Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Wkrótce do rąk lekarzy mogą trafić wyjątkowe elektroniczne implanty - takie, które ani nie będą powodowały większych problemów z biokompatybilnością, ani nie trzeba będzie po jakimś czasie ich wyjmować. Naukowcy z University of Illinois, Tufts University i Northwestern University stworzyli biodegradowalną elektronikę, która rozpuszcza się w wodzie czy płynach ustrojowych. Od początków przemysłu elektronicznego jednym z jego celów było stworzenie niezniszczalnej elektroniki, która przez cały okres życia będzie zapewniała identyczną wydajność. Jeśli jednak pomyślimy o czymś wręcz przeciwnym - urządzeniach, które są tak skonstruowane, by znikały w zaprogramowany wcześniej kontrolowalny sposób - otrzymujemy całą gamę nowych możliwości - mówi profesor John A. Rogers, który stał na czele zespołu badawczego. Twórcy rozpuszczalnej elektroniki wymieniają trzy główne pola jej zastosowań. Pierwsze to implanty medyczne, które mogą spełniać swoje zadanie przez ściśle określony czas, a następnie zostaną wchłonięte przez organizm. Drugie to czujniki, które mogą zniknąć po określonym czasie i nie będą zanieczyszczały środowiska. W końcu trzecie to często wymieniana elektronika konsumencka, która mogłaby łatwo rozpuszczać się na wysypiskach odpadów. Zespół Rogersa stworzył tranzystory, diody, cewki, czujniki temperatury i naprężenia, fotodetektory, anteny i oscylatory radiowe, ogniwa słoneczne i proste kamery. Wszystkie te urządzenia zbudowano z biokompatybilnych bardzo cienkich materiałów. Powstały też rozpuszczalne kable i dielektryki bazujące na magnezie i tlenku magnezu. Urządzenia zamknięte są w jedwabiu, od którego struktury zależy, jak długo będą się rozpuszczały. Mogą zniknąć w ciągu kilku minut lub istnieć przez wiele tygodni, być może nawet lat. Implant, którego zadaniem będzie zwalczanie potencjalnych infekcji po zabiegu chirurgicznym jest potrzebny jedynie na kilka tygodni. Ale elektronika konsumencka powinna działać przez co najmniej rok lub dwa. Najważniejszym zadaniem jest takie zaprojektowanie urządzeń, by dobrze wyznaczyć ramy czasowe, w jakich mają one działać - mówi Rogers. Podczas swoich eksperymentów naukowcy zademonstrowali m.in. wszczepiony szczurowi implant, który miał za zadanie monitorować stan rany pooperacyjnej i zapobiegać infekcjom.
  2. Amazon poinformował amerykańską komisję giełd, że przeznaczy 1,16 miliarda USD na wykupienie swojej własnej siedziby w Seattle. Będzie to najwięĸsza w historii USA pojedyncza transakcja kupna powierzchni biurowej. Do końca roku Amazon przejmie na własność 11 budynków o łącznej powierzchni ponad 167 000 metrów kwadratowych. Obecnie właścicielem budynków jest firma inwestycyjna należąca do współzałożyciela Microsoftu Paula Allena. Amazon zapłaci za metr kwadratowy 6932 USD. To ponaddwukrotnie więcej niż średnia cena powierzchni biurowej w Seatlle. Na cenę z pewnością wpłynęła lokalizacja budynków. Są one położne w South Lake Union, modnym centrum biznesowym dla firm technologicznych. Budynki zostały w sierpniu bieżącego roku wystawione na sprzedaż przez firmę Allena - Vulcan Real Estate. Amazon wniósł już bezzwrotną kaucję w wysokości 23 milionów dolarów, która w najbliższych tygodniach zostanie zwiększona do 51 milionów USD. Jeśli koncern Bezosa nie zamknie transakcji przed końcem roku, kaucja przepadnie.
  3. Pod koniec sierpnia w wiecznej zmarzlinie Tajmyru 11-letni Jewgienij Salinder znalazł doskonale zachowanego mamuta sprzed 30 tys. lat. Korzystając z toporów, łopat i pary, we wrześniu specjaliści przez 5 dni wydobywali ciało zwierzęcia. W momencie śmierci samiec miał ok. 16 lat, 2 metry wysokości i ważył pół tony. Szef zespołu badawczego Aleksiej Tichonow z Instytutu Zoologii w Sankt Petersburgu uważa, że mógł paść ofiarą zarówno ludzi, jak i innego mamuta. Chłopiec natrafił na niego, spacerując po okolicy z psem. Nieoficjalnie o okazie mówi się Żenia (co na pewno sprawia młodemu odkrywcy dużą przyjemność), jednak w społeczności naukowej funkcjonuje on jako mamut Sopkarga - od nazwy miejscowości Sopocznaja Karga. Naukowcy, którzy na specjalnej platformie przetransportowali zwierzę wzdłuż brzegu morza, podkreślają, że zachowały się nie tylko jego kości, ale także jelita oraz mózg. Zanim Żenia trafi na wystawę w tajmyrskim Muzeum Historii Naturalnej, zostanie zbadany przez paleontologów z Moskwy i Sankt Petersburga.
  4. Ku swojemu zaskoczeniu pszczelarze z okolic Ribeauville w Pikardii zauważyli, że ich pszczoły produkują miód w niezwykłych kolorach: niebieskim, mlecznobrązowym i zielonym. Po przeprowadzeniu krótkiego śledztwa doszli do wniosku, że przyczyną może być pociąg owadów do słodkich odpadów po produkcji draży M&M's, które trafiają do pobliskiej biogazowni. Właściciele uli od sierpnia widywali pszczoły, wracające skądś z koszyczkami wypełnionymi niezidentyfikowaną kolorową substancją. Przedstawiciele operatora zakładu, firmy Agrivalor, wyrazili swoje ubolewanie (barwnego miodu raczej nie uda się sprzedać) i zapewnili, że wdrożono procedury gwarantujące, że taka sytuacja się już nie powtórzy. Pojemniki zostały wyczyszczone, a kolejne partie odpadów będą przechowywane w zadaszonej hali w hermetycznych kontenerach. Odkryliśmy problem w tym samym czasie co pszczelarze - zapewnia jeden z menedżerów Philippe Meinrad. Francja jest jednym z największych producentów miodu w Unii Europejskiej. Ostatni audyt rządowej agencji FranceAgriMer wykazał, że wytwarza się tam ok. 18.330 t złocistego płynu rocznie.
  5. Przed kilkoma godzinami z Przylądka Canaveral wystartowała rakieta Falcon 9, która wyniosła na orbitę kapsułę Dragon. W ten sposób rozpoczęła się pierwsza w historii prywatna misja towarowa na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Firma SpaceX, do której należą Dragon i Falcon, podpisała z NASA kontrakt o wartości 1,6 miliarda dolarów. Przewidziano w nim 12 bezzałogowych misji Dragona, w czasie których kapsuła będzie zaopatrywała Międzynarodową Stację Kosmiczną. NASA, po wycofaniu floty wahadłowców, przez kilka lat nie będzie dysponowała pojazdem zdolnym do zacumowania do ISS. Misje załogowe będą obsługiwane przez Rosjan. NASA ma zamiar wycofać się w operacji w najbliższym sąsiedztwie Ziemi. Dlatego też podpisała kontrakt z prywatną SpaceX na zapewnienie dostaw do ISS. Pieniądze od NASA pozwolą firmie Elona Muska na dalszy rozwój technologii i w przyszłości przedsiębiorstwo będzie mogło dostarczać na stację również astronautów. Na razie jednak, po długotrwałych przygotowaniach oraz udanym locie testowym, po raz pierwszy do ISS przycumuje prywatny pojazd wykonujący zleconą misję. Kapsuła Dragon, w przeciwieństwie do rosyjskich, japońskich i unijnych pojazdów towarowych, jest pojazdem wielokrotnego użytku. Dlatego też nie tylko będzie ona woziła potrzebne towary na ISS, ale przywiezie na Ziemię nipotrzebne tam elementy. Nie tylko zapewni nieprzerwane dostawy, ale, co jest niezwykle ważne szczególnie w badaniach biologicznych, umożliwi dostarczenie próbek z powrotem na Ziemię. To bardzo istotne, gdyż dzięki takiej możliwości stacja spełnia rolę, do której została zaprojektowana. To klucz do sukcesu stacji - mówi Mike Sufferdini, jeden z menedżerów programu ISS. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to w najbliższą środę dowódca stacji Sunita Williams oraz japoński astronauta Akihiko Hoshide przechwycą Dragona za pomocą automatycznego ramienia. Przez kolejne trzy tygodnie mieszkańcy stacji będą rozładowywali kapsułę i ładowali na nią niepotrzebny im sprzęt. Dragon zostanie odcumowany od stacji 28 października i wyląduje na Pacyfiku w pobliżu wybrzeży Kalifornii. Obecnie jedynym pojazdem zdolnym do powrotu na Ziemię z ładunkiem jest rosyjski Sojuz. Jego ładowność jest jednak mniejsza niż Dragona. Stąd tak olbrzymie znaczenie misji SpaceX, gdyż umożliwia ona prowadzenie wszelkich badań naukowych. Ma dużą ładowność powrotną, zastępuje ładowność, którą straciliśmy wraz z promami kosmicznymi. Dzięki temu będziemy mogli wysłać do domu różne próbki biologiczne i fizyczne. Dostarczymy na Ziemię też sprzęt, który ma zostać przerobiony, a później zostanie on odesłany - mówi Julie Robinson z NASA. Scott Smith z Johnson Space Center przypomina, że od czasu ostatniego lotu wahadłowca na Ziemię nie wróciły żadne próbki. Gdy NASA wiedziała już, kiedy wahadłowce przejdą na emeryturę, wysłaliśmy na stację kilka dodatkowych zamrażarek, żeby jej załoga mogła nadal przeprowadzać eksperymenty. Wiedziliśmy, że kiedyś dostaniemy te próbki. SpaceX pozwala na pierwszy prawdziwy powrót próbek. Oczywiście, mogliśmy otrzymać je też dzięki pojazdowi załogowemu Sojuz, ale jego ładowność jest bardzo ograniczona - mówi Smith. Dragon sprawował się bardzo dobrze podczas testów. Na tyle dobrze, że NASA zgodziła się na połączenie zadań z pierwszego i trzeciego testu w jedną misję. W SpaceX panuje olbrzymi optymizm. Tak duży, że prezes firmy Gwynne Shotwell nie wyklucza, że zamiast zakontraktowanych przez NASA 20 ton ładunku łączna waga towarów przewiezionych w obie strony może wynieść do 60 ton. Jeśli nawet doszłoby do awarii podczas jednego z lotów, to biorąc pod uwagę ładowność jaką zapewniają Falcon 9 i Dragon, nie ma takiej możliwości, byśmy nie mogli dostarczyć 20 ton - zapewnia Shotwell. Jednorazowo Dragon może zabrać 3310 kilogramów. NASA podpisała też ze SpaceX warty 440 milionów dolarów kontrakt na przystosowanie kapsuły Dragon do przewożenia ludzi. Inżynierowie firmy Muska sądzą, że pierwszy test załogowej kapsuły odbędzie się w 2015 roku. Zlecenia na pojazdy załogowe otrzymały też firmy Boeging i Sierra Nevada.
  6. Zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles jako pierwszy mierzył aktywność kory śródwęchowej w czasie snu. Ze względu na połączenia tego obszaru z formacją hipokampa uważa się, że odgrywa on kluczową rolę w pewnych rodzajach pamięci, np. przestrzennej czy epizodycznej. Okazało się, że kora śródwęchowa funkcjonuje wtedy, jakby coś zapamiętywała, w dodatku nawet w czasie snu wywołanego znieczuleniem. Prof. Mayank R. Mehta przyglądał się szczególnie 3 połączonym rejonom mózgu myszy: korze nowej (neocortex), hipokampowi (korze starej, archicortex) i korze śródwęchowej (obszarowi przejściowemu, periarchicortex). Amerykanie jednocześnie mierzyli aktywność pojedynczych neuronów z każdej z tych części. W ten sposób mogli określić, które rejony były pobudzane przez inne obszary i jak aktywacja się rozprzestrzeniała. Choć wcześniejsze badania sugerowały, że dla utworzenia wspomnień krytyczny jest dialog między korą nową a starą w czasie snu, nikt nie sprawdzał, jak wygląda wkład kory śródwęchowej w tę konwersację. Zespół Mehty zauważył, że w korze śródwęchowej występuje stała aktywność, którą w stanie czuwania można powiązać z pamięcią roboczą. Mehta przyznaje, że to spore zaskoczenie. [...] Typowa dla pamięci roboczej stała aktywność pojawiała się w korze śródwęchowej także w czasie znieczulenia. Odkrycia opublikowane na łamach pisma Nature Neuroscience są niezwykle istotne, zważywszy, że 1/3 życia upływa nam na śnie, a jego brak prowadzi do szeregu problemów zdrowotnych, w tym zaburzeń uczenia i pamięci. W fazie NREM w korze nowej dominują wolne fale. W tym czasie średnio raz na sekundę następuje przełączenie między stanem aktywnym i nieaktywnym. Kalifornijczycy stwierdzili, że zewnętrzna część kory śródwęchowej odzwierciedlała aktywność kory nowej, ale wewnętrzna zachowywała się inaczej: gdy neurony kory nowej stawały się nieaktywne, ona pracowała nadal, jakby zapamiętywała coś, co neocortex przed chwilą im przekazała (pojawiała się aktywność spontaniczna stała, która czasem utrzymywała się przez ponad minutę, a to bardzo długo w przypadku aktywności mózgowej, zmieniającej się generalnie w skali jednej tysięcznej sekundy). Okazało się także, że kiedy wewnętrzna część kory śródwęchowej działała w trybie spontanicznie stałym, neurony hipokampa były bardzo aktywne. Dotychczasowe teorie dotyczące komunikacji mózgowej w czasie snu zakładają, że hipokamp zawiaduje korą nową, lecz zespół Mehty wprowadza na scenę ważnego 3. gracza - korę śródmózgową. Wszystko wskazuje na to, że w rzeczywistości neocortex wpływa na korę śródwęchową, która zaczyna się zachowywać, jakby coś zapamiętywała. To z kolei napędza hipokampa, podczas gdy inne wzorce aktywności go wyłączają. Mehta sądzi, że w całym tym procesie chodzi o to, by oczyścić wspomnienia i usunąć informacje, które były przetwarzane w ciągu dnia, ale ostatecznie okazały się nieistotne. Dzięki temu wspomnienia ważne stają się bardziej wyraziste i dostępne. Co ciekawe, choroba Alzheimera zaczyna się właśnie w korze śródwęchowej, a pacjenci, u których się ona rozwija, cierpią na zaburzenia snu.
  7. Komisja śledcza amerykańskiego Kongresu uznała, że chińskie firmy ZTE i Huawei stanowią zagrożenie. Parlamentarzyści wydali rekomendację, zgodnie z którą władze nie powinny zezwalać obu przedsiębiorstwom na dokonywanie jakichkolwiek przejęć w USA. Kongresmeni stwierdzili, że ZTE i Huawei nie potrafiły rozwiać wątpliwości dotyczących ich związków z chińską armią. Obie firmy to jedni z największych producentów sprzętu telekomunikacyjnego na świecie. Chiny mają środki, sposobność oraz motyw, by wykorzystywać firmy telefkomunikacyjne w złych celach. Bazując na dostępnych nam tajnych i jawnych informacjach, uznaliśmy, że nie można wierzyć w zapewnienia ZTE i Huawei jakoby były one wolne od wpływów obcego państwa. Jako takie stanowią zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych i naszych systemów - czytamy w raporcie. Wiadomo, że Huawei została założona w 1987 roku przez byłego żołnierza chińskiej armii. Od dłuższego czasu pojawiały się doniesienia, że jest wykorzystywana przez Pekin do zbierania informacji o innych państwach i firmach. W bieżącym roku oskarżono ją o to, że wraz z ZTE umieszcza w niektórych urządzeniach kod kradnący poufne dane. Stanowczość Kongresu wobec obu przedsiębiorstw może mieć związek z trwającą kampanią prezydencką w USA. Obaj główni kandydaci zapowiadają wywarcie większego nacisku na Chiny w wielu istotnych kwestiach. Przed kilkoma dniami prezydent Obama zablokował przejęcie przez chińską firmę Ralls Corp. budowy czterech farm wiatrowych znajdujących się w pobliżu bazy marynarki wojennej w Oregonie. To pierwsza od 22 lat zagraniczna inwestycja zablokowana z powodów politycznych przez władze USA.
  8. Mieszkające na obrzeżach amerykańskich miast kojoty są niezwykle wierne swojemu partnerowi. Stan Gehrt z Ohio State University bada miejskie kojoty od 12 lat. W tym czasie przeprowadził analizy genetyczne 236 zwierząt złapanych w obrębie Chicago. Dowiedział się w ten sposób, że kojoty pozostają bezwzględnie wierne swojemu partnerowi przez cały okres rozrodczy oraz czas potrzebny do wychowania młodych. Czasem para spędza wspólnie wiele lat. Wiele monogamicznych gatunków zwierząt zaczyna oszukiwać partnera w sytuacji, w której pojawia się obfitość pożywienia. Kojoty tak nie postępują. I być może to jest przyczyną ich sukcesu. Kojot to największy mięsożerny dziki drapieżca, która przystosował się do życia w miastach. Istotne znaczenie mogła odegrać tu właśnie monogamia. Samice mogą wydawać na świat i utrzymywać liczne potomstwo, gdyż z jednej strony mają dostęp do obfitości pożywienia, a z drugiej - mogą ciągle liczyć na pomoc partnera. Samicom nie udałoby się samodzielnie utrzymać licznego potomstwa. Jest to jednak możliwe, gdyż samiec poświęca młodym niemal tyle samo czasu, co samica - stwierdził naukowiec. Byłem bardzo zaskoczony tym, że nie znalazłem żadnych dowodów na niewierność. Kojoty, nawet gdy mają okazję, nie zdradzają swoich partnerów. W przeciwieństwie do innych gatunków, które wydawały się monogamiczne, takich jak lisy arktyczne czy błękitnik górski, a jednak zdradzały, kojoty nigdy tego nie czynią - mówi Gehrt. Niektóre z badanych przez Gehrta par były ze sobą przez ponad 10 lat. Związek rozpadał się dopiero po śmierci jednego ze zwierząt.
  9. Eksperci zgromadzeni na Międzynarodowym sympozjum nt. litografii w ekstremalnie dalekim ultrafiolecie uznali, że prawo Moore'a może być zagrożone przez opóźniające się prace nad narzędziami do EUV. Litografia w ekstremalnie dalekim ultrafiolecie wymaga zastosowania źródła światła o mocy 20-krotnie większej niż używana we współczesnej litografii. Być może 200-watowe źródła światła EUV powstaną do 2014 roku, ale ich opracowanie może potrwać dłużej. Co prawda specjaliści z Interuniversity Microelectronics Centre (IMEC) wyprodukowali w ubiegłym roku około 3000 plastrów krzemowych w technologii EUV, używając przy tym źródła światła o mniejszej mocy, ale wykorzystana metoda jest 15-30 razy zbyt mało wydajna, by można było zastosować ją w produkcji masowej. W ciągu trzech ostatnich lat udało się 20-krotnie polepszyć właściwości źródeł światła. Teraz, jeśli prawo Moore'a ma nadal działać, trzeba dokonać podobnego udoskonalenia w ciągu najbliższych 2 lat. Zdaniem Kurta Ronse'a z IMEC opóźnienia w opracowaniu technologii EUV spowodują, że przemysł będzie stosował półśrodki. Mogą nazywać to technologią 14 nm, ale będzie to raczej 16 lub 17 nm - mówi. Ronse uważa, że w najbliższej przyszłości EUV będzie wykorzystywana tylko do produkcji niektórych, najważniejszych, warstw układu i zostanie połączona z obecnie stosowaną litografią zanurzeniową.
  10. Ćwiczenia w wodzie lepiej wpływają na jakość życia i wydolność wysiłkową osób z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (POChP) ze współistniejącymi dolegliwościami niż ćwiczenia na sali. We wstępie do artykułu opublikowanego w European Respiratory Journal Renae McNamara, fizjoterapeutka ze Szpitala Księcia Walii w Randwick w Australii, zauważyła, że pacjentom z POChP ze współwystępującą otyłością oraz chorobami mięśniowo-szkieletowymi i neurologicznymi często trudno jest ćwiczyć. Jej zespół postanowił więc porównać wyniki osiągane w wyniku treningów na basenie i na sali (pomyślano też o niećwiczącej grupie kontrolnej). Dwie grupy treningowe ćwiczyły przez 2 miesiące (w tygodniu odbywały się 3 sesje). Do końca studium wytrwało 45 z 53 osób. Średnia wieku wynosiła 72 lata. Osoby ćwiczące w wodzie wspominały o poprawie odczuwalnej w codziennym życiu [...], np. w zakresie wytrzymałości czy [...] zdolności pokonywania długich odcinków przy okazji robienia zakupów. Za duży plus należy uznać rzadsze epizody duszności czy zmęczenia choćby w czasie kąpieli i ubierania. W porównaniu do grupy kontrolnej, u badanych trenujących w basenie znacząco wydłużył się dystans przebywany w ramach 3 testów: marszu sześciominutowego (ang. six minute walking test, 6MWT), wahadłowego stopniowanego i wytrzymałościowego (ISWT, ESWT). ISWT to test maksymalnej wydolności fizycznej (pacjent chodzi wokół 2 słupków oddalonych od siebie o 9 m; tempo wyznacza sygnał audio, w każdym etapie zmienia się ono o 0,17 m/s). ESWT lepiej odzwierciedla wysiłek submaksymalny. Po 2-minutowej rozgrzewce we własnym tempie tempo podawane jest z zewnątrz. Potrójny sygnał oznacza, że należy zwiększyć szybkość. Poprawę odnotowywano również w zakresie zmęczenia i duszności, ocenianych za pomocą Kwestionariusza Przewlekłych Chorób Płuc (ang. Chronic Respiratory Disease Questionnaire, CRDQ). W porównaniu do grupy ćwiczącej na sali, chorzy trenujący w basenie pokonywali dłuższe trasy zarówno podczas ISWT (średnia różnica wyniosła 39 m), jak i ESWT (śr. różnica to 228 m). CRDQ wskazywał na ograniczenie zmęczenia. O tym, że istotne jest ćwiczenie jako takie, świadczy fakt, że bez względu na miejsce gimnastykowania po treningu chorzy byli w stanie iść szybciej niż przy standardowej opiece medycznej. Basen zapewniał jednak większą wytrzymałość fizyczną i spadek zmęczenia. Sądzimy, że ruch w wodzie był korzystny z kilku powodów. Po pierwsze, chodzi o wpływ wyporności i podtrzymywanie ciała, przez co zmniejsza się np. obciążenie stawów [...]. Po drugie, usprawniając krążenie, ciepła woda pozwala kontrolować ból. Choć obawiano się, że pacjenci z POChP nie będą tolerować ucisku wody na klatkę piersiową, nikt z grupy basenowej nie wycofał się ze studium z powodu pogorszenia objawów.
  11. W Rosji doszło do kilku przypadków usunięcia przez religijnych radykałów logo z produktów Apple'a i zastąpienia go prawosławnym krzyżem. Religijni radykałowie twierdzą podobno, że nadgryzione jabłko symbolizuje grzech pierworodny i jest antychrześcijańskie. Całą sprawa byłaby zaledwie ciekawostką, gdyby nie fakt, że rosyjski parlament ma wkrótce głosować nad ustawą, która chroni uczucia religijne oraz narodowe i duchowe wartości przed znieważaniem. Jeśli ustawa taka zostanie przyjęta, ortodoksi będą mogli oskarżyć Apple'a o obrazę uczuć religijnych. To z pewnością utrudni koncernowi sprzedaż jego produktów w Rosji. W historii Apple'a nie zdarzyło się jeszcze, by firma została oskrażona przez chrześcijan o to, że jej logo obraża uczucia religijne. « powrót do artykułu
  12. Naukowcy z Karolinska Institutet argumentują, że zdolność przeżuwania pokarmów zmniejsza ryzyko demencji. Czemu brak zębów miałby prowadzić do spadku sprawności poznawczej? Wg Szwedów, niegryzienie ogranicza dopływ krwi do mózgu. Akademicy z Wydziału Odontologii i Centrum Badań nad Starzeniem Karolinska Institutet oraz Uniwersytetu w Karlstadzie przyglądali się 557 osobom w wieku od 77 lat wzwyż. Okazało się, że u badanych, którzy mieli problemy z gryzieniem twardych pokarmów, np. jabłek, ryzyko rozwoju deficytów poznawczych było wyższe. Związek utrzymywał się nawet po uwzględnieniu dodatkowych czynników, takich jak wiek, płeć, wykształcenie czy ewentualne zaburzenia psychiczne. Co istotne, na uzyskane wyniki nie wpływał rodzaj uzębienia, a dokładniej fakt, czy było ono naturalne, czy sztuczne. Podobne wyniki uzyskali Amerykanie, którzy sprawdzali, czy stan uzębienia (zdrowie jamy ustnej) ma jakiś wpływ na rozwój demencji u seniorów. Leisure World Cohort Study rozpoczęło się w latach 80. i objęło mieszkańców osiedla emeryckiego o tej samej nazwie. Stan uzębienia 5468 osób (3735 kobiet i 1733 mężczyzn) w średnim wieku 81 lat oceniano w 1992 r. za pomocą kwestionariusza. Ich dalsze losy śledzono do 2010 r. Przypadki demencji wyłapywano, analizując wyniki testów, także neurologicznych, szpitalne epikryzy czy akty zgonu. Do 2010 r. demencję stwierdzono u 1145 uczestników badania (21%). Akademicy wyliczyli, że u nienoszących protez mężczyzn, których w 1992 r. skategoryzowano jako słabo żujących, ryzyko wystąpienia demencji było podwyższone aż o 91% (porównywano ich do panów z liczbą zębów wystarczającą do odpowiedniego żucia). W porównaniu do pań sięgających po szczoteczkę 3 razy dziennie, ryzyko demencji u kobiet niemyjących zębów codziennie okazało się o 65% wyższe. Kolejne statystyki pokazały, że liczy się nie tylko to, co możemy zrobić we własnym zakresie, ale i kontrola lekarska. U mężczyzn, którzy nie odwiedzili dentysty w ciągu ostatnich 12 miesięcy, prawdopodobieństwo wystąpienia demencji było o 89% większe niż u mężczyzn, którzy umawiali się na wizytę w gabinecie 2 lub więcej razy. Wyniki obu studiów ukazały się w periodyku Journal of the American Geriatrics Society: amerykańskiego w sierpniu, szwedzkiego w październiku.
  13. Dzisiaj przed nowojorskim sądem rozpocznie się interesujący proces, podczas którego sąd będzie musiał zdecydować, czy odsprzedaż plików MP3 jest legalna. Sprawa dotyczy sporu pomiędzy nowo założoną firmą ReDigi, a koncernem EMI. ReDigi powstała zaledwie przed rokiem. Jest to online'owe targowisko pozwalające osobom, które kupiły pliki MP3 na ich sprzedanie komuś innemu. ReDigi zapewnia, że oprogramowanie wykorzystywane podczas transakcji zostało zaprojektowane tak, by nie doszło do naruszenia prawa obowiązującego w USA. Oprogramowanie ReDigi, po zainstalowaniu na komputerze, sprawdza, czy plik, który jest wystawiany na sprzedaż, został nabyty legalnie. Jeśli tak, plik zostaje usunięty z komputera sprzedawcy i wgrany na serwery ReDigi, gdzie czeka na kupca. ReDigi uruchomiła swoją witrynę w październiku ubiegłego roku. W ciągu kilku tygodni jej oprogramowanie pobrały tysiące osób. Jednak zainteresowanie ReDigi spadło, gdy w styczniu 2012 firma została pozwana do sądu przez należącą do EMI Capitol Records. Obowiązujące w USA prawo pozwala na odsprzedaż legalnie nabytych dzieł chronionych prawem autorskim. Wolno zatem sprzedać niepotrzebne książki czy płyty CD. EMI argumentuje, że zasada ta dotyczy tylko przedmiotów fizycznych i nie można jej stosować do plików MP3. Rozstrzygnięcie, jakie zapadnie, może mieć decydujące znaczenie dla całego rynku towarów chronionych prawem autorskim. Google już napisał do sędziego list, w którym informuje, że jest szczególnie zainteresowany tą sprawą. Zdaniem firmy Strategy Analytics w bieżącym roku w USA sprzedaż cyfrowej muzyki po raz pierwszy będzie większa od sprzedaży płyt. Analitycy szacują, że klienci kupią MP3 o łącznej wartości 3,4 miliarda dolarów, a na muzykę na nośnikach fizycznych wydadzą 3,38 miliarda. EMI domaga się od ReDigi najwyższej przewidzianej prawem kwoty, czyli 150 000 dolarów za każdy plik sprzedany za pośrednictwem tej firmy. Grzywna taka może zostać nałożona w przypadku stwierdzenia celowego i świadomego naruszenia praw autorskich. Jeśli jednak sąd stanie po stronie ReDigi, zmieni się cały rynek muzyczny w USA. W Europie podobna sprawa została niedawno rozstrzygnięta. W lipcu sąd stwierdził, że niemiecka firma UsedSoft miała prawo sprzedać używane oprogramowanie Oracle'a. Autor oprogramowania nie może sprzeciwiać się ponownej sprzedaży używanej licencji - stwierdził wówczas sąd. Szefostwo ReDigi zapowiada, że niezależnie od pierwszego wyroku sądu, nie zrezygnuje ze swojego modelu biznesowego. Co więcej, chce umożliwić także odsprzedaż książek elektronicznych.
  14. Ukazał się drugi spośród znaczących rankingów najlepszych uczelni wyższych świata. Times Higher Education World University Rankings autorstwa Thomson Reuters różni się od QS World University Rankings umiejscowieniem uczelni na poszczególnych pozycjach, jednak ogólne wnioski są podobne. Za czołowe uczelnie uznane zostały te same instytucje. Zdaniem twórców rankingu z Thomson Reuters najlepszą uczelnią wyższa na świecie jest California Institute of Technology. Drugie miejsce przypadło University of Oxford, a trzecie Uniwersytetowi Stanforda. Na czwartej pozycji znajdziemy Uniwersytet Harvarda, następnie MIT, Princeton University, University of Cambridge, Imperial College London, University of California, Berkeley i na 10. miejscu University of Chicago. Oba rankingi są też zgodne co do wyjątkowo słabej pozycji polskich uczelni wyższych. W liczącym 400 uczelni zestawieniu Times Higher Education World University Rankings znajdziemy dwie uczelnie z kraju nad Wisłą - Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski. Obie uplasowały się na szarym końcu, na miejscach od 351 do 400, Ciekawostką może być też ranking reputacji uczelni wyższych, publikowany przez Thomson Reuters. Klasyfikuje on uczelnie nie pod względem liczby studentów, prac naukowych, cytowań itp., ale pod względem opinii, jaką cieszą się w środowisku naukowym. Z rankingu reputacji wynika, że najlepsze zdanie naukowcy mają o Uniwersytecie Harvarda. Uczelnia ta otrzymała 100 punktów. Dużą estymą cieszą się MIT (87,2 punkty), University of Cambridge (80,7), Uniwersytet Stanforda (72,1), Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley (71,6) oraz University of Oxford (71,2). Kolejny na liście, Princeton University, wyraźnie odstaje od czołówki, gdy zebrał jedynie 37,9 punktów reputacji. Zestawienie obejmuje 50 uczelni. Nie trafiła nań żadna uczelnia z Polski.
  15. Istniejące od 1888 r. Muzeum Narodowe Bośni i Hercegowiny w Sarajewie zostało zamknięte z powodu braku funduszy i podziałów politycznych związanych z federacyjnym charakterem państwa. W czwartek studenci i pracownicy, którym przez mniej więcej rok nie wypłacano pensji, urządzili przed placówką demonstrację. Na szczycie budynku wisiał baner z powiadomieniem, że muzeum jest nieczynne, a przed wejściem ustawili się ludzie z dużym transparentem z napisem "Wstydźcie się". Choć wojna skończyła się w 1995 r., grupy etniczne zamieszkujące Bośnię i Hercegowinę nadal nie doszły do porozumienia w kwestii finansowania kultury, a szkoda, bo sam Zemaljski Muzej Bosne i Hercegovine może się poszczycić cennymi zbiorami archeologicznymi, geograficznymi, etnologicznymi itp. Znajduje się tu m.in. hagada z ok. 1350 r., jedna z najstarszych sefardyjskich hagad na świecie. Historycy sądzą, że iluminowany manuskrypt został wywieziony z Hiszpanii przez rodzinę żydowską wygnaną na mocy królewskiego Dekretu Alhambryjskiego. Przez lata muzeum i innym instytucjom kulturalnym udawało się przetrwać dzięki dotacjom, przyznawanym z doskoku przez różne gałęzie rządu (konstytucja nie przewiduje centralnego ministerstwa kultury). Tak rozbudowana instytucja [jak muzeum] nie może [jednak] działać na zasadzie improwizacji. Władze powinny zapewnić fundusze na pensje dla pracowników i na pokrycie kosztów operacyjnych - twierdzi dyrektor Adnan Busuladzić. Wg niego, na regularną działalność i organizację wystaw/wydarzeń miesięcznie placówka potrzebuje ok. 60 tys. euro. Demonstrujący pracownicy zgromadzili się wokół fontanny w muzealnym ogrodzie botanicznym. Wrzucając do niej monetę, wyrazili nadzieję, że wkrótce wszystko powróci do normy. Później zabili drzwi wejściowe deskami. Jak tłumaczy Busuladzić, muzeum (i nie tylko ono) odpokutowuje zapisy traktatu pokojowego. Nadzieje, że politycy dojdą do porozumienia, wydają się płonne. Bośniaccy Serbowie sprzeciwiają się np. idei oddania kontroli nad dziedzictwem kulturowym centralnemu rządowi. Ich liderzy uważają, że Bośnia to sztuczny twór.
  16. Lekarze z Children's Mercy Hospital and Clinics w Kansas City jako pierwsi w historii wykorzystali pełną informację genetyczną do postawienia diagnozy u krytycznie chorych niemowląt. Przeprowadzenie pełnego sekwencjonowania genomu z próbki krwi oraz jego analiza i postawienie diagnozy trwały około 50 godzin. To niezwykły wyczyn, gdyż dokładne zbadanie pojedynczego genu może trwać nawet ponad 6 tygodni. W przypadkach krytycznych szybkość uzyskania diagnozy odgrywa niejednokrotnie decydującą rolę. Lekarze z Kansas wykorzystali metodę STAT-Seq, a uzyskane wyniki porównali z bazą danych zawierającą informacje o około 3500 chorobach genetycznych. Udowodnili w ten sposób, że sekwencjonowanie genomu może pozwolić na szybkie postawienie diagnozy. Nawet jedna trzecia dzieci, które są przyjmowane w USA na neonatologiczne oddziały intensywnej terapii cierpi na schorzenia genetyczne. Dzięki temu, że odpowiednio zinterpretowane wyniki badań genetycznych otrzymujemy w około dwa dni, możemy dobrać indywidualną terapię dla każdego przypadku - powiedział Stephen Kingsmore, dyrektor Center for Pediatric Genomic Medicine z Children's Mercy. Choroby genetyczne dotykają około 3% amerykańskich dzieci. Młodzi pacjenci z tego typu problemami stanowią około 15% hospitalizowanych dzieci. Obecnie lekarze potrafią leczyć ponad 500 chorób genetycznych. W przypadku około 70 z nich rozpoczęcie terapii już u noworodków zapobiega niepełnosprawności i rozwojowi schorzeń zagrażających życiu. Stworzone w Children's Mercy Hospital and Clinic oprogramowanie STAT-Seq przekłada informacje wprowadzone przez lekarza na zestaw danych potrzebnych do automatycznego postawienia diagnozy. Lekarze z Kansas używają też systemu HiSeq 2500, który sekwencjonuje cały genom w ciągu około 25 godzin. Drugie tyle trwają analizy prowadzone przez STAT-Seq.
  17. Ryż to obok pszenicy i kukurydzy najważniejsze ze zbóż żywiących ludzkość. Obecnie istnieją tysiące jego odmian, jednak naukowcom udało się określić miejsce pierwszych upraw. Badcze z Szanghajskiego Instytutu Nauk Biologicznych przeanalizowali olbrzymią bazę danych DNA ryżu. Pod uwagę wzięli 446 odmian dzikiego ryżu Oryza rufipogon oraz 1083 odmiany ryżu uprawnego Oryza sativa. Ryż uprawny dzieli się na dwa główne podgatunki - japoński (Oryza sativa japonica) oraz indyjski (Oryza sativa indica). Pierwsza z nich ma krótkie ziarna, która lepią się po ugotowaniu, druga - ziarna długie, nielepiące się. Na podstawie przeprowadzonych analiz zespół Bin Hana stwierdził, że jest w stanie obalić teorie mówiące, jakoby udomowienie ryżu indyjskiego przebiegało oddzielnie od udomowienia dzikiego ryżu. Wręcz przeciwnie - ryż indyjski to wynik skrzyżowania ryżu japońskiego z dzikim ryżem. Taka krzyżówka rozprzestrzeniała się następnie na południe i południowy wschód, a rolnicy, dostosowując go do lokalnych warunków, stworzyli liczne gatunki Oryza sativa indica. Naukowcy z Singapuru dowiedzieli się również, że pierwszą udomowioną odmianą ryżu była Oryza sativa japonica uprawiana przed tysiącami lat nad brzegiem chińskiej Rzeki Perłowej. Badacze nie byli w stanie określić, od jak dawna ludzie uprawiają ryż. Jednak w ubiegłym roku w PNAS ukazał się artykuł, które autorzy, opierając się na wykopaliskach z doliny Jangcy stwierdzili, że uprawa ryżu rozpoczęła się około 8200 lat temu.
  18. Nadciśnienie matki w czasie ciąży może wpływać na inteligencję jej dzieci w bardzo długiej perspektywie czasowej, właściwie przez całe życie. Badanie fińskich naukowców wykazało, że mężczyźni, których matki miały w czasie ciąży wysokie ciśnienie, zdobywali mniej punktów w teście na inteligencję zarówno w wieku 20, jak i 69 lat. Dodatkowo pogorszenie funkcjonowania poznawczego zachodziło u nich szybciej. Zespół dr Katri Räikönen z Uniwersytetu w Helsinkach rozpoczął studium od analizy ciążowego ciśnienia krwi matek 398 mężczyzn, urodzonych w latach 1934-44. Po raz pierwszy możliwości intelektualne panów badano, gdy w wieku 20 lat odbywali służbę wojskową. Wszyscy rozwiązywali test wielokrotnego wyboru, składający się z pytań dotyczących różnych dziedzin: arytmetyki, zdolności językowych czy wzrokowo-przestrzennych. Po latach zrobili to znowu, a ich wyniki porównano. Jeśli chodzi o szczegółowe dane, okazało się, że w wieku 69 lat synowie matek z ciążowym nadciśnieniem zdobywali średnio 4,36 pkt. mniej od synów zdrowych kobiet. Wyniki uzyskiwane przez tych pierwszych były gorsze nawet w wieku 20 lat. Ciążowe nadciśnienie matki najsilniej odbijało się na rozumowaniu arytmetycznym. By niczego nie przeoczyć, eksperci zajęli się także innymi potencjalnie istotnymi czynnikami: wcześniactwem i zawodem ojca. Stwierdzili jednak, że żaden z nich nie wpływał na uzyskiwane wyniki. Nadciśnienie i podobne przypadłości, np. stan przedrzucawkowy, stanowią powikłania ok. 10% ciąż i mogą wpływać na środowisko rozwoju płodu w macicy. Nasze badania sugerują, że nawet pogorszenie potencjału intelektualnych w wieku senioralnym ma swoje źródło w okresie prenatalnym, kiedy intensywnie rozwijają się struktury i funkcje mózgowe - podsumowuje Räikönen.
  19. Mark Zuckerberg, założyciel i szef Facebooka, poinformował, że z serwisu społecznościowego każdgo miesiąca korzysta ponad miliard aktywnych użytkowników. Sam serwis cieszy się zatem coraz większą popularnością, ale dotychczas nie przekłada się to na jego wyniki finansowe ani cenę akcji. Od dnia giełdowej premiery akcje Facebooka staniały o 43%, okazało się, że podczas debiutu doszło do nieprawidłowości, a sam Facebook może zostać pozwany do sądu przez niezadowolonych inwestorów. Przechodzimy trudny okres i to nie pomaga morale załogi, ale wszyscy są skupieni na tym, co tworzymy - stwierdził Zuckerberg. Zapewnił przy tym, że jest zdolny do kierowania wielką publiczną firmą. Na Wall Street od dawna padają pytania, czy na pewno Zuckerberg powinien kierować portalem.
  20. Astronomowie z NASA dokonali najdokładniejszego obliczenia stałej Hubble'a. To wielkość informująca o tempie rozszerzania się wszechświata. Szybkość jego powiększania się jest kluczowa dla zrozumienia wieku i wielkości wszechświata. Obliczeń dokonano dzięki danym uzyskanym za pomocą Teleskopu Spitzera. Wcześniejsze obliczenia były wykonywane na podstawie informacji z Teleskopu Hubble'a, który pracuje w zakresie światła widzialnego. Spitzer korzysta z podczerwieni. Dzięki niemu udało się poprawić wcześniejsze obliczenia i zmniejszyć ich niepewność do 3%. Nowa wartośc stałej hubble'a wynosi 74,3 ± 2,1 (km/s)/Mpc (kilometra na sekundę na megaparsek). Spitzer po raz kolejny wykonał badania, do których nie był rojektowany. Najpierw zaskoczył nas możliwością analizowania atmosfery egzoplanet, a teraz stał się cennym narzędziem dla kosmologii - mówi Michael Werner z Jet Propulsion Laboratory, który ze Spitzerem pracuje od niemal 30 lat, czyli od czasów, gdy teleskop był projektowany.
  21. Jedyna w swoim rodzaju i niepodobna do innych naczelnych skamieniałość sprzed 7 mln lat, która przez wiek z drobnym okładem uchodziła za beznosego lemura, okazała się... rybą (Neotropical Ichthyology). Dzięki analizom naukowców z Argentyny, Uniwersytetu Stanowego Oregonu i Smithsonian Institution, Arrhinolemur scalabrinii, klasyfikowana jako ssak od momentu opisania po raz pierwszy w 1898 r., wreszcie zajęła należne miejsce wśród krewniaków. Nazwa nadana skamieniałości w 1898 r. powinna zasugerować, że coś jest nie tak. O ile spotykamy się z przepisaniem gatunku do innego rodzaju, o tyle przesunięcie do całkowicie innej klasy to już ewenement - podkreśla Brian Sidlauskas. W 1898 r. kolekcjoner Pedro Scalabrini dostarczył zatopioną w skale niewielką skamieniałość specjaliście. Po pobieżnym badaniu Florentino Ameghino zaliczył ją do rodziny lemurowatych (Lemuridae), a następnie sporządził raport, w którym wskazywał na szereg cech odróżniających ten egzemplarz od ssaków. Zaproponował nawet utworzenie nowego rzędu Arrhinolemuroidea. Po upływie ok. 50 lat George Gaylord Simpson przejrzał wpis kolegi po fachu i zasugerował, że okaz nie jest ssakiem, lecz niezidentyfikowaną rybą. W 1986 r. Alvaro Mones podchwycił ten pomysł i posunął się o krok dalej, postulując, że A. scalabrinii może być spokrewniony z kąsaczowatymi (Characidae). Ostatecznie 2 lata temu Sergio Bogan z Universidad Maimónides i Federico Agnolin z Museo Argentino de Ciencias Naturales Bernardino Rivadavia nawiązali współpracę z Sidlauskasem, autorem monografii nt. południowoamerykańskich ryb, oraz Richardem Varim, ichtiologiem ze Smithsonian Institution. Panowie przyglądali się zdjęciom i rysunkom, a także analizowali całą czaszkę - od zębów i żuchwy po kość ciemieniową. Koniec końców ustalili, że A. scalabrinii należy do rodzaju Leporinus (rodzina ukośnikowate Anostomidae). Mamy do czynienia z głową małej ryby [...]. Trudno powiedzieć, jak duże mogły być kompletne dorosłe zwierzęta. Ryby z tej rodziny mierzą bowiem od ok. 5 do ok. 61 cm [...] - podsumowuje Sidlauskas.
  22. Japońska firma Rohm zaprezentowała niewielkie wodorowe ogniwa paliwowe przeznaczone do ładowania urządzeń przenośnych. Ogniwa o wymiarach 32x65 mm są większe od standardowych baterii i podczas pokazu nieco się rozgrzewały. Nie na tyle jednak, by ich trzymanie w dłoni powodowało uczucie dyskomfortu. Mają one służyć jako źródła energii w sytuacjach, gdy wyczerpie się bateria w naszym urządzeniu. Ogniwo zapewnia 5 watogodzin energii i pozwala na załadowanie w ciągu dwóch godzin baterii smartfonu za pomocą kabla USB. Rohm mówi,że główne zalety ogniwa to dość duża moc wyjściowa, możliwość przechowywania energii przez 20 lat oraz nietoksyczne opakowanie, które można bez obaw wyrzucić do kosza na śmieci. Wady to konieczność stosowania specjalnej obudowy wielkości telefonu komórkowego oraz niemożność powtórnego załadowania. Ogniwo zawiera wodorek wapnia i wodę, z których wytwarzany jest wodór potrzebny do produkcji elektryczności. Rohm wierzy w powodzenie swojej technolgii, Firma zapowiada, że w przyszłym roku rozpocznie sprzedaż ogniw. Zaprezentowała też duże ogniwo wielkości standardowego peceta.
  23. W Dubaju powstanie replika słynnego indyjskiego mauzoleum Tadź Mahal. Ponieważ miasto słynie z projektów realizowanych z epickim rozmachem, np. Wysp Palmowych, nie ograniczono się wyłącznie do kopiowania. Przy 4-krotnie większym od oryginału Tadź Arabia (Taj Arabia) mają też powstać kosztowne rozwinięcia tematu. Na witrynie internetowej znajdują się informacje m.in. o suku czy ogrodach na terasach. Sercem przedsięwzięcia będzie 300-pokojowy pięciogwiazdkowy hotel, otoczony 7 budynkami o mieszanym przeznaczeniu. Wszystkie staną w Falconcity of Wonders (FCW), dubajskim konglomeracie replik siedmiu cudów świata i innych architektonicznych wyczynów ludzkości. Niby-mauzoleum spotka się tu nie tylko piramidami egipskimi, ale i z wieżą Eiffla, Wielkim Murem Chińskim czy krzywą wieżą z Pizy. Jak ujawnili deweloperzy, koszt budowy kompleksu ochrzczonego mianem Nowego Miasta Miłości to, bagatela, 1 mld dol. Jeśli wszystko pójdzie z planem, prace zakończą się w 4. kwartale 2014 r. Tadź Arabia jest oczywistym nawiązaniem do miłosnej symboliki Tadź Mahal, stąd pomysł, by znalazły się tam różne obiekty kojarzone z pięknem życia [...] i romansem. A wszystko w stylu architektonicznym dworu Mughal - opowiada Arun Mehra, prezes Link Global Group. Inwestorzy mają nadzieję, że Tadź Arabia stanie się nową światową mekką nowożeńców, przebijając pod względem atrakcyjności choćby Bali.
  24. Antropogeniczne zmiany klimatu mogą nie być współczesnym zjawiskiem. Celia Sapart z Uniwersytetu w Utrechcie twierdzi, że za czasów największej potęgi Imperium Rzymskiego oraz chińskiej dynastii Han do atmosfery trafiły znaczne ilości metanu. Dane z grenlandzkich rdzeni lodowych wskazują, że około 2000 lat temu doszło do zwiększenia emisji metanu, a jego podwyższony poziom utrzymywał się przez około 200 lat. Wzrost poziomu metanu w atmosferze ma prawdopodobnie związek z wylesianiem terenów przeznaczanych na potrzeby rolnictwa oraz z wykorzystywaniem węgla drzewnego. Imperium Rzymskie i dynastia Han emitowały dość dużo metanu w przeliczeniu na mieszkańca - stwierdzili naukowcy. Przed dwoma tysiącami lat na Ziemi mieszkało około 300 milionów osób. Powodowana przez ludzi emisja metanu była niewielka w porównaniu z obecną emisją, jednak wyraźnie widać wówczas wzrost. Spadek poziomu tego gazu rozpoczął się około roku 200, co zbiega się ze zmniejszaniem liczby mieszkańców Imperium Romanum i Chin. Odkrycie naukowców pracujących pod kierunkiem Sapart stoi w sprzeczności z założeniem, że antropogeniczne zmiany klimatu miały miejsce dopiero po rewolucji przemysłowej. Naukowcy z Holandii, Szwajcarii, Danii, USA i Francji odkryli, że także i później, w latach 800-1200 do atmosfery zaczęło trafiać więcej metanu. Zbiega się to w czasie ze średniowiecznym odradzaniem się gospodarki Europy. Zwiększająca się liczba ludności w Europie i Azji powodowała, że pod uprawy zajmowano kolejne tereny, więc i w tym przypadku emisja metanu mogła być spowodowana wylesianiem. Kolejny spadek stężenia gazu cieplarnianego mógł być wynikiem epidemii dżumy dzięsiątkującej ludność. Kolejny wzrost można zauwazyć na początku Małej Epoki Lodowcowej. Odzwierciedla on być może rosnącą liczbę ludzi po wygaśnięciu epidemii. Badenia rdzeni lodowych ujawniło, że koncentracja metanu wzrosła z 600 ppb (części na miliard) na przełomie er do ponad 700 ppb w 1800 roku. Obecnie wynosi ona 1800 ppb.
  25. W Gwatemali odkryto grobowiec królowej K'abel, uważanej za jedną na największych władczyń Majów z okresu klasycznego. Grobowiec znaleziono podczas wykopalisk w mieście El Peru-Waka'. O tym, że pochowano w nim wielką władczynię świadczy pojemnik z alabastru znaleziony w grobowcu. Pojemnik przedstawia głowę i ramiona starszej kobiety, które zostały wyrzeźbione tak, jakby z niego wychodziła. Na pojemniku wyryto cztery hieroglify świadczące o tym, że należał on do K'abel. Naukowcy wzięli pod uwagę również inne dowody, takie jak naczynia ceramiczne i napisy na steli znajdującej się poza grobowcem i uznali, iż rzeczywiście znaleźli miejsce spoczynku słynnej królowej. Odkrycie jest bardzo istotne z kilku względów. Nie tylko dlatego, że grób należy do znanej historycznej postaci. Klasyczna cywilizacja Majów to jedyna 'klasyczna' cywilizacja Nowego Świata. 'Klasyczna' w takim znaczeniu, że pozostawiła po sobie zarówno materiał archeologiczny, jak i świadectwa pisane - mówi profesor David Freidel z Washington University w Saint Louis. Wraz ze swoimi kolegami badał on rytualne miejsca w El Peru-Waka'. Odkrycie grobu nie było głównym celem prac. Jednak dzięki temu uczeni wiedzą, dlaczego świątynia, w której prowadzili wykopaliska, była tak ważna dla mieszkańców miasta. Znaczenia dodawał jej fakt, że pochowano tam wielką władczynię. K'abel uznawana jest za największą królową późnego okresu klasycznego. Wraz ze swoim mężem, królem K'inich Bahlamem rządziła przez co najmniej 20 lat (672-692). Była wojskowym gubernatorem królestwa Wak i nosiła tytuł Kaloomte, czyli Największy Wojownik, co oznacza, że była ważniejsza od męża.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...