Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcy z Uniwersytetu Illinois opracowali hydrożelowy glukometr, który zmienia kolor pod wpływem wahań poziomu cukru. Zmiana długości fali jest tak dokładna, że można ją wykorzystać do automatycznego dozowania insuliny. Jak tłumaczy prof. Paul Braun, wszystkie dostępne dzisiaj systemy stanowią połączenie ograniczonej wrażliwości i precyzji, a także częstej rekalibracji. Za pomocą współczesnych technik da się wyznaczyć trendy w poziomie glukozy, lecz bez dostrajania [...] nie można uzyskać dokładności czy wiarygodności koniecznej do wyznaczenia dawki [...]. Amerykański czujnik wyprodukowano z hydrożelu z dodatkiem wiążącego się z glukozą kwasu boronowego. Gdy poziom cukru rośnie, hydrożel pęcznieje. Co istotne, osadzono w nim kryształ fotoniczny, który podczas rozszerzania materiału zmienia długość odbijanych fal: najpierw niebieski zastępuje zieleń, a potem czerwień. Akademicy już wcześniej badali potencjał hydrożeli kwasu boronowego w zakresie wykrywania poziomu glukozy, bo są one niewrażliwe na większość zakłócających czynników z krwiobiegu. Problemem było jednak samo duże powinowactwo kwasu boronowego do glukozy: gdy w otoczeniu nie było wystarczająco dużo cukru, dwa kwasy wiązały się z jedną glukozą, prowadząc do skurczenia hydrożelu. Zespół z Illinois obszedł tę przeszkodę, wprowadzając trzeci związek, nazywany czynnikiem resetowania objętości. Wiąże on kwas boronowy przed dodaniem glukozy, doprowadzając do obkurczenia hydrożelu i dając punkt wyjścia do pomiarów. Zmieniający kolor materiał jest łatwy i tani do wyprodukowania, a wg Brauna, jeden cal kwadratowy (ok. 6,5 cm2) wystarczy nawet dla 25 pacjentów. Wynalazcy dywagują, że materiał zostanie wykorzystany w systemach podskórnych albo np. w pompach insulinowych. Czujnik można by umieścić na końcu światłowodu i podłączyć do krążenia razem z kroplówką czy innymi monitorami - podsumowuje Braun. « powrót do artykułu
  2. Za pomocą nowej technologii z Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona w St. Louis da się zidentyfikować słabe punkty tkanek, gdzie może dojść do przetarcia czy złamania mięśni, kości i ścięgien. Zanim trafi do pacjentów, metodę trzeba jeszcze doszlifować, ale już teraz wiadomo, że pewnego dnia pomoże w wykryciu drobnych naprężeń i urazów, nim ujawni się poważniejszy problem. Dywagując o przyszłych zastosowaniach, naukowcy wspominają również o budownictwie. "Ścięgna są stale rozciągane przez mięśnie, kości także wyginają się bądź ulegają ściśnięciu w trakcie wykonywania codziennych czynności. W wyniku obciążeń mogą powstawać drobne pęknięcia [...], które prowadzą do poważniejszych urazów. Zrozumienie, jak te rozdarcia rozwijają się w czasie, jest ważne dla diagnozowania i monitorowania urazów - podkreśla dr Stavros Thomopoulos. Mając to na uwadze, Thomopoulos i inni opracowali metodę wizualizowania, a nawet przewidywania punktów osłabienia tkanek. W tym celu rozciągali tkanki i patrzyli, co się dzieje, gdy ich kształt się zmienia/ulega zaburzeniu. By stworzyć algorytmy testowane na różnych materiałach i na rozmaitych modelach zwierzęcych, student John J. Boyle wykorzystał zdobycze zarówno inżynierii mechanicznej, jak i metody analizy obrazu. W jednym z eksperymentów na folii polimerowej nasprajowano wzór z kropek. Materiał rozciągano, patrząc, co dzieje się z kropkami. W miarę ciągnięcia zaczynają się pojawiać rozdarcia. Nowy algorytm pozwolił nam wskazać miejsca, gdzie zaczynają się one tworzyć i śledzić ich powiększanie. Starsze algorytmy nie są tak dobre w wykrywaniu i monitorowaniu zlokalizowanych naprężeń przy rozciąganiu materiału. Jeden z 2 nowych algorytmów jest 1000-krotnie lepszy od starszych metod w pokazywaniu bardzo dużych naprężeń, występujących w pobliżu drobnych pęknięć. Drugi pozwala przewidzieć, gdzie rozdarcia prawdopodobnie powstaną. Komercyjne algorytmy do oceny naprężeń są o wiele mniej wrażliwe i podatne na wykrywanie szumu związanego z samym algorytmem, a nie badanym materiałem. Nowe algorytmy mogą odróżnić szum od prawdziwych rejonów naprężeń - wyjaśnia dr Guy Genin. Thomopoulos i Genin badają obecnie pierścień rotatorów, grupę 4 mięśni pokrywających głowę kości ramiennej. Chcą ustalić, czemu w niektórych przypadkach operacja nie przynosi pożądanych skutków. Celem jest zwiększenie szans, że tkanka zagoi się prawidłowo. Algorytm ma zaś w tym pomóc. Czas, kiedy nowe algorytmy zostaną wykorzystane u pacjentów, jest uzależniony od poprawy jakości obrazów tkanek. Obecne techniki, takie jak rezonans magnetyczny czy USG, nie zapewniają wymaganej rozdzielczości i jasności. « powrót do artykułu
  3. Nastolatka ze stanu Maine i jej ojciec wyłowili niezwykle rzadkie zwierzę – błękitnego homara. Czternastoletnia Methan LaPlante pomaga ojcu w prowadzeniu firmy Miss Meghan's Lobser Catch. Niedawno z jednej z pułapek wyciągnęli zwierzę o niezwykłym zabarwieniu. Zwykle homary mają kolory od zielonkawo-ciemnoniebieskich po zielonkawo-brązowe. Błękitne zabarwienie to wynik mutacji genetycznej, która zdarza się raz na 2 miliony przypadków. Niezwykły skorupiak, któremu Meghan dała na imię Skyler, trafił do Marine State Aquarium. « powrót do artykułu
  4. Firma Seagate rozpoczęła sprzedaż swojego pierwszego dysku twardego o pojemności 8 terabajtów. Urządzenie przyda się przede wszystkim w centrach bazodanowych, gdzie pozwoli na zaoszczędzenie miejsca i obniżenie kosztów zakupu oraz kosztów operacyjnych. Producent nie zdradza wielu ważnych szczegółów na temat swojego urządzenia. Wiadomo, że mamy tu do czynienia z 3,5-calowym urządzeniem o niezawodności odpowiedniej dla zastosowań biznesowych wyposażonym w 6-gigabitowy interfejs SATA. Nowy dysk korzysta ze zdobywającej coraz większą popularność technologii shingled magnetic recording (SMR). Pozwala ona na zwiększenie gęstości zapisu danych poprzez zapisywanie ich na podobieństwo rzędów nachodzących na siebie dachówek, a nie w osobnych fizycznie oddzielonych ścieżkach. SMR nie jest jednak pozbawiona wad. Jako, że zapisanie danych na jednej ścieżce może wpłynąć na ścieżki sąsiednie, konieczne jest przepisywanie danych na wielu ścieżkach. To spowalnia proces zapisu. Masowe dostawy nowego HDD Seagate'a rozpoczną się w czwartym kwartale bieżącego roku. « powrót do artykułu
  5. Zachowanie psów pasterskich można wyjaśnić za pomocą 2 prostych reguł. Pies uczy się, co zrobić, by owce zbiły się w stadzie w grupę, a gdy już się tak stanie, przepędza je do przodu. Za zaprojektowanie plecaków z GPS-em dla owiec i psów odpowiadał m.in. dr Andrew King ze Swansea University. Następnie zebrane dane pozwoliły doktorowi Danielowi Strombomowi z Uniwersytetu w Uppsali na stworzenie modelu matematycznego, który wyjaśnia, jak pojedynczy pasterz z jednym psem jest w stanie prowadzić stado składające się z ponad 100 zwierząt. W przyszłości naukowcy chcieliby wykorzystać zdobytą wiedzę do stworzenia robota zarządzającego zachowaniem tłumu czy do usuwania wycieków ropy. Fascynujące jest to, jak proste to reguły. Na początku mieliśmy wiele różnych pomysłów. Zaczęliśmy od widoku z lotu ptaka, ale zdaliśmy sobie sprawę, że musimy widzieć to, co pies, a on postrzega białe puszyste obiekty. Jeśli są między nimi przerwy lub stają się one większe, pies musi zebrać je razem. Owce są naprawdę dobre w reagowaniu na zagrożenie przez działanie z sąsiadami. To teoria samolubnego stada [stada samolubnych osobników, którą można podsumować stwierdzeniem]: umieść coś między źródłem zagrożenia a sobą. Zwierzęta próbują zminimalizować ryzyko, że coś im się stanie, dlatego przesuwają się ku środkowi grupy. Psy wykorzystują to zjawisko. Rozważając przyszłe zastosowania zdobytej wiedzy, King wspomina np. o misjach zwiadowczych stad dronów czy robocie do gromadzenia rozlanej ropy w jedną łatwą do usunięcia plamę. Sami pasterze odnoszą się do doniesień naukowców raczej sceptycznie. Twierdzą, że w artykule opublikowanym na łamach pisma Interface nie ujawniono żadnego novum, a Jane Drinkwater z południowej Walii podkreśla, że warto by jeszcze dodać, że psy nie zawsze prowadzą stado w kierunku pasterza (wybierają przeciwny kierunek). « powrót do artykułu
  6. To zaskakujące odkrycie daje nam wgląd nie tylko w mechanizm infekcji HIV, ale również Eboli i innych wirusów - powiedział profesor Shan-Liu z Wydziału Mikrobiologii Molekularnej i Immunologii University of Missouri. Wraz ze swoimi kolegami odkrył on, że grupa protein, które pomagają HIV dostać się do wnętrza komórki może jednocześnie blokować rozprzestrzenianie się wirusa. Gdy jakikolwiek wirus zaraża komórkę, namnaża się w niej i rozprzestrzenia do innych komórek. Naukowcy wiedzą, że białko TIM-1 ułatwia przedostawanie się wirusów do komórek. Teraz odkryli, że to samo białko może blokować wydostawanie się wirusów z komórek. Te badania pokazują, że białka TIM uniemożliwiają wirusom wydostawanie się z zainfekowanej komórki wiążąc je z jej powierzchnią. Dotyczy to wielu groźnych groźnych wirusów z otoczką lipidową chroniącą kapsyd, takich jak HIV czy Ebola. Być może uda się wykorzystać to odkrycie do spowolnienia namnażania się wirusa - stwierdził profesor Gordon Freeman z Harvard Medical School, który nie brał udziału w odkryciu. Nadzieje takie są tym bardziej uzasadnione, że przeprowadzone eksperymenty wykazały, iż zablokowanie uwalniania HIV-1 wiąże się ze zmniejszeniem namnażania wirusa. « powrót do artykułu
  7. Około 1,6 km od Gozo (drugiej co do wielkości wyspy archipelagu Wysp Maltańskich) nurkowie natrafili na ładunek fenickiego statku z ok. 700 r. p.n.e. Jak dotąd znaleziono 20 żaren i 50 amfor, lecz archeolodzy mają nadzieję, że pod piaszczystymi osadami ukrywają się fragmenty jednostki oraz inne artefakty. Choć o wraku wiadomo od miesięcy, dr Timothy Gambin z L-Università ta' Malta poinformował o odkryciu dopiero 25 sierpnia. Dokładne położenie statku zostanie ujawnione dopiero po zakończeniu prac ekspertów. Poza Maltańczykami w badaniach biorą udział przedstawiciele Agence Nationale de la Recherche (ANR) i Texas A&M University. Zatopiona jednostka pokonywała najprawdopodobniej trasę między Sycylią a Maltą. « powrót do artykułu
  8. Genetycznie zmodyfikowane drożdże mogą stać się ważnym źródłem przeciwbólowych i przeciwkaszlowych opiatów. Zapotrzebowanie na te środki gwałtownie rośnie, a zapewnienie dostaw materiału do produkcji staje się coraz trudniejsze. Wiele z najpowszechniej używanych opiatów może być produkowanych wyłącznie z maku lekarskiego. Aż połowa wykorzystywanych w celach medycznych upraw tej rośliny znajduje się na Tasmanii. Łatwo więc zrozumieć, jak niekorzystna pogoda może wpłynąć na cały światowy rynek opiatów. Dlatego też koncerny farmaceutyczne szukają nowych miejsc pod uprawę maku. Profesor Christina Smolke i jej koledzy z Uniwersytetu Stanforda postanowili jednak pójść inną drogą i wykorzystać inżynierię genetyczną do wymuszenia, by inne organizmy produkowały opiaty. Niektóre z opiatów, jak morfina, powstają w maku w sposób naturalny. Inne, jak oksykodon, są produkowane w laboratoriach, gdzie zmienia się strukturę jednego z alkaloidów maku. Pani Smolke już w 2006 roku wprowadziła różne geny, w tym geny maku lekarskiego, do drożdży i wymusiła w ten sposób, by zamieniały proste molekuły cukrów w złożony prekursor opiatów, salutarydynę. Teraz uczeni dotarli do drugiego końca drogi, zmuszając drożdże do produkcji tebainy, z której produkuje się oksykodon. Jesteśmy już bardzo blisko odtworzenia całego procesu produkcji opioidów, co pozwoli na rezygnację z upraw maku, mówi Smolke. Naukowcom pozostało jedynie połączenie obu procesów i przejście kilku dodatkowych kroków, czyli wymuszenie na nich zamiany salutarydyny w tebainę. W swojej najnowszej pracy uczeni opisują, w jaki sposób dodali do drożdży pięć nowych genów, z tym trzy pochodzące z maku, a dwa z bakterii żyjącej na maku. Najważniejsze opiaty to silnie przeciwbólowa morfina, przeciwkaszlowa kodeina oraz tebaina, którą chemicznie zamienia się w oksykodon (OxyContin) i hydrokodon (Vicodin). Najwaźniejszym rynkiem legalnych opiatów są Stany Zjednoczone. Jednak uprawia się tam niewiele maku, przez co Amerykanie są uzależnieni od upraw w innych krajach. Celem zespołu Smolke jest nie tylko powtórzenie w drożdżach procesu, który zachodzi w maku lekarskim, ale chce ona go wzbogacić w procesy z laboratorium. Innymi słowy, pracuje nad drożdżami, które będą produkowały również półsyntetyczne opiaty. Naukowcy postawili przed sobą trudne zadanie. Molekuły opioidów to złożone trójwymiarowe struktury, które powstają w specyficznych regionach maku. Drożdże nie są wyposażone w odpowiednie tkanki, w których opioidy mogłoby powstawać, dlatego też zespół Smolke postanowił odtworzyć w drożdżach całe sąsiedztwo biochemiczne tkanek maku lekarskiego. Wytworzenie opiodów przyjmowanych przez ludzi wymaga około 17 osobnych procesów chemicznych. Obecnie część z nich zachodzi naturalnie w maku, a część w fabrykach. Na Stanford Univeristy chcą, by całość procesu zachodziła w drożdżach. Co więcej, jako, że drożdże mają produkować różne opiaty, konieczne było przeprowadzenie różnych modyfikacji genetycznych. Na razie hodowcy maku mogą spać spokojnie. Profesor Stalke mówi, że minie jeszcze kilkanaście lat, zanim w jej laboratorium powstaną drożdże zdolne do syntetyzowania gotowych opiatów identycznych z tym, co jest obecnie uzyskiwane w fabrykach przemysłu farmaceutycznego. « powrót do artykułu
  9. Europejska Agencja Kosmiczna wybrała pięć potencjalnych miejsc lądowania na komecie 67P/Czuriumow-Gierasimienko. W połowie listopada na powierzchni komety ma wylądować próbnik Pilae. Zakotwiczy się on za pomocą harpunu i przeprowadzi serię badań naukowych. Wybór miejsca do lądowania nie jest łatwą sprawą. Musi być ono w miarę płaskie i stabilne, musi doń docierać tyle światła słonecznego, by możliwe było ładowanie baterii Philae, które pozwalają na 64-godzinną pracę na pojedynczym zasileniu. Światła słonecznego nie może być jednak zbyt dużo, by nie doszło do przegrzania próbnika. W końcu musi być to miejsce, w którym istnieje prawdopodobieństwo znalezienia czegoś interesującego. Jądro komety liczy około 4 kilometrów średnicy. Obiega ona Słońce co 6,5 roku. Obecnie znajduje się w odległości 522 milionów kilometrów od gwiazdy. Do największego zbliżenia dojdzie 13 sierpnia przyszłego roku, gdy kometa oraz towarzysząca jej sonda znajdą się w odległości 185 milionów kilometrów od Słońca. Do jądra komety będzie wówczas docierało ośmiokrotnie więcej światła niż obecnie.
  10. U dwóch kobiet dzięki zabiegowi autologicznego przeszczepienia macierzystych komórek krwiotwórczych (ang. autologous hematopoietic stem cell transplantation, auto-HSCT) udało się doprowadzić do remisji rzadkiego zespołu sztywności uogólnionej (ang. stiff person syndrome, SPS). Zespół sztywności uogólnionej, zwany również zespołem Moerscha-Woltmanna, polega na postępującej uogólnionej sztywności ciała. Występuje jednakowo często u obu płci, także u dzieci. Objawy przypominają przewlekły tężec. Sztywności towarzyszą bardzo bolesne skurcze mięśni. Auto-HSCT stosowano wcześniej z sukcesami u pacjentów z chorobami autoimmunologicznymi opornymi na leczenie bardziej konwencjonalnymi metodami. W ciągu 5 ostatnich lat zespół z Ottawa Hospital Blood and Marrow Transplant Program przeprowadził immunoablację i auto-HSCT u dwóch pacjentek z silnym zespołem sztywności uogólnionej (posłużono się schematem dla stwardnienia rozsianego). U jednej z nich chorobę zdiagnozowano w 2005 r. w wieku 48 lat na podstawie postępującej sztywności nogi, skurczów, upadków oraz tzw. chodu blaszanego żołnierzyka. Autologiczny przeszczep macierzystych komórek krwiotwórczych przeprowadzono w 2009 r. Miesiąc później symptomy ustąpiły, a po upływie pół roku kobieta odzyskała pełną mobilność i wróciła do pracy oraz uprawiania sportów. Co istotne, pacjentka pozostaje bezobjawowa już od blisko 5 lat, czyli do chwili obecnej. U drugiej z kobiet występowała okresowa (utrzymująca się kilka godzin) sztywność mięśni nogi. Ostatecznie w 2008 r. w wieku 30 lat również u niej zdiagnozowano SPS. Chora przestała pracować, prowadzić samochód i ponownie wprowadziła się do rodziców. Choć w ciągu 18 miesięcy od wykonanego w 2011 r. przeszczepu odnotowano 4 okresy silnych skurczów, ostatecznie jednak i ta pacjentka wróciła do pracy i wcześniejszych aktywności; już od ponad roku nie ma objawów SPS. « powrót do artykułu
  11. Greckie Ministerstwo Kultury poinformowało, że archeolodzy weszli do wnętrza wielkiego grobowca odkrytego w miejscowości Amfipolis. Wszystko wskazuje na to, że grobowiec został splądrowany w starożytności. W przedsionku komory grobowej naukowcy natknęli się na marmurową ścianę, ukrywającą wejścia do jednej lub więcej komór. W ścianie zastali wybity otwór, co wskazuje, że grobowiec został przed wiekami splądrowany. Prace archeologiczne we wnętrzu potrwają przez wiele tygodni. Naukowcy oszacowali już, że grobowiec powstał pomiędzy rokiem 325 a 300 przed Chrystusem. Mógł zatem powstać pod koniec panowania lub wkrótce po śmierci Aleksandra Wielkiego, który zmarł w 323 roku. Władca został pochowany w Egipcie, zatem to nie on spoczywa w Amfipolis. Tajemniczy grobowiec mógł być miejscem pochówku któregoś z generałów Aleksandra lub tez jego żony Roksany. To właśnie w Amfipolis Kassander w czasie walk o schedę po Aleksandrze zabił jego żonę i syna Aleksandra IV. « powrót do artykułu
  12. Grupa holenderskich i amerykańskich projektantów zaproponowała rozwiązanie dla osób z nomofobią (od ang. no-mobile-phone phobia), lękiem przed pozbawieniem telefonu komórkowego. noPhone, bo o nim mowa, to lekki kawałek prostokątnego plastiku o wadze i wymiarach prawdziwego urządzenia. Jak wyjaśnia Ingmar Larsen, noPhone wygląda i przypomina w dotyku smartfon, ale na tym podobieństwa się kończą. Zainspirował nas fakt, że w obecnych czasach wielu osób koncentruje się na urządzeniach przenośnych, a nie na środowisku społecznym. Chcieliśmy, by ludzie byli świadomi swojego uzależnienia [...]. [Dlatego] noPhone działa jak placebo i pomaga się uspokoić. Obecnie grupa rozważa możliwości w zakresie produkcji i sprzedaży. « powrót do artykułu
  13. Astronomowie z Pennsylvania State University znaleźli sygnały świadczące o obecności chmur zamrożonej wody w odległości 7,3 lat świetlnych od Ziemi. Jeśli obserwacje się potwierdzą, będziemy mieli do czynienia z pierwszymi chmurami z wodą odkrytymi poza Układem Słonecznym. Wspomniane chmury przykrywają brązowego karła wielkości Jowisza. Odkrycia dokonał Kevin Luhman, który zauważył sygnały wskazujące na obecność wody na zdjęciach w podczerwieni wykonanych w latach 2010-2011 przez teleskop WISE. Brązowy karzeł WISE J0855-0714 to najchłodniejszy obiekt tego typu. Ma on temperaturę nieco poniżej 0 stopni Celsjusza. Jego masa jest od 3 do 10 razy większa od masy Jowisza. Brązowe karły to obiekty gwiazdopodobne. Wciąż trwają dyskusje nad ich klasyfikacją. Jeśli uznalibyśmy go za gwiazdę, to byłby to czwarty najbliższy nam obiekt tego typu – po Alpha Centauri, gwieździe Barnarda i Luhman 16. Zauważenie chmur zawierających wodę jest trudne nawet w Układzie Słonecznym. Obserwuje się je na Ziemi i Marsie. Atmosfery Urana i Neptuna są tak gęste, że nie sposób zajrzeć w głąb nich, a na Jowiszu i Saturnie chmury zawierające wodę mogą być przykryte chmurami z amoniakiem. Parę wodną obserwowano już w atmosferze planet pozasłonecznych. Nigdy dotąd nie zauważono formowania się chmur. « powrót do artykułu
  14. Agencja reklamowa Ogilvy & Mather New Zealand stworzyła dla organizacji Forest & Bird serię ciekawych reklam z prawdziwymi banknotami przedstawiającymi różne ptaki. Kampania "Nawet 5 dol. robi różnicę" rozpoczęła się, jak sama nazwa wskazuje, od banknotu 5-dolarowego, później koncepcję poszerzono o 10- i 50-dolarówki. Forest & Bird nie jest finansowane przez rząd. By nadal wykonywać swoje zadania, potrzebuje nowych członków, a najtańsze członkostwo oznacza wydatek 5 dolarów miesięcznie. Trudno chyba bardziej wymownie przedstawić znaczenie nawet małych sum, skoro wraz z banknotem na dopasowanym do niego tle pojawiają się zagrożone wyginięciem gatunki: pingwin żółtooki (Megadyptes antipodes), krzywonos (Hymenolaimus malacorhynchos) lub koralnik modropłatkowy (Callaeas wilsoni). « powrót do artykułu
  15. Śmierć drugiej osoby, której podano lek ZMapp stawia skuteczność tego środka pod znakiem zapytania. Dotychczas gorączka krwotoczna zabiła ponad 1400 osób. Dotychczas nie istnieje lek na tę chorobę, chociaż nad kilkoma środkami trwają prace w laboratoriach firm farmaceutycznych. Gdy wybuchła najnowsza epidemia pojawiły się żądania, by koncerny farmaceutyczne udostępniły leki, nad którymi pracują. Żądania te przybrały na sile, gdy eksperymentalny, nigdy nietestowany na ludziach ZMapp podano dwójce Amerykanów. Oboje wyzdrowieli. Jednak, jako, że Ebola nie zabija wszystkich zarażonych, nie było pewności, czy pomógł im ZMapp czy też wyzdrowieliby i bez niego. Później zaczęły nadchodzić pesymistyczne informacje. Przed dwoma tygodniami informowaliśmy o śmierci hiszpańskiego księdza leczonego ZMappem. Teraz dowiadujemy się, że zmarł liberyjski lekarz Abraham Borbor. W pewnej chwili wydawało się, że ZMapp mu pomaga i Borbor zostanie wyleczony. Niestety, jego stan gwałtownie się pogorszył i medyk zmarł. Borbor był jednym z najważniejszych lekarzy w Liberii, kraju, w którym jest najwięcej ofiar Eboli. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że skończyły się dawki ZMapp, więc w najbliższym czasie nie będzie można leku podać kolejnym pacjentom. Nadal więc nie wiadomo, czy specyfik pomaga czy też nie. Jego proces produkcyjny jest długotrwały i kosztowny, a to oznacza, że nowe dawki szybko się nie pojawią. Samego ZMapp nie można jednak skreślać. Warto bowiem zauważyć znaczną różnicę między pacjentami, którzy zmarli, a tymi, którzy przeżyli. Ocaleni to Amerykanie, w wieku poniżej 65 lat, którzy zostali przewiezieni do USA i byli leczeni w tamtejszych nowoczesnych szpitalach. Doktor Borbor był mężczyzną w średnim wieku, leczonym co prawda w jednej z najlepszych liberyjskich placówek medycznych, jednak z pewnością nie dorównuje ona czołowym amerykańskim szpitalom. Z kolei ksiądz Pajares trafił co prawda do czołowego hiszpańskiego szpitala, jednak miał 75 lat, co mogło mieć wpływ na powodzenie leczenia. Jak widać, bez testów klinicznych nie dowiemy się, czy ZMapp działa. Innym lekiem, który będzie testowany przeciwko Eboli jest lek przeciwwirusowy T-705, sprzedawany jako Avigan. Jest on produkowany przez japońską Toyama Chemical Company, która od niedawna należy do Fujifilm Holdings. Avigan jest zatwierdzony w Japonii jako lek przeciwgrypowy. Przeprowadzono też ograniczone testy kliniczne na innych wirusach. Nie wiadomo, czy zwalcza Ebolę. Władze Japonii, nie oglądając się na WHO, zezwoliły jednak na jego sprzedaż na całym świecie. Obecnie Avigan jest testowany na jednym ochotniku zarażonym Ebolą. Jest nim 29-letni Brytyjczyk William Pooley, który pracował w Afryce jako wolontariusz. Jest on obecnie leczony w izolatce jednego z londyńskich szpitali. Avigan ma tę przewagę nad ZMappem, że jest już masowo produkowany, zatem nie byłoby problemów z jego dostarczeniem chorym. Nie wiadomo jednak, czy pomoże chorym z gorączką krwotoczną. « powrót do artykułu
  16. Edward Snowden twierdzi, że NSA stworzyła wyszukiwarkę, która korzysta z olbrzymiej bazy metadanych, a informacje wyszukane za jej pomocą są udostępniane innym amerykańskim agencjom wywiadowczym. ICREACH została uruchomiona w maju 2007 roku, a jej baza danych składa się obecnie z 850 miliardów wpisów. Zgromadzono w niej takie informacje jak numery IMEI (identyfikator urządzenia mobilnego), IMSI (identyfikator karty SIM), koordynaty GPS, adresy e-mail, metadane z chatów i wiele innych. Narzędzie jest podobno niezwykle przydatne. Dokument z 2005 roku opisujący poprzednika ICREACH, narzędzie CRISSCROSS mówi o tym, że to właśnie dzięki niemu złapano praktycznie każdego z ujętych terrorystów. Rzecznik prasowy NSA, Michael Halbig, powiedział, że tworzenie takich baz danych i dzielenie się z nimi pomiędzy agencjami jest legalne od 1981 roku, kiedy to prezydent Reagan, chcąc wzmocnić agencje wywiadowcze, wydał Executive Order 12333. Tego typu dokumenty rzadko przestają obowiązywać. O ich unieważnieniu musi bowiem zdecydować prezydent. Profesor Kenneth Mayer z University of Wisconsin mówi, że szczególną cechę takich prezydenckich dekretów jest fakt, iż mają one taką moc jak inne akty prawne, jednak konsekwencje ich naruszenia nie są jasno określone. Z tego też powodu niektórzy specjaliści mają zastrzeżenia do EO 12333, gdyż twierdzą, że pozwala on agencjom wywiadowczym na „przypadkowe” zbieranie danych, których kolekcjonowanie wymaga zgody sądu. EO 12333 jest używany do zbierania danych o obcokrajowcach, a działania takie mają miejsce poza granicami USA. Moje zastrzeżenia budzi nie fakt, że jest używany do zbierania danych o Amerykanach, ale fakt, że ilość przypadkowo zebranych danych o obywatelach USA jest niekonstytucyjna - mówi John Tye, były urzędnik Departamentu Stanu. « powrót do artykułu
  17. Podgorzałka madgaskarska (Aythya innotata), prawdopodobnie najrzadszy ptak świata, potrzebuje nowych mokradeł. Wg Wildfowl and Wetlands Trust (WWT), w kompleksie jezior koło Bemaneviki na północno-wschodnim Madagaskarze pozostało bowiem zaledwie 20-25 osobników. Przyczyniła się do tego działalność człowieka, m.in. uprawa roli czy wycinanie lasów. Po ponownym odkryciu gatunku na tym stanowisku w 2006 r. WWT i partnerzy wdrożyli program rozmnażania w niewoli i zaczęli monitorować dziką populację. Mieliśmy ok. 10-11 samic, byliśmy więc w stanie powiedzieć, że większość z nich składa jaja, a jaja te się wykluwają - opowiada dr Geoff Hilton. Kiedy jednak pisklęta miały 2-3 tyg., zaczynały znikać. Zebrawszy razem wszystkie dane, naukowcy doszli do wniosku, że młode umierają z powodu niedożywienia. Gatunek pobiera pokarm z dna, a to jezioro wulkaniczne jest zwyczajnie zbyt głębokie do nurkowania. Azyl podgorzałki madagaskarskiej to jedno z ostatnich niezniszczonych mokradeł w kraju, tyle tylko że to rejon niedostosowany do potrzeb ptaka. Coś podobnego wydarzyło się w Wielkiej Brytanii, gdy nizinna kania ruda została wypchnięta na wyżynę Walii oraz na Hawajach, gdzie ostatnie bernikle hawajskie przeżyły tylko na położonych wyżej stokach wulkanu, ponieważ wprowadzone drapieżniki zajmowały ich ulubione trawiaste habitaty - wyjaśnia dr Andrew Bamford, główny autor studium opublikowanego na łamach Bird Conservation International. Hilton dodaje, że często miejsce, z którym na końcu związuje się gatunek, nie jest dla niego szczególnie dobre - to po prostu rejon, gdzie najmniej wpływa na niego działalność człowieka. Naukowcy mają jednak nadzieję, że podgorzałka madagaskarska może ponownie zasiedlić Madagaskar, jeśli wyhodowanym w niewoli osobnikom znajdzie się nowy podmokły dom. Rozmnażanie ptaków poszło dobrze, a ostatnio wskazano jezioro, które nadaje się do reintrodukcji. Teraz najważniejsza wydaje się współpraca z lokalną społecznością. « powrót do artykułu
  18. Najlepsze sery na pizzę? Międzynarodowy zespół naukowców twierdzi, że idealne połączenie wyglądu i smaku mogą zapewnić cheddar lub provolone i mozzarella. Akademicy oceniali, jak skład i tekstura mozzarelli, cheddara, colby'ego (dojrzewającego ok. miesiąca sera twarogowego z mleka krowiego), edama, provolone (produkowanego we Włoszech sera z ciągniętego twarogu), emmentalera i gruyère'a wpływa na zezłocenie i tworzenie pęcherzyków. Cheddar, colby i edam są mało elastyczne, dlatego używając ich, nie należy się spodziewać pęcherzyków (ciemnych plam). Wolne tłuszcze nie dopuszczają zaś do odparowania płynu, przez co gruyère i provolone potrzebują czasu, by się zezłocić, a emmentaler nie brązowieje w ogóle. By pizza [...] nie wyglądała na nadmiernie wypieczoną, sery te można połączyć z łatwo 'pęcherzykującą' mozzarellą. Autorzy raportu z Journal of Food Science zastosowali system widzenia maszynowego oraz techniki analizy obrazu (w ten sposób oceniali kolor, a także jego jednorodność). Brązowienie, tworzenie pęcherzyków itp. korelowano z różnymi właściwościami serów, w tym reologią, aktywnością wody czy temperaturą przejścia. « powrót do artykułu
  19. Indywidualny programista ma niewielkie szanse na dorobienie się fortuny dzięki pisaniu aplikacji na urządzenia mobilne. Ich rynek jest bowiem zdominowany przez kilku gigantów, a użytkownicy niechętnie pobierają nowe oprogramowanie. ComScore opublikowało U.S. Mobile App Raport, z którego dowiadujemy się, że 9 na 10 najpopularniejszych w USA aplikacji zostało stworzonych przez Facebooka, Google'a, Apple'a, Yahoo, Amazona i eBay. Później sytuacja wygląda co prawda nieco lepiej, ale nie różowo. Wspomniane firmy są twórcami 16 z 25 i 24 z 50 najpopularniejszych aplikacji mobilnych. Z danych ComScore dowiadujemy się też, że aż 65,5% użytkowników smartfonów nie pobiera żadnych nowych aplikacji. Za to 7% osób pobiera ich tak wiele, że stanowi to połowę wszystkich ściąganych programów. Przyczyny tej niechęci do pobierania nowych aplikacji nie są znane. Można tylko przypuszczać, że obsługa sklepów z aplikacjami jest zbyt nużąca, użytkownikom nie chce się przebijać przez tysiące podobnych programów, a czasy, w których smartfony były nowinka i chętnie z nimi eksperymentowano, dawno już minęły. Najwyraźniej też użytkownikom wystarczają programy domyślnie zainstalowane w telefonach, gdyż aż 7 z 8 minut spędzanych ze smartfonem w dłoni to czas spożytkowany na używanie aplikacji. Jednocześnie użytkownicy smartfonów są bardzo wierni swojemu ulubionemu programowi. Użytkownicy spędzają z nim średnio 42% czasu przeznaczonego na używanie aplikacji. « powrót do artykułu
  20. W zeszłą środę (20 sierpnia) w Circus Krone urodziły się 4 rzadkie białe lwiątka: 3 samce i 1 samiczka. Młode nie są albinosami, odziedziczyły po rodzicach - 7-letniej Princess i 11-letnim Kingu Tondze - recesywny gen (wywołująca leucyzm mutacja dotyczy 2 pigmentów związanych z zabarwieniem sierści). Dwa lata temu tej samej parze urodziło się 6 kotków, a w kwietniu br. King Tonga został ojcem młodego powitego przez inną samicę Diamond. Jak tłumaczy rzeczniczka niemieckiego cyrku Susanne Matzenau, lwiątka nie wystąpią na arenie przez co najmniej 4 lata. Pierwszy rok spędzą z matką, potem dołączą do reszty zwierząt i będą się uczyć. Maluchy zostaną nazwane w ciągu 4-5 tygodni. Wcześniej trener - Martin Lacey Junior - musi je poobserwować i ocenić charakter. W zoo i cyrkach na świecie żyje kilkaset białych lwów, lecz jedynym miejscem występowania dzikich okazów jest Rezerwat Timbavati z RPA. King Tonga to podarunek dla Circus Krone od saudyjskiego księcia. W haremie samca znajdują się 2 białe i 2 normalnie ubarwione lwice. « powrót do artykułu
  21. Naukowcy z kopenhaskiego Muzeum Historii Naturalnej odkryli kolekcję pąkli (Balanus), podarowaną w 1854 r. przez Karola Darwina duńskiemu biologowi Johannowi Steenstrupowi. Mieliśmy takie małe marzenie, że uda nam się znaleźć coś, co Darwin pożyczył od Steenstrupa [...]. Skończyliśmy jednak z czymś o wiele lepszym - podkreśla Hanne Strager. Analiza korespondencji wykazała, że ojciec teorii ewolucji nie tylko zwrócił pożyczone pąkle, ale i dołączył dowód wdzięczności - skrzynkę z dodatkowymi 77 przedstawicielami rodzaju Balanus. Pisząc do kolegi, Darwin wspominał o liście, którą później odnaleziono w papierach Steenstrupa w muzealnym archiwum. Co istotne, większość kolekcji (55 gatunków) udało się zgrupować. W przyszłym miesiącu kopenhaskie muzeum otwiera największą wystawę w swojej historii. Zostanie na niej pokazany nowy duński dinozaur Misty. Nie zabraknie także Darwinowskiego prezentu.
  22. Amerykańska Akademia Pediatrii uważa, że dzieci i młodzież w wieku 10-18 lat powinny zaczynać lekcje w szkołach nie wcześniej niż o godzinie 8.30. Obecnie aż 85% rozpoczyna je wcześniej. Celem późniejszego rozpoczynania zajęć jest poradzenie sobie z coraz powszechniejszym problemem niedoborów snu. W okresie dojrzewania dochodzi do przestrojenia zegara biologicznego i konieczność wczesnego wstawania powoduje wiele problemów. To właśnie wtedy młodzi ludzie zaczynają później kłaść się spać i wstają średnio o 2 godziny później niż we wczesnym dzieciństwie. Badania wykazały, że młodzi ludzie, zmuszeni do wczesnego wstawania na zajęcia szkolne, przyczyniają się do większej liczby wypadków drogowych, częściej spóźniają się na zajęcia, mają gorsze oceny i narażeni są na większe ryzyko depresji czy otyłości. Już w 2006 roku badania przeprowadzone przez US National Sleep Foundation wykazały, że 59% gimnazjalistów i 87% studentów nie przesypia w dni powszednie zalecanych 8,5-9,5 godziny. Korzyści z późniejszego rozpoczynania lekcji są rozliczne, w tym dłuższy sen, mniejsza senność za dnia, poprawienie wyników w nauce, lepsze zdrowie, zachowanie i większe bezpieczeństwo - mówi Judith Owens dyrektor wydziału medycyny snu w Children's National Health System. Owens przytacza tutaj badania przeprowadzone przez Kylę Wahlstrom z University of Minnesota, która na podstawie trzyletnich studiów 9000 uczniów z trzech stanów stwierdziła, że późniejsze rozpoczynanie zajęć w szkołach spowodowało, iż mieli oni lepsze oceny, lepiej zdawali egzaminy, a liczba spowodowanych przez nich wypadków samochodowych spadła o 65-70 procent. To olbrzymi krok naprzód - stwierdził Russel Foster z University of Oxford. Brał on udział w brytyjskich badaniach, które wykazały, iż zmiana rozpoczęcia zajęć szkolnych z godziny 8.00 na 10.00 miała olbrzymi wpływ na wyniki w nauce. Wszystko jest lepsze niż 8 rano i przesunięcie lekcji na 8.30 uczni różnicę. Ale rozpoczynanie ich o 10 jest jeszcze lepsze - stwierdza Foster. « powrót do artykułu
  23. Firma Arianespace poinformowała, że dwa satelity systemu Galileo, wystrzelone w piątek z Gujany Francuskiej, trafiły na niewłaściwe orbity. Galileo to europejski odpowiednik systemu GPS. Europejska Agencja Kosmiczna oraz Komisja Europejska powołają komisję śledczą, której zadaniem będzie zbadanie, dlaczego satelity nie zostały umieszczone na właściwych orbitach. Arianespace nie zdradziła, czy orbity uda się skorygować. Dowiemy się tego prawdopodobnie dopiero po wstępnej analizie sytuacji. Sam start i wyniesienie satelitów przebiegły bez problemu. Urządzenie oddzieliły się od rakiety nośnej we właściwym momencie i zaczęły nadawać sygnał. Dopiero wówczas okazało się, że ich orbity nie są takie, jak zaplanowano. Jeszcze w piątek Komisja Europejska określiła wystrzelenie obu satelitów jako „krok milowy” na drodze do uruchomienia systemu Galileo. Na orbitach znajdowały się bowiem cztery prawidłowo działające satelity. Wystrzelenie dwóch kolejnych znacząco przybliżało zaplanowany na przyszły rok moment uruchomienia systemu. W bieżącym roku planowana jest jeszcze jedno wysyłanie satelitów Galileo poza Ziemię. Na przyszły rok zaplanowano kolejne starty. Obecnie nie wiadomo, czy problem z dwoma ostatnimi satelitami jest na tyle poważny, by wpłynąć na budowę systemu.
  24. Amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) ostrzega, że wiele firm zostało zarażonych złośliwym kodem o nazwie Backoff. Po raz pierwszy pojawił się on w październiku ubiegłego roku i zaczął zarażać terminale płatnicze. Backoff jest w stanie ukraść dane dotyczące kart płatniczych oraz kodów PIN. W ciągu ostatniego roku Secret Service reagowała na ataki na sieci wielu firm w USA, które zostały zarażone przez oprogramowanie Backoff. Siedmiu dostawców systemów opłat elektronicznych potwierdziło, że ich liczni klienci zostali zarażeni - czytamy w komunikacie DHS. To prawdopodobnie Backoff jest odpowiedzialny za niedawne wycieki danych z sieci Target, SuperValu czy UPS. DHS ostrzegał przed Backoffem już w lipcu, gdy okazało się, że większość oprogramowania antywirusowego nie jest w stanie wykryć tego złośliwego kodu. Obecnie twórcy takiego oprogramowania udoskonalili je i teraz Backoff jest zwykle wykrywany. Secret Service pomaga firmom, które padły ofiarami ataku, a DHS apeluje, by przypadki infekcji zgłaszać właśnie do lokalnych biur tej służby. « powrót do artykułu
  25. W październiku zadebiutuje rodzimy chiński system operacyjny. Będzie to już kolejna próba uniezależnienia się Państwa Środka od OS-ów z zagranicy. Początkowo nowy system, którego nazwy agencja Xinhua nie zdradziła, będzie przeznaczony dla pecetów. Z czasem ma pojawić się również edycja na smartfony. Na czele zespołu pracującego nad chińskim systemem stoi Ni Guangnan z Chińskiej Akademii Inżynierii. Jak doniosły chińskie media, stwierdził on, że koniec wsparcia Windows XP oraz zakazanie przez chińskie władze wykorzystywania Windows 8 w administracji, stwarzają okazję do wypromowania własnego systemu. Chiny od lat walczą z zagranicznymi firmami IT, stwarzają problemy Microsoftowi, Google'owi, czasem Apple'owi. Spory te weszły w nową fazę w ubiegłym miesiącu, kiedy to dokonano nalotów na chińskie biura Microsoftu. Władze przejęły tam komputery i dokumenty oraz oficjalnie rozpoczęły śledztwo w sprawie współpracy Windows z MS Office, kompatybilności pomiędzy systemem a pakietem biurowym oraz w innych, nieujawnionych, sprawach. Ni twierdzi, że nowy system może wyprzeć Windows z pecetów w ciągu 1-2 lat, a później w ciągu 3-5 lat może zdominować rodzimy rynek urządzeń mobilnych. Zachęcił jednocześnie prywatne firmy do finansowania rozwoju nowego systemu operacyjnego. Kluczem do sukcesu jest stworzenie środowiska, które pozwoli nam konkurować z Google'em, Apple'em i Microsoftem - powiedział. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...