Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. W porównaniu do mężczyzn, kobiety uzyskują więcej z treningu przedziałowego o wysokiej intensywności (ang. high intensity interval training, HIIT). Autorzy artykułu z pisma Strength and Conditioning podkreślają, że wcześniejsze badania dotyczące treningu interwałowego przeprowadzano głównie na bardzo sprawnych fizycznie mężczyznach, a to oznacza pominięcie wielu różnych grup. Zespół z kilku amerykańskich uczelni zebrał grupę 8 mężczyzn i 8 kobiet w wieku 19-30 lat. Wszyscy przyznawali się do co najmniej umiarkowanej sprawności fizycznej i wspominali o przynajmniej 1 sesji treningu interwałowego w tygodniu. Podczas eksperymentu badani mieli biec na bieżni przez 4 i 6 min, wybierając największą możliwą do utrzymania prędkość. Na odpoczynek przeznaczano 1, 2 lub 4 min. W czasie interwałów określano maksymalny pułap tlenowy (VO2max) i maksymalne tętno (HRmax). Choć na przestrzeni prób mężczyźni biegli w relatywnie szybszym tempie, to kobiety w większym stopniu zbliżały się do swoich VO2max i HRmax (warto dodać, że jedni i drudzy podobnie oceniali wysiłek wkładany w trening oraz stopień regeneracji w przerwach). Nie wiadomo, czemu mężczyźni i kobiety inaczej reagują na trening przedziałowy, lecz jedna z teorii odwołuje się do poziomu estrogenu. Nowe studium potwierdziło, że optymalny dla obu płci jest trening HIIT, w którym okresy odpoczynku są o połowę krótsze od interwałów (chodzi o schemat 1:2). Podsumowując uzyskane wyniki, dr Matt Laurent z Bowling Green State University podkreśla, że osoby uprawiające HIIT powinny wsłuchiwać się we własne ciało i ufać mu, zwracając uwagę na samopoczucie.
  2. Naukowcy zajmujący się radioteleskopem ALMA (Atacama Large Milimeter Array), poinformowali o uzyskaniu najdokładniejszego w historii obrazu w paśmie 500 GHz. To niezwykle ważne wydarzenie, które otwiera nowe możliwości przed światową radioastronomią. Składająca się z 66 anten ALMA jest najdroższym w utrzymaniu teleskopem naziemnym. Pierwsze obserwacje rozpoczęła w drugiej połowie 2011 roku, ale wszystkie anteny pracują dopiero od marca 2013. Teraz na części z nich umieszczono odbiorniki ALMA Band 8, stworzone przez Narodowe Obserwatorium Astronomiczne Japonii. ALMA pracuje w 10 pasmach. Za prace nad odbiornikami dla trzech z nich - Band 4 (125-163 GHz), Band 8 (385-500 GHz) oraz Band 10 (787-950 GHz) - odpowiadają właśnie Japończycy. Dla wielu radioastronomów jednym z najbardziej atrakcyjnych zakresów jest ten pokrywany przez Band 8. Dzięki niemu mogą bowiem obserwować emisję z węgla odbywającą się w częstotliwości 492 GHz. Mimo, iż węgla we wszechświecie jest 3000 razy mniej niż wodoru, to jest on trzecim najbardziej rozpowszechnionym pierwiastkiem. Znaczenie węgla jest nie do przecenienia przy badaniu chmur gazu. Gaz w przestrzeni międzygwiezdnej możemy podzielić na trzy grupy. Pierwsza z nich to chmura plazmowa, w której gęstość cząstek plazmy wynosi 0,01 na cm3, a temperatura sięga wielu milionów stopni Celsjusza. Następna to chmura atomowa o gęstości atomów wynoszącej 10 na cm3 i temperaturze -160 stopni Celsjusza. Ostatnia z grup to chmura molekularna. Liczba molekuł sięga w niej 10 000 na cm3, a temperatura to -260 stopni Celsjusza. Gęste obszary chmur atomowych mogą zmieniać się w chmury molekularne, z których powstają gwiazdy. Jednak z drugiej strony molekuły tworzące chmury molekularne mogą być rozbijane na atomy przez promieniowanie ultrafioletowe. Obserwacje chmur atomowych i chmur molekularnych mogą zdradzić wiele szczegółow na temat ewolucji kosmicznego gazu. Szczególnie ważne są obserwacje węgla, który nie tylko zdradza charakterystykę chmur gazu, ale pozwala na badanie reakcji chemicznych zachodzących we wszechświecie, gdyż wiele złożonych molekuł powstaje właśnie dzięki interakcji węgla z innymi pierwiastkami. Dotychczas obserwacje w paśmie 500 GHz były wykonywane za pomocą radioteleskopów składających się z pojedynczych anten i charakteryzowała je bardzo niska rozdzielość sięgająca 15 lub więcej sekund kątowych. Jak mała jest to rozdzielczość niech świadczy fakt, że teleskop optyczny z 8-metrowym lustrem charakteryzuje się rozdzielczością 0,1 sekundy kątowej. ALMA to pierwszy radioteleskop, który zapewni znacznie lepszą rozdzielczość. Dotychczas odbiorniki Band 8 zainstalowano na pięciu antenach i uzyskano w ten sposób rozdzielczość sięgającą 3,5 sekundy kątowej. Po zainstalowaniu ich na wszystkich antenach ALMA rozdzielczość zostanie poprawiona... 400-krotnie. Pierwszym obiektem zobrazowanym przez ALMA w wysokiej rozdzielczości w paśmie obsługiwanym przez Band 8 jest mgławica planetarna NGC 6302. Jest ona ostatnim etapem życia gwiazdy wielokrotnie bardziej masywnej od Słońca. Obserwacje w świetle widzialnym ujawniły, że gaz z umierającej gwiazdy rozprzestrzenia się głównie w dwóch kierunkach. Dzięki nowym możliwościom ALMA wiemy teraz, że atomy węgla są skupione na niewielkim obszarze w środku mgławicy. Kolejne badania pozwolą określić jej skład chemiczny.
  3. W prestiżowym The Lancet ukazały się wyniki najszerzej zakrojonych badań epidemiologicznych na temat zdrowia psychicznego oraz zaburzeń umysłowych związanych z używaniem nielegalnych substancji odurzających. Jego autorzy dowiedli, że od roku 1990 znacząco zwiększa się zarówno liczba zaburzeń umysłowych jak i zaburzeń związanych z przyjmowaniem substancji odurzaących. W pierwszym z przypadków nie mamy, na szczęście, do czynienia z żadną epidemią. Wzrost ma związek wyłącznie z powiększającą się liczbą mieszkańców Ziemi. Badacze z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii stwierdzili, że regularni użytkownicy konopii pozbawili się w 2010 roku łącznie 7000 lat zdrowego życia. Tylko pozornie jest to dużo. W tym samym bowiem czasie użytkownicy opioidów stracili 9,2 miliona lat życia. Różnica jest tym większa, że użytkowników opioidów jest 10-krotnie mniej niż użytkowników konopii. Naukowcy zauważyli, że liczba utraconych lat zdrowego życia spowodowanych przez używanie nielegalnych narkotyków zwiększyła się o 52%. Jeszcze w roku 1990 ludzkość utraciła z tego powodu 9,7 milionów lat życia, w roku 2010 było to 17,2 miliona lat. Aż połowa z tego wzrostu jest spowodowana większym użyciem narkotyków oraz rosnącą liczbą młodych ludzi w krajach rozwijających się. Produkty z konopii to najszerzej używane nielegalne narkotyki, jednak ich wpływ na zdrowie populacji jest absolutnie minimalny, mówi Louisa Degenhardt, główna autorka badań. Głównymi zagrożeniami epidemiologicznymi ze strony konopii jest ich związek ze schizofrenią. Niewykluczone, że przyczyniają się one do wcześniejszego rozpoczęcia schizofrenii oraz utrwalają jej najpoważniejsze objawy. Jednak, jak zauważają komentujący badania Michael Lynskey i John Strang z King's College London, nawet te negatywne efekty nie zostały jednoznacznie udowodnione. Z kolei opioidy to główna przyczyna śmierci i kalectwa spowodowanego użyciem nielegalnych narkotyków. Odpowiadają bowiem za połowę szkód. Jednocześnie są to narkotyki, w przypadku których najłatwiej zmniejszyć czynione przez nie szkody, gdyż istnieją sprawdzone programy dostarczania narkomanom czystych igieł, terapii uzależnień czy terapii HIV. Znacznie większy problem stanowią uzaleznienie od kokainy i amfetaminy, w przypadku których znacznie trudniej o działające programy terapeutyczne. Niektórzy specjaliści zajmujący się problemem uzależnień już wskazują na powyższe badania, jako na przykład klęski prowadzonej walki z narkotykami. Dlaczego wdrożenie na globalną skalę programu dostarczania igieł oraz terapeutycznych substytutów opioidów jest tak trudne? Dlatego, że przeciwni takim działaniom są zwolennicy całkowitej prohibicji - mówi Alex Wodak z St Vincent's Hospital w Sydney. Autorzy badań przyjrzeli się też rozpowszechnieniu się chorób umysłowych i wyodrębnili wśród nich te, do których przyczynia się użycie nielegalnych narkotyków. Liczba przypadków wzrosła o 37% w porównaniu z rokiem 1990, jednak jest to spowodowane w większym stopniu rosnącą i starzejącą się populacją niż zwiększającym się odsetkiem chorych. Harvey Whiteford, który był odpowiedzialny za tę część badań, zauważa, że nawet jeśli uważamy, iż obecnie życie jest bardziej stresujące niż było 20 lat temu, to nie ma żadnych dowodów, by przekładało się to na wzrost liczby zaburzeń psychicznych. Ogólnie rzecz biorąc wzrost w krajach rozwiniętych jest większy niż średnia światowa, wynika to jednak z faktu, iż bogatsze społeczeństwa szybciej się starzeją. Większy wzrost jest widoczny też w krajach, w których toczą się konflikty zbrojne. Długotrwałe wojny domowe w Afganistanie i niektórych krajach afrykańskich działają jak choroba zakaźna - przyczyniają się do wzrostu liczby problemów - mówi Whiteford. Zauważono też, że w Chinach, Korei Północnej, Japonii i Nigerii różnica w zachorowaniach w porówaniiu ze średnią światową jest bardzo wyraźnie korzystna dla tych krajów. Obawaiamy się, że niedoszacowaliśmy danych dla tych krajów, ponieważ opracowane na Zachodzie instrumenty badawcze mogą nie być przystosowane do badania osób z tych kultur i nie wykrywają depresji i niepokoju - dodaje Whiteford. Uczony zwraca uwagę, że rosnąca średnia wieku w krajach rozwijających się oznacza, iż będą musiały przeznaczać coraz więcej środków na walkę z zaburzeniami umysłowymi. Na szczęście olbrzymi postęp można osiągnąć niewielkim kosztem. Naukowcy ocenili bowiem, że w Afryce Subsaharyjskiej wzrost liczby przypadków depresji można zmniejszyć od 10 do 30 procent za cenę zaledwie 3 dolarów rocznie na chorego.
  4. Dwaj doktoranci z MIT-u, Robert R. Morris i Dan McDuff, opracowali porażające prądem urządzenie, które ma "wyleczyć" ludzi z uzależnienia od serwisów społecznościowych. Szturchaniec Pawłowa (Pavlov Poke), bo o nim mowa, wymierza karę za pośrednictwem umieszczonych na podkładce pod nadgarstki metalowych przewodzących pasków (elektrod). Po paru ekspozycjach automatyczne zachowania prawie zniknęły. Nadal odwiedzałem witrynę, ale nie ściągał mnie tam tajemniczy [...] przymus - twierdzi Morris, dodając, że choć bez wątpienia skuteczne, urządzenie "miało raczej być prowokacyjnym projektem artystycznym, a nie usankcjonowaną interwencją behawioralną". Amerykanie uważają, że dyskusja na ten temat jest potrzebna, bo niedawne badania psychologów z Uniwersytetu Chicagowskiego zasugerowały, że Facebook i Twitter są bardziej uzależniające do papierosów i alkoholu. Inny zespół wykazał, że bazując na intensywności wykorzystania Facebooka przez młodych dorosłych, można przewidzieć spadek subiektywnego dobrostanu. Morris i McDuff dodają, że gdyby porażania prądem na kogoś nie działały, wymyślili jeszcze 2. opcję. Jeśli przekroczysz swój facebookowy limit, nasz kod automatycznie zamieszcza post z ofertą pracy w serwisie Mechanical Turk Amazona. Praca jest prosta - wynajęta osoba dzwoni pod twój numer i wrzeszczy na ciebie, odczytując napisany wcześniej upokarzający tekst [...].
  5. Alkohol ogranicza komunikację między ciałem migdałowatym a korą okołooczodołową, które współpracują, by prawidłowo zinterpretować i zareagować na wskazówki społeczne. Zespół prof. K. Luana Phana z Uniwersytetu Illinois w Chicago badał wpływ alkoholu na łączność między ciałem migdałowatym a korą przedczołową podczas przetwarzania bodźców emocjonalnych - zdjęć szczęśliwych, przestraszonych i zagniewanych twarzy. W studium uwzględniono 10 mężczyzn i 2 kobiety, którzy wspominali o średnio ponad 7 ciągach picia w miesiącu (7,8). W przypadku mężczyzn ciąg definiowano jako spożycie 5 lub więcej drinków; by zostać zaliczonymi do tej samej kategorii, kobiety musiały osiągnąć lub przekroczyć barierę 4 drinków. Średnia wieku ochotników wynosiła 23 lata. Podczas eksperymentu podawano im 16-proc. alkohol albo placebo. Później - w skanerze do funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) - musieli oni dopasować do wyświetlonej na górze twarzy fizjonomię o identycznym wyrazie (na dole ekranu znajdowały się 2 opcje do wyboru). Twarze były zadowolone, złe, przestraszone lub neutralne. Kiedy badani przetwarzali rozzłoszczone, przerażone lub zadowolone twarze, alkohol redukował łączność między amygdala a korą okołooczodołową, rejonem kory przedczołowej odpowiadającym za przetwarzanie danych emocjonalno-społecznych i podejmowanie decyzji. Amerykanie zauważyli także, że alkohol redukował reakcję ciała migdałowatego na sygnały zagrożenia - złe lub przestraszone fizjonomie. To sugeruje, że w czasie ostrego zatrucia alkoholem emocjonalne wskazówki sygnalizujące zagrożenie nie są w mózgu przetwarzane prawidłowo, ponieważ amygdala nie odpowiada, jak powinno. Ciało migdałowate i korę przedczołową łączy dynamiczna, interaktywna relacja, która umożliwia dokładną ocenę środowiska i modulację naszych reakcji [...]. Jeśli rejony te są niesprzężone, jak ma to miejsce w czasie ostrego zatrucia alkoholem, nasza zdolność do oceny i odpowiedniego odpowiadania na niewerbalne wiadomości przekazywane przez twarz może ulec upośledzeniu.
  6. Najnowsze badania wykazały, że pingwiny cesarskie nurkują na głębokość 500 metrów i mogą pozostawać pod wodą przez 27 minut. Takimi osiągnięciami nie może poszczycić się żaden inny gatunek ptaka. Badania przeprowadzili Alexandra Wright i Paul Ponganis, którzy przyglądali się kolonii pingwinów żyjących na Przylądku Waszyngtona na Antarktydzie. Uczeni badali zmiany pulsu zwierząt podczas nurkowania. Okazało się, że pod wodą ptaki zmniejszają liczbę uderzeń serca ze standardowych 70 do 10 na minutę. Tak olbrzymi spadek pulsu i związany z tym sposób gospodarowania tlenem przez mięśnie upodabnia pingwiny do ssaków morskich. Ponadto pingwiny cesarskie charakteryzują się niezwykłą strukturą hemoglobiny, która umożliwia funkcjonowanie w środowisku ubogim tlen. Specjalna konstrukcja kości zmniejsza też barotraumę, czyli fizyczne uszkodzenia tkanek spowodowane różnicą ciśnień pomiędzy środowiskiem zewnętrznym, a wnętrzem organizmu. Ptaki są też zdolne do wyłączania w ekstremalnych warunkach mniej ważnych funkcji organów.
  7. Choroby atakujące rośliny uprawne przesuwają się w kierunku biegunów w tempie zgodnym ze wzrostem temperatur wywołanym globalnym ociepleniem. Dan Bebber z University of Exter, który stał na czele zespołu badawczego, obawia się, że ewolucja tych chorób, związana z ich rozprzestrzenianiem się, może spowodować, iż wymkną się one spod kontroli. To z kolei może zagrozić rolnictwu na całym świecie. Specjaliści już wcześniej dowiedli, że zmiany klimatyczne przyczyniają się do zmian zasięgu gatunków. Teraz wiemy, że dotyczy to również chorób atakujących roślinność uprawną. Największym problemem są grzyby i lęgniowce, czyli grzybopodobne organizmy tworzące pleśń. W ostatnich latach w wielu miejscach globu pojawiły się wysoce zaraźliwe grzyby. Bebber i jego zespół przeprowadzili pierwszą dogłębną analizę globalnych danych nt. rozprzestrzeniania się chorób roślin uprawnych. W tym celu wykorzystali dane CABI (Centre for Agricultural Bioscience International), które dokumentuje pojawianie się tego typu chorób od 1822 roku. Zestaw ponad 80 000 danych został zawężony do 26 766, obejmujących okres od roku 1960 do współczesności. Te dane uznano bowiem za najbardziej wiarygodne. Uczeni przyjrzeli się danym dotyczącym 612 różnych gatunków chorób i sprawdzili, kiedy po raz pierwszy dana choroba pojawiła się na nowym terytorium. Porównali te informacje z danymi dotyczącymi dotarcia danej choroby do określonej długości geograficznej. Naukowcy założyli, że gdyby nie istniał żaden trend w rozprzestrzenianiu się chorób, to powinniśmy obserwować, iż choroby roślin uprawnych podążają w kierunku równika. Działoby się tak gdyż bogatsze kraje posiadają zasoby pozwalające na szybsze wykrycie zagrożeń, zatem choroby najpierw zauważono by właśnie tam. Jako, że bogatsze kraje znajdują się na wyższych szerokościach geograficznych, powinniśmy obserwować wędrówkę chorób właśnie ku równikowi. Jednak analiza danych wykazała, że choroby rozprzestrzeniają się w kierunku biegunów w tempie 2,7 kilometra rocznie. Szczególnie szybko rozprzestrzeniają się grzyby (7 km/rok) oraz lęgniowce (6 km/rok). Christ Thomas, biolog z University of York zauważa, że średnie tempo rozprzestrzeniania się chorób jest podobne do tempa rozprzestrzeniania się innych gatunków.
  8. Kilka dni temu zadebiutowała baza danych British Geological Service (BGS), która zawiera nie tylko zdjęcia holotypowych skamieniałości z wielu brytyjskich kolekcji, ale i spory wybór cyfrowych modeli 3D. Projekt GB3D Type Fossils Online został sfinansowany przez JISC. Trójwymiarowe obiekty można obracać i powiększać (warunkiem jest, by przeglądarka komputera czy smartfona wspierała HTML5). Gdyby ktoś chciał wydrukować własne wersje fosyliów, można za darmo ściągnąć plik w formacie .ply lub .obj. Jisc chwali się, że dzięki przedsięwzięciu udało się uratować obiekty schowane w zakurzonych szufladach. Dzięki temu z cennych zasobów korzystać mogą zarówno naukowcy, jak i amatorzy. By uczcić premierę GB3D Type Fossils Online, w południe 22 sierpnia zainicjowano 3-tygodniowy konkurs. Zwiedzający 18 muzeów na terenie Wielkiej Brytanii mają szukać pomiędzy wystawianymi zabytkami artefaktów z drukarki. Później bierze się udział w losowaniu VIP-owskich wycieczek za kulisami. Dodatkowo spośród wszystkich zgłoszeń zostanie wylosowana osoba, do której trafi tablet z preinstalowanymi skamieniałościami 3D. Modele 3D powstały dzięki laserowemu skanowaniu fosyliów.
  9. Znany ekspert ds. kryptografii i bezpieczeństwa, Bruce Schneier, skrytykował na swoim blogu postępowanie NSA i FBI wobec Ladara Levisona, właściciela firmy Lavabit. Oferowała ona usługę bezpiecznej poczy elektronicznej. Gdy do Lavabitu wpłynął sądowy nakaz udostępnienia władzom e-maili klientów - a został on wydany, gdyż z usług tej firmy korzystał Edward Snowden - właściciel zdaecydował się na zamknięcie przedsiębiorstwa, które prowadził od 10 lat. Mamy tu do czynienia z niezwykle moralnym postępowaniem w obliczu nacisku ze strony rządu. Jednak to, co stało się później, jest zatrważające. Rząd groził właścicielowi Lavabitu aresztowaniem, twierdząc, że zamykając firmę naruszył on nakaz sądowy - napisał Schneier. Zdaniem eksperta, postępowanie obecnej administracji wskazuje, że uzurpuje sobie ona prawo do przejmowania prywatnych firm. Jeśli masz firmę i FBI oraz NSA chcą ją zmienić w narzędzie do masowej inwigilacji, uważają, że mogą to uczynić bo po prostu tego chcą. Mogą zmusić cię do zmiany systemu. Mogą uczynić to w tajemnicy i zmusić cię, byś i ty utrzymywał to w tajemnicy. A gdy już to zrobią, tracisz kontrolę nad swoją firmą. Nie możesz jej zamknąć, nie możesz zrezygnować ze świadczenia niektórych usług. W rzeczywistości to już nie jest twoja firma. Staje się ona częścią szeroko zakrojonej rządowej akcji inwigilacyjnej i gdy twój interes stoi w sprzeczności z ich interestem, ty przegrywasz. Twoja firma zostaje zarekwirowana - pisze Schneier. Zauważa też, na jakie niebezpieczeństwo naraża obywateli takie postępowanie rządzących. Właściciel małej firmy, który nie chce zdradzić swoich klientów, nie tylko ryzyku ewentualnym więzieniem. Zaprzestanie świadczenia usługi czy zamknięcie firmy oznacza, że klienci mają mniejszy wybór. Część z nich trafi do wielkich koncernów telekomunikacyjnych, które bez skrępowania współpracują z rządem.
  10. Między połową dziewiętnastego wieku a rokiem 1980 przeciętny wzrost europejskiego mężczyzny powiększył się o 11 cm. Prof. Timothy J. Hatton, ekonomista z University of Essex, przeanalizował dane dotyczące średniego wzrostu dorosłych mężczyzn (w wieku ok. 21 lat) z 15 europejskich krajów, którzy przyszli na świat w okresie od lat 70. XIX w. po rok 1980. Informacje pochodziły z różnych źródeł. W przypadku ostatnich dekad pozyskiwano je głównie z badań przekrojowych, a wcześniej z rejestrów poborowych. Hatton uwzględnił tylko mężczyzn, bo historycznych danych odnośnie do kobiet było zwyczajnie zbyt mało. Naukowcy podkreślają, że tego, co stało się ze wzrostem na przestrzeni życia 4 czy 5 pokoleń, nie da się wyjaśnić pulą genową. Tłumaczą oni, że na wzrost wpływają zdarzenia z pierwszych 2 lat życia. Często występujące niegdyś choroby układu oddechowego czy biegunki nie tylko zbierały krwawe żniwo wśród dzieci, ale i wpływały na ich dalszy rozwój (czytaj - wzrost). Dowody sugerują, że zapanowanie nad chorobami, które znalazło odzwierciedlenie w spadku śmiertelności niemowląt, to najważniejszy pojedynczy czynnik napędzający powiększenie wzrostu. W latach 1871-75 śmiertelność niemowląt wynosiła średnio 178 na 1000 osób. W latach 1911-15 spadła do 120:1000. W kolejnych dekadach wyniki były coraz lepsze: w latach 1951-55 opisywany wskaźnik zmalał do 41:1000, a w latach 1976-80 osiągnął poziom 14:1000. W północnej i środkowej Europie znaczące przyspieszenie powiększania wzrostu odnotowano w okresie obu wojen światowych i Wielkiego Kryzysu. Akademicy sądzą, że przyczyn można upatrywać m.in. w spadku płodności (zmniejszenie wielkości rodziny już wcześniej powiązano ze skokiem wzrostu). Hatton wspomina także o korzyściach wynikających z długofalowych zmian w zakresie higieny czy odżywiania. Zwraca poza tym uwagę na fakt, że w okresie wojen więcej kobiet pracowało i zarabiało. Ostre przyspieszenie średniego wzrostu w krajach południowej Europy nastąpiło dopiero po II wojnie światowej. To wtedy w tych państwach odnotowano np. znaczący wzrost przychodu. Naukowcy uważają, że zaobserwowane zjawisko można dodatkowo wyjaśnić lepszą edukacją zdrowotną i żywieniową oraz dostępnością i jakością usług/systemów medycznych.
  11. Microsoft poinformował, że od 1 października bieżącego roku przestaje wydawać certyfikaty MCM (Microsoft Certified Master), MCSM (Microsoft Certified Solutions Master) oraz MCA (Microsoft Certified Architect). Firma nie będzie oferowała też szkoleń pomocnych w uzyskaniu tych certyfikatów. Decyzja koncernu zaskoczyła i rozzłościla osoby, które od lat przygotowywały się do zdobycia najwyższych certyfikatów Microsoftu. Firma oznajmiła, że stworzy program będący następcą wspomnianych certyfikatów. Wraz ze zmianami technologicznymi muszą zmieniać się zasady wydawania certyfikatów. Pracujemy nad tym. Przemysł IT zmienia się bardzo szybko. Nadal będziemy wydawali certyfikaty i oferowali szkolenia - stwierdzili przedstawiciele koncernu. Tim Sneath, jeden z dyrektorów odpowiedzialnych za dział Microsoft Learning, odnosząc się do skarg użytkowników wyjaśnił, że zdobycie wspomnianych certyfikatów było zbyt drogie. Całkowity koszt zdobycia któregoś z najwyższych certyfikatów wynosi niemal 20 000 dolarów. Ponadto jest on prowadzony całkowicie w języku angielskim i oferowany tylko na terenie USA. A to oznacza, że dla osób niebędących profesjonalistami z dziedziny IT zdobycie certyfikatów jest zbyt drogie i zbyt trudne. Jednocześnie olbrzymie koszty jego prowadzenia uniemożliwiały Microsoftowi rozszerzenie go na inne kraje i inne języki. Dlatego też koncern opracowuje inny program certyfiakcji.
  12. Każdego roku astronomowie obserwują setki supernowych w innych galaktykach. Ich odległość od Ziemi jest tak wielka, że supernowe te są widoczne jedynie jako jasne punkty. Tym bardziej cenne są informacje o supernowych z Drogi Mlecznej. Od roku 1000 n.e. ludzkośc obserwowała pięć takich wydarzeń. Najjaśniejsza z nich była eksplozja zaobserwowana w 1006 roku. Z kolei ta z 1054 utworzyła słynną Mgławicę Kraba. Supernową z 1572 nazwano Tycho, a tę z 1604 - Kepler. Pozostaje piąta, najbardziej tajemnicza, supernowa. W sierpniu 1181 roku mieszkańcy Chin i Japonii zaobserwowali pojawienie się nowej gwiazdy w gwiazdozbiorze Kasjopei. Była ona widoczna przez sześć miesięcy, a następnie zniknęła. Przez lata astronomowie nie mogli trafić na jej ślad, w związku z czym nie mogli zbadać jej pozostałości i określić cech gwiazdy, z której powstała supernowa. Przed 40 laty historyk astronomii F. Richard Stephenson przedstawił dowody, że pozostałości po supernowej z 1181 roku to mgławica 3C58. Późniejsze obserwacje ujawniły, że zawiera ona pulsar, czyli pozostałości po zapadniętym jądrze masywnej gwiazdy. Problem jednak w tym, że odległość do mgławicy oszacowano na 27 000 lat świetlnych. Później zmniejszono ją do 10 000 lat, jednak wciąż była ona na tyle duża, że można było wątpić, czy 3C58 ma rzeczywiście związek z supernową z 1181 roku. Roland Kothes, astronom z Kolumbii Brytyjskiej, informuje, iż rzeczywista odległość do 3C58 wynosi 6500 lat świetlnych, co potwierdza teorię Stephensona. Uczony wie również, dlaczego wcześniej źle szacowano odległość. Podczas jej obliczania specjaliści biorą pod uwagę prędkość obrotową Drogi Mlecznej mierząc prędkość poruszania się chmur wodoru znajdujących przed mgławicą. Mając takie dane można obliczyć dystans dzielący mgławicę od Ziemi. Kothes zwrócił jednak uwagę, że 3C58 znajduje się w Ramieniu Perseusza, gdzie wodór jest wypychany w kierunku centrum galaktyki, co zmienia jego prędkośc. Po dokonaniu korekt stwierdził, że 3C58 znajduje się znacznie bliżej niż sądzono. Mniejsza odległość oznacza, że właściwości mgławicy są nieco inne niż dotychczas uważano. Nowe pomiary odlgełości zgadzają się z energią pulsaru. Kothes jest przekonany, że 3C58 to pozostałości po supernowej z 1181 roku. Jego zdaniem śródeł supernowej była niebieskim hiperolbrzymem typu O o masie 20-30 razy większej od masy Słońca. Dowody Kothesa podważa Robert Fesen z Dartmouth College. Jego zdaniem wielkość i wolne tempo rozprzestrzeniania się 3C58 wskazują, że mgławica liczy sobie wiele tysięcy lat, nie może więc być pozostałością eksplozji, którą zaobserwowano nieco ponad 800 lat temu. Zauważa, że mgławica ta ma być młodsza od Mgławicy Kraba, a jest od niej większa i rozprzestrzenia się o połowę wolniej. Dla Fesena 3C58 również stanowi zagadkę. Mówi, że mgławica znajduje się w tym miejscu, w którym obserwowano supernową z 1181 roku. W okolicy nie ma niczego innego. Szukaliśmy. Jeśli to nie 3C58 to co ludzie widzieli w 1181 roku? - stwierdza uczony i dodaje, że nie może być to 3C58 gdyż jest zbyt stara. Od wielu wielu lat się nad tym zastanawiam - mówi.
  13. Soft Light to lampa zaprojektowana przez Simona Frambacha. Wykonano ją z pianki poliuretanowej, dzięki czemu da się ją wcisnąć w nieużywane przestrzenie, np. szpary w meblach czy wnęki. Ponieważ kształtem przypomina tykwę, przestaje się kojarzyć z syntetycznym materiałem przemysłowym. Wyposażona w energooszczędną żarówkę lampa jest taka zachęcająco miękka, że można się na niej położyć jak na poduszce i grzać... Fascynujące jest dla mnie to, jak jedna mała przeróbka zmienia całą koncepcję produktu - podkreśla Frambach.
  14. Mimo swego wyglądu, przedstawiciele rodzaju Gastornis nie byli drapieżnikami, tylko wegetarianami. Prehistoryczne ptaki osiągały wysokość ponad 2 m. Sądzono, że wykorzystywały swój olbrzymi dziób do chwytania i łamania szyi ofiary. Twierdzeniom tym sprzyjały wyniki biomechanicznego modelowania siły zgryzowej - wyjaśnia Thomas Tütken z Uniwersytetu w Bonn. Zamieszkując Ziemię po wyginięciu dinozaurów, gdy stosunkowo małe ssaki znajdowały się na wczesnych etapach ewolucji, miały być szczytowymi drapieżnikami lądowymi owych czasów. Pierwsze wątpliwości pojawiły się, gdy paleontolodzy z USA znaleźli ślady stóp bliskiego amerykańskiego kuzyna gastornisów. Nie widać było odcisków pazurów, a te by się przydały do chwytania zdobyczy. Ważniejszą wskazówką okazały się jednak masywna budowa i rozmiary gastornisa: w takich okolicznościach szybki bieg za ofiarą wydawał się graniczyć z cudem... Próbując rozwikłać zagadkę, Niemcy zabrali się za analizę izotopów wapnia ze skamieniałych kości prehistorycznego ptaka z kolekcji Uniwersytetu Marcina Lutra w Halle i Wittenberdze. Wcześniejsze badania na kościach roślinożernych i drapieżnych dinozaurów (w tym tyranozaura) oraz współczesnych ssaków wykazały, że w miarę przesuwania się przez łańcuch pokarmowy izotopy wapnia stają się lżejsze. Porównania wykazały, że skład kości przedstawiciela Gastornis przypomina skład widywany u roślinożernych dinozaurów i ssaków. Ponieważ wapń jest głównym składnikiem kości [...], jest mało prawdopodobne, by fosylizacja wpłynęła na jej skład. Jako że chcemy być absolutnie pewni naszych ustaleń, weźmiemy pod uwagę znanych roślinożerców i drapieżniki i przeanalizujemy ich skamieniałe kości z tego samego stanowiska oraz okresu. To nam zapewni właściwy układ odniesienia [...].
  15. Dane uzyskane przez NASA wskazują na istnienie pod lodami Grenlandii wielkiego nieznanego dotychczas kanionu. Struktura o długości co najmniej 750 kilometrów nosi cechy kanionu stworzonego przez meandrującą rzekę. W niektórych miejscach głębokość kanionu sięga 800 metrów. Naukowcy z University of Bristol wykorzystali olbrzymią liczbę danych radarowych zebranych w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat głownie przez NASA oraz przez instytucje naukowe z Wielkiej Brytanii i Niemiec. Dzięki nim stworzyli mapę znajdujących się pod lodem obszarów Grenlandii. Wiele z tych danych pochodzi z lat 2009-2012. Wtedy to NASA prowadziła badania o nazwie Operation IceBridge. To lotnicze rozpoznania polarnego lodu. Jednym z używanych wówczas instrumentów był Multichannel Coherent Rader Depht Sounder, który pozwalał na mierzenie grubości lodu i określanie kształtu znajdujących się poniżej skał. Zdobyte dane ujawniły istnienie kanionu, który rozciąga się niemal od centrum Grenlandii po położony na północy Lodowiec Petermanna. Uczeni uważają, że obecnie kanion odgrywa ważną rolę w transporcie wody spod lodowców centrum Grenlandii do oceanu. W przeszłości, ponad 4 miliony lat temu, gdy Grenlandia nie była pokryta lodem. w kanionie płynęła woda i tworzył on ważny system rzeczny. Program Operation IceBridge zostanie wzniowiony w marcu 2014 roku.
  16. HTC pracuje nad własnym mobilnym systemem operacyjnym skierowanym na chiński rynek, dowiedział się The Wall Street Journal z nieoficjalnych źródeł. Nad rozwojem systemu osobiście czuwa przewodnicząca rady nadzorczej Cher Wang. W nowym systemie ściśle zintegrowane będą chińskie aplikacje, takie jak np. program do obsługi mikrobloga Weibo. Chiny są najważniejszym rynkiem tanich smartfonów. HTC, niegdyś gwiazda rynku mobilnego, chce zatem przynajmniej częściowo odzyskać swoją dawną pozycję i stawia na uzytkowników z Państwa Środka. HTC, mimo że pochodzi z Tajwanu, to dla Chińczyków stosunkowo nowa marka. Jej produkty sprzedawane są w Chinach dopiero od 2010 roku. Wcześniej były rozprowadzane pod marką Dopod. HTC to kolejna firma, która chce wypromować własny system operacyjny. W przeszłości szczęścia próbował Samsung, który oferował system Bada. Ten jednak nie zdobył popularności. Obecnie Samsung we współpracy z Intelem pracują nad systemem Tizen. Z kolei fiński startup Jolla, założona przez byłych inżynierów Nokii, próbuje wypromować system Sailfish.
  17. Do sieci wyciekł Windows 8.1 RTM. Przed kilkoma dniami Microsoft informował o zakończeniu prac nad tą wersję systemu. Źródłem wycieku są prawdopodobnie Chiny, gdyż najpierw pojawiła się chińska wersja językowa. Szybko jednak do internetu trafiła też wersja anglojęzyczna. Microsoft próbował w przeszłości zapobiegać tego typu wyciekom. Firma jednak dawno się poddała i obecnie ogranicza się do ostrzeżeń, iż takie wersje mogły zostać zmodyfikowane przez cyberprzestęców. Ci mogli dołączyć do nich własny szkodliwy kod. Ponadto zwykle pojawiają się też podróbki, które krążą w sieci długo po oficjalnej premierze oprogramowania. Windows 8.1 RTM trafił do internetu prawdopodobnie za sprawą partnerów Microsoftu, którym koncern wysyła tę wersję do testów. Premiera Windows 8.1 będzie miała miejsce 17 października. Użytkownicy Windows 8 będą mogli pobrać ją bezpłatnie z Windows Store. Wersje pudełkowe - przeznaczone dla obecnych użytkowników Windows XP, Visty i 7 - pojawią się w amerykańskich sklepach 18 października. Ich cena nie jest znana. Wraz z Windows 8.1 Microsoft zmienił swoją politykę współpracy z developerami subskrybującymi MSDN oraz przedsiębiorstwami IT korzystającymi z TechNetu. Dotychczas obie te grupy otrzymywały wersje RTM dwa tygodnie po wysłaniu ich do partnerów i na wiele tygodni przed oficjalną premierą. Teraz subskrybenci MSDN i TechNetu będą musieli poczekać na oficjalną premierę systemu. Microsoft tłumaczy zmianę polityki faktem, że RTM nie będą już gotowymi wersjami. Do czasu premiery będą wprowadzane doń poprawki.
  18. Ryzyko problemów psychicznych u dzieci wzrasta, gdy matka niezdrowo odżywia się w czasie ciąży. Warto się też przyjrzeć diecie w pierwszych latach życia, bo nieprawidłowe karmienie w tym okresie nasila np. objawy lęku i depresji. Australijsko-norweski zespół prof. Felice Jacki z Deakin University analizował dane pozyskane od wielotysięcznej próby uczestników Norwegian Mother and Child Cohort Study (MoBa). W ramach studium zbierano szczegółowe informacje nt. diety kobiet w czasie ciąży. Przyglądano się także jadłospisowi ich dzieci w wieku 18 miesięcy i 3 lat. Dzięki wypełnionym przez rodziców kwestionariuszom można było oszacować symptomy depresji, lęku, zaburzeń zachowania oraz zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD) u dzieci 1,5-rocznych, a także 3- i 5-letnich. Później badano związek między dietą matki i dietami dzieci a stanem zdrowia psychicznego i zachowaniem maluchów w wieku 1,5-5 lat (wzięto przy tym poprawkę na różne potencjalnie istotne czynniki, np. płeć dziecka, matczyną depresję, wiek rodziców, przychód domowy czy palenie przez matkę przed i w czasie ciąży). Naukowcy zauważyli, że matki spożywające w czasie ciąży więcej niezdrowych produktów, np. oczyszczonych zbóż, słodzonych napojów i słonych przekąsek, miały dzieci z bardziej nasilonymi problemami behawioralnymi, np. agresją i napadami złości. Poza tym okazało się, że u maluchów, które we wczesnych latach życia jadły więcej niezdrowych pokarmów lub nie jadły wystarczających ilości pokarmów bogatych w składniki odżywcze, np. warzyw, pojawiały się zarówno zaburzenia eksternalizujące (preferencja do wyładowywania negatywnych emocji - gniewu, agresji, wrogości czy złości - na świecie zewnętrznym), jak i internalizujące (dot. one np. smutku czy lęku i przejawiają się jako depresyjność, wycofanie). Jacka podkreśla, że staje się coraz bardziej oczywiste, że dieta ma wpływ na zdrowie psychiczne osób reprezentujących całe spektrum wiekowe. Obecnie pani profesor współprowadzi pionierskie badania, które mają wykazać, czy poprawa menu chorych z depresją polepszy także ich stan psychiczny.
  19. Ostatni raz ludzie postawili stopę na Księżycu w 1972 roku, a jedynym krajem, którego obywatele stąpali po Srebrnym Globie są Stany Zjednoczone. Wkrótce jednak może się to zmienić. Gdy my ekscytujemy się przyszłym lądowniem na Marsie, Chiny realizują swoje ambitne plany i zapowiadają wysłanie człowieka na Księżyc. Media w ChRL zapowiedziały właśnie, że do końca bieżącego roku ich kraj spróbuje przeprowadzić lądowanie marsjańskiego łazika. Lista krajów i organizacji, które wysłały obiekty w kierunku Księżyca (orbitery lub urządzenia, które celowo rozbito o jego powierzchnię) obejmuje USA, ZSRR, Japonię, Indie oraz UE. Tylko USA i ZSRR przeprowadziły łagodne lądowania na Srebrnym Globie. ZSRR potrzebowało aż 21 startów różnego rodzaju pojazdów, by posadowić łazik na ziemskim satelicie. Chiny mają znacznie bardziej ambitne plany - chcą tego dokonać za trzecim razem. Chiny bardzo późno przystąpiły do kosmicznego wyścigu. Pierwszy obywatel tego kraju trafił na orbitę w 2003 roku. Tym samym Chiny stały się trzecim po USA i ZSRR krajem, który samodzielnie wysłał człowieka poza Ziemię. W 2006 roku Państwo Środka zapowiedziało, że do roku 2017 wyśle na Księżyc łazik, a do roku 2024 - człowieka. W 2007 roku wystrzelono sondę księżycową Chang'e 1, a w 2010 - Chang'e 2. Teraz dowiadujemy się, że pojazd Chang'e 3 wystartuje w bieżącym roku i ma doprowadzić do lądowania chińskiego łazika na Księżycu. Jeśli misja się powiedzie, będzie oznaczała znaczne przyspieszenie chińskich planów podboju kosmosu. Na Księżycu może zrobić się tłoczno. Chcą na nim ponownie wylądować Rosjanie i Amerykanie, a kolejne kraje - takie jak Iran czy Korea Południowa - zapowiadają wysyłanie pojazdów na orbitę Srebrnego Globu. Wysłanie człowieka na Księżyc do roku 2020 zapowiadają Indie, jednak kraj ten nie przeprowadził dotychczas żadnej misji załogowej, zatem można wątpić w realizację księżycowych planów. USA, pomimo dużych cięć w budżecie NASA, planują założenie w przyszłości stałej bazy na Księżycu, która będzie etapem pośrednim w badaniach odległych obszarów Układu Słonecznego.
  20. Pokrywa lodowa Tytana, książyca Saturna, jest grubsza niż sądzono i pokrywa góry lodowe. W lutym sonda Cassini przeskanowała pole grawitacyjne Tytana, a teraz naukowcy, którzy interpretują otrzymane informacje stwierdzili, że Tytan wygląda inaczej niż sądziliśmy. Przede wszystkim pokrywa lodowa Tytana jest prawdopodobnie sztywna. Zwykle, gdy urządzenie badawcze przelatuje nad górą, widać zwiększenie siły grawitacji, z powodu dodatkowej masy góry. Na Tytanie podczas przelotu nad górą grawitacja zmniejsza się. To bardzo dziwne zjawisko - mówi Francis Nimmo z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz pracujący przy misji Cassini. Uczeni stwierdzili zatem, że tak naprawdę góry na Tytanie to w rzeczywistości góry lodowe, których korzenie sięgają w głąb księżyca. A obserwowany spadek oddziaływania grawitacyjnego spowodowany jest faktem, że lód ma mniejszą gęstość od wody, zatem takie góry mają mniejszą masę niż otaczający je ocean. To przypomina piłkę plażową znajdującą się pod pokrywą lodu. Piłka wypycha lód, ale ten jest na tyle gruby, że utrzymuje ją w zanurzeniu. Jeśli nasza hipoteza o wielkich górach lodowych pod lodem jest prawdziwa, to lód na powierzchni Tytana musi być bardzo gruby i sztywny - dodaje inny badacz, Douglas Hemingway. Hipoteza Hemingwaya i Nimmo wyklucza zatem istnienie wuklanów lodowych oraz wskazuje, że powierzchnia lodów na Tytanie nie podlega wymianie w ramach tektoniki płyt czy konwekcji.
  21. Sępy zlatują się do ciał nielegalnie zabitych słoni i nosorożców, zdradzając strażnikom, gdzie działają kłusownicy. By wyeliminować skrzydlatych świadków, przestępcy zatruwają padlinę. Jak donosi Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody, w okolicach namibijskiego Parku Narodowego Bwabwata w lipcu zginęło w ten sposób do 600 sępów (w większości przypadków były to zagrożone wyginięciem sępy afrykańskie). Co gorsza, ptaki te znajdują się właśnie w połowie cyklu lęgowego, więc osierocone przez rodziców młode czeka zapewne śmierć głodowa. Zatruwając padlinę, kłusownicy mają nadzieję wyeliminować sępy z obszaru swojego działania i uniknąć w ten sposób wykrycia - wyjaśnia Leo Niskanen, dodając, że w ostatnich latach podobne incydenty odnotowano w Tanzanii, Mozambiku, Zimbabwe, Botswanie i Zambii. Trucizna zmniejsza również liczebność orła sawannowego (Aquila rapax) oraz kuglarza (Terathopius ecaudatus), a także lwa, hieny oraz szakala. Warto dodać, że na przestrzeni ostatnich 30 lat liczebność sępów w Afryce Zachodniej skurczyła się średnio o 42%. W największym stopniu ucierpiał sęp plamisty (Gyps rueppellii), bo w jego przypadku spadki sięgnęły 85%. W wielu krajach afrykańskich brakuje odpowiednich uregulowań prawnych oraz innych sposobów kontrolowania masowego wykorzystania trucizn. Nawet gdy uda się ująć sprawców, kary są minimalne, trudno więc mówić o jakimkolwiek odstraszaniu przestępców.
  22. Badacze z MIT-u obliczyli, że zanieczyszczenia powietrza zabijają rocznie około 200 000 mieszkańców USA. Uczeni z Laboratory for Aviation and the Environment wzięli pod uwagę zanieczyszenia z kominów fabrycznych, rur wydechowych, ruchu morskiego i kolejowego oraz z indywidualnego ogrzewania prywatnych i firmowych budynków. Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że emisja z transportu drogowego przycznia się do 53 000 przedwczesnych zgonów rocznie. Niewiele mniej, bo 52 000 zgonów, jest powodowanych emisją związaną z produkcją energii. Najwięcej zgonów - 21 000 - spowodowanych zanieczyszczeniem powietrza następuje w Kalifornii. Ich główna przyczyna to transport drogowy oraz prywatna i firmowa emisja związana z ogrzewaniem oraz gotowaniem. Naukowcy przyjrzeli się problemowi nie tylko na poziomie stanowym, ale przeanalizowali rówierz sytuację w 5695 amerykańskich miastach. Wykazali, że najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo są mieszkańcy Baltimore, gdzie z powodu długoterminowej ekspozycji na zanieczyszczenia powietrza umiera 130 osób na każde 100 000 mieszkańców. Wyniki badań przeprowadzonych przez zespół profesora Stevena Barretta zostały opublikowane w magazynie Atmospheric Environment. W ciągu ostatnich 10 lat pojawiło się coraz więcej badań, które udowodniły, że zanieczyszczenia powietrza to jedno z największych zagrożeń dla ludności miejskiej. Barrett mówi, że przeciętna osoba, która umiera z powodu zanieczyszczenia powietrza traci średnio około 10 lat życia. Podczas swoich badań naukowcy wykorzystali szczegółowe ogólnokrajowe dane z National Emissions Invventory prowadzonego przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA). Najświeższe informacje pochodzą z roku 2005. Dane te podzielili na sześć działów, według sektora zanieczyszczeń. Następnie przeprowadzali symulacje, podczas których usuwali poszczególne źródła zanieczyszczeń, sprawdzając w ten sposób wpływ każdego z nich na koncentrację zanieczyszczeń. Tak uzyskane informacje nałożono na mapy zagęszczenia populacji w USA, co pozwoliło stwierdzić, gdzie występuje największe zagrożenie. Profesor Barrett przyznaje, że najbardziej zaskoczył go fakt, iż to ruch drogowy ma największe znaczenie. Spodziewał się raczej, że główną przyczyną zgonów będzie produkcja energii, gdyż elektrownie węglowe korzystają z dość brudnego paliwa. Jednym z możliwych wyjaśnień tego fenomenu jest fakt, iż ruch samochodowy skupia się w gęsto zaludnionych obszarach, a elektrownie budowane są daleko od największych skupisk ludności. Produkcja energii przyczynia się do niewiele mniejszej liczby zgonów niż ruch samochodowy. Symulacje wykazały, że najwięszy wpływ ma ona w środkowej części wschodu USA oraz na Środkowym Zachodzie (Midwest). Węgiel używany przez elektrownie na wschodzie USA jest generalnie bardziej zanieczyszczony siarką niż ten wykorzystywany przez elektrownie na zachodzie. Z kolei indywidualne ogrzewanie i gotowanie miały największy wpływ na najgęściej zaludnione tereny na obu wybrzeżach USA. Zanieczyszczenia z działalności przemysłowej najbardziej zagrażają mieszkańcom Midwestu oraz okolic Filadelfii, Atlanty i Los Angeles oraz obywatelom stanów położonych wokół Zatoki Meksykańskiej. W tym ostatnim przypadku przyczyną jest zapewne bliskość największych amerykańskich rafinerii ropy naftowej. Z kolei dla mieszkańców Południowej Kalifornii największym zagrożeniem jest transport morski. Generowane przezeń zanieczyszczenia zabijają 3500 osób rocznie.
  23. Zespołowi doktora Jürgena Knoblicha z Instytutu Biotechnologii Molekularnej Austriackiej Akademii Nauk udało się uzyskać minimózgi z "probówki". Naukowcy uzyskali złożoną tkankę mózgu w ramach trójwymiarowego systemu hodowlanego. Dzięki metodzie opisanej na łamach Nature, komórki macierzyste rozwijają się w organelle mózgowe z kilkoma odrębnymi rejonami. Austriacy podkreślają, że nie posługiwali się rozmieszczaniem czynników wzrostu, postanowili za to popracować nad stworzeniem jak najlepszych warunków środowiskowych. W rezultacie rozwojem sterowały wskazówki pochodzące z samych komórek macierzystych. Dysponując liniami ludzkich embrionalnych komórek macierzystych oraz indukowanymi pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi (iPS), Austriacy zidentyfikowali warunki wzrostu, które wspomagały różnicowanie do kilku tkanek mózgu. Zmodyfikowaliśmy dotychczasowe podejście do pozyskiwania neuroektodermy [...]. Później jej fragmenty były utrzymywane w hodowli 3D. Stosowano zatapianie w kropelkach [...] żelu, który spełniał funkcje rusztowania dla wzrostu złożonej tkanki. By wzmóc wchłanianie składników odżywczych, przenosiliśmy krople do bioreaktora. W ciągu 3-4 tygodni formowały się zdefiniowane regiony mózgu. Już po 15-20 dniach uzyskano organelle mózgowe z ciągłą tkanką (neuroepithelium), otaczającą wypełnioną płynem jamę (przypominała ona komorę mózgu). Po 20-30 dniach pojawiały się zdefiniowane obszary, w tym kora, siatkówka, opony i splot naczyniówkowy. Po 2 miesiącach minimózgi osiągały maksymalne rozmiary, ale nadal żyły w bioreaktorze. Dalszego wzrostu nie osiągano głównie przez brak układu krążenia - tlen i składniki odżywcze nie docierały do rdzenia struktury. Za pomocą minimózgów akademicy byli w stanie modelować rozwój mikrocefalii. iPS uzyskano, posługując się komórkami skóry pacjenta z tym schorzeniem. Dzięki minimózgom stwierdzono m.in., że różnicowanie odbywa się tu przedwcześnie.
  24. Android stracił kolejnego ważnego menedżera. W marcu bieżącego roku z wydziału zajmującego się Androidem odszedł twórca systemu, Andy Rubin. Teraz opuścił go Hugo Barra, który, w przeciwieństwie do Rubina, w ogóle zrezygnował z pracy dla Google'a. Barra piastował stanowisko wiceprezesa ds. zarządzania produktem i w coraz większym stopniu stawał się publiczną twarzą Androida. To właśnie on prezentował w lipcu drugą wersję tabletu Nexus 7. Teraz Barra odszedł z Google'a, by za kilk a tygodni zostać wiceprezesem ds. operacji globalnych w chińskiej firmie Xiaomi. Przedsiębiorstwo chce wyjść poza rynek Państwa Środka i ma ambicje stać się światowym graczem. Ta założona przed 3 laty firma zajmuje się projektowaniem i produkcją smartfonów, aplikacji i elektroniki konsumenckiej. Korzysta przy tym a Androida, nic zatem dziwnego, że Barra jest dla niej cennym nabytkiem. Odejście w krótkim czasie Rubina i Barry stawia pod znakiem zapytania kierunek dalszego rozwoju Androida na najbliższe lata.
  25. Topniejący norweski lodowiec Lendbreen odsłonił tunikę z epoki żelaza. Była ona mocno znoszona (przetarcia zakryto dwiema łatami) i miejscami wyblakła. Powstała między 230 a 390 r. n.e. Analiza włókien dwóch wykorzystanych tkanin wykazała, że wyprodukowano je z jagnięcej bądź owczej wełny. Tunika z lodowca Lendbreen to pierwsza wskazówka dot. rodzaju ciepłego odzienia noszonego przez myśliwych pokonujących lody Skandynawii podczas pogoni za reniferami. Nie ma tu guzików ani klamerek. Odzienie wkładało się przez głowę jak sweter. Łaty pokazują, że to nie pierwszy etap "życia" tuniki. Łowca, który ją porzucił, mógł być którymś z kolei właścicielem - tłumaczy dr Marianne Vedeler z Uniwersytetu w Oslo. Autorki artykułu z pisma Antiquity ujawniły, że tunikę - pierwotnie naprawdę wysokiej jakości - zrobiono z tkaniny o splocie diamentowym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...