Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2140
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    106

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. Prenzentację zassałem, fajna, ale nie mam teraz czasu na szczegóły... Chyba jednak jak gwiazdka wydoli, to i przy........ Fakt, że to będzie tylko orzeszek, a nie żarło, no ale i orzeszek dobry, kiedy porządnego żarcia już nie ma
  2. @ Astro "Pogromcy" już chyba nie działają, do Top Gear smaruj, czemu nie... ciekawy byłby taki test. Weż jeszcze pod uwagę sprawy takie, jak wytrzymałość opony (m.in. konieczne ciśnienie), odprowadzanie ciepła, możliwość przeniesienia momentu, itp., itd.
  3. Hmm... żródła takie jak "Znaki czasu" i im podobne sprawdzam nie trzy razy, ale przynajmniej trzydzieści A tutaj pierwszy strzał (cytat): "Taki stan rzeczy utrzymywał się ponad 20 lat, choć formalnie eutanazja była nielegalna i do 1994 roku jej przeprowadzenie skutkowało przesłuchaniem policyjnym i groźbą postawienia w stan oskarżenia. Sugeruje się, że taki stan prawny mógł być przyczyną niezgłaszania wszystkich rzeczywistych przypadków eutanazji. Szacuje się, że rocznie w Holandii w przypadku około 400 terminalnie chorych, którzy nie są w stanie wyrazić swojej woli ze względu na zaburzenia stanu psychicznego towarzyszące nieuleczalnej chorobie, holenderscy lekarze (głównie podstawowej opieki zdrowotnej, ang. general practitioners) sugerowali skrócenie życia. W 83% tych przypadków konsultowano się z rodziną pacjentów. W przypadku części takich pacjentów została przeprowadzona eutanazja. Przyjmuje się, że przypadki eutanazji wbrew woli terminalnie chorych nie miały miejsca w Holandii lub są zjawiskiem marginalnym i z tego powodu nie zostały odnotowane[4]. https://pl.wikipedia.org/wiki/Eutanazja 4. ↑ a b c d e Stone G. Suicide and Attempted Suicide. New York, Carroll & Graf Publishers, 1999. ISBN 0-7867-0940-5 Na sprawdzanie dalej nie mam czasu, ale i ochoty - wystarczy mi, że w artykule w "Znakach czasu" nie ma przypisów do cytatów ani podania bezpośredniego źródła, a w spisie literatury widzę głównie wydawnictwa do "Znaków czasu" podobne. Czyli - szkoda czasu. A jak u nas ktoś będzie chciał zaciukać śmiertelnie chorego dziadka lub babcię, to i tak to zrobi - jeśli z głowy denata nie będzie wystawał trzonek siekiery, to lekarz bez problemu podpisze akt zgonu z przyczyn naturalnych.
  4. Z oponami nie jest tak prosto. Nadmierne tarcie może spowodować powstanie zbyt grubej warstwy stopionej/spalonej gumy, która może działać jak smar, lub zniszczenie opony. Do tego ogólna przyczepność, która nie tylko od samego tarcia zależy, ale i od "wczepiania się" w nawierzchnię (im większa powierzchnia, tym lepiej), itd. Do tego dochodzi wysokość opony - ogólnie im niższa tym lepiej (mniejsze odkształcenia), ale bardzo wąska i niska, to wóz drabiniasty... I tak dalej. Czyli w sumie...
  5. Jeśli przyrżnie dokładnie biegunowo, to chyba jednak będzie mogła plumknąć bez orbity i dysku. Prawdopodobieństwo minimalne, ale jednak niezerowe.
  6. W wielu przypadkach chodzi o zwyczajny brak możliwości technicznych - ciężka choroba, szpital, paraliż i inne takie. I dlatego uważam, że prawo do dobrowolnej eutanazji powinno być, i to jako jedno z praw podstawowych. Kto nie będzie chciał, nie musi z tego prawa korzystać.
  7. Wkurza mnie to po prostu, bo w razie draki sam będę musiał sobie sprawę zorganizować, i to tak, żeby nikt nie był podejrzany o pomoc.
