Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Po latach dominacji należący do Microsoftu Hotmail stracił pozycję największego serwisu pocztowego w internecie. Został pokonany przez Gmaila. Gmail został udostępniony publicznie w 2007 roku. Wcześniej przez trzy lata był dostępny tylko na zaproszenie. W styczniu bieżącego roku Google poinformował, że serwis ma 350 milionów aktywnych użytkowników. W ciągu pół roku przybyło kolejnych 75 milionów i Gmail, z 425 milionami użytkowników, zdetronizował Hotmaila. Co prawda Gmail ciągle odstaje od konkurencji pod względem liczby unikatowych użytkowników. Hotmail ma ich 325 milionów, Yahoo Mail chwali się 298 milionami, a Gmail ma ich 289 milionów. Trzeba jednak pamiętać, że Gmail liczy sobie zaledwie 8 lat. Tymczasem Hotmail został uruchomiony w 1996, a Yahoo Mail w 1997 roku.
  2. Mruk Petersa, zwany inaczej trąbonosem (Gnathonemus petersii), ma nietypowo zbudowaną siatkówkę, która pozwala na połączenie wrażliwości czopków i pręcików, tak by wykrywać bodźce o mieszanych barwach. Z drugiej strony grupowanie fotoreceptorów - czopki znajdują się w zagłębieniach z kryształami fotonicznymi, a pręciki pod spodem - umożliwia ignorowanie szumu przestrzennego. Wiele wyjaśnia fakt, że G. petersii zamieszkuje płynące wody strefy przydennej. Dysponując tak zbudowanym okiem, jest w stanie szybciej wykryć niebezpieczeństwo i uciec. Czopki umożliwiają widzenie kolorów przy dobrym oświetleniu. Pręciki stanowią zaś podstawę czarno-białego widzenia przy słabym oświetleniu. Zwykle zwierzęta albo widzą dobrze za dnia (jak np. człowiek), albo w nocy (jak kot). Innymi słowy, ich siatkówka jest wyspecjalizowana w wychwytywaniu fotonów albo priorytetem staje się ostrość wzroku. Co ciekawe, u mruka Petersa występuje typ siatkówki, która nie została zoptymalizowana do żadnego z tych celów. Pokrywają ją liczne zagłębienia. W każdym z nich znajduje się ok. 30 czopków, a pod spodem kilkaset pręcików. Z powodu tych nietypowych cech sądzono, że ryba nie widzi. Dopiero 10 lat temu Andreas Reichenbach z Instytutu Badań nad Mózgiem Paula Flechsiga w Lipsku stwierdził, że to nieprawda i zajął się rozwikłaniem tajemnicy trąbonosa. Okazało się, że na dnie każdego z dołków znajduje się warstwa komórek z licznymi kryształami guaniny. Tworzą one powierzchnię odbijającą, zwiększając natężenie oświetlenia wewnątrz zagłębienia. Czopki mają wystarczającą ilość światła, by dobrze działać. To samo można powiedzieć o tkwiących pod nimi pręcikach, do których dociera z kolei odpowiednio przefiltrowane światło. Kiedy Niemiec przetestował wzrok mruków Petersa, okazało się, że są w stanie dostrzec jedynie obiekty zajmujące sporą część ich pola widzenia. Szczególnie dobrze wychodziło im wykrywanie dużych obiektów, które poruszały się na tle przypominającym obraz ze śnieżącego telewizora. Naukowcy sądzą, że w ten sposób chronią się przed drapieżnikami, np. sumami.
  3. Archeologowie pracujący na stanowisku La Corona w Gwatemali odkryli liczący sobie 1300 lat majański tekst będący drugim znanym nam zabytkiem tej kultury, w którym znajduje się końcowa data kalendarza Majów. Przypada ona na 21 grudnia 2012 roku. To najważniejsze od kilkudziesięciu lat odkrycie pisanego zabytku Majów. To tekst bardziej dotyczący historii politycznej niż przepowiedni - mówi Marcello A. Canuto z Tulane University, współdyrektor wykopalisk w La Corona. Canuto od 2008 roku wraz z Tomasem Barrientosem z Universidad del Valle de Guatemala prowadzi wykopaliska w La Corona, miejscu, które wcześniej było przeszukiwane przez złodziei. W ubiegłym roku zauważyliśmy, że złodzieje działający w jednym z budynków porzucili kamienie z wyrzeźbionymi hieroglifami. Były one bowiem zbyt zwietrzałe, by je sprzedać na czarnym rynku. Wiedzieliśmy zatem, że znaleźli coś ważnego, ale również mieliśmy nadzieję, że coś pominęli - mówi Barrientos. Tym, co pominęli złodzieje, jest najdłuższy tekst znaleziony kiedykolwiek w Gwatemali. Wyrzeźbiono go na stopniach schodów i opowiada on o 200-letniej historii La Corona. W maju bieżącego roku udało się odczytać napis. Na jednym z bloków, zawierającym 56 hieroglifów, znaleziono końcową datę kalendarza Majów. Na wspomnianym stopniu odnotowano, że w 696 roku La Coronę odwiedził najpotężniejszy wówczas król majański Yuknoom Yich’aak K’ahk’ z Calakmul. To bardzo ważne odkrycie, gdyż dotychczas sądzono, że zginął on kilka miesięcy wcześniej, w 695 roku, kiedy to przegrał bitwę ze swoim głównym rywalem, miastem Tikal. Teraz dowiadujemy się, że wódz przeżył i odwiedzał swoich sojuszników, by uspokoić wśród nich nastroje po przegranej bitwie. To był czas wielkiego niepokoju politycznego i król czuł się zmuszony, by robić uwagi dotyczące dłuższej perspektywy czasowej - powiedział David Stuart z University of Texas, który w 1997 roku brał udział w pierwszej ekspedycji archeologicznej badającej region La Corona. Podczas kryzysów Majowie wykorzystywali swój kalendarz raczej do podkreślania trwałości i stabilności niż do zapowiadania apokalipsy - dodaje Canuto.
  4. W karbonie powstały liczne złoża węgla kamiennego. W pewnym momencie proces ten się zakończył i zgodnie z nową hipotezą, stały za tym grzyby - przodkowie pieczarniaków (Agaricomycetes), którzy zaczęli rozkładać ligninę, uwalniając w ten sposób węgiel. Dr Igor Grigoriev z Lawrence Berkeley National Laboratory wyjaśnia, że w karbonie szczątki obumarłych roślin opadały na dno bagnistych lagun. Z różnych względów rozkład był wolny, dlatego powstawał torf. Pod wpływem ciśnienia jego warstwy przekształcały się w węgiel. Ok. 300 mln lat temu coś jednak zahamowało ten proces. Naukowcy podejrzewają, że tajemniczym czynnikiem były grzyby wyposażone w peroksydazy - enzymy rozkładające ligninę. Doszli do takiego wniosku po analizie porównawczej 31 genomów. Korzystając z zegara molekularnego, który pozwalał stwierdzić, kiedy wyewoluowały konkretne grzyby, biolodzy odkryli, że wywołujący białą zgniliznę wspólny przodek Agaricomycetes pojawił się właśnie ok. 300 mln lat temu.
  5. Zarząd kanadyjskiego RIM-a, producenta urządzeń BlackBerry, może rozważać podpisanie z Microsoftem umowy podobnej do tej, jaką podpisała Nokia. Research In Motion znajduje się w bardzo trudnej sytuacji i analitycy nie wierzą, by firma samodzielnie sobie poradziła. Sytuację dodatkowo pogorszył fakt, że po raz kolejny przesunięto zapowiadaną premierę urządzenia BlackBerry 10, które miało odwrócić niekorzystne tendencje rynkowe. RIM od lat traci udziały w rynku, a w ubiegłym kwartale zanotował pierwszą w historii stratę finansową. Zbliża się termin złożenia raportu za kolejny kwartał i analitycy spodziewają się, że straty tylko się pogłębią. Cena akcji kanadyjskiej firmy spadła w ciągu jednego dnia o 16%, a analitycy uważają, że nadal będzie spadać. Ich zdaniem przedsiębiorstwo zmierza wprost do bankructwa. Jeśli RIM będzie nadal zarządzany tak, jak obecnie, to firma upadnie - stwierdzili analitycy z Nomura Equity Research. Nie sądzimy, by RIM-owi udało się odwrócić los i nie pomoże w tym nawet przyszłoroczny debiut BlackBerry 10 - dodali. W analizie skierowanej do swoich klientów Nomura Equity Research twierdzi, że RIM zniknie z rynku do roku 2020. Wskaźniki fundamentalne dla RIM-a będą się pogarszały, firma wyczerpie swoje zapasy gotówki i w ciągu dwóch lat zostanie zmuszona do szukania dofinansowania - napisali analitycy Citi Investment Research. Zarząd RIM-a zdecydował o zwolnieniu 5000 osób, czyli 30% załogi. Zdaniem analityków Citi jest to działanie krótkowzroczne, które da jedynie chwilowe oszczędności. Uważają oni, że firma powinna raczej zatrudnić dodatkowych pracowników, dzięki czemu będzie mogła szybciej wypuścić na rynek nowe produkty. Ponadto zwolnienia pogorszą atmosferę i trudno będzie motywować pozostałą załogę do rozwijania nowoczesnych smartfonów. Dziennikarze Reutera dowiedzieli się z trzech niezależnych źródeł, że w związku z fatalną sytuacją firmy na jej zarząd wywierany jest coraz silniejszy nacisk, by albo sprzedał wydział odpowiedzialny za infrastrukturę, albo podpisał wzorem Nokii umowę z Microsoftem. Część analityków uważa, że konieczna będzie sprzedaż RIM-a. Problem jednak w tym, że nie wiadomo, czy znajdzie się chętny na kupno upadającego przedsiębiorstwa. W pierwszym kwartale roku podatkowego 2013, który zakończył się 2 czerwca, RIM stracił 192 miliony dolarów. W ciągu roku cena akcji firmy spadła o 70%.
  6. Parapercis cylindrica, ryba zamieszkująca rafy koralowe, może być obojnakiem, ale zmiana płci nie oznacza u niej zmiany osobowości. Podczas eksperymentów bardziej aktywne i agresywne samice stawały się bowiem bardziej aktywnymi i agresywnymi samcami (Ecology Letters). Niemiecko-amerykańsko-australijski zespół badał P. cylindrica, indopacyficzną rybę, która tworzy haremopodobne grupy, w których na jednego samca przypada do 10 samic. W akwarium stacji badawczej z Jaszczurzej Wyspy biolodzy stworzyli 48 haremów, składających się z 1 samca i 2 samic. Po 16 dniach z 25 takich grupek usunięto samca, by doprowadzić do zmiany płci u dominującej samicy. Przed i po indukowaniu zmiany płci wielokrotnie oceniano poziom aktywności i agresji ryb. Samice i samce często maksymalizują swoje szanse na rozmnożenie i przeżycie [...], stosując różne strategie behawioralne. Stwierdziliśmy jednak, że na poziome osobniczym zachowanie przejawiane w fazie bycia samicą nie jest niezależne od zachowania pojawiającego na etapie bycia samcem - opowiada dr Stefan Walker z Uniwersytetu Jamesa Cooka. Jak wyjaśnia Australijczyk, choć średnio poziom agresji wzrastał w czasie zmiany płci, relatywne cechy indywidualnego zachowania się utrzymywały. Wg Walkera, międzypłciowe korelaty behawioralne wskazują na potencjalny koszt bycia hermafrodytą. To właśnie to zjawisko mogło stanowić jeden z bodźców do wyewoluowania płci. Naukowiec sądzi także, że wyniki uzyskane przez jego zespół wskazują, że nadal istnieją genetyczne ograniczenia niezależnego przystosowywania się zachowań męskich i żeńskich.
  7. Amerykańska armia będzie razić wroga... piorunami. Na czele projektu Laser-Induced Plasma Channel (LIPC - Laserowo indukowany kanał plazmowy) stoi George Fischer, który wyjaśnia działanie nowej broni. W gazach i ciałach stałych światło podróżuje wolniej niż w próżni. Prędkość światła postrzegamy zwykle jako stałą wartość. Jednak w rzeczywistości istnieje niewielka zależność pomiędzy jego prędkością a intensywnością. W powietrzu zależność ta jest dodatnia, zatem bardziej intensywne światło porusza się w nim nieco wolniej. Jeśli weźmiemy laser o umiarkowanej energii i wypuścimy z niego niezwykle krótki impuls światła, to moc takiego impulsu będzie olbrzymia. W czasie trwania impulsu można osiągnąć moc przekraczająca potrzeby energetyczne wielkiego miasta, gdyż impuls taki trwa np. dwie biliardowe części sekundy - stwierdza Fisher. Uczony wyjaśnia, dlaczego jest to takie ważne. W przypadku bardzo silnych i intensywnych impulsów, powietrze działa jak soczewki i utrzymuje światło w skupieniu. Używamy ultrakrótkich impulsów o umiarkowanej energii, dzięki czemu powstaje promień tak intensywny, że dochodzi do jego skupienia w powietrzu. Jeśli promień lasera jest wystarczająco intensywny, to jego pole elektromagnetyczne jest na tyle silne, że wyrzuca elektrony z molekuł powietrza i powstaje plazma. Tworzy się ona wzdłuż promienia lasera, możemy zatem decydować, gdzie powstanie - dodaje naukowiec. Powietrze składa się z obojętnych molekuł i jest izolatorem. Jednak gdy zostaje zjonizowane zaczyna przewodzić prąd. W czasie burzy wyładowania elektryczne biegną w kierunku gruntu po linii najmniejszego oporu. Jonizując powietrze za pomocą lasera utworzony zostaje kanał, którym będą się przemieszczały ładunki elektryczne. Wystarczy skierować taki laser na wrogi cel, a jako że przewodzi on ładunki lepiej niż powietrze i grunt, wyładowanie elektryczne przebiegnie przez niego. W ten sposób można np. niszczyć niezdetonowane ładunki wybuchowe. Same zjawiska fizyczne potrzebne do wyprodukowania tego typu broni są dobrze poznane, ale stworzenie odpowiednich technicznych rozwiązań jest bardzo trudne. Jeśli światło lasera skupia się w powietrzu istnieje niebezpieczeństwo, że skupi się np. na soczewkach czy innych częściach lasera i go zniszczy. Musieliśmy zatem obniżyć jego intensywność i utrzymać ją niską do czasu, aż zdecydujemy, że ma się skupić w powietrzu - mówi Fischer. Drugim problemem było zsynchronizowanie lasera z impulsem elektrycznym o wysokim napięciu i związane z tym stworzenie urządzenia mogącego pracować w tak wymagających ładunkach oraz zapewnienie mu energii przez dłuższy czas. Pomimo tak olbrzymich trudności Fischer zapewnia, że w ciągu ostatnich miesięcy dokonano znacznego postępu. Testy przeprowadzone w styczniu bieżącego roku zakończyły się sukcesem i twórcy nowej broni mają nadzieję, że po udoskonaleniu zagości ona w arsenale US Army.
  8. W jaskini Xianrendong z chińskiej prowincji Jiangxi znaleziono fragmenty najstarszej ceramiki świata. Kocioł sprzed 20 tys. lat służył najprawdopodobniej do gotowania albo warzenia alkoholu. Odkrycia amerykańsko-chińskiego zespołu zostały opisane w magazynie Science. W ostatnim czasie wiek innych odłamków ze wschodniej Azji oszacowano na ponad 15 tys. lat, co w sumie oznacza, że naukowcy muszą odrzucić dotychczasowe teorie, zgodnie z którymi wynalezienie ceramiki miało miejsce ok. 10 tys. lat temu, gdy ludzie porzucili zbieracko-myśliwski tryb życia i osiedlili się, by uprawiać rolę. Dotąd zakładano, że ceramika nie powstała wcześniej m.in. dlatego, że w czasie przeprowadzki do kolejnego dobrze rokującego miejsca transport dużych, ciężkich i łatwo rozbijających się elementów wyposażenia nastręczałby dużo kłopotów. Skoro jednak w ciągu ostatniego 10-lecia znaleziono przykłady ceramiki poprzedzającej rolnictwo, antropolodzy nie mieli wyjścia i musieli zmienić zdanie. Wykopaliska prowadzono w Xianrendong w latach 60. i 90. XX wieku. Jak wyjaśnia prof. Wu Xiaohong, dyrektor chińskiego Narodowego Laboratorium Chronologii Czwartorzędu, niektórzy naukowcy szybko zaczęli twierdzić, że ceramika ma ok. 20 tys. lat. Inni myśleli, że to niemożliwe, ale do 2009 r. zespół, w skład którego wchodzili m.in. eksperci z Harvardu, był w stanie oszacować wiek znalezisk z zadowalającą wszystkich precyzją. [...] Należało się upewnić, że próbki wykorzystane przez nas do datowania naprawdę pochodziły z tego samego okresu [...]. Stało się to możliwe, gdy akademicy wykazali, że osady w jaskini akumulowały się stopniowo bez zakłóceń, które mogłyby zaburzyć sekwencję. Specjaliści pobrali próbki - np. kości czy węgiel drzewny - z rejonów znajdujących się nad i pod fragmentami ceramiki. W czasie badań jaskinia była świetnie zabezpieczona. Koniec końców radiodatowanie wykazało, że archeologiczne konteksty najstarszych skorup mają 19-20 tys. lat., czyli 2-3 tys. lat więcej niż inna ceramika znaleziona we wschodniej Azji czy pozostałych rejonach świata. Ceramika była wytwarzana przez mobilnych ludzi, którzy polowali i zbierali w czasie maksimum glacjalnego późnego. Prof. Ofer Bar-Yosef z Harvardu podkreśla, że wg niego, kocioł pomagał przetrwać ciężkie czasy, ponieważ gotowanie zwiększało ilość uzyskiwanych z pożywienia składników odżywczych. Jeśli wynalazek jest dobry, dość szybko się upowszechnia. Wydaje się, że w tej części południowych Chin ceramika okazała się hitem. Prof. Gideon Shelach z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, autor komentarza do artykułu z Science, sądzi, że wynalezienie ceramiki można też wyjaśnić względami społecznymi. Skoro ludzie tworzyli większe grupy, uzasadniały to względy m.in. klimatyczne, trzeba było robić coś, co złagodziłoby narastające konflikty. Niewykluczone więc, że naczynia służyły do warzenia alkoholu.
  9. Na Rice University powstała technologia umożliwiająca... namalowanie baterii litowo-jonowej na dowolnej powierzchni. Technologię tę można też łączyć z ogniwami fotowoltaicznymi. Bateria składa się z warstw, które odpowiadają składnikom tradycyjnej baterii. Poszczególne warstwy w formie spraju możemy nanieść na wybraną powierzchnię. Malowaną baterię tworzy pięć warstw. Pracują one jako dwa odbiorniki prądu, anoda, katoda i oddzielający je polimer. Baterie nanoszono na powierzchnie ceramiczne, polimery, szkło, stal oraz na... kufel od piwa. Podczas jednego z eksperymentów naukowcy pracujący pod kierunkiem Pulickela Ayana, połączyli szeregowo dziewięć baterii namalowanych na kafelkach łazienkowych. Baterie podłączono do sieci energetycznej oraz paneli słonecznych. Po tym, jak zostały w pełni załadowane mogły przez sześć godzin zasilać diody układające się w napis RICE. Baterie dostarczały stałe napięcie 2,4 wolta. Naukowcy wykazali, że ręcznie malowane baterie są zadziwiająco stabilne i pracują zgodnie z założeniami. Ich charakterystyki nie odbiegały od założeń o więcej niż 10%. Po 60 cyklach ładowania/rozładowywania zanotowano minimalny spadek ich pojemności. Każda z warstw baterii jest zoptymalizowana pod kątem zadań, jakie ma wykonać. Pierwsza, odbiornik ładunków dodatnich, to mieszanina jednościankowych nanorurek węglowych i sadzy rozpuszczonych w N-metylopirolidonie. Następnie nakładana jest warstwa katody, składająca się z tlenku kobaltowo-litowego, węgla oraz proszku grafitowego. Trzecią warstwą jest polimerowy separator z żywicy Kynar Flex, szkła akrylowego i dwutlenku krzemu. Następnie nakładana jest anoda, składająca się z tlenku litowo-tytanowego i proszku grafitowego. Na koniec maluje się odbiornik ładunków ujemnych, stworzony z komercyjnie dostępnej przewodzącej farby miedzianej rozrzedzonej etanolem. Najtrudniej było uzyskać stabilność mechaniczną oraz właściwy separator. Odkryliśmy, że nanorurki i katoda bardzo dobrze trzymają się powierzchni, jeśli jednak separator nie był stabilny mechanicznie, całość odchodziła. Właściwą przylepność separatora uzyskaliśmy dodając szkło akrylowe - mówi Neelam Singh.
  10. Zawał serca nie tylko uszkadza tkankę mięśniową serca wskutek niedotlenienia. Uruchamia też kaskadę zapalną, która pogarszając miażdżycę, zwiększa ryzyko kolejnego zawału czy udaru. Pracami międzynarodowego zespołu kierował dr Matthias Nahrendorf z Massachusetts General Hospital. Zaprojektowane przez naukowców studium miało pozwolić przetestować hipotezę, że zapalenie ogólnoustrojowe spowodowane przez uszkodzenie mięśnia sercowego może pogarszać istniejącą wcześniej miażdżycę. Akademicy posłużyli się modelem mysim. Zwierzęta były genetycznie zaprogramowane, by zachorować na miażdżycę. W serii eksperymentów wykazano, że po indukowanym zawale w odległych blaszkach miażdżycowych wzrastała aktywność enzymów rozkładających włóknistą otoczkę, zwaną też czapeczką. Składa się ona z proteoglikanów, włókien kolagenu i komórek mięśni gładkich i zapewnia integralność blaszki. Po naruszeniu czapeczki blaszka staje się niestabilna, wzrasta skłonność do pękania i tworzenia się zakrzepów. W blaszkach z naruszoną czapeczką akumulowały się monocyty i inne zapalne komórki odpornościowe. W śledzionie powstawało więcej komórek progenitorowych monocytów. Pod wpływem zwiększonej aktywacji układu sympatycznego szpik kostny uwalniał więcej krwiotwórczych komórek macierzystych, które trafiały do śledziony. Reakcja walcz albo uciekaj na uraz stymuluje działania komórek odpornościowych zaangażowane w gojenie ran. Jeśli jednak rana powstała w sercu i jest skutkiem miażdżycy, ta nasilona aktywność przyspiesza istniejącą wcześniej chorobę. Choć większość studium przeprowadzono na myszach, dysponujemy wskazówkami, że coś podobnego dzieje się u ludzkich pacjentów - znaleźliśmy np. podwyższoną liczbę komórek macierzystych w śledzionie chorych, którzy zmarli krótko po zawale serca - podkreśla Nahrendorf.
  11. Na Grenlandii znaleziono ślady najstarszego znanego uderzenia asteroidy w Ziemię. Krater powstały po upadku mógł mieć nawet 100 kilometrów średnicy. Od dawna znane są potężne kratery na Księżycu, które liczą sobie 3-4 miliardy lat. Ziemia, która ma znacznie większą masę, musiała być bombardowana z kosmosu znacznie częściej niż jej satelita. Jednak ślady po jej burzliwej przeszłości są trudne do znalezienia. Kratery uległy erozji, zostały przykryte młodszymi skałami. Dlatego tak trudno znaleźć pozostałości uderzeń asteroidów. Dotychczas najstarszy znany ziemski krater uderzeniowy liczył sobie 2 miliardy lat. Teraz naukowcy ze Służby Geologicznej Danii i Grenlandii, brytyjskiego Cardiff University, szwedzkiego Lund University oraz Instytutu Nauk Planetarnych w Moskwie zidentyfikowali na zachodzie Grenlandii ślady wielkiego, liczący sobie 3 miliardy lat krateru. Jego znalezienie było trudne, w ciągu miliardów lat poziom skał w tym miejscu obniżył się wskutek erozji aż o 25 kilometrów. Wszelkie zewnętrzne ślady upadku asteroidy zostały zniszczone. Jednak w skałach poniżej pozostały ślady po potężnej fali uderzeniowej, która dotarła głębiej niż fala z jakiegokolwiek innego znanego uderzenia. Dotychczas jednak nie obserwowano na takiej głębokości skutków uderzenia, dlatego też naukowcy przez trzy lata zbierali, analizowali i łączyli wszystkie dowody, by w końcu dojść do przekonania, że trzy miliardy lat temu w badanym przez nich miejscu upadła asteroida.
  12. Thapsia garganica była w literaturze starożytnych Greków nazywana toksyczną marchwią. Roślina ta jest trująca dla bydła, jednak po odpowiednim zmodyfikowaniu jej substancja czynna tapsygargina wydaje się obiecującą alternatywą dla chemioterapeutyków stosowanych obecnie w leczeniu raka prostaty. By tapsygargina nie była toksyczna dla wszystkich komórek, a tylko dla komórek nowotworowych, zespół Samuela Denmeade'a z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa spędził 1,5 dekady na pracach nad analogiem tego związku. Zwykle tapsygargina pokonuje błonę komórkową i doprowadzając do inhibicji zależnych od ATP kanałów wapniowych siateczki retikularnej SERCA (ang. sarcoplasmic/endoplasmic reticulum calcium adenosine triphosphatase pump), hamuje zarówno szybko, jak i wolno dzielące się komórki. Po dodaniu do cząsteczki dodatkowego łańcucha peptydowego wniknięcie do komórki nie jest już możliwe, chyba że prolek G202 natknie się na enzym, antygen błony komórkowej komórek stercza (ang. prostate specific membrane antigen, PSMA), który często występuje na powierzchni komórek nowotworowych. PSMA odczepia dodatkowy łańcuch od cząsteczki, przypieczętowując los "gospodarza" i jego najbliższego otoczenia. Nowa toksyna obiera na cel aktualnie rosnące komórki rakowe, komórki pozostające na razie w stanie uśpienia oraz komórki nienowotworowe, które wspomagają wzrost guza.
  13. Firma WhiteHat Security informuje, że po raz kolejny poprawiło się bezpieczeństwo witryn internetowych. Na 7000 witrynach monitorowanych przez przedsiębiorstwo średnia liczba dziur spadła z 230 w roku 2010 do 79 w roku 2011. Od 2007 roku, kiedy to dziur było 1111, WhiteHat Security notuje ciągły spadek średniej liczby luk na witrynę. Rosnące bezpieczeństwo witryn przyczynia się do zmiany zachowania cyberprzestępców. W przeszłości uruchamiali one automaty, które masowo atakowały dziesiątki tysięcy witryn. Teraz specjaliści obserwują rosnącą liczbę ataków precyzyjnie wymierzonych w słabiej zabezpieczone strony. Z kolei świadomość, że przeprowadzane są celowane ataki skłania menedżerów IT w firmach do większej dbałości o bezpieczeństwo. Do zwiększenia świadomości użytkowników i właścicieli witryn przyczyniają się też nagłaśniane przez media ataki na wielkie korporacje. W ciągu ostatnich miesięcy ich ofiarami padały AT&T czy Sony.
  14. Wczoraj serwery Microsoftu zainstalowały oprogramowanie Skype na komputerach wielu użytkowników, nie pytając ich o zdanie. Najprawdopodobniej wskutek błędu w Windows Server Update Services (WSUS) doszło do instalacji oprogramowania na tych komputerach, które zostały skonfigurowane tak, by poprawki były wgrywane automatycznie bez pytania użytkownika o zgodę. Microsoft wycofał poprawkę i oznaczył ją jaką nieważną. Obecnie nie jest ona instalowana. WSUS jest coraz popularniejsza wśród firm i organizacji zarządzających wieloma komputerami. Usługa daje większą kontrolę nad obciążeniem sieci i instalowanymi poprawkami. Użytkownicy mogą m.in. zdecydować, jakiego rodzaju poprawki mają być automatycznie zainstalowane. Feralna instalacja Skype’a była oznaczona jako poprawka nie mająca związku z bezpieczeństwem. Sam fakt zainstalowania się Skype zaskoczył pracowników Microsoftu. Na microsoftowym TechNet możemy przeczytać dyskusję, w czasie której Doug Neal z Microsoftu mówi, że poprawka ta nie jest w stanie zainstalować się na komputerach, na których wcześniej nie był zainstalowany Skype. Jednak kilku użytkowników TechNetu, zarządzających dużymi sieciami, poinformowało, że nagle Skype został zainstalowany tam, gdzie go wcześniej nie było.
  15. Australijscy fizycy rozszyfrowali, w jaki sposób hemoglobina przystosowała się do przenoszenia tlenu u gatunków o różnej temperaturze ciała. Dr Christopher Garvey z Australian Nuclear Science and Technology Organisation wyjaśnia, że tlen łączy się żelazem cząsteczki hemu. By do tego doszło, będąca teramerem cząsteczka hemoglobiny musi się nieco rozpakować i "uelastycznić". Zespół, którego artykuł ukazał się w Journal of the Royal Society Interface, przyglądał się stabilności termodynamicznej, ruchom konfiguracyjnym i siłom działającym wewnątrz hemoglobiny 3 gatunków zwierząt endotermicznych - dziobaka, kury domowej i człowieka - oraz jednego ektotermicznego - krokodyla różańcowego. Dziobak ma najniższą temperaturę ciała wśród kręgowców (34°C), a kura wysoką - 42,8°C. Badając roztwory Hb, naukowcy wykorzystali kilka zjawisk/metod, m.in: dichroizm kołowy czy niespójne, elastyczne rozpraszanie neutronów (ENS). Symulacja komputerowa pomogła w określeniu sekwencji aminokwasowych determinujących miękkość cząsteczki hemoglobiny przy różnych temperaturach. Obserwując hemoglobinę w różnych temperaturach, naukowcy zauważyli, że przy temperaturze odpowiadającej ciepłocie ciała danego gatunku Hb błyskawicznie z dość sztywnej stawała się elastyczna. Choć hemoglobiny wszystkich gatunków miały podobną budowę, temperatura zmiękczenia zależała od sekwencji aminokwasów otaczających po obu stronach otwory, które odgrywają ważną rolę w regulacji absorpcji tlenu. To one okazały się podstawowym czujnikiem temperatury u kur i człowieka. U organizmów endotermicznych siły molekularne wydają się przystosowane do tego, by przy średniej temperaturze ciała umożliwić fluktuacje konformacyjne. W hemoglobinie gatunku ektotermicznego - krokodyla różańcowego - duża siła utrzymuje wąską amplitudę ruchów cząsteczki w całym zakresie temperatury, w jakiej zwierzę żyje (stąd brak przeskoków elastyczności hemoglobiny). Wg Garveya, zmiany w "miękkości" Hb są ewolucyjnym przystosowaniem organizmów stałocieplnych.
  16. Co komu przyjdzie ze znalezienia bozonu Higgsa czy odkrycia wszystkich izotopów wszystkich znanych pierwiastków, skoro czas istnienia tych izotopów liczony jest w milionowych częściach sekundy? Nauki podstawowe są przez wiele osób postrzegane jako marnotrawstwo olbrzymich pieniędzy. John Womersley, szef brytyjskiej Rady ds. Infrastruktury Naukowo-Technologicznej, postanowił obliczyć finansowe koszty i korzyści działalności akceleratora Tevatron. Akceleratory to niezwykle drogie urządzenia, w których przeprowadzane są eksperymenty nie mające żadnego bezpośredniego przełożenia na życie przeciętnego człowieka. Womersley dowodzi jednak, że uprawianie nauki dla samej nauki przynosi społeczeństwu olbrzymie korzyści. Budowę Tevatronu zakończono w marcu 1983 roku. Akcelerator działał do września 2011. Womersley szacuje, że koszty jego budowy i utrzymania wyniosły w sumie około 4 miliardów dzisiejszych dolarów. Bezpośrednie korzyści finansowe z funkcjonowania akceleratora można podzielić na trzy kategorie. Pierwsza z nich to wykształcenie 1414 doktorów. Tyle właśnie osób doktoryzowało się dzięki Tevatronowi. Amerykańskie Census Bureau szacuje, że w 2002 roku posiadacz tytułu doktorskiego z fizyki był dla gospodarki wart 2,2 miliona USD. Według dzisiejszej wartości dolara jest to 2,8 miliona. Kwota ta określa wartość osoby z doktoratem w porównaniu z tą samą osobą bez doktoratu. Wartość wszystkich doktorów wykształconych przez Tevatron wynosi zatem 3,96 miliarda USD. Kolejną bezpośrednią korzyścią finansową są magnesy nadprzewodzące. Tevatron był pierwszym urządzeniem, w którym wykorzystano magnesy produkowane na skalę przemysłową. Żeby akcelerator mógł powstać konieczne było rozwiązanie wielu problemów inżynieryjnych. Obecnie magnesy nadprzewodzące wykorzystywane są m.in. w produkcji i przesyłaniu energii oraz w medycynie. Wartość światowego rynku magnesów nadprzewodzących wynosi 5 miliardów dolarów. Womersley argumentuje, że jeśli budowa Tevatrona jedynie o rok lub dwa lata przyspieszyła powstanie rynku masowo produkowanych magnesów nadprzewodzących, to akcelerator przyniósł w tym momencie korzyści rzędu 5-10 miliardów USD. W końcu Womersley skupił się na przemyśle komputerowym. Prowadzone w akceleratorze eksperymenty wymagały znacznego zwiększenia mocy obliczeniowych komputerów. Wartość przemysłu komputerowego to obecnie 150 miliardów dolarów rocznie. Jeśli założymy, że uczeni pracujący nad budową akceleratora przyspieszyli rozwój przemysłu komputerowego o zaledwie 3 miesiące, to tym samym przynieśli gospodarce korzyści rzędu około 40 miliardów dolarów. Z wyliczeń Womersleya wynika zatem, że zainwestowane w Tevatron 4 miliardy dolarów przyniosły dochód około 50 miliardów dolarów. Oczywiście wszelkie tego typu wyliczenia są bardzo nieprecyzyjne, pokazują jednak, że nawet pozornie najbardziej nieopłacalne badania naukowe przynoszą społeczeństwu olbrzymie korzyści. Nawet jeśli mówimy tylko o korzyściach finansowych. W sieci można zapoznać się z wystąpieniem Womersley'a i wykorzystanymi przezeń materiałami.
  17. Pojedyncza dawka nowej szczepionki przez całe życie chroni myszy przed uzależnieniem od nikotyny. Wątroba zwierząt ulega przekształceniu w fabrykę monoklonalnych przeciwciał usuwających alkoloid, gdy tylko ten pojawi się w krwioobiegu. W ten sposób nigdy nie dociera on do serca czy mózgu. Wcześniejsze szczepionki przepadały na etapie testów klinicznych, ponieważ wszystkie bezpośrednio dostarczały przeciwciała, które utrzymywały się tylko kilka tygodni. Później drogą iniekcję trzeba było powtarzać. Jak dodaje dr Ronald G. Crystal z Weill Cornell Medical College, tego typu pasywne szczepionki dają sprzeczne rezultaty, być może dlatego, że poszczególne osoby potrzebują różnych dawek, zwłaszcza gdy znowu zaczynają palić. Jak wyjaśnia Crystal, aktywna szczepionka zawiera fragmenty obcej substancji, np. wirusa. Układ odpornościowy je wykrywa i zaczyna zwalczać, dzięki czemu wykształca się odporność. Niestety, nikotyna jest małą cząsteczką, system immunologiczny jej nie dostrzega, dlatego nie można wyprodukować szczepionki aktywnej. W wersji biernej aplikuje się gotowe przeciwciała wywołujące odpowiedź immunologiczną. Z podanych wcześniej powodów zespół z Weill Cornell nie zamierzał korzystać i z niej, wyprodukowano więc 3. typ - szczepionkę genetyczną. Początkowo testowano ją na myszach z różnymi chorobami oczu i guzami. Później na bazie tego samego modelu stworzono broń przeciw uzależnieniu od nikotyny. Akademicy wykorzystali sekwencję genetyczną przeciwciała nikotynowego stworzonego przez dr. Jima D. Jandę z Instytutu Badawczego Scripps. Umieszczono ją w wirusie zależnym od adenowirusów (ang. adeno-associated virus, AAV). Uwzględniono także informację, która kierowała szczepionkę do hepatocytów. Sekwencja genetyczna ulegała w komórkach wątroby insercji. W ten sposób poza tymi samymi substancjami co zwykle uwalniały one również przeciwciała. Podczas eksperymentów w organizmie gryzoni stale powstały duże ilości przeciwciał (ustalono to na podstawie badań krwi). Okazało się też, że jedynie niewielka ilość administrowanej nikotyny trafiała do mózgu. W ramach monitoringu zachowania w klatkach zainstalowano czujniki podczerwieni. Okazało się, że u zaszczepionych myszy po podaniu nikotyny aktywność się nie zmieniała, za to zwierzęta nieszczepione się wyciszały, co oznacza, że nikotyna dotarła do mózgu i serca. Amerykanie przygotowują się do testów szczepionki na szczurach i naczelnych. Jeśli zakończą się sukcesem, rozpoczną się badania na ludziach. Crystal dodaje, że ze względu na bezpieczeństwo szczepionki można by ją podawać osobom, które nigdy nie paliły. Na takiej samej zasadzie, na jakiej rodzice decydują się zaszczepić dziecko przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego [HPV], mogliby też rozważać szczepienie przeciw nikotynie.
  18. By dostarczyć tlen do krwi osób z ostrą niewydolnością płuc czy niedrożnością dróg oddechowych, naukowcy ze Szpitala Dziecięcego w Bostonie opracowali wypełnione gazem mikrocząstki, które można wstrzyknąć bezpośrednio do krwioobiegu. Kieszonkę z tlenem otacza pojedyncza warstwa lipidów. Amerykanie ujawniają, że kroplówka z mikrocząstkami, którą podawano królikom z niskim poziomem tlenu we krwi, w ciągu kilku sekund przywracała niemal prawidłową saturację. Przy kompletnie niedrożnej tchawicy infuzja utrzymywała zwierzęta przy życiu aż przez kwadrans, zmniejszając częstość uszkodzenia narządów i zatrzymania krążenia. Zawiesina mikrocząstek to doskonałe przenośne rozwiązanie. Można w ten sposób ustabilizować pacjenta, dając ekipie karetki czy lekarzom w szpitalu więcej czasu na przeprowadzenie np. tracheotomii. Dr John Kheir przewiduje, że w przyszłości strzykawki z mikrocząstkami znajdą się na wyposażeniu izb przyjęć, ambulansów i helikopterów transportowych. Mikrocząstki będą zapewne administrowane przez krótki czas, ok. 15-30 min, ponieważ ich zawieszenie w płynnym medium niesie ze sobą ryzyko przeciążenia układu krążenia (przewodnienia). Kheir rozpoczął badania nad wstrzykiwalnym tlenem w 2006 r., po tym gdy u jednej z jego małych pacjentek z zapaleniem płuc o ciężkim przebiegu doszło do krwawienia do płuc, znacznego obniżenia saturacji krwi tlenem oraz uszkodzenia mózgu. Dziewczynka zmarła, zanim lekarze zdążyli podłączyć ją do płucoserca. Na samym początku pobieraliśmy sobie krew, mieszaliśmy ją z mikrocząstkami i widzieliśmy, jak na naszych oczach z niebieskiej staje się czerwona. Później, by zoptymalizować działanie i zapewnić chorym bezpieczeństwo, naukowcy eksperymentowali z różnymi stężeniami i wielkościami cząstek. Jak można przeczytać na łamach czerwcowego Science Translational Medicine, lipidy i tlen miesza się za pomocą sonikatora ultradźwiękowego. Gaz zostaje zamknięty wewnątrz cząstek o średnicy 2-4 mikrometrów. Jednym z kluczy do sukcesu projektu była możliwość podania skoncentrowanego tlenu w małej ilości cieczy. [...] Znajduje się w niej 3-4-krotnie więcej tlenu niż w naszych własnych erytrocytach. Nad dożylnym podawaniem tlenu pracowano już we wczesnych latach 90., ale tworzyły się m.in. groźne zatory gazowe. My przezwyciężyliśmy ten problem, pakując gaz do małych, odkształcalnych cząstek. Dramatycznie zwiększają one powierzchnię wymiany gazowej i są w stanie przecisnąć się przez naczynia włosowate, w których wolny gaz by utknął.
  19. Po trzydziestu latach poszukiwań dwóch łowców skarbów znalazło kilkadziesiąt tysięcy złotych i srebrnych monet pochodzących z I wieku przed naszą erą. Skarb warty jest obecnie około 15 milionów funtów. Reg Mead i Richard Miles rozpoczęli swoje poszukiwania na wyspie Jersey gdy córka jednego z farmerów powiedziała im, że jej ojciec pracując w polu znalazł srebrne monety. Kobieta pozwoliła im prowadzić poszukiwania, jednak mogli to robić jedynie przez 10-15 godzin rocznie. Nie potrafiła też wskazać im dokładnie miejsca, w którym ojciec trafił na monety. Powiedziała mi, że w ziemi schowany był garnek, na który natrafili pewnego mokrego zimowego dnia. Gdy go wyciągnęli monety walały się wszędzie. Napełnili nimi niewielki worek, a resztę monet wrzucili z powrotem do dziury - opowiada Mead. Obaj panowie wypytali kobietę o szczegóły i z jej opisu stwierdzili, że monety mają 2 do 3 tysięcy lat. W końcu, po 30 latach poszukiwań, trafili, dzięki silnemu wykrywaczowi metali, na gliniany blok zawierający od 30 to 50 tysięcy srebrnych i złotych monet. Monety pochodzą z Armoryki, to dzisiejsza Bretania i część Normandii. Rzymianie, po podbiciu tych terenów, włączyli je do prowincji Galia Lugdunensis. Specjaliści uważają, że monety zostały ukryte przed oddziałami Juliusza Cezara, które dokonywały podboju. Skarb przetransportowano do Jersey Museum, gdzie monety zostaną oczyszczone i zbadane. Doktor Philip de Jersey, były ekspert Oxford University ds. celtyckich monet uważa, że każda z monet jest obecnie warta 100-200 funtów. Zatem znalezisko ma olbrzymią wartość także z materialnego punktu widzenia. Olgę Finch z Jersey Museum cieszy natomiast fakt, że odkrywcy skarbu wezwali specjalistów, by go wydobyli. Dzięki temu możliwe będzie zbadania całego kontekstu archeologicznego i poszerzy naszą wiedzą o ludziach, którzy monety ukryli. Miejsce znalezienia skarbu nie zostało ujawnione w obawie przed złodziejami. Nie wiadomo natomiast, kto obecnie jest właścicielem skarbu i na jaką nagrodę mogą liczyć znalazcy. Co prawda Mead, Miles i właściciel pola przed laty zawarli umowę dotyczącą podziału bogactwa, nie wiadomo jednak, czy jest ona ważna z punktu widzenia prawa. Prawo Wielkiej Brytanii przewiduje, że muzea i agendy rządowe mogą odebrać znalazcy zabytki, jednak powinny zapłacić za nie pełną wartość rynkową. Wyspa Jersey nie jest jednak formalnie częścią Wielkiej Brytanii i obowiązują tam inne przepisy. Szukam takich rzeczy od 1959 roku i nigdy na nic podobnego nie trafiłem. To pole przeszukiwaliśmy od 30 lat - stwierdził Mead.
  20. Nowozelandzki sąd orzekł, że nakaz przeszukania posiadłości Kima Dotcoma, założyciela serwisu Megaupload, był wadliwy. Nakaz nie opisywał odpowiednio przestępstw, w związku z którymi został wydany - stwierdziła sędzia Helen Winkelmann. Po wydaniu wyroku policja rozpoczęła konsultacje z rządowym biurem prawnym, by zdecydować, jakie działania powinny zostać teraz podjęte. To kolejne zwycięstwo oskarżanego o piractwo serwisu i jego właściciela. Wcześniej Kim Dotcom został zwolniony za kaucją. Ponadto w marcu nowozelandzka sędzia Judith Potter orzekła, że nakaz zajęcia majątku Dotcoma jest nieważny. Natomiast w kwietniu amerykański sędzia federalny Liam O’Grady, który nadzoruje śledztwo przeciwko Megaupload, wyraził wątpliwości, czy FBI ma prawo postawić serwisowi jakiekolwiek zarzuty natury kryminalnej.
  21. Podczas budowy metra w Salonikach trafiono na 70-metrowy odcinek rzymskiej drogi, która była w starożytności główną arterią miasta. Wyłożona marmurem droga zostanie podniesiona tak, by można ją było podziwiać gdy metro będzie już gotowe. Na miejscu znaleziono też pozostałości lamp, narzędzi oraz kolumn. Wiek drogi oceniono na około 1800 lat. Badania wykazały, że została ona zbudowana na starszej o 500 lat greckiej drodze. Starożytna droga i równoległe do niej drogi boczne przebiegają podobnie jak drogi współczesne - powiedział archeolog Viki Tzanakouli. Znajdująca się 7 metrów pod poziomem gruntu droga biegnie mniej więcej tak samo jak współczesna ulica Egnatia. Prace nad metrem w Salonikach zostały rozpoczęte w 2006 roku. Już w tej chwili są one opóźnione o 4 lata. Winny opóźnień jest zarówno kryzys finansowy jak i konieczność przerywania prac na potrzeby wykopalisk archeologicznych. W 2008 roku robotnicy trafili na ponad 1000 grobów. W niektórych z nich znajdowała się biżuteria, monety i inne dzieła sztuki.
  22. Już wkrótce może się okazać, że wcale nie potrzebujemy DJ-ów na imprezach. Pracy pozbawi ich Shimi - muzyczny towarzysz skonstruowany przez robotyków z Centrum Technologii Muzycznej Georgia Tech. Maszyna wybiera muzykę, tańczy i dobiera playlistę do reakcji odbiorców. Twórca 30-cm robota, prof. Gil Weinberg, zaplanował, że audytorium tegorocznej konferencji I/O Google'a w San Francisco zaprezentuje się "trzyosobowy" band, który zatańczy do muzyki skomponowanej w laboratorium. Shimi to stacja dokująca dla iPhone'a czy smartfona z Androidem. Wykorzystuje bibliotekę utworów muzycznych z urządzenia przenośnego. Nie tylko podryguje, ale i dzięki kamerze z telefonu rozpoznaje gesty użytkownika. Poza tym wybiera utwory na podstawie rytmu wystukiwanego przez człowieka. By szybko się nie znudzić, różne rodzaje muzyki okrasza różnymi stylami tańca. Śledzi ruchy właściciela i obraca się, co gwarantuje, że do ucha zawsze dociera dźwięk najwyższej jakości. Wielu ludzi myśli, że roboty są ograniczone zaprogramowanymi instrukcjami. Shimi pokazuje, że to nieprawda i że maszyny mogą być twórcze i interaktywne - podkreśla doktorant Mason Bretan. Amerykanie planują, by w przyszłości sterować robotem za pomocą przeczącego kręcenia głową czy machania dłonią, które oznaczałoby pominięcie kolejnego utworu albo zwiększenie/zmniejszenie głośności. Shimi ma także wychodzić z inicjatywą - uzupełniać playlistę o nowe utwory, dopasowane do własnych wyborów człowieka. Komercjalizacja robota, który trafi ponoć do sklepów w okolicach przyszłorocznych wakacji, to działka firmy Tovbot. Shimi jest 3. robotem muzycznym Centrum Technologii Muzycznej. Wcześniej zaprojektowano tu Haile, perkusistkę, która słucha grających ludzi, analizuje w czasie rzeczywistym i zaczyna improwizować w tym samym stylu, oraz Shimona - interaktywnego marimbistę.
  23. Apple uzyskał w amerykańskim sądzie wyrok, na podstawie którego może domagać się zablokowania w USA sprzedaży tabletu Galaxy Tab 10.1. Wyrok wydała sędzia Lucy Koh z San Jose, która wcześniej odrzuciła identyczne żądania amerykańskiego koncernu. Apple odwołało się jednak do federalnego sądu apelacyjnego, a ten nakazał sędzi Koh ponowne rozpatrzenie sprawy. Chociaż Samsung ma prawo do konkurowania, nie ma prawa do nieuczciwego konkurowania i zalewania rynku produktami naruszającymi prawo - napisała sędzia Koh w uzasadnieniu. Zakaz sprzedaży tabletu wejdzie w życie gdy tylko Apple wykupi weksel o wartości 2,6 miliona dolarów. Z pieniędzy tych zostanie wypłacone Samsungowi ewentualne odszkodowanie, gdyby okazało się, że zakaz został wydany niesłusznie. Koncern z Cupertino prowadzi od 2 lat ostrą batalię sądową, której celem jest ograniczenie wpływów Androida. W ubiegłym tygodniu sąd w Chicago odrzucił złożony przez Apple’a wniosek o zakazanie sprzedaży smartfonów Motoroli. Samsung zapowiedział odwołanie się od wyroku. Podkreślił, że zakaz nie wpłynie na jego wyniki finansowe.
  24. Prezydent Republiki Malediwów Mohammed Waheed Hassan ogłosił, że cały kraj zostanie zamieniony w rezerwat morski. Tym samym powstanie największy tego typu rezerwat na świecie. Obecnie na Malediwach istnieją obszary chronione, jednak ustanowienie rezerwatu oznacza znacznie lepszą ochronę zasobów naturalnych. Prezydent stwierdził, że zakazane zostanie np. używanie trawlerów podczas połowu ryb. Już teraz Malediwy są sanktuarium dla rekinów, żółwi i wielu gatunków ryb występujących w Oceanie Indyjskim. Handel tymi produktami jest na Malediwach zakazany. Prezydent Hassan wyraził jednocześnie nadzieję, że rezerwat zostanie ustanowiony w ciągu 5 lat. Sue Liberman, zastępca dyrektora Pew Environment Group mówi, że decyzja Hassana jest bardzo istotna z punktu widzenia ochrony środowiska. Technicznie rzecz ujmując oznacza to zakaz takiego wykorzystywania zasobów, który prowadzi do ich wyczerpania. Zakazane zostanie przemysłowe łowienie ryb czy wydobywanie surowców. Co, oczywiście, nie oznacza zakazu odłowu rekreacyjnego czy żeglarstwa. To tak, jakby na lądzie ustanowić park narodowy. Na razie nie wiadomo, jaki obszar obejmie park. Prawdopodobnie Hassan miał na myśli całą strefę ekonomiczną należącą do Malediwów. Obejmuje ona obszar 200 mil morskich od granic lądowych państwa. Wody otaczające Malediwy są zamieszkiwane m.in. przez 1100 gatunków ryb, 5 gatunków żółwi morskich 21 gatunków waleni i 187 gatunków koralowców. W skład Malediwów wchodzi około 1200 wysp, z czego zamieszkanych jest około 200. Nie wiadomo, jak decyzja o ustanowieniu rezerwatu wpłynie na ekonomię kraju. Co prawda rybołówstwo jest drugim, po turystyce, źródłem PKB Malediwów, jednak w ostatnich latach gwałtownie spada liczba odławianych ryb. Niewykluczone, że dzięki ustanowieniu rezerwatu zwiększy się znaczenie turystyki, która obecnie zapewnia Malediwom 28% PKB i 90% wszystkich wpływów podatkowych.
  25. Kwas dokozaheksaenowy (DHA), wielonienasycony kwas tłuszczowy omega-3, i kurkumina, składnik przyprawy curry, pomagają zachować zdolność chodzenia po mikrourazach rdzenia kręgowego. Eksperymenty prowadzono na szczurach, które stanowiły model mielopatii szyjnej. Mielopatia szyjna to skutek bezpośredniego naciskania na rdzeń kręgowy przez zwapniałe tkanki lub kości ze zwyrodnieniami. W grę mogą także wchodzić uszkodzenia powstałe w wyniku poruszania głową/szyją oraz ucisk naczyń doprowadzających krew do rdzenia. Powyżej miejsca ucisku uszkodzone zostają sznury tylne rdzenia, a poniżej dochodzi do demielinizacji dróg korowo-rdzeniowych. U pacjentów pojawiają się problemy z chodzeniem, bóle kończyn, osłabienie i zanik mięśni. Choroba ma charakter postępujący i stanowi główną przyczynę związanych z kręgosłupem zaburzeń chodu u osób powyżej 55. roku życia. Podczas gdy operacja może usunąć nacisk i zapobiec dalszym uszkodzeniom, nie naprawia szkód poczynionych neuronom i nerwom. Chcieliśmy [więc] sprawdzić, czy suplementacja pomoże w regeneracji rdzenia - wyjaśnia dr David Geffen ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Podczas eksperymentów naukowcy podzielili szczury z chorobą przypominającą mielopatię w szyjnym odcinku kręgosłupa na 3 grupy. Jedna jadła karmę o składzie analogicznym do typowej diety zachodniej (bogatej w nasycone tłuszcze i cukier). W drugiej była to standardowa pasza, uzupełniona o DHA i kurkuminę. Trzecia grupa (kontrolna) żywiła się standardową karmą bez dodatków. Amerykanie nie bez powodu wybrali DHA i kurkuminę. Kwas dokozaheksaenowy uczestniczy w naprawie błon komórkowych, a kurkumina jest silnym przeciwutleniaczem i wpływa na naprawę tkanek. Oba związki zmniejszają stan zapalny. "Mózg i rdzeń kręgowy współpracują ze sobą. Lata doświadczeń pokazują, że suplementy takie jak DHA i kurkumina korzystnie wpływają na mózg, podejrzewaliśmy więc, że to, co dobre dla mózgu, będzie też dobre dla rdzenia. Nie mogąc znaleźć danych na poparcie tej tezy, pokusiliśmy się o własne studium - podkreśla prof. Fernando Gomez-Pinilla. Na samym początku zbadano chód gryzoni. Potem testy powtarzano w tygodniowych odstępach. Po 3 tygodniach u szczurów na zachodniej diecie wystąpiły problemy, które z biegiem czasu się nasilały. Zwierzęta z grupy z suplementacją radziły sobie od nich znacznie lepiej nawet po 6 tyg. studium. By ocenić stan rdzenia, akademicy badali poziom 3 markerów: 1) uszkodzenia błon, 2) naprawy neuronalnej i 3) komunikacji międzykomórkowej. Okazało się, że w pierwszej grupie stężenie markera uszkodzenia błon komórkowych było wyższe, a w grupie jedzącej kurkuminę i DHA przypominało wartości stwierdzane u zwierząt kontrolnych (oznacza to, że suplementy odsuwają w czasie moment ujawnienia uszkodzeń rdzenia). Wśród zwierząt żywionych karmą naśladującą zachodnią dietę poziom markerów naprawy neuronalnej i komunikacji międzykomórkowej był z kolei niższy niż w grupie kwasowo-kurkuminowej (w tej ostatniej znowu przypominał odczyty z grupy kontrolnej). DHA i kurkumina wydają się uruchamiać kilka mechanizmów molekularnych, które zachowują funkcje neurologiczne - podsumowuje Gomez-Pinilla. Jak widać, warto sięgać po curry i potrawy z ryb, bo DHA występuje w największych ilościach właśnie w tłuszczu rybim.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...