Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

tempik

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1387
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    39

Odpowiedzi dodane przez tempik


  1. Ja nie rozumiem dlaczego np. baterie w takich misjach podlegają redundancji, a już instrumenty nie. Przecież to one mają badać i przesyłać dane. To tak jakby wysłać tam astronautę z 1 nogą,1 ręką,1nerką i jednym płucem. Misja wysokiego ryzyka. Do tego kwastia czasu, zapewne zaprojektowanie i wysyłanie misji to ponad dekada. Zakładając że nie biorą do tego żółtodziobów, zespół który zawali misję już raczej w swojej karierze zawodowej nie będzie miał okazji na rehabilitację


  2. Nie rozumiem. Jeśli ta wiertarka była tak strategiczna to dlaczego okazała się tak słaba? Przecież alpiniści akumulatorówką za 100zł potrafią rozwiercić wielką granitową górę za jednym podejściem.tutaj sprzęt za miliardy i taka kicha? Mogli się doradzić w Castoramie jakiego chińczyka zamontować


  3. Instytut geodezji i  kartografii to taka ostoja PRLu to i z technologią się zatrzymali. ta ich ortofotomapa jest bez kolorów, a szczegółowość tylko trochę lepsza od Google earth. to jest słabe w porównaniu z komercyjnymi danymi z satelity. A co do zniekształceń to pomysl o tym że samolot unosi się i opada to daje zniekształcenia których nie da się wykryć i usunąć. Z korektą zdjęć robionych pod kątem nie ma problemu.

     


  4. @3grosze

    Podaj jakieś konkrety gdzie jeszcze takie samoloty pracują bo ja nie widzę dla nich miejsca na rynku. Nie utrzymujesz pilotów,nie serwisujesz,tankujesz samolotu,itd. zamawiasz zdjęcie i za parę dni masz z satelity. Jakby było taniej i lepiej to UE inwentaryzowaloby grunty rolne właśnie tak, a jednak robią zamówienia na fotki z satelity


  5. Co do obliczeń to nie miałem na myśli liczenia i testowania wszystkiego od podstaw , od wytrzymałość każdej śruby. Zresztą nikt tego nie robi bo sięga się już do opracowanych wzorców.chodzilo mi o wzięcie maszyny o znanych już parametrach (w warunkach ziemskich) i przeliczenie jej na warunki o mniejszej gęstość atmosfery i grawitacji


  6. 9 godzin temu, thikim napisał:

    W takim razie lepiej byłoby przeprowadzić test załóżmy na 20 km. To się da obliczyć na jakiej wysokości na Ziemi siła przyciągania i siła pompowania atmosfery w dół będą odpowiadały temu na Marsie.

    ale tu chyba nie ma nic do liczenia, siła nośna w uproszczeniu zależy od gęstości ośrodka i prędkości skrzydeł/śmigieł. Grawitacja tutaj nic nie zmienia, jedynie określa maksymalną masę całego pojazdu.

    3 godziny temu, ex nihilo napisał:

    Helikopter - dron pewnie by znacznie wyżej mógł niż normalny.

    No raczej nie. Z Ziemskiego doświadczenia widać że łatwiej jest po prostu zwiększyć powierzchnię skrzydła w wysoko latających latawcach niż wycisnąć to samo z modyfikacji napędu. Te małe śmigiełka drona musiały by kręcić się z prędkościami których raczej by nie wytrzymały.


  7. 15 minut temu, darekp napisał:

    Ale przyciąganie grawitacyjne na Ziemi jest inne niż na Marsie (na tym drugim jest coś koło trzech razy mniejsze)

    to niewiele daje, odczepienie w zewnętrznych partiach atmosfery ziemskiej helikoptera niewiele mu da, spadnie jak kamień, zresztą jak i samoloty. tytanowe łopaty wirników są  za słabe żeby kręcić się z odpowiednią prędkością. chyba że zaczerpną z projektu Leonarda da Vinci i zrobią śmigła z ogromną powierzchnią :) tylko słabo widzę upchanie tego do wąskiej rakiety, wystrzelenie,lądowanie i na koniec rozłożenie tego


  8. 16 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

    Z jedzeniem jest tu taki problem, że znaczna część turystów obżera się znacznie więcej i marnuje znacznie więcej niż gdy są w domach. Więc tak, jest tutaj nadmiar zanieczyszczeń.

