Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ciśnienie' .
Znaleziono 25 wyników
-
Picie 3 razy dziennie kubka czarnej herbaty może znacząco obniżyć ciśnienie krwi. I to zarówno skurczowe, jak i rozkurczowe (Archives of Internal Medicine). W eksperymencie wzięło udział 95 Australijczyków w wieku od 35 do 75 lat. Pili oni 3 kubki czarnej herbaty albo napoju o tym samym smaku i podobnej zawartości kofeiny (placebo). Różnica polegała na tym, że alkaloidu nie pozyskano z herbaty. Po upływie 6 miesięcy naukowcy z Uniwersytetu Zachodniej Australii zauważyli, że w porównaniu z placebo, u osób pijących czarną herbatę 24-godzinne ciśnienie skurczowe i rozkurczowe były niższe o 2-3 mm słupa rtęci. Prof. Jonathan Hodgson podkreśla, że w przyszłości trzeba będzie jeszcze sprawdzić, w jaki sposób czarna herbata obniża ciśnienie. Wspomina jednak, że wcześniejsze badania wykazały, że zawarte w niej flawonoidy wzmacniają naczynia krwionośne.
-
- czarna herbata
- ciśnienie
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W odpowiednich warunkach woda może stać się metalem, a następnie izolatorem, stwierdzili uczeni z Cornell University. W PNAS ukazał się artykuł, w którym Neil Ashcroft, Roald Hoffmann i Andreas Hermann opisują wyniki swoich teoretycznych obliczeń. Wynika z nich, że przy ciśnieniu rzędu 1-5 terapaskali woda tworzy stabilne struktury. Mimo, że ciśnienie takie jest dziesiątki milionów razy większe od ciśnienia ziemskiego, istnienie wody w takim stanie nie jest wykluczone. Wręcz przeciwnie, może ona powszechnie występować nawet w naszym Układzie Słonecznym. Tak olbrzymie ciśnienie może panować wewnątrz Urana. Z wyliczeń uczonych wynika, że powyżej 1 terapaskala poszczególne molekuły wody przestają istnieć, a H2O zostaje ściśnięta tworząc siatkę połączeń tlenu i wodoru, która przyjmuje najróżniejsze kształty. Już wcześniej obliczano, że przy ciśnieniu 1,55 TPa woda staje się metalem i ma najbardziej stabilną strukturę. Naukowcy z Cornell poszli dalej i udało im się wyliczyć, że najbardziej stabilna jest woda przy ciśnieniu wyższym od 4,8 TPa. Wówczas jednak traci ona właściwości metalu i staje się izolatorem. Jak zauważa profesor Ashcroft, najbardziej niezwykłym wnioskiem wypływającym z obliczeń jest odkrycie, że olbrzymie ciśnienie powoduje, iż woda przestaje być ciałem stałym i w pewnym momencie zamienia się w kwantową ciecz. Trudno jest to sobie wyobrazić - topienie lodu pod wpływem podwyższonego ciśnienia - stwierdził naukowiec.
-
Płomykówki zwyczajne (Tyto alba) polują niemal bezszelestnie. Udaje im się to, bo lecą bardzo wolno, przez co ograniczają liczbę machnięć skrzydłami. Wolny lot to zasługa specjalnej budowy i kształtu skrzydeł. Dr Thomas Bachmann z Uniwersytetu Technicznego w Darmstadt zbadał upierzenie tych sów oraz wykonał obrazowanie 3D ich kośćca. Wyniki swoich badań przedstawił na dorocznej konferencji Stowarzyszenia Biologii Integracyjnej i Porównawczej w Charleston. Płomykówki polują przeważnie w ciemności, dlatego polegają na informacjach akustycznych. Muszą latać cicho, by słyszeć przemieszczające się nornice i nie zaalarmować ofiary, że znajdują się gdzieś w pobliżu. Jedną z najważniejszych cech skrzydeł T. alba jest duża krzywizna. Zapewnia ona lepszą nośność. Przepływ powietrza nad górną powierzchnią skrzydła ulega przyspieszeniu, przez co spada ciśnienie. Skrzydło jest zasysane w górę, w kierunku niższego ciśnienia. Za sprawą delikatnej powierzchni zredukowaniu ulega hałas związany z tarciem pióra o pióro. Poza tym całe ciało sowy jest pokryte grubą warstwą piór. Płomykówka ma ich o wiele więcej niż ptak podobnej wielkości. Gęsto rozmieszczone pióra działają jak panele akustyczne, które pochłaniają wszystkie niechciane dźwięki.
-
- płomykówka zwyczajna
- Tyto alba
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Śmiech prowadzi do rozszerzenia naczyń i spadku ciśnienia tętniczego. Naukowcy polecają więc, by od czasu do czasu obejrzeć jakąś komedię lub spróbować dostrzec coś zabawnego w codziennych wydarzeniach. Pomysł, by zająć się pozytywnymi emocjami, np. śmiechem, przyszedł nam do głowy po badaniach, które wykazały, że stres powoduje skurcz naczyń krwionośnych – wyjaśnia dr Michael Miller ze Szkoły Medycznej University of Maryland. W pierwszych badaniach sprzed ponad dekady 300 kobiet i mężczyzn wypełniało kwestionariusz dotyczący humoru sytuacyjnego. Na skali od 1 (zupełnie nieśmieszne) do 5 (bardzo śmieszne) należało się ustosunkować do szeregu stwierdzeń, np. Jak zareagujesz, spotykając na przyjęciu kogoś ubranego jak ty? Amerykanie stwierdzili, że osoby z chorobą serca o 40% rzadziej uznawały przedstawione sytuacje za śmieszne. Wtedy studium nie pozwoliło na ustalenie związku przyczynowo-skutkowego i stwierdzenie, że podejście do życia z humorem zabezpiecza przed chorobami serca (albo jak wspominają naukowcy, że zawał serca zmniejsza prawdopodobieństwo reagowania rozbawieniem), dlatego później rozpoczęły się eksperymenty, które miały pokazać, jak śmiech wpływa na funkcje naczyń. W ramach najnowszych badań Millera jednego dnia ochotnicy oglądali fragmenty śmiesznych filmów, np. ze "Sposobu na blondynkę", a drugiego stresującą scenę otwierającą "Szeregowca Ryana". Podczas oglądania "Szeregowca Ryana" dochodziło do wazokonstrykcji, czyli skurczu mięśni gładkich w ścianie naczyń krwionośnych, i wzrostu ciśnienia. Oglądanie śmiesznych scen działało dokładnie na odwrót: mięśnie ściany naczynia się rozkurczały. Naukowcy dokonali ponad 300 pomiarów na tętnicy ramiennej. Porównując reakcje każdej z osób na fragmenty śmieszne i stresujące, stwierdzono 30-50-proc. różnice w średnicy światła naczyń. Zaobserwowany zakres zmian w śródbłonku był […] podobny do korzyści osiąganych dzięki ćwiczeniom aerobowym i statynom”. Śródbłonek to pierwsze miejsce rozwoju miażdżycy [na początkowym etapie komórki śródbłonka gromadzą nadmierne ilości cholesterolu i innych lipidów], dlatego niewykluczone, że regularny śmiech mógłby być istotną częścią zdrowego stylu życia i zapobiegania chorobom serca.
