oświeci i napisze parę symbolów wzoru za który dostanie Nobla, wybiera nauki gdzie nie ma gwarancji na jakikolwiek sukces, w salonie pewnie też weźmie kombi ale najchętniej porwałby się na jakieś niefunkcjonalne coupe :D

Ale oczywiści to tylko moje spostrzeżenia, a że system nie jest binarny to każdy widzi to inaczej, i bardzo dobrze.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minutes ago, tempik said:

Nie przesadzaj, dla faceta rodzina jest mniej ważna?

Tak. Rodzina oznacza stabilność. Dla przeciętnego mężczyzny ważniejsze od stabilności jest zdobywanie, wygrywanie, odkrywanie, rozwiązywanie.

11 minutes ago, tempik said:

Kobiety maja preferencje i lubią systematyczność i stały postęp małymi kroczkami, a faceci to ryzykanci w gorącej wodzie.

To się nie kłóci z tym co napisałem. Ta systematyczność najczęściej przekształca się jednak w stabilność, brak ryzyka. Dlatego najwięcej kobiet pracuje w urzędach państwowych, gdzie liczy się biurokracja i ta systematyczność, ale też brak postępu. Z tego samego powodu większość księgowych to dziś kobiety: zasada ostrożności, ciągłości, rzetelności to właśnie to co reprezentują kobiety, które dobrze się w tym czują i sprawdzają. Ten "kobiecy zawód" dowodzi także, że są tak samo dobre w rachunkach jak mężczyźni.

Generalnie kobiety jako zarządzający się sprawdzają - tak jak piszesz - ale tylko na średnich szczeblach. Na najwyższych szczeblach potrzebni są właśnie mądrzy ryzykanci, wizjonerzy, ludzie kreatywni, często działający na granicy etyki lub prawa - albo... zdrowia, czasami kosztem rodziny. Tacy po prostu osiągają najlepsze wyniki w konkurencyjnym środowisku. Badania, które czytałem, to potwierdzają, że ci pośredni zarządzający to często (coraz częściej) kobiety, ale na najwyższych stanowiskach to mężczyźni i nie ma to nic wspólnego z jakąś dyskryminacją.

Zresztą nie musimy nawet sięgać do badań. Wystarczy spojrzeć na polityków i rozkład mężczyzn i kobiet. Typowy polityk to facet z powodu tych cech, które wymieniłem. Tym bardziej gdy mówimy o szefach partii, nie mówiąc już o prezydentach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedawno jakiś zachodni "postępowiec" opublikował tekst, w którym domagał się... skończenia z merytokracją, czyli z zatrudnianiem osób ze względów merytorycznych. Bo ważniejsza jest różnorodność.

A jeśli już o "dyskryminacji" mowa... nikt nie ma pretensji, że w naukach humanistycznych czy przyrodniczych jest przewaga kobiet. Wszyscy rozumieją, że wynika to z różnicy między płciami, ich zainteresowaniami, potrzebami. Tylko nauki ścisłe stanowią problem. Coś mi się widzi, że postępowe feministki tak po cichu w duchu uznają, że faceci są po prostu lepsi i dokonują lepszych wyborów. Dlatego chciałyby wymusić na większej liczbie kobiet, żeby dokonywały wyborów takich, jak mężczyźni. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, mankomaniak napisał:

Ale on podaje nieprawdziwe dane, tzn. dopasowane do jego poglądów. Bo np. już zapewne nie zacytuje przykładowo tej pracy: http://www.ams.org/notices/201201/rtx120100010p.pdf

Chyba wygasły link... 

12 godzin temu, mankomaniak napisał:

Wniosek: prawidłowe stanowisko CERN, należało gościa zwolnić za manipulacje w celu udowodnienia swojej tezy.

W związku z powyższym nie czytałem przytoczonego artykułu, ale napisałeś, że "matematyka i fizyka są zbliżone" - owszem, ale nie o tym mówi tamten profesor. Profesorzy, z racji zawodu raczej udostępniają źródła przytaczanych danych - więc zakładam, że skądś wziął te dane na temat liczby kobiet - fizyków. Odbiorcy/słuchacze wykładu mogą co najwyżej krytykować wnioski, ale nie dane. Jeśli ten profesor przytoczył dane, że jest mniej kobiet - fizyków to nie możesz zarzucać mu, że fałszuje dane bo zdolności matematyczne u kobiet i mężczyzn są podobne. To są dwa różne pomiary. Możesz co najwyżej kwestionować jego wnioski, które wysnuwa na podstawie tych danych, ponieważ dane które ty przytoczyłeś np. wpływają na te wnioski (ale też nie wiemy co on wnioskował) etc. etc. 

