Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'cukier' .
Znaleziono 40 wyników
-
Niskocukrowa dieta matki w czasie ciąży oraz dziecka przez dwa lata po urodzeniu, znacząco zmniejsza ryzyko rozwoju cukrzycy i nadciśnienia u dorosłego człowieka. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC) w Los Angeles i kanadyjskiego McGill University w Montrealu zauważyli, że dzieci, które przez pierwszych 1000 dni od poczęcia spożywały niewiele cukru, miały o 35% mniejsze ryzyko rozwoju cukrzycy typu II i o 20% mniejsze ryzyko rozwoju nadciśnienia w dorosłym życiu. Już ograniczenie ekspozycji na cukier przed urodzeniem wiązało się z obniżeniem ryzyka wystąpienia tych chorób, a ograniczenie cukru po urodzeniu dodatkowo zwiększa uzyskane korzyści. Naukowcy wykorzystali w swoich badaniach niezamierzony naturalny eksperyment, jakim była II wojna światowa. Sprawdzili, jak ówczesna polityka racjonowania cukru wpłynęła długoterminowo na zdrowie obywateli. W Wielkiej Brytanii racjonowanie cukru rozpoczęto w 1942 roku, a zakończono je dopiero we wrześniu 1953 roku. Naukowcy wykorzystali bazę danych U.K. Biobank. Znajdują się w niej dane genetyczne, medyczne, informacje dotyczące stylu życia i innych czynników ryzyka olbrzymiej liczby obywateli. Dzięki niej mogli porównać zdrowie dorosłych mieszkańców Wielkiej Brytanii z czasów przed ograniczenia sprzedaży cukru i po niej. Badania długoterminowych skutków spożywania cukru dodawanego do żywności jest trudne. Ciężko jest bowiem znaleźć takie sytuacje, gdy duże grupy społeczeństwa na początkowych etapach życia mają do czynienia z różnymi składnikami odżywczymi, a potem śledzić tych losy tych ludzi przez kolejnych 50 czy 60 lat, mówi główna autorka badań, Tadeja Gracner z USC. Gdy cukier był racjonowany, średnie spożycie na głowę wynosiło 40 gramów dziennie. Po zakończeniu ograniczeń zwiększyło się ono do około 80 gramów dziennie. Co ważne dla badań, racjonowanie żywności w czasie wojny nie wiązało się z ekstremalnymi ograniczeniami składników odżywczych. W tym czasie dieta przeciętnego mieszkańca Wielkiej Brytanii była mniej więcej zgodna z obecnymi zaleceniami WHO czy amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, które radzą, by dzieci do 2. roku życia nie spożywały w ogóle dodatkowego cukru, a spożycie u dorosłych nie przekraczało 50 gramów (12 łyżeczek) dziennie. Natychmiastowy olbrzymi wzrost spożycia cukru po zniesieniu restrykcji, który nie wiązał się ze wzrostem spożycia innych rodzajów żywności, stał się więc interesującym przypadkiem naturalnego eksperymentu. Ludzie zostali wystawieni na ekspozycję różnych ilości cukru na samym początku życia, w zależności od tego, czy zostali poczęci bądź urodzili się przed czy po wrześniu 1953 roku. To pozwoliło na porównanie tych, którzy zostali poczęci lub urodzili się w czasach, gdy cukier racjonowano, z tymi, z czasów po zniesieniu ograniczeń. Naukowcy porównali więc tak wyodrębnione dwie grupy osób i stwierdzili, że ci, którzy przez 1000 dni od poczęcia spożywali mniej cukru, byli narażeni na mniejsze ryzyko cukrzycy i nadciśnienia. Jednak to nie wszystko. W grupie tej, jeśli już ktoś zapadł an cukrzycę, to pojawiała się ona cztery lata później, a w przypadku nadciśnienia było to dwa lata później, niż chorowały osoby spożywające więcej cukru w ciągu pierwszych 1000 dni życia. Co ważne, już mniejsze spożycie cukru w łonie matki zapewniało korzyści zdrowotne kilkadziesiąt lat później. Wyniki badań pokazują, jak ważne jest znaczące zmniejszenia spożycia cukru przez kobietę w ciąży, gdyż ograniczenie cukru dziecku po urodzeniu jest o tyle trudne, że cukier dodawany jest bardzo wielu produktów spożywczych, a dzieci są bez przerwy bombardowane reklamami słodyczy. Średnie miesięczne koszty ekonomiczne cukrzycy w USA wynoszą 1000 USD na osobę. Ponadto cukrzyca skraca oczekiwany czas życia, a im wcześniej się pojawi, tym większa jest utrata lat życia. Wynosi ona 3-4 lata na każdą dekadę, zatem osoba, która zapadła na cukrzycę w wieku 30 lat może żyć o 6–8 lat krócej, niż osoba, u której choroba pojawiła się w wieku 50 lat. « powrót do artykułu
-
W X wieku Arabowie wprowadzili do Europy cukier trzcinowy, a być może również uprawiali trzcinę cukrową na Sycylii. Pojawienie się cukru miało olbrzymi wpływ na kuchnię oraz zdrowie mieszkańców Europy, szczególnie na stan ich uzębienia. O ile początkowo na podbitych przez muzułmanów obszarach Półwyspu Iberyjskiego cukier spożywała głównie elita, to już za czasów dynastii Nasrydów (1230–1493) w emiracie Granady cukier był dość szeroko rozpowszechniony. Naukowcy z Uniwersytetów w Granadzie i Bernie postanowili sprawdzić, jaki wpływ na mieszkańców państwa Nasrydów miało rozpowszechnienie się cukru. Uczeni zbadali zęby dzieci i młodzieży, poddanych Nasrydów, z dwóch stanowisk archeologicznych, La Torrecilla i Talará. Porównali je z reprezentatywną próbką równie młodych mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego, którzy żyli w okresie od epoki brązu po średniowiecze i nie mieli dostępu do cukru. W sumie przebadano 770 zębów pochodzących od 115 osób, które podzielono na trzy grupy. W pierwszej z nich (grupie A) znalazły się dzieci poniżej 2. roku życia, w drugiej (B) dzieci i młodzież posiadający wyłącznie zęby mleczne, w trzeciej (C) zaś – dzieci i młodzież z zębami stałymi i mlecznymi. Badania wykazały, że pod rządami Nasrydów próchnica była częstym problemem wśród młodych ludzi. W próbce porównawczej, osób nie mających dostępu do cukru, zdarzała się ona rzadko. Spostrzeżenia te zgadzają się ze źródłami pisanymi z epoki, mówiącymi o używaniu cukru w diecie oraz jako środka uspokajającego, ułatwiającego odstawienie dziecka od piersi. Zauważone różnice w częstotliwości występowania próchnicy wśród poddanych Nasrydów – częściej próchnica atakowała w Talará – mają prawdopodobnie związek ze statusem społeczno-ekonomicznym obu populacji. Zanim Arabowie rozpoczęli podbój Półwyspu Iberyjskiego, zajęli wyspy na Morzu Śródziemnym. Zdobyli m.in. Kretę i Sycylię. W X wieku Ibn Hawqal informuje, że na mokradłach w pobliżu Palermo uprawiana jest trzcina cukrowa. Dysponujemy też relacją z XII wieku, w której Abu Abd Allah Muhammad al-Idrisi opisuje miasta na Cyprze, wspomina o tamtejszych targach i sprzedawanych na nich cukrze. Nic jednak nie mówi o uprawach trzciny cukrowej na Sycylii, na której przez jakiś czas mieszkał. Z kolei gdy w 1291 roku padła Akka, krzyżowcy, kupcy, zakonnicy i rzemieślnicy przenieśli się na Cypr, gdzie – korzystając ze swoich doświadczeń z uprawą trzciny cukrowej w Palestynie – również uprawiali cukier. Specjalizowali się w tym szczególnie rządzący Cyprem Luzynianowie, kupcy weneccy oraz joannici. Pierwsze uprawy trzciny cukrowej na Półwyspie Iberyjskim pojawiły się w X wieku. Zostały założone pomiędzy miejscowościami Velez-Malaga a Almerią oraz w dolnym biegu Gwadalkiwiru, na południe od Sewilli. Był to jednak produkt egzotyczny i przed nastaniem Nasrydów, uprawy prowadzone były na małą skalę. Zresztą te w okolicach Gwadalkiwiru długo się nie utrzymały. Po rekonkwiście duże uprawy trzciny cukrowej istniały pomiędzy XIV a XVII wiekiem w Walencji. Jeszcze w 2017 roku produkcja trzciny cukrowej w Hiszpanii wyniosła 1100 ton. Roślina ta uprawiana jest więc na terenie dzisiejszej Hiszpanii od ponad 1000 lat. I od ponad 1000 lat wpływa ona na stan uzębienia mieszkańców. Przeprowadzone badania wyraźnie pokazują, jak zgubny dla zębów jest cukier. Na przykład na stanowiskach kultury El Argar z epoki brązu zidentyfikowano tylko 3 przypadki próchnicy (1,1%), a na średniowiecznym stanowisku Tejuela były to 2 przypadki (1,5%). Tamtejsze społeczności miały jedynie dostęp do miodu, który co prawda zawiera dużo cukrów, ale w jego skład wchodzą też substancje zwalczające bakterie wywołujące próchnicę. Tymczasem odsetek próchnicy w królestwie Nasrydów był wyraźnie wyższy i wynosił on 10,9% w La Torrecilla i 27,2% w Talará. Naukowcy przyjrzeli się też – pochodzącym z innych badań – danym nt. społeczności z Anglii i Italii, które żyły od czasów rzymskich po średniowiecze i również nie miały dostępu do cukru. Odsetek próchnicy wynosił tam od 0 do 7 procent. Podobnie jak współcześnie, próchnica atakowała najczęściej zęby trzonowe. Częściej też obserwowano ją w grupie wiekowej C niż B, co ma związek z dłuższą ekspozycją starszej grupy na działanie bakterii wywołujących próchnicę. U dzieci poniżej 2. roku życia (grupa A) znaleziono tylko 1 przypadek próchnicy. Nie może to dziwić, gdyż były one najkrócej wystawione na działanie cukru, ponadto przez większą część życia były karmione piersią. Dostępne dane na temat rozpowszechnienia próchnicy w badanej populacji muzułmańskiej wskazują, że jej dieta bardzo sprzyjała rozwojowi próchnicy, szczególnie w Talará. Dzieci nie tylko jadły słodycze, ale prawdopodobnie cukier był używany do uspokajania najmłodszych. Al-Jatib [żyjący w XIV-wiecznej Granadzie autor Kitāb al-Wusūl – red.], zaleca by około 2-letnim dzieciom w okresie odstawiania ich od piersi podawać kulki z chleba wypełnione cukrem. Dzieciom dawano też do ssania trzcinę cukrową. [...] Próchnica częściej trapiła mieszkańców Talará niż La Torrecilla, co można wytłumaczyć tym, iż w Talará żyła bogatsza społeczność, która mogła sobie pozwolić na kupno cukru. Ponadto Talará znajdowała się bliżej plantacji trzciny cukrowej, przy drodze, którą cukier docierał do Granady. Łatwiej więc tam było o dostęp do świeżej trzciny, którą mogły ssać dzieci – czytamy w podsumowaniu badań. « powrót do artykułu
