Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ZoodaVex

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    82
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez ZoodaVex

  1. Czy ktoś z Was, nawet ostro surfujący po stronach porno, natknął się kiedykolwiek w necie na stronę z pornografią dziecięcą? Bo moim zdaniem wprowadzanie specjalnej ustawy prawnej do blokowania czegoś, co jest raczej stworzeniem mitycznym niż realnym problemem, to coś bardzo podejrzanego. Natomiast narzędzia prawne do śledzenia pedofili przez Internet oraz zamykania stron z nielegalną treścią już przecież są.
  2. Wiadomo, że kiedy się haruje jak pszczoła, przychodzi ochota na kawkę i papierosa...
  3. Czy już można zacząć się ekscytować i mówić o przełomie? Bo brzmi fantastycznie.
  4. A Ruscy by nie kopsnęli te pół bańki? To przecież wywiad za friko. Swoją drogą, skoro twierdzą, że *już posiadali* informacje o przekrętach w ONZ-cie i wojnie w Iraku... ile pieniędzy potrzeba, aby opublikować (ba, wrzucić surówkę "bez filtrowania i komentowania przez redaktorów") tekst i grafikę na stronie internetowej...?
  5. Z czego będziemy żyli - to pytanie zadają sobie "wydawcy" muzyczni i książkowi (którzy stoją w przededniu cyfryzacji, jaka w muzyce już się dokonała). Przypuszczam, że w przyszłości może to być przede wszystkim zarządzanie marką. Mogę się przekopywać przez promocyjne strony różnych garażowych zespołów i ściągać ich darmowe mp3, ale na stronie producenta X mam wykonany satysfakcjonujący wybór i nagranie w wysokiej jakości. Z kolei obecnie sami artyści coraz mniej zarabiają na sprzedaży muzyki, coraz więcej na koncertach i działaniach "bezpośrednich". Przypuszczam, że wkrótce wielcy producenci będą musieli się pogodzić ze stanem rzeczy i zacząć zmieniać profil działania, a wówczas, kiedy ceny mp3 spadną do paru centów lub pliki będą darmowe, bo pieniądze ulokowane będą gdzie indziej, będziemy świadkami redefinicji pojęcia "piractwa". Nagle się okaże, że to, o co dziś toczy się antypirackie batalie, przestanie być przestępstwem. Zresztą jeśli okazuje się, że 90% ludzi jest przestępcami, to nie wiem, czy coś jest nie tak z ludźmi, czy z definicją przestępstwa. @ ciembor Uwaga do jakości nagrań CD: dobrze nagrana płyta CD to najwierniejszy współcześnie nośnik, który w świecie audiofili nie ma równego. Sądzę, że CD jeszcze nam trochę posłuży, szczególnie długo w co bardziej "audiofilskich" gatunkach muzycznych.
  6. Shit. Ja siedzę w pracy 7 h przed kompem i w domu kolejne 2-3... Nie codziennie, ale często. Nie bardzo mam pojęcie, jak to zmienić. I każda opcja zmiany pracy wiąże się znowu z siedzeniem na d. Robię sobie przerwy na 20-minutowy sprint szosówką, ale okazuje się z tekstu, że i to nie pomaga. Pokolenie skazańców.
