Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'choroby sercowo-naczyniowe' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 27 wyników

  1. Mierzenie poziomu enzymu PDIA1 - izomerazy disiarczkowej 1 (PDIA1) - w osoczu może się stać użyteczną metodą określania predyspozycji do chorób sercowo-naczyniowych także u zdrowych osób, które nie są otyłe, nie cierpią na cukrzycę, nie palą i mają prawidłowy poziom cholesterolu. Nasze badanie pokazało, że osoby z niskim poziomem PDIA1 w osoczu cechuje bardziej zapalny profil białkowy. W związku z tym są one w większym stopniu zagrożone zakrzepicą. Dla odmiany ludzie z wysokim poziomem PDIA1 mają więcej białek związanych z [...] homeostazą i normalnym funkcjonowaniem organizmu - opowiada prof. Francisco Rafael Martins Laurindo ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w São Paulo. Brazylijczycy analizowali próbki osocza 35 zdrowych ochotników bez historii chorób chronicznych i ostrych. Żadna z badanych osób nie paliła, a także nie zażywała przewlekle leków czy narkotyków. Na przestrzeni 10-15 miesięcy osocze pobierano 10-15-krotnie w kilkudniowych bądź kilkutygodniowych odstępach. U większości osób poziom krążących PDI mieścił się w wąskim zakresie. W grupie 5 ochotników stężenie PDIA1 mierzono 3 razy w ciągu 9 godzin. I w tym przypadku zmienność poziomu enzymu była nieistotna (pomijalna). Pomiary pokazały, że niektórzy mieli bardzo wysokie poziomy PDIA1, podczas gdy u innych były one bardzo niskie, prawie niemierzalne. Gdy testy powtarzano, u tych samych osób wartości prawie się nie zmieniały - opowiada Laurindo. Naukowcy mierzyli także poziomy PDIA1 w 90 próbkach osocza z banku (pochodziły one od pacjentów z chorobą sercowo-naczyniową). Analizy stale wykazywały niski poziom PDIA1. W dalszym etapie studium Brazylijczycy przeprowadzili badania proteomiczne. Chcieli w ten sposób sprawdzić, jak stężenie PDIA1 koreluje z jednostkową sygnaturą białkową. Akademicy zauważyli, że gdy hodowlę żylnych komórek śródbłonka potraktowano osoczem z niskim poziomem PDIA1, adhezja i migracja były zaburzone; porównań dokonywano do komórek potraktowanych osoczem bogatym w enzym. Na podstawie tych wyników ekipa Laurindy doszła do wniosku, że stężenie PDIA1 w osoczu to swego rodzaju okno do osoczowej sygnatury białkowej związanej z funkcją śródbłonka. Może więc ono wskazywać na jednostkową predyspozycję do choroby sercowo-naczyniowej. Badanie nie wykazało korelacji między poziomem PDIA1 i znanymi czynnikami ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, np. stężeniem cholesterolu czy trójglicerydów. W przyszłości Brazylijczycy zamierzają zbadać poziom PDIA1 w ostrej chorobie niedokrwiennej serca. Chcą też zbadać innych przedstawicieli rodziny izomeraz disiarczkowych białek (ang. protein disulfide isomerase family). Dzięki temu można się będzie dowiedzieć, czy wszystkie te enzymy są potencjalnym markerami podatności na choroby sercowo-naczyniowe. « powrót do artykułu
  2. Podwyższona podaż soli w diecie nie podnosi ryzyka śmierci - donoszą naukowcy z nowojorskiego Yeshiva University. Odkrycie to stawia pod znakiem zapytania obowiązującą powszechnie opinię o znacznej szkodliwości diety wysokosodowej. Odkrycia dokonano dzięki badaniu wykonanemu na reprezentatywnej grupie dorosłych Amerykanów. Celem obserwacji było określenie zależności pomiędzy ilością sodu przyjmowanego wraz z dietą a ryzykiem śmierci z powodu chorób układu krążenia. Ku zaskoczeniu badaczy, okazało się, że zalecana powszechnie dieta niskosodowa zwiększa, a nie zmniejsza, jak dotychczas sądzono, ryzyko zgonu z powodu schorzeń związanych z układem sercowo-naczyniowym. Materiałem do badań były informacje zebrane dzięki organizowanej przez rząd USA ankiecie na temat zdrowia Amerykanów. Dane te, uzyskane w latach 1988-1994, zestawiono ze statystykami dotyczącymi liczby zgonów w roku 2000. Z ostatniej grupy wybrano do dalszej analizy przypadki 8700 osób, które w momencie wzięcia udziału w ankiecie przekraczały wiek 30 lat i jednocześnie nie stosowały diety ubogiej w sód. Jednocześnie określono u nich dodatkowe czynniki ryzyka zapadnięcia na choroby układu krążenia, takie jak palenie tytoniu, nadciśnienie oraz cukrzyca. Naukowcy wykazali, że ryzyko zgonu z powodu schorzeń związanych z układem sercowo-naczyniowym wzrastało aż o 80% u osób zaliczających się do 25% populacji o najniższym dziennym spożyciu sodu. Jednocześnie obliczono, że całkowite ryzyko przedwczesnego zgonu wzrasta w tej grupie niemal o jedną czwartą, lecz, zdaniem badaczy, wynik ten nie jest wystarczająco jednoznaczny, by wykluczyć rolę przypadku. Nasze badania pokazują, że dla ogólnej populacji osób dorosłych prawdopodobieństwo, że wysokie spożycie sodu samodzielnie powoduje podwyższenie ryzyka śmierci z powodu chorób sercowo-naczyniowych, jest bardzo niskie, tłumaczy dr Hillel W. Cohen, specjalista z zakresu epidemiologii oraz zdrowia publicznego a Yeshiva University. Naukowiec zaznacza jednak, że analizowana ankieta miała wyłącznie charakter obserwacji, nie zaś testu klinicznego, toteż wszelkie wyniki należy traktować z odpowiednią ostrożnością. Jednocześnie, zdaniem badacza, powstaje jednak pytanie, czy zalecanie diety niskosodowej pacjentom obarczonym wysokim ryzykiem chorób układu krążenia jest potrzebne.
  3. Jedzenie smażonych pokarmów nie wiąże się z podwyższonym ryzykiem choroby sercowo-naczyniowej czy przedwczesnego zgonu, jeśli używa się do tego oliwy lub oleju słonecznikowego - przekonują naukowcy z Autonomicznego Uniwersytetu w Madrycie. Hiszpanie podkreślają, że ich odkrycia nie odnoszą się do innych olejów ani tłuszczów pochodzenia zwierzęcego, np. słoniny. W ich słynącym ze zdrowej śródziemnomorskiej diety kraju używa się przede wszystkim dostępnych w dużych ilościach oliwy i oleju słonecznikowego, dlatego w rejonach, gdzie w kuchni stosuje się tłuszcze stałe, a wielokrotne smażenie na tym samym oleju nie należy do rzadkości, wyniki byłyby zapewne zupełnie inne. Zespół prof. Pilar Guallar-Castillón analizował dane 40.757 osób w wieku od 29 do 69 lat (uczestników European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition Study). Ich losy śledzono przez 11 lat. Na początku studium nikt nie chorował na serce. Przeszkoleni ankieterzy przeprowadzali z badanymi wywiady dotyczące diety i metod gotowania. Za smażone pokarmy uznawano potrawy, w przypadku których smażenie było jedyną metodą obróbki. Ochotników podzielono na 3 grupy, wyodrębnione na podstawie spożycia smażeniny. W 11-letnim okresie obserwacyjnym odnotowano 606 zdarzeń sercowo-naczyniowych i 1134 zgony. W kraju śródziemnomorskim, gdzie oliwa i olej słonecznikowy są najczęściej używanymi do smażenia tłuszczami i gdzie zarówno w domu, jak i poza nim spożywa się dużo pokarmów smażonych, nie zaobserwowano związku między konsumpcją smażeniny a ryzykiem choroby niedokrwiennej serca czy śmierci. Należy pamiętać, że poza olejem używanym do smażenia ważną rolę odgrywa ogólny skład diety. Trzeba pamiętać o warzywach i owocach (a tych nie brakuje w diecie śródziemnomorskiej); jeśli menu będzie ubogie w ważne dla zdrowia składniki, codzienne smażenie, nawet na oliwie i oleju słonecznikowym, na pewno nie skończy się dobrze...
  4. Poza nadciśnieniem czy paleniem tytoniu, cukrzyca stanowi jeden z najważniejszych czynników ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Okazuje się jednak, że regularne jedzenie jogurtów wzbogaconych witaminą D obniża u diabetyków poziom cholesterolu oraz biomarkerów dysfunkcji śródbłonka. Niedostateczna ilość witaminy D w komórkach śródbłonka prowadzi do miażdżycy i chorób serca. Dysfunkcję śródbłonka można zdiagnozować, wykrywając podwyższony poziom biomarkerów: endoteliny-1, selektyny E oraz metaloproteinazy macierzy zewnątrzkomórkowej-9 (MMP-9). Naukowcy z Teheranu przez 3 miesiące badali wpływ witaminy D na stan zdrowia grupy diabetyków. Określali poziom glukozy, cholesterolu oraz biomarkerów dysfunkcji śródbłonka. Połowie pacjentów podawano irański napój jogurtowy Doogh albo jego wzmocnioną witaminą D wersję. W zeszłym roku naukowcy z teherańskiego National Research Institute and Faculty of Nutrition and Food Technology wykazali, że jogurt wzbogacony witaminą D poprawia status glikemiczny osób z cukrzycą typu 2. Po połączeniu sił z kolegami z Teherańskiego Uniwersytetu Nauk Medycznych pogłębili swoją wiedzę na ten temat. Ustalili, że witamina D poprawia poziom glukozy na czczo i zmniejsza insulinooporność. W raporcie opublikowanym na łamach pisma BMC Medicine Irańczycy ujawnili, że w perspektywie długoterminowej jogurt z witaminą D korzystnie obniża stężenie pewnej frakcji hemoglobiny glikowanej - HbA1c (poziom HbA1c poniżej 6,5% świadczy o dobrej kontroli cukrzycy). Jak podkreśla dr Tirang R. Neyestani, pacjenci jedzący Doogh z witaminą D mieli korzystniejszy profil lipidowy: spadał ogólny poziom cholesterolu oraz złego cholesterolu LDL, wzrastało za to stężenie dobrego cholesterolu HDL. Po suplementacji witaminą D spadały też biomarkery dysfunkcji śródbłonka.
  5. Pomidory mogą być skuteczną alternatywą dla leków obniżających poziom cholesterolu i ciśnienie krwi. Włączenie ich do diety jest zatem skutecznym sposobem zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym. Doktorzy Karin Ried i Peter Fakler z Uniwersytetu w Adelajdzie jako pierwsi podsumowali wyniki badań dotyczących wpływu likopenu na stężenie cholesterolu i ciśnienie krwi. Australijczycy przeanalizowali wyniki 14 studiów z ostatnich 55 lat. Nasze metastudium sugeruje, że jeśli dana osoba spożywa ponad 25 mg likopenu dziennie, może w ten sposób zmniejszyć stężenie złego cholesterolu LDL aż o 10%. Można to porównać do wpływu niskich dawek leków przepisywanych powszechnie pacjentom z lekko podwyższonym cholesterolem, ale bez ich skutków ubocznych, do których należą m.in. bóle mięśni, osłabienie i uszkodzenie nerwów – opowiada Ried. Szczególnie bogate w likopen są pomidory. Przed chorobami serca zabezpiecza wypijanie 0,5 l soku pomidorowego dziennie lub zjadanie 50 g przecieru. Mniejsze ilości tego przeciwutleniacza znajdują się w arbuzie, papai, różowym grejpfrucie, gruszli (nazywanej też guawą) oraz owocach dzikiej róży. Akademicy z antypodów przypominają, że likopen jest lepiej przyswajany z pomidorów przetworzonych niż świeżych. Ponieważ dobrze rozpuszcza się w tłuszczach, warto poddać go obróbce termicznej z dodatkiem np. oliwy. Badanie pokazuje, że spożywanie dużych ilości likopenu wiąże się ze spadkiem ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, włączając w to miażdżycę, zawały serca i udary. W przyszłości trzeba będzie ustalić, czy dawki likopenu powyżej 25-44 mg dziennie zapewniają jakieś dodatkowe korzyści.