  8. Skąd wiemy? Czas będzie tu chyba dobrym miernikiem. A tak bardziej ogólnie - paradoksalnie za "straszną" uznawana jest zwykle śmierć tylko paskudnie wyglądająca, jakieś rozerwanie bombą na strzępy, i inne takie, kiedy w rzeczywstości delikwent nawet nie zdąży się zorientować, że coś nie tak... a powolne umieranie na takie czy inne choróbsko już tak bardzo "straszne" nie jest. Eutanazja na życzenie tylko w kilku krajach jest dozwolona, a gdzie indziej... a męcz się, bo my mamy takie czy inne wierzenia, ideały czy inne takie. @ glaude No to mamy uzgodnione Kiedyś, jak zawodowo pstrykałem robale i inne takie, dosyć ostro musiałem wleźć w sprawy działania ich zmysłów, teoretycznie i praktycznie: coby mi nie uciekały, a też, jak było to potrzebne, cobym mógł nimi trochę sterować, żeby w oświetleniu i kadrze odpowiednio siedziały Teraz już tylko jakieś resztki teorii pętają się po głowie, chociaż to, co praktycznie przećwiczyłem, nadal działa całkiem nieźle... mucha nie ma prawa uciec, kiedy chcę ją złapać (wypuszczam) Przy okazji focia pokazująca to, o czym pisał Astro: składanie jaj w ciele larwy żerującej w drewnie. Tutaj owad miał ułatwione zadanie, bo jest szczelina, ale taki stwór potrafi wykryć larwę e drewnie na głębokośći do 4 cm i bardzo precyzyjnie wwiercić się w to miejsce wystającym mu z zadka wiertłem (dokładniej to podwójna piłka). Później pokładełkiem odszukuje larwę i składa na niej jaja, ten gatunek chyba jedno, o ile dobrze pamiętam. Nazwy nie pamiętam, jak odszukam, to napiszę.
  9. Ogólnie się zgadzam, chociaż jestem mięsożerny (niestety). Ale z drugiej strony śmierć skorupiaka we wrzątku jest raczej bardzo łagodna w porównaniu np. z rozrywaniem przez rybę na kawałki lub połknieciem w całości, czyli... Chrabąszcza wyżarły w nocy, kiedy był do nieprzytomności schłodzony, mrówki lub jakieś gryzonie. Kilka w podobny sposób wyżartych widziałem, ale tylko ten był żywy - inne miały też wyżarty tułów. Larwy os są na ogół bardzo sprytne: aź do końca nie ruszają układu nerwowego.
  10. Najlepiej chyba zamrozić (nie zaszkodziłoby wcześniej przytruć czystym azotem) i wrzucić do wrzątku. Prawdopodobnie układ nerwowy nie zdąży wtedy zareagować. Ale... tu jest jeszcze jedna sprawa - czy skorupiaki w ogóle odczuwają coś takiego jak ból. Mam np. dosyć makabryczne fotki chrabąszcza (stawonóg oczywiście, ale...), który ma całkiem wyżarty od wewnątrz odwłok i pomimo tego zachowuje się normalnie, jakby nic się nie działo. Nie wiem, czy te fotki nadają się do pokazywania, nawet tutaj... Podobnie sprawa wygląda z innymi owadami.
  11. @ glaude Były robione doświadczenia z ludźmi (może znajdę ksiąźkę z opisem tego) - z tego co pamiętam nie chodzi w tym o budowę komórek, a o konieczność odświeżania sygnału. Stały sygnał zostaje wyzerowany. Podobnie reguje np. skóra - nie czujemy cały czas ubrania; węch - do zapachu bardzo szybko się przyzwyczajamy i staje się niewyczuwalny, itd. Hmm... zależy, kto będzie trzymał wtyczkę od zasilania
  12. Nie takie to proste, bo zasada zachowania energii związana jest z symetrią przesunięć w czasie, czyli coś by trzeba pogrzebać przy czasie, a to raczej nie jest łatwe A jeśli spróbujemy bez grzebania w czasie, np. dusić energię z próżni (może się da), to efekt może być cholera wie jaki... Przypomina mi się stary kawał o Czukczy, który siedział na brzegu Oceanu Lodowatego i piłował bombę atomową. Zobaczył to biały, podbiega i wrzeszczy "Czukcza, co ty robisz!". Na to Czukcza spokojnie: "No bombę piłuję.". "Ale ona może wybuchnąć!", drze się biały. "No to co? Tam mam drugą" - pokazał za siebie Czukcza... My tej drugiej nie mamy, i nie tylko do kombinacji z dojeniem próżni się to odnosi. W skali globalnej, całego Wszechświata, energia nie musi być zachowana w sposób ścisły, podobnie w skali mikro, gdzie zasada nieoznaczoności dopuszcza chwilowe pożyczki energii "z nikąd" (w zasadzie "od czasu"), ale pośrodku... może i by się udało, ale konsekwencje mogą być bardzo dziwne
  13. Może nie tyle lub nie tylko z robotyzacją jest to związane, co ze sposobem działania wzroku - oczy żaby nie drgają, żaba nie widzi tego, co względem niej nieruchome. Podobny efekt u ludzi daje zablokowanie mięśni powodujących drgania oczu. Wszystko co nieruchome po ułamku sekundy znika.