Także bez przesady - nie można wyciągać takich konsekwencji wobec kogoś kto wyciągnął jakieś wnioski na podstawie (zakładam) prawdziwych danych. Co innego jeśli dane źródłowe byłby sfałszowane (przez niego). Problem polega właśnie na ograniczaniu wolności słowa, czyli na nowoczesnym obskurantyzmie. Poprawność polityczna i lobbing różnych grup zasłaniają i naginają prawdę. 

Tak samo, jeśli ktoś poda dane, że np. "Czarni" w USA mają średnią ocen w szkole niższą niż "Biali" to nie może na tej podstawie wyciągać żadnych konsekwencji jeśli to prawda! Można krytykować ew. wnioski, np. że średnia ocen nie świadczy o wiedzy i inteligencji etc. ale nie można zabraniać, zasłaniać, modyfikować danych źródłowych! 

Jeśli ograniczymy wolność wyciągana własnych wniosków na podstawie prawdziwych danych to nasza wolność we wszystkich innych sferach również szybko się skończy... Nie wspominając o upadku moralnym i zahamowaniu rozwoju ludzkości i rozwoju osobistego (zamiast samodzielnie myśleć, będziemy myśleć tendencyjnie - w jedyny słuszny sposób)... eh, przeraża mnie ta tendencja.

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Link jest prawidłowy i nie wygasł. Manipulacja, o której piszę nie polega na fałszowaniu informacji, tylko przytaczaniu tylko tych, które potwierdzają daną tezę, a odrzucaniu tych, które jej zaprzeczają.Szczególnym przypadkiem jest podawanie wniosków starych badań, np. z lat 70, które obecnie są przestarzałe, bo społeczeństwo ewoluuje. W zasadzie można nazwać to fałszowaniem informacji, bo to że kobiety były takie i takie, nie oznacza, że obecnie sa takie i takie. Ja podałem jedno z najnowszych opracowań (2012 r) i to właśnie te dane mają pierwszeństwo. Ponieważ mam wrażenie, że kolega nie zrozumiał mojego komentarza, to powtórzę. Profesor podaje nieprawdziwe informacje, że kobiety mają mniejsze odchylenie standardowe iq czy zdolności matematycznych. A to jest istotne, bo ten gość niejawnie stwierdza, że to mężczyźni mogą być tylko geniuszami i dlatego to oni tworzą fizykę, nauki ścisłe itp. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie link działa, przez jakiś okres na dwóch przeglądarkach nie chciał mi się wczytać. 

Jeśli mówisz o jego tendencyjności to to samo można zarzucić Tobie. Należałoby przejrzeć całą literaturę to po pierwsze, a po drugie data publikacji badań oczywiście jest ważna, ale w kontekście metodyki i tego co bada (grup, danych źródłowych i celów). Nie wiem czy czytałeś te badania, które ten profesor cytuje, ale skoro wiesz, że są z lat 70 to zapewne rzuciłeś okiem. Może się okazać, że tamte badania z lat 70 nie są nieaktualne a jedynie metoda badawcza jest zupełnie inna, może te z 2012 mają słabą metodykę?  Sam fakt, że badanie jest nowe, nie świadczy o jego "pierwszeństwie".   W każdym razie, skąd wiesz, że ten jeden artykuł który podałeś nie jest "rodzynkiem" a być może jest kilka równie świeżych które mówią co innego? I teraz, gdyby Twój pogląd był niepoprawny politycznie to KW miałaby cię dyscyplinarnie wyrzucić z forum bo na podstawie jednego badania wyciągnąłeś wniosek, że facet fałszuje informacje i 

34 minuty temu, mankomaniak napisał:

niejawnie stwierdza, że to mężczyźni mogą być tylko geniuszami i dlatego to oni tworzą fizykę, nauki ścisłe itp. 

?

Dla jasności, ja nie twierdze, ze ten prof ma rację. Chodzi mi tylko o surowość kary. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, mankomaniak napisał:

Link jest prawidłowy i nie wygasł. Manipulacja, o której piszę nie polega na fałszowaniu informacji, tylko przytaczaniu tylko tych, które potwierdzają daną tezę, a odrzucaniu tych, które jej zaprzeczają.Szczególnym przypadkiem jest podawanie wniosków starych badań, np. z lat 70, które obecnie są przestarzałe, bo społeczeństwo ewoluuje. W zasadzie można nazwać to fałszowaniem informacji, bo to że kobiety były takie i takie, nie oznacza, że obecnie sa takie i takie. Ja podałem jedno z najnowszych opracowań (2012 r) i to właśnie te dane mają pierwszeństwo. Ponieważ mam wrażenie, że kolega nie zrozumiał mojego komentarza, to powtórzę. Profesor podaje nieprawdziwe informacje, że kobiety mają mniejsze odchylenie standardowe iq czy zdolności matematycznych. A to jest istotne, bo ten gość niejawnie stwierdza, że to mężczyźni mogą być tylko geniuszami i dlatego to oni tworzą fizykę, nauki ścisłe itp. 

Zobacz na (figure. 1 B) z linku, który wkleiłeś. Przedstawia on wykres wariancji K vs. M. Wyraźnie widać, że większość jest pod prostą y=x, co oznacza, że wariancja chłopców jest wyższa. Tak więc nawet to najnowsze badanie potwierdza to co mówił profesor. Zresztą histogram na (figure 1. A) pokazuje dokładnie to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mylisz się kolego. Na oko to widać tylko, że regresja jest nieliniowa i tylko laik może wyciągać takie wnioski. Usuń kilka punktów najbliżej układu współrzędnych, a zobaczysz idealną równość VR. Ta prosta na grafice zakłamuje trochę obraz. Przyłóż linijkę od jednego rogu do drugiego i wtedy też dostaniesz inny wynik.  Najciekawszą grafiką jest Figure 2, bo pokazuje jak konkretne wyniki w testach się rozkładały u kobiet i mężczyzn. W Czechach nie ma praktycznie różnicy między płciami. Rozkład jest symetryczny. Inne kraje, jakiś Bahrain i Tunezja to inne światy dla Europy / Ameryki. I dlatego w ogóle takie kraje bym odrzucił  Badania, które ten naukowiec prezentował powinny odnosić sie tylko do Europy, ewentualnie Ameryki, bo CERN jest Europie, a więc generalizowanie kobiet Europejskich na wszystkie kobiety świata jest podszyte ideologią. Na dodatek wykresy z krajów egzotycznych wskazują, że rozkład tam jest skośny (albo w prawo albo w lewo), co znów zakłamuje statystykę i interpretację odchylenia od średniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, mankomaniak napisał:

Ale on podaje nieprawdziwe dane, tzn. dopasowane do jego poglądów. Bo np. już zapewne nie zacytuje przykładowo tej pracy

Rozumiem że jak on nie zacytował akurat tej jednej pracy to manipulacja.

A jak Ty nie zacytowałeś setek innych to już nie manipulacja? :D

Naprawdę nie widzisz że to czym w niego rzucasz, czyli wybiórczość można i Tobie zarzucić?
Niech mi też ktoś odpowie na moje pytanie.
Jeśli prawdą jest że kobiety mają porównywalne zdolności w naukach ścisłych to ich znikoma liczba w CERN jest wynikiem czego?
Wykładu tego profesora za który władze CERN go ukarały
? (tak wiem że tu się przyczyna ze skutkiem nie klei ale pewnie niektórzy tego by nie zauważyli nawet).
Czy może władz CERN które przyjmują tam do pracy? :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minutes ago, thikim said:

Naprawdę nie widzisz że to czym w niego rzucasz, czyli wybiórczość można i Tobie zarzucić?

Bronić się powinien ten, kto rzuca kontrowersyjne twierdzenia. O falsyfikacji Poppera słyszał?

 

8 minutes ago, thikim said:

Niech mi też ktoś odpowie na moje pytanie.
Jeśli prawdą jest że kobiety mają porównywalne zdolności w naukach ścisłych to ich znikoma liczba w CERN jest wynikiem czego?

Odpowiedź ode mnie  już padła wyczerpująca.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, mankomaniak napisał:

Mylisz się kolego. Na oko to widać tylko, że regresja jest nieliniowa i tylko laik może wyciągać takie wnioski. Usuń kilka punktów najbliżej układu współrzędnych, a zobaczysz idealną równość VR. Ta prosta na grafice zakłamuje trochę obraz. Przyłóż linijkę od jednego rogu do drugiego i wtedy też dostaniesz inny wynik.  Najciekawszą grafiką jest Figure 2, bo pokazuje jak konkretne wyniki w testach się rozkładały u kobiet i mężczyzn. W Czechach nie ma praktycznie różnicy między płciami. Rozkład jest symetryczny. Inne kraje, jakiś Bahrain i Tunezja to inne światy dla Europy / Ameryki. I dlatego w ogóle takie kraje bym odrzucił  Badania, które ten naukowiec prezentował powinny odnosić sie tylko do Europy, ewentualnie Ameryki, bo CERN jest Europie, a więc generalizowanie kobiet Europejskich na wszystkie kobiety świata jest podszyte ideologią. Na dodatek wykresy z krajów egzotycznych wskazują, że rozkład tam jest skośny (albo w prawo albo w lewo), co znów zakłamuje statystykę i interpretację odchylenia od średniej.

To ty się mylisz. Znajdź na wykresie i zaznacz punkty (4,4) i (10,10) i poprowadź między nimi prostą, a sam się przekonasz. Linia na rysunku nie jest żadną regresją, tylko linią y=x czyli linią "ekwiwariacyjną" (przepraszam za neologizm). To, że większość punktów znajduje się pod nią, doskonale pokazuje, że wariancja u facetów jest większa, histogram pokazuje dokładnie to samo. Wrzuciłeś artykuł mający obalić tezy profesora, a sam je niechcący potwierdziłeś, brawo ty. Nie wiem, czy chcesz się nadal kłócić o umiejętność czytania wykresów, ale aż specjalnie dla tego celu wydrukowałem sobie cały artykuł. Najlepiej sam sprawdź, matematyka jest dla każdego taka sama.

 

"Najciekawszą grafiką jest Figure 2, bo pokazuje jak konkretne wyniki w testach się rozkładały u kobiet i mężczyzn. W Czechach nie ma praktycznie różnicy między płciami. Rozkład jest symetryczny. Inne kraje, jakiś Bahrain i Tunezja to inne światy dla Europy / Ameryki."

To jest już z twojej strony totalny cherrypicking. Autor wybrał te przykłady do rysunku 2 bo dobrze spełniały rolę przykładów, jako środek i dwie skrajności, nic więcej.

" I dlatego w ogóle takie kraje bym odrzucił  Badania, które ten naukowiec prezentował powinny odnosić sie tylko do Europy, ewentualnie Ameryki, bo CERN jest Europie, a więc generalizowanie kobiet Europejskich na wszystkie kobiety świata jest podszyte ideologią."

Niech będzie i tak. A teraz spójrz jak to wygląda na wykresie. Czechosłowacja jest dla Europy  wyjątkowa pod tym kątem, reszta raczej grzecznie siedzi pod wykresem. Jeśli więc ograniczymy się tylko do Europy, lub Europy i Stanów, nasza różnica wariancji pozostaje mniej więcej taka jak globalna. Przypadek? Spisek patriarchatu? Ciekawe, że mimo takich różnic między kulturami, cały czas wariancja mężczyzn jest większa, niż kobiet. Hmmmm.... Ciekawe dlaczego.


Tu masz artykuł zawierający matematyczny model tłumaczący, dlaczego tak może być. Co ciekawe, ten autor też został zaszczuty przez feministki i pseudonaukowców. Artykuł był przyjęty do publikacji, ale został w ostatniej chwili wycofany pod naciskiem politycznym:
https://arxiv.org/pdf/1703.04184.pdf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Prawdzimir said:

Linia na rysunku nie jest żadną regresją, tylko linią y=x czyli linią "ekwiwariacyjną" (przepraszam za neologizm).

Nie, jest progresją. Brawo ty.

Mówiłem, że trzeba usunąć wszystko poza Europą i Ameryką. Gdzie masz niby dane, że Europa+USA ma VR istotnie większe od 1? Weźmy kilka przykładów:

* Czechy: średnia VR ze wszystkich testów = 1,09. A teraz patrzymy na wykres nr 2. Widzisz gdzieś różnicę w odchyleniu? A... no jest, teraz widzę, musiałem wziąć szkło powiększające. To jest to 9% różnicy.

* Węgry: średnia VR = 1,07.

*Anglia: średnia VR = 1,084.

Średnia = 1,08. Za mało przykładów? Tyle samo wyszło w metaanalizie Machin, Pekkarinen, Global sex differences in test score variability (2008).

Zatem różnica dla naszej kultury to zaledwie 8%, które są w praktyce niezauważalne, co dowodzi przykład wykresu rozkładu wyników w Czechach.

Ale rozumiem, że wg ciebie 8% = 15%, bo tak powiedział profesor. Profesor chce dowieść, że mężczyźni mają o 15% większe odchylenie IQ, bo tak pokazuje średnia światowa. LOL.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę edytować. Wykreślić Machin, Pekkarinen, Global sex differences in test score variability (2008), chodziło o Lindberg, Hyde, Petersen, Linn, New trends in gender and mathematics
performance: A meta-analysis, Psychol. Bull. 136 (2010): https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3057475/

