Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37626
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. USA, Chiny, Japonia, Izrael, Korea Południowa i 49 innych państw podpisało umowę, dzięki której ponad 200 różnych produktów elektronicznych nie będzie podlegało cłom. Podczas piątkowego spotkania Światowej Organizacji Handlu przedstawiciel USA oświadczył, że doszło do porozumienia, jednak przedstawiciele WTO zauważyli, że niektórzy delegaci muszą jeszcze poczekać na ostateczne instrukcje swoich stolic. W końcu porozumienie zostało podpisane. Wspomniana umowa to rozszerzenie obowiązującego od 18 lat Information Technology Agreement. Dołączona do umowy lista produktów podlegających handlowi bezcłowemu ma zostać rozszerzona o ponad 200 pozycji. Amerykanie już szacują, że eksport produktów, które trafią na listę, już obecnie ma wartość 100 miliardów USD, a po zniesieniu ceł liczba miejsc pracy w USA wzrośnie o 60 000. Wśród znanych firm, które powinny odnieść korzyści z umowy są m.in. Intel, Microsoft, General Electric, Texas Instruments czy Nintendo. Handlem bezcłowym będą objęte m.in. oprogramowanie komputerowe, konsole do gier, kartridże do drukarek atramentowych, urządzenia GPS, urządzenie medyczne takie jak maszyny do rezonansu magnetycznego i wiele innych. Korzyści powinni odnieść przede wszystkim konsumenci, gdyż uwolnione od ceł produkty będą tańsze. Umowa zostanie ratyfikowana w grudniu w Nairobi. WTO ma nadzieję, że do tego czasu do porozumienia przystąpią kolejne kraje. Cła zostaną zniesione 1 lipca 2016 roku na okres 3 lat. « powrót do artykułu
  2. HP ujawnia cztery dziury w Internet Explorerze, które pozwalają na przejęcie kontroli nad komputerem ofiary. Informacje o lukach zebrano w ramach HP Zero Day Initiative, a Microsoft wciąż nie opublikował poprawek. Jedna ze wspomnianych dziur została zaprezentowana podczas zawodów Pwn2Own Mobile, a koncern z Redmond poinformowano o niej w październiku. HP ujawnia luki po 90 dniach od poinformowania o nich producenta oprogramowania. Microsoft poprosił o dodatkowy czas na załatanie dziury, jednak nie przygotował poprawki. HP zdecydowało więc o publikacji informacji na temat luki. Do ataku dochodzi, gdy użytkownik odwiedzi złośliwą witrynę, uruchomi zarażoną reklamę lub otworzy plik ze szkodliwym kodem. Napastnik zyskuje wówczas dostęp do komputera na prawach zalogowanego użytkownika. Pozostałe 3 dziury zostały odkryte w styczniu i działają podobnie. Także i w ich wypadku Microsoft poprosił o dodatkowy czas na załatanie i nie dostarczył poprawek w terminie. Dziury występują we wszystkich wersjach Internet Explorera. Użytkownicy mogą chronić się przed atakiem wyłączając Active Scripting w strefach bezpieczeństwa Internet i Lokalny intranet. « powrót do artykułu
  3. Osoby zawodowo grające w gry komputerowe będą musiały przechodzić kontrolę antydopingową przed ważnymi zawodami. Taką decyzję podjęła Electronic Sports League. Najbliższa kontrola odbędzie się przed zaplanowanymi na przyszły miesiąc ESL One w Kolonii. Decyzję podjęto po tym, jak jeden z graczy przyznał, że podczas zorganizowanej przez ESL rozgrywki w Counter Strike'a przyjmował lek o nazwie Adderall. Do dopingu przyznał się niejaki Cory Friesen „Semphis”, który wyznał w wideo opublikowanym na YouTube, że lek był przyjmowany również przez jego kolegów z zespołu Cloud9. ESL wciąż jeszcze nie zdecydowała, jakich zakazanych środków będzie poszukiwała w organizmach graczy. Nie określiła też kar dla osób przyłapanych na dopingu. Wiadomo jedynie, że skupi się głównie na amfetaminie, a badania będą prowadzone w czasie zawodów z potu i naskórka. Tak zwany e-sport zyskuje coraz większe uznanie, pojawiają się w nim coraz większe pieniądze i większy nacisk na osiągi. Stąd też pokusa zażywania środków dopingujących. O tym, że zawodowi gracze komputerowi są traktowani bardzo poważnie niech świadczy fakt, że w 2013 roku Stany Zjednoczone uznały ich za zawodowych sportowców, co wiąże się z wydawaniem wiz dla zawodników biorących udział w rozgrywkach odbywających się na terenie USA. « powrót do artykułu