-
- rozkurcz
- wazokonstrykcja
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Posługując się urządzeniem mikrostrumieniowym, prof. Roger Kamm, William Polacheck i Joseph Charest z MIT-u wykazali, że kierunek przepływu płynów przez tkanki określa prawdopodobieństwo rozprzestrzeniania się nowotworu. Wiedząc to, w przyszłości lekarze będą mogli i zmniejszyć ryzyko powstawania przerzutów. Naukowcy chwalą się, że niemal tak samo ważny, jak ich odkrycia jest stworzony na potrzeby eksperymentu trójwymiarowy system mikrostrumieniowy. Podczas gdy wcześniejsze badania bazowały na wizualizowaniu pojedynczych komórek w sztucznym środowisku pozakomórkowym, urządzenie zespołu z MIT-u pozwala stwierdzić, jak komórki oddziałują z tkanką, która naśladuje naturalną tkankę piersi. Na rynku nie ma obecnie ani jednego leku, który działałby w oparciu o to, jak komórki nowotworowe odrywają się od pierwotnego guza, dostają się do układu krążenia, migrują i tworzą wtórny guz. Takie właśnie procesy możemy symulować w naszym systemie mikrostrumieniowym – podkreśla Kamm. Zaczynając badania, Amerykanie wiedzieli, że wskutek ciągłego wzrostu guz prowadzi do wytworzenia wysokiego ciśnienia cieczy w otaczających tkankach. To z kolei skutkuje odpływem cieczy z samego guza. Melody Swartz, która kiedyś współpracowała z Kammem, a później przeniosła się do École Polytechnique Fédérale de Lausanne, odkryła, że wskutek tego odpływu ligandy wydzielane przez guz wybiórczo wiążą się z receptorami w części komórki znajdującej się przy głównym nurcie. Dochodzi do wytworzenia asymetrii, co ostatecznie sprawia, że komórki zaczynają migrować z nurtem. Gdyby na tym wszystko się kończyło, perspektywy byłyby niezbyt zachęcające. Oznaczałoby to bowiem, że komórki nowotworowe szybko dostaną się do układu krążenia. Polacheck i Kamm zauważyli jednak, że zjawiska zaobserwowane przez Swartz to tylko jedna strona medalu. Ich urządzenie składa się dwóch kanałów, oddzielonych od siebie warstwą żelu z pojedynczymi komórkami, czyli macierzą, w której zachodzi przepływ cieczy. Podczas eksperymentów z komórkami raka sutka zespół zauważył, że komórki nowotworowe poruszają się pod prąd. Na początku zaczęto kwestionować spostrzeżenia Swartz, ale później okazało się, że w grę wchodzą dwa konkurujące ze sobą mechanizmy. Jednym z nich jest autologiczna chemotaksja dodatnia, która zachodzi przy niskim zagęszczeniu komórek lub pod wpływem aktywacji receptora CCR7 (receptora chemokin z podrodziny C-C typu 7.). Chemotaksja prowadzi do migracji z prądem, gdyż stężenie ligandów jest wyższe po stronie komórki przy głównym nurcie. Drugi mechanizm działa przy dużym zagęszczeniu komórek, np. wokół rosnącego guza, albo wtedy, gdy receptor CCR7 jest zablokowany. Włącza się on, kiedy płyn przepływający obok komórki aktywuje receptory integrynowe. Wskutek tego rozpoczyna się migracja pod prąd. Firmy farmaceutyczne mogą wykorzystać te informacje, by skupić się na stworzeniu leków blokujących receptory CCR7, co zapobiegłoby migracji w stronę układu krwionośnego i prowadziłoby do uwięzienia guza.
- 2 odpowiedzi
-
- integryny
- receptor CCR7
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Oleg Prezhdo i Vitaly Chaban z Uniwersytetu w Rochester znaleźli nowy sposób na otwarcie pojemnika z lekiem, kiedy już dotrze na właściwe miejsce w organizmie. Wystarczy podgrzać wodę w węglowych nanorurkach. Naukowcy przeprowadzili symulację i stwierdzili, że woda w nanorurkach wrze przy temperaturze wyższej niż zwykle, a niewielki wzrost temperatury powyżej temperatury wrzenia prowadzi do szybszego wzrostu ciśnienia pary niż w przypadku dużego pojemnika. Panowie uważają, że szybki wzrost ciśnienia można by wykorzystać do dostarczenia leków. Lasery działające na podczerwień wybiórczo podgrzewałyby nanorurki, nie uszkadzając przy tym okolicznych tkanek. Akademicy wyjaśniają, że punkt wrzenia da się precyzyjnie kontrolować za pomocą średnicy nanorurek. W ich wnętrzu należy umieścić polarne cząsteczki leku, no i oczywiście rozpuszczalnik (polarność polega na występowaniu elektrycznego momentu dipolowego, wynikającego z nierównomiernego rozmieszczenia ładunków w cząsteczce). Prezhdo i Chaban zwrócili uwagę na nanorurki jako podstawę systemu nowoczesnego dostarczania leków, ponieważ są one hydrofobowe i mają zdolność absorbowania światła penetrującego tkanki. Do eksperymentów wybrano ciprofloksacynę - chemioterapeutyk z grupy fluorochinolonów, który wykazuje działanie bakteriobójcze.