-
- cukier
- trzcina cukrowa
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Można ocalić życie setek tysięcy ludzi, a liczbę zachorowań zmniejszyć o kilka milionów, zmniejszając ilość cukru w sprzedawanej żywności – czytamy na łamach pisma Circulation. Jeśli zmniejszymy ilość cukru o 20% w pakowanej żywności i o 40% w napojach, to w ciągu życia jednego dorosłego pokolenia w USA liczba takich zdarzeń jak ataki serca czy udary zmniejszy się o 2,48 miliona przypadków. Jednak to nie wszystko. Naukowcy z Massachusetts General Hospital, Wydziału Zdrowia Nowego Jorku oraz Uniwersytetów Tufts i Harvarda donoszą, że taka redukcja cukru w żywności doprowadziłaby do zmniejszenia liczby przedwczesnych zgonów o 480 000, a liczby przypadków cukrzycy o 750 000. Zmniejszenie ilości cukru w dostępnej w sklepach gotowej żywności i napojach miałoby większy pozytywny wpływ na zdrowie Amerykanów, niż inne propozycje zwalczające nadmierne spożycie cukru, jak nałożenie większych podatków, obowiązek oznaczania ilości cukru czy zakaz słodzonych napojów w szkołach, mówi główny autor badań Siyi Shangguan. Naukowcy badali, jaki wpływ na zdrowie Amerykanów miałoby wdrożenie projektu ograniczenia spożycia cukru, zaproponowane przez organizację o nazwie US National Salt and Sugar Reduction Initiative (NSSRI). To koalicja ponad 100 lokalnych, stanowych i ogólnokrajowych organizacji zajmujących się promowaniem zdrowego trybu życia. W 2018 roku NSSRI zarysowała wstępny projekt zmniejszenia ilości cukru w 15 kategoriach żywności i napojów, a przed kilkoma miesiącami zaproponowała szczegółowy plan zakładający, że przemysł dobrowolnie zacznie zmieniać receptury produkowanej żywności. Teraz naukowcy stworzyli model, za pomocą którego zbadali, jaki wpływ miałoby wdrożenie planu NSSRI. Z oblićżeń wynika, że dziesięć lat po wdrożeniu planu Amerykanie zaoszczędziliby 4,28 miliarda dolarów na kosztach leczenia, a za życia obecnej dorosłej populacji (w wieku 35–79 lat) oszczędności te sięgnęłyby 118,04 miliarda USD. Dodając do tego zmniejszenie kosztów spadku produktywności osób chorujących z powodu nadmiernej konsumpcji cukru, całkowite oszczędności sięgnęłyby kwoty 160,88 miliarda USD. Autorzy wyliczeń podkreślają, że rzeczywiste oszczędności byłyby prawdopodobnie znacznie większe, gdyż przyjęto bardzo ostrożne założenia. Co więcej, nawet gdyby przemysł wdrożył tylko część rozwiązań proponowanych rzez NSSRI, można by osiągnąć znaczące oszczędności. Badacze zauważyli też, że pierwsze pozytywne skutki ekonomiczne pojawiłyby się w 6. roku od wdrożenia propozycji NSSRI, a koszty wdrożenia zaczęłyby się zwracać w 9. roku od wdrożenia. Zmniejszenie ilości cukru miałoby też pozytywny wpływ na inne szkodliwe dla zdrowia składniki. Zmiana sposobu produkcji żywności i jej składu spowodowałaby też bowiem zmniejszenie ilości tłuszczów trans i sodu. Propozycje NSSRI to najbardziej na świecie przemyślany i całościowy, a jednocześnie możliwy do osiągnięcia, projekt zmiany składu żywności, mówi Shangguan. Cukier jest dodawany do olbrzymiej liczby produktów spożywczych. Występuje tam, gdzie nigdy byśmy się go nie spodziewali. Nadmierne jego spożycie jest związane z występowaniem zarówno cukrzycy, jak i chorób układu krążenia. Problemem jest też ogólnoświatowa epidemia otyłości. W Polsce nadwagę ma aż 60% osób. Tymczasem aż 25% Polaków jada fast-foody kilka razy w miesiącu, a 33% pije słodzone napoje co najmniej kilka razy w tygodniu. Cukrzycę ma około 3 milionów dorosłych Polaków, a choroby układu krążenia są w Polsce główną przyczyną śmierci. Każdego roku umiera z ich powodu około 180 000 osób w naszym kraju, co stanowi ponad 40% wszystkich zgonów. « powrót do artykułu
-
Cukier poprawia pamięć u starszych osób i motywuje je do maksymalnego wysiłku podczas wykonywania złożonych zadań. Podczas badań prowadzonych przez zespół pod kierunkiem doktoranta Konstantinosa Mantantzisa zauważono, że zwiększenie poziomu cukru we krwi poprawia pamięć i wydajność u starszych osób oraz powoduje, że są one bardziej zadowolone podczas wykonywania zadań. Naukowcy podzielili badanych na kilka grup. W grupach ludzi w wieku 18–27 lat i 65–82 lat różne osoby otrzymały napój zawierający niewielką ilość glukozy lub napój ze słodzikiem, który miał spełniać funkcję placebo. Po jego wypiciu badani mieli do rozwiązania zadanie, a naukowcy sprawdzali zaangażowanie, liczbę punktów w teście pamięci, nastrój badanych oraz ich własną opinię na temat swojego zaangażowania w zadanie. Okazało się, że zarówno ludzie młodzi jak i starsi, którzy otrzymali napój z glukozą mocniej angażowali się w wykonanie zadania w porównaniu z grupami, które otrzymały napój ze słodzikiem. Tutaj jednak podobieństwa się kończyły. U osób starszych, którzy przyjęli glukozę zauważono też znacznie lepszą pamięć i lepszy nastrój w porównaniu z ich rówieśnikami, którzy spożyli słodzik. Takiego zjawiska nie zaobserwowano u młodych badanych. Co więcej, obiektywne testy wykazały, że starsze osoby, które spożyły glukozę, bardziej starały się wykonać zadanie, to gdy mieli sami ocenić swoje wysiłki, nie uznawali, by starali się bardziej niż zwykle. Naukowcy uważają, że krótkoterminowa dostawa energii w postaci zwiększonego poziomu glukozy we krwi była ważnym czynnikiem motywującym starszych ludzi do pracy na maksymalnych obrotach. Zaś zwiększona motywacja może wyjaśnić fakt, że osoby te czuły się też pewniej, zmniejszyło się ich postrzegania włożonego wysiłku oraz poprawiło nastrój. « powrót do artykułu
-
Badacze z Rice University poinformowali o opracowaniiu nowej metody produkcji grafenu z bogatych w węgiel substancji, takich jak np. cukier. Opracowali oni jednoprzebiegowy proces odbywający się w niższej niż dotychczas temperaturze, co ułatwia cały proces produkcyjny. Chemik James Tour i jego zespół twierdzą, że duże płachty grafenu wysokiej jakości mogą być tworzone w temperaturze już 800 stopni Celsjusza z wielu źródeł zawierających węgiel. Dotychczas do ich powstania wymagana była temperatura rzędu 1000 stopni. Przy 800 stopniach krzemowe podłoże [na którym powstaje grafen - red.] pozostaje przydatne w elektronice, podczas gdy w 1000 stopni traci ono ważne domieszki - mówi Tour. Autorem odkrycia jest student Toura, Zhengzong Sun, który zauważył, że nałożenie zawierających w węgiel substancji na podłoże bogate w miedź czy nikiel pozwala produkować jedno-, dwu- i wielowarstwowe płachty grafenu. Proces taki nadaje się też do tworzenia grafenu wzbogacanego domieszkami, co umożliwia manipulowanie jego elektronicznymi i optycznymi właścicielami. Najpierw Sun nałożył na miedziane podłoże szkło akrylowe (pleksiglas - PMMA). Po podgrzaniu w warunkach niskiego ciśnienia i obecności wodoru i argonu z PMMA pozostał czysty węgiel ułożony w jednoatomową warstwę. Okazało się również, że manipulując przepływem gazów można kontrolować grubość grafenu uzyskiwanego z PMMA. Później student wraz z kolegami spróbował tego samego z wykorzystaniem... cukru. Miedzianą folę pokrył centymetrem kwadratowym cukru i poddał całość takiemu samemu procesowi, któremu poddawał PMMA. Spodziewał się, że uzyskany w ten sposób grafen będzie pełen defektów ze względu na strukturę substancji. Okazało się jednak, że defektów jest na tyle mało, iż materiał może zostać w praktyce wykorzystany. Procesu takiego nie udało się natomiast przeprowadzić w sytuacji, gdy podłożem dla materiału z węglem był krzem lub tlenek krzemu. Jednak możliwe jest uzyskanie grafenu, jeśli krzem zostanie najpierw pokryty warstwą miedzi lub niklu.
