Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'nektar' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 11 wyników

  1. Od lat 30. XIX wieku biolodzy myśleli, że wiedzą, jak kolibry jedzą. Jak się okazuje, mylili się. Ptaki miały zawisać przed kwiatami, wsuwać do ich wnętrza język i pobierać pokarm dzięki zjawiskom kapilarnym. Problem polegał jednak na tym, że aż do teraz przez ponad 180 lat nikt przetestował tej hipotezy, przyjmując ją za pewnik (Proceedings of the National Academy of Sciences). Alejandro Rico-Guevara, absolwent University of Connecticut, posłużył się szybką kamerą o wysokiej rozdzielczości. W ten sposób wykazał, że nie chodzi o zjawiska kapilarne, a koliber zbiera ciecz, drastycznie zmieniając kształt języka. Kolibry są małe, szybkie i żerują na kwiatach, do których wnętrza trudno zajrzeć. Te 3 czynniki utrudniały, a nawet uniemożliwiały obserwację kolorowych ptaków przed wprowadzeniem do badań nowoczesnych technologii. W XIX wieku biolodzy zaproponowali teorię, zgodnie z którą kolibry mogą pić nektar dzięki umięśnionemu językowi, podzielonemu na końcu na 2 rurki. Ciecz napływa do nich dzięki zjawiskom kapilarnym (niektórzy porównują to do nasiąkania gąbki wodą). Wszystko tłumaczono działaniem sił przyciągających ciecz do wewnętrznej powierzchni rurek. Koncepcja wzbudzała kontrowersje, ale trudno ją było przetestować, dlatego została ostatecznie zaakceptowana. Gdy naukowcy zaczęli już używać programów komputerowych do modelowania natury, grupa biologów doszła przy wykorzystaniu teorii zjawisk kapilarnych do wniosku, że kolibry powinny woleć wodniste nektary od gęstszych cieczy. W tym momencie Rico-Guevara zaczął mieć wątpliwości, bo niektóre gatunki tych ptaków gustują w rzeczywistości w gęstych nektarach. Nie chcieliśmy po prostu zaakceptować treści doniesień. Zjawiska kapilarne wydawały się możliwe, ale to na pewno nie całość wyjaśnienia. Prof. Margaret Rubega, która nadzorowała prace Rico-Guevary, podkreśla, że największym wyzwaniem było znalezienie sposobu na zajrzenie do jamy gębowej kolibra. Rico-Guevara prowadził eksperymenty na 30 gatunkach kolibrów, z których wiele żyło w kolumbijskiej części Andów. Biolog filmował ptaki jedzące z podajników nektaru o przezroczystych ściankach. Dzięki temu mógł cały czas widzieć ich język. Okazało się, że w kontakcie z cieczą rurki oddzielały się od siebie, przez co przypominały one rozwidlony język węża. Rurki wyciągały się, eksponując cienkie blaszki, które wychwytywały nektar, a następnie kurczyły, pociągając ze sobą ciecz do jamy gębowej ptaka. Naukowiec sądzi, że jego spostrzeżenia odnoszą się nie tylko do kolibrów, ale i do innych pijących nektar ptaków. Niewykluczone też, że wyniki jego badań zostaną wykorzystane przez inżynierów. Nowo odkryty mechanizm nie wymaga bowiem dostarczania energii i bazuje na zmianach ciśnienia oraz interakcjach między ptasim językiem i otaczającymi go płynami. http://www.youtube.com/watch?v=qVOhuCl7DDE
  2. Dżungla często kojarzy się z sielankowymi krajobrazami i nieprzebranym bogactwem życia. Tymczasem las deszczowy może być zbyt deszczowy nawet dla swoich mieszkańców. Dlatego też niewielkie ptaki manakiny panamskie (Corapipo altera) wolą na początku pory deszczowej polecieć na niziny, gdzie jest co prawda mniej pokarmu, ale i lepsza pogoda (Proceedings of the Royal Society B). Manakiny nie pokonują tak długich tras jak choćby bociany, ale wzbijają się lub opadają wzdłuż zboczy kostarykańskich gór. Zespół Alice Boyle z Uniwersytetu Zachodniego Ontario przyglądał się im w rejonie wybrzeża Morza Karaibskiego. Kiedy przez kilkadziesiąt lat biolodzy obserwowali poczynania C. altera, sądzili, że bodźcem dla ich podróży jest niedobór pokarmu. W ramach swoich wcześniejszych studiów Boyle stwierdziła jednak, że na większych wysokościach jest więcej żywności, a manakiny kierują się w dół, prawdziwy powód migracji