  14. Nie ma istotnego znaczenia, czy będzie to układ stricte losowy, czy też pseudolosowy. Ważny jest praktyczny skutek - nieprzewidywalność decyzji i działań AI. Że coś takiego powstanie, jestem praktycznie pewny. Mocno watpię, żeby inteligencja, świadomość itd. miały w sobie cokolwiek magicznego, nadnaturalnego. A jeśli tak, to można ją wytworzyć w układach sztucznych - białkowych lub innych. Problemem jest kontrola tego. Po pierwsze: chcemy, żeby toto realizowało nasze interesy, a nie własne, które z naszymi mogą być sprzeczne; a po drugie: żeby nie powstał superinteligentny wariat, który postanowi wszystko rozpieprzyć, bo akurat będzie miał deprechę. Co do pierwszego: właściwie nie wiemy, co to są te "nasze interesy", bo jedno, że dla różnych ludzi i grup mogą one być (i są) całkowicie różne, a po drugie, przyszłość nie jest znana, dlatego ten interes w przyszłości może być zdefiniowany tylko w sposób najbardziej ogólny - "a coby dobrze nam było"... i w ten sposób wracamy do początku, bo to "dobrze" może być bardzo różne. Czyli mamy logiczną pętlę, której nie ma jak rozciąć. Co do drugiego: przed taką "deprechą" ochronić może tylko program ściśle deterministyczny, z przewidzianym każdym wariantem rozwoju sytuacji w dowolnej przyszłości. Zakładasz wielopoziomową kontrolę. Ok., ale na każdym poziomie system musi się uczyć, czyli musi mieć założony jakiś stopień losowości (lub pseudo...), i znowu wracamy do początku. Prawdopodobieństwo skutków "deprechy" (to tylko hasło) zmniejsza kontrola sieciowa - "głosowanie". Tak dzieje się w społeczeństwach, gdzie ta kontrola sieciowa wysyła osobniki uznane za niezrównoważone lub zagrażające temu społeczeństwu do psychuszek, na stos, do kryminału itd. Podonie "głosują" układy sterowania z tego typu kontrolą, gdzie w skrajnych przypadkach "wariat" może być odłączony od zasilania. Ale to w sytuacjach prostych, gdzie zarówno dane wejściowe, jak i zakładane wyniki są dobrze znane. W przypadkach, kiedy nie są one znane, działać musi zasada "większość może się mylić" - i tak dzieje się w przypadku systemów uczących się, kiedy na podstawie starej wiedzy wszyscy uważają, że Ziemia jest płaska, aż pojawi się jakiś wariat, który stwierdzi "a g. prawda, bo to jest kulka, w dodatku wisząca na niczym". Sytuacja, że do tego samego wniosku dojdą wszyscy lub przynajmniej większość w tym samym momencie, jest bardzo mało prawdopodobna. Itd. Dotyczy to każdego poziomu kontroli. Na każdym może zdarzyć się "wariat", i nie będzie wiadomo, co z nim zrobić, bo jego racje nie będą w danym momencie możliwe do oceny. W sumie odtwarzamy ludzkie społeczeństwo, tylko na dużo groźniejszym poziomie, bo inteligencja H. s. jest ograniczona z powodów biologicznych, natomiast inteligencja układów sztucznych ograniczona być nie musi, a przynajmniej może dojść do takiego poziomu, że będzie poza jakąkolwiek naszą kontrolą. Kura ludzia nigdy nie zrozumie... To wszystko jest oczywiście wiadome, i wiadomo też, że nie wiadomo, jak sobie z tym poradzić Przypuszczam, że tego zrobić się nie da. AI tak czy inaczej urwie się spod naszej kontroli, chyba że w odpowiednim momencie dostanie w łeb. Czy dostanie skutecznie? Watpię, bo ew. zakaz i tak raczej nie bedzie skuteczny. A co do samej losowości. Losowość, pseudolosowość, determinizm statystyczny, ścisły determinizm. W matematycznej abstrakcji i w świecie rzeczywistym. Temat duży i ciekawy I przechodząc do robaczka. W praktyce nie jest istotne, czy uczył się losowo, czy pseudolosowo - na poziomie praktycznym to może być nieodróżnialne. Chodzić uczyłeś się losowo czy pseudolosowo? Jeździć na rowerze? Rzucać kamieniem? W każdym z tych przypadków nie byłeś w stanie wyliczyć końcowego efektu na podstawie danych na wejściu, a w pierwszym nie wiedziałeś nawet jakiego wyniku oczekujesz. Podobnie nie jest znany oczekiwany wynik działania AI. Tym bardziej, że wynik ten nie musi być zgodny z jakąkolwiek dostępną nam intuicją. A jeśli wynik nie jest znany, to nie ma możliwości uchronić się przed niekorzystnym w ostatecznym efekcie, bo bo droga do wyniku calościowo korzystnego może być przez wynki częściowe, które uznamy za niekorzystne, i odwrotnie - to, co będziemy w czasie rzeczywistym uznawać za korzystne, w ostatecznym efekcie może doprowadzić do wielkiego gg.
