
ex nihilo
Użytkownicy-
Liczba zawartości
2142 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
106
Zawartość dodana przez ex nihilo
-
Samochody elektryczne niekoniecznie są czyste
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Co do zimnej fuzji... akurat to bzdurą być nie musi. W przypadku uzyskania odpowiedniej konfiguracji pola EM (np. w strukturze krystalicznej) nie ma przeszkód, żeby taki proces z jakimś (raczej niewielkim) prawdopodobieństwem mógł zachodzić. -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Po całym dniu fizy praktycznej nie mam teraz łba do fizy teoretycznej, ale: 1. dwa koła nie dadzą jeszcze pełnej symetrii dla wszystkich osi, potrzebne byłyby cztery w układzie 1+-2--1+ lub trzy, w którym środkowe = 2- 2. dopóki własnymi rencami nie sprawdzę zderzaka Łągiewki, to... no nie wiem co jak toto i czy w ogóle 3. napęd bezodrzutowy jest wykorzystywany od setek albo i tysięcy lat - zwykła huśtawka wahadłowa dla dzieciaków (i nie tylko) -
Odkryto nowy stan materii
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Spróbujmy sobie sprawę przybliżyć w inny trochę sposób. Będzie to uproszczone, ale... Zapomnij na chwilę, że istnieje coś takiego jak "cząstka". Weźmy sobie pudełko, w którym jest próżnia. Przez cały czas powstają tam i anihilują wirtualne cząstki. Przyjmijmy, że to tylko elektrony i pozytony (antyelektrony). Jak weźmiesz średnią dla dłuższej chwili, w pudełku będziesz miał zero wirtualnych elektronów i zero wirtualnych pozytonów. Teraz złapiemy sobie na zewnątrz "prawdziwego" elektrona i buch go do pudełka. Chwilę odczekujemy. W którym miejscu w pudełku jest ten elektron? W każdym. On już sobie cholera wie ile razy anihilował z jakimiś wirtualnymi pozytonami, i teraz jest tylko nadwyżką jednego wirtualnego elektronu w wypełniającej pudełko zupie wirtualnych elektronów i pozytonów. Ale który to? Dowolny. W dowolnym miejscu pudełka mamy jakieś prawdopodobieństwo, że kiedy do pudełka wsadzimy poślinionego palucha, żeby złapać sobie elektrona, to któryś wirtualny do tego palucha się przyklei i zrobi realny cobyśmy mogli go z pudełka wyjąć. Czyli: elektron przestał być "cząstką", a stał się stanem pola wypełniającego pudełko, wzbudzeniem tego pola (potencjałem itd.). Stan podstawowy był "zerowy", teraz mamy stan "1e-". Można sobie to tak potraktować, że całe pole wypełniające pudełko jest elektronem. Teraz możemy sobie to pole (elektron) podzielić na kawałki. Dla wygody użyję tu mojej zabawki. Traktuję cząstkę nie jako "cząstkę", a jako "prawdopodobieństwo oddziaływania". Jeśli w bardzo małej przestrzeni mamy prawdopodobieństwo oddziaływania graniczące z pewnością, to w tym miejscu mamy "cząstkę", czyli np. ten nasz elektron. Ale możemy też mieć dwa miejsca, gdzie to prawdopodobieństwo będzie po 50%, albo trzy po 33%, itd. Może takich miejsc być też np. 6. Czyli mamy elektron podzielony na 6 "kawałków" - 6 miejsc, gdzie najłatwiej go znaleźć. Ta ilość miejsc, to konfiguracja pola. Może ona zależeć np. od obecności jakichś atomów z ich powłokami elektronowymi dokoła tego wybranego kawałka przestrzeni (pudełka). Żeby taką konfigurację pola uzyskać, nie jest nawet konieczny "prawdziwy" elektron - może to być efekt wzajemnego oddziaływania powłok elektronowych atomów, które dookoła tego "pudełka" siedzą. Wtedy będzie to kwazielektron. Tego co napisałem nie traktuj jako prawdy do wierzenia. Żaden taki model intuicyjny, słowny, nie jest do końca prawdziwy. A ten, który opisałem, w dodatku jest "mój", w tym sensie, że go sobie zmontowałem na podstawie intuicji wynikających z elektrodynamiki kwantowej Feynmana (QED), z prywatnym dodatkiem "rozkładu prawdopodobieństwa oddziaływania" (zamiast "cząstki"), co jest połączeniem modelu Schroedingera (rozmycie cząstki) z modelem Diraca (prawdopodobieństwo znalezienia cząstki) i pakietem falowym. W sumie ta zabawka (w trochę bardziej skomplikowanej formie, bo tutaj było bez funkcji falowej) sprawdza mi się całkiem nieźle, lepiej niż inne intuicje, które znam, ale to tylko wygodny (dla mnie) bajer... W miarę dokładne, w niektórych sytuacjach bardzo dokładne, są modele matematyczne, ale to totalna abstrakcja. -
Chmury skrywają więcej niż 1 galaktykę
