Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

tempik

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1387
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    39

Odpowiedzi dodane przez tempik


  1. 9 godzin temu, pogo napisał:

    Piwo wydaje się bardziej prawdopodobne. Wymaga mniej złożonej obróbki zboża i mam dziwne podejrzenie, że ogólnie dużo łatwiej je wytworzyć z dzikich zbóż

    dla mieszkańca jaskini to był  wręcz cud, że piwo robi się same

    9 godzin temu, pogo napisał:

    Jakoś nie wyobrażam sobie uzyskania mąki z czegoś, co bardziej przypomina trawę niż pszenicę

    łatwo pewnie nie było, ziarenka mikroskopijne, do tego więcej w nim łuski jak ziarna


  2. 8 godzin temu, pogo napisał:

    Gdyby całego robota zalać w środku jakąś cieczą, to obwody elektryczne mogłyby być dowolnie mocno ściskane i wszystko by działało

    ale po co coś zalewać cieczą? wystarczy zrobić zwartą konstrukcję mocno upakowaną bez wolnych przestrzeni, ewentualnie zalakowane jakimiś żywicami które pozostałe naprężenia równomiernie rozłożą. Ewentualnie mógłby być problem z elementami ruchomymi takimi jak silniki które muszą mieć szczelinę miedzy stojanem i wirnikiem żeby się kręcić, ale je, tak jak proponujesz można by  zalać jakimś płynem mniej ściśliwym od wody i wtedy obudowa mogłaby być z cieniutkiej blaszki.

    Tylko to wszystko raczej nie jest niepotrzebne na 8000m, ale może kiedyś nurkując na Europie,Tytanie czy Jowiszu jak najbardziej się przyda.


  3. 19 minut temu, Przemek Kobel napisał:

    Liczyłem, że dotrze. Bez skutku.

    już mówiłem, ugór i sosny

    20 minut temu, Przemek Kobel napisał:

    A wiara, w to, że Kaszebe albo Łemke nie dogada się ze Ślązokiem, to jest, cóż... dość... naiwna.

    tak samo naiwna jest wiara że Polak "ani me ani be" w językach, nie dogada się z Czechem,Niemcem,Chińczykiem czy Szwedem i co z tego.

    Ale ja rozumiem, jak nie ma argumentów to wkracza wiara


  4. wcale mnie to nie dziwi, wszak nie od dziś wiadomo, że bez płynu wytrzyma się kilka dni, a bez chleba nawet miesiąc ! ;)

    do tego piwo nie traci kalorii w procesie fermentacji co było bardzo ważne w tamtych czasach. No i najważniejsze, w fermentującym piwie jest znacznie mniej patogenów niż w wodzie z naturalnych zbiorników. może nawet piwo ratowało nasz gatunek w jakiś krytycznych epidemiach.

     


  5. 15 minut temu, Przemek Kobel napisał:

    Jak się za dużo pisze, a za mało czyta...

    czkawki dostałeś że ciągle to powtarzasz?

    17 minut temu, Przemek Kobel napisał:

    Dlatego na przykład Polacy też mogliby nauczyć się tych krzaków i komunikować z Chińczykami bez znajomości mowy.

    chyba to samo mówiłem.... ale nie wnikam bo u mnie tylko sosny dają radę rosnąć a u Ciebie to pomidorki i inne warzywa żyznych gruntów.

    Ale dalej tej niezwykłości nie wyjaśniłeś. jak nie znasz wymowy angielskiej(bo nie masz okazji pogadać) i wyskoczysz do angola z wymową polską"hi, my name is..."  to kopara angolowi opadnie, a jak mu to na kartce napiszesz to będzie OK. A już dokładny przykład jak z twoimi Chińczykami to amerykański i brytyjski, niektóre wyrazy inaczej się wymawia mimo tej samej pisowni i znaczenia.