niektórych osobników musi być zatem inny. Kanadyjczycy – z Boyl współpracowali jeszcze Chris Guglielmo z tej samej uczelni oraz Ryan Norris z Uniwersytetu w Guelph - postawili hipotezę, że rzęsista ulewa nie pozwala ptakom żerować. Cóż więc z tego, że jedzenia jest w bród, skoro nie ma jak z niego skorzystać. Jeśli przyjrzeć się rozkładowi opadów, wyraźnie widać, że niżej spada o połowę mniej wody. Nikogo nie zdziwiło więc, że w takiej sytuacji odlatywały głównie zwierzęta najmniejsze i w złej kondycji. Ornitolodzy wykazali, że manakiny panamskie reagowały na obfite opady, a te, które zostawały na wysokościach, miały się gorzej od osobników decydujących się na migrację w dół stoku. Czas odlotów zbiegał się z początkiem pory deszczowej. Wiedzieliśmy, że ptaki żywiące się głównie owocami i nektarem są w większym stopniu wędrowne niż ptaki owadożerne, ale wzorzec dostępności pokarmu nie pasował do obserwacji. Gdy teraz dysponujemy informacjami na temat, w jaki sposób deszcz oddziałuje na ptaki, wydaje się sensowne, że małe osobniki, które żywią się czymś, co jest zasadniczo śmieciowym jedzeniem, najwcześniej wyczerpią swoje zasoby energetyczne, kiedy deszcz nie pozwoli im żerować.
  3. Autorzy najnowszego studium dotyczącego wyboru pokarmu u pszczół zidentyfikowali gen, który odpowiada za podejmowanie decyzji o przyniesieniu do kolonii białek (pyłku) lub węglowodanów (nektaru). Kontrolując gen kodujący substrat receptora insuliny (ang. Insulin Receptor Substrate), akademicy z Uniwersytetu Stanowego Arizony i Norweskiego Uniwersytetu Nauk o Życiu stworzyli owady, które gustowały w węglowodanach i białkach albo wyłącznie w proteinach. Sygnały insulinowe pochodzące ze zgromadzonych głównie w odwłoku pszczelich komórek tłuszczowych pozwalały stwierdzić, czy owady będą żerować na pyłku, czy na nektarze. Zmniejszając aktywność genu IRS, naukowcy powodowali, że zwierzęta decydowały się głównie na pyłek. Tym samym udało się wykazać, że gen, który wpływa na absorpcję cukru przez komórki, reguluje nie tylko sposób pozyskiwania energii ze składników odżywczych, ale także preferencje dot. tego, na jaki pokarm zdecydować się w pierwszym rzędzie. Zespół Gro Amdama ustalił, że obniżenie aktywności IRS w adipocytach i tak zmieniało zachowanie pszczół, mimo iż odpowiedni gen w mózgu funkcjonował normalnie. Oznacza to, że gen skłania komórkę tłuszczową do wysłania chemicznego sygnału, który sugeruje mózgowi, jakiego rodzaju pokarmu należy szukać. W zwykłych okolicznościach pszczoły zbierają i potrzebny do wykarmienia larw pyłek, i nektar – materiał wyjściowy do produkcji miodu. Badacze wyhodowali w laboratorium owady z wysokim bądź niskim zapotrzebowaniem na pyłek. W ten sposób zademonstrowali, że w porównaniu do owadów kontrolnych, u osobników z zamiłowaniem do pyłku występowała słabsza aktywność IRS. Biolodzy posłużyli się też techniką zwaną interferencją RNA (RNAi, ang. RNA interference). By wyciszyć ekspresję genów z cienkiej warstewki tłuszczu wyściełającej jamę brzuszną, do odwłoków pszczół wstrzyknięto kwas rybonukleinowy. Następnie porównano zachowania pszczół ze zmniejszoną tą metodą aktywnością IRS i owady, którym wykonano zastrzyk placebo. Jako grupa Apis mellifera otrzymujące hamujące gen zastrzyki zebrały więcej pyłku niż zwierzęta kontrolne. Zespół wykazał, że owady z zaburzoną sygnalizacją insulinową lubią cukier tak samo, jak pszczoły z prawidłową sygnalizacją (mają podobną wrażliwość na sacharozę). Ponieważ towarzyszy temu prawidłowa aktywność IRS w mózgu, oznacza to, że tajemnica zmiany zachowania kryje się w komunikacie wysyłanym przez adipocyty do mózgu. W ten oto sposób Amerykanie i Norwegowie wpadli na trop nowej ścieżki molekularnej. Choć badania prowadzono na owadach, uzyskane wyniki są bardzo cenne dla ludzi, ponieważ pewne nawyki żywieniowe prowadzą do rozmaitych zaburzeń metabolicznym, w tym cukrzycy i otyłości.