  4. Po 15 latach obowiązywania Chiny zniosły wszelkie ograniczenia dotyczące handlu i produkcji konsol do gier. W 2000 roku chiński rząd zakazał produkcji i sprzedaży konsol na terenie ChRL. Zakaz nie obowiązywał w Hongkongu i Macau, dlatego też szybko powstał wielki czarny rynek. Przyczyną, dla której nie pozwalano produkować i sprzedawać tego typu urządzeń była potencjalna krzywda fizyczna i psychiczna, jaką konsole mogą wyrządzić młodym ludziom. W 2014 roku Chiny zgodziły się, by w niewielkiej strefie wokół Szanghaju zagraniczne firmy produkowały konsole, pod warunkiem jednak, że ich partnerem będzie miejscowe przedsiębiorstwo. Pierwszy z okazji skorzystał Microsoft, który ogłosił, że będzie wytwarzał Xboksa One wspólnie z BesTV. Później dołączyło Sony, które podpisało z Shanghai Oriental Pearl Group umowę na produkcję PS4. Teraz zakaz produkcji i sprzedaży został zniesiony na terenie całego kraju. Konsole będzie mógł produkować każdy. Liberalizacja rynku dotyczy konsol, ale to nie znaczy, że obejmuje też gry. W ubiegłym roku chiński rząd opublikował instrukcję, opisującą, jakiej gry cenzura nie dopuści do sprzedaży. Dowiadujemy się z niej, że zakazane są gry, w których pojawia się m.in. przemoc, narkotyki, obsceniczność oraz wszystko, co narusza etykę bądź chińską kulturę. Gdy w ubiegłym roku Microsoft zaczął sprzedawać Xboksa One cenzura nie pozwoliła na rozpowszechnianie tak znanych tytułów jak Call of Duty czy Halo. Otwarcie chińskiego rynku to olbrzymia szansa dla Microsoftu, Sony i Nintendo. « powrót do artykułu
  5. Zespół misji New Horizons pochwalił się nowymi zdjęciami nadesłanymi przez sondę. Na konferencji podzielono się też nowo zdobytą wiedzą na temat Plutona i jego księżyców. Zaprezentowano zdjęcie całej tarczy Plutona. Tym razem przedstawia ono planetę karłowatą w prawdziwych kolorach oraz w dwukrotnie większej rozdzielczości niż te zrobione poprzednio. Naukowcy starają się nazywać kolejno nowe obszary i tak np. ciemna plama w rejonach równika otrzymała nazwę region Cthulu a biała równina ponad regionem Tombaugh to równina Sputnik. Na zdjęciach równiny Sputnik w wysokiej rozdzielczości naukowcy dostrzegli dowody istnienia procesów geologicznych podobnych do tych, które zachodzą w ziemskich lodowcach. Nośnikiem nie jest tu jednak woda lecz mieszanka azotu, tlenku węgla oraz węglowodorów w formie bliskiej ciała stałego. Ciekawie przedstawia się zdjęcie zrobione dzień po maksymalnym zbliżeniu sondy, w momencie gdy Słońce znalazło się za tarczą Plutona. Widać na nim wyraźnie atmosferę, w której promienie słoneczne ulegają rozproszeniu. Przypomina to trochę mgłę. Naukowcy wyjaśnili, że za to zjawisko odpowiadają węglowodory znajdujące się w niższej warstwie atmosfery. Powstają one gdy metan sublimując unosi się na wysokość ok. 100 km. Na skutek oddziaływania promieni UV ze Słońca, cząsteczki metanu ulegają syntezie tworząc etylen oraz acetylen. Cząsteczki te łączą się dalej w coraz cięższe węglowodory zwane tolinami. Opadają one następnie na powierzchnie planety tworząc charakterystyczne czerwonawe regiony. Toliny znane są nam już z Tytana, księżyca Saturna, gdzie stawiano hipotezę że mogą być nawet paliwem dla prostych mikrobów. Analizie poddano również Charona i jak spodziewano się, czujniki nie wykazały obecności atmosfery. « powrót do artykułu
  6. Lekka kompozytowa pianka metalowa blokuje promieniowanie X, gamma, neutronowe oraz absorbuje wysokoenergetyczne cząstki, dowiedli uczeni z North Carolina Stet University. Odkrycie oznacza, że tego typu materiały mogą być w przyszłości użyte jako osłony pojazdów kosmicznych, znajdą zastosowanie w medycynie i wszędzie tam, gdzie używane występuje promieniowanie jonizujące. Uzyskane wyniki oznaczają, że pojawiła się szansa na wykorzystanie kompozytowej pianki metalowej do opracowania bezpieczniejszych systemów transportu odpadów atomowych, bardziej efektywnych projektów pojazdów kosmicznych i urządzeń atomowych czy też nowych osłon dla tomografów komputerowych - mówi profesor Afsaneh Rabiei z NC State. Profesor Rabiei opracowała piankę na potrzeby sektora transportowego i militarnego. Chciała jednak sprawdzić, czy chroni ona w jakiś sposób przed różnymi rodzajami promieniowania jonizującego. Wraz z kolegami przeprowadziła serię testów z użyciem promieni X, gamma i promieniowania neutronowego, a następnie porównała uzyskane wyniki z wynikami wspócześnie używanych materiałów osłonowych. Porównywane materiały miały tę samą wagę, ale różniły się objętością. Testy wykazały, że najlepszą osłonę stanowi pianka nazwana „wysokie-Z stal-stal” (high-Z steel-steel). Wykonano ją głównie ze stali nierdzewnej z niewielkim dodatkiem wolframu. Struktura tej pianki została dobrana tak, by jej gęstość, pomimo zawartości wolframu, nie była większa od gęstości pianki z samej stali. Pianka była testowana z różnymi rodzajami promieniowania gamma, gdyż różne jego źródła emitują promieniowanie o różnej energii. Okazało się, że w blokowaniu wysokoenergetycznego promieniowania gamma pianka była równie skuteczna co współcześnie używane materiały, zaś lepiej od nich sprawowała się w blokowaniu promieniowania o niskiej energii. Pianka lepiej niż inne materiały blokowała promieniowanie neutronowe. Sprawowała się też lepiej niż większość materiałów w blokowaniu promieni X, jednak na tym polu ustępowała ołowiowi. Pracujemy nad taką modyfikacją pianki, by lepiej od ołowiu blokowała promienie X. Zaletą naszej pianki jest fakt, że jest ona nietoksyczna, zatem łatwiej ją produkować i poddawać recyklingowi. Ponadto jej wyjątkowe właściwości mechaniczne i termiczne czyją ją dobrym kandydatem do różnych strukturalnych zastosowań przy promieniowaniu jonizującym - mówi profesor Rabiei. « powrót do artykułu