     

     


  6. Godzinę temu, Przemek Kobel napisał:

    Tak to jest, kiedy się za dużo pisze, a za mało czyta. Tzw. język chiński ma odłamy mniej więcej tak pasujące do siebie, jak węgierski do fińskiego (oba są z tej samej rodziny)

    dalej nie widzę czegoś niezwykłego

    mandaryński/kantoński to  dialekty. z tego co widzę to mają ten sam lub zbliżony zestaw znaków a różną wymowę. góral ze ślązakiem też słabo się dogadają a jak spojrzą na tekst pisany to każdy z nich zrozumie i po swojemu wybełkota. Tak samo słowa w kodzie morsea Polak i Niemiec zupełnie inaczej wypowie i jeśli swoich języków nie znają to się nie dogadają, ale jeśli zaczną oboje pisać morsem to bez problemu się dogadają(znając morse'a).

    chociaż nie, cofam.... z tym morsem to zupełnie inny przypadek :D


  7. 18 minut temu, Przemek Kobel napisał:

    Na kod Morse'a nie trzeba nic tłumaczyć. To zwykły alfabet łaciński.

    no ale twój mózg to robi, tłumaczy/przekształca swoje myśli na wyuczony system znaków morsea, a jak słabo znasz te znaki to idzie to wolno i z zadyszką.

    24 minuty temu, Przemek Kobel napisał:

    Chińskie krzaki, z drugiej strony, to ciekawsza historia.Bo te same gazety czytają ci od mandaryńskiego, co kantońskiego

    no to w Polsce masz tą samą a nawet większą ciekawostkę bo góral, kaszub i slązak i kurpie też czytają tą samą gazetę!


  8. 9 godzin temu, Delor napisał:

    Niewielki zysk a koszt opracowania technologii duży

    zrobienie takiego robota to żaden problem, ale to co jest teraz po prostu wystarcza. W takim robocie pustych przestrzeni jest mało i pancerz wystarcza. Co innego z batyskafem, tu już musi być trochę przestrzeni dla człowieka a to już problem żeby przy takiej powierzchni konstrukcja nie implodowała.


  9. 9 minut temu, bea napisał:

    Zastanawiam się czy można porównywać osobę dwujęzyczną, której drugim językiem jest migowy, z osobą dwujęzyczną posługującą się różnymi językami mówionymi, np. angielskim i polskim.

    wydaje mi się że można na pewnym poziomie, bo przecież mowa to translacja naszych myśli na ruch strun głosowych, sam proces tłumaczenia przy języku migowym, kodzie  morse'a czy tańcu pszczół powinien być identyczny. bierzesz jakąś myśl, szukasz w pamięci odpowiedników wyrazów w innym języku i uzewnętrzniasz wynik tłumaczenia.

    chociaż cała sprawa jest bardziej skomplikowana bo jak bardzo dobrze pozna się dodatkowe języki i codziennie nimi operuje to ten język podstawowy zanika i wtedy zaczyna się myśleć we wszystkich pozostałych i mózg nic nie musi tłumaczyć. A właściwie działa wtedy jak np. słownik Polsko-Francuski, gdzie u "normalnego" człowieka jest w głowie słownik Polsko-Niemiecki i Niemiecko-Francuski, trzeba się namachać żeby wydukać coś po francusku :D


  10. 35 minut temu, bea napisał:

    He, he, to ja zamawiam zakupy spożywcze z Tesco online i miły pan mi wnosi do mieszkania ;D A inne rzeczy zamawiam na Allegro, w sklepach i aptekach internetowych :P Stacjonarnie mało co kupuję, bo też i nie ma za bardzo wyboru, a ceny, zwłaszcza w aptekach, są w dużym mieście sporo wyższe niż w sieci

    sama widzisz... ciężkie czasy :D

    Ale nie ma co narzekać  bo dzięki temu wszystkiemu jesteśmy w stanie dużo więcej zrobić,doświadczyć itd. w ciągu 1 dnia. Kiedyś wolniej się żyło ale też mniej w życiu doświadczało. Moja babcia w ciągu całego życia tylko kilka razy była w mieście oddalonym o 50km i to było dla niej strasznie ekscytujące i pamiętała to do końca życia


