Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2120
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    104

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. Sprowadzenie problemu na poziom wiary (wierzę, że bóg* jest/wierzę, że boga nie ma) jest moim zdaniem niewłaściwe. To zbytnie uproszczenie, i to zarówno w przypadku "bóg jest", jak i "boga nie ma", co zresztą wynika z Twojego pierwszego zdania "Tak dopuszczam", które nie mieści się w zero-jedynkowym układzie "jest/nie ma". Z reguły przekonanie o istnieniu boga lub jego nieistnieniu, albo dopuszczenie jego istnienia, jest mieszaniną bardzo wielu elementów: wewnętrznych odczuć, wpływu otoczenia, argumentów racjonalnych lub pseudoracjonalnych itp., itd., które tworzą skomplikowany układ zbiorów rozmytych, w sumie dających przekonanie o istnieniu/nieistnieniu boga w zakresie od fanatycznej "wiary" do fanatycznej "antywiary". Np. wiara Świadów Jechowy jest w rzeczywistości bardzo silnie zracjonalizowana, opiera się nie tyle na czystej "wierze", co na (pozornie) racjonalnej argumentacji. Pozornie racjonalnej, bo merytoryczna wartość tych argumentów jest co najmniej bardzo wątpliwa. I tak dalej, bo praktycznie w każdym przypadku wiary w istnienie boga jakaś mniej czy bardziej zracjonalizowana argumentacja istnieje. Podobnie jest z ateizmem - faktycznie może być "wiarą", ale nią być nie musi, może być mocno zracjonalizowany, tym bardziej, że z zasady nieistnienie nie wymaga dowodu, dowodu wymaga istnienie, czyli to wierzący powinni udowodnić istnienie boga. Czy może raczej "to bóg powinien udowodnić swoje istnienie". Jeśli z tego wymogu rezygnujemy, to dopuszczamy, że dowolny absurd może być traktowany jako fakt, z konsekwencjami, które łatwo sobie wyobrazić, np. takimi, że jedyną metodą rozstrzygnięcia sporu pozostaje mordobicie, itd. Mnie w tym wszystkim najbardziej interesuje sprawa samej wiary, niezależnie od tego, czy odnosi się ona do jakiegoś boga, czy do czegokolwiek innego, np. wiary w E=mc^2, bo wierzyć można we wszystko, nie ma w tym żadnych ograniczeń, poza własną wyobraźnią... "wierzę, że...". A interesuje mnie to przede wszystkim dlatego, że tej zdolności wierzenia jestem pozbawiony, i nawet nie wiem, czy więcej na tym zyskuję, czy tracę Nie wiem, który świat jest ciekawszy - ten składający się bardziej z "wiar", czy taki, który jest układem prawdopodobieństw. No i się pewnie tego nie dowiem Pozostając w swoim świecie: oceniam, że prawdopodobieństwo istnienia realnego, obiektywnego bytu, który by pasował do większości definicji "boga", jest skrajnie małe. Czasem nawet chciałbym wierzyć, że istnieje jakiś "dobry bóg", że gdzieś tam spotkam ludzi (i zwierzaki też), których tu lubiłem, albo odwrotnie, tych (tylko ludzi), którym tu nie zdążyłem dać w zęby... no i nic z tego. Nawet jak próbuję w to wierzyć, natychmiast pojawia się "prawdopodobieństwo zaniedbywalnie małe"... * - "boga" z małej litery, bo piszę o bogu dowolnym, a nie jakimkolwiek konkretnym
  2. Co do MHD. Nie o konkretny, istniejący napęd mi chodziło, a o samą zasadę (np. http://pl.wikipedia.org/wiki/Magnetohydrodynamika), która umożliwia też zbudowanie napędu "odwrotnego" do tego, który istnieje - w istniejącym napędzana jest woda (maże być też inny płyn, gaz, plazma) wewnątrz silnika, co daje ciąg, jak w silniku odrzutowym. Czyli jest to w rzeczywistości silnik odrzutowy z wykorzystaniem MHD. Możliwy jest też taki napęd MHD, w którym napędzany będzie płyn (itp.) na zewnątrz silnika, podobnie jak robi to pływak czy wioślarz. Jak wynika z linku do EnDrive w en.wiki, który podałeś, nie tylko ja takie skojarzenie miałem: "Harold G. "Sonny" White, who investigates field propulsion at Eagleworks, NASA's Advanced Propulsion Physics Laboratory, notes that such resonant cavities may operate by creating a virtual plasma toroid that would realize net thrust using magnetohydrodynamics upon quantum vacuum fluctuations.". Właśnie w taki mniej więcej sposób wyobrażam sobie działanie podobnych napędów - to, co dzieje się wewnątrz silnika, wpływa na rozkład fluktuacji próżni zewnętrznej, a to z kolei daje "ciąg", który powstaje na zewnątrz silnika, a nie w nim. W takim przypadku nie ma problemu z kudłami barona M., bo baron ma podparcie pod łokcie - podparcie trochę wirtualne, ale zgodne z prawami fizyki.
