-
Liczba zawartości
37589 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
246
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Holandia, która ma łagodne przepisy dotyczące praw autorskich, będzie musiała zmienić swoje praktyki sądowe. Zmusza ją do tego wyrok europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który stwierdził, że holenderskie sądy nie mogą tolerować pobierania z nielegalnych źródeł treści chronionych prawem autorskim. Rząd Holandii próbował argumentować, że pobieranie takiego materiału jest podobne do kopiowania zakupionego CD czy DVD. W związku z wyrokiem europejskiego sądu holenderskie Ministerstwo Bezpieczeństwa i Sprawiedliwości oświadczyło, że pobieranie z nielegalnych źródeł zostaje natychmiast zakazane. Holandia nie zmieni co prawda obowiązujących przepisów, ale krajowe sądy nie będą już mogły interpretować prawa tak, by zezwalać na tego typu praktyki. Holandia nie będzie ścigała pojedynczych osób pobierających pliki. Lokalne prawo traktuje takie działanie jako wykroczenie przeciwko kodeksowy cywilnemu, nie jako przestępstwo kryminalne. Organa ścigania skupią się raczej na osobach nielegalnie udostępniających duże ilości treści chronionych prawem autorskim. W Holandii, podobnie jak w Polsce, obowiązuje opłata reprograficzna, czyli podatek nałożony m.in. na czyste nośniki cyfrowe. Wpływy z tego podatku trafiają do właścicieli praw autorskich i mają im pokryć straty spowodowane piractwem. Wielkie koncerny, w tym Sony i Philips, uznały, że opłata taka nie pokrywa ich strat, dlatego też zwróciły się do Trybunału Sprawiedliwości o wydanie Holandii zakazu tolerowania indywidualnego piractwa. « powrót do artykułu
-
Podczas wykopalisk prowadzonych przez Izraelską Służbę Starożytności w okolicach Tel Shadud w Izraelu odkryto ceramiczną trumnę sprzed ok. 3300 lat (z późnej epoki brązu) ze szkieletem dorosłego mężczyzny. Podczas wykopalisk natrafiliśmy na coś unikatowego i rzadkiego: cylindryczną glinianą trumnę z antropoidalnym wiekiem (stylizowanym na wizerunek osoby), otoczoną różnoraką ceramiką, głównie naczyniami do przechowywania pokarmów lub kultowymi oraz zastawą, a także kośćmi zwierzęcymi - opowiadają dyrektorzy wykopalisk Edwin van den Brink, Dan Kirzner i Ron Be'eri, dodając, że zapewne znajdowały się w nich ofiary dla bogów i zapasy na życie pośmiertne dla zmarłego. Przy szkielecie umieszczono ceramikę, sztylet i misę z brązu oraz kilka kawałków tego stopu. Ponieważ przedmioty wytworzono na miejscu, archeolodzy sądzą, że mężczyzna był urzędnikiem kananejskiego pochodzenia, który służył Egipcjanom. Nie można też wykluczyć hipotezy, że zmarły to bogacz naśladujący egipskie zwyczaje pogrzebowe. Archeolodzy podkreślają, że dotąd znaleziono tylko kilka antropoidalnych trumien, ostatnią prawie pół wieku temu w Dajr al-Balah. Przeciętna osoba nie mogłaby sobie na coś takiego pozwolić. To oczywiste, że zmarły był członkiem lokalnej elity. W pobliżu trumny znajdowały się groby 2 mężczyzn i 2 kobiet, zapewne członków rodziny. Wg specjalistów z Izraelskiej Służby Starożytności, odkrycie ceramicznej trumny stanowi dowód na to, że w późnej epoce brązu Egipcjanie kontrolowali dolinę Jezreel. Szczególnie cennym artefaktem jest umieszczona przy zmarłym pieczęć w kształcie skarabeusza z imieniem faraona Setiego I. Oprawiono ją w złoto i przymocowano do pierścienia. Na sygnecie widnieje też Ureusz - symbol władzy królewskiej i boskiej. Warto dodać, że wzmianka o Setim pomogła archeologom w datowaniu pochówku. Obecnie Izraelczycy próbują pozyskać z wnętrza trumny próbki DNA, by sprawdzić, czy zmarły był Kananejczykiem czy Egipcjaninem pochowanym w Kanaanie. « powrót do artykułu
-
Oficjalnie ogłoszono, że NASA będzie kontynuowała misję OSIRIS-REx (Origins Spectral Interpretation Resource Identification Security Regolith Explorer). Celem misji jest pobranie próbek z asteroidy i przywiezienie ich na Ziemię. W dniach 1-9 kwietnia w siedzibie firmy Lockheed Martin w Littleton w stanie Kolorado przeprowadzono przegląd projektu misji (Mission Critical Design Review – CDR). Grupa niezależnych ekspertów z NASA i innych organizacji szczegółowo sprawdziła plany i zatwierdziła je do wykonania. To ostatni wymagany krok przed przejściem z etapu projektowania do etapu realizacji - mówi Gordon Johnston, odpowiedzialny w NASA za program OSIRIS-REx. Potwierdza on, że jesteśmy gotowi do wykonania projektu - dodaje. Misja OSIRIS-REx ma wystartować w 2016 roku. W roku 2018 nastąpi spotkanie pojazdu z asteroidą, a w 2023 roku próbki zostaną przywiezione na Ziemię. Do badań wybrano asteroidę Bennu (1999 RQ36). Sonda podleci do asteroidy i przez ponad rok będzie ją badała za pomocą pięciu instrumentów. Następnie pobierze z niej co najmniej 60 gramów próbek, które wrócą na Ziemię. Udane przejście CDR to duży sukces, ale najtrudniejsza część ciągle przed nami.Musimy zbudować, złożyć i przetestować urządzenie, a wszystko z uwzględnieniem wąskiego okienka startowego - cieszy się Mike Donnelly, jeden z menedżerów OSIRIS-REx. Bennu to najprawdopodobniej bardzo stara asteroida, która powstała wraz z Układem Słonecznym i nie zmieniła się od tamtego czasu. Celem misji jest poznanie jej składu, a dzięki temu pierwotnego składu Układu Słonecznego, co może dać odpowiedź na pytanie o pochodzenie wody i życia na Ziemi. Zdobędziemy też więcej informacji o asteroidach, co pozwoli na lepsze przygotowanie planety do obrony przed ewentualnym uderzeniem przez taki obiekt. NASA od lat prowadzi przygotowania do takiego wydarzenia. Ponadto nowe informacje przydadzą się podczas planowanego na 2025 rok lądowania człowieka na asteroidzie. W styczniu bieżącego roku NASA zaoferowała wszystkim chętnym, że ich nazwiska zostaną wygrawerowane na układzie scalonym znajdującym się na pokładzie OSIRIS-REx. Po podaniu swojego nazwiska możemy wydrukować certyfikat potwierdzający, że znalazło się ono na pokładzie OSIRIS-REx. Nazwiska można zgłaszać do 30 września bieżącego roku. « powrót do artykułu
-
Naukowcy przeszczepili 4 nastolatkom pochwy wyhodowane z ich własnych komórek. Artykuł na ten temat ukazał się w piśmie The Lancet. Szef ekipy dr Anthony Atala z Instytutu Medycyny Regeneracyjnej Wake Forest Baptist Medical Center zaznacza, że studium to kolejny przykład wykorzystania technik medycyny regeneracyjnej w odniesieniu do różnych tkanek i narządów. Choć w badaniu wzięły udział dziewczęta z zespołem Mayera-Rokitansky'ego-Küstera-Hausera, rzadkim schorzeniem genetycznym, przy którym pochwa i macica są niedorozwinięte albo w ogóle nie występują, Amerykanie przekonują, że ich strategię będzie można również zastosować u pacjentek z urazami bądź nowotworami waginy. W momencie przeprowadzania operacji między czerwcem 2005 a październikiem 2008 r. ochotniczki miały 13-18 lat. Dane z corocznych wizyt pokazują, że nawet 8 lat po zabiegu narządy działają prawidłowo. Biopsje tkanki, obrazowanie rezonansem i badanie wewnętrzne z powiększeniem pokazały, że pochwy uzyskane w wyniku działań inżynieryjnych wyglądały i funkcjonowały podobnie do naturalnej tkanki - podkreśla Atlantida-Raya Rivera z HIMFG Tissue Engineering Laboratory przy Universidad Autónoma Metropolitana w Meksyku, gdzie przeprowadzano operacje. Na podstawie odpowiedzi udzielonych w 19-pytaniowej ankiecie FSFI (Female Sexual Function Index) akademicy stwierdzili, że po leczeniu funkcjonowanie seksualne kobiet było normalne: występowało u nich pożądanie, a odbycie stosunku nie bolało. Pierwszym etapem była biopsja zewnętrznych narządów płciowych. Później z tkanek ekstrahowano komórki mięśni gładkich i nabłonka i umieszczano je na po dwóch różnych stronach biodegradowalnego materiału, który po 2-krotnej inkubacji ręcznie zszywano w kształt pochwy. Każdorazowo wymiary dostosowywano do konkretnej pacjentki. Ok. 5-6 tyg. od biopsji chirurdzy tworzyli w miednicy chorych kanał. W środku umieszczali utworzone uprzednio rusztowanie (ze strukturami rozrodczymi łączono je za pomocą szwów). Wcześniejsze laboratoryjne i kliniczne badania Atali zademonstrowały, że po implantacji szczepionego komórkami tworu powstają nerwy i naczynia krwionośne, a komórki rozszerzają się i tworzą tkankę. W tym samym czasie rusztowanie jest stopniowo wchłaniane przez organizm, a komórki odkładają materiały do utworzenia własnej struktury podporowej. Podczas kontroli okazało się, że brzegi naturalnych i utworzonych w laboratorium segmentów były praktycznie nieodróżnialne i że w tych ostatnich powstała 3-warstwowa tkanka. Przed rozpoczęciem pilotażowego studium klinicznego, począwszy od lat 90. XX w., zespół Atali oceniał wyhodowane w laboratorium pochwy, pracując na myszach i królikach. To wtedy okazało się, że należy korzystać z komórek rozmieszczonych na rusztowaniu. Podobne podejście zastosowano w inżynierii zastępczych pęcherzy moczowych. Warto podkreślić, że od 1998 r. trafiły one do 9 dzieci. Ekipa odniosła też inny sukces, implantując chłopcom uzyskane w laboratorium cewki moczowe.
-
LHC potwierdził istnienie egzotycznego hadronu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Analiza danych z Wielkiego Zderzacza Hadronów, przeprowadzona przez zespół pracujący przy projekcie LHCb (Large Hadron Collider beauty), potwierdziła istnienie egzotycznych hadronów – cząstek materii, które nie mieszczą się w tradycyjnym modelu. Hadrony to cząstki subatomowe, w których występują oddziaływania silne. Dzieli się je na mezony, zbudowane z par kwark-antykwark, oraz bariony, zbudowane z trzech kwarków. Od dłuższego czasu pojawiały się doniesienia o istnieniu cząstek, które nie pasują do tego modelu. Teraz LHCb potwierdził istnienie cząstki Z(4430). W 2008 roku naukowcy pracujący przy japońskim Belle Collaboration jako pierwsi przedstawili dowody na istnienie Z(4430), które później potwierdzili z pewnością 5,2 sigma. Wspomniane dowody zebrano podczas rozpadu mezonu B. Teraz uczeni z LHC przedstawili kolejne dowody, które jednoznacznie potwierdzają istnienie egzotycznego hadronu. Na podstawie analizy 25 000 rozpadów mezonu B stwierdzili, że pewność, iż Z(4430) istnieje wynosi co najmniej 13,9 sigma. Jak mówi rzecznik prasowy LHCb, Pierluigi Campana, oznacza to, że mamy do czynienie z cząstką, a nie z błędami w danych. « powrót do artykułu -
Glukozamina, często obecna w suplementach diety, wydłuża życie myszy. Mechanizm ten jest prawdopodobnie związany z poprawą metabolizmu glukozy. Do takich wniosków doszedł Michael Ristow, profesor ETH Zurich, który wraz z zespołem podawał glukozaminę nicieniom. Okazało się, że te, który ją otrzymywały, żyły o 5% dłużej niż zwierzęta, które nie spożywały glukozaminy. Na tym jednak badania się nie skończyły. Podobne przeprowadzono na grupie myszy. Zwierzęta były w wieku 100 tygodni, co odpowiada 65 latom u człowieka. Grupa badana otrzymywała glukozaminę, grupa kontrolna była żywiona identyczną dietą, ale bez glukozaminy. Zwierzęta z grupy badanej żyły niemal o 10% dłużej niż te z grupy kontrolnej. W skali ludzkiego życia odpowiada to 8 dodatkowym latom. Co więcej glukozamina poprawiła metabolizm cukru, co chroni myszy przed rozwojem cukrzycy, choroby szczególnie niebezpiecznej w starszym wieku. Gdy Ristow z zespołem przeprowadzili bardziej szczegółowe badania okazało się, że glukozamina ułatwia rozkładanie aminokwasów. Aminokwasy to podstawowe składniki białek i są najlepiej metabolizowane bez obecności węglowodorów. Tymczasem dieta obu badanych grup myszy była identyczna. To wskazuje, że spożywanie glukozaminy działa tak, jak spożywanie diety o niskiej zawartości węglowodorów (cukrów). Profesor Ristow uważa, że powinniśmy zażywać suplementy zawierające glukozaminę. Sam zacząłem ją brać - mówi. Jednocześnie podkreśla, że osoby cierpiące na cukrzycę powinny nadal ściśle kontrolować poziom cukru, przynajmniej przez pierwsze tygodnie zażywania glukozaminy. Warto tutaj przypomnieć dwa wcześniejsze badania epidemiologiczne. Przeprowadzono je na 77 000 osób, a ich wyniki sugerują, że glukozamina ma związek ze zmniejszoną śmiertelnością wśród ludzi. Oczywiście, nie są one dowodem, że glukozamina wpływa na ludzi równie dobrze, jak na myszy, jednak są na to duże szanse, a jako, że – w przeciwieństwie do większości innych środków potencjalnie wydłużających życie – nie są znane żadne doniesienia o skutkach ubocznych suplementacji glukozaminy, rekomendowałbym ten środek, stwierdził szwajcarski uczony. « powrót do artykułu
-
Gdy w Niedzielę Wielkanocną 1960 r. David Latimer dał się ponieść ciekawości i posadził trzykrotkę w szklanym gąsiorze po kwasie siarkowym, chyba nie spodziewał się, jak roślina się rozwinie i że zielonemu gąszczowi nie będzie przeszkadzać fakt, że ostatnio podlewano go w 1972 r. Latimer napełnił butlę kompostem, a potem opuścił sadzonkę za pomocą drutu. Wlał do środka ok. 142 ml wody (1/4 pinty) i kolejny raz podlał swój miniogród dopiero w 1972 r. Potem wetknął w szyjkę korek i od tej pory praktycznie nie zajmował się swoim dziełem. Brytyjczyk podkreśla, że pomysł na wykorzystanie butli pojawił się przypadkiem, bo w owym czasie przemysł chemiczny przestawił się na transportowanie związków chemicznych w plastikowych pojemnikach. Od 27 lat zakorkowany gąsior stoi w hallu pod schodami. Ponieważ od okna dzielą go prawie 2 m, trzykrotki wyciągają się w stronę światła. By rosły równo, naczynie jest od czasu do czasu obracane. Kwiatki przeprowadzają fotosyntezę, a dwutlenek węgla i składniki odżywcze czerpią z rozkładających obumarłych części, np. liści. Obieg wody także jest zachowany, bo para skrapla się na ściankach naczynia. Świat dowiedział się o eksperymencie Latimera, gdy 80-letni dziś mężczyzna zrobił mu zdjęcie i wysłał do programu BBC Radio 4 pt. Gardeners' Question Time. « powrót do artykułu
-
Podczas dorocznego spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Badań Nad Rakiem zaprezentowano wyniki jednego z pierwszych badań nad wpływem e-papierosów na ekspresję genów. Eksperymenty prowadzili naukowcy z Boston University. Uczeni użyli komórek oskrzeli osób, u których występowały mutacje genetyczne czyniące je podatnymi na zachorowanie na nowotwory płuc. W warunkach laboratoryjnych komórki poddano działaniu średnich ilości dymu z e-papierosów. Badania wykazały, że ekspresja genów w takich komórkach była podobna do ekspresji genów w identycznych komórkach poddanych działaniu takich samych ilości dymu tytoniowego. Avrum Spira, jedne z badaczy, podkreśla, że ekspresja nie była identyczna, ale zauważono uderzające podobieństwa. Naukowcy chcą teraz sprawdzić, czy kolonie takich komórek będą się zachowywały podobnie jak kolonie komórek nowotworowych. Uczeni zaznaczają, że to dopiero wstępny etap ich prac i na tej podstawie nie można stwierdzić, czy e-papierosy prowadzą do rozwoju nowotworów in vitro, nie mówiąc już o zagrożeniu in vivo. Mogą być bardziej bezpieczne niż tytoń, ale wstępne wyniki wskazują, że nie są nieszkodliwe - mówi Spira. E-papierowy ciągle wywołują kontrowersje. Niektórzy uczeni sądzą, że są one mniej szkodliwe od tradycyjnych papierosów. Inni zaś twierdzą, że urządzenia te również zagrażają zdrowiu palaczy. « powrót do artykułu
-
W jeziorach przybrzeżnych i bagnach Nowej Południowej Walii odkryto nowy gatunek raka. Gramastacus lacus, bo o nim mowa, jest jednym z najmniejszych raków: mierzy 12-18 mm (największy znaleziony egzemplarz miał 21,3 mm i ważył 7 gramów). Mimo miniaturowych rozmiarów G. lacus jest wyspecjalizowanym kopaczem - jego jamy mają nawet do metra głębokości i sięgają wtedy do lustra wody. Stosunkowo proste norki z jednym wejściem i okrągłym przekrojem pomagają rakom przeżyć suche okresy (australijskie przybrzeżne bagna regularnie wysychają, a potem są zalewane nawet 1,5 m wody). Obniżają się one pod ostrym kątem. Głębokość zależy od typu gleby, ale większość "konstrukcji" to pojedynczy korytarz, penetrujący na głębokość 450-750 mm. Starsze norki są wyposażone w niewielką komorę. Zaobserwowano, że na norkę przypada tylko jeden dorosły rak. Choć brak ilościowych danych nt. liczebności G. lacus, Robert B. McCormack z Australian Crayfish Project dywaguje, że opierając się na obserwacjach i próbkowaniu, można stwierdzić, że w odpowiednich miejscach (płytkich i mocno zarośniętych trzciną parkach narodowych takich jak Myall Lakes) jest ich dużo - gęstość sięga 35/m2. W zmienionych habitatach i rejonach narażonych na działalność człowieka, np. wokół jeziora Budgewoi, populacje są mniejsze - gęstość wynosi 1/10 m2. Samce są nieco większe od samic. U obu płci występują wydłużone szczypce, wykorzystywane do obrony i odstraszania innych raków, małych ryb czy większych bezkręgowców. Zanurzone G. lacus szybko wymachują otwartymi szczypcami, jednak rzadko bronią się w ten sposób poza wodą. McCormack opowiada, że G. lacus przemieszcza się za pomocą serii rytmicznych nurkowań. Rak unosi głowotułów i szczypce za pomocą odnóży, przesuwa się do przodu, a gdy traci równowagę, nurkuje. Potem wielokrotnie powtarza ten manewr. « powrót do artykułu
-
Dyrektor wykonawczy BlackBerry John Chen powiedział, że jego firma może wycofać się z rynku smartfonów jeśli nie będzie na nich zarabiała. Dodał, że jest niewiele czasu na podjęcia tak istotnej decyzji. Chen został CEO przeżywającej kłopoty firmy w listopadzie ubiegłego roku. Przyznał, że kanadyjskie przedsiębiorstwo szuka możliwości zainwestowania lub połączenia się z firmami działającymi na takich rynkach jak opieka zdrowotna, finanse lub prawo. Rynki te potrzebują bezpiecznych kanałów komunikacji, dlatego też może znaleźć się na nich miejsce dla BlackBerry. Chen nie wyklucza też niewielkich przejęć, mogących wzmocnić pozycję kanadyjskiego przedsiębiorstwa. « powrót do artykułu
-
W wielu produktach konsumenckich znajdują się nanocząsteczki. Są one dodawane, by uzyskać pożądaną teksturę, zabijać bakterie czy wydłużyć trwałość ubrań czy kosmetyków. Jednak badania wykazały, że wiele z nich jest toksycznych dla komórek. Naukowcy z MIT-u i Harvard School of Public Health alarmują, że niektóre niszczą DNA. Badania prowadzone pod kierownictwem profesorów Bevina Engelwarda z MIT-u i Philipa Demokritou, dyrektora Center for Nanotechnology and Nanotoxicology na Harvardzie wykazały, że nanocząsteczki tlenku cynku, dodawane do filtrów przeciwsłonecznych w kremie znacząco uszkadzają DNA. Podobne działanie mają nanocząsteczki srebra, dodawane do zabawek, past do zębów czy ubrań. FDA (Federalna Agencja Żywności i Leków) nie wymaga od producentów testowania nanododatków, jeśli wykazano, że gotowy materiał, w którym znajdują się one, jest bezpieczny. Jednak testy przeprowadzone na Harvardzie i MIT wykazały, że takie nanododatki mogą być czasem niebezpieczne i przenikać do komórek. Problem w tym, że jeśli nanocząstka wykonana jest z materiału uznawanego za bezpieczny, to i ona jest uważana za bezpieczną. Są ludzie, których takie myślenie martwi, jednak to bardzo trudny problem, bo gdy już jakaś rzecz jest produkowana, trudno spowodować, by produkcji zaprzestano - mówi Engelward. Nie od dzisiaj wiadomo, że materiały w skali nano wykazują często inne właściwości od swoich odpowiedników w większej skali, zatem to, co na co dzień jest bezpieczne, może być szkodliwe, gdy jest produkowane w formie nanocząstek. Dotychczas większość badań nad nanocząsteczkami skupiała się na eksperymentowaniu ze śmiertelnością komórek po wystawieniu na działanie nanocząstek. Niewiele za to prowadzono badań nad uszkodzeniami DNA wywoływanymi przez nanocząstki. Tymczasem takie uszkodzenie nie musi zabić komórki, jednak, jeśli nie zostanie naprawione, może prowadzić do jej mutacji i przekształcenia się w komórkę nowotworową. Najczęściej używanym testem mającym stwierdzić stopień uszkodzenia DNA komórki jest tzw. metoda kometowa. Polega ona na umieszczeniu DNA na specjalnej matrycy i wymuszenie jego ruchu przez żel za pomocą zjawiska elektroforezy. Uszkodzone fragmenty DNA przesuwają się dalej niż nieuszkodzone, pozostawiając w żelu ślad podobny do warkocza komety. Im dalej DNA zawędruje, tym większe są uszkodzenia. Metoda kometowa jest bardzo czuła, ale i bardzo powolna. W 2010 roku profesor Engelward i współpracujący z nim profesor Sangeeta Bhatia z MIT-u opracowali szybszą odmianę tej metody, zwanej chipem kometowym. Pojedyncze komórki są w niej umieszczane w miniaturowych studniach i tam badane. Metoda ta pozwala na przetestowanie 1000 próbek w czasie, w którym za pomocą metody kometowej można sprawdzić 30 próbek. Podczas obecnych badań uczeni wykorzystali właśnie chip kometowy i za jego pomocą sprawdzali dwa typy komórek standardowo służących do badania toksyczności – ludzkie limfoblasty oraz komórki jajnika chomika chińskiego. Wykazali, że największe szkody poczyniły w nich nanocząstki tlenku cynku oraz srebra. Już przy stężeniu rzędu 10 mikrogramów na litr dochodziło do powszechnych znacznych uszkodzeń DNA. Powszechnie stosowane dwutlenek krzemu, dodawany do żywności i lekarstw oraz tlenek żelaza i tlenek ceru charakteryzowały się niską toksycznością. Naukowcy zastrzegają, że konieczne są dalsze badania, które wykażą, przy jakich stężeniach nanomateriały stają się toksyczne. Przy bardzo niskich będą raczej nieszkodliwe, jednak konieczne jest określenie poziomu, od jakiego ich użycie staje się niebezpieczne.
-
Wczoraj, 9 kwietnia, NASA pozwoliła dziennikarzom obejrzeć laboratorium, w którym trwają prace nad najnowszymi technologiami służącymi do bezpiecznego lądowania na Marsie. Testy polowe urządzeń powstających w ramach projektu Low-Density Supersonic Decelerator (LDSD) rozpoczną się już w bieżącym roku i będą przeprowadzane na dużych wysokościach nad Ziemią. Obecnie używane technologie służące do bezpiecznego sprowadzania obiektów na powierzchnię Marsa zostały opracowane przed kilkoma dekadami na potrzeby misji Viking. W jej ramach w 1976 roku Amerykanie umieścili na powierzchni Czerwonej Planety dwa lądowniki. Od tamtej pory z powodzeniem używano spadochronów. Zostały one wykorzystane także podczas lądowania Curiosity w 2012 roku. NASA ma zamiar nadal wykorzystywać atmosferę Marsa do spowalniania lądujących pojazdów. Takie rozwiązanie pozwala bowiem zaoszczędzić paliwo i zapewnia mniejsze zużycie silników, które są potrzebne przy ostatniej fazie lądowania. Jednak, jako że agencja ma coraz bardziej ambitne plany, a ich zwieńczeniem ma być lądowanie człowieka na Marsie, konieczne stało się opracowanie technologii, które pozwolą na lądowanie coraz większych i cięższych urządzeń. To z kolei oznacza, że trzeba w coraz większym stopniu wykorzystać opór rzadkiej marsjańskiej atmosfery. Można to osiągnąć przez budowę większych spadochronów, które będą wcześniej rozwijane. NASA pracuje obecnie nad trzema urządzeniami. Dwa pierwsze z nich do nadmuchiwane aerodynamiczne spowalniacze naddźwiękowe. Przypominają one olbrzymie balony. Jeden ma średnicę 6, a drugi 8 metrów. Ich zadaniem jest spowolnienie lądującego urządzenia z prędkości 3,5 mach lub większej do 2 mach lub mniejszej. Następnym urządzeniem jest spadochron o średnicy 30,5 metra, który spowolni urządzenie do prędkości mniejszej niż prędkość dźwięku. To największe takie urządzenia, które kiedykolwiek zostały poddane testom przy prędkościach wielokrotnie przekraczających prędkość dźwięku. Dzięki nim możliwe będzie zwiększenie ciężaru lądującego pojazdu z obecnych 1,5 tony do 2-3 ton. Znacząco poprawi się też precyzja lądowania. Obecnie margines błędu wynosi 10 kilometrów, a LDSD zmniejszy go do 3 kilometrów. Poszczególne elementy LDSD są testowane od ubiegłego roku, a w roku 2014 i 2015 system zostanie wielokrotnie sprawdzony w takich warunkach, z jakimi będzie miał do czynienia na Marsie. Będzie on rozwijany w wysokich partiach atmosfery przy prędkościach wielokrotnie przekraczających prędkość dźwięku. LDSD może zostać użyty po raz pierwszy już podczas misji zaplanowanej na rok 2018. « powrót do artykułu
-
Wybuch w Czarnobylu zaburzył rozkład materii organicznej
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
W wyniku wybuchu w Czarnobylu ucierpieli nie tylko ludzie, większe zwierzęta i drzewa, ale i reducenci: owady, bakterie czy grzyby. Reducenci (zwani także destruentami) odpowiadają za rozkład martwej substancji organicznej, a ich niedomagania mogą zaburzyć cały ekosystem. Badania w Czarnobylu prowadzimy od 1991 r. W tym czasie zauważyliśmy znaczącą akumulację ściółki - podkreślają autorzy raportu z pisma Oecologia, tłumacząc, co zainspirowało ich ostatnie studium. Co ważne, drzewa z tzw. Czerwonego Lasu nie ulegały rozkładowi nawet 15-20 lat po katastrofie. Gdy pierwszy raz się na nie natknęliśmy, nie licząc paru mrówek, obumarłe pnie były w dużej mierze nietknięte. To było uderzające, zważywszy, że w lasach, gdzie mieszkam, przewrócone drzewa obracają się w większości w pył w ciągu zaledwie dekady leżenia na ziemi - opowiada Timothy Mousseau, biolog z Uniwersytetu Południowej Karoliny. Naukowcy mierzyli grubość ściółki w różnych częściach strefy wykluczenia i stwierdzili, że w rejonach najsilniejszego skażenia promieniowaniem warstwa liści była 2-3-krotnie grubsza. W dalszej części eksperymentu we wrześniu 2007 r. badacze zrobili 572 siatkowe torebki. Do środka włożono liście/igły jednego z 4 gatunków drzew z nieskażonego obszaru: dębu, klonu, brzozy lub sosny. Upewniano się, że w środku nie było żadnych owadów, a później w części paczuszek umieszczono dodatkową warstwę z rajstop (miało to zapobiegać dostawaniu się do środka dużych bezkręgowców). Następnie torebki rozrzucono w 20 punktach strefy wykluczenia (różnice w promieniowaniu tła wybranych lokalizacji były ponad 2600-krotne). Po prawie roku paczuszki zebrano. W rejonach bez promieniowania zniknęło 70-90% liści, lecz w miejscach z większym promieniowaniem pozostało ok. 60% pierwotnej ich masy. Porównując torebki z siatki z wersjami pokrytymi rajstopami, akademicy zauważyli, że choć owady pełnią istotną rolę w rozkładzie, bakterie i grzyby są o wiele ważniejsze. [...] Promieniowanie hamuje bakteryjny rozkład liści ściółki - wyjaśnia Mousseau, dodając, że związki odżywcze nie są skutecznie zwracane do gleby, co może w pewnym stopniu tłumaczyć wolniejszy wzrost drzew wokół Czarnobyla. Ponieważ torebki umieszczono w różnych warunkach ekologicznych i było ich dużo, naukowcy mogli statystycznie kontrolować inne czynniki wpływające na rozkład, takie jak wilgotność, temperatura oraz typ gleby i lasu. -
Użytkownicy Windows 8 muszą zainstalować poprawkę Windows 8.1 Spring Update. Bez niej nie będzie możliwe zainstalowanie żadnej kolejnej poprawki dla tego systemu. Microsoft nie zdradza, dlaczego postanowił wymusić instalację poprawki. Można się tylko domyślać, że w związku z wprowadzeniem znacznych zmian w powszechnie krytykowanym interfejsie systemu, koncern chce uniknąć fragmentacji środowiska i skupić się nad rozwijaniem jednej jego wersji. Windows 8.1 Spring Update ukazała się przed dwoma dniami i powinna zadowolić większość użytkowników. Gdy zostanie zainstalowana na komputerze bez wyświetlacza dotykowego automatycznie zmienia interfejs na tradycyjny Pulpit i umożliwia przypinanie aplikacji Metro do paska zadań. Aplikacje te zyskują też dzięki niej przyciski do minimalizowania i zamykania, które umiejscowione zostały w tym samym miejscu, w którym znajdują się przyciski w aplikacjach dla Pulpitu. Ponadto użytkownicy, którzy zdecydują się na korzystanie z interfejsu Metro zyskali możliwość zmiany rozmiarów kafelków oraz odinstalowywania programów za pomocą prawego klawisza myszy. Podstawowe wsparcie techniczne dla systemu Windows 8 zakończy się w 2016 roku, a rozszerzone wsparcie zostanie zakończone w roku 2023. « powrót do artykułu
-
Leki wykorzystywane w leczeniu choroby Wilsona do zablokowania absorpcji miedzi mogą znaleźć dodatkowe zastosowanie w terapii różnych rodzajów nowotworów, w tym czerniaka. Zespół ze Szkoły Medycyny Duke University stwierdził, że nowotwory z mutacją w genie BRAF (BRAF-pozytywne) potrzebują miedzi do wzrostu guzów. Gen BRAF reguluje podział i różnicowanie komórek. Gdy dojdzie do jego mutacji, wzrost wymyka się spod kontroli. Za pomocą modeli zwierzęcych i hodowli komórkowych prof. Christopher M. Counter zaobserwował, że kiedy eksperymentalnie zahamuje się wychwyt miedzi przez guzy BRAF-pozytywne, można powstrzymać ich wzrost. Podobne rezultaty uzyskano dzięki lekom stosowanym w terapii choroby Wilsona (zwyrodnienia soczewkowo-wątrobowego). W tym zaburzeniu genetycznym miedź akumuluje się początkowo w wątrobie, prowadząc do jej uszkodzenia. Później, po przekroczeniu możliwości magazynowania pierwiastka, trafia on gdzie indziej; szczególnie duże stężenia rozwijają się w mózgu, nerkach i rogówkach. Wśród potencjalnych celów doustnych leków na chorobę Wilsona wymienia się nie tylko czerniaka, ale i nowotwory tarczycy czy płuc. Wydano już zgodę, by na Duke University przetestować leki obniżające poziom miedzi u chorych z czerniakiem. « powrót do artykułu
-
HP zapłaci grzywnę w wysokości 108 milionów dolarów. To cena ugody, jaką firma zawarła z amerykańskimi Departamentem Sprawiedliwości oraz Komisją Giełd i Papierów Wartościowych (SEC). Urzędy stawiają koncernowi zarzuty złamania ustawy Foreign Corrupt Practices Act. Przedstawiciele HP dopuścili się bowiem korupcji w Polsce, Rosji i Meksyku. Za przestępstwa dokonane w trzech regionalnych oddziałach HP firma ma zapłacić 76.760.224 USD grzywny związanej z zarzutami kryminalnymi. Kolejne 31.472.250 USD zapłaci tytułem odszkodowań i grzywien związanych z zarzutami cywilnymi. Nieodpowiednie zachowanie opisane w ugodzie miało związek z działaniami niewielkiej liczby osób, które nie są już pracownikami naszej firmy. HP w pełni współpracowało z Departamentem Sprawiedliwości oraz Komisją Giełd i Papierów Wartościowych podczas śledztwa - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Johna Schultza, wiceprezesa firmy i jej głównego prawnika. Podmioty zależne Hewlett-Packarda utworzyły nielegalny fundusz, który służył do wypłacania łapówek, założyły całą sieć podmiotów zależnych oraz kont bankowych służących praniu pieniędzy, prowadziły podwójną księgowość, by monitorować swoją działalność korupcyjną oraz używały anonimowych kont e-mail i telefonów na kartę, za pomocą których umawiano się na tajne spotkania, gdzie dochodziło do wręczania łapówek - stwierdził zastępca Prokuratora Generalnego USA W oficjalnym oświadczeniu zauważono też rolę organów ścigania z Polski, Niemiec i Meksyku, które pomogły w ściganiu korupcji. W Polsce dotychczas zarzuty postawiono 41 osobom, w tym wysoko postawionym urzędnikom MSWiA. « powrót do artykułu
-
Czemu w większości języków naturalnych do opisu wysokości dźwięku stosuje się te same pojęcia odnoszące się przestrzeni (wysoki vs niski, wznoszący się vs opadający) i dlaczego w historii zapisu muzycznego wysokie nuty znajdowały się zawsze wyżej? Zespół z Uniwersytetu w Bielefeld oraz Instytutu Cybernetyki Biologicznej Maxa Plancka uważa, że dzieje się tak, bo w codziennym życiu dźwięki dochodzące z wyżej położonych punktów rzeczywiście są często wyższe (mają większą częstotliwość). Dr Cesare Parise i inni przeprowadzili 3 typy eksperymentu. Przede wszystkim nagrano i przeanalizowano dużą próbkę dźwięków ze środowiska naturalnego. Okazało się, że dźwięki o wysokiej częstotliwości z większym prawdopodobieństwem pochodzą z większej wysokości. W dalszej kolejności skupiono się na właściwościach filtrujących ludzkiego ucha zewnętrznego. Stwierdzono, że przez kształt małżowiny dźwięki z większych wysokości są filtrowane w taki sposób, że w przypadku wyższych zachowuje się większa energia fali. W ostatnim z eksperymentów ochotników proszono o zlokalizowanie dźwięków o różnej częstotliwości i znowu zauważono, że te o wyższej częstotliwości postrzegano jako dochodzące z większej wysokości. Wszystko razem wskazuje na to, że akustyka ludzkiego ucha, uniwersalne posługiwanie się terminami przestrzennymi do opisu wysokości dźwięku i przedstawianie wyższych nut wyżej w zapisie muzycznym odzwierciedlają przystosowanie ludzkiego słuchu do właściwości statystycznych otoczenia. Parise uważa, że uzyskane wyniki przydadzą się do ulepszenia audiotechnologii 3D, np. protez czy środowisk wirtualnych. Rezultaty opisane w PNAS sugerują, że pozornie arbitralne zestawienia międzyzmysłowe, z którymi stykamy się na co dzień, np. kojarzenie kolorów żółto-czerwonych z wyższą temperaturą czy kwaśnych pokarmów z ostrością, bazują de facto na statystycznych prawidłowościach środowiska naturalnego. « powrót do artykułu
-
Rozpoczęto uruchamianie Wielkiego Zderzacza Hadronów
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
CERN informuje o rozpoczęciu procesu ponownego uruchamiania Wielkiego Zderzacza Hadronów. Akcelerator został zamknięty w lutym ubiegłego roku i od tamtej pory jest udoskonalany. Zwiększenie możliwości LHC pochłonie 4,4 miliarda dolarów, a urządzenie ruszy pełną parą w przyszłym roku. Obecnie udało się uruchomić tzw. źródło, czyli tę część akceleratora, która odpowiada za oddzielenie elektronów od atomów wodoru i pozyskanie protonów. Następnym krokiem będzie uruchomienie Linac2, czyli urządzenia, którego zadaniem jest wstępne rozpędzenie protonów. Od lutego 2013 roku przebudowano też system kontrolny LHC, obecnie technicy wymieniają okablowanie i inne zużyte elementy. W międzyczasie trwa sprawdzanie poszczególnych komponentów w poszukiwaniu ewentualnych usterek. Po zbudowaniu LHC rozpoczął pracę z energią 7 TeV (teraelektronowoltów), która w 2012 roku została zwiększona do 8 TeV. Po zakończeniu modernizacji energia zderzeń wyniesie 13-14 TeV. LHC popracuje kolejne 3-4 lata, a następnie znowu zostanie wyłączony na wiele miesięcy i poddany kolejnej modernizacji. « powrót do artykułu -
Na UT Southwestern Medical Center wykazano, że zablokowanie mechanizmu naprawy DNA zwiększa skuteczność radioterapii przy glejakach. Glejaki to wyjątkowo złośliwe nowotwory mózgu, charakteryzujące się dużą śmiertelnością. Pod wpływem radioterapii rozpada się podwójna helisa DNA. Guz, by się rozrastać, musi ją najpierw naprawić. Naukowcy od dawna teoretyzowali, że gdyby udało się powstrzymać naprawę DNA, można by powstrzymać lub przynajmniej spowolnić rozrost tkanki nowotworowej. Uczeni z UT Southwestern dowiedli, że taka teoria jest prawdziwa. Praca ta przynosi nam dużo nowych informacji, bo dowiedzieliśmy się, że zablokowanie naprawy DNA to dobry sposób na zwiększenie skuteczności radioterapii przy glejakach - powiedział profesor Sandeep Burma. Uczony wraz z zespołem opublikował ostatnio pracę, w której opisuje, w jaki sposób komórki wybierają pomiędzy dwiema strategiami naprawczymi DNA – NHEJ (scalanie niehomologicznych końców DNA) oraz HR (rekombinacja homologiczna). Naukowcy wykonali przy okazji dodatkowe badnaia, których celem było stwierdzenie, w jaki sposób zablokowanie obu mechanizmów wpływa na efektywność leczenia glejaków za pomocą fal radiowych. Wykazali, że lek NVP-BEZ235, który znajduje się obecnie w fazie testów klinicznych i został opracowany na potrzeby leczenia innych nowotworów, blokuje działanie enzymów DNA-PKcs oraz ATM, które są niezbędne do przeprowadzenia procesów NHEJ i HR. Sam lek ma niewielki wpływ na rozwój glejaka, jednak w połączeniu z radioterapią powoduje, że komórki nowotworowe nie są w stanie szybko naprawić DNA, przez co rozrost guza zostaje powstrzymany. Badania na myszach wykazały, że taka strategia działa. NVP-BEZ235 był w stanie przeniknąć barierę krew-mózg i w połączeniu z radioterapią wydłużył życie myszy z glejakiem. Zwykle zwierzęta leczone jedynie NVP-BEZ235 lub radioterapią żyją około 10 dni. Nowa metoda wydłużyła ten czas nawet do 60 dni. To bardzo ważne odkrycie. Standardową metodą walki z glejakami jest radioterapia. Znalezienie leku, który zwiększa jej skuteczność może mieć olbrzymie znaczenie kliniczne. Niewykluczone na przykład, że taka strategia pozwoli na zmniejszenie potrzebnych dawek promieniowania, przez co zniwelowanych zostanie wiele skutków ubocznych. « powrót do artykułu
-
Zdobyto cenne informacje o nieuchwytnym słowiku
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Ornitologom udało się zdobyć trochę istotnych informacji o jednym z najmniej znanych ptaków świata - słowiku czarnogardłym (Calliope obscura). Mając na uwadze, że od odkrycia pod koniec XIX w. (C. obscura zaobserwowano po raz pierwszy w 1886 r. w prowincji Gansu) wspominano o nim zaledwie kilkakrotnie, w latach 2011-12 zespół naukowców postanowił przeprowadzić badania terenowe w 6 rezerwatach Qin Ling - gór we wschodniej części Chin. W pierwszym roku w odnotowano w sumie 14 samców, w kolejnych 12 miesiącach natrafiono na 24 samce i 2 samice (udało się to w Parkach Narodowych Foping i Changqing). Dzięki temu autorzy raportu z Journal of Ornithology mogli opisać wokalizacje, wybrane aspekty upierzenia, w tym słabo poznane upierzenie samic oraz habitat i biologię rozrodu. Dokonano także rewizji dystrybucji i statusu ochronnego (w Czerwonej Księdze Gatunków Zagrożonych z 2012 r. przez wylesienie i fragmentację habitatu słowik czarnogardły był kategoryzowany jako gatunek narażony na wyginięcie). Jak sama nazwa wskazuje, u samców C. obscura występują czarne gardło i pierś, a dorosłe i przynajmniej pierwszoletnie samce mają także czarne pióra z boku głowy. Samice są generalnie szarobrązowe. Mają czarny dziób i bledszy spód z piaskowym gardłem i piersią. Pod koniec XIX i na początku XX w. w 2 lokalizacjach w prowincjach Shaanxi i Gansu schwytano w sezonie lęgowym (maj-sierpień) ok. 10 osobników. Później o gatunku prawie już nie wspominano. Ptaki widywano okazjonalnie w Chinach i Tajlandii, ostatnio parę okazów pojawiło się na targowiskach. W ramach badań naukowcy z Instytutu Zoologii Chińskiej Akademii Nauk nagrali śpiew C. obscura. Pieśń składa się z krótkich, zróżnicowanych zwrotek, które wolno po sobie następują. Pauzy między nimi sięgają kilku sekund. Wiele z nich ma dość prostą budowę - to kilka wygwizdanych nut. Słowiki potrafią też podobno naśladować inne ptaki, w tym dzięcioły zielonosiwe, krogulce chińskie, orzechówki zwyczajne czy sójki zwyczajne. Ptaki rozmnażają się na południowych stokach wśród zlokalizowanych na wysokości ponad 2100 m karłowatych bambusów, przetykanych drzewami iglastymi i szerokolistnymi. Biolodzy uważają, że obserwacje wskazują, że gatunek jest bardziej liczny niż dotąd sądzono, chociaż wydaje się silnie zlokalizowany. Gęste populacje i duże połacie zdatnego habitatu sugerują, że populacja lęgowa jest zdrowa. Odkrycie rozmnażającej się pary pokazało, że pisklętami opiekują się i ojciec, i matka. Młode są karmione muchami, motylami, innymi owadami oraz stawonogami. « powrót do artykułu -
W OpenSSL znaleziono poważną dziurę, dzięki której przez ostatnie dwa lata cyberprzestępcy mogli podsłuchiwać niemal 70% serwerów web. Błąd występuje w rozszerzeniu „heartbeat”, które pozwala na utrzymanie otwartego bezpiecznego kanału komunikacji bez potrzeby ciągłego renegocjowania połaczenia. Dziurę nazwano "Heartbleed". Luka daje napastnikowi możliwość kradzieży z serwera takich danych jak klucze SSL, hasła i nazwy użytkownika oraz innych krytycznych informacji. Pozwala ona na podsłuchiwanie komunikacji, kradzież danych z serwera i komputera użytkownika oraz podszywanie się pod usługi i użytkowników - poinformowali odkrywcy luki. Co gorsza, atak taki trudno jest wykryć. W sieci pojawiła się witryna, dzięki której można przetestować swój serwer pod kątem obecności wspomnianej dziury,. « powrót do artykułu
-
Badanie ludzi z 6 kontynentów wykazało, że aż u 94% występują niechciane, natrętne myśli, wyobrażenia i/lub impulsy. W międzynarodowym studium wzięli udział naukowcy z 16 uniwersytetów, w tym z kanadyjskiego Concordia University. Studium pokazuje, że nie same niechciane, natrętne myśli są problemem - chodzi o to, co się z nimi robi - podkreśla prof. Adam Randomsky. Większość ludzi, którzy myślą o skoczeniu z balkonu lub peronu metra, stwierdzi, że dziwnie lub głupio się nad czymś takim zastanawiać, natomiast ktoś z zaburzeniem obsesyjno-kompulsyjnym [ZOK] może się zacząć martwić, że takie myślenie świadczy o tendencjach samobójczych. Pacjenci ZOK doświadczają takich myśli częściej i bardziej się nimi przejmują, ale samych myśli nie da się odróżnić od występujących w populacji generalnej. Potwierdzenie, że te myśli są czymś bardzo powszechnym, pomaga nam w pracy z pacjentami, którzy myślą, że są zupełnie inni od całej reszty. Co więcej, uzyskane wyniki pokazują, że różne metody poznawcze i behawioralne można wykorzystywać w kontekście międzykulturowym. W ramach studium oceniano 777 studentów z Kanady, Argentyny, Australii, Francji, Grecji, Hongkongu, Iranu, Izraela, Włoch, Sierra Leone, Hiszpanii, Turcji oraz USA. Uczestników pytano, czy w ciągu 3 ostatnich miesięcy wystąpiła u nich co najmniej jedna niechciana, natrętna myśl. By się upewnić, że badani wspominali o przypadkach natręctw, psycholodzy pomagali im je odróżnić od ruminacji dotyczących przeszłych zdarzeń. « powrót do artykułu
-
Znamy związek pomiędzy nowotworami piersi a udarami mózgu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Naukowcy z Salk Institute ze zdumieniem odkryli istnienie związku pomiędzy rozwojem mózgu a mutacją genetyczną, która może prowadzić do nowotworów piersi i jajników. Na łamach PNAS uczeni poinformowali, że gen BRCA1 ogrywa ważną rolę w prawidłowym rozwoju mózgu u myszy i może wyjaśnić, dlaczego niektóre kobiety genetycznie predysponowane do rozwoju nowotworu piersi doznają udarów mózgu. Wcześniej mutacje i delecje BRCA1 wiązano z nowotworami jajników i piersi. Nasze badania wychodzą poza ten schemat i pomagają wyjaśnić, w jaki sposób BRCA1 chroni mózg - mówi profesor Inder Verma. Podczas badań, w których brały udział trzy laboratoria Salk Institute, odkryto, że usunięcie BRCA1 z neuronalnych komórek macierzystych powoduje, że duże obszary mózgu w ogóle się nie rozwijają, kora mózgowa składa się nie z sześciu a z dwóch słabo rozwiniętych warstw, zwykle mocno pofałdowany móżdżek jest niemal całkowicie gładki, opuszka węchowa jest źle zorganizowana i słabo rozwinięta, a neurony umierają wkrótce po tym, jak się utworzą. U myszy z takim mózgiem występują kłopoty z utrzymaniem równowagi, zwierzę ma zaburzone funkcje motoryczne i wiele innych podstawowych funkcji. Naukowcy przeprowadzili szczegółowe badania, które miały wyjaśnić, jak brak jednego genu może prowadzić do tak poważnych zmian. Już wcześniej wykazali, że bez białka kodowanego przez BRCA1 DNA jest podatne na uszkodzenia, szczególnie podczas replikowania się. Teraz, dzięki nowym badaniom, poszli o krok dalej. Wykazali, że bez ochrony ze strony BRCA1 błędy w DNA nie są naprawiane, co powoduje, że dochodzi do uruchomienia kinazy ATM, która rozpoczyna programowalną śmierć komórkową. W procesie tym bierze udział proteina p53, a mechanizm ma za zadanie uniemożliwić replikowanie uszkodzonych komórek. BRCA1 zapewnia stabilność DNA i chroni je przed uszkodzeniami. Jest ważny dla wszystkich zdrowych komórek - mówi Carlos G. Perez-Garcia. Gdy naukowcy wyeliminowali z organizmu myszy zarówno BRCA1 jak i p53 w mózgu pojawiała się normalna liczba neuronów, jednak były one mocno nieuporządkowane, z nieprawidłowo ułożonymi komórkami. Na tej podstawie naukowcy doszli do wniosku, że BRCA1 odpowiada też za prawidłowe ułożenie neuronów, podpowiadając im, w którym kierunku powinny rosnąć, dzięki czemu mózg może prawidłowo się rozwijać. Teraz mamy wyjaśnienie, dlaczego u niektórych pacjentów z nowotworem piersi dochodzi do udarów mózgu - stwierdził Gerald Pao. Uczeni mają nadzieję, że dzięki ich odkryciu możliwe będzie zidentyfikowanie pacjentów onkologicznych ze zwiększoną podatnością na udary i zaproponowanie im odpowiedniego leczenia zapobiegawczego. « powrót do artykułu -
Eksperci z Naval Research Laboratory przeprowadzili pierwszą demonstrację praktycznego zastosowania paliwa produkowanego z wody morskiej. O pracach nad takim paliwem poinformowaliśmy przed 1,5 roku. Inżynierowie z NRL zaprezentowali kontrolowaną radiem miniaturową replikę samolotu P-51, która, napędzana dwusuwowym silnikiem spalinowym, latała dzięki paliwu z wody. Do produkcji paliwa wykorzystano opracowany przez NRL elektrolityczny moduł wymiany kationów (electrolytic cation exchange module – E-CEM), który jest w stanie pozyskać z wody morskiej 92% znajdującego się weń dwutlenku węgla. Pozyskiwany jest też wodór, a następnie oba gazy są zamieniane w płynne węglowodory. We współpracy z programem Office of Naval Research P38 Naval Reserve NRL opracowało technologię, która zmienia reguły gry pozwalając na jednoczesne pozyskiwanie CO2 i H2 z wody morskiej. Po raz pierwszy zaprezentowano tego typu technologię, która ma szansę wyjść z laboratorium i zostać skomercjalizowana - powiedziała doktor Heather Willauer z NRL. Woda morska zawiera aż 100 miligramów CO2 na litr. Około 2-3 procent jest w niej rozpuszczona w postaci kwasu węglowego, 1% tworzy węglany, a 96-97% to wodorowęglany. W NRL powstała technologia, która pozwala zamienić CO2 i H2 w molekuły C9-C16. Jednym z jej elementów jest oparty na żelazie katalizator, który pozyskuje do 60% CO2 i zmniejsza produkcję niepożądanego metanu, tworząc w jego miejsce nienasycone węglowodory. W drugim etapie węglowodory te, za pomocą kontrolowanej polimeryzacji, zmieniane są w komponenty o większym ciężarze molekularnym. W efekcie otrzymywane jest paliwo składające się z alkanów C9-C16. Specjaliści szacują, że w ten sposób będzie można produkować paliwo lotnicze w cenie 3-6 USD za galon. Jeśli pojawią się odpowiednie fundusze i partnerzy, to technologia taka mogłaby zostać skomercjalizowana w ciągu 7-10 lat. Jej olbrzymią zaletą jest fakt, że jednocześnie przetwarza CO2 i H2 bez potrzeby stosowania dodatkowych środków chemicznych i szkodliwej emisji do otoczenia. « powrót do artykułu
-
Nazywana świętym Graalem chińskiej porcelany miseczka z epoki dynastii Ming pobiła właśnie rekord sprzedaży. Na aukcji w Hongkongu osiągnęła zawrotną cenę 36 mln dol. Na miseczce o średnicy 8 cm, która powstała za panowania cesarza Chenghua, widnieje cała ptasia rodzina: kura i kogut opiekują się kurczętami. Jej nabywcą jest kolekcjoner z Szanghaju Liu Yiqian - człowiek znajdujący się na 200. miejscu listy najbogatszych Chińczyków. Poprzedni rekord sprzedaży padł przed 4 laty, gdy za wazon z chińskiej porcelany zapłacono 32,4 mln dol. Przedstawiciele domu aukcyjnego Sotheby's podkreślają, że istnieje zaledwie 17 takich miseczek: 4 znajdują się w posiadaniu osób prywatnych, a reszta w muzeum. « powrót do artykułu