Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1275
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez darekp

  1. Drogi buntowniku (ja też czasem lubię się buntować, ale w tym wypadku nie mam jak) nie ustosunkowałeś się do tego: wydaje mi się, że to jest najpoważniejszy powód (chociaż oczywiście mogę się mylić)
  2. Jak wyprowadzałem sobie wzór Astroboya (korzystając z pomocy panów Pitagorasa i Talesa, ale bez udziału C2H5OH), to musiałem przejść przez taki moment, gdy c było w mianowniku, może to jest odpowiedź? Wygląda na to, że matematyka niestety jest mało wrażliwa na nasze uczucia w takich sytuacjach, a tu ma na dodatek dość mocny argument żeby się nie przejmować - dla c = 0 punkt przecięcia rozmywa się do całego odcinka.
  3. Zgadza się i myślę, że o to chodziło w tym zadaniu
  4. Wdrapywać się - nie wygląda zachęcająco. Najprościej byłoby z tego blendera wyskoczyć. Ja sobie wyobrażałem coś takiego: http://www.mediaexpert.pl/blendery/blender-philips-hr2106-00,id-221798?gclid=CJO51-uMt8ICFSX3wgodgiEAmw chociaż szczerze mówiąc myślałem, że ta szklana komora jest wyższa.
  5. @Astroboy, nie ma związku, myślałem, że fajnie jest pobawić się w rozwiązywanie łamigłówek, które kiedyś komuś sprawiły frajdę. Ja bym chętnie poznał niektóre z tych 500 problemów. Chociaż możliwe, że rzeczywiście zrobiłby się bałagan, więc już sam nie wiem (?) @Afordancja, wg mnie jest sposób, żeby wydostać się z tego blendera.
  6. @pogo, jest rozwiązanie nie przyprawiające o zawrót głowy:)
  7. OT, ale nadal mam różne skojarzenia fizyczne, przypomniały mi się dwie zagadki fizyczne (wydaje mi się, że wiem jakie są rozwiązania): 1) Słynne (dość) pytanie rekrutacyjne Google'a: Zostałeś skurczony do rozmiarów monety i wrzucony do szklanego blendera, który ruszy za 60 sekund (i posieka cię w na drobne kawałeczki, jeśli nic nie zrobisz). Jak postąpić w takiej sytuacji? Blender ma wysokość ok. 20-30 cm i jest otwarty na górze. 2) Jeśli się ustawić w odpowiedniej odległości od zegarka - musi to być taki "tykający" - to można zaobserwować, że słyszymy jego tykanie "z przerwami", tzn. co któregoś tyknięcia nie słyszymy. Jak to wyjaśnić? EDIT: Drugie pytanie w odpowiedzi wykorzystuje również biologię (przynajmniej jeśli chodzi o tę odpowiedź, którą wymyśliłem), ale znalazłem je w pewnym starym zbiorze zadań z fizyki.
  8. Odpowiedź nie matematyczna, ale fizyczna, więc pewnie będna. Ale tak jakoś mi się skojarzyło Trzeba policzyć jaka jest pierwsza prędkość kosmiczna dla 100-metrowej planety. Podejrzewam, że może wyjść mniej niż 1 metr na sekundę. W takiej sytuacji MK może okrążyć planetę jednym krokiem (kroko-skokiem, czy czymś takim), zanim planeta zdąży się się powiększyć .
  9. Nic z tego Dostatecznie rozwinięta AI będzie w stanie opracować środki przeciwdziałania, zanim zdążysz wyciągnąć rękę
  10. Bez wątpienia to jest rodzaj kodu kreskowego stosowanego w ówczesnych hipermarketach.
  11. Wydaje mi się, że warto sobie zdawać sprawę, że "te" scenariusze filmowe idą na skróty w wielu sprawach i ignorują niektóre możliwości, chociażby to o czym pisze Flaku, że ta sztuczna inteligencja postawi sobie cele nie kolidujące z istnieniem ludzi, a poza tym: 1) jest możliwe, że do "prawdziwej" sztucznej inteligencji droga jeszcze bardzo daleka (obecne komputerowe AI raczej "udają", że coś rozumieją, niż faktycznie rozumieją), możliwe że stworzenie "prawdziwej" wymaga odkrycia nieznanych nam jeszcze praw fizyki (punkt widzenia R. Penrose'a, mi osobiście też jakoś trafia do przekonania) 2) jest możliwość, że skonstruowanie pierwszych "prawdziwych" czy też "w pełni rozwiniętych" AI zbiegnie się w czasie z odkryciem możliwości przenoszenia ludzkiej świadomości do komputera (w tym nawet mogłyby dopomóc same sztuczne inteligencje, można założyć, ze przynajmniej początkowo będą przychylnie nastawione do ludzi). Wtedy problem by znikał, ludzie w starszym wieku zamiast umierać przenosiliby swoją osobowość do maszyny i w niej kontynuowaliby życie, a istnienie gatunku ludzkiego nie byłoby przez dłuższy czas zagrożone ze względu na silne "lobby postludzkie" w świecie maszyn (oczywiście jest niebezpieczeństwo, że sami postludzie po jakimś czasie doszliby do przekonania, że życie w "przestarzałym technologicznie" białku jest stratą czasu, ale to na razie pomijam).
  12. Rośliny strączkowe w połączeniu z ziarnami zbóż zawierają zdaje się komplet aminokwasów egzogennych (zboża nie wszystkie zawierają, strączkowe również nie wszystkie, ale za to dużo tych "brakujących" w zbożach). Przynajmniej tak gdzieś czytałem
  13. Ciekawe, czy to znaczy, że na reniferze da się jeździć wierzchem jak na koniu? Nie wiedziałem, w filmach widuje się zaprzęgi ciągnięte przez renifery, a "w naturze", hm, cóż, osobiście się nie spotkałem. Ktoś wie?
  14. E tam, nasi tu byli pierwsi - w ramach chwalebnej sztuki walki z biurokracją: http://psunabude.blox.pl/2012/04/Psychoterapia-podczas-jazdy-taksowka.html
  15. Zgadza się, pomyliły mi się terminy, lotnicy mają jakieś słówko związane z ziemią, chyba właśnie "przyziemienie". Nie wiem jak innych, ale mnie ta sowiecka nowomowa zawsze jakoś lekko irytowała, więc jestem przeciw:) "Przykometowanie" mi się kojarzy z jakimś skrótem od "przycumowanie do komety" czyli znów sowiecka nowo... sami wiecie co. IMHO "lądowanie" brzmi jakoś najlepiej, chyba można przyjąć, że "ląd" to stała powierzchnia dowolnego ciała niebieskiego, nie tylko Ziemi. Skoro na Tytanie mogą być "jeziora" i "morza", to może też być chyba suchy ląd (http://pl.wikipedia.org/wiki/Jeziora_na_Tytanie). EDIT: P.S. "Wodowanie" na powierzchni takiego jeziora na Tytanie, to dopiero musi być wyzwanie dla językoznawców...
  16. Wydaje mi się, że powierzchnię komety można nazwać lądem (stałym). Co innego gdybyśmy chcieli ten lądownik uziemić . Albo, nie daj Boże, wodować
  17. @wilk. Przekroczył. I dzięki Tobie przyszło do głowy mi chyba "najakuratniejsze" sformułowanie: "Przekroczył BARIERĘ dźwięku". Ot co!
  18. Nie będzie, ale współczesna kultura obrazkowa ma swoje wymagania (co widać po jakimkolwiek filmie hollywoodzkim)
  19. Oj w dzisiejszych czasach pewnie bardziej, trzeba by tylko dorysować jakieś "bum" w miejscu przekroczenia bariery dźwięku albo przynajmniej strzałkę EDIT: lokalną - chyba rzeczywiście byłoby lepiej.
  20. Teoretycznie zgoda, ale jak sobie wyobrażasz napisanie tego zdania w artykule? "Po około 90 sekundach lotu przekroczył prędkość dźwięku na TEJ wysokości" nie przejdzie. "Po około 90 sekundach lotu znalazł się na wysokości, na której przekroczył prędkość dźwięku." - nie bardzo chyba. Pozostają chyba klimaty lubiane przez filozofów: "Po około 90 sekundach lotu przekroczył prędkość dźwięku, taką jaka była na wysokości, na której się znalazł" Słowem IMHO najlepiej jednak brzmi wersja "ucięta".
  21. Mi najbardziej utkwił w pamięci komunikat w XP dotyczący defragmentacji dysku brzmiący jakoś w stylu "Nie ma potrzeby defragmenować ten wolumenu". Jakby HDD był istotą postludzką z powieści Dukaja
  22. Remote Desktop zwykle tłumaczy się jako zdalny pulpit. Czyli "poprawka zabezpieczająca połączenia przez zdalny pulpit"? Chociaż prawdę mówiąc, to IMHO oryginalne angielskie nazwy brzmią jakoś bardziej zwięźle i precyzyjnie. Chyba każdy chociaż raz się zirytował tym jak w polskim Windowsie są przetłumaczone niektóre nazwy/komunikaty. Ja tam wolę Control Panel od Panelu sterowania a już zwłaszcza Serviced Components od Usług składowych
  23. Ha, a ja do 2010 roku używałem komputera z HDD 40 GB i dysk prawie w połowie był wolny (potem komputer padł ze starości). A teraz w pracy mam dysk SSD 200GB i też spokojnie wystarcza (zapełnienie poniżej 50 %). Fakt, że na bazy danych i środowiska testowe mamy dedykowane serwery. Nowych filmów (pomijając te z gatunku xxx) nie ukazuje się aż tak dużo i przeważnie wystarczy taki obejrzeć jeden raz. Jeśli chodzi o muzykę, to zwykle się słucha 1-2 płyty (przynajmniej ja tak mam i ponoć nie tylko ja). P.S. A właśnie żona (która ma duży dysk na lapku) mi podpowiada, że im większy dysk, tym większy bur... powiedzmy bałagan
  24. @thikim Syćko to prawda, ale z drugiej strony jest fakt, który podważa trochę te interpretacje - a może raczej pokazuje, że można wyjść poza ich hm, zakres stosowalności: Polki w Londynie rozmnażają się całkiem nieźle I tak sobie myślę, że one chyba są wykształcone co najmniej trochę lepiej od przeciętnej. Żeby zdecydować się na wyjazd do Londynu, trzeba co najmniej znać język. I wyjeżdżają raczej ci/te, którzy/które mają jakieś wykształcenie/fach w ręku. Nawet jeśli jadą tylko pracować na zmywaku. Poza tym trzeba się wykazać jakąś samodzielnoscią czy nawet ?dzielnością".Tak mi się wydaje. Jakie stąd wnioski? No cóż, nie jest to pewnie wyjaśnienie wyczerpujące, ale widzi mi się, że jest jakoś tak (przynajmniej częściowo): 1) Polki na Zachodzie chętnie decydują się na potomstwo, bo mają poczucie, że tam mają zapewniony byt. Tam to co zarabia jeden z małżonków wystarczy, żeby utrzymać całą rodzinę. 2) Mało kto tak naprawdę lubi swoją pracę na tyle, żeby wykonywać ją bezinteresownie. Chodzimy do pracy, bo potrzebujemy zarobić pieniędze na życie. Więc jak małżonek zarabia wystarczsjąco dobrze to... 3) Poza tym powiedzmy sobie szczerze, sytuacja gdy oboje małżonkowie pracują a kobieta ma jeszcze na głowie wychowywanie dzieci jest niezdrowa - słynna "praca na dwóch etatach". Gdzieś z tego wyłania się model rodziny z podziałem zadań: mąż zarabia pieniądze, kobieta zajmuje się domem. Gdy mąż będzie zarabiał jakąś 2-krotność tego co zarabiałaby żona (czyli niejako "za siebie" i "za nią") to taki model mógłby działać.
  25. @WhizzKid, Zgadza się, poszukałem w Google ale nigdzie nie ma informacji, że Lem planował drugą część "Obłoku". Musiało mi się "pomerdać", ech.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...