Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37603
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Od stycznia wyposażeni w telefony komórkowe, tablety i iPady urzędnicy mają zacząć monitorować wykorzystanie toalet przez mieszkańców wiejskich Indii. Dane będą ładowane w czasie rzeczywistym na stronę internetową. Wg raportu Banku Światowego, niedobór toalet kosztuje Indie ponad 50 mld dolarów rocznie (chodzi głównie o przedwczesne zgony i choroby związane ze złą higieną). Jak donosiła w 2012 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), na dworze wypróżniało się ok. 625 mln Hindusów, w porównaniu do 14 mln Chińczyków. Premier Indii Narendra Damodardas Modi, który sprawuje swoją funkcję od 26 maja 2014 r., obiecuje rozwiązać problem w ciągu kolejnych 5 lat. W tym celu rząd podwoił wydatki na program budowy toalet i zwrócił się z prośbą o wsparcie finansowe do największych firm w kraju. Jak podkreślają przedstawiciele rządu, dotąd monitorowano tylko budowę toalet, ale już nie ich rzeczywiste wykorzystanie. « powrót do artykułu
  2. Opportunity, weteran eksploracji Marsa, pracuje ponad 40-krotnie dłużej, niż planowano. Teraz, po niemal 11 latach pobytu łazika na Czerwonej Planecie, NASA donosi, że urządzenie ma coraz większe problemy z pamięcią. Eksperci zauważyli, że zaczyna szwankować siódmy, ostatni, układ pamięci flash. Pamięć flash ma ograniczoną żywotność. Po pewnej liczbie cykli zapisu/odczytu niektóre komórki się zużywają. Podejrzewamy, że po 11 latach pracy, jesteśmy świadkami zużycia części komórek - mówi John Callas, odpowiedzialny za misję Mars Exploration Rover [w jej ramach na Marsa wysłano łaziki Spirit i Opportunity – red.]. Kłopoty z układem flash oznaczają, że Opportunity częściej wykorzystuje układ RAM. To oznacza, że w razie wyłączenia łazika dane, które nie trafiły na Ziemię, są tracone. Z tym jednak uczeni potrafią sobie poradzić, dzięki szczegółowemu planowaniu pracy Opportunity. Znacznie poważniejszym problemem jest fakt, że gdy występują problemy z układem flash komputer łazika restartuje się. Przerywa wówczas planowane prace i czeka na instrukcje z Ziemi. Problem jest szczególnie poważny, gdy do restartu dojdzie w czasie weekendu lub podczas dłuższych przerw w pracy. Gdy zespół nadzorujący Opportunity wraca do pracy okazuje się, że wykonanie założonych planów opóźni się o wiele dni. Eksperci z NASA wpadli jednak na pomysł, w jaki sposób zaradzić problemom. Planują tak zmodyfikować oprogramowanie łazika, by korzystał on tylko z sześciu pierwszych układów pamięci. Na szczęście zawiódł ostatni z układów. Mamy szczęście, że nie zepsuł się któryś z układów położonych w środku. Jego obejście byłoby znacznie bardziej skomplikowane - mówi Callas. Nikt nie wie, jak długo Opportunity będzie pracował. Łazik nie jest w pełni sprawny i w każdej chwili może dojść do ostatecznej awarii. Jednak pracuje już wielokrotnie dłużej niż planowano i na stałe zapisał się w historii eksploracji Czerwonej Planety. « powrót do artykułu
  3. Naukowcy z laboratorium Melanie Blokesch z Politechniki Federalnej w Lozannie zaobserwowali, że w ramach współzawodnictwa przecinkowce cholery (Vibrio cholerae) przechwytują geny sąsiadujących z nimi bakterii i wbudowują je w swoje DNA. Nakłuwają sąsiednie komórki za pomocą białkowego ostrza. Wyposażony w mechanizm sprężynowy "harpun" raz po raz wystrzeliwuje w kierunku ofiar. Zwykle V. cholerae występują w środowisku wodnym i wiążą się z chityną ścian komórkowych stawonogów, np. skorupiaków. W ramach najnowszego studium Szwajcarzy zauważyli, że chityna wydaje się aktywować u przecinkowców system sekrecji typu 6. (T6SS). To dzięki niemu bakterie tworzą białkowe ostrze, którym przebijają otaczające komórki, nawet jeśli należą one do tego samego gatunku co one. Ostrze uśmierca bakterie, wydzielając białka przeprowadzające lizę błony komórkowej. Później przecinkowce wchłaniają uwolniony materiał genetyczny. Blokesch postanowiła sprawdzić, jak V. cholerae wykorzystują to zachowanie w ramach walki o przeżycie na wolności. Pracownicy jej laboratorium testowali szczepy przecinkowców cholery z całego świata (większość miała związek z 7. pandemią cholery, która rozpoczęła się w Indonezji w latach 60., rozprzestrzeniając się szybko po Azji, Europie i Ameryce Łacińskiej). Naukowcy hodowali bakterie na powierzchniach chitynowych symulujących naturalne habitaty na skorupiakach. Ustalono, że drobne ostrza są nie tylko częścią naturalnego systemu przeżycia V. cholerae, ale i przyczyniają się do transferu genów, które mogą sprawić, że bakteria będzie bardziej oporna na zagrożenia, np. na antybiotyki. By w czasie rzeczywistym zidentyfikować mechanizmy biorące udział w horyzontalnym transferze genów, Szwajcarzy posłużyli się technikami genetycznymi i obrazowymi. Stosując ten tryb nabywania DNA, pojedyncza komórka V. cholerae może wchłonąć fragmenty zawierające ponad 40 genów innej bakterii. To olbrzymia ilość nowych danych genetycznych - podkreśla Blokesch. Autorzy artykułu z pisma Science podkreślają, że najprawdopodobniej aktywacja ostrza za pośrednictwem chityny sprawia, że spożyte przecinkowce są bardziej niebezpieczne dla pacjentów, ponieważ molekularna broń może niszczyć ochronne bakterie z przewodu pokarmowego. Obecnie naukowcy badają wzajemne oddziaływania między transferem horyzontalnym a produkcją harpuna uruchamianą przez chitynę. W ten sposób można lepiej zrozumieć siły ewolucyjne kształtujące ludzkie patogeny, a niewykluczone, że i transmisję cholery. « powrót do artykułu