"First, we meta-analyzed data from 242 studies published between 1990 and 2007, representing the testing of 1,286,350 people. Overall, d = .05, indicating no gender difference, and VR = 1.08, indicating nearly equal male and female variances. "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przez lata uważano, że jedynie silnie zaangażowani politycznie, a jednocześnie mniej wykształceni odbiorcy informacji medialnych, przedkładają potwierdzenie własnych poglądów nad prawdę. Innymi słowy, że wierzą w informacje potwierdzające ich poglądy, niezależnie od tego, czy są prawdziwe. W ostatnich latach zaczęły się ukazywać badania, które wykazały, że konsumenci informacji – bez względu nad wykształcenie – przedkładają poglądy nad prawdę. W 2021 roku jedno z badań wykazało nawet, że wiarygodność informacji była oceniana czterokrotnie wyżej wówczas, gdy informacja potwierdzała poglądy odbiorcy. Nowe badania przynoszą więcej szczegółów na ten temat i pokazują, w jakim stopniu ludzie są skłonni poświęcić prawdę dla ideologii.
      W czasie naszych badań obserwowaliśmy, że większą odgrywa polityczne samookreślenie niż prawda. Widzieliśmy to po obu stronach sporu politycznego, nawet u ludzi, którzy dobrze wypadali w testach racjonalnego rozumowania. Zdziwiło nas, jak szeroko rozpowszechnione to zjawisko. Ludzie bardzo mocno angażują się, by nie poznać niewygodnej prawdy, mówi główny autor badań, doktor Michael Schwalbe z Wydziału Psychologii w School of Humanities and Sciences na Uniwersytecie Stanforda.
      Co interesujące, zjawisko to jest bardziej widoczne w przypadku prawdziwych informacji niż fałszywych, co oznacza, że ludzie z większym prawdopodobieństwem odrzucą prawdziwe informacje jeśli przeczą ich poglądom, niż zaakceptują fałszywe informacje, potwierdzające ich poglądy.
      Wszyscy uważają, że to problem, który ich nie dotyczy. Twierdzą, że w ich przypadku jest inaczej. Jednak jak wykazują kolejne badania, to zjawisko stale występujące w całym spektrum poglądów politycznych i niezależny od wykształcenia. Problemem nie jest tutaj sama dezinformacja, a filtry, które zbudowaliśmy w naszym mózgu, mówi profesor Geoffrey L. Cohen.
      Autorzy badań mówią, że ich wyniki różnią się od badań wcześniejszych, ze względu na inną metodologię. Na przykład wcześniejsze badania korzystały z prawdziwych nagłówków prasowych, a Cohen i Schwalbe stworzyli własne nagłówki. Ponadto podczas wcześniejszych badań osoby biorące w nich udział miały wgląd w to, z jakich mediów pochodziły prezentowane im nagłówki i informowano ich, jaki jest cel badań. Uczeni ze Stanforda nie zdradzili, co naprawdę badają. Poinformowali badanych, że chodzi o kwestie związane z pamięcią i komunikacją, wykorzystali też pytania dotyczące tych właśnie zagadnień, by badani nie domyślili się prawdziwego celu eksperymentu.
      Cohen i Schwalbe prowadzili swoje badania w 2020 roku, podczas wcześniejszych wyborów, które Donald Trump przegrał z Joe Bidenem. Zespół naukowy przedstawił badanym fałszywe nagłówki prasowe, na przykład Trump pokonał arcymistrza szachowego czy Trump, przebrany za papieża, wziął udział prywatnej orgii z okazji Halloween. Okazało się, że obie strony sporu politycznego bardziej wierzyły w fałszywe informacje potwierdzające ich poglądy, niż w prawdziwe informacje przeczące ich poglądom.
      Naukowcy zauważyli, że jednym z głównych powodów odrzucania prawdy na rzecz własnej ideologii, jest coraz silniejsze skupienie się na mediach przedstawiających jeden punkt widzenia oraz przekonanie o obiektywizmie i braku tendencyjności po własnej stronie sporu politycznego w porównaniu ze stroną przeciwną. Innymi słowy, im kto więcej konsumował informacji z mediów prezentujących jego punkt widzenia i im bardziej był przekonany, że jego strona sporu politycznego jest obiektywna, tym bardziej odrzucał niewygodną prawdę na rzecz potwierdzenia swoich poglądów. Sytuację pogarsza zamykanie się we własnych bańkach informacyjnych w mediach społecznościowych.
      Schwalbe i Cohen mówią, że problemu tego nie rozwiąże walka z fałszywymi informacjami, gdyż ludzie odrzucają prawdziwe informacje, które nie potwierdzają ich poglądów. Zdaniem uczonych, ważną rolę mogłoby odegrać nauczenie ludzi nieco intelektualnej skromności. Uświadomienie konsumentom informacji, że rozum może ich zwodzić i nauczenie ich kwestionowania swojego punktu widzenia, gdyż nie jest on jedynym słusznym i prawdziwym.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas seminarium zorganizowanego w CERN-ie naukowcy pracujący przy projekcie NA62, w ramach którego badane są rzadkie rozpady kaonów, poinformowali o jednoznacznym potwierdzeniu rejestracji ultrarzadkiego rozpadu kaonu dodatniego do dodatnio naładowanego pionu i parę neutrino-antyneutrino. Uczeni z NA62 już wcześniej obserwowali sygnały, świadczące o zachodzeniu takiego procesu, jednak teraz, po raz pierwszy, pomiary zostały dokonane z poziomem ufności 5σ, od którego możemy mówić o dokonaniu odkrycia.
      Zaobserwowane zjawisko, które zapisujemy jako K+→π+νν, to jeden z najrzadziej obserwowanych rozpadów. Model Standardowy przewiduje, że w ten sposób rozpada się mniej niż 1 na 10 miliardów kaonów dodatnich. Ta obserwacja to moment kulminacyjny projektu, który rozpoczęliśmy ponad dekadę temu. Obserwowanie zjawisk naturalnych, których prawdopodobieństwo wynosi 10-11 jest zarówno fascynujące, jak i wymagające. Wielki wysiłek, jaki włożyliśmy w badania, w końcu zaowocował obserwacją, dla której projekt NA62 powstał, mówi Giuseppe Ruggiero, rzecznik projektu badawczego.
      Po co jednak fizycy wkładają tyle wysiłku w obserwacje tak rzadko zachodzącego procesu? Otóż modele teoretyczne sugerują, że rozpad K+→π+νν jest niezwykle wrażliwy na wszelkie odchylenia od Modelu Standardowego, jest zatem jednym z najbardziej interesujących procesów dla poszukiwań zjawisk fizycznych wykraczających poza Model Standardowy.
      Uzyskany obecnie wynik jest o około 50% większy, niż zakłada to MS, ale wciąż mieści się w granicach niepewności. Dzięki zebraniu kolejnych danych naukowcy z NA62 będą w stanie w ciągu kilku lat przeprowadzić testy rozpadu pod kątem występowania tam zjawisk, których Model Standardowy nie opisuje. Poszukiwanie nowej fizyki w tym rozpadzie wymaga zgromadzenia większej ilości danych. Nasze obecne osiągnięcie to duży krok naprzód. Stanowi ono fundament dla kolejnych badań, dodaje Karim Massri z NA62.
      Grupa NA62 uzyskuje kaony kierując intensywną wiązkę protonów z Super Proton Synchrotron w CERN-ie na stacjonarny cel. W wyniku zderzenia w każdej sekundzie powstaje około miliarda cząstek, które są rejestrowane przez detektory. Dodatnie kaony stanowią około 6% z tych cząstek. NA62 dokładnie określa sposób rozpadu tych kaonów, rejestrując wszystkie powstające wówczas cząstki, z wyjątkiem neutrin. Ich obecność jest dedukowana z brakującej energii.
      Dla obecnie opisanego odkrycia kluczowe były dane zebrane w roku 2021 i 2022, które zgromadzono po udoskonaleniu detektorów. Dzięki temu NA62 może pracować z wiązkami o 30% bardziej intensywnymi. W połączeniu z nowymi technikami analitycznymi, naukowcy są w stanie prowadzić analizy o 50% szybciej, niż wcześniej, a jednocześnie tłumić sygnały, które są podobne. Nasza praca polega na zidentyfikowaniu 1 na 10 miliardów rozpadu K+ i upewnieniu się, że nie był to żaden z pozostałych 9 999 999 999, dodaje kierownik projektu, Joel Swallow.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy udało się bezpośrednio zaobserwować wpływ grawitacji na antymaterię. Fizycy z CERN eksperymentalnie wykazali, że grawitacja działa na antymaterię tak, jak i na materię – antyatomy opadają na źródło grawitacji. Nie jest to niczym niespodziewanym, różnica w oddziaływaniu grawitacji na materię i antymaterię miałaby bardzo poważne implikacje dla fizyki. Jednak bezpośrednia obserwacja tego zjawiska jest czymś, czego fizycy oczekiwali od dziesięcioleci. Oddziaływanie grawitacyjne jest bowiem niezwykle słabe, zatem łatwo może zostać zakłócone.
