Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

radar

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2150
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    58

Zawartość dodana przez radar

  1. no szkolnictwo to nie za bardzo się zgodzę. IMHO szkolnictwo jest ważniejsze nawet niż wojsko. Oczywiście z punktu widzenia długofalowego bezpieczeństwa Państwa. Zlikwidować obowiązkowy system emerytalny tak, każdy może sobie sam odkładać i decydować jak to robić, ale służba zdrowia? Co zrobisz jak ulegniesz wypadkowi? Przyjedzie do Ciebie karetka czy najpierw będziesz musiał zrobić przelew (podać nr ubezpieczenia) i jak okaże się, że masz za małe i jesteś za daleko to powiedzą, że im się nie opłaca do Ciebie jechać... Mariusz, a co Ty byś proponował np. przy następnych wyborach? Co powinno się zmienić i jak?
  2. Oczywiście, ale jest to kropla w morzu "potrzeb. Zresztą, tak też może być interpretowana (kto wie, może i taki był cel) decyzja KE, żeby pokazać "światu": o popatrzcie, są jeszcze inne alternatywne produkty, które są równie dobre lub lepsze, a nie tylko to niebieskie E, które wszystkim kojarzy się z internetem... ma zastosowanie w tym sensie, że można by zmuszać M$ do takiego okna jeśli pozostałe OSy też by były do tego zmuszane. Kto wysuwa takie żądania jest nieistotne, wazne żeby było to rozpatrywane całościowo, albo wszystkie OSy, albo żaden. wyjść nie ma jak, bo na zewnątrz za gorąco bez klimy, a wewnątrz szkoda, że taka ładna pogoda na zewnątrz i nie można się skupić na robocie
  3. Niestety prawo ustalają właśnie urzędnicy, czy to źle czy dobrze to poniżej. Odwracają to zdanie można by powiedzieć, że jak konsumenci kupują dany produkt tzn., że jest on popularny. Otóż może być tak, że konsument wcale nie chce go kupić, ale jest do tego zmuszony (poprzez różne zależności). Przecież napisałem, że nie, ale Ty przechodzisz do skrajności mówiąc, że urzędnicy nie powinni się w te mechanizmy mieszać w ogóle. Ja uważam, z własnego doświadczenia, że właśnie powinni. Przynajmniej jeśli chodzi o ochronę konsumenta. Wiele razy musiałem się ścierać z dużymi i małymi firmami, za to, że ich produkty nie odpowiadały temu co przedstawiali w reklamach ( czy niedopowiedzenie jest oszustwem?) itp. Gdyby nie "urzędnicza" regulacja rynku mógłbym się pożegnać z pieniędzmi albo godzić na przepłacone/niesprawne badziewie. Inaczej jakie bym miał szanse z firmą z budżetem liczonym w miliony czy miliardy, miałbym się sądzić latami i płacić przez ten czas koszty procesów? Zgadzam się też z tym, że w takim razie w każdym OSie powinien być taki ekran z wyborem przeglądarki. Albo u wszystkich, albo u nikogo, tj. wtedy sprawiedliwa "wolność gospodarcza".
  4. racja, racja, wynika to nawet z samej składni zdania. Pokręciłem...
  5. Wojsko planowało to już od dawna, przynajmniej oficjalnie, ciekawe ile już takich jednostek ma obecnie NSA i CIA
  6. imho, to nie jest takie proste jak sugerujecie. Zgadzam się, że nie powinni ingerować w to co MS sobie dodaje do windy, ale tutaj pozycja M$ jako monopolisty jest widoczna. Nie jest tak dlatego, że M$ jest taki super przyjazny, bezpieczny, łatwy w obsłudze czy "najtańszy" etc. Nie jest również tak Mariusz, że ktoś (KE) sugeruje, że to "ciemna masa" używa windowsa/IE, a resztę trzeba uświadomić. Prawdą jest natomiast, że w szkołach używa się tylko windowsa (prawda?). Nie każdy młody człwiek/uczeń jest domorosłym hakerem co to posmakował już linuxa, widowsa, ie, ff i opere i wybiera to co mu najbardziej pasuje. Nie. Większość z nich (a mam "materiał badawczy"), pomimo rozwiniętej już troche "świadomości internetowej" w społeczeństwie, instaluje co popadnie, przeklikuje komunikaty, ostrzeżenia (o licencjach nie mówię nawet) itp nie czytając co tam jest napisane, więc jak można od nich oczekiwać jakiejś super świadomości o OSach czy przeglądarkach. Ich świadomość bierze się z tego co wynoszą ze szkoły. Tam sie uczą na windowsach więc go znają. Jak go znają to go używają, bo człowiek już taki jest, że niechętnie się uczy nowego i boi się nieznanego. Potem w urzędach też się go używa, bo ludzie na nim potrafią pracować (a przy okazji ktoś ma posmarowane <=> M$ buduje w zamian Centrum Informatyczne gdzie zatrudnia X osób, ale za to ma zapewniony zysk na lata i uzależnienie, bo nie wystarczy zmienić winde, często trzeba zmieniać też cały komplet aplikacji, na których się pracuje). Tu jest problem. M$ uzależnił od siebie odbiorców. Rozumiem i popieram zdanie, że zmuszanie M$ do tego ekranu wyboru przeglądarki jest głupotą, ale uważam również, że cel KE jest dobry, tylko powinien być osiągnięty inną drogą. Żyjemy w coraz bardziej zinformatyzowanym świecie więc zminimalizowanie wpływu jednego podmiotu (albo raczej wspieranie rozwoju podmiotów konkurencyjnych) powinno być nam wszystkim na rękę.
