-
Liczba zawartości
37632 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Międzynarodowy zespół naukowców stworzył iBatsID - darmowe narzędzie internetowe do identyfikacji sygnałów echolokacyjnych 34 gatunków europejskich nietoperzy. Naukowcy podkreślają, że specjaliści wykorzystywali metody akustyczne podczas monitorowania populacji nietoperzy, ale ze względu na niedostatki standaryzacyjne dotąd nie można było ze sobą porównywać różnych zestawów danych. Bez takich samych metod identyfikacyjnych nie da się formułować wiarygodnych wniosków co do kondycji populacji i ewentualnych zmian dystrybucji. Jako że wiele nietoperzy migruje między krajami europejskimi, musimy je obserwować zarówno na poziomie kontynentu, jak i państw - opowiada prof. Kate Jones, szefowa Bat Conservation Trust. Autorzy raportu, który ukazał się na łamach Journal of Applied Ecology, tłumaczą, że ze względu na wrażliwość na oddziaływania człowieka nietoperze pozostają świetnymi wskaźnikami zdrowia ekosystemu. Ponieważ nietoperze są małymi zwierzętami nocnymi, w dodatku trudnymi do schwytania, zamiast polegać na identyfikacji wzrokowej, warto odwołać się do monitorowania dźwięków echolokacyjnych. Z dźwięków echolokacyjnych można pozyskać sporo informacji, np. o maksymalnej i minimalnej częstotliwości lub jak szybko częstotliwość się zmienia. Nie mieliśmy jednak pojęcia, które z tych wskaźników są najbardziej użyteczne w procesie odróżniania od siebie zawołań poszczególnych gatunków - wyjaśnia Charlotte Walters z Londyńskiego Stowarzyszenia Zoologicznego. Z EchoBanku, biblioteki zawierającej ponad 200 tys. nagrań dźwięków echolokacyjnych, chiropterolodzy wybrali 1350 zawołań 34 europejskich nietoperzy. Dzięki surowym danym udało się stworzyć bazujący na zespołach sztucznych sieci neuronowych iBatsID. Oto łacińskie nazwy rozpoznawanych gatunków: Barbastella barbastellus, Eptesicus bottae, E. nilssonii, E. serotinus, Hypsugo savii, Miniopterus schreibersii, Myotis alcathoe, M. bechsteinii, M. blythii, M. brandtii, M. capaccinii, M. dasycneme, M. daubentonii, M. emarginatus, M. myotis, M. mystacinus, M. punicus, Nyctalus lasiopterus, N. leisleri, N. noctula, Pipistrellus kuhlii, P. nathusii, P. pipistrellus, P. pygmaeus, Plecotus auritus, P. austriacus, Rhinolophus blasii, R. euryale, R. ferrumequinum, R. hipposideros, R. mehelyi, Tadarida teniotis, Vespertilio murinus. Większość gatunków można poprawnie rozpoznać w ponad 80% przypadków (wprowadzenie 80-proc. progu podnosi medianę poprawnych rozpoznań do 95%). Na witrynie narzędzia pojawia się jednak zastrzeżenie, że przez niepewność związaną z klasyfikacją niektórych gatunków - gdy prawdopodobieństwo poprawnej klasyfikacji jest mniejsze niż 70,65% - zaleca się poprzestać na poziomie podgrupy: 1) M. myotis/M. blythii/M. punicus; 2) M. bechsteinii/M. brandtii/M. daubentonii/M. mystacinus; 3) M. emarginatus/M. alcathoe.
-
Łazik Curiosity przechodzi kolejne testy i uruchamia kolejne urządzenia. Przysyła też coraz więcej zdjęć, które można oglądać na stronach NASA. Wybraliśmy dla Was najciekawsze fotografie. Zapraszamy do galerii.
-
Gdy Microsoft po raz pierwszy zaprezentował tablet Surface, wielu obserwatorów rynku nie kryło zaskoczenia. Urządzenie z Redmond będzie przecież bezpośrednio konkurowało nie tylko z iPadem czy tabletami z Androidem, ale również z produktami partnerów Microsoftu. Teraz prezes Acera JT Wang, w wywiadzie dla Financial Times mówi, że przewidywana na październik premiera Surface’a będzie miała negatywny wpływ na cały światowy ekosystem. Wang zwrócił się też z apelem do Microsoftu: Przemyślcie to. Pomyślcie o tym dwa razy. To będzie miało negatywny wpływ na światowy ekosystem, a inni producenci mogą negatywnie zareagować. To nie jest coś, w czym jesteście dobrzy, więc proszę, przemyślcie to. Przedstawiciel Acera ostrzegł: Jeśli Microsoft chce produkować sprzęt, to co powinniśmy zrobić? Powinniśmy nadal polegać na Microsofcie czy też mamy szukać alternatyw?. To nie pierwsze sygnały, że Acer jest niezadowolony z planów koncernu z Redmond. Już wcześniej jego przedstawiciele mówili, że Microsoft nie jest w stanie konkurować z Apple’em na rynku sprzętu, gdyż koncern Ballmera ma kilkudziesięciu partnerów, gdy tymczasem Apple jest sam, może zatem robić to, co chce. Sam Microsoft w swoim kwartalnym raporcie dla SEC zauważył, że „urządzenia Surface będą konkurowały z produktami naszych partnerów OEM, co może zmniejszyć ich zaangażowanie w naszą platformę“. Pojawiły się też głosy mówiące, że Surface ma być przede wszystkich produktem referencyjnym, pokazującym partnerom, jak Microsoft wyobraża sobie urządzenie wykorzystujące Windows 8.
-
Lewitująca żarówka przyszłością technologii oświetleniowej?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Chris Rieger,19-letni student University of Queensland, opracował lewitującą żarówkę. W systemie LevLight wykorzystano dwie technologie: bezprzewodowego przesyłu energii elektrycznej i lewitacji magnetycznej. Rieger przekopał się przez szereg publikacji akademickich i ulepszył istniejące projekty obwodów. Odkryłem, że choć istnieje wiele projektów bazujących zarówno na bezprzewodowym przekazywaniu energii elektrycznej, jak i lewitacji magnetycznej, tylko kilka łączy te technologie. Gdy obie działają, trzeba je tylko wyregulować. Generowane przez obwód bezprzewodowego transferu pole magnetyczne wysokiej częstotliwości nie wpływa na lewitacyjny aspekt prototypu. Australijczyk skonstruował już ulepszony lewitator o większej mocy i z lepszym systemem kontrolnym. Wykorzystał do tego 300 m - w sumie 1 kg - przewodu 20 AWG (American wire gauge to znormalizowany system średnic przewodów elektrycznych stosowany w USA; przy 20 AWG na centymetr przypada 12,3 zwoju cewki). Urządzenie pobiera ok. 0,2-0,25 A i pozostaje stabilne przy 12 V. -
Wszystkim naszym czytelnikom życzymy rodzinnego ciepła, wspaniałej atmosfery przy stole, smacznych potraw i całej góry prezentów. Dziękujemy bardzo za to, że wybraliście KopalnięWiedzy i mamy nadzieję, iż będziecie robili to nadal. Wszystkiego najlepszego. Ania i Mariusz
-
Yahoo i Google rozpoczynają dwutygodniowy eksperyment, którego celem jest wymiana powierzchni reklamowych pomiędzy oboma internetowymi gigantami. W tym czasie Google będzie miało prawo do umieszczania swoich reklam w 3% wyszukiwań dokonywanych przez klientów Yahoo!. Zdaniem analityków, umowa pomiędzy Yahoo! a Google\'em ma zmusić Microsoft do rezygnacji z prób przejęcia Yahoo! lub do zaoferowania wyższej ceny. Pojawiły się też pogłoski, że Microsoft i News Corp. wspólnie będą próbowały przejąć Yahoo!. Jeśli by się to udało, mogłyby połączyć trzy najczęściej odwiedzane witryny na świecie: Yahoo, MSN i MySpace. Analitycy chwalą ruch Yahoo!. Uważają, że Microsoft ma w tej rozgrywce zdecydowaną przewagę, a podpisanie przez Yahoo! umowy z Google\'em powinno zmusić koncern z Redmond do podniesienia ceny za portal.
-
Alex Ionescu, niezależny specjalista ds. bezpieczeństwa, poinformował o stworzeniu programu D-Pin Purr 1.0, który może dowolnie włączać i wyłączać chronione procesy DRM w Windows Viście. Jeśli program działa tak, jak twierdzi Ionescu, oznacza to, iż cyberprzestępcy mogliby wykorzystać mechanizmy DRM do ukrycia szkodliwego kodu. Na swoim blogu Ionescu przedstawił zrzuty ekranowe wykonane podczas działania programu. Widać na nich na przykład szczegółowe dane na temat jednego z procesów, który jest przez Vistę domyślnie chroniony. Jeśli spróbujemy uzyskać te same informacje za pomocą Process Explorera, otrzymamy komunikat o błędzie. Wykonane przez eksperta zrzuty ekranowe wskazują najprawdopodobniej na to, że udało mu się usunąć zabezpieczenia procesu. Ionescu udostępnił swój program w wersji binarnej. Jest on obecnie testowany przez innych specjalistów. Fraser Howard, główny badacz firmy Sophos stwierdził, że aplikacja da się uruchomić. Nie udało mu się jeszcze odbezpieczyć i zabezpieczyć żadnego procesu. Uważa jednak, że prawdopodobnie uda mu się tego dokonać. Nie był jednak w stanie stwierdzić, jak program działa, ponieważ Ionescu nie udostępnił kodu źródłowego swojego programu. Gdyby taki kod był dostępny, z pewnością cyberprzestępcy spróbowaliby go dodać do szkodliwego oprogramowania, by automatycznie odbezpieczało niektóre procesy i umożliwiało zarażenie komputera. Microsoft na razie nie odniósł się do powyższych informacji.
-
Federalny Sąd Apelacyjny dla Siódmego Okręgu uznał, że ani linkowanie do materiału wideo, ani jego osadzenie na witrynie internetowej nie stanowią naruszenia praw autorskich. Nie mogą też zostać uznane za pomoc przy naruszeniu. Producent filmów pornograficznych, firma Flava Works, pozwała serwis myVidster, który pozwala użytkownikom na umieszczanie odnośniki do filmów pobranych z komercyjnych serwerów Flava Works i znajdujących się na serwerach, które nie były kontrolowane przez myVidster. Flava Works zyskała poparcie MPAA. Sąd niższej instancji uznał, że działania myVidster naruszają prawa autorskie Flava Works. Sprawa trafiła do sądu apelacyjnego, a ten jednogłośnie stwierdził, że do naruszeń nie doszło. Sędzia Posner uznał, że co najwyżej działania użytkownika serwisu myVidster, który korzysta z odnośnika by uniknąć płacenia za materiały Flava Works można porównać do kradzieży książki z księgarni i jej przeczytania. Mimo, iż jest to czyn naganny, to nie stanowi naruszenia praw autorskich. Flava twierdzi, że myVidster, pozwalając na umieszczanie odnośników do witryn zawierających nielegalne kopie chronionych prawem materiałów wideo, zachęca użytkowników do korzystania z nich bez wnoszenia opłat, co pomniejsza zyski Flava Works. Co do tego nie ma wątpliwości. Ale dopóki użytkownicy nie kopiują plików z witryn, które umieszczają ich nielegalne kopie, myVidster nie przyczynia się do powiększania zakresu naruszeń... Jeśli jakiś pracownik Flava ukradnie firmie pieniądze, to zrobi dokładnie to samo - przyczyni się do zmniejszenia zysków Flava - jednak nie będzie winien naruszeniu praw autorskich. myVidster publikuje odnośniki i miniatury do materiałów znajdujących się gdzie indziej. Osoba, która z tego korzysta by nie płacić Flava za ich wideo jest podobna osobie, która wślizguje się do kina, by obejrzeć chroniony prawem autorskim film bez płacenia za bilet. Serwis, który ułatwia czyn niebędący naruszeniem praw autorskich nie może zostać uznanym za pomocnika w naruszeniu praw autorskich - napisał sędzia w uzasadnieniu.
-
Mikrobiom ciężarnych kobiet zmienia się w taki sposób, że zaczyna przypominać florę jelitową chorych z zespołem metabolicznym, który zwiększa ryzyko miażdżycy czy cukrzycy typu 2. Ustalenia sugerują, że nasze ciała koewoluowały z mikroorganizmami i mogą posługiwać się nimi jak narzędziem, by wspomóc zmianę metabolizmu w taki sposób, żeby sprzyjał on wzrostowi płodu - tłumaczy Ruth Ley z Uniwersytetu Cornella. U nieciężarnych zwierząt zmiany w składzie mikrobiomu mogą wywoływać objawy zespołu metabolicznego, np. wzrost wagi, nieprawidłową glikemię czy stan zapalny. Symptomy te występują również w ciąży, ale dotąd nie znano przyczyn tego zjawiska i tylko kilka badań eksplorowało ewentualny związek z florą jelitową. Chcąc sprawdzić, czy tak się właśnie dzieje, Amerykanka skupiła się na próbkach kału pobranych od 91 ciężarnych kobiet. Okazało się, że od 1. do 3. trymestru skład mikrobiomu się zmieniał, coraz bardziej odbiegając od normy (także pod względem stopnia zróżnicowania). Liczebność bakterii prozdrowotnych spadała, a chorobotwórczych rosła. Co więcej, wraz z zaawansowaniem ciąży nasilał się stan zapalny. Zmiany w obrębie mikrobiomu nie były związane z dietą, dlatego myślimy, że w grę wchodzi działanie układu odpornościowego lub hormonów. Kiedy przeprowadzono przeszczep - wyjałowionym myszom podano organizmy zasiedlające przewód pokarmowy kobiet w 3. trymestrze ciąży - po dwóch tygodniach zwierzęta te stały się grubsze od gryzoni, którym podano bakterie pań w 1. trymestrze ciąży. W dodatku miały one bardziej zaburzony metabolizm glukozy i wyższy poziom markerów stanu zapalnego. Działo się tak, choć obie grupy jadły dokładnie to samo. Do 3. trymestru mikrobiom wywołuje zmiany w metabolizmie. W kontekście ciąży są one zdrowe, ponieważ sprzyjają magazynowaniu energii w tkance tłuszczowej i pomagają w rozwoju płodu [zapewniając mu stały dopływ glukozy]. W pozostałych przypadkach mogą jednak prowadzić do rozwoju cukrzycy typu 2. i innych problemów zdrowotnych. Studia wykazały, że właściwości mikrobiomu pozwalają lepiej przewidzieć ryzyko cukrzycy typu 2. niż tradycyjne miary w postaci wskaźnika masy ciała czy stosunku obwodu talii i bioder. Na razie nie da się jednak w ten sposób odróżnić osób chorych i kobiet w ciąży. Próbki kału pozyskano od 91 Finek, które brały udział w innym studium dot. żywienia w czasie ciąży. Sekwencjonowanie genów bakterii wykazało, że mikrobiom ochotniczek przypomina florę jelitową innych zdrowych ciężarnych w pierwszym trymestrze. Do 3. trymestru tracił on sporą część swojej oryginalnej różnorodności. Z tego powodu różnice międzyosobnicze wzrastały. Co istotne, zmiany były nieprzewidywalne: nie korelowały z dietą, stanem zdrowia oraz wynikami z pierwszego trymestru. Pasowały jednak jak ulał do tego, co dzieje się w przewodzie pokarmowym chorych z zespołem metabolicznym. W 3. trymestrze bardziej rozpowszechnione (2- i 4-krotnie) stawały się proteobakterie i promieniowce. Te pierwsze występują liczniej np. u osób z nieswoistymi zapaleniami jelit. Nie da się też zaprzeczyć, że w 3. trymestrze poziom cytokin był wyższy niż w 1. Eksperymenty na myszach pozbawionych własnego mikrobiomu miały wskazać na kierunek zależności: czy to zmieniające się mikroby prowadzą do stanu zapalnego, czy to stan zapalny oddziałuje na bakterie. Okazało się, że to pierwsze. Mimo że mikrobiom trzeciego trymestru przypomina mikrobiom otyłości, występują też pewne różnice. Od 2006 r. wiadomo, że choć w naszym przewodzie pokarmowym występuje wiele bakterii, dla masy ciała najistotniejsze są dwie ich grupy: Bacteroidetes oraz Firmicutes (u otyłych ludzi i myszy występuje mniej bakterii Bacteroidetes, a więcej Firmicutes; gdy dany osobnik zaczyna chudnąć, Firmicutes zaczynają ustępować miejsca Bacteroidetes). W czasie ciąży nie dochodzi jednak do zmiany układu sił.
-
Tim O’Reilly, założyciel O’Reilly Media, gorący zwolennik Wolnego Oprogramowania, wezwał do stworzenia Kodeksu Etycznego Blogerów. Coraz częściej zdarza się bowiem, że blogi służą głównie do znieważania czy oskarżania innych bloggerów. Na Blogging Wikia dyskutowane są obecnie różne propozycje rozwiązań, które mają doprowadzić do stworzenia Kodeksu. W jego pierwszym punkcie twórcy zwracają uwagę: Bierzemy odpowiedzialność za własne słowa i rezerwujemy sobie prawo do cenzurowania na naszych własnych blogach komentarzy, które nie spełniają podstawowych zasad cywilizowanej dyskusji. Następnie szczegółowo wymieniono te rodzaje wypowiedzi, które będą kasowane. Również ważny jest drugi punkt, w którym czytamy: Nie mówimy online niczego, czego nie powiedzielibyśmy osobiście. Rozwiązywaniu problemów ma służyć punkt trzeci: Jeśli napięcie rośnie, kontaktujemy się osobiście, zanim odpowiemy na forum publicznym. Twórcy Kodeksu zakładają też, że osoby przestrzegające cywilizowanych zasad będą głośno się o nie upominały: Gdy ktoś kogoś niesprawiedliwie atakuje, reagujemy. Zalecane jest również ignorowanie troli i wymuszanie na właścicielach serwisów blogowych, by pilnowali, żeby użytkownicy przestrzegali regulaminu bloga. Osoby pracujące nad Kodeksem zapraszają wszystkich zainteresowanych do przedstawiania swoich własnych propozycji.
-
Esther Kim z Uniwersytetu Yale spędziła wiele godzin w autobusach dalekobieżnych, przemierzając Stany Zjednoczone wszerz i wzdłuż, by określić niepisane zasady rządzące działaniami pasażerów. Ponieważ jesteśmy zanurzeni w świecie obcych, a życie w sferze publicznej staje się coraz bardziej anonimowe, w środkach komunikacji stosujemy taktyki odstraszania czy zniechęcania innych - pani psycholog nazywa to "przejściowym zachowaniem niespołecznym". Pierwsza i najważniejsza zasada podróży autobusowych? Jeśli dostępne są inne miejsca, nie należy siadać koło drugiej osoby (dwa wolne siedzenia są o niebo lepsze od pojedynczego koło kogoś; gdy ktoś lekceważy tę regułę, uchodzi za dziwaka). Kiedy pasażerów przybywa, trzeba coś zrobić, by miejsce obok nadal pozostało wolne. Można zatem 1) unikać kontaktu wzrokowego, 2) opierać się o okno, wyciągając nogi, 3) umieścić na fotelu obok dużą torbę, 4) siąść przy przejściu, założyć słuchawki i udawać, że się nie słyszy pytań, 5) umieścić na wolnym siedzeniu wiele drobnych przedmiotów, przez co ludziom nie chce się czekać na ich usunięcie, 6) wpatrywać się w okno pustym wzrokiem szaleńca, 7) udawać sen lub 8) położyć na fotelu płaszcz czy kurtkę, by wydawało się, że ktoś już go zajął. Pasażerowie doradzali też Kim, by gdy inne sposoby zawiodą, po prostu skłamać i powiedzieć, że ktoś tu siedzi. Wszystko się zmienia, gdy w komunikacie informuje się o pełnym obłożeniu. Wtedy cel przekształca się z siedzenia w pojedynkę w siedzenie koło normalnej osoby. Kluczowy wydaje się komfort jazdy, a nie czynniki socjoekonomiczne związane ze współpasażerami. Kim zauważyła też, że w grę wchodzą względy bezpieczeństwa (przystanki i dworce autobusowe często są źle oświetlone) oraz zmęczenie opóźnieniami i innymi niedogodnościami. W kawiarniach, gdzie ludzie są bardziej rozluźnieni, często prosi się obcych, by przez chwilę popilnowali rzeczy. Na przystankach zdarza się to rzadko, bo zakładamy, że inni są zmęczeni i zdenerwowani. Koniec końców niespołeczne zachowanie stanowi skutek dzielenia niewielkiej przestrzeni publicznej przez długi czas.
-
Bill Gates przyznał, że jest zaskoczony świetnymi wynikami sprzedaży obu konsoli firmy Nintendo – przenośnego DS oraz Wii. Dodał, że to właśnie te produkty będą głównymi konkurentami Xboksa 360 na rynku. Zwykle uważa się, że na rynku konsoli najpoważniejszymi przeciwnikami są produkty Sony i Microsoftu. Ze słów Gatesa wynika jednak, że tak nie jest. Uważamy Nintendo za naszego najpoważniejszego konkurenta – stwierdził najbogatszy człowiek na świecie. Można jednak zastanawiać się, czy przypadkiem takie stwierdzenie nie jest salwą wystrzeloną w kierunku... Sony. Być może Microsoft walczy z japońską firmą umniejszając jej rynkowemu znaczeniu.
-
Środowisko linuksowe powinno dla własnego dobra uznać dominującą pozycję Microsoftu w niektórych obszarach, stwierdził Jim Zemlin, dyrektor Linux Foundation. Swoje słowa wygłosił on podczas targów LinuxWorld, które odbywają się w San Francisco. Zdaniem Zemlina, nadszedł czas na zmianę strategii. Linux stał się już mainstream’owym systemem operacyjnym i tym samym zakończyła się pierwsza faza jego rozwoju. Teraz czas na drugą, która wymaga innego podejścia. Twórcy opensource’owego systemu powinni w końcu przyznać, że Windows stanowi część rzeczywistości oraz, że wraz z Microsoftem mogą stworzyć duopol na rynku systemów operacyjnych. Jeśli zaś koncern z Redmond ma być partnerem, to należy go szanować, a nie wyśmiewać się z niego. Są rzeczy, z którymi Windows dobrze sobie radzi – mówi Zemlin. Dodał, że Microsoft zdominował rynek OS-ów i dobrze radzi sobie z konkurencją. Jednocześnie dyrektor Fundacji uważa, że środowisko linuksowe nie powinno przygotowywać wielkich kampanii marketingowych i zajmować się PR-em na tak olbrzymią skalę jak koncern Gatesa. Zamiast tego powinno przyznawać, że istnieją niedociągnięcia i starać się je naprawić, a nie im zaprzeczać. Musimy uznać, że czasami używanie opensource’owego oprogramowania postrzegane jest jako ryzykowne – stwierdził Zemlin. Dodał, że przedstawiciele wielu przedsiębiorstw nie chcą brać udział w opensource’owych dyskusjach, gdyż zwykle przeradzają się one w wojny. Linux ma jednak olbrzymią przewagę nad oprogramowaniem o zamkniętym kodzie. Model rozwoju opensource’owego oprogramowania wymusza bowiem współpracę, dzięki czemu może ono znacznie szybciej czynić postępy. Zemlin wezwał też do zsynchronizowania prac nad różnymi projektami. Dzięki temu linuksowe środowisko będzie mogło oferować w jednym terminie całe zestawy oprogramowania.
-
Gazeta Wyborcza informuje o zakończeniu wykopalisk archeologicznych na cmentarzu na wrocławskim Ostrowie Tumskim w pobliżu kościoła Świętych Piotra i Pawła. Miejsce wykopalisk okazało się najbardziej bogato wyposażoną katolicką nekropolią Wrocławia. Znaleziono tam m.in. in różańce, medaliki i karty do gry. Jednak najcenniejszym zabytkiem jest zegarek słoneczny z XVI wieku. To drugie takie znalezisko w Polsce. Jest wielkości współczesnego zegarka na rękę. Z obu stron płytki znajdują się dekoracje: naokoło tarczy wyryto gwiazdy i słońce, a po drugiej stronie ozdobne cyfry, które mogą symbolizować miesiące - powiedziała dziennikarzom GW doktor Aleksandra Pankiewicz z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego. To jeden z wczesnych egzemplarzy takich zegarków, które zaczęto produkować w drugiej połowie XVI wieku w Norymberdze. Wiadomo, że odkopany we Wrocławiu egzemplarz wyprodukowano w 1559 roku. Znaleziono jedną z dwóch płytek, z których składał się zegarek. W kompletnym egzemplarzu płytki były sczepione zawiasami, a posiadacz czasomierza musiał ustawić się w odpowiednim kierunku względem Słońca by sprawdzić godzinę. Bogate wyposażenie grobów zaskoczyło archeologów. Dotychczas uważano, że katolicki rytuał pogrzebowy, w przeciwieństwie do protestanckiego, był dość ubogi ubogi. Teraz naukowcy musieli zweryfikować swoje poglądy. Znaleźliśmy tu także wianki grobowe, które do tej pory były raczej wiązane z nekropoliami protestanckimi - dodaje Pankiewicz. Archeologów zastanawiało, kto został pochowany na cmentarzu. Bogaczy i najwyższe duchowieństwo chowano w kościele. W grobach leżały też kobiety i dziewczynki, co wykluczało resztę duchowieństwa, a ich wyposażenie wskazuje na osoby zamożne. Dopiero analiza ksiąg metrykalnych z wrocławskiej katedry dała odpowiedź. Cmentarz był miejscem pochówku służby kościelnej.
-
Tankowanie samolotu w locie stosowane jest już od ponad 70 lat. Obecnie izraelska firma pracuje nad kolejnym, dość logicznym krokiem w rozwoju tej techniki... uzbrajaniem samolotu w powietrzu. System ABRA (AirBorne ReArming), tworzony przez Far Technologies, mógłby zostać zamontowany na samolotach transportowych typu C-130, C-130c, C-17 oraz C-5. Sztuczne ramię byłoby w stanie zaopatrzyć lecący myśliwiec czy bombowiec w rakiety lub bomby. Co więcej, ma się on sprawdzić nie tylko w przypadku samolotów sterowanych przez człowieka, ale również znajdzie zastosowanie w bezzałogowych maszynach bojowych (UCAV). To właśnie tego typu samoloty najbardziej zyskałyby na nowej technologii. Dzięki niej mogłyby pozostawać w powietrzu całymi tygodniami czy miesiącami, a transportowce zapewniałyby im odpowiednią ilość paliwa i uzbrojenie. Izraelscy naukowcy rozważają nawet zbudowanie systemu, dzięki któremu jeden samolot transportowy zapewniałby jednocześnie dostawę paliwa i broni dla myśliwca.
-
Naukowcy, którzy za pomocą tomografii komputerowej wysokiej rozdzielczości badali budowę kanałów półkolistych głównie szczerbaków (Xenarthra), stwierdzili, że w odróżnieniu od szybciej poruszających się mrówkojadów czy pancerników, u leniwców pstrych (Bradypus variegatus) występuje spore zróżnicowanie ich kształtu, relatywnych rozmiarów i kątów ułożenia. Zespół Guillaume'a Billeta z Uniwersytetu w Bonn tłumaczy, że układ przedsionkowy pozwala zwierzętom wykrywać ruch obrotowy głowy. Skoro jednak leniwce poruszają się bardzo wolno i rzadko, nie potrzebują zmysłu równowagi sprawniejszych zwierząt, np. małp. Ogólna zmienność morfologiczna kanałów półkolistych okazała się u nich co najmniej 2-krotnie większa niż u innych badanych ssaków. Wyniki uzyskane przez biologów potwierdzają hipotezę Karola Darwina, że jeśli jakiś narząd nie jest kluczowy dla danego taksonu, z biegiem czasu nie dochodzi do zaniku zróżnicowania struktury czy osiągów.
-
Przez 5 dni pod koniec lipca ponad 60 ochotników zbierało odpadki wyrzucone przez morze na 7-km Chilli Beach - plażę na półwyspie Jork w Queensland. W sumie śmiecie ważyły 5,52 t, jednak na wszystkich największe wrażenie zrobiły klapki, a właściwie ich imponująca liczba - 4696. Jak łatwo wyliczyć, co 1,5 m znajdowano 1 sztukę obuwia... Wielkie sprzątanie zostało zarządzone przez Tangaroa Blue Foundation. Choć sceptyków sugerujących, że ekolodzy porywają się z motyką na słońce, nie brakowało, wydarzenie cieszyło się sporym zainteresowaniem. Zadanie rzeczywiście nie było łatwe, zwłaszcza że południowej części nikt dotąd nie oczyszczał. Oznacza to, że zalegały tam śmiecie z ostatnich kilkudziesięciu lat. Nie ma się co dziwić, że przekopanie się przez 800 m piachu pochłaniało niekiedy cały dzień. Ponad 90% śmieci stanowiły wszelkiego rodzaju tworzywa sztuczne: butelki po napojach, wybielaczach i oleju, kilometry lin i sieci, odłamki różnych przedmiotów oraz tzw. pelety z "surowych" substancji polimerowych, z których później uzyskuje się gotowy produkt. Etykiety na przedmiotach wskazywały, że wyprodukowano je w Indonezji, Papui-Nowej Gwinei, Chinach, Korei, Tajlandii, Malezji, na Filipinach i w Australii. Ekolodzy podkreślają, że znaleziono też tysiące skrawków z polistyrenowych powłok balonów meteorologicznych Australian Bureau of Meteorology. By śmiecie, których objętość kilkakrotnie przekraczała możliwości lokalnego wysypiska, nie zostały spalone, od razu po odkopaniu z piachu prowadzono segregację. Specjalne urządzenie ściskało je w pryzmy. Po przyjeździe do Brisbane zostaną one przerobione na słupki czy ławki.
-
Gwiazda Facebooka wydaje się przygasać. Przynajmniej w oczach inwestorów. Ciągły spadek ceny akcji spowodował, że w TIME Magazine pojawiło się pytanie, czy Zuckerber powinien zrezygnować z prowadzenia firmy. Obecnie akcje portalu sprzedawane są po 21,09 USD, podczas gdy w czasie debiutu kosztowały 38 dolarów. Jednak spadek cen akcji to niejedyny problem portalu. Opublikowany w ubiegłym tygodniu American Customer Satisfaction Index (ACSI) pokazał, że zadowolenie użytkowników z Facebooka spadło w ciągu roku o 8% i obecnie wynosi 61 na 100-punktowej skali. To najgorszy wynik portalu w historii. Jakby tego było mało w tym samym czasie konkurencyjny Google+ zanotował rekordowo wysoki poziom wynoszący 78. Facebook traci też użytkowników. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy liczba Amerykanów odwiedzających portal Zuckerberga zmniejszyła się o 1,7%. Ponadto sam Facebook przyznaje, że aż 83 miliony założonych kont to profile fałszywe oraz wykorzystywane przez cyberprzestępców. Jak udowodnił eksperyment przeprowadzony przez BBC, główna siła Facebooka - czyli zachęcanie użytkowników do klikania na „Lubię to“ i zapoznawanie ich w ten sposób z reklamowaną ofertą - może mieć mniejsze znaczenie niż się wydaje. Dziennikarze założyli profil fałszywej firmy VirtualBagel. Na profilu nie umieszczono niemal żadnych informacji, nie było tam niczego, co w rzeczywistości mogło się użytkownikom podobać, jednak po wykupieniu reklamy VirtualBagel zyskała ponad 3000 kliknięć w „Lubię to“. Większość z nich pochodziła z Egiptu i innych miejsc spoza USA i Wielkiej Brytanii. Były to ewidentnie fałszywe profile. Ludzie klikają „Lubię to“ nie interesując się, w co kliknęli. Z kolei firma Limited Run twierdzi, że przeprowadzone przez nią analizy wykazały, iż 80% kliknięć na reklamę prezentowaną w Facebooku pochodzi od botów a nie ludzi. Śledztwo Facebooka nie potwierdza danych Limited Run, jednak informacje takie z pewnością wpływają niekorzystnie na wizerunek portalu.
-
TSMC to kolejny półprzewodnikowy gigant, któremu zależy na przyspieszeniu prac nad sprzętem litograficznym kolejnej generacji. Tajwańskie przedsiębiorstwo ma zamiar zainwestować w ASML 1,4 miliarda dolarów. Już wcześniej inwestycję w wysokości 4 miliardów USD zapowiedział Intel. Około 20% tej kwoty zostanie przekazane bezpośrednio na badania nad nowymi technologiami, a za resztę Tajwańczycy przejmą 5% holenderskiej firmy. TSMC zależy przede wszystkim na dwóch technologiach - litografii w ekstremalnie dalekim ultrafiolecie (EUV) oraz plastrach krzemowych o średnicy 450 mm. Pierwsza z nich umożliwi dalszą miniaturyzację, druga - znaczące obniżenie kosztów produkcji pojedynczego układu. Im wcześniej to osiągniemy, tym szybciej zaczniemy czerpać profity ze zwiększenia produktywności, co ma olbrzymie znaczenie dla naszych klientów i akcjonariuszy - mówi Shang-yi Chiang, jeden z prezesów TSMC.
-
Łazik Curiosity wylądował na Marsie. Kosmiczny dźwig za pomocą nylonowych lin opuścił pojazd na powierzchnię Czerwonej Planety. Gdy tylko łazik dotknął jej powierzchni, liny zostały odcięte, a dźwig odleciał znad pojazdu. Lądowanie odbyło się około godziny 15 czasu marsjańskiego w kraterze Gale. Historyczna chwila nastąpiła w poniedziałek 6 sierpnia o godzinie 7:31 czasu polskiego. Potwierdzenie o udanym lądowaniu nadeszło za pośrednictwem marsjańskiego orbitera Mars Odyssey. Miejsce lądowania łazika znajduje się poza horyzontem Marsa widzianym z Ziemi, zatem bezpośrednia komunikacja jest niemożliwa. Curiosity to największe - ważące niemal tonę - i najbardziej skomplikowane laboratorium naukowe, jakie ludzkość kiedykolwiek wysłała na Marsa. Misja łazika jest planowana na dwa lata. Jej głównym celem jest zbadanie, czy na obszarze, po którym będzie poruszał się łazik istniały kiedykolwiek warunki sprzyjające powstaniu życia. Pierwsze zdjęcia powierzchni Marsa Curiosity powinien nadesłać w ciągu godziny po lądowaniu. Będą to czarno-białe fotografie o rozdzielczości 1 megapiksela wykonane przez kamery służące łazikowi do unikania przeszkód, tzw. Hazcams (Hazar-Avoidance cameras). Gdy inżynierowie NASA ocenią, że łazik jest w bezpiecznym miejscu, wydadzą mu polecenie wysunięcia Remote Sensing Mast, na którym umocowane są kamery o wysokiej rozdzielczości. Cały proces badania pierwszych fotografii i wysuwania masztu może potrwać kilka dni. Łazik ma do dyspozycji 12 kamer. Osiem z nich to Hazcams umieszczone z przodu i z tyłu pojazdu, a kolejne cztery to kamery nawigacyjne (Navcams) zamocowane na maszcie. Kamery wykonują trójwymiarowe zdjęcia i są połączone w dwa zestawy. Połowa z nich to kamery zapasowe, zarządzane przez osobny system komputerowy. Jutro, 7 sierpnia, powinny dotrzeć na Ziemię pierwsze kolorowe fotografie wykonane przez MARDI (Mars Descent Imager). Pozwolą one określić, gdzie dokładnie wylądował Curiosity, jak wygląda jego bezpośrednie sąsiedztwo i pod jakim kątem ustawiony jest łazik. Fotografie te zostaną wykonane z bardzo niskiej rozdzielczości, zaledwie 192x144 piksele, posłużą zatem przede wszystkim inżynierom. Tylko jedno zdjęcie będzie w wyższej rozdzielczości. Kolejnego dnia, 8 sierpnia, otrzymamy dodatkowe zdjęcia autorstwa Mars Hand Lens Imager (MAHLI). To jedno z pięciu urządzeń znajdujących się na automatycznym ramieniu łazika. Zadaniem tej kamery jest wykonywanie zbliżeń skał i gruntu, może jednak wykonywać też zdjęcia horyzontu. Pierwsze zdjęcia MAHLI wykona jeszcze gdy ramię będzie złożone, zobaczymy zatem na nich panoramę krateru Gale. Najciekawsze fotografie zostaną zrobione, gdy Curiosity wysunie maszt. Navcams, podobnie jak Hazcams, robią trójwymiarowe zdjęcia. Będą one wykonywały 1-megapikselowe panoramiczne obrazy okolicy oraz pokładu łazika. Jeśli NASA nie napotka żadnych przeszkód, to już 9 sierpnia powinniśmy zobaczyć pierwsze fotografie z Navcams. Na maszcie Curiosity znajdują się też Mast Cameras (Mastcams) wykonujące kolorowe zdjęcia w rozdzielczości 2 megapikseli. Pierwsze miniaturki powinny trafić do NASA już 9 sierpnia, a tydzień później należy spodziewać się pełnowymiarowych fotografii. Ostatnim z instrumentów obrazujących Marsa jest kamera wykorzystywana przez instrument o nazwie Chemistry and Camera (ChemCam), wykonująca zbliżenia odległych obiektów.
-
Google jest obecnie najbardziej wartościową marką na świecie. Specjaliści z firmy Millward Brown wycenili jej wartość na 66,4 miliarda dolarów. Wyszukiwarkowy gigant pokonał dotychczasowego lidera – Microsoft – który został wyceniony na 54,9 miliarda USD. Firma Gatesa znalazła się na trzecim miejscu, gdyż wyprzedził ją też General Electric (61,9 miliarda). Inne firmy związane z nowoczesnymi technologiami zostały daleko w tyle. Najcenniejszą z nich okazał się IBM (10. miejsce i wartość 33,6 miliarda USD), Nokia (12., 31,7 mld), HP (15., 25 miliardów) i Apple (16., 24,7 miliarda). Ranking ułożono wyliczając wartość marki na podstawie obecnych i przewidywanych w przyszłości dochodów. Przy ich wyliczaniu wzięto pod uwagę zarówno dane ekonomiczne, jak i takie informacje jak potencjał wzrostu czy lojalność klientów. Autorzy zestawienia zauważyli również, że firmy technologiczne muszą zdobywać nowe rynki, by utrzymać swoją pozycję. Przykładami takich działań mogą być Apple, które zainteresowało się rynkiem telefonii komórkowej czy Nokia. Do niedawna fińska firma produkowała wyłącznie komórki, teraz jej urządzenia coraz bardziej przypominają przenośne komputery.
-
Urządzenia w naszych domach, nawet gdy z nich nie korzystamy, zużywają sporo energii. Wszystko przez to, że korzystają one z trybu uśpienia, w którym ciągle są gotowe do pracy. Fujitsu Siemens Computers opracowało monitor, który również przechodzi w stan uśpienia, ale nie pobiera w tym czasie energii. Takie rozwiązanie pomoże zaoszczędzić w domu kilkadziesiąt złotych rocznie. W przypadku wielkich korporacji oszczędności mogą sięgać setek tysięcy złotych. Pomysł Fujitsu Siemensa polega na zastosowaniu specjalnego przełącznika. Gdy komputer zostaje wyłączony, przełącznik w monitorze całkowicie odcina dopływ prądu. Gdy wykryje on, że komputer został włączony, ponownie się przełącza i prąd znowu dociera do monitora. Nowy monitor będzie sprzedawany latem bieżącego roku. Początkowo ma on trafić przede wszystkim do firm.
-
Za nieco ponad trzy tygodnie, 29 czerwca, nastąpi premiera iPhone’a – wyprodukowanego przez Apple’a połączenia telefonu komórkowego, odtwarzacza multimedialnego oraz urządzenia do surfowania po Sieci. W dniu premiery na rynek ma trafić 3 miliony iPhone’ów, czyli tyle ile, zdaniem analityków, Apple będzie w stanie ich sprzedać do końca roku. Firma Jobsa ogłosiła, że do końca 2008 roku ma zamiar sprzedać 10 milionów swoich nowatorskich telefonów komórkowych. Specjaliści uważają, że nabywców może znaleźć nawet 12 milionów urządzeń. Na przeszkodzie realizacji ambitnych planów nie powinna stanąć nawet wysoka cena urządzenia, które kosztuje 499 dolarów. Analityk Gene Munster z Piper Jaffray Cos. uważa nawet, że jeśli Apple zaproponuje też tańszą wersję iPhone’a to do końca 2009 roku mógłby sprzedać 40 milionów tego typu urządzeń. W ubiegłym miesiącu Apple i AT&T podpisało umowę, na mocy której telekomunikacyjny gigant będzie miał pięcioletni monopol na wykorzystywanie iPhone’a w swojej sieci na terenie USA. Verizon, który również prowadził w tej sprawie negocjacje z Apple’m, zapowiada, że pod koniec lata pokaże podobne urządzenie.
-
HotelCalculator.com to pierwsza polska porównywarka cen ofert noclegowych w Europie. Znajdziemy w niej dane z ponad 20 europejskich systemów rezerwacyjnych. Twórcy HotelCalculator twierdzą, że wyszukianie atrakcyjnej oferty zajmie nam nie więcej niż 30 sekund. Uzyskane wyniki można później posortować według wielu różnych kryteriów. Możliwe jest też obejrzenie dostępnych hoteli na mapie. W bazie danych HotelCalculatora znajdują się informacje o hotelach z 6000 europejskich miast. W ciągu najbliższych tygodni baza znacznie się powiększy. Trafią do niej oferty noclegowe z całego świata. Twórcą HotelCalculator jest firma StayPoland.
-
Przedstawiciele Mozilli poinformowali, że Firefox 3.0, który ukaże się w przyszłym roku, ma tak wiele usterek, iż przed oficjalną premierą przeglądarki rozwiązana zostanie tylko co piąta. W związku z tym organizacja poprosiła developerów Firefoksa, by w przygotowywanej właśnie wersji Beta 1 skupili się przede wszystkim na ich poprawieniu. Mają się zająć najważniejszymi z nich. W tej chwili mamy 700 usterek blokujących. To zbyt dużo. Developerzy poszczególnych modułów powinni skupić się przede wszystkim na nich – czytamy w dokumentach Mozilli. W terminologii Fundacji "usterka blokująca” to problem na tyle poważny, że jego istnienie może być przyczyną opóźnienia premiery programu. Może nim być zarówno luka bezpieczeństwa, nierozstrzygnięta kwestia zaimplementowania nowej funkcji, jak i niewyjaśnione do końca kwestie praw autorskich. Pomimo zwrócenia szczególnej uwagi na te właśnie niedociągnięcia, już teraz przedstawiciele MoFo mówią, że zdecydowana większość usterek będzie istniała, gdy do Sieci trafi gotowa wersja Firefoksa 3.0. Rozwijanie nowej wersji przeglądarki nastręcza Mozilla Foundation poważne problemy. Jeszcze latem Mozilla twierdziła, że beta 2 Firefoksa 3.0 ukaże się we wrześniu. Termin ten przeniesiono obecnie na koniec grudnia.