Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Na początku grudnia zaprezentowano trailer niezależnej gry komputerowej, bazującej na twórczości Franza Kafki. Jej autorem jest rosyjski deweloper Denis Galanin, który wcześniej w podobny sposób zajął się "Hamletem" Szekspira. W The Franz Kafka Videogame wykorzystano m.in. elementy i wątki z "Zamku", "Ameryki" czy "Przemiany". W klasycznej ponoć przygodówce gracz udaje się w daleką podróż z panem K. (skojarzenia z "Procesem" jak najbardziej uzasadnione). Pan K. dostaje niespodziewanie propozycję pracy i odkrywa, że świat poza jego ojczyzną nie jest tak normalny, jak mogłoby mu się wydawać. Niektórym komentatorom zrzuty ekranowe przywodzą na myśl obrazy belgijskiego surrealisty René Magritte'a. Tak czy siak - spora dawka absurdu i zagadek gwarantowana. « powrót do artykułu
  2. Na Uniwersytecie Harvarda powstał akumulator, który może zmienić sposób przechowywania energii w sieciach energetycznych, umożliwiając szersze rozpowszechnienie technologii słonecznych i wiatrowych. Naukowcy stworzyli akumulator przepływowy, który wykorzystuje powszechnie występujące, niedrogie molekuły organiczne zwane chinonami. Są one podobne do molekuł, które rośliny wykorzystują do produkcji energii. Obecnie największą bolączką odnawialnych źródeł energii, takich jak energia wiatrowa czy słoneczna, jest fakt, że źródła te nie są bez przerwy dostępne, zatem produkcja energii nie odbywa się ciągle. Problem ten rozwiązałoby opracowanie taniego sposobu przechowywania energii, którą można by składować w okresach mniejszego zapotrzebowania i uwalniać, gdy zapotrzebowanie rośnie. Profesor Michael J. Aziz, kierownik laboratorium, w którym powstał nowy akumulator, mówi, że z przeprowadzonych przez jego zespół badań wynika, iż już możliwość przechowania takiej ilości energii jaką panele słoneczne lub turbiny wiatrowe produkują w ciągu 24-48 godzin spowoduje, że urządzenia takie można będzie na szeroką skalę podłączać do sieci energetycznej. Oczywiście już teraz można rozwiązać ten problem. Jeśli chcielibyśmy przechować energię z 1-megawatowej turbiny wiatrowej, którą turbina ta produkowała przez 50 godzin możemy zainstalować tradycyjne akumulatory zdolne do przechowania 50 megawatogodzin energii. Jednak oznaczałoby to, że musimy kupić akumulatory o pojemności elektrycznej wynoszącej 50 MW, gdy tymczasem potrzebny nam jest układ o pojemności elektrycznej 1 MW. Płacenie w takim przypadku za 50-krotnie większą pojemność nie ma ekonomicznego uzasadnienia. Wielu ekspertów, dostrzegając ten problem, skupia się na pracach nad akumulatorami przepływowymi. Akumulatory takie przechowują energię w płynach znajdujących się w zewnętrznych zbiornikach. Głównymi składnikami takiego systemu są urządzenie, przez który przepływają płyny (ono decyduje o pojemności elektrycznej akumulatora) oraz zbiorniki ze wspomnianymi płynami (od ich wielkości zależy pojemność energetyczna). Wielkość tych elementów można dobierać niezależnie od siebie, zatem właściwości akumulatora można dopasować do zastosowań, co pozwala na przechowywanie energii taniej niż w przypadku tradycyjnych akumulatorów. Opracowane dotychczas akumulatory przepływowe korzystają z elektrolitów zawierających kosztowne lub trudne w obsłudze składniki, co podnosi cenę systemu. W elektrolicie akumulatorów przepływowych wykorzystuje się metale, najczęściej jest to kosztowny wanad. Uczeni z Harvarda stworzyli akumulator, który sprawuje się równie dobrze jak urządzenie z wanadem, nie zawiera jednak żadnych metali. Do przechowywania energii używa się jonów metali, jednak istnieje ograniczona liczba metod ich wykorzystania, a żadna z nich nie pozwala na tanie przechowywanie dużych ilości energii. Wykorzystanie molekuł organicznych otworzyło całe spektrum nowych możliwości. Niektóre z nich okażą się porażką, a inne sukcesem. Chinony to pierwsze molekuły, które wyglądają bardzo obiecująco - stwierdził profesor Roy G. Gordon, kolejny, obok profesorów Aziza i Alana Aspuru-Guzika, z szefów grupy badawczej. Chinony powszechnie występują w ropie naftowej i roślinach. W pierwszym chinonowym akumulatorze przepływowym wykorzystano chinon niemal identyczny z tym występującym w rabarbarze. Michael Marshak, jeden z autorów badań, mówi, że do przechowywania energii z dużych farm wiatrowych czy słonecznych trzeba by wykorzystać kilka dużych zbiorników, które można zakopać pod ziemią. Jednak tę samą technologię można wykorzystać też i w domu. Wyobraź sobie urządzenie wielkości boilera. Byłoby ono w stanie przechować tyle energii ile wynosi całodzienna produkcja paneli słonecznych na dachu domu. To zapewniłoby energię od późnego popołudnia, przez całą noc do kolejnego dnia. Dom byłby zasilany bez konieczności korzystania z innych źródeł - mówi Marshak. Kolejnym krokiem naukowców będzie prowadzenie testów i udoskonalanie nowego akumulatora tak, by nadawał się do zastosowań komercyjnych. Dotychczas stwierdziliśmy, że akumulator nie ulega najmniejszej degradacji po ponad 100 cyklach ładowania/rozładowywania, jednak komercyjne zastosowania wymagają tysięcy cykli - informuje Marshak. Uczeni chcą też popracować nad udoskonaleniem reakcji chemicznych. Myślę, że już teraz opracowaliśmy najlepsze reakcje spotykane w dużych stacjonarnych systemach. Całość jest prawdopodobnie na tyle tania, że mogłaby trafić na rynek. Mamy jednak kilka pomysłów, które pozwolą znacznie udoskonalić nasz system - dodaje Marshak. Naukowcy współpracują z firmą Sustainable Innovations LLC, której zadaniem będzie zbudowanie mobilnej wersji systemu przechowywania energii. Jak mówi profesor Aziz, taki system można by teoretycznie podłączyć w każdym punkcie sieci i składować w nim energię, gdy jej cena jest niska, a sprzedawać ją w szczycie. « powrót do artykułu
  3. Choć w każdym roku 5-7% światowej populacji przeżywa epizod ciężkiej depresji, a na chorobę tę na pewnym etapie życia cierpi jedna na sześć osób, naukowcy nadal nie rozumieją mechanizmów biologicznych zaburzenia na tyle dobrze, by zapewnić skuteczną prewencję i terapię. Możliwe, że powodem jest koncentrowanie się na neuronach, z pominięciem innych komórek mózgu. Zespół z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie wykazał, że zmiany w mikrogleju prowadzą do objawów depresyjnych wywołanych wystawieniem na oddziaływanie chronicznego stresu. Podczas eksperymentów na zwierzętach Izraelczycy zademonstrowali, że związki zmieniające działanie mikrogleju mogą być uznawane za nowe i skuteczne antydepresanty. Mikroglej jest znany głównie ze swojej funkcji immunologicznej, ale ostatnie badania wykazały, że komórki te angażują się również w procesy fizjologiczne niepowiązane bezpośrednio z zakażeniem i urazem, włączając w to reakcję na stres. Naśladując wiodącą przyczynę depresji u ludzi, przez 5 tygodni wystawiano myszy na oddziaływanie powtarzalnych, nieprzewidywalnych warunków stresowych. U gryzoni rozwinęły się behawioralne i neurologiczne symptomy widywane u osób z depresją, np. ograniczenie dającej niegdyś przyjemność aktywności oraz kontaktów społecznych, a także spadek neurogenezy. Naukowcy zauważyli, że w pierwszym tygodniu ekspozycji na stres komórki mikrogleju przeszły fazę namnażania i aktywacji (znalazło to odzwierciedlenie w zwiększonym rozmiarze i produkcji specyficznych cząsteczek zapalnych), później część z nich zaczęła obumierać. Po 5 tygodniach liczba komórek była zmniejszona, a niektóre wyglądały na zdegenerowane; dotyczyło to szczególnie obszaru mózgu odpowiedzialnego za reakcję na stres. Gdy genetycznie lub farmakologicznie zablokowano początkową aktywację mikrogleju przez stres, zapobiegano obumieraniu komórek, objawom depresyjnym i zahamowaniu neurogenezy. Zabiegi te okazały się nieskuteczne w przypadku myszy z depresją, które przeszły już 5-tygodniowy cykl stresowania i u których doszło do zmian w mikrogleju. Bazując na uzyskanych wynikach, Izraelczycy leczyli gryzonie medykamentami stymulującymi mikroglej i zwiększającymi liczbę komórek do normalnego poziomu. Byliśmy w stanie zademonstrować, że takie stymulujące mikroglej leki działają jak skuteczne i szybkie antydepresanty, doprowadzając po kilku dniach terapii do całkowitego ustąpienia objawów behawioralnych [...] i nasilenia neurogenezy do prawidłowego poziomu - podsumowuje prof. Raz Yirmiya. « powrót do artykułu
  4. IBM zwiększa wysiłki zmierzające do komercjalizacji produktów marki Watson. Błękitny Gigant powołał do życia Watson Business Group, w którą zainwestuje miliard dolarów, a w ramach tej kwoty 100 milionów dolarów zostanie przeznaczonych na rozwój nowo powstałych firm tworzących aplikacje dla chmury Watson Developer. Zadaniem nowo powstałego wydziału będzie rozwijanie i obsługa aplikacji w chmurze Watson Developer oraz świadczenie usług klientom biznesowym. Komputer Watson powstał jako projekt badawczy. Jego celem było zmierzenie się z ludźmi w teleturnieju Va Banque. W 2011 roku Watson wygrał z dwoma amerykańskimi mistrzami tego turnieju. Było to możliwe dzięki zaimplementowaniu algorytmów poznawczych, których praca przypomina pracę mózgu pozwalając komputerowi uczyć się nowych rzeczy. IBM od 2 lat pracuje nad skomercjalizowaniem Watsona. Firma uruchomiła chmurę obliczeniową, która ma pomagać biznesowi w rozwiązywaniu złożonych problemów, oparty na Watsonie system pomaga lekarzom w stawianiu diagnozy, a sprzedawcom detalicznym ułatwia interakcję z klientami. Z Watsona korzystają m.in. firma analityczna Nielsen i Royal Bank of Canada. W ubiegłym roku IBM uruchomił platformę deweloperską Watson Ecosystem, dzięki której przedsiębiorstwa mogą tworzyć własne aplikacje korzystające z algorytmów poznawczych. Watson Business Group będzie zatrudniał 2000 osób, a na siedzibę wydziału został wybrany Nowy Jork. Wydział będzie miał do dyspozycji własne laboratoria, w których klienci IBM-a będą przechodzili szkolenia i będą mogli testować systemy oparte na Watsonie. W Watson Business będą pracowały cztery zespoły. IBM Watson Innovation będzie odpowiedzialny za badania i rozwój technologiczny, zadaniem IBM Watson Transformation będzie skupienie się na identyfikowaniu rynków, na których przydadzą się algorytmy poznawcze. IBM Watson Implementation zajmie się pomocom klientom IBM-a w zainstalowaniu usług i oprogramowania Watson, a IBM Watson Engagement będzie odpowiedzialna za sprzedaż i marketing. « powrót do artykułu
  5. Rozgwiazda niebieska (Linckia laevigata) korzysta ze złożonych oczu znajdujących się na końcu ramion, by znaleźć drogę do domu. Choć naukowcy wiedzieli o ich istnieniu od 200 lat, dotąd z ich obecnością nie powiązano żadnych sterowanych wzrokiem zachowań. Pojawiały się co prawda wskazówki, że biorą one udział w fototaksji ujemnej, jednak równie dobrze funkcję tę mogą realizować receptory pozaoczne. Gdy Anders Garm z Uniwersytetu Kopenhaskiego i Dan-Eric Nilsson z Uniwersytetu w Lund zabrali się za badanie oka, stwierdzili, że ma ono mniej niż milimetr średnicy. Zazwyczaj jest wystawione, lecz w obliczu niebezpieczeństwa rozgwiazda może je schować. Oko znajduje się na końcu zmodyfikowanej nóżki ambulakralnej i składa się ze 150-200 fasetek. Przypomina oko złożone stawonogów, lecz próżno w nim szukać stożków krystalicznych. Każde z oczu charakteryzuje się szerokim polem widzenia (210° w poziomie i 170° w pionie). Ponieważ rozgwiazda ma 5 oczu - po jednym na ramię - oznacza to, że może patrzeć we wszystkich kierunkach naraz. Zwierzę potrafi też zawęzić oglądany obszar; musi w tym celu przesunąć zlokalizowane koło oczu giętkie, czarne nóżki ambulakralne, która działają jak opaska. Testując funkcje wzrokowe tych tworów, Garm i Nilsson umieszczali L. laevigata naprzeciwko rafy. Początkowo rozgwiazdy poruszały się chaotycznie, ale gdy znalazły się 2 m od niej, zmykały do schronienia. Biolodzy musieli się upewnić, że odpowiadają za to oczy i rzeczywiście, oślepione czasowo zwierzęta nie radziły sobie z nawigacją. Przemieszczały się z tą samą prędkością, ale nie odnajdowały drogi do domu. Autorzy artykułu z pisma Proceedings of the Royal Society B podkreślają, że oczy L. laevigata są wolne i nie pozwalają na barwne widzenie, ponadto cechuje je niska rozdzielczość obrazu. Panowie sądzą jednak, że rozgwieździe w ogóle to nie przeszkadza. Oczy mają jej bowiem służyć głównie do odnajdowania drogi do domu. Co więcej, wg nich, bazując na uzyskanych wynikach, można wnioskować o funkcjach pierwszych oczu, jakie pojawiły się w toku ewolucji. Jakie zachowania można kontrolować, dysponując topornym obrazem? Czy chodzi o wykrywanie dużych drapieżników? [W żadnym razie]. Ponieważ poruszają się one szybko, [do tego celu] i ty potrzebujesz szybko działającego widzenia. Poza tym błyskawiczne przetwarzanie obrazu wymaga dużej mocy obliczeniowej mózgu, a tego również brakowało naszym delikwentom. Wiele wskazuje więc na to, że pierwsze oczy służyły do wykrywania dużych stacjonarnych obiektów, aby zwierzęta mogły rozpoznać swoje habitaty i znaleźć drogę do domu. « powrót do artykułu
  6. Intel ogłosił, że wyprodukuje procesory zoptymalizowane pod kątem jednoczesnej współpracy z Windows i Androidem. Dyrektor Intela, Brian Krzanich nazwał tę inicjatywę "Dual OS". Nie zdradził jednak jej szczegółów. Podczas wystąpienia w czasie CES 2014 Krzanich mówił, że czasami potrzebujemy Windows, czasami Androida. Chcemy mieć więcej wyboru - Windows do jednych zastosowań, Android do innych. Niektórzy producenci OEM już pokazali na targach urządzenia pracujące pod kontrolą obu systemów. Jednym z nich jest Transformer Book Duet TD3000 Asusa. Ta hybryda tabletu i notebooka wykorzystuje procesor Core i7 oraz systemy Windows 8.1 i Android. Pomiędzy oboma OS-ami przełączymy się w ciągu kilku sekund naciskając przycisk na obudowie. Duet będzie sprzedawany od marca, a jego cenę ustalono na 599 dolarów. Także wielu małych chińskich producentów, którzy do tej pory korzystali jedynie z Androida, zapowiada urządzenia z dwoma systemami. Specjaliści ostrożnie podchodzą do inicjatywy "Dual OS". Ich zdaniem trudno będzie przekonać konsumentów i biznes, że potrzebują dwóch systemów, a jeszcze trudniej będzie poradzić sobie z problemami z kompatybilnością. Wszystko będzie zależało od tego, w jaki sposób producent sprzętu zaimplementuje oba systemy. Obecnie wydaje się, że będzie istniało wiele możliwych rozwiązań problemu przełączania pomiędzy dwoma systemami. Jeśli nie zostanie to zrobione tak, że w Windows 8.1 po prostu dotkniesz kafelka i otworzy się pełnoekranowa aplikacja działająca pod Androidem, to konsumenci będą zdezorientowani. Będzie to działało świetnie lub tragicznie w zależności od tego, jak poradzą sobie twórcy sprzętu - mówi Patrick Moorhead z Moor Insights & Strategy. Zdaniem analityków powodem, dla którego Intel wymyślił "Dual OS", są wymagania producentów OEM. Chcieliby oni instalować na swoich urządzeniach system Windows 8, problem jednak w tym, że wciąż istnieje nań znacznie mniej programów, niż na Androida czy iOS-a. "Dual OS" to sposób na ominięcie problemu i zwiększenie liczby programów, które można uruchomić pod kontrolą najnowszego systemu z Redmond. Ani Google ani Microsoft nie skomentowały pomysłu Intela. Analityk Tim Bajarin z Creative Strategies uważa, że producent Windows powinien poprzeć działania Intela. Dzięki nim zyska bowiem szansę na pokonanie iOS-a na rynku urządzeń z wyświetlaczem dotykowym. « powrót do artykułu
  7. Nowo odkryty system gwiazd pozwoli przetestować wiele teorii, a niewykluczone, że umożliwi zbadanie tak podstawowych zagadnień natury jak np. grawitacja. Niezwykły system składa się z dwóch białych karów oraz supergęstego pulsara, które mieszczą się na przestrzeni mniejszej niż ta ograniczona orbitą Ziemi wokół Słońca. System po raz pierwszy został zauważony przez amerykańskiego magistranta, który za pomocą Green Bank Telescope spostrzegł, że w odległości 4200 lat świetlnych od Ziemi znajduje się pulsar wirujący z prędkością 366 razy na sekundę, a towarzyszą mu dwa białe karły. Taki system może być najlepszą okazją do odkrycia ewentualnego naruszenia einsteinowskiej silnej zasady równoważności, zgodnie z którą wpływ grawitacji na dane ciało nie jest zależny od natury czy struktury wewnętrznej tego ciała. Dzięki bardzo precyzyjnym pomiarom impulsów z pulsara możemy poszukiwać odchyleń od silnej zasady równoważności z czułością o kilkanaście rzędów wielkości lepszą niż wszystko, co było dotychczas możliwe. Odkrycie odchylenia od silnej zasady równoważności wskazywałoby na pęknięcie w ogólnej teorii względności i pozwoliłoby na opracowanie nowej zrewidowanej teorii grawitacji - mówi Ingrid Stairs, astronom z kanadyjskiego University of British Columbia. Gdy dochodzi do eksplozji masywnej gwiazdy jej resztki zapadają się i powstaje supergęsta gwiazda neutronowa. Część masy oryginalnej gwiazdy zostaje zamieniona w energię wiązania grawitacyjnego, która utrzymuje gęstą gwiazdę razem. Zgodnie z silną zasadą równoważności, energia wiązania działa tak, jakby była masą. Jednak niemal wszystkie teorie alternatywne do ogólnej teorii względności mówią, że nie jest to prawda. W odkrytym systemie trzech gwiazd jeden z białych karłów znajduje się bliżej gwiazdy neutronowej, a drugi jest oddalony od obu pozostałych gwiazd. Zgodnie z silną zasadą równoważności grawitacja oddalonego białego karła powinna mieć taki sam wpływ na gwiazdę neutronową i drugiego białego karła. Jeśli zaś silna zasada równoważności nie jest prawdziwa, to wpływ ten powinien być różny, a różnicę tę będzie można wykryć dzięki precyzyjnym pomiarom sygnałów z pulsara. Jedna z autorek badań, Anne Archibalds z Holenderskiego Instytutu Radioastronomii, mówi, że uczeni dokonali już niezwykle precyzyjnych pomiarów masy. Niektóre z naszych pomiarów dotyczących względnej pozycji gwiazd w tym systemie dokonaliśmy z dokładnością do kilkuset metrów - informuje uczona. Tak precyzyjne pomiary pozwolą na stworzenie modelu komputerowego przewidującego ruchy wszystkich trzech gwiazd. « powrót do artykułu
  8. Aganetha Dyck miała poczucie, że porcelanowym figurkom wykorzystywanym w jej pracach czegoś brakuje. Pozwoliła więc mieszkającemu po sąsiedzku rojowi pszczół na dokończenie rozpoczętego przez nią dzieła. Tak powstała seria ciekawych międzygatunkowych instalacji. Kanadyjka od co najmniej 2007 r. wkłada porcelanę do ula, a gdy ta prawie stanie się jego częścią, wyciąga efekt pszczelich wysiłków. Owady skwapliwie wyrównują ostre krawędzie i wypełniają wszystkie puste przestrzenie. Trzeba przyznać, że oblepione woskowymi plastrami suknie minidam prezentują się naprawdę awangardowo... Wygląda na to, że pomysłowość Dyck nie zna granic, bo do pszczelej obróbki zaczęły po jakimś czasie trafiać także lalki Barbie czy przedmioty codziennego użytku, np. wieszaki na ubrania i buty. Warto dodać, że pracami zainteresowały się muzea. Jedno z nich - Muzeum Sztuki Północnej Dakoty - zamówiło dla siebie kolekcję artystycznie nawoskowanych domków z pleksi. « powrót do artykułu
  9. Amerykańscy astronomowie zaprezentowali pierwszą w historii prognozę pogody dla najbliższego nam układu 2 brązowych karłów WISE J104915.57-531906.1. Biorąc pod uwagę fakt, że z nieba miały tam spadać ciekłe żelazo i śnieg z gorącego piasku (o możliwych wyładowaniach atmosferycznych i huraganie nie wspominając), trudno byłoby znaleźć kogoś, kto chciałby się tam znaleźć. Choć uważa się, że brązowe karły są po prostu gorące i nieprzyjazne, to gdy zespół prof. Adama Burgassera z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego skierował Kosmiczny Teleskop Spitzera na 44 tego typu obiekty, okazało się, że w niemal połowie przypadków dało się zgromadzić dowody na istnienie zjawisk pogodowych - dynamicznych systemów burzowych i nieprzewidywalnych wzorców. To coś innego niż Wielka Czerwona Plama Jowisza. Burze na brązowych karłach są o wiele bardziej gwałtowne i zmienne. To pogoda, nie klimat. Deszcz jest zbyt gorący, by być wodą. To prawdopodobnie ciekłe żelazo lub krzemionka (piasek) - podkreśla dr Aren Heinze ze Stony Brook University. Naukowcy przyglądali się zmianom jasności zachodzącym podczas obrotów brązowych karłów wokół osi (interpretuje się je jako oznaki nieciągłości pokrywy chmur). Autorzy odczytu wygłoszonego na 233. konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego mają nadzieję, że uda im się sporządzić prognozę pogody także dla egzoplanet. Teleskop wykrył na WISE J104915.57-531906.1 wiatry o prędkości 161-644 km/h (100-400 mil na godzinę), temperaturę rzędu 1227°C i chmury pokrywające do 50% powierzchni brązowych karłów. Jedna z chmur burzowych była tak duża, że pokrywała 20% brązowego karła (dla porównania - Wielka Czerwona Plama zakrywa zaledwie 1% Jowisza). Okazuje się [zatem], że Wielka Czerwona Plama nie jest [relatywnie] wcale taka wielka - uważa Burgasser. Co ciekawe, niektóre brązowe karły obracały się wolniej niż oczekiwano, co sugeruje, że w pobliżu nich mogą się znajdować nieodkryte planety. « powrót do artykułu
  10. Alan Mulally, dyrektor wykonawczy Forda, powiedział, że nie zastąpi Steve'a Ballmera na stanowisku dyrektora Microsoftu. Tym samym jednoznacznie przeciął trwające od miesięcy spekulacje. Dotychczas Mulally był wymieniany jako jeden z najpoważniejszych kandydatów do objęcia schedy po Ballmerze. Spekulacje trwały, mimo że nie od dzisiaj wiadomo, iż Mulally ma podpisany z Fordem kontrakt, który wygasa wraz z końcem bieżącego roku. Teraz wiemy, że menedżer nie ma zamiaru kończyć wcześniej pracy dla koncernu motoryzacyjnego. Biorąc pod uwagę jego dotychczasowe osiągnięcia można przypuszczać, że Ford będzie chciał przedłużyć z nim umowę. W sierpniu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy Steve Ballmer przestanie kierować Microsoftem. Od tamtej pory trwają spekulacje, kto mógłby go zastąpić. Wciąż nie wiemy, kto będzie kierował jedną z najpotężniejszych i najważniejszych firm w świecie IT. Problemów takich nie było podczas wcześniejszej zmiany warty. Ballmer był oczywistym następcą Billa Gatesa. Pracę w Microsofcie rozpoczął w 1980 roku, a w 2000 został dyrektorem wykonawczym. Obecnie w Microsofcie nie ma nikogo, o kim można z całą pewnością stwierdzić, że zostanie nowym dyrektorem. Wśród potencjalnych następców Ballmera wymienia się obecnych wysokich rangą menedżerow Microsoftu Satyę Nadellę i Kevina Turnera, Stephena Elopa, który do niedawna był dyrektorem Nokii, a po zakończeniu przejęcia przez Microsoft części fińskiej firmy powróci do koncernu z Redmond, Sheryl Sandberg z Facebooka czy Jona Rubinsteina, byłego dyrektora Palma. Przed nowym szefem Microsoftu będą stały poważne zadania. Musi dokończyć dużą restrukturyzację rozpoczętą przez Ballmera i zmierzyć się na rynku smartfonów i internetu z Apple'em oraz Google'em. « powrót do artykułu
  11. Nie od dzisiaj wiadomo, że ćwiczenia fizyczne pozwalają zachować zdrowie i żyć dłużej. Dotychczas jednak mechanizm stojący za pozytwnymi zmianami nie był dobrze poznany. Teraz z najnowszego numeru Cell Metabolism dowiadujemy się o zidentyfikowaniu molekuły, która powstaje podczas ćwiczeń fizycznych i ma pozytywny wpłw na metabolizm. Nasze odkrycie potwierdza przypuszczenia, że sygnał generowany w jednym organie, jak np. w ćwiczącym mięśniu, krąży po organizmie i wpływa na inne tkanki, jak tkanka tłuszczowa czy wątroba - mówi doktor Robert Gerszten z Massachusetts General Hospital i Harvard Medical School. Przeprowadzone w laboratorium badania wykazały, że proteina PGC-1∝ reguluje ekspresję genów odpowiedzialnych za metabolizm w mięśniach i bierze udział w odpowiedzi mięśni na ćwiczenia. Nie było jednak jasne, jak działa cały mechanizm. Gerszten i jego zespół przeprowadzili badania na myszach. W ich ramach wymusili ekspresję PGC-1∝ w komórkach mięśniowych, a następnie przyglądali się metabolitom uwalnionym z komórek. Jednym z nich okazał się kwas β-aminoizomasłowy (BAIBA). Naukowcy odkryli, że kwas ten zwiększa w komórkach tłuszczowych ekspresję genów odpowiedzialnych za spalanie kalorii, prowadzi do zmniejszenia wagi i stabilizuje poziom cukru we krwi. Z badań prowadzonych na ludziach wiemy, że podczas ćwiczeń rośnie poziom BAIBA i jest on odwrotnie proporcjonalny do ryzyka zachorowania z powodu zaburzeń metabolizmu. Zauważono ujemną korelację poziomu BAIBA z poziomem cukru, insuliny, trójglicerydów i cholesterolu. Prawdopodobnie istnieje też ujemna korelacja pomiędzy BAIBA a wskaźnikiem masy ciała. Wszystkie te dane sugerują, że BAIBA może być tym czynnikiem, który dzięki ćwiczeniom fizycznym chroni organizm przed chorobami związanymi z zaburzeniem metabolizmu. Manipulowanie BAIBA lub enzymami generującymi BAIBA może być przydatne podczas terapii. Spalanie tłuszczu ma prawdopodobnie wpływ na wiele aspektów metabolizmu, w tym na cukrzycę, choroby serca i inne schorzenia - mówi Gerszten. « powrót do artykułu
  12. Pokrywając leukocyty zabijającym komórki nowotworowe białkiem TRAIL (ligandem indukującym apoptozę związanym z TNF, ang. TNF-related apoptosis-inducing ligand), naukowcy z Uniwersytetu Cornella zademonstrowali anihilację metastatycznych komórek przemieszczających się przez krwioobieg. Dzięki temu zabiegowi ulegały one zniszczeniu przed dotarciem do zdrowych organów. Z przerzutami wiąże się ok. 90% zgonów nowotworowych, lecz teraz znaleźliśmy sposób na wysłanie armii zabójczych leukocytów, które wywołując apoptozę - programowaną śmierć komórki - eliminują wędrujące komórki z krążenia. Po otoczeniu przez tych delikwentów komórka nowotworowa nie ma praktycznie szans na ucieczkę - wyjaśnia prof. Michael King. Operacja i radioterapia są skuteczne w leczeniu guzów pierwotnych, lecz trudności związane z wykryciem metastatycznych komórek nowotworowych sprawiają, że leczenie rozprzestrzeniającego się nowotworu pozostaje problematyczne. Podczas eksperymentów zespół Kinga ostrzykiwał próbki ludzkiej krwi i myszy dwoma białkami: selektyną E (klejem) i TRAIL. Razem łączyły się one z białymi krwinkami. Gdy dochodziło do nieuniknionego spotkania z komórkami nowotworowymi, los tych ostatnich był właściwie przypieczętowany. Mechanizm jest o tyle zaskakujący i nieoczekiwany, że zmiana przeznaczenia leukocytów [...] okazuje się bardziej skuteczna niż bezpośrednie obieranie na cel komórek nowotworowych liposomami czy rozpuszczalnym białkiem. W płynie fizjologicznym skuteczność białek w starciu z komórkami nowotworowymi sięgała 60%, lecz gdy proteiny trafiły do płynącej krwi, która oddaje siły, mieszanie i inne warunki panujące w ludzkim organizmie, wskaźnik skuteczności wzrósł do niemal 100%. « powrót do artykułu
  13. U kobiet, które zachorowały na nowotwory piersi, często dochodzi do wieloletniej remisji i kobiety wydają się zdrowe. Jednak całe lata po diagnozie niejednokrotnie okazuje się, że u takich kobiet pojawia się nowotwór mózgu. Nie tylko nowotwory piersi mają taki, najczęściej śmiertelny, koniec. Na każdego guza, który powstał w mózgu przypada aż 10 nowotworów mózgu, który rozpoczął się w innych organach. Rahul Jandial, neurochirurg z City of Hope Cancer Center w Kalifornii postanowił sprawdzić, jak to się dzieje, że komórki raka piersi są w stanie przeniknąć barierę krew-mózg, obronić się przed układem odpornościowym i przetrwać w zupełnie obcym dla siebie środowisku. Wraz ze swoim zespołem wysunął hipotezę, że komórki nowotworu piersi potrafią używać lokalnych zasobów mózgu - neuroprzekaźników i innych związków chemicznych - dzięki którym mogą przetrwać i namnożyć się. Chcąc sprawdzić tę hipotezę uczeni wykorzystali pobrane od kilkunastu kobiet próbki komórek nowotworów piersi, które dawały przerzuty. Komórki hodowano w laboratorim, a następnie zbadano ekspersję protein odpowiedzialnych za wykrywanie i absorbowanie neuroprzekaźnika GABA, który jest wykorzystywany przez neurony jako źródło energii. Ekspresję tych protein porównano z ekspresją u komórek nowotworów piersi, które nie dawały przerzutów. Badania wykazały, że komórki nowotworów piersi pobrane z mózgów wykazywały ekspersję receptora GABA, miały proteinę transportującą GABA do komórek oraz inne składniki, które zamieniały GABA na energię. Innymi słowy nowotwór piersi dający przerzuty zachowywał się w mózgu tak, jak neurony. Mechanizmu takiego nie znaleziono w nowotworze nie dającym przerzutów. Ellen Carpenter z University of California w Los Angeles, która nie brała udziału w pracach zespołu Jandiala, z zadowoleniem przyjęła takie wyniki badań. Pomysł, że dające przerzuty komórki mogą przyjąć nową tożsamość, która chroni je przed mechanizmami obronnymi, jest niezwykle interesujący i pokazuje, że nowotwory są znacznie bardziej plastyczne niż sądziliśmy. To wielkie osiągnięcie na polu badań nad nowotworem piersi. Naukowców czeka jeszcze sporo pracy. Nie wiadomo na przykład, czy mechanizm pozwalający na wykorzystanie GABA pojawia się w komórkach nowotworu piersi wskutek ich ewolucji czy też jest nabywany z otoczenia. « powrót do artykułu
  14. U kobiet, które zachorowały na nowotwory piersi, często dochodzi do wieloletniej remisji i kobiety wydają się zdrowe. Jednak całe lata po diagnozie niejednokrotnie okazuje się, że u takich kobiet pojawia się nowotwór mózgu. Nie tylko nowotwory piersi mają taki, najczęściej śmiertelny, koniec. Na każdego guza, który powstał w mózgu przypada aż 10 nowotworów mózgu, który rozpoczął się w innych organach. Rahul Jandial, neurochirurg z City of Hope Cancer Center w Kalifornii postanowił sprawdzić, jak to się dzieje, że komórki raka piersi są w stanie przeniknąć barierę krew-mózg, obronić się przed układem odpornościowym i przetrwać w zupełnie obcym dla siebie środowisku. Wraz ze swoim zespołem wysunął hipotezę, że komórki nowotworu piersi potrafią używać lokalnych zasobów mózgu - neuroprzekaźników i innych związków chemicznych - dzięki którym mogą przetrwać i namnożyć się. Chcąc sprawdzić tę hipotezę uczeni wykorzystali pobrane od kilkunastu kobiet próbki komórek nowotworów piersi, które dawały przerzuty. Komórki hodowano w laboratorim, a następnie zbadano ekspersję protein odpowiedzialnych za wykrywanie i absorbowanie neuroprzekaźnika GABA, który jest wykorzystywany przez neurony jako źródło energii. Ekspresję tych protein porównano z ekspresją u komórek nowotworów piersi, które nie dawały przerzutów. Badania wykazały, że komórki nowotworów piersi pobrane z mózgów wykazywały ekspresję receptora GABA, miały proteinę transportującą GABA do komórek oraz inne składniki, które zamieniały GABA na energię. Innymi słowy, nowotwór piersi dający przerzuty zachowywał się w mózgu tak, jak neurony. Mechanizmu takiego nie znaleziono w nowotworze nie dającym przerzutów. Ellen Carpenter z University of California w Los Angeles, która nie brała udziału w pracach zespołu Jandiala, z zadowoleniem przyjęła takie wyniki badań. Pomysł, że dające przerzuty komórki mogą przyjąć nową tożsamość, która chroni je przed mechanizmami obronnymi, jest niezwykle interesujący i pokazuje, że nowotwory są znacznie bardziej plastyczne niż sądziliśmy. To wielkie osiągnięcie na polu badań nad nowotworem piersi. Naukowców czeka jeszcze sporo pracy. Nie wiadomo na przykład, czy mechanizm pozwalający na wykorzystanie GABA pojawia się w komórkach nowotworu piersi wskutek ich ewolucji czy też jest nabywany z otoczenia.
  15. Naukowcy z Uniwersytetu w Birmingham wytypowali składniki, które wystawione na oddziaływanie soku żołądkowego pęcznieją i tworzą dość twardy żel. Żel trudniej strawić, przez co dana osoba czuje się mniej głodna. Jak można się domyślić, ogranicza to chęć do podjadania czy przejadania. Jednym ze sposobów poradzenia sobie z dużym i wciąż narastającym problemem chorobliwej otyłości w dzisiejszym społeczeństwie jest kontrolowanie spożycia energii. [...] Problemem jest [jednak] fakt, że pokarmy stały się bardziej miękkie, bardziej łatwo strawne, a przez to mniej sycące. Wskutek tego jednostka szybciej czuje się głodna i ma ochotę znowu coś zjeść, często między posiłkami - tłumaczy liderka projektu Jennifer Bradbeer, dodając, że mając to wszystko na uwadze, warto było spróbować okiełznać apetyt za pomocą hydrokoloidów reagujących na pH żołądka. Naukowcy wykorzystali składniki pozyskiwane z wodorostów, skrobi i skórki cytrusów (rozpuszczalne w wodzie gumy). Okazało się, że w normalnych warunkach, w produkcie spożywczym, działają one jak zagęstniki, kiedy jednak znajdą się w kwasowym środowisku żołądka, samoorganizują się, tworząc sztywny żel. [Hydrokoloidy] mogą być dostarczane w pokarmach płynnych i delikatnych stałych, nie wpływając niekorzystnie na reakcje konsumentów. Odwołanie się do samego żelu skutkowałoby, oczywiście, uczuciem sytości, ale wiązałoby się też z nieprzyjemnymi wrażeniami, bo nie zapewniałoby organizmowi energii. To doprowadziło do kolejnego, naturalnego w tej sytuacji, kroku badawczego, którym jest znalezienie sposobu na enkapsulację [w żelu] cukrów lub skrobi. Byłyby one wolno uwalniane i metabolizowane, zapewniając zadowalający, ale niski poziom odżywienia. [Co więcej], zadowolenie konsumenta byłoby podtrzymywane. « powrót do artykułu
  16. W Journal of Alternative and Complementary Medicine ukazało się studium przypadku kobiety, która zmarła wskutek przyjmowania suplementów mających pomóc jej w walce z nowotworem piersi. W opisywanym przypadku 61-latka przez wiele lat przyjmowała codziennie suplementy cezu, jednak zabójczy okazał się pojedynczy zastrzyk z chlorku cezu zaaplikowany jej przez męża w guza w piersi. Kobieta zażywała cez za radą dietetyka, który zalecał go jako środek na zmniejszenie guza. Chlorek cezu ma, jak informuje toksykolog Daniel Sessions z Rocky Mountain Poison and Drug Center, zwiększać poziom pH w komórkach nowotworowych, zabijając je, nie wpływając przy tym na poziom pH w zdrowych komórkach. Doktor Sessions podkreśla, że teoria o takim wpływie cezu nie została nigdy zweryfikowana. Także American Cancer Society informuje, że dostępne dowody naukowe nie potwierdzają twierdzenia, że pH komórek nowotworowych różni się od pH normalnych komórek, ani że komórki nowotworowe są bardziej podatne na toksyczne efekty zwiększonego pH. Dzień po wspomnianym zastrzyku kobieta straciła przytomność i rodzina zawiozła ją na pogotowie. Chora przez lata zażywała różne suplementy diety, które miały pomóc jej w walce z nowotworem. Kobieta miała guza w piersi, lekarz uznał, że to prawdopodobnie nowotwór, jednak chora nigdy nie poddała się biopsji i przez ponad rok nie pojawiła się u lekarza. W szpitalu, do którego trafiła po utracie przytomności, stwierdzono, ze guz jest złośliwy i zdążył zaatakować węzły chłonne. Dziesięć dni później kobieta zmarła. Doktor Sessions mówi, że do jej zgonu mogło przyczynić się kilka czynników, ale najważnieszy był właśnie cez. We krwi chorej stwierdzono bardzo wysoki poziom tego pierwiastka. Na cez wskazuje też fakt, że jej stan gwałtowanie pogorszył się po zastrzyku. Wysoki poziom cezu prowadzi do zaburzeń pracy serca. Zdaniem doktora Sessionsa, jest pewne, że to cez spowodował, iż kobieta straciła przytomność i już jej nie odzyskała. Śmierć z powodu przedawkowania suplementów z cezem ma miejsce bardzo rzadko. Znacznie częściej zdarzają się pacjenci, u których z powodu zażywania cezu stwierdzono inne poważne problemy, jak zaburzenia pracy serca, utratę przytomności, drgawki czy zaburzenia gospodarki elektrolitami, w tym sodem i potasem. Doktor Sesssions mówi, że terapie alternatywne mogą uzupełniać leczenie nowotworów, jednak suplementy nie powinny być postrzegane jako nieszkodliwe. Na całym świecie zanotowano kilkadziesiąt przypadków śmierci z powodu zażywania suplementów cezu. Przypadek 61-letniej Amerykanki był wyjątkowy, gdyż doszło do wstrzyknięcia cezu bezpośrednio do guza. Doktor Sessions i jego zespół zdecydowali się na zbadanie oraz opisanie tego przypadku, by ostrzec przed tym produktem, w każdej dostępnej formie. « powrót do artykułu
  17. W 1983 roku Noel Hilliam, pracownik lokalnego nowozelandzkiego muzeum morskiego, wraz z kolegami wydobył z morza dwie belki pochodzące z nieznanego wcześniej wraku.. Hilliama poinformował rybak, który u brzegów Wyspy Północnej w miejscu zwanym Kaipara Head zauważył szczątki okrętu o długości 25 i szerokości 7 metrów. Hilliam chciał wydobyć cały wrak, jednak władze się na to nie zgodziły i okręt został wkrótce pogrzebany w piasku. Dzięki osiągnięciom współczesnej techniki naukowcy z Australii stwierdzili, że wydobyte belki najprawdopodobniej pochodzą z holenderskiego okrętu, wybudowanego na początku XVIII wieku, który brał udział w tajnej misji skolonizowania Nowej Zelandii. Jednostka byłaby najstarszym znanym wrakiem w tamtym regionie i wszystko wskazuje na to, że zatonęła na ponad 50 lat przed wylądowaniem Jamesa Cooka na Nowej Zelandii. Wrak może być świadectwem wyścigu o zasiedlenie odległych wysp, jaki toczył się pomiędzy potęgami kolonialnymi. Był to czas europejskiej ekspansji i eksploracji planety. Wiele krajów konkurowało ze sobą, szczególnie o surowce - mówi Jonathan Palmer z University of New South Wales, jeden z głównych autorów badań belek znalezionych przez Hilliama. Pierwszym Europejczykiem, który oznaczył Nową Zelandię na mapach był Holender Abel Tasman. Zarysy wysp narysował już w 1642 roku. W 1769 roku na Nowej Zelandii wylądował James Cook, uznany za pierwszego Europejczyka, który stąpał po nowym lądzie. Nie ma żadnych informacji o okresie pomiędzy tymi dwiema datami. Zawsze mnie to dziwiło - mówi Palerm. Dlaczego nikt nie próbował tam dotrzeć przez 130 lat? Być może podejmowano jakieś próby, a tutaj mamy przykład jednej z nich, gdy marynarze nie wrócili do domu - dodaje. Australijczycy, łącząc ze sobą dane z datowiania radiowęglowego oraz analizy pierścieni wzrostowych stwierdzili, że zewnętrzne pierścienie jednego z drzew, z których zbudowano okręt rosły w latach 1663-1672. Uczeni doszli do wniosku, że, biorąc pod uwagę czas potrzebny na sprowadzenie budulca i ówczesne technologie budowych okrętów, jednoska powstała na początku XVIII wieku. Gatunki wykorzystanych drzew pozwoliły zaś stwierdzić, że najprawdopodobniej była to jednostka holenderska. Materiał pochodził bowiem z Azji Południowo-Wschodniej, w której aktywnie działała Holenderska Kompania Wschodnioindyjska. Także przekazana przez Hilliama informacja o miedzianych osłonach na wraku wskazuje na dzieło Holendrów. Wykorzystywali oni tego typu osłony już w latach 70. XVII wieku. Brytyjczycy zaczęli używać ich dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. Palmer zauważa, że co prawda w archiwach brak wzmianki o tym, by na przełomie XVII i XVIII wieku Holendrzy podjęli jakąś wyprawę w kierunku Nowej Zelandii, jednak zdaniem uczonego wiele takich misji było trzymanych w tajemnicy w obawie przed konkurencją. Przypuszczenia Palmera potwierdza relacja samego Cooka, który zapisał, że Maorysi wspominali, iż w przeszłości zabili i zjedli jakichś Europejczyków. Palmer i jego zespół poinformowali o wynikach swoich badań na łamach Journal of Archeological Science. W artykule umieścili też dokładne koordynaty wraku, który wciąż leży pod piaskiem. Miejsce jego spoczynku zweryfikowali za pomocą odpowiednich urządzeń, a teraz mają nadzieję, że dzięki danym o położeniu zachęcą archeologów do rozpoczęcia prac wydobywczych. Jego zdaniem archeolodzy powinni się pospieszyć, by zdążyć przed łowcami skarbów, którzy mogą zniszczyć stanowisko. Brendan Foley, archeolog podwodny z Woods Hole Oceanographic Institute wątpi, czy na statku znajdowały się jakieś kosztowności. Zauważa jednak, że wrak leży na tyle płytko, iż dotarcie do niego kosztowałoby raczej dziesiątki tysięcy niż setki tysięcy bądź miliony dolarów. « powrót do artykułu
  18. Stymulowanie neuronów dopaminergicznych za pomocą światła hamuje u gryzoni nadmierne picie (ang. binge drinking). Stymulując określone neurony dopaminergiczne według precyzyjnego wzorca, co prowadzi do niezbyt nasilonego, ale przedłużonego uwalniania dopaminy, można nie dopuścić do wypijania przez szczury dużych ilości alkoholu w krótkim czasie - podkreśla dr Caroline E. Bass z Uniwersytetu w Buffalo. Co ciekawe, gryzonie unikają alkoholu nawet po ustaniu stymulacji. Podczas eksperymentów Amerykanie zastosowali głęboką stymulację mózgu, tyle tylko, że nie prądem, ale światłem (optogenetykę). Stymulacja elektryczna [...] dotyczy wszystkich neuronów, a w mózgu występują przecież różne ich typy: z rozmaitymi neuroprzekaźnikami i funkcjami. Optogenetyka pozwala pobudzać w danym czasie tylko jeden rodzaj komórek nerwowych. Bass wykorzystała wirus do wprowadzenia do mózgu genu światłowrażliwego białka. Stworzyłam wirus, który mógł prowadzić do produkcji tej proteiny wyłącznie w neuronach dopaminergicznych [układu nagrody]. Analizując uzyskane wyniki, Bass wspomina nie tylko o poznawaniu/leczeniu alkoholizmu, ale i o terapii wszelkich chorób psychicznych i neurologicznych ze składową dopaminową. "Wystarczy" skierować terapeutyczny gen do odpowiedniej części mózgu, np. istoty czarnej, która ulega zwyrodnieniu w przebiegu parkinsonizmu. « powrót do artykułu
  19. Nvidia zapewnia, że dzięki jej nowemu procesorowi posiadacze urządzeń mobilnych będą mogli korzystać z gier dorównujących pod względem grafikii tytułom znanym z najnowszych wersji PlayStation czy Xboksa. Wielu producentów gier używa silnika Unreal Engine 3, a w przyszłości, by jak najlepiej wykorzystać możliwości nowych konsoli, zastosują Unreal Engine 4. Teraz Nvidia twierdzi, że najnowszy układ Tegra pozwoli na osiągnięcie na urządzeniach mobilnych realistycznej grafiki dostępnej dotychczas tylko na konsolach stacjonarnych. Tegra K1 to mobilny układ ze 192 rdzeniami graficznymi obsługującymi technologie DirectX 11 i OpenGL 4.4. Obecnie Tegra K1 to kość prototypowa, jednak Nvidia zapewnia, że już obecnie jest trzykrotnie bardziej wydajna od apple'owskiego procesora A7 i przewyższa wydajnością CPU Xboksa 360 oraz PlayStation 3. Nvidia zapowiada dwie wersje układu K1. Pierwsza z nich, 32-bitowa, będzie korzystała z czterech rdzeni ARM A15 taktowanych zegarem o częstotliwości 2.3 GHz. Układ ten trafi do sprzedaży w pierwszej połowie bieżącego roku. Dłużej będziemy musieli poczekać na dwurdzeniową, 64-bitową kość bazującą na dwóch rdzeniach ARM Denver taktowanych zegarem 2,5 GHz. To właśnie ten układ ma zrewolucjonizować rozrywkę mobilną i dorównywać możliwościom PS4 oraz Xbox One.
  20. Funkcja spełniana przez mrówkę w dorosłości wpływa na wzrost segmentów jej tułowia. Dzieląc podobny zestaw genów, osobniki w mrówczej kolonii odgrywają rozmaite role i często różnią się pod względem morfologii. Podczas gdy duże, uskrzydlone królowe zapewniają ciągłość kolonii, mniejsze, bezskrzydłe robotnice dbają o jej podtrzymanie. Roberto A. Keller z Instituto Gulbenkian de Ciência dokonał przeglądu budowy tułowia większości żyjących i wymarłych podrodzin mrówek. Portugalczyk zaobserwował, że u robotnic segment bliższy głowie jest w dużym stopniu powiększony i wypełniony silnymi mięśniami szyjnymi, które odpowiadają za ruchy głowy. To istotne, bo na głowie znajdują się żuwaczki, wykorzystywane przez mrówki do manipulowania czy podnoszenia obiektów o masie wielokrotnie przewyższającej ich własną. Autorzy artykułu z pisma eLife zauważyli, że u królowych występują 2 rodzaje tułowia. Ich budowa zależy od strategii stosowanej podczas zakładania kolonii. U niektórych gatunków królowa odlatuje, składa jaja i zajmuje się nimi, nie wychodząc na żer. By mieć wystarczającą ilość energii do wykarmienia pierwszego pokolenia, rozpuszcza mięśnie skrzydeł i wchłania uzyskane w ten sposób składniki. W takiej sytuacji segment, przy którym znajdują się skrzydła, jest powiększony, a segment szyjny ulega skrajnemu zredukowaniu. U pozostałych gatunków królowa przechodzi przez etap robotnicopodobny i poluje, by wykarmić podopiecznych. Postępuje tak do momentu, gdy liczba robotnic pozwala jej na podjęcie roli. Takie królowe mają pośrednią wersję zarówno segmentu ze skrzydłami, jak i segmentu szyjnego. Nasza analiza morfologiczna pokazuje, że robotnice są czymś więcej niż tylko mniejszymi i bezskrzydłymi wersjami królowych i że mają plan ciała zapewniający dużą siłę i manewrowość głów. Wiadomo też, że królowe, które zakładają nowe kolonie bez pomocy robotnic, reprezentują 2 typy planu ciała; wszystko zależy od tego, czy przechodzą przez fazę robotnicopodobną, czy nie - podkreśla Patrícia Beldade. « powrót do artykułu
  21. Rynkowe udziały Windows 8, liczone wraz z Windows 8.1, w końcu przekroczyły 10%. Jednocześnie zanotowano znaczący spadek udziałów Windows XP. W ciągu zaledwie miesiąca, pomiędzy listopadem a grudniem, Windows XP stracił 2 punkty procentowe. To duży spadek, jednak w tym tempie przestarzały OS nadal będzie w kwietniu drugim najpopularnieszym systemem operacyjnym. Tymczasem w kwietniu Microsoft całkowicie kończy wsparcie dla Windows XP i jego posiadacze nie będą mogli więcej liczyć na żadne poprawki, co wystawi ich na poważne niebezpieczeństwo. Z danych Net Application wynika, że najpopularniszym systemem operacyjnym dla komputerów stacjonarnych jest Windows 7, do którego należy 47,52% rynku. Wspomniany Windows XP jest zainstalowany na 28,98% pecetów. Kolejne pod względem popularności są Windows 8 (6,89%), Windows Vista (3,61%) oraz Windows 8.1 (3,60%). Za nimi uplasował się Mac OS X 10.9 (2,79%) oraz Linux (1,73%). Niedawno Microsoft zmienił plany dotyczące Windows 7. Koncern chciał zakończyć sprzedaż tego systemu już 30 października 2014 roku. Jednak obecnie na jego witrynie możemy przeczytać, że data zakończenia sprzedaży zostanie ustalona w późniejszym terminie. Zmiana planów ma zapewne związek z faktem, że Windows 8 spotkał się z chłodnym przyjęciem i jak dotychczas wersja 8.1 nie zatarła negatywnego wrażenia. Plany zakończenia sprzedaży Windows 7 spotkały się z olbrzymią krytyką. System, co widać chociażby po jego rynkowych udziałach, cieszy się olbrzymią popularnością i osoby myślące o porzuceniu Windows XP czy Windows Visty z pewnością będą wolały kupić chwaloną wersję 7 niż krytykowaną edycję 8. « powrót do artykułu
  22. Bożonarodzeniowe burze odsłoniły na wybrzeżu w pobliżu Charmouth w Dorset prawie kompletny szkielet ichtiozaura. Jak podkreślają łowcy fosyliów, niewiele brakowało, a nie udałoby się go wydobyć przed zniszczeniem przez kolejną burzę. Szkielet mierzył 1,5 m i znajdował się u stóp klifu Black Ven. Odkryto go w dniu święta obchodzonego po Bożym Narodzeniu (Boxing Day). Prace wydobywcze trwały 8 godzin i zakończyły się krótko przed początkiem następnej zawieruchy. W skamieniałości brakowało części dzioba, zachowała się jednak większość kręgów oraz klatka piersiowa. Mając to na uwadze, Paul Crossley podkreśla, że to zaledwie jeden z kilku tak kompletnych okazów, znalezionych na Wybrzeżu Jurajskim w ciągu ubiegłej dekady. Ichtiozaura wytropił kolekcjoner-amator Alan Saxon, który postanowił przeprowadzić poświąteczny rekonesans na Wybrzeżu Jurajskim. Łatwo go było wypatrzeć, bo długi, czarny dziób odcinał się na tle szarego łupku. Z bliska mogłem dostrzec szczęki, zęby i kręgosłup. Saxon chciałby, by w przyszłości ludzie mogli oglądać jego znalezisko. Silne południowo-zachodnie wiatry smagały kruszące się klify, co stworzyło idealne warunki do odkryć paleontologicznych w okolicach Lyme Regis. Łowcy przyznają, że na plażach jest teraz więcej ludzi niż zwykle. « powrót do artykułu
  23. Podczas odbywających się właśnie targów CES 2014 Qualcomm zapowiedział produkcję dwóch nowych procesorów. Jednym z nich będzie Snapdragon 602A, pierwszy CPU Qulacomma skierowany na rynek motoryzacyjny. Procesor powstał z myślą o rosnącym rynku "inteligentnych" pojazdów. Składają się nań cztery rdzenie Krait CPU, rdzeń graficzny Adreno 320, procesor sygnałowy Hexagon oraz zintegrowany system nawigacji satelitarnej. W Snapdragonie 602A znalazły się też układy odpowiedzialne za obrógkę sygnałów audio, wideo oraz za komunikację. W towarzyszącym procesorowi chipsecie umieszczono m.in. modem Gobi drugiej generacji, który obsługuje technologie 3G i LTE oraz układy odpowiedzialne za obsługę Wi-Fi 802.11ac i Bluetooth LE 4.0. Qualcomm nie jest nowicjuszem na rynku motoryzacyjnym, gdyż pierwsza generacja wspomnianego tu Gobi trafiła do 10 milionów, przeważnie luksusowych, pojazdów. Kolejnym z zapowiedzialnych układów będzie Snapdragon 802, przeznaczony na rynek telewizorów i elektroniki wbudowanej. Wewnątrz kości umieszczono cztery rdzenie Krait taktowane zegarem o częstotliwości 1,8 GHz oraz procesor graficzny Adreno 330 obsługujący wideo w formacie UHD (ultra high definition). « powrót do artykułu
  24. Chińczycy testują nową metodę walki z pustynnieniem - szczepienie sinicami. Zespół Chunxiang Hu z Instytutu Hydrobiologii Chińskiej Akademii Nauk zajmuje się wschodnimi rubieżami pustyni Qubqi w Mongolii Wewnętrznej, będącymi de facto strefą przejściową między stepem a pustynią. Zorientowawszy się, że samo obsadzanie wytrzymałymi trawami nie pomaga (drobinki piasku nadal mogą zostać wyrwane spomiędzy nich przez wiatr), naukowcy postanowili wykorzystać sinice z pobliskiego stawu. Co kilka dni są one przewożone na pustynię i rozpylane. Tam tworzą nici (trychomy otoczone pochwą), które utrzymują cząstki gleby na miejscu. Zastosowane bakterie prowadzą fotosyntezę i pochłaniają węgiel z atmosfery. Dzięki nim gleba zyskuje tak potrzebną materię organiczną. Eksperymenty Hu pokazały, że po 8 latach na zacienionych częściach potraktowanych sinicami wydm powstała niemal centymetrowa skorupa glebowa. Po stronie nasłonecznionej była ona mniej więcej o połowę cieńsza. Co istotne, doszło do poprawy stanu górnej warstwy gleby, co z kolei utorowało drogę roślinom naczyniowym, głównie z rodzin astrowatych, wiechlinowatych, komosowatych i bobowatych. Hu podkreśla, że obecnie sinicami "umacnia się" obrzeża dróg i tras kolejowych w północnych Chinach. Główna autorka artykułu z pisma Environmental Science and Technology wspomina też o podobnych zabiegach w odniesieniu do granic oaz i pól uprawnych. « powrót do artykułu
  25. W Antarktyce występuje ukwiał Edwardsiella andrillae, który bardzo, ale to bardzo lubi lód. Do tego stopnia, że cały się w nim zakotwicza, a w wodzie znajduje się tylko wieniec czułków. To jedyne zwierzę morskie, które się tak zachowuje, w dodatku nikt nie wie, jak udaje mu się przeżyć. Zespół Franka Racka z University of Nebraska-Lincoln dokonał tego niespodziewanego odkrycia podczas geologicznych i środowiskowych badań terenowych, realizowanych w latach 2010-2011 w ramach Coulman High Project. Przez lód przewiercano się, by obejrzeć spodnią część Lodowca Szelfowego Rossa. Wykorzystano do tego pojazd podwodny SCINI (Submersible Capable of under-Ice Navigation and Imaging). To wtedy naukowcy natknęli się na dużą liczbę E. andrillae. E. andrillae to jedyny przedstawiciel rodzaju Edwardsiidae w Antarktyce. Od pozostałych zaliczanych do niego gatunków różni się liczbą czułków oraz rozmiarami i rozmieszczeniem parzydełek. Analizą próbek zajęła się Marymegan Daly z Uniwersytetu Stanowego Ohio. Sekcja ciała zwierzęcia niewiele dała, bo wyglądało ono tak samo jak inne ukwiały. Nigdy nie przypuszczałabym, że zakotwicza się w lodzie, bo w jego anatomii [i histologii] nie ma niczego szczególnego. Ponieważ E. andrillae nie przepchnąłby się przez twardy lód (czułki również nie na wiele by się zdały), Daly sądzi, że zwierzę musi wydzielać jakiś rozpuszczający go związek chemiczny. Tajemnicą jest także to, dzięki czemu ukwiał nie zamarza i jak właściwie się rozmnaża. Odpowiedzi na te pytania można by udzielić, badając DNA, jednak nie spodziewając się natknąć na zwierzęta, Amerykanie mieli ze sobą tylko środek konserwujący, który pozwalał utrwalić anatomię, ale przy okazji niszczył materiał genetyczny. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...