Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Xiaowei Wang i Sibel Deren Guler to amerykańskie studentki, które wpadły na pomysł, by wykorzystać zamiłowanie Chińczyków do latawców do monitorowania jakości powietrza nad Pekinem. Na latawcach montowane są układy Arduino oraz diody LED. Zapalenie się zielonej oznacza, że powietrze jest czyste, przy żółtym świetle mamy do czynienia ze średnią jakością, czerwone oznacza zagrożenie dla zdrowia, a różowe - poważne zagrożenie. Po zebraniu prawie 5 tys. dol. na witrynie Kickstarter adeptki dizajnu (Wang uczy się na Harvardzie, a Guler na Carnegie Mellon University) zorganizowały na przełomie lipca i sierpnia pierwsze warsztaty dla mieszkańców stolicy Państwa Środka (chętni uczyli się na nich, jak mocować czujniki i diody). Jak podkreślają pomysłodawczynie akcji, latawce zbierają i przechowują dane nt. poziomu tlenku węgla czy lotnych związków organicznych. Smog w Pekinie to upolitycznione zagadnienie. Po tamtejszych ulicach jeździ ponad 5 mln samochodów, do tego dochodzą liczne fabryki. Rząd nie chce ujawniać statystyk i krytykuje organizacje, które próbują publikować własne. W czerwcu br. tutejszy wiceminister ochrony środowiska Wu Xiaoqing oświadczył na konferencji prasowej, że monitoring prowadzony przez ambasady, w domyśle głównie przez amerykańską, której działalność eksperci określili wcześniej jako nienaukową, jest nielegalny i powinien się zakończyć. Zgodnie z Konwencją wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych, zagraniczni dyplomaci są zobowiązani szanować i przestrzegać lokalnych praw [...]. Zawtórował mu rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Liu Weimin, który zaapelował również o zaprzestanie publikacji danych, zwłaszcza w Internecie. Guler i Wang podkreślają, że projekt Float ma zjednoczyć ludzi z różnych środowisk - od starych mistrzów sztuki latawcowej po młodych aktywistów z ruchów na rzecz ochrony środowiska. W ramach prac nad prototypem Wang rozmawiała z ludźmi puszczającymi latawce w pekińskim parku, którzy polecili mistrza z pobliskiego targu. Mistrz i jego żona okazali się bardzo pomocni. Podarowali nam trochę swoich ozdób do latawców i zaproponowali, że będą sprzedawać nasze moduły [z czujnikami] - opowiada Guler.
  2. Z ujawnionych przez serwis TorrentFreak dokumentów wynika, że jeden z największych amerykańskich dostawców internetu - AT&T - ma zamiar wprowadzić zasadę "sześciu ostrzeżeń". To sposób na walkę z internetowymm piractwem. Dzierżawca łącza, które służy do nielegalnego pobierania treści chronionych prawem autorskim, otrzyma sześć ostrzeżeń od AT&T. Po piątym z nich dostęp do sieci zostanie zablokowany, a użytkownik będzie mógł go odzyskać po wypełnieniu edukacyjnego testu nt. praw autorskich. Jeśli test nie zostanie wypełniony, nie będzie można połączyć się z większością witryn. Dopiero po szóstym ostrzeżeniu, jeśli łącze nadal będzie wykorzystywane do łamania prawa, właściciel praw autorskich będzie mógł wystąpić do sądu. Wynajmującemu łącze trudno będzie argumentować, że on nie ma nic wspólnego z naruszaniem prawa. W regulaminie AT&T wyraźnie jest napisane, że to dzierżawca odpowiada za łącze. Nowe zasady zaczną obowiązywać 28 listopada. Prawdopodobnie zastosują je również Cablevision, Comcast, Time Warner i Verizon.
  3. Dolina niesamowitości, nieprzyjemne odczucia wzbudzane przez obiekt wyglądający lub działający podobnie, ale nie identycznie jak człowiek, wydaje się mieć swe korzenie jeszcze w niemowlęctwie. Reakcja tego typu pojawia się już w wieku 9 miesięcy, ale tylko wtedy, gdy zmorfowane zdjęcie tworzy się z fotografii znanej osoby (w tym przypadku matki). W badaniach uczestniczyli naukowcy z Japońskiej Agencji Nauki i Technologii, Instytutu Nauk o Mózgu RIKEN oraz Uniwersytetów w Tokio i Kioto. Niemowlęta lubią w obiektach zarówno znajomość, jak i nowość. Zastanawialiśmy się więc, jak zmienią się ich preferencje, gdy zetkną się z czymś znajdującym się w połowie drogi między obyciem a nowością - wyjaśnia Yoshi-Taka Matsuda. Zespół pracował z 57 niemowlętami. Każdemu dziecku pokazywano zmienione i oryginalne zdjęcia. Na prawdziwej fotografii widniała matka albo obca osoba. Zmorfowana twarz składała się z 50% twarzy matki i 50% twarzy obcej osoby albo stanowiła mieszankę dwóch nieznanych fizjonomii. Jak podkreśla Matsuda, maluchy są równie dobrymi obserwatorami ludzkich twarzy, co dorośli. Pracowaliśmy nad tym, by pośrednie fizjonomie wyglądały tak naturalnie, jak to tylko możliwe przy wykorzystaniu oprogramowania do morfingu. Stworzenie jednej twarzy zajmowało nam 6 godzin. Akademicy z Kraju Kwitnącej Wiśni posłużyli się systemem śledzenia ruchu oczu. Dzięki temu odkryli, że niemowlęta wolały patrzeć na twarze matek niż półmatek, ale nie odnotowano istotnej statystycznie różnicy w czasie poświęconym prawdziwym i zmienionym graficznie twarzom obcych. Półmatka może być postrzegana jako pozbawiona nowości albo pozytywnych konotacji, dlatego dzieci nie są nią zainteresowane [nie jest ani całkowicie nowa jak twarz obcego, ani nie wzbudza takiego afektu jak matka]. Z drugiej jednak strony dorośli wspominają o uczuciu niepokoju, związanym ze zmorfowanym wizerunkiem matki. Doszliśmy więc do wniosku, że niemowlęta reagują identycznie. Jak można przeczytać w artykule opublikowanym na łamach pisma Biology Letters, wg psychologów, roboty czy awatary wywołują negatywne emocje, bo przywodzą na myśl pojęcie człowieka, ale później go nie realizują. Oczekiwania odnośnie do sygnałów społecznych nie zostają zaspokojone, co rodzi lęk. Skoro konflikt między wzajemnie wykluczającymi się kategoriami "ludzki" i "syntetyczny" prowadzi do doliny niesamowitości, akademicy musieli sobie zadać pytanie, czy sprzeczność między innymi kategoriami - tutaj znajomością i nowością u obiektów społecznych - odniesie ten sam skutek. Okazało się, że tak, w dodatku efekt ten nasilał się wraz z wiekiem dziecka. W przyszłości Japończycy zamierzają powtórzyć eksperymenty ze zdjęciami ojców. Chcą też sprawdzić, czy dzieci reagują inaczej na zmodyfikowane twarze, jeśli ich relacja z ojcami jest słabsza od związku z matkami.
  4. Dzięki wspólnemu wysiłkowi astronomów amatorów i profesjonalistów odkryto niezwykły system, w którym planeta okrąża gwiazdę podwójną, a całość jest okrążana przez kolejną gwiazdę podwójną. Mamy zatem do czynienia z planetą okołopodwójną w systemie czterech gwiazd. Wstępnego odkrycia dokonali Kian Jek z San Francisco i Robert Gagliano z Cottonwood w Arizonnie, którzy uczestniczą w międzynarodowym przedsięwzięciu zorganizowanym przez Yale University. W jego ramach astronomowie-amatorzy wykorzystują witrynę Planethunters.org, na którą trafiają dane z Teleskopu Keplera. Amatorzy mogą przeglądać dane w poszukiwaniu zmian jasności gwiazd, a gdy zauważą coś ciekawego, mogą skonsultować swoje spostrzeżenia z naukowcami z Yale. Jek i Gagliano zauważyli, że jedna z gwiazd jest regularnie przesłaniana. Odkryli w ten sposób planetę PH1, pierwszą planetę znalezioną dzięki witrynie Planethunters.org. Astronomowie z Yale University, chcąc potwierdzić odkrycie, wykorzystali teleskop Keck na Hawajach. Stwierdzili, że PH1 to gazowy gigant o średnicy 6,2 raza większej od średnicy Ziemi. Jest zatem nieco większa od Neptuna. Co 20 dni obiega ona gwiazdę podwójną, w skład której wchodzą gwiazdy o masach wynoszących 1,5 i 0,41 nas Słońca. Okazało się jednak, że poza orbitą planety, w odległości około 1000 jednostek astronomicznych znajduje się kolejna gwiazda podwójna, która obiega planetę PH1 i jej gwiazdę.
  5. Podczas ONZ-owskiej Konwencji nt. różnorodności biologicznej opublikowano siódmą edycję 25 najbardziej zagrożonych gatunków naczelnych. Dziewięć z nich żyje w Azji, pięć w Ameryce Południowej, pięć w Afryce, a sześć na Madagaskarze. Zwierzętom zagraża przede wszystkim wycinanie lasów oraz kłusownicy. Najgorsza sytuacja panuje na Madagaskarze. Na wolności przetrwało tam np. jedynie 19 lemurów z gatunku Lepilemur septentrionalis. Sytuacja lemurów, które należą do najbardziej zagrożonych naczelnych, błyskawicznie pogarsza się od 2009 roku, kiedy to na Madagaskarze doszło do zamachu stanu. Z podobnie złą sytuacją mamy do czynienia w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie naczelnym zagrażają kłusownicy. Ludzie stanowią największe zagrożenie dla swoich bliskich krewniaków. Spośród 633 gatunków naczelnych ponad połowa jest zagrożona z powodu działaności człowieka - wycinania i wypalania lasów, polowań oraz nielegalnego handlu. Działania obrońców przyrody często przynoszą jednak dobre wyniki. Z tegorocznej edycji listy 25 najbardziej zagrożonych naczelnych wykreślono indyjskiego makaka wanderu oraz żyjącego na Madagaskarze lemura z gatunku Prolemur simus. Specjaliści przypominają, że właśnie dzięki wysiłkom na rzecz ochrony przyrody w XX wieku nie został wytępiony żaden gatunek naczelnych. W XXI wieku też dotychczas udało się tego uniknąć.
  6. Dziesiątego października woda wymyła na florydzką plażę Pompano olbrzymie oko. Tego samego dnia znalazca odniósł je do Florida Fish and Wildlife Conservation Commission (FWC). Na podstawie oględzin specjaliści doszli do wniosku, że najprawdopodobniej narząd należał do miecznika. Badania genetyczne w należącym do FWC Instytucie Badania Ryb i Dzikiej Przyrody w St. Petersburgu mają sfalsyfikować tę hipotezę. Bazując na kolorze, wielkości i strukturze oka oraz obecności otaczającej [gałkę] kości, sądzimy, że narząd należał do miecznika. Widoczne wokół proste cięcia sugerują, że oko zostało usunięte i wyrzucone przez rybaka - twierdzi Joan Herrera.
  7. Graniki wielkie (Epinephelus marginatus) są zagrożone wyginięciem, jednak naukowcy i zarządcy łowisk ściśle ze sobą współpracują, by mogło się to zmienić. Chcąc się dowiedzieć, do jakiego stopnia udało się odnowić gatunek, Paolo Guidetti z Uniwersytetu Salentyńskiego odwołał się do... rzymskich i etruskich mozaik. Gdy kiedyś Guidetti przeglądał książkę na temat starożytnej sztuki, natknął się na zdjęcie pewnej mozaiki. Przedstawiała ona nogę wystającą z pyska sporej ryby, w której naukowiec rozpoznał granika. Dziś trudno byłoby spotkać tak dużego E. marginatus, w dodatku tak blisko powierzchni wody. Choć przedstawiciele tego gatunku maksymalnie dorastają do 1,4 m długości i mogą ważyć 45 kg, większość jest sporo mniejsza. Poza tym w miejscach, gdzie presja połowowa jest najwyższa, schodzą na spore głębokości. Na terenie Morza Śródziemnego utworzono specjalne rezerwaty dla graników, dzięki czemu ryby te coraz powszechniej występują na różnych głębokościach i stają się większe. Guidetti i Fiorenza Micheli z Uniwersytetu Stanforda nie zadowolili się jednak ogólnymi statystykami i postanowili odtworzyć sytuację gatunku sprzed setek, a nawet tysięcy lat (wg nich, to baza do porównań z prawdziwego zdarzenia). Jako że zadanie nie należało bynajmniej do łatwych, duet wziął się na sposób i zajął się mozaikami. Rozpuszczenie wici w środowisku biologów poskutkowało i grono pomocników szybko się rozrosło. Po kilku latach akademicy stworzyli listę 73 etruskich, greckich i rzymskich mozaik z I-V w. n.e., na których uwieczniono rybę albo sceny łowienia. Wykorzystując [23] mozaiki, potrafiliśmy określić, jak duże graniki były i w jaki sposób je chwytano - podkreśla Micheli. Na niektórych ludzie posługiwali się sieciami i harpunami, na innych E. marginatus osiągały monstrualne rozmiary. To sugeruje, że graniki były o wiele bardziej rozpowszechnione i dostępne, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
  8. Elektrony poruszają się w materiałach w sposób podobny do tego, w jaki poruszają się w nich fale elektromagnetyczne, np. światło. To natchnęło naukowców do wykorzystania w odniesieniu do elektronów mechanizmów ukrywania obiektów przed falami elektromagnetycznymi. Takie mechanizmy znamy np. z metamateriałów, które pozwalają np. na zagięcie światła w taki sposób, by ominęła ona wybrane przedmioty, czyniąc je niewidocznymi. Bolin Liao, Keivan Esfarjani, Gang Chen z MIT-u oraz Mona Zebarjadi z Rutgers University stworzyli teoretyczny model nanocząsteczek, których wnętrze zbudowane jest z jednego materiału, a część zewnętrzna z innego. Droga elektronów, przechodzących przez takie nanocząsteczki zostaje najpierw odchylona w jedną stronę, a następnie w przeciwną tak, że w efekcie powracają one do swojej pierwotnej trajektorii. Komputerowe symulacje wykazały, że można osiągnąć taki efekt. Teraz uczeni spróbują zbudować tego typu materiał. Co więcej, mimo iż symulacje prowadzili dla tradycyjnych półprzewodników, do budowy praktycznego urządzenia chcą wykorzystać też np. grafen. Oczywiście, rodzi się pytanie, po co to wszystko. Uczeni... na razie nie są pewni. Mają jednak kilka pomysłów. Po pierwsze, sądzą, że pozwoli to badać i w praktyce wykorzystać nowe właściwości materiałów. Niewykluczone, że przyczyni się do powstania wydajnych materiałów termoelektrycznych, czyli takich, które bezpośrednio zamieniają energię cieplną w energię elektryczną. Takie materiały byłyby niezwykle użyteczne. W wielu wykorzystywanych przez ludzi urządzeniach, np. w silnikach czy procesorach, znaczna część energii jest marnowana. Zamienia się bowiem w energię cieplną. Nie tylko nie jest ona wykorzystywana, ale często też dodatkowych nakładów energetycznych wymaga odprowadzenie ciepła od urządzenia. Materiał termoelektryczny pozwoliłby na zamianę tej energii w prąd i jego wykorzystanie. Niestety, materiał taki musi charakteryzować się jednocześnie wysokim przewodnictwem elektrycznym i niskim przewodnictwem cieplnym. Niewiele materiałów spełnia jednocześnie oba warunki. Tymczasem opisywane powyżej symulacje wykazały, że materiał "ukrywający" elektrony sprawowałby się świetnie w roli materiału termoelektrycznego. Teoretyczny materiał pozwoliłby też znacznie lepiej kontrolować przepływ elektronów, co z kolei umożliwiłoby zbudowanie o wiele doskonalszych czujników i filtrów. Uczeni zauważają, że mogłyby powstać nowe rodzaje przełączników elektronicznych. Takich, które przełączałyby się pomiędzy "przezroczystymi" a "nieprzezroczystymi" elektronami. Jesteśmy dopiero na początku drogi. Nie wiemy jak daleko dojdziemy, ale już można w tym dostrzec pewien potencjał - mówi profesor Chen.
  9. Alkoholicy, którym podczas pierwszych 3 dni odtrucia podawano 2 dawki oksytocyny (OT) na dobę, odczuwali mniej alkoholowych zachcianek. Zmagali się też z lżejszymi objawami zespołu abstynencyjnego. Cort Pedersen z Uniwersytetu Północnej Karoliny zwrócił uwagę na wyniki badań z udziałem gryzoni, które sugerowały, że oksytocyna nie dopuszcza do wytworzenia tolerancji na alkohol, a u uzależnionych od procentów osobników ogranicza symptomy zespołu abstynencyjnego. Dodatkowo niedawne studia na ludziach zademonstrowały, że podany donosowo neuropeptyd dociera do mózgu i na niego oddziałuje. Próba była podwójnie ślepa, co oznacza, że ani naukowcy, ani badani nie wiedzieli, kto trafił do jakiej grupy. Siedmiu osobom podawano oksytocynę (dawka to 24 jednostki międzynarodowe), a reszcie (4 osobom) placebo. Terapię OT prowadzono w pierwszych 3 dniach po przyjęciu na oddział. Dziennie podawano 2 dawki hormonu. Gdy symptomy zespołu odstawienia osiągały określony poziom, ochotnikom podawano również lorazepam (benzodiazepinę o działaniu przeciwlękowym i uspokajającym). Nasilenie zespołu abstynencyjnego oceniano za pomocą 2 skal: CIWA-A (Clinical Institute Withdrawal Assessment for Alcohol Scale) i Alcohol Withdrawal Symptom Checklist (AWSC). Poza tym w 2. i 3. odtrucia chorzy wypełniali 3 kwestionariusze. Za pomocą dwóch oszacowywano nasilenie zachcianek, a 3. ze skal pozwalała monitorować nastrój. Wszyscy ochotnicy dużo pili każdego dania w ciągu przynajmniej 2 tyg. przed hospitalizacją. Wcześniej doświadczali już alkoholowego zespołu abstynencyjnego, spowodowanego zaprzestaniem lub ograniczeniem spożycia. Okazało się, że grupie oksytocynowej rzadziej przydarzały się zachcianki alkoholowe, a objawy zespołu abstynencyjnego były lżejsze; świadczyły o tym niższy średni wynik w skali CIWA w dniu przyjęcia i nazajutrz plus niższy średni wynik w skali AWSC w dniach 1. i 2. Co istotne, do całkowitego odtrucia pacjentów trzeba było mniej lorazepamu: 3,4 mg, w porównaniu do 16,5 mg w grupie placebo. Amerykanów bardzo cieszą uzyskane rezultaty, bo choć lorazepam ogranicza lęk i drgawki, wywołuje przyzwyczajenie fizyczne organizmu. W przyszłości zespół zamierza sprawdzić, czy terapia oksytocyną sprawdzi się także w przypadku osób leczących się ambulatoryjnie.
  10. Dwaj naukowcy z MIT-u dowodzą, że dwutlenek węgla może bezpośrednio szkodzić lodowcom. Pośredni wpływ dwutlenku węgla na lodowce jest znany od dawna - im więcej CO2 w atmosferze, tym wyższa temperatura i tym szybciej topią się lodowce. Profesor materiałoznawstwa Markus Buehler specjalizuje się w badaniu w skali nano procesów pęknięć różnych materiałów - od nici pajęczej po ludzkie kości. Wraz ze swoim asystentem doktorem Zhao Qinem postanowili sprawdzić, jak pęka lód. Szczególnie interesowało ich zbadanie, czy na proces pojawiania się pęknięć ma wpływ dwutlenek węgla. Naukowcy stworzyli komputerowy model lodu, a następnie symulowali pojawienie się niewielkiego pęknięcia. Gdy do szczeliny dodano CO2 okazało się, że gaz ten przerywał wiązania wodorowe w molekułach wody, powodując, że lód stawał się bardziej kruchy. Co więcej, gaz zbierał się przy końcach pęknięć i w ten sposób ułatwiał powiększanie się szczeliny. Szczegółowe obliczenia wykazały, że lód zawierajacy 2% dwutlenku węgla był o 38% mniej odporny na pęknięcia niż lód bez CO2. Oczywiście samo porównanie czystego lodu z lodem zawierającym dwutlenek węgla nie ma bezpośredniego przełożoenia na ziemskie lodowce. Nie istnieją bowiem lodowce składające się z czystego lodu. Są one zbudowane z lodu, pyłu wuklanicznego, skał, materii organicznej i olbrzymiej ilości innych zanieczyszczeń. Lodowce ciągle się topią i znowu zamarzają, żaden z nich nie ma stałych, jednakowych na całej długości właściwości mechanicznych. Jestem nieco rozczarowany, że nie badali oni odporności na pęknięcia lodu z lodowców - mówi Jeremy Bassis, glacjolog z University of Michigan. Buehler i Qin mają nadzieję, że ich symulacje zachęcą specjalistów do dalszych badań. Zauważają, że gdy lodowce pękają, góry lodowe się cielą, zwiększa się powierzchnia lodu narażona na kontakt z powietrzem i zwartym w nim dwutlenkiem węgla. Konsekwencje takich zmian muszą być zbadane przez ekspertów. Mogą mieć one wpływ na globalne zmiany klimatyczne - mówi Buehler.
  11. Czemu niektóre dźwięki wydają nam się tak nieprzyjemne? Naukowcy ujawniają, że chodzi o wzmożoną komunikację na linii kora słuchowa-ciało migdałowate (to ostatnie odpowiada za przetwarzanie emocji). Wydaje się, że uruchamia się wtedy coś prymitywnego. Najprawdopodobniej chodzi o sygnał dystresu, który dociera do kory słuchowej z amygdala - wyjaśnia dr Sukhbinder Kumar. Akademicy z Wellcome Trust Centre for Neuroimaging Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL) i Uniwersytetu w Newcastle przeprowadzili eksperyment, podczas którego mózgi 13 ochotników słuchających szeregu różnych dźwięków badano za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Leżąc w skanerze, badani oceniali odgłosy na skali. Okazało się, że aktywność ciała migdałowatego i kory słuchowej zmieniała się w powiązaniu z oceną stopnia nieprzyjemności dźwięku. Pobudzone amygdala przejmowało kontrolę nad korą słuchową, modulując jej działanie. Z tego powodu reakcja na nieprzyjemny odgłos, np. skrobanie nożem po butelce, była o wiele silniejsza niż przy dźwiękach uspokajających, np. bulgotaniu wody. Opisanie reakcji mózgu na dźwięk powinno ułatwić zrozumienie różnych postaci nadwrażliwości, np. mizofonii. Nasze studium rzuca nieco światła na interakcje ciała migdałowatego i kory słuchowej. Niewykluczone, że będzie ono miało wpływ na definiowanie zaburzeń emocjonalnych i szumów usznych czy migren, w przebiegu których postrzeganie nieprzyjemnych aspektów dźwięków podlega uwypukleniu - opowiada prof. Tim Griffiths. A oto 2 rankingi, sporządzone po wysłuchaniu przez badanych 74 dźwięków. Za najprzyjemniejsze dla ludzkich uszu dźwięki uznano: 1. aplauz, 2. śmiech dziecka, 3. grzmot, 4. plusk płynącej wody. Największą niechęć wzbudzały: 1. skrobanie nożem po butelce, 2. skrobanie widelcem po szkle, 3. piszczenie kredą po tablicy, 4. przeciąganie linijką po butelce, 5. drapanie paznokciami po tablicy, 6. kobiecy krzyk, 7. szlifierka kątowa, 8. przerwy w skowycie, 9. płacz dziecka, 10. wiertarka elektryczna.
  12. Japońscy naukowcy z Asahi Group Holdings oraz Kyushu Okinawa Agricultural Research Center jako pierwsi na świecie produkują cukier i etanol w odwróconym porządku, dzięki czemu powstawanie bioetanolu nie wiąże się ze zmniejszoną produkcją żywności. Nowa technologia została przetestowana na trzcinie cukrowej. Trzcina zawiera dwa rodzaje cukrów: sacharozę i cukry redukujące. Obecność cukrów redukujących utrudnia krystalizację sacharozy. Tradycyjne techniki produkcji bioetanolu z trzciny wykorzystują odpady pozostałe po produkcji cukru spożywczego. Japończycy odwrócili kolejność dzięki stworzeniu drożdży, które zamieniają w etanol tylko cukry redukujące. Najpierw wyprodukowali bioetanol, a następnie cukier stołowy. Okazało się, że dzięki temu możliwe jest uzyskanie większej ilości spożywczego cukru. Podczas testów użyto sześciu rodzajów soku z trzciny cukrowej. Różniła je zawartość cukrów redukujących. Gdy do soku dodano nowe drożdże, okazało się, że fermentacja objęła tylko cukry redukujące, ilość sacharozy pozostała niezmieniona. Co więcej, drożdże zamieniły niemal całość cukrów redukujących w etanol. W procesie kondensacji, który poprzedza proces krystalizacji, odzyskano ponad 90% etanolu zawartego w soku. Przeprowadzona następnie krystalizacja wykazała, że dzięki wcześniejszemu pozbyciu się cukrów redukujących, można uzyskać znacznie więcej sacharozy. W niektórych przypadkach produkcja sacharozy zwiększyła się aż czterokrotnie.
  13. Media twierdzą, że AMD przygotowuje się do masowych zwolnień. Firma nie osiągnęła założonych celów finansowych i podobno chce w związku z tym zwolnić 20-30 procent załogi. Oznacza to, że pracę straci 2200-3300 osób. Cięcia będą dotyczyły pracowników z wydziałów inżynierii i sprzedaży. Niewykluczone nawet, że firma zostanie zmuszona do zmniejszenia swojego portfolio produktów. Jeśli powyższe informacje są prawdziwe, to decyzja o zwolnieniach zostanie ogłoszona prawdopodobnie 18 października, gdy AMD ujawni swoje - nie najlepsze - wyniki finansowe za ostatni kwartał. Alternatywna data ogłoszenia zwolnień to 25 października. Podobno prezes firmy, Rory Read, zatrudnił doradców z McKinsey & Company i BCG. Specjaliści z McKinsey mają pomóc w przeprowadzeniu zwolnień, a BCG ma opracować strategię wyjścia AMD na prostą. Atmosfera w firmie jest podobno nie najlepsza. Pracownicy już od dłuższego czasu spodziewają się ogłoszenia redukcji stanowisk. Inne źródło twierdzi, że zwolnienia będą, ale nie tak duże - obejmą 10-20 procent załogi. To już druga fala zwolnień od kiedy Rory objął kierownictwo AMD. W ubiegłym roku pracę straciło 10% załogi, co pozwoliło na redukcję kosztów operacyjnych o 10 milionów dolarów w czwartym kwartale 2011 i o 118 milionów USD w całym bieżącym roku.
  14. Pierwsza marsjańska skała, którą badał łazik Curiosity, okazała się bardziej złożona, niż sądzono. Podczas wcześniejszych misji nie trafiono na skałę o tak skomplikowanym składzie, który przypomina skład niektórych niezwykłych skał z głębi Ziemi. Skała pod względem składu chemicznego bardzo przypomina pewną niezwykłą, ale dobrze znaną skałę wulkaniczną występującą na Ziemi. Jako, że na razie mieliśmy do czynienia na Marsie tylko z jedną taką skałą, nie można stwierdzić, czy powstała ona podczas podobnych procesów co skały na Ziemi, ale od tego właśnie można rozpocząć rozważania na temat jej pochodzenia - mówi Edward Stopler z California Institute of Technology. Badaną przez łazik skałę nazwano Jake Matijevic. Jej badania prowdzono za pomocą Alpha Particle X-Ray Spectometer (APXS) oraz Chemistry and Camera (ChemCam). To dziwna skała jak na Marsa. Ma dużo minerałów charakterystycznych dla skalenia, a jest uboga w magnez i żelazo - stwierdził Ralf Gellert, główny naukowiec instrumentu APXS. Nietypowy skład został stwierdzony w każdym z 14 badanych punktów skały.
  15. Dwudziestego dziewiątego września w jeziorze Ea Lam 1 znaleziono unoszące się na wodzie ciało ostatniego wietnamskiego krokodyla syjamskiego (Crocodylus siamensis). Na szyi ok. 100-letniej samicy zaciskały się dwie pętle z drutu (w pobliżu ciała znaleziono też metrowy żelazny pręt), wydaje się więc, że padła ona ofiarą myśliwych. Na truchło zwierzęcia natrafił rybak. Wyciągnięcie go na brzeg zajęło grupie młodych mężczyzn aż 7 godzin. Sekcję 3,2-m samicy przeprowadził Tran Van Bang z Centrum na rzecz Bioróżnorodności i Rozwoju w Ho Chi Minh. Wiadomo, że przed znalezieniem nie żyła od co najmniej 3 dni, bo tkanka mięśniowa zmieniła kolor, a skóra zaczęła się odwarstwiać. "Gdyby w jej jamie brzusznej znaleziono jaja, mogłoby to oznaczać, że została zapłodniona i że w jeziorze żyje jeszcze przynajmniej jeden samiec krokodyla syjamskiego". Niestety, jaj nie było. Ciało ma zostać zakonserwowane. Później trafi na wystawę. Mieszkańcy okolic jeziora należą do mniejszości etnicznej Rade, która wierzy, że po śmierci dusze przodków wchodzą w krokodyle. W takiej sytuacji trudno sobie wyobrazić, by mogli oni skrzywdzić samicę. W dodatku wcześniejsze przypadki zgonów powiązano z działalnością myśliwych spoza społeczności. Krokodyle syjamskie są krytycznie zagrożone wyginięciem. Dawniej występowały w całej południowo-wschodniej Azji. Dziś szacuje się, że na wolności, głównie w Kambodży, żyje ok. 100 egzemplarzy. W Tajlandii C. siamensis najprawdopodobniej wyginął. Zasięg gatunku skurczył się drastycznie m.in. wskutek nadmiernych polowań.
  16. W tym samym czasie, gdy powierzchnia pływającego lodu w Arktyce skurczyła się do rekordowo niskiego poziomu, w Antarktyce jest go rekordowo dużo. Jak poinformowało amerykańskie Narodowe Centrum Danych nt. Śniegu i Lodu (NSIDC - National Snow & Ice Data Center), średnia miesięczna dla całego września wynosiła 19,39 milionów kilometrów kwadratowych powierzchni lodu pływającego. To najwięcej w historii obserwacji satelitarnych. Poprzedni rekord należał do roku 2006. Szczyt wielkości pokrywy lodowej przypadł na 26 września, kiedy to powierzchnia pływającego lodu wyniosła 19,44 miliona kilometrów kwadratowych. Temperatury nad Antarktyką były bliskie średniej. Naukowcy uważają, że zasięgu lodu pływającego zostało spowodowane silnejszymi wiatrami, które pchają lód w stronę oceanu. Ted Scambos z NSIDC mówi: Zimowe zmiany zasięgu antarktycznego lodu pływającego mają więcej wspólnego z wiatrem niż temperaturą. Uczony wyjaśnia, że ogrzewające się masy lądu oraz wody przyczyniają się do powstawania większej różnicy ciśnień pomiędzy Antarktyką, a cieplejszymi północnymi obszarami globu, co z kolei wywołuje silniejsze wiatry.
  17. Anonimowi dystansują się od Wikileaks. Nie podoba im się, że witryna staje się "jednoosobowym show Juliana Assange'a". Serwis ściągnął na siebie krytykę po tym, jak zaczął domagać się opłat za dostęp do posiadanych przez siebie dokumentów. Ideą leżącą u podstaw Wikileaks było ujawnianie opinii publicznej informacji, które rządy i biznes chciały zachować w tajemnicy. Ale ta idea była coraz bardziej spychana na margines. Zamiast tego słyszymy ciągle o Julianie Assange'u i o tym, że np. ostatnio zjadł obiad z Lady Gaga. To dla niego wspaniała informacja, ale dla innych mało interesująca. Nas bardziej interesuje przejrzystość działań rządów i ujawnianie dokumentów, które chcą ukryć przed opinią publiczną - poinformowali Anonimowi na swoim koncie na Twitterze. Cierpliwość Anonimowych wyczerpała się w ostatni wtorek, gdy internautom usiłującym uzyskać dostęp do niektórych dokumentów zaczęła ukazywać się podstrona, która blokuje do nich dostęp dopóty, dopóki użytkownik nie wniesie wpłaty lub nie poinformuje o działaniach Wikileaks na Twitterze lub Facebook'u.
  18. Kobiety uprawiające sport, zwłaszcza dyscypliny wymagające nagłych zwrotów czy skrętów, doznają urazów kolana częściej niż mężczyźni. Do tej pory przyczyn poszukiwano w różnicach biomechanicznych, ale nowe studium sugeruje, że ważną rolę mogą odgrywać zmiany w aktywności nerwowo-mięśniowej w czasie cyklu menstruacyjnego. Zespół naukowców z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin i Uniwersytetu Północnej Karoliny mierzył aktywność jednostek motorycznych (in. ruchowych) wokół kolana. Jednostka motoryczna to grupa miocytów unerwiana przez odgałęzienia tego samego motoneuronu. Okazało się, że w porównaniu do wcześniejszych faz cyklu, częstość generacji iglic w późnej fazie lutealnej, mniej więcej tydzień przed okresem, jest znacznie wyższa. Zaobserwowana różnica może wpływać na stabilność stawu, oddziałując w ten sposób na podatność na uraz. Matthew Tenan z Uniwersytetu Teksańskiego podkreśla, że dotąd nie było wiadomo, czy poza biomechaniką, inne czynniki, np. zmiany we wzorcach wyładowań, także odgrywają jakąś rolę w odmienności kobiecej statystyki urazów. Ponieważ poziomy hormonów fluktuują w czasie cyklu, Amerykanie postanowili sprawdzić, czy wpływa to na aktywność jednostek ruchowych. W ramach eksperymentu współpracowali z 7 ochotniczkami w wieku 19-35 lat. Poprosili je o monitorowanie cyklu za pomocą pomiaru podstawowej porannej ciepłoty ciała. Dodatkowo panie zjawiały się w laboratorium w 5 różnych punktach cyklu. Do dwóch mięśni wokół kolana wprowadzano cieniutkie elektrody (od średnicy mniejszej od grubości ludzkiego włosa), które miały rejestrować aktywność jednostek motorycznych w czasie rozciągania. Choć akademicy zauważyli, że wskaźnik wyładowań w późnej fazie lutealnej jest wyższy, na razie nie są pewni, czy pokrywa się to z wzorcami urazów kolana. Chcą to ustalić w ramach kolejnych badań.
  19. Wkrótce na rynek trafi stanik, który będzie na bieżąco monitorował stan piersi i ostrzegał przed nowotworem. Firma First Warning Systems testuje stanik o nazwie Breast Tissue Screening Bra. Wygląda on jak tradycyjny sportowy stanik, ale od zwykłego ubioru różni go fakt, iż na bieżąco bada zmiany temperatury w różnych częściach piersi. Dane są zbierane i wysyłane do internetu, gdzie właścicielka stanika może je codzinnie przeglądać. Zmiany temperatury mogą wskazywać na rozwój guza. First Warning Systems przeprowadziła już serię trzech testów, które wykazały, iż skuteczność stanika wynosi 92,1%. Tradycyjne mammografy prawidłowo identyfikują nowotwory w 70% przypadków. Co więcej stanik może wykryć rozwijący się nowotwór o sześć lat wcześniej od mammografu. First Warning Systems chce, by Breast Tissue Screening Bra trafił na rynki europejskie już w 2013 roku. W USA może się on pojawić w roku 2014, gdyz procedury FDA trwają dłużej niż odpowiednich urzędów w Europie.
  20. Nad jeziorem Ziuratkul na Uralu odkryto geoglif w kształcie najprawdopodobniej łosia (Alces alces). Najbardziej oddalone punkty postaci (NW-SE) dzieli aż 275 m. Zwierzę spogląda na północ i jest doskonale widoczne z pobliskiego zbocza. Grubość linii wynosi od 2 do 4 m. Ogólny pokrój odtworzono na postawie zdjęć satelitarnych Google Earth, a detale dodano dzięki fotografiom z hydroplanu oraz paralotni. W strukturze da się wyróżnić 4 nogi, rogi oraz wydłużony pysk. Przednie kończyny są krótsze i chudsze od tylnych. Choć wiadomo, że to zwierzę kopytne, rogi przedstawiono zbyt schematycznie (jako długie, powyginane linie), by dało się wskazać na konkretny gatunek. W dodatku tylna linia, dzięki której można by odróżnić łosia od jelenia, jest niewidoczna, bo ukrywają ją drzewa. Wyeksponowany pysk sugeruje jednak, że prehistoryczni twórcy pracowali nad wizerunkiem A. alces. Tylko w niektórych miejscach zarys postaci przybiera formę niewielkich nasypów. Sporadycznie na powierzchni występują duże kamienie; niektóre pokrywają się z obrysem, inne nie. Geoglif leży na terenie Parku Narodowego Ziuraktul (54°56'33"N, 59°11'32"E). W odróżnieniu od linii z Nazca, pokrywa go warstwa ziemi, przez co jest widoczny jedynie z większych wysokości. By zbadać cechy postaci, zespół Stanisława A. Grigoriewa z Instytutu Historii i Archeologii Rosyjskiej Akademii Nauk oraz Nikołaja M. Menszenina z Państwowego Centrum Ochrony Zabytków w Czelabińsku rozpoczął wykopaliska w dwóch punktach. Jeden rów powstał na północnym zachodzie w obrębie tylnej nogi, a drugi na północnym wschodzie w miejscu pyska zwierzęcia. Naukowcy wykazali, że konstrukcja wizerunku rozpoczęła się od usunięcia darni i warstwy humusu. Później zewnętrzne krawędzie kamiennych linii wyłożono głazami. Początkowo sądzono, że miały one stanowić bazę dla wypełnienia i wyznaczać zarys zwierzęcia, ale drugi z rowów (w obrębie pyska) sugeruje, że chodziło raczej o efekt wizualny podczas obserwacji ze zbocza. Przy założeniu, że kolejne warstwy gruntu akumulowały się równomiernie, wiek geoglifu można by oszacować na 7-9 tys. lat. Wiadomo jednak, że kumulacja nie zachodziła równomiernie, dlatego Rosjanie planują kolejne badania z datowaniem radiowęglowym i luminescencyjnym.
  21. Jeśli politycy chcą, by Polska stała się naukową potęgą, powinni przymusowo... karmić obywateli czekoladą. W The New England Journal of Medicine ukazał się artykuł, którego autor zauważa niezwykle silną korelację pomiędzy liczbą laureatów Nagrody Nobla w przeliczeniu na głowę mieszkańca, a konsumpcją czekolady w przeliczeniu na głowę mieszkańca. Nie od dzisiaj wiadomo, że flawonoidy poprawiają funkcje poznawcze, zapobiegają demencji. Podgrupa flawonoidów, flawanole, w które szczególnie obfituje kakao, zielona herbata i czerwone wino, wydają się zapobiegać następującemu z wiekiem ograniczeniu funkcji poznawczych. Doktor Franz H. Messerli postanowił sprawdzić, czy spożycie czekolady może wpływać na inteligencję całych populacji. W tym celu porównał dostępną na Wikipedii listę krajów ułożoną pod względem liczby noblistów na 10 milionów mieszkańców z rocznym poziomem konsumpcji czekolady w 22 krajach. Udało mu się zebrać dane z 2011 roku (obejmujące tylko Szwajcarię), z 2010 (objemowały 15 krajów), z 2004 (5 krajów) i 2002 (Chiny). Porównanie wykazało wysoką liniową korelację (r=0,791). Gdy z obliczeń wykluczył Szwecję korelacja wzrosła do r=0,862. To bardzo wysoka wartość, gdyż r=1 uważa się za całkowitą zgodność. Szwecja została wykluczona jako przypadek skrajny, gdyż przy konsumpcji rzędu 6,4 kg/rok/mieszkaniec powinna mieć 14 laureatów Nagrody Nobla, a ma 32. Messerli wyliczył też, że wzrost konsumpcji czekolady o 0,4 kg na mieszkańca na rok oznacza wzrost liczby noblistów o 1. Minimalna efektywna dawka czekolady to około 2 kg/rok. Oczywiście autor tych obliczeń nie twierdzi, że korelacja oznacza bezpośrednie wynikanie. Nie wyklucza jednak istnienia jakiegoś związku pomiędzy spożyciem czekolady a liczbą noblistów. Spożycie czekolady zwiększa funkcje poznawcze, a posiadanie dobrze rozwiniętych funkcji poznawczych jest warunkiem, bez spełnienia którego nie jest możliwe zdobycie Nagrody Nobla. Spożycie czekolady jest też blisko skorelowane z liczbą noblistów w każdym z krajów. Pozostaje więc kwestią dalszych badań stwierdzenie, czy konsumpcja czekolady ma związek z liczbą laureatów - podsumowuje Msserli.
  22. Naukowcy z Hiszpańskiej Narodowej Rady Naukowej dokładnie określili miejsce, w którym został zamordowany Juliusz Cezar. Dotychczas z przekazów starożytnych wiedzieliśmy, że zginął on w Curia Pompeii, czyli siedzibie Senatu znajdującej się w Teatrze Pompejusza. Juliusz Cezara został zabity 15 marca 44 roku p.n.e przez grupę senatorów, którzy obawiali się, że jego polityka doprowadzi do upadku Republiki, a sam Cezar zostanie jedynowładcą. W spisku na jego życie wzięło udział kilkudziesięciu senatorów, którzy zabili polityka sztyletami podczas posiedzenia Senatu. Teraz, ponad 2000 lat po tym wydarzeniu, wiemy, w którym dokładnie miejscu zginął Julisz Cezar. Hiszpańscy archeolodzy znaleźli pozostałości niewielkiej budowli o szerokości trzech i wysokości ponad dwóch metrów. Została ona wzniesiona na polecenie pierwszego cesarza rzymskiego Oktawiana Augusta, wnuka siostry Julisza Cezara, którego Cezar adoptował w swoim testamencie. Zawsze wiedzieliśmy, że Julisz Cezar został zabity w Curia Pompeii 15 marca 44 roku przed Chrystusem, bo takie informacje zostały przekazane w starożytnych tekstach. Jednak dotychczas nie znaleźliśmy żadnego materialnego dowodu na potwierdzenie wydarzenia, które tak często było przedstawiane na obrazach czy w kinie - mówi Antonio Monterroso, jeden z hiszpańskich badaczy. Z klasycznych źródeł wiemy też, że wiele lat po morderstwie Curia Pompeii została zamknięta i stała się miejscem pamięci. Teraz wiemy na pewno, że miejsce, w którym Juliusz Cezar przewodniczył obradom i gdzie upadł po ciosach, zostało zabudowane prostokątną strukturą. Nie wiemy jednak, czy budowa tej struktury wiązała się z jednoczesnym zamknięciem dostępu do Curia Pompeii. Sam Teatr Pompejusza to monumentalny (powierzchnia około 54 000 metrów kwadratowych) budynek, wzniesiony około roku 55 p.n.e przez jednego z największych rzymskich wodzów, Pompejusza Wielkiego, dla upamiętnienia jego zwycięstw na wschodzie, gdzie rozszerzył władzę Rzymu po Morze Czarne i Kaukaz.
  23. Dżin Bombay Sapphire będzie można kupić w opakowaniu, które po podniesieniu zaczyna świecić. Na spodzie pudełka znajduje się bateria, uruchamiana przez zmianę pozycji dobrze ukrytego mechanicznego włącznika. Prąd przepływający przez elektroluminescencyjny tusz sekwencyjnie rozświetla kolejne partie rysunku autorstwa Yehrin Tong, tak że przyszły konsument ma wrażenie, iż z szyjki butelki tryska mieniąca się kaskada. Przypominający animację pokaz kończy się po 18 sekundach. Projekt pudełka Global Travel Retail powstał w studiu Webb deVlam, wcieleniem go w życie zajęła się zaś niemiecka firma Karl Knauer. Produkt w takiej oprawie trafi najprawdopodobniej na rynek bezcłowy. Przypomnijmy, że w bożonarodzeniowej edycji z 2009 r. w pudełkach wykorzystano soczewki Fresnela. Dzięki nim płaska powierzchnia zyskała głębię.
  24. Najnowsze badania przeprowadzone przez Yale University sugerują, że znajdująca się stosunkowo niedaleko Ziemi planeta 55 Cancri e jest w dużej części zbudowana z diamentu. Po raz pierwszy obserwujemy skalisty świat, który z chemicznego punktu widzenia tak bardzo różni się od Ziemi - mówi Nikku Madhusudhan. Powierzchnia tej planety jest prawdopodobnie pokryta grafitem i diamentami - dodaje uczony. Planeta 55 Cancri e to jedna z pięciu planet krążących wokół widzialnej gołym okiem gwiazdy 55 Cancri, znajdującej się w gwiazdozbiorze Raka. Znajdująca się w odległości 40 lat świetlnych planeta ma średnicę dwukrotnie większą od Ziemi i jest od niej 8-krotnie cięższa. Okrąża swoją gwiazdę w zaledwie 18 godzin, a na jej powierzchni panuje temperatura około 2150 stopni Celsjusza. Po raz pierwszy zaobserwowano ją w ubiegłym roku. Po oszacowaniu jej średnicy i masy naukowcy wykorzystali modelowanie matematyczne do określenia najbardziej prawdopdobnego składu chemicznego planety. Diament może stanowić ponad 33% masy planety. Jego waga jest zatem 3-krotnie większa niż waga Ziemi. Naukowcy sądzą, że przed astronomami jest jeszcze wiele niezwykłych odkryć dotyczących budowy planet. Gwiazdy są proste - znając wiek i masę gwiazdy można określić jej skład i historię. Planety są znacznie bardziej skomplikowane - mówi David Spergel, profesor astronomii z Princeton University.
  25. Naukowcy z Helsińskiego Instytutu Technologii Komputerowych (HIIT) oraz Instytutu Informatyki Maxa Plancka opracowali wibrującą rękawicę, która prowadzi dłoń użytkownika w kierunku obiektu zainteresowania. Dzięki temu wyszukiwanie czegoś w złożonych scenach wzrokowych, np. w bibliotekach czy na półkach w supermarkecie, staje się niemal 3-krotnie szybsze. Gdy zebrane w jednym miejscu przedmioty są do siebie podobne, ludzka zdolność rozpoznawania wzorca ulega redukcji do serii pojedynczych porównań. By usprawnić wykonanie tego typu zadań, w fińsko-niemieckim prototypie wykorzystano śledzenie ruchów rąk za pomocą komputerowego systemu wizyjnego. Wynalazcy pomyśleli również, oczywiście, o sprzężeniu zwrotnym w postaci drgań. W trójwymiarowej przestrzeni nakierowują one dłoń na zdefiniowany na początku cel. Wspominając o korzyściach związanych z zastosowaniem wskazówek dotykowych, Ville Lehtinen z HIIT tłumaczy, że użytkownik może je łatwo zinterpretować w odniesieniu do aktualnego pola widzenia, gdzie zachodzi szukanie. Generuje to bardzo intuicyjne doświadczenie, jakby ręka była przyciągana przez cel. Urządzenie złożono z dostępnych w handlu elementów, np. siłowników wibracyjnych, rękawicy i czujnika z microsoftowego Kinecta. Wynalazcy opisali dynamiczny algorytm sterujący, który wylicza skuteczne wzorce ruchów, bazując na położeniu i odległości celu. Wynalazcy widzą wiele zastosowań dla swojej rękawicy. Dywagują, że ułatwiłaby ona pracę osobom zatrudnionym w magazynach. Piesi mogliby zaś sprawniej nawigować w tłumie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...