  7. Groteskowy, chciałbym odnieść się raz jeszcze do tego argumentu, że nie w zabijaniu tkwi przyjemność. Stosujesz tu jakiegoś rodzaju uzasadnienie czy usprawiedliwienie poczynań ludzi z uwagi na ich subiektywne mniemanie o wartości tego, co robią. Powołujesz się też na etos i tradycję, które przenoszą ich czyny w sferę gry. Nie odpowiedziałeś jednak na ważny argument: regulacje o charakterze etosu i gry niczego nie tłumaczą, bo w dziejach niemal zawsze towarzyszyły i towarzyszą np. wielkim zbrodniom. Podobnie zbrodniarze biorący udział np. w czystkach etnicznych zawsze, od wojen burskich po Jugosławię, wyjaśniają swoje postępowanie właśnie na gruncie psychologicznym oraz społecznym. Nie widzą nic złego w tym, że przeprowadzali masowe egzekucje albo gwałty, ba, często jest to społecznie akceptowana próba męskości. Czy moglibyśmy uznać, że ich działania - wówczas zyskujące szeroką aprobatę w tamtym czasie, miejscu i otoczeniu - były w porządku? Bo na płaszczyźnie psychologicznej nie było mordowania tylko gra w usuwanie szkodników i stawanie się mężczyzną. I zrozum mnie dobrze, nie chodzi mi o to, że rytuały przejścia lub gra jako taka są złe; chodzi o to, że nie można za ich pomocą przekreślić moralnych wątpliwości związanych z zabijaniem. To, że polowaniem można się "cieszyć" jako szlachetną grą, nic nie zmienia w fakcie, że człowiek idzie do lasu ranić lub zabijać zwierzęta. Równie dobrze można zdemaskować te myśliwskie etosy i posłać ludzi na terapię.
  8. Ty piszesz całkowicie nie na temat, powołując się na autorytet Freuda. Co on ma tu do rzeczy? By stwierdzić, że coś może być X lub może nie być X nie potrzeba nagle wyciągać Freuda. Nie zamierzam rozwalać żadnych typków ani grać w tego typu gry. Projektujesz swoje skłonności na innych, próbując nadać im jakiś uniwersalny wymiar. To błąd myślenia. Wybacz, ale te argumenty mają się nijak do moralnego wymiaru zabijania zwierząt. To, że ktoś potrzebuje tego typu "realizmu" wciąż nie sprawia, że jego działania stawiają go przez to w lepszym świetle. Homo sapiens to żaden drapieżnik, to przede wszystkim istota, która już od dawna za pomocą narzędzi kulturowych wpływa na własną ewolucję. Ma też możliwość tworzenia społeczeństw, w których np. nie je się mięsa. Pisanie o łowieckiej nautrze albo że homo spaiens jakiś jest to uniki: argumenty, którymi można rzucać w obie strony, próbując temu sfatygowanemu homo sapiens wymyślać nowe przymiotniki i określenia. Mają przez to nadać wywodowi uniwersalności i poprzeć "naturą". Przywołując w tej rozmowie pojęcie etosu właśnie jednocześnie je dyskredytuję, widząc konkretne, odarte z ceremoniałów wydarzenie: człowiek strzela do zwierzęcia i je rani, a w końcu zabija. Co to znaczy, że polowanie jest _już_ grą? Co to ma niby zmieniać, że czemuś nadaje się pojęcie gry? Corridę też można nazwać grą, a masowe egzekucje wykonuje się wedle ściśle określonych procedur, czyli reguł. I wreszcie walki gladiatorów - cóż za wspaniała gra. Nie będę się wypowiadał na temat tego, że jakoby polowanie jest "konieczne", bo muszę się o tym więcej dowiedzieć. W każdym razie nie o tym mowa. Podobnie jak argument, że niebranie udziału w zabijaniu jest niemożliwe i pozostaje tylko samobójstwo. Ekstremalne tezy brzmią mocno, ale pusto.