- 1 odpowiedź
-
- Zhengzong Sun
- James Tour
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hiperglikemia, czyli za wysoki poziom cukru we krwi, prowadzi do uszkodzenia serca, nawet u osób, które nie chorują na serce ani nie mają cukrzycy (Journal of the American College of Cardiology). Pracując pod kierownictwem dr Elizabeth Selvin, naukowcy ze Szkoły Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa odkryli, że podwyższonemu poziomowi hemoglobiny glikowanej HbA1C (która powstaje wskutek nieenzymatycznego przyłączenia glukozy do cząsteczki hemoglobiny) towarzyszy pojawienie się niewielkich ilości troponiny T (cTnT) - jednego z markerów martwicy mięśnia sercowego. Wykorzystano bardzo czuły test, który pozwalał na wykrycie 10-krotnie niższych stężeń cTnT niż te występujące u pacjentów po zawale serca. Amerykanie podkreślają, że uzyskane przez nich wyniki wskazują, że hiperglikemia może być związana z uszkodzeniem serca niezależnym od miażdżycy. W ramach studium analizowano dane 9662 osób, które brały udział w studium Atherosclerosis Risk in Communities (Społecznościowe Ryzyko Miażdżycy). Żadna z nich nie cierpiała na chorobę niedokrwienną serca ani na niewydolność serca. Zauważono, że im wyższy poziom HbA1C, tym wyższe stężenia cTnT. Związek występował nawet przy stężeniach HbA1C niewystarczających do zdiagnozowania cukrzycy. Za pomocą konwencjonalnych testów troponinę T wykrywa się u 0,7% populacji i jest ona markerem zawału (ogólnie wskaźnikiem uszkodzenia mięśnia serca). Z czułym testem cTnT niewielkie stężenia troponiny stwierdzano aż u 66% populacji. Wszystko wskazuje więc na to, że podwyższona glukoza może nie tylko nasilać miażdżycę, ale i bezpośrednio uszkadzać mięsień sercowy - podsumowuje dr Jonathan Rubin.
-
- hiperglikemia
- glukoza
- (i 8 więcej)
-
Wydajność mięśni zależy m.in. od zdolności wykorzystania węglowodanów jako źródła energii. Ćwiczenia wpływają na nią korzystnie, a otyłość czy przewlekłe choroby wręcz przeciwnie. Naukowcy z Sanford-Burnham Medical Research Institute odkryli mechanizm, dzięki któremu można u myszy przeprogramować geny metaboliczne mięśni, wpływając na ich umiejętność zużywania cukrów. Niewykluczone, że w ten sposób będzie się w przyszłości zapobiegać bądź leczyć cukrzycę, zespół metaboliczny i otyłość. Zasadniczo te transgeniczne myszy są w stanie magazynować węglowodany i spalać je w stopniu występującym tylko u wytrenowanych sportowców - wyjaśnia dr Daniel P. Kelly. Mięśnie wyhodowanych przez Amerykanów myszy wytwarzają białko PPARβ/δ. Jest ono receptorem jądrowym, a więc czynnikiem transkrypcyjnym, który przez przyłączanie ligandów reguluje ekspresję genów metabolicznych mięśni w odpowiedzi na bodźce zewnętrzne. Wcześniejsze badania pokazały, że gryzonie z wyższym poziomem PPARβ/δ w mięśniach cechuje większa wydolność wysiłkowa. Jak napisali w artykule opublikowanym na łamach Genes & Development członkowie zespołu Kelly'ego, mięśnie zwierząt z grupy PPARβ/δ przewyższają mięśnie zwykłych zwierząt pod względem zdolności wychwytywania cukru z krwiobiegu, a także magazynowania go i wykorzystywania w formie energii. Myszy PPARβ/δ są supersprawne. W porównaniu do przeciętnych gryzoni, biegną dłużej i szybciej, a w ich mięśniach powstaje mniej kwasu mlekowego. Główną rolę w mechanizmie odkrytym przez ekipę z Sanford-Burnham Medical Research Institute odgrywają kompleksy tworzone przez 3 białka: 1) PPARβ/δ, 2) AMPK (kinazę aktywowaną 5'AMP) oraz 3) czynnik transkrypcyjny MEF2A, który pomaga w aktywowaniu miocytospecyficznych genów. Wspólnie białka włączają ekspresję genu kodującego dehydrogenazę mleczanową - enzym kierujący cukropochodne metabolity do mitochondriów, gdzie możliwe jest całkowite spalanie "surowca".
-
- PPARβ/δ
- receptor jądrowy
-
(i 10 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cukrzyca zwiększa ryzyko demencji. U diabetyków częściej rozwija się choroba Alzheimera, a także demencja naczyniowa, która występuje, gdy uszkodzeniu ulegają naczynia zaopatrujące mózg w tlen. W studium naukowców z Kyushu University wzięło udział 1017 osób w wieku 60 lat i starszych. By stwierdzić, czy chorują one na cukrzycę, wykonywano test tolerancji glukozy. Ochotników monitorowano średnio przez 11 lat, a następnie badano pod kątem demencji. W czasie studium u 232 zdiagnozowano demencję. Okazało się, że ludzie z cukrzycą 2-krotnie częściej zapadali na otępienie niż badani z prawidłowym poziomem glukozy we krwi. Na 150 pacjentów z cukrzycą demencję stwierdzono u 41, a w 559-osobowej grupie niediabetyków tylko u 115. Związek między cukrzycą a demencją utrzymywał się po uwzględnieniu innych potencjalnie istotnych czynników, takich jak nadciśnienie, wysoki poziom cholesterolu oraz palenie. Podwyższone ryzyko otępienia stwierdzono również u ludzi ze stanem przedcukrzycowym oraz w przypadku, gdy stężenie cukru pozostawało wysokie w 2 godziny po posiłku. W tym miejscu warto przypomnieć badania Suzanne Craft sprzed niemal 3 lat. Wykazała ona, że w mózgach ludzi z cukrzycą, u których dochodzi do rozwoju demencji, widoczne są inne zmiany niż u pozostałych pacjentów. Podczas gdy u tych ostatnich dominują płytki beta-amyloidu, u diabetyków, zwłaszcza tych przyjmujących insulinę, przeważają uszkodzenia tętniczek (arterioli) oraz obrzęk tkanki nerwowej.
