Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2119
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    104

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. Do tego by pewnie trzeba dodać niektóre zaburzenia psychiczne. W wielu kulturach tacy ludzie uznawani byli i są za mających bezpośredni kontakt ze światem nadnaturalnym, a do tego potrafią mieć bardzo silny wpływ na psychikę innych. A czasem wystarczyć może zwykły spryt - przejęcie psychicznej kontroli daje władzę. Jeśli coś jest odpowiednio sugestywne, a przy tym niesprawdzalne... religia gotowa
  2. Ozdóbki różne zawsze miały znaczenie magiczne, symboliczne, erotyczne itd. Teraz też tak jest. Funkcje ekonomiczne (tezauryzacja, spekulacja) to wynalazek późniejszy niż magiczno-erotyczna funkcja pierwotna. A co do tego konkretnego znaleziska - tu są fotki: https://wiadomosci.onet.pl/swiat/pompeje-odkryto-zaginiony-skarb-wrozki/chf62gt Warto się przyjrzeć dokładniej niektórym fantom
  3. Na takie coś przed chwilą trafiłem: https://www.quantamagazine.org/how-quantum-trajectory-theory-lets-physicists-understand-whats-going-on-during-wave-function-collapse-20190703/ ?
  4. Co jest możliwe do weryfikacji, a co nie, dopiero kiedyś się okaże. Na razie zbyt mało wiemy, żeby móc to ocenić. Lepiej mieć pełny worek, z którego w odpowiednim momencie coś będzie można wyciągnąć, niż worek pusty... Zresztą taka jest natura rzeczy, że testuje się - w głowie i na papierze - różne warianty, też te, które okażą się błędne. Tego ani zakazać, ani zablokować nie można i nie miałoby to sensu. Powrót do kiedyś odrzuconej czy niedostrzeżonej hipotezy, to w nauce nic niezwykłego. Nasze mózgi i ich oprogramowanie są ewolucyjnie przystosowane do działania w tym zakresie rzeczywistości, w którym żyjemy. To jest bardzo mocne ograniczenie, tym mocniejsze, im dalej od tego zakresu próbujemy odejść. A tutaj trzeba (pdp) odejść bardzo daleko, być może złamać wszystkie zakodowane przez miliony lat ewolucji wyobrażenia. Początek, (nie)skończoność, przyczynowość... to tylko niektóre z nich. Szukamy twardego kamienia, którym chcemy utłuc uciekającego zająca... chociaż i kamień, i zając, to tylko struktury i oddziaływania tych samych pól (czyli czego?), w których nic "twardego" nie ma. Od dawna podejrzewam, że rozwiązaniem jest jakiś wariant multiwersum, coś w rodzaju niepodlegającej żadnym narzuconym regułom dynamicznej "piany" tworzących się i zanikających wszechświatów, którą być może można sprowadzić do realnego lub wirtualnego "nic". Wbrew pozorom, "nic" jest bardzo ciekawym bytem A do naszego świata wracając... symetria czasu/CPT nie oznacza raczej, że jajecznica, którą przed chwilą zjadłem, wróci do brzucha kury, kiedy czas lub CPT odwrócimy. Czym innym jest symetria geometrii (ładunek tu też jako geometrię traktuję), a czym innym symetria (strzałka) zdarzeń. No chyba, że na serio potraktujemy jakiś absolutnie dokonały zegar Laplace'a albo wędrówkę po zawartości pudełka, w którym siedzi wszystko, co było, jest i będzie. Pdp jednego i drugiego jest chyba równie bliskie zera, co pdp siedzącego na którejś chmurce twórcy i szefa tego całego interesu... Chociaż z tym szefem kto wie - właśnie teraz z chmury pioruny solidne we mnie walą, czyli Zachowanie energii jest prawem statystycznym. I tylko tyle. Zresztą, czym ta "energia" jest? Ograniczenie prędkości przyczynowości. Jeśli przyjąć wariant mniej czy bardziej holistyczny, to niekoniecznie. Bazowanie na tym, co już potwierdzone, faktycznie jest bezpieczne, ale chyba tylko bezpieczne No i z tym "potwierdzone" też może być problem, bo potwierdzenie działa tylko w warunkach, w których zostało potwierdzone i z pewnością, która nigdy nie jest absolutna. Co z tego wyniknie? Hmm... Pod koniec 19 w. podobno niektórzy twierdzili, że fizyka to nauka zamknięta, jeszcze tylko kilka pierdółek uzupełnić i po robocie... Echch... dużo tekstu, mało treści, a nowego nic, ale tak mi się po tej jajecznicy jakoś...
  5. Prawy myszy i "otwórz w nowej karcie" (oknie).
  6. W zasadzie modele cykliczne tego problemu nie rozwiązują - przesuwają tylko w nieskończoność. Zresztą innych problemów też nie rozwiązują.
  7. Jakoś trza se radzić, panocku - powiedział baca związując buta dżdżownicą No fakt. Ale jeszcze kiepściej w nocy po lesie się łazi... chyba że obok po szosie jedzie karetka z łapiduchami. porządnym workiem cementu i kompletem oczu na wymianę, kiedy się własne na jakichś patykach zostawi. W nocy w lesie się śpi. Pętanie się po lesie po omacku to sport ekstremalny, i to mocno ekstremalny. A do nawigacji w lesie wystarcza jedna gwiazda, Ta w nocy niewidoczna.
  8. No super - czyli jeśli zgubię się w lesie straszliwym, sam lub z bandą jakąś podobnych do mnie leśnych nieudaczników, to mam poszukać lasu stuletniego, pod rządek sadzonego, sosnowego w dodatku koniecznie, i leżąc nocami pod sosnami owymi, gwiazdek wypatrywać... przez kilka dni może, bo chmury gwiazdki zasłonią albo Łysy prosto w mordę moją świecił będzie. A gdyby lasu takiego nie było w okolicy, to se zasadzić i 100 lat poczekać? Tak przy okazji zapytam - czy tam u Ciebie szychy na sosnach wielkie jak kalafiory rosną? I często one spadają? To tak przy okazji tylko... Ale - do meritum wracając - gdyby mi się kiedyś w lesie zgubić zdarzyło, to sobie poszukam czegoś, co się nazywa "słupek oddziałowy" i na nim wszystkie informacje potrzebne, żeby z lasu wyleźć, znajdę A jak to się robi, to np. tu (mapa nie jest potrzebna): https://demotywatory.pl/4395969/W-lesie-nic-nie-znajduje-sie-przez-przypadek
  9. A wiesz, że po uprawach i młodnikach łazić nie wolno? W zasadzie najsensowniejsze byłoby spalenie 100% tego cholerstwa. Oczywiście nie w domowych piecach.
  10. Poprawny doktorat nie jest równoznaczny z "prawdą" w sensie fizycznej realności. Najlepiej widać to w fizyce matematycznej, gdzie istotne jest rozwiązanie jakiegoś problemu, trochę na zasadzie "a co będzie jeśli...", nawet ze świadomością, że pdp fizycznej realności tego jest minimalne. A poza tym w fizyce już od dawna nie obowiązuje logika klasyczna.
  11. Niektórzy próbowali... na szczęście im się to nie udało. W lesie nawigacja po gwiazdach??? A był Ty kiedy w lesie? He?
  12. Trochę lubi... przynajmniej na tyle, żeby policzyć się dał. Ale w ogóle to tak se zapytałem... coby zapytane było Te pomponiki jakoś nigdy mnie nie bawiły
  13. Jaki elektron? Schroedingera? Relatywistyczny? Na n=1?
  14. O jakim "promieniowaniu BH" piszesz? Promieniowaniu Hawkinga, czy jakimś innym? Te "Plancki" to raczej tylko umowna granica "naszej" fizyki.
  15. Może. Nawet kuń wie, że jak się zatrzyma, to może dać curik
  16. Nie można wykluczyć, że będzie się trzeba zacząć przyzwyczajać do jej braku. 6-5=1, 1*1=1 ... Zresztą sam: ? A co ona Ci złego zrobiła?
  17. Eee tam... wszy i pchli lepsze - i ludków i szczurków wykorzystały A co do pracy: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1683040,1,5-rzeczy-ktorych-ludzie-zaluja-w-ostatnim-dniu-swojego-zycia.read
  18. Mam co do tego duże wątpliwości: 1. nie przypominam sobie, żeby smalec czy łój były używane jako smar w przypadku elementów, pracujących pod dużym obciążeniem, i to w dodatku drewnianych: - tarcie = temperatura: rozgrzany tłuszcz wsiąka w drewno, reszta rozpłynie się w diabły, a jak mocniej się nagrzeje, to się rozłoży/spali i po smarowaniu; - tłuszcz był najbardziej cenionym składnikiem świni, a do takiego smarowania konieczne byłyby ogromne ilości, żeby miało to jakiekolwiek szanse działać. 2. zatłuszczone bale natychmiast by się oblepiły piachem/ziemią i raczej do szlifowania siekier by się nadawały niż do ciągnięcia po nich czegokolwiek. 3. lepsza by chyba do tego była mokra glina; 4. są dużo lepsze sposoby przemieszczania przedmiotów, które mają takie proporcje (8 m, 2 t), taki kamyk po płaskim sam mogę transportować, wystarczą mi dwa drewniane bale, trochę czasu i odpowiednia ilość słoniny (w brzuchu!). To tyle w skrócie.
  19. No pewnie, lepiej niebiernie bez sensu grzebać kijkiem w trawniku, po to tylko, żeby glizdy ziemne straszyć (opps... jednak sens się znalazł) Ale... weź może pod uwagę, że te bierne i tępe małpoludy jakoś po wszystkich kontynentach się rozlazły (o Antarktydzie zapomniały sklerotyki), przystosowały się do życia w temperaturach od -50 do +50, mamuta utłuc i żeżreć potrafiły, i miśka też, przepływać całkiem niezłe odległości po otwartym morzu, wykombinowały absolutnie niezawodne zapalniczki (w dodatku walające się w dowolnych ilościach pod nogami), nauczyły się żaby i inne takie na truciznę przerabiać, wymyśliły kleje nie gorsze od współczesnych, a może i lepsze, bo za darmochę, z psiurami się skumplowały, itp., itd., etc. Może też i dlatego, że z lenistwa nie chciało im się grzebać kijkiem w trawniku po to tylko, żeby ziemne glizdy wkurzać, czym bez wątpienia by zasłużyły na pochwałę 3grosze ileś tam tysięcy lat później Raczej nie będzie wymagała dowodu teza, że pierwotne "rolnictwo" pojawiało się wiele tysięcy razy przed pojawieniem się neantropa. I taką samą ilość razy zanikało, jako mało użyteczne w tamtym czasie i warunkach. Chwilowy sens mogło mieć, ale tylko tyle. Nie podejrzewam neandertalczyków o aż taką ofermowatość, żeby przez całe dnie musieli organizować sobie żeberka na wieczornego grilla. Przypuszczam, że stosowali inne, ale równie skuteczne metody - wabienie, doły, pętle, zapędzanie w zasieki, płoszenie ogniem, wykorzystywali urwiska, może trucizny... itd. Zwierząt raczej nie brakowało i przy ówczesnej gęstości zaludnienia pdp znacznie mniej bały się ludzi niż teraz. Zresztą i teraz, nawet w naszych lasach, jeśli ktoś potrafi, może zbliżyć się do nawet dosyć płochliwych zwierzaków na odległość bezpośredniego kontaktu.
  20. Czy jak Cię wsadzą do sklepu pełnego żarcia wszelkiego (za free), to też weźmiesz kijek i zaczniesz nim grzebać w trawniku przed sklepem, żeby tam kartofle posadzić, bo tego będzie wymagał Twój intelekt?
  21. Nazywać by się tak mogło, czemu by nie. Roślinne masło "masło" się nazywa, chociaż margaryną jest
×
×
  • Dodaj nową pozycję...