  9. To, że ten sposób był akceptowalny społecznie, nie znaczy jeszcze, że jest etycznie niewinny. Wojna także jest akceptowalna społecznie, a jednak istnieją mocne podstawy do twierdzenia, że jest haniebna, nieludzka i odrażająca. Podobnie jest z karą śmierci i innymi trudnymi moralnie kwestiami. Poza tym Freud mówiąc to, na co się powołujesz, nie twierdził jednocześnie, że rzeźnie są dzięki temu jako takie dobre. Ci koledzy to pewnie ja, bo to ja pisałem o łucznictwie. Nie jestem niczyim kolegą z Kopalni, ale jeśli forum zrobi kiedyś zjazd, z chęcią wypiję z wami piwo. Te same elementy, o których piszesz, można by realizować za pomocą paintballa. Skoro nie w zabijaniu leży istota myślistwa, czemu by nie strzelać do jeleni kolorowymi kulkami? Co zaś do łucznictwa, polecam udział w zawodach field/3D. To trudna i satysfakcjonująca "leśna" dyscyplina, także w pewnym stopniu wymagająca tropienia i strzeleckiej skuteczności. Nie nazywałbym myśliwych od razu psychopatami, nie chcę oceniać tego sparaliżowanego gościa - dla niego pewnie jest to osiągnięcie, gdyż rozumuje w innych kategoriach - ale samo powoływanie się na myśliwski etos, tradycje, emocje itd. jeszcze nie rozgrzesza i nie uniewinnia potrzeby zabijania u myśliwych. To są właśnie pojęcia, które mają przesłaniać ten element. "Nic nie wiesz o myślistwie" - wiem tyle, że człowiek strzela do zwierzęcia, żeby je zabić, a robi to w aurze etosu i tradycji. No i czysto techniczny aspekt: jak człowiek z karabinem w jakimś wysięgniku ma humanitarnie zabijać zwierzęta jednym strzałem? Przecież zwierzę się porusza, wiatr się wzmaga lub wycisza, liczą się ułamki milimetrów i korekty robione na bieżąco, co ułamek sekundy. Naprawdę da się skonstruować taki mechanizm? A może Jamie Cap będzie walił do zwierząt na pi razy oko, raniąc je okrutnie?
  10. Nie. Mówię tyle, że stosując za podstawę rozumowania zasadę niezabijania zwierząt, możemy po odpowiednim i odpowiedzialnym namyśle zrobić jeden czy dwa wyjątki (np. dla testowania leków). Jeśli nie stosujemy tej zasady, musimy się liczyć z wyznaczaniem mnóstwa arbitralnych granic między "dobrym" i "złym" zabijaniem. Sądzę, że tę pierwszą rację można obronić łatwiej niż drugą.
  11. Mam wrażenie, że mówi się tu o wegetarianach jak o jakimś dzikim ekstremizmie. Sądzę, że postawa wegetariańska jest w tym wypadku jedyną, która pozwala zachować prostą konsekwencję bez uciekania się do dziesiątków cząstkowych wyjaśnień i usprawiedliwień. Nie zastanawiam się nad różnicą cierpienia w rzeźni i od postrzału w lesie, nie dywaguję, czy lepiej jeść psa, krowę czy węża, po prostu nie zabijam zwierząt - takie postawienie sprawy jako ogólnej i bazowej zasady pozwala wykluczyć hipokryzyjne podziały i unaocznić sobie, jak bardzo usiłujemy wmówić sobie, że zabijanie ma jakieś racje, że można je prowadzić w określonych warunkach, że takie jest "złe" a takie "dobre" itd. Wówczas też dużo, dużo trudniej czynić wyjątki od bezkrwawej reguły, np. wyjątek eksperymentów dla produkcji bezpiecznych leków. Co do myślistwa jako "sportu", gdyby chodziło tylko o mistrzowskie władanie bronią i zdobywanie trofeów, znakomicie wystarczyłaby tarcza bądź makieta zwierzęcia jak w łucznictwie 3D, nieprawdaż...?