  7. Zespół z Uniwersytetu w Toronto odkrył, w jaki sposób poważnie uszkodzone DNA jest transportowane wewnątrz komórki. Naukowcy wiedzieli, że poważnie uszkodzone DNA jest zabierane na naprawę do wyspecjalizowanych "szpitali" w komórce. Wielką tajemnicą pozostawało [jednak], jak się tam dostaje. Właśnie odkryliśmy ambulans i trasę, jaką pokonuje - opowiada prof. Karim Mekhail. Kanadyjczycy natrafili na ambulans - kompleks białek motorycznych - badając komórki drożdży. Autorzy publikacji z pisma Nature Communications odkrył również, że szpital (jądrowy kompleks porowy) naprawia uszkodzenia DNA niedokładnie. Choć naprawione DNA może się nadal replikować, zawiera nieprawidłowe instrukcje, co może prowadzić do nowotworu. Proces pozwala komórce przeżyć uraz, ale dużym kosztem. Genom komórki jest upośledzony, ale nadal stabilny i zdolny do replikacji, a to zazwyczaj przepis na katastrofę. Daniel Durocher z Mount Sinai pomógł Kanadyjczykom prześledzić losy uszkodzonego DNA, stosując zaawansowane techniki mikroskopowe. Badania wykazały, że ambulans jest konieczny, by zepsuty materiał genetyczny skutecznie zmienił położenie w jądrze. Badając ich rolę w nowotworzeniu, zespół Mekhaila szuka kolejnych ambulansów DNA oraz alternatywnych szlaków ich przemieszczania. Spodziewamy się, że to może nam pomóc w identyfikacji celów dla nowej klasy leków przeciwnowotworowych. Naukowcy od dawna szukali ambulansów. Teraz spodziewamy się, że istnieje więcej niż jeden rodzaj takich karetek. To ekscytujące, bo to zupełnie nowy obszar badań. « powrót do artykułu
  8. Opublikowane przez Apple'a najnowsze wyniki finansowe to kolejny dowód, że rynek tabletów się kurczy. Co prawda koncern poinformował o znacznym wzroście zarówno przychodów jak i dochodów, jednak po zamknięciu giełdy cena jego akcji spadła o 7%. To pokazuje, jak samo oczekiwanie na publikację wyników finansowych zawyża cenę akcji. Z raportu Apple'a dowiadujemy się, że w trzecim kwartale roku podatkowego 2015, który dla Apple'a zakończył się wraz z czerwcem bieżącego roku, firma sprzedała 10,9 miliona iPadów. Rok wcześniej, w trzecim kwartale 2014 sprzedaż tych urządzeń wyniosła 13,3 miliona sztuk. To pokazuje, jak bardzo kurczy się rynek tabletów. Warto tutaj przypomnieć, że do Apple'a należy ponad 75% amerykańskiego rynku tabletów kosztujących powyżej 200 USD. Spadki, jakich doświadcza Apple są zgodne z tym, co widać na całym rynku. Firma IDC informowała, że w pierwszym kwartale bieżącego roku sprzedaż tabletów spadła o 6%. To drugi z kolei kwartał spadku sprzedaży. Apple ma nadzieję, że wraz z premierą systemu iOS9 uda się jej zainteresować tabletami rynek przedsiębiorstw i liczy na wzrosty sprzedaży. « powrót do artykułu
  9. Nowy materiał, który przypomina koralowce, może skuteczniej usuwać toksyczne metale ciężkie, np. rtęć, z oceanów. Gdy rtęć dostanie się do wody, rośliny i zwierzęta ją wchłaniają. Pierwiastek akumuluje się w łańcuchu pokarmowym, przez co np. ryby stają się toksyczne. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że w społecznościach rybackich 1,5-17 na 1000 dzieci wykazuje zaburzenia poznawcze spowodowane spożyciem ryb zawierających rtęć. Dla koralowców, które wykazują się wysoką zdolnością adsorpcji metali ciężkich, zabójcze są nawet niewielkie ich ilości. Inspirując się tymi organizmami, dr Xianbiao Wang i zespół z Anhui Jianzhu University stworzyli nanopłytki z tritlenku diglinu, które miały adsorbować rtęć z wody. Tritlenek diglinu już wcześniej wykorzystywano do usuwania zanieczyszczeń, ale ponieważ materiał nie miał optymalnej budowy, nie sprawował się zbyt dobrze. Nowe nanopłytki zwijają się w strukturę przypominającą koralowce i zachowują się bardzo podobnie do nich. Testy wykazały, że nanopłytki przypominające koralowce usuwały z wody 2,5 razy więcej rtęci niż tradycyjne nanocząstki Al2O3. Adsorpcja to łatwy sposób usuwania zanieczyszczeń z wody, dlatego rozwijanie nowych produktów do tego celu jest wielkim wyzwaniem w ramach naprawy środowiska. [...] Ciekawie jest projektować i wytwarzać adsorbenty o różnej strukturze [chemicznej i fizycznej], by zobaczyć, jak się zachowują. Szczególnie duży potencjał wydają się mieć materiały biomimetyczne - podkreśla Wang. « powrót do artykułu