  3. Nie mam teraz łba do wszystkich Twoich zagadek... przed paroma godzinami Łapa, superpsiura, do nicości się przeniosła, no i... sporo mułu pod deklem mi się zebrało. Ale do rzeczy, czyli napędu i samej próżni. Jaki najbardziej jest to system otwarty. Cały ten napęd, to w 99,9niechcemisieliczyćile99% próżnia, z odrobiną "czegoś tam"*, co tworzy jądra i elektrony. Zamknięta między lustrami fala wydostać się nie może (no chyba, że bardzo się uprze), ale oddziaływać z próżnią zewnętrzną pewnie może, a chyba nawet powinna, np. polaryzując ją. Od spolaryzowanej próżni do ciągu droga już niedaleka. O tym napędzie, a raczej o tych napędach, wiem w sumie tyle, co z tekstów w KW, czyli prawie nic, ale idea nie wydaje mi się absurdalna. Trochę mi się to kojarzy z MHD. Całkiem możliwe, że takich "napędów" w labach może być dosyć sporo, ale nikomu do głowy nie przyszło, żeby sprawdzić, czy toto ustrojstwo daje jakiś ciąg. Podejrzewam, że w p. 3 kombinujesz o napędzie odrzutowym, z żaglem jako dyszą wektorującą ciąg zapachu piwa * - a co to za "coś tam" chciałbym się dowiedzieć, zanim sam do nicości trafię, przypuszczam jednak, że musiałbym się tu pętać dużo za długo Edycja: sorki za wycięcie z Twojego tekstu większości emotek, ale system się buntował.
  4. Stalin, Mao, Kimów trójca... i wielu innych. Wmawiaj komuś coś tysiąc razy, to pewnie w to uwierzy Wiara jest prostsza niż myślenie, a często też bezpieczniejsza. Nie zmienia to faktu, że "zakład Pascala" (logicznie błędny zresztą) jest istotną motywacją, a często i podstawą wiary w takiego czy innego boga.
  5. Pozornie to, co napisałeś jest oczywiste, ale... przynajmniej w przypadku gatunku Homo sapiens (chociaż co do tego "sapiens" mam zasadnicze wątpliwości) ewolucja jest w znacznym stopniu sterowana, m.in. kulturowo - w skrajnych przypadkach (nazizm itp.) pojawiają się jednoznacznie określone plany, dążenia i zakładane cele. Skutecznośc takiej ewolucji sterowanej może być wątpliwa, ale takie działania są, i to w różnych skalach, od indywidualnej do masowej. Natomiast odchodząc od H. s. doprecyzuję swoje pytanie: można podejrzewać, że te procesy mózgowe, o których rozmawiamy nie są "wynalazkiem" gatunku H. s., czyli że w zbliżony sposób działały mózgi naszych przodków, a pewnie i wielu gatynków współczesnych. Mamy w takim przypadku następujące możliwości: - takie działanie mózgu dawało jakieś korzyści, zatem było w danych warunkach utrwalane i wzmacniane ("ewolucyjny sens"); - jest nieszkodliwym odpadem jakichś procesów lub struktur; - w jest ewolucyjnym śmieciem, który nie zdążył trafić na ewolucyny śmietnik. Oczywiście jest też możliwość "recyklingu" itp. Patrzę na swoje psiury... i szkoda, że nie mogą mi powiedzieć, czy np. czują "boga", i to bez przyćpania zielska Wcale tego nie wykluczam. Być może podobne odczucia są u zwierząt, przynajmniej niektórych, nawet silniejsze niż u ludzi i do czegoś im przydatne. Tylko jak to sprawdzić?
  6. Ciekawe czy ma to jakiś sens biologiczny/ewolucyjny, czy jest tylko "produktem ubocznym" innych działań mózgu. Podejrzewam raczej to drugie.
  7. Ze spokojem czekam na nicość. Prawdopodobieństwo innego rozwiązania tej "rozterki" oceniam na nieskończenie bliskie zera. pozdrawiam marek PS - jeśli Cię uraziłem w jakiś sposób, to wybacz jeśli możesz, chodziło mi tylko o poznanie argumentów.
  8. :) Czyli w sumie: wierz i nie marudź... albo piekło (takie czy inne) zaliczysz?
  9. No właśnie - dlaczego bóg (dowolny), zakładając jego istnienie jako bytu realnego, obiektywnego, "wymusza" wiarę, zamiast dać pewność, chociażby tylko taką jak E=mc^2?
  10. :) Sorki, ta "fachowca silnikowa" nie miała związku z Twoim tekstem - chwilę wcześniej czytałem artykuł o "archeolożce", no i powygłupiać z modnym ostatnio równouprawnieniem nazewniczym mi się zachciało... bo przecież jak może być archeolożka, to dlaczego by nie mogła być "fachowca silnikowa", rakietowa w dodatku
  11. Fachowca silnikowa nie jestem, ale chodzi pewnie o to, że dysze silników projektowane są do optymalnego działania na danej wysokości. Tylko na takiej wysokości (gęstość atm.) wytwarzają optymalny kształt strumienia gazów, dający maksymalny ciąg. Aerospike dostosowuje się do dowolnej wysokości, z tym że na wysokości optymalnej dla tradycyjnej dyszy osiąga 90% jej wydajności.
  12. Deprecha. Aktywna ciemność. Ciekawe by to było. Zastanawiam się nad warunkami (ujemna energia, ale co dalej), ale mam teraz 38 z hakiem i trochę mi się pod deklem gotuje
  13. Wzmocnione promieniowanie ciemności jasność da, jeśli w zbiorze rozmytym "ciemności->jasności" wśród obiektów jaśniejszych niż ciemniejsze owa ciemność się znajdzie
  14. Ciekawe, czy dr Hughes spróbował kiedyś zrobić proste doświadczenie: na moment wyjąć zasysający koniec rurki ze zbiornika i w ten sposób przerwać swój "łańcuch"? Zassany zostanie bąbelek powietrza, ale lewar nadal bedzie działał, chociaż siła przyciągania molekularnego cząsteczek powietrza jest zbliżona do zera. Zresztą wody i większości płynów też o wiele za mała, żeby 'lańcuch" był wystarczająco mocny. Czyli działa tu grawitacja + ciśnienie jak 'raweck' to opisał:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...