  11. tak zwany "sport" czy "aktywność fizyczna" nic nie daje i nie da się porównać do trybu życia jeszcze z przed 2 dekad. Na moim przykładzie z małego miasteczka: kiedyś aktywność fizyczna zaczynała się wraz z obudzeniem i kończyła kładąc się spać, i tak 365 dni w roku. Samochodu się nie używało mimo że stał w garażu. Całe miasteczko(kilka kilometrów w każdą) nie było problemu kilka razy dziennie przemierzyć pieszo czy rowerem, telefonów komórkowych nie było więc też trzeba było dużo więcej się nachodzić. A dzisiaj? wielkim sportowcem jest ten co 4x w tygodniu przez godzinkę gdzieś wylezie na dwór! Do sklepu oddalonego o 1km jadę samochodem, wjeżdżam do środka ruchomymi schodami i siat nie dźwigam tylko wiozę w wózku pod sam samochód. Tego nie da się odrobić w godzinkę biegu dziennie. Do tego dochodzi globalny konsumpcjonizm, jest wszystko, przez cały rok, nawet w małym sklepiku. Kiedyś jedzenie było drogie i tylko sezonowe, jadło się dużo mniej, szczególnie mięsa

    • Pozytyw (+1) 1

  12. 1 godzinę temu, Bongos napisał:

    to może być ta zaleta tego izotopu, długi czas życia w stanie metastabilnym

    "może" to za mało powiedziane, chyba każdy chciałby mieć bateryjki które samoczynnie do połowy rozładują się po 200tys. lat :)

    3 godziny temu, Jarek Duda napisał:

    186 ma czas połowicznego rozpadu tylko 3.7 dnia - kolejna dyskwalifikacja dla cyklów ładowania

    no właśnie, kilka cyklów rozładowania i nawet natychmiastowego ładowania i na złom.... coś tu nie gra

    Godzinę temu, thikim napisał:

    Ale to nie będzie do dieslów tylko do elektryków :)

    to wtrącenie zdania o akumulatorach "dla ludu" to chyba jakiś zabieg stylistyczno-literacki :D ja nie widzę oczami wyobraźni takiego ogniwa w żadnym pojeździe dieslu,meleksie,i innym.

    jakieś przemysłowe zastosowania w energetyce też słabo bo mało tego renu,drogo, i jest potrzebny w innych zastosowaniach. chyba tylko te sondy kosmiczne zostają. wysłać raz na ruski rok 1 sztukę niech leci i przez 200tys lat głosi wielkość cywilizacji ludzkiej w zakamarkach kosmosu :)

     

     


  13. 40 minut temu, Jarek Duda napisał:

    Bombardując neutronami zmieniamy ilość neutronów w jądrze - izotop danego pierwiastka

    Trzeba się postarać żeby tak było. Jak neutrony będą miały za małą energię to sprężyście odbiją się od jądra oddając im część swojej energii


  14. Godzinę temu, Jarek Duda napisał:

    Natomiast żeby mieć baterię z cyklem ładowania, potrzebujemy bezpośrednio przechodzić z renu 186 do 186m o 150keV wyżej

    wydaj mi się, że własnie nie za szybkimi neutronami chcą obijać jądra re 186 żeby je podbić do re186m.

    9 minut temu, pogo napisał:

    bo każdy ren 186 jest metastabilny...

    w artykule jest zobrazowany przykład

    no każdy ma taki dołek, ale niekoniecznie w nim musi siedzieć. masz 2 identyczne kamienie, jeden zostawiasz na ziemi a drugim rzucasz pod górkę i zatrzymuje się w dołku. ten na ziemi już nie ma energii potencjalnej, a ten który ugrzązł wystarczy leciutko trącić i może ukazać swoją energię kinetyczną nabijając co guza podczas upadku :)

     


  15. 8 minut temu, Jarek Duda napisał:

    czyli nie ładowanie renu 186, ale zupełna zmiana izotopu

    no nie wydaje mi się. napisane jest :

    W dniu 10.09.2018 o 12:21, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    Maria będziemy badali możliwości uzyskiwania renu 186m

    m czyli metastabilny.

    jakby było tak jak mówisz to by chcieli ćwiczyć prawie alchemię :), aż tak chyba ich nie poniosło....