  4. Rok 2014 był prawdopodobnie najcieplejszym rokiem od 1880 roku, kiedy to zaczęto regularnie dokonywać pomiarów temperatury w skali globalnej. Trzy główne organizacje zajmujące się badaniem zmian klimatycznych – amerykańska NOAA, brytyjskie Met Office oraz Światowe Towarzystwo Meteorologiczne – nie opracowały jeszcze danych za grudzień, ale pomiary z wcześniejszych 11 miesięcy ubiegłego roku wskazują, że był on rekordowo ciepły. NOAA poinformowała, że jeśli grudniowe temperatury były o 0,42 stopnia Celsjusza wyższe niż średnia z XX wieku, to ubiegły rok zapisze się jako najcieplejszy w historii regularnych pomiarów. W ubiegłym roku szczególnie wysokie temperatury zanotowano w Australii, na wschodzie Oceanu Spokojnego, na Syberii, w Kalifornii i na północy Europy. W Australii drugi rok z rzędu miały miejsce wielkie fale upałów. Pomiędzy marcem a majem temperatury dochodziły do 49 stopni Celsjusza. Rekordowe upały panowały też pomiędzy wrześniem a listopadem. Wyjątkowo gorąco było też na wschodzie Pacyfiku, aż do wybrzeży USA, pomimo że spodziewany El Niño się nie pojawił. Pomiędzy wrześniem listopadem średnia temperatura powierzchni wody była o 0,63 stopnia Celsjusza wyższa niż średnia dla całego XX wieku, a rybacy informowali o przesunięciu się zasięgu wielu gatunków ryb daleko na północ. Niezwykle ciepło było też na Syberii. W jej środkowej części średnie temperatury wiosną i na początku lata były aż o 5 stopni Celsjusza wyższe niż średnia z lat 1981-2010. Lód na rzece Ob popękał dwa tygodnie wcześniej niż zwykle. Niewykluczone, że pojawiające się na Syberii głębokie dziury w gruncie to wynik podziemnych eksplozji metanu, który uwolnił się z wiecznej zmarzliny. Wysokie temperatury pogłębiły też deficyt wody w Kalifornii, która i tak zmaga się z suszą. Pierwsze 10 miesięcy ubiegłego roku było w tym stanie najcieplejsze od 1895 roku. Na początku 2014 roku gdy nad Amerykę Północną nadciągnęło wyjątkowo chłodne powietrze znad Arktyki, nad Europą pojawiło się powietrze wyjątkowo ciepłe. W Danii, Norwegii i Turcji zanotowano bardzo wysokie wiosenne temperatury. Od co najmniej 100 lat w krajach tych wiosna nie była tak ciepła. Ponadto okres od stycznia do października był w centralnej Anglii najcieplejszy od 1659 roku, a w Holandii od 1706 roku. « powrót do artykułu
  5. Limnonectes larvaepartus, niedawno odkryty przedstawiciel żab posiadających kły, zwraca uwagę swoim wyjątkowym w świecie żab sposobem rozmnażania się. Niewielki płaz, zamieszkujący indonezyjską wyspę Sulawesi, jest jedynym spośród 6455 gatunków żab, który rodzi kijanki. U zdecydowanej większości żab dochodzi do zapłodnienia zewnętrznego. Samiec spryskuje spermą jaja założone przez samice, z jaj wykluwają się kijanki, które dojrzewają i zmieniają się w żaby. U kilkunastu gatunków mamy do czynienia z zapłodnieniem wewnętrznym – kijanki rozwijają się w zapłodnionych jajach w ciele samicy, a samica rodzi małe żabki. Jednak w przypadku Limnonectes larvaepartus jest zupełnie inaczej. To jedyny znany gatunek żab, w którym samica rodzi kijanki. Nie wiadomo, dlaczego ten sposób rozmnażania się nie pojawia się częściej - mówi herpetolog Jimmy McGuire z Uniwersytetu Kalifornijskiego, który specjalizuje się w badaniu strategii reprodukcyjnych żab. To właśnie on zauważył niezwykły, jak na żaby, sposób rozrodu Limnonectes larvaepartus. To niewielkie, mierzące do 4 cm i ważące około 5 gramów zwierzę, ma najczęściej szare lub brązowe ubarwienie, żyje w lesie deszczowym w niewielkich strumieniach i zbiornikach wodnych. Jego głównymi wrogami są większe żaby, węże oraz ptaki. « powrót do artykułu
  6. Spełnienia marzeń, dużo szczęścia, pomyślnych projektów naukowych, zawodowych i osobistych życzą Kopalniowicze « powrót do artykułu
  7. Od 1 listopada ruszyły zapisy do VIII edycji Ogólnopolskiego Konkursu Nauk Przyrodniczych Świetlik. Organizatorem projektu już po raz trzeci jest Fundacja Akademia Młodych Odkrywców. Finałowy test konkursowy odbędzie się 17 marca 2015 r. w siedzibie każdej zgłoszonej szkoły. Co wyróżnia konkurs Świetlik? Eksperymenty, które można wykonać w domu lub w szkole, są świetnym sposobem nie tylko na samodzielne poznanie praw fizyki. Pozwalają także na twórcze spędzenie czasu z rodziną, poszerzają horyzonty myślowe i wzbogacają słownictwo. Na podstawie tych doświadczeń i ich wyników tworzona jest pewna część zadań konkursowych (w zależności od wieku dzieci jest to 10-30% wszystkich pytań). W ramach przygotowań do Konkursu, uczniowie mogą także sięgnąć do testów konkursowych z lat poprzednich (pełne zestawy, wraz z kluczami odpowiedzi, opublikowane są na stronie www.swietlik.edu.pl; większość zestawów zamieszczana jest w dwóch formatach: PDF i on-line). Testy, dostosowane do wieku dzieci, uczą myślenia naukowego i analitycznego. Poprzez szeroki wachlarz poruszanych wątków, od geografii, poprzez fizykę, aż do medycyny, zachęcają do poznawania różnych źródeł wiedzy, a przede wszystkim poszerzenia wiadomości zdobywanych w szkole. Pytania i doświadczenia układa zespół naukowców, którzy każdą chwilę poświęcają na badanie świata i poszukiwanie nowych form nauczania. Ich wiedza owocuje stworzeniem testów, doświadczeń i warsztatów, które budzą w dzieciach ciekawość świata i potrzebę zadawania ważnych pytań. Każde dziecko otrzymuje dyplom uczestnictwa, a około 15% wszystkich uczestników nagrodę główną, nagrodę lub wyróżnienie w postaci nagrody rzeczowej. Ponadto dla 5 szkół, które osiągną najwyższy procentowy udział uczniów, zorganizowane zostaną warsztaty przyrodnicze na terenie tych placówek. Warsztaty będą przeprowadzane przez pracowników i doktorantów Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Warunkiem uczestnictwa w Konkursie jest rejestracja, której dokonuje nauczyciel koordynujący Konkurs w danej szkole. Każde z dzieci uiszcza 8 zł opłaty konkursowej i dostarcza podpisane przez rodzica lub opiekuna oświadczenie o zgodzie na przetwarzanie danych osobowych ucznia. Najważniejsze informacje: Zapisy: www.swietlik.edu.pl Biuro Konkursu: konkurs@swietlik.edu.pl Telefon: 730 100 301 Pod adresem warsztaty@swietlik.edu.pl można zapisać się organizowane przez Fundację warsztaty. Więcej informacji na ten temat znajduje się na stronie internetowej. Najważniejsze terminy: Zapisy do Konkursu: od 1 listopada 2014 r. do 31 stycznia 2015 r. Ogłoszenie doświadczeń konkursowych: 27 stycznia 2015 r. Wysyłka testów: 9 marca 2015 r. TEST KONKURSOWY: 17 marca 2015 r. Ogłoszenie wyników: 11 maja 2015 r. Reklamacje i potwierdzenie danych uczestników do druku dyplomów: 11-20 maja 2015 r. Druk dyplomów: 20-29 maja 2015 r. Wysyłka nagród: od 3 czerwca 2015 r. W każdej edycji Konkursu odnotowano poszerzenie kręgu odbiorców i uczestników. W siedmiu poprzednich edycjach zanotowano łącznie prawie 120 tysięcy uczestników, z czego w edycji VII – prawie 29 tysięcy z 782 szkół podstawowych w całej Polsce. Serdecznie zapraszamy wszystkich uczniów szkół podstawowych do wzięcia udziału w Konkursie! « powrót do artykułu
  8. Clifford VanBuskirk, rybak z hrabstwa Shelburne w Nowej Szkocji, złapał ostatnio homara z podwojonymi szczypcami po jednej stronie ciała. Wielu ludziom jego wygląd przywodzi na myśl obcych... Wzbudzające kosmiczne skojarzenia zwierzę zamieszkiwało okolice Shag Harbour. Zwielokrotnienie części ciała nie należy u członowców do rzadkości. Każdy segment ma własne geny regulatorowe i gdy wysyłają one wadliwe sygnały, rozwijają się takie właśnie nieprawidłowości. « powrót do artykułu
  9. Pod i w okolicy twierdzy w Nevşehir w Turcji odkryto prawdopodobnie największe podziemne miasto świata. Wg burmistrza Hasana Ünvera, zajmuje ono powierzchnię 45 hektarów, a pierwsze galerie odkryto w 2013 r. W ramach rządowego projektu budownictwa socjalnego TOKİ zburzono tam ok. 1500 budynków. Podziemne miasto ukazało się oczom robotników po rozpoczęciu usuwania ziemi. Mehmet Ergün Turan z TOKİ wyjaśnia, że prace wstrzymano, a obszar oficjalnie uznano za objęte ochroną stanowisko archeologiczne. W niektórych kwaterach mieszkalnych znaleziono coś, co wyglądało na ludzkie szczątki. Zostały one wysłane do badania na kilku tureckich uczelniach. [...] Miasto jest zlokalizowane wokół fortecy z Nevşehir. Poza pasażami ewaluacyjnymi odkryto tam również świątynie. Na razie nie ma zgody co do wieku znaleziska. Jedni wspominają o czasach rzymskich, inni nawet o 3. tysiącleciu p.n.e. Turan ujawnia, że projekt urbanistyczny jest przenoszony na obrzeża Nevşehir i choć dotąd wydano na niego 90 mln tureckich lir (ponad 38 mln USD), nikt nie postrzega tego w kategoriach straty, bo podziemne miasto może być największym tego typu obiektem na świecie. « powrót do artykułu
  10. Czterech członków Kongresu USA wystosowało do Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) list z wnioskiem o przeprowadzenie śledztwa w sprawie eksperymentów na makakach, jakie są dokonywanie w laboratorium NIH z Poolesville w stanie Maryland. Pojawienie się listu to wynik kampanii prowadzonej przez PETA (People for the Ethical Treatment of Animals). PETA twierdzi, że w ramach prowadzonych od ponad 30 lat badań makaki zaraz po urodzeniu są odbierane matkom i poddaje się je stresogennym oraz bolesnym procedurom, mającym zbadać ich poziom depresji oraz niepokoju. W ramach swojej kampanii, prowadzonej pomiędzy końcem września a końcem października, PETA wywiesiła w miejscach publicznych wiele plakatów i wykupiła miejsca reklamowe w gazetach. Z kampanii można było się dowiedzieć, że NIH wydaje miliony dolarów z podatków na „oddzielenie dzieci od matek i straszenie młodych makaków głośnymi dźwiękami, fałszywymi wężami oraz uzależnianie ich od alkoholu”. W wyniku kampanii NIH i członkowie Kongresu odebrali ponad 150 000 telefonów od oburzonych podatników. NIH przyznał, że tego typu badania są prowadzone. Justin Goodman, piastujący w PETA stanowisko dyrektora ds. badań laboratoryjnych, wyraził zadowolenie z reakcji członków Kongresu. Goodman mówi, że badania na małpach „nigdy nie przyczyniły się do poprawy ludzkiego zdrowia, a znacznie lepsze wyniki dają nowoczesne metody badawcze bez użycia zwierząt, które pozwalają na zidentyfikowanie przyczyn chorób umysłowych u ludzi i opracowanie metod leczenia”. « powrót do artykułu
  11. Ciekawscy naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu postanowili przeanalizować kilkaset odcinków "Star Treka", by zorientować się, jak będą wyglądać problemy z sercem w XXIII i XXIV w. Wbrew pozorom projekt może być czymś więcej niż zwykłą akademicką zabawą, bo wiele technologii zaprezentowanych w serialu - np. łączność bezprzewodowa, telefon komórkowy czy przenośne komputery - doczekało się swojej realizacji. W takim ujęciu pomysł scenarzystów mógłby uchodzić za dość wiarygodną wizję medycyny ratunkowej odległej przyszłości. Analiza wykazała, że nawet wtedy zatrzymanie krążenia będzie zbierać krwawe żniwo, ale z powodów innych niż obecnie, zaobserwowano bowiem przesunięcie od przyczyn ogólnomedycznych do traumatologicznych. Leczenie nagłego zatrzymania krążenia jest intensywnie badanym zagadnieniem, lecz niestety, wskaźnik przeżywalności od wielu lat ustabilizował się na bardzo niskim poziomie. Celem studium było przyjrzenie się epidemiologii i leczeniu w fikcyjnym świecie z XXIV w. [...], tak by znaleźć jakieś inspiracje dla teraźniejszości - opowiada David Hörburger. Naukowcy od początku uczestniczyli w produkcji "Star Treka". Zagorzałym fanem serialu jest np. Stephen Hawking, który swego czasu napisał, że film poszerza granice ludzkiej wyobraźni. Warto przypomnieć, że już w 1966 r. widzowie obejrzeli scenę, w której załoga odebrała wiadomość z czegoś, co dopiero w 1979 r. ujrzało światło dzienne jako telefaks. Autorzy publikacji z pisma Resuscitation przeanalizowali 256 odcinków 3 serii: "Star Trek: Następne pokolenie", "Star Trek: Stacja kosmiczna" i "Star Trek: Voyager". W sumie doliczyli się 96 przypadków nagłego zatrzymania krążenia (śmiertelność wynosiła ok. 90%). W 17 przypadkach rozpoczęto resuscytację i u 12 pacjentów wróciło spontaniczne krążenie. Korzystny stan neurologiczny i długoterminowe przeżycie udokumentowano u 9 osób. Najczęstszą przyczyną nagłego zatrzymania krążenia okazał się uraz (40%), także wywołany bronią energetyczną. Ponieważ dziś większość zatrzymań krążenia jest skutkiem arytmii i zawału, Austriacy doszli do wniosku, że ludzie w XXIV w. będą prowadzić o wiele zdrowszy tryb życia. W XXIV w. nagłe zatrzymanie krążenia pozostanie krytycznym zdarzeniem, jednak szybki dostęp do opieki medycznej i nowe narzędzia prognostyczne pomogą w leczeniu takich przypadków. Naukowcy zauważyli, że w "Star Treku" miejsce, w którym u kogoś doszło do zatrzymania krążenia, nie ma wpływu na przeżywalność. Jak można się domyślić, współcześnie kwestia ta ma decydujące znaczenie: pacjent, u którego krążenie zatrzymało się w szpitalu, ma większe szanse niż ktoś, u kogo stan ten wystąpił na ulicy czy w domu. Austriacy wyjaśniają zaobserwowany fenomen technologią teleportacji. Ważne wydaje się też zastosowanie trikodera - nowoczesnego skanera. « powrót do artykułu
  12. Przytulanie pomaga chronić przed stresem oraz infekcjami. Naukowcy z zespołu Sheldona Cohena z Carnegie Melon University odkryli, że większe wsparcie społeczne i częstsze przytulanie chronią przed związaną ze stresem zwiększoną podatnością na zakażenie i skutkują lżejszymi objawami chorobowymi. Wiemy, że ludzie doświadczający konfliktu z innymi mają mniejszą zdolność zwalczania wirusów przeziębienia. [skądinąd] wiemy też, że osoby wspominające o wsparciu społecznym są częściowo chronione przed wpływem stresu na stan psychiczny [...]. Sprawdzaliśmy [więc], czy postrzeganie wsparcia społecznego jest równie skuteczne w zabezpieczaniu przed będącą wynikiem stresu zwiększoną podatnością na zakażenia i czy przytulanie może częściowo odpowiadać za [to] poczucie wsparcia. U 404 zdrowych dorosłych postrzeganie wsparcia oceniano za pomocą kwestionariusza, a częstość występowania konfliktów interpersonalnych i przytulania określano w ramach wywiadów telefonicznych, przeprowadzanych w ciągu 14 kolejnych wieczorów. Później ochotników celowo wystawiono na oddziaływanie wirusów przeziębienia i poddawano kwarantannie, podczas której odnotowywano wystąpienie choroby i natężenie objawów. Okazało się, że postrzegane wsparcie zmniejszało ryzyko zakażenia pod wpływem stresu. Uściski odpowiadały za 1/3 ochronnego wpływu społecznego wsparcia. U zarażonych badanych większe postrzegane wsparcie i częstsze przytulanie skutkowały lżejszymi symptomami, bez względu na to, czy doświadczali oni konfliktów, czy nie. To sugeruje, że przytulanie przez zaufaną osobę jest dobrą metodą okazywania wsparcia, a zwiększanie częstości przytulania może być skutecznym sposobem ograniczenia zgubnego wpływu stresu. Ochronny wpływ uścisku da się przypisać samemu kontaktowi fizycznemu lub interpretowaniu przytulania jako behawioralnego wskaźnika wsparcia oraz intymności. « powrót do artykułu
  13. Członek niemieckiego Computer Chaos Club, Jan Krissler, twierdzi, że odtworzył odcisk kciuka niemieckiej minister obrony Ursuli von der Leyen na podstawie zdjęcia z publicznej konferencji. Do odtworzenia odcisku palca pani minister wystarczyła jedna fotografia w wysokiej rozdzielczości oraz inne zdjęcia wykonane pod różnymi kątami. Praca Krisslera to kolejny dowód na to, że zabezpieczenia biometryczne za pomocą odcisków palców nie są bezpieczne. Zbyt łatwo bowiem można oszukać bazujący na nich system. Bezpieczeństwa nie zapewniają też systemy korzystające z rozpoznawania twarzy. „Specjaliści zaczynają pracować nad systemami biometrycznymi wykorzystującymi to, co się zmienia, porusza. Na przykład rozkład naczyń krwionośnych w palcach czy analizę ruchów ciała” - mówi profesor Alan Woodward z Surrey University. « powrót do artykułu
  14. Coraz popularniejsza turystyka antarktyczna i ocieplenie klimatu zwiększają zagrożenie pingwinów chorobami zakaźnymi. Naukowcy sądzą, że przez długie odizolowanie gatunki antarktyczne mają słabszy układ odpornościowy. W sezonie 2013-14 Antarktykę odwiedziło aż 37 tys. osób, w porównaniu do ok. 8 tys. dwadzieścia lat temu. Poza tym w szczytowych miesiącach przebywa tam nawet 4400 naukowców. Rozwój przemysłu turystycznego i obecność badaczy nie pozostają bez wpływu. Pingwiny są bardzo podatne na choroby zakaźne - podkreśla Wray Grimaldi University of Otago. Artykuł z Polar Biology bazuje na danych dotyczących chorób pingwinów żyjących w niewoli. Naukowcy cofnęli się aż do 1947 r. i trafili m.in. na doniesienia o zakażeniach Salmonellą, pałeczkami okrężnicy (E. coli), a także wirusami zachodniego Nilu i z rodzaju Avipoxvirus. Akademicy znaleźli również dowody na masowe wymierania pingwinów od 1969 r. Odpowiadały za nie różne czynniki: w 2006 r. Avipoxvirus zabił np. ponad 400 pingwinów białobrewych, a w kolejnym wybuchu ptasiej ospy 2 lata później wskaźnik śmiertelności wynosił aż 60%. Wg Grimaldi, czynniki zakaźne mogły przybyć do Antarktyki razem z migrującymi ptakami, np. wydrzykami. Niewykluczone, że niektóre patogeny zostały zawleczone przez ludzi. W miarę ocieplania się klimatu Antarktykę będzie odwiedzać więcej ptaków, a zasięg chorób wywoływanych przez inne zwierzęta przesunie się dalej na południe. Nowozelandka uważa, że globalne ocieplenie niesie za sobą ryzyko pojawienia nowych pingwinich chorób i podkreśla, że należy prowadzić monitoring rejonu antarktycznego. Inni uważają, że jego uzupełnieniem powinno być wdrożenie przez sygnatariuszy Traktatu antarktycznego różnych środków zaradczych. Norman Ratcliffe z British Antarctic Survey nie do końca zgadza się z przestrogami Grimaldi. Badacz przypomina, że nie ma zbyt wielu dowodów na to, by populacje dzikich pingwinów były szczególnie dręczone chorobami. Wg niego, operatorzy wycieczek dbają też o bezpieczeństwo fauny: przed zejściem na ląd turyści obowiązkowo odkażają obuwie, nie wolno im też zabierać produktów zwierzęcych. « powrót do artykułu
  15. US Fish and Wildlife Service zastanawia się nad objęcie monarchów ochroną gatunkową na podstawie ustawy o gatunkach zagrożonych. Monarchy to niezwykłe motyle wędrujące tysiące kilometrów pomiędzy USA a Meksykiem. W ciągu ostatnich 20 lat populacja monarchów zmniejszyła się aż o 90%. Jeszcze w 1996 roku z Meksyku do USA przyleciało około miliarda monarchów. W roku ubiegłym było już tylko 35 milionów motyli. Zdaniem ekologów, jest to wynik zanikania trojeści, rośliny na której monarchy składają jaja i gdzie żerują larwy. Z kolei trojeść zanika wskutek stosowania genetycznie modyfikowanych upraw (GMO). Uprawy takie są spryskiwane środkami chemicznymi zabijającymi wszelkie inne rośliny, poza roślinami GMO. Kolejnymi przyczynami zanikania monarchów są wykorzystywanie pestycydów oraz wycinanie lasów w centralnym Meksyku i u wybrzeży Kalifornii. W związku z pogarszającą się sytuacją monarchów organizacja ekologiczna Xerces Society wystąpiła o objęcie motyli ochroną. Wstępne rozpatrywanie wniosku może potrwać około roku. « powrót do artykułu
  16. Estradiol zwiększa poziom i aktywność enzymu napędzającego anafilaksję. Odkrycia naukowców z Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) pomagają wyjaśnić, czemu u kobiet często występują poważniejsze reakcje alergiczne niż u mężczyzn. Uwypuklają też konieczność uwzględniania płci podczas projektowania eksperymentów na zwierzętach. W ramach obecnego studium naukowcy z NIAID zauważyli, że samice myszy doświadczały poważniejszych i dłużej trwających wstrząsów anafilaktycznych niż samce. Okazało się, że estradiol wpływał nie na komórki odpornościowe, lecz na naczynia krwionośne, zwiększając stężenie i aktywność śródbłonkowej syntazy tlenku azotu (ang. endothelial nitric oxide synthase, eNOS), enzymu wywołującego niektóre z objawów anafilaksji. Kiedy Amerykanie zablokowali aktywność eNOS, różnice międzypłciowe zanikły. Blokery estrogenu ograniczały zaś nasilenie reakcji alergicznej do poziomu widywanego u samców. W ramach przyszłych badań trzeba będzie m.in. ustalić, czy u ludzi zachodzą podobne zjawiska. « powrót do artykułu
  17. Microsoft prawdopodobnie tworzy nową przeglądarkę na potrzeby systemu Windows 10. Nie oznacza to jednak, że już wkrótce firma zrezygnuje z Internet Explorera. Już od pewnego czasu krążą pogłoski, jakoby koncern z Redmond miał zamiar zaprezentować przeglądarkę, która będzie bardziej przypominała Chrome'a i Firefoksa oraz współpracowała z różnymi wtyczkami. Mary Jo Foley, znana dziennikarka specjalizująca się w sprawach dotyczących Microsoftu, informuje, że z danych przekazanych przez jej źródła wynika, iż koncern pracuje nad projektem „Spartan”, który nie jest Internet Explorerem 12. „Spartan” ma wykorzystywać już używane przez Microsoft silniki Chakra (silnik JavaScript) oraz Trident. Podobno istnieją dwie wersje Tridenta, co może sugerować, że trwają prace nad dwoma przeglądarkami opartymi o ten sam silnik. „Spartan” ma jednak nie być innym Explorerem, a nową, lekką przeglądarką. Mary Jo Foley informuje, że do wersji desktopowej Windows 10 trafią zarówno IE 11 jak i „Spartan”. Dotychczasowa przeglądarka zostanie zachowana, by zapewnić kompatybilność. Do wersji mobilnej Windows 10 ma natomiast trafić „Spartan”, nie wiadomo, czy znajdzie się w niej IE11. Nie wiadomo, kiedy „Spartan” zostanie zaprezentowany, ani jak będzie brzmiała nazwa nowej przeglądarki. Premiera Windows 10 Technical Preview została zaplanowana na 21 stycznia, jednak źródła, na które powołuje się Foley, nie są pewne, czy do tego czasu „Spartan” będzie gotowy. Nie wiadomo też, czy „Spartan” będzie współpracował z innymi niż Windows systemami operacyjnymi. Kilka miesięcy temu Microsoft informował, że nie ma zamiaru udostępniać IE dla innych OS-ów. Jednak „Spartan” to nie IE. Niewykluczone zatem, że przeglądarka będzie współpracowała z Androidem czy iOS-em. « powrót do artykułu
  18. Chińska wschodząca gwiazda, firma Xiaomi, zebrała 1,1 miliarda USD w ramach dofinansowania przez venture capital. Lei Jun, współzałożyciel i dyrektor wykonawczy firmy, poinformował, że inwestorzy wyceniają Xiaomi na 45 miliardów dolarów, co czyni ją najbardziej wartościową chińską firmą na rynku IT. Nic dziwnego. Do Xiaomi należy już 5,3% rynku sprzedaży telefonów komórkowych. Więcej sprzedają jedynie Samsung i Apple. Pod względem wielkości sprzedaży Xiaomi wyprzedziła niedawno rodzimych konkurentów Lenovo, ZTE oraz koreańskiego Samsunga. Najważniejszy jest jednak fakt, że Xiaomi to największy sprzedawca na największym rynku świata – w Chinach. Opiewająca na 45 milionów USD wycena Xiaomi oznacza, że licząca sobie kilka lat firma jest warta więcej od Nokii (30,5 miliarda USD) czy Sony (24 miliardy), nie mówiąc już o chińskim Lenovo (18,1 mld) czy ZTE (9,6 miliarda). « powrót do artykułu
  19. Błony lotne jaszczurek z rodzaju Draco, tzw. latających smoków, przypominają barwą spadające w okolicy liście. Dzięki temu agamowate mogą szybować, nie zwracając na siebie uwagi ptaków. Miejscowi, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać, często twierdzili, że jaszczurki wyglądają jak spadające liście. Spędziliśmy dużo czasu, spacerując po lesie [deszczowym] i próbując je znaleźć, ale raz po raz myliliśmy szybującego gada ze spadającym liściem [...] - opowiada Danielle Klomp z Uniwersytetu Południowej Walii. Ponieważ Australijka zauważyła, że na dnie różnych lasów deszczowych można znaleźć liście przypominające wzory błon lotnych Draco, rozpoczęła systematyczne badania. Autorka artykułu z pisma Biology Letters skupiła się na gatunku Draco cornutus z Borneo, który występuje w co najmniej 2 odmianach. Osobniki z nadbrzeżnych namorzynów mają czerwone błony. W lasach nizinnych żyją zaś jaszczurki z ciemnozielonymi fałdami skórnymi. I w jednym, i w drugim przypadku dominujące gatunki drzew w okolicy zrzucają podobnie ubarwione liście. Klomp zebrała liście i jaszczurki z obu lasów i porównała odbijane przez nie światło. Zauważyła, że kontrast kolorów był najmniejszy, gdy zestawiała ze sobą gady i opadłe liście z ich habitatu, a większy przy liściach zerwanych z drzew i opadłych liściach z innych rejonów. Choć Draco latają naprawdę nieźle, ptaki nadal dysponują lepszą zwrotnością. By uniknąć ich ataków, gady muszą więc zastosować dodatkowe środki bezpieczeństwa. Warto przypomnieć, że inni naukowcy sugerowali, że latające smoki wykorzystują wzory z błon podczas godów. Mimo jednak, że zespół Klomp zgromadził aż 30 godzin nagrań, Draco rzadko używały ich w czasie pokazów. Dla Jima McGuire'a z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley brak dowodu [niewykluczone, że chwilowy] nie jest wcale dowodem nieistnienia zjawiska, bo badając te jaszczurki, Amerykanin często był świadkiem pokazów z błonami lotnymi; niejednokrotnie samiec demonstrował tylko fałdę bliższą samicy. Inne dowody także wydają się wspierać ideę, że błony lotne spełniają funkcję komunikacyjną. U większości gatunków samce mają bowiem bardziej jaskrawo ubarwione fałdy, mimo że obie płci skorzystałyby z upodobniania się do liści. Ponadto kolorystyka błon jest prawie zawsze charakterystyczna dla gatunku; w takiej sytuacji różne gatunki zamieszkujące jeden i ten sam obszar wyglądają inaczej. McGuire sądzi, że jedno wyjaśnienie wcale nie wyklucza drugiego. Można w końcu wyróżniać się w oczach swojego gatunku, jednocześnie ukrywając się przed wzrokiem drapieżników. Nie da się też wykluczyć, że Draco upodobniają się do niejadalnych straszyków czy motyli. Jak widać, Klomp musi jeszcze popracować, by przekonać kolegę po fachu, m.in. porównując inne gatunki/populacje jaszczurek z ubarwieniem lokalnych liści. « powrót do artykułu
  20. Jak dowiadujemy się z Quaternary Science Reviews, na terenie Turcji znaleziono najstarsze z odkrytych tam dotychczas narzędzi. Ich obecność dowodzi, że przedstawiciele Homo przeszli z Azji do Europy już około 1,2 miliona lat temu, czyli wcześniej niż dotychczas sądzono. Wspomniane narzędzie znaleziono w osadach rzeki Gediz w zachodniej Turcji. Naukowcy z Wielkiej Brytanii, Turcji i Holandii ocenili wiek osadów, w których znaleziono narzędzie i stwierdzili, że mają do czynienia z najstarszym znalezionym na terenie Turcji wytworem rąk przedstawicieli gatunku Homo. Odkrycie to jest kluczowym elementem pozwalającym na określenie czasu i drogi rozprzestrzeniania się wczesnych ludzi po Europie. Nasze badania sugerują, że ten fragment jest najstarszym dokładnie datowym artefaktem z Turcji. Przed ponad milionem lat wczesny hominid upuścił narzędzie, które wpadło do rzeki - mówi profesor Danielle Schreve z Royal Holloway. Szczegółowe badania wykazały, że przedstawiciele Homo byli obecni w regionie pomiędzy 1,24 a 1,17 miliona lat temu. Badałam osady rzeczne i moją uwagę przyciągnął różowawy kamień. Gdy do odwróciłam, by lepiej się mu przyjrzeć, natychmiast zauważyłam ślady obróbki ludzką ręką - mówi profesor Schreve. « powrót do artykułu
  21. Osoby z nasiloną tendencją do poczucia winy są wartościowymi członkami zespołu, ponieważ lęk przed zawiedzeniem innych sprawia, że starają się wykonać co najmniej swoją część pracy. Ta sama cecha może jednak sprawiać, że nie będą chciały współpracować z ludźmi uznawanymi przez siebie za bardziej kompetentnych. Z powodu obaw o wpływ swoich działań na dobrostan innych, ludzie podatni na poczucie winy często pracują lepiej od jednostek z mniejszym natężeniem opisywanej cechy, są bardziej skutecznymi liderami i w większym stopniu przyczyniają się do sukcesu swoich zespołów [...] - podkreśla prof. Scott S. Wiltermuth ze Szkoły Biznesu Uniwersytetu Południowej Kalifornii. W serii 5 eksperymentów Wiltermuth i Taya R. Cohen z Carnegie Mellon University zademonstrowali, że wysoce podatne na poczucie winy jednostki unikają wzpółzależnego partnerstwa z osobami bardziej od siebie kompetentnymi, gdyż mogą się przysłużyć współpracownikowi w mniejszym stopniu niż on im, co wywołuje u nich wyrzuty sumienia. To może zaskakiwać, ale nasze wyniki pokazują, że osoby, którym brakuje umiejętności, wybierając partnera, nie zawsze szukają u innych kompetencji. W eksperymentach, gdzie ochotników pytano, jakiego partnera wybraliby do wykonania zadania, dysponując danymi na temat biegłości potencjalnych współpracowników w tej dziedzinie, wysoce podatni na poczucie winy ludzie z mniejszą wiedzą lub umiejętnościami rzadziej wskazywali najbardziej kompetentnego człowieka. Ponadto Amerykanie stwierdzili, że podatni na poczucie winy częściej niż inni optowali za byciem opłacanym wyłącznie za swoje osiągnięcia i za uśrednione wyniki własne i pozostałych z podobnymi umiejętnościami. Podatność na poczucie winy ogranicza występowanie nieetycznych zachowań. Podatni na poczucie winy są skrupulatni. Z mniejszym prawdopodobieństwem żerują na czyjeś biegłości i zrezygnują z dodatkowego dochodu, mając na uwadze fakt, jak ich zachowania wpływałyby na dobrostan innych. « powrót do artykułu
  22. W okresie między grudniem 2008 a marcem 2010 r. ornitolodzy Brian D. Peer i Robert W. Motz przez w sumie ponad 40 dni widywali tego wyglądającego na poddanego obróbce graficznej kardynała szkarłatnego. Ptak z Rock Island w Illinois jest gynandromorfem z dwustronną asymetrią: jedna połowa jego ciała (czerwona) wykazuje cechy płci męskiej, a druga - żeńskiej. Artykuł na ten temat ukazał się w Wilson Journal of Ornithology. Amerykanie ujawniają, że widywali ptaka głównie w pobliżu karmników. Panowie przyglądali się jego kontaktom z innymi osobnikami i reakcjom na nagrane zawołania. Okazało się, że nigdy nie utworzył on pary, nigdy nie słyszano jego wokalizacji, nie dopatrzono się też jednak występowania jakiś niezwykłych zachowań agonistycznych ze strony pozostałych kardynałów. Panowie odnotowali, że inny gynandromorficzny kardynał, widywany przez krótki czas w 1969 r., miał odwrotne ubarwienie: szkarłatne męskie upierzenie występowało po prawej stronie, a bladożółte żeńskie po lewej. Peer i Motz podkreślają, że ich badania należą do najdłuższych obserwacji dzikiego ptaka, u którego rozwinął się gynandromorfizm z dwustronną asymetrią. « powrót do artykułu
  23. Intel zainwestuje 550 milionów dolarów w Izraelu. Pieniądze zostaną przeznaczone przede wszystkim na unowocześnienie Fab 28 w Kiryat-Gat. Jeśli powyższe doniesienia są prawdziwe, będzie to oznaczało, że inwestycje dokonane od 2006 roku przez Intela w Izraelu wyniosą 6 miliardów dolarów. Fabryka w Kiryat Gat będzie jednym z pierwszych zakładów Intela tworzących procesory w technologii 10 nanometrów. Niedawno Intel zdecydował, że w Fab 28 pozostanie przy technologii 22 nm. Fabryka w Izraelu konkuruje o każdy kolejny proces technologiczny z fabryką w Irlandii. Przegraliśmy z nimi walkę o proces 14 nm i wygraliśmy 10 nm - stwierdziło źródło w Izraelu. Izrael ma obecnie większe szanse na przyciąganie podobnych inwestycji niż Irlandia. Rząd Irlandii prowadzi co prawda politykę podatkową przyjazną biznesowi, jednak jest ona krytykowana przez Unię Europejską, zatem bezpieczniej jest lokować inwestycje w Izraelu. « powrót do artykułu
  24. Kiedy ludzie spędzają dużo czasu, pracując na ekranach dotykowych smartfonów, wpływa to na reprezentacje ich palców w mózgu. Byłem naprawdę zaskoczony skalą zmian wywołanych wykorzystaniem smartfonów. Uderzyło mnie również, jak dużą część zmienności międzyosobniczej w zakresie sygnałów mózgowych związanych z opuszkami da się wyjaśnić właśnie logami smartfona - opowiada Arko Ghosh z Politechniki Federalnej w Zurychu. Projekt rozpoczął się, gdy Szwajcarzy zorientowali się, że współczesną obsesję na punkcie smartfonów można zaprząc do badania plastyczności mózgu. Ludzie nie tylko zaczęli nagle wykorzystywać opuszki, zwłaszcza kciuków, w nowy sposób, ale i robią to stale. Dodatkowo telefony przechowują naszą cyfrową historię. Neurolodzy od dawna badali plastyczność mózgu w wyspecjalizowanych grupach, np. u zawodowych muzyków czy u pasjonatów gier wideo, smartfony po raz pierwszy pozwalają jednak stwierdzić, jak codzienne życie kształtuje mózgi zwykłych ludzi. Zespół Ghosha wykonał EEG, by utrwalić reakcję mózgu na bodziec mechaniczny (dotyk), działający na 3 palce (kciuk i palce wskazujący i środkowy) użytkowników smartfonów. Porównywano ją do osób nadal korzystających ze starszych modeli komórek. Okazało się, że aktywność mózgu użytkowników smartfonów wzrastała po dotknięciu wszystkich 3 opuszek. Nasilenie aktywności związanej z opuszkami kciuka i palca wskazującego było wprost proporcjonalne do intensywności korzystania ze smartfona (tę ostatnią oceniano w oparciu o logi z baterii). Czubek kciuka był nawet wrażliwy na codzienne fluktuacje: im mniej czasu minęło od czasu ostatniego intensywnego posługiwania się telefonem, tym większy wzbudzany potencjał korowy. Uzyskane wyniki sugerują, że powtarzalne ruchy na gładkiej powierzchni ekranu dotykowego zmieniają przetwarzanie bodźców czuciowych z dłoni. Aktualizacja mózgowych reprezentacji opuszek wydaje się zachodzić codziennie. Sugerujemy, że przetwarzanie czuciowe we współczesnym mózgu jest stale kształtowane przez osobiste doświadczenia z technologią cyfrową - podsumowuje Ghosh. « powrót do artykułu
  25. Tobias Engel, niemiecki ekspert ds. bezpieczeństwa IT, poinformował podczas konferencji Computer Chaos Club, że protokół SS7, wykorzystywany do komunikacji pomiędzy sieciami telefonii komórkowej, jest bardzo słabo zabezpieczony, przez co łatwo można poznać lokalizację konkretnego telefonu. Wystarczy tylko... znać jego numer. SS7 jest wykorzystywany podczas łączenia się z sieciami różnych operatorów, przekazywania danych, rozliczania kosztów roamingu oraz informacji o rodzaju abonamentu. Protokół ten jest niemal niezabezpieczony. Wszystko, co musi zrobić włamywacz, by poznać lokalizację ofiary, to wysłać odpowiednie komendy SS7 na serwer operatora telefonii komórkowej. Żeby móc wysłać takie komendy konieczne jest posiadanie numeru identyfikacyjnego, podobnego do numeru IP. Takie numery identyfikacyjne można nabyć od niektórych operatorów sieci komórkowych, można też ukraść je podczas włamania do stacji bazowej czy do serwera. Posiadając zaś numer identyfikacyjny można łatwo zdobyć informację, z którą stacją bazową łączy się określony telefon. Dane takie można wykorzystać do śledzenia posiadacza telefonu, szczególnie w miastach, gdzie stacje przekaźnikowe są gęsto rozstawione. Engel informuje, że technika ta jest już wykorzystywana. Używa jej jedna z niemieckich firm transportowych do śledzenie swoich pojazdów. Istnieje też co najmniej jedna firma, która oferuje komercyjną usługę śledzenia telefonów komórkowych. Engel twierdzi też, że używając protokołu SS7 można przeprowadzić też inne rodzaje ataków. Możliwe jest usunięcie informacji o użytkowniku z danego serwera, co skutkuje brakiem połączenia z telefonem komórkowym. Możliwe jest też wysłanie serwerowi polecenia przekierowywania rozmów, co pozwala na ich nagrywanie. W podobny sposób można przechwytywać SMS-y. Co gorsza protokół Diameter, wykorzystywany w sieciach 4G, odziedziczył wiele słabości po SS7. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...