Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37026
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    229

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Steve Ballmer, do niedawna dyrektor wykonawczy (CEO) Microsoftu, zrezygnował ze stanowiska w zarządzie koncernu. Menedżer ma zamiar poświęcić się zakupionej niedawno drużynie koszykarskiej oraz nauczaniu. Od czasu rezygnacji z funkcji CEO byłem bardzo zajęty. Widzę, że zajmowanie się LA Clippers, pracą społeczną, nauczaniem i samokształceniem zajmuje bardzo wiele czasu - napisał Ballmer w liście skierowanym do obecnego dyrektora, Satyi Ndelli. Najbliższa jesień będzie dla mnie bardzo pracowitym okresem. Rozpoczyna się kolejny sezon w NBA, więc będę musiał dzielić swój czas pomiędzy drużynę a wykłady. Dlatego też rezygnuję z pracy w zarządzie ze skutkiem natychmiastowym - napisał. Ballmer, który od niedawna jest największym posiadaczem akcji Microsoftu, zapowiedział, że w przewidywalnej przyszłości nie zamierza ich sprzedawać. Wierzę w strategię, w ramach której Microsoft główny nacisk położył na rynek mobilny, chmury obliczeniowe oraz usługi i urządzenia - stwierdził. « powrót do artykułu
  2. Mimo szkolenia i wieloletniego doświadczenia, przedstawiciele służb paszportowych wcale nie radzą sobie lepiej z weryfikacją prawdziwości zdjęć z dowodów tożsamości, a więc z identyfikacją twarzy. Choć wcześniejsze badania wykazały, że ludziom trudno jest dopasować do zdjęcia nieznaną twarz, dowody tożsamości są nadal powszechnie wykorzystywane [...]. Za każdym razem, gdy przekraczamy granicę, nasz wygląd jest porównywany ze zdjęciem - podkreśla dr David White z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. By sprawdzić, czy ludzie, którzy regularnie sprawdzają dowody tożsamości, wypadają lepiej od przeciętnej w różnych zadaniach dot. dopasowywania twarzy, Australijczycy i Brytyjczycy zebrali grupę oficerów paszportowych. Odkryliśmy, że mimo doświadczenia i treningu oficerowie nie wypadali wcale lepiej. Popełniali dużo błędów, tak jak nieszkoleni studenci. Obserwowaliśmy jednak duże różnice indywidualne. Niektórzy przedstawiciele służb mogli się poszczycić 100-proc. trafnością. Sugeruje to, że bezpieczeństwo da się znacznie poprawić, wykorzystując testy uzdolnień podczas wybierania ludzi do kontroli dokumentów tożsamości. W studium, którego wyniki ukazały się w PLoS ONE, uwzględniono 49 osób z Australijskiego Biura Paszportowego oraz 38 studentów. W jednym z testów urzędnicy mieli zdecydować, czy fotografia wyświetlana na ekranie komputera przedstawia osobę stojącą przed biurkiem. Średnio popełniali oni 10% błędów (odrzucili 6% dobrych zdjęć oraz zaakceptowali 14% niewłaściwych fotografii). W innym teście badani porównywali niedawno wykonane zdjęcia z fotografiami sprzed 2 lat i zdjęciami z dokumentów tożsamości. Okazało się, że urzędnicy popełniali tyle samo błędów co studenci (obie grupy oscylowały wokół 20%). « powrót do artykułu
  3. Grupa naukowców pracujących pod kierukiem Sarah Ballard z University of Washington z niespotykaną dokładnością zmierzyła średnicę pozasłonecznej planety. Średnicę superZiemi zmierzono z dokładnością do 240 kilometrów, czyli do 1%. To świetny wynik, gdyż mowa tutaj o planecie odległej od Ziemi o 300 lat świetlnych. Planeta Kepler-93b została odkryta przez Teleskop Keplera podczas przejścia na tle swojej gwiazdy macierzystej. Następnie obserwowano ją za pomocą Teleskopów Keplera i Spitzera w świetle widzialnym i w podczerwieni. Obserwacje potwierdziły, że odkryty obiekt rzeczywiście jest planetą. Naukowcy postanowili zatem spróbować wyliczyć średnicę planety. Można tego dokonać badając zagięcie światła z gwiazdy macierzystej. To pozwala na określenie wielkości planety w stosunku do wielkości gwiazdy. Jednak tutaj konieczna jest znajomość wielkości gwiazdy. Precyzja, z jaką możemy określić wielkość planety jest bezpośrednio związana z możliwością pomiaru wielkości gwiazdy. Wykorzystaliśmy w tym celu technikę zwaną astrosejsmologią - mówi Ballard. Astrosejsmologia korzysta z faktu, że ruchy konwekcyjne na powierzchni gwiazdy prowadzą do powstania fal sejsmicznych, które odbijają się od jej rdzenia. Gwiazda zachowuje się wówczas jak wielki dzwon, a jej „dzwonienie” ujawnia się w postaci zmian jasności gwiazdy. Zmiany te można wychwycić za pomocą Teleskopu Keplera. Za przeprowadzenie analiz odpowiedzialny był profesor Bill Chaplin z University of Birmingham. Analizując sejsmologię gwiazdy obliczył jej średnicę i masę z dokładnością do jednego procenta - cieszy się Ballard. Dzięki temu wiemy, że masa Kepler-93b jest o 3,8 raza większa od masy Ziemi, a planeta jest prawdopodobnie zbudowana ze skał i żelaza. « powrót do artykułu
  4. Kiedy wąż wspina się na drzewo, ściska pień nawet 5-krotnie mocniej niż to konieczne. Biologom po raz pierwszy udało się zmierzyć siłę wywieraną przez wpinającego się gada. Wykorzystali w tym celu pionową rurę z czujnikami ciśnienia. W eksperymentach uwzględniono 4 gatunki dusicieli (Boidae) oraz jednego przedstawiciela rodziny połozowatych (Colubridae). Jak opowiada dr Greg Byrnes, wszystkie węże (a było ich 10) ściskały pień o wiele mocniej, niż było to potrzebne do podtrzymania wagi. Autorzy artykułu z pisma Biology Letters uważają, że zmniejszając ryzyko upadku do minimum, węże przedkładają bezpieczeństwo nad wydajność. Nie byliśmy pewni, czy tak właśnie będzie. W innych dziedzinach biologicznych spotyka się czynniki zabezpieczające [elementy strukturalne, np. kości, są często bardziej wytrzymałe, niż sugerowałyby to codzienne obciążenia]. To jednak pierwszy przypadek, kiedy ktoś przetestował sytuację, w której zwierzę decydowało się samo na [spory] margines bezpieczeństwa. W ramach studium Byrnes i prof. Bruce Jayne owinęli rurę taśmą wykorzystywaną w uchwytach rakiet tenisowych. W miarę jak węże przesuwały się po kolumnie ruchem akordeonowym (ang. concertina movement), czujniki rejestrowały przykładaną siłę. Ponieważ wspinaczka jest trudnym zadaniem, a węże potrafią świetnie kontrolować uścisk, naukowcy spodziewali się, że będą one działać ekonomicznie (chwytając się tylko tak mocno, by podtrzymać ruch). Fakt, że wszystkie węże bez wyjątku zapewniły sobie margines bezpieczeństwa i ściskały rurę od 2 do 5 razy mocniej niż trzeba, okazał się więc sporą niespodzianką. Ich zachowanie można porównać do ludzi, w przypadku których wykazano, że używają siły 2-4-krotnie większej od wymaganej podczas przenoszenia ciężkich lub nieporęcznych obiektów. Co istotne, przesada oznacza, że gdy zmienią się warunki, wąż się nie ześliźnie. « powrót do artykułu
  5. Naukowcy obawiają się, że nowo powstała wyspa może wywołać tsunami. Wulkaniczna wyspa pojawiła się w ubiegłym roku i szybko pochłonęła istniejącą dotychczas Nishinoshimę położoną w odległości około 1000 kilometrów na południe od Tokio. Nowa wyspa liczy sobie około 0,5 kilometra kwadratowego i szybko rośnie. Każdego dnia ze znajdujących się na wyspie kraterów wydobywa się 200 000 metrów sześciennych lawy. Jeśli lawa nadal będzie gromadziła się na wschodzie wyspy, może dojść do osunięcia się materiału do oceanu i tsunami - ostrzega profesor Fukashi Maeno z Instytutu Badań Trzęsień Ziemi na Uniwersytecie Tokijskim. Uczony mówi, że osunięcie się 12 milionów metrów sześciennych lawy może spowodować pojawienie się fali tsunami o wysokości 1 metra, która będzie poruszała się z prędkością około 430 km/h. W ciągu 18 minut tsunami dotrze do odległej o 130 kilometrów wyspy Chichijima zamieszkanej przez około 2000 osób. Profesor Maeno mówi, że najlepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie na nowej wyspie urządzeń monitorujących rozwój sytuacji. Jednak obecnie działalność wulkaniczna na wyspie uniemożliwia wysłanie tam kogokolwiek. « powrót do artykułu
  6. Najnowsze obliczenia wskazują, że podczas zderzeń ciężkich jonów w Relativistic Heavy Ion Collider (RHIC) powstają egzotyczne cząstki przewidziane w teorii dotyczącej interakcji pomiędzy kwarkami a gluonami. Bariony te zawierają co najmniej jeden kwark dziwny i dotychczas nie zostały bezpośrednio zaobserwowane. O ich obecności może zaś świadczyć fakt, że „coś” obniża temperaturę „zamarzania” innych egzotycznych barionów obserwowanych w RHIC. Znane bariony „zamarzały” w plazmie kwarkowo-gluonowej w niższych temperaturach niż powinny, gdyby nie obecność niezaobserwowanych barionów. Podobnie sól obniża temperaturę zamarzania wody. Te 'niewidzialne' hadrony są jak molekuły soli pływające w gorącym gazie składającym się z hadronów. Powodują one, że inne cząstki zamarzają w temperaturach niższych niż zamarzałyby gdyby nie ta 'sól' - stwierdza Swagato Mukherjee z Brookhaven National Laboratory. RHIC to jedno z dwóch miejsc na świecie, gdzie można tworzyć i badać pierwotną zupę kwarkowo-gluonową, jaka istniała na początku wszechświata. Badania te mają wyjaśnić, w jaki sposób z kwarki i gluony połączyły się w hadrony, czyli cząstki składające się z dwóch lub trzech kwarków zlepionych za pomocą gluonów. Połączone są one największą siłą występującą w naturze. Bariony, które są hadronami składającymi się z trzech kwarków, tworzą niemal całą widzialną materię. Teoria, która opisuje tę materię przewiduje istnienie wielu różnych barionów. Niektóre z nich są bardzo ciężkie, istnieją niezwykle krótko i zawierają jeden lub więcej ciężkich kwarków dziwnych. Teraz dzięki naszym obliczeniom i porównaniu ich z danymi eksperymentalnymi z RHIC uzyskaliśmy pośredni dowód istnienia tych niezwykłych barionów - mówi Mukherjee. « powrót do artykułu
  7. Zastrzelono tygrysa, który w lesie w Ćandrapurze w indyjskim stanie Maharasztra zabił w ciągu pół roku 7 osób. Wg władz, to 3. tygrys uśmiercony w tym rejonie od 2007 r. z powodu ataków na ludzi. Narastający konflikt ludzko-zwierzęcy w rejonie wiązał się [...] z silnymi naciskami na departament leśny. Biorąc pod uwagę bezpieczeństwo mieszkańców, wydano rozkaz zabicia tygrysa - powiedział BBC Hindi szef służby leśnej Sarjan Bhagat. Utworzono 3 grupy śledzące. Ludojada, jak o nim mówią oficjele, zabito we wtorek wieczorem. Ostatnio w Indiach odnotowano nawał tygrysich ataków. W tym roku koty zabiły co najmniej 17 osób. Współcześnie w Indiach żyje ok. 1700 dzikich tygrysów. Szacuje się, że 100 lat temu było ich aż 100 tys. Tak duży spadek liczebności to skutek kłusownictwa i kurczenia się habitatów. Ponieważ ludzie coraz częściej wkraczają na teren rezerwatów, koty niejednokrotnie współzawodniczą o zasoby z mieszkańcami pobliskich wiosek. Specjaliści podkreślają, że ludzie rzadko są wybierani przez tygrysy na ofiary. Większość ataków zdarza się podczas przypadkowych spotkań. « powrót do artykułu
  8. Analiza 48 000 rozszerzeń dla przeglądarki Chrome wykazała, że wiele z nich jest wykorzystywanych do kradzieży danych i innych działań skierowanych przeciwko użytkownikowi. Przecięty internauta nie jest w stanie stwierdzić, że rozszerzenie dokonuje nań ataku. Dokładne wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara zostaną zaprezentowane podczas Usenix Security Symposium. Jednak już teraz autorzy analizy zdradzili nieco szczegółów. Wiadomo, że wśród 48 000 przeanalizowanych dodatków było 130, które niewątpliwie szkodziły użytkownikowi oraz 4712, których zachowanie zakwalifikowano jako podejrzane. Rozszerzenia były zaangażowane w takie działania jak defraudacja, kradzież poufnych danych, wyświetlanie niechcianych reklam czy nadużycia na serwisach społecznościowych. „Samo zainstalowanie rozszerzenia nie powoduje, że natychmiast zacznie nas ono atakować. Użytkownik musi odwiedzić konkretną witrynę, na której dodatek zaczyna działaś przeciwko niemu” - powiedział Alexandros Kapravelos, doktorant z UCSB. Na potrzeby swojej analizy uczeni stworzyli system Hulk, który analizuje zachowanie dodatków podczas odwiedzania różnych witryn. Stworzyli też specjalne witryny-pułapki (honeypot), których celem było sprowokowanie niewłaściwego zachowania wtyczek. Głównym problemem związanym z używaniem rozszerzeń dla przeglądarek są ich olbrzymie uprawnienia. Jako, że zwiększają możliwości programu, muszą mieć dostęp do wielu krytycznych funkcji decydujących o bezpieczeństwie. Są zbyt potężne. Musimy bardzo ostrożnie dobierać rozszerzenia i nadawać im uprawnienia - podkreśla Kapravelos. Podczas badań eksperci współpracowali z Google'em. Wyszukiwarkowy koncern weryfikuje co prawda programy, które trafiają do Chrome's Web Store, jednak – jak się okazało – kontrola jest niewystarczająca i niektóre ze złośliwych rozszerzeń zostało przegapionych. Dzięki współpracy z uczonym z Kalifornii Google poprawił część swoich procedur. « powrót do artykułu
  9. Amerykańska Marynarka Wojenna (US Navy) przeprowadziła kolejny udany test drona. Tym razem bezzałogowa maszyna X-47B startowała i lądowała na lotniskowcu USS Theodore Roosvelt wraz z towarzyszącym jej F/A-18 Hornet, pilotowanym przez człowieka. To pierwsza w historii wspólna misja drona i samolotu załogowego przeprowadzona podczas rutynowego rejsu lotniskowca. Samo lądowanie na lotniskowcu jest trudnym zadaniem, tym trudniejszym, gdy kolejno po sobie ląduje wiele maszyn. Kluczem do sukcesu jest ścisłe przestrzeganie zasad przez wszystkich uczestników lądowania, najmniejsza pomyłka grozi wypadkiem. Z tego też powodu wprowadzenie jakiegokolwiek nowego elementu wymaga szczegółowego planowania i testów. X-47B to właśnie ten nowy element. Dotychczas dowiedziono, że dron może startować z lotniskowca, wykonać misję i lądować. Podczas większej części lotu maszyna pracuje autonomicznie, rola pilota ogranicza się do monitorowania działań samolotu. Jednak gdy dron znajduje się na lotniskowcu, pilot jest całkowicie za niego odpowiedzialny. To on steruje maszyną na pokładzie, odpowiada za złożenie jego skrzydeł, odprowadza go na parking. Podczas najnowszego testu pierwszy wystartował F/A-18, a w chwilę później poderwał się dron. Po kilkunastu minutach lotu dron wrócił na lotniskowiec, a gdy zwolnił pas, zaraz za nim wylądował samolot z pilotem na pokładzie. Dron pozostanie na pokładzie USS Theodore Roosevelt podczas całego rejsu. W tym czasie przejdzie wiele testów współpracy z samolotem załogowym, w tym lądowanie w nocy. US Navy będzie testowała drony jeszcze przez co najmniej rok. Dopiero wówczas zostaną one dopuszczone do misji bojowych.
  10. Badania kości i zębów króla Ryszarda III, którego szczątki odnaleziono przed dwoma laty, wskazują, że w ciągu ostatnich dwóch lat życia, a zatem po koronacji, władca rzeczywiście „żył jak król”. Naukowcy dowiedzieli się, że pił wino i spożywał luksusowe pokarmy. Znalezienie szczątków znanej historycznej postaci jest czymś niezwykle rzadkim. Dzięki odkryciu szkieletu Ryszarda III możemy dowiedzieć się wiele o jego stylu życia i wykorzystać badania izotopowe do weryfikacji danych historycznych - mówi Angela Lamb z University of Leicester. Naukowcy badają izotopy strontu i tlenu w szkliwie oraz węgla, azotu i tlenu w kościach. Izotopy te pochodzą z pożywienia, są zróżnicowane pod względem geograficznym, dlatego ich szczegółowa analiza dostarcza informacji na temat stylu życia, diety oraz lokalizacji, w których przebywał król. Szkielety anonimowych osób są analizowane w celu zdobycia informacji o całych społecznościach, ich migracjach i warunkach życia. W przypadku znanej historycznej postaci ze szkieletu można wyczytać historię życia i uzupełnić dotychczasową wiedzę. A współczesna technika pozwala zdziałać cuda. Dzięki sekwencyjnej analizie minerałów z grupy fosfatów oraz kolagenu z zębów trzonowych z zachowanymi korzeniami można odczytać historię dzieciństwa i wczesnej młodości Ryszarda III. Dzieje się tak, gdyż izotopy tlenu i strontu na stałe przyczepiają się do fosfatów w czasie formowania się zębów i nie zostają zmienione w późniejszym okresie. Zęby powstają na wczesnym etapie życia, więc dane z nich dostarczają nam informacji na temat dzieciństwa. Dzięki nim dowiedzieliśmy się, że w wieku około 7 lat późniejszy król nie przebywał już we wschodniej Anglii, gdzie się urodził, ale przeniósł się bardziej na zachód, gdzie występują starsze skały (to wiemy ze strontu) i gdzie występowały obfitsze opady niż we wschodniej Anglii (to zdradził nam tlen). Potwierdza to doniesienia historyczne, z których wiemy, że w tym okresie życia spędził nieco czasu w Ludlow - mówi Jane Evans, współautor badań. Inne informacje zaś można uzyskać z kości. W przeciwieństwie do zębów ich tkanka ciągle się wymienia. Kości nóg są długie i gęste i można z nich odczytać dane dotyczące 10-15 ostatnich lat życia. Z kolei żebra regenerują się co 2-3 lata, więc możemy z nich uzyskać informacje o krótszym okresie życia. Dzięki analizie kości udowej naukowcy dowiedzieli się, że przez ostatnie 10-15 lat życia Ryszard spożywał dietę typową dla bogatej arystokracji, a analiza żeber wykazała, że po koronacji jego dieta jeszcze bardziej się wzbogaciła. Stała się luksusowa, typowa dla średniowiecznych bankietów dworskich. Władca jadał świeże ryby, dzikie ptactwo, prawdopodobnie nie gardził pawiami, łabędziami i czaplami. Jednak izotopy tlenu w żebrach różnią się od tych w kości udowej, co zwykle sugeruje zmianę źródła wody pitnej, a zatem zmianę miejsca zamieszkania. Jednak źródła historyczne mówią, że w ostatnim okresie życia władca pozostawał we wschodniej Anglii. Badacze wysnuli więc hipotezę, zgodnie z którą po koronacji Ryszard pił więcej wina sprowadzanego z zagranicy i to przyczyniło się do zmiany składu izotopowego tlenu w żebrach. Badania dowodzą, że w dzieciństwie Ryszard spędził nieco czasu na zachodzie Anglii, a w ciągu ostatnich kilku lat życia jego dieta znacząco się zmieniła. Zauważalnie wzrosła konsumpcja dobrej jakości pokarmów, a zagraniczne wina stanowiły aż 25% wszystkich przyjmowanych przezeń płynów. To pierwszy znany nam przypadek, w którym wino mogło mieć wpływ na skład izotopowy tlenu u konkretnej osoby - mówi Lamb. « powrót do artykułu
  11. W muzeum nauki Orbi w Jokohamie sprzedaje się burgery z bułek wzorowanych na Ziemi. Działające od zaledwie roku Orbi to efekt współpracy firmy Sega oraz BBC Earth. Jak przyznają operatorzy, chodziło o połączenie doświadczenia Segi w rozrywce z kontentem przyrodniczym BBC. Choć pomysł na burgera z Ziemią wydaje się interesujący, pozostaje pytanie o wpływ niebieskiego na apetyt. Zwykle wywołuje on awersję, niewykluczone więc, że twórcom zależało raczej na uzyskaniu rekwizytu i powstrzymaniu klientów od spożycia niezdrowego fast foodu... « powrót do artykułu
  12. Wkrótce mieszkańcy Australii będą mogli zapoznać się za pośrednictwem smartfonów z prognozą pogody dla obszaru o powierzchni 36 km2 na którym się właśnie znajdują. Tak szczegółowe prognozy staną się możliwe dzięki połączeniu nowego superkomputera, nowych metod prognozowania, systemu wczesnego ostrzegania oraz udoskonalonym satelitom. Wymienione urządzenia i usługi to efekt trwającej od kilku lat modernizacji w Biurze Meteorologicznym (BoM). Australijskie BoM wdraża właśnie system meteorologiczny nowej generacji. Bazuje on na systemie GFE (graphical forecast editor) opracowanym przez US National Weather Service i firmę Raytheon. Do systemu będą na bieżąco dostarczane dane generowane przez nowy superkomputer BoM, które zostaną połączone w informacjami z innych światowych serwisów. Dzięki temu prognozy pogody będą tworzone dla obszarów o wymiarach 6x6 kilometrów. Nowy system ruszy jeszcze przed końcem bieżącego roku. Jego największą zaletą jest możliwość tworzenia tygodniowych prognoz pogody dla całego kraju z podziałem na bloki o powierzchni 36 km2. Dotychczas BoM było w stanie tworzyć taką prognozę pogody jedynie dla stolic poszczególnych stanów. Początkowo system będzie działał na dotychczas wykorzystywanym systemie HPC (high-performance computing) produkcji Oracle'a i Suna. System ma wydajność 49 teraflopsów. W ubiegłym roku BoM zamówiło jednak nową maszynę. Jej wydajność ma sięgnąć 1,8 petaflopsa. Tak potężny komputer jest potrzebny, by przetworzyć terabajt danych, jakie BoM zbiera każdego dnia. Zapotrzebowanie na moc obliczeniową będzie rosło, gdyż eksperci przewidują, że co 18 miesięcy dzienna porcja zebranych danych będzie zwiększała się o 30 procent. Nowy superkomputer będzie też częściej dostarczał wyników. Obecny system jest w stanie przygotować nową prognozę co 6 godzin. Nowa maszyna, która rozpocznie pracę w lipcu 2016 roku, będzie miała nowe wyniki co godzinę. Będzie to ósmy superkomputer w historii BoM. Pierwszy, zakupiony w 1988 roku, miał mniejszą wydajność niż iPhone 5. Australijczycy wybudują też nowe centrum bazodanowe i uzyskają dostęp do najnowszego japońskiego satelity meteorologicznego Himawari 8. Dane z takich satelitów są wymieniane za darmo. Informacje, jakie BoM będzie uzyskiwało ze swoich nowych systemów, zostaną udostępnione użytkownikom smartfonów. Aplikacje dla Windows Phone oraz iOS-a będą gotowe przed końcem bieżącego roku. Użytkownicy Androida uzyskają do nich dostęp w pierwszej połowie przyszłego roku. « powrót do artykułu
  13. Dotąd większość badań nad determinacją płci koncentrowała się na genach kodujących białka. Ostatnio jednak naukowcy z Cold Spring Harbor Laboratory (CSHL) odkryli, że pewien zestaw genów kodujących miRNA również odgrywa kluczową rolę w różnicowaniu męskich i żeńskich tkanek u muszek owocowych. MiRNA to krótkie nici RNA, które regulują ekspresję jednego lub kilku kodujących białka genów. Jak piszą naukowcy na łamach pisma Genetics, przegląd miRNA doprowadził do wyodrębnienia miRNA, których ekspresja na poszczególnych etapach rozwoju jest różna w męskich i żeńskich tkankach. Odchylenie ekspresji ze względu na płeć generalnie zwiększa się ze złożonością i dymorfizmem płciowym tkanek, z najbardziej uderzającymi różnicami obserwowanymi w gonadach. Prof. Delphine Fagegaltier i Greg Hannon zidentyfikowali u samców i samic unikatowe populacje miRNA. Odkryliśmy, że różnice w miRNA są ważne dla kształtowania struktur odróżniających płci [jeśli chodzi o budowę zewnętrzną, samice muszek są o 25% większe, jaśniejsze i mają więcej segmentów brzusznych]. De facto miRNA regulują białka działające jak determinanty płci w czasie rozwoju. Zespół stwierdził także, że miRNA są istotne dla determinacji płci nawet po osiągnięciu przez zwierzę dorosłości. Wysyłają sygnały, które pozwalają komórkom germinalnym [...] się rozwinąć i w ten sposób zapewniają płodność. Usunięcie dojrzałym muszkom jednego miRNA powoduje bezpłodność. Co więcej, muszki ze zmodyfikowanym poziomem let-7 prezentują fenotypy obu płci naraz. Dochodzi u nich do ekspresji genów determinacji płci normalnie zarezerwowanych dla płci przeciwnej. [...] Utraciwszy to miRNA, owady stawały się samcami i samicami w tym samym czasie - wyjaśnia Fagegaltier. Ze względu na swoją użyteczność, niektóre z badanych miRNA, np. let-7, zostały zachowane w toku ewolucji. Ich wersje występują zarówno u ludzi, jak i u innych zwierząt. To zapewne tylko czubek góry lodowej. Prawdopodobnie istnieje o wiele więcej miRNA regulujących tożsamość płciową na poziomie komórkowym i tkankowym. Nadal musimy się sporo dowiedzieć o tych różnicach u ludzi, włączając w to zagadnienia powiązane i ich ewentualnym przyczynkiem do wad wrodzonych i chorób. « powrót do artykułu
  14. Chińscy hakerzy ukradli dane dotyczące 4,5 miliona amerykańskich pacjentów zarejestrowanych w Community Health Systems. Ten i 150 innych tegorocznych przypadków kradzieży danych z amerykańskich systemów służby zdrowia pokazują, jak cenne są takie informacje. W przypadku Community Health Systems hakerzy ukradli nie dane medyczne, a osobowe – nazwiska, adresy, numery telefonów, daty urodzenia i numery ubezpieczenia społecznego. John Halamaka, menedżer ds. informacji w Beth Israel Deaconess Medical Center oraz przewodniczący New England Healthcar Exchange Network wyjaśnia, w czym tkwi wartość takich danych. Otóż złodzieje mogą je sprzedać osobie nieposiadającej ubezpieczenia medycznego. W USA ubezpieczenia takiego, z różnych powodów, nie posiada około 50 milionów osób. Stanowią one grupę potencjalnych klientów, którzy zapłacą za informacje, pozwalające otrzymać usługi medyczne na cudzy koszt. Dane osoby ubezpieczonej są sprzedawane w cenie od 50 do 250 USD. To wielokrotnie więcej niż ukradzione dane dotyczące kart płatniczych czy kredytowych. Cena jest dowodem na to, jak cenne są informacje o osobach, które wykupiły ubezpieczenie. Jeśli jestem jednym z 50 milionów Amerykanów, którzy nie posiadają ubezpieczenia, i potrzebuję przeszczepu serca wartego milion dolarów, to za 250 USD mogę kupić kompletne dane ubezpieczonego, wraz ze szczegółowymi informacjami na temat firmy ubezpieczeniowej - mówi Halamaka. Osoba, która jest takiej samej płci, rasy, ma podobny wzrost, wagę i jest w podobnym wieku, co ofiara kradzieży danych, ma duże szanse na przekonanie szpitala, iż jest osobą ubezpieczoną. Jeśli oszustwo się uda, może otrzymać leczenie. Tego typu oszustwa są znacznie trudniejsze w krajach, w których istnieją scentralizowane obowiązkowe systemy opieki zdrowotnej. W USA nie ma centralnego rejestru. Istnieje wiele systemów i sieci opieki zdrowotnej, wiele systemów ubezpieczeniowych, a prawo znacząco ogranicza możliwość manipulowania danymi pacjentów, co z jednej strony zabezpiecza ich prywatność, z drugiej zaś znakomicie utrudnia łączenie różnych systemów w jeden większy. Szpitale czy firmy ubezpieczeniowe coraz lepiej rozumieją, jak cennymi danymi zarządzają i inwestują coraz większe kwoty w zabezpieczenia. Sam Halamaka jest zwolennikiem stworzenia dobrowolnego centralnego systemu identyfikacyjnego na podobieństwo „Global Entry” wykorzystywanego na lotniskach. Tam system przyspiesza odprawę. W służbie zdrowia utrudniałby dokonywanie oszustów. « powrót do artykułu
  15. Fiodor Bezrukow z RIKEN-BNL Reserch Center i Michaił Szaposznikow ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii w Lozannie zaproponowali teorię zgodnie z którą krótko po Wielkim Wybuchu bozon Higgsa zdecydował o sposobie rozszerzania się wszechświata i nadał mu kształt. Istnieje intrygujące podobieństwo pomiędzy eksperymentalnym światem cząstek elementarnych a pierwszymi chwilami istnienia wszechświata - mówi Bezrukow. Eksperymenty przeprowadzone w Wielkim Zderzaczu Hadronów wykazały, że masa bozonu Higgsa jest bardzo bliska krytycznej granicy, oddzielające, wedle powszechnie przyjętego modelu,j dwa możliwe typy wszechświata – stabilny i niestabilny. Bezrukow i Szaposznikow badali, jakie skutki ma znaczenie masa bozonu znajdująca się blisko teoretycznej granicy. Z ich rozważań wynika, że im bliżej wspomnianej granicy znajduje się masa bozonu, tym silniejsze są fale grawitacyjne, które powstały w momencie Wielkiego Wybuchu. Prace obu uczonych mogą mieć duże znaczenie dla eksperymentów, w ramach których próbuje się zarejestrować fale grawitacyjne. Dotychczas ich poszukiwania nie przyniosły rezultatu, chociaż naukowcy pracujący przy eksperymencie BICEP2 w pobliżu Bieguna Południowego donoszą o przechwyceniu sygnałów mogących wskazywać na istnienie fal grawitacyjnych w mikrofalowym promieniowaniu tła. W środowisku naukowym wciąż trwa dyskusja na temat sygnałów zarejestrowanych przez BICEP2. Masa bozonu Higgsa znajdująca się blisko teoretycznej granicy może wyjaśnić wyniki BICEP2 - stwierdził Bezrukow.
  16. Organizacja charytatywna American Himalayan Foundation Sherpa Family Fund stworzyła interaktywną witrynę Everest Avalanche Tragedy, dzięki której można cyfrowo wspiąć się na Mount Everest. Fundacja chce w ten sposób upamiętnić i zebrać fundusze dla rodzin 16 Szerpów, ofiar tegorocznej lawiny. Inicjatywę wspierają Discovery oraz podróżnik Joby Ogwyn. Podczas wędrówki 3D na szczyt słychać wycie wiatru oraz rozmowy przez radio z dnia tragedii. Korzystając z zakładek, można m.in. przeczytać artykuły nt. wypadku oraz filmy udostępniane przez Discovery. Chętni dowiedzą się więcej o społeczności Szerpów. Lawina zeszła z Zachodniego Ramienia Everestu 18 kwietnia. « powrót do artykułu
  17. Z The New England Journal of Medicine dowiadujemy się, że nadmierne spożycie sodu zabija każdego roku 1,65 miliona osób na całym świecie. Wysokie spożycie sodu odpowiada za zwiększenie ciśnienia krwi, a to jeden z głównych czynników ryzyka rozwoju chorób sercowo-naczyniowych, w tym zawału i udaru - mówi główny autor badań, Dariush Mozaffarian z Tufts University. Naukowcy przeanalizowali dane pochodzące z 205 szeroko zakrojonych badań przeprowadzonych w krajach, w których w sumie mieszka 75% dorosłej ludności świata. Dane te połączyli z danymi dotyczącymi wyżywienia i na tej podstawie obliczyli spożycie sodu z uwzględnieniem kraju, wieku i płci. Uczeni stwierdzili, że średnie światowe spożycie sodu (głównie w postaci chlorku sodu czyli soli kuchennej) wynosi 3,95 grama na osobę na dzień. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia zaleca dzienne spożycie na poziomie 2,0 grama na dzień. Światowe spożycie waha się od 2,18 grama w krajach Afryki Subsaharyjskiej po 5,51 grama w Azji Centralnej. Na podstawie swojej metaanalizy uczeni dowiedli też, że zmniejszenie spożycia sodu zmniejsza ciśnienie krwi u dorosłych. Największy spadek zanotowano wśród osób starszych, Czarnych oraz u osób z już istniejącym podwyższonym ciśnieniem. Wspomniane na początku 1,65 miliona zgonów to 10% wszystkich przypadków śmierci spowodowanych chorobami sercowo-naczyniowymi. Eksperci zwracają uwagę, że ich analiza nie jest pozbawiona wad. Bazowano bowiem na badaniach moczu, a te mogą zaniżać rzeczywisty poziom sodu w organizmie. Ponadto w przypadku niektórych krajów, tam gdzie nie było danych nt. badań sodu, jego poziom szacowano z innych danych. W końcu badania takie nie dają pełnego obrazu sytuacji, gdyż nie odpowiadają na pytanie o liczbę niekończących się śmiercią przypadków chorób sercowo-naczyniowych, chorób nerek oraz nowotworów żołądka. « powrót do artykułu
  18. Antybiotykoterapia na wczesnych etapach życia może zwiększać późniejszą podatność na niektóre choroby. To pierwszy krok na drodze do zrozumienia, jakie bakterie [przewodu pokarmowego] są absolutnie niezbędne do rozwoju zdrowego układu odpornościowego [...] - podkreśla prof. Kelly McNagny z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej. McNagny i Brett Finlay testowali na nowo narodzonych myszach 2 antybiotyki: wankomycynę i streptomycynę. Stwierdzili, że o ile wankomycyna nie działała niekorzystnie, o tyle streptomycyna zwiększała podatność na alergiczne zapalenie pęcherzyków płucnych na późniejszych etapach życia. Różnica wydaje się mieć związek z wpływem tych leków na mikroflorę jelit. Mając nadzieję, że ich badania wskażą, które bakterie zmniejszają naszą podatność na choroby, Kanadyjczycy już snują plany dotyczące zwiększenia ich liczebności za pomocą probiotyków. Wg nich, probiotyki mogą być kolejnym ważnym rodzicielskim trendem [...]. « powrót do artykułu
  19. Co roku z USA do Meksyku przemyca się miliardy dolarów w banknotach. Wkrótce strażnikom granicznym może jednak przyjść w sukurs przenośne urządzenie Bulk Currency Detection System (BCDS), które identyfikuje emitowane przez nie lotne związki. Organy ścigania ujawniły, że w zeszłym roku podatkowym wykryto ponad 106 mln dol., a to zaledwie niewielka część szmuglerki. Podróżni mają obowiązek zgłaszać walutę i czeki potwierdzone na kwotę powyżej 10 tys. USD. Jeśli tego nie zrobią, znalezione pieniądze mogą zostać skonfiskowane. Rozwijamy urządzenie, które wyszukując ukryte pieniądze, naśladuje węszenie wytrenowanych psów, ale jest pozbawione ich minusów: drogiego nauczania, [...] czasów przestoju czy barier komunikacyjnych. System mógłby ekstrahować próbki gazów od podróżnego, z bagażu, pojazdów czy kontenerów. Mógłby wykrywać śladową sygnaturę zapachową waluty nawet w obecności spalin, perfum, jedzenia, a także w [zdefiniowanym] zakresie temperatur, ciśnienia i wilgotności względnej - wyjaśnia dr Suiqiong Li. BCDS bazuje m.in. na chromatografii gazowej ze spektrometrią mas (GC/MS). Metoda ta jest już wykorzystywana do wykrywania narkotyków i materiałów wybuchowych lub przyczyn pożarów. By znaleźć pieniądze, trzeba jednak polegać na kontrolach strażników czy psów. Naukowcy wspominają nie tylko o GC/MS, ale i mikroekstrakcji do fazy stałej i technice termicznej desorpcji (spektroskopii termodesorpcyjnej). Generalnie BCDS ma ekstrahować, wstępnie zagęszczać i analizować gazy. Pracując nad urządzeniem, specjaliści musieli najpierw zidentyfikować emitowane przez banknoty gazy oraz tempo ich uwalniania. Natrafili m.in. na aldehydy, furany i kwasy organiczne. Odkryliśmy, że waluta USA emituje duży wachlarz lotnych związków organicznych, tworzących potencjalny wzorzec, który da się zidentyfikować w mniej niż minutę - twierdzi szef zespołu dr Jospeh Stetter. W przyszłości podczas kontroli strażnicy mogliby przesuwać nad ubraniem lub wtykać do bagażu sondę. Gdyby wykryła ona duże stężenie gazów, wskazywałoby to na obecność dużej liczby banknotów. « powrót do artykułu
  20. Wbrew obiegowej opinii, sroki nie są wcale kompulsywnie przyciągane do błyszczących obiektów i nie kradną biżuterii. Naukowcy z Centrum Badań nad Zachowaniem Zwierząt na Uniwersytecie w Exeter zauważyli, że w rzeczywistości ptaki te boją się nowych przedmiotów. Zespół przeprowadził serię eksperymentów tak na srokach z centrum pomocy, jak i na dzikich ptakach z terenu kampusu. Sroki wystawiano na oddziaływanie błyszczących i matowych obiektów, a ich zachowanie nagrywano. Nie znaleźliśmy dowodów na bezwarunkowy pociąg do błyszczących obiektów. Zamiast tego wszystkie nowe przedmioty wywoływały u ptaków reakcje wskazujące na neofobię, czyli lęk przed nieznanym - opowiada dr Toni Shephard. Sugerujemy, że ludzie zauważają [sytuacje], gdy sroki okazjonalnie zabierają błyszczące obiekty, ponieważ wierzą, że są one dla nich atrakcyjne, nie dostrzegają zaś działań ptaków na mniej przyciągających wzrok obiektach. Wydaje się zatem, że sroczy folklor to skutek kulturowej generalizacji, bardziej anegdota niż udowodnione zachowanie. Eksperymenty prowadzono na 8 stanowiskach na terenie kampusu. Sroki były przyzwyczajone do obecności i aktywności ludzi, można je więc było bez przeszkód z bliska obserwować. Wśród przedmiotów testowych znalazły się metalowe śruby, a także pierścienie i małe prostokąty z folii aluminiowej. Połowę śrub i pierścieni pomalowano na niebiesko matową farbą, reszty, podobnie zresztą jak prostokątów z folii, nie modyfikowano. Po próbach kontrolnych bez obiektów, na ziemi w odległości 30 cm od 2 kupek orzechów umieszczono 2 sterty obiektów (jedną utworzono z przedmiotów błyszczących, a drugą z matowych). Brytyjczycy stwierdzili, że w 64 próbach sroki weszły w kontakt z błyszczącym przedmiotem tylko 2-krotnie. Za każdym razem srebrny pierścień był podnoszony i natychmiast upuszczany. Ptaki ignorowały albo unikały zarówno błyszczących, jak i matowych przedmiotów. Często zachowywały ostrożność i mniej żerowały w ich obecności. W czasie badań nad żyjącymi w niewoli odratowanym srokami nigdy nie zdarzyło się, by ptak dotknął jakiegokolwiek przedmiotu (zarówno błyszczącego, jak i matowego). Podobnie do innych obdarzonych dużym mózgiem członków rodziny krukowatych, sroki są zdolne do złożonych mentalnych sztuczek: rozpoznawania siebie w lustrze, odzyskiwania ukrytych przedmiotów oraz zapamiętywania, gdzie i kiedy zgromadziły jaki pokarm. Teraz po raz kolejny zademonstrowaliśmy, że są mądre - zamiast reagować kompulsywnie, sroki wolą utrzymywać bezpieczną odległość od nowych i niespodziewanych [w danym miejscu] przedmiotów - podsumowuje dr Natalie Hempel de Ibarra. « powrót do artykułu
  21. Uczeni z NASA i University of Washington donoszą, że wiosenna pokrywa śnieżna na pływającym lodzie arktycznym uległa znacznemu zmniejszeniu w ciągu ostatnich 50 lat. Na Zachodniej półkuli jest ona cieńsza o około 30%, a w okolicach Alaski – o około 50%. Podczas studium, którego wyniki opublikowano w Journal of Geophysical Research, pod uwagę wzięto dane z prowadzonych przez NASA badań polowych BROMEX (Bromide, Ozone and Mercury Experiment), zwiadów lotniczych Operation IceBridge oraz z badań polowych prowadzonych przez radzieckich naukowców od lat 50. do 90. ubiegłego wieku. Pokrywa śnieżna jest tarczą chroniącą pływający lód. Mieliśmy dane z tysięcy pomiarów dotyczących grubości śniegu - mówi Son Nghiem z Jet Propulsion Laboratory. Badania wykazały, że w zachodniej Arktyce pokrywa śnieżna zmniejszyła się z 35 do 22 centymetrów, a na Morzach Beauforta, Czukockim oraz północy i zachodzie Alaski z 33 do 14,5 centymetra. Naukowcy wysunęli hipotezę, że zmniejszenie pokrywy śnieżnej jest spowodowane faktem, iż powierzchnia mórz coraz później zamarza. To z kolei powoduje, że w okresie najintensywniejszych opadów – we wrześniu i październiku – znaczna część śniegu opada na wodę. Uczeni nie są pewni, jakie konsekwencje dla pokrywy lodowej będzie miała cieńsza pokrywa śnieżna. « powrót do artykułu
  22. Międzynarodowy zespół naukowców podsłuchał rozmowy arrau (Podocnemis expansa) z brazylijskiej Amazonii. Okazało się, że żółwie wykorzystują dźwięki do koordynacji zachowań społecznych, a także w ramach opieki nad młodymi. Autorzy artykułu z pisma Herpetologica stwierdzili, że koordynując zachowania społeczne, arrau posługują się kilkoma (co najmniej 6) rodzajami dźwięków; jeden jest wykorzystywany przez samice w kontaktach ze świeżo wyklutymi młodymi. Wydawane przez żółwie unikatowe dźwięki dają nam wgląd w ich zachowanie, nie mamy jednak pojęcia, co oznaczają. Społeczne zachowania tych gadów są o wiele bardziej złożone niż dotąd sądzono - podkreśla dr Camila Ferrara, specjalistka od wodnych żółwi z Wildlife Conservation Society (WCS). Naukowcy już od jakiegoś czasu wiedzieli, że samice P. expansa tworzą w okresie rozrodczym duże skupiska. Nie było jednak wiadomo, jak koordynują swoje działania. Podejrzewając, że może chodzić o wokalizacje, podczas najnowszego studium skoncentrowano się właśnie na wydawanych przez nie dźwiękach. W latach 2009-2011 w okolicach i samej rzece Trombetas biolodzy zdobyli dzięki mikrofonom i hydrofonom aż 220 godzin nagrań i wyodrębnili 270 wokalizacji. Przeprowadziwszy analizę spektrograficzną, wprowadzili podział na 6 typów dźwięków, wydawanych w czasie sezonu rozrodczego. Akademicy próbowali połączyć dźwięki z konkretnymi zachowaniami. Zauważyli, że te wydawane w czasie migracji lub wygrzewania mają przeważnie niższą częstotliwość. Prawdopodobnie ułatwia to komunikację na dłuższe dystanse. W czasie gniazdowania są one wyższe, ponieważ dźwięki o większej częstotliwości lepiej pokonują płytkie wody i powietrze. Największe zróżnicowanie dźwięków odnotowano u samic tuż przed złożeniem jaj. Herpetolodzy teoretyzują, że w ten sposób żółwice decydują, które miejsce wybrać i koordynują swoje poczynania (wychodzą bowiem z wody gęsiego). Żółwiki wydają dźwięki w jaju oraz podczas wychodzenia z jamy na rzeczną plażę. W tym przypadku naukowcy wspominają o stymulacji grupowego wylęgania. Samice odpowiadają na zawołania młodych, prawdopodobnie pomagając im dotrzeć do wody. Zespół ustalił, że żółwiki trzymają się razem i migrują z samicami przez ponad 2 miesiące. « powrót do artykułu
  23. Pod koniec września lub na początku października Microsoft udostępni „Technical Preview” następcy Windows 8. Nowy system znany jest obecnie pod nazwą kodową „Threshold”. Obecnie nie wiadomo, jak będzie brzmiała jego nazwa handlowa. Niewykluczone, że nie będzie to Windows 9, gdyż Microsoft może chcieć uniknięcia skojarzeń z chłodno przyjętym Windows 8. Nie wiadomo też, w jaki sposób będzie rozpowszechniana „Technical Preview”. Z samej nazwy tej wersji nie można niczego wywnioskować. Microsoft dotychczas nie stosował takich określeń na oznaczenie swojego systemu operacyjnego. Mary Jo Foley, która od kilkudziesięciu lat specjalizuje się w zagadnieniach dotyczących Microsoftu, uważa, że system zostanie udostępniony każdemu chętnemu. Udostępnianie go ograniczonej liczbie osób jest o tyle pozbawione sensu, że prawdopodobnie i tak „Technical Preview” wyciekłaby do internetu. Jeśli doniesienia Foley są prawdziwe i system zostanie udostępniony w ciągu najbliższych tygodni oraz jeśli sprawdzą się wcześniejsze doniesienia, że pełna wersja Threshold/Windows 9 trafi na rynek w drugim kwartale przyszłego roku, będzie to oznaczało znaczne przyspieszenie produkcji systemu operacyjnego. W przypadku systemów Windows 7 i Windows 8 pomiędzy pierwszym udostępnieniem OS-u a premierą mijało 12-13 miesięcy. Publiczna beta ukazywała się na 8-9 miesięcy przed premierą. Teraz pierwsze udostępnienie może być potraktowane jak publiczna wersja beta. « powrót do artykułu
  24. Wojna patentowa na rynku smartfonów nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Spierające się ze sobą firmy są nią najwyraźniej zmęczone i dążą do zakończenia sporów. Tym razem media doniosły, że Samsung i Microsoft prowadzą rozmowy, których celem ma być pozasądowe rozwiązanie problemów związanych z patentami wykorzystywanymi w systemie Android. Niedawno informowaliśmy, że podobne porozumienie przygotowują Samsung i Apple. Teraz wygląda na to, że Microsoft i Samsung doszły do wniosku, iż dalsze sporty przynoszą im więcej szkody niż pożytku. Samsung jest istotnym klientem na rynku chmur komputerowych i rodzącym się „Internet of Things”, gdzie znaczącą rolę odgrywa Microsoft. Z kolei Microsoft, jeśli chce wypromować swój system operacyjny na rynku smartfonów, będzie potrzebował pomocy największego obecnie gracza – Samsunga. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że ugodę zaproponował Microsoft i obie firmy utworzą grupę roboczą, której celem będzie opracowanie strategii wycofania pozwów złożonych przez koncern z Redmond w nowojorskim sądzie. Amerykańska firma domaga się w nich od Samsunga opłat za wykorzystywanie w Androidzie 300 patentów należących do Microsoftu. Ani Samsung, ani Microsoft nie skomentowały powyższych doniesień. « powrót do artykułu
  25. Microsoft zaleca użytkownikom, by odinstalowali opublikowany przed tygodniem biuletyn MS14-045. Został on udostępniony w ramach ostatniego „Patch Tuesday” i łata trzy luki, w tym jedną w jądrze systemu Windows. Szybko jednak okazało się, że biuletyn powoduje awarie OS-u. Użytkownicy zaczęli skarżyć się, że pojawia się słynny blue screen of death (BSOD). Problem dotyczy przede wszystkim 64-bitowego Windows 7. Instalacja przebiegła bezproblemowo, po restarcie wszystko działało jak należy. Jednak gdy wyłączyłem notebooka i jakiś czas później włączyłem go ponownie, pojawił się BSOD i błąd Stop 0x50 w Win32k.sys. Nie mogłem nawet uruchomić systemu w trybie bezpiecznym. Windows nie startuje, niezależnie od tego, jaką opcję uruchamiania wybiorę - poinformował na forum Microsoftu jeden z użytkowników. Na podobne problemy zaczęli też skarżyć się inni. Część użytkowników udało się uruchomić system, musieli jednak skorzystać z opcji przywracania systemu, używając przy tym oryginalnego nośnika z OS-em. Microsoft poinformował, że usunął wadliwy biuletyn ze swoich serwerów. Zaleca użytkownikom odinstalowanie biuletynu KB2982791. Biuletyn nie u wszystkich powoduje problemy. Wielu administratorów informuje, że bez problemu działa on na setkach pecetów i serwerów pozostających pod ich opieką. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...