     


  16. Godzinę temu, thikim napisał:

    Po co Ci takie super ogniwo w dieslu do rozruchu?

    no, duży diesel, duży prąd potrzebny żeby obrócić wałem :)

    Godzinę temu, Jarek Duda napisał:

    a jej "ładowanie" to już kompletna masakra.

    ale z tego co zrozumiałem to  właśnie to chcą robić w Marii

     

    W dniu 10.09.2018 o 12:21, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    W naszym reaktorze badawczym Maria będziemy badali możliwości uzyskiwania renu 186m w wyniku napromieniania neutronami specjalnie przygotowanych tarcz – wyjaśnia dr Rafał Prokopowicz z Zakładu Badań i Technik Reaktorowych NCBJ.

     

    optymizm spada jak sprawdzi się jak ren jest rzadki i drogi. nawet jak wszystko zadziała to będziemy tą technologię mogli jedynie pokazywać palcem w książce czy telewizorze. Zupełnie jak z baleronem za komuny, każdy go widział ale nieliczni kosztowali :)


  17. Godzinę temu, thikim napisał:

    Większym problemem wydaje mi się kwestia sprawności. To że mamy ileś tam energii nie oznacza że dostaniemy prąd o odpowiedniej mocy w odpowiednim czasie

    chyba mówisz o mocy a nie sprawności?

    w zależności od zastosowania najbardziej pożądanymi właściwościami aku jest pojemność  i moc. sprawność obecnie jest najmniej ważna. kupując aku do samochodu najważniejsze jest dla mnie żeby miał przynajmniej 800A inaczej będzie problem z rozruchem. Kupując aku do tel. czy samochodu elektrycznego najważniejsza jest pojemność żeby daleko zajechać, chociaż mocą też bym nie pogardził żeby ładnie przyspieszać. W jakiejś elektrowni buforowej, np szczytowo-pompowej też najważniejsza jest moc i pojemność. Najmniej ważne jest że jak ładuję aku telefonu 0,5Ah to ładowarka weźmie 1Ah czy 10Ah, ładowanie aku kwasowego czy litowo-jonowego w elektryku to samo. w elektrowni szczytowo pompowej też nikt się nie przejmuje tym, że pompując na górę wodę zużyje 10MWh, a spuszczając ją z powrotem na turbinę odzyska te 50 %. Oczywiście fajnie by było żeby wydajność była dodatnia i jak najwyższa ale jest ona najmniej ważna w aku


  18. W dniu 8.09.2018 o 03:45, ex nihilo napisał:

    Przy pierwszym użądleniu jest to częste nawet u osób z silnym uczuleniem - niebezpieczne są następne użądlenia.

    Ale nie jest to regułą, co niestety miałem nieprzyjemność doświadczyć. Jako małe dziecko dostałem strzała od pszczoły blisko serca. W ciągu kilku minut dostałem wstrząsu i przemieniłem się w wampira, dostałem takiego światłowstrętu że wyłem z bólu i uciekałem w cieniu drzew do ciemnej szopki, następnie kaszel i duszenie, jeszcze kilka minut i zrobiłem się cały fioletowy jak śliwka, kolejne minuty i napuchłem jak balon wszystkie stawy tak mi napuchły że nawet palcem nie mogłem ruszyć. To że żyje to niesamowity zbieg okoliczności. To że ojciec zainteresował się czemu kaszle w tej szopce, to że mieliśmy samochód i mogliśmy w 5 min dotrzeć do lekarza i to że zastaliśmy w domu jedynego lekarza w małej mieścinie. Tak więc mały owad a może nieźle namieszać.

    użądlenie przez pszczołę kilka lat później już nie było tak dramatyczne, duży bolesny obrzęk przez kilka dni, i to tyle

    W sezonie przy jedzeniu w plenerze zalecam każdemu żeby przed każdym kęsem czy łykiem sprawdzać co się bierze do buzi bo mała osa czy pszczoła gryząc kogoś w język czy przełyk potrafi powalić 100kg faceta który na nic nie jest uczulony.

