Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Pracownicy Symanteka przygotowali analizę elitarnej grupy hakerów, która wyspecjalizowała się w atakowaniu mniejszych dostawców dla przemysłu obronnego. Wydaje się, że grupa ma nieograniczony dostęp do dziur zero-day - stwierdza Orla Cox z Symanteka. Luki zero-day to dziury w oprogramowaniu, które już zostały upublicznione, a dla których producent nie przygotował jeszcze łaty. Od drugiej połowy 2010 roku hakerzy wykorzystali co najmniej osiem tego typu dziur. Nigdy nie widzieliśmy, by jakaś grupa używała tylu zero-day. Byliśmy zaskoczeni, że Stuxnet korzystał z czterech takich dziur, a ta grupa odkryła ich osiem. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy też, by jakaś grupa była gotowa do przeprowadzenia ataku gdy tylko odkryje nową dziurą. Nikt nigdy nie działał tak szybko - mówi Cox. Ataki przeprowadzana przez grupę nazwano „Elderwood Project“, od używanego przez nią kodu źródłowego. Przeprowadzone przez analizy wskazują, że cyberprzestępcy sami znajdują wspomniane luki, nie kupują ich od innych grup. Najbardziej znanym atakiem grupy był ten z wykorzystaniem trojana Aurora/Hydraq, którego ofiarami padło wiele zachodnich koncernów, w tym Google. Jednak Elderwood specjalizują się w atakowaniu poddostawców dla przemysłu obronnego, którzy produkują podzespoły elektroniczne i mechaniczne na potrzeby większych firm. Jest je łatwiej atakować niż wielkie koncerny. Z analizy Symanteka wynika, że Elderwood wyszukuje dziury zero-day przede wszystkim w Internet Explorerze i Flash Playerze. Celem ataków grupy jest platforma Windows. O grupie wiadomo, że jest bardzo sprawna i dobrze zorganizowana. Działa niezwykle elastycznie, gdy tylko zorientują się, ze eksperci ds. bezpieczeństwa wpadli na trop ich dziury, zaczynają wykorzystywać kolejną. W tym roku w kwietniu użyli zero-day we Flashu, kilka tygodni później mieli już dziurę w IE, tydzień czy dwa później kolejną. Jedna po drugiej - przypomina Cox. Analityczka uważa, że wysiłek, jaki grupa wkłada w wyszukiwanie dziur, tworzenie kodu i przeprowadzanie ataków wymaga od jej członków codziennej, wielogodzinnej pracy. To oznacza, że grupa jest przez kogoś finansowana. Ten ktoś wskazuje im też cele ataku. Analiza pokazała, że niektóre z organizacji są atakowane w różny sposób, a zatem ich zleceniodawca jest nimi szczególnie zainteresowany - stwierdza Cox. Analizę Elderwood Project można pobrać ze strony Symanteka [PDF].
  2. Na fińskim Aalto University narodził się pomysł wykorzystania kropli wody do przeprowadzenia... obliczeń komputerowych. Bazuje on na spostrzeżeniu, iz na wysoce hydrofobowej powierzchni krople wody odbijają się od siebie po zderzeniu. W swoich eksperymentach Finowie wykorzystali miedź pokrytą srebrem i chemicznie zmodyfikowanym związkiem zawierającym fluor. Taka powierzchnia jest na tyle mocno hydrofobowa, że po lekkim przechyleniu krople wody nie spływają z niej, a się staczają. Na wspomnianej powierzchni wyżłobiono ścieżki dla kropli. Następnie naukowcy wykazali, że tak przygotowane urządzenie może służyć zarówno do przeprowadzania obliczeń, jak i przechowywania danych. Nośnikiem informacji były krople. Co więcej, gdy do kropli dodano reagujące ze sobą związki chemiczne, możliwe było kontrolowanie reakcji poprzez doprowadzanie do zderzeń kropli. To potencjalnie pozwoli na przeprowadzanie kontrolowanych, programowalnych reakcji, w których kropla wody będzie jednocześnie miniaturowym reaktorem i nośnikiem informacji. Henrikki Mertaniemi, który przed dwoma laty odkrył odbijające się od siebie krople, a teraz brał udział w zbudowaniu wspomnianego układu logicznego mówi, że był zdumiony, gdy stwierdził, że nikt wcześniej nie informował o odbijaniu się kropli wody i nie próbował wykorzystać tego zjawiska. Dodaje, że pierwsze eksperymenty przeprowadzał... u matki w ogródku na liściach roślin, które są naturalnie pokryte substancjami hydrofobowymi. Zapraszamy do obejrzenia dwóch filmów. Pierwszy pokazuje krople wykorzystywane do obliczeń, drugi - krople jako reaktory chemiczne
  3. Korea Economic Daily, powołując się na anonimowe źródło twierdzi, że Apple usunęło Samsunga z listy dostawców układów pamięci dla iPhone’a 5. Zdaniem koreańskiej gazety przynajmniej początkowo Apple będzie zamawiało układy DRAM i NAND w Toshibie, Elpida Memory i SK Hynix. Z kolei źródło cytowane przez Reutersa twierdzi, że Samsung nadal jest na liście, ale Apple zredukowało zamówienia. W związku z tym pojawiły się plotki, że zmniejszenie zamówień to efekt pogarszających się stosunków pomiędzy oboma firmami. Prowadzą one ze sobą bardzo ostre spory patentowe. Najprawdopodobniej jednak jest to nie tyle „zemsta“ Apple’a, co chęć uniezależnienia się od potężnego rywala. Samsung dostarcza Apple’owi sporo podzespołów. Koreańska firma jest np. jedynym producentem zaprojektowanych przez Apple’a mikrochipów dla iPhone’a oraz iPada. Umowy o współpracy są na tyle ważne dla obu przedsiębiorstw, że żadne z nich nie chce ich narażać tylko dlatego, że prowadzone są spory patentowe. Apple od pewnego czasu stara się poszerzyć listę dostawców. Znacząco zredukował zamówienia na DRAM i NAND. Zdaniem analityków spadły one tak bardzo, że w bieżącym roku będą stanowiły jednie 2,5% przychodów Samsung. Wcześniej Apple zrezygnowało z baterii Samsunga, a nowymi dostawcami zostały chińska Amperex Technology i japoński Panasonic.
  4. Spędzanie czasu na brutalnych grach FPS zapewnia ludziom większą tolerancję na ból - twierdzą psycholodzy z Uniwersytetu w Keele. W brytyjskim studium wzięło udział 40 ochotników. Podczas eksperymentu przez 10 min grali oni zarówno w brutalne, jak i pozbawione przemocy gry. Później musieli włożyć dłoń do lodowatej wody. Okazało się, że po sesji z brutalnym FPS-em wytrzymywali średnio aż o 65% dłużej, co sugeruje, że gra zwiększyła ich tolerancję na ból. Brytyjczycy zaobserwowali też wzrost tętna. Wg autorów artykułu, który ukazał się w piśmie Psychological Reports, wzrost tolerancji na ból i przyspieszenie akcji serca to przejawy reakcji na stres zwanej "walcz lub uciekaj". Aktywuje ona drogę zstępującą hamowania bólu. Badania nad wpływem gier na nocycepcję to kontynuacja studium tego samego zespołu, który odkrył, że przeklinanie łagodzi ból. Założyliśmy, że przeklinanie łagodzi ból, bo wywołuje u uczestników reakcję emocjonalną, najczęściej agresję, a w dalszej kolejności uruchamia mechanizm "walcz lub uciekaj". W ramach ostatniego eksperymentu testowaliśmy to przypuszczenie, próbując podnieść poziom agresji za pomocą brutalnej gry - wyjaśnia dr Richard Stephens. Wszystkie elementy układanki ułożyły się w sensowną całość. Naukowcy zajmujący się bólem już wcześniej próbowali skorzystać z dobrodziejstw wirtualnej rzeczywistości. Zespół z Seattle zachęcał np. dzieci z poważnymi oparzeniami, by podczas zmiany opatrunków eksplorowały zasypany śniegiem krajobraz. Zmniejszało to zarówno dyskomfort, jak i ból.
  5. Andrew Leaper, szkocki szyper, znalazł w swoich sieciach butelkę, która zdeklasowała wcześniejszy rekord Guinnessa dot. czasu przebywania w wodzie o ponad 5 lat. Naczynie z wiadomością w środku dryfowało w Morzu Północnym przez 97 lat i 309 dni. Do odkrycia doszło 12 kwietnia br., gdy Leaper pływał łodzią Copious u wschodnich wybrzeży Szetlandów. Co ciekawe, poprzedni rekord ustanowił przed 6 laty jego kolega Mark Anderson, który także zaokrętował się na Copious. Jak widać, jednostka ta działa na szkockie butelki z wiadomościami jak magnes. Naczynie, w którym znajdowała się karta gwarantująca znalazcy nagrodę w wysokości 6 pensów, zostało zwodowane w czerwcu 1914 r. przez kapitana C.H. Browna ze Szkoły Nawigacji w Glasgow. Dzięki partii 1890 specjalnie zaprojektowanych butelek naukowcy z początku ubiegłego wieku chcieli sporządzić mapę prądów morskich wokół Szkocji. W zmierzeniu miały się one zanurzać i unosić w pobliżu dna. Projekt bardzo rozciągnął się w czasie, bo dotąd znaleziono tylko 315 egzemplarzy. Zgodnie z instrukcją, wszystkie powinny trafić do sekretarza Rady Rybołówstwa Szkocji. Butelkę Leapera oznaczono symbolem 646B. Jak w pozostałych przypadkach, na umieszczonym wewnątrz formularzu należało uzupełnić pozycje dot. daty i miejsca znalezienia. Miło nam słyszeć, że ta sama łódź 2-krotnie pomogła pobić rekord najstarszej zabutelkowanej wiadomości. To fascynujący zarówno pod względem historycznym, jak i naukowym rekord - powiedział rzecznik Księgi.
  6. Najbardziej znane masowe wymieranie na Ziemi miało miejsce przed 65 milionami lat, gdy z powierzchni naszej planety zniknęły dinozaury. Najnowsze badania przeprowadzone przez zespół z University of Washington wskazują, że nieco wcześniej doszło do innego masowego wymierania - erupcje wulkaniczne zabiły życie na dnie oceanów. Dinozaury zginęły najprawdopodobniej wskutek upadku meteorytu. Krater po tym wydarzeniu można oglądać na Półwyspie Jukatan. Jednak w chwili, gdy ginęły dinozaury życie na dnie morskim również znajdowało się w poważnych tarapatach. Wyginęło ono wskutek potężnych erupcji wulkanicznych, które miały miejsce na Wyżynie Dekan. „Erupcje rozpoczęły się 300-200 tysięcy lat przed upadkiem meteorytu i mogły trwać przez około 100 000 lat“ - mówi Thomas Tobin, doktorant z University of Washington. Erupcje wypełniły atmosferę aerozolami, które początkowo schłodziły planetę, jednak wydobywające się podczas nich gazy cieplarniane doprowadziły następnie do długotrwałego ocieplenia klimatu. „Chłodzący efekt aerozoli utrzymywał się przez 1-10 lat, gdy tymczasem ocieplające działanie dwutlenku węgla można liczyć w setkach do dziesiątkach tysięcy lat“ - stwierdził Tobin. Młody naukowiec prowadził badania na niezwykle bogatej w skamieniałości Wyspie Seymoura u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego. Dzięki wykorzystaniu magnetostratygrafii byli w stanie precyzyjnie określić wiek pobranych próbek. „Myślę, że dowody, które tutaj zebraliśmy, wskazują na dwa okresy wymierania oraz dowodzą, że doszło do ocieplenia“ - stwierdził Tobin. Uczony dodaje, że obecnie nie ma żadnych dowodów, by pierwsze wymieranie wpłynęło na drugie, jednak nie wyklucza, iż erupcje osłabiły ekosystem tak bardzo, że wiele gatunków nie było w stanie przetrwać skutków upadku meteorytu.
  7. Badacze z Heriot-Watt University pracują nad chmarami drobnych, autonomicznych robotów, które naprawiałyby zniszczone rafy. Miałyby one na nowo dopasowywać i mocować oderwane fragmenty. Jak wyjaśniają Brytyjczycy, pomysł bazuje na zachowaniu naturalnych rojów, np. pszczelich, które wspólnie tworzą złożone struktury. Nad projektem koralbotów, jak je nazwano, pracują dr Lea-Anne Henry, prof. Dadid Corne i dr Neil Robertson. Szkockie rafy koralowe stanowią dom dla wielu różnych zwierząt, w tym rekinów. Niestety, są one niszczone wskutek poławiania ryb włókiem dennym. Obecnie wspomaganiem odnowy i dopasowywaniem oderwanych kawałków zajmują się nurkowie. Nie mogą oni jednak spędzać pod wodą długich godzin, w dodatku nie schodzą poniżej 200 m, gdzie występują pewne korale głębokowodne. Roje czy właściwie ławice koralbotów działałyby według zestawu prostych "mikroreguł". Podstawą jest, oczywiście, to, by umiały odróżniać fragmenty koralowców od innych obiektów, w tym skał, gąbek czy zwykłych śmieci. Dr Henry podkreśla, że roczny wkład koralowców w ekonomię, m.in. dzięki ochronie wybrzeża czy spełnianiu roli atrakcji turystycznej, szacuje się na ok. 40 mln funtów. Prof. Corne dodaje, że fenomen inteligencji roju jest na razie rozpracowywany. Nie wiemy do końca, jak się to dzieje [że proste jednostki budują złożone i funkcjonalne struktury], ale naukowcy dysponują kilkoma wskazówkami i pomysłami. Zamierzamy je wykorzystać do odbudowy rafy. Zastosowanie chmary ma kilka plusów. Redukuje np. wymogi inżynieryjne i wytrzymałościowe. Jeśli jeden z robotów się zepsuje, pozostałe nadal tam będą i ukończą zadanie. Ławicę koralbotów będzie można wypuścić tuż po huraganie albo w rejonie zniszczonym przez trawlery. Rafa zostanie odbudowana na przestrzeni dni-tygodni, a nie lat czy stuleci - podsumowuje Henry.
  8. Amazon zaprezentował trzy nowe tablety oraz dwa czytniki książek elektronicznych. Nowe urządzenia znacznie uatrakcyjniły firmową ofertę. Rodzinę tabletów Fire wzbogaciły urządzenia Kindle Fire HD 8,9 4G (z łącznością 4G LTE), Kindle Fire HD 8,9 oraz Kindle Fire HD. Wszystkie zostały wyposażone w wyświetlacz HD LCD, dźwięk Dolby Audio i dwupasmową antenę zwiększającą przepustowość łącza Wi-Fi. Dwa pierwsze tablety korzystają z wyświetlacza o przekątnej 8,9 cala i rozdzielczości 1920x1200. Są w stanie wyświetlić obraz 1080p. Kindla Fire HD ma wyświetlacz o przekątnej 7 cali i rozdzielczości 1280x800 (720 HD). Użytkownik Kindle Fire HD 8,9 i Kindla Fire HD będzie mógł wybrać model wyposażony w 16 lub 32 gigabajty pamięci masowej. Jeśli zaś kupi Kindle Fire HD 8,9 4G to wybierze pomiędzy 32- a 64-gigabajtowym modelem. Tablety z 8,9-calowym wyświetlaczem wykorzystują dwurdzeniowy procesor OMAP4470 taktowany 1,5-gigahercowym zegarem. Kindle Fire HD wyposażono w dwurdzeniowy OMAP4460 z zegarem o częstotliwości 1,2 GHz. Za Kindle Fire HD 8,9 4G zapłacimy od 499 (32 GB) do 599 (64 GB) dolarów. Kindle Fire HD 8,9 kosztuje 369 (32 GB) i 299 (16 GB) dolarów. Z kolei Kindle Fire HD wyceniono na 199 (16 GB) i 249 (32 GB) USD. Amazon rozpocznie dostawy tych urządzeń w ciągu najbliższych tygodni. Biorąc pod uwagę dotychczasową politykę firmy można spodziewać się, że początkowo z pełnej oferty będą mogli skorzystać tylko mieszkańcy USA. Na brytyjskiej witrynie Amazona dostępny jest jedynie Kindle Fire HD, a próba zamówienie do Polski z amerykańskiej witryny kończy się informacją, że urządzenie nie może być dostarczone na wskazany adres. Nowe czytniki książek elektronicznych z rodziny Paperwhite charakteryzuje przede wszystkim wykorzystanie jaśniejszego wyświetlacza, o kontraście większym o 25% od wcześniejszych edycji Kindle’a i zwiększonej o 62% rozdzielczości. Kolejną ważną innowacją jest wyposażenie urządzeń we wbudowane w górną krawędź źródło światła. Jest ono skierowane na wyświetlacz, który - jak zapewnia Amazon - zostaje równomiernie oświetlony. Pomimo zastosowania źródła światła Kindle Paperwhite charakteryzuje długi czas pracy na bateriach. Przy ustawieniu światła na maksymalną jasność, wyłączeniu Wi-Fi (oraz 3G w modelu weń wyposażonym) i czytaniu przez pół godziny dziennie pojemność baterii pozwala na 8-tygodniowe korzystanie z Kindle’a. Urządzenia z serii Paperwhite korzystają z 6-calowego wyświetlacza dotykowego. Jest on zatem takiej samej wielkości jak w dotychczasowych Kindle’ach. Jego rozdzielczość do 212 punktów na cal (poprzednie Kindle - 167 ppi). Oba nowe urządzenia wyposażono w 2 gigabajty pamięci. Kindle Paperwhite 3G wyceniono na 199 USD, a Kindle Paperwhite trzeba będzie zapłacić 139 dolarów. Użytkownicy wszystkich urządzeń Amazona mogą bezpłatnie korzystać z firmowej chmury i przechowywać w niej wszystkie treści kupione w Amazonie.
  9. Zakład pogrzebowy z Pool w hrabstwie Dorset zaproponował pogrążonym w żalu rodzinom i przyjaciołom nową usługę - umieszczanie na tablicy nagrobnej kodu QR. Po jego zeskanowaniu właściciele smartfonów zyskują dostęp do online'owych wspomnień o zmarłym. Cyfrowe epitafium to de facto podstrona, wykupowana w należącej do firmy Chester Pearce domenie QR Memories. Wg Stephena Nimmo i Paula E. Cuttle'a, dzięki kodowi QR można się dowiedzieć o nieboszczyku o wiele więcej, niż kiedy i gdzie się urodził. Na witrynie, do której przekierowywani są hołdujący postępowi technicznemu żałobnicy, znajdują się materiały tworzone nie tylko przez krewnych, ale również przez bliskich znajomych. By zostać edytorem, trzeba po prostu znać hasło. Za wygenerowanie kodu, który może się znaleźć zarówno na nagrobku, jak i na stojącej w pobliżu ławce czy drzewie, trzeba zapłacić ok. 300 funtów. Panowie przekonują, że każdorazowo lokalizacja kodu jest uzgadniania z rodzinami. Zachęcając ludzi do korzystania z nowej usługi, dodają, że QR-y świetnie sobie radzą z kapryśną wyspiarską aurą. Są one przygotowywane z dwóch rodzajów materiału: granitu i metalu (stali). Z informacji prasowej można się dowiedzieć, że kody nie zaburzają harmonii ani nie rujnują walorów estetycznych nagrobka, bo mają powierzchnię zaledwie 9,6 cm2. Zakochani w nowinkach technicznych Japończycy wyprzedzili resztę świata także i w zakresie highendowej sztuki pogrzebowej. Kody QR, często umieszczane na plastrach agatów i zamykane w specjalnych skrzynkach, widywało się na tamtejszych cmentarzach już w 2008 r. W USA idea upamiętniania w ten sposób zmarłych wydaje się dopiero raczkować. W doniesieniach telewizyjnych z początku br. wspominano np. o znakującej nagrobki firmie Allen Monument. Również w Stanach powstał bazujący na kodach QR serwis społecznościowy GraveDATA. Przy grobach umieszczane są akrylowe tabliczki do zeskanowania (kosztują 12 dol.; w cenę nie wliczono kosztów wysyłki). Do Internetu trafiają dane nt. lokalizacji pochówku, nazwisko, krótka biografia, a także zdjęcia - maksymalnie 3. Linki do krewnych pozwalają ponoć odtworzyć drzewo genealogiczne rodziny.
  10. Ostateczna decyzja w sprawie Gary’ego McKinnona, który od wielu lat walczy przed brytyjskimi sądami o to, by nie zostać wydanym Stanom Zjednoczonym, zapadnie przed końcem bieżącego roku. Stany Zjednoczone oskarżają McKinnona o włamanie do 97 rządowych komputerów w pomiędzy lutym 2001 a marcem 2002, kopiowanie stamtąd plików i kasowanie danych. System, do którego włamał się Brytyjczyk, wykorzystywany był m.in. do planowania zaopatrzenia amerykańskiej floty operującej na Atlantyku. Korzystała z niego także NASA. Mężczyzna podejrzewany jest o to, że podczas jednego z włamań celowo skasował pliki systemowe i logi serwera, co doprowadziło do awarii 300 komputerów w jednej z amerykańskich baz morskich. Zdarzenie miało miejsce w "krytycznym czasie" – wkrótce po zamachach z 11 września. Oskarżyciele oceniają, że rząd USA poniósł wówczas straty w wysokości 700 tysięcy dolarów. Amerykanie złożyli wniosek o ekstradycję McKinnona z 2005 roku. McKinnon, który używał pseudonimu "Solo", wykorzystywał podczas włamań program "RemotelyAnywhere", który pozwalał mu na uzyskanie dostępu i kontroli nad komputerami. Były administrator amerykańskiego systemu przyznał, że sieci, do których włamał się McKinnon często były źle zabezpieczone i wykorzystywały łatwe do odgadnięcia hasła. Sam mężczyzna twierdzi, że w komputerach Pentagonu i NASA szukał informacji o istnieniu pozaziemskich cywilizacji i je znalazł. Walka McKinnona trwa od wielu lat. W jego sprawie wypowiadały się zarówno brytyjskie sądy jak i Europejski Trybunał Praw Człowieka. Zarówno sądy jak i urzędy stwierdziły, że McKinnon może zostać wydany USA. Przedstawiciele Waszyngtonu oświadczyli, że jeśli zostanie on skazany, to nie trafi do więzienia o zaostrzonym rygorze i zostanie mu zapewniona opieka jakiej wymagają osoby ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera. Mężczyzna cierpi bowiem na tę chorobę. Teraz 16 października, lub nieco wcześniej, brytyjski Sekretarz Spraw Wewnętrznych ostatecznie ogłosi, czy McKinnon zostanie wydany USA. Jeśli zapadnie decyzja o ekstradycji w sprawie hakera wypowie się jeszcze brytyjski High Court, który odbędzie posiedzenie w dniach 28-29 listopada. Sąd ten już przed trzema laty stwierdził, że McKinnon nie może się odwołać do nowo utworzonego Sądu Najwyższego (Supreme Court).
  11. Interamna Lirenas było rzymską kolonią, zlokalizowaną w pobliżu dzisiejszego Pignataro Interamna. Po opuszczeniu 1500 lat temu miasto zniknęło pod ziemią, jednak dzięki wysiłkom międzynarodowego zespołu naukowców udało się odtworzyć jego topografię. Okazało się, że wbrew obiegowej opinii, wcale nie było zaściankiem. Świadczyła o tym obecność zarówno teatru, jak i dużego forum. Ok. 500 r. n.e. Interamna Lirenas opustoszało, później zaczęła się grabież materiałów budowlanych. Dziś postronny obserwator nie zorientuje się nawet, że pod powierzchnią ziemi rozciąga się osada o powierzchni, bagatela, 25 hektarów. "Znając układ ulic i będąc w stanie wychwycić szczegóły, możemy zacząć odtwarzać plan zagospodarowania przestrzennego osady i sprawdzać, jak funkcjonowała i zmieniała się z czasem" - wyjaśnia prof. Martin Millett z Uniwersytetu w Cambridge. Wszystko wskazuje na to, że Interamna Lirenas tętniło życiem. Dodatkowe analizy okolic wykazały, że równie intensywnie uprawiano tu rolę. Zdjęcia wykonano w ramach projektu, który rozpoczął się w 2010 r. Uczestniczący w nim naukowcy (Millett, a także dr Alessandro Launaro z Akademii Brytyjskiej czy dr Giovanna Rita Bellini z Włoskiej Służby Archeologicznej) mają zamiar odtworzyć losy rzymskich miast, założonych w trakcie podboju Półwyspu Apenińskiego. Interamna Lirenas nie rozrosło się bardzo w szczycie potęgi Imperium Rzymskiego, co oznacza, że zachowało sporo oryginalnych cech. Dzięki badaniom antykwarycznym od dawna wiedziano, że miasto znajdowało się w konkretnej lokalizacji. Nie prowadzono jednak wykopalisk, bo eksperci sądzili, że wszystkie rzymskie kolonie budowano według tego samego wzorca. Obrazy uzyskane za pomocą magnetometrii i georadaru podały jednak w wątpliwość to założenie. Im więcej osad się bada, tym bardziej oczywiste się staje, że nawet 2 kolonie położone w pobliżu siebie mogły się w znacznym stopniu różnić. Niedaleko Interamna Lirenas, także przy Via Latina, powstało np. Fregellae, ale już po pobieżnej analizie dostrzegalne stają się różnice urbanistyczne dotyczące położenia i planu forum. W tym pierwszym dominującą rolę wydawała się spełniać świątynia, do której przylegał mniejszy teatr. Obrazy z Interamna Lirenas uświadamiają, że poszczególne miasta projektowano zgodnie z całą gamą wyobrażeń, jak powinna wyglądać kolonia i jakie priorytety powinny przyświecać danej społeczności. Na początku brytyjsko-włoski zespół wdrożył magnetometrię. W ten sposób odtworzono ogólny plan miasta i znaleziono m.in. forum. Następnie dzięki georadarowi w północnym rogu placu zlokalizowano spory budynek. Analizy ujawniły, że wewnątrz zbudowano kilka ścian o promienistym układzie. Wydzielały one półkolisty obszar z siedzeniami. Biorąc pod uwagę konstrukcję, ustalono, że teatr, bo o nim mowa, powstał na początku I w. n.e.
  12. Pijąc przed pracą przy biurku kawę, możemy uniknąć uciążliwego bólu szyi. Naukowcy z norweskiego szpitala Sunnaas odkryli, że ludzie wypijający przed 1,5-godzinną sesją przed ekranem komputera kawę uskarżali się na bóle szyi i barków w mniejszym stopniu niż badani stroniący od małej czarnej. Analizowano przypadki 48 pracujących na cały etat osób: 26 zdrowych i 22 z chronicznym bólem szyi bądź barków. Ponieważ badania zaczynały się z samego rana, by zwalczyć senność, ochotnicy mogli się napić kawy lub herbaty. Instruowano ich jednak, by ograniczali się do jednego kubka. Jak ujawnili autorzy artykułu opublikowanego na łamach pisma BMC Research Notes, średnio 1 godz. i 18 min przed rozpoczęciem 90-min symulacji pracy biurowej po małą czarną sięgnęło 19 osób (40% próby). Komputer można było obsługiwać wyłącznie myszką. Podczas wykonywania kolejnych zadań, m.in. jak najdokładniejszej i jak najszybszej korekty literówek w dokumentach, nie wolno było sobie robić przerw. Intensywność bólu szyi i ramion oraz przedramion i nadgarstków oceniano co kwadrans na skali wzrokowo-analogowej. Okazało się, że u osób, które napiły się kawy, bez względu na to, czy należały do grupy z dolegliwościami bólowymi, czy do grupy kontrolnej, ból narastał w mniejszym zakresie. Wyniki kilku badań wskazywały, że po podaniu kofeiny następowało złagodzenie bólu towarzyszącego ćwiczeniom. Nic nam jednak nie wiadomo o jakichkolwiek studiach, w ramach których oceniano by wpływ kawy na naturalny ból pojawiający się w trakcie pracy związanej z niewielką aktywnością mięśni, np. przy komputerze. Norwegowie podkreślają, że w przyszłości należałoby przeprowadzić zakrojone na szerszą skalę badania z podwójnie ślepą próbą kontrolowaną placebo.
  13. Grupa uczonych z Uniwersytetu Harvarda stworzyła niezwykle rozciągliwy i wytrzymały żel, który może w przyszłości zastąpić uszkodzone chrząstki stawowe u człowieka. Nowy hydrożel to połączenie dwóch żeli o gorszych właściwościach. Powstała z nich substancja, którą można rozciągnąć aż 21-krotnie, jest wytrzymała, sama się naprawia i jest biokompatybilna. Ma zatem wszystkie cechy konieczne do zastosowania jej w medycynie. Tradycyjne hydrożele są bardzo słabe i miękkie, łyżeczka wchodzi w nie jak w galaretkę. Ale z powodu ich biokompatybilności oraz faktu, że bazują na wodzie, ludzie chcieliby używać ich w bardzo wymagających aplikacjach, takich jak np. zastąpienie chrząstek czy dysków w kręgosłupie. Żel, który miałby zostać tam zastosowany, musi rozciągać się i kurczyć bez przerywania swojej struktury - mówi Jeong-Yun Sun, jeden z głównych badaczy. Nowy żel stworzono z połączenia poliakrylamidu i hydrożelu z kwasu alginowego. Osobno oba są bardzo słabe. Np. żel z kwasu alginowego można rozciągnąć tylko do 1,2 jego oryginalnej długości. Jednak połączenie obu żeli w stosunku 8:1 dało niezwykły efekt. Nowy hydrożel, nawet jeśli zostanie bardzo mocno uszkodzony, nadal można rozciągnąć do długości 17-krotnie większej, niż pierwotna długość. Zachowuje on elastyczność po wielu rozciągnięciach, a jego twórcy uważają, że przyda się nie tylko do produkcji implantów, ale również w robotyce, pozwoli na wyprodukowanie sztucznych mięśni czy wytrzymałych opatrunków na rany.
  14. Jak sprawić, by ludzie jedli więcej warzyw i owoców? Zainwestować w reklamę... Efekt nie jest duży, ale mierzalny - opowiada Michael Faupel z University of Arkansas. W USA wiele stanów, m.in. Arkansas, korzysta z reklam, specjalnych opakowań i wyświetlaczy w sklepach, by w ten sposób zachęcać klientów do kupowania świeżych towarów. Często promuje się produkty pochodzące z okolicy. Mając to na uwadze, naukowcy zza oceanu postanowili sprawdzić, czy istnieją różnice w konsumpcji owoców i warzyw między stanami z i bez rolniczego programu marketingowego. Autorzy raportu opublikowanego we wrześniowo-październikowym numerze American Journal of Health Promotion analizowali wyniki sondaży z lat 2000 i 2005; w sumie o nawyki żywieniowe wypytano 237320 osób. W stanach, które w tym przedziale czasowym wdrożyły rolniczy program marketingowy, odsetek badanych zjadających co najmniej 5 porcji warzyw i owoców dziennie wzrósł z 24 do 26,5%. Najsilniej zaznaczone zmiany zaobserwowano wśród kobiet. W ciągu 5 lat w stanach niestosujących reklamy odsetek pań pamiętających o zaleceniach żywieniowych spadł z 27 do 26,1%. W stanach z programem rolniczym nastąpił zaś wzrost z 27,6 do 30,1%. W okresie, gdy w skali kraju konsumpcja świeżych produktów się zmniejszyła, stanom z rolniczymi programami marketingowymi udało się oprzeć temu trendowi: spożycie utrzymało się na dotychczasowym poziomie, a nawet wzrosło.
  15. TSMC opóźnia plany produkcji układów scalonych z wykorzystaniem 450-milimetrowych plastrów krzemowych. Jeszcze na początku ubiegłego roku koncern zapowiadał, że w latach 2013-2014 uruchomi pilotażową linię z 450-milimetrowymi plastrami, na której będzie wykorzystywana technologia 20 nanometrów. Teraz firma oświadczyła, że w latach 2014-2015 zostanie przygotowana pełna specyfikacja linii, w roku 2016 lub 2017 zostanie uruchomiona linia pilotażowa, a w roku 2018 rozpocznie się produkcja z wykorzystaniem plastrów o średnicy 450 milimetrów. Przyczyną opóźnienia jest niepewność co do momentu pojawienia się na rynku urządzeń, z których można będzie zbudować tego typu linię produkcyjną
  16. Wczoraj Nokia zaprezentowała smartfony Lumia 920 i Lumia 820. Te wyposażone w system Windows Phone 8 urządzenia, oraz ich następcy, mają umożliwić Nokii zdobycie silnej pozycji na rynku smartfonów. Lumia 920 korzysta z dwurdzeniowego procesora Snapdragon S4 taktowanego zegarem 1,5 GHz, 1 gigabajta pamięci RAM i 32 gigabajtów pamięci masowej. Wyposażono go też w 4,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280x768. Lumia 820 ma nieco mniejszy, bo 4,3-calowy wyświetlacz, 8 gigabajtów pamięci masowej i mniej pojemną baterię. Jednak Nokia skupiła się nie tyle na podbijaniu specyfikacji sprzętowej, co na technologii, wyglądzie i możliwościach telefonu. Użytkownicy Lumii będą mogli skorzystać z umieszczonego z tyłu aparatu PureView. Co prawda ma on standardową rozdzielczość 8,7 megapiksela, zatem dużo brakuje mu do 41-megapikselowego PureView z Nokii 808, jednak wykonuje on fotografie znacznie lepszej jakości. Nokia informuje, że nowy aparat rejestruje 5-10 razy więcej światła, zatem pozwoli na robienie dobrych zdjęć w złych warunkach oświetleniowych. W aparacie zastosowano też technologię stabilizacji obrazu. Z przodu znalazła się kamera o rozdzielczości 1,2 megapiksela. Wyświetlacz smartfona skonstruowano tak, by przewijanie obrazu odbywało się bez rozmazywania. Telefon reaguje też na warunki oświetleniowe dostosowując ustawienia wyświetlacza. Z kolei sam wyświetlacz można bez problemu obsługiwać też w rękawiczkach. Lumia 920 może być ładowana bezprzewodowo, za pomocą specjalnej maty, którą będzie oferowała Nokia. Można ją też ładować za pomocą gniazdka microUSB. Telefony Lumia będą sprzedawane wraz z pełnymi wersjami MS Office oraz Outlooka, zą też wyposażone w opcję synchronizacji z chmurą SkyDrive. Nokia nie zdradziła ani ceny, ani daty rynkowego debiutu urządzeń.
  17. Intel poinformowało o zakończonych sukcesem testach chłodzenia serwerów, podczas której maszyny są... zanurzone w oleju mineralnym. Prowadzone przez rok badania, w których brało udział siedem dwuprocesorowych serwerów z układami Xeon wykazały, że efektywność zużycia energii (PUE) przy tego typu chłodzeniu wynosi 1,02-1,03. To oznacza, że schłodzenie serwerów wymagało dodatkowych 2-3 watów energii. W typowym centrum bazodanowym PUE wynosi 1,60, czyli na zadanie niezwiązane z samą pracą serwerów - a więc np. na chłodzenie - trzeba zużyć dodatkowo 60 watów na serwer. Jeśli chcesz znacząco powiększyć swoje centrum bazodanowe, maszyny będą gęsto upakowane i nie możesz zapewnić tam dobrego przepływu powietrza, warto, być pomyślał o tej technologii - wyjaśnia Mike Patterson z Intela, który nadzorował testy. Były one prowadzone przez firmę Green Revolution Cooling. Chłodzenie poprzez zanurzanie w oleju mineralnym jest od wielu lat testowane przez Texas Advanced Computing Center. Patterson mówi, że ze względu na różnice technologiczne uzyskiwane są różne rezultaty. Intel testował zanurzanie w dwufazowym płynie, który gotuje się i kondensuje oddając ciepło. Sam koncern nie będzie korzystał z tej technologii, gdyż ma dużo miejsca w swoich centrach bazodanowych i może zapewnić dobry obieg powietrza. Firma ma jednak zamiar prowadzić badania nad opracowaniem gotowej platformy do chłodzenia serwerów olejem.
  18. Zieloną herbatę badano i opisywano dotąd głównie pod kątem zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym. Teraz chińscy naukowcy wykazali, że wchodzący w jej skład flawonoid galusan epigallokatechiny (EGCG) wpływa na neurogenezę, wspomagając w ten sposób pamięć i uczenie przestrzenne (Molecular Nutrition & Food Research). Akademicy z Państwa Środka nie zaprzeczają, że galusan epigallokatechiny jest przeciwutleniaczem, ale wg nich, może on także niwelować skutki związanych z wiekiem chorób degeneracyjnych. Zasugerowaliśmy, że EGCG może poprawiać funkcjonowanie poznawcze, oddziałując na proces powstawania nowych komórek nerwowych, czyli neurogenezę. W ramach naszych badań skoncentrowaliśmy się na hipokampie, a więc części mózgu, która przekształca pamięć krótkotrwałą w długotrwałą - opowiada prof. Yun Bai z Trzeciego Wojskowego Uniwersytetu Medycznego w Chongqing. Okazało się, że EGCG wspomaga wytwarzanie nerwowych komórek progenitorowych, które charakteryzują się multipotencją, tj. zdolnością do różnicowania w różne typy komórek tkanki nerwowej, m.in. neurony. By sprostać wymogom dobrze zaplanowanego eksperymentu, Chińczycy nie tylko hodowali komórki, ale i prowadzili badania in vivo. Jednej grupie zwierząt podawali EGCG, a drugiej nie. Na początku przez 3 dni uczyliśmy myszy odnajdowania w labiryncie dobrze widocznej platformy. Później przez tydzień gryzonie opanowywały sztukę znajdowania ukrytej platformy. Naukowcy zauważyli, że zwierzęta korzystające z dobrodziejstw galusanu epigallokatechiny potrzebowały mniej czasu, by odkryć schowaną platformę. Generalnie poprawie ulegały rozpoznawanie obiektu, a także pamięć przestrzenna. Choć podsumowując dotychczasowy stan wiedzy o zielonej herbacie, Bai ograniczyła się właściwie do stanu układu sercowo-naczyniowego, warto przypomnieć, że w ciągu kilku ostatnich lat odkryto, że sam EGCG wpływa w organizmie na wiele różnych funkcji. Zwiększa np. liczbę tzw. regulatorowych limfocytów T i hamuje wnikanie wirusa zapalenia wątroby typu C (HCV) do hepatocytów. Poza tym w sprytny sposób blokuje zakażenie HIV - wyprzedza wirusy i kiedy jego cząsteczki połączą się z białkami CD4, dla patogenów nie ma już zwyczajnie "miejsca". Jeśli wziąć pod uwagę korzystne działanie innych składników naparu, picie zielonej herbaty wydaje się uzasadnionym prozdrowotnie pomysłem. Ostrożność powinny jednak zachować osoby z anemią, bo EGCG utrudnia wchłanianie żelaza, tworząc z nim w komórkach jelit nietransportowalne kompleksy.
  19. Firma analityczna IHS iSuppli zauważa oznaki słabnięcia dominacji Wintela. Mianem tym określa się sojusz Intela i Microsoftu, który przez ostatnie dwie dekady nadawał kształt rynkowi komputerowemu. Teraz, gdy rodzi się nowy rynek komputerowy, na który składają się pecety oraz urządzenia przenośne, takie jak smartfony i tablety, udziały obu koncernów będą spadały. iSuppli uważa, że łączny udział Microsoftu w trzech segmentach rynku - pecetów, smartfonów i tabletów - spadnie w roku 2016 do 33%. Obecnie koncern z Redmond jest w posiadaniu 44% tych rynków. Z kolei udziały Intela, wynoszące obecnie 41% zmniejszą się, zdaniem analityków, do 29%. W tym samym czasie rynek sprzętu komputerowego zwiększy się dwukrotnie, przede wszystkim dzięki wzrostowi w segmentach tabletów i smartfonów. Wintel znajdzie się w nieznanej sobie pozycji, w której będzie musiał tańczyć tak, jak mu zagrają inni. Będzie musiał przestrzegać standardów dotyczących wyglądu sprzętu, interfejsu użytkownika, a nawet polityki cenowej narzucanych przez inne firmy. To oznacza, że Microsoft i Intel muszą myśleć niestandardowo, nawet jeśli będzie to wymagało przyjęcia strategii niekorzystnej dla drugiej z firm - mówi Craig Stice, analityk z IHS. Dotychczas na rynku sprzętu warunki dyktował Intel, na rynku oprogramowania - Microsoft. To inni musieli dostosowywać się do nich. Teraz na rynku smartfonów i tabletów dominują procesory ARM, a głównymi platformami programowymi są iOS Apple’a i Android Google’a.
  20. Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem procesu Bradleya Manninga, żołnierza, którzy przekazał Wikileaks tajne dokumenty, jego adwokat złożył wniosek o odjęcie co najmniej 7 lat więzienia od wyroku, jaki zapadnie. Zdaniem Davida Coombsa kara powinna być skrócona ze względu na niewłaściwe traktowanie, jakiego doświadczył Manning w więzieniu. Coombs argumentuje, że niemal 700 e-maili, które otrzymała obrona, wskazuje, że wojskowe dowództwo więzienia zignorowało opinię psychiatrów, mówiącą, że Manning nie stanowi zagrożenia dla siebie ani dla innych więźniów. W lipcu 2010 roku żołnierz został umieszczony w jednoosobowej celi, gdzie poddawano go działaniom, które przez wielu, w tym ONZ, są uznawane za tortury. Żołnierz przez osiem miesięcy był przetrzymywany w więzieniu znajdującym się na terenie bazy marines w Quantico. Z e-maili dowiadujemy się np., że cela Manninga była monitorowana przez 24 godziny na dobę, mężczyzna przebywał w samotności przez 23 godziny na dobę, ponadto wydano polecenie, by na noc zabierać mu ubrania. Działania takie podjęto w obawie, że mógłby próbować popełnić samobójstwo. Jednak Coombs zwraca uwagę, że specjaliści badający Manninga stwierdzili, iż nie jest on dla siebie groźny. Manning został umieszczony pod specjalnym nadzorem po tym, jak dowódcy więzienia... przeczytali artykuł w New York Times, którego autor twierdził, że może on popełnić samobójstwo. Teraz David Coombs domaga się, by obniżono jego klientowi wyrok o co najmniej 10 dni za każdy z 265 dni spędzonych w szczególnych warunkach w Quantico.
  21. Wg agencji AFP, w połowie przyszłego roku w pobliżu Złotej Świątyni w Amritsarze, która stanowi główne miejsce kultu wyznawców sikhizmu w Indiach, otworzy swoje podwoje pierwsza całkowicie wegetariańska restauracja McDonalda. "To wielka szansa dla wegetariańskich restauracji, bo wielu Hindusów to wegetarianie" - podkreśla Rajesh Kumar Maini, rzecznik fastfoodowego potentata w północnych Indiach. "Indie są dla nas nadal małym rynkiem, bo mamy tu zaledwie 271 restauracji [a to mniej niż w miniaturowej, w porównaniu do największej demokracji świata, Polsce]". McDonald myśli o otwarciu jeszcze jednej jarskiej restauracji. Znajdowałaby się ona w okolicach mieszczącej się w jaskini hinduistycznej świątyni Vaishno Devi.
  22. Inżynierowie z Uniwersytetu Stanforda zaprezentowali miniaturowe urządzenie, dzięki któremu z rozruszników serca będzie można wyeliminować duże i niewygodne w użyciu baterie. Zasilające rozruszniki baterie stanowią ich największą część, a że działają tylko przez określony czas, chory musi być poddawany kolejnym zabiegom chirurgicznym mającym na celu wymianę baterii. Uczeni ze Stanforda zademonstrowali niezwykle małe urządzenie, które umożliwia zasilanie rozrusznika nie z baterii, ale z niewielkiego źródła fal radiowych umieszczonych na ciele pacjenta. Wspomniane urządzenie, które wszczepia się wraz z rozrusznikiem, mieści się w sześcianie wielkości główki szpilki. Jego boki mają zaledwie 0,8 mm długości. Eksperymenty wykazały, że po umieszczeniu tego urządzenia na głębokości 5 centymetrów w klatce piersiowej, zapewnia ono zasilanie rozrusznikowi. Dotychczas sądzono, iż na taką odległość nie można przekazać bezprzewodowo zasilania. Prace uczonych ze Stanforda pozwolą nie tylko na łatwiejsze zasilanie rozruszników. Będzie można dzięki nim zapewnić energię kamerom w pigułce badającym przewód pokarmowy czy stymulatorom mózgu. Przydadzą się praktycznie wszędzie tam, gdzie potrzebne jest niewielkie, bezprzewodowe źródło zasilania. Obecnie na całym świecie żyją prawdopodobnie miliony osób, które wewnątrz ciała noszą jakieś implanty. Rozruszniki serca, implanty ślimaka, pompy dostarczające lekarstwa umożliwiają normalne życie. Jednak ich wykorzystanie wiąże się często z poważnymi wyzwaniami. Są zasilane z baterii, które są duże oraz wymagają wymiany. Zasilanie bezprzewodowe rozwiązuje oba te problemy - mówi profesor Ada Poon, która kierowała pracami doktorantów Sanghoeka Kima i Johna Ho. O pracy profesor Poon informowaliśmy już w lutym, gdy obaliła liczące sobie kilkadziesiąt lat przekonanie, że bezprzewodowe zasilanie nie sprawdzi się ze względu na właściwości ludzkiej tkanki, wykazała, iż posługiwano się złymi modelami matematycznymi i skonstruowała miniaturowy implant poruszający się w krwioobiegu. Teraz wykorzystała swoje wcześniejsze osiągnięcia do zbudowania urządzenia, które w przyszłości poprawi jakość życia milionów ludzi.
  23. Olej posmażalniczy może być świetnym materiałem startowym w procesie wytwarzania przez bakterie tzw. biopolimerów. Naukowcy uważają, że w ten sposób ograniczy się zanieczyszczenie środowiska, uzyskując jednocześnie wysokiej jakości plastik na implanty medyczne. Polihydroksyalkanolany (PHA) należą do grupy poliestrów alifatycznych. Stanowią materiał zapasowy i są wytwarzane przez bakterie podczas fermentacji cukrów lub lipidów. Poli(3-hydroksymaślan), PHB, jest najczęściej produkowanym polimerem z grupy PHA. Dotąd, by go uzyskać, do kadzi fermentacyjnych dodawano jako materiał startowy glukozę. Proces był jednak drogi, co w znacznym stopniu utrudniało komercjalizację. Teraz akademicy z Uniwersytetu w Wolverhampton wykazali, że glukozę można z powodzeniem zastąpić zużytym w kuchni olejem. Przez 2 doby nasze wytwarzające biopolimery bakterie, Ralstonia eutropha H16, rosły o wiele lepiej i w efekcie wytwarzały 3-krotnie więcej PHB niż podczas hodowli na glukozie. Podczas eksperymentów z elektroprzędzeniem, które przeprowadzono we współpracy z badaczami z Uniwersytetu w Birmingham, wykazano, że nanowłókna polimeru uzyskanego z oleju były mniej skrystalizowane, dzięki czemu lepiej nadawały się do zastosowań medycznych - opowiada Victor Irorere. W ramach wcześniejszych badań wykazano, że ze względu na nietoksyczność czy biodegradowalność PHB można by wykorzystać w mikrokapsułkach do dostarczania leków przeciwnowotworowych czy w implantach medycznych. Biorąc pod uwagę poczynione przez naukę postępy, wydaje się, że jesteśmy coraz bliżej wdrożenia tego typu wynalazków na szerszą skalę.
  24. FBI wydało oświadczenie w sprawie rzekomego włamania do laptopa jednego z agentów i kradzieży danych dotyczących użytkowników sprzętu Apple’a. Biuro zaprzeczyło, by takie zdarzenie miało miejsce. FBI wie o doniesieniach mówiących, jakoby złamano zabezpieczenia należące do FBI i ujawniono prywatne dane związane z UDID Apple’a. W chwili obecnej nie dysponujemy dowodami, które wskazywałyby, że włamano się do laptopa FBI ani, że FBI posiadało lub starało się o posiadanie tego typu danych - czytamy w oświadczeniu. Apple nie komentuje całej sprawy. Brak też niezależnego potwierdzenia źródła pochodzenia danych ujawnionych przez AntiSec. Nie ma żadnego sposobu, by potwierdzić źródło danych czy zbadać, co jeszcze zostało ukradzione. Jak na razie wydaje się, że przynajmniej część z danych to prawdziwe numery identyfikacyjne sprzętu Apple’a. Sytuacja byłaby gorsza, gdyby ujawniono dane użytkowników. Jednak jak na razie wygląda na to, że hakerzy byli bardziej zainteresowani wprawieniem FBI w zakłopotanie oraz narobieniem zamieszania niż narażeniem zwykłych użytkowników - powiedział Graham Cluley z firmy Sophos Security. Apple również zaprzecza, by przekazywała tego typu FBI i zaznacza, że Biuro nie starało się o takie informacje.
  25. Stworzone przed paroma laty przez naukowców z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa sztuczne białko po aktywowaniu ultrafioletem może skierować lekarzy do miejsc objętych chorobą, np. nowotworem czy zapaleniem stawów. W artykule opublikowanym w PNAS (Proceedings of the National Academy of Sciences) akademicy pochwalili się, że ich białko pomyślnie przeszło testy na myszach, pozwalając zlokalizować raki prostaty i trzustki oraz nieprawidłowy wzrost kości w przebiegu zespołu Marfana. Jak tłumaczą Amerykanie, sztuczna proteina nie obiera na cel chorych komórek, a zamiast tego wiąże się z pobliskim kolagenem, zniszczonym przez toczące się patologiczne procesy. Kolagen to główne białko tkanki łącznej, które tworzy rusztowanie dla komórek budujących np. skórę czy kości. Pewne jego ilości są stale akumulowane/degradowane, jednak zmienione chorobowo komórki mogą wydzielać enzymy przyczyniające się do przyspieszonego rozkładu. Wynalazek z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa wykrywa właśnie miejsca nadmiernego remodelowania. Chore komórki są jak złodzieje, którzy włamują się do czyjegoś domu i dokonują zniszczeń, ale pozostają nieuchwytni dla policji. Zamiast szukać włamywaczy, nasze białko reaguje na dowody pozostałe na miejscu zbrodni - tłumaczy S. Michael Yu. Podczas eksperymentów posłużono się peptydami naśladującymi kolagen (ang. collagen mimetic peptides, CMPs), które pod wpływem światła tworzą potrójną helisę i łączą się z kolagenem zdenaturowanym przez gorąco lub nadtrawionym przez metaloproteinazy macierzy zewnątrzkomórkowej. CMPs opatrzono znacznikami fluorescencyjnymi, dlatego miejsca związania białek można było wykryć dzięki mikroskopowi fluorescencyjnemu. Jest on podobny do mikroskopu optycznego, ale źródłem światła jest tu specjalna żarówka emitująca promieniowanie UV, np. lampa ksenonowa czy żarnik rtęciowy. Kiedy w 2008 r. Michael Yu opowiadał o CMPs, dywagowano, że pewnego dnia będzie je można wykorzystać do szczegółowego obrazowania guzów czy płytek miażdżycowych w tętnicach, a także do poprawiania dopływu krwi do przeszczepionych tkanek. Teraz marzenia zespołu się spełniły, bo dzięki rozświetlonym obszarom zidentyfikowano położenie uszkodzonego kolagenu, a zatem i ogniska choroby. Opracowując swoją technologię, Amerykanie napotkali na poważną przeszkodę. Zamiast ulegać hybrydyzacji ze zdegenerowanym kolagenem, CMPs łączą się bowiem ze sobą. Rozwiązaniem okazało się zastosowanie chemicznej klatki. Jest ona "rozbrajana" przez ultrafiolet tuż przed wprowadzeniem do krwioobiegu. Podczas testów klatkowane CMPs wstrzyknięto myszom, u których występowały komórki ludzkiego raka prostaty i trzustki. W ciągu 4 dni wykonywano serię zdjęć. W ten sposób uwidoczniono rozprzestrzenianie się sztucznego białka za pośrednictwem naczyń oraz wyznakowanie miejsc, w których kolagen został uszkodzony przez procesy nowotworowe. Kolejne eksperymenty na zwierzętach zademonstrowały, że CMPs wiążą się ze zniszczonym kolagenem w kościach i chrząstce.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...