  10. HP informuje, że wszystkie testowane przez firmę „inteligentne” zegarki (smartwatch) zawierają poważne dziury w zabezpieczeniach. Tego typu gadżety, wyposażone m.in. w łączność bezprzewodową, mogą stać się nowym celem cyberataków. Gadżety takie powoli zdobywają sobie popularność i z czasem będą przechowywały coraz więcej istotnych informacji, takich np. jak dane o stanie zdrowia właściciela. Niewykluczone, że w przyszłości zostaną wyposażone w mechanizmy pozwalające na otwieranie mieszkania czy samochodu. Firmy produkujące tego typu gadżety już teraz powinny myśleć o ich lepszych zabezpieczeniach. Podczas testów eksperci z HP stwierdzili, że najpoważniejsze problemy występujące w „inteligentnych” zegarkach to: nieodpowiednia autoryzacja. Żaden z testowanych zegarków nie wykorzystywał dwustopniowego uwierzytelniania i żaden nie blokował się po kilku nieudanych próbach wpisania hasła. Trzy z dziesięciu testowanych urządzeń było podatnych na atak, w ramach którego haker mógł zdobyć dostęp do danych korzystając ze słabego zabezpieczenia hasła, braku blokady oraz możliwości odgadnięcia nazw użytkownika; brak odpowiedniego szyfrowania. Co prawda we wszystkich produktach wykorzystywano protokół SSL/TLS, to 40% zegarków było podanych na atak POODLE lub używało SSL v2; źle zabezpieczone interfejsy urządzeń i aplikacji mobilnych. W aż 30% produktów stwierdzono błędy w komunikatach informujących o nieudanej próbie logowania. Komunikaty stanowiły wskazówkę, dzięki której odgadnięcie prawidłowych danych uwierzytelniających stawało się łatwiejsze. źle zabezpieczone firmware i oprogramowanie firm trzecich: w przypadku aż 70% zegarków stwierdzono, że aktualizacje oprogramowania są przesyłane w formie niezaszyfrowanej. Problem dotyczy zarówno transmisji jak i samych plików. Co prawda wiele aktualizacji było cyfrowo podpisanych, co zabezpieczało przed zainstalowaniem fałszywej czy zmanipulowanej aktualizacji, jednak brak szyfrowania oznacza, że przestępcy mogą pobrać i przeanalizować pliki. problemy z ochroną prywatności. Wszystkie zegarki zbierały dane prywatne, takie jak nazwiska, adresy, daty urodzenia, informacje o wadze, płci, rytmie serca itp. Biorąc pod uwagę słabe zabezpieczenia trzeba stwierdzić, że dane takie łatwo mogą paść ofiarą hakerów. HP apeluje do użytkowników „inteligentnych” zegarków by – dopóki producenci odpowiednio ich nie zabezpieczą – nie udostępniali im zbyt wielu informacji osobistych i nie korzystali z funkcji dających dostęp do mieszkania czy samochodu. « powrót do artykułu
  11. NASA informuje o odkryciu pierwszej planety o rozmiarach podobnych do Ziemi, która znajduje się w ekosferze swojej gwiazdy, a gwiazda ta należy do tego samego typu, co Słońce. Kepler-452b to najmniejsza planeta pozasłoneczna znaleziona w ekosferze gwiazdy typu G2. Liczba potwierdzonych planet pozasłonecznych odkrytych przez Teleskop Keplera wzrocła tym samym do 1030. Kepler znalazł planetę i gwiazdę najbardziej przypominające nasze Ziemię i Słońce. To przybliża nas do momentu znalezienia Ziemi 2.0 - poinformował John Grunsfeld z Science Mission Directorate. Kepler-452b ma średnicę o 60% większą od ziemskiej. Jej składu i masy jeszcze nie określono, ale z wcześniejszych badań wiemy, że planety o tych rozmiarach są z dużym prawdopodobieństwem skaliste. Okres orbitalny planety wynosi 385 dni, jest więc zaledwie o 5% dłuższy od okresu orbitalnego Ziemi. Odległość Kepler-452b od jej gwiazdy jest o 5% większa niż dystans dzielący Ziemię i Słońce. Wiek gwiazdy Kepler-452 oceniono na 6 miliardów lat, czyli jest ona o 1,5 miliarda lat starsza od Słońca. Temperatura gwiazdy jest taka sama jak Słońca, jednak Kepler-452 jest o 20% jaśniejsza i ma o 10% większą średnicę. Możemy myśleć o Kepler-452b jak o starszej, większej kuzynce Ziemi. Jej odkrycie to okazja do lepszego zrozumienia ewolucji Ziemi - stwierdził Jon Jenkins, odpowiedzialny w Ames Research Center za analizę danych z Keplera. Ta planeta mogła spędzić w ekosferze około 6 miliardów lat, dłużej niż Ziemia. To oznacza, że – jeśli występują tam odpowiednie warunki - to jest dość duża szansa, iż istnieje tam życie. Gwiazda Kepler-452 znajduje się w odległości 1400 lat świetlnych od Ziemi, w gwiazdozbiorze Łabędzia. Od początku swojej pracy Kepler odkrył 12 planet o średnicy nie większej niż dwukrotna średnica Ziemi, które znajdują się w ekosferach swoich gwiazd. Dziewięć z nich krąży wokół gwiazd podobnych do Słońca. Teleskop zauważył też 4696 kandydatów na planety. W przypadku tych obiektów wymagane jest jeszcze potwierdzenie, że rzeczywiście mamy do czynienia z planetą. « powrót do artykułu