  4. Liścionosy (Phyllostomidae), nietoperze zamieszkujące Amerykę Południową i Środkową, zjadają dużo owoców i nektaru. Co więcej, nie stronią od nich nawet wtedy, gdy są mocno sfermentowane. Kanadyjscy chiropterolodzy wykazali jednak, że bez problemu zdają w stanie upojenia alkoholowego testy sprawnościowe polegające na unikaniu przeszkód. Naukowcy z Uniwersytetu Zachodniego Ontario i Uniwersytetu w Reginie przypuszczali, że ilość etanolu w spożywanych przez nietoperze sfermentowanych owocach i nektarze wystarczy, by wywołać stan upojenia alkoholowego. Chcąc sprawdzić, jak latające ssaki wtedy funkcjonują, przeprowadzili eksperyment z 106 liścionosami należącymi do 6 różnych gatunków. Zwierzęta skonsumowały etanol zmieszany ze słodką wodą. Było go tyle, że zawartość alkoholu we krwi sięgała 3 promili (!), a nawet więcej. Osobniki z grupy kontrolnej piły tylko wodę z cukrem. Nietoperze miały przelecieć zaprojektowany przez badaczy tor przeszkód. W tym czasie musiały się wykazać 5 charakterystycznymi zachowaniami, w innym razie uznano by je bowiem za pijane. Poza tym Kanadyjczycy zakładali, że upojenie zmieni ich umiejętności echolokacyjne, dlatego nagrywali ssaki dzięki ultradźwiękowemu mikrofonowi pojemnościowemu. Brock Fenton podkreśla, że wszyscy myśleli, że z taką zawartością alkoholu we krwi nietoperze obleją test, nic takiego się jednak nie stało. Wszystkie go zaliczyły. Nie widać było mierzalnych zmian ani w locie, ani w echolokacji. Wcześniejsze studia na nietoperzach ze Starego Świata, które żywią się sezonowymi owocami i nektarem, wykazały, że zawartość etanolu w pokarmie wyraźnie oddziałuje na ich zdolności manewrowania i echolokację. Ich amerykańscy krewni przez cały rok raczą się sfermentowanym nektarem i owocami o wysokiej zawartości etanolu, co najwyraźniej doprowadziło do wykształcenia się tolerancji.
  5. Pszczoły wolą nektar z niewielkimi ilościami nikotyny i kofeiny od nektaru pozbawionego tych substancji – twierdzą naukowcy z Uniwersytetu w Hajfie. Może to być osiągnięcie ewolucyjne, które miało – podobnie jak u ludzi – prowadzić pszczoły do uzależnienia – wyjaśnia profesor Ido Izhaki. Nektar jest wydzieliną miodników i stanowi wodny roztwór zapewniających energię cukrów, przede wszystkim glukozy i fruktozy. Nektary niektórych roślin zawierają niewielkie ilości toksycznych substancji, m.in. nikotyny czy kofeiny. W ramach omawianego studium entomolodzy postanowili sprawdzić, czy wymienione alkaloidy miały wabić pszczoły, czy też stanowią raczej produkt uboczny niekoniecznie związany z takim celem. Naturalnie nikotyna występuje w nektarach w stężeniach do 2,5 mg na litr, głównie w różnych odmianach Nicotiana glauca. Stężenie kofeiny, którą można znaleźć w kwiatach cytrusów, waha się w granicach od 11 do 17,5 mg na litr nektaru. W kwiatach grejpfruta poziom alkaloidu jest nawet wyższy, sięgając 94,2 mg/l. Chcąc dociec, czy owady wolą nektar z nikotyną bądź kofeiną, Izraelczycy sporządzili sztuczną mieszankę o różnej zawartości naturalnych cukrów i obu alkaloidów. Stężenia kofeiny i nikotyny zmieniały się od poziomów typowych dla nektarów do stężeń niewystępujących w naturze. Okazało się, że pszczoły wolały nektar z alkaloidami od nektaru czystego. Preferowane stężenie nikotyny to 1 mg/l, czyli podobnie jak w przyrodzie. Mając do wyboru wydzielinę z wyższą zawartością nikotyny lub całkowicie jej pozbawioną, owady "opowiadały się" za tą drugą. Badacze nie wiedzą, czy w toku ewolucji uzależniające substancje pojawiły się w nektarze, by zwiększyć skuteczność zapylania. Roślinom, które przetrwały dobór naturalny, udało się osiągnąć właściwy poziom uzależniających substancji. Dzięki temu mogą przyciągać, a nie odstraszać owady. Specjaliści z Hajfy mówią, że ich badanie wykazało istnienie preferencji, nie uzależnienia. Obecnie sprawdzają oni, czy pszczoły rzeczywiście stają się uzależnione od nikotyny i kofeiny.
