Jurgi
Użytkownicy-
Liczba zawartości
1470 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
1
Zawartość dodana przez Jurgi
-
Warto zauważyć, że nawet większe dzieciaki już widzą miałkość nowych gier. Mój młodszy brat tęskni za Pegasusem, na którym wyrósł. A jak czasem razem gramy, to w starocie typu Unreal Tournament '99, Airfix Dogfight, czy Diablo II. Pojawiają się ciekawe gry z pomysłem, ale właśnie często nie są zbyt dobrze nagłośnione. Gish, Crayon Physics, Fold… Dodatkowo choćby darmowe gierki we flashu są coraz lepsze i ciekawsze, niektóre są naprawdę oryginalne (jak choćby wspomniany powyżej Fold), dochodzą darmowe gry przeglądarkowe… i co się dziwić, że sprzedać nowych gier spada? Jak specjalnie do nich trzeba jeszcze kupić nowy sprzęt? Ja kupuję oryginalne gry coraz częściej… ale zawsze stare tytuły. Trylogia Age of Wonders, saga Baldur's Gate, saga Fallout, Najdłuższa podróż… Przy moim graniu kilka takich tytułów dostarczy mi zajęcia do końca życia.
-
No tak, cenzura pod pozorem zwalczania cenzury, świetne. A potem, jak będzie gotowy, to doda się jeszcze filtr na działalność antyamerykańską. A już chciałem napisać, że technologia przyda się też cenzurowanym australijczykom.
- 4 odpowiedzi
-
- FOE
- Tadżykistan
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wnioskuję, że to kiepska wiadomość dla Sony, bo produkcja gier na PS3 jest najdroższa ze wszystkich konsol aktualnej generacji. Jeszcze długo przed kryzysem wielu producentów ograniczało liczbę tytułów na PS3 na rzecz Xboksa360 i przede wszystkim Wii. Z drugiej strony, mam wrażenie, że kończą się czasy, kiedy ludzie na maksa jarali się coraz większym fotorealizmem. Widzę nawet po smarkaczach, że mówią: pal licho grafikę, grywalność ważniejsza. No ale to moje wrażenia, nie mam żadnych badań statystycznych. Może ktoś by się pokusił? Pisałem kiedyś, że jak minie zachłyśnięcie się technologią, to gry będą mogły wkroczyć w nową jakość. Dobrym przykładem jest Wii, które zamaist gołej mocy (jak PS3) zaoferowało coś nowego i ludzie to kupili. Podobny „zachłyst” efektami miał miejsce w kinie i przez wiele lat co film, to gadano tylko jakie to ma nowoczesne efekty specjalne. Chyba zaczęło się to przejadać, może jeszcze nie powrócono do tworzenia ciekawych fabuł, ale…
-
• O ile wiem, to są (lub były) ogólnodostępne listy spamerów. • Przycisk taki ma w webowym interfejsie np. Gmail. Co prawda inni dostawcy też mają, ale chyba tylko guglowi udaje się skutecznie odsiewać. Może to kwestia skali, a może mają jakiegoś jokera w rękawie.
-
Ale film deczko bez sensu. Ja myślałem, że na filnie będzie, jak metro staje i piesek sobie wysiada.
-
Kolejna poważna luka w jądrze Linuksa
Jurgi odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Rozmawiają dwa linuksy: — Wiesz, współczuję ludziom. — Czemu? — No wiesz: dwa jądra, dwa razy więcej luk… -
Hm. Pytanie: czy drukując sobie książkę i wpisując siebie jako wydawcę naruszam jakieś paragrafy? Jeśli na niej nie zarabiam, itp. I jeśli tak, to jakie? Ciekawe. Przy sprzedaży to mogła by się skarbówka przyczepić (ale chyba też dopiero powyżej jakiejś kwoty?), inaczej nie bardzo widzę naruszanego paragrafu. Swego czasu w ten sposób wydawaliśmy w bibliotece magazyn poetycki: skład na kompie, powielanie na ksero. Jeśli dobrze pamiętam, to w stopce było wpisywane: „Wydawca: Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna…” etc. Dopiero sporo później dostaliśmy ISSN i przenieśliśmy się do drukarni.