  12. Dzięki symulacjom przeprowadzonym na superkomputerze Mira naukowcy zidentyfikowali i udoskonalili nowy mechanizm pozwalający na wyeliminowanie tarcia. Dzięki temu zaprojektowali nowy hybrydowy materiał, który – jako pierwszy w skali makro – niemal całkowicie eliminuje zjawisko tarcia. Symulacje przeprowadzone przez Sanketa Deshmukha z Argonne National Laboratory wykazały, że gdy warstwy złożone z grafenu i węgla diamentopodobnego (DLC) ślizgają się po sobie, grafen zaczyna zwijać się tworząc puste cylindryczne zwoje, dzięki którym tarcie zostaje niemal całkowicie wyeliminowane. To nowy, nieznany dotychczas mechanizm. Zmniejszenie tarcia to niezwykle pożądane zjawisko. Dość wspomnieć, że około 30% paliwa, które zużywają nasze samochody jest spalane po to, by pokonać tarcie. To niepożądane w wielu miejscach zjawisko prowadzi do strat energii, niepotrzebnego grzania się i zużywania części mechanicznych. Wcześniej jednak Ali Erdemir, Anirudha Sumant i Diana Berman prowadzili eksperymenty w Laboratorium Trybologii i Centrum Materiałów Nanoskalowych Argonne National Laboratory. W ich ramach niewielkie płachty grafenu ześlizgiwały się ze stalowej kuli pokrytej DLC. Uczeni stwierdzili, że na styku tych dwóch materiałów współczynnik tarcia jest niezwykle mały, jednak zdumiało ich, iż mocno się on waha bez widocznej przyczyny. Kolejnym zaskoczeniem był fakt, że w środowisku mokrym współczynnik tarcia wzrastał 100-krotnie w porównaniu ze środowiskiem suchym. Uczeni Subramaniana Sankaranarayanana i Sanketa Deshmukha o przeprowadzenie symulacji komputerowych. Ci użyli 10-petaflopsowej maszyny Mira, dzięki której odkryli zwijający się grafen. To wyjaśniało obie zagadki, które zastanawiały ich kolegów. Okazało się bowiem, że współczynnik tarcia waha się, gdyż zwoje grafenu są niestabilne i ulegają spłaszczeniu pod wpływem ciężaru. Tarcie jest mniejsze, gdy się uformują, a wraca do normy, gdy zostają spłaszczone, później zwoje znowu się formują. Stąd zmiany współczynnika tarcia. Naukowcy pracujący przy symulacji komputerowej postanowili więc „dodać” do całości nanodiamenty. Okazało się, że był to dobry pomysł. Grafen spontanicznie zwijał się wokół nanodiametów, które zapobiegały jego spłaszczeniu. Eksperymenty potwierdziły, że wyniki symulacji można przełożyć na rzeczywistość. Niestety, dodanie nanodiamentów nie rozwiązało kolejnego problemu – zwiększonego tarcia w wilgotnym środowisku. Symulacje wykazały, że obecność wody uniemożliwia formowanie się zwojów, gdyż siła adhezji utrzymuje fragmenty grafenu uczepione powierzchni. Obecnie hybrydowy materiał wykazuje swoje pożądane właściwości jedynie w środowisku suchym. Nadal jednak będzie można stosować go w wielu miejscach, od dysków twardych, poprzez turbiny wiatrowe po ruchome części systemów mikro- i nanoelektromechanicznych. « powrót do artykułu
  13. Analityk Steven Kleynhans z firmy Gartner informuje o kolejnej, niezwykle interesującej, zmianie w polityce wspierania systemu operacyjnego przez Microsoft. Otóż 10-letni okres wsparcia Windows 10 będzie liczony od momentu, gdy system zostanie po raz pierwszy użyty. Dotychczas wsparcie dla systemu było udzielane przez okres 10 lat po jego oficjalnej premierze. Trzeba przy tym pamiętać, o czym pisaliśmy niedawno, że Microsoft będzie wspierał dany sprzęt na którym działa Windows 10 dopóty, dopóki będzie robił to producent sprzętu. Użytkownik będzie mógł więc liczyć na wsparcie albo do czasu końca wsparcia producenta sprzętu, albo przez 10 lat. Podjęcie decyzji o tym, że 10-letni okres rozpoczyna się wraz z pierwszym użyciem systemu przez użytkownika to bardzo dobra wiadomość dla osób, które decydują się na zakup nowego OS-u dłuższy czas po jego premierze. « powrót do artykułu
  14. Niedźwiedź polarny pobił rekord czasu wstrzymania oddechu pod wodą. Latem 2014 r. w archipelagu Svalbard zaobserwowano bardzo wychudzonego samca (jego zapasy tkanki tłuszczowej były na wyczerpaniu), który dostrzegł w otwartych wodach 3 foki brodate (Erignathus barbatus). Podczas polowania niedźwiedzie bezgłośnie suną przez wodę i gdy dokładnie namierzą cel, schodzą pod jej powierzchnię. Od czasu do czasu wynurzają się, czy nadal zmierzają we właściwym kierunku, nasz samiec jednak tego nie robił. Pierwsza z fok musiała usłyszeć rozbryzg wody. Zaczęła się rozglądać i po 32 s sama zanurkowała. Kolejna foka znajdowała się 12-13 m dalej. Po 3 min 10 s od zanurzenia i przepłynięciu 45-50 m niedźwiedź wypadł [jak bomba] spod wody i dotarł do połowy kry, lądując przed 2. z fok. Jego poczynania obserwował kapitan Rinie Van Meurs. Załoga sfilmowała zdarzenie, dlatego można było potwierdzić, że głowa samca nie pojawiała się na powierzchni podczas zaczerpywania oddechu czy reorientacji. Samiec pobił rekord z 1970 r., kiedy to niedźwiedź polarny wytrzymał na bezdechu 72 s. Mimo że wygłodniałe zwierzę bardzo się starało, polowanie nie zakończyło się sukcesem. Niedźwiedź na moment schwycił płetwę foki, ta jednak zdołała się wyswobodzić. Foka odpłynęła, a dyszący niedźwiedź odpoczywał przez 20 s z łapami na lodzie. Potem wrócił