  12. Nauczyłem się palić fajkę wodną w Iranie, przywiozłem też sobie stamtąd jedną (nie wiecie, jak ciężko było znaleźć taką nie pomalowaną na wściekłe kolory) i od czasu do czasu - głównie podczas domówek - palę. Nie jest to sprawa stylu czy "retro", to po prostu zupełnie inne doznania od papierosa. Sziszą człowiek bardzo głęboko się zaciąga, a dym w ogóle nie drażni płuc - palą ją z upodobaniem nawet ludzie zupełnie niepalący podczas spotkania w herbaciarni. W dodatku tytoń jest przeważnie smakowy, aromatyczny i słodki, przyjemny. Dla palaczy, zwłaszcza palących więcej, szisza nie wystarcza, a wręcz zachęca smakiem tytoniu do zapalenia normalnego papierosa. Prawdą jest też niedotlenienie powodujące relaksujący "rauszyk" po porządniejszym zaciągnięciu się. No i prawda, że jeśli sziszę się źle rozpali i zamiast stopniowo spalać tytoń, zaczyna go agresywnie smażyć, lub gdy tytoń się już kończy, pojawia się strasznie drapiący w gardło smak spieczonego tytoniu zmieszanego ze smakiem węgla (jeśli wam tak rozpalą w knajpie, żądajcie zwrotu pieniędzy ). Co do filtrowania przez wodę, woda po sesji z sziszą, a zwłaszcza kilku, staje się czymś naprawdę ohydnym. Nie wiem, czy faktycznie pochłania złe związki z dymu, ale udatnie sprawia takie wrażenie. Słyszałem też legendy o paleniu przez wódkę (zwłaszcza marihuany), ale nigdy nie próbowałem. Nie jest zaś prawdą, że wdycha się parę wodną: to normalny dym, tylko delikatny i może nieco "wilgotny" w smaku. Zasada działania polega na tworzeniu podciśnienia w butli z wodą przez wdychanie z rurki. Jedyny otwór, którym powietrze może wejść, jest u góry, gdzie w takiej miseczce na kratce leży mokry tytoń, a ponad nim na podziurkowanej folii aluminiowej spoczywa rozżarzony węgiel (jak do grilla). W co bardziej nowoczesnych herbaciarniach w Iranie do sziszy podają tekturowy lub plastikowy ustnik, dla każdego osobny, żeby było higienicznie... ale społeczna funkcja spotkania z przyjaciółmi chyba na tym cierpi. Ja bym też zbadał, co się wdycha razem z folią. Z ciekawostek, widziałem na poprzedniej Nocy Reklamożerców izraelską kampanię społeczną zniechęcającą do fajki wodnej, której hasło brzmiało: "Rak ma różne smaki. Szisza szkodzi tak samo jak papierosy". Więc chyba żadna to nowina.
  13. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale czy nie jest przypadkiem tak, że dla chrześcijanina mówienie o poglądach Boga i zakładanie, że Bóg myśli tak czy inaczej to herezja czy inny rodzaj grzechu?
  14. Lęk wysokości to jeszcze jeden objaw: człowiek obawia się samego siebie, że nie zapanuje przed psychologicznym "przyciąganiem" wysokości i sam skoczy w dół. Może to paradoksalne, ale mnóstwo osób z tego typu lękiem ma podobne obawy.
  15. Ja mam w zakładkach FF 11 feedów. 5 z nich to blogi i strony polecone przez znajomych albo współtworzone przeze mnie, więc powiedzmy, że się nie liczą. Pozostałe 6 to strony, na które wszedłem przypadkiem, guglując po sieci. Gdyby wprowadziły opłaty, sądzę, że 2-3 byłbym w stanie subskrybować za niewielki abonament, a jeszcze 1 czy 2 nawet za dość wysoki, bo są mi potrzebne zawodowo. Kiedyś jednak byłem tym "przypadkowym odwiedzającym".
  16. Tylko że tu nikt nikomu nie kradnie treści. Kradzież to przekopiowanie do swojego medium i podpisanie własnym nazwiskiem. Zresztą Murdoch może i chcieć pobierać opłaty od swoich serwisów, ale nie sądzę, żeby zarząd pozwolił mu na takie samobójstwo. Ten człowiek sądzi, że mieszka na farmie w Teksasie i boryka się z gromadką stu mieszkańców wsi, a nie rynkiem globalnym.
  17. Ja zdawałem 2 razy: za pierwszym zawaliłem plac, chyba z nerwów, za drugim w mieście z prawego pasa po skręcie w lewo skręciłem w lewy. Tak więc nie mam prawa na samochód, ale, co zabawne, mam na motocykl, którego przecież dotyczą praktycznie te same przepisy, za które zawaliłem samochód.
  18. ZoodaVex

    Zdradliwa broda

    Ja też nie mówię 'tylko', podstawa biologiczna jest bardzo ważna, chodzi mi o to, że niektóre rzeczy naprawdę nie dotyczą całego gatunku ludzkiego dlatego, że przebadano stu Amerykanów. Co do cyklicznego powrotu do tego samego, wpadamy w pułapkę definicyjną słów 'dziwność' i 'normalność'. Zresztą nie da się wyznaczyć nie 'oszukanego', 'naturalnego' środka. A i te powroty, jak przejrzeć żurnale, są wysoce wątpliwe. Człowiek nadaje naturze sensy - będzie ją zawsze widział przez pryzmat swojego kulturowego uposażenia (tu: mody, trendów).
  19. ZoodaVex

    Zdradliwa broda

    O tym właśnie mówię: co to znaczy 'nas'? 'Ogromna większość'? 'Fakty'? 'Kobiety lubią'? Wszystko to odnosi się do wąskiego kręgu ludzi w bardzo określonym czasie. Badanie opisane w artykule dotyczy tej właśnie wąskiej grupy z konkretnego kręgu kulturowego, a badacz usiłuje rozciągać wnioski na całą populację ludzką - to jest całe moje zastrzeżenie do nieistniejącego, a imputowanego nam uniwersalizmu biologicznego w postrzeganiu czegoś, co jest kulturowo uwarunkowane (kobiecego piękna).
  20. ZoodaVex

    Zdradliwa broda

    Po pierwsze, skąd wniosek, że masywna broda to dużo testosteronu, przecież wiele innych rzeczy wpływa na budowę i rozwój ciała, a także że dużo testosteronu to niewierność kobiety? Po drugie, skąd wniosek, że mężczyźni widzą w "testosteronowej" brodzie zagadnienie natury ewolucyjnej (choćby nieświadomie)? To chyba redukowanie zjawisk kulturowych do przekazywania genów. Co by było, gdyby obok dziewczyn z wydatnymi brodami postawić dziewczyny, powiedzmy, 150-kilowe? Po trzecie, wyciąganie bardzo szerokich wniosków o naturze człowieka jest uprawnione dopiero wtedy, gdyby podobną próbę przeprowadzić w Afryce i Polinezji, w klasie niższej i wyższej, wśród plemion Australii i naftowej burżuazji itd. Ludzie bowiem nie dobierają się współcześnie na podstawie tego, co im nakazuje biologia, lecz na podstawie posiadanych, transmitowanych przez kulturę wzorów piękna, tego, co jest pożądane i uznane za atrakcyjne w danym czasie i miejscu. Oczywiście przekazywanie genów dla ludzkiego zwierzęcia jest sprawą zasadniczą, ale kultury nie można sprowadzić do brody i hormonów.
  21. Silnik pneumatyczny nie jest już żadną nowością, od pewnego czasu wdraża go francuska firma MDI. Przeglądając ich strony, zauważyłem, że Air France chce wprowadzić pilotażowo pewną ilość takich samochodów do wewnętrznego transportu na lotniskach, inwestycją zainteresowana jest też indyjska Tata. www.mdi.lu/english/produits.php
  22. Jak można współczesną recepcją powieści *XIX-wiecznych* uzasadniać darwinizm społeczny czy też, hm, literacki? Dzisiaj Austen i Prusa czyta się raczej sporadycznie, przynajmniej w Polsce, ludzi grzeje Houellebecq, Celine i Littel. Nie sądzę, żeby propagowali wartości pożądane społecznie, zresztą niemądrze jest tego oczekiwać od literatury. Z pewnością jednak prowokują do stawiania pytań. Z punktu widzenia podtrzymywania systemu są jednak raczej subwersywni.
  23. Sądzę, że należy założyć, że to, czym jest dyskryminacja, zdefiniowali sami badani. Tzn. była obecna wówczas, gdy sami odebrali sytuację czy wypowiedź jako dyskryminującą. Coś takiego brzmi w tym tekście, chociaż zgaduję i tak naprawdę trzeba by przejrzeć jakieś pełniejsze dane o badaniu.
  24. Narzędziami pomiarowymi - chyba rzeczywiście niezbyt fortunne określenie - w takich badaniach są najczęściej ankiety i wywiady opracowane statystycznie w oparciu o jakiegoś rodzaju metodologię. Ciekawe swoją drogą, że większy % "jawnych i bezpośrednich przypadków rasizmu" doświadczyły osoby rasy mieszanej niż czarni.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...