-
Wydaje mi się, że czesanie eliminuje słabsze włosy, którym „ma się” do wyjścia, więc po wyczesaniu nie powinno ich już wiele wypadać. Może warto by policzyć ilość włosów, jakie wypadają przy regularnym szczotkowaniu, a ile wypada przy szczotkowaniu po dłuższej przerwie, dałoby to jakiś pogląd.
- 8 odpowiedzi
-
Przyznam, że musiałbym się dopytać w bibliotece, bo pewności nie mam. Mnóstwo lokalnych poetów wstawia swoje książki do bibliotek, ale najczęściej (ci, których znam) dogadują się z jakimś domem kultury/bilioteką/wydawcą, który firmuje książkę, nawet jeśli oni sami za nią płacą. Z drugiej strony, co za problem wpisać w stopce siebie personalnie jako wydawcę, przecież nikt nijak tego nie raczej sprawdza.
-
I włamywać się przez niego Emacsem. :D
-
Hm, chyba zależy od skali… Znam wiele osób drukujących książki na własny koszt, zwykle sprzedają je po znajomych, czy na wieczorach autorskich. Jak upchną kilka egzemplarzy w miesiącu, to chyba fiskus jeszcze nie ma nic do tego? No, ale odbiegliśmy od tematu. Chodziło mi pierwotnie chyba o możliwość wstawienia takiej książki do bibliotek.
-
Reflektowałbym na kilka sztuke celem posadzenia w piwnicy mojego bloku…
- 1 odpowiedź
-
- Góra Wiktorii
- Nepenthes attenboroughii
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ależ dlaczego nie możesz rozprowadzać? Jeśli to twoja książka, to masz prawo dać egzemplarz do biblioteki. Sposób produkcji nie ma tu nic do rzeczy. Z tą Szwecją — nie sprawdzałem osobiście, tak mówiła mi była radca kulturalny ambasady Szwecji w Polsce. I poniekad trafiłeś z tą ilością bibliotek, mówiła, że w Szwecji jest o wiele mniej bibliotek niż w Polsce, są tylko w większych skupiskach. Zważywszy, że Szwecja nie jest dodatkowo dużym krajem, to być może nie jest to potworna liczba egzemplarzy. Choć z tym składowaniem to rzeczywiście mało realnie wygląda, nawet jeśli wydaje się tam proporcjonalnie mniej książek. Może jeśli rzeczywiście biblioteki są tylko w większych miastach, to mają dużą „pojemność”… trudno ocenić.
-
Polski blogger Piotr Konieczny pisał o tym kilka miesięcy temu. • Paweł: można w ustawieniach odmówić apletom flash miejsca do składowania danych, niestety, wtedy część aplikacji we flashu przestanie działać, np. player filmów z MetaCafe. • Ja stosuję FlashBlocka (opartego na UserJS + UserCSS, działa to na wzór analogicznej funkcji w K-Meleonie) w Operze i włączam obiekty flash tylko na żądanie. Z drugiej strony widzę dzięki temu, ile na różnych stronach jest osadzonych flashy, które normalnie „nic nie robią” i są niewidoczne. No to po co tam są?
- 7 odpowiedzi
-
- Flash Cookie
- śledzenie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przykro mi to słyszeć, w moim powiecie szczęściem biblioteki się rozwijają i rozbudowują oraz poszerzają zakres działalności o multimedia i własną działalność wydawniczą. ✿ ✿ ✿ Biblioteki tym się różnią od P2P, że ustawowo wolno im pożyczać dzieła (nie tylko książki). I wedle mojej wiedzy: • Nie jest do tego potrzebne pozwolenie autora ani wydawcy, nie mają nic do gadania: bibliotekom wolno i już. • Numer ISBN/ISSN ani wpis, ani obecność pozycji w BN nie jest potrzebny, żeby biblioteka mogła wypożyczać dzieła. Zresztą starsze ksiażki i czasopisma nie mają ISBN (W Polsce pojawił się w 1974 roku, a odpowiednia norma wyszła dopiero w 1982), z drugiej strony wiele małych wydawnict olewa nadawanie numerów ISBN. Jedyne, co jest potrzebne do wypożyczania, to egzemplarz dzieła. Nieważne, czy kupiony, czy otrzymany. Jeśli ktoś wydrukuje sobie książkę na drukarce i oprawi u introligatora, to też może ją dać do biblioteki i będzie ona wypożyczana (o ile oczyeiście biblioteka będzia chciała). Instytucje kulturalne, edukacyjne i badawcze w ogólności mają w naszym kraju duże przywileje korzystania z dóbr kultury w ramach działań statutowych. Duże, bo mogą z nich korzystać bez opłat. Przykłady z życia: • Jeśli MDK w moim mieście prowadzi teatr młodzieżowy, to nie musi się przejmować, że muzyka użyta w spektaklu jest objęta ©. ZAiKS i inne organizacje pasoż zarządzania prawami autorskimi nie mają nic do gadania. • Jeśli w bibliotece w moim mieście jest miniaturowa salka kinowa (w zasadzie to konferencyjna), to w ramach np. prowadzonego kółka zainteresowań możemy sobie puszczać wszelkie filmy. I nie musimy nawet mieć oryginału, może to być "kopia zapasowa" uzyskana w dowolny sposób. Jest jeden warunek w polskim prawie: utwór (tekstowy i chyba tak samo audiowizualny) stosowany w dozwolonym użytku (więc zakładam też, że i w statutowej działalności instytucji) musi być utworem OPUBLIKOWANYM, czyli odpadają utwory nigdzie nie wydane (np. wykradzione z cudzej szuflady ). Podkreślam to, bo - o ile czytałem - w USA przy "fair use" (które zresztą tylko częściowo pokrywa się z naszym dozwolonym użytkiem) nie ma zastrzeżenia, że musi być to dzieło opublikowane. Wracając już stricte do bibliotek, np. w Szwecji każda biblioteka otrzymuje egzemplarz każdej wydanej w Szwecji książki. No, ale Szwedów na to stać.
-
No akurat litowe baterie są z natury łatwopalne i trzeba umieć je wytwarzać, starsze typy akumultorów nie miały tej właściwości (bo nie zawietały łatwopalnych materiałów i nie mieściły tyle energii). Poza tym się zgadzam.
-
A slaczego taki wniosek, co go uzasadnia? Przecież równie dobrze (a nawet to bardzie prawdopodobne), że tworzymy awatary na własny obraz, a nie odwrotnie. Z przytoczonych tutaj wyników nic nie uzasadnia takiego wniosku.
- 3 odpowiedzi
-
- czynniki społeczne
- otyłość
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie, zbyt czczę rozum i logikę, żeby je sobie psuć. Naprawdę nie pisaliście o tym? — http://wyborcza.pl/1,75476,6861730,Koty_potrafia_wymruczec_chorobe_.html Musiałem być bardzo niewyspany, że napisałem posta na niewłaściwej stronie. O ile pamiętam, to czytałem w nocy, a dopiero rano komentowałem. Widać wrzuciłem w wyszukiwarkę KW kota i mruczenie i napisałem nie patrząc, czy to ten sam tekst. Ciesz się, widać wszystkie teksty popularnonaukowe juz mi się z KW kojarzą.
- 5 odpowiedzi
-
- częstotliwość
- płacz dziecka
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
To dość typowe zachowanie tej firmy, niestety. Coraz więcej osób uważa, że Apple o wiele bardziej zasługuje na miano „imperium zła” niż Microsoft. Ja się z tym zaczynam zgadzać. To nie tylko ukrywanie informacji, zastraszanie klientów. To cała ich polityka ograniczania konsumenta, vide przykład iPhone'a. Produkty Apple coraz bardziej są jak smycze, jak media z DRM, zupełnie, jakby kupiony przez konsumenta produkt wcale nie należał do niego. Bo co to kurde jest, żebym kupiwszy komputer (a iPhone jest takim) musiał mieć pozwolenie producenta na zainstalowanie programu? Niepojęte dla mnie, że ludzie w ogóle na takie coś się zgadzają. Były knowania, żeby coś takiego wprowadzić do komputerów PC (tzw. TPM), na szczęście na razie spełzło na niczym, choć nie porzucono pomysłu. Namiastkę tego podejścia mamy w koncepcji obsługi DRM, jaką wprowadzono w Viście, gdzie producent DVD może decydować, na jakim kodelu telewizora albo głośników wolno nam obejrzeć film.
-
A, czyli są liderem w robieniu na zlecenie, bo Intel robi tylko dla siebie, chociaż technologicznie jest dalej, tak? No teraz to logiczne.
- 3 odpowiedzi
-
Kurcze, wydawało mi się, że pisałem poprzedniego posta pod newsem o leczniczym działaniu kociego mruczenia, a teraz jest pod (podobnym, ale innym) newsem o kocim płaczu, czy coś przewędrowało, czy ja się pomyliłem?
- 5 odpowiedzi
-
- częstotliwość
- płacz dziecka
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak przechodzę do dodawania komentarza (na forum), to nie ma podanego źródła, a wcześniej nie zerknąłem widać. (Zresztą jest podane tylko ogólne źródło, a nie artykuł, trudno więc sobie wyrobić zdanie własną lekturą, w tej chwili na głównej nie ma już chyba źródłowego tekstu…) Poza tym rzeczywiście, po przeglądnięciu prezentacji wygląda że nie miałem racji i rzeczywiście można zrobić z tym więcej, niż pokazano, choć trudno jeszcze powiedzieć ile. Zatem wycofuję swoje uwagi.
- 4 odpowiedzi
-
- klawiatura
- Mac OS X
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
The Pirate Bay zakazany w Holandii
Jurgi odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Australia już wprowadza filtry na sposób chiński, z tą różnicą, że pretekstem nie jest polityka, a „moralność”. Nie będzie można w ogóle popatrzeć na gołe d*py, ani zagrać w gry dla dorosłych. Nie to, że niepełnoletni nie będą mogli. NIKT nie będzie mógł. Czesiu, proxy było tylko jednym z wielu wspomnianych przeze mnie rozwiązań. -
To chyba jakoś nowy przełom? Do tej pory, o ile wiem (odniosiłem wrażenie śledząc newsy IT), że AMD zostawało sporo za Intelem we wdrażaniu nowych procesów technologicznych.
- 3 odpowiedzi
-
1) Nie umożliwia przejęcia kontroli nad komputerem (a już zwłaszcza "całkowitej"), a jedynie najwyżej "keyloggowanie" i to w ograniczonym zakresie - mikrokontroler klawiatury Apple ma tylko 8 KB flash, gdzie musi zmieścić się firmware i ew. magazynowane dane. 2) Sposobem nie jest "pozbycie się klawiatury", sposobem jest ponowne wgranie oryginalnego firware, które jest udostępnianie przez Apple jako łatka i sposób na ew. kłopoty. Na jakim źródle bazowaliście pisząc newsa? Bo wygląda, jakbyście bazowali na jakomś tabloidzie z wierutnymi bzdurami. Newsy zwązane z bezpieczeństwem sugeruję sprawdzać np. na Heise Online: http://www.heise-online.pl/news/Klawiatury-Apple-a-ulatwiaja-podsluchiwanie--/9639
- 4 odpowiedzi
-
- klawiatura
- Mac OS X
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: