Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

nemway

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    65
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Zawartość dodana przez nemway

  1. Zwróćcie też proszę uwagę na inne formy dyskryminacji. Jak ktoś jest brzydki, albo biedny to też ma przechlapane. A to już nie jest takie "fair", prawda?
  2. Wilku, łatwo jest mówić o prawdzie itp, kiedy siedzi się wygodnie przed komputerem w ciepłym domu. Ale inaczej to wygląda, kiedy jesteś w opozycji w jakimś państwie trzeciego świata, Twój przeciwnik polityczny tylko czeka na dobre argumenty by Cię unicestwić (i to całkiem dosłownie), a jedyna pomoc jaką masz, to wsparcie innego rządu. Ujawnienie takich działań przez kogokolwiek jest po prostu głupotą i nic tego nie usprawiedliwia. A co wg Ciebie jest skuteczniejsze? Masz jakiś lepszy pomysł? Bo ja nie. Od sankcji się zaczyna. Potem idą kolejne działania, jak np. potajemne wspieranie opozycji. Nie wiem, ale z pewnością trudniej jest zabić człowieka, który ma duże poparcie społeczne, bo można z niego przypadkiem zrobić męczennika, a to by opozycję tylko wzmocniło. Dlatego najpierw trzeba go zdyskredytować. Oskarżenie o zdradę zwykle jest wystarczająco skuteczne. Nie mam nic przeciwko prawdzie. Ale nieraz ujawniona w nieodpowiednim czasie, może wyrządzić więcej złego niż dobrego. Jeśli mam wybierać między prawdą, a życiem, to zdecydowanie wolę życie. Najlepiej bez walki. Tylko, że policjant nie ujawnia wszystkich informacji przed końcem śledztwa.
  3. Czy uważasz, że o handlu krwawymi diamentami reszta świata niczego nie wiedziała dopóki Wikileaks nie opublikowało tych "rewelacji"? To skąd niby te wszystkie sankcje nałożone na Zimbabwe wcześniej? Hm? Nie bądź naiwny. Jak na razie nie widzę żadnych wartościowych informacji wśród tego co ostatnio Wikileaks ujawniło. Mogę jedynie pogratulować przenikliwości i spostrzegawczości amerykańskiej dyplomacji. A Assange'owi - głupoty. Informacje, które ujawnia ostatnio Wikileaks, nie są wcale takie odkrywcze. W krajach demokratycznych wywołują co najwyżej uśmiech albo lekkie zakłopotanie, nic poza tym. Ale w krajach, w których panuje dyktatura, bądź sytuacja polityczna jest niestabilna, tego typu "newsy", jak te podane w artykule, mogą posłużyć jako argumenty pozwalające np. na wyrżnięcie niewygodnej opozycji pod przykrywką zdrady państwa. Nie chodzi o to żeby nie pisać wcale o pewnych sprawach, bo istnieją informacje, które powinny być ujawniane (tak jak te dotyczące morderstw w Kenii, za których ujawnienie Assange dostał nawet nagrodę). Są jednak też takie informacje, których ujawnienie może zagrozić życiu ludzi zaangażowanych w życie polityczne w państwach takich właśnie jak Zimbabwe, w których dekonspiracja oznacza wyrok śmierci. I tych informacji się zwyczajnie nie ujawnia, bo to zwykła głupota i - o, ironio! - działanie na korzyść dyktatury. Assange nie zagłębia się w to, jakie konsekwencje mogą przynieść jego działania. On chce jedynie ujawniać prawdę za WSZELKĄ cenę. Ale w tym przypadku cena może być wysoka...
  4. Ujawnianie pewnych tajemnic może zaszkodzić nie tyle USA, co wielu tym, których Amerykanie wspierali. Zastanawiam się co by powiedział na swoją obronę pan Assange gdyby przez jego działania zaczęli ginąć ludzie. A biorąc pod uwagę opisaną sytuację w Zimbabwe, jest to całkiem możliwe.
  5. zastanawiam się czy stosowanie pestycydów też nie ma swojego udziału w zmienionym smaku herbaty?
  6. Z artykułu jasno wynika, że do powstania mitu wystarczyły naturalnie zachodzące zjawiska, których nie można było od razu wyjaśnić, bo ówczesny stan wiedzy na to nie pozwalał. Kosmici w tym kontekście są równie prawdopodobni co istnienie nadprzyrodzonego bóstwa
  7. Jeśli dzięki temu konsumenci dostaną lepszy produkt, to czemu go nie rozwijać? Za bardzo kierujesz się uprzedzeniami, które powstały zapewne za sprawą poprzednich wersji tej przeglądarki. Ja czasami korzystam z IE. Z przyzwyczajenia używam FF, bo mam zainstalowanych kilka dodatków, ale uważam, że IE8 jest całkiem przyzwoity. Jeśli kolejna wersja okaże się lepsza, to zwyczajnie będę z niej korzystać.
