Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Nośnikami w terapii genowej mogą być wirusy, jednak jak tłumaczy dr Alicia Rodriguez z Wydziału Farmacji Publicznego Uniwersytetu Baskijskiego (UPV/EHU), ze względu na podwyższone ryzyko powstawania guzów naukowcy poszukują innych metod transportu. Szczególnie obiecujące wydają się wektory bazujące na nanocząstkach lipidów. [...] Przez kilka lat pracowaliśmy nad metodami leczenia degeneracyjnych chorób siatkówki. W 2012 r. na łamach Human Gene Therapy ukazał się artykuł o lipidowej terapii wrodzonego rozwarstwienia siatkówki sprzężonego z chromosomem X. Po wprowadzeniu nanocząstek lipidów do oka szczurów zachodziła ekspresja pożądanego białka. Rodriguez podkreśla, że za pośrednictwem nanocząstek lipidów można by też dostarczać leki nierozpuszczalne lub słabo rozpuszczalne w wodzie. Wśród nowych aktywnych farmakologicznie cząsteczek stanowią one aż 40%. Problemy z opracowaniem bezpiecznej i skutecznej formuły "doręczania" sprawiają, że nie znajdują one zastosowań klinicznych. Okazało się, że enkapsulacja takich leków w nanocząstkach lipidowych daje dobre rezultaty. Zespół dr Véronique Préat z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven zademonstrował, że nanostrukturalne nośniki lipidowe pokonują barierę jelitową, co zwiększa przenikalność leku. Raport naukowców z Hiszpanii i Belgii ukazał się w Journal of Controlled Release.
  2. Seagate wycofuje się z rynku 2,5-calowych HDD o prędkości 7200 rpm (obrotów na minutę). Firma tłumaczy, że klienci wolą dyski SSD lub hybrydowe HDD, będące połączeniem dysku SSD i HDD. Firma nadal będzie produkowała dyski 5400 rpm na rynek tańszych notebooków. Dyski o średnicy 2,5 cala przeznaczone są właśnie do komputerów przenośnych. Tradycyjnie wykorzystuje się dyski o prędkości 5400 rpm, jednak z czasem na rynek notebooków trafiły też opracowane na potrzeby pecetów dyski 7200 rpm. Są one bardziej wydajne od 5400 rpm, ale znacząco odbiegają prędkością pracy od urządzeń SSD. Seagate uważa, że klienci szukający tańszych rozwiązań poprzestaną na HDD 5400 rpm, a ci, którym zależy na wydajności kupują SSD. Stąd też decyzja o rezygnacji do końca bieżącego roku z produkcji HDD 7200 rpm na rynek notebooków. Amerykańska firma skupi się na produkcji hybrydowych HDD (SSHD), których trzecia generacja trafi do rąk klientów jeszcze w bieżącym roku.
  3. Włoscy naukowcy wykazali, że zaledwie 12 godzin zabawy z grami akcji wystarczy, by znacznie poprawić umiejętność czytania u dzieci z dysleksją. Już po wcześniejszych badaniach ten sam zespół sugerował, że dysleksja wynika nie z problemów językowych, ale z zaburzeń uwagi wzrokowej. Gry akcji mogą wspomagać wiele aspektów uwagi wzrokowej, głównie poprawiając wydobywanie informacji ze środowiska - tłumaczy Andrea Facoetti z Uniwersytetu w Padwie. Podczas eksperymentów dyslektyczne dzieci uczyły się wydajniej kierować i skupiać uwagę, aby szybciej ekstrahować istotne informacje ze słowa pisanego. Włoch podkreśla, że dotąd wśród zaaprobowanych metod terapii dysleksji nie było technik uwzględniających gry wideo. Akademicy zebrali dwie dopasowane grupy dzieci z dysleksją. Przed i po interwencji (dziewięciu 80-min sesjach z grami akcji i grami innego rodzaju) testowali ich umiejętności z zakresu fonologii, uwagi i czytania. Angażowanie się w gry akcji poprawiało szybkość czytania (bez szkody dla dokładności) w większym stopniu, niż dałoby się osiągnąć po roku spontanicznej nauki. Postępy były takie same lub większe, jak w przypadku wymagających tradycyjnych metod terapii. Zważywszy, że postępy poczynione w zakresie uwagi wzrokowej przekładały się bezpośrednio na poprawę zdolności czytania, psycholodzy twierdzą, że właśnie odkryto skuteczną i przyjemną metodę leczenia dysleksji. Facoetti przypomina jednak, że proces należy kontrolować, bo nadmiar gier nikomu jeszcze nie wyszedł na dobre...
  4. Rozwijany przez Boston Dynamics czworonożny robot BigDog zyskał mechaniczne ramię służące do podnoszenia przedmiotów. Urządzenie może nie tylko unieść ciężki obiekt, ale również rzucić nim na imponującą odległość. Co ciekawe, wykorzystuje do tego również siłę nóg i korpusu. Na załączonym filmie możemy zobaczyć BigDoga ciskającego 25-kilogramowymi pustakami. BigDog staje się coraz bardziej wszechstronnym urządzeniem. Jest w stanie poruszać się po trudnym terenie, pokonuje błoto, śnieg i lód, jego prędkość dochodzi do 6,5 kilometra na godzinę, może nieść ładunek o wadze przekraczającej 140 kilogramów i przebywa 20,5 kilometra bez zatrzymywania się, ustanawiając tym samym rekord dla czworonożnego robota. Warto również przypomnieć, że Boston Dynamics rozwija bliźniaczo podobnego AlphaDoga czyli LS3.
  5. Japońska Organizacja Nowej Energii i Rozwoju Technologii Przemysłowej (NEDO) przeprowadziła testy półautonomicznego konwoju ciężarówek. Konwoj składał się z czterech pojazdów, z których tylko pierwszy był kierowany przez człowieka. Wszystkie pojazdy wyposażono w łączność bezprzewodową, kamery, radary i lasery. Pojazdy wymieniały między sobą informacje i powtarzały manewry pierwszego samochodu w konwoju. Ciężarówki korzystały z technologii, która pozwala im jechać z prędkością 80 km/h i utrzymywać odległość zaledwie 4 metrów pomiędzy pojazdami. W przypadku gwałtownego hamowania informacja o tym fakcie dotarłaby do ciężarówek w ciągu 20 milieskund, co pozwoliłoby na bezpieczne zatrzymanie się konwoju. Celem testu było nie tylko sprawdzenie skuteczności półautonomicznych konwojów, ale również przeprowadzenie testów oszczędności paliwa. Ustawienie ciężarówek w odległości 4 metrów zmniejsza opór powietrza i pozwala zredukować konsumpcję paliwa o 15 lub więcej procent. Pojazdy pozbawione kierowców wyposażono w urządzenia pozwalające na rozpoznawanie przeszkód na drodze, linii wyznaczających pasy jezdni. Każdy z pojazdów był kontrolowany przez dwa komputery. Mimo pomyślnie przeprowadzonych testów mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni nieprędko zobaczą na drogach samochody ciężarowe bez kierowców. NEDO ma nadzieję, że około roku 2020 będzie miała gotowy autonomiczny system prowadzenia pojazdów. Na poniższym filmie możemy zobaczyć test konwoju oraz wcześniejszy test autonomicznej ciężarówki.
  6. Czterdziestopięcioletnia Barbie Park jest tłumaczką języka migowego, która występuje na koncertach rockowych. Występuje jest tu dobrym określeniem, bo kobieta nie tylko przekazuje teksty piosenek, ale oddaje również własne doświadczenia muzyczne. Naśladuje grę na gitarze czy perkusji oraz improwizuje razem z zespołami. Reakcja publiczności festiwali wskazuje, że jej tłumaczenia odpowiadają nie tylko niesłyszącym czy słabo słyszącym. Muzyka jest ważną częścią mojego życia. Chcę się dzielić tym doświadczeniem. Przygoda Parker z językiem migowym rozpoczęła się 20 lat temu, gdy mieszkanka Austin miała dość pracy w księgowości. Gdy zdobyła już doświadczenie w nowym zawodzie, zaangażowała się w działalność firmy LotuSIGN. Obecnie jej zespół obsługuje imprezy muzyczne na terenie całych Stanów. Menedżerowie różnych imprez przyznają, że tego typu usługa powiększa grono niepełnosprawnych słuchowo gości. Parker zyskała uznanie w połowie 1. dekady XXI w. Zatrudniono ją wtedy jak tłumaczkę na pogrzebie rodzica znanego członka lokalnej społeczności niesłyszących. W pewnym momencie kobieta musiała się zmierzyć z emocjonalnym występem wokalnym. Tłumaczka i muzyk wzajemnie się inspirowali, co zrobiło na zgromadzonych ogromne wrażenie. Później Parker zapraszano na śluby, dziecięce recitale i koncerty. W 2007 r. kobieta założyła firmę Alive Performance, która w 2009 r. przekształciła się w LotuSIGN.
  7. Po raz pierwszy w historii udało się wyleczyć dziecko, które urodziło się z wirusem HIV. Lekarze poinformowali o "funkcjonalnym wyleczeniu" dziewczynki z Mississippi. Termin "funkcjonalne wyleczenie" oznacza, że w ciągu 10 miesięcy od zakończenia leczenia we krwi nie wykryto wirusa, a dziecko nie wykazuje żadnych objawów choroby. Szczegóły badań poznamy podczas Conference on Retroviruses and Opportunistic Infections. Specjaliści spróbują teraz osiągnąć podobny wynik w testach klinicznych. Jeśli okazałoby się, że zastosowana terapia działa też w przypadku innych pacjentów, stanowiłoby to olbrzymią szansę dla 300-400 tysięcy dzieci, które każdego roku rodzą się z wirusem HIV. Nad sukcesem pracowała m.in. doktor Deborah Persaud, wirusolog z Johns Hopkins Children's Center. To właśnie ona wraz z kolegami przedstawi wyniki badań podczas dzisiejszej konferencji. Obecnie nie wiadomo, w jaki sposób była leczona dziewczynka. Sceptycy mówią, że być może nie była ona zarażona, a miała wirusa przejętego od matki, który i tak by zniknął z jej organizmu. Jednak naukowcy, którzy leczyli dziecko twierdzą, że było ono zarażone, a im udało się zlikwidować wirusa zanim jeszcze mógł ukryć się w układzie odpornościowym i przeczekać tam terapię. Czy to możliwe, że dziecko nie było zarażone? Tak. Czy prawdopodobne? Nie - odpowiada sceptykom doktor Anthony Fauci, szef National Institute for Allergies and Infectious Diseases. Wirus nie pozostawałby w ciele dziecka tak długo, jak się tam znajdował, gdyby nie było ono zarażone. W USA i innych rozwiniętych krajach aż 98% dzieci matek zarażonych HIV nie ulega infekcji, gdyż odpowiednia terapia rozpoczyna się przed urodzeniem i trwa przez sześć tygodni po urodzeniu. Jednak we wspomnianym wyżej wypadku było inaczej. Matka nie wiedziała, że jest nosicielką. Wyszło to na jaw podczas porodu, informuje specjaliska ds. dziecięcego HIV doktor Hannah Gay z University of Mississippi Medial Center, która leczyła dziewczynkę. Doktor Gay, zamiast podać noworodkowi jeden lek przeciwko retrowirusowi, wybrała terapię z trzech leków, która jest czasem stosowana w długoterminowym leczeniu dzieci. Pierwsze lekarstwo dziewczynka otrzymała w 30. godzinie po urodzeniu, na kilka dni zanim testy potwierdziły, że jest zarażona HIV. Leczenie sprawiło, że już w ciągu miesiąca po jego rozpoczęciu standardowe testy kliniczne nie były w stanie wykryć obecności wirusa. Jednak leczenie kontynuowano przez 15 kolejnych miesięcy. Później leki podawano od czasu do czasu. Gdy dziecko miało 18 miesięcy jej matka przestała przychodzić do lekarza. Pięć miesięcy później kobieta z dzieckiem zjawiła się w klinice. Doktor Gay spodziewała się wysokiego poziomu HIV w krwi dziewczynki. Ku jej zaskoczeniu, wirusa nie udało się wykryć. Testy powtórzono po kilku dniach i otrzymano takie same wyniki. Wtedy poproszono o pomoc doktor Persaud i doktor Kahterine Luzuriagę z University of Massachusetts Medical School, które wykorzystały najbardziej czułe dostępne testy. Dzięki nim znaleziono we krwi dziecka "cząstki" HIV, ale nie stwierdzono obecności samego wirusa.
  8. Kanadyjscy naukowcy informują o gwałtownie spadającej populacji rekinów. Ich zdaniem każdego roku ginie około 100 milionów tych zwierząt. Rekiny przetrwały 400 milionów lat i są jedną z najstarszych grup kręgowców na planecie. Jednak te drapieżniki doświadczają obecnie tak dużych spadków populacji, że powinno to wywołać zaniepokojenie na skalę światową - mówi profesor Boris Worm z Dalhousie Univeristy. Uczony wraz ze swoim zespołem podjął współpracę z naukowcami z kanadyjskiego University of Windsor i amerykańskich Stony Brook University, Florida International University i University of Miami. Ich celem było oszacowanie śmiertelności rekinów i opracowanie rozwiązań umożliwiających ochronę tych zwierząt. Ochrona rekinów jest koniecznością. To poważny problem, gdyż utrata rekinów dotknie cały ekosystem. Pracując z rekinami tygrysimi widzimy, że jeśli tych zwierząt nie będzie wystarczająco dużo, to wywoła to lawinowe zmiany w ekosystemie, które będą dotyczyły nawet morskich roślin - mówi Mike Heithaus. Utrata rekinów spowoduje katastrofalne zmiany wśród innych gatunków i będzie miała negatywny wpływ na rybołówstwo. Naukowcy zebrali dane, z których wynika, że w 2000 roku zginęło prawdopodobnie 100 milionów rekinów, a w roku 2010 - 97 milionów. To uśrednione dane, gdyż ze zgromadzonych informacji dowiadujemy sie, że średnia roczna liczba traconych rekinów waha się od 63 do 273 milionów. Szacowanie liczby zabitych rekinów jest obarczone dużym marginesem błędu, ponieważ brak jest danych z większej części globu. Jednak nie ma wątpliwości, że liczba zabijanych rekinów jest większa, niż liczba rodzących się młodych. Rekiny są podobne do waleni i ludzi w tym, że późno dojrzewają i mają niewiele młodych. Nie mogą więc przetrwać tak dużej śmiertelności. Nasza analiza wykazała, że każdego roku ginie jeden na 15 rekinów. Rosnący popyt na ich płetwy powoduje, że są one bardziej zagrożone niż kiedykolwiek wcześniej - mówi profesor Worm. Zdaniem naukowców, pierwszy krok w dobrym kierunku został już wykonany. Niektóre państwa na części obszarów chronią rekiny. Uczeni uważaja, że ochronę należy rozciągnąć na więcej gatunków. Domagają się też nałożenia wyższych ceł na płetwy rekinów, przez co popyt na nie powinien spaść.
  9. Po raz pierwszy zdobyto dowód na to, że ludzka emisja gazów cieplarnianych przyczyniła się do katastrofy humanitarnej. Susza, która nawiedziła w 2011 roku wschodnią Afrykę i zabiła, wskutek klęski głodu, co najmniej 50 000 osób, została częściowo wywołana wspomnianą emisją. Susza była spowodowana brakiem dwóch pór deszczowych, "krótkiej" pod koniec 2010 roku i "długiej" na początku 2011 roku. Klimatolodzy z brytyjskiego Met Office uruchomili modele klimatyczne, by sprawdzić, jak powodowana przez człowieka emisja gazów cieplarnianych wpływa na pory deszczowe. Z symulacji, które prowadzono zarówno z uwzględnieniem emisji gazów jak i bez niej, naukowcy dowiedzieli się, że emisja nie ma wpływu na krótką porę deszczową. Deszcze nie nadeszły, bo na Pacyfiku pojawiło się silne zjawisko La Niña. Jednak zmiany klimatu mają wpływ na "długą" porę deszczową, a susza tak poważna, z jaką mieliśmy do czynienia, pojawiała się w modelach klimatycznych tylko wówczas, gdy dodano do nich emisję gazów cieplarnianych. Modele wykazały, że zmiany klimatu spowodowane emisją gazów cieplarnianych są w od 24 do 99 procent odpowiedzialne za ryzyko, że nie nastąpi "długa" pora deszczowa. Reszta ryzyka związana jest prawdopodobnie z temperaturą powierzchni Oceanu Indyjskiego. Jednak mechanizm jego wpływu na opady w Afryce Subsaharyjskiej jest słabo rozumiany. Brytyjscy naukowcy obawiają się, że w przyszłości, wraz z ocieplaniem się klimatu, wschód Afryki będzie doświadczał coraz więcej susz. Co ciekawe, podobne symulacje mogą stać się pretekstem do uzyskania odszkodowań za straty powodowane przez tych, którzy przyczyniają się do zmian klimatycznych. Tego typu sprawy już toczą się w wielu amerykańskich sądach. Początek dała alaskańska wioska Kivalina, którą tradycyjnie przed sztormami chronił lód. Jednak ten zaczął pojawiać się coraz później i topnieć coraz wcześniej, przez co sztormy i erozja bardzo szybko niszczą okolice wsi, zagrażając jej istnieniu. Mieszkańcy Kivaliny domagają się od koncernów paliwowych pokrycia kosztów przeniesienia miejscowości. Wygranie takiego pozwu będzie jednak wyjątkowo trudne, gdyż powód musiałby powiązać straty jakie poniósł, z konkretnym źródłem emisji zanieczyszczeń.
  10. U kobiet przyjmujących minipigułki antykoncepcyjne rośnie ryzyko stwarzane przez chlamydie. Chroniący przed chorobami przenoszonymi drogą płciową interferon epsilon (IFN-ε) jest wytwarzany w drogach rodnych. Okazuje się, że o ile większe stężenia estrogenu podnoszą poziom tej cytokiny, o tyle wysoki progesteron prowadzi do 10-krotnego spadku jej stężenia. Kiedy kobiety zażywają pigułki, przyjmują dużo progesteronu, więc stężenie IFN-ε spada - tłumaczy prof. Philip Hansbro z University of Newcastle Australia. Bazując na ocenie poziomu IFN-ε, będzie można stwierdzić, czy dana kobieta jest bardziej, czy mniej podatna na choroby przenoszone drogą płciową i ewentualnie leczyć za pomocą cytokiny zarówno zakażenia chlamydiami czy wirusem opryszczki, jak i inne choroby zapalne. Charakteryzując przebieg chlamydiozy w różnych warunkach, australijski zespół stwierdził, że związany z niskim estrogenem brak IFN-ε prowadzi do poważniejszej infekcji, która przesuwa się wyżej w drogach rodnych i wpływa na jajniki oraz macicę. Skutkuje to uszkodzeniami wyższych dróg rodnych i może się przyczyniać do niepłodności. IFN-ε jest produkowany niemal wyłącznie przez wewnętrzną powierzchnię dróg rodnych [a konkretnie przez komórki nabłonka macicy]. Chroni przed infekcją, sprzyjając ruchowi komórek odpornościowych [komórek NK] do rejonów walczących z patogenami. Prof. Paul Hertzog z Monash Institute of Medical Research (MIMR) podkreśla, że zespołowi zależy na przygotowaniu gruntu pod testy kliniczne. Choć wydaje się, że ma na myśli głównie chlamydiozę, naukowcy chcieliby także sprawdzić, czy uzyskane wyniki da się wykorzystać w przypadku innych chorób, w tym nowotworów, [...] endometriozy lub zapalenia narządów miednicy mniejszej [...]. Jako że białko to zwiększa reakcję odpornościową dróg rodnych, mimo że nie zajmowaliśmy się tym bezpośrednio, jest prawdopodobne, że rozpoznawaliśmy zagadnienia istotne dla innych chorób zakaźnych, takich jak AIDS czy opryszczka narządów płciowych. Hansbro ma nadzieję, że uda się uzyskać pigułkę progesteronową, która będzie również zawierała IFN-ε. Taki zestaw działałby antykoncepcyjnie, chroniąc równocześnie przed chlamydiozą. Preparaty estrogenowo-progesteronowe nie podwyższają ryzyka zakażenia chlamydiami, bo estrogen nasila produkcję IFN-ε, zatem zniżki powodowane przez progesteron zostają zrównoważone. Profesor Hertzog ujawnia, że badania na modelu zwierzęcym wykazały, że IFN-ε chroni przed chlamydiami i wirusem opryszczki. Australijczyk dodaje, że jego zespół odkrył białko 8 lat temu, ale dopiero podczas badań genetycznych wyszło na jaw, że to cytokina jedyna w swoim rodzaju. Normalnie cytokiny są wytwarzane po ekspozycji na czynnik infekcyjny, tymczasem funkcja IFN-ε polega na działaniu wyprzedzającym, by odporność ochronna wykształcała się przed zakażeniem. Różnice poziomu interferonu epsilon na poszczególnych etapach cyklu menstruacyjnego mogą być nawet 30-krotne. W ciąży i w okresie pomenopauzalnym jego produkcja ustaje.
  11. Starsi ludzie, którzy nie spodziewają się wiele po przyszłości, żyją dłużej i są zdrowsi od rówieśników z nadmiernie optymistycznym nastawieniem. Nasze odkrycia pokazały, że nadmierny optymizm w zapatrywaniach na przyszłość wiąże się z większym ryzykiem niepełnosprawności i zgonu w następnej dekadzie. Pesymizm dot. przyszłości może zachęcać ludzi do ostrożniejszego życia i przedsiębrania m.in. zdrowotnych środków bezpieczeństwa - wyjaśnia dr Frieder R. Lang z Friedrich-Alexander-Universität Erlangen-Nürnberg. Wywiady z dorosłymi mieszkańcami gospodarstw domowych są przeprowadzane w ramach badania podłużnego Sozio-oekonomisches Panel (SOEP) co roku od 29 lat. Obecnie reprezentatywna dla Niemiec próba obejmuje ok. 40 tys. osób w wieku od 18 do 96 lat. Lang i inni analizowali dane zebrane w latach 1993-2003. Naukowcy wydzielili 3 grupy wiekowe: 1) 18-39-latków, 2) 40-64-latków oraz 3) ludzi 65-letnich i starszych. Ponieważ podczas rozmów respondentów prosi się o oznaczenie na skali skalibrowanej od 0 do 10 aktualnego zadowolenia z życia oraz satysfakcji za 5 lat, dokładność przewidywań można było weryfikować, porównując sugestie z 1993 r. z rzeczywistą oceną z 1998 r. Analizując dane, Niemcy brali pod uwagę różnice międzygrupowe w przewidywanej satysfakcji, dokładność przewidywania, wiek, płeć, dochód, a także przypadki/wskaźniki niepełnosprawności i zgonów w latach 1999-2010. Po 5 latach od pierwszego wywiadu okazało się, że 43% przedstawicieli najstarszej grupy nie doceniło przyszłego zadowolenia z życia, 25% sformułowało trafne przewidywania, a 32% wykazało nadmierny optymizm. W oparciu o uśrednioną zmianę poziomu zadowolenia z życia u seniorów wyliczono, że każdemu wzrostowi przeceniania o jedno odchylenie standardowe towarzyszył 9,5% wzrost ryzyka niepełnosprawności i 10% wzrost ryzyka zgonu. Najstarszą grupę generalnie cechował największy pesymizm, najmłodsi ludzie byli najbardziej optymistyczni, a grupa w średnim wieku formułowała najtrafniejsze oceny, ale z biegiem czasu stawała się coraz bardziej pesymistyczna. Nieoczekiwanie stwierdziliśmy, że osoby, które cieszyły się zarówno stabilnym, dobrym zdrowiem, jak i zarobkami, spodziewały się większych spadków niż respondenci chorzy albo źle sytuowani. Dodatkowo zauważyliśmy, że wyższy przychód wiązał się z wyższym ryzykiem niepełnosprawności. Lang podkreśla, że jego zespół nie utrzymuje, że nierealistyczny optymizm zawsze się nie sprawdza. W przypadku ciężkiej choroby takie nastawienie może zwiększyć szanse na przeżycie. Twierdzimy jednak, że skutki optymistycznych, trafnych i pesymistycznych prognoz mogą zależeć od wieku i dostępnych zasobów. Jak emailowo wyjaśnił nam Lang, oczekiwanie, że w przyszłości życie będzie bardziej satysfakcjonujące, niż w rzeczywistości się okazuje, niesie za sobą ryzyko. Defensywne spodziewanie się braku poprawy, a nawet pogorszenia w sytuacji, gdy wszystko kończy się dobrze (a właściwie lepiej niż zakładano), zapewnia natomiast korzyść w postaci zdrowego starzenia. W pewnym sensie można to porównać do pesymizmu defensywnego (in. strategicznego), gdzie negatywne myślenie o przyszłości motywuje do wytężonej pracy w celu uniknięcia porażki.
  12. Fred Kummerow, emerytowany profesor z University of Illinois twierdzi, że cholesterol jest korzystny dla serca dopóty, dopóki nie zostanie w nienaturalny sposób utleniony. Liczący sobie 98 lat naukowiec przez ponad 60 lat zajmował się badaniem wpływu diety na choroby serca. W najnowszym artykule, opublikowanym na łamach American Journal of Cardiovascular Disease, Kummerow recenzuje badania dotyczące metabolizmu lipidów i chorób serca pod kątem konsumpcji utlenionego cholesterolu. Uczony uważa, że to właśnie nienaturalne utlenienie cholesterolu - poprzez np. smażenie żywności na używanym oleju, jedzenie wielonasyconych kwasów tłuszczowych czy palenie tytoniu - jest główną przyczyną chorób serca. Utlenione lipidy przyczyniają się do wystąpienia chorób serca zarówno poprzez odkładanie wapnia na ścianach arterii, co jest ważnym wskaźnikiem arteriosklerozy, jak i poprzez przerywanie przepływu krwi, co z kolei jest główną przyczyną występowania ataków serca i nagłych zgonów - napisał Kummerow w swojej recenzji. Sędziwy naukowiec jako pierwszy zauważył, że u osób, które miały założone bypassy, występuje podwyższony poziom sfingomieliny. Kummerow od dawna podejrzewał ten lipid o blokowanie arterii u pacjentów kardiologicznych. Podążając za pionierskimi badaniami Michaela DeBakey zaczął badać skład fosfolipidów w arteriach ludzi i świń. Odkrył, że arterie ludzkiego łożyska zawierają jedynie około 10% sfingomieliny i 50% fosfatydylocholiny. Ale gdy sprawdziliśmy arterie ludzi, którzy mieli założone bypassy stwierdziliśmy, że występuje u nich do 40% sfingomieliny i około 27% fosfatydylocholiny. Wiele kolejnych lat zajęło nam odkrycie, że dodanie dużych ilości utlenionych cholesteroli zamienia fosfatydylocholinę w sfingomielinę - mówi uczony. Kummerow podkreśla, że jeśli ktoś spożywa dietę zawierającą utlenione cholesterole, tłuszcze trans i dodatkowo pali, to szkodzi swojemu sercu na trzy różne sposoby. Utlenione cholesterole powodują zwapnienie arterii i ułatwiają tworzenie się zakrzepów. Tłuszcze trans i tytoń zaburzają produkcję prostacykliny, która ułatwia przepływ krwi. To zabija w tym kraju 600 000 osób rocznie - podsumowuje emerytowany uczony.
  13. Yonggang Huang z Northwestern University i John A. Rogers z University of Illinois zaprezentowali niezwykle elastyczny rozciągliwy akumulator litowo-jonowy. Urządzenie działa nieprzerwanie nawet wówczas, gdy jest mocno rozciągane, zwijane i skręcane. Może ono pracować przez 8-9 godzin pomiędzy kolejnymi ładowaniami. A naładować można je bezprzewodowo. Moc i napięcie urządzenia jest porównywalne z baterią litowo-jonową o takiej samej wielkości. Jednak wynalazek Huanga i Rogersa można rozciągnąć nawet do 300 procent jego oryginalnych rozmiarów. Tego typu urządzenia będą mogły w przyszłości zasilać urządzenia elektroniczne wbudowywane np. w ubrania.
  14. Naukowcy połączyli elektronicznie mózgi par szczurów. Dzięki temu zwierzęta mogły sobie przekazywać informacje dotykowe i ruchowe, by rozwiązać proste zadania behawioralne. Gdy mikroelektrody zastąpiono światłowodem, udało się połączyć mózgi gryzoni z różnych kontynentów: z Durham w Północnej Karolinie i Natal w Brazylii. Uzyskane wyniki pozwalają wierzyć, że w przyszłości będzie można łączyć wiele mózgów, uzyskując komputery organiczne. Wcześniejsze badania nad interfejsem mózg-maszyna przekonały nas, że szczurze mózgi są bardziej plastyczne niż sądzono. W czasie tych eksperymentów mózg szczura szybko się przystosowywał, by zaakceptować dane wejściowe z zewnętrznego urządzenia. [...] Zadaliśmy więc sobie pytanie: "Skoro mózg asymiluje sygnały ze sztucznych sensorów, czy zasymilowałby także wprowadzanie informacji z czujników z innego ciała?" - opowiada dr Miguel Nicolelis z Duke University. Poszukując odpowiedzi, najpierw trenowano pary szczurów, by naciskały dźwignię, nad którą zapalała się lampka. Nagrodą był łyk wody. Później mózgi zwierząt połączono za pomocą macierzy mikroelektrod. Wszczepiano je w rejonach przetwarzających informacje ruchowe. Jeden z gryzoni miał być ogniwem szyfrującym. To jemu pokazywano, którą dźwignię pociągnąć w zamian za wodę. Gdy szczur zrobił, co do niego należało, próbkę aktywności decyzyjnej jego mózgu tłumaczono na wzorce stymulacji elektrycznej i przekazywano bezpośrednio do mózgu drugiego zwierzęcia (dekodera). W klatce dekodującego szczura umieszczano identyczny zestaw dźwigni, ale nie zapalało się żadne światełko, które sugerowałoby, co zrobić, by dostać wodę. Zwierzę musiało więc polegać na wskazówkach przekazywanych w ramach interfejsu mózg-mózg. Naukowcy przeprowadzili próby, które miały pokazać, jak zwierzęta dekodujące radzą sobie z danymi z innego mózgu. Okazało się, że maksymalny wskaźnik sukcesu sięgał ok. 70% (z teoretycznych wyliczeń wynikało, że odsetek ten mógłby wynosić maksymalnie 78%). Związek między szczurami był 2-stronny. Jeśli dekoder podjął złą decyzję, gryzoń kodujący nie dostawał całej nagrody. Widzieliśmy, że gdy szczur dekodujący popełnił błąd, szczur kodujący zmieniał zarówno aktywność swojego mózgu, jak i zachowanie, aby ułatwić partnerowi działanie. Koder poprawiał stosunek sygnału do szumu, tak aby sygnał mózgowy był czystszy i prostszy do wykrycia. Dodatkowo wybierając dźwignię, podejmował szybsze i bardziej klarowne decyzje. Gdy gryzoń kodujący wprowadził te zmiany, ogniwo dekodujące częściej działało prawidłowo, więc wszyscy byli bardziej nagradzani - wyjaśnia Nicolelis. W drugiej części studium szczury uczono rozróżniania szerokich i wąskich szpar za pomocą wibryssów. Gdy otwór był wąski, należało naciskać pyskiem pojnik z lewej strony klatki. Kiedy szpara okazywała się szeroka, po wodę trzeba się było udać do wodopoju z prawej strony terrarium. Zwierzęta ponownie podzielono na 2 grupy. Szczury dekodujące zaczynały kojarzyć podawane im pulsy z koniecznością stukania pyskiem w lewy port, a brak stymulacji z obecnością wody w prawym pojniku. Podczas testów szczur kodujący badał wąsami szerokość otworu, a jego wybory przekazywano partnerowi. Wskaźnik sukcesu sięgał 65%. Oceniając ewentualne ograniczenia odległościowe transmisji, zespół umieścił szczura kodującego w Edmond and Lily Safra International Institute of Neuroscience of Natal (ELS-IINN), a zwierzę dekodujące w Durham w USA. Dane przekazywano za pośrednictwem Internetu. Choć zwierzęta przebywały na różnych kontynentach, przez co przekaz zakłócał szum i opóźnienia, nadal mogły się porozumiewać [ i przeprowadzać dyskryminację dotykową] - opowiada dr Miguel Pais-Vieira. Nicolelis dodaje, że dekodujący mózg działa jak urządzenie rozpoznające wzorce. Zasadniczo tworzymy więc rozwiązujący zadania organiczny komputer. W tym przypadku nie wprowadzamy jednak instrukcji, ale sygnał reprezentujący decyzje kodującego zwierzęcia. Jest on przesyłany do mózgu dekodera, który musi odkryć, jak rozwiązać zagadkę. Tworzymy zatem pojedynczy ośrodkowy układ nerwowy z 2 szczurzymi mózgami. Amerykanie i Brazylijczycy próbują teraz połączyć większą liczbę mózgów, by w ten sposób rozwiązywać bardziej złożone zadania. Teoretycznie połączenie wielu mózgów mogłoby generować rozwiązania niedostępne dla indywidualnych mózgów. Taka sytuacja może też oznaczać przyswojenie sobie tożsamości innych osobników. Faktycznie nasze badania kory czuciowej szczurów dekodujących pokazały, że mózg zaczynał w niej reprezentować nie tylko swoje wibryssy, ale i wąsy zwierzęcia kodującego. Odkryliśmy neurony reagujące na oba zestawy wibryssów, co oznacza, że na swojej własnej szczur wytworzył reprezentację drugiego ciała.
  15. Naukowcy połączyli elektronicznie mózgi par szczurów. Dzięki temu zwierzęta mogły sobie przekazywać informacje dotykowe i ruchowe, by rozwiązać proste zadania behawioralne. Gdy mikroelektrody zastąpiono światłowodem, udało się połączyć mózgi gryzoni z różnych kontynentów: z Durham w Północnej Karolinie i Natal w Brazylii. Uzyskane wyniki pozwalają wierzyć, że w przyszłości będzie można łączyć wiele mózgów, uzyskując komputery organiczne. Wcześniejsze badania nad interfejsem mózg-maszyna przekonały nas, że szczurze mózgi są bardziej plastyczne niż sądzono. W czasie tych eksperymentów mózg szczura szybko się przystosowywał, by zaakceptować dane wejściowe z zewnętrznego urządzenia. [...] Zadaliśmy więc sobie pytanie: "Skoro mózg asymiluje sygnały ze sztucznych sensorów, czy zasymilowałby także wprowadzanie informacji z czujników z innego ciała?" - opowiada dr Miguel Nicolelis z Duke University. Poszukując odpowiedzi, najpierw trenowano pary szczurów, by naciskały dźwignię, nad którą zapalała się lampka. Nagrodą był łyk wody. Później mózgi zwierząt połączono za pomocą macierzy mikroelektrod. Wszczepiano je w rejonach przetwarzających informacje ruchowe. Jeden z gryzoni miał być ogniwem szyfrującym. To jemu pokazywano, którą dźwignię pociągnąć w zamian za wodę. Gdy szczur zrobił, co do niego należało, próbkę aktywności decyzyjnej jego mózgu tłumaczono na wzorce stymulacji elektrycznej i przekazywano bezpośrednio do mózgu drugiego zwierzęcia (dekodera). W klatce dekodującego szczura umieszczano identyczny zestaw dźwigni, ale nie zapalało się żadne światełko, które sugerowałoby, co zrobić, by dostać wodę. Zwierzę musiało więc polegać na wskazówkach przekazywanych w ramach interfejsu mózg-mózg. Naukowcy przeprowadzili próby, które miały pokazać, jak zwierzęta dekodujące radzą sobie z danymi z innego mózgu. Okazało się, że maksymalny wskaźnik sukcesu sięgał ok. 70% (z teoretycznych wyliczeń wynikało, że odsetek ten mógłby wynosić maksymalnie 78%). Związek między szczurami był 2-stronny. Jeśli dekoder podjął złą decyzję, gryzoń kodujący nie dostawał całej nagrody. Widzieliśmy, że gdy szczur dekodujący popełnił błąd, szczur kodujący zmieniał zarówno aktywność swojego mózgu, jak i zachowanie, aby ułatwić partnerowi działanie. Koder poprawiał stosunek sygnału do szumu, tak aby sygnał mózgowy był czystszy i prostszy do wykrycia. Dodatkowo wybierając dźwignię, podejmował szybsze i bardziej klarowne decyzje. Gdy gryzoń kodujący wprowadził te zmiany, ogniwo dekodujące częściej działało prawidłowo, więc wszyscy byli bardziej nagradzani - wyjaśnia Nicolelis. W drugiej części studium szczury uczono rozróżniania szerokich i wąskich szpar za pomocą wibryssów. Gdy otwór był wąski, należało naciskać pyskiem pojnik z lewej strony klatki. Kiedy szpara okazywała się szeroka, po wodę trzeba się było udać do wodopoju z prawej strony terrarium. Zwierzęta ponownie podzielono na 2 grupy. Szczury dekodujące zaczynały kojarzyć podawane im pulsy z koniecznością stukania pyskiem w lewy port, a brak stymulacji z obecnością wody w prawym pojniku. Podczas testów szczur kodujący badał wąsami szerokość otworu, a jego wybory przekazywano partnerowi. Wskaźnik sukcesu sięgał 65%. Oceniając ewentualne ograniczenia odległościowe transmisji, zespół umieścił szczura kodującego w Edmond and Lily Safra International Institute of Neuroscience of Natal (ELS-IINN), a zwierzę dekodujące w Durham w USA. Dane przekazywano za pośrednictwem Internetu. Choć zwierzęta przebywały na różnych kontynentach, przez co przekaz zakłócał szum i opóźnienia, nadal mogły się porozumiewać [ i przeprowadzać dyskryminację dotykową] - opowiada dr Miguel Pais-Vieira. Nicolelis dodaje, że dekodujący mózg działa jak urządzenie rozpoznające wzorce. Zasadniczo tworzymy więc rozwiązujący zadania organiczny komputer. W tym przypadku nie wprowadzamy jednak instrukcji, ale sygnał reprezentujący decyzje kodującego zwierzęcia. Jest on przesyłany do mózgu dekodera, który musi odkryć, jak rozwiązać zagadkę. Tworzymy zatem pojedynczy ośrodkowy układ nerwowy z 2 szczurzymi mózgami. Amerykanie i Brazylijczycy próbują teraz połączyć większą liczbę mózgów, by w ten sposób rozwiązywać bardziej złożone zadania. Teoretycznie połączenie wielu mózgów mogłoby generować rozwiązania niedostępne dla indywidualnych mózgów. Taka sytuacja może też oznaczać przyswojenie sobie tożsamości innych osobników. Faktycznie nasze badania kory czuciowej szczurów dekodujących pokazały, że mózg zaczynał w niej reprezentować nie tylko swoje wibryssy, ale i wąsy zwierzęcia kodującego. Odkryliśmy neurony reagujące na oba zestawy wibryssów, co oznacza, że na swojej własnej szczur wytworzył reprezentację drugiego ciała.
  16. Podczas wczorajszej rozprawy sądowej Bradley Manning przyznał się do przekazania serwisowi Wikileaks tajnych wojskowych i cywilnych dokumentów. Żołnierz wyjaśniał, że zrobił to po to, by opinia publiczna dowiedziała się co się dzieje, dlaczego się dzieje i by wywołać debatę na ten temat. Przez ponad godzinę Manning odczytywał oświadczenie, w którym opowiadał o swojej karierze wojskowej oraz przekazaniu dokumentów Wikileaks. Nikt związany z WLO [tak Manning określa Wikileaks - red.] nie naciskał na mnie, bym wysłał więcej informacji. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność - oświadczył. To bardzo istotne słowa dla przedstawicieli Wikileaks. Julian Assange i jego organizacja są chronieni przez Pierwszą Poprawkę, jednak gdyby okazało się, że namawiali Manninga do zdrady tajemnic, wówczas możliwe byłoby postawienie im zarzutów. Przed odczytaniem swojego oświadczenia Manning przyznał się - za zgodą sądu - do 10 stawianych mu lżejszych zarzutów. Maksymalna kara za przestępstwa, do których się przyznał, wynosi 20 lat więzienia. To jednak nie kończy sprawy, gdyż przyznanie się do winy nie było częścią umowy z prokuraturą. Ta stawia Manningowi wiele poważnych zarzutów, a wśród nich jest złamanie Espionage Act (Ustawa o szpiegostwie). Manning zapewniał, że dokładnie przemyślał, które dokumenty ujawni. Sądziłem, że upublicznienie tych dokumentów nie zaszkodzi Stanom Zjednoczonym - powiedział. Stwierdził też, że taktyka stosowana w Iraku i Afganistanie jest błędna, a wojskowi mają obsesję na punkcie złapania lub zabicia terrorystów, nie zważając na konsekwencje dla zwykłych ludzi. Szczególnie zapamiętał słynny film, na którym widzimy, jak załoga śmigłowca ostrzelała grupę cywili i reporterów Reutersa, a później otworzyła ogień do samochodu, który przybył im na pomoc. Zdaniem Manninga, żołnierze zachowywali się jak dzieci podczas sadystycznej zabawy wyrywania mrówkom nóżek. Wojskowy wspominał też o zatrzymaniu przez wojsko i miejscową policję grupy osób protestujących przeciwko rządowej korupcji. Ku jego rozczarowaniu, Wikileaks nie opublikowała tej informacji. Wówczas zainteresował się losem więźniów w Guantanamo i odkrył, że są tam przetrzymywani także zwykli żołnierze, którzy nie posiadają żadnych istotnych informacji. Gdyby zostali zatrzymani i przesłuchani na miejscu, to z pewnością szybko zostaliby zwolnieni. Manning poinformował również, że najpierw próbował skontaktować się z The Washington Post, ale dziennikarz, z którym rozmawiał, stwierdził, że zanim w ogóle zdecyduje się na jakąś współpracę, to musi zobaczyć materiały, o których mówi wojskowy. Z kolei The New York Times nie odpowiedział na nagraną na sekretarce wiadomość. Wtedy żołnierz zdecydował się na współpracę z Wikileaks.
  17. Odkryte przed 55 laty pasy Van Allena, czyli dwa naturalne obszary radiacyjne rozciągające się wokół Ziemi, niespodziewanie zdradziły swoją kolejna tajemnicę. NASA donosi o zaobserwowaniu trzeciega pasa Van Allena. Odkrycia dokonano przypadkiem, dzięki urządzeniu Relativistic Electron Proton Telescope (REPT) wystrzelonemu na orbitę 30 sierpnia 2012 roku na pokładzie Van Allen Probes. Zwykle uruchamianie urządzeń znajdujących się na pokładach satelitów trwa całymi miesiącami. Tym razem było inaczej. Naukowcy chcieli, by REPT rozpoczął pracę jak najszybciej, żeby zdążyć porównać jego obserwacje z misją SAMPEX (Solar, Anomalous, and Magnetospheric Particle Explorer), która wkrótce miała się zakończyć. Dlatego też REPT został włączony już 1 września. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności na krótko przed jego uruchomieniem Słońce wysłało w stronę Ziemi dodatkową porcję energii, która rozświetliła pasy Van Allena. REPT zaczął je obserwować i w pewnym momencie zauważono coś niespodziewanego. Naładowane cząsteczki ułożyły się w trzeci pas. W ciągu pięciu dni od włączenia REPT-a mogliśmy obserwować tworzenie się trzeciego pasa radiacyjnego. Zaczęliśmy zastanawiać się, czy nasze urządzenia pracują prawidłowo. Wszystko sprawdziliśmy, ale nie było żadnej awarii. Trzeci pas pięknie się prezentował, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, przez cztery tygodnie - mówi Shri Kanekal, jeden z naukowców pracujących przy misji Van Allen Probes. Istnienie trzeciego, tymczasowego, pasa Van Allena wyjaśnia trapiącą naukowców zagadkę. Dotychczas uczeni nie wiedzieli, co powoduje duże dynamiczne zmiany w dwóch pozostałych pasach. Odpowiedzią może być trzeci pas. Dodatkowego smaczku najnowszemu odkryciu dodaje fakt, że pasy Van Allena to jedno z pierwszych odkryć naukowych epoki satelitów. Zostały bowiem zauważone dzięki Explorerowi 1- pierwszemu satelicie naukowemu w dziejach.
  18. Zdaniem Agencji Reutera Komisja Europejska jeszcze przed końcem marca nałoży na Microsoft grzywnę za to, że firma nie oferowała użytkownikom wyboru przeglądarek. Ma to związek z ugodą, jaką w 2009 roku zawarły KE i Microsoft. Na jej podstawie koncern z Redmond zobowiązał się, że przez pięć lat we wszystkich wersjach Windows będzie wyświetlał użytkownikom ekran wyboru przeglądarki, w którym poinformuje o możliwości zainstalowania jednego z wielu tego typu programów. Jednak po publikacji Service Packa 1 dla Windows 7 ekran przestał się wyświetlać. Nie był on prezentowany od lutego 2011 do czerwca 2012 roku. Microsoft tłumaczył, że w SP1 popełniono błąd, który spowodował, iż ekran nie był prezentowany. W październiku ubiegłego roku Komisja złożyła oficjalną skargę przeciwko Microsoftowi. Teraz, jak twierdzi Reuter, zdecydowała się na nałożenie dużej grzywny na amerykańską firmę. Jest mało prawdopodobne, by było to dopuszczalne prawem maksimum, które mogłoby w przypadku giganta z Redmond sięgnąć 9 miliardów dolarów. Jednakw ubiegłym roku Joaquin Almunia, komisarz ds. konkurencyjności, stwierdził, że postępowanie Microsoftu było bezprecedensowe i groził poważnymi konsekwencjami.
  19. Badacze z amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (US Centers for Disease Control and Prevention; CDC) ustalili, w jaki sposób wilgotność modyfikuje ryzyko zarażenia grypą. Amerykanie posłużyli się "kaszlącymi" i "oddychającymi" manekinami, które dzieliła odległość ok. 2 m. W pomieszczeniu i w pobliżu ust oddychających lalek znajdowały się urządzenia wychwytujące cząsteczki wirusa (próbniki bioaerozoli zbierały frakcje o średnicy4 µM). Później testowano je pod kątem zdolności infekowania ludzkich komórek. Przy wilgotności równej bądź mniejszej niż 23% godzinę od symulowania kaszlu nadal mogło zarażać 70-77% cząsteczek wirusa. Kiedy jednak wilgotność podniesiono do 43 i więcej procent, odsetek ten spadł do zaledwie 14%. Co więcej, większość cząsteczek wirusa stawała się nieaktywna już po kwadransie. Wysoka wilgotność wpływała niekorzystnie zarówno na duże, jak i małe cząsteczki wirusa grypy. To ważne, ponieważ jak tłumaczy John D. Noti, te drugie mają tendencję do dłuższego utrzymywania się w powietrzu. Latem wilgotność w pomieszczeniach wynosi często od 30 do 40%, lecz w miesiącach zimowych ogrzewanie prowadzi do wysuszenia powietrza. Choć podniesienie wilgotności w całym szpitalu byłoby trudnym zadaniem, warto pomyśleć o nawilżaniu przestrzeni, gdzie przebywają pacjenci szczególnie podatni na zakażenia, a więc np. oddziałów intensywnej opieki medycznej. Jak w większości przypadków, tak i tutaj nie można jednak przesadzić, by gdy zrobi się za wilgotno, zacznie rosnąć pleśń.
  20. Należący do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) Very Large Telescope dokonał prawdopodobnie pierwszych w historii obserwacji właśnie formującej się planety. Jeśli uzyskane dane się potwierdzą, będzie można zweryfikować teorie dotyczące powstawania planet. Zespół pracujący pod kierownictwem Saschy Quanz z ETH Zurich obserwował chmurę gazu i pyłu otaczającą młodą gwiazdę HD 100546, położoną w odległości 335 lat świetlnych od Ziemi. Uczeni zauważyli w pewnej chwili coś, co prawdopodobnie jest właśnie formującą się planetą. Uważają, że zaobserwowali narodziny gazowego giganta podobnego do Jowisza. Dotychczas formowanie się planet mogliśmy obserwować tylko podczas symulacji komputerowych. Jeśli rzeczywiście odkryliśmy powstającą planetę, to po raz pierwszy naukowcy będą mogli empirycznie badać ten proces - mówi Quanz. Odkryty właśnie obiekt znajduje się w odległości około 10-krotnie większej niż odległość Ziemi od Słońca.
  21. Sprawdzając, czy i w jakim stopniu mózg potrafi zinterpretować sygnały docierające z nietypowych lokalizacji, zespół z Tufts University usuwał kijankom żaby szponiastej (Xenopus laevis) oczy i wszczepiał je na ogonie lub tułowiu. Dużo pracujemy nad zrozumieniem biologii regeneracyjnej, a to obejmuje również eksperymenty z modyfikacjami ciała - opowiada Michael Levin. Po implantacji 134 kijanki przeszły testy wzrokowe. Jedną połowę okrągłej areny oświetlano niebieskim, a drugą czerwonym światłem. Oprogramowanie regularnie zamieniało barwę rzutowaną na wydzielone części. Gdy kijanka wpływała w obszar czerwieni, była delikatnie porażana prądem. Sześć okazów z oczami na ogonie musiało widzieć. Wskazywało na to systematyczne wybieranie bezpiecznego niebieskiego rejonu. Ponieważ oczy pochodziły od zmodyfikowanych genetycznie dawców, u kijanek można było obserwować fluoryzujące na czerwono białko. Badania pod mikroskopem ujawniły, że u połowy kijanek nie rozwinęły się świecące na czerwono nerwy, u ok. 1/4 wyrastały one w kierunku jelita, a u 1/4 w stronę kręgosłupa (co oznacza, że nowe oczy podłączyły się do ośrodkowego układu nerwowego). Mózg nie jest dostosowany do odbioru wrażeń wzrokowych z ogona. Ponieważ wcześniej się to nie zdarzało, ewolucja nie przebiegała z uwzględnieniem takich sytuacji. Mimo to potrafi on stwierdzić, że tkanka oka z nietypowej lokalizacji stanowi źródło użytecznych informacji. [...] Wskazuje to na niezwykłą plastyczność mózgu, który umie przeprowadzić przegląd konfiguracji ciała, a następnie wykorzystać nowe możliwości. Gdyby tak nie było, każdorazowo mutacja prowadząca do ulepszonego planu ciała - dużej zmiany anatomii - zostawałyby utracona po zgonie zwierzęcia. Mózg potrafi powiązać swoją aktywność z rozmaitymi konfiguracjami ciała. Modularność ułatwia ewolucję złożonych cech. W przyszłości Levin i jego współpracownik Douglas Blackiston zamierzają rozstrzygnąć 3 kwestie: 1) jaki obszar mózgu przetwarza dane sensoryczne z nietypowych rejonów, 2) z iloma dodatkowymi oczami mózg kijanki sobie poradzi i 3) skąd mózg wie, że z przeszczepu docierają dane wzrokowe, a nie świadczące o stanie zapalnym albo powiązane z inną modalnością czuciową, np. smakiem.
  22. Instytut Mikrobiologii, Biotechnologii i Immunologii Uniwersytetu Łódzkiego wraz z Komitetem Mikrobiologii Polskiej Akademii Nauk oraz Polskim Towarzystwem Mikrobiologów mają zaszczyt zaprosić pracowników naukowych, studentów, doktorantów oraz wszystkich zainteresowanych tematyką mikrobiologii do wzięcia udziału w III Ogólnopolskich Warsztatach MIKROBIOT: Mikrobiologia w Ochronie Zdrowia i Środowiska, które odbędą się w dniach 17-20 września 2013 roku w Łodzi na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska. Warsztaty są skierowane zarówno do doświadczonych badaczy, jak i studentów i doktorantów z Europy i krajów pozaeuropejskich. Stwarzają okazję do przedyskutowania najnowszych osiągnięć naukowych, zdobywania i pogłębiania wiedzy z zakresu immunologii, mikrobiologii, genetyki i biotechnologii oraz wymiany doświadczeń nabytych w pracy eksperymentalnej. Pierwsza edycja Warsztatów w 2008 roku spotkała się z dużym zainteresowaniem. Wzięło w niej udział ponad 200 uczestników. Interesująca i bogata tematyka prezentowanych wykładów oraz sesji plakatowych, udział wielu znanych naukowców z kraju i zagranicy sprawiły, że Warsztaty MIKROBIOT cieszą się uznaniem nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Wzorem poprzednich edycji podczas tegorocznych warsztatów wykłady plenarne wygłoszą światowej sławy eksperci z Francji, Japonii, Niemiec, Polski, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Włoch i Stanów Zjednoczonych. Trwające cztery dni warsztaty będą obejmować sesje plenarne, krótkie doniesienia ustne wytypowane przez Komitet Naukowy spośród nadesłanych streszczeń oraz sesje plakatowe. Obowiązującym językiem warsztatów jest język angielski. Szczegółowe informacje na temat warsztatów są dostępne na stronie www.mikrobiot.com
  23. Na japońskim Chuo University powstała technologia, która 32-krotnie zmniejsza liczbę błędów na dyskach MLC (Multi-Level Cell) SSD. Wykorzystuje ona odpowiednie algorytmy do naprawy fizycznych błędów na dysku. Nowa technologia składa się z kilku elementów. Jeden z nich polega na przechowywaniu dodatkowych bitów parzystości. Inny element to udoskonalona metoda oznaczania błędnych komórek pamięci. Dyski MLC SSD są wykorzystywane przede wszystkim na rynku konsumenckim. Są one bardziej podatne na błędy niż droższe SLC (Single-Level Cell) SSD popularne na rynku przedsiębiorstw. MLC pozwalają na przechowywanie większej ilości danych w komórce pamięci, dzięki czemu są nawet 7-krotnie tańsze od urządzeń SLC. Jednak częściej występują w nich błędy, a producenci urządzeń SSD od dawna szukają sposobu, by zmniejszych ich liczbę. Jeśli urządzenia MLC SSD staną się równie niezawodne co SLC, również i przemysł będzie mógł używać tego typu dysków.
  24. Hilke Thur, archeolog z Austriackiej Akademii Nauk, twierdzi, że kości znalezione w 1926 r. w Efezie należą do zamordowanej siostry Kleopatry Arsinoe IV. Inni specjaliści mają wątpliwości, podkreślając, że zgromadzono jedynie poszlakowy materiał. Po śmierci Ptolemeusza XII Auletesa Kleopatra VII poślubiła swego brata Ptolemeusza XIII. Przez intrygi dworskie musiała jednak opuścić Egipt. Zbiegłej monarchini udało się zdobyć poparcie Cezara, lecz siostra opowiedziała się za drugą stroną konfliktu. Gdy Rzym wygrał wojnę aleksandryjską, Arsinoe pozwolono schronić się w świątyni Artemidy w Efezie. Ponieważ Kleopatra VII postrzegała ją jako zagrożenie, w 41 r. p.n.e. zleciła jej zamordowanie. W 1904 r. rozpoczęły się wykopaliska Oktagonu w Efezie. W 1926 r. odkryto tu grobowiec ze szczątkami młodej kobiety. Thur twierdzi, że wiek pochówku wskazujący na drugą połowę I w. p.n.e. oraz jego uprzywilejowana lokalizacja w obrębie miasta sugerują, że złożono tu Arsinoe. Austriaczka próbuje też przekonywać, że ośmiokątna forma budowli nawiązuje do konstrukcji centralnej części latarni morskiej na Faros. W starożytności zwykłych ludzi nie chowano w obrębie miasta. Wśród uprzywilejowanych [...] znajdowali się arystokraci i szczególnie zasłużeni obywatele. Choć czaszka domniemanej Arsinoe zaginęła w czasie II wojny światowej, przeszukując 2 nisze komory grobowej, w 1985 r. Thur znalazła resztę kości. Badania ujawniły, że należały one do dziewczyny w wieku 15-16 lat. Dla wielu specjalistów informacja ta miała decydujące znaczenie. Jak bowiem zakładać, że to Arsinoe, skoro wiadomo, że odegrała ona znaczącą rolę w konflikcie międzypaństwowym, a trudno uwierzyć w tak duże wpływy tak młodej osoby. Ze względu na gromadzone latami zanieczyszczenia testy genetyczne dały niejednoznaczne rezultaty. By rozstrzygnąć, do kogo należały kości, pozostaje zatem czekać na rozwój bardziej zaawansowanych metod analitycznych. Pierwszego marca niezrażona krytyką Thur wygłosi wykład w Muzeum Historii Północnej Karoliny w Raleigh.
  25. Firma Bombardier rozpocznie w niemieckim Mannheim testy systemu indukcyjnego ładowania miejskich autobusów. Technologia PRIMOVE będzie sprawdzana na dwóch autobusach. Zostaną one specjalnie przerobione, a odpowiednia infrastruktura zostanie wbudowana też w ulice przy przystankach. Elektryczne autobusy będą doładowywane gdy zatrzymają się, by zabrać kolejnych pasażerów. Test potrwa 12 miesięcy i będzie nadzorowany przez specjalistów z Instytutu Technologicznego w Karlsruhe. Będą oni na bieżąco zbierali dane na temat pracy systemu i wprowadzali odpowiednie poprawki. Uczeni będą też rozmawiali z pasażerami, by dowiedzieć się, jak całość funkcjonuje z punktu widzenia użytkownika. Autobusy zostaną wyposażone w niewielkie bardzo często ładowane akumulatory. Całość powinna działać tak, by pojazd nie musiał zatrzymywać się tylko pod to, by je doładować. Taki system, jeśli się sprawdzi, pozwoli na zmniejszenie zanieczyszczenia miasta zarówno spalinami, jak i hałasem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...