  7. No właśnie tak pomyślałem, tylko czy w przypadku długiej ekspozycji/obecności HIV w "zabezpieczonym" organiźmie nie istnieje tu ryzyko "przystosowania się" HIV i ponownego rozprzestrzeniania infekcji?
  8. Brawo za tytuł, ładna gra słowna wprawiła mnie w dobry nastrój Co do artykułu, wyjaśnijcie mi, jak już dojdzie do infekcji to te cząsteczki nie pozwolą (hipotetycznie) na dalsze roszerzanie zakażenia, ale czy umożliwią wyleczenie?
  9. Tyle, że jedno jabłko waży z 15dkg, a 15dkg ziaren czy popcornu to juz chyba dość wielkie pudło musi być, o witaminach nie wspomnę... Mocno się mylę?
  10. nie, ale jeśli mieliby omawiać kwestię ataku na Irak (w sensie przystąpienia do wojny, a nie ataku - element zaskoczenia) to tak. bo większość "myślała", że w Iraku jest broń masowego rażenia, i że jest to wojna "w samoobronie". Byli poprostu okłamywani (tak jak mówi się o Pearl Harbour, I WŚ i Wietnamie). [OT]Swoją drogą czytałem fajny koment na onecie: Jasne, że amerykanie mają dowody na istnienie broni masowego rażenia w Iraku - zachowali wszystkie faktury [/OT] Interesy były takie, że: - jest tam ropa - na czas konfliktu podrożała dzięki czemu opłacalne stało się wydobycie na Alasce - sprzęt wojskowy nie może rdzewieć w koszarach (a nowy na szczęście dużo kosztuje) - żołnierze potrzebują treningu - reszta to tylko wymówki ("demokratyzacja" bla bla bla) fałszywa alternatywa. Jest choćby psiphone, za darmo, bez dodatkowych "feature'ów". Nie. Ludzie potrzebują kontroli (bardzo wyraźnie to widać np. podczas klęsk żywiołowych, kiedy taka kontrola znika, brak potencjalnej kary ośmiela do robienia rzeczy, których by się inaczej nie robiło). Dodatkowo, ludzie którzy kontrolują też potrzebują kontroli... itd. itd. To, że gdy się pojawiły (poważne) zaniechano ponownego liczenia głosów (tylko w jednym stanie). To, którzy sędziowie decydowali o liczeniu i gdzie pracują ich dzieci. To, kto zapewniał bezpieczeństwo działania maszyn do głosowania oraz kto jest właścicielem tych (dwóch) firm. W demokarcji wszystko powinno być transparentne, bez wątpliwości, w razie ich wystąpienia się je wyjaśnia, tam tego nie zrobiono tylko poczekano aż przyschnie. Co do USA jeszcze. Może i kiedyś z założenia był to kraj demokratyczny, może za czasów Washingtona. Teraz Patriots Act daje możliwość podsłuchiwania, przetrzymywania, przeszukiwania bez zezwolenia sądu! O "demokratycznych" działaniach też ładnie świadczą te tajne więzienia CIA itd. a mówimy tylko o rzeczach, które wypływają na wierzch. Już Benjamin Franklin powiedział: "Ci, którzy poświęcają swoją wolność w imię bezpieczeństwa nie zasługują ani na jedno, ani na drugie. A w konsekwencji i jedno, i drugie tracą." Tam to się już dzieje, a do nas za sprawą UE też przychodzi (kamery, paszporty biometryczne itp.)