-
- choroba Alzheimera
- cukier
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Formy przetrwalnikowe bakterii, mimo iż stanowią zaledwie 1% całego materiału bakteryjnego, mogą być poważnym problemem, gdyż są w stanie wytrzymać obecność antybiotyków, a po zakończeniu kuracji powodują, że infekcja powraca. Zespół Jamesa Collinsa z University of Boston postanowił sprawdzić, czy dodając cukru do antybiotyków nie można by zwalczać również przetrwalników Większość antybiotyków powstrzymuje wzrost komórek bakterii. Pomyśleliśmy, że można sprowokować rozwój przetrwalników za pomocą cukru lub innych metabolitów, a następnie zabić je antybiotykiem - stwierdził Collins. Jego zespół sprawdzał, w jaki sposób różne rodzaje cukrów połączone z gentamycyną, wpływają na Staphylococcus aureus i Escherichia coli. Okazało się, że obecność cukru powoduje, iż bakterie uruchamiają procesy metaboliczne, wchłaniając przy okazji antybiotyk, który zabija znaczną część z nich. Formy przetrwalnikowe, które wystawiono na działanie mannitolu, fruktozy i glukozy w obecności gentamycyny, nie były w stanie rozpocząć wzrostu i ginęły. Naukowcy spekulują, że cukry zmieniły właściwości elektrochemiczne bakterii, dzięki czemu antybiotyk mógł wniknąć do ich wnętrza. Połączenie cukru i antybiotyku było skuteczne w przypadku biofilmów bakteryjnych, czyli wyjątkowo trudnych do zwalczenia kolonii bakterii chronionych przez zewnątrzkomórkowe polimery. Testy wykazały, że metoda zespołu Collinsa sprawdza się u myszy z zakażeniem dróg moczowych. Uczony chce jej w pierwszej kolejności użyć do zwalczania gruźlicy. Łączenie cukrów z antybiotykami jest proste i tanie, więc szybko mogą powstać bardziej skuteczne metody leczenia przeznaczone dla krajów Trzeciego Świata.
-
- forma przetrwalnikowa
- cukier
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Japońscy naukowcy zidentyfikowali hormon wątrobowy, który stanowi jedną z przyczyn insulinooporności (Cell Metabolism). Wcześniej badacze odkryli, że w wątrobie osób z cukrzycą typu 2. dochodzi do nadekspresji genów kodujących pewne białka wydzielnicze. Zespół Hirofumi Misu z Kanazawa University zaczął się więc zastanawiać, czy analogicznie do tkanki tłuszczowej, wątroba nie przyczyna się do rozwoju cukrzycy typu 2. i insulinooporności za pośrednictwem tzw. hepatokin. Japończycy przeprowadzili analizę ekspresji genów i ujawnili, że u chorych z cukrzycą typu 2. nasila się ekspresja genu kodującego selenoproteinę P (SEEP). W porównaniu do zdrowych osób, we krwi cukrzyków również stwierdzano wyższe stężenia SEEP. Selenoproteina P jest jednym z białek zawierających w strukturze selen. Wbudowuje się on w aminokwas selenocysteinę. W odróżnieniu od innych selenoprotein, SEEP zawiera jednak nie jedno, ale kilka centrów selenocysteinowych. Jest glikoproteiną zlokalizowaną pozakomórkowo. Bierze udział w transporcie selenu z wątroby do tkanek obwodowych i procesach obrony przeciwutleniającej w przestrzeni pozakomórkowej. Studia zespołu Misu na myszach potwierdziły, że związek między SEEP a insulinoopornością ma charakter przyczynowo-skutkowy. Kiedy naukowcy podawali zdrowym myszom SEEP, stawały się insulinooporne, a stężenie glukozy w ich krwi rosło, zaś zabieg polegający na zablokowaniu aktywności selenoproteiny P w wątrobie gryzoni z cukrzycą i otyłych zwiększał ich wrażliwość na insulinę i obniżał poziom cukru we krwi. Misu podkreśla, że dotąd SEEP funkcjonowała głównie jako białko transportujące selen, lecz jej rola w homeostazie glukozy pozostawała nieznana. Akademicy z Kraju Kwitnącej Wiśni uważają, że selenoproteina nie działa w pojedynkę. Dysponują bowiem wstępnymi dowodami na powiązania między SEEP a wytwarzaniem adipocytokinin – czynnych biologicznie substancji, wydzielanych przez białe komórki tkanki tłuszczowej. W przyszłości kwestia ta będzie jeszcze szczegółowo badana. Misu i Toshinari Takamura zaznaczają, że może się okazać, że wątroba jest narządem endokrynnym, który wydziela wiele hepatokin, nie tylko SEEP, a zaburzenie tego procesu wiąże się z patogenezą różnych chorób.
-
- narząd endokrynny
- wątroba
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najnowsze badania australijskie wykazały, że zdarza się, iż już miesięcznym dzieciom rodzice podają biszkopty, lody i napoje gazowane. Ich dieta zawiera obfitujące w tłuszcz, sól i cukier pokarmy, choć Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by przez pierwsze 6 miesięcy życia karmić niemowlęta wyłącznie piersią (Nutrition & Dietetics). Zespół Jane Scott przez rok śledził poczynania 587 kobiet, które urodziły w dwóch szpitalach położniczych w Perth. Przeprowadzano z nimi regularne wywiady telefoniczne, by ustalić, jak odżywiają swoje dzieci. Niemal 1 na 4 matki do 6. miesiąca życia wprowadzała do diety malucha soki owocowe, biszkopty i ciastka. To problem, gdyż nawyki żywieniowe ukształtowane na wczesnych etapach są zazwyczaj podtrzymywane przez całe życie, a dziecko z nadwagą z większym prawdopodobieństwem staje się dorosłym z nadwagą – opowiada prof. Scott z Wydziału Żywienia i Dietetyki na Flinders University. Autorzy studium zademonstrowali, że dzieci, które wcześnie zaczęły spożywać pokarmy stałe i te z dwojgiem lub więcej rodzeństwa częściej jadały pokarmy obfitujące w tłuszcz, sól i cukier przed swoimi pierwszymi urodzinami. Po ostatnim ogólnonarodowym sondażu okazało się, że 20% australijskich dzieci w wieku 2-3 lat ma nadwagę lub cierpi na otyłość. To dorośli, a zwłaszcza rodzice decydują o tym, co jedzą niemowlęta i małe dzieci. Specjaliści, np. rzeczniczka Australijskiego Stowarzyszenia Dietetycznego prof. Clare Collins, uważają, że mieszkańcy antypodów potrzebują opartych na dowodach rekomendacji, jakie pokarmy i napoje nadają się dla noworodków i niemowląt w pierwszych miesiącach życia. Istnieje już analogiczny poradnik dla dzieci po 5. roku życia.
- 1 odpowiedź
-
- noworodki
- niemowlęta
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Diabetycy dysponują coraz bardziej rozbudowanym wachlarzem metod kontrolowania swojej choroby. Ostatnio badacze z Uniwersytetu Tokijskiego i BEANS Research Institute opracowali wszczepialne monitory fluorescencyjne, które reagują na stężenie glukozy we krwi. Od tego zależy intensywność świecenia hydrożelowych Fasolek Życia (Life Beans). Wynalazek Japończyków eliminuje nakłuwanie skóry, by posłużyć się glukometrem, w dodatku zapewnia całodobowy monitoring. Słowo Beans odwołuje się nie tylko do kształtu urządzenia, ale stanowi również skrót od pełnej jego nazwy: Bioelectrical Mechanical Autonomous Nano Systems. Na razie przeprowadzano badania na modelu zwierzęcym. Kiedy wszczepiliśmy kulkę w ucho myszy, byliśmy w stanie zmierzyć, jak zmieniała się intensywność świecenia w czasie wahania poziomu cukru we krwi. Naukowcy z Kraju Kwitnącej Wiśni dodają, że stężenie glukozy rośnie i spada, nim pacjent się spostrzeże, np. podczas snu, gimnastyki czy jedzenia. Ciągły monitoring sprawia, że można ludzi zawiadomić za pomocą sygnału alarmowego, że są zagrożeni hiper- lub hipoglikemią [niedocukrzeniem]. Akademicy zastanawiają się, jak długo po wszczepieniu koraliki mogą spełniać swoją funkcję. Kiedy w organizmie pojawia się obcy obiekt, przylegają do niego białka, które działają jak filtr, obniżając intensywność świecenia. Jak widać, trzeba jeszcze popracować nad technologią zapobiegającą adsorpcji protein. Druga sprawa to zbudowanie takiego systemu pomiaru, który nie absorbowałby chorego, a to, wg Japończyków, kwestia 5, a nawet 10 lat.