do wody w poszukiwaniu kolejnych fok. Nie wiadomo, na ile czasu niedźwiedzie polarne potrafią wstrzymać oddech. Ten był tak wycieńczony, że na tej podstawie trudno powiedzieć, jakie możliwości w tym zakresie mają lepiej odżywione osobniki. Van Meurs przesłał swój film badaczowi niedźwiedzi polarnych Ianowi Stirlingowi z Uniwersytetu Alberty, który potwierdził nowy rekord. Artykuł na ten temat ukazał się w piśmie Polar Biology. Zanurzenie trwało o wiele dłużej, niż się spodziewaliśmy. Gdy uciekła pierwsza z fok, myśleliśmy, że jest już po wszystkim. Niedźwiedź się jednak nie pojawił i płynął dalej do następnego celu. Niedźwiedzie polarne i brunatne oddzieliły się od wspólnego przodka zaledwie ok. 500 tys. lat temu. To zaskakujące, że u niedźwiedzi polarnych tak szybko rozwinęła się umiejętność potrzebna do życia i polowania w środowisku morskim. Naukowcy przestrzegają jednak, że zdolność do dłuższego nurkowania nie ewoluuje na tyle szybko, by drapieżniki poradziły sobie z coraz trudniejszym polowaniem na foki. Niedźwiedzie są zależne od pływającego lodu. Żyją na nim i chowają się, podchodząc zwierzynę. Gdy jest go coraz mniej, muszą wypływać na otwarte wody, gdzie są lepiej widoczne dla potencjalnych ofiar. « powrót do artykułu
  15. W mediach pojawiły się niepotwierdzone informacje, jakoby Nokia chciała wejść na rynek wirtualnej rzeczywistości i na przyszły tydzień przygotowuje premierę nowego sprzętu. Jak twierdzą redaktorzy witryny Recode, Nokia rozesłała do mediów zaproszenie na przyszłotygodniową prezentację. Jeśli powyższe informacje są prawdziwe, fiński koncern wejdzie na rynek, na którym działają już tacy giganci jak Microsoft (HoloLens), Facebook (Oculus Rift) czy wspierany przez Google'a Magic Leap. Działają na nim też HTC, Samsung i Sony. W ubiegłym miesiącu Nokia oznajmiła, że – gdy tylko pozwoli na to umowa zawarta z Microsoftem – wróci na rynek telefonów komórkowych. « powrót do artykułu
  16. Specjaliści ds. bezpieczeństwa, Charlie Miller i Chris Valasek pokazali Andy'emu Greenbergowi z serwisu Wired, że są w stanie przejąć kontrolę nad nowoczesnym samochodem wyposażonym w łączność bezprzewodową. Greenberg prowadził Jeepa Cherokee wyposażonego w technologię Uconnect, wprowadzoną pod koniec 2013 roku. Miller i Valasek, wyposażeni jedynie w laptop i telefon komórkowy, byli w stanie niemal całkowicie przejąć kontrolę nad pojazdem. Mogli zdalnie nie tylko sterować klimatyzacją, systemem audio-wideo czy szybami. Byli w stanie doprowadzić do wypadku. Nie mieli problemów z odłączeniem napędu, włączeniem hamulców lub ich całkowitym wyłączeniem, a gdy samochód jechał na biegu wstecznym obaj eksperci mogli sterować kierownicą. Opracowane przez Millera i Valaska oprogramowanie daje im możliwość – w powoli poruszającym się pojeździe - wyłączenia silnika i przejęcia kontroli nad hamulcami. Obaj badacze pracują nad udoskonaleniem narzędzia oddającego im kontrolę nad kierownicą. Obecnie mogą sterować samochodem tylko, gdy jest włączony bieg wsteczny. Ich narzędzia pozwalają też na inwigilację kierowcy, mogą bowiem zdobyć koordynaty samochodowego GPS, mierzyć jego prędkość i zaznaczać na mapie jego kolejne pozycje, by śledzić trasę przejazdu - stwierdził Greenberg. Na atak może być narażonych nawet 471 000 samochodów z Uconnect. Odpowiednia łata została już przygotowana. Można ją pobrać i zainstalować za pomocą klipsu USB. « powrót do artykułu
  17. Archeolodzy prof. Nicholas Conard i Maria Malina z Uniwersytetu w Tybindze odkryli dwa fragmenty figurki kobiety, która przypomina znalezioną w 2008 r. Wenus z jaskini Hohle Fels z Jury Szwabskiej. Fragmenty rzeźbionej kości mamuciej pasują do siebie, tworząc znalezisko o wymiarach 23 x 22 x 13 mm. Nie wydaje się, by figurka, która będzie częścią małej wystawy w Muzeum Prehistorii w Blaubeuren, przedstawiała zwierzę lub człowieka-lwa, a są to dwa częste motywy z jaskiń Jury Szwabskiej. Wenus z Hohle Fels i szczątkowa figurka - na obie natrafiono w Hohle Fels w osadach z czasów kultury oryniackiej - są najstarszymi przedstawieniami człowieka na świecie. Dodajmy, że Wenus ma co najmniej 35 tys. lat, a fragmenty opisane właśnie na łamach Archäologische Ausgrabungen in Baden-Württemberg ok. 40 tys. lat. Choć te ostatnie prezentują się skromnie w porównaniu do niemal kompletnej Wenus, mają podobną formę i rzeźbienia. Gabaryty znalezionego ostatnio kawałka (piersi z fragmentem brzucha) wskazują, że nowa figurka była nieco większa niż 6-cm Wenus. Nowe znaleziska wskazują, że przedstawienia kobiet wcale nie były w kulturze oryniackiej tak rzadkie, jak dotąd sądzono i że problemy związane z ludzką seksualnością, reprodukcją i płodnością jako taką mają długą i bogatą tradycję, datującą się aż na epokę lodowcową. « powrót do artykułu