      Naukowcy z CERN pracujący przy eksperymencie ALPHA wykorzystali atomy antywodoru, które są stabilne i elektrycznie obojętne, do badania wpływu grawitacji na antymaterię. Uczeni utworzyli antywodór łącząc antyprotony – uzyskane w urządzeniach AD i ELENA pracujących w Antimatter Factory – z pozytonami (antyelektronami) z radioaktywnego sodu-22. Atomy antywodoru umieszczono następnie w pułapce magnetycznej, która chroniła je przed wejściem w kontakt z materią i anihilacją. Całość umieszczono w niedawno skonstruowanym, specjalnym urządzeniu o nazwie ALPHA-g, które pozwala na śledzenie losu atomów po wyłączeniu pułapki.
      Symulacje komputerowe wykazywały, że – w przypadku materii – około 20% atomów powinno opuścić pułapkę przez górną jej część, a około 80% – przez dolną. Naukowcy wielokrotnie przeprowadzili eksperymenty z użyciem antymaterii, uwzględniając przy tym różne ustawienia pułapki i różne możliwe oddziaływania poza oddziaływaniami grawitacyjnymi. Po uśrednieniu wyników eksperymentów okazało się, że antymateria zachowuje się tak, jak materia. Około 20% atomów antywodoru uleciało z pułapki górą, a około 80% – dołem.
      Potrzebowaliśmy 30 lat by nauczyć się, jak stworzyć antyatomy, jak utrzymać je w pułapce, jak je kontrolować i jak je uwalniać z pułapki, by oddziaływała na nie grawitacja. Następnym etapem naszych badań będą jak najbardziej precyzyjne pomiary przyspieszenia opadających antyatomów. Chcemy sprawdzić, czy rzeczywiście atomy i antyatomy opadają w taki sam sposób, mówi Jeffrey Hangst, rzecznik prasowy eksperymentu ALPHA.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      CERN poinformował, że w przyszłym roku przeprowadzi o 20% mniej eksperymentów, a w roku bieżącym akcelerator zostanie wyłączony 28 listopada, 2 tygodnie wcześniej, niż planowano. Zmiany mają związek z niedoborami energii i rosnącymi jej kosztami. W ten sposób CERN chce pomóc Francji w poradzeniu sobie z problemami z dostępnością energii.
      CERN kupuje 70–75% energii z Francji. Gdy wszystkie akceleratory w laboratorium pracują, zużycie energii wynosi aż 185 MW. Sama infrastruktura Wielkiego Zderzacza Hadronów potrzebuje do pracy 100 MW.
      W związku ze zbliżającą się zimą we Francji wprowadzono plan zredukowania zużycia energii o 10%. Ma to pomóc w uniknięciu wyłączeń prądu. Stąd też pomysł kierownictwa CERN, by pomóc w realizacji tego planu. Ponadto rozpoczęto też prace nad zmniejszeniem zapotrzebowania laboratorium na energię. Podjęto decyzję m.in. o wyłączaniu na noc oświetlenia ulicznego, rozpoczęcia sezonu grzewczego o tydzień później niż zwykle oraz zoptymalizowania ogrzewania pomieszczeń przez całą zimę.
      Działania na rzecz oszczędności energii nie są w CERN niczym niezwykłym. Laboratorium od wielu lat pracuje nad zmniejszeniem swojego zapotrzebowania i w ciągu ostatniej dekady konsumpcję energii udało się ograniczyć o 10%. Było to możliwe między innymi dzięki zoptymalizowaniu systemów chłodzenia w centrum bazodanowym, zoptymalizowaniu pracy akceleratorów, w tym zmniejszenie w nich strat energii.
      W CERN budowane jest właśnie nowe centrum bazodanowe, które ma ruszyć pod koniec przyszłego roku. Od początku zostało ono zaprojektowane z myślą o oszczędności energii. Znajdą się tam m.in. systemy odzyskiwania ciepła generowanego przez serwery. Będzie ono wykorzystywane do ogrzewania innych budynków laboratorium. Zresztą już teraz ciepło generowane w jednym z laboratoriów CERN jest używane do ogrzewania budynków w pobliskiej miejscowości Ferney-Voltaire. Trwają też prace nad optymalizacją systemu klimatyzacji i wentylacji oraz nad wykorzystaniem energii fotowoltaicznej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rada CERN jednogłośnie przyjęła dzisiaj plan dotyczący strategii rozwoju badań nad fizyką cząstek w Europie. Plan zakłada m.in. wybudowanie 100-kilometrowego akceleratora cząstek. O stworzeniu wstępnego raportu projektowego budowy Future Circular Collider (FCC) informowaliśmy na początku ubiegłego roku.
      The European Strategy for Particle Physics został po raz pierwszy przyjęty w 2006 roku, a w roku 2013 doczekał się pierwszej aktualizacji. Prace nad jego obecną wersją rozpoczęły się w 2018 roku, a w styczniu ostateczna propozycja została przedstawiona podczas spotkania w Niemczech. Teraz projekt zyskał formalną akceptację.