  8. To raczej kwestia zastosowania, nie optyki. Podejrzewam, że takie matryce byłyby przydatne do fotografowania kosmosu albo dużych powierzchni. Albo do jakichś innych zastosowań, które akurat teraz nie przychodzą mi do głowy. W fotografii tradycyjnej - nawet w przypadku profesjonalistów - wykorzystywanie takich matryc nie miałoby większego sensu, bo nawet jeśli zrobiłoby się gigantyczne zdjęcie np. miasta, to i tak na wydruku pewnie nie różniłoby się to od zdjęcia wykonanego przez aparat dostępny obecnie na rynku.
  9. Nie ma sprawy. Nawiasem mówiąc to jedyne chyba forum na którym można wypracować porozumienie z dyskutantami, nawet jeśli zdania są różne Co do rozsiewania atmosfery strachu to zgadzam się jak najbardziej, ale można to poniekąd zrozumieć. Podejrzewam, że bardzo niewielki odsetek społeczeństwa jest na bieżąco z nowymi odkryciami naukowymi, a jeszcze mniejszy je rozumie. Chcę przez to powiedzieć, że współczesna nauka stała się bardzo skomplikowana dla przeciętnego Kowalskiego, stała się czymś bardzo odległym i niezrozumiałym. A skoro coś jest nieznane, to rodzi się przed tym obawa. A potem robi się z igły widły i powstaje jakieś pseudonaukowe s-f. Fakt, ale chodziło mi o to, że z tym podawaniem na opakowaniach to różnie bywa po prostu To bardzo mocny argument
  10. Odsyłam do głównego artykułu. Jak widać nie wszystko jest takie jednoznaczne, a konsument niekoniecznie na opakowaniu ma wypisane z jakiego źródła co pochodzi, nawet jeśli istnieją odpowiednie przepisy Znaczy teraz już nie mogę mieć nawet wątpliwości? To po co w takim razie to forum, skoro wszelkie wątpliwości są wyśmiewane albo uważane za tworzenie atmosfery spisku? Nigdzie nie napisałam o żadnych błędach w badaniach ani tym bardziej o żadnym spisku itp. To są Twoje słowa, nie moje. Napisałam jedynie o braku wiedzy na ten temat i związaną z tym ostrożnością w wysuwaniu pochopnych wniosków. I tyle. Reszta to już Twoje implikacje. To również Twoje słowa mogą sugerować, że pół miliarda euro to dość. W poprzednim poście pytasz: "Ile jeszcze?" To nie moja wypowiedź W takim razie powtarzam jeszcze raz: nie rozwijajmy technologii komputerowych, bo nigdy nie wiadomo, czy ktoś czegoś nie przeoczył! A czy ja mówię żeby coś wstrzymywać??? W którym miejscu??? Jak dotąd wyraziłam JEDYNIE swoje wątpliwości, co powtarzam i powtarzam... Palnęłam głupstwo. Przyznałam się do tego i przeprosiłam. Co w tym złego? Znowu mam się powtarzać? Mam wrażenie, że usilnie starasz się wtłoczyć do moich wypowiedzi coś, czego tam nie ma. Próbujesz mi też przypisać poglądy, których nie podzielam. Nie jestem entuzjastką GMO, to prawda, ale też nie jestem przeciwniczką. Czy to źle, że nie przyjmuję GMO bezkrytycznie, tylko staram się zadawać pytania i chciałabym aby chociaż kilka osób też się nad nimi zastanowiło? Albo spróbowało znaleźć odpowiedzi? Dla mnie to nie jest wyraz paranoi ani histerii, ale raczej zdrowego rozsądku. No ale w końcu to ja jestem ta niedouczona.