  6. Hiszpańscy naukowcy odkryli pierwszy przykład rośliny, która ogrzewa się, wchodząc w symbiozę z drożdżami. W zamian ciemiernik cuchnący (Helleborus foetidus) oferuje swój nektar. Inne rośliny uzyskują ciepło, podążając za słońcem bądź rozkładając kwas salicylowy jak słynąca z gigantycznych śmierdzących kwiatów raflezja Arnolda. Carlos Herrera z Doñana Biological Station w Sewilli wyjaśnia, że drożdże występują w wielu nektarach. Trafiają tam z zapylającymi kwiaty trzmielami, które z kolei "podłapują" je na innych roślinach. Hiszpanie pobrali próbki grzybów z trzmieli z rezerwatu Sierra de Cazorla. Następnie wstrzyknęli drożdże do 37 nieskażonych wcześniej okazów ciemiernika. Uprawę osłonięto siatką, by odstraszyć zapylaczy. Hiszpanie porównali temperaturę kwiatów drożdżowych z temperaturą kwiatów z nektarami pozbawionymi grzybów. Średnio te pierwsze były o 2°C cieplejsze, choć – przy dużym zagęszczeniu drożdży – różnica sięgała czasem nawet 7 stopni Celsjusza. Działo się tak, ponieważ drożdże wytwarzały ciepło, rozkładając cukry. Po co roślinom taki skok temperatury? Niewykluczone, że dzięki temu z kwiatów uwalniają się substancje lotne, które przyciągają zapylaczy. Przyda się to, zwłaszcza że ciemierniki cuchnące kwitną bardzo wczesną wiosną, a nawet zimą. Gdy nie ma śniegu, rozgałęzione kwiatostany pojawiają się już w lutym. Zespół Herrery przeprowadził dwa polowe eksperymenty. W pierwszym z kwiatów usunięto drożdże, w drugim zaszczepiono nimi "dziewicze" okazy. W grupie roślin testowych i eksperymentalnych mierzono temperaturę nektaru, a także temperaturę powietrza wewnątrz i poza kwiatem.
  7. Malezyjski ogonopiór uszasty, niewielki ssak przypominający wiewiórkę, w konsumpcji alkoholu może mierzyć się z każdym człowiekiem. Od 55 milionów lat zwierzęta te każdej nocy raczą się naturalnym 3,8-procentowym piwem palmowym. Zwierzę co noc poświęca co najmniej 2 godziny na spożywanie alkoholu. Niewielkie stworzenie o wadze zaledwie 47 gramów wchłania go taką ilość, która, po odpowiednim przeliczeniu masy ciała, zwaliłaby człowieka z nóg. Uczeni obliczyli, że przeciętny przedstawiciel gatunku homo sapiens co trzeci dzień były upojony do nieprzytomności. Jednocześnie ogonopiór nigdy się nie upija, co, zdaniem naukowców, może pomóc leczyć alkoholizm u ludzi. W większości krajów spożycie alkoholu powoduje olbrzymie straty, których nie równoważą wpływy z opodatkowania napojów wyskokowych. W Polsce straty te sięgać mogą nawet 30 miliardów złotych. Uczeni obserwujący ogonopióra przypuszczają, że jego organizm znacznie szybciej rozkłada alkohol niż czyni to organizm człowieka. Dlatego zwierzęta pozostają trzeźwe. Obecne teorie na temat przyczyn występowania alkoholizmu u ludzi mówią, że nasi przodkowie bardzo rzadko stykali się z alkoholem w środowisku naturalnym. Nie wyrobili sobie więc nań odporności. Gdy przed 9000 lat ludzkość zaczęła świadomie uzyskiwać alkohol, nasze organizmy nie były przygotowane na jego efektywne rozkładanie. Ogonopiór uszasty również jest miłośnikiem alkoholu. Zwierzę zlizuje sfermentowany nektar z palm. Gdy uczeni zmierzyli zawartość alkoholu w nektarze okazało się, że sięga ona aż 3,8%. To jedno z najwyższych stężeń alkoholu występujące naturalnie w przyrodzie. Co ciekawe, ogonopióry korzystają z gatunku palm, które kwitną niemal przez cały rok. Pojedynczy kwiat produkuje alkoholowy nektar przez 1,5 miesiąca. Jest to czas potrzebny nasionom do osiągnięcia dojrzałości. Alkohol daje zaś gwarancję, że zwierzę będzie cierpliwie odwiedzało drzewo. Doktor Frank Wiens zauważa, że skoro ogonopióry żywią się sfermentowanym nektarem od milionów lat i skoro poświęcają mu więcej uwagi niż jakiemukolwiek innemu źródłu pożywienia, oznacza to, iż alkohol przynosi zwierzętom korzyści.
  8. Nektar przyciąga zapylające kwiaty zwierzęta, m.in. motyle czy kolibry, swoją słodyczą. By cały proceder opłacał się roślinie, nie mogą one jednak zostawać zbyt długo. Gdyby przy jednym podejściu został wypity cały nektar, nie zostałoby nic dla kolejnych gości. W ten sposób zmniejszyłyby się szanse na rozpowszechnienie swojego pyłku. Cały problem polega na tym, by zachęcić jak największą liczbę zapylaczy, oferując im możliwie najmniejszą ilość nektaru — wyjaśnia Ian Baldwin z Instytutu Ekologii Chemicznej Maxa Plancka w Jenie. Baldwin i Danny Kessler przypuszczali, że roślina wykorzystuje specjalny trik: do słodyczy nektaru dodaje nieco goryczy i stara się osiągnąć swoistą równowagę smaków. Chcąc to sprawdzić, do kwiatów spokrewnionego z tytoniem Nicotiana attenuata wprowadzili dodatkową dawkę nikotyny, będącej naturalnym nektarowym odstraszaczem. Okazało się, że dzięki temu zwierzęta znacznie skróciły swoje wizyty i w ciągu godziny na kwiatach lądowało dwa razy więcej zapylaczy. Wymiana pyłku znacznie się nasiliła (The Plant Journal). Następnie Niemcy zajęli się hodowlą roślin niezawierających nikotyny. W ciągu nocy "traciły" one do 70% więcej nektaru niż zwykłe osobniki. Oznacza to, że słodki nektar jest niezwykle nęcący dla zapylaczy.
  9. Nietoperze żywiące się nektarem spalają cukier szybciej niż czołowi siłacze świata. Oznacza to, że są najlepszymi w tej konkurencji ssakami na Ziemi. Metabolizm cukru rozpoczyna się u nich już podczas wizyty u kwitnącej rośliny. Utrzymanie się w powietrzu jest najbardziej kosztowną energetycznie czynnością – wyjaśnia Christian Voight z Leibniz Institute for Zoo and Wildlife Research. To prawdziwy dylemat: muszą lecieć zbierać nektar, a największą ilość czerpanej z niego energii zużywają na przelot. Voight i jego współpracownik John Speakman z Uniwersytetu w Aberdeen karmili 12 trzymanych w niewoli nietoperzy cukrem z węglem-13 i mierzyli, jak dużo go następnie wydychały. Węgiel-13 jest nieradioaktywnym izotopem, który pozwala na śledzenie metabolizmu cukru. Odkryliśmy, że odżywiające się nektarem nietoperze wykorzystują pochodzący z niego cukier w ciągu minut po zakończeniu picia. Po mniej niż 30 minutach cały ich metabolizm opiera się na tym właśnie źródle. Malutkie nietoperze z Ameryki Południowej i Centralnej polegają na niewielkich ilościach nektaru, który zawiera dwucukry i cukry proste, takie jak sacharoza czy glukoza. Są one szybko rozkładane, dając ssakom nagły przypływ energii. Dzięki temu mogą one zawisać w powietrzu jak kolibry, a to wymagający energetycznie rodzaj lotu. Nietoperze mogą również w nocy metabolizować tłuszcz czy glikogen, ale oznacza to, że w dzień skończą im się zapasy energetyczne. To z tego powodu gatunki żywiące się nektarem są aktywne przez całą noc, odwiedzając setki kwiatów na obszarze wielu kilometrów. U wielu zwierząt duże ilości zjadanego pożywienia są przetwarzane na zapasy, jednak nie u naszych rekordzistów. Zapotrzebowanie energetyczne nietoperzy nektarożernych jest naprawdę duże; należy do największych wśród ssaków. Ich dieta jest uboga w tłuszcze i białka, ale obfituje w cukry. Metabolizowanie ich bezpośrednio po zakończeniu jedzenia pozwala na zaoszczędzenie kosztów: nie trzeba inwestować energii w przekształcanie i przechowywanie zapasów.