-
- Oleg Prezhdo
- ciprofloksacyna
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Widłonogi manipulują pływalnością jak walenie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Widłonogi z Oceanu Południowego wykorzystują taki sam mechanizm kontroli pływalności co walenie. Naukowcy z British Antarctic Survey opisali na łamach pisma Limnology and Oceanography, jak skorupiaki bogate w kwasy tłuszczowe omega-przeczekują na większych głębokościach niesprzyjający zimowy okres, kiedy wody są niespokojne i brakuje pożywienia. Aby 3-mm zwierzęta mogły się zanurzyć, ich tłuste płyny ustrojowe przechodzą ciekawą przemianę. W miarę zwiększania się głębokości tłuszcze stają się gęstsze i pod względem konsystencji zaczynają przypominać masło. Zmiana gęstości działa jak pas balastowy, pozwalając widłonogom unosić się w wodzie, bez konieczności marnowania energii na ciągłe pływanie. Omawiane studium jest szczególnie ważne z kilku powodów. Widłonogi mogą być wyjątkowo małe, ale stanowią ogromy rezerwuar oceanicznej biomasy, który stanowi ważny składnik łańcucha pokarmowego [widłonogami żywią się np. śledzie, dorsze i makrele]. Wiedzieliśmy od jakiegoś czasu, że istnieje związek między dużymi zapasami wysokoenergetycznego tłuszczu a zachowaniem hibernacyjnym, jednak dopiero teraz byliśmy w stanie zrozumieć szczegóły relacji między tymi dwoma elementami [...]. To fascynujące, że największe i najmniejsze zwierzęta morskie dzielą niesamowitą zdolność przemieniania tłuszczów, by dostosować swoją pływalność - podkreśla dr David Pond. Badane widłonogi należą do rzędu Calanoida. Zimę spędzają w diapauzie, stanie przypominającym hibernację. Podczas gdy w wodach powierzchniowych panują niesprzyjające warunki, schodząc głębiej, one unikają stania się czyjąś ofiarą i niedożywienia. W ramach badań specjaliści z British Antarctic Survey pobierali próbki widłonogów z mórz szelfowych i z otwartego oceanu. Robili to w różnych momentach cyklu życiowego, a następnie analizowali w laboratorium fizyczne właściwości ich tłuszczów przy poszczególnych wartościach ciśnienia. -
Nawet zdrowe 9-letnie dzieci wykazują podwyższone ryzyko chorób serca, jeśli są nieaktywne fizycznie (Acta Paediatrica). Zespół naukowców z Danii i Szwecji analizował przypadki 223 dzieci (123 chłopców i 100 dziewczynek) w średnim wieku 9,8 roku. Specjaliści przez 4 dni oceniali poziom ich aktywności fizycznej. Odkryli, że bardziej aktywne maluchy miały niższy złożony współczynnik ryzyka chorób sercowo-naczyniowych (CVD od ang. cardiovascular disease) niż rówieśnicy, którzy przeznaczali mniej czasu na umiarkowanie intensywny oraz intensywny ruch. Wiadomo, że brak aktywności fizycznej jest u dorosłych związany z całym spektrum chorób, a wszystkie z nich prowadzą do śmierci. Sądzimy, że nasze studium unaoczniło związek między nieaktywnością fizyczną dzieci a wieloma czynnikami ryzyka CVD. Ujawniono, że aż 11% zmienności w obrębie złożonego współczynnika ryzyka chorób sercowo-naczyniowych u dzieci można wyjaśnić właśnie różnicami w zakresie ich aktywności fizycznej – tłumaczy dr Tina Tanha z Skane University Hospital w Malmö. Przez 4 kolejne dni dzieci nosiły przyczepione do paska przyspieszeniomierze. Ostatecznie w studium uwzględniono osoby, które nosiły akcelerometry przez co najmniej 8 godzin na dobę w ciągu 3 dni. Wszystkim zmierzono ciśnienie krwi i tętno spoczynkowe. Oceniano też sprawność oraz stopień otłuszczenia ciała. Średni wskaźnik masy ciała u dziewczynek wynosił 17,5, a u chłopców 17,4. Chłopcy byli znacznie bardziej aktywni fizyczni niż dziewczynki. Dotyczyło to zarówno ogólnego poziomu aktywności, jak i jego składowych: umiarkowanego wysiłku (45 min, w porównaniu do 35 min u dziewczynek) oraz wysiłku intensywnego (15 min vs 11 min). Nie odnotowano różnic międzypłciowych w zakresie ciśnień skurczowego i rozkurczowego, średniego, a także pulsacyjnego, które stanowi różnicę między ciśnieniem skurczowym i rozkurczowym. Tętno spoczynkowe było jednak znacznie wyższe u dziewcząt (85, w porównaniu do 80 u chłopców). U chłopców ogólna masa tłuszczu była niższa niż u koleżanek (6,3 kg vs 8,3 kg), podobnie zresztą jak zawartość procentowa tłuszczu w organizmie (16,2% vs 22,6%). Okazało się, że mieli oni za to wyższy pułap tlenowy (czyli zdolność pochłaniania tlenu przez organizm) od rówieśnic. Intensywny wysiłek wyjaśniał 10% zmienności w zakumulowanym współczynniku ryzyka CVD, a umiarkowany 8%; wyniki były podobne u chłopców i dziewczynek. Różnice pojawiały się przy ogólnym poziomie aktywności. U chłopców odpowiadał on za 11% zmienności, ale u dziewczynek nie zaobserwowano żadnej zależności. Duńsko-szwedzki zespół podkreśla, że wcześniejsze badania z udziałem dzieci koncentrowały się na pojedynczych czynnikach ryzyka. Nasze wyniki pokazują, że istnieje znaczący związek między niskim poziomem aktywności a wysokim złożonym czynnikiem ryzyka CVD [...]. Większość tego związku można połączyć z miarami otłuszczenia oraz ilości pochłanianego tlenu. Akademicy podkreślają, że skoro czynniki ryzyka ulegają akumulacji, a zaczynają one działać w tak młodym wieku, tym większą wagę należy przykładać do profilaktyki.
-
Narażenie na bierne palenie, nawet na bardzo niskim poziomie, zwiększa ciśnienie krwi u chłopców. Co ciekawe, dziewczynki podlegające biernemu paleniu mają niższe ciśnienie od rówieśnic, które nie są wystawione na oddziaływanie tytoniu. Odkrycia te wspierają wcześniejsze badania, które sugerowały, że coś związanego z płcią żeńską zapewnia ochronę przed wywoływanymi biernym paleniem szkodliwymi zmianami naczyniowymi. Kolejnym ważnym krokiem jest zrozumienie, czemu się tak dzieje. Dzieci z podwyższonym ciśnieniem z większym prawdopodobieństwem będą cierpieć na nadciśnienie również jako dorośli. Dotąd jednak wiedza na temat czynników ryzyka tej przypadłości u maluchów była ograniczona. Badania z udziałem niepalących dorosłych wykazały istnienie związku między podwyższonym ciśnieniem a biernym paleniem i zanieczyszczeniem powietrza na zewnątrz. Niestety, nikt nie sprawdzał, czy podobna relacja występuje także u dzieci. Zespół dr Jill Baumgartner z University of Minnesota przeanalizował dane z czterech badań National Health and Nutrition Examination Surveys (NHANES), przeprowadzonych w latach 1999-2006 przez amerykańskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób. Naukowcy oceniali ekspozycję 6.421 młodych osób na bierne palenie. Pod uwagę brano stwierdzenia dotyczące mieszkania z palaczem, a także poziom kotyniny, czyli metabolitu nikotyny w organizmie. Okazało się, że chłopcy w wieku 8-17 lat, którzy byli narażeni na bierne palenie, mieli znacząco wyższe skurczowe ciśnienie krwi od chłopców niemających kontaktu z tytoniem. Choć wzrosty ciśnienia obserwowane u chłopców w naszym studium mogą być pozbawione klinicznego znaczenia z punktu widzenia jednostki, mają poważne konsekwencje dla populacji. Ponad 1/3 dzieci w USA i na świecie to ofiary biernego palenia w takim zakresie, jaki w naszym studium powiązano z niekorzystnymi zjawiskami sercowo-naczyniowymi – podkreśla Baumgartner. Baumgartner sądzi, że efekty sercowo-naczyniowe biernego palenia zaczynają się pojawiać już na wczesnych etapach życia. Nie wiadomo, czy są odwracalne, jeśli dziecko usunie się ze szkodliwego środowiska.
