Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'NASA' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 194 wyników

  1. NASA posiada listę ponad 800 asteroid, które mogą być potencjalnie niebezpieczne dla Ziemi. Dlatego też ważne jest, by poznać fizyczne właściwości każdej z nich tak, by w razie wejścia przez nią na kurs kolizyjny z naszą planetą, móc zaradzić ewentualnemu zderzeniu. Grupa naukowców i inżynierów z firmy Ball Aerospace opracowała zautomatyzowana sondę kosmiczną, która jest na tyle mała i tania, że można zbudować całą flotę takich urządzeń i wykorzystać je do zbadania niebezpiecznych asteroid. Sonda waży 12 kilogramów, a pojazd kosmiczny mógłby zabierać na pokład do 6 takich urządzeń. Następnie przewoziłby je w pobliże badanej asteroidy. Sondy opuszczałyby pokład i usadawiałyby się na powierzchni asteroidy. Wówczas otwierałyby się chroniąca je kuliste osłony (wraz z nią urządzenie jest wielkości piłki do koszykówki), a sondy przystępowałaby do badania asteroidy. Statek-matka pozostawałby w pobliżu i odbierał sygnały z informacjami od sond. Same urządzenia wyposażone miałyby być baterie, które pozwoliłyby im na kilka dni pracy. Nie przewidziano stosowania paneli słonecznych, dzięki czemu obniżeniu uległy koszty zbudowania urządzenia, jego stopień skomplikowania, waga oraz koszty eksploatacji. Uczeni przewidzieli natomiast wyposażenie sondy w mechanizmy pozwalające jej na poruszanie się po powierzchni asteroidy. Biorąc więc pod uwagę liczbę sond oraz czas ich pracy można stwierdzić, że w ciągu kilku dni zostanie zebranych wystarczająco dużo informacji. W ramach badań niektóre z sond mogłyby zostać wyposażone w ładunki wybuchowe. Takie urządzenie miałoby eksplodować na powierzchni asteroidy, a inne ustawione na niej sondy, odbierając drgania, badałyby wewnętrzną strukturę oraz wytrzymałość obiektu. W przypadku asteroidów zbudowanych z pojedynczego bloku skalnego możliwa byłaby obrona Ziemi poprzez przymocowanie do niej silnika, który wyprowadziłby ją z kursu kolizyjnego. Jeśli zaś zajdzie potrzeba obrony przed asteroidą złożoną z grupy skał, rozważa się użycie kosmicznego "spychacza”, czyli statku, który za pomocą grawitacji zmieniłby kurs asteroidy. Obliczono, że statek o wadze 20 ton poradziłby sobie z asteroidą o szerokości 200 metrów. Musiałby on podlecieć do asteroidy na odległość 50 metrów i pozostać tam przez rok. Spowolniłoby to jej prędkość na tyle, że możliwe byłoby zepchnięcie asteroidy z kursu. Największym problemem będzie umieszczenie sond na powierzchni asteroidy. W 2005 roku Japończycy podjęli nieudaną próbę umieszczenia sondy Minerva, która znajdowała się na pokładzie statku Hayabusa, na powierzchni asteroidy Itokawa. Jeśli znajdą się pieniądze, to statek-matka dla sond powstanie w ciągu dwóch-trzech lat. Do pierwszej asteroidy dotarłby on w roku 2011. Czytaj również: Uratuj Ziemię i wygraj 50 000 dolarów
  2. Europejska Agencja Kosmiczna wystrzeliła w przestrzeń kosmiczną satelitę, którego zadaniem będzie poszukiwanie planet podobnych do Ziemi. W ramach francuskiego projektu COROT na orbitę okołoziemską trafi teleskop zdolny do wykrywania planet mniejszych, niż obecnie znane. Będą to obiekty jedynie kilkukrotnie większe od Ziemi i skaliste, a nie, jak dotychczas, gazowe olbrzymy. COROT będzie w stanie wykryć planety spoza Układu Słonecznego bez względna ich rozmiary i naturę – mówi Claude Catala, jeden z naukowców zaangażowanych w projekt. Naukowcy mają nadzieję, że dzięki projektowi COROT odkryją od 10 do 40 niewielkich planet nowego typu znajdujących się niedaleko swoich gwiazd oraz dziesiątki gazowych gigantów. W 2008 roku NASA chce wysłać w przestrzeń kosmiczną pierwszy teleskop, który będzie mógł wykryć planety wielkości Ziemi znajdujące się w podobnych odległościach od swoich gwiazd, co nasza planeta.