-
- fluorescencyjny
- wszczepialny
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Syntetyczne słodziki zastępujące cukier są dla wielu osób koniecznością: dla odchudzających się, dla chorych na cukrzycę. Niestety, dla wielu z nich sztuczna słodkość jest nieakceptowalna - początkowo słodki smak pozostawia po sobie nieprzyjemny gorzki posmak. Nie są od niego wolne ani sacharyna, ani aspartam, ani acesulfam K. Do tej pory wybór był tylko: spożywać ze wstrętem, lub w ogóle zrezygnować ze słodzenia. Może niedługo będzie inaczej. Sposobu na zamaskowanie lub usunięcie gorzkiego posmaku słodzików poszukiwano już dawno. Na pewno zależy na tym samym producentom, którzy dzięki temu mogliby zwiększyć sprzedaż produktów „dietetycznych" i „light", zwiększając rynek zbytu na słodziki. Sukces udało się osiągnąć naukowcom z Niemieckiego Instytutu Żywienia Ludzi w Poczdamie (Deutsches Institut für Ernährungsforschung) i firmy Givaudan Flavors Corp. w Cincinnati. Odkryli oni cząsteczkę działającą jako inhibitor receptorów gorzkiego smaku u ludzi. Ludzie odczuwają różne smaki: słony, słodki, kwaśny, gorzki, dzięki oddzielnym receptorom. Poszukiwania związku, który blokował by receptor smaku gorzkiego trwały od dawna. Związek taki musi spełnić wiele warunków: nie zmieniać poza tym smaku potraw i napojów, działać skutecznie, być nieszkodliwym. Warunki te spełnia wreszcie odkryta cząstka o nazwie GIV3727, która jest pierwszym odkrytym inhibitorem gorzkiego smaku nadającym się do komercyjnego zastosowania. Jay Slack i Wolfgang Meyerhof posłużyli się zaawansowaną chemią medyczną i szerokimi badaniami przesiewowymi, żeby odkryć, że GIV3727, nieznana dotąd z jakichkolwiek właściwości smakowych, jest poszukiwanym celem. Skuteczność odkrytego związku jest różna u różnych ludzi, jednych całkowicie pozbawia odczucia nieprzyjemnej goryczy, na innych działa słabo. Jest to związane z indywidualnym działaniem receptorów smakowych, zakodowanym w genach i jest prawdopodobnie nie do uniknięcia, ponieważ niektórzy ludzie nawet z całkowicie porażonymi chemicznie receptorami gorzkiego smaku potrafią do pewnego stopnia odczuwać gorycz. Mimo to, odkryty GIV3727 z pewnością znajdzie zastosowanie do poprawienia smaku napojów i potraw słodzonych sacharyną, czy aseculfamem K, ale zapewne nie tylko. Umożliwi także pozbawienie nieprzyjemnego smaku na przykład wielu leków. Odkrycie otwiera również drogę do lepszego zrozumienia, jak działa smak, a także do czysto chemicznego sterowania naszym smakiem - teraz rozpoczną się poszukiwania podobnych związków, działających na receptory innych smaków. Artykuł na temat GIV3727 ukazał się właśnie w specjalistycznym magazynie Current Biology.
- 4 odpowiedzi
-
Badacze z Monell Center potwierdzili, że reakcja dzieci na intensywnie słodki smak ma związek z rodzinnymi predyspozycjami do alkoholizmu oraz własnymi objawami depresji. Wiemy, że słodycz jest nagradzająca dla wszystkich dzieci i daje im poczucie zadowolenia. Dodatkowo pewne grupy mogą być szczególnie przyciągane przez intensywną słodycz ze względu na czynniki natury biologicznej – tłumaczy dr Julie A. Mennella, która zajmuje się psychobiologią rozwojową. Alkohol aktywuje w mózgu wiele ośrodków nagrody uruchamianych przez słodycz i to z tego powodu naukowcy zdecydowali się na przebadanie preferencji maluchów z rodzinną historią alkoholizmu. Depresja również nie jest przypadkowym wyborem, gdyż spekulowano, że dzieci z obniżonym nastrojem będą odczuwać większy pociąg do łakoci, by w ten sposób poprawić sobie humor. W studium uwzględniono 300 dzieci w wieku od 5 do 12 lat. Zapoznawały się one pięcioma poziomami słodyczy, kosztując różnych roztworów wodnych sacharozy. Potem miały wskazać ten, który odpowiadał im w największym stopniu. Maluchom zadawano pytania mające pomóc w wykryciu ewentualnej depresji, a matki dostarczały informacji na temat rodzinnych problemów z alkoholem. Niemal połowa dzieci (49%) pochodziła z rodzin z problemem alkoholowym – oznacza to, że u rodzica, któregoś z dziadków, rodzeństwa, ciotki lub wuja zdiagnozowano uzależnienie od etanolu. U ok. ¼ wykryto symptomy depresji. Upodobanie do intensywnej słodyczy stwierdzono u 37 dzieci z objawami obniżonego nastroju i alkoholikami w rodzinie jednocześnie. Maluchom tym najbardziej smakował 24-procentowy roztwór sacharozy, co odpowiada rozpuszczeniu 14 łyżeczek cukru w kubku wody, a to ponad 2-krotnie więcej niż w puszce zwykłej coli. Inne dzieci wskazywały na 18-procentowy roztwór sacharozy. Mennella zaznacza, że to nie musi wcale oznaczać związku między upodobaniem do słodyczy w dzieciństwie a alkoholizmem na późniejszych etapach życia. Mając świadomość, że u dorosłych słodycz jest nagradzająca nie tylko ze względu na swój wyśmienity smak, ale także, a może przede wszystkim ze względu na właściwości przeciwbólowe, Amerykanie sprawdzili, czy podobne zjawisko zachodzi także u dzieci. Mierzyli, ile czasu brzdące będą trzymać rękę w wodzie o temperaturze 10°C. W tym czasie w ich ustach znajdowała się albo zwykła woda, albo cukier. W przypadku dzieci bez depresji sacharoza okazała się świetnym środkiem przeciwbólowym – z jej pomocą potrafiły bowiem wytrzymać o 36% dłużej. U maluchów z obniżonym nastrojem próg bólowy nie ulegał zmianie. Bez względu na zawartość buzi, trzymały dłoń w lodowatej kąpieli tyle samo czasu. Mennella zauważa jednak, że mogło się tak dziać, ponieważ słodycz nie osiągnęła pożądanego z ich punktu widzenia poziomu.
- 2 odpowiedzi
-
- dr Julie A. Mennella
- alkoholizm
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jednym z podstawowych problemów związanych z prowadzeniem szczepień w krajach Trzeciego Świata jest fakt, że szczepionki bardzo źle przechowują się w wysokich temperaturach. Skuteczna dystrybucja i przechowywanie szczepionek w Afryce, Azji czy Ameryce Południowej są zatem niezwykle trudne. Niewykluczone, że naukowcy z firmy Nova Bio-Pharma Technologies oraz University of Oxford właśnie rozwiązali ten problem. Wystarczyło bowiem wymieszać szczepionki wirusowe z cukrem i pozwolić im wyschnąć na prostym filtrze, by można było przechowywać je przez całe miesiące nawet w tropikach. Obecnie szczepionki oparte na wirusach trzeba przechowywać w temperaturze 4-8 stopni Celsjusza. USA czy Wielka Brytania wydają rocznie około 200 milionów dolarów na utrzymanie "zimnego łańcucha" szczepionek. To, zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia, podnosi cenę jednej dawki o 14-20 centów. Utworzenie "zimnego łańcucha" w krajach Trzeciego Świata jest niemożliwe, chociażby z tego powodu, że wielu ośrodkom zdrowia brakuje nie tylko lodówek, ale nawet energii elektrycznej. Stąd też bardzo ważne jest opracowanie metod przechowywania szczepionek w wysokich temperaturach. Nova Bio-Pharma Technologies już wcześniej udowodniła, że mieszanie z cukrem i suszenie pozwala na przechowywanie różnych typów szczepionek oraz lekarstw zawierających proteiny. Tym razem po raz pierwszy wykazano, że technika jest skuteczna również w przypadku szczepionek z żywymi wirusami. By szczepionka była efektywna, wirusy muszą żyć. Są one jednak wrażliwe na wysokie temperatury. Okazało się, że wysuszenie ich w roztworze cukru powoduje, iż są w stanie przetrwać. To może być wielki przełom - stwierdziła Stephanie James, dyrektor finansowanego przez Fundację Billa i Melindy Gatesów programu Grand Challenges in Global Health, który finansował opisywane badania. W ich ramach dwie szczepionki z żywymi wirusami wymieszano z sacharozą i trehalozą, a następnie umieszczono na membranie z włókna szklanego i wysuszono w temperaturze pokojowej w komorze o niskiej wilgotności. To spowodowało, że cukry utworzyły wokół włókien niekrystaliczna powłokę, która unieruchomiła wirusy i uniemożliwiła im kontakt ze światem zewnętrznym. Najważniejsze okazało się użycie odpowiedniej membrany, gdyż pozwoliło to na pozbycie się wody w relatywnie niskiej temperaturze. Naukowcom sporo czasu zajęło dobranie metodą prób i błędów odpowiedniego stężenia cukrów i budowy filtra. Żeby ponownie użyć szczepionki należy przemyć membranę w soli fizjologicznej, pozbywając się w ten sposób cukru. Testy wykazały, że dzięki takiej technice szczepionkę można przechowywać przez 6 miesięcy w temperaturze 45 stopni Celsjusza bez żadnej szkody dla niej. Z kolei w temperaturze 37 stopni można ją przechować przez rok kosztem niewielkiego spadku efektywności.