  11. Mnie nie chodzi o to, żeby wstrzymać całkowicie rozwój badań nad GMO. Chodzi o kontrolę tego co trafia na rynek. Napisałam wyraźnie, że GMO MOŻE mieć wpływ, ale nie musi. Tego nikt nie wie. A obecny rozwój technologiczny nie pozwala na uzyskanie jednoznacznych odpowiedzi. Może za kilka lat to się zmieni. Ja mam jak na razie więcej pytań niż odpowiedzi. Przyznaję - mój błąd. Przepraszam. Wiesz, gdyby znalazł się taki dowód, to byłoby to całkiem niezłe uzasadnienie:D Trochę sobie żartuję, bo nie o to chodzi, ale o to, że obecnie nie jesteśmy w stanie określić takiego wpływu, o czym już pisałam wcześniej. Widoczne skutki mogą (i znowu: NIE MUSZĄ) ujawnić się chociażby za kilkadziesiąt lat. Nikt tego nie wie. A dlaczego nie wie? Bo obecna nauka nie pozwala wyciągnąć w tej kwestii ostatecznych wniosków. Dlatego należy prowadzić badania. Oczywiście możesz znowu pytać po co dalej badać GMO, skoro nie widać żeby była szkodliwa? Albo inaczej: jeśli nie widzimy biegunki po GMO to mamy spocząć na laurach i zaprzestać badań? Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie byłoby to zatrzymanie rozwoju GMO. A co do mieszania - odpowiadałam na posta Jurgi, który o GMO wspomniał. Ile jeszcze mam się kajać za swój błąd? To nie jest ustalona z góry teza. Nie twierdzę, że GMO są szkodliwe. Twierdzę jedynie, że nie możemy tego jednoznacznie powiedzieć na obecnym poziomie rozwoju nauki i techniki. Każdego dnia niemal są odkrywane nowe fakty i stawiane nowe hipotezy, a ja opisałam jedynie swoje wątpliwości, które - mam taką nadzieję - pewnego dnia nauka rozwieje. Ale błaganie mnie teraz, żebym przestała (mieć wątpliwości!?), to jakby zaprzeczać samej idei nauki. Trochę oczywiście prowokuję Pozdrawiam i miłego dnia życzę!
  12. A ja rozumiem dlaczego ludzie się boją. Wbrew pozorom żywność modyfikowana może mieć jakieś oddziaływanie na ludzi. A klony właśnie są taką żywnością modyfikowaną. Podkreślam, że może, ale nie znaczy to, że musi. Rzecz w tym, że nikt tego nie wie, bo widoczne skutki mogą się pojawić dopiero w przyszłych pokoleniach. Dlatego zanim wprowadzi się taką żywność do obrotu powinna ona przejść szereg badań i testów. Wg mnie strach - tutaj akurat wynikający z ludzkiej niewiedzy - w tym konkretnym przypadku jest całkiem uzasadniony. Nauki biologiczne na obecnym etapie nie są w stanie jednoznacznie odpowiedzieć czy GMO jest bezpieczna, czy nie. Zdania naukowców są podzielone, a przekonywających dowodów jak do tej pory brak. Mylisz się. Klonowanie ma to do siebie, że kopia nigdy nie jest idealnie taka jak oryginał. W teorii oczywiście klon ma być taki sam, ale praktyka pokazuje, że w trakcie klonowania materiał genetyczny właściwie zawsze ulega pewnym uszkodzeniom, w dodatku całkiem sporym. Dlatego nie jesteśmy w stanie sklonować zwierzęcia w 100% idealnie. Wynikiem tych uszkodzeń jest błędna ekspresja białek. Większość takich uszkodzonych genów może być nawet niezauważona, bo mimo, że białka, które powstają w wyniku ekspresji tych uszkodzonych genów są zbudowane z nieco innych aminokwasów, to istnieją w komórce białka, które "pilnują" aby takie błędne białko posiadało odpowiednią konformację przestrzenną i mogło pełnić nadal swoją rolę. To naturalny mechanizm dzięki któremu nie wszystkie mutacje są od razu letalne. Rzecz w tym, że w organizmach klonów takich uszkodzeń jest znacznie więcej niż u przeciętnych przedstawicieli tego samego gatunku, powstałych na drodze "tradycyjnej". Część tych uszkodzeń ujawnia się w postaci chorób i wad genetycznych, powodujących niejednokrotnie cierpienia zwierząt. W dodatku potomstwo takich klonów z dużym prawdopodobieństwem odziedziczy wady swoich rodziców i będzie również obarczone chorobami.
  13. Chodzi o to, że Oracle sprzedał rządowi USA oprogramowanie bez rabatów, jakich udzielali jego pośrednicy. W efekcie sprzedaż bezpośrednia była droższa od tej prowadzonej przez pośredników.
  14. Ja myślę, że to raczej nie tylko nieznajomość rynku, ale również "tumiwisizm" urzędników. No bo po co szukać tańszych i lepszych rozwiązań, skoro można wziąć pierwszą większą firmę, która zrobi stronkę. Co prawda za dużo większą kasę, ale co to za różnica, skoro kasa jest publiczna? Jurgi - niektóre urzędy to w ogóle unikają przetargów. Np. dzielą jedno zlecenie na kilka mniejszych, na które przetarg nie jest potrzebny i biorą do realizacji firmy znajomych czy rodziny.
  15. Niekoniecznie. Można stracić zęby w różnych okolicznościach. A poza tym próchnica nie jest wynikiem kiepskiej kondycji układu odpornościowego.