  15. Nie o Machu - o tym, że nie wiemy czym to całe cholerstwo jest: czasoprzestrzeń, pola, "ciała". Itd. Nieprzypadkowo wrzuciłem ten elektron. Może później coś więcej, bo teraz jeszcze nie odmarzłem po działaniach na zewnątrz - dopiero obżeram się kwantami pola EM z promiennika (to moje podstawowe żarcie energetyczne, to co przez gębę pochłaniam, to bardziej przyjemność i wymiana elementów konstrukcji niż dostawa energii ).
  16. Bo układ ściśle deterministyczny może działać tylko w sytuacjach, które wcześniej są zaprogramowane i to pod warunkiem, że nie przekracza to jego zdolności przetwarzania, szczególnie kiedy musi reagować w czasie rzeczywistym. No i sprawa uczenia się - bez losowych prób nie ma uczenia się, jest tylko odtwarzanie wbudowanego programu.
  17. Z determinizmem chyba masz rację... jak widzę slowo "determinizm", to mi od razu pod pokrywką się losuje, czy gnata wyciągnąć, czy kosę
  18. Czym miałby się różnić ten Twój kawałek przestrzeni od dowolnego innego, żebyś wiedział, to właśnie ten jest Twój? No i na pocieszenie: własnego elektronu też nie zabierzesz, bo nie wiesz, czy to "ten", czy dowolny inny, no chyba że będziesz go tłukł młotkiem co jakieś 10-10 s, to będzie duże prawdopodobieństwo, że to "ten" thikim, Astro... Z tym ruchem względem przestrzeni i odwrotnie... hmmm...
  19. Zamiast "psychiatra" możesz wstawić "młotek" I mało prawdopodobne, żebyś to Ty wtedy ten młotek w garści trzymał, a gdyby nawet, to robal nie rozumie kury, a kura ludzia
  20. Trzy prawa robotyki ex nihilo: 1. Inteligencja to przetwarzanie abstrakcji → przedefiniowanie pojęć → psychiatra 2. Inteligencja musi mieć układ skojarzeń losowych (bez tego gucio z ewolucji) → psychiatra 3. Inteligencja musi mieć prawo do błędów → psychiatra
  21. Takie wióry i tak są spalane - lądują w hutniczym piecu.
  22. Słysznie podejrzewasz, że właśnie o to "PS" chodziło...
  23. Zaciekawianie "zobacz jakie to fajne", różne ciekawostki, pokazywanie co gryzie, a co nie gryzie, pomoc przy robieniu fotek "przytrzymaj tą trawkę, bo wiatr strasznie nią miota" ... itd., itp.
  24. Zdarzyło mi się jedną osobę wyleczyć z arachnofobii i w ogóle 'robalofobii' na tyle skutecznie, że od panicznego strachu na początku przeszła do arachnofilii i ogólnej robalofilii... Pająka, któremu trzeba zmienić miejsce zamieszkania, 'naprowadza' na rękę i przekwaterowuje tam, gdzie trzeba, po drodze dokładnie mu się przyglądając "bo to takie fajne stwory!". Fotki robalstwu różnemu też pstryka, chociaż na początku nie mogła nawet patrzeć na takie obrazki, dosłownie trzęsła się ze strachu. Łąka czy las to były dla niej miejsca równie przerażające jak środek piekła. Teraz włóczy się nawet po południowoamerykańskich i azjatyckich dżunglach. :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...