  18. Wstępne testy przeprowadzone przez firmę Escape Dynamics sugerują, że możliwe będzie wysyłanie pojazdów w przestrzeń kosmiczną za pomocą mikrofal emitowanych z Ziemi. Taka technologia pozwoliłaby na olbrzymie oszczędności. Obecnie wszystkie pojazdy wysyłamy na orbitę korzystając z tej samej koncepcji wieloczłonowych napędów rakietowych. W kolejnych członach znajduje się paliwo, a po jego wypaleniu niepotrzebny już element jest odrzucany. Rozwiązanie takie jest jednak bardzo kosztowne ze względu na olbrzymią wagę samego paliwa. Pomysł Escape Dynamics polega na wykorzystaniu jednoczłonowej rakiety ze zbiornikiem wypełnionym wodorem. Wodór jest podgrzewany przez znajdujące się na ziemi źródło mikrofal. Wstępne testy przeprowadzone przez ED sugerują, że takie rozwiązanie może się sprawdzić. Inżynierowie z ED zbudowali napęd, którego impuls właściwy trwał 500 sekund z paliwem, którym był hel. Specjaliści twierdza, że przy zmianie helu na wodór impuls właściwy wydłuży się do ponad 600 sekund, a to wystarczy do wyniesienia niewielkiego pojazdu na orbitę. Teoretycznie napęd taki miałby działać w ten sposób, że emitowane z ziemi mikrofale trafiałyby w osłonę termiczną pojazdu i napędzały silnik elektromagnetyczny, który podgrzewałby wydobywający się z dysz wodór. To zapewniłoby odpowiedni ciąg. Pojazd trafiałby na orbitę i pozostawał tam na tyle długo, by umieścić na niej satelity. Później lotem ślizgowym wracałby na Ziemię. Oczywiście inżynierowie muszą rozwiązać jeszcze sporo problemów. Muszą, na przykład, wykazać, że źródło mikrofal będzie na tyle silne, by zapewniać energię coraz bardziej oddalającemu się pojazdowi. Osobną kwestią pozostaje bezpieczeństwo emisji tak silnego impulsu. Jeśli jednak system taki się sprawdzi, pozwoli na znakomite obniżenie kosztów wynoszenia satelitów na orbitę. « powrót do artykułu
  19. Międzynarodowy zespół naukowców zsekwencjonował genom kiwi północnego, zwanego też kiwi Mantella (Apteryx mantelli). Naukowcy pracujący pod kierunkiem Torstena Schöneberga z Uniwersytetu w Lipsku oraz Janet Kelso z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Lipsku zidentyfikowali różne przystosowania do nocnego trybu życia: wyłączenie paru genów odpowiedzialnych za widzenie barwne oraz większą niż u innych ptaków różnorodność receptorów węchowych. Pozbawione ogonów kiwi mają szczątkowe skrzydła i długie dzioby z nozdrzami. Prowadzą głównie nocny tryb życia. Cechuje je niska podstawowa przemiana materii i najniższa temperatura ciała wśród ptaków. Autorzy raportu z pisma Genome Biology odkryli zmiany genetyczne odzwierciedlające przystosowanie do nocnego trybu życia. Mimo że mutacje wyłączyły część genów odpowiedzialnych za barwne widzenie, wzrosła liczba genów receptorów węchowych. Zmiany te nastąpiły ok. 35 mln lat temu, po przybyciu kiwi na Nową Zelandię. Już XVIII-wieczny francuski botanik i zoolog Jean Baptiste de Lamarck dywagował, że ewolucja działa zgodnie z regułą "używasz lub tracisz". Jest więc bardzo prawdopodobne, że kiwi stracił widzenie barwne, ponieważ nie było mu już potrzebne przy nowym nocnym trybie życia. Powonienie kiwi, pożądane ze względu na żerowanie w ciemnościach, stało się bardziej wyostrzone, a gama receptorów węchowych wzrosła, by przystosować się do większej różnorodności zapachów - wyjaśnia Diana Le Duc z Uniwersytetu w Lipsku. Badania DNA dwóch kiwi pokazują, że wg pierwszych oszacowań, zmienność genetyczna populacji jest niewielka, co może jeszcze bardziej zagrozić i tak już zagrożonemu gatunkowi. Genom kiwi stanowi ważny materiał do przyszłych badań porównawczych z wymarłymi i żyjącymi nielotami - podsumowuje Kelso. « powrót do artykułu
  20. Szwedzcy naukowcy z Uniwersytetu w Uppsali i Karolinska Insitutet odkryli, że już po jednej bezsennej nocy dochodzi do zmian w genach kontrolujących zegar biologiczny komórek. Na potrzeby badań skorzystano z pomocy 15 zdrowych mężczyzn o prawidłowej wadze. Dwukrotnie przychodzili oni do laboratorium, gdzie pozostawali przez 2 doby. Podczas jednej z nocy spali normalnie, podczas drugiej – nie zasypiali. Kolejność nocy była losowa, a całość środowiska zewnętrznego – oświetlenie, żywność, poziom aktywności itp. - była ściśle kontrolowana. Po drugiej nocy od badanych pobierano próbkę tkanki tłuszczowej z brzucha oraz mięśniowej z uda. Na podstawie badań krwi określano zaś poziom insuliny. Analizy molekularne próbek dowiodły, że po zaledwie jednej nieprzespanej nocy dochodziło do rozregulowania zegara biologicznego. Zmieniała się też ekspresja genów. O ile nam wiadomo, są to pierwsze badania dowodzące, że utrata snu prowadzi bezpośrednio do zmian epigenetycznych. Najbardziej interesujący jest fakt, że tak szybko dochodzi do zmian metylacji genów - mówi doktor Jonathan