  6. Nawet zdrowe 9-letnie dzieci wykazują podwyższone ryzyko chorób serca, jeśli są nieaktywne fizycznie (Acta Paediatrica). Zespół naukowców z Danii i Szwecji analizował przypadki 223 dzieci (123 chłopców i 100 dziewczynek) w średnim wieku 9,8 roku. Specjaliści przez 4 dni oceniali poziom ich aktywności fizycznej. Odkryli, że bardziej aktywne maluchy miały niższy złożony współczynnik ryzyka chorób sercowo-naczyniowych (CVD od ang. cardiovascular disease) niż rówieśnicy, którzy przeznaczali mniej czasu na umiarkowanie intensywny oraz intensywny ruch. Wiadomo, że brak aktywności fizycznej jest u dorosłych związany z całym spektrum chorób, a wszystkie z nich prowadzą do śmierci. Sądzimy, że nasze studium unaoczniło związek między nieaktywnością fizyczną dzieci a wieloma czynnikami ryzyka CVD. Ujawniono, że aż 11% zmienności w obrębie złożonego współczynnika ryzyka chorób sercowo-naczyniowych u dzieci można wyjaśnić właśnie różnicami w zakresie ich aktywności fizycznej – tłumaczy dr Tina Tanha z Skane University Hospital w Malmö. Przez 4 kolejne dni dzieci nosiły przyczepione do paska przyspieszeniomierze. Ostatecznie w studium uwzględniono osoby, które nosiły akcelerometry przez co najmniej 8 godzin na dobę w ciągu 3 dni. Wszystkim zmierzono ciśnienie krwi i tętno spoczynkowe. Oceniano też sprawność oraz stopień otłuszczenia ciała. Średni wskaźnik masy ciała u dziewczynek wynosił 17,5, a u chłopców 17,4. Chłopcy byli znacznie bardziej aktywni fizyczni niż dziewczynki. Dotyczyło to zarówno ogólnego poziomu aktywności, jak i jego składowych: umiarkowanego wysiłku (45 min, w porównaniu do 35 min u dziewczynek) oraz wysiłku intensywnego (15 min vs 11 min). Nie odnotowano różnic międzypłciowych w zakresie ciśnień skurczowego i rozkurczowego, średniego, a także pulsacyjnego, które stanowi różnicę między ciśnieniem skurczowym i rozkurczowym. Tętno spoczynkowe było jednak znacznie wyższe u dziewcząt (85, w porównaniu do 80 u chłopców). U chłopców ogólna masa tłuszczu była niższa niż u koleżanek (6,3 kg vs 8,3 kg), podobnie zresztą jak zawartość procentowa tłuszczu w organizmie (16,2% vs 22,6%). Okazało się, że mieli oni za to wyższy pułap tlenowy (czyli zdolność pochłaniania tlenu przez organizm) od rówieśnic. Intensywny wysiłek wyjaśniał 10% zmienności w zakumulowanym współczynniku ryzyka CVD, a umiarkowany 8%; wyniki były podobne u chłopców i dziewczynek. Różnice pojawiały się przy ogólnym poziomie aktywności. U chłopców odpowiadał on za 11% zmienności, ale u dziewczynek nie zaobserwowano żadnej zależności. Duńsko-szwedzki zespół podkreśla, że wcześniejsze badania z udziałem dzieci koncentrowały się na pojedynczych czynnikach ryzyka. Nasze wyniki pokazują, że istnieje znaczący związek między niskim poziomem aktywności a wysokim złożonym czynnikiem ryzyka CVD [...]. Większość tego związku można połączyć z miarami otłuszczenia oraz ilości pochłanianego tlenu. Akademicy podkreślają, że skoro czynniki ryzyka ulegają akumulacji, a zaczynają one działać w tak młodym wieku, tym większą wagę należy przykładać do profilaktyki.
  7. Osoby, które po wypiciu wody skażonej bakteriami E. coli przeszły zapalenie żołądka i jelit (tzw. grypę jelitową), są w przyszłości bardziej narażone na nadciśnienie oraz choroby nerek i serca (British Medical Journal). Kanadyjscy badacze z Lawson Health Research Institute i Uniwersytetu Zachodniego Ontario oceniali ryzyko nadciśnienia, upośledzenia czynności nerek i chorób sercowo-naczyniowych w ciągu 8 lat od zakażenia pałeczkami okrężnicy po wypiciu zanieczyszczonej wody. Akademicy skorzystali z danych zgromadzonych w ramach Walkerton Health Study. Jego realizatorzy w pierwszym tego typu badaniu na świecie oceniali długoterminowe skutki zdrowotne zatrucia, do którego doszło w maju 2000 r. w wyniku zanieczyszczenia sieci wodociągowej Escherichia coli O157:H7 - enterohemolitycznym szczepem bakterii Escherichia coli, wywołującym choroby układu pokarmowego i moczowego – oraz bakteriami z rodzaju Campylobacter. Uczestnicy studium co roku wypełniali kwestionariusz, przechodzili też badania lekarskie i laboratoryjne. W grupie 1977 dorosłych aż u 54% (1067) wystąpiła ostra biegunka (acute gastroenteritis), a 378 osób skorzystało z porady lekarskiej. Okazało się, że w porównaniu do osób zdrowych lub wykazujących w 2000 r. jedynie lekkie objawy, u jednostek ze zdiagnozowaną ostrą biegunką ryzyko nadciśnienia wzrastało 1,3 razy, upośledzenia filtracji kłębuszkowej – 3,4, a zdarzeń sercowo-naczyniowych, takich jak udar czy zawał – 2,1.
  8. Okołonaczyniowa tkanka tłuszczowa (ang. perivascular adipose tissue) przyczynia się do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych, zwłaszcza u diabetyków. Zespół doktora Davida Manki z University of Cincinnati ustalił, że tłuszcz gromadzący się wokół naczyń może prowadzić do powstawania złogów miażdżycowych lub rozbijania już istniejących, co zagraża zawałem bądź udarem. Otyłość jest coraz poważniejszym problemem, ale większość informacji pochodzących od naukowców i klinicystów dotyczy trzewnej tkanki tłuszczowej – nazywanej też brzuszkiem piwnym [...]. Tłuszcz gromadzący się wokół większych naczyń organizmu jest w dużej mierze ignorowany. W ramach opisywanego studium chcieliśmy sprawdzić, czy ma jakiś wpływ na początek choroby sercowo-naczyniowej, zwłaszcza u cukrzyków lub osób w inny sposób zagrożonych. Amerykanie przeszczepiali tkankę tłuszczową w okolice naczyń myszy predysponowanych do cukrzycy i chorób sercowo-naczyniowych. Typowa mysz nie ma naturalnie okołonaczyniowej tkanki tłuszczowej. Odkryliśmy, że w modelu mysim złogi tworzyły się wewnątrz tętnicy dokładnie pod przeszczepionym tłuszczem. [...] Stwierdziliśmy także, że tkanka tłuszczowa spowodowała, iż wokół większych naczyń rosły mniejsze (tworząc tzw. vasa vasorum, czyli naczynia naczyń). W innych sytuacjach nie miało to miejsca. Manka zaznacza, że dotąd nie wiedziano, co pojawia się pierwsze - vasa vasorum czy złogi tłuszczu w tętnicach wieńcowych. Jeśli nie masz tłuszczu na zewnątrz naczynia, nie następuje aktywacja vasa vasorum, która powoduje rozrywanie złogów, prowadząc do zawału lub udaru. Próbujemy ustalić związek przyczynowo-skutkowy między vasa vasorum a niestabilnością blaszek i teraz mamy model do badania tego zjawiska. Zespół utrzymuje, że okołonaczyniowa tkanka tłuszczowa jest wrażliwa na sygnały metaboliczne i może stanowić łącznik między zaburzeniem metabolicznym a chorobą naczyniową. Niewykluczone, że właśnie dlatego diabetyków cechuje większa zapadalność na choroby sercowo-naczyniowe. Nie wiemy dokładnie, jak wygląda zależność. Okołonaczyniowa tkanka tłuszczowa wychwytuje bodźce metaboliczne, sama staje się dysfunkcyjna, co przekłada się na miejscowe zapalenie naczynia. W przyszłości naukowcy chcą zidentyfikować szlaki molekularne, których regulacja wygląda inaczej w poszczególnych rodzajach tłuszczu, by sprawdzić, co wywołuje chorobę i stan zapalny.
  9. U otyłych nastolatków wykryto ślady sztywnienia ścian aorty. Stan ich naczyń przypominał obrazki widywane u osób w średnim wieku z chorobami sercowo-naczyniowymi. Kanadyjskie studium, które dało tak zatrważające wyniki, objęło 63 dzieci w średnim wieku 13 lat. Byliśmy zaskoczeni, stwierdzając, że te otyłe dzieci mają już do tego stopnia sztywne ściany naczyń – ujawnia dr Kevin Harris ze Szpitala Dziecięcego Kolumbii Brytyjskiej, który obrazowo tłumaczy, że wyglądało to tak, jakby starzenie ich aorty raptownie przyspieszyło. Autorzy badań i nie tylko oni obawiają się, że epidemia otyłości wśród najmłodszych drastycznie obniży wiek pacjentów z zawałami, udarami czy cukrzycą typu drugiego. W zwykłych warunkach aorta, duży pień tętniczy, którego gałęzie doprowadzają krew do wszystkich tkanek, amortyzuje pulsacyjny charakter przepływu krwi. Sztywnienie ścian naczyń to przeważnie wynik starzenia; stanowi silny prognostyk przyszłych zdarzeń sercowo-naczyniowych oraz wczesnego zgonu. Wyniki 63 otyłych dzieci porównywano z 55-osobową grupą kontrolną. Mierzono ciśnienie, określano profil lipidowy krwi (poziom cholesterolu HDL i LDL oraz trójglicerydów) i wyliczano wskaźnik masy ciała (BMI). Poza tym wszystkim wykonywano echo serca (inaczej ultrasonokardiografię – UKG). W ten sposób ustalono prędkość fali tętna (ang. Pulse Wave Velocity), czyli szybkość przepływu krwi w aorcie. Jeśli sztywność naczynia wzrasta, zwiększa się też prędkość rozchodzenia fali tętna. U otyłych dzieci skurczowe ciśnienie krwi było tylko nieznacznie wyższe, podczas gdy ogólny poziom cholesterolu, a także stężenia jego frakcji HDL i LDL utrzymywały się w normie. UKG wykazało jednak, że zmniejszyła się m.in. elastyczność aorty. Dr Harris podkreśla, że uzyskane wyniki są szczególnie alarmujące, gdyż mimo pogorszenia działania aorty, inne wskaźniki zdrowia serca i naczyń nie sugerowały, że w organizmie dzieje się coś złego. W przyszłości Kanadyjczycy zamierzają sprawdzić, czy zaobserwowane zmiany są odwracalne, np. za pomocą diety czy ćwiczeń.
  10. Progeria (zespół progerii Hutchinsona-Gilforda) to choroba genetyczna, charakteryzująca się przedwczesnym starzeniem. Dzieci z progerią umierają z powodu chorób sercowo-naczyniowych, które zbierają krwawe żniwo także w normalnie starzejącej się populacji. Tutaj jednak zgon następuje średnio w wieku 13, a nie 60 czy więcej lat. Naukowcy sądzą, że występujące w obu grupach nieprawidłowe białko progeryna może się stać nowym celem badań, a niewykluczone, że i terapii. Zespół doktor Leslie Gordon, dyrektor medycznej Fundacji Badania Progerii, ustalił, że w miarę starzenia u przeciętnego człowieka zwiększa się stężenie progeryny w naczyniach krwionośnych (skądinąd wiadomo, że u pacjentów z zespołem Hutchinsona i Gilforda po przetransportowaniu do błony jądrowej proteina ta wywołuje zmiany w kształcie jądra, wpływa na modyfikacje histonów i zwiększa częstość uszkodzeń DNA). Specjaliści przeprowadzili autopsję sercowo-naczyniową u 2 zmarłych z progerią i 29 osób, które na nią nie cierpiały; ustalano m.in., jak rozmieszczona była progeryna. Stwierdzono, że w tej drugiej grupie pomiędzy wiekiem 1 miesiąca i 97 lat ilość nieprawidłowego białka w naczyniach serca wzrastała średnio o 3,3% rocznie. Wykryliśmy podobieństwa między wieloma aspektami choroby sercowo-naczyniowej w przebiegu progerii i miażdżycy występującej u milionów ludzi na całym świecie. Fakt, że progeryna jest w ogóle obecna [w naczyniach osób niecierpiących na progerię], podpowiada nam, że może istnieć związek między chorobą serca w rzadkim zespole genetycznym a chorobami serca rozwijającymi się podczas normalnego starzenia – podsumowuje Gordon. Sugeruje to, że białko oddziałuje jakoś na ryzyko miażdżycy tętnic w populacji generalnej. W takich okolicznościach znalezienie lekarstwa na progerię mogłoby pomóc w zapobieganiu chorobom serca u reszty społeczeństwa.
  11. Spożywanie większych ilości kwasów tłuszczowych omega-3 nie zmniejsza ryzyka chorób serca u kobiet z cukrzycą typu 1. Naukowcy z Centrum Medycznego Uniwersytetu w Pittsburghu analizowali przypadki 601 kobiet i mężczyzn, biorących udział w studium oceniającym możliwe powikłania cukrzycy. Pittsburgh Epidemiology of Diabetes Complications Study rozpoczęło się w 1986 r. U jego uczestników cukrzycę typu 1. zdiagnozowano pomiędzy 1950 a 1980 r. Kwasy tłuszczowe omega-3 znajdują się w olejach z tłustych ryb morskich, np. z łososia, makreli czy sardynek, a także w orzechach, pestkach i warzywach zielonolistnych. Dotąd niewiele jednak wiedziano o wpływie ich spożywania na pacjentów z cukrzycą typu 1., którzy są bardziej niż inni narażeni na choroby serca. W trakcie badania podłużnego u 166 osób (27,6%) zdiagnozowano choroby sercowo-naczyniowe. Ogólnie konsumpcja kwasów tłuszczowych typu omega-3 była wśród uczestników studium niska. Przypadki chorób serca odnotowywano najrzadziej wśród mężczyzn spożywających najwięcej kwasów omega-3 (ponad 0,2 g/dobę). Okazało się jednak, że jeśli panie uwzględniały w swej diecie podobną ich ilość, korzystny efekt nie występował. Chociaż przeważnie kwasy omega-3 wiąże się z obniżonym ryzykiem choroby sercowo-naczyniowej, zjawisko to może nie występować u kobiet z cukrzycą typu 1. Co ważne, nasze studium sugeruje, że nie powinniśmy zakładać, że mężczyźni i kobiety z cukrzycą insulinozależną są tacy sami – podsumowuje dr Tina Costacou.
  12. Ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, zwłaszcza choroby niedokrwiennej serca, jest ściśle związane z liczbą zębów, jakie człowiekowi pozostały. W przypadku osoby z mniej niż 10 własnymi zębami ryzyko zgonu z powodu choroby niedokrwiennej serca jest 7 razy wyższe niż u kogoś w tym samym wieku i tej samej płci, lecz dysponującego 25 swoimi zębami – wyjawia Anders Holmlund, autor studium, które ukaże się w Journal of Periodontology. W ciągu ostatnich 15 lat w mediach wielokrotnie pojawiały się doniesienia o relacji łączącej stan przyzębia z chorobami serca. Po raz pierwszy wykazano jednak, że istnieje bezpośredni związek między dolegliwościami sercowo-naczyniowymi a liczbą zębów w jamie ustnej. Holmlund przeprowadził badania we współpracy z Gunnarem Holmem i Larsem Lindem. Łącznie Szwedzi porozmawiali z 7674 kobietami i mężczyznami, z których większość cierpiała na choroby przyzębia (średnio od 12 lat). Zespół określał przyczynę zgonu 629 osób, zmarłych w czasie trwania studium. Okazało się, że w 299 przypadkach była nią choroba sercowo-naczyniowa. Co łączy liczbę zębów z chorobą serca? Holmlund wyjaśnia, że infekcja w jamie ustnej i wokół zębów może się rozszerzać za pośrednictwem układu krwionośnego i wywołać chroniczny stan zapalny o słabym natężeniu, a to znany czynnik ryzyka m.in. zawałów serca. Liczba pozostałych zębów odzwierciedla nasilenie procesów zapalnych w ciągu całego życia. Pewnym ograniczeniem opisywanych badań jest fakt, że z różnych względów nie można było uwzględnić wpływu czynników socjoekonomicznych.
  13. Kobiety, które zaczęły miesiączkować przed 12. rokiem życia, są bardziej zagrożone chorobami serca niż inne panie (Journal of Clinical Endocrinology and Metabolism). Śledząc przez trzynaście lat losy 15.807 kobiet w wieku od 40 do 79 lat, badacze z University of Cambridge zauważyli, że te, które zaczęły miesiączkować przed ukończeniem 12 lat, o 23% częściej zapadały na choroby serca i 28% częściej umierały z powodu chorób sercowo-naczyniowych, np. zawału lub udaru. Okazało się także, że u tych samych kobiet o 22% wzrastał odsetek śmierci ogółem, a o 25% z powodu nowotworu. Panie z wczesną menarche częściej mają problemy zdrowotne określonego typu, co nie oznacza, że dotyczą one wszystkich osób spełniających to kryterium. Dr Rajalakshmi Lakshman i zespół podkreślają jednak, że kobiety powinny mieć świadomość, że takie zjawisko występuje i wiążą je z większą ilością tkanki tłuszczowej u pacjentek, które zaczęły szybko miesiączkować. Warto, by zdawały one sobie sprawę z zagrożeń i przykładały odpowiednią wagę do prawidłowego żywienia. Jeden z kluczowych wniosków jest taki, że zwalczenie nadwagi na początkowych etapach życia następnego pokolenia może być ważne dla zapobieżenia wczesnej menarche oraz różnym chorobom w perspektywie długoterminowej. Inne badania również wskazywały na zależność między wczesnym początkiem miesiączkowania a późniejszymi problemami zdrowotnymi, np. większym prawdopodobieństwem cukrzycy w dorosłości. Ma to zapewne związek z wyższym wskaźnikiem masy ciała (BMI) pań, które dojrzewają szybciej od rówieśnic. W studium Brytyjczyków BMI tylko częściowo odpowiadał za zaobserwowany związek. Oznacza to, że w proces zaangażowane są inne, na razie nieznane nam czynniki. Wczesna menarche pozostawała związana z wyższym ryzykiem chorób serca oraz śmierci z powodu chorób sercowo-naczyniowych i nowotworów nawet po uwzględnieniu wielu innych czynników, w tym BMI, wieku, palenia, wykształcenia i stopnia aktywności fizycznej. Lakshman sądzi, że wyższy wskaźnik zgonów z powodu nowotworów to efekt m.in. wydłużenia okresu oddziaływania estrogenów, a to oznacza większą zapadalność na nowotwory piersi. Akademicy podkreślają, że potrzeba dalszych badań, by stwierdzić, czy to sama wczesna pierwsza miesiączka stanowi czynnik ryzyka późniejszych chorób, czy też należy ją raczej uznać za marker innych czynników ryzyka, np. dziecięcej otyłości. Intrygująca możliwość jest taka, że nadmierna waga podczas pokwitania pomaga zaprogramować przyszłe choroby u niektórych kobiet, nawet jeśli jako dorosłym osobom uda im się zrzucić zbędne kilogramy.
  14. Seniorzy, którzy chodzą wolno, 3-krotnie częściej umierają z powodu chorób sercowo-naczyniowych niż ich szybko maszerujący rówieśnicy. Francuscy naukowcy zmierzyli prędkość chodu 3208 kobiet i mężczyzn w wieku od 65 do 85 lat. Każdy uczestnik badania dwukrotnie przebywał korytarz, na którym w odstępie 6 metrów rozmieszczono dwie podłączone do chronometru fotokomórki. Za pierwszym razem odcinek należało przebyć w swoim zwykłym tempie. Potem starszych państwa instruowano, żeby szli (nie biegli!) najszybciej, jak umieją. Wszystkim przysługiwała jedna próba, by sprawdzić, czy polecenie zostało prawidłowo zrozumiane. Panowie i panie startowali z punktu wyznaczonego 3 metry przed korytarzem. W ten sposób z pomiarów eliminowano czas przyspieszania. Na początku studium podczas wywiadów przeprowadzanych w domach ochotników wykwalifikowani psycholodzy zebrali też szereg danych demograficznych i medycznych na ich temat. Pytano m.in. o niedawne złamania kości biodrowej, parkinsonizm, udary. Poza tym dwukrotnie zmierzono ciśnienie, a za wartość typową dla danej osoby uznano wyliczoną na tej podstawie średnią. Seniorzy wypełnili całą baterię testów dotyczących funkcjonowania poznawczego. Przez następne 5 lat w regularnych odstępach czasu badania powtarzano. Po wzięciu poprawki na informacje zgromadzone na wstępie, okazało się, że w przypadku chodzących najwolniej starszych osób ryzyko zgonu było o 44% wyższe niż u osób chodzących najszybciej. Najbardziej ślamazarni chodziarze 3-krotnie częściej umierali z powodu chorób sercowo-naczyniowych. Co ważne, w przypadku tych ostatnich ryzyko wzrastało zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, u seniorów starszych i młodszych, a także u badanych z niskim i przeciętnym poziomem aktywności ruchowej. Nie odnotowano związku między tempem marszu a prawdopodobieństwem zgonu na nowotwór. Opisane wyniki uzyskano w ramach studium 3C (Three-City), które obejmuje Bordeaux, Dijon i Montpellier. W tym konkretnym przypadku 6-osobowy zespół naukowców interesował się możliwościami ruchowymi mieszkańców Dijon.
  15. Ludzie, którzy cierpią na bezsenność, mają w nocy podwyższone ciśnienie, co może prowadzić do problemów z sercem. W ramach eksperymentu porównano ciśnienie krwi osób niemogących spać i śpiących jak niemowlęta. Pomiarów dokonywano przez całą dobę. Eksperyment został zorganizowany przez naukowców z Université de Montréal, związanego z nim Centrum Zaburzeń Snu Sacré-Cœur de Montréal oraz Université Laval. Przez wiele lat chroniczna insomnia może negatywnie wpływać na serca zdrowych skądinąd osób. U ludzi, którzy śpią regularnie, ciśnienie krwi spada, co pozwala sercu odpocząć. Bezsenność podwyższa ciśnienie, zwiększając w perspektywie długoterminowej ryzyko chorób sercowo-naczyniowych i uszkodzenia mięśnia serca – tłumaczy prof. Paola A. Lanfranchi. Bezsenność, definiowana jako problem z zaśnięciem bądź pozostaniem w uśpieniu, jest zaburzeniem, z którym na jakimś etapie swojego życia zmaga się aż 48% populacji. Chcąc pomóc ludziom umęczonym przez brak odpoczynku, Kanadyjczycy zebrali grupę 13 osób z bezsennością i 13 śpiących dobrze. Wszyscy spędzili 40 godzin w laboratorium snu. Dwie noce przeznaczono na zaadaptowanie się, a jedna miała charakter eksperymentalny. Cykle ciśnienia krwi są połączone z cyklem snu-czuwania. Jako że ciśnienie krwi jest u ludzi z bezsennością podwyższone, pacjenci z widocznymi chorobami serca są szczególnie narażeni na postępy choroby – dowodzi Jacques Montplaisir z Wydziału Psychiatrii Uniwersytetu Montrealskiego.
  16. Lekarze z Brigham and Women's Hospital w Bostonie utrzymują, że badanie pod kątem określonych cech genetycznych nie zwiększa skuteczności wyszukiwania osób podatnych na choroby sercowo-naczyniowe (Annals of Internal Medicine). Jakiś czas temu stwierdzono, że nieprawidłowości dotyczące chromosomu 9. "windują" prawdopodobieństwo zawału, udaru itp., a w handlu pojawiły się nawet specjalne testy do ich wykrywania. Amerykanie utrzymują jednak, że stwierdzenie, że u danej kobiety występują określone geny, nie pozwala przewidywać jej losów lepiej niż uwzględnienie zwykłych czynników ryzyka, czyli nadciśnienia, podwyższonego poziomu cholesterolu i białka C-reaktywnego (wskaźnika stanu zapalnego), cukrzycy, palenia oraz rodzinnej historii chorób serca. Kiedy wiemy, jak się kształtują tradycyjne czynniki ryzyka, dodatkowe informacje na temat wariantów genów na nic się już nie przydadzą – twierdzi Nina Paynter. Jej zespół przez 10 lat obserwował 22.129 białych przedstawicielek personelu medycznego. Na początku eksperymentu wszystkim pobrano krew i ustalono, u kogo występują cechy genetyczne predysponujące do chorób sercowo-naczyniowych. Studium potwierdziło, że u takich kobiet ryzyko wzrastało o 25-32%. Wiedza na temat urody genetycznej nie pomagała jednak ustalić, czy szansa pojawienia się zawału, udaru lub innej choroby sercowo-naczyniowej, a nawet śmierci jest niska, średnia czy wysoka.
  17. Neurotycy częściej umierają na choroby sercowo-naczyniowe, podczas gdy ekstrawertyzm zabezpiecza przed zgonem z powodu dolegliwości ze strony układu oddechowego – zauważają naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu (Psychosomatic Medicine). Członkowie zespołu Beverly A. Shipley wyjaśniają, że neurotyzm wiąże się z lękiem i depresją, co łącznie nie jest korzystne dla serca. Do tej pory z badań nad wpływem neurotyzmu i ekstrawersji na zdrowie uzyskiwano mieszane wyniki. To dlatego Szkoci zdecydowali się przez 21 lat śledzić losy 5424 dorosłych, którzy na początku eksperymentu wypełniali testy osobowościowe. Szczególnie ważne było określenie przyczyny zgonu. I tak nasilony neurotyzm zwiększał ryzyko śmierci z jakiejkolwiek przyczyny. Związek nie był jednak istotny statystycznie po uwzględnieniu takich czynników, jak waga ciała, spożycie alkoholu, wykształcenie oraz pozycja społeczna. Wysoki neurotyzm oznaczał też zwiększone prawdopodobieństwo choroby sercowo-naczyniowej. Nie spadało ono nawet po wzięciu pod uwagę wymienionych wyżej okoliczności. Ekstrawertyzm zmniejszał ryzyko zgonu wskutek chorób układu oddechowego. Naukowcy uważają, że związek neurotyzm-choroby serca ma podłoże genetyczne. Niewykluczone jednak, iż zachowanie oraz pozycja socjoekonomiczna również mają znaczenie.
  18. Czy jedzenie czekolady może zmniejszyć ryzyko chorób serca u kobiet z cukrzycą typu 2.? Naukowcy z Uniwersytetu Wschodniej Anglii w Norwich postanowili to sprawdzić i poprosili, by ochotniczki, które przeszły już menopauzę, codziennie przez rok jadły tabliczkę specjalnej czekolady. Posłużono się wersją wynalazku Azteków z 3-krotnie zwiększoną zawartością antyutleniających flawonoidów (w porównaniu z tabliczkami o wysokiej zawartości kakao). Recepturę opracował producent czekolady z Belgii. Ziarna Theobroma cacao nie były jedynym źródłem flawonoidów. Wykorzystano także soję. W ten sposób testowano hipotezę, że dieta obfitująca w te związki wspomaga działanie leków chroniących przed chorobami serca. Zwiększona zawartość flawonoidów to efekt zastosowania specjalnej metody ekstrakcji, która pozwala zachować najistotniejsze, wg naukowców, związki chemiczne. Lecznicza czekolada ma smak karmelowy. Liczba zgonów spowodowanych chorobami serca gwałtownie wzrasta w okresie po menopauzie, a cukrzyca typu drugiego zwiększa ryzyko śmierci o kolejne 3,5 raza. Choć ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych u kobiet w wieku postmenopauzalnym przypomina to wyliczone dla mężczyzn, są one niedoreprezentowane w grupach biorących udział w testach klinicznych – przekonuje profesor Aedin Cassidy. Mamy nadzieję pokazać, że dodanie do diety flawonoidów może zapewnić dodatkową ochronę przed chorobą serca i dać kobietom szansę na uzyskanie większej kontroli nad tym, co spotka ich serce w przyszłości. W eksperymencie ma wziąć udział 150 kobiet poniżej 70. roku życia. Postawiono 3 warunki: 1) muszą mieć zdiagnozowaną cukrzycę typu 2., 2) od przynajmniej roku zażywać obniżające poziom cholesterolu statyny oraz 3) nie miesiączkować od co najmniej roku. Konieczne było też uzyskanie pozwolenia od lekarza pierwszego kontaktu. Gdyby badania zakończyły się sukcesem, oznaczałoby to, że będziemy w stanie zaoferować ludziom z grupy ryzyka lepszą ochronę od dostarczanej przez tradycyjnie stosowane leki – cieszy się dr Iain Frame z Diabetes UK, organizacji charytatywnej finansującej badania. Eksperci podkreślają jednocześnie, że ich czekolada ma być produktem paraleczniczym i nie zalecają bynajmniej konsumowania dużych ilości słodkiej i tłustej czekolady. Zamiast tego rekomendują uwzględnianie w menu sporych porcji warzyw i owoców oraz ograniczenie stosowania soli i cukru.
  19. Grafolog Christina Strang twierdzi, że w odręcznym piśmie człowieka znajdują odzwierciedlenie wczesne oznaki chorób układu sercowo-naczyniowego. Dla jednych to przełomowe i przydatne odkrycie, dla wielu specjalistów ma ono jednak więcej wspólnego z chirologią niż z prawdziwą nauką. Badania prowadzono w Pool Hospital w Wielkiej Brytanii, a ich wyniki zaprezentowano niedawno na konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia Grafologów w Melbourne. W studium wzięło udział ponad 100 osób tuż po sześćdziesiątce (w tym 61 pacjentów oddziału kardiologii). Pani Strang podkreśla, że wcześniejsze badania dotyczyły wpływu na pismo chorób neurodegeneracyjnych, takich jak pląsawica Huntingtona, choroba Alzheimera czy Parkinsona. Grafolog analizowała różne cechy pisma, m.in.: odstępy między wyrazami, zniekształcone litery "o" oraz "kropki spoczynkowe" (ang. resting dots), czyli miejsca, w których ręka piszącego na chwilę się zatrzymała. Okazało się, że w grupie osób chorych na serce częściej niż w grupie kontrolnej występowały przetrzymane kropki. Dotyczyło to zwłaszcza górnej części liter "a", "e" i "o". Obecnie Strang stara się powtórzyć uzyskane wyniki. Chce je też opublikować w jakimś specjalistycznym czasopiśmie, ale wielu ekspertów uważa, że nie spełniają one wymogów badań naukowych. Zastrzeżenia budzi np. metoda doboru próby. Neuropsychiatra Perminder Sachdev z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii twierdzi, że grafolog nie zaproponowała żadnego mechanizmu, za pośrednictwem którego choroba serca miałaby wpływać na pismo. Zreferowała tylko dane pod kątem statystyki i nie spróbowała ich nawet zinterpretować. Sachdev słusznie zauważa, że kropki spoczynkowe mogą być skutkiem zmęczenia, a nie choroby serca. Strang zainteresowała swoimi badaniami kardiologa z Pool Hospital, dr. Andrew McLeoda, który początkowo nie chciał wierzyć, że choroby nieneurologiczne mogą odciskać swoje piętno na piśmie. Zachęciły go jednak wstępne wyniki badań. Zgodził się nawet na przeprowadzenie rozszerzonej ich wersji na swoim oddziale. Gdyby udało się wyodrębnić cechy pisma osób z chorobami sercowo-naczyniowymi, można by w pewnych sytuacjach zrezygnować z przeprowadzania badań inwazyjnych.
  20. Cierpiące na nadwagę osoby z cukrzycą typu 2. mogą zrzucić zbędne kilogramy, korzystając z pomocy Talerza Dietetycznego (Diet Plate). Chudną przy tym tyle samo, co ludzie zażywający leki, a unikają ich skutków ubocznych. W czasie półrocznego eksperymentu zespół Sue Pedersen, endokrynolog z Uniwersytetu w Calgary, zaobserwował, że dzięki kontroli diety pacjenci mogą z czasem obniżyć dawki insuliny (Archives of Internal Medicine). Ludzie używający talerza 3-krotnie częściej tracą istotną klinicznie liczbę kilogramów niż osoby jedzące posiłki ze zwykłej zastawy stołowej – podkreśla Pedersen. W studium wzięło udział 130 chorych z cukrzycą typu 2. Połowa korzystała z Diet Plate. Aż 17% członków tej grupy straciło 5 lub więcej procent wagi, a jest to wynik znaczący klinicznie, gdyż zmniejsza ryzyko zapadnięcia na choroby powiązane z otyłością, takie jak choroby sercowo-naczyniowe lub nowotwory. W grupie zwykłych talerzy tylko jedna osoba na 20 mogła się pochwalić takim spadkiem masy ciała. Ponad ¼ użytkowników Talerzy Dietetycznych mogła zmniejszyć zażywane dawki insuliny. Dotyczyło to tylko 11% osób z drugiej grupy. Co więcej, aż 34% jej członków musiało te dawki zwiększyć. Diet Plate jest produktem brytyjskiej firmy o tej samej nazwie. Wytwarza się trzy wersje talerzy: dla kobiet, dla mężczyzn i dla dzieci. Dzięki takiemu narzędziu odchudzający się mogą kontrolować ilość spożywanych węglowodanów, białek, sosów, a także owoców i warzyw. Diet Plate Limited dostarczył talerze do kanadyjskich badań, ale ich nie finansował. Trzeba też zwrócić uwagę, że żadnemu z wolontariuszy nie kazano zmienić trybu życia, nie zalecano np. zwiększenia poziomu aktywności fizycznej. Wszystko opierało się więc na przestrzeganiu właściwej diety. Każy z talerzy kosztuje około 30 euro.
  21. Soki owocowe i warzywne są tak samo skuteczne w obniżaniu ryzyka zachorowania na nowotwory i choroby sercowo-naczyniowe, jak całe owoce i warzywa. Do takiego wniosku doszło kilku badaczy z Wielkiej Brytanii, którzy przeanalizowali literaturę przedmiotu. Naukowcy przyglądali się właściwościom włókien i przeciwutleniaczy. Koniec końców uznali, że pozytywny wpływ warzyw i owoców na zdrowie to wynik działalności nie tyle włókien, ale antyutleniaczy, obecnych zarówno w sokach, jak i nieprzetworzonej "surowiźnie". Nie ma dowodów na to, że czyste soki warzywne i owocowe są mniej skuteczne w zapobieganiu chorobom sercowo-naczyniowym oraz nowotworom niż same owoce i warzywa — napisano w raporcie (Journal of Food Science and Nutrition). W ubiegłym roku zauważono również, że regularne picie soków owocowych i warzywnych zmniejsza ryzyko zachorowania na Alzheimera. Mając powyższe na uwadze, warto uwzględnić soki w codziennej diecie.
  22. Palacze, którzy chcą zmniejszyć ryzyko zgonu z powodu chorób związanych z nikotynizmem, muszą całkowicie zerwać z nałogiem, a nie ograniczać (nawet o połowę) liczbę wypalanych papierosów. Palacze powinni przestać palić. Nie można dać swojemu zdrowiu lepszego prezentu od zerwania z nałogiem — powiedział dr Kjell Bjartveit, były dyrektor National Health Screening Service w Oslo. Podczas 20-letnich badań 51 tys. Norwegów (kobiet i mężczyzn) Bjartveit i jego zespół obserwowali wpływ ograniczenia palenia na liczbę zgonów z powodu chorób serca, raka płuc i innych związanych z nikotynizmem nowotworów. W momencie rozpoczęcia badań wszyscy uczestnicy mieli od 20 do 34 lat. Przed przystąpieniem do eksperymentu i dwukrotnie w czasie jego trwania oceniano indywidualne ryzyko zapadnięcia na choroby sercowo-naczyniowe. Norwescy naukowcy chcieli sprawdzić, jakie korzyści zdrowotne mogą osiągnąć ludzie palący ponad 15 papierosów na dobę, ograniczając ich liczbę o połowę lub więcej. Nie zaobserwowano długoterminowych efektów znacznego zmniejszenia liczby wypalanych papierosów w porównaniu do ciągłego nasilonego palenia — powiedział Reuterowi Bjartveit. Badacze nie odnotowali istotnej statystycznie różnicy w liczbie wczesnych zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów itp. między osobami palącymi dużo i nierezygnującymi ze swojego nałogu i ludźmi palącymi dużo, a następnie zmniejszającymi liczbę wypalanych papierosów o połowę. Podobne rezultaty uzyskano u mężczyzn i kobiet. Palenie jest przyczyną zawałów serca, udarów, nowotworów, przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (COPD, chronic obstructive pulmonary disease), która obejmuje chroniczne zapalenie oskrzeli oraz rozedmę. Eksperci szacują, że do 2020 r. światowa liczba zgonów związanych z paleniem podwoi się i sięgnie 10 mln lub więcej rocznie.
  23. Osoby z dłuższym czasem reakcji i słabą pamięcią częściej umierają na zawał serca. Doktor Beverly Shipley z Uniwersytetu w Edynburgu przez 20 lat studiowała zdolności intelektualne 6.400 Brytyjczyków. Odnotowała wyższe prawdopodobieństwo zgonu z powodu chorób sercowo-naczyniowych oraz układu oddechowego u ludzi z dłuższym czasem reakcji i słabiej funkcjonującą pamięcią. Doktor Shipley ma zaprezentować swoje odkrycia na konferencji naukowej w Perth. Uczestnicy jej 21-letnich studiów mieli od 18 do 99 lat. Ponad 1500 osób zmarło przed 2005 rokiem, kiedy to zakończyły się badania. Nawet po uwzględnieniu innych czynników wpływających na choroby serca, takich jak aktywność fizyczna, ciśnienie krwi, wskaźnik masy ciała (BMI) oraz palenie, dłuższy czas reakcji był związany z podwyższonym odsetkiem zgonów. Według doktor Shipley, różnice w zdolnościach intelektualnych były czynnikami ryzyka dla określonych chorób naczyniowych. Wyniki badań sugerują, że zdolności poznawcze poniżej przeciętnej zwiększają prawdopodobieństwo zapadnięcia na choroby serca co najmniej o 10%. Dla Shipley zaskakujący był fakt, że związek między funkcjonowaniem intelektualnym a zaburzeniami pracy serca były widoczny zarówno u starszych, jak i młodszych uczestników eksperymentu. Pani doktor spekuluje, że krótszy czas reakcji jest wskaźnikiem ścisłego powiązania i idealnej współpracy między układami budującymi organizm człowieka. Podkreśla jednak także, iż nie jest do końca jasne, dlaczego poznanie [zdolności poznawcze — przyp. red.] i czas reakcji wpływają na śmiertelność. To następny krok moich dociekań badawczych.
  24. Brytyjscy naukowcy uważają, że suplementacja kwasem foliowym może zapobiec chorobom serca i udarom. Po przeanalizowaniu danych z wcześniejszych badań zespół akademików stwierdził, że współczesna nauka dysponuje wystarczającą liczbą dowodów na to, że kwas foliowy obniża poziom aminokwasu homocysteiny, a tym samym ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Dowody są bardzo sugestywne: obniżenie stężenia homocysteiny za pomocą kwasu foliowego może zmniejszyć ryzyko zawału serca lub udaru nawet o 10-20% — mówi David Wald z Wolfson Institute for Preventive Medicine. Należący do grupy witamin B kwas foliowy można zażywać w formie tabletek lub uzyskiwać go z pożywienia. Obfitują w niego warzywa z ciemnozielonymi liśćmi (sałata, szpinak), ale także szparagi, kalafior, brukselka, pomidory, groch, fasola, soczewica, soja, buraki, awokado czy wątróbka. Kobiety w ciąży nie powinny o nim zapominać, ponieważ zapobiega wadom cewy nerwowej u dzieci. Uważa się, że homocysteina zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, gdyż uszkadza wyściółkę tętnic. Wald i zespół analizowali wyniki zakrojonych na szeroką skalę badań, w których przyglądano się skutkom obniżenia stężenia homocysteiny u zdrowych i chorych osób (związkom aminokwasu z zawałami i udarami). Uwzględnili także eksperymenty, w których wzięli udział ludzie z mutacją genetyczną zwiększającą poziom homocysteiny (występuje ona u 1 osoby na 10). Dowody jasno wskazują, że efekt mutacji można zniwelować, przyjmując tani kwas foliowy.
  25. Dzieci z grupy ryzyka chorób serca, także te z wysokim poziomem cholesterolu, otyłością i cukrzycą, wykazują charakterystyczne zazwyczaj dopiero dla dorosłych objawy zwężenia i twardnienia ścian naczyń krwionośnych (skutkiem tego jest zmniejszenie ich elastyczności). Liczba dzieci, u których obserwuje się wymienione plus dodatkowe czynniki ryzyka, wzrasta, standardowo u tak młodych osób nie wykonuje się jednak badań pod kątem rozwoju chorób sercowo-naczyniowych. Tak głosi raport przedstawiony Amerykańskiemu Stowarzyszeniu Serca na spotkaniu w Chicago. Badania powinny objąć regularne określanie poziomu lipidów i glukozy we krwi — twierdzi szef badań Sanaz Piran z McMaster University w Hamilton. Wczesne leczenie mogłoby polegać na terapii statynami, które obniżają stężenie cholesterolu. Arterioskleroza rozpoczyna się w dzieciństwie — ostrzega Piran. Należy zacząć zapobiegać niekorzystnym zjawiskom już na wczesnych etapach życia, by zmniejszyć częstość zachorować w późniejszym okresie. Studium Kanadyjczyków uwzględniło dane 3630 dzieci i polegało na porównaniu zdrowych maluchów z brzdącami z grupy ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. W 12 na 15 uwzględnionych badań dzieci z grupy ryzyka z większym prawdopodobieństwem miały zwężone światło tętnic, co może prowadzić do zawałów serca w dorosłości.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...