Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. W nekropolii Kom al-Ahmar w Egipcie znaleziono w 2010 r. mumię mężczyzny, u którego na wewnętrznej stronie czaszki w substancji używanej do konserwowania odcisnął się prawdopodobnie zarys rozgałęzień tętnicy oponowej środkowej. To najstarszy przypadek zmumifikowanego odbicia naczyń - przekonuje dr Albert Isidro z Muzeum Egipskiego w Barcelonie. Mamy do czynienia z niesamowitym odkryciem oraz interesującym przypadek [a warto przypomnieć, że poza mężczyzną (W19) na stanowisku odkryto przed 4 laty ponad 50 innych mumii] - podkreślają autorzy raportu z pisma Cortex. Dotąd, wg Hiszpanów, krążyły tylko anegdoty o podobnych sytuacjach. W19 zakonserwowano bitumenem zmieszanym z lnem. Odciski naczyń na czaszce odpowiadały tym z bryłki konserwantów, którą znaleziono wewnątrz czaszki. Możliwe, że utworzyła je wspomniana na początku tętnica oponowa środkowa. Niewykluczone, że w zewnętrznej warstwie bryłki nadal występują same opony. Jak tłumaczy Isidro, jedynym sposobem, by się tego dowiedzieć, jest nawodnienie tkanek i żmudne poszukiwanie śladów komórek. Podczas mumifikacji Egipcjanie usuwali mózg, zazwyczaj przez nos, a następnie oczyszczali czaszkę i wypełniali ją konserwantem. Isidro podkreśla, że to niespodziewane, że po tych zabiegach zachowała się jakaś tkanka mózgu. Naukowcy spekulują, że w momencie wprowadzania bitumenu [do czaszki W19] zdarzyło się coś dziwnego. Sami jednak od razu dodają, że nie mają pojęcia co. Niewykluczone, że chodziło o temperaturę albo kwasowość konserwantu. « powrót do artykułu
  2. Naukowcy z singapurskiego Uniwersytetu Technologicznego Nanyang oraz Niemieckiego Centrum Lotniczego i Kosmicznego, stworzyli nową architekturę silnika dla pojazdów elektrycznych. Dzięki zintegrowaniu w silniku sprężarki powietrza dla klimatyzacji samochodu zaoszczędzono sporo miejsca, dzięki czemu w samochodzie można zainstalować więcej akumulatorów. To z kolei zwiększy zasięg pojazdu o 15-20 procent. Największym problemem, przed jakim stoją samochody elektryczne używane w tropikalnych miastach, jest ich zasięg, gdyż akumulatory są potrzebne zarówno do zasilania silnika jak i klimatyzacji. W krajach takich jak Singapur klimatyzacja może zużywać nawet połowę energii z akumulatorów - mówi profesor Subodh Mhaisalkar. Zintegrowany silnik bardziej efektywnie napędza pojazd, a zintegrowany kompresor zużywa mniej energii niż kompresor niezależny. Nic zatem dziwnego, że nowy projekt silnika wygrał Best Originality Award przyznaną podczas TECO Green Tech International Contest. Jego twórcy mierzyli się tam z 19 zespołami, w tym z uczonymi z University of California oraz placówkami naukowymi z Chin i Rosji. « powrót do artykułu
  3. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) odkryli, że resweratrol może hamować wzrost wywołujących trądzik bakterii Propionibacterium acnes. Zespół zauważył także, że połączenie resweratrolu z nadtlenkiem benzoilu zwiększa zdolność leku do zabijania bakterii. Początkowo sądziliśmy, że skoro związki te działają przeciwstawnie [resweratrol hamuje powstawanie wolnych rodników, podczas gdy nadtlenek prowadzi do ich wytworzenia i uśmiercenia w ten sposób P. acnes], ich połączenie powinno prowadzić do zniesienia skutków. Tak się jednak nie stało. Studium demonstruje, że połączenie przeciwutleniacza i utleniacza może prowadzić do wzajemnego wzmocnienia i podtrzymania bakteriobójczego działania przez dłuższy czas - wyjaśnia dr Emma Taylor. Amerykanie hodowali P. acnes i dodawali (łącznie lub osobno) różne stężenia resweratrolu i nadtlenku benzoilu. Proces bakteryjnego wzrostu lub obumierania monitorowano przez 10 dni. Stwierdzono, że przy wszystkich stężeniach nadtlenek benzoilu początkowo zabijał bakterie, ale efekt był krótkotrwały i nie utrzymywał się dłużej niż przez 24 godziny. Z kolei resweratrol nie miał silnych właściwości bakteriobójczych, ale hamował wzrost mikroorganizmów przez dłuższy czas. Łącznie oba związki okazały się najskuteczniejsze w zmniejszaniu liczebności P. acnes. Naukowcy od lat rozumieli, na jakiej zasadzie nadtlenek benzoilu leczy trądzik, mniej wiedziano o tym, co stoi za skutecznością resweratrolu. Działo się tak mimo przeprowadzonych badań. Za pomocą mikroskopu akademicy z UCLA stwierdzili, że przeciwutleniacz prowadzi do zaburzenia struktury i rozmycia błony komórkowej. By ocenić toksyczność resweratrolu i nadtlenku benzoilu, autorzy artykułu z pisma Dermatology and Therapy hodowali z nimi ludzkie komórki skóry i krwi. Okazało się, że nadtlenek był o wiele bardziej toksyczny od resweratrolu, co może pomóc wyjaśnić, czemu skóra staję się czerwona i podrażniona, gdy stosuje się leczenie kremami z jego wysokimi stężeniami lub duże ilości preparatu. W przyszłości zespół chce kontynuować badania, by lepiej zrozumieć mechanizm działania obu związków. « powrót do artykułu
  4. W USA zdiagnozowano pierwszy przypadek Eboli. Chory, który przebywa obecnie w Texas Health Presbyterian Hospital w Dallas, przyjechał z Liberii z wizytą do swojej rodziny. Thomas Frieden, dyrektor Centrów Zapobiegania i Kontroli Chorób (CDC) poinformował, że mężczyzna wyleciał z Liberii 19 września i wylądował w USA 20 września. Wtedy nie wykazywał żadnych objawów choroby. Pojawiły się one cztery-pięć dni później. Urzędnicy odmówili podania większej liczby szczegółów. Nie chcieli nawet powiedzieć, czy chory jest obywatelem USA. Ebolą można zarazić się od osoby, która już wykazuje objawy. Wiadomo, że po wystąpieniu objawów choroby mężczyzna kontaktował się z ograniczoną liczbą osób. Do Teksasu wysłano zespół z CDC, który ma pomóc w badaniu tych osób. Karetka, którą przewożono mężczyznę, przeszła odpowiednie odkażanie. Chcę podkreślić, że zespół ratowników trzymał się odpowiednich standardów i, jak po każdym transporcie chorego, poddał pojazd odkażaniu. Wydział Zdrowia w Dallas potwierdził, że procedury zostały dochowane - zapewniła Sana Syed, rzecznik prasowa miasta. Doktor Frieden poinformował zaś, że obecnie w Teksasie nie ma żadnych innych przypadków ani podejrzanych przypadków Eboli. Sposób, w jaki dochodzi do zakażenia, daje też pewność, że pasażerowie samolotu, którym podróżował mężczyzna, nie mogli się od niego zarazić. Jedną z rzeczy, jaką CDC robi w Liberii, Sierra Leone, Gwinei oraz Nigerii jest współpraca z portami lotniczymi i pomoc w przyjrzeniu się każdemu pasażerowi. Jeśli któryś z nich wykazuje objawy mogące wskazywać na Ebolę, jest poddawany szczegółowym badaniom i nie może wsiąść do samolotu dopóki Ebola nie zostanie wykluczona - dodaje Frieden. Przypomina jednak, że – tak jak w przypadku pacjenta z Dallas – mogą podróżować osoby zarażone, u których nie występują żadnej objawy. Nie sposób wyłapać takich przypadków. « powrót do artykułu