- 2 odpowiedzi
-
- bierne palenie
- dziewczynki
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
O arbuzie już teraz można powiedzieć wiele dobrego - jest smaczny, niskokaloryczny i zawiera dużo błonnika, przeciwutleniającego likopenu, potasu oraz witamin A, B6 i C – a teraz okazuje się, że pomaga również obniżyć ciśnienie krwi. Profesorzy Arturo Figueroa i Bahram H. Arjmandi z Uniwersytetu Stanowego Florydy odkryli, że codzienne zażywanie przez 6 tygodni 6 gramów L-cytruliny/L-argininy z wyciągu z arbuza prowadziło do usprawnienia funkcji naczyń tętniczych, a w konsekwencji do obniżenia ciśnienia krwi w aorcie u pacjentów z przednadciśnieniem, nazywanym inaczej ciśnieniem wysokim prawidłowym. W takim przypadku ciśnienie krwi danej osoby wykracza poza normę, ale nie pozwala jeszcze na zdiagnozowanie nadciśnienia. Ciśnienie tętnicze waha się wtedy w przedziale 130-139/85-89 mm Hg. Opisywany eksperyment objął 4 mężczyzn i 5 kobiet w wieku od 51 do 57 lat. Odkrycia sugerują, że ten pokarm funkcjonalny wywiera wpływ wazodylatacyjny [dochodzi do rozszerzenia światła naczyń krwionośnych wskutek rozkurczu ich mięśni gładkich], co może zapobiec przejściu od przednadciśnienia do w pełni rozwiniętego nadciśnienia, stanowiącego główny czynnik ryzyka zawałów i udarów – podkreśla Figueroa. Na razie przeprowadzono wstępne badania, lecz ze względu na zachęcające rezultaty planowane jest studium na szerszą skalę. Amerykanie wybrali arbuza, ponieważ stanowi on najbogatsze źródło naturalnej L-cytruliny (nazwa cytrulina pochodzi od łac. citrullus – arbuz). Jest ona blisko "spokrewniona" z L-argininą, aminokwasem koniecznym do wytworzenia tlenku azotu(II). Ten ostatni reguluje napięcie mięśniówki gładkiej naczyń. W organizmie L-cytrulina jest przekształcana w L-argininę. Prof. Figueroa wyjaśnia, że spożywania L-argininy nie jest dobrym rozwiązaniem dla pacjentów z nadciśnieniem, ponieważ może prowadzić do mdłości, biegunki i innych objawów ze strony przewodu pokarmowego. Tymczasem arbuz jest dobrze tolerowany; żadne z dziewięciorga uczestników pilotażowego badania nie wspominało o efektach ubocznych. Figueroa uważa, że suplementacja L-cytruliną może w ogóle nie dopuścić do przekształcenia przednadciśnienia w nadciśnienie lub jeśli już do tego doszło, pozwolić na zmniejszenie dawek zażywanych leków. Warto sięgać po świeże arbuzy, ale na rynku dostępne są również tabletki z syntetyczną L-cytruliną. Kiedy Figueroa posłużył się nimi we wcześniejszym studium na grupie młodszych mężczyzn, okazało się, że po miesięcznej terapii spowolnieniu/osłabieniu uległa reakcja w postaci wzrostu ciśnienia w aorcie pod wpływem ekspozycji na zimno. Akademicy podkreślają, że to bardzo ważne odkrycie, ponieważ podczas miesięcy zimowych częściej odnotowuje się zawały serca związane z nadciśnieniem. Osoby z podwyższonym ciśnieniem i sztywnością tętnic – zwłaszcza starsze i cierpiące na przewlekłe choroby, np. cukrzycę typu 2. – skorzystają na zażywaniu L-cytruliny zarówno w formie syntetycznej, jak i pod postacią arbuza. Optymalna dawka wydaje się wynosić od 4 do 6 gramów dziennie.
- 2 odpowiedzi
-
- Arturo Figueroa
- tlenek azotu
- (i 8 więcej)
-
Ming-Zher Poh, który w ramach studiów podyplomowych bierze udział w pracach Harvard-MIT Health Sciences and Technology wpadł na pomysł wykorzystania lustra do monitorowania pulsu, oddechu i ciśnienia krwi. Student chce wykorzystać fakt, że każdy z nas posiada w domu lustro i przekonuje, że dane dotyczące podstawowych funkcji organizmu można pobrać zdalnie, bez konieczności przyczepiania do ciała jakichkolwiek czujników. Jego pomysł polega na połączeniu lustra ze zwykłą kamerą internetową. Rejestruje ona postać stojącą przed lustrem, a dane przekazywane są do komputera. Tam odpowiednie oprogramowanie rozpoznaje twarz i mierzy niewielkie różnice w jasności wywoływane przepływem krwi. Pomaga w tym rozbicie obrazu na składowe RGB. Poh uważa, że takie nieinwazyjne pomiary przydadzą się zarówno w telemedycynie jak i w badaniach np. noworodków. A lustro w naszym domu mogłoby codziennie przeprowadzać badania i np. wyświetlać w rogu ich wyniki. Wstępne testy wykazały, że pomysł może zadziałać. Puls mierzony za pomocą kamery porównano z pomiarami wykonanymi przez profesjonalne urządzenie przeznaczone do tego celu. Różnica wynosiła zaledwie 3 uderzenie na minutę. Dużym wyzwaniem jest wykonywanie pomiarów u poruszającego się człowieka lub w zmieniającym się oświetleniu. Eksperymenty udowodniły, że niewielkie ruchy nie przeszkadzają w pomiarach. Ponadto okazało się, że możliwe jest jednoczesne rozpoznawanie i wykonywanie pomiarów dla trzech osób stojących przed kamerą. Wykorzystanie fotografii do tego typu pomiarów nie jest nowym pomysłem, jednak Poh zrobił to w wyjątkowo sprytny sposób. Fokko Wieringa, który już w 2005 roku opublikował artykuł na temat wykrywania pulsu za pomocą fotografii stwierdził, że bardzo ekscytujący w nowej metodzie jest fakt, że można skupić się na konkretnym miejscu twarzy i śledzić je (uzyskując w ten sposób tolerancję na ruchy wykonywane przez człowieka) oraz sprytna metoda przetwarzania danych. Uzyskana dzięki niej jakość sygnału pozwala na używanie taniej prostej kamery, nawet do badania umiarkowanie poruszających się osób. Możliwość jednoczesnego badania kilku osób również jest czymś nowym. W bardzo oryginalny sposób połączono tutaj kilka nowych rzeczy. Poh pracuje też nad rozszerzeniem swojej technologii o możliwość zdalnego mierzenia saturacji. http://www.youtube.com/watch?v=LyWnvAWEbWE
- 2 odpowiedzi
-
Kiedy stajemy się rozgniewani, wzrastają tętno, produkcja testosteronu oraz ciśnienie krwi, a spada stężenie hormonu stresu kortyzolu. Badacze z Uniwersytetu w Walencji wspominają też o tym, że lewa półkula mózgu staje się bardziej pobudzona (Hormones and Behavior). Wywołanie emocji prowadzi do głębokich zmian w autonomicznym układzie nerwowym, który kontroluje reakcję sercowo-naczyniową, a także układ endokrynny. Dodatkowo pojawiają się zmiany w aktywności mózgowej, zwłaszcza w płatach czołowym i skroniowym – opowiada Neus Herrero, główny autor studium. Naukowcy badali mózgowe zjawiska związane z gniewem na grupie 30 mężczyzn. Podczas eksperymentu posłużyli się zaadaptowaną do warunków hiszpańskich procedurą indukcji gniewu AI (od ang. Anger Induction). Składa się ona z 50 stwierdzeń sformułowanych w pierwszej osobie liczby pojedynczej, które dotyczą codziennych sytuacji prowokujących gniew. Przed i po próbie wywołania złości badanym mierzono puls i ciśnienie, stężenia testosteronu i kortyzolu, asymetryczną aktywację mózgu (wykorzystano tu technikę nazywaną słuchaniem dychotycznym, w ramach której do obojga uszu podaje się jednocześnie różne bodźce dźwiękowe), ogólny stan umysłu oraz subiektywne doświadczanie gniewu. Okazało się, że po zakończeniu procedury mężczyźni czuli się rozzłoszczeni, a swoje nastawienie opisywali jako bardziej negatywne. Zmianie ulegały też parametry psychobiologiczne: wzrastało tętno, ciśnienie krwi oraz poziom testosteronu, opadało jednak stężenie kortyzolu. Jeśli weźmiemy pod uwagę asymetryczną aktywność płatów czołowych podczas doświadczania różnych emocji, okaże się, że chcąc dopasować gniew do któregoś z dwóch obowiązujących modeli, trzeba się dobrze zastanowić. Pierwszy model emocjonalnej walencji (znaku emocji) sugeruje, że lewy płat czołowy jest związany z doświadczaniem pozytywnych emocji, a prawy ma więcej wspólnego z emocjami negatywnymi. Drugi model kierunku motywacji utrzymuje, że lewy płat czołowy bierze udział w doświadczaniu uczuć związanych z bliskością (czyli pozytywnych, np. szczęścia), a prawy odpowiada za emocje wywołujące wycofanie (negatywne, np. strach). Przypadek złości jest jedyny w swoim rodzaju, ponieważ doświadczamy jej jako czegoś negatywnego, ale często wywołuje ona motywację do zbliżania się. Podczas wywoływania złości obserwowaliśmy w ramach naszego studium wzrost przewagi prawego ucha, co wskazuje na silniejszą aktywację lewej półkuli i stanowi dowód popierający model kierunku motywacji – tłumaczy Herrero. Kiedy stajemy się zagniewani, asymetryczna reakcja mózgu jest mierzona motywacją do przybliżania się do bodźca, który wywołuje gniew, by go wyeliminować, a nie tym, że uznajemy ten bodziec za negatywny.