    Zgadza się, jak jest się w nowym miejscu to raczej wszystko jest nie zoptymalizowane jak w domu, pory posiłków, ilości itd. Ale to żadna różnica w porównaniu ze stałym miejscem zamieszkania. Dam przykład biedronki. Co tydzień obserwuję jak pracownicy połowę lodówek z pakowanym mięsem wyrzucają, tony żarcia z jednego sklepu! które pochłonęło masę tlenu,paliwa i innych zasobów żeby się wykształcić i przerobić. Każdy przychodzi i bierze najświeższe(zresztą sam tak robię), reszta owoców,warzyw,pieczywa,mięsa,ryb trafia do dostawcy do zutylizowania. Te ilości trafiające do kosza naprawdę są olbrzymie. Wszystkim bardziej się opłaca zmarnować niż żeby klient zapamiętał że czegoś zabrakło i zaczął chodzić do konkurencji. I to że nie kupiłeś więcej niż możesz zjeść nic nie zmienia, bo i tak to jedzenie jest marnowane, u siebie czy na końcu świata nie ma to znaczenia. Resztki normalności widzę np. w lokalnej piekarni, gdzie pod koniec dnia już nie kupię chleba, bo piekarzowi bardziej się opłaca jak zabraknie 2 chlebów, niż by zostały 2 za dużo. Ale to jest margines i raczej ciekawostka a nie norma w dzisiejszym handlu.

     


  9. Godzinę temu, nantaniel napisał:

    No akurat plastikowe badziewie produkowane w Chinach udające pamiątkę znad Bałtyku w postaci plastikowej latarni przyklejonej do kamienia generuje zanieczyszczenia - raz, że ktoś musiał wyprodukować te szkaradztwo, a dwa, że zostało przesłane z drugiego końca świata.

    no to nie jestem w temacie, zresztą nigdy nie byłem bo pamiątek nie kupuję. Ale niech pierwszy rzuci kamień ten co nie kupuje plastykowych toreb,butelek PET i nie ma w szafie nic z made by China :D

     

    41 minut temu, Jajcenty napisał:

    Jak widzę filmy promujące statki wycieczkowe, zdjęcia z kuchni, wykwintne jedzenie na stołach, to zawszę widzę rzekę łajna jaką ten hotel zostawia za sobą.

    Łajno jest OK :D za oczyszczalnie ścieków posłużyła wątroba która bierze na siebie utylizacje chemii którą były pędzone mandarynki i inne frykasy.

    44 minuty temu, Jajcenty napisał:

    Turlam się średnio rocznie 10 kkm. Jedna wycieczka np do Barcelony to 4kkk. Nie wiem ile gramów CO2 na km*kg wytwarza lotnictwo, ale nie będzie to jakoś znacząco mniej niż w transporcie samochodowym. Zatem jedna wycieczka może znacznie zmienić bilans.

    10kkm to turla się przeciętny Kowalski do pracy i z powrotem. Najczęściej pokonuje ten dystans dużym passatem  B5 FL TDI w jednoosobowym składzie :D

    A teraz policzmy samolot: przeciętny Boeing 737-800 od Ryanair. 2500kg/h lotu co daje 1,5kg paliwa 100km na pasażera(przy pełnym składzie)

     


  10. Dla mie wygodne urządzenie to takie które mogę obsługiwać na kanapie, leżaku. Więc pecet nie bardzo. Sensownie moc i atuty peceta można (poza biurem)do grania wykorzystać, całą resztę można na wirtualne maszyny przenieść i małe urządzenia które zrobią to co blaszak

     


  11. Dzisiaj blaszak ma sens jeszcze w biurze i do mocniejszego grania. Ja zmigrowałem do dużego telefonu który jeszcze się mieści w kieszeni. Komputer w domu włączam okazjonalnie. Tablety >8" nie mieszczą się w kieszeni więc są przegrane. Głupio żeby facet nosił torebkę specjalnie na tablet :D


  12. 6 godzin temu, Filipe napisał:

    Wszelkie leki w tym także antybiotyki powinny być wytwarzane w ciele pacjenta przez mikroorganizmy które potrafiłyby wytwarzać zmutowane przeciwciała, tak więc nie byłoby możliwe uzyskanie przez mikroorganizm antybiotykooporności

    Chyba nie wiesz o czym mówisz. proste organizmy nie maja pamięci immunologicznej. Nie potrafią nauczyć się reagować na nowe zagrożenia. Do tego nawet nasze własne limfocyty mogą być bardzo niebezpieczne jak im się coś pomyli. Obce mikroorganizmy w ciele, ukryte przed układem odpornościowym to recepta na globalne wymieranie.

    Najlepsza metoda na lekoodporność to metoda chłopów z przed wieków w rolnictwie czyli zmianowanie. Trzeba dopuszczać do użycia tylko kilka typów antybiotyku, a po dekadzie zmieniać na kolejne(dotychczasowe chowając i zakazując stosowania). Jakiś czas temu  naukowcy odkryli że penicylina znowu zaczęła działać,  już prawie nigdzie jej nie stosowano bo nie działała, odłożono ją na 20 lat i proszę, znowu działa.

    Ale wiadomo, kasa. Nikt nie będzie wymyślał nowych leków które będzie musiał po chwili odłożyć do sejfu. to się nie opłaca

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...