-
- Nova Bio-Pharma Technologies
- Oxford University
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przepytując grupę 452 dorosłych kierowców z cukrzycą, dr Daniel J. Cox i zespół z Virginia Health Sciences Center dowiedzieli się, że aż 52% ankietowanych co najmniej raz doświadczyło podczas spadku poziomu cukru we krwi problemów z prowadzeniem auta, niekiedy powodując nawet wypadki (Diabetes Care). Po spadku stężenia glukozy diabetycy powinni natychmiast przestać prowadzić, zjeść coś, co powoduje szybki wzrost stężenia cukru i przed rozpoczęciem jazdy poczekać, aż się tak stanie. Zespół Coksa przez ponad rok zliczał wypadki powodowane przez kobiety i mężczyzn, którzy średnio od 26 lat cierpieli na cukrzycę typu 1. Średnia wieku badanych wynosiła 42 lata. Rocznie przejeżdżali oni ok. 16 tys. mil (czyli ponad 25,5 tys. km), m.in. w okolicach Minneapolis i Bostonu. Prowadzenie samochodu z niskim cukrem nie wiązało się z dużą liczbą wypadków/stłuczek. W sumie 22% badanych spowodowało przez 12 miesięcy jakąś kolizję, a tylko 2,4% przyznało, że miało to związek z niskim poziomem cukru we krwi. Co jednak istotne, jedynie 35% ankietowanych powiedziało, że na 30 min przed zdarzeniem drogowym przeprowadziło pomiar stężenia glukozy. W 78% przypadków pomiar wskazywał na wartości niskie-normalne (poniżej 90 mg na decylitr krwi). W 48% było to poniżej 70 mg na decylitr. Problemy z prowadzeniem przybierały postać zdezorientowania, bycia zatrzymywanym przez policję, niektórzy prosili też pasażerów o zamianę miejscami i zastąpienie ich w roli kierowcy. Trzydzieści dwa procent badanych wspominało o 2 lub więcej takich zdarzeniach, a pięć procent o sześciu lub więcej.
- 2 odpowiedzi
-
- cukrzyca typu 1.
- cukier
- (i 9 więcej)
-
Połączenie słodzików z cukrem wzmaga wydzielanie hormonu sygnalizującego sytość oraz pomaga kontrolować poziom cukru we krwi (Diabetes Care). Biorąc pod uwagę liczbę osób, które na co dzień używają sztucznych słodzików, jest niezwykle ważne, by prześledzić ich wpływ na metabolizm i wagę – przekonują dr Rebecca J. Brown i zespół z Narodowego Instytutu Cukrzycy oraz Chorób Trawiennych i Nerek. Ponieważ słodziki nie zawierają węglowodanów, Amerykanie zakładali, że nie powinny w żaden sposób oddziaływać na to, jak organizm zarządza glukozą. Istnieją jednak dowody, że słodziki uruchamiają sekrecję glukagonopodobnego peptydu-1 (ang. glucagon-like peptide-1, GLP-1). GLP-1 wydziela się w przewodzie pokarmowym i stanowi dla mózgu sygnał osiągnięcia sytości. Hamuje to apetyt i ogranicza spożycie kalorii. By dokładniej zbadać opisywane zjawisko, ekipa Brown zebrała grupę 22 zdrowych osób o prawidłowej wadze ciała. Przeszły one dwa doustne testy tolerancji glukozy, pozwalające ocenić, jak dobrze organizm metabolizuje cukier. Pacjent, który uprzednio pości przez parę godzin, musi wypić napój stanowiący wodny roztwór glukozy. Na 10 min przed jego spożyciem uczestnicy studium wychylali albo dietetyczny napój gazowany ze słodzikiem, albo taką samą ilość wody gazowanej. W obu przypadkach następował identyczny wzrost stężenia cukru we krwi. Naukowcy nie zauważyli, by w porównaniu do wody gazowanej, po wypiciu napoju ze słodzikiem przed testem wydzielało się znacząco więcej GLP-1. Studia na zwierzętach i ludziach wykazywały, że kiedy sztuczne słodziki są spożywane w pojedynkę (bez węglowodanów), nie uruchamia się wydzielanie glukagonopodobnego peptydu-1. Nasze dane [również] demonstrują, że słodziki współdziałają z glukozą, by wzmóc wydzielanie GLP-1 u zdrowych ochotników – podsumowuje Brown. Efekt występował po spożyciu mniej niż jednej puszki napoju. W przyszłości Amerykanie planują kolejne eksperymenty z osobami z cukrzycą typu 2. oraz innymi zaburzeniami metabolicznymi. Trzeba też zrozumieć, jakie znaczenie dla zdrowia ma wzmożone wydzielanie GLP-1.
- 4 odpowiedzi
-
- połączenie
- poziom
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć o syntetycznych słodzikach mówi się wiele złego, wiele wskazuje na to, że spełniają one swoje podstawowe zadanie: ułatwiają (także na dłuższą metę) pohamowanie chęci na sięgnięcie po kaloryczny posiłek lub napój. W oczywisty sposób pomaga to w utrzymaniu lub "wypracowaniu" niższej masy ciała. Wyniki najnowszego studium, opisanego w czasopiśmie International Journal of Obesity, potwierdzają wcześniejsze doniesienia o pozytywnym związku pomiędzy stosowaniem słodzików i skuteczniejszym zrzucaniu wagi. Autorami badania są naukowcy kierowani przez dr Suzanne Phelan z California Polytechnic State University. Akademicy analizowali skład jakościowy oraz ilościowy pokarmów i napojów, a także poziom samokontroli (tzn. umiejętności powstrzymania się przed sięgnięciem po kolejne źródła kalorii) u 300 uczestników: 172 osób, którym udało się zrzucić nadwagę i utrzymywać prawidłową masę ciała, oraz 131 osób, które z masą ciała nigdy nie miały problemów. Jak się okazało, uczestnicy, którzy mieli za sobą nadwagę, przyjmowali pokarmy o obniżonej zawartości tłuszczu, a także częściej korzystali ze zmodyfikowanych produktów mlecznych oraz sosów. Najbardziej uderzający był jednak odsetek osób korzystających z syntetycznych, niskokalorycznych słodzików: wynosił on 37% w grupie osób utrzymujących prawidłową masę ciała od zawsze oraz aż... 91% wśród pacjentów, którym udało się pozbyć nadwagi. Co ważne, stosowanie syntetycznych substancji słodzących szło w parze z ograniczeniem stosowania napojów słodzonych cukrem, dzięki czemu możliwe było drastyczne obniżenie liczby przyjmowanych kalorii. Autorzy studium zastrzegają, że same słodziki nie są cudownym środkiem na zrzucanie kilogramów, lecz znacząco wzmacniającą samokontrolę. Spostrzeżenia te zgadzają się idealnie z wcześniejszymi obserwacjami, z których wynika, że zastępowanie cukru sztucznymi słodzikami ułatwia odchudzanie się. Czyżby więc substancje słodzące, często opisywane jako niekorzystne dla zdrowia, mogły być istotnym składnikiem prawidłowej i zdrowej diety?
-
Nowoczesnym przekąskom, takim jak batony, płatki śniadaniowe czy gotowe zestawy obiadowe nie sposób się oprzeć. Tak przynajmniej uważa David Kessler, były szef amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA). Jego zdaniem przekąski są tak skomponowane, by pobudzały centra nagrody w mózgu w ten sam sposób, jak robią to papierosy. W laboratoriach wytwórców tego typu żywności naukowcy próbują znaleźć rodzaj "przełącznika" w mózgu, który spowoduje, że gdy zjemy taką przekąskę, będziemy chcieli więcej. Czas, by przestać obwiniać ludzi o to, że mają nadwagę lub są otyli. Problemem leży w tym, że w naszym świecie żywność jest zawsze dostępna i że została tak zmodyfikowana, by chciało się jej jeść coraz więcej. Miliony ludzi nie są po prostu w stanie oprzeć się nowoczesnej żywności - mówi Kessler. W czasach gdy szefował FDA stał się znany dzięki swoim atakom na przemysł tytoniowy. Oskarżał go o dodawanie do papierosów środków, które dodatkowo uzależniały. Teraz twierdzi, że przemysł spożywczy osiągnął podobny efekt, odpowiednio dobierając stosunek tłuszczu, cukru, soli i faktury żywności. Badania przeprowadzone przez Kesslera na Yale University pokazały, że około 50% otyłych i 30% osób z nadwagą ośrodki przyjemności są nadmiernie podatne na pobudzenie. Odpowiednia kombinacja smaków aktywuje większą liczbę neuronów. Pokusa jedzenia staje się coraz silniejsza - mówi Kessler. Podczas innego z badań sprawdzano, jak różne kombinacje smaków aktywują neurony w centrach przyjemności. Okazało się, że najbardziej są pobudzone, gdy jemy cukier wymieszany z czekoladą i alkoholem. Każdy z nas posiada taki punkt, do którego jedzenia cukru, tłuszczu czy soli sprawia nam coraz większą przyjemność. Poza tym punktem uznajemy, że składnika jest zbyt dużo - wyjaśnia Kessler. To właśnie ten punkt próbują odnaleźć i "wyłączyć" naukowcy pracujący dla przemysłu spożywczego.
- 62 odpowiedzi
-
Czy jedna z najprostszych diet, zwana po prostu "jedz mniej", powinna zmienić swoją nazwę? Badacze ze szpitala im. Johnsa Hopkinsa twierdzą, że tak. Według nich znaczne skuteczniejszym sposobem na odchudzanie jest zmniejszenie konsumpcji napojów dosładzanych cukrem. Przeprowadzone studium objęło 810 osób w wieku 25-79 lat. Trwało ono 18 miesięcy, a liczba kalorii przyjmowanych przez jego uczestników była regularnie sprawdzana na podstawie telefonicznych wywiadów. Jak wykazali badacze, rezygnacja z 1 porcji napojów dosładzanych cukrem dziennie wiązała się z utratą aż 0,5 kg po 6 miesiącach oraz 0,7 kg po 18 miesiącach. Spośród siedmiu rodzajów napojów właśnie te słodzone cukrem były jedynymi, których przyjmowanie było wyraźnie związane ze zmianą masy ciała. Zarówno płynne, jak i stałe [źródła] kalorii były związane ze zmianą wagi, lecz wyłącznie zmiana liczby kalorii przyjmowanych w stanie płynnym wpływała wyraźnie na utratę masy ciała po 6 miesiącach obserwacji, tłumaczy dr Benjamin Caballero, główny autor studium. Jego zespół wykazał także, że pozostałe rodzaje płynów nie wykazywały znacznego wpływu na wagę, nie licząc minimalnie korzystnego wpływu spożycia napojów dietetycznych oraz alkoholowych. Przepowadzone badanie nie jest pierwszym, w którym wykazano związek pomiędzy spożyciem napojów słodzonych cukrem oraz masą ciała. Mało kto przypuszczał jednak, że wpływ napojów dosładzanych na wagę jest istotniejszy od ilości i rodzaju spożywanych pokarmów. Z pewnością warto wziąć to pod uwagę podczas planowania własnej diety.
- 4 odpowiedzi
-
- dosładzanie
- cukier
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
O miłośnikach słodyczy mówi się nieraz, że są uzależnieni od cukru. Badanie na szczurach pokazuje jednak, że nawet tak niepozorna substancja może rzeczywiście wywołać fizyczne uzależnienie. Autorami odkrycia są naukowcy z Princeton Neuroscience Institute. Swoje eksperymenty na gryzoniach prowadzili już od wielu lat, dzięki czemu ponad wszelką wątpliwosć wykazali m.in., że zwykły cukier może wywołać dwa istotne symptomy uzależnienia: zwiększenie przyjmowanej dawki oraz zespół objawów charakterystycznych dla odstawienia substancji uzależniającej. Teraz, dzięki nowym badaniom, potwierdzono występowanie kolejnych istotnych objawów: nieopanowanej chęci sięgnięcia po narkotyk oraz nawrotowego charakteru choroby. Gdyby wściekła chęć sięgnięcia po cukier była formą uzależnienia, w mózgu uzależnionych od niego [organizmów] powinny zachodzić długotrwałe zmiany, tłumaczy prof. Bart Hoebel, szef zespołu. Jak się później okazało, dokładnie takie zjawisko udało się zaobserwować. Na temat odkrytych cech badacz wypowiada się następująco: to krytyczne komponenty uzależnienia, a my potrafiliśmy wykazać na wiele sposobów występowanie tych zachowań u uzależnionych od cukru szczurów. Swoje eksperymenty naukowcy z Princeton Neuroscience Institute przeprowadzili na szczurach, ponieważ ich psychika pod wieloma względami przypomina ludzką. Sprawia to, że badanie uzależnień na tych zwierzętach daje niezwykle wiarygodne wyniki, które bardzo często mają zastosowanie także w odniesieniu do ludzi. Dzięki serii testów badacze udowodnili, że gryzonie celowo przyzwyczajane do spożywania dużych ilości cukru prezentowały typowe objawy uzależnienia. Wykazano na przykład, że po odstawieniu ulubionej pożywki były gotowe wykonać znacznie cięższą pracę, by otrzymać kolejną porcję smakołyku. Co więcej, z czasem zaczynały pożerać ją w coraz większej ilości, co wyraźnie sugeruje zaostrzenie popędu do narkotyku, którym stał się niepozorny pokarm. Kiedy używkę odstawiano na długi czas, zwierzęta znacznie chętniej niż zwykle sięgały po podawany im alkohol, co dodatkowo potwierdza pojawienie się głębokich zmian w mózgu. Ostatecznym potwierdzeniem postawionej tezy była reakcja zwierząt na amfetaminę. Dawkę narkotyku dobierano tak, że zdrowy szczur nie powinien na nią reagować, lecz gryzonie biorące udział w eksperymencie wyraźnie ożywiały się po jej podaniu. Wykazanie wzrostu wrażliwości na substancje uzależniające jest dodatkowym dowodem na potwierdzenie tezy o poważnym uzależnieniu. Oczywiście jest zbyt wcześnie, by zebrane informacje uznać za prawdziwe także w odniesieniu do ludzi. Mimo to, zdaniem prof. Hoebela potwierdzenie możliwości fizycznego uzależnienia od cukru może być istotną wskazówką dla badaczy zajmujących się badaniami nad wieloma chorobami, m.in. bulimią i innymi zaburzeniami odżywiania. O swoim odkryciu badacze z Princeton Neuroscience Institute poinformują oficjalnie na corocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Neuropsychofarmakologii.
-
Nie tak dawno pisaliśmy o miniaturowym ciśnieniomierzu, który swobodnie mieści się we wnętrzu tętnicy udowej. Tym razem badacze z Uniwersytetu Purdue proponują nanotechnologiczny implant pozwalający na pomiar innego ważnego parametru - poziomu glukozy we krwi. Urządzenie wykorzystuje niezwykle wysokie przewodnictwo elektryczne węglowych nanorurek oraz tzw. biokompatybilność złota, czyli brak zdolności organizmu do jego wykrycia i uruchomienia reakcji immunologicznej. Jak twierdzą autorzy prototypu, pozwala on na osiągnięcie precyzji pomiaru niespotykanej dotąd w urządzeniach o podobnym stopniu miniaturyzacji. Produkcja układu zachodzi w kilku etapach. Wyjściowym materiałem do jego wytwarzania jest bloczek wykonany z glinu posiadający wyjątkową, porowatą strukturę, powstający na warstewce tytanu. Kolejny proces polega na wytworzeniu ultraczystych, cienkościennych węglowych nanorurek (cienkie granatowe linie biegnące w poprzek obrazka), które "wyrastają" z pokrytego tytanem dna porów na powierzchnię kanalików. Do powstającej sieci nanorurek przykłada się napięcie, które umożliwia odkładanie się metalu - palladu, które tworzą miniaturowe kryształy na powierzchni sensora (są to widoczne na zdjęciu żółte struktury o kostkowatym kształcie) oraz wewnątrz kanalików. Na jego powierzchni jest z kolei odkładane złoto, które służy jako biokompatybilna baza dla elementu wykrywającego bezpośrednio poziom glukozy. Ostatnią warstwę, przyłączoną do powierzchni czujnika, stanowi enzym - oksydaza glukozy. Przeprowadza ona rozkład glukozy do kwasu glukonowego i nadtlenku wodoru (wody utlenionej). Ta ostatnia rozpada się błyskawicznie z wytworzeniem tlenu oraz dwóch rodzajów jonów: kationów wodorowych H+ oraz anionu tlenowego O2-. Wytworzone jony posiadają ładunek elektryczny, więc ich wytwarzanie objawia się jako zmiana napięcia elektrycznego mierzonego na elektrodach wchodzących w skład urządzenia. To właśnie ilość powstających jonów służy do oceny stężenia glukozy znajdującej się w badanym roztworze. Jak twierdzą badacze z Uniwersytetu Purdue, ich wynalazek jest w stanie wykryć glukozę o stężeniu aż pięciokrotnie niższym, niż inne miniaturowe detektory. Co więcej, urządzenie jest tak małe (najmniejsza jego wersja ma wymiary 0,5 x 0,5 mm), że możliwe jest instalowanie go we wnętrzu naczyń krwionośnych. Teoretycznie umożliwia to wykonywanie pomiarów stężenia cukru w róznych miejscach ciała i w różnych typach naczyń krwionośnych, dzięki czemu ocena stanu zdrowia cukrzyka mogłaby być znacznie bardziej wnikliwa, niż obecnie. Konstrukcja sensora jest wysoce uniwersalna i pozwala na przyłączenie różnych enzymów, które mogłyby wykrywać wiele rodzajów substancji obecnych w krwi czy dowolnym innym roztworze. Potencjalne zastosowanie dla podobnych platform jest więc niemal nieograniczone. Wcześniej konieczne będzie jednak ich przetestowanie i dopuszczenie do użytku, co może zająć nawet kilka lat.
- 4 odpowiedzi
-
- nanotechnologia
- pomiar
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Diety niskowęglowodanowe, takie jak np. dieta Atkinsa, bez wątpienia mogą pomóc w zrzuceniu kilku (a nawet więcej) zbędnych kilogramów. Okazuje się jednak, że efektem ubocznym ich stosowania jest osłabienie podstawowych funkcji umysłu. Na wstępie uspokajamy: zaburzenie jest odwracalne, a powrót do bardziej urozmaiconego sposobu odżywiania przywraca prawidłowe funkcjonowanie mózgu. Warto jednak wziąć te informacje pod uwagę, gdy planuje się np. naukę przed egzaminem. Do prawidłowego funkcjonowania neuronów niezbędna jest glukoza. Nasz organizm może ją co prawda wytwarzać z innych produktów, lecz, jak pokazuje eksperyment przeprowadzony przez badaczy z amerykańskiego Tufts University, odżywiane w ten sposób komórki nerwowe nie funkcjonują równie dobrze. Badanie objęło 19 kobiet w wieku od 22 do 55 lat. Paniom pozwolono wybrać jedną z dwóch diet rekomendowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Dietetyczne: niskocukrową lub bardziej urozmaiconą, ale o obniżonej kaloryczności. W przypadku pierwszej z nich, zgodnie z zaleceniami, w pierwszym tygodniu należy maksymalnie ograniczyć spożycie cukrów, zaś potem można zacząć je przyjmować, lecz w zmniejszonej ilości. W przypadku "zwykłej" diety stosuje się bardziej urozmaicony dobór pokarmów, lecz ich sumaryczna wartość energetyczna powinna być obniżona w stosunku do typowego sposobu odżywiania. Uczestniczki eksperymentu wzięły udział w pięciu kolejnych testach. Pierwszy z nich wykonano zaraz przed rozpoczęciem diety, dwa kolejne - w pierwszym jej tygodniu, zaś dwa ostatnie - w ciągu drugiego tygodnia odchudzania. Parametrami ocenianymi przez badaczy były: koncentracja uwagi, pamięć krótko- i długotrwała oraz przestrzenna, a także spostrzegawczość. Panie były także pytane o nastrój oraz intensywność uczucia głodu. Wyniki badania pokazują dość jednoznacznie, że dieta niskocukrowa znacznie ogranicza aktywność mózgu. Oprócz poprawy zdolności do chwilowej koncentracji oraz nieznacznego polepszenia nastroju, umysły pań przyjmujących minimalne ilości węglowodanów pracowały wyraźnie słabiej. Dr Holly Taylor, jedna z autorek doświadczenia, ocenia jego rezultaty: pomimo, iż studium objęło niewielką grupę, wyniki pokazują wyraźną różnicę w zdolnościach poznawczych w zależności od [stosowanej] diety. Być może warto więc urozmaicić swoje menu np. w czasie przygotowań do sesji lub matury.
-
Osoby chore na cukrzycę muszą często monitorować poziom cukru we krwi i regulować go za pomocą insuliny. Często wymaga to wielokrotnych zastrzyków w ciągu dnia. Niewykluczone jednak, że za kilka lat życie z cukrzycą stanie się znacznie prostsze. Amerykańska firma SmartCells opracowała lek nazwany SmartInsulin. Wystarczy jeden zastrzyk w ciągu dnia, a "inteligentna insulina" sama poradzi sobie z regulowaniem poziomu cukru. Lekarstwo samo potrafi zmierzyć poziom cukru, i gdy jest on zbyt wysoki, uaktywnia się. Kiedy poziom cukru spadnie, SmartInsulin przechodzi "w stan spoczynku" i oczekuje na kolejny wzrost, by mu przeciwdziałać. Doktor Todd Zion, założyciel i prezes firmy SmartCells zauważa, że nowe lekarstwo chroni też przed jednym z najpoważniejszych niebezpieczeństw czyhających na cukrzyków - hipoglikemią. Przypadkowe wstrzyknięcie zbyt wysokiej dawki insuliny może skończyć się tragicznie. Podczas używania SmartInsulin takie ryzyko nie istnieje. SmartInsulin to chemicznie zmodyfikowana insulina, którą doktor Todd Zion wynalazł podczas robienia doktoratu na należącym do MIT-u Nanostructured Materials Lab. Zion połączył insulinę z biodegradowalnym polimerem zawierającym cukier. Następnie całość wymieszał z roztworem, który zawierał molekuły przyczepiające się do cukrów. Tak więc, jeśli w samym roztworze nie było cukrów, molekuły przyczepiały się do zmodyfikowanej insuliny. Im niższy poziom cukru w roztworze, tym więcej molekuł przyczepionych do insuliny. W końcu utworzyły one "klatkę", w której insulina została uwięziona. Jeśli teraz do roztworu wprowadzimy glukozę, "zabiera" ona molekuły z pułapki. W miarę wzrostu poziomu glukozy, więcej molekuł zostaje oddzielonych od "klatki" i łączy się z cząstkami cukru. Klatka nie chroni już insuliny, a ta przedostaje się do roztworu, powodując spadek poziomu glukozy i ponowne przyłączanie się "cukrolubnych" molekuł do polimeru. W ten sposób insulina zostaje ponownie zamknięta w "klatce". SmartInsulin została już przetestowana na setkach gryzoni, a ostatnio rozpoczęły się też testy na świniach. Podczas tych eksperymentów naukowcy podają chorym na cukrzycę zwierzętom insulinę, a później wstrzykują im dawki cukru odpowiadające posiłkom. Poziom cukru w krwi zwierząt jest na bieżąco monitorowany. Zauważono, że SmartInsulin odpowiednio reaguje na zmieniający się poziom cukru we krwi, stabilizuje się w odpowiednich momentach i nie występuje niebezpieczeństwo hipoglikemii. Nowy lek jest bardzo obiecujący i może ułatwić życie milionom ludzi. Doktor Zion ma nadzieję, że w ciągu dwóch najbliższych lat uda się rozpocząć testy na ludziach. Zanim jednak do nich dojdzie, SmartCells musi upewnić się, że SmartInsulin jest odporne na działanie wszelkich sygnałów molekularnych, które mogłyby doprowadzić do niepotrzebnego uwolnienia insuliny do krwioobiegu.
- 4 odpowiedzi
-
- SmarInsulin
- cukier
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Codzienne picie do posiłku herbatki rumiankowej zapobiega komplikacjom cukrzycowym, m.in. uszkodzeniu nerwów, nerek czy utracie wzroku. Badacze z Japonii i Wielkiej Brytanii uważają, że na bazie rumianku można by wyprodukować skuteczne lekarstwo dla osób z cukrzycą typu 2. (Journal of Agricultural and Food Chemistry). Atsushi Kato i zespół podkreślają, że rumianek jest od stuleci wykorzystywany jako środek łagodzący bóle menstruacyjne, bóle brzucha czy objawy przeziębienia. Jakiś czas temu pojawiły się też teorie, że warto by go zastosować w odniesieniu do cukrzycy. Podczas eksperymentów wyciąg z rumianku podawano przez 3 tygodnie szczurom z cukrzycą. W porównaniu do grupy kontrolnej "przestrzegającej" zwykłej diety, zwierzęta z grupy z suplementem miały dużo niższy poziom cukru we krwi. Członkowie międzynarodowej ekipy wspominali też o skuteczniejszym hamowaniu reduktazy aldozy (ALR2) i sorbitolu, których wyższe stężenia zwiększają ryzyko wystąpienia powikłań cukrzycowych.