- 3 odpowiedzi
-
- testosteron
- kortyzol
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzieci palących matek już od urodzenia cierpią na poważne zaburzenia funkcji układu krążenia - uważają badacze z szwedzkiego Karolinska Institutet. Zdaniem uczonych zaobserwowane zjawisko może dawać się potomstwu we znaki także na późniejszych etapach życia. Do udziału w studium zakwalifikowano 19 dzieci rodziców niepalących oraz 17 maluchów urodzonych przez matki palące średnio 15 papierosów dziennie. Autorów eksperymentu interesowało określenie zależności pomiędzy paleniem tytoniu przez matkę oraz "elastycznością" układu krążenia jej dziecka, mierzoną jako jego zdolność do adaptacji do zmian pozycji ciała. Przeprowadzone badanie polegało na wykonaniu w czasie snu dziecka serii pomiarów ciśnienia krwi. Pierwszego z nich dokonywano u dziecka leżącego. Drugi pomiar wykonywano po odchyleniu malca do pozycji niemal pionowej, odchylonej o 30° do tyłu, zaś trzeci - po ponownym ułożeniu w łóżeczku. Podczas pierwszej serii pomiarów, przeprowadzonej po tygodniu od narodzenia, u potomstwa palaczek stwierdzono dwukrotnie większy przyrost ciśnienia tętniczego po podniesieniu do pozycji pochylonej. Po roku stwierdzono reakcję dokładnie odwrotną, tzn. poważne osłabienie reakcji układu krążenia na zmianę pozycji. Równie ciekawe zjawisko zaobserwowano po ponownym ułożeniu dziecka z powrotem w pozycji horyzontalnej. O ile w prawidłowo funkcjonującym organizmie ciśnienie tętnicze powinno w takiej sytuacji opaść, u potomstwa amatorek tytoniu stwierdzono jego gwałtowny wzrost. Dodatkowo u trzymiesięcznych dzieci palaczek wzrost ciśnienia był połączony z innym niekorzystnym objawem, jakim było obniżenie tętna aż o 20%. To zaskakujące, jak wcześnie w życiu można wykryć te zaburzenia u dzieci palaczek. Zaburzenie funkcji układu krążenia jest obecne już w momencie narodzin i utrzymuje się, a nawet pogłębia, w wieku jednego roku, podsumowuje zebrane informacje autor studium, dr Gary Cohen. Zdaniem badacza zaobserwowane zjawiska mogą na późniejszych etapach życia przerodzić się w utrzymujące się nadciśnienie tętnicze i inne choroby układu sercowo-naczyniowego.
-
Dokładny mechanizm wnikania wirusów do wnętrza komórek przez wiele lat pozostawał niejasny. Dopiero kilka lat temu zespół prof. Aleksa Evilevitcha z Uniwersytetu w Lund wykazał, że czynnikiem umożliwiającym infekcję jest ogromne ciśnienie panujące we wnętrzu cząstki wirusowej. Dzięki kontynuacji tych badań udało się nawet zmierzyć energię wyzwalaną podczas ataku wirusa, o czym dowiadujemy się z najnowszego numeru czasopisma Journal of Molecular Biology. Już podczas poprzedniej serii badań zespół prof. Evilevitcha wykazał, że ciśnienie wewnątrz cząstki wirusowej (wirionu) osiąga wartości spotykane w wodzie na głębokości 500 m. Uznano wówczas, że zmagazynowana w tej formie energia jest uwalniana podczas kontaktu z receptorem na powierzchni komórki ofiary i służy do wstrzelenia DNA oraz enzymów wirusa do jej wnętrza. Następnym celem obranym przez zespół z Lund było dokładne ustalenie energii wyzwalanej podczas kontaktu z komórką. Wspólnie z kolegami z Uniwersytetu w Lyonie szwedzcy badacze przygotowali eksperyment, w którym wewnątrz kalorymetru (urządzenia pozwalającego na obliczenie uwalnianej energii na podstawie zmiany temperatury) umieszczono pojedynczy wirion faga λ - wirusa atakującego bakterie E. coli - oraz zawieszone w wodzie cząsteczki receptora stanowiącego jego bezpośredni cel podczas ataku na komórkę. Zgodnie z oczekiwaniami, po kontakcie z receptorem wirion uległ rozszczelnieniu, a z jego wnętrza wystrzeliła pod wysokim ciśnieniem cząsteczka DNA. Jak ustalono, energia wyzwalana podczas tego procesu wynosiła od 5,3*10-17 do 1,9*10-16 J, w zależności od wariantu faga użytego w doświadczeniu. Jest to, oczywiście, energia niezwykle mała, lecz w zupełności wystarcza ona do skutecznego zaatakowania komórki E. coli. Zespół prof. Evilevitcha ustalił także, że siła wyrzutu DNA jest zależna od ilości wody obecnej we wnętrzu wirionu. Badacze planują w związku z tym przeprowadzenie dalszych badań, których celem będzie opracowanie metod pozwalających na osuszenie wnętrza cząstki wirusowej i zmniejszenie w ten sposób prawdopodobieństwa zakażenia.
-
Zespół z Uniwersytetu Tokijskiego zaprezentował na konferencji SIGGRAPH 2009 hologram, który można dotknąć. Obecnie tworzone hologramy nie dają wrażenia dotyku, gdyż powstają wyłącznie dzięki światłu. Japończycy zbudowali projektor holograficzny z panelu LCD połączonego z wklęsłym lustrem. W ten sposób uzyskali obraz, unoszący się 30 centymetrów nad powierzchnią wyświetlacza. Całość połączyli z "powietrznym dotykowym wyświetlaczem holograficznym", który wykorzystuje ultradźwiękowe ciśnienie akustyczne. Jego działanie polega na tym, że jeśli jakiś obiekt znajdzie się w zasięgu działania ultradźwięków, jest nań wywierane ciśnienie, które można poczuć. Wystarczy teraz nałożyć emisję projektora ultradźwiękowego na emisję hologramu, by uzyskać wrażenie dotyku. Obecna wersja projektora ultrasonograficznego jest zbudowana z 324 przetworników emitujących dźwięk o częstotliwości 40 kiloherców. Opóźnienia fazy i częstotliwość każdego z nich jest kontrolowana indywidualnie, co pozwala na precyzyjne oddanie wrażenia dotyku w trzech wymiarach. Palec, którym dotykamy hologramu, musi być oznaczony odbijającym światło markerem. Marker oświetlany jest przez diodę działającą na podczerwień, a ruchy są śledzone przez dwa kontrolery Wiimote. Dzięki takiemu rozwiązaniu ciśnienie wywoływane przez ultradźwięki skupia się w miejscach, w których dotykamy hologramu. Sposób działania systemu można obejrzeć na załączony filmie.
- 5 odpowiedzi
-
- ultradźwięki
- ciśnienie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mając w głowie obraz kropli deszczu odbijających się od ziemi podczas ulewy, naukowcy sądzili, że drobiny wody rozbryzgują się, dotykając powierzchni gleby, ściany czy innych obiektów. Tymczasem okazało się, że dzieje się to, zanim kropla dotrze do przeszkody. Shreyas Mandre i zespół z Uniwersytetu Harvarda przeprowadzili szereg symulacji komputerowych. Śledzili, co dzieje się z drobiną wody, która w coś uderza. Wzięli pod uwagę kilka czynników, m.in. ciśnienie powietrza i napięcie powierzchniowe cieczy. Zauważyli, że tzw. typowa kropla, która ma ok. 2 mm szerokości i porusza się z prędkością kilku metrów na sekundę, na parę mikrosekund przed uderzeniem spręża przed sobą powietrze. Ta swego rodzaju poduszka powietrzna spłaszcza kroplę i doprowadza do jej rozpryśnięcia. Fizycy wierzą, że to dzięki temu zjawisku widuje się drobinki cieczy tworzące charakterystyczną koronę. Jest ono mniej prawdopodobne przy silniejszym tarciu powierzchniowym. Wbrew pozorom, wiedza ta przyda się nie tylko meteorologom czy gleboznawcom zgłębiającym tajniki erozji. Mandre podpowiada, że warto by ją wykorzystać podczas projektowania materiałów zapobiegających rozbryzgiwaniu, którymi pokrywałoby się kuchenki czy blaty stołów.
- 16 odpowiedzi
-
Choć farmakoterapia chorób sercowo-naczyniowych jest coraz skuteczniejsza, pacjenci na własne życzenie niwelują jej działanie poprzez niezdrowy tryb życia - wynika ze studium, którego wyniki opublikowało czasopismo Lancet. Niestety, wiele wskazuje na to, że znaczną część winy za zaobserwowane zjawisko ponoszą lekarze. Głównym autorem badania jest dr David Wood, kardiolog pracujący dla londyńskiego Imperial College. Przebadał on losy ponad 8500 osób (średnia wieku w tej grupie wynosiła 60 lat), które przynajmniej raz w życiu przeszły chorobę układu krążenia. Wyniki analizy są przerażające: pomimo stosowania farmakoterapii ponad połowa osób chorych na nadciśnienie nie wyleczyła się z niego, zaś lekarze nadzorujący ich leczenie ograniczali swoje zaangażowanie w ich leczenie do przepisywania kolejnych dawek leków. Jeśli chodzi o styl życia pacjentów z chorobą wieńcową, wszystko idzie w złą stronę, podsumowuje dr Wood. Na poparcie swoich słów zaznacza, że pomiędzy latami 1995-1996 oraz 2006-2007 ilość przyjmowanych leków obniżających poziom cholesterolu wzrosła siedmiokrotnie(!), lecz powszechna niechęć do zmiany trybu życia sprawiła, że efekty terapii są mizerne. Efekt? Aż 43% osób leczonych preparatami obniżającymi poziom cholesterolu utrzymuje zbyt wysoki poziom tego związku w swojej krwi, a liczba osób otyłych oraz cierpiących na cukrzycę typu 2. stale rośnie. Jako najważniejszą przyczynę niepowodzenia terapii badacze z Imperial College wskazują brak kompleksowego programu zmiany stylu życia pacjentów z chorobami układu sercowo-naczyniowego. Efektem zaniedbania jest przepisywanie coraz wyższych dawek leków, których działanie jest niweczone przez niezdrowe nawyki chorych. Pomimo fatalnych danych na temat stylu życia pacjentów z chorobami układu krążenia, autorzy studium zauważają, że śmiertelność z powodu chorób serca spadła o 30% w USA oraz o 45% w Wielkiej Brytanii. Niestety, jest to zasługa wyłącznie postępu medycyny, nie zaś zmiany w postępowaniu chorych. Strach pomyśleć, o ile można by zmniejszyć śmiertelność, gdyby udało się doprowadzić u nich do radykalnej zmiany stylu życia...
- 22 odpowiedzi
-
- nadciśnenie tętnicze
- nadciśnienie
- (i 5 więcej)
-
Naukowcy wiedzą, że pod wpływem odpowiednio wysokiego ciśnienia, wszystkie pierwiastki nabierają cech metalicznych. Teraz profesorowie Artem Oganov ze Stony Brook University i Yanming Ma z Jilin University udowodnili, że pod wpływem ciśnienia metaliczny sód nabiera niezwykłych właściwości. Okazało się, że ten niezwykle biały metal, gdy zostanie poddany działaniu wysokiego ciśnienia staje się najpierw czarny, następnie (przy ciśnieniu 2,2 milionów atmosfer) jest czerwony i przezroczysty, a w wyższym ciśnieniu traci barwę i jest całkowicie przezroczysty. To pomoże nam zrozumieć właściwości bardzo mocno ściśniętej materii, takiej jak ta w gwiazdach czy w olbrzymich planetach - mówi Oganov. Profesor Ma już wcześniej teoretycznie wyliczył, że ciśnienie spowoduje, iż sód przybierze niezwykłą strukturę krystaliczną i stanie się izolatorem. Z jego kalkulacji wynikało, że zewnętrzne elektrony atomów sodu zostaną wciśnięte w przestrzeń pomiędzy atomami, spowodują, iż materiał utraci właściwości metaliczne i będą zachowywały się jak "fałszywe atomy". Oganov i Ma skontaktowali się z Instytutem Maxa Plancka z prośbą o pomoc w przeprowadzeniu eksperymentu. Tamtejsi naukowcy bardzo sceptycznie podeszli do wyliczeń Ma, jednak zachęciło ich wyzwanie, jakim było osiągnięcie ciśnienia powyżej 2 milionów atmosfer. Udało się nie tylko wykazać, że obliczenia Ma były prawidłowe, ale również, co bardzo wszystkich ucieszyło, dowieść, iż w laboratorium można osiągnąć ciśnienie około 3 Mbar.
-
Choć od pierwszej udanej wyprawy na Mount Everest minęło ponad pół wieku, dotychczas nikt nie badał dokładnie jednego z najważniejszych zjawisk związanych z tym sportem: niedotlenienia organizmu. Jak się okazuje, może ono osiągać zadziwiające wartości. Pomiaru dokonano na wysokości 8400 metrów nad poziomem morza podczas zejścia z najwyższej góry świata. Do analizy wykorzystano krew pobraną z tętnic w obrębie nóg wspinaczy. Jak się okazuje, ilość zawartego w niej tlenu była bliska limitu wytrzymałości ludzkiego organizmu. Na poziomie morza, gdzie powietrze jest znacznie bardziej zagęszczone, podobne wartości spotyka się wyłącznie u osób umierających. Sportowcy, wspinający się w ramach wyprawy Caudwell Xtreme Everest, wchodzili na Czomolungmę z aparatami tlenowymi. Na prośbę badaczy zdjęli swój ekwipunek na 20 minut, by doprowadzić zawartość życiodajnego gazu do poziomu odzwierciedlającego przebywanie na wysokości ponad ośmiu kilometrów. Ciśnienie parcjalne tlenu we krwi śmiałków, będące odzwierciedleniem jego stężenia, wynosiło zaledwie 3,28 kPa (kilopaskali), przy czym rekordzista "zszedł" do wartości zaledwie 2,55 kPa. Dla porównania, ciśnienie parcjalne tlenu we krwi zdrowego człowieka wynosi 12-14 kPa, zaś osoby, u których wartość ta spada poniżej 8kPa są uznawani za krytycznie chorych i zagrożonych utratą życia. Drastyczne zmiany są spowodowane nie tylko obniżoną gęstością powietrza, lecz także zbieraniem się wody w płucach, charakterystycznym objawem długotrwałego przebywania na dużych wysokościach. Dzięki obserwowaniu zdrowych osobników na dużych wysokościach, gdzie ilość tlenu jest znacznie obniżona, możemy zbierać informacje na temat zmian fizjologicznych, które mogą wpłynąć na poprawę intensywnej opieki medycznej w szpitalach, ponieważ obniżenie zawartości tlenu jest niemal uniwersalnym problemem w intensywnej terapii, tłumaczy Mike Grocott, lider Caudwell Xtreme Everest i jednocześnie specjalista z zakresu intensywnej terapii na University College London. Autorowi badania trzeba przyznać, że prowadzenie eksperymentów w tak wyjątkowych warunkach robi niemałe wrażenie. Jeszcze większy podziw budzą jednak śmiałkowie wchodzący na Mount Everest bez butli tlenowych...
- 1 odpowiedź
-
- wysokość
- ciśnienie parcjalne
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Siarkowodór, który odpowiada za nieprzyjemną woń gazów jelitowych i zbuków, powstaje także w wyściółce naczyń krwionośnych, co prowadzi do ich rozkurczu i spadku ciśnienia (Science). Naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa zaobserwowali to zjawisko, eksperymentując na myszach. Teraz mają nadzieję, że na tej podstawie uda się opracować nowe metody leczenia nadciśnienia. Siarkowodór powstaje w komórkach pod wpływem enzymu CSE. Kiedy wyhodowano gryzonie pozbawione CSE, stężenie H2S spadło niemal do zera. Co więcej, zwierzęta te miały o 20% wyższe ciśnienie od myszy niezmodyfikowanych. Wg Amerykanów, stan ten można porównać do poważnego nadciśnienia u ludzi. Gdy zmodyfikowanym myszom podano metacholinę, substancję, która rozluźnia normalne naczynia krwionośne, nie zaobserwowano żadnej różnicy. Oznacza to, że za rozkurcz odpowiada siarkowodór. Wcześniej poznano inny gaz regulujący napięcie naczyń krwionośnych – tlenek azotu (II). Jak widać siarkowodór, który w większych ilościach jest dla nas toksyczny (wywołuje stan podobny do hibernacji, poraża oddychanie komórkowe, a w większych stężeniach prowadzi do śmierci przez uduszenie), przy mniejszych dawkach pozwala kontrolować stan pacjentów z określonymi chorobami sercowo-naczyniowymi.
- 2 odpowiedzi
-
- enzym
- naczynia krwionośne
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak donosi Times Online, Scott Willoughby z University of Adelaide, ostrzega przed spożywaniem Red Bulla. Badania przeprowadzone na 30 studentach w wieku 20-24 lat wykazały, że po wypiciu zaledwie jednej 250-mililitrowej puszki napoju wzrasta lepkość krwi, co zwiększa ryzyko tworzenia się skrzepów. Zdaniem australijskich naukowców badania ciśnienia krwi oraz stanu naczyń krwionośnych wykazały, że po spożyciu puszki Red Bulla pojawiają się objawy podobne do tych, jakie występują w chorobach serca. Uczeni uważają, że osoby, u których już stwierdzono tego typu schorzenia, powinny skonsultować się z lekarzem zanim sięgną po ten znany napój energetyzujący. To kolejne badania, które pokazują, że napoje energetyzujące nie są całkowicie bezpieczne. W ubiegłym roku badacze z Henry Ford Hospital stwierdzili, że takie napoje zwiększają tętno i ciśnienie. Inne, tym razem duże studium amerykańskich studentów pokazało, że osoby pijące na imprezach napoje energetyzujące zmieszane z alkoholem, dwukrotnie częściej doświadczały uszkodzeń ciała niż te, które piły tylko alkohol.
-
Już jeden zbyt tłusty posiłek może zaszkodzić zdrowiu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Niemal każdy wie, że dieta wysokotłuszczowa nie jest dobra dla naszego serca i naczyń krwionośnych. Nikt do tej pory nie miał jednak świadomości, że już nawet jeden posiłek ze zbyt dużą zawartością tłuszczu nie służy zdrowiu. Zwiększa bowiem wrażliwość na stres. Naukowcy z Uniwersytetu w Calgary badali reakcje na stres 30 studentów. Podzielili ich na dwie grupy. Jednej podano danie z fast foodu, drugiej zaś płatki śniadaniowe z odtłuszczonym mlekiem, batoniki z musli oraz beztłuszczowy jogurt. Wszyscy wolontariusze byli wyposzczeni (nie podjadali niczego w nocy). Obie wersje śniadania zawierały identyczną liczbę kalorii. Niskotłuszczowe uzupełniono suplementami, które miały zapewnić odpowiednie dawki sodu i potasu. Dwie godziny po posiłku studenci przeszli standardowe testy stresu fizycznego i psychologicznego, podczas których mierzono reakcje ich układu sercowo-naczyniowego. Rozwiązywali trudne zadania matematyczne, występowali publicznie, przemawiając na drażliwy emocjonalnie temat, trzymali jedną rękę zanurzoną w lodzie, na jednym z ramion mieli napompowany rękaw aparatu do pomiaru ciśnienia, co wywoływało tępy ból kończyny. Po tych wszystkich torturach badacze mierzyli tętno, ciśnienie krwi oraz opór naczyń krwionośnych. Bez względu na zadanie, odnotowaliśmy większą reaktywność wśród osób, które zjadły wysokotłuszczowy posiłek. Dotyczyło to kilku wskaźników sercowo-naczyniowych — tłumaczyła Fabijana Jakulj, studentka z Uniwersytetu w Calgary. Uznaje się, że nadmierne lub przedłużone reakcje na stres są czynnikami poprzedzającymi często rozwój nadciśnienia tętniczego (Journal of Nutrition). Według szefa zespołu naukowców, specjalizującego się w medycynie behawioralnej doktora Tavisa Campbella, studium ujawniło kolejną ścieżkę negatywnego oddziaływania niewłaściwej diety na organizm. Naprawdę szokuje, że to tylko jeden posiłek. Specjalista podkreśla, że trzeba jeszcze pogłębionych badań, by określić mechanizm leżący u podstaw opisanego zjawiska. Mówienie ludziom, aby nigdy czegoś nie jedli, nie jest dobrym sposobem promowania lepszej diety.- 13 odpowiedzi
-
- dieta wysokotłuszczowa
- posiłek
- (i 9 więcej)
-
Fizycy z Uniwersytetu Hebrajskiego eksplorują nową metodę zdalnego monitorowania ciśnienia krwi, tętna i pocenia się. Można by ją wykorzystać do badania parametrów życiowych na odległość lub jako wykrywacz kłamstw. Na razie rozważania naukowców są w dużej mierze czysto teoretyczne. Opierają się one na niezwykłym kształcie przewodów potowych znajdujących się pomiędzy gruczołami potowymi a powierzchnią skóry. Najnowsze badania wykazały, że mają one kształt korkociągu, a trzeba tu wspomnieć, iż identyczne kształty mają niektóre anteny. Akademicy określili już, że kształt przewodów odpowiada częstotliwościom bliskim terahercom. To częstotliwości nieszkodliwe dla organizmów żywych. Wystarczy więc skonstruować urządzenie, które byłoby w stanie odebrać "przekaz" z przewodów, by określić, jak bardzo i w których częściach ciała dana osoba się poci. A pocimy się bardzo różnie, w zależności od czynnika, który wywołuje pocenie. Naukowcy sądzą, że dalsze badania nad poceniem się i jego związkiem z ciśnieniem krwi, rytmem serca oraz chorobami pozwoli skonstruować urządzenie, które na podstawie pomiaru sposobu pocenia się określi stan zdrowia pacjenta. Izraelscy naukowcy już teraz byli w stanie zdalnie zbadać puls i ciśnienie dzięki monitorowaniu tych rodzajów pocenia się, które są związane ze zmianami w układzie krążenia. Obecnie możliwe jest mierzenie stanu układu krążenia oraz pocenia się jedynie wówczas, gdy pacjent jest podłączony do odpowiedniej aparatury. Nowa metoda pozwala nie tylko zrobić to zdalnie, ale również bez przerwy. Być może znajdzie ona cały szereg zastosowań, o których jeszcze nie wiemy. Dotychczas bowiem nikt nawet nie zastanawiał się nad tym, że pocenie się czy ciśnienie krwi można zmierzyć zdalnie.
- 1 odpowiedź
-
- pocenie się
- ciśnienie
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu odkryli nowy sposób uzyskiwania sztucznych diamentów z... masła orzechowego. Smarowidło to zawiera dużo węgla i poddane działaniu bardzo wysokiego ciśnienia, zamienia się w kamienie szlachetne. Masło umieszcza się między czubkami dwóch diamentów, a następnie ściska z siłą większą od ciśnień odnotowywanych w jądrze Ziemi. Szkoci twierdzą, że prowadzi to do "efektu obcasów damskich szpilek". Za pomocą tej samej metody badacze przekształcili tlen w czerwone kryształy. Obecnie pracujemy nad technikami, które pozwolą uzyskiwać ciśnienia rzędu pięciu milionów atmosfer, czyli znacznie wyższe niż w jądrze Ziemi. Wszystko po to, by odnaleźć świętego Graala fizyki wysokich ciśnień: fazę metaliczną wodoru – opowiada profesor Malcolm McMahon z Centre for Science and Extreme Conditions Uniwersytetu w Edynburgu. Aby zdobyć ilość wodoru potrzebną do badań, trzeba by użyć znacznie większych diamentów. Być może musiałyby one mieć wielkość ludzkiego kciuka. Czemu naukowcy zaczęli prace właśnie od kamieni szlachetnych? Co oczywiste, duże diamenty doskonałej jakości są niezwykle drogie, dlatego szukamy metod ich sztucznego wytwarzania. Przedstawiciele kultur prekolumbijskich, którzy jako pierwsi delektowali się masłem orzechowym, byliby z pewnością bardzo zaskoczeni, widząc, co można zrobić z czymś, czego używali jako bazy do różnego rodzaju sosów. Diamenty da się uzyskać nie tylko z opisywanej pasty, ale także z innych bogatych w węgiel substancji. W ten sposób ziściłoby się marzenie alchemików, ponieważ właściwie każdą zwykłą rzecz dałoby się przekształcić w zupełnie nową jakość.
- 2 odpowiedzi
-
- profesor Malcolm McMahon
- wodór
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W literaturze chińskiej udokumentowano, że alkaloid roślinny berberyna (występujący np. w glistniku Chelidonium maius, kaczeńcu błotnym Caltha palustris, rutewce żółtej Thalictrum flavum i berberysie pospolitym Berberis vulgaris) obniża poziom cukru we krwi u ludzi chorych na cukrzycę typu 2. Do tej pory nie wiedziano jednak, dlaczego wywołuje taki efekt. Obecnie międzynarodowy zespół naukowców z Chin, Korei i Australii zademonstrował, w jaki sposób berberyna pomaga cukrzykom. W testach na zwierzętach badacze z Garvan Institute w Sydney odkryli, że alkaloid wpływa na procesy biochemiczne zachodzące w organizmie. Uważają oni, że berberyna może być bardzo przydatnym środkiem, zwłaszcza gdy zawiodą tradycyjne metody leczenia. Najpierw preparat musi jednak przejść próby kliniczne. Berberyny nie stosuje się w czystej postaci. Nawet w niewielkich ilościach wykazuje działanie antypierwotniakowe. Zabija także bakterie. Zwiększa wydzielanie moczu, obniża ciśnienie tętnicze krwi oraz częstość oddechów. Nie wolno jej podawać ciężarnym (działanie poronne). Działa rozkurczowo i silnie żółciopędnie. Pomaga zwalczyć biegunkę i przyspieszać gojenie się ran. Dr Jiming Ye zauważa: Nasze badania na zwierzęcym modelu cukrzycy wykazały, że berberyna działa częściowo poprzez aktywację enzymu znajdującego się w mięśniach i wątrobie, doprowadzając do zwiększenia się wrażliwości tkanek na insulinę. Wydaje się, że berberyna pomaga także zmniejszyć wagę [wielu ludzi z cukrzycą typu 2. ma nieprawidłową masę ciała]. Profesor David James twierdzi, iż berberyna była używana przez dziesiątki lat, jeśli nie stulecia, i odnotowano niewiele efektów ubocznych.
-
- antypierwotniakowe
- waga
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami: