Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Chińska firma Huawei ma coraz większe kłopoty w krajach Zachodu. Niedawno komisja amerykańskiego Kongresu stwierdziła, że przedsiębiorstwo ma kontaky z chińską armią i zarekomendowała ograniczenie jego działalności na terenie USA ze względów bezpieczeństwa. Teraz brytyjska komisja parlamentarna bada związki Huawei z British Telecom. Jeśli Brytyjczycy dojdą do podobnych wniosków co Amerykanie, zagrożona może być realizacja wielu inwestycji teleinformatycznych w Wielkiej Brytanii. Członkowie brytyjskiej komisji już od dawna otrzymują od służb wywiadowczych niepokojące sygnały. Pojawiają się informacje, że Hauwei ma bliskie związki z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą i że każda chińska firma jest podporządkowana chińskiemu rządowi - powiedział przewodniczący komisji ds. wywiadu i bezpieczeństwa Malcom Rifkind. W 2005 roku BT był pierwszą dużą europejską firmą, która podpisała z Huawei umowę o współpracy. Teraz Chińczycy są dużymi dostawcami sprzętu do jednych z największych przedsięwzięć telekomunikacyjnych. Działania przeciwko Huawei podjął już rząd Australii, który zabronił tej firmie dostaw sprzętu na potrzeby nowej ogólnokrajowej sieci światłowodowej. Także rząd Kanady rozważa wydanie zakazu uczestnictwa Huawei w rządowych projektach telekomunikacyjnych. Podobne działania podjemuje amerykańska Izba Reprezentantów. W USA Huawei nie ma silnej pozycji. Co innego w Wielkiej Brytanii, którą Chińczycy wykorzystali do rozpoczęcia ekspansji w całej Europie. Jeśli i brytyjska komisja parlamentarna podąży w ślady innych krajów, będzie to oznaczało poważny problem także dla British Telecom. Konieczne będzie bowiem wypowiedzenie zawartych umów, znalezienie innego dostawcy sprzętu oraz wymiana już zainstalowanych urządzeń.
  2. To, do kogo dzwonimy i jak długo rozmawiamy, zależy od pogody. Po przeanalizowaniu wzorców rozmów telefonicznych 1,3 mln użytkowników telefonów komórkowych z Portugalii psycholodzy z Uniwersytetu w Newcastle doszli do wniosku, że przy nieprzyjemnej pogodzie - gdy jest gorąco, wilgotno, zimno albo pada - wzrasta długość połączeń, ale ludzie kontaktują się z mniejszą liczbą osób, najczęściej z bliskimi przyjaciółmi i rodziną. "Fakt, że komórki stały się nieodłączną częścią życia wielu osób, daje naukowcom możliwość badania ludzkiego zachowania i dynamiki społecznej w takim zakresie, jak nigdy dotąd" - przekonuje dr Santi Phithakkitnukoon. Wraz z pogodą zmieniają się nastrój, zdrowie i poziom aktywności. Nasze badania sugerują, że uzależnienie od telefonów komórkowych również cechuje się meteowrażliwością. Odkryliśmy, że przy niekomfortowej z różnych względów pogodzie spada tendencja do dzwonienia do wszystko jedno kogo, ludzie rozmawiają za to dłużej z bliskimi znajomymi i rodziną (kontakty z szerszą siecią ulegają przycięciu). W ramach badań, których wyniki ukazały się w piśmie PLoS ONE, psycholodzy analizowali m.in. logowania do stacji bazowych. Rozmowy podzielono na 2 kategorie: 1) silnych i 2) słabych powiązań społecznych. Silne związki oznaczają ludzi, którzy są dla nas społecznie bliscy i których kręgi społeczne pokrywają się w dużej mierze z naszymi. Kluczem do tego nie jest długość rozmowy, ale rozmowy obustronne - to znaczy, jak często my dzwonimy do kogoś i, co najważniejsze, jak często ten ktoś oddzwania do nas. Skupiając się na dwustronnych pogaduszkach, możemy nie tylko wytypować silne i słabe więzy, ale i wyeliminować losowy szum, czyli np. rozmowy biznesowe, które niejednokrotnie bywają długie, ale nie są później odwzajemniane.
  3. Wstępne dane firmy analitycznej Gartner sugerują, że Lenovo sprzedało więcej pecetów niż HP i stało się największym na świecie producentem tego typu komputerów. W trzecim kwartale bieżącego roku chińska firma sprzedała 13,8 miliona maszyn, a HP - 13,55 miliona. Zdaniem Gartnera w osiągnięciu sukcesu pomogła Lenovo agresywna polityka cenowa. Innego zdania są analitycy IDC, którzy uważają, że HP utrzymało pozycję lidera. Twierdzą oni, że do amerykańskiej firmy należy 15,9% rynku, gdyż sprzedała ona 13,9 miliona komputerów, a do Lenovo 15,7% (13,8 miliona komputerów). Obie firmy analityczne są jednak zgodne co do tego, że Lenovo jest w ostatnim czasie jednym z najlepiej radzących sobie producentów pecetów. Z danych Gartnera wynika, że Lenovo to jedyna firma, która w III kwartale zwięĸszyła swoją sprzedaż w USA. Niezależnie od obecnej pozycji w rankingach, już wkrótce Lenovo będzie prawdopodobnie niekwestionowanym liderem wszelkich podobnych zestawień. IDC i Gartner zgadzają się też co do faktu, że w ciągu ostatniego kwartału światowy rynek pecetów zmniejszył się o ponad 8%. Przyczyną gorszej sprzedaży jest kryzys finansowy oraz rosnąca popularność tabletów.
  4. Testosteron jest męskim hormonem kojarzonym z agresją czy tendencją do podejmowania ryzyka. Ostatnie badania wykazały jednak, że sprzyja zachowaniom społecznym. Gdy mężczyznom podawano testosteron, kłamali rzadziej niż po zaaplikowaniu placebo (PLoS ONE). Naukowcy z Uniwersytetu w Bonn zebrali grupę 91 ochotników. Skórę 46 mężczyzn posmarowano żelem z testosteronem, a u 45 zastosowano preparat placebo. Następnego dnia endokrynolodzy sprawdzali, czy poziom hormonu we krwi przedstawicieli 1. grupy był rzeczywiście wyższy niż w grupie placebo. Jak wyjaśnia dr Matthias Wibral, ponieważ próba była podwójnie ślepa, ani badani, ani naukowcy nie wiedzieli, kto trafił do której grupy. Później schowani w boksach mężczyźni brali udział w prostej grze polegającej na rzucaniu kostkami. Im wyższy wynik, tym większa nagroda pieniężna. "Eksperymenty zaprojektowano w taki sposób, by dało się kłamać. Jako że panowie siedzieli w swoich przegródkach, nikt nie wiedział, czy wpisywali do komputera prawdziwy wynik, czy zawyżali punktację, aby wygrać więcej pieniędzy". Naukowcy mieli jednak sposób na określenie prawdomówności ochotników. Statystycznie prawdopodobieństwo wystąpienia wszystkich cyfr z kostki jest identyczne. Jeśli zatem pojawiało się nieprawdopodobnie dużo rekordów dotyczących wyższych wartości [tzw. outliers], mieliśmy wyraźną wskazówkę, że dana osoba oszukiwała. Gdy zespół porównał wyniki, okazało się, że ochotnicy z wyższym poziomem testosteronu kłamali rzadziej niż członkowie grupy kontrolnej. Uzyskane wyniki zadają kłam jednowymiarowemu podejściu, zakładającemu, że testosteron prowadzi do antyspołecznego zachowania - wyjaśnia prof. Armin Falk. Podejrzewa on, że testosteron może potęgować dumę i chęć wytworzenia pozytywnego obrazu siebie, a na tym tle kilka euro nie stanowi wystarczającej zachęty, by narażać na szwank poczucie własnej wartości.
  5. Kinect pozwala zamienić dowolną powierzchnię w ekran dotykowy. Profesorowie Niklas Elmqvist i Karthik Ramani z Purdue University opracowali technologię, która wykorzystuje Kinecta do precyzyjnego określenia położenia dłoni i poszczególnych palców. Ekran komputera symbolizowany jest przez dowolną powierzchnię, np. przez stół pokrytym białym papierem. Kamera widzi położenie dłoni, określa, którymi palcami dotknąłeś powierzchni, śledzi ruchy dłoni i potrafi określić, czy więcej niż jedna osoba pracuje w tym samym czasie - mówi uczony. Profesor Elmqvist dodaje: możemy wyizolować poszczególne części dłoni lub palca i oszacować, jak daleko od powierzchni się znajdują. Wiemy, kiedy palec dotknął powierzchni. Obecnie technologia obu uczonych określa pozycję dłoni z 98-procentową dokładnością. Trwają prace nad zwiększeniem precyzji działania.
  6. Naukowcy z Senckenberg Research Institute we Frankfurcie odkryli w zachodniej Panamie nowy gatunek węża. Nadana mu nazwa, Sibon noalamina, jest swego rodzaju protestem przeciwko zniszczeniom związanym z górnictwem i wylesieniem, bo po hiszpańsku "no a la mina!" znaczy "nie dla kopalni!". Niemcy zdecydowali się na znaczącą ekologicznie nazwę, by zwrócić uwagę na fakt, że działania ludzi zagrażają habitatowi nieszkodliwego ślimakożernego węża. W podobnej sytuacji znajdują się zresztą inne gatunki płazów i gadów, odkrywane w regionie w ciągu kilku ostatnich lat. Choć na pierwszy rzut oka S. noalamina przypomina innego ślimakożernego węża, herpetolodzy dość szybko doszli do wniosku, że mają do czynienia z nieznanym gatunkiem. Trzy egzemplarze, które schwytaliśmy w górskich lasach deszczowych zachodniej Panamy podczas wypraw naukowych w latach 2008-10, różnią się wyraźnie od wszystkich znanych węży, zwłaszcza pod względem cech łusek - zaznacza Sebastian Lotzkat. Jak wszyscy reprezentanci rodzaju Sibon, S. noalamina żywi się ślimakami, także nagimi. Nie pogardzi jednak również dżdżownicami czy skrzekiem. Ważne, by pokarm był miękki. W samoobronie wąż nie gryzie, ale bazuje na mimikrze. Ponieważ jego ciało pokrywają czarne i białe pasy, przypomina on jadowite koralówki. S. noalamina to endemit, zamieszkuje wyłącznie pasmo górskie Serranía de Tabasará w regionie autonomicznym Ngöbe-Buglé. Skrajne ubóstwo Indian w znacznym stopniu przyczynia się do najwyższego w Panamie wskaźnika wylesienia. W samych latach 90. wycięto ponad 1/5 tutejszych lasów. Jeśli doda się do tego zainteresowanie kompanii wydobywczych różnymi złożami, np. miedzi w rejonie Cerro Colorado, przyszłość miejscowych zwierząt nie rysuje się w różowych barwach. Serranía de Tabasará to słabo poznany, oby tylko na razie, ośrodek bioróżnorodności. Jako że ludność comarki jest całkowicie uzależniona od jej bogactw naturalnych, pozostaje mieć nadzieję, że dzięki współpracy na wszystkich szczeblach uda się zapobiec katastrofie...
  7. Zespół profesora Mike'a Stilmana z Georgia Institute of Technology (Gatech) otrzymał z Office of Naval Research grant w wysokości 900 000 dolarów, który ma posłużyć do stworzenia cybernetycznej wersji MacGyvera. Naszym celem jest stworzenie robota zachowywującego się jak MacGyver, bohater popularnego serialu z lat 80., który rozwiązywał skomplikowane problemy i uciekał przed niebezpieczeństwami, wykorzystując w tym celu przedmioty codziennego użytku, jakie znajdował w pobliżu - mówi profesor Stilman. Współczesne roboty, gdyby znalazły się np. w płonącym pokoju z zamkniętymi drzwiami, nie potrafiłyby sobie poradzić. Zadaniem naukowców z Gatech jest zbudowanie robota, który będzie rozpoznawał przedmioty codziennego użytku, znał ich funkcje i na tej podstawie będzie zdolny do użycia ich w celu rozwiązania problemu. Ich badania będą bazowały na wcześniejszych pracach profesora Stilmana, który nauczył robota rozpoznawać przedmioty i przesuwać je tak, by dostać się z punktu A do punktu B. To spore wzywanie, gdyż istnieje duża różnica pomiędzy odsuwaniem obiektów z drogi, a wykorzystywaniem obiektów do utorowania sobie drogi. Specjaliści zajmujący się motoryką robotów wykorzystują systemy wizyjne, które pozwalają na zlokalizowanie obiektów i zaplanowanie bezkolizyjnego przejścia. Jednak te systemy nie dostarczają żadnych informacji o funkcji obiektów - wyjaśnia Stilman. Profesor chce stworzyć algorytm, który pozwoli urządzeniu na zlokalizowanie obiektu, określenie potencjalnych sposobów jego wykorzystania i stworzenie z niego prostej maszyny umożliwiającej osiągnięcie celu. Robot powinen np. wykorzystać krzesło, by dosięgnąć wysoko położony obiekt czy budować dźwignie i kładki z dostępnych przedmiotów. Musi zatem posiadać podstawowe informacje o właściwościach mechanicznych różnych przedmiotów. Profesor Stilman będzie współpracował z Patem Langleyem, dyrektorem Institute for the Study of Learning and Expertise, uznawanym za jednego z pionierów technologii uczenia maszyn oraz Dongkyu Choiem, profesoraem z Wydziału Inżynierii Kosmicznej i Lotniczej University of Kansas.
  8. Uwaga osób zainteresowanych Wikileaks i ujawnionymi amerykańskimi dokumentami skupia się głównie na Julianie Assange'u. Tymczasem trwa batalia sądowa jedynego oskarżonego w tej sprawie, Bradleya Manninga. Organizacja Center for Constitutional Rights domaga się, by proces Manninga był bardziej jawny niż obecnie. Większość materiałów z przewodu sądowego nie jest udostępnianych opinii publicznej. Nie ujawniono żadnych zapisów z posiedzeń, żadnych sądowych postanowień, nawet dokumenty oskarżenia nie zostały udostępnione. Tego typu dane są publicznie dostępne w sądach cywilnych. Dlatego też CCR chce, by były one jawne i w tym procesie. Żądania organizacji oddaliła najpierw prowadząca sprawę sędzia Denise Lind, a następnie wojskowy sąd apelacyjny (Army Court of Criminal Appeals). Sprawa trafiła więc do Sądu Apelacyjnego ds. Sił Zbrojnych (U.S. Court of Appeals for the Armed Forces). W przeciwieństwie do poprzednich sądów sędziami są nie oficerowie, a cywile, chociaż zwykle mają oni za sobą karierę wojskową. CCR, domagając się większej jawności procesu Manninga powołuje się na Pierwszą Poprawkę. Ograniczenie informacji nie tylko stanowi naruszenie Pierwszej Poprawki i prawa zwyczajowego, ale podważa legalność tego niezwykle ważnego procesu - argumentuje organizacja. Prokuratorzy wojskowi twierdzą, że Pierwsza Poprawka nie została naruszona, a jeśli CCR czy inna ogranizacja chce dostępu do konkretnych dokumentów, może się o nie zwrócić na podstawie ustawy FOIA (Freedom of Information Act). Proces Manninga rozpocznie się w lutym przyszłego roku.
  9. Dyskusja na temat mechanizmu Do Not Track (DNT) przekroczyła granice absurdu. Przez długi czas toczyła się dość spokojnie, do czasu, aż Microsoft postanowił zaimplementować w Internet Explorerze domyślnie włączony DNT. Odpowiedź na pytanie, czym jest mechanizm DNT okazuje się niezwykle skomplikowana. Wydawać by się mogło, że użytkownik, który go wykorzystuje, daje witrynie internetowej do zrozumienia, że nie życzy sobie, by zbierała o nim jakiekolwiek informacje. I rzeczywiście, większość konsumentów, tak postrzega ten mechanizm. Badania przeprowadzone przez Berkeley Center for Law and Technology wykazały, że 60% uważa, iż powinien on oznaczać, że użytkownik nie życzy sobie zbierania informacji na jego temat. Kolejne 20% sądzi, że to mechanizm, który powinien blokować wyświetlanie wszelkich reklam. Natomiast 14% stwierdziło, że DNT oznacza, iż nie powinny pojawiać się reklamy bazujące na informacjach o użytkowniku. Z punktu widzenia branży reklamowej sprawa nie wygląda jednak tak prosto. Generalnie ostro sprzeciwia się ona pomysłowi Microsoftu i zapowiada, że będzie ignorowała mechanizm DNT w Internet Explorerze. Organizacja Digital Advertising Alliance (DAA) twierdzi, że włączony przez maszynę DNT nie reprezentuje wyboru użytkownika, to wybór producenta przeglądarki. Jednak najbardziej kuriozalne stwierdzenia znajdziemy na stronach W3C, gdzie toczy się dyskusja nad mechanizmem DNT. W jednym z wątków dyskusji zaproponowano, by z działania DNT wyłączyć... zbieranie danych do celów marketingowych. Propozycję taką wysunął przedstawiciel organizacji Direct Marketing Association, która jest jednym z członków DAA. Uzasadniając swoją propozycję, napisał: Marketing jest paliwem świata. Jest tak amerykański jak szarlotka i dostarcza konsumentom odpowiednich informacji o produktach, które mogą ich interesować. DNT powinien pozwalać na działania marketingowe, gdyż są one jedną z najważniejszych wartości społeczeństwa obywatelskiego. Wzmacniają demokrację, wolność słowa i - co obecnie szczególnie ważne - tworzą miejsca pracy. Są tak istotne dla społeczeństwa jak ochrona przed defraudacją i ochrona numeru IP. [...] Reklamy to po prostu oferty. Uzytkownik może na nie nie odpowiadać. [..] Ci użytkownicy, którzy nie chcą być śledzeni w celach marketingowych, mogą skorzystać z działającego od 2 lat mechanizmu stworzonego przez DAA.
  10. Lodówkę aktywowaną uśmiechem mogli wymyślić tylko Japończycy. Jak tłumaczą wynalazcy z Uniwersytetu Tokijskiego, ich Licznik Szczęśliwości (HappinessCounter) to realizacja spostrzeżenia psychologa i filozofa Williama Jamesa, że nie śmiejemy się, bo jesteśmy szczęśliwi, lecz jesteśmy szczęśliwi, bo się śmiejemy. Hitomi Tsujita i Jun Rekimoto podkreślają, że ludzie mieszkający sami często nie zdają sobie sprawy, że mają obniżony nastrój. HappinessCounter wykrywa, że człowiek się uśmiecha i reaguje na to wyświetleniem emotikonu oraz sygnałem dźwiękowym. Na system składają się m.in. aparat cyfrowy i oprogramowanie do rozpoznawania uśmiechu. Kiedy człowiek podchodzący do lodówki jest smutny albo zły, za drzwi trzeba mocno pociągnąć. Gdy urządzenie wykryje uśmiech, "sezam" otwiera się gładko. Zachwalając skuteczność swojego rozwiązania, Japończycy prezentują wyniki testów. Na fotografii z 1. dnia widnieje mężczyzna próbujący wyglądać na zadowolonego, a na zdjęciu z dnia 10. widać już osobę z twarzą rozciągniętą w szerokim uśmiechu. O tym, że nie chodzi wyłącznie afekt ojcowski, świadczy fakt, że HappinessCounter przyznano 2012 Good Design Award. Akademicy z Kraju Kwitnącej Wiśni uważają, że ich rozwiązanie sprawdzi się nie tylko w sprzętach codziennego użytku, ale również w miejscach pracy. By jeden niezadowolony nie zniweczył pracy całego zespołu, HappinessCounter można by umieścić na drzwiach do pokoju konferencyjnego. Do środka dostaliby się wtedy wyłącznie uśmiechnięci.
  11. Śniadanie wydaje się najważniejszym posiłkiem nie tylko u ludzi, ale i u psów. Wytrenowane czworonogi osiągają bowiem lepsze rezultaty w szukaniu po porannym posiłku niż na czczo. Naukowcy z University of Kentucky przeprowadzili eksperymenty, z których wynika, że pół godziny po posiłku trafność wyszukiwania jest u psów wyższa niż podczas działań prowadzonych z pustym żołądkiem. Przed przystąpieniem do wyszukiwania pokarmu dr Holly Miller i Charlotte Bender kazały psom przez 10 min wykonywać komendę "usiądź i zostań". Wcześniejsze studium Miller wykazało bowiem, że zadania na samokontrolę obniżają u psów poziom energii, a także zdolność wykonania innych zadań. Podczas eksperymentu psy zjadały posiłek zaspokajający połowę spoczynkowego wydatku energetycznego (ang. resting energy requirements, RER). Zdolność wyszukiwania schowanej przekąski - po demonstracji smakołyk zamykano w jednym z sześciu kontenerów - oceniano po upływie 30 i 90 min od śniadania. Pół godziny po jedzeniu i 10 min po odwołaniu komendy "siad" psy szukały lepiej niż na czczo. Podobnych różnic nie zaobserwowano podczas testów organizowanych 90 min po posiłku. Autorki artykułu opublikowanego na łamach Behavioural Processes uważają, że ze względu na odmienność diety dzikie psowate reagują inaczej od psów domowych i drobna przekąska nie robi im aż takiej różnicy. Psy polegają na diecie obfitującej w węglowodany [taki jest skład dostępnych w handlu karm], przez co ich mózgi stają się bardziej zależne od glukozy; wahania poziomu cukru silniej na nie oddziałują. W upolowanym mięsie nie ma zbyt dużo węglowodanów, występuje zaś sporo tłuszczu. Wskutek tego mózg np. wilka przełącza się na wtórne źródło energii: ciała ketonowe (są one pośrednimi metabolitami przemian tłuszczów). Ketoza wiąże się z ograniczeniem wahań ilości paliwa dla neuronów. To dlatego wilki i kojoty są mniej impulsywne i bardziej uważne. Kontrola zachowania zaczyna jednak zawodzić, gdy psowatym zagląda w oczy głód...
  12. Sędzia Michael Baylson z Pennsylvania District Court orzekł, że konieczne jest przeprowadzenie osobnego procesu sądowego, który ma rozstrzygnąć, czy na podstawie adresu IP można określić osobę winną naruszenia praw autorskich. Decyzja sędziego ma związek z licznymi masowymi pozwami złożonymi przez producenta filmów pornograficznych Malibu Media. Firma złożyła już 349 pozwów, w tym 43 w samej Pennsylvanii. W jednej ze spraw pięciu podejrzanych sprzeciwiło się ujawnieniu przez dostawcę internetu ich danych, argumentując, że Malibu Media chce w ten sposób wymusić ugodę. Oskarżeni twierdzą, między innymi, że BitTorrent nie działa w taki sposób jak sugeruje powód oraz że fakt, iż ktoś jest klientem dostawcy internetu nie oznacza, że naruszył on prawa autorskie, gdyż technologia daje dostęp do adresu IP osobom, które nie są subskrybentami - napisał w uzasadnieniu sędzia Baylson. Innymi słowy, jak argumentują pozwani, nie ma powodu, by przypuszczać, że subskrybent jest tą osobą, która wykorzystała serwis BitTorrent do pobrania materiału chronionego prawem autorskim - dodał sędzia. Dlatego też zdecydował, że w osobnym procesie należy stwierdzić, czy po samym adresie IP można zidentyfikować osobę naruszającą prawo. Spory o to, czy na postawie samego adresu IP można zidentyfikować sprawcę trwają przed sądami wielu krajów. Być może, przynajmniej w USA, sprawa ta zostanie w niedługim czasie ostatecznie rozstrzygnięta.
  13. Wcześniejsze badania powiązały fizyczną atrakcyjność z sukcesem odnoszonym w wielu dziedzinach, np. w pracy (niepoślednią rolę wydaje się w tym odgrywać efekt aureoli). Jest jednak wyjątek od tej reguły: sprawa sądowa dotycząca przemocy domowej i zabicia oprawcy. Gdy działającą w samoobronie jest atrakcyjna kobieta, ocenia się ją jako bardziej winną. Antonio Herrera, Inmaculada Valor-Segura i Francisca Expósito z Uniwersytetu w Granadzie wymyślili na potrzeby studium dwa scenariusze postępowania sądowego. W obu oskarżona o zabicie swojego męża kobieta broniła się, argumentując, że była ofiarą długotrwałej przemocy domowej, a zatem zabijając małżonka, działała w samoobronie. Pojawiała się jednak pewna różnica: w jednym z opisów podsądna wpisywała się w stereotyp ofiary, a w drugim nie. W ten sposób połowa uczestniczących w eksperymencie oficerów policji czytała opowieść, której bohaterka była młoda, [...], wyniszczona fizycznie i delikatna, miała dzieci i pozostawała zależna finansowo od partnera. Reszta zapoznawała się z historią, w której kobieta, konsultantka finansowa, była bezdzietna i zamężna od 10 lat. Podczas procesu zawsze dobrze się ubierała, a jej kontakty z sędzią i prawnikami odznaczały się rezolutnością i spokojem. Psycholodzy poprosili badanych, by wcielili się w rolę członków ławy przysięgłych. Ich zadanie polegało na ocenie wiarygodności, odpowiedzialności i kontroli sytuacyjnej. Wyniki pokazały, że stykając się z niestereotypową kobietą [...], ochotnicy przypisywali jej większą kontrolę nad sytuacją, co w kategoriach prawnych przekłada się na wyższy stopień winy. Drugą zmienną powiązaną z ferowanymi wyrokami okazał się poziom seksizmu badanych. Osoby, które zdobyły więcej punktów w skali wrogiego oceniania, także przypisywały oskarżonej większą kontrolę nad sytuacją. Przed przystąpieniem do studium naukowcy zebrali grupę 169 oficerów Fuerzas de Seguridad del Estado z różnych części Hiszpanii. Większość próby stanowili mężczyźni (153).
  14. Jeszcze w bieżącym miesiącu na rynek ma trafić tablet Surface. Mimo iż urządzenie Microsoftu spotkało się ze sporym zainteresowaniem i zebrało pochwały za projekt, jego wypromowanie może okazać się bardzo trudne. Dużo będzie bowiem zależało od ceny, a, jak uważają analitycy, koncern z Redmond nie będzie mógł swobodnie jej ustalać. Sameer Singh z firmy Finvista Advisors postanowił policzyć, jaka może być cena urządzenia Surface RT. Na podstawie kosztu podzespołów Singh twierdzi, że cena cześci dla 32-gigabajtowej wersji tabletu wyniesie 299 dolarów. Do tego doliczył 10 USD kosztów produkcji. Zdaniem Singha Microsoft wyceni tablet na 399-499 dolarów, co pozwoli mu na osiągnięcie marginesu zysku rzędu 23-38 procent. Jednak, jak zauważa Singh, dla koncernu z Redmond ważny jest nie tyle zysk, co stosunki łączące go z producentami sprzętu elektronicznego. Microsoft nie będzie mógł zrezygnować z zysku czy wręcz sprzedawać Surface'a poniżej kosztów. Koncern znajdzie się bowiem pod olbrzymią presją swoich partnerów, którzy będą domagali się, by tablet kosztował nie mniej niż ich własne analogiczne urządzania. Tym bardziej, że Microsoft ma nad swoimi partnerami zasadniczą przewagę - pobiera od nich opłaty za każdą z licencji Windows, zatem nawet przy tej samej cenie urządzenia ich zysk jest mniejszy. Sigh ocenia zatem, że podobne do Surface'a urządzenia będą sprzedawane w cenie 300-350 dolarów. By zadowolić swoich partnerów Microsoft będzie musiał, jego zdaniem, wycenić Surface'a RT na 399-499 USD. Znacznie droższy będzie Surface korzystający z procesorów Intela i 64 gigabajtów pamięci. Sama cena podzespołów wyniesie około 629 dolarów, więc przy 30-procentowym marginesie zysku tablet zostanie wyceniony na około 899 USD. Jeśli Microsoft rzeczywiście wyceni tablet tak, jak prognozuje Sigh, będzie mu niezwykle trudno konkurować z iPadem. Tablet Apple'a ma bowiem bardzo silną pozycję na rynku, a koncern z Cupertino może liczyć na rzesze wiernych fanów. Do premiery Surface'a pozostało nieco ponad 2 tygodnie, a Microsoft wciąż nie zdradził jego ceny.
  15. Naukowcy z madryckiego Uniwersytetu Karola III, którzy pracują nad projektem E-SAVE, opracowali system elektronicznego nadzoru, w ramach którego pojazdy na drodze będą pilnowały, by nikt nie przekraczał dozwolonej prędkości. System składa się z trzech elementów. Pierwszy pozwala na złożenie automatycznego raportu o pojeździe łamiącym przepisy. Drugi nakłada grzywnę i informuje o tym pirata drogowego. Trzeci umożliwia ukaranemu zebranie informacji, które miałyby posłużyć jego obronie. Wszystko odbywa się w czasie rzeczywistym, zatem kierowca łamiący przepisy zostanie na bieżąco poinformowany o mandacie, co, zdaniem autorów pomysłu, będzie miało silny pozytywny efekt edukacyjny. Jednocześnie taki kierowca będzie mógł zebrać dane o swojej jeździe, by ewentualnie udowodnić, że nie popełnił wykroczenia. Całość będzie działała dzięki czujnikom umieszczonym zarówno przy drodze jak i w samochodach. Hiszpańscy naukowcy chcą w ciągu najbliższych miesięcy rozpocząć testy swojego systemu.
  16. Dotąd sądzono, że sprawność, z jaką wrona brodata (Corvus moneduloides) posługuje się narzędziami, to przejaw wyłącznie inteligencji. Teraz okazuje się, że ptaki te wiele zawdzięczają dwóm fizycznym cechom: niezwykle szerokiemu dwuocznemu polu wiedzenia i prostemu dziobowi. Wrony brodate używają narzędzi, by wyciągnąć larwy z wnętrza gałęzi. Posługują się również metanarzędziami: za pomocą jednego narzędzia tak zmieniają inne, żeby osiągnąć cel. Co ciekawe, są w stanie korzystać z materiałów niewystępujących w środowisku naturalnym. Jolyon Troscianko i prof. Graham Martin z Uniwersytetu w Birmingham zbadali 6 gatunków z rodziny krukowatych (Corvidae). Okazało się, że dla wron brodatych maksymalny kąt dwuocznego pola widzenia wynosił aż 61 stopni, a w przypadku reszty poniżej 50 stopni. Aby stwierdzić, jak C. moneduloides wykorzystują swoje szerokie dwuoczne pole widzenia, Troscianko schwytał trzy dzikie okazy i pozwolił, by próbowały wyłuskać pożywienie z dna specjalnej tuby. Wewnątrz znajdowała się kamera na podczerwień. W ten sposób ujawniono, że C. moneduloides trzymają narzędzie w czubku dzioba, a koniec bliższy głowie opierają o policzek tuż pod okiem. Dzięki temu chwyt jest pewny, a drugi koniec unosi się do sektora objętego dwuocznym polem widzenia. Pozwala to na dokładne pozycjonowanie dzioba (i narzędzia) w czasie dłubania. Prosty dziób to wyjątkowa cecha, bo u większości krukowatych rogowa osłona wydłużonej górnej szczęki jest zagięta, zwłaszcza na czubku. Przez to narzędzia musiałyby być trzymane pod niewygodnymi kątami. Dysponując zdjęciami i danymi, naukowcy nie mogli nie postawić sobie pytania, czy gdyby pozostałe krukowate miały podobną czaszkę, osiągnęłyby analogiczną maestrię w zakresie posługiwania się narzędziami (innymi słowy: czy przeszkodą jest budowa głowy, a nie niedobory inteligencji)? Oczywiście dywagowaliśmy, że tak właśnie jest, ale trudno byłoby to udowodnić - podkreśla Martin. Dzięki dłoniom ludzie bez problemu mogą umieszczać narzędzia w linii wzroku (ręce poruszają się niezależnie od oczu). Korzystające z narzędzi ptaki napotykają na więcej trudności, ponieważ dzierżą narzędzia w dziobie. Wyobraźmy sobie, że mamy oczy na dłoniach, w których trzymamy śrubokręt. Nasze badania pokazały, że kształt dzioba i szerokie obuoczne pole widzenia wron brodatych pozwalają przejść nad tymi problemami do porządku dziennego [...] - podsumowuje dr Jackie Chappell.
  17. Ford Motor Company zaprezentował maskę przednią z włókna węglowego. Ma ona obniżyć wagę samochodu, a zatem zmniejszyć spalanie. Prototypowa maska waży o ponad 50% mniej niż standardowa stalowa. Bardzo ważny jest fakt, że jej wytwarzanie jest wystarczająco szybkie by wdrożyć ją do masowej produkcji samochodów. Nie jest tajemnicą, że zmniejszenie wagi pojazdu może znacząco zmniejszyć spalanie, ale dotychczas nie udało się opracować procesu wystarczająco szybkiej produkcji części samochodowych z włóknem węglowym. Dzięki współpracy, w ramach projektu Hightech.NRW, z ekspertami z dziedziny materiałoznawstwa, Ford rozwija technologię umożliwiającą opłacalną produkcję komponentów z włókna węglowego - oświadczyła Inga Wehmeyer z Forda. Włókno węglowe jest pięciokrotnie bardziej wytrzymałe od stali, dwukrotnie bardziej sztywne, a jednocześnie o dwie trzecie lżejsze. Dzięki niemu i podobnym materiałom Ford chce, by jego przeciętny pojazd był do końca dekady nawet o 340 kilogramów lżejszy niż obecnie. Są dwa sposoby na zmniejszenie zużycia energii przez pojazd. Można zwiększać efektywność zamiany paliwa na energię kinetyczną oraz zmniejszać obciążenie silnika. Ford mierzy się z problemem efektywności konwersji paliwa poprzez zmniejszanie silników z technologią EcoBoost i prace nad silnikami elektrycznymi, a jednocześnie pracuje nad redukcją masy i poprawieniem aerodynamiki, co pozwala na zmniejszenie obciążenia silnika - mówi Paul Mascarenas, prezes ds. technicznych Forda.
  18. Sony Music Entertainment Japan ogłosiło, że w grudniu bieżącego roku na rynek trafią płyty Blu-spec CD. Wbrew nazwie, nośniki takie mają więcej wspólnego z tradycyjną płytą CD niż Blu-ray. Będą odczytywane, jak inne CD, za pomocą czerwonego lasera. Wyraz "blu" w nazwie wziął się z procesu produkcyjnego, podczas którego wykorzystywany jest niebieski laser. Jest on 10-krotnie bardziej precyzyjny od wcześniej stosowanych metod, a dzięki wykorzystaniu tego samego materiału, jaki stosowany jest w płytach Blu-ray, nowe nośniki CD będą charakteryzowały się 50% redukcją zakłóceń podczas odczytu. Sony zapewnia, że jakość dźwięku z Blu-spec CD będzie bliska jakości dźwięku z płyty-matki.
  19. Nanomateriał z wyciągiem z lukrecji można wykorzystać do ochrony biologicznych komponentów urządzeń medycznych oraz implantów podczas sterylizacji. Jak tłumaczy Joachim Koch z Instytutu Badań Biomedycznych we Frankfurcie nad Menem, coraz częściej w implantach/urządzeniach medycznych wykorzystuje się farmakologicznie aktywne białka, przeciwciała i inne biomolekuły. Sterylizacja za pomocą promieniowania beta lub gamma albo toksycznego tlenku etylenu (oksiranu) może je uszkodzić. Procedury te prowadzą do wysokiego transferu energii i zmiany zwinięcia białek (które przypisuje się m.in. utracie wiązań wodorowych czy przesunięciu ładunków). Połączenie promieniowań beta i gamma, tlenu oraz wody ułatwia powstawanie szkodliwych rodników tlenowych. Z drugiej jednak strony posługiwanie się niesterylizowaną aparaturą czy implantami oznacza spore ryzyko zakażenia. Istotnym składnikiem nanopowłoki niemiecko-austriackiego zespołu jest kwas glicyryzynowy z korzenia lukrecji gładkiej. W przeciwieństwie do innych metod stabilizujących, w tym przypadku nie uciekano się do pomocy cukrów, alkoholi cukrowych czy białek, które mogą interferować z aktywnością biologiczną urządzenia, nie zapobiegając przy tym denaturacji białek w czasie sterylizacji. Zamiast tego roztwór NC (od ang. nano-coating) zawiera biokompatybilne małe cząsteczki i kwas glicyryzynowy, które po wysuszeniu tworzą na powierzchni ochronną warstwę. Akademicy przetestowali nanopowłokę, sprzęgając i stabilizując przeciwciała na porowatej powierzchni poliuretanowej. Tego rodzaju system można wykorzystać w roli implantu terapeutycznego, ograniczającego stan zapalny wywołany nadpobudliwością układu odpornościowego poważnie chorych osób. Okazało się, że po potraktowaniu promieniowaniem ani nanopowłoka, ani białka nie ulegały uszkodzeniu, a aktywność urządzenia zostawała zachowana (mimo zastosowania napromienienia próbek dawką ≥ 25 kGy, utrzymano zarówno strukturalną, jak i funkcjonalną integralność przeciwciał). Receptura nanopowłoki może teraz być wdrożona przy produkcji ulepszonych urządzeń biofunkcjonalizowanych, np. implantów kości, stentów naczyniowych czy pokryć ran [...] - podsumowuje Koch.
  20. Specjaliści z Newcastle University i Microsoft Research Cambridge opracowali niewielki zakładany na nadgarstek aparat, który śledzi ruchy placów i dłoni, pozwalając na zdalne sterowanie dowolnym urządzeniem za pomocą gestów. Wynalazek o nazwie "Digit" nie jest zależny od żadnych zewnętrznych podzespołów, jest więc całkowicie przenośny. To oznacza, że użytkownik nie jest przywiązany do konkretnego miejsca. Może wykorzystywać go do sterowania różnymi urządzeniami w różnych pokojach, czy nawet poza miejscem zamieszkania - mówi David Kim, doktorant z Newcastle. Prototyp, który zostanie zaprezentowany podczas 25th Association for Computing Machinery Symposium on User Interface Software and Technology, wykorzystuje kamerę na podczerwień, podczerwony generator linii laserowej, źródło światła podczerwonego oraz żyroskop i akcelerometr. Taki zestaw pozwala na precyzyjne odzworowanie ruchów dłoni i sterowanie różnymi urządzeniami - od konsoli do gier, poprzez telewizor, po znajdujący się w kieszeni telefon komórkowy. Jednym z najważniejszych elementów "Digita" jest procesor przetwarzający odbierane sygnały w czasie rzeczywistym. Są one zbierane z kluczowych regionów dłoni, w tym z końców palców i ich dolnych części. Naukowcom udało się stworzyć modele matematyczne, które pozwoliły na dokładnie odzworowanie pozycji dłoni na podstawie zaledwie pięciu punktów. Najpierw musieliśmy zrozumieć sposób działania naszych dłoni, zanim mogliśmy przełożyć to na odpowiednie wzory matematyczne. Spędziliśmy wiele godzin gapiąc się na nasze palce, przeczytaliśmy dziesiątki opracowań naukowych dotyczących właściwości biomechanicznych ludzkich dłoni. Próbowaliśmy skorelować te pięć punktów z całą złożonością ruchów wykonywanych przez dłoń. Każdy z modeli kinematycznych musieliśmy tworzyć trzy lub cztery razy, zanim udało się nam otrzymać właściwy model - mówi Shahram Izadi, jeden z członków zespołu badawczego. Na początku nasza wirtualna dłoń często przestawała działać. To było dla nas trudne. Pewnego dnia radykalnie uprościliśmy model matematyczny i nagle zaczęła się ona zachowywać jak prawdziwa ludzka dłoń - dodaje David Kim. "Digit" został z całości zbudowany z łatwo dostępnych podzespołów.
  21. Amerykańscy paleontolodzy odkryli unikatowy bursztyn, w którym na wieki utrwaliła się scena z ery dinozaurów. Nie trzeba się specjalnie przyglądać, by stwierdzić, że sfosylizowany pająk atakuje ofiarę, która we wczesnej kredzie (97-110 mln lat temu) schwytała się w jego sieć. W prehistorycznej żywicy z doliny Hukawng w Birmie, w dodatku na tej samej pajęczynie, został również zatopiony dorosły samiec. Zespół podkreśla, że to najstarszy dowód dokumentujący zachowania społeczne u pająków. Co prawda nadal występują one u niektórych gatunków, ale są dosyć rzadkie. Większości pająków życie upływa w samotności, często zdarzają się akty kanibalizmu. Samce nie mają oporów, by pożywić się młodocianymi osobnikami. Młody pająk [z gatunku Geratonephila burmanica] zamierzał schrupać posiłek w postaci pasożytniczej błonkówki [Cascoscelio incassus]. [Miał jednak pecha, bo] nigdy do tego nie doszło - podkreśla George Poinar junior, emerytowany profesor zoologii z Uniwersytetu Stanowego Oregonu. Samiec błonkówki nagle znalazł się w sieci [w bursztynie zachowało się 15 nietkniętych włókien pajęczego jedwabiu]. To najgorszy z możliwych koszmarów, który w zaistniałej sytuacji nie ma końca. Owad patrzył na przygotowującego się do ataku pająka, gdy nadpłynęła kropla żywicy i wszystkich zalała. Zarówno błonkówka, jak i pająk należą do wymarłych rodzajów.
  22. Wiele wskazuje na to, że mężczyźni, którzy lubią pomidory - czy generalnie pokarmy z przeciwutleniaczem likopenem - ograniczają za pomocą swojej diety ryzyko wystąpienia udaru. Fińscy akademicy wykorzystali dane 1031 mężczyzn w wieku od 46 do 55 lat, którzy brali udział w Kuopio Ischaemic Heart Disease Risk Factor Study. Jouni Karppi z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii i jego zespół badali krew ochotników pod kątem stężenia 5 substancji: likopenu, alfa - beta-karotenu oraz witamin A i E. Okazało się, że w ciągu 12 lat w 259-osobowej grupie z najwyższym poziomem likopenu (w 4. kwartylu) odnotowano 11 udarów, w porównaniu do 25 w 258-osobowej grupie z najniższym stężeniem przeciwutleniacza (1. kwartyl). Gdy uwzględniono inne czynniki, które mogą wpływać na ryzyko udaru, np. wiek, palenie, wysokie ciśnienie i cukrzycę, ryzyko w grupie z wysokim likopenem nadal było o 55% niższe (w przypadku udaru niedokrwiennego okazało się nawet o 59% mniejsze). Komentatorzy doniesień z pisma Neurology podkreślają jednak, że na razie mamy do czynienia z korelacją, a nie związkiem przyczynowo-skutkowym. Nie da się też wykluczyć sytuacji, że u mężczyzn z 4. kwartyla działa dodatkowy, nieuwzględniony przez naukowców czynnik. Choć pomidory są popularnym i obfitym źródłem likopenu, ponieważ nie określano ogólnych nawyków żywieniowych, nie wiadomo, jakie pokarmy były w rzeczywistości źródłem przeciwutleniacza. Poza tym, że jest przeciwutleniaczem, likopen ma kilka innych właściwości, które zapewniają mu poczesne miejsce wśród substancji o działaniu prozdrowotnym. W kontekście udarów szczególnie istotne wydaje się zmniejszanie przez barwnik zdolności złego cholesterolu LDL do tworzenia blaszek miażdżycowych. Poza tym hamuje on powstawanie skrzeplin.
  23. Wystrzelenie rakiety Falcon 9 z kapsułą Dragon przebiegło pomyślnie dla NASA, ale nie do końca pomyślnie dla firmy SpaceX, właściciela rakiety i kapsuły. Awaria jednego z silników spowodowała, że Falcon 9 nie wypełnił drugiego ze swoich zadań. Nie udało się wynieść na odpowiednią orbitę komercyjnego satelity firmy Orbcomm. Plan lotu przewidywał, że po odłączeniu się Dragona od rakiety nośnej, Falcon odpali silnik drugiego stopnia, dzięki czemu na orbitę trafi wspomniany satelita. Jednak z powodu ścisłych reguł bezpieczeństwa narzuconych przez NASA wyniesienie satelity okazało się niemożliwe. W 79. sekundzie lotu komputer pokładowy wykrył, że w jednym silników nastąpił gwałtowny spadek ciśnienia. Silnik został wyłączony. Wiadomo, że nie eksplodował, gdyż SpaceX otrzymuje z niego sygnały. Falcon 9 jest zaprojektowana tak, by poradzić sobie nawet w przypadku wyłączenia 2 z 9 silników pierszego stopnia. Jednak mimo iż Falcon znajdował się on daleko od ISS, zasady NASA nie pozwoliły na uruchomienie silnika drugiego stopnia, co z kolei uniemożliwiło umieszczenie satelity na właściwej orbicie. Obecnie pojazd Orbcomm znajduje się niżej niż przewidywano, a inżynierowie szukają sposobu wprowadzenia go na właściwą orbitę. To pierwszy z 18 satelitów Orbcomm, jakie ma wynieść SpaceX. Satelity mają służyć firmom do śledzenia lokalizacji swojego ciężkiego sprzętu na całym świecie.
  24. Satelita Swift zarejestrował silny rozbłysk promieniowania X, którego źródło znajdowało się w kierunku centrum Drogi Mlecznej. NASA uważa, że Swift odkrył nieznaną dotychczas czarną dziurę. Jasne rozbłyski promieni X są tak rzadkie, że zdarzają się raz w ciągu całej misji. Swift zanotował coś takiego po raz pierwszy. To coś, na co czekaliśmy - mówi Neil Gehrels, główny naukowiec misji Swift. Tego typu rozbłyski świadczą o pojawieniu się krótkotrwałego źródła promieni X. Takie źródła osiągają pełnię mocy w ciągu zaledwie kilku dni, a później przez wiele miesięcy słabną. Do rozbłysku dochodzi, gdy duża ilość gazów nagle przemieszcza się w kierunku bardzo masywnego obiektu, takiego jak gwiazda neutronowa czy czarna dziura. Swift J1745-26 został po raz pierwszy zarejestrowany 16 września, a kolejny rozbłysk miał miejsce następnego dnia. Szczyt intensywności promieniowania nastąpił 18 września, gdy źródło emitowało energię rzędu 10 000 elektronowoltów. Jego intensywność był równa intensywności słynnej Mgławicy Kraba, która jest pozostałością po supernowej, służy do kalibrowania sprzętu astronomicznego i jest uznawana za jedno z najjaśniejszych źródeł promieniowania poza Układem Słonecznym. Źródło rozbłysku zlokalizowane jest w kierunku gwiazdozbioru Strzelca i znajduje się w odległości 20-30 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Naziemne teleskopy zarejestrowały promieniowanie w podczerwieni oraz fale radiowe. Niestety gęsty pył uniemożliwił obserwację Swift J1745-26 w świetle widzialnym. Na podstawie dalszych badań stwierdzono, że źródłem promieniowania jest nieznana dotychczas czarna dziura.
  25. Analiza koprolitów, czyli skamieniałych ekskrementów krytycznie zagrożonej wyginięciem nowozelandzkiej papugi kakapo ujawniła, że wiele lat temu była ona głównym zapylaczem również zagrożonego wyginięciem pasożyta korzeni Dactylanthus taylorii. D. taylorii występuje na korzeniach ok. 30 rodzajów drzew w Nowej Zelandii. Ponieważ rośnie pod ziemią, zawsze trudno było oszacować wielkość populacji. Ostatnio jednak rozmieszczenie i liczebność zmalały wskutek odbierania habitatów przez ludzkie osadnictwo i działalności gatunków inwazyjnych, np. oposów. Sytuacji nie ułatwia też fakt, że jedynym zapylaczem dwupiennej rośliny jest współcześnie wąsal pazurzasty (Mystacina tuberculata), który sam stracił aż 70% pierwotnego zasięgu. Naukowcy z Australian Center for Ancient DNA przy Uniwersytecie w Adelajdzie, Landcare Research i New Zealand Department of Conservation (DOC) badali grudki kałowe z Wyspy Południowej, gdzie kiedyś współwystępowały oba interesujące ich gatunki. Analiza wykazała, że pyłek D. taylorii stanowił aż 8,5% ogółu pyłków i zarodników. Sugeruje to, że w przeszłości ptaki i inne małe zwierzęta żywiły się dzięki zagrożonej roślinie, przy okazji ją zapylając. Jeśli przypuszczenie to się potwierdzi, będzie można odpowiednio zaplanować działania konserwacyjne. Autorzy artykułu opublikowanego na łamach Conservation Biology podpowiadają np., by "przeprowadzić" D. taylorii na wolne od drapieżników tereny, gdzie co prawda nie ma nietoperzy, ale występują za to świetnie prosperujące populacje endemicznych nektarożernych ptaków. Teorię zaczęto już testować, ponieważ 8 kakapo trafiło na Little Barrier Island, gdzie nadal występuje drewniana róża (w odpowiedzi na obecność pasożyta korzenie gospodarza układają się w różę, stąd zwyczajowa nazwa). Dzięki kamerom naukowcy z DOC mają nadzieję sprawdzić, czy papugi zapylają D. taylorii. Słodko pachnący nektar jest uwalniany podczas krótkiej fazy kwitnienia między lutym a kwietniem. Na swoje nieszczęście wystające nad ściółkę kwiaty wabią m.in. szczury i oposy, które najadają się do syta, nie będąc przy tym, oczywiście, zapylaczami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...