  5. Dzieci, które przed ukończeniem 2. roku życia były kilkakrotnie leczone antybiotykami o szerokim spektrum działania bakteriobójczego, są bardziej narażone na otyłość we wczesnym dzieciństwie. Wcześniejsze badania wykazały, że mikroflora jelit może mieć wpływ na otyłość, a skądinąd wiadomo, że antybiotykoterapia wpływa na jej różnorodność i skład. Mając to na uwadze, zespół dr. L. Charlesa Baileya ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii przejrzał elektroniczną bazę danych medycznych sieci klinik podstawowej opieki medycznej z lat 2001-2013. W studium uwzględnił wszystkie dzieci, które odbyły doroczne wizyty w wieku 0-23 miesięcy i jedną lub więcej wizyt w wieku 24-59 miesięcy. Ostateczna grupa składała się z 64580 dzieci. Ich losy śledzono, dopóki nie skończyły 5 lat. Amerykanie stwierdzili, że 69% dzieci miało kontakt z antybiotykami przed 24. miesiącem życia. Średnio na dziecko przypadało 2,3 epizodów antybiotykoterapii. Gdy wzięto pod uwagę wszystkie lub tylko antybiotyki o szerokim spektrum, podwyższone ryzyko otyłości wiązało się z częstszym ich wykorzystaniem (chodziło zwłaszcza o maluchy z liczbą kontaktów wynoszącą 4 lub więcej). Nie wykryto korelacji między otyłością a antybiotykami o wąskim spektrum działania. Wśród wszystkich dzieci częstość występowania otyłości wynosiła 10% w wieku 2 lat, 14% w wieku 3 lat i 15% w wieku 4 lat. Częstość otyłości lub nadwagi wynosiła, odpowiednio, 23, 30 i 33%. Ponieważ otyłość to choroba o wieloczynnikowej etiologii, zmniejszenie częstości jej występowania wymaga zidentyfikowania i zarządzania wieloma czynnikami ryzyka, których wpływ może być niewielki, ale modyfikowalny. Nasze wyniki sugerują, że jednym z nich jest wykorzystanie przed 24. miesiącem życia antybiotyków z szerokim spektrum działania. To dodatkowy argument za przyjęciem zaleceń dotyczących leczenia częstych dolegliwości pediatrycznych, które kładą nacisk na ograniczenie stosowania antybiotyków wyłącznie do przypadków o dobrze udowodnionej skuteczności oraz wybieranie przy braku wskazówek przemawiających na korzyść leków o szerokim spektrum antybiotyków o wąskim spektrum działania. « powrót do artykułu
  6. Wbrew oczekiwaniom najnowszy system operacyjny Microsoftu nie będzie nazywał się Windows czy Windows 9. Firma zaprezentowała OS o nazwie Windows 10. Przedstawiciele koncernu określili go jako najbardziej wszechstronną platformę w historii. System, który oficjalnie zadebiutuje w 2015 roku korzysta z jednego wspólnego sklepu z aplikacjami i może być instalowany na różnych urządzeniach – od Internet of Things, poprzez smartfony, tablety i pecety po serwery w centrach bazodanowych. Microsoft już dostarcza developerom platformę do tworzenia aplikacji dla nowego systemu. Stworzony za jej pomocą program ma działać na tych samych urządzeniach, co OS. Stąd też pomysł jednego wspólnego sklepu, w którym tę samą aplikację znajdzie właściciel smartfonu i serwera. Windows 10 korzysta z interfejsu Modern UI, który przypomina Windows 8, ale korzysta jednocześnie z pełnego menu Start, które łączy w sobie wygląd tradycyjnego menu z kafelkami z Windows 8. Menu wyposażono we wszystkie funkcje znane z Windows 7 i poszerzono je o kafelki, których rozmiar można zmieniać. Nowy system korzysta z ulepszonego paska zadań, na którym widzimy wszystkie uruchomione aplikacje. Wygląd interfejsu ma się dostosowywać do urządzenia, na którym jest wyświetlany. Nieco inaczej będzie wyglądał na urządzeniu dotykowym, a inaczej, gdy system wykryje podłączoną myszkę i klawiaturę. Na potrzeby użytkowników biznesowych zastosowano mechanizmy bezpieczeństwa i ochrony informacji spotykane dotychczas w wersjach Windows dla przedsiębiorstw. Microsoft zapewnia, że udoskonalił mechanizmy identyfikacji użytkownika oraz zastosował zaawansowane rozwiązania chroniące przed utratą danych. Osoby korzystające z bardzo różnorodnego oprogramowania powinna ucieszyć możliwość tworzenia różnych pulpitów dla różnych zadań i projektów oraz łatwe przełączanie między tymi pulpitami. Kolejne szczegóły na temat Windows 10 poznamy podczas wiosennej konferencji Build. « powrót do artykułu
  7. Amerykański Departament Sprawiedliwości oskarżył szefa jednej z pakistańskich firm o rozpowszechnianie spyware'u na urządzenia mobilne. To pierwszy w USA przypadek postawienia przed sądem człowieka, który jest podejrzewany o zarażanie innych użytkowników szkodliwym kodem na urządzenia mobilne Hammad Akbar, 31-latek z Lahore, będzie sądzony za sprzedaż programu o nazwie StealthGenie. Aplikacja ta monitoruje rozmowy, SMS-y oraz inną komunikację osób trzecich. Akbar jest dyrektorem wykonawczym firmy InvoCode, która sprzedaje StealthGenie. Jest też jednym z twórców programu, który potrafi przechwytywać komunikację pomiędzy telefonami Apple'a, BlackBerry oraz urządzeniami z Androidem. Większość osób, na których zainstalowano to oprogramowanie, nie zdawała sobie sprawy z jego działania. Sama aplikacja jest przez Pakistańczyków reklamowana jako nie do wykrycia. Akbar został oskarżony przed Sądem Okręgowym dla Wschodniego Dystryktu Wirginii. Wśród zarzucanych mu czynów wymieniono konspirację, sprzedaż skrycie działającego urządzenia podsłuchowego, reklamowanie urządzenia przechwytującego komunikację oraz reklamowanie skrycie działającego urządzenia przechwytującego komunikację. StealthGenie był sprzedawany online, a hostowano go na serwerach centrum bazodanowego w Wirginii. Sąd wydał FBI tymczasowy nakaz wyłączenia witryny, na której można kupić program. Oprogramowanie pozwala nie tylko na podsłuchiwanie osoby, na której telefonie zostało zainstalowane. Umożliwia też podsłuchiwanie i nagrywanie wszelkich rozmów odbywających się w promieniu około 7 metrów od telefonu. Pozwala też na monitorowanie fotografii, kalendarza, filmów wideo, automatycznej sekretarki i książki adresowej ofiary. Zainstalowanie aplikacji na smartfonie, który ma być podsłuchiwany wymaga fizycznego dostępu do urządzenia. Dlatego też grupą docelową InvoCode były małżeństwa i osoby pozostające w związkach.