     

    • Lubię to (+1) 1

  19. 22 godziny temu, 3grosze napisał:

    Na obecnym etapie rozwoju naszej cywilizacji, dysponujemy informacją , której nigdy nie posiadały cywilizacje upadłe, więc znając mechanizmy destrukcyjne, mamy  wiedzę jak nie powtórzyć błędów przodków i nie popełnić "grzechu zaniechania" doprowadzając do samozagłady. Teraz już wiemy, że z  naturą musimy współpracować, a nie ją łupić, jak kolonia drożdży.

    twierdzisz że mieszkańcy Wysp Wielkanocnych znający się na astronomii, nawigacji, inżynierii nie wiedzieli że wycinając drzewa podcinają gałąź na której siedzą? Chyba nie można być aż tak inteligentnym i zarazem debilem w jednym ciele.

    22 godziny temu, 3grosze napisał:

    Teraz już wiemy, że

    tak, rybacy na Bałtyku smęcący że z roku na rok jest mniej śledzi wiedzą i co z tego?! gosposia domowa wrzucająca tabletkę do zmywarki wie ile dobra zrobią fosforany spływające do morza i co z tego?, rolnicy to samo, wszyscy zmotoryzowani to samo i można wymieniać w nieskończoność. już jaskiniowcy bazgrający malowidła w jaskiniach wiedzieli że jak przetrzebią zwierzynę to ich dzieci będą miały kłopoty z zaspokojeniem swojego głodu.

    Twierdzenie że "teraz" wiemy a jeszcze wczoraj nie, jest niedorzeczne. A na dodatek ta wiedza nic nie zmienia, bo Polak oburza się że Japończyk wyżyna zagrożone wieloryby, a Japoniec oburza się że Polak pali węglem w elektrowniach. A Angol który nie tak dawno wyciął swoje lasy ma dużo rad dla Brazylijczyka wycinającego las deszczowy.  Jeden wielki egoizm i hipokryzja

     

    • Pozytyw (+1) 1

  20. To jest raczej całkiem naturalna droga ewolucji a nie ślepa uliczka.o drożdżach coś mogę powiedzieć bo robię wino czasami :) spalając cukier zatruwają swoje środowisko alkoholem. Stężenie rośnie przez co ginie coraz więcej mniej odpornych szczepów przez co tempo wzrostu % maleje. W końcu giną prawie wszystkie, zostaje grupka najbardziej twardych które już bardziej nie podnoszą % i zaczynają hibernować czekając na obniżenie poziomu alkoholu. Nigdy nie ma sytuacji że drożdże same się całkowicie unicestwią.

    Z ludźmi jest identyczne. Będzie przeludnienie,za mało miejsca, zasobów to choroby nas dziesiątkują a następnie sami się wybijemy w globalnych wojnach. Przetrwa garstka która na gruzach znacznie się mnożyć i tak w kółko. Tak jak z drożdżami wydaję mi się że ludzkość sama siebie nie jest w stanie zlikwidować


  21. 18 minut temu, bea napisał:

    Myślałam, że propolis, to bardziej na zakażenia, a to tylko stan zapalny. Jakaś konkretna ta maść, bo chyba są różne, z różnym składem i zawartością propolisu?

    dlatego też byłem sceptyczny, ale działał. trochę jak steryd, jak już skóra była w opłakanym stanie to fajnie zaleczał ją i szybko regenerował. po odstawieniu oczywiście objawy wracały, ale doraźnie było to lepsze od sterydów. nazwy niestety nie pamiętam, ale poza propolisem i jakimiś roślinnymi olejkami nic w niej nie było

    • Lubię to (+1) 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...