  16. No to chyba nie do końca tak. Jeśli ktoś ma mniej niż 10 własnych zębów (bo np. od razu wyrywał zamiast próbować leczyć), ale wszystkie one byłyby zdrowe, to ryzyko chyba również by spadało? W końcu czynnik wywołujący chroniczny stan zapalny byłby likwidowany, nie? Więc to nie ilość zębów a ich jakość wydaje się decydująca
  17. sylkis - ale właśnie to jest opisane w artykule. dzieciaki nie zastanawiają się "głębiej", bo zwyczajnie działa na nie rozwijający się układ dopaminowy -> skupiają się na nagrodzie :-)
  18. No właśnie nie tylko wirtualne straty. Mogą to być zarówno straty rzeczywiste, jak i zyski. I jedno i drugie wpływa na zatrudnienie. Ale wiele też zależy od tego jaka jest strategia marketingowa firmy, która jest okradana. Niektóre potrafią świetnie wykorzystać piractwo do rozpowszechniania swojego oprogramowania i przywiązywania klienta. W końcu klient kupuje produkt, który wcześniej ściągnął z Internetu za darmo. Tyle, że kupuje nie dlatego, że chce wspomóc producenta finansowo, ale dlatego, ze boi się kary. Może się też zdarzyć tak, że potencjalny klient nie kupuje produktu wcale, bo stwierdza, że nie jest tego wart i pozbywa się ściągniętych plików. Chyba nie ma łatwych odpowiedzi
  19. Dla mnie takim przykładem jak piractwo może zabierać pracę, są sklepy muzyczne. Kiedyś było ich całkiem sporo w moim mieście. Dzisiaj niestety płyty mogę kupić jedynie w supermarketach albo przez Internet. Nie wiem na ile było to spowodowane rozwojem piractwa, ale jakoś dziwnie upadek sklepów z płytami zbiegł się z rozwojem szybkiego Internetu i P2P. Prawdą jest, że piractwo może się częściowo przyczynić do rozwoju (przynajmniej niektórych firm i branż). Przykład z życia wzięty: niemal każdy grafik jakiego znam, zaczynał pracować na pirackim oprogramowaniu (Adobe, Corel). Zwyczajnie nie każdego stać, żeby od razu kupić program za kilka tysięcy złotych. Ponieważ taki grafik nauczył się obsługi programu, mógł zdobyć pracę (w agencji reklamowej albo zlecenia na własną rękę). Po roku albo dwóch, kiedy umiejętności grafika przekładały się na realne dochody, to taki grafik najczęściej kupował legalne oprogramowanie. Nie powiem, że wszyscy tak robią, ale bardzo wielu tych, których miałam okazję poznać. Ponadto duża ilość pracowników, którzy potrafią wykorzystywać dane narzędzie i nie trzeba ich szkolić, sprawia, że to narzędzie staje się popularne wśród firm, a więc jego sprzedaż rośnie. W tym przypadku nie wiem, czy piractwo jest takim wielkim złem. ALE tylko w tym przypadku, bo niestety nie można tego samego powiedzieć o muzyce, filmach, zdjęciach, czy książkach w postaci elektronicznej, a przecież to jest rozpowszechniane na największa skalę. Żeby było jasne, nie popieram piractwa w żadnej formie. Czy to będą programy czy cokolwiek innego. Ale myślę, że obliczając straty spowodowane piractwem, nie można wrzucać wszystkich do jednego wora i stosować do każdego jednej miary. Trzeba wziąć pod uwagę bardzo wiele czynników i niekoniecznie wszystko musi prowadzić do strat.
  20. No i o firmie się mówi. Innego powodu na stworzenie takich butów nie widzę
  21. Super, kolejne wyzwanie dla twórców stron A tak serio, to dobrze by było pozbyć się IE6 z rynku. Tylko to może nie być takie proste, jeśli IE9 nie będzie dostępne pod XP.
  22. Wcale nie twierdzę, że tak nie jest. Po prostu nie mogę się nadziwić głupocie i krótkowzroczności :-) Ok, ale to nie znaczy, że nie można stworzyć warunków, które pozwalałyby na rozwój takiego rynku w Polsce z pożytkiem dla budżetu. Niestety, zamiast wykorzystać możliwości, całkowicie się je blokuje.
  23. Mnie raczej dziwi, że zamiast wykorzystać e-hazard, jako źródło dodatkowych dochodów w budżecie, to się go blokuje. A przecież jak ktoś się uprze, to i tak znajdzie sposób na ominięcie blokady. Tylko kasa z podatków już wtedy nie trafi do polskiego budżetu. Zastanawia mnie też jak to się ma do krajów UE w których e-hazard jest całkowicie legalny. Polska ma prawo blokować strony internetowe z krajów należących do UE? W ten sposób zdaje się blokowałaby przepływ usług? Nie znam na tyle prawa, ale coś mi się wydaje, że tworzony jest kolejny bubel legislacyjny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...