Cedernaes, główny autor badań. Co ciekawe, w obu rodzajach tkanek – tłuszczowej i mięśniowej – zmiany przebiegały różnie. To sugeruje, że molekularny zegar biologiczny zostaje rozsynchronizowany. Z innych badań wiemy, że taki brak synchronizacji jest powiązany z patologiami w metabolizmie. Jako, że nasze badania wykazały również, zaburzenia w tolerancji glukozy, można przypuszczać, że brak synchronizacji spowodowany nieprzespaną nocą prowadzi właśnie do takiego zaburzenia - dodaje uczony. Na tym etapie badań nie wiadomo, jak długo utrzymują się niekorzystne zmiany. Może być tak, że po jednej lub kilku nocach prawidłowego snu wszystko wraca do normy. Z drugiej jednak strony niektórzy specjaliści sugerują, że w przypadku zmian epigenetycznych występuje coś w rodzaju pamięci organizmu, co wykazano badając ludzi pracujących na różne zmiany czy osoby z cukrzycą typu II. To zaś może oznaczać, że przynajmniej niektóre rodzaje utraty snu czy przedłużonego czuwania, takie jak praca zmianowa, mogą prowadzić do takich zmian w genomie, które mają długotrwały wpływ na metabolizm - dodaje Cedernaes. « powrót do artykułu
  21. Badania krwi delfinów wykazały, że jeden z nasyconych kwasów tłuszczowych - kwas heptadekanowy (margarynowy) - może u ludzi odwrócić stan przedcukrzycowy. Naukowcy z National Marine Mammal Foundation (NMMF) odkryli, że u delfinów, także tych dzikich, może się rozwijać zespół metaboliczny. Ponadto delfiny butlonose potrafią z łatwością wchodzić i wychodzić ze stanu cukrzycopodobnego. By zrozumieć, co może być czynnikiem wywołującym zespół metaboliczny u delfinów, zaczęliśmy badać ich dietę, której podstawę stanowią ryby - opowiada dr Stephanie Venn-Watson. Zważywszy na popularność suplementów z rybnymi kwasami tłuszczowymi typu omega-3, Amerykanie rozpoczęli studium od oceny poziomu kwasów tłuszczowych we krwi 49 delfinów. Badali też ich stężenia w rybach, którymi ssaki się żywią. Byliśmy zaskoczeni, widząc, że z 55 uwzględnionych przez nas kwasów tłuszczowych na metabolizm delfinów najkorzystniej wpływał nasycony kwas heptadekanowy. Delfiny z wyższym poziomem kwasu margarynowego we krwi miały niższe stężenia insuliny i trójglicerydów. Zjadane przez ssaki ryby bardzo różniły się pod względem jego zawartości: jedne miały go bardzo dużo (najwięcej cefale), inne w ogóle. Gdy 6 delfinów z niskim poziomem kwasu heptadekanowego zaczęto karmić rybami, które go dużo zawierały, w ciągu 6 miesięcy nastąpiła znacząca poprawa. Udało się wyeliminować objawy zespołu metabolicznego, m.in. obniżyć poziom insuliny, glukozy i trójglicerydów. Naukowcy podkreślają, że kluczem do zaobserwowanych zmian jest obniżenie stężenia ferrytyny. Już w pierwszych 3 tygodniach nowej diety u wszystkich 6 delfinów nastąpił spadek poziomu ferrytyny we krwi. Wg NMMF, kwasu margarynowego nie ma w beztłuszczowym nabiale, zaś nabiał niskotłuszczowy zawiera go tylko odrobinę. Najwięcej kwasu margarynowego występuje w pełnotłustym mleku, jogurcie, a zwłaszcza w maśle. Dywagujemy, że popularny trend odchodzenia od pełnotłustego nabiału może napędzać nieprzewidziany niedobór kwas heptadekanowego, co z kolei może odgrywać istotną rolę w rozwoju światowej pandemii cukrzycy. NMMF nawiązała współpracę ze szpitalami pediatrycznymi, by sprawdzić, czy u dzieci z zespołem metabolicznym i cukrzycą również występuje niski poziom kwasu margarynowego. Poza tym naukowcy oceniają, jak wywołane ociepleniem klimatu zmiany dostępności ofiar wpływają na metabolizm dzikich delfinów. « powrót do artykułu
  22. Rozpowszechnione w środowisku związki chemiczne, które są uznawane za bezpieczne w niewielkich dawkach, mogą zwiększać ryzyko wystąpienia nowotworów. Do takich wniosków doszła grupa 200 naukowców z 28 krajów. Uczeni prowadzili przez trzy lata badania nad 85 popularnymi związkami chemicznymi, które nie są uznawane za rakotwórcze. Naukowcy porównali mechanizmy działania tych związków ze znanymi mechanizmami rozwoju nowotworu czy modelami pozwalającymi przewidzieć ryzyko wystąpienia choroby. Wśród zbadanych środków chemicznych znalazł się niezwykle rozpowszechniony bisfenol A stosowany np. w plastikowych opakowaniach na żywność, rotenon, insektycyd o szerokim spektrum działania, znany herbicyt parakwat czy używany w mydłach i kosmetykach triklosan. Zespół naukowy stwierdził, że 50 z 85 badanych środków zaburza funkcjonowanie komórek w sposób, o którym wiadomo, iz jest skorelowany z wczesnym rozwojem nowotworu. Do zaburzeń dochodziło przy kontakcie z niewielkimi, uważanymi za bezpieczne, stężeniami. Nasze badania sugerują również, że dochodzi do synergii, przez co, zwiększa się ryzyko rozwoju nowotworu. Na przykład EDTA, kwas wersenowy, używany w przemyśle i medycynie zaburza zdolność organizmu do naprawy uszkