Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naukowiec zawieszony w CERN za... niewłaściwe poglądy

Rekomendowane odpowiedzi

Konstrukt fizyczny człowieka jest jeden ( odcienie ;) tylko różne), natomiast  jego sferę mentalną (i wynikające stąd różnice)  kształtuje religia (ze swoimi skostniałymi dogmatami), polityka (ze swoją propagandą), tradycja (ze swoimi dyskryminacjami). I  to wszystko mogło żle wpływać  na ocenę inteligencji kobiet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 hours ago, 3grosze said:

I  to wszystko mogło żle wpływać  na ocenę inteligencji kobiet.

"Inteligencja" to worek, wór właściwie, do którego nawpychane są rzeczy różne. Jakiś tam wskaźnik to jest, ale nie bierze pod uwagę specjalizacji  - ktoś np. może być genialnym matematykiem, ale trzech zdań z popranie napisać nie będzie umiał... itd., itp. Dotyczy to nie tylko jednostek, ale i grup (np. kobiety/mężczyźni). Dlatego uważam, że bardziej sensowne byłoby badanie konkretnych zdolności, bo w tym przypadku rozkład może być inny, niż w przypadku "wora".
A na to nakłada się jeszcze "poprawność", która powoduje, że statystyki są mocno niepewne - z "niepoprawnymi" lepiej się nie wychylać, bo łeb można stracić.
Obserwując świat od lat bardzo wielu, stwierdzam, że kobiety statystycznei nie są ani "głupsze", ani "mądrzejsze" od facetów, ale są (statystycznie) inne, inny u nich jest rozkład różnych zdolności, zaczynając od klasycznego rozróżnienia "lewa/prawa". A kiedy w południe powie się "teraz skręć na zachód" można mieć niemal pewność, że dziewczyna zatrzyma grata na środku skrzyżowania, chociaż Słońce wali na maxa... ;)

Edytowane przez ex nihilo
  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, ex nihilo napisał:

ale są (statystycznie) inne, inny u nich jest rozkład różnych zdolności, zaczynając od klasycznego rozróżnienia "lewa/prawa". A kiedy w południe powie się "teraz skręć na zachód" można mieć niemal pewność, że dziewczyna zatrzyma grata na środku skrzyżowania, chociaż Słońce wali na maxa... ;)

Że są inne każdy widzi :D Ale akurat w tym przypadku decydują inne czynniki. Jako wychowanek dużego miasta posługuję się jedynie punktami orientacyjnymi w określaniu kierunku a także komunikacją miejską: jedź siódemką i wysiądź przy pedecie, to na pętli 3, itd. Od paru lat mieszkam w nowym mieście  i na pytania o kierunki dostaję właśnie takie odpowiedzi. Co gorsza często tych punktów już nie ma, znikneły 50 lat temu, ale pamięci zbiorczej są i funkcjąnują. Coś jak Hala Ludowa we Wrocławiu. :D z tym że ona jeszcze stoi ...

Kiedy w Suwałkach na pytanie o ulicę dostałem odpowiedź "to będzie gdzieś na północ" doznałem szoku kulturowego. Spodziewałem się raczej: prosto, w w lewo, za szpitalem druga w prawo... Jako pasażer nie zapamiętuję trasy, w roli kierowcy wystarcza jeden przejazd. 

Myślę że powinnśmy się skupić na tym, że jeśli prawdą są różnice w odchyleniu, to 100 najgłupszych osobników to będą mężczyźni. Ciekawe czy ta zasada dotyczy innych cech dymorfizmu: wzrost, siła. :D

 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj jest fajnie pokazane co dzieje się w prawym ogonie fig. 1. Kiedyś różnica była większa, zapewne z powodu seksizmu. Dziś gdy seksizm jest jedynie fantazją, wyraźnie widać, że różnica istnieje. Stabilność tego stosunku, sugeruje podłoże biologiczne, a w dodatku całkiem dobrze zgadza się z sytuacją w STEM.

https://pdfs.semanticscholar.org/6fd7/de502146be112ef32d75f6814bea212d8455.pdf


 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 hours ago, Jajcenty said:

to 100 najgłupszych osobników to będą mężczyźni

Z tym może być problem - po lewej stronie rozkładu mamy ścianę IQ = 0. No ale jeśli wprowadzimy wartości ujemne, antyinteligencję, to kto wie... chociaż moje ostatnie obserwacje wskazują, że "babska logika" może jednak być nie do przebicia ;)

 

15 hours ago, Jajcenty said:

Ciekawe czy ta zasada dotyczy innych cech dymorfizmu: wzrost, siła. :D

Wśród ssaków faceci są zwykle tymi, którzy mają sprawdzać ewolucyjne ekstrema, czyli chyba tak właśnie jest, że zakres tych cech,. niekoniecznie ściśle związanych z dymorfizmem, jest u nich większy. Kiedyś nawet nawet miałem zamiar zrobić tabelkę, ale że to były czasy przedinternetowe, szukanie danych było trudne, no i mi się odechciało. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, ex nihilo napisał:

zakres tych cech,. niekoniecznie ściśle związanych z dymorfizmem, jest u nich większy.

Z zakresem siły i wzrostu to tak ostrożnie. Raczej średnia większa.

Zresztą ze względu na choroby lepiej byłoby zająć się średnią ważoną.

No bo jak ktoś straci nogi to jaki ma wzrost?

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy udało się bezpośrednio zaobserwować wpływ grawitacji na antymaterię. Fizycy z CERN eksperymentalnie wykazali, że grawitacja działa na antymaterię tak, jak i na materię – antyatomy opadają na źródło grawitacji. Nie jest to niczym niespodziewanym, różnica w oddziaływaniu grawitacji na materię i antymaterię miałaby bardzo poważne implikacje dla fizyki. Jednak bezpośrednia obserwacja tego zjawiska jest czymś, czego fizycy oczekiwali od dziesięcioleci. Oddziaływanie grawitacyjne jest bowiem niezwykle słabe, zatem łatwo może zostać zakłócone.
      Naukowcy z CERN pracujący przy eksperymencie ALPHA wykorzystali atomy antywodoru, które są stabilne i elektrycznie obojętne, do badania wpływu grawitacji na antymaterię. Uczeni utworzyli antywodór łącząc antyprotony – uzyskane w urządzeniach AD i ELENA pracujących w Antimatter Factory – z pozytonami (antyelektronami) z radioaktywnego sodu-22. Atomy antywodoru umieszczono następnie w pułapce magnetycznej, która chroniła je przed wejściem w kontakt z materią i anihilacją. Całość umieszczono w niedawno skonstruowanym, specjalnym urządzeniu o nazwie ALPHA-g, które pozwala na śledzenie losu atomów po wyłączeniu pułapki.
      Symulacje komputerowe wykazywały, że – w przypadku materii – około 20% atomów powinno opuścić pułapkę przez górną jej część, a około 80% – przez dolną. Naukowcy wielokrotnie przeprowadzili eksperymenty z użyciem antymaterii, uwzględniając przy tym różne ustawienia pułapki i różne możliwe oddziaływania poza oddziaływaniami grawitacyjnymi. Po uśrednieniu wyników eksperymentów okazało się, że antymateria zachowuje się tak, jak materia. Około 20% atomów antywodoru uleciało z pułapki górą, a około 80% – dołem.
      Potrzebowaliśmy 30 lat by nauczyć się, jak stworzyć antyatomy, jak utrzymać je w pułapce, jak je kontrolować i jak je uwalniać z pułapki, by oddziaływała na nie grawitacja. Następnym etapem naszych badań będą jak najbardziej precyzyjne pomiary przyspieszenia opadających antyatomów. Chcemy sprawdzić, czy rzeczywiście atomy i antyatomy opadają w taki sam sposób, mówi Jeffrey Hangst, rzecznik prasowy eksperymentu ALPHA.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      CERN poinformował, że w przyszłym roku przeprowadzi o 20% mniej eksperymentów, a w roku bieżącym akcelerator zostanie wyłączony 28 listopada, 2 tygodnie wcześniej, niż planowano. Zmiany mają związek z niedoborami energii i rosnącymi jej kosztami. W ten sposób CERN chce pomóc Francji w poradzeniu sobie z problemami z dostępnością energii.
      CERN kupuje 70–75% energii z Francji. Gdy wszystkie akceleratory w laboratorium pracują, zużycie energii wynosi aż 185 MW. Sama infrastruktura Wielkiego Zderzacza Hadronów potrzebuje do pracy 100 MW.
      W związku ze zbliżającą się zimą we Francji wprowadzono plan zredukowania zużycia energii o 10%. Ma to pomóc w uniknięciu wyłączeń prądu. Stąd też pomysł kierownictwa CERN, by pomóc w realizacji tego planu. Ponadto rozpoczęto też prace nad zmniejszeniem zapotrzebowania laboratorium na energię. Podjęto decyzję m.in. o wyłączaniu na noc oświetlenia ulicznego, rozpoczęcia sezonu grzewczego o tydzień później niż zwykle oraz zoptymalizowania ogrzewania pomieszczeń przez całą zimę.
      Działania na rzecz oszczędności energii nie są w CERN niczym niezwykłym. Laboratorium od wielu lat pracuje nad zmniejszeniem swojego zapotrzebowania i w ciągu ostatniej dekady konsumpcję energii udało się ograniczyć o 10%. Było to możliwe między innymi dzięki zoptymalizowaniu systemów chłodzenia w centrum bazodanowym, zoptymalizowaniu pracy akceleratorów, w tym zmniejszenie w nich strat energii.
      W CERN budowane jest właśnie nowe centrum bazodanowe, które ma ruszyć pod koniec przyszłego roku. Od początku zostało ono zaprojektowane z myślą o oszczędności energii. Znajdą się tam m.in. systemy odzyskiwania ciepła generowanego przez serwery. Będzie ono wykorzystywane do ogrzewania innych budynków laboratorium. Zresztą już teraz ciepło generowane w jednym z laboratoriów CERN jest używane do ogrzewania budynków w pobliskiej miejscowości Ferney-Voltaire. Trwają też prace nad optymalizacją systemu klimatyzacji i wentylacji oraz nad wykorzystaniem energii fotowoltaicznej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rada CERN jednogłośnie przyjęła dzisiaj plan dotyczący strategii rozwoju badań nad fizyką cząstek w Europie. Plan zakłada m.in. wybudowanie 100-kilometrowego akceleratora cząstek. O stworzeniu wstępnego raportu projektowego budowy Future Circular Collider (FCC) informowaliśmy na początku ubiegłego roku.
      The European Strategy for Particle Physics został po raz pierwszy przyjęty w 2006 roku, a w roku 2013 doczekał się pierwszej aktualizacji. Prace nad jego obecną wersją rozpoczęły się w 2018 roku, a w styczniu ostateczna propozycja została przedstawiona podczas spotkania w Niemczech. Teraz projekt zyskał formalną akceptację.
      CERN będzie potrzebował znaczniej międzynarodowej pomocy, by zrealizować swoje ambitne plany. Stąd też w przyjętym dokumencie czytamy, że Europa i CERN, za pośrednictwem Neutrino Platform, powinny kontynuować wsparcie dla eksperymentów w Japonii i USA. W szczególności zaś, należy kontynuować współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i innymi międzynarodowymi partnerami nad Long-Baseline Neutriono Facility (LBNF) oraz Deep Underground Neutrino Experiment (DUNE).
      Obecnie szacuje się, że budowa nowego akceleratora, który byłby następcą Wielkiego Zderzacza Hadronów, pochłonie co najmniej 21 miliardów euro. Instalacja, w której dochodziłoby do zderzeń elektronów z pozytonami, miała by zostać uruchomiona przed rokiem 2050.
      Zatwierdzenie planów przez Radę CERN nie oznacza jednak, że na pewno zostaną one zrealizowane. Jednak decyzja taka oznacza, że CERN może teraz rozpocząć pracę nad projektem takiego akceleratora, jego wykonalnością, a jednocześnie rozważać inne konkurencyjne projekty dla następcy LHC. Myślę, że to historyczny dzień dla CERN i fizyki cząstek, zarówno w Europie jak i poza nią, powiedziała dyrektor generalna CERN Fabiola Gianotti po przyjęciu proponowanej strategii.
      Z opinią taką zgadzają się inni specjaliści. Dotychczas bowiem CERN rozważał wiele różnych propozycji. Teraz wiadomo, że skupi się przede wszystkim na tej jednej.
      Przyjęta właśnie strategia zakłada dwuetapowe zwiększanie możliwości badawczych CERN. W pierwszym etapie CERN wybuduje zderzacz elektronów i pozytonów, którego energia zostanie tak dobrana, by zmaksymalizować produkcję bozonów Higgsa i lepiej zrozumieć ich właściwości.
      Później instalacja ta zostanie rozebrana, a w jej miejscu powstanie potężny zderzacz protonów. Urządzenie będzie pracowało z energiami rzędu 100 teraelektronowoltów (TeV). Dla porównania, LHC osiąga energie rzędu 16 TeV.
      Zadaniem nowego zderzacza będzie poszukiwanie nowych cząstek i sił natury. Większość technologii potrzebna do jego zbudowania jeszcze nie istnieje. Będą one opracowywane w najbliższych dekadach.
      Co ważne, mimo ambitnych planów budowy 100-kilometrowego zderzacza, nowo przyjęta strategia zobowiązuje CERN do rozważenia udziału w International Linear Collider, którego projekt jest od lat forsowany przez japońskich fizyków. Japończycy są zadowoleni z takiego stanowiska, gdyż może pozwoli to na przekonanie rządu w Tokio do ich projektu.
      W przyjętej właśnie strategii czytamy, że CERN będzie kontynuował rozpoczęte już prace nad High Luminosity LHC (HL-LHC), czyli udoskonaloną wersją obecnego zderzacza. Budowa 100-kilometrowego tunelu i zderzacza elektronów i pozytonów ma rozpocząć się w roku 2038. Jednak zanim ona wystartuje, CERN musi poszukać pieniędzy na realizację swoich zamierzeń. Chris Llewellyn-Smith, były dyrektor generalny CERN, uważa, że do europejskiej organizacji mogłyby dołączyć Stany Zjednoczone, Japonia i Chiny, by powołać nową globalną organizację fizyczną.
      Nie wszyscy eksperci entuzjastycznie podchodzą do planów CERN. Sabine Hossenfelder, fizyk teoretyczna z Frankfurckiego Instytutu Zaawansowanych Badań krytykuje wydawanie olbrzymich kwot w sytuacji, gdy nie wiemy, czy zwiększanie energii zderzeń cząstek przyniesie jakiekolwiek korzyści naukowe poza pomiarami właściwości już znanych cząstek. Z opinią tą zgadza się Tara Shears z University of Liverpool. Uczona zauważa, że o ile powodem, dla którego budowano LHC było poszukiwanie bozonu Higgsa i urządzenie spełniło stawiane przed nim zadanie, to obecnie brak dobrze umotywowanych powodów naukowych, by budować jeszcze potężniejszy akcelerator. Nie mamy obecnie żadnych solidnych podstaw. A to oznacza, że cały projekt obarczony jest jeszcze większym ryzykiem, mówi. Dodaje jednak, że jednocześnie wiemy, że jedynym sposobem na znalezienie odpowiedzi są eksperymenty, a jedynymi miejscami, gdzie możemy je znaleźć są te miejsca, w które jeszcze nie zaglądaliśmy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W CERN zakończono najbardziej precyzyjne w historii eksperymenty, których celem było sprawdzenie czy materia i antymateria reagują tak samo na oddziaływanie grawitacji. Trwające 1,5 roku badania z wykorzystaniem protonów i antyprotonów przeprowadzili specjaliści z eksperymentu BASE (Baryon Antibaryon Symmetry Experiment).
      Naukowcy zmierzyli stosunek ładunku do masy protonu i antyprotonu z dokładnością 16 części na bilion. To najbardziej precyzyjny ze wszystkich testów symetrii materii i antymaterii przeprowadzony na cząstkach złożonych z trzech kwarków, zwanych barionami, i ich antycząstkach, mówi Stefan Ulmer, rzecznik prasowy BASE.
      Zgodnie z Modelem Standardowym cząstki i antycząstki mogą się od siebie różnić, jednak większość właściwości, szczególnie ich masa, powinno być identycznych. Znalezienie różnicy masy pomiędzy protonami a antyprotonami lub też różnicy w ich stosunku ładunku do masy, oznaczałoby złamanie podstawowej symetrii Modelu Standardowego, symetrii CPT. Byłby to również dowód na znalezienie fizyki wykraczającej poza opisaną Modelem Standardowym.
      Istnienie takiej różnicy mogłoby doprowadzić do wyjaśnienia, dlaczego wszechświat składa się głównie z materii, mimo że podczas Wielkiego Wybuchu powinny powstać takie same ilości materii i antymaterii. Różnice pomiędzy cząstkami materii i antymaterii zgodne z Modelem Standardowym, są o rzędy wielkości zbyt małe, by wyjaśnić obserwowaną nierównowagę.
      Naukowcy z BASE wykorzystali podczas swoich pomiarów antyprotony i jony wodoru, które służyły jako ujemnie naładowane przybliżenia protonów. Umieszczono je w tzw. pułapce Penninga. Badania prowadzono pomiędzy grudniem 2017 roku a majem 2019. Później przystąpiono do opracowywania wyników, a po zakończeniu prac w najnowszym numerze Nature poinformowano o rezultatach.
      Po uwzględnieniu różnic pomiędzy jonami wodoru a protonami okazało się, że stosunek ładunku do masy protonu jest z dokładnością do 16 części na miliard identyczny ze stosunkiem ładunku do masy antyprotonu. To czterokrotnie bardziej dokładne obliczenia niż wszystko, co udało się wcześniej uzyskać, mówi Stefan Ulmer. Aby dokonać tak precyzyjnych pomiarów musieliśmy najpierw znacznie udoskonalić nasze narzędzia. Badania przeprowadziliśmy w czasie, gdy urządzenia wytwarzające antymaterię były nieczynne. Wykorzystaliśmy więc magazyn antyprotonów, w którym mogą być one przechowywane przez lata, dodaje.
      Prowadzenie eksperymentów w pułapce Penninga w czasie, gdy urządzenia wytwarzające antymaterię nie działają, pozwala na uzyskanie idealnych warunków, gdyż nie występują zakłócające badania pola magnetyczne generowane przez „fabrykę antymaterii”.
      Naukowcy z BASE nie ograniczyli się tylko do niespotykanie precyzyjnego porównania protonów i antyprotonów. Przeprowadzili też testy słabej zasady równoważności. Wynika ona z teorii względności i głosi, że zachowanie wszystkich obiektów w polu grawitacyjnym jest niezależne od ich właściwości, w tym masy. Oznacza to, że jeśli pominiemy inne siły – jak np. siłę tarcia – reakcja wszystkich obiektów na oddziaływanie grawitacji jest taka sama. Przykładem może być tutaj piórko i młotek, które w próżni powinny opadać z tym samym przyspieszeniem.
      Orbita Ziemi wokół Słońca ma kształt elipsy, co oznacza, że obiekty uwięzione w pułapce Penninga będą odczuwały niewielkie zmiany oddziaływania grawitacyjnego. Okazało się, że zarówno proton i antyproton identycznie reagują na te zmiany. Uczeni z BASE potwierdzili, że słaba zasada równoważności odnosi się zarówno do materii jak i antymaterii z dokładnością około 3 części na 100.
      Ulmer podkreśla, że uzyskana w tym eksperymencie precyzja jest podobna do założeń eksperymentu, w ramach których CERN chce badać antywodór podczas spadku swobodnego w polu grawitacyjnym Ziemi. BASE nie prowadziło eksperymentu ze swobodnym spadkiem antymaterii w polu grawitacyjnym Ziemi, ale nasze pomiary wpływu grawitacji na antymaterię barionową są co do założeń bardzo podobne do planowanego eksperymentu. To wskazuje, że w dopuszczonym zakresie niepewności nie znaleźliśmy żadnych anomalii w interakcjach pomiędzy antymaterią a grawitacją.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Użytkownicy zbanowani za zachowanie z jednej platformy społecznościowej, często pojawiają się na innej, gdzie zachowują się jeszcze gorzej, jeszcze bardziej agresywnie. Do takich wniosków doszedł międzynarodowy zespół naukowy, który przeprowadził badania Understanding the Effect of Deplatforming on Social Networks.
      Grupa naukowa złożona ze specjalistów z Binghamton University, Boston University, University College London i Instytutu Informatyki im. Maxa Plancka, opracowała metodę identyfikacji użytkowników na różnych platformach. Dzięki niej mogli przyjrzeć się, co dzieje się z użytkownikami zbanowanymi z Reddita czy Twittera, którzy zaczęli korzystać z kont na platformach Gab i Parler, gdzie treści nie są tak ściśle moderowane.
      Autorzy badań zauważyli, że użytkownicy tacy, mimo iż mają potencjalnie znacznie mniejszą publiczność, są na tych platformach znacznie bardziej aktywni i bardziej toksyczni. Nie możesz po prostu zbanować tych ludzi i stwierdzić, że to zadziałało. Oni nie znikają. Idą w inne miejsca. Wyrzucenie ich ma pozytywny wpływ na platformę, na której byli, jednak zauważyliśmy, że na platformach, na którego przechodzą, ich zachowanie się pogarsza, stwierdza profesor Jeremy Blackburn.
      Uczeni przeanalizowali 29 milionów postów z platformy Gab, która została uruchomiona w 2016 roku i ma około 4 milionów użytkowników. Za pomocą stworzonego przez siebie narzędzia naukowcy zauważyli, że 59% (1152 z 1961) użytkowników Twittera założyło konto na Gab już po tym, jak byli ostatni raz aktywni na Twitterze. W przypadku Reddita 76% (3958 z 5216) założyło konto na Gab po tym, jak Reddit ich zbanował.
      Autorzy badań porównali treści publikowane na Twitterze, Reddicie i Gab przez tych samych użytkowników. Zauważyli, że po przeniesieniu na Gab stali się oni bardziej toksyczni i bardziej aktywni. Naukowcy mówią, że co prawda przejście agresywnych użytkowników z platformy większej na mniejszą może być postrzegane, jako coś korzystnego, niekoniecznie jednak jest to prawda.
      Zmniejszenie zasięgu oddziaływania takich osób to prawdopodobnie dobra rzecz, ale sam zasięg jest przeceniany. Fakt, że jakieś konto obserwuje 100 000 osób nie oznacza, że te osoby naprawdę popierają właściciela tego konta. Najbardziej wierni fani, być może grupy, którymi należy najbardziej się martwić, są prawdopodobnie skłonni do zmiany platformy, by nadal obserwować takiego człowieka. Jego zasięg zostaje co prawda zredukowany, ale zwiększa się intensywność okazywania mu poparcia. To jak zamiana ilości w jakość. Powstaje więc pytanie, czy gorzej jest gdy większa liczba osób czyta agresywne treści, czy też, gdy zwiększa się intensywność ekstremalnych poglądów w mniejszej grupę osób?, zastanawia się Blackburn.
      W ramach drugich badań A Large Open Dataset from the Parler Social Network, Blackburn wraz z  uczonymi z New York University, University of Illinois i resztą wcześniejszego zespołu, przyjrzał się podobnemu zjawisku, wykorzystując platformę Parler. Uczeni przeanalizowali 183 miliony postów z lat 2018–2021 oraz metadane 13,25 miliona profili użytkowników. Niezależnie od tego, co mówią przedstawiciele Parlera, jest to platforma używana głównie przez białych, prawicowych, chrześcijańskich zwolenników Donalda Trumpa. Nie dziwi więc fakt, że duży skok popularności – gdy zapisało się około miliona nowych użytkowników – miał miejsce w okolicach wyborów w roku 2020. Później w czasie ataku na Kapitol znowu wzrosła popularność tej platformy. Widzimy, że służy ona do organizowania się i przekazywania instrukcji dotyczących protestów, stwierdza Blackburn.
      Naukowcy nie są pewni, czy banowanie użytkowników jest właściwą drogą zapobiegania rozprzestrzenianiu się skrajnych lub niebezpiecznych poglądów. Co zaś może nią być? Reddit ma możliwość „cichego banowania”, które polega na tym, że sprawiający problemy użytkownik może nadal publikować posty i wydaje mu się, że wszystko jest w porządku, tymczasem jego wpisów nikt nie widzi.
      Społeczeństwo nie może ignorować takich rzeczy, ale najprostsze rozwiązania nie działają. Musimy wymyślić bardziej kreatywny sposób i nie wyrzucać takich ludzi na margines, ale może popchnąć ich w bardziej pozytywny kierunku lub przynajmniej spowodować, by każdy wiedział, kim jest dana osoba. Dobre rozwiązanie leży gdzieś pomiędzy banowaniem wszystkich, a całkowicie swobodnym dostępem, mówi Blackburn.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...