  10. Studium 53 hiszpańskich miodów wykazało, że miód spadziowy (czyli wytworzony ze spadzi zebranej z pędów roślin) zawiera więcej przeciwutleniaczy niż miód nektarowy (produkowany z nektaru). Skład miodu zależy od tego, gdzie pszczoły zbierały surowiec. Spadź, nazywana inaczej rosą miodową, jest słodką cieczą, pojawiającą się na liściach, igłach oraz zielonych pędach przede wszystkim latem. Niektórzy się na pewno zdziwią, gdy usłyszą, że to odchody mszyc, miodówek, czerwców i innych owadów ssących, które żywią się sokami roślin. Nektar jest zbierany z nektarników kwiatowych oraz pozakwiatowych. Oprócz dwóch wymienionych na początku miodów, polskie normy wyróżniają jeszcze jeden mieszany typ: miód nektarowo-spadziowy. Miód to naturalne źródło przeciwutleniaczy, a miód spadziowy jest w tej dziedzinie najlepszy — przekonuje Rosa Ana Pérez z Instituto Madrileño de Investigación y Desarrollo Rural, Agrario y Alimentario w Madrycie. Każdy z 53 miodów poddano serii badań fizykochemicznych. Uwzględniono 39 miodów nektarowych, 5 miodów spadziowych oraz 9 miodów nektarowo-kwiatowych. Okazało się, że pH, kwasowość, absorpcja sieciowa, przewodnictwo elektryczne i ogólna zawartość polifenoli silnie wpływają na zdolność pszczelego produktu do zwalczania wolnych rodników. Związek między zdolnością do zwalczania wolnych rodników a składem białkowym miodu był bardzo istotny w przypadku 18 z 20 uwzględnionych przez Hiszpanów aminokwasów. Korelacja była silniejsza, niż wynikałoby to z samej zawartości polifenoli. Rezultaty sugerują więc, że skład aminokwasowy miodu jest ważnym wskaźnikiem jego właściwości "antyrodnikowych" (Journal of the Science of Food and Agriculture).
  11. Każdy może mieć swój ulubiony kolor. O ile jednak dla ludzi to tylko kwestia takich, a nie innych preferencji, u zwierząt służy to określonemu celowi. Trzmiel ziemny gustuje np. w fiolecie, który pomaga mu znajdować większe ilości nektaru. Z 9 południowoniemieckich kolonii wzięto owady, które nigdy nie widziały prawdziwych kwiatów. W laboratorium dano im do wyboru sztuczne kwiaty w dwóch kolorach: fioletowym i niebieskim. Okazało się, że trzmiele zdecydowanie wolały fioletowe i jest to skłonność dziedziczna. Następnie entomolodzy obserwowali owady z tych samych kolonii w ich naturalnym środowisku. Kwiaty fioletowe wytwarzały o wiele więcej nektaru od kwiatów niebieskich. Grupy trzmieli, które stawiały na pierwszą z barw, mogły się cieszyć większym "plonem" (PLoS ONE). Podczas rozmowy z przyjaciółmi zauważamy, że każdy ma jakiś ulubiony kolor. Teraz wykazano, że to może być rzeczywiście użyteczne – cieszy się Nigel Raine, ekolog ewolucyjny z Uniwersytetu Londyńskiego. W przeszłości przeprowadzono wiele badań dotyczących preferencji zmysłowych podczas wyboru partnera. Rzadko natomiast zajmowano się wpływem istnienia ulubionych bodźców na żerowanie. Naukowcy przypuszczają, że takie wrodzone skłonności pomagają funkcjonować młodym i niedoświadczonym osobnikom. Małpy żyjące w lasach będą pewnie szczególnie wyczulone na odznaczającą się na tle zieleni czerwień, ponieważ oznacza ona dojrzałe owoce.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...