  3. Naukowcy z NASA poinformowali, że teleskop Spitzer wykonał niezwykłe zdjęcie. Widoczna jest na nim najstarsza sfotografowana dotychczas emisja we wszechświecie. Uczeni oceniają jej wiek na ponad 13 miliardów lat. Powstała więc wkrótce po Wielkim Wybuchu, który miał miejsca 13,7 miliarda lat temu. Australijski astrofizyk Ray Norris jest zdania, że NASA znalazła "Świętego Graala” astronomii. Tajemnicą pozostaje to, co widać na zdjęciu. Niektórzy uważają, że są to pozostałości gwiazd, inni, że światło pochodzące z początków wszechświata. Zdaniem NASA widoczna materia ma masę 1000-krotnie większą od naszego Słońca. Możliwe też, że są to czarne dziury. O ile ich samych nie można zobaczyć, widoczne jest ciepło pochłanianej przez nie materii. Czymkolwiek są te obiekty są one niezwykle jasne i różnią się od wszystkiego, co obecnie istnieje – mówi Alexander Kashlinsky z Goddard Space Flight Centre. Zdjęcie uzyskano dzięki wykonaniu fotografii pięciu obszarów nieba. Następnie usunięto z niego wszelkie światło emitowane przez gwiazdy i galaktyki, pozostawiając jedynie widoczny w podczerwieni blask pochodzący z początków wszechświata. Szare plamy na fotografii to właśnie miejsca, z których usunięto blask gwiazd i galaktyk. Wyobraź sobie, że chcesz zobaczyć sztuczne ognie, których pokaz odbywa się na drugim końcu ludnego miasta. Jeśli wyłączysz wszystkie światła, możesz zobaczyć blask. My wyłączyliśmy wszystkie światła wszechświata i ujrzeliśmy rozbłyski sztucznych ognii – dodał Kashlinsky. Profesor Norris dodaje, że na zdjęciu nie widać konkretnych obiektów, ale to, co jest przez nie emitowane. Ta emisja pochodząca z wczesnych lat istnienia wszechświata jest wszędzie wokół nas – stwierdził Norris. Poinformował przy tym, że następnym celem naukowców będzie odnalezienie tych starożytnych obiektów odpowiedzialnych za emisję. Być może uda się to osiągnąć dzięki pomocy teleskopu Jamesa Webba, następcy Hubble’a, który w przyszłym dziesięcioleciu zostanie umieszczony w przestrzeni kosmicznej. Pomocny będzie też Square Kilometre Array, radioteleskop, który może powstać w Australii.
  4. Jak już wcześniej informowaliśmy, NASA ma zamiar zbudować na Księżycu stałą bazę, która pomoże w wyprawie na Marsa. Specjaliści uważają, jednak, że baza może być jednocześnie stacją wydobywczą, dzięki której Amerykanie będą mieli dostęp do helu-3. Hel-3 to jeden z izotopów helu. W skład jego jądra wchodzą dwa protony i jeden neutron. W powszechnie występującym helu-4 mamy do czynienia z dwoma neutronami. Hel-3 w reakcji z deuterem wytwarza olbrzymie ilości energii. W przeciwieństwie jednak do energii atomowej, nie powstają przy tym niemal żadne szkodliwe odpady. Naukowcy szacują, że na Ziemi jest jedynie 10 kilogramów helu-3, natomiast z przywiezionych z Księżyca próbek wiemy, że znajdują się tam olbrzymie ilości tego gazu. Jeden z akademików ocenia, iż na Księżycu w postaci helu-3 znajduje się 10-krotnie więcej energii niż są jej w stanie dostarczyć wszystkie paliwa kopalne na Ziemi. Amerykański naukowiec, Lawrence Taylor poinformował, że do zapewnienia na rok energii elektrycznej całym Stanom Zjednoczonym, wystarczyłoby 25 ton helu-3. Co prawda na jego komercyjne zastosowanie musimy poczekać jeszcze, jak twierdzą uczeni, około 50 lat, jednak wyścig już się rozpoczął. Plany budowy stałej bazy na Księżycu ujawniła nie tylko NASA. Podobne pomysły mają Rosja, Chiny, Indie i Europejska Agencja Kosmiczna. Bardzo znaczące jest tutaj zdanie Ouyanga Ziyuana, szefa chińskiego programu księżycowego. W rozmowie z agencją Xinhua zapowiedział on: Dostarczymy ludzkości najbardziej dokładny raport dotyczący helu-3. Ten, kto pierwszy podbije Księżyc, najwięcej na tym zyska. Z kolei Erik Galimow, rosyjski geolog kosmiczny stwierdził, że plany NASA pozwolą Stanom Zjednoczonym na przejęcie w ciągu 20 lat kontroli nad światowym rynkiem energetycznym i rzucą resztę świata na kolana, jak tylko wyczerpią się zapasy paliw opartych na węglowodrach. Harrison Hagan Schmitt, były astronauta i były republikański senator, już w 1998 roku skrytykował decyzję ONZ z roku 1979. Zgodnie z nią Narody Zjednoczone zabroniły posiadania osobom indywidualnym lub państwom jakiejkolwiek części Księżyca na własność. Zdaniem Schmitta Układ w sprawie działalności państw na Księżycu i innych ciałach niebieskich jest niepotrzebny i będzie hamował wysiłki mające na celu zapewnienie paliwa dla naszej planety. Istnieją jednak osoby, które wątpią, czy księżycowy hel-3 kiedykolwiek stanie się paliwem dla Ziemi. Jedną z nich jest Jim Benson, założyciel firmy SpaceDev, która pomogła w budowie silnika dla pojazdu SpaceShipOne. Jego zdaniem wydatek energii konieczny do wydobycia helu-3, przetworzenia go i przywiezienia na Ziemię będzie większy, niż ilość uzyskanej w ten sposób energii. Nie potrzebujemy helu-3 – mówi Benson. To niepraktyczne.
  5. Amerykańscy naukowcy zaoferowali 50 000 dolarów dla osoby, która opracuje system oznaczenia i śledzenia potencjalnie groźnej dla Ziemi asteroidy – Apophis. Asteroida przejdzie bardzo blisko Ziemi w 2029 roku. Podczas tego spotkania jej trajektoria zostanie zmieniona przez pole grawitacyjne naszej planety. Istnieje niebezpieczeństwo, chociaż bardzo małe, że asteroida wejdzie na tor kolizyjny z Ziemią. Jeśli tak się stanie, to zderzenie może nastąpić w 2036 roku. Naukowcy chcieliby upewnić się, że katastrofa nie nastąpi, stąd ogłoszenie konkursu. Dan Geraci, członek zarządu Towarzystwa Planetarnego, przekazał 50 000 dolarów, które będą stanowiły główną nagrodę. Konkurs będzie prowadzony we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną, NASA i innymi podobnymi organizacjami. Średnica Apophis wynosi 300-400 metrów. Towarzystwo Planetarne uważa, że jeśli asteroida znajdzie się na torze kolizyjnym z Ziemią, powinniśmy o tym dowiedzieć się jak najszybciej, by mieć czas na reakcję. Zasady konkursu zostały opublikowane na stronach Towarzystwa.
  6. NASA pozbawiła złudzeń osoby, które kupiły działki na Księżycu. Zdaniem agencji cieszące się w pewnym momencie dużym powodzeniem akty własności kawałka Księżyca nie mają żadnej wartości. NASA ma zamiar do 2020 roku wybudować na naturalnym satelicie Ziemi stałą stację. Jednocześnie stwierdziła, że jej budowa nie narusza niczyich praw, gdyż prawami własności do Księżyca zarządza ONZ. Akty własności to po prostu oszustwo. Księżyc podlega tym samym prawom co wody międzynarodowe, więc żadna jego część nie może mieć właściciela. W 2004 roku Rada Nadzorcza Międzynarodowego Instytutu Prawa Kosmicznego, której zadaniem jest wyjaśnienie wątpliwości prawnych dotyczących własności gruntów pozaziemskich stwierdziła, że sprzedawcy takich dokumentów [aktów własności księżycowych działek – red.] nie byli w stanie legalnie wejść w posiadanie tytułu własności. Tym samym prawa, które sprzedają, nie mają żadnej wartości ani znaczenia.
  7. Brytyjski haker Gary McKinnon w ciągu najbliższych tygodni dowie się, jaka jest decyzja sądu w sprawie odwołania od wyroku pozwalającego na jego ekstradycję do USA. McKinnon w latach 2001-2002 wielokrotnie włamywał się do komputerów Pentagonu i NASA. Twierdzi, że szukał tam dowodów na istnienia pozaziemskich cywilizacji i je znalazł. Poinformował również, że mógł swobodnie uzyskać dostęp do strzeżonych sieci, gdyż były one wyjątkowo słabo zabezpieczone. Amerykanie chcą sądzić przestępcę u siebie, a brytyjski sąd wyraził już na to zgodę. Oczywiście w USA grozi McKinnonowi znacznie bardziej surowa kara. W ostateczności mógłby nawet być sądzony na podstawie przepisów dotyczących walki z terroryzmem i osadzony w Guantanamo. McKinnon złożył więc apelację od wyroku sądu. Jeśli ją przegra jego ostatnią szansą będzie akt łaski udzielony przez Izbę Lordów. Jeśli i lordowie się nad nim nie zlitują, przestępca zostanie przewieziony za ocean.
  8. NASA dokonała sensacyjnego odkrycia. Analiza zdjęć powierzchni Marsa wykazała, że na Czerwonej Planecie najprawdopodobniej jest niezamrznięta woda. Do takich wniosków doszli specjaliści, którzy, porównując zdjęcia tego samego obszaru pochodzące z sierpnia 1999 roku i września 2005 zauważyli, że różnią się one pewnym szczegółem. Są nim nowo powstałe osady na powierzchni planety. To najmocniejszy jak dotychczas dowód wskazujący na to, że na powierzchni Marsa okazjonalnie płynie woda – powiedział Michael Meyer, główny naukowiec Mars Exploration Program. Uznaje się, że do powstania życia konieczna jest właśnie woda w stanie ciekłym. Obecność tego płynu, ale w stanie stałym i gazowym, potwierdzono już wcześniej. Nowe odkrycie ponownie ożywiło nadzieję na znalezienie na Marsie śladów życia. Kształt osadów jest właśnie taki, jaki pozostawia płynąca woda – mówi Michael Malin z Malin Space Science Systems w San Diego. Malin jest głównym ekspertem, który badał fotografie, na których odkryto osady. Warunki panujące na powierzchni Marsa uniemożliwiają istnienie tam wody w stanie ciekłym. Płyn szybko zamarza albo paruje. Okazuje się jednak, że płynie na tyle długo, by pozostawić widoczne osady. Zdaniem uczonych woda okazjonalnie wypływa ze zbiorników, znajdujących się pod powierzchnią planety. Kolejnym ważnym, choć nie tak spektakularnym odkryciem jest obserwacja powierzchni Marsa pod kątem nowo powstałych kraterów. Są one tworzone przez meteoryty, które uderzyły w powierzchnię planety. W roku 1999 sondy obfotografowały 98% Marsa, a w roku 2006 – około 30%. Porównanie zdjęć wykazało, że w ciągu 7 lat przybyło 20 nowych kraterów o średnicach od 2 do 148 metrów. Wskazuje to, iż powierzchnia Marsa, ze swą niewielką liczbą kraterów, jest młodą strukturą.
  9. W meteorycie, który spadł na zamarznięte jezioro w Kolumbii Brytyjskiej, naukowcy znaleźli materię organiczną, która może być starsza od Słońca. Naukowcy z NASA uważają, że to kolejny dowód na potwierdzenie teorii, że życie na Ziemi zostało zapoczątkowane przez materiał, który trafił na naszą planetę z przestrzeni kosmicznej. Drobinki, które znaleźliśmy w meteorycie nie są żywe, ale mogły być jednym ze składników, z których powstało życie – mówi Keiko Nakamura-Messenger z NASA. Być może jesteśmy o krok bliżej do wyjaśnienia, skąd pochodzą nasi przodkowie – dodała. Wraz z kolegami badała ona meteoryt, który spadł na Ziemię w styczniu 2000 roku. Okazało się, że w organicznych drobinach znajdują się rzadkie formy wodoru i azotu, niespotykane na naszej planecie. Formowały się one w temperaturze -260 stopni. Dalsze analizy wykazały, że wspomniana materia organiczna jest jednym z najstarszych materiałów, jakie kiedykolwiek znaleziono. Wiek samego meteorytu oceniono na 4,5 miliarda lat, a znajdująca się w nim materia jest najprawdopodobniej jeszcze starsza i dostała się do wewnątrz podczas formowania się skały.
  10. NASA zdecydowała o budowie stałej bazy na Księżycu. Stacja powstanie w ciągu najbliższych 20 lat w pobliżu jednego z bogatych w zasoby naturalne biegunów satelity. Zaczniemy od krótkiej misji. Następnie zbudujemy obiekty, które umożliwią przebywanie na Księżycu przez 180 dni, a później pozwolą na ciągłą obecność – powiedział Doug Cooke odpowiedzialny w NASA za systemy badań kosmosu. Baza miałaby być gotowa do 2024 roku. W 2004 roku prezydent Bush ogłosił, że Stany Zjednoczone zamierzają powrócić na Księżyc, który ma się stać bazą do wyprawy na Marsa. W związku z tym NASA rozpoczęła badania nad nowymi pojazdami kosmicznymi i platformą startową, które pozwolą na wyniesienie na Księżyc czwórki astronautów. Program ma pochłonąć ponad 100 miliardów USD, w związku z czym agencja szuka oszczędności. W ich ramach nie później niż w roku 2010 mają zostać wstrzymane kosmiczne loty załogowe. Naukowcy uważają, że są one bardzo drogie, a ich przydatność jest wątpliwa. Te same zadania, które obecnie spełniają w kosmosie ludzie, mogą realizować roboty, a ich wysłanie w przestrzeń kosmiczną będzie znacznie tańsze. Na podjęciu decyzji o ulokowaniu stacji księżycowej na jednym z dwóch biegunów ziemskiego satelity zaważyły trzy czynniki. Pierwszy, to fakt, że regiony te są słabo zbadane. Drugi to temperatury, które są tam bardziej umiarkowane niż w innych częściach Księżyca. Trzecim ważnym argumentem jest odkrycie przez dotychczasowe misje dużych zasobów wodoru w okolicach biegunów, co może wskazywać na obecność lodu. A ten można wykorzystać jako rezerwuar wody dla stacji. NASA poinformowała, że współpracą przy budowie stacji zainteresowane są Australia, Kanada, Chiny, Japonia, Indie, Rosja oraz Unia Europejska.
  11. Naukowcy rozważają powrót człowieka na Księżyc. Tym razem wyprawa miałaby jak najbardziej praktyczny cel – na ziemskim satelicie mógłby m.in. zostać umieszczony teleskop. Księżyć to olbrzymia, stabilna platforma, praktycznie pozbawiona atmosfery, która zakłócałaby obserwację przestrzeni kosmicznej. Scott Horowitz z NASA powiedział, że Agencja rozpoczyna wstępne prace projektowe nad pojazdami, które mogłyby dotrzeć na Księżyc. Jej władze chcą, by były one w stanie dostarczyć na powierzchnię Księżyca jak najwięcej aparatury naukowej. Nie wiadomo jeszcze czy znajdzie się wśród niej gotowy teleskop, czy też zostanie on złożony na miejscu. Spotkanie w Space Telescop Science Institute, podczas którego rozważano budowę księżycowego teleskopu, odbyło się tydzień po ogłoszeniu przez NASA planów powrotu na Księżyc.
  12. NASA poinformowała, że Mars Global Surveyor, sonda, która została wystrzelona przed 10 laty, zaginęła w przestrzeni kosmicznej. Pracownikom Agencji od dwóch tygodni nie udało się nawiązać z nią kontaktu. Mars Global Surveyor to najstarsza a pięciu urządzeń NASA, które badają Marsa. Sonda okrążała planetę robiąc zdjęcia w wysokiej rozdzielczości powierzchni planety. To właśnie ona jako pierwsza dostarczyła dowodów na to, że niegdyś na Marsie była woda. Drugiego listopada MGS przekazał sygnał o awarii paneli słonecznych. Później zamilkł, a przeszukiwanie nieboskłonu nie dało żadnych rezultatów. MGS to była wspaniała misja. Naprawdę zrewolucjonizowała sposób, w jaki patrzymy na Marsa – powiedział Fuk Li, odpowiedzialny za Mars Exploration Program. Naukowcy wciąż jednak nie tracą nadziei. MGS został zaprogramowany tak, by wysłać sygnał do stacji geologicznej Opportunity, która znajduje się w pobliżu marsjańskiego równika. Z kolei stacja, gdy Czerwona Planeta znajdzie się w odpowiednim położeniu, przekaże ten sygnał na Ziemię. Jeśli MGS jest na orbicie i jego przekaźnik pracuje, Opportunity powinna odebrać sygnał – mówi John Callas, menedżer projektu Mars Exploration Rover. Z kolei Tom Thorpe zauważa, że sonda jest tak zaprogramowana, by obracać się panelami w kierunku Słońca. Czasami może to powodować iż jej anteny nadawcze będą w takim położeniu, że odbiór sygnałów z MGS będzie niemożliwy. Dziesięcioletnia misja sondy kosztowała stosunkowo niewiele – 377 milionów dolarów. W tym czasie dzięki jej pracy uczeni zdobyli dowody na to, że niegdyś na Marsie była woda, zauważyli słabe pole magnetyczne planety oraz zdobyli mapy jej powierzchni wraz ze złożami minerałów, co pozwoliło na wysłanie laboratoriów geologicznych Opportunity i Spirit. W przyszłości, dzięki pracy MGS, na Marsie wyląduje sonda Phoenix oraz Mars Science Laboratory.
  13. Grupa naukowców współpracuje z NASA w celu stworzenia nowego typu silnika, który wykorzystywałby antymaterię. Jeśli taka konstrukcja powstanie, lot na Marsa będzie wymagał zużycia kilku miligramów paliwa. Wysłanie pierwszego człowieka na Księżyc rozbudziło nadzieję, że już wkrótce ludzie będą podróżowali na inne planety. Obecnie, 40 lat to tamtym wydarzeniu, wysłanie człowieka na Marsa jest wciąż odległą perspektywą. Do przezwyciężenia pozostało wiele problemów finansowych i technicznych. Jednym z nich jest napęd statku kosmicznego. Użycie tradycyjnego chemicznego paliwa do takiej misji jest mało praktyczne, ponieważ pojazd kosmiczny musiałby zabrać ze sobą olbrzymie ilości takiego środka napędowego, a to znacząco zwiększy jego masę i koszty samej ekspedycji. Z tego też powodu rozważane jest wykorzystanie silnika działającego dzięki reakcjom atomowym. Taka możliwość rozważana była już od lat 60. ubiegłego wieku w ramach programu Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application (NERVA), jednak w 1972 roku zrezygnowano z tego pomysłu. Ponownie wzięto go pod uwagę w roku 2003, gdy narodził się Projekt Prometeusz. Wydaje się, że napęd atomowy jest najbardziej prawdopodobną opcją, która zostanie wykorzystana podczas marsjańskiej misji. Ma on jednak poważną wadę, którą jest duża radioaktywność. Z tego też powodu doktor Gerald A. Smith, założyciel firmy Positronics Research, kieruje pracami zespołu z NASA Institute for Advanced Concepts (NIAC), którego zadaniem jest stworzenie silnika wykorzystującego antymaterię. Takie silniki są dobrze znane z literatury czy filmów science-fiction. Antymateria jest bowiem najpotężniejszym znanym nam paliwem. Tym co czyni ją tak potężną jest fakt, że w reakcji z materią cała zamienia się na energię. Dla porównania: jedynie około 3% ładunku bomby atomowej jest zamieniane w energię. Doktor Smith informuje, że 10 miligramów pozytronów dostarczy pojazdowi 23 razy więcej energii, niż całe paliwo, zabierane obecnie przez promy kosmiczne. Antymateria ma jednak swoje minusy. Niektóre reakcje z jej wykorzystaniem prowadzą do powstania promieniowania gamma, które jest niebezpieczne dla organizmów żywych. Ponadto może ono doprowadzić, poprzez reakcję z materiałami, z których zbudowany jest silnik, do tego, iż urządzenie to stanie się radioaktywne. Amerykańscy uczeni próbują stworzyć napęd, który byłby pozbawiony takich "skutków ubocznych”. Chcą tego dokonać dzięki obniżeniu energii promieni gamma. Początkowo rozważano wykorzystanie jako paliwa protonów. Obecnie naukowcy mają zamiar użyć pozytronów, ponieważ powstające z nich promienie gamma mają około 400-krotnie mniej energii. Energię z antymaterii można uzyskać podczas jej reakcji z materią. Po spotkaniu pozytronów (czyli antyelektronów) z elektronami, dochodzi do anihilacji obu cząstek i wytwarzane jest ciepło. Pomysł naukowców polega na tym, by ze specjalnego pojemnika dostarczać pozytrony do reaktora, gdzie dochodziłoby do reakcji z materią i uwolnienia ciepła. Byłoby ono odbierane przez krążący w reaktorze ciekły wodór. Ten z kolei przepływałby do dysz, z których byłby wyrzucany na zewnątrz, nadając pojazdowi przyspieszenie. W porównaniu do napędu atomowego, taki silnik byłby znacznie prostszy w konstrukcji i bezpieczniejszy w użyciu. NIAC zaproponował obecnie NASA trzy modele silników: 1. z rdzeniem stałym – energia przekazywana jest do paliwa umieszczonego w matrycy z wolframu, który podgrzewa się anihilując promieniowanie gamma. Jego zaletą jest fakt, iż mamy tu do czynienia z dobrze znaną technologią. Wadą natomiast – ograniczenie efektywności działania, gdyż wolframu nie można oczywiście podgrzać powyżej temperatury jego topnienia. 2. z rdzeniem gazowym – energia przekazywana jest bezpośrednio do gazowego lub płynnego paliwa, które podgrzewa się anihilując promienie gamma. Zaleta takiego rozwiązania to brak limitu spowodowanego temperaturą topnienia. Wadą zaś możliwość zamienienia się takiego paliwa w plazmę. 3. z ablacją ciała stałego – energia jest przekazywana do materiału, którym pokryty jest "tłok” silnika i zużywa go stopniowo do napędzania pojazdu. Wśród zalet tej propozycji uczeni wymieniają prostotę konstrukcji i brak ograniczeń technologicznych. Wśród wad – fakt, iż połowa promieni gamma nie trafia w „tłok”, więc maksymalna efektywność całego systemu wynosi 50 procent. Pewnym ograniczeniem jest również tempo produkcji pozytronów. Obecnie jest ono zbyt wolne. Doktor Smith mówi, że gdyby udało je się przyspieszyć stukrotnie, to potrzebne do marsjańskiej misji 10 miligramów paliwa powstałoby w ciągu trzech lat. Koszt jego produkcji to 250 milionów dolarów. Do tego należy doliczyć 1,5 miliarda USD na odpowiedni akcelerator, w którym powstawałoby paliwo. Zdaniem Smitha potrzebna ilość paliwa pozytronowego mogłaby powstać w ciągu 5-10 lat. Uczeni zdążyliby więc z nim na czas, ponieważ USA planują rozpoczęcie misji na Marsa około roku 2030.
  14. Niedawno NASA poinformowała, że załogowy pojazd kosmiczny (CEV) będzie znany pod nazwą Orion. Teraz ogłoszono, że Lockheed Martin wygrał warty 4 miliardy dolarów przetarg na wybudowanie pojazdu. Pojazd Orion ma 5 metrów średnicy, waży 25 ton, a jego wnętrze jest 2,5-krotnie większe niż wnętrze statku Apollo. Nowy pojazd będzie w stanie zabrać do 6 osób na Międzynarodową Stację Kosmiczną i do 4 na Księżyc. W przyszłości może zostać wykorzystany do pomocy przy misji na Marsa. Orion zastąpi obecnie wykorzystywane promy kosmiczne i stanie się podstawowym środkiem transportu astronautów. Jego pierwszy lot będzie miał miejsce w 2014 roku. Na Księżyc poleci nie później niż w roku 2020.
  15. Na tydzień przed planowanym terminem NASA ujawniła nazwę swojego statku kosmicznego, który ma ponownie zawieźć astronautów na Księżyc. Do przyspieszenia terminu przyczynił się amerykański astronauta przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, który wypowiedział nazwę statku i projektu na otwartym kanale radiowym. Przez lata nazywaliśmy go załogowym pojazdem eksploracyjnym, obecnie jego nazwa brzmi Orion – powiedział astronauta Jeffrey Williams. Nazwa "Orion" oznaczała będzie nie tylko pojazd, ale również projekt misji, w ramach którego dotrze on do Księżyca. Pojazd Orion ma 5 metrów średnicy, waży 25 ton, a jego wnętrze jest 2,5-krotnie większe niż wnętrze statku Apollo. Nowy pojazd będzie w stanie zabrać do 6 osób na Międzynarodową Stację Kosmiczną i do 4 na Księżyc. W przyszłości może zostać wykorzystany do pomocy przy misji na Marsa. Orion zastąpi obecnie wykorzystywane promy kosmiczne i stanie się podstawowym środkiem transportu astronautów. Jego pierwszy lot będzie miał miejsce w 2014 roku. Na Księżyc poleci nie później niż w roku 2020.
  16. W ubiegłym roku byliśmy świadkami rekordowej liczby 15 atlantyckich huraganów. Cztery z nich zaliczono do 5. kategorii, czyli najpotężniejszych zjawisk tego typu. Był wśród nich słynny huragan Katrina – najbardziej niszczycielska burza w historii USA. Część naukowców uważa, że takie nagromadzenie huraganów to przypadek. Inni twierdzą, że to zapowiedź zachodzących zmian. James Elsner z Florida State University uważa, że istnieje zależność pomiędzy intensywnością huraganów a globalnym ociepleniem. Naukowiec przejrzał dane zebrane przez Międzyrządowy Panel ONZ ds. Zmian Klimatycznych oraz amerykański Narodowy Urząd Oceanograficzny i Atmosferyczny (National Oceanographic and Atmospheric Administration) sięgające połowy ubiegłego wieku. Elsner zauważył, że gdy pomiędzy czerwcem a listopadem (sezon huraganów) rosną średnie globalne temperatury zawsze powoduje to ocieplenie wód Atlantyku w rejonach tropikalnych, a to z kolei niemal zawsze przyczynia się do powstawania potężniejszych huraganów niż zwykle. Odkrycie Elsnera sugeruje więc, że wzrost siły huraganów powiązany jest z cieplejszym powietrzem, które ogrzewa wody oceanu, ale nie na odwrót. Tak więc gazy cieplarniane, powodujące globalne ocieplenie, są odpowiedzialne za powstawanie bardziej niszczących huraganów. Z wnioskami naukowca zgadza się Gavin Schmidt, klimatolog z NASA. Mówi on, że to kolejny dowód na to, że silniejsze huragany nie są zjawiskiem normalnym. Dodaje jednak przy tym, że nie oznacza to, iż znaleziono odpowiedź na pytanie, jakich zmian w aktywności huraganów powinniśmy spodziewać się w przyszłości.
  17. NASA rozważa zwieszenie wszystkich badań naukowych, które są prowadzone na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Przerwa potrwałaby co najmniej rok. Przyczyną przerwania badań jest brak pieniędzy. W bieżącym roku Agencji może zabraknąć w budżecie 100 milionów dolarów. Program badawczy ISS już raz został poważnie obcięty, gdyż NASA potrzebowała pieniędzy na likwidację skutków huraganu Katrina. Kirk Shireman, zastępca dyrektora ds. badań na ISS, powiedział, że rozważane są różne opcje zaoszczędzenia pieniędzy, a jedną z nich jest zmniejszenie budżetu na badania. Niektórzy z krytyków uważają, że wstrzymanie badań przez cały 2007 rok to zbyt drastyczna decyzja. Miałyby się one ponownie rozpocząć w 2008 lub 2009 roku. Jeśli zostaną przerwane, to koszty ponownego ich rozpoczęcia będą bardzo wysokie. NASA została jednak postawiona przed trudną decyzją przez Senat, który obciął budżet ISS o 300 milionów dolarów. Przedstawiciele Agencji przekonali wówczas senatorów, że ważniejsze od badań jest kontynuowanie rozbudowy stacji.
  18. Po 13 dniach przebywania w przestrzeni kosmicznej prom Discovery szczęśliwie wylądował w Centrum Lotów Kosmicznych im. Kennedy'ego na Florydzie. Pojazd i jego sześcioosobowa załoga znaleźli się na Ziemi o godzinie 14.14 czasu polskiego i zakończyli tym samym misję STS-121. Początkowo obawę centrum kontroli lotu budziły niesprzyjające warunki pogodowe, jednak ostatecznie wydano zgodę na lądowanie. NASA ma nadzieję, że sukces misji pozwoli na kontynuowanie programu kosmicznego i uciszy głosy krytyków, którzy podają w wątpliwość bezpieczeństwo promów. Podróż Discovery to dopiero druga misja promu kosmicznego od czasu katastrofy Columbii w 2003 roku. Lądowanie przebiegło bez najmniejszych problemów. Była to 32. misja promu Discovery i 18.w historii lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Na jej pokładzie pozostał siódmy z astronautów, Niemiec Thomas Reiter, który będzie przebywał na ISS przez pół roku. Szefowie NASA określili misję mianem olbrzymiego sukcesu. Podczas jej trwania astronauci trzykrotnie wychodzili w przestrzeń kosmiczną. Udało się dokonać napraw, które umożliwią dalszą rozbudowę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W przyszłym miesiącu będziemy świadkami kontynuacji programu lotów kosmicznych – tym razem wystartuje prom Atlantis.
  19. Astronauci naprawili uszkodzony system transportowy, znajdujący się na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Dzięki temu NASA będzie mogła kontynuować budowę stacji. Na jej stworzenie przeznaczono 100 miliardów dolarów, a sama ISS jest już w połowie ukończona. Naprawa nie odbyła się jednak bez przeszkód. Brytyjski astronauta Piers Sellers miał poważne problemy, gdy poluzował się jego zestaw ratunkowy. Zestaw ten, wyposażony w silniki odrzutowe, umożliwia astronaucie powrót do stacji gdyby zawiodły mocowania, którymi jest on do niej przypięty. Koledzy nie mogliby użyć promu, by ratować Sellersa, ponieważ pojazd był zadokowany do Stacji. Sellersowi, któremu dwukrotnie odczepiał się plecak, pomógł Michael Fossum. Naprawiony przez nich zestaw transportowy służy to przemieszczania ciężkich elementów konstrukcyjnych Stacji na właściwe miejsce. Nie pracował od on grudnia, gdy uszkodzeniu uległy kable sterujące i zasilające. Dyrektor lotu, Rick LaBrode, stwierdził, że gdyby naprawa nie powiodła się, następna misja byłaby zagrożona i nie wiadomo, czy udałoby się dotrzymać terminów. NASA musi zakończyć budowę ISS do 2010 roku. Wtedy właśnie flota wahadłowców, składająca się z trzech maszyn, przestanie być wykorzystywana, a wahadłowce to jedynie pojazdy, które mogą dostarczyć części niezbędne do zbudowania Stacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...