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
-
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Heh... a jak do tego dodamy jeszcze ukrytą energię pola kapuścianego, to wtedy dopiero... -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Układ jest zamknięty, sumarycznej energii nie zmienia. Potraktuj elementy silniczka jako cząsteczki, takie same, jak cała reszta. -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Toto - w wersji z niesymetryczną zębatką - będzie wykorzystywać fluktuacje rozkładu energii: "pozytywne" będą powodować przeskok, "negatywne" będą blokowane. Czyli będzie się kręcić nawet gdyby "negatywne" były bardziej prawdopodobne. W praktyce tym lepiej by działało im by było mniejsze (zakładając skuteczne działanie grawitacji lub sprężynki i brak innych sił). O to Ci chodziło? Można to zresztą zrobić w skali makro - potrzebny byłby mieszacz podobny do tego w maszynie losującej. -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Nawet musi, bo jak bez interwencji Franciszka u Wszechmocnego te ustrojstwa by miały działać? -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Skorzystaj może z rady glaude... jak Ci porządnym młotkiem bańkę przebada, to może zrozumiesz, że ta piłeczka, wahadło i Twoja para/woda, to fizycznie ten sam uj (model). Cykl "para w górę, skroplona (deszcz) w dół", powtarza się na Ziemi od czterech miliardów lat. Gdyby była w tym jakakolwiek nadwyżka energetyczna (nawet tylko 1%), to woda w stanie ciekłym już dawno by na Ziemi nie istniała, a co jeszcze bardziej prawdopodobne, cała woda i atmosfera już dawno by sp. w p. (Kosmos). To by działało jak dodatnie sprzężenie zwrotne podgrzewające wodę aż do odparowania ostatniej kropli. Albo inaczej: kiedy podniesiesz na metr (kilometr itd.) kilogram wody w postaci pary i to Ci spadnie z tej wysokości w postaci kilograma deszczu, to bilans energetyczny w idealnym przypadku będzie równy zero. Ani odrobiny energii z tego nie wyciśniesz. Teraz zap. do glaude, a jak wrócisz, przeczytaj jeszcze raz. EOT -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
A co mam się tu strzępić? Przecież ta brednia, którą gość wykombinował, to w najogólniejszym modelu zwykłe wahadło w polu grawitacyjnym, które ma być w każdym cyklu dopychane energią z tego wahadła zabraną. Wahadło idealne ma bilans energetyczny zero, czyli żadnej energii nie da się z niego zabrać bez hamowania go, z czego wynika, że tym bardziej nie da się go tą energią dopchnąć. Wahadło rzeczywiste ma bilans ujemy, czyli... No i tyle, to wszystko. Jeśli delikwent tego nie może pojąć, a na dodatek jeszcze innym od matołków jedzie, to kit z nim, co mnie może obchodzić, co on tam sobie będzie """myślał""". W szczegóły nie ma co wchodzić, bo do szczegółowego modelowania by trzeba zmontować układ nieliniowych równań różniczkowych (termodynamicznych i aerodynamicznych) na pół strony, z którymi zwykły pecet nie poradzi sobie w rozsądnym czasie. Ale nawet bez bawienia się równaniami, pierwsze przybliżenie pokazuje, że przy różnicy temperatur 45o (60 dół, 15 góra) to ustrojstwo w ogóle nie wystartuje, a jak na skraplaczu uda się w 24 godziny zebrać pięć kropel, to i tak będzie duży sukces. Zabawne: w dalszej rodzinie mojego pradziadka był spec, który próbował zrobić perpetuum mobile. Tak długo próbował, aż zbankrutował. No ale to był 19. w. -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Tak się nie da, no chyba że ma się masę o parę rzędów wielkości większą od wieży i porządne "coś" do rozkręcenia tego wszystkiego. Nie zwróci się, bo produkować toto nie będzie, tako w niebie, jako i na Ziemi. No chyba, że Siła Najwyższa raczy fizyczne bezprawie zmienić Coś mi się widzi, że nie tylko sobie gość w głowie zamotał, ale i zaczyna tym zarażać - nawet tych najzdrowszych -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Ale jaja. No cóż, otwarty umysł to niezła rzecz, ale ryzykowna - może wyparować, kiedy się przegrzeje od wysiłku ponad jego możliwości. -
Bezpośredni dowód na tlenową atmosferę Marsa
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Gdyby nie logika rozmyta, to nie tylko bym poległ, ale i wymiękł -
NASA chce serwisować satelity
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Durny pomysł mi do łba przyszedł: kanał z rozrzedzonej plazmy. -
Pierwszy hiperprędkościowy układ podwójny
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Owszem, ale jeśli - jak chce tego Qion - miałoby to być "wnikliwie zbadane", to niestety, ale musi podporządkować się zasadom obowiązującym we "wnikliwym badaniu", czyli inaczej mówiąc w nauce. Też jeśli chodzi o sposób formułowania hipotezy. A to nie są nawet hipotezy, najwyżej luźne i mało spójne pomysły na co najmniej wątpliwych podstawach. Fajnie, że jakieś ma, ale... no ale... Pamiętasz naszą niedawną dyskusję o czarnych dziurach i ciśnieniu w nich? Jak to ma się do Kreatora, w którym wewnętrzne ciśnienie dziury w horyzoncie wywaliło? Nikt nie odbiera mu prawa do obrony pomysłów. A że opinie mogą być różne, to przecież naturalne. Nie takie jazdy w nauce bywają Jak ktoś chce w jakikolwiek sposób w to wejść, musi się przyzwyczaić. -
Pierwszy hiperprędkościowy układ podwójny
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Ignorancja takiego prawa nie daje, ale nauka tak. W nauce zasada jest taka: ten, kto wysuwa jakąś hipotezę, musi ją udowodnić lub przynajmniej na tyle uprawdopodobnić, żeby inni mieli ochotę mu pomóc. Jeśli tak się nie stanie, to każdy ma prawo do olania tej hipotezy w sposób jaki mu się zachce. Takie jest ryzyko twórcy hipotezy. Jeśli masz ochotę, to do rana mogę walnąć tutaj parę setek hipotez kosmologicznych, kwantologicznych, a dodam do tego i trochę klasyczych, które nieźle będą się zgadzać z obserwacjami (też niepotwierdzonymi) i teoriami budowy materii, szczególnie kiedy te teorie same będą - delikatnie to określając - wątpliwe. Zabawisz się we wnikliwe ich badanie? Może losowo w coś trafię, wtedy Noblem się podzielimy. Hmm? Coś mi się wydaje, że trochę naczytałeś się Szypowa & co. No cóż, każdy ma to tego prawo, tak samo jak każdy ma prawo wdepnąć w g. Ale inni mają prawo stwierdzić, że coś im śmierdzi. Poznaj temat "Szypow", to może Ci przejdzie ochota na czytanie jego tekstów. -
Póautonomiczne ciężarówki w porcie
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
https://pl.wikipedia.org/wiki/Poczta_pneumatyczna -
Galaktyki superspiralne - olbrzymi kuzyni Drogi Mlecznej
ex nihilo odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
abra kadabra czary mary kozioł stary Kreator dziurawy torsyjnym polem rzygnął w próżnię ... reszta później Napisz do Szypowa, że z Kreatorem torsyjne czary lepiej działają... może razem Nobla dostaniecie (jak Akimow pomoże, to nawet z 400 procentową pewnością). -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
W jakiej przyszłości? 10 lat? 100? 1000? Jak na razie nie wiadomo nawet do czego komputery kwantowe będą się nadawały, a do czego nie. Ale może najlepiej poczekać, aż ktoś młotkiem wyklepie planckowski komputer strunowy, po co bawić się w dolinowe czy kwantowe... -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Tu nie chodzi o kubity i komputery kwantowe. To coś pośredniego między zwykłym komputerem a komputerem kwantowym. O ile pamięć mnie nie myli, to do osiągnięcia pewności 99,8% konieczne jest min. 1000 powtórzeń. Ale szybszy i tak będzie. -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
To by wyglądało mniej więcej tak: w strukturze krystalicznej istnieją "doliny energetyczne" (stany minimalnej energii), w których elektrony lubią siedzieć. Np. w strukturze diamentu elektron ma sześć takich dolin, w pojedynczej warstwie TMDC dwie. Elektrony mogą się pomiędzy tymi stanami przemieszczać (zmieniać je) kiedy się o to bardziej lub mniej grzecznie poprosi (np. zmianą pola magnetycznego). Czyli elektron ma dodatkowy stopień swobody - może siedzieć w dolinie (stanie) A albo B (TMDC), czy A, B, C, D, E, F (diament). Wpływa to na własności optyczne kryształu, a to daje się rejestrować. Zusammen do kupki można to wykorzystać do zakodowania dodatkowej informacji - stan A albo B. To jest trochę uproszczony obrazek, ale chyba w miarę dobry, coby sobie toto wyobrazić A wracając na chwilę do myślenia intuicyjnego i matematyki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Srinivasa_Ramanujan i cytat: "Ramanujan nie miał pełnego wykształcenia matematycznego, był genialnym samoukiem. Mawiał, że bogini Namagiri zsyła mu natchnienie, wzory i wyniki w snach." -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Nieprzypadkowo. Erystyczne sztuczki to (niepełny) katalog błędów i wad świadomego ("racjonalnego") myślenia. Pół biedy, kiedy erystyka jest używana świadomie, gorzej, kiedy ludzie (większość!) nie zdają sobie sprawy, że erystykę stosują sami wobec siebie - bezwiednie. To powoduje racjonalizację głupot ("no przecież to logiczne"). Wynik myślenia intuicyjnego traktowany jest jako przeczucie, coś niepewnego, natomiast zracjonalizowana durnota staje się twardą prawdą, dowiedzioną racjonalnie, "logicznie". Nie twierdzę, że świadome ("racjonalne") myślenie jest niepotrzebne itd. Chodzi mi o to, że wyniki myślenia świadomego trzeba traktować z co najmniej taką samą ostrożnością, jak intuicyjne "przeczucia". I tu wracamy do początku naszej rozmowy, w okolice: Nierzadko to intuicyjne "wiem swoje" jest słuszne, nawet kiedy świadome myślenie temu przeczy. -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Podejrzewam, że gdybyśmy pogadali bezpośrednio (pisanina ma oczywiste wady), to jakieś 90%, a może więcej szybko byśmy uzgodnili. I bardzo dobrze, że tyle, a nie 100% Zbyt dużo w tym wszystkim niewiadomych, żeby wynik 100% mógł świadczyć o czymś innym niż błąd lub zdominowanie przez kogoś poglądów "przeciwnika", co w praktyce byłoby z błędem równoznaczne. Druga sprawa to punkty siedzenia: Ty podchodzisz do sprawy bardziej teoretycznie i od strony technicznej (budowa mózgu i reszty układu), ja praktycznie (jak wykorzystać) i funkcjonalne. Mam jakieś tam podstawy teoretyczne, głównie z dawnych czasów, czyli częściowo nieaktualne, w dodatku dotyczące przede wszystkim działania zmysłów - było mi to potrzebne do zarabiania piniądzów, ale i po prostu interesowało. Ale ogólnie używam przede wszystkim metody, której nie lubisz, czyli zaglądania pod własną pokrywkę. Do tego dochodzą doświadczenia, eksperymenty na własnym łbie. Ta metoda ma oczywiste wady, ale jeśli ma się ich świadomość i na podstawie zewnętrznej wiedzy wprowadza takie czy inne korekty wyników, uważam, że sprawdza się dosyć przyzwoicie. Świadczą o tym eksperymenty, ich wyniki są na ogół zgodne z przewidywaniami. Zanim pojadę dalej (może i w bagno ), trochę ogólnie: najpierw warto chyba "myślenie racjonalne" zamienić na "myślenie świadome", bardziej to będzie odpowiednie i zniknie automatyczne wartościowanie. "Racjonalne" kojarzy się z poprawne, prawdziwe itd. W przypadku "myślenia racjonalnego" niekoniecznie tak faktycznie jest - "racjonalnie" można uzasadnić totalne bzdury. Z kolei "intuicję" dobrze chyba - jako pojęcie ogólne przedefiniować na "myślenie nieświadome", które będzie się składało z "myślenia intuicyjnego", "instynktów, emocji, hormonów, wiary itp., itd." i do tego będzie "intuicja", w dwóch znaczeniach - jako (1) wynik myślenia intuicyjnego, czyli taki lub inny obraz rzeczywistości lub jej fragmentu, takie czy inne wyobrażenie i sposób dojścia do tego wyobrażenia ("intuicyjny", "nieświadomy"). Teraz, kiedy mamy zbiór "myślenie" z podzbiorami "świadome", "intuicyjne", "emocje itd" (dwa ostatnie to razem "nieświadome"), ułóżmy sobie "świadome", "intuicyjne", "emocje itd" w ładny trójkącik i rozmyjmy im krawędzie, tak że zaczną na siebie płynnie, bez zauważanych granic, nachodzić. Pokaże to zależności, co na co i jak wpływa, kiedy ustawienie tych podzbiorów będziemy dostosowywać do każdego indywidualnego ludzia. To taki mój obrazek, zracjonalizowana intuicja. Na ile bliska rzeczywistości? Chyba dosyć bliska. Mogło, wszystko mieli, te same dane. Tu mi się przypomniał taki jeden przypadek, kiedy zadziałałem podobnie jak sprzątaczka w biurze prof. Gieniusia. Bawiłem się wtedy z archeologami, daleko stąd. Na jednym ze stolików było porozkładane trochę fragmentów jakiejś płaskorzeźby. Widziałem, że od czasu ktoś tam podchodzi, ogląda, przekłada... później kręci głową i odchodzi. Kiedyś z ciekawości też podszedłem, popatrzyłem, stwierdziłem "fajna gęba by z tego wyszła", no i poprzekładałem tak, że faktycznie gdyby to pouzupełniać, to byłaby gęba. Zostawiłem tak i zapomniałem. Po jakimś czasie wszedł szef, po drodze spojrzał na stolik, wyhamowało go i usłyszałem dziki wrzask "OKURRWA! Kto to zrobił!???". Trochę mi się miękko zrobiło, bo wyglądało na to, że pierwszym samolotem do kraju wrócę, w dodatku ze starożytnym toporkiem w czerepie, no ale... "nno ja..." W tym czasie reszta ekipy pędziła już do stolika, ja się wlokłem, coby egzekucję opóźnić... Niepotrzebnie, bo co się okazało: już drugi sezon nie mogli sobie poradzić z ułożeniem tego w jakąś sensowną całość, To było z dziesięć kawałków bez "zamków", czyli łączących się krawędzi. Ogromna ilość możliwych kombinacji, bez żadnych racjonalnych wskazówek. Jak mi się udało? Nie wiem do końca. Jakieś dwa czy trzy kawałki mi się gdzieś tam pod kopułą połączyły, a później doszła reszta i zrobiła się gęba. Dwie rzeczy mi pewnie pomogły - świeżość, brak opatrzenia i zakodowanych schematów, no i foto, czyli odruchowe intuicyjne szukanie w tym co widzę związków, które z przypadkowego układu zrobią obrazek... W każdym razie kucharz dostał polecenie, że na kolację musi przygotować coś super Ze dwa tygodnie później został znaleziony spory fragment, który połączył najważniejsze części i potwierdził całość. Uff... długie wyszło, ale zostawię. Coś podobnego pewnie było z Einsteinem i jego poprzednikami. Podobna intuicja. Czy poprzedników zawiodła? Nie, po prostu akurat takiej nie mieli. Zabrakło jakichś skojarzeń. Czy intuicja bywa omylna? Oczywiście tak, nie napisałem przecież że jest nieomylna, a tylko, że intuicja matematyków, zwłaszcza tych najlepszych rzadko się myli (tu jest różnica między logiką zero-jedykową, a wielowartościową, ale to by był dodatkowy temat ) Tak, to tentegowanie staje jedną z baz danych dla intuicji. Po jakimś czasie matematyk nie musi już robić kolejnych przekształceń wzoru, żeby dojść do wybranego punktu, już to zna i bez świadomego myślenia może to skojarzyć z innym wzorem. Intuicja się uczy, jej bazą danych staje się cała wiedza osobnika i wszystkie jego doświadczenia. Świadome tentegowanie jest cholernie kosztowne energetycznie, intuicja pracuje dużo taniej. Daje wynik mniej czy bardziej przybliżony, ale na ogół wystarczająco dokładny, żeby do ostatecznego rozwiązania dojść mniejszym kosztem niż świadomie. Uważam, że "myślenie" jest całością, jednym układem, zbiorem, który składa się z współdziałających z sobą i wpływających na siebie podukładów (rozmytych podzbiorów). Niedawno się trochę ubawiłem, bo złapałem się na tym, że przychodziły mi łba fragmenty dużej sprawy, które świadomie obrabiałem i dorzucałem do reszty. Skojarzyło mi się to z moim capem... on też ładuje do żołądka górę żarcia, później gdzieś się kładzie, po trochę to przeżuwa, i pakuje zuruck do brzucha I tak to działa cały czas, przynajmniej u mnie, ale raczej nie tylko - gdzieś tam pod kopułą całość się nieświadomie przetrawia, a od czasu do czasu trochę tego dostaje się do świadomości, do dokładniejszego przeżucia. U mnie to jest zwykle siekanina z najróżniejszych tematów: coś z prawa wyskoczy, za moment jakaś fizyka itd., na ogół bez ładu i składu. Wygląda to tak, jakby nieświadome myślenie przerzucało do świadomości te elementy, które trzeba przeżuć, uzupełnić, skombinować informacje, sprawdzić skojarzenia itd. Bardzo rzadko zdarzają mi się monotematyczne ciągi świadomego myślenia, w zasadzie tylko kiedy np. przygotowuję się do napisania pisma i w innych takich momentach, kiedy to co siedzi w nieświadomości będę musiał przerobić na liniową świadomość. A poza tym jest sieczka przerywana czymś na już, jakimiś dzikimi skojarzeniami, i cholera wie jeszcze czym. Lubię to, nie lubię świadomie "tentegować". Tak i nie. Jedno i drugie w takim samym stopniu może być omylne. Nawet to "racjonalne myślenie" bardziej. Kiedy np. potrzebuję zgnębić przeciwnika (np. pismo sądowe), zmusić go do przyjęcia (bo nie będzie mógł odrzucić) nawet nie do końca prawdziwej tezy, stosuję bezwzględnie racjonalną argumentację i sztywną logikę. W tym ukrywam "haka" Intuicja będzie mu podpowiadała, że "coś tu nie tak", ale racjonalnie tej argumentacji nie będzie mógł obalić. Taki myk da się zrobić, i nawet nie jest trudny, szczególnie kiedy przeciwnik się z czymś podłoży. Wystarczy z ok. 50% zrobić 100 w wybraną stronę, a nawet z 80% setkę (logika zero-jedynkowa) i żeby obalić moją tezę będzie musiał sobie zaprzeczyć, albo zaplątać się tak, że potknie się o własne nogi. "Trzeciego nie dano" to potężna broń, kiedy wie się jak ją wykorzystać. A jest takich bajerów od cholery. Dziesięcioprocentówki w taką interferencję można złożyć, że sto procent niewyjęte Itd., itp. Dobry adwokat właśnie za to dużą forsę bierze. A co do "racjonalnego myślenia" jeszcze: mam trochę znajomych "świadków". Fajna ekipa. Teraz już mnie nie próbują nawracać, ale pisemka czasem mi dają, tak cobym sobie poczytał. Tam wszystko jest bardzo racjonalne, robią to najlepsi specjaliści... tyle ze dane na wejściu są co najmniej wątpliwe. Ale przecież te dane "od samego Boga"... czyli zapętlamy logikę (jak dobrze się to zrobi, to 90% się nie połapie) i całość staje się superracjonalna. Podobnie było z komunizmem. Lenin był bardzo dobrym logikiem, paru innych też. Reszta to manewrowanie danymi i sztuczki erystyczne. Zauważ, że wielu bardzo inteligentnych ludzi wtedy na to się nabrało. Często zwykli chłopi byli dużo bardziej odporni. Nie działała na nich magia słów "racjonalność" i "nauka". Intuicja słusznie im podpowiadała, że ten cały komunizm jest g. warty. Później to się zmieniło. Ci wykształceni na ogół wyzwolili się z magicznego oddziaływania "racjonalności", a chłopi w naturalny sposób ulegli ładowanej w głowy propagandzie. W sumie nie da się przypisać jednoznacznych wartości myśleniu świadomemu ("racjonalnemu") i intuicyjnemu. Jedno i drugie może być w jakimś stopniu "dobre", a w jakimś "złe". To współdziałające i współzależne podzbiory jednego zbioru rozmytego. Sorki, nie sprawdzam błędów, już mi się nie chce, może później P.S - te same emocje, hormony, a przede wszystkim wiary i wpojone przekonania, które zakłócają działanie myślenia intuicyjnego, działają też na myślenie świadome. Sztuka myślenia polega m.in. na tym, żeby wpakować je do zbioru (podukładu) jak najbardziej jednoznacznie oddzielonego od obu pozostałych. -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
A czym jest aparat wnioskotwórczy, jeśli nie narzędziem? Nie istnieje przecież sam dla siebie. Oddzielić się da, nie jest to nawet trudne. Myślenie intuicyjne można trenować tak samo, jak i to "racjonalne". Niezależnie od stanu emocjonalnego (itp., itd.) w danym momencie, rozwiązania intuicyjne mogą (i powinny) być takie same. Tu się chyba nie zrozumieliśmy, to był przykład poprawnego logicznie (racjonalnie) wniosku opartego na podstawie błędnego założenia ("w niebie nie ma kamieni"). Okazało się, że są, i nie tylko kamienie. Uważam, że myślenie intuicyjne (poprawne) jest osadzone na takich samych konkretach jak myślenie racjonalne (poprawne). Inny jest tylko sposób przetwarzania danych. W przypadku intuicyjnego bardziej całościowy i elastyczny. Intuicyjnie stosowana jest logika wielowartościowa (rozmyta), która jest uogólnieniem klasycznej, dwuwartościowej. Logika dwuwartościowa sprawdza się praktycznie tylko w działaniu na abstrakcjach. W odniesieniu do rzeczywistości jest albo nieskuteczna, albo bardzo trudna w użyciu. Jesteś "dobry", czy "zły"? Wysoki czy niski? Inną sprawą jest jednoczesna obróbka wielu danych, często niekompletnych lub sprzecznych. Myślenie intuicyjne zwykle łatwo daje sobie z tym radę, racjonalne na ogół pada lub zapętla się na sprzecznościach. W ogóle uważam, że przeciwstawienie myślenia intuicyjnego racjonalnemu jest błędne. Określenie "racjonalne" nie powinno być tu używane. Jedno i drugie może być w równym stopniu racjonalne lub irracjonalne. Diabły i krasnoludki mogą być rzeczywistymi bytami zarówno w myśleniu intuicyjnym, jak i "racjonalnym". Teologia jest na ogół bardzo poprawna jeśli chodzi o technikę racjonalnego myślenia. Bajki dla dzieci też zwykle są racjonalne. Mają poprawną konstrukcję logiczną. Nie przychodzi mi teraz do głowy jakiś dobry zamiennik dla "racjonalnego". Zresztą to u mnie normalka - w kilka sekund po przeczytaniu wiem jak mam napisać odpowiedź na wielostronicowe pismo, i to ze szczegółami, a później przez cztery noce je piszę. Problem z przekładem - jak coś wielowymiarowego, nieliniowego i bez słów ("przestrzeń faktów i powiązań") sformułować w "racjonalnym" języku, który jest jednowymiarowy i liniowy, słowo po słowie, żeby treść została ta sama. Zwykle się udaje, chociaż nie do końca (wina liniowości), ale to katorga. Żeby rozpisać te "kilka sekund" potrzebne jest często kilkanaście stron, a i tak selekcja jest konieczna, bo inaczej pismo nie będzie przeczytane. Oczywiście, że nie. Intuicja i nauka nie są sprzeczne. Sprzeczne są irracjonalizm i racjonalizm. A jednak - matematycy mają naprawdę doskonale wytrenowaną intuicję matematyczną Ta intuicja rzadko się myli. Bo to inne narzędzia. Śrubokrętem trudno się wierci, a wiertłem kiepsko wkręca śrubę Ale żeby znaleźć dowód, często potrzebna jest intuicja, i to wręcz nieprawdopodobna. Jest bardzo fajna książka o dowodzie twierdzenia Fermata (Amir D. Aczel: Wielkie twierdzenie Fermata. Rozwiązanie zagadki starego matematycznego problemu. Warszawa: Prószyński i S-ka, 1998.). Warto przeczytać. Niesamowite intuicje. Zresztą samo twierdzenie jest bardzo dobrym przykładem twierdzenia intuicyjnie praktycznie oczywistego, a skrajnie trudnego do formalnego udowodnienia. Istniejący dowód jest w zasadzie obejściem problemu. Dowodu wprost, w ramach teorii liczb, nadal nie ma. Przeciwnie - bez intuicji się nie da. Einstein, który miał bardzo duży wkład w powstanie i kwantologii, i OTW, był typowym intuicjonistą. Matematykiem takim sobie. Większość matematyki robili współpracownicy. Gdyby jego poprzednicy mieli lepszą intuicję, oni byliby "Einsteinami". Byli nawet nie o krok, ale o włos. Zabrakło im tylko intuicji pozwalającej połączyć w całość rozsypane klocki i uzupełnić braki, właśnie te, które uniemożliwiały "racjonalne" połączenie. Tak jest do teraz. W fizyce intuicja, eksperyment i matematyka to trzy równorzędne elementy. Klasyczne "racjonalne myślenie" ma niewielkie znaczenie, bo współczesnej fizyki nie da się w "standardowy" sposób zracjonalizować. Jest coś koło dziesięciu bardziej powszechnie uznanych i stosowanych matematycznych modeli kwantowego świata, niemal równoważnych jeśli chodzi o zgodność z doświadczeniami. Każdy z osobna i wszystkie razem są mocno sprzeczne z typowym racjonalnym myśleniem i "rozumieniem". Można to opanować tylko czysto matematycznie lub nieostrymi intuicjami. Fizycy używają jednego i drugiego, z tym, że do tych intuicji nie wszyscy chcą się otwarcie przyznawać. Powód jest dosyć prosty - są one nieprzetłumaczalne na zwykłe "rozumienie". Jeśli poczytasz uważnie prace ściśle naukowe, zobaczysz, że odniesień do takich intuicji jest od cholery, tyle że są one często ukryte pod specjalistycznymi określeniami A co się dzieje w książkach popularnonaukowe napisane przez topowych fizyków, to czasem odjazd przy którym Star Trek wymięka. Zresztą i w podręcznikach intuicyjnych zabawek nie brakuje, zajrzyj np. do "Feynmana" (http://www.feynmanlectures.caltech.edu/) Pewnie tak. Z tym, że "myślenie racjonalne" jest wynikiem tej samej ewolucji, no chyba że irracjonalnie założymy, że dane zostało "z nieba". Czyli też ma podobne ograniczenia - do tej samej skali. A w rzeczywistości jeszcze większe - myślenie intuicyjne jednocześnie bierze pod uwagę całą wiedzę danego osobnika nabytą świadomie i nieświadomie. Racjonalne tylko to, co można sobie świadomie przypomnieć. No i drugie - sukces ewolucyjny myślenia intuicyjnego świadczy o jego dużej skuteczności praktycznej, czyli o tym, że jest racjonalne. Zwierzęta na ogół myślą racjonalnie, chociaż przede wszystkim intuicyjnie. Z ludźmi różnie bywa. Nie potrafię się uczyć w taki zwykły sposób - podręcznik i "po kolei". Strona po stronie, lekcja po lekcji itd. Nic z tego nie wychodzi. Potrafię się uczyć tylko na dwa sposoby - na bieżąco, jeśli dana wiedza jest mi potrzebna do natychmiastowego wykorzystania (dosłownie w czasie rzeczywistym), albo na zasadzie: wrzucić wszystko hurtem do łba, nawet jeśli niewiele z tego rozumiem, i pozwolić temu się "ułożyć" - albo całkowicie bez świadomego myślenia, albo tylko gdzieś jakimiś fragmentami, które akurat mi się przypomną. A np. w przypadku języków obcych używam wyłącznie intuicji. Nie potrafię się uczyć języków. Nie mam tego typu pamięci, słowa z różnych języków łatwo mi się pieprzą, z gramatyką i takimi innymi jeszcze gorzej. Ale kiedy potrzebuję, czytam teksty w kilkunastu językach. Coś mnie interesuje, to biorę książkę i czytam. Całkiem zwyczajnie, jakby to było po polsku. Skanuję gałami tekst. Na początku często nie rozumiem praktycznie nic. Od drugiej-trzeciej strony zaczynam coś łapać, po kilku następnych wiem co było na pierwszej, a później idzie już z górki. Słowników przy tym nie używam, tylko przeszkadzają. Nawet nie próbuję tego co czytam tłumaczyć na polski, to przeszkadza, wyrywa z kontekstu i traci się rozpęd. Nie jest istotna znajomość znaczenia poszczególnych słów. Ważny jest cały obrazek, a nie poszczególne piksele. Kiedyś czytałem sporo tekstów po czesku i słowacku - do teraz nie potrafię rozróżnić co jest napisane po czesku, a co po słowacku. To nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Oprócz polskiego "znam" tylko jeden język, rosyjski. Z tłumaczeniami na polski mam ogromne trudności, też w przypadku tego, który znam (chociaż zdarzało mi się zarabiać tłumaczeniami, kiedyś nieźle płacili, ale nie lubiłem tego). Kiedy np. komuś coś mówię o tym, co niedawno przeczytałem w jakimś tam języku, mam trudności z powiedzeniem tego po polsku. Polski pieprzy mi się tym z językiem, w jakim napisany był tekst. Nie znajduję polskich odpowiedników (w ogóle nie lubię "myśleć słowami"). Po jakimś czasie to pomieszanie przechodzi. Razem z danym językiem zresztą. Coś tam zostaje, ale niewiele. W czasie takiego czytania działa wyłącznie intuicja, rozumienie kontekstowe i porównywanie z całą dotychczasową wiedzą, też tą "ukrytą", która nie dociera do świadomości. Gdybym używał "myślenia racjonalnego" ni cholery nie udałoby mi się przeczytać tego wszystkiego, co w obcych językach czytałem i czytam. Nie miałbym na to ani czasu, ani cierpliwości, ani talentu do nauki języków, a do tego niekiedy jakiś język potrzebny mi jest tylko do jednej książki czy kilku artykułów. Poza tym zwykle są to teksty bardziej czy mniej specjalistyczne z różnych dziedzin. Tylko myślenie intuicyjne mnie w takim przypadku ratuje. To jest bardzo skuteczne i wygodne narzędzie. Oczywiście jak każde inne ma swoje ograniczenia, które trzeba znać. I jak w przypadku każdego narzędzia (też "myślenia racjonalnego") trzeba się nauczyć do czego i jak go używać. Edycja: Nie pamiętam kto, jakiś znany ściślak, powiedział coś takiego: "matematyk musi mieć doskonałą wyobraźnię, a fizyk jeszcze fantazję do tego". Nie jest to pewnie dokładne, ale taki był sens. Jedno i drugie, wyobraźnia i fantazja, bezpośrednio łączą się z intuicją albo nawet są jej częścią. -
Wolna energia - (Wydzielone z: "Odkryto nowy stan materii")
ex nihilo odpowiedział Qion na temat w dziale Luźne gatki
Pojęcie "intuicja" jest trochę jak worek, do którego nawrzucane są sprawy różne, niekoniecznie bezpośrednio związane z intuicyjnym myśleniem. Myślenie intuicyjne jest narzędziem, podobnie jak myślenie racjonalne. Skuteczność intuicji (myślenia intuicyjnego), jak w przypadku innych narzędzi, zależy od tego do czego się jej używa i jak się używa. Też od tego, czy potrafi się oddzielić intuicję jako narzędzie myślenia od emocji, takiej czy innej wiary, wpojonych przekonań, chwilowych wrażeń, pogody, hormonów, wrzoda na tyłku itd. Myślenie intuicyjne może być używane świadomie, w sposób całkowicie racjonalny. Z kolei "myślenie racjonalne" tylko częściowo lub pozornie jest rzeczywiście racjonalne. Kamienie nie mogą spadać z nieba. A jednak spadają, żelastwo też. Myślenie racjonalne jest dużo bardziej niż intuicja wrażliwe na błędy w danych wejściowych, ograniczenia logiki formalnej, złożoność itp. Są np. twierdzenia matematyczne, które intuicyjnie są oczywiste, ale formalny dowód nadal nie został znaleziony albo jest tak skomplikowany, że tylko kilka osób na świecie może go zrozumieć. Matematycy bardzo rzadko się w tych swoich intuicjach mylą. Niemal zawsze intuicyjny dowód jest potwierdzany przez formalny. Trudno sobie wyobrazić naukę bez myślenia intuicyjnego. OTW na początku była czystą intuicją, nawet kiedy napisane były już pierwsze wzory. Podobnie było i jest w kwantologii, kosmologii i nie tylko. Racjonalne wnioskowane to zwykle sprawdzian intuicji, a nie dawca nowych idei. Uważam, że nie ma sprzeczności między myśleniem intuicyjnym a racjonalnym. Trudno też je wartościować w kategoriach lepsze/gorsze - zależy to od konkretnej sytuacji, jakie może być bardziej skuteczne.