      CERN będzie potrzebował znaczniej międzynarodowej pomocy, by zrealizować swoje ambitne plany. Stąd też w przyjętym dokumencie czytamy, że Europa i CERN, za pośrednictwem Neutrino Platform, powinny kontynuować wsparcie dla eksperymentów w Japonii i USA. W szczególności zaś, należy kontynuować współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i innymi międzynarodowymi partnerami nad Long-Baseline Neutriono Facility (LBNF) oraz Deep Underground Neutrino Experiment (DUNE).
      Obecnie szacuje się, że budowa nowego akceleratora, który byłby następcą Wielkiego Zderzacza Hadronów, pochłonie co najmniej 21 miliardów euro. Instalacja, w której dochodziłoby do zderzeń elektronów z pozytonami, miała by zostać uruchomiona przed rokiem 2050.
      Zatwierdzenie planów przez Radę CERN nie oznacza jednak, że na pewno zostaną one zrealizowane. Jednak decyzja taka oznacza, że CERN może teraz rozpocząć pracę nad projektem takiego akceleratora, jego wykonalnością, a jednocześnie rozważać inne konkurencyjne projekty dla następcy LHC. Myślę, że to historyczny dzień dla CERN i fizyki cząstek, zarówno w Europie jak i poza nią, powiedziała dyrektor generalna CERN Fabiola Gianotti po przyjęciu proponowanej strategii.
      Z opinią taką zgadzają się inni specjaliści. Dotychczas bowiem CERN rozważał wiele różnych propozycji. Teraz wiadomo, że skupi się przede wszystkim na tej jednej.
      Przyjęta właśnie strategia zakłada dwuetapowe zwiększanie możliwości badawczych CERN. W pierwszym etapie CERN wybuduje zderzacz elektronów i pozytonów, którego energia zostanie tak dobrana, by zmaksymalizować produkcję bozonów Higgsa i lepiej zrozumieć ich właściwości.
      Później instalacja ta zostanie rozebrana, a w jej miejscu powstanie potężny zderzacz protonów. Urządzenie będzie pracowało z energiami rzędu 100 teraelektronowoltów (TeV). Dla porównania, LHC osiąga energie rzędu 16 TeV.
      Zadaniem nowego zderzacza będzie poszukiwanie nowych cząstek i sił natury. Większość technologii potrzebna do jego zbudowania jeszcze nie istnieje. Będą one opracowywane w najbliższych dekadach.
      Co ważne, mimo ambitnych planów budowy 100-kilometrowego zderzacza, nowo przyjęta strategia zobowiązuje CERN do rozważenia udziału w International Linear Collider, którego projekt jest od lat forsowany przez japońskich fizyków. Japończycy są zadowoleni z takiego stanowiska, gdyż może pozwoli to na przekonanie rządu w Tokio do ich projektu.
      W przyjętej właśnie strategii czytamy, że CERN będzie kontynuował rozpoczęte już prace nad High Luminosity LHC (HL-LHC), czyli udoskonaloną wersją obecnego zderzacza. Budowa 100-kilometrowego tunelu i zderzacza elektronów i pozytonów ma rozpocząć się w roku 2038. Jednak zanim ona wystartuje, CERN musi poszukać pieniędzy na realizację swoich zamierzeń. Chris Llewellyn-Smith, były dyrektor generalny CERN, uważa, że do europejskiej organizacji mogłyby dołączyć Stany Zjednoczone, Japonia i Chiny, by powołać nową globalną organizację fizyczną.
      Nie wszyscy eksperci entuzjastycznie podchodzą do planów CERN. Sabine Hossenfelder, fizyk teoretyczna z Frankfurckiego Instytutu Zaawansowanych Badań krytykuje wydawanie olbrzymich kwot w sytuacji, gdy nie wiemy, czy zwiększanie energii zderzeń cząstek przyniesie jakiekolwiek korzyści naukowe poza pomiarami właściwości już znanych cząstek. Z opinią tą zgadza się Tara Shears z University of Liverpool. Uczona zauważa, że o ile powodem, dla którego budowano LHC było poszukiwanie bozonu Higgsa i urządzenie spełniło stawiane przed nim zadanie, to obecnie brak dobrze umotywowanych powodów naukowych, by budować jeszcze potężniejszy akcelerator. Nie mamy obecnie żadnych solidnych podstaw. A to oznacza, że cały projekt obarczony jest jeszcze większym ryzykiem, mówi. Dodaje jednak, że jednocześnie wiemy, że jedynym sposobem na znalezienie odpowiedzi są eksperymenty, a jedynymi miejscami, gdzie możemy je znaleźć są te miejsca, w które jeszcze nie zaglądaliśmy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...