  8. W Vale Wood Farms w Loretto urodziło się cielę z łatką w kształcie siódemki na czole. Jak na fanów futbolu amerykańskiego przystało, właściciele nazwali byczka Baby Ben (na cześć Bena Roethlisbergera, grającego z siódemką zawodnika Pittsburgh Steelers; pieszczotliwie nazywa się go Big Benem). Carissa Itle-Westrick, dyrektor ds. rozwoju rodzinnego biznesu, wyraziła nadzieję, że biorąc pod uwagę, jak słodki jest cielak, Duży Ben nie miał nic przeciwko. Gdy zawodnicy drużyny z Pittsburgha zobaczyli zdjęcie byczka, zaczęli się przekomarzać, czyje imię lub pseudonim powinien nosić. Tak czy siak, siódemka na jego czole powinna być dla kogoś szczęśliwa... « powrót do artykułu
  9. Spożycie alkoholu sprawia, że mężczyźni bardziej reagują na uśmiechy innych osób ze swojej grupy społecznej. Wg autorów artykułu z pisma Clinical Psychological Science, oznacza to, że alkohol zwiększa wrażliwość mężczyzn na nagradzające zachowania społeczne, takie jak uśmiech. Może to rzucić nieco światła na czynniki ryzyka, które przyczyniają się do problemu alkoholowego. Wcześniejsze badania wykazały, że mężczyźni piją w nadmiarze o połowę częściej niż kobiety. Co więcej, picie przynoszące szkody (ang. problematic drinking) ma zazwyczaj miejsce w okolicznościach społecznych. Wielu mężczyzn wspomina, że większość sytuacji doświadczania wsparcia społecznego i podtrzymywania więzi zachodzi właśnie w kontekście spożycia alkoholu. Chcieliśmy zbadać możliwość, że społeczna konsumpcja alkoholu jest dla mężczyzn bardziej nagradzająca, że w przypadku brzydszej płci [...] alkohol "naoliwia" czy ułatwia kontakt w większym stopniu - opowiada Catharine Fairbairn z Uniwersytetu w Pittsburghu. Amerykanie skoncentrowali się na niewerbalnym wskaźniku więzi społecznych - zaraźliwości uśmiechów Duchenne'a - w pijących alkohol grupach (uśmiech Duchenne'a wymaga napięcia zarówno mięśni jarzmowych, jak i mięśni okrężnych oka; jest uważany za bardziej naturalny, szczery). Psycholodzy zebrali 720 zdrowych, pijących tylko w towarzystwie ludzi w wieku 21-28 lat. Podzielono ich na 3-osobowe grupy. Dla każdej z nich wylosowano napój: alkoholowy (wódkę o smaku żurawiny), niealkoholowy lub opisywane jako alkohol niealkoholowe "placebo". W przypadku tego ostatniego szklankę wymazano wódką i by jeszcze bardziej uwiarygodnić "alkoholowość", na powierzchnię drinka wkropiono nieco wódki. Po przedstawieniu sobie członków grupy wszystkich usadzano wokół stołu. Napoje dolewano w równych częściach (ilość płynu do spożycia była zawsze taka sama), a ochotników instruowano, by pili w równym tempie. Naukowcy przeanalizowali nagrania, by stworzyć model uśmiechania w grupach. Odkryli, że alkohol znacząco zwiększał zaraźliwość uśmiechów, ale tylko w wyłącznie męskich grupach (nie wydawał się mieć istotnego wpływu na zarażenia afektywne w grupach z kobietami w składzie). Wyniki sugerują, że najprawdopodobniej alkohol pobudza u mężczyzn "odwagę społeczną", zaburzając proces, który normalnie zapobiegłby odpowiadaniu na czyjś uśmiech. W grupach otrzymujących napoje alkoholowe prawdopodobieństwo podchwycenia uśmiechu było wyższe, jeśli osoba podchwytująca piła więcej (jej płeć nie miała tu znaczenia). Podchwytywane uśmiechy wiązały się z podwyższonym pozytywnym nastrojem i tworzeniem więzów. Wygląda więc na to, że zakażanie uśmiechem stanowi mechanizm podtrzymujący picie. Historycznie ani dla naukowców, ani dla opinii publicznej picie w towarzystwie nie było powodem do zmartwień. Pijący wyłącznie w towarzystwie jest obowiązkowo nieproblematycznym pijącym, mimo że zarówno dla pijących mało, jak i problematycznie większość konsumpcji ma miejsce właśnie w kontekście społecznym. Poza tym, jako że potrzeby przynależności i tworzenia więzi są podstawowymi ludzkimi motywami, motywy społeczne mogą wiele wnieść do rozumienia, jak rozwija się problem alkoholowy - podsumowuje Fairbairn. « powrót do artykułu
  10. Delfiny są magnetoreceptywne. Eksperymenty przeprowadzone w delfinarium Planète Sauvage w Port-Saint-Père wykazały bowiem, że ssaki zachowują się inaczej, przepływając obok namagnesowanych obiektów. Magnetorecepcja to zdolność wyczuwania pola magnetycznego. Biolodzy uważają, że zdolność ta pozwala niektórym gatunkom lądowym i wodnym orientować się w przestrzeni oraz sprawnie nawigować. Obserwacje tras migracji waleni, np. delfinów i morświnów, oraz lokalizacja miejsc strandingu (wypływania na plażę) sugerują, że i one mogą być wrażliwe na pola geomagnetyczne. Ponieważ brakowało na to dowodów eksperymentalnych, zespół Dorothee Kremers z Université de Rennes 1 wybrał grupę 6 delfinów butlonosych. Naukowcy przyglądali się ich spontanicznym reakcjom na beczki z silnie namagnesowanym i rozmagnesowanym bloczkiem. Poza tym oba obiekty miały identyczny kształt i gęstość, były więc nierozróżnialne za pomocą echolokacji. Podczas testów zwierzęta mogły swobodnie wpływać i wypływać z basenów, w których znajdowała się beczka (stanowisko jako całość składało się z 4 zbiorników). Wszystkie delfiny monitorowano w tym samym czasie. Osoba instalująca beczkę nie wiedziała, czy tym razem zawiera ona namagnesowany rdzeń, czy nie. Podobnie miały się sprawy z naukowcem analizującym nagrania dokumentujące poczynania delfinów. Okazało się, że delfiny o wiele szybciej zbliżały się do beczki z namagnesowanym niż do pojemnika z nienamagnesowanym bloczkiem. Zachowanie ssaków wobec obu rodzajów beczek było jednak takie samo. Może to oznaczać, że były nie tyle fizycznie przyciągane do beczek z namagnesowanym wkładem, co bardziej nimi zaintrygowane. Delfiny potrafią odróżniać obiekty na podstawie ich właściwości magnetycznych, co jest warunkiem wstępnym nawigacji bazującej na magnetorecepcji - podsumowuje Kremers. « powrót do artykułu
  11. Każdego roku we wrześniu zasięg lodu pływającego na obu biegunach osiąga przeciwne skrajne wartości. Na początku miesiąca w Arktyce mamy roczne minimum, a pod koniec września w Antarktyce lód pływający osiąga roczne maksimum. W 2012 roku zasięg lodu pływającego w Arktyce osiągnął rekordowe minimum, bijąc rekord z 2007 roku. Jednak od dwóch lat nie notujemy tak dramatycznego spadku ilości lodu. Arktyka nadal się roztapia, otworzyło się przejście na północ od Rosji, jednak Przejście Północne w Kanadzie pozostaje zablokowane przez lód. Arktyczna pokrywa lodowa pozostaje w granicach standardowych odchyleń z lat 1981-2010. Jako, że sytuacja od dwóch lat nie pogarsza się dramatycznie, wszystko wskazuje na to, że gwałtowna utrata lodu z roku 2012 nie uruchomiła katastrofalnych zmian. Wielu specjalistów obawiało się bowiem, że w kolejnych latach będziemy świadkami jeszcze bardziej dramatycznych zjawisk. Co więcej, niewykluczone, że pokrywa lodowa częściowo się odradza, gdyż nie stopił się grubszy, wieloletni lód. W bieżącym roku mamy za to do czynienia z dramatycznymi zmianami na południu globu – w Antarktyce. W tym regionie występuje bardzo mało wieloletniego lodu pływającego, gdyż Antarktyka to otwarte przestrzenie oceanów, więc nic nie powstrzymuje lodu przed pękaniem i podróżą ku cieplejszej północy. Naukowcy od lat obserwują zjawisko rozszerzania się zasięgu antarktycznego lodu pływającego. Dotychczas utrzymywało się ono jednak w standardowych ramach wyznaczonych przez wieloletnie obserwacje. Jednak w bieżącym roku zasięg lodu wykracza znacznie poza to, co obserwowano dotychczas. Mimo że oba bieguny wydają się laikowi podobne, to w rzeczywistości pomiędzy nimi występują spore różnice. Powodują one, że pokrywa lodowa na obu zachowuje się różnie. I o ile naukowcy wiedzą, że Arktyka roztapia się, gdyż leży w najszybciej ocieplającym się regionie globu, to wciąż nie wypracowali jednej teorii wyjaśniającej, dlaczego rośnie zasięg lodu pływającego w Antarktyce. « powrót do artykułu
  12. Dotąd sądzono, że na "Portrecie damy z gronostajem" Leonarda da Vinci zawsze znajdował się tytułowy gronostaj. Badania inżyniera Pascala Cotte, pioniera techniki zwanej amplifikacją warstwy (ang. Layer Amplification Method, LAM), wykazały jednak, że to nieprawda. Renesansowy mistrz stworzył 3 wersje obrazu: jedną bez zwierzęcia i dwie z różnie wyglądającymi futrami. Analizując odbite światło, Cotte, współzałożyciel paryskiej firmy Lumiere Technology, a zarazem wynalazca specjalnej kamery, jest w stanie powiedzieć, co stało się między warstwami farby. Po ujawnieniu wersji portretu eksperci zaczęli sugerować, że gronostaj wkomponowany w portret to symbol kochanka Cecylii Gallerani, księcia Ludovica Sforzy. Później da Vinci miałby poprawiać zwierzę, schlebiając swojemu mecenasowi. Inna teoria jest taka, że to sama Gallerani poprosiła o dodanie gronostaja, tak by cały dwór wiedział o jej związku z księciem. Technika LAM pozwala nam obrać obraz jak cebulę. "Usuwając" górę, można zobaczyć, co dzieje się w środku i między warstwami farby - tłumaczy Cotte. Odkryliśmy, że Leonardo zawsze zmieniał zdanie [...]. Gronostaj znajdował się w herbie Ludovico Sforzy, część ekspertów spekuluje zatem, że zwierzę symbolizuje kochanka Cecylii.
  13. Holenderscy eksperci informują, że wszyscy producenci tzw. inteligentnych telewizorów (Smart TV) monitorują zachowanie użytkowników. Posiadacz takiego urządzenia, zgadzając się na warunki korzystania z niego, wyraża jednocześnie zgodę na monitoring. Nie jest natomiast jasne, jakie dane i w jakim celu są zbierane. Holenderska firma badawcza Considerati została wynajęta przez organizację konsumencką Consumentanbond do przeanalizowania warunków umów proponowanych konsumentom przez producentów telewizorów. Pod lupę wzięto firmy LG, Panasonic, Philips, Samsung i Sony. Wspólną cechą wszystkich warunków korzystania z urządzenia jest spora objętość tekstu. Wynosi ona od 8 stron w przypadku umowy zawieranej z Panasonikiem po 57 stron w przypadku umowy z Samsungiem. Chociaż jasność tekstów umów określono jako „rozsądna” lub „dobra” to jednak informacje o tym, że telewizory zbierają informacje na nasz temat były bardzo enigmatyczne, mało konkretne. Najlepiej wyjaśniła to Sony, która w najbardziej oczywisty sposób wyjaśnia, że zbiera dane i po co je zbiera. Jednak szczegóły dotyczące tego, kto może z danych korzystać, przez kogo i w jaki sposób są przetwarzane są niejasne. Holenderscy badacze przyjrzeli się też samym telewizorom. Okazało się, że jeśli użytkownik nie zgodzi się na proponowane mu warunki umowy, urządzenia pracują jak tradycyjne telewizory i nie zbierają danych. Jeśli jednak chcemy skorzystać z funkcji Smart TV, umowa ponownie zostaje wyświetlona i musi zostać zaakceptowana. Gdy specjaliści przyjrzeli się bliżej ruchowi internetowemu generowanemu przez taki telewizor z włączoną funkcją Smart TV odkryli, że w ciągu kilkunastu minut urządzenie wysłało na serwery swojego producenta kilkanaście megabajtów danych. Część z tych informacji była zaszyfrowana, a część nie. Zdaniem ekspertów, większość użytkowników Smart TV nie zdaje sobie sprawy, że telewizory te przesyłają swoim producentom olbrzymią ilość danych o użytkownikach.
  14. Lenovo i IBM poinformowały, że rozpoczęły proces dopinania transakcji, w ramach której należący do IBM-a wydział produkcji serwerów x86 stanie się własnością Lenovo. Od 1 października Lenovo będzie już formalnym właścicielem wydziału serwerów. Ostateczna wartość transakcji wyniosła 1,8 miliarda dolarów, czyli o 0,5 miliarda mniej niż ogłoszono w styczniu. W międzyczasie bowiem doszło do zmian wartości przejmowanego majątku. Lenovo przejmuje produkcję urządzeń z rodzin System x, BladeCenter, Flex System, NeXtScale, iDataPlex oraz powiązanych z tymi systemami przełączników, urządzeń sieciowych oraz oprogramowania. W rękach IBM-a pozostają System z, Power Systems, Storage Systems, serwery Flex na chipach power oraz urządzenia PureApplication i PureData. O chińskiej firmie Lenovo (d. Legend) świat usłyszał w 2005 roku, kiedy to odkupiła ona od IBM-a wydział produkcji pecetów i notebooków. Od tamtej pory koncern umacnia swoją pozycję na rynku. Jest strategicznym partnerem IBM-a, zdobywa coraz większe udziały na rynku smartfonów, a jeśli uda się jej odkupić od Google'a Motorolę Mobility to stanie się trzecim na świecie producentem tych urządzeń. Jest jednym z największych producentów pecetów i tabletów. Od 1 października będzie trzecim największym producentem x86. « powrót do artykułu
  15. Niektóre z pierwszych gwiazd mogły zakończyć życie w niezwykły sposób – eksplodowały i całkowicie się wypaliły, nie pozostawiając po sobie czarnej dziury. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz (UCSC) oraz University of Minnesota, którzy przeprowadzili liczne symulacje na superkomputerach. Opisali oni scenariusz końca istnienia gwiazd o masie 55-56 tysięcy razy większej od masy Słońca. Gwiazdy pierwszej generacji są niezwykle interesującymi obiektami, gdyż to w nich powstały pierwiastki cięższe niż wodór i hel. W momencie śmierci takiej gwiazdy pierwiastki te trafiały do przestrzeni kosmicznej, dzięki czemu mogły z czasem powstać inne gwiazdy, układy planetarne czy galaktyki. Odkryliśmy, że istnieje krótkie okienko czasowe, gdy takie supermasywne gwiazdy mogą całkowicie zniknąć wskutek eksplozji, zamiast stać się czarną dziurą. Nikt wcześniej nie opisał takiego mechanizmu - mówi Ke-Jung Chen, jeden z autorów badań. Dzięki symulacjom naukowcy odkryli, że pierwotne gwiazdy o masie 55-56 tysięcy mas słonecznych żyły około 1,69 miliona lat. Po tym czasie stawaly się niestabilne i zaczynały się zapadać. Podczas tego zapadania dochodziło do gwałtownej syntezy cięższych pierwiastków, jak tlen, neon, magnez i krzem. Wskutek tego procesu pojawiała się olbrzymia ilość energii, która zatrzymywała zapadanie się gwiazdy i skutkowała potężną eksplozją. Jednak zanim gwiazda wybuchła pojawiało się zjawisko niestabilności Rayleigha-Taylora, w wyniku którego dochodziło do mieszania się pierwiastków w samej gwieździe. Zdaniem amerykańskich naukowców, przyszłe instrumenty pracujące w podczerwieni, takie jak Euclid Europejskiej Agencji Kosmicznej czy Wide-Field Infrared Survey Telescope będą w stanie wykryć sygnaturę tych wymieszanych pierwiastków. W zależności od intensywności eksplozji supernowe powstałe z pierwotnych gwiazd, mogły wzbogacić w ciężkie pierwiastki nie tylko własną galaktykę, ale nawet galaktyki sąsiednie. Niewykluczone, że eksplozja stawała się była czynnikiem wywołującym pojawianie się nowych gwiazd w galaktyce macierzystej supernowej. Jeśli tak, to galaktyki w których doszło do takiego zjawiska powinny w charakterystyczny sposób różnić się od innych galaktyk. « powrót do artykułu
  16. U kobiet, u których od połowy 3. dekady życia co dziesięć lat rozmiar spódnicy rósł o 1 jednostkę, ryzyko rozwoju raka piersi po menopauzie jest aż o 33% wyższe. Ogólny wzrost wagi w dorosłości to znany czynnik ryzyka raka piersi, ale rozrastająca się talia wydaje się szczególnie szkodliwa. Jeśli inni potwierdzą, że rozmiar spódnicy jest dobrym prognostykiem ryzyka raka piersi u starszych kobiet, to będzie prosta i łatwa metoda monitorowania przyrostu wagi - podkreśla prof. Usha Menon z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL). Autorzy raportu bazowali na danych niemal 93 tys. kobiet, biorących udział w UK Collaborative Trial of Ovarian Cancer Screening (UKCTOCS) w Anglii. Wszystkie panie miały ponad 50 lat i przeszły menopauzę. W momencie, kiedy uwzględniano je w studium między 2005 a 2010 r., nie chorowały na raka piersi. Przystępując do eksperymentu, ochotniczki podawały szczegółowe informacje nt. wzrostu i wagi (BMI), zdrowia reprodukcyjnego, rodzinnej historii raka piersi i jajnika, stosowania hormonalnej antykoncepcji i hormonalnej terapii zastępczej (HTZ). Akademicy pytali je również o obecny rozmiar spódnicy oraz rozmiar noszony w wieku dwudziestu kilku lat. Po okresie monitoringu, który wynosił 3-4 lata, kobiety pytano o dalsze stosowanie HTZ, ogólny stan zdrowia, ew. zdiagnozowanie nowotworów i prowadzony tryb życia (m.in. palenie i picie). Większość badanych reprezentowała rasę białą, mogła się pochwalić wykształceniem wyższym i w momencie rozpoczęcia studium miała nadwagę (BMI równe 25-26). W okresie obserwacyjnym u 1090 ochotniczek wykryto raka piersi. Bezwzględne ryzyko zachorowania wyniosło nieco ponad 1%. Tak jak się spodziewano, leczenie bezpłodności, rodzinna historia raka piersi/jajnika oraz stosowanie HTZ wiązały się z podwyższonym ryzykiem zdiagnozowania choroby. Ciąże przed nią zabezpieczały. Po wzięciu poprawki na inne potencjalnie istotne czynniki, wzrosty rozmiaru spódnicy okazały się najsilniejszym prognostykiem raka piersi. Akademicy stwierdzili, że w wieku 25 lat przeciętny rozmiar spódnicy wynosił UK 12 (to odpowiednik europejskiego rozmiaru 40-44). Gdy panie przystępowały do studium w średnim wieku 64 lat, była to już czternastka (EUR 42-46). W dorosłości noszony rozmiar powiększył się u 3 na 4 kobiety. Naukowcy zauważyli, że wzrost rozmiaru spódnicy co dekadę o 1 numer wiązał się z podwyższonym o 33% ryzykiem wystąpienia raka piersi po menopauzie. Jeśli rozmiar rósł w tym samym okresie o 2 numery, oznaczało to skok ryzyka aż o 77%. Autorzy opracowania z Bristish Medical Journal wyliczyli, że 5-letnie bezwzględne ryzyko pomenopauzalnego raka piersi rośnie z 1:61 do 1:51 z każdym wzrostem rozmiaru spódnicy co dekadę. Ponieważ studium miało charakter obserwacyjny, nie można wyciągać wniosków na temat przyczyny i skutku. Skądinąd wiadomo jednak, że zwiększający się obwód talii ma związek z innymi nowotworami, w tym trzustki i jajników. Chociaż należy dopiero wskazać dokładny mechanizm dostrzeżonego związku, mamy do czynienia ze wskazówką, że tłuszcz z okolic pasa jest metabolicznie bardziej aktywny od tkanki tłuszczowej z innych rejonów ciała. Adipocyty wytwarzają estrogen, a żeńskie hormony płciowe sprzyjają wzrostowi estrogenozależnych komórek raka. « powrót do artykułu
  17. Uczeni są coraz bliżsi wyjaśnienia zagadki „berlińskiego pacjenta”. Timothy Ray Brown to jedyny człowiek wyleczony z wirusa HIV. Najnowsze badania mają przybliżyć naukę do odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób organizm Browna pozbył się wirusa. Specjaliści nie spodziewają się otrzymać ostatecznej odpowiedzi, jednak wykluczą jedną z możliwości. Timothy Ray Brown był nosicielem HIV od 11 lat gdy w 2006 roku dowiedział się, że cierpi na ostrą białaczkę szpikową. Choroba ta najprawdopodobniej nie była związana ani z HIV, ani z przyjmowanymi przez mężczyznę lekami antyretrowirusowymi. Brown, Amerykanin mieszkający w Berlinie, najpierw został poddany chemioterapii, a gdy to nie pomogło, wykonano u niego dwa przeszczepy szpiku. Mężczyzna musiał wówczas odstawić leki antyretrowirusowe. U pacjentów z HIV, którzy przestają je przyjmować, liczba wirusów w organizmie gwałtownie rośnie w ciągu kilku tygodni. Jednak w przypadku Browna było inaczej. Mężczyzna, który jest najlepiej zbadanym przypadkiem HIV w historii, od 7 lat nie wykazuje obecności wirusa. W jego organizmie znaleziono jedynie ślady materiału genetycznego HIV, który się nie namnaża. Obecnie specjaliści wskazują na trzy czynniki, które mogły niezależnie lub razem, wyczyścić organizm Browna z wirusa. Pierwszy z nich to proces, podczas którego wskutek chemioterapii układ odpornościowy Browna uległ zniszczeniu. Drugim mogła być decyzja podjęta przez opiekującego się chorym onkologa. Lekarz chciał mu nie tylko pomóc w walce z białaczką, ale również z HIV. Doktor Ger Hütter znalazł Brownowi dawcę szpiku, który cierpiał na rzadką mutację genu, który uszkadza funkcję kluczowego receptora białych krwinek. Receptor ten jest wykorzystywany przez wirusy podczas infekcji. Trzeci czynnik to ewentualny atak nowego układu odpornościowego na resztki starego układu odpornościowego Browna, co zniszczyło komórki zarażone HIV. Naukowcy z Emory University w Atlancie, pracujący pod kierunkiem immunologa Guido Silvestriego zaprojektowali niezwykły eksperyment, który ma pozwolić na przetestowanie wszystkich trzech czynników. Uczeni najpierw pobrali krew od trzech makaków i pozyskali z niej komórki macierzyste. Następnie te trzy małpy oraz trzy zwierzęta z grupy kontrolnej zarazili wirusem SHIV, który zawiera fragmenty małpiego i ludzkiego HIV. Zwierzęta otrzymywały leki antyretrowirusowe i – jak się tego spodziewano – poziom wirusa w ich krwi zmniejszył się poniżej poziomu wykrywanego przez standardowe testy. Kilka miesięcy później małpy, od których pobrano komórki macierzyste, poddano napromieniowaniu, zniszczono ich układ odpornościowy, a następnie wstrzyknięto im ich własne komórki macierzyste. Po kolejnych kilku miesiącach zwierzątom przestano podawać leki antyretrowirusowe. Ilość SHIV błyskawicznie zaczęła rosnąć w ciałach zarówno trzech małp z grupy kontrolnej, jak i dwóch z grupy testowej. U trzeciej małpy doszło do uszkodzenia nerek i została poddana eutanazji. Naukowcy doszli do wniosku, że samo zniszczenie i odbudowanie układu odpornościowego nie mogło doprowadzić u „berlińskiego pacjenta” do pozbycia się wirusa z organizmu. Badania chwali Daniel Kuritzkes z Brigham & Women's Hospital, który jest szczególnie zainteresowany ich wynikami. Kuritzkes i jego zespół mieli dwóch pacjentów z HIV, którzy zapadli na białaczkę. Po przeszczepie szpiku osoby te przez wiele miesięcy nie przyjmowały leków antyretrowirusowych i nie można było u nich wykryć HIV. Jednak z czasem wirus pojawił się. Zdaniem Kuritzkesa, transplantacja szpiku zmniejsza ilość wirusa HIV, jednak wciąż namnaża się on w organizmie i w końcu pokonuje układ odpornościowy. Silvestri ma zamiar w przyszłości przeprowadzić eksperyment, podczas którego wstrzyknie małpom komórki odporne na infekcje wirusem – podobne do tych, jakie otrzymał Brown. « powrót do artykułu
  18. Ratusz Brugii zaaprobował plany zbudowania 3-km podziemnego rurociągu, który połączy 500-letni browar De Halve Maan z butelkownią. Władze miasta i mieszkańcy cieszą się z tego rozwiązania, bo dzięki niemu z zabytkowych ulic znikną ciężarówki dostawcze, a jak się szacuje, każdego roku przez belgijską atrakcję turystyczną przejeżdża ich ok. 500. Budowa ma się rozpocząć w przyszłym roku. Rurociąg będzie pompować 6 tys. litrów piwa na godzinę. Choć nie ujawniono kosztów jego budowy, wiadomo, że koszty pokryje wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO De Halve Maan. Piwo dotrze do butelkowni w ciągu 10-15 min. [...] To unikatowe rozwiązanie w branży browarniczej, nie licząc jednego browaru z Niemiec, który dysponuje podobnym systemem - powiedział w wywiadzie udzielonym gazecie Het Nieuwsblad dyrektor wykonawczy De Halve Maan Xavier Vanneste. « powrót do artykułu
  19. Ar-tumeron, związek występujący w kurkumie, sprzyja namnażaniu i różnicowaniu komórek macierzystych w mózgu. Wyniki uzyskane przez zespół z Instytutu Neuronauki i Medycyny w Jülich sugerują, że w przyszłości będzie go można wykorzystać w leczeniu choroby Alzheimera czy udaru. Podczas eksperymentów Niemcy oceniali wpływ ar-tumeronu na nerwowe komórki macierzyste (nKM). nKM odgrywają ważną rolę w samonaprawie i regeneracji funkcji mózgu w przebiegu chorób neurodegeneracyjnych. Wcześniejsze badania ar-tumeronu pokazały, że może on blokować aktywację mikrogleju (aktywowany mikroglej wywołuje procesy zapalne tkanki nerwowej). Autorzy raportu z pisma Stem Cell Research & Therapy określali wpływ ar-tumeronu na proliferację i różnicowanie nKM zarówno w warunkach in vitro, jak i in vivo. Szczurze nerwowe komórki macierzyste hodowano przez 72 godziny w 6 różnych stężeniach ar-tumeronu. Przy pewnych stężeniach ar-tumeron do 80% nasilał namnażanie nKM, nie wpływając w żaden sposób na śmierć komórkową. W porównaniu do komórek kontrolnych, potraktowanie ar-tumeronem przyspieszało również proces różnicowania. W czasie badań na modelu szczurzym naukowcy wstrzykiwali ar-tumeron dorosłym gryzoniom. Wykorzystując znaczniki i pozytonową tomografię emisyjną (PET), wykrywali namnażające się nKM. Okazało się, że w porównaniu do zwierząt kontrolnych w grupie eksperymentalnej powiększyły się strefa podprzykomorowa (ang. subventricular zone, SVZ) oraz hipokamp. SVZ i hipokamp to obszary mózgu dorosłych ssaków, w których zachodzi neurogeneza. Choć opisano kilka substancji sprzyjających namnażaniu nKM w mózgu, mniej leków promuje dodatkowo ich różnicowanie do neuronów, co stanowi główny cel medycyny regeneracyjnej. Wyniki odnośnie do ar-tumeronu przybliżają nas do jego osiągnięcia - podsumowuje Adele Rueger. « powrót do artykułu
  20. Naukowcy z Dana-Farber Cancer Institute, MIT-u oraz innych instytucji naukowych odkryli wczesne oznaki rozwoju nowotworów trzustki. Okazało się, że jeszcze zanim nowotwór zostanie zidentyfikowany, w organizmie pojawia się większa ilość pewnych aminokwasów. Niestety, wzrost ilości tych aminokwasów jest zbyt mały, by wykorzystać go do stworzenia testu do wczesnej diagnostyki. Odkrycie pozwoli jednak lepiej zrozumieć, w jaki sposób nowotwór trzustki wpływa na resztę organizmu, szczególnie zaś, w jaki sposób wywołuje śmiertelne wyniszczenie organizmu – kacheksję. U większości osób z gruczolakorakiem przewodowym trzustki [to najczęstszy nowotwór trzustki i czwarty ze względu na częstotliwość występowania nowotwór na świecie – red.] diagnoza jest stawiana dopiero wówczas, gdy choroba znajduje się w zaawansowanym stadium. Wiele osób umiera w ciągu roku od postawienia diagnozy. Rozpoznanie choroby na wczesnym stadium może zwiększyć szanse na wyleczenie. Dlatego też podczas naszych padań zadaliśmy sobie pytanie czy gruczolakorak przewodowy trzustki daje jakieś objawy metaboliczne, które można wykryć przed postawieniem diagnozy - mówi Brian Wolpin z Dana-Farber. Naukowcy wykorzystali próbki krwi 1500 pacjentów, którzy przed laty brali udział w długoterminowym studium. Przeanalizowali je pod kątem ponad 100 różnych metabolitów, a następnie porównali wyniki z informacjami, którzy z pacjentów zapadli później na nowotwory trzustki. Odkryliśmy, że u osób, u których później rozwinął się nowotwór trzustki występowało więcej aminokwasów rozgałęzionych - mówi Wolpin. U osób takich nowotwór trzustki został zdiagnozowany w ciągu 2-25 lat po pobraniu wspomnianych próbek krwi. Największe ryzyko wystąpienia nowotworu pojawiało się w ciągu kilkunastu lat od pobrania próbek. Wyniki takie dają nam podstawy, by przypuszczać, że zwiększenie poziomu rozgałęzionych aminokwasów jest spowodowane obecnością guza nowotworowego w trzustce - dodaje Wolpin. Hipotezę taką potwierdzono na myszach, gdyż zauważono, że u zwierząt, u których wywołano nowotwór trzustki, zwiększył się poziom aminokwasów rozgałęzionych. Uczeni odkryli, że obecność większej liczby aminokwasów rozgałęzionych we krwi jest spowodowana rozpadem mięśni, procesem związanym z kacheksją. Wydaje się, że rozpad mięśni rozpoczyna się znacznie wcześniej niż sądziliśmy - mówi jeden z autorów badań, Vander Heiden z MIT-u.
  21. W powłoce systemowej bash używanej domyślnie w większości dystrybucji Linuksa oraz w systemie Mac OS X wykryto niezwykle niebezpieczny błąd. Dziura, nazwana Shellshock, może zostać wykorzystana do zdalnego przejęcia kontroli nad niemal każdym systemem korzystającym z basha. Niektórzy eksperci twierdzą, że jest ona znacznie poważniejsza niż słynna dziura Heartbleed. Podczas gdy błędy takie jak Heartbleed pozwalają na szpiegowanie systemu, ta dziura daje doń bezpośredni dostęp - mówi profesor Alan Woodward z University of Surrey. Drzwi do systemu są szeroko otwarte. Eksperci szacują, że dziura Shellshock naraża na atak około 500 milionów komputerów na całym świecie. Szczególnie zagrożone są serwery Apache. US-CERT zaleca jak najszybsze zastosowanie poprawki. Specjaliści zwracają jednak uwagę, że przygotowane dotychczas łaty zawierają błędy i nie zabezpieczają systemu w pełni. Szczególny niepokój wzbudza łatwość, z jaką przestępcy mogą zaatakować komputery korzystające z basha.
  22. Podczas ostatniej International Conference on Intelligent Robots and Systems naukowcy z MIT-u zaprezentowali niewielkiego pływającego robota przypominającego piłkę do futbolu amerykańskiego. Robot może pływać pod wodą i przeprowadzać badania ultrasonograficzne wybranych obiektów. Urządzenie zaprojektowano pierwotnie na potrzeby inspekcji zbiorników z wodą znajdujących w elektrowniach jądrowych, jednak robot nadaje się też do sprawdzania statków w porcie pod kątem obecności skrytek i kontrabandy. Jako, że robot jest niewielki, a jego mechanizm napędowy nie pozostawia śladów na wodzie, może dyskretnie prowadzić inspekcję statków, nie wzbudzając alarmu wśród potencjalnych przemytników. Użycie tradycyjnych robotów do sprawdzenia każdego małego statku w porcie jest bardzo drogie. Taki mały robot kosztuje około 600 dolarów, można więc kupić 20 takich urządzeń i wysłać je na inspekcję. Jeśli któreś się zepsuje i utonie to niewielka strata, można tanio kupić następne - mówi profesor Harry Asada. Robot podzielony jest na dwie części. Jedna jest nieprzemakalna i zawiera całą elektronikę. Przez drugą część woda przenika. Tam właśnie znajduje się układ napędowy zbudowany z sześciu pomp tłoczących wodę przez gumowe rury. Dwie z sześciu rur skierowane są w stronę nieprzemakalnej części robota, dzięki czemu strumień wody może przycisnąć urządzenie jego płaskim bokiem do burty statku podczas badania go ultradźwiękami. Cztery pozostałe tuby służą do kontrolowania ruchów robota. Owalny kształt robota został wybrany nieprzypadkowo. Dzięki niemu urządzenie jest niestabilne. Podobnie do współczesnych samolotów myśliwskich, gdzie celowa niestabilność ułatwia wykonywanie manewrów, tak też i w przypadku robota jego niestabilność ułatwia kierowanie nim za pomocą strumieni wody wydobywających się z tub. Jeśli wyłączę dwie pompy, robot nie popłynie na wprost, tylko się obróci - mówi jeden z naukowców. Brak stabilności to zaleta jeśli chcemy wykonywać manewry, ale wada, gdy chcemy, by robot płynął prosto. Dlatego też każda z czterech dysz, z których wydobywa się woda, została ustawiona pod innym kątem. Ich ułożenie zostało ściśle wyliczone tak, by możliwe było jak najlepsze kontrolowanie robota zarówno podczas podróży na wprost, jak i w czasie manewrów.
  23. Jeszcze niedawno wydawało się, że firmie BlackBerry może grozić bankructwo. Tymczasem kanadyjskie przedsiębiorstwo poinformowało właśnie o znacznie mniejszych niż przewidywano stratach finansowych. Dobre wieści spowodowały, że cena akcji firmy zwiększyła się niemal o 5%. W drugim kwartale bieżącego roku BlackBerry odnotowało stratę netto w wysokości 207 milionów USD, czyli 39 centów na akcję. Strata rok do roku wyniosła 965 milionów USD, czyli 1,84 USD na akcję. Analitycy spodziewali się znacznie gorszych wyników finansowych. Co więcej, z raportu finansowego wynika, że jeśli pominiemy wydarzenia jednorazowe – takie jak koszt restrukturyzacji czy zmianę wartości skryptów dłużnych – to strata firmy wyniosła jedynie 2 centy na akcję. Tymczasem analitycy spodziewali się straty rzędu 16 centów na akcję. Zakończyliśmy restrukturyzację, a obecnie skupiamy się na wzroście przychodów - mówi dyrektor wykonawczy firmy John Chen. Cena akcji BlackBerry wzrosła do 10,25 USD. « powrót do artykułu
  24. Dwudziestego szóstego września do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK) dotarła załoga ekspedycji 41/42. Znajduje się w niej Jelena Sierowa, pierwsza kobieta wysłana przez Roskosmos na MSK, a zarazem pierwsza rosyjska astronautka wystrzelona w kosmos po 17 latach przerwy. Trzydziestoośmioletnia pani inżynier przygotowywała się do misji przez 7 lat. Jej towarzyszami są Amerykanin Barry Wilmore oraz Rosjanin Aleksandr Samokutiajew. Gdy na konferencji prasowej przed wystrzeleniem z Bajkonuru Sierową wypytywano o to, jak będzie dbać o włosy, odparowała: Czy mogę również zadać pytanie? Nie jesteście zainteresowani fryzurami moich kolegów?. Tego typu pytania zadawano jej już wcześniej i podobno rezolutnie proponowała, że urządzi pokaz, jak zamierza myć długie włosy na pokładzie Stacji. Będę pierwszą Rosjanką, która poleci na MSK. Czuję się bardzo zobowiązana w stosunku do ludzi, którzy nas uczyli i trenowali. Chciałbym im z powiedzieć, że ich nie zawiedziemy. Ostatnią astronautką na MSK była Amerykanka Karen Nyberg, która odbywała misję w 2013 r. « powrót do artykułu
  25. Intel ma zamiar przeznaczyć 1,5 miliarda dolarów na udziały w założonej przez państwo chińskiej Tsinghua Unigroup Ltd. Jest ona właścicielem dwóch przedsiębiorstw projektujących układy scalone dla smartfonów. Dzięki tej inwestycji Intel obejmie maksymalnie 20% udziałów w Spreadtrum Communications Inc. oraz RDA Microelectronics Inc. Wspólnie z tą pierwszą firmą będzie rozwijał układy scalone, które w drugiej połowie 2015 roku mają trafić do producentów smartfonów. Wspomniana wyżej inwestycja to kolejna podjęta przez Intela próba zwiększenia udziałów w rynku smartfonów. Obecnie jest on zdominowany przez Qualcomm. Intel bardzo liczy na chiński rynek. Dość wspomnieć że największy lokalny operator sieci komórkowej, China Mobile, ma więcej subskrybentów niż liczy cała populacja USA. „Chiny to obecnie największy konsumencki rynek smartfonów, mieszka tam też najwięcej internautów. Umowa z Tshingha Unigroup to kontynuacja liczącej sobie 29 lat historii obecności Intela w Chinach” - stwierdził dyrektor wykonawczy firmy, Brian Krzanich. Cena, jaką Intel zapłaci za sojusz z Tshingha jest wysoka. Dość wspomnieć, że chińska korporacja kupiła Spreadtrum w grudniu ubiegłego roku za kwotę 1,7 miliarda USD i wycofała firmę z giełdy. Jednak zdaniem Intela długoterminowe strategiczne partnerstwo z Tshingua jest warte takich pieniędzy, gdyż daje dostęp nie tylko do chińskiego rynku. Chińscy producenci smartfonów coraz śmielej poczynają sobie na rynkach międzynarodowych, więc Intel za ich pośrednictwem może zdobyć udziały na całym świecie. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...