  11. USA państwem demokratycznym...heh, dobre, chyba raczej demokracja teoretyczna... Tam jest dokładnie tak jak u nas, niby wybierasz, tylko wybór jaki? U nas też można przecież wybrac kogo się chce i każdy może startować, tylko jakos ciągle te same gęby się widuje. Co do artykułu, każda aplikacja, która posiada właściwość nadzoru (filtrowania) zawartości służy ograniczaniu wolności (nawet tej źle pojętej - np. pornografia) oraz stwarza możliwość nadużycia tej funkcji (filtrowania) do innych niż zamierzone celów. Co do samego tytułu newsa. Polecam do obejrzenia film "Orwell przewraca się w grobie". Tam bardzo ładnie wytłumaczony jest mechanizm tego typu działania. Jak się chce np. zwalczac ograniczenia w emisji spalin tworzy się organizację o dokładnie przeciwnej nazwie, a celach jak powyżej. Zreszta jest tam też o "demokratycznych" wyborach przedostatniego prezydenta.
  12. dokładnie, będziesz musiał zapłacić z konta albo kartą... chyba, że za wysłanie jednego maila będziesz zobowiązany obejrzeć jedną reklamę... czyli SPAM!
  13. bardzo ciekawy nius i badania. Szkoda, że narazie nikt nie wyjaśnił, jak gekony to robią, że nie przykleja im się do łap żaden syf, kurz, brud itd. przy chodzeniu po takich podłożach (zakładając, że nachylenie jest większe niż 30st.)
  14. to tak, ale ciekawe, która właściwość sygnału jest dla mózgu i kończyny najważniejsza/decydująca, czy jest to moc sygnału, czas trwania czy np. częstotliwość? To takie rozmyślania a propos tych dodatkowych "kończyn" (lub sterowania innymi urządzeniami). Jak nauczyć mózg żeby poruszył sztuczną ręką nieporuszając jednocześnie swoimi prawdziwymi kończynami? W przypadku amputacji mamy gotowe "końcówki" gdzie możemy się podłączyć, kiedy jednak wszystkie kończyny pozostają na miejscu to rozwiązania są dwa: albo wszczepiać do mózgu elektrody bezpośrednio (co juz robią na zwierzętach, a wydaje mi się niezbyt bezpieczne) albo, to co kombinowałem, nauczyć mózg wysyłać/odbierać sygnały "nieobsługiwane" przez nasze kończyny, a skalibrowane pod te dodatkowe. Wtedy wszczepiamy elektrody np. w ramię co wydaje mi się bardziej akceptowalne...
  15. Bardzo ciekawe zagadnienie z tymi dodatkowymi kończynami Mnie nurtuje natomiast pytanie jak zapewnić dokładne sprzężenie zwrotne z taką dodatkową lub nie kończyną oprócz samej informacji wzrokowej jak kursor na ekranie. Bez odczuwania bodźców takich jak nacisk czy faktura materiału ciężko się pewnie tym operuje.
  16. muszę poruszyć temat na zebraniu wspólnoty, zamiast płacić za ścieki jeszcze zarobimy Czy ktoś obeznany z chemią (ja to miałem lata temu i to słaby byłem ) może mi powiedzieć jaki jest produkt uboczny rekacji odzyskiwania wodoru z mocznika (oprócz wodoru rzecz jasna;) )? No i ta wydajność (za wiki): około 2,5% mocznika w moczu nie powala z nóg.
  17. Racja, ale skoro w zaszyfrowanej informacji potrafimy określić, że tu jest "ktoś", a tam jest "coś" to zgadzam się z wilkiem Nie ma niestety żadnych dokładnych informacji nawet na stronie IBM:/
  18. Widziałem i "mi się ten akurat nie podobał, a podobają mi się 3 inne utwory na tej płycie, które jako single wydane nie były" Patrz przykład z dialogiem. Dialog też uważa, że internet i telefon to nierozłączna całość... i co? Tj. przymuszanie mnie do brania czegoś czego nie chce, skoro można mi sprzedać jedną z tych rzeczy bez problemu. Teraz to już wymyślanie na siłę. Nie jest bez sensu kupowanie oddzielnie wycieraczek, a zażądanie kupna samochodu bez nich albo bez deski rozdzielczej. Taki samochód nie jest sprawny funkcjonalnie (nie wyjedziesz nim na ulicę). Sensem istnienia piosenki nie jest album! Jest nim odsłuchanie jej przez odbiorcę. I co? Jak odsłucham tylko jedną (choćby w radio), a pozostałych nie tzn., że ta piosenka nie miała sensu? Nie, inaczej w radio puszczali by cały album. Można sprzedać jedną piosenkę (vide single), pytanie dlaczego to za mnie ma ktoś decydować, którą ja mam kupić? Jaki jest koszt sprzedaży jednej (nie singla w sensie obecnym) w internecie? Taki sam jak albumu czy może nawet mniejszy (bo krócej się ściąga)? Nie masz racji. Mógłbyś tak napisać jakbym ja powiedział, że chcę piosenką naprawić popsuty czajnik. Nie, ja chcę odsłuchać jedną piosenkę, to nie jest jakiś bezsens, to jest normalna sprawa i to jest funkcja piosenki (zostaje odsłuchana - do tego służy), a deska rozdzielcza jako doniczka nie. Komentarz na końcu. Jedno z drugim może być powiązane, bo przez ciągłe zaostrzanie prawa (może jeszcze nie na tym etapie, nie teraz) mogą być ograniczane prawa konsumenta, czyli niejako producent zamiast podnosić konkurencyjność, jakość swoich produktów dostaje prawo do "lepszego"/ostrzejszego odstraszania od kradzieży, co samo w sobie nie jest złe. Nie mówię, że tym prawem jest kradzież tylko mówię o mechaniźmie "konkurencji". Nie tylko ceną przecież można konkurować (pirat jest za darmo więc nie ma za bardzo jak), ale np. jakością, dodatkami, update'ami itd. są 3, te dwa co wymieniłeś oraz zwiększanie atrakcyjności produktu poprzez ułatwienie (poprzez cenę i inne) do niego dostępu. Ogólnie, jeśli egzekucja prawa jest kiepska to żaden z kolejnych sposobów efektu nie przyniesie. Obaj mówimy natomiast o "opłacalności" z pukntu widzenia potencjalnego złodzieja. Zysk(oszczędność na zakupie)/potencjalna kara tylko Ty byś chciał powiększać mianownik, a ja zmiejszać licznik tak, tylko clue wypowiedzi polegało na pytaniu "co miasto z tego ma?" Otóż ma z tego zadowolonych mieszkańców. Co państwo ma z dostępu do rozrywki (oczywiście legalnego!)? Zadowolonych obywateli. Prawo w tym zakresie już teraz nie jest złe, a mentalność ludzi powinno się zmieniać zachętami, a nie karami. Kto na dłuższą metę lepiej pracuje, ten komu się "lepiej zapłaci" (będzie miał większy zysk) czy ten kto będzie miał większą karę? Kapitalizm... Mylisz się tak gloryfikując IPRED, ani za skuteczność, ani za metodę. Kilka cytatów (żeby nie było wątpliwości, IPRED to inicjatywa europejska, a to, że Szwecja jako pierwsza to wprowadziła, nie oznacza, że nie dotyczy to innych krajów): z http://www.openrightsgroup.org/orgwiki/index.php/IPREDJak widzisz nawet parlamentarzyści na zachodzie widzą w tym zagrożenia, więc nie sugeruj, że ktoś kto jest przeciwny IPRED jak ja, broni piractwa jako takiego. Mnie się wydaje, że rozmawiamy o różnych IPRED...: sorki za przydługie cytaty, ale chcę podkreślić o czym mówimy wbrew sugestiom mikroosa. to o niczym nie świadczy, bo raz: jaki był w nich wybór? Dwa: wiele różnych firm upada, nie oznacza to jednak, że w końcu komuś się nie uda (lepszy plan, lepsza promocja, bo ja np. nie słyszałem o żadnym takim sklepie, może dlatego upadły, bo słabo się reklamowały?) cytuję Przykład lepszy. Należy by za paserów uznać producentów rękawiczek, bo przecież przestepcy używając ich nie zostawiają odcisków palców, przez co utrudniają (producenci) namierzenie przestępców przez organy ścigania (jak IPREDator) Na koniec mojej dyskusji w tym temacie napiszę tylko, thibris i mikroos, że pomieszaliście 3 dyskusuje: czy piractwo jest ok, na co ja się dawno już wypowiedziałem, czy piractwo należy karać, na co również się wypowiedziałem, oraz to o czym piszę ja, jak należy je zwalczać i jak daleko można się z tym posunąć, co według Was oznacza, że jak ktoś chce coś zrobić inaczej, to oznacza, że broni piractwa... trochę więcej uwagi przy czytaniu (żeby nie napisać trochę więcej czytania ze zrozumieniem). Dla mnie to EOT. pozdrawiam
  19. "dużym" ??? "do podpisywania umów niezgodnych z prawem" - no właśnie, tylko, że to prawo jest teraz tworzone pod naciskiem lobby. Zdobywanie rynku nie, ale juz monopol tak. Jakie masz szanse jako konsument w tym momencie na wygranie sprawy np. przy reklamacji? Przeciwko Tobie są prawnicy korporacji i co z tego jeśli wygrasz skoro: na czas procesu musisz sam pokrywać koszty procesu, musisz się sam fatygować lub zatrudnić prawnika i ostatnie, jeśli to zwycięstwo, np. przy kupnie sprzętu elektronicznego odniesione po roku to żadne zwycięstwo? Dostaniesz sprzęt albo kasę, ale rok czasu nic. Nikt tu też nie promuje alternatywnych producentów, tym bardziej "na siłę". Odwracasz kota ogonem, bo mowa jest o tym, żeby prawa nie zmieniać, więc nikt nic na siłę nie robi w przeciwieństwie do prób zaostrzania prawa. Do zmiany formy dystrybucji też nikt nie zmusza, a jedynie trzeba zasygnalizować, że droga poprzez zaostrzanie prawa nic nie daje. nie zabolało mnie, poprostu stwierdzam, że we fragmentach, które cytujesz przeinaczasz lub pomijasz istotne wyrazy czy wyrażenia A co? Nie ma teraz kar? Napisałem gdzieś, że trzeba je znieść albo nie traktować jako przestępstwo... waldi? sprawa na szczęście jest taka, że jak chcę coś kupić to nie zawsze muszę do końca zgadzać się na "kosmiczne" wymagania sprzedawcy (patrz przykład z dialogiem), bo to o czym mówisz to jest dziki kapitalizm. Muzyka, książka, film to nie jest dobro luksusowe i nie można ograniczać do nich dostępu. Jeśli rolą państwa byłaby tylko ochrona przed kradzieżą itd. to po co miałoby ono budować w miastach parki? Ba, trzeba by je zamykać, bo tam nocą niebezpiecznie! Ale nie, otwiera się tereny zielone, bo to daje ludziom wytchnienie, można odpocząć, zrelaksować się, a szczęśliwszy obywatel to lepszy obywatel. To samo się tyczy dostępu do szeroko rozumianej kultury/rozrywki. Nie można wszystkiego rozpatrywać tylko pod kątem biznesowym. No tak, bo przecież kar w tej chwili nie ma, a ja sugeruję żeby ich nie wprowadzać (w ogóle)...waldi A tak na serio: nie jest normalną praktyką zaostrzanie kar inaczej mielibyśmy dożywocie za kradzież auta. Analizuje się zjawisko i wprowadza profilaktykę. Możesz zapytać karnistów czy zaostrzanie kar (których akurat jestem zwolenniekiem, np. za rozbój, gwałt, morderstwo) poprawia bezpieczeństwo. Nie, a dodatkowo, kara to nie zemsta, musi być adekwatna do popełnionego czynu, a właśnie zmierzamy do tego, że primo: kradzież jednego mp3 będzie równoważna z kradzieżą auta, secundo, zwiekszamy uprawnienia organów ścigania. Jedyne co osiągnięto to zastraszenie (chwilowe) użytkowników. Jestem pewny, że gdy rozwinie się/upowszechni technologia umożliwiająca anonimowe ściąganie to zobaczymy efekt yoyo, zjawisko wróci ze zdwojoną siłą, bo sposób dystrybucji dalej będzie skostniały. Waldi, to nie jest "wymówka" tylko przyczyna, poprostu inne postrzeganie świata. Dodatkowo może dochodzić do tego argument Piotrka, który mnie przekonuje, podoba mi się jeden, dwa utwory na płycie, a muszę kupić całą. Porównywanie tego do samochodów jak sugerował thibris nie jest dobre, bo jedna piosenka to jeden produkt,oddzielny, którzy może istnieć samodzielnie. Deska rozdzielcza z samochodu, jako produkt (chodzi o cel jej istnienia,działanie w samochodzie) sama nie może istnieć więc chęć kupowania jej oddzielnie jest bez sensu. Waldi, czy ja napisałem gdzieś, że nie trzeba zwalczać przestępst komputerowych (piractwa)? Czy to, że w Polsce są ludzie uzależnieni oznacza, że Policja może wejść do Twojego domu bez nakazu, bo możesz mieć narkotyki? Widzisz,sąd już teraz może zarządać danych osobowych osoby podejrzanej o przestepstwo, a dostawca ma obowiązek wtedy je udostępnić. Różnica polega na tym, że nie trzeba będzie przekonywać sądu, że ktoś może być przestępcą. Wystarczy podać adres IP i powiedzieć, a on tam udostępnia moje rzeczy. Sprawa jest bardziej skomplikowana niż się wydaje, bo jesteśmy o krok od tego, że policja będzie miała prawo do podsłuchu, czy szperania po kompie bez zgody sądu na podstawie wątpliwych (bo nie potwierdzonych przez niezależny/niezawisły sąd) oskarżeń. no nie rozśmieszaj mnie, zaraz wyjdzie, że kryzys spowodowali piraci Dobry przykład z tym kryzysem, to właśnie przedstawianie zysków potencjalnych jako pewnych spowodowało kryzys. "Hej, inwestujcie w akcje, to pewny zysk!! Inwestujcie we wszystko, bo zysk jest pewny! Produkujcie, bo na pewno sprzedacie!"...a okazał się zaledwie potencjalny... i bieda. Zgadza się, ale nawet w dobie kryzysu nie słychać żeby zaostrzało się kary za oszukiwanie pracowników. Szuka się za to rozwiązań mających ich chronić, co nie jest równoznaczne z zaostrzaniem kar. Trzeba zrozumiec jedną rzecz. Jak ktoś chce, to zawsze oszuka. Pytanie jak go od tego odwieźć, groźbą czy prośbą? Waldi... czy jak gdzieś broniłem piratów. Wydawało mi się, że pisałem parę razy, że potępiam piractwo...hmm, pewnie mi się wydawało. Tak, ale nie wprowadza się prawa, że tych chłopaków policja może zamknąć na nie wiadomo ile i dodatkowo, że dostają za jointa karę jak za kradzież samochodu. Nikt bez zgody sądu nie przeszukuje im mieszkania, ani nie podaje podmiotom do tego nieuprawnionym ich danych osobowych. Nie bądź naiwny. Ten bat jest na nas wszystkich, czy jesteś uczciwy czy nie. Wychwalając kapitalizm jednocześnie zezwalasz na wprowadzanie coraz to większej kontroli w coraz mniej demokratyczne sposoby? Teraz wytwórnia będzie miała prawo poznać Twoje dane, bo "udostępniasz treści chronione prawem autorskim". Niedługo potem pozna Twoje dane kuria, bo "udostępniasz potępiane przez kościół informacje o antykoncepcji", a potem partia, bo "udostępniasz niezgodne polityką partii rządzącej śmieszne spoty PiSu". "dobrowolnego nabycia". Może i tak, tylko dlaczego w takim razie zmowa cenowa jest niedozwolona? Dlaczego monopol jest niedozwolony? Przecież bez wielu rzeczy można żyć, a ktoś nakłada takie kary za praktyki monopolistyczne? Bez prądu, jak się człowiek uprze też można żyć, a jakoś ceny są w jakis sposób regulowane (ograniczane od góry). Bez komórek (roamingu) też, a od dzisiaj ograniczenie od góry. Przecież nie muszę dzwonić po cenie oferowanej mi przez operatora, a jednak się ogranicza. Może dla tego, że niektóre rzeczy "bez których można żyć" faktycznie są dobrami ważnymi w życiu człowieka i nie można tego wykorzystywać dla (nadmiernego zwiększania) własnego zysku? Nie wiem... A z jakiej okazji "twórców" ??? Oni to przecież zrobili "dla celów naukowych i poznawczych" i na pewno "nie odpowiadają za udostępnianie treści chronionych prawem" Jak serwer bedzie stał w "tajladii" czy gdzie tam nie sięga prawo to nikt nic nie zrobi. Więc znowu, jak ktoś chce to oszuka, pytanie jak zachęcić do kupowania, a nie jak zniechęcić do kradzieży, subtelna, aczkolwiek różnica. pozdrawiam
  20. Mariusz, proszę nie przypisywać mi słów, których nie napisałem. Nigdzie nie napisałem, że autorzy na tym tracą, ale, że nie mają wyboru. Umowy mogą być/są dla nich niekorzystne (ale nie rażąco, jak poniżej przejaskrawiłeś). Autor nie ma np. wpływu na cenę końcową, ani na ilość wydanych egzemplarzy, a w efekcie jaki procent ceny końcowej przypadnie jemy w udziale. O wolnym rynku będzie poniżej. znowu, nie przeczytałeś chyba uważnie mojej wypowiedzi (albo może raczej moich wypowiedzi, bo niektórzy tutaj odpowiadają na ostatni post i nie biorą przy okazji pod uwagę innych wypowiedzi). Czy ja napisałem gdzieś, że wytwórnie okradają autorów? Napisałem, że ich strat nie można porównywać, bo o ile autor jak nie będzie (chętnej) wytwórni to może zwrócić się w stronę internetu, tylko z czego będą wtedy żyć wytwórnie? O to mi chodzi, na przyszłej "reformie" systemu dystrybucji najwięcej stracić mogą wytwórnie i to dlatego one tak zacięcie walczą. Pamiętajcie, że teraz wszystko się zmienia dość dynamicznie, odbiorcy też muszą się przyzwyczaić. To, że płytę Radiohead kupiło "zaledwie" 3/4 zalogowanych na ich stronie nie oznacza, że ten stosunek nie będzie się przesuwał w stronę 4/5 itd. Ludzie też muszą mieć czas, żeby zrozumieć, że skoro mogę zapłacić dobrowolnie małą kwotę po to, żeby docenić autora i żeby miał z czego żyć i za co tworzyć, to trzeba mu zapłacić (ale nie całemu łańcuszkowi pośredników po drodze, autorowi, przecież o nich głównie walczymy, tak?) @Mariusz i mikroos Sekunda, to po co na naszym "wolnym rynku" jest taka instytucja jak UOKiK, URE itd? Rozumiem, że te "socjalistyczne" i "zbędne" organizacje tylko "psują" rynek? Po co rejestr klauzul niedozwolonych? Otóż po to, że na rynku występuja podmioty słabsze i silniejsze. Tymi silnieszymi są producenci itp. słabszymi są konsumenci, a te instytucje mają chronić jednych przed drugimi. Pisałem, że będzie o dialogu itd więc: Powiedzcie mi dlaczego jak chcę założyć sobie internet, to koleś co do mnie przychodzi np. z dialogu, nie może powiedzieć "wie Pan, jak Pan chce net, to tylko z telefonem" ? Przykładowo, mam wybór, mogę założyć tepse, netie albo sieć osiedlową, ale chcę akurat dialog, dlaczego oni nie mogą powiedzieć "panie, jest wolny rynek, nie chcesz pan z telefonem, to pan nie zakładaj u nas" ? Dlaczego? Natomiast jak napisał Piotrek, żeby kupić legalnie 3 utwory, które mi się podobają, a są na 3 różnych płytach, to jestem zmuszony kupić 3 płyty i wydać 90pln? Czyli transakcja wiązana. Ten niby "wybór" jest tylko iluzoryczny. Liczących się wytwórni jest kilka. Autor, jak ma podpisany kontrakt z jedną to chcąc nabyć jakiś jego utwór musisz kupić płytę tej wytwórni. Wybór by był, gdyby różne wytwórnie wydawały te same piosenki i to wtedy byłby wolny rynek, każdy obniżałby koszty i marże, bo nie mieliby wyłączności na "hit". Tak, to wtedy byłby wolny rynek i wybór. Ktoś napisze, że wydanie singla, ale akurat nie z jakimś hitem, będzie nieopłacalne. No to jest internet. Powiecie iplay, iTunes, ok, ale ile tam można znaleźć interesujących utworów? Powiecie, no to jak będzie popyt to będzie podaż. To ja powiem, popyt jak widać jest, gorzej, że "podaż" zamiast wychodzić mu naprzeciw woli lobbować za zaostrzaniem kar (niedługo chyba wyższych niż za to wspomniane morderstwo czy narkotyki).
  21. Widzę, że zaczynasz upodabniać sie do waldiego (w wybieraniu tylko wygodnych dla siebie części wypowiedzi adwersarza) Być może, ale na pewno zaostrzanie kar do niewspółmiernie do czynu też no tak, bo najlepiej będzie jak za morderstwo będzie 10 lat, a przy dobrym sprawowaniu wyjdzie za 5, a za ściąganie/udostępnianie filmów 25 lat bez mozliwości wcześniejszego ubiegania się o przedterminowe zwolnienie. btw. Widzisz jak to fajnie, jak ktoś przekręca Twoją wypowiedź? Pierwszy i ostani raz zniżyłem się do tego (Twojego?) poziomu. znowu przekręcasz. Słowo polityka nawiązywało do znaczenia "polityka dystrybucji/promocji" a nie polityki sensu stricte. Zresztą, to co teraz się dzieje to prawie jak gospodarka centralnie sterowana i regulacja rynku... tyle, że przez lobby koncernów. Ustawodawca nie powinien ulegać jemu tak łatwo, a skoro isnieje problem to sugerowałem reformę systemu dystrybucji/produkcji multimediów (w ramach istniejących możliwości prawnych), a nie zaostrzanie kar. cytuję Ciebie: Co do IPRED już Ci napisałem, jak sytuacja będzie trwała to może to przyniosło taki (pożądany?) skutek. Dodatkowo, to jest Szwecja, tam średnia pensja i status obywatela jest o niebo wyższy niż w większości krajów, w tym w Polsce, więc pewnie większość ludzi przyciśnięta może sobie na to pozwolić. Tylko widzisz, nadawanie zbyt dużych uprawnień organom ścigania (żeby tylko ) tylko dlatego, że ktoś sobie z czymś nie radzi to nie jest dobre rozwiązanie, to jest dużo gorsze rozwiązanie niż teraz. Jak pisałem, potępiam piractwo, ale jeszcze bardziej potępiam obecny trend w zwalczaniu go. Pewnie dlatego, że zdaje sobie sprawę z zagrożeń wynikających w ingerowanie w prywatność/wolność słowa itp. a takie działania znacząco temu zagrażają. I tak tak, bo zaraz napiszesz, prywatność i wolność nie oznacza przyzwolenia na kradzież, ale w zwalczaniu kradzieży nie można ograniczać powyższych (tak jak się robi to "pod terroryzm") nieprawda, forma nie jest "potencjalna", nawet jeśli Cię wyrzucą to za przepracowane dni dostaniesz zapłatę. Jak firmie nic z produktu nie wyjdzie, to też dostaniesz wypłatę. Ach, teraz się będziemy spierali o definicje. Pensja w rozumieniu ogólnym należy się pracownikowi za wykonaną pracę w określonym czasie, niezależnie od wyników i nie wiem czy autor piosenki taką dostaje. Jeśli tak, nikt mu jej nie zabiera, jeśli nie, to jego potencjalne zarobki uzależnione są od sprzedaży, a te conajwyżej pośrednio zależą od ilości ściąganej muzyki w sieci. To, że kogoś stać nic nie oznacza. Przykład: zarabiasz 10tys/mc wiec kelnerka oszuka Cię na rachunku na 10pln, "przecież Cię stać", to jest fair czy nie? Nie zrozumiałeś. Policja zwalczając handel narkotykami z reguły nie ściga płotek, tylko poluje na grube ryby i nie dlatego, że im się nie chce, tylko dlatego, że jeżeli zaczną cisnąć "od dołu" to góra poprostu zmieni zasady dystrybucji (co za zbieżność określeń ) i wtedy będzie trudniej złapać nie tylko dilerów, ale i mocodawców. Chciałeś IPRED, masz IPREDator. Narazie płatny, ale i konkurencyjny cenowo z haraczami dystrybutorów, a pewnie za jakiś czas powstaną i darmowe rozwiązania. Pomogło? Na dłuższą metę nie sądzę. odpowiedź powyżej Nic nie jest usprawiedliwieniem dla piractwa. Nic nie jest usprawiedliwieniem dla zwalczania piractwa przez nieadekwatne zaostrzanie kar i nadawanie zbyt dużych uprawnień ludziom, którzy ich mieć nie powinni. Co do wolnego rynku itd, to jest temat rzeka i z Twoim poglądem się nie zgadzam do końca, a ja muszę już iść do domu Odpiszę Ci jutro (będzie o UOKiK vs dialog, tpsa itd). pozdrawiam
  22. to może jak sieć dilerów za bardzo przekłada się na cenę samochodu przez co jest on za drogi dla wielu potencjalnych kupców to może trzeba zmienić formę dystrybucji? Kradzież jest naganna, ale czy jakiekolwiek zaostrzanie kar dawało zadowalające rezultaty? Może trzeba by zmienić politykę, gorzej, jak nowa forma dystrybucji oznacza wyeliminowanie z rynku tych co się najbardziej rzucają, czyli koncernów, a nie autorów. Stawianie strat jednych i drugich równorzędnie to nieporozumienie. Autorzy tracą po pierwsze przez zachłanność koncernów, a nie przez piractwo (co jest głównie nastepstwem tego pierwszego) tylko jedno słowo klucz: potencjalnie. "... bo utrata potencjalnego zysku to potencjalna strata..." Mimo, że wiem do czego zmierzasz uważam, że nie można tego porównywać do pensji. Do produkcji (z oczekiwanym zyskiem i kosztami produkcji/promocji itp) tak, ale nie do pensji, która jest stała niezależnie od ilości sprzedanych przedmiotów. Jak sprzedam mniej, bo ktoś sprzedaje nieuczciwie to muszę zachęcić ludzi, żeby jednak kupowali u mnie. Czy lepiej zrobić to podając do sądu (jeśli mam taką możliwość) czy może oferując to samo w lepszej, "oryginalnej" "jakości" (vide kopiowanie przez chińczyków produktów zachodnich) czy obniżenie kosztów? Z sądami wiemy jak jest, zmieni się poprostu sposób "pozyskiwania" na bardziej anonimowy i tak w kółko. We wszystkich innych dziedzinach wiadomo, że zaostrzanie kar prowadzi jedynie do przechodzenia "zjawiska" w coraz bardziej zakonspirowaną formę i dodatkowo pojawia się zjawisko takiego buntu przeciw "represjom", natomiast tutaj jakoś na odwrót. ale oni akurat byli tego świadomi decydując się na taką forme dystrybucji, inni nie mogą mieć pretensji. cóż za sarkazm z tymi plamami, prawie nie załapałem... za webhosting.pl: więc poczekajmy z oceną czy przyniosło to oczekiwany (stały) efekt czy nie. Zgadzam się, dlatego potępiam piractwo, ale potępiam też walkę z nim w takiej postaci jak teraz. Gdy autorzy... wróć! ... dystrybutorzy zaczną traktować nabywców uczciwie (cena/jakość + możliwość uczciwej oceny oferowanego materiału do nabycia) to skorzystają na tym i klienci i autorzy, a to przecież o ich dobro chodzi, a nie "wszystkich po drodze"? Co do butów, to fakt, nie da się tego w sklepie dobrze ocenić, ale czy to oznacza, że jak tam jest źle to gdzie indziej też może być, czy może lepiej szukać rozwiązań lepszych (i przy mediach i przy butach)? Przykład z butami jest o tyle ciekawy, że buty to jest produkt najczęściej reklamowany (od reklamacji) za słabą jakość i jednocześnie najczęściej (procentowo) ta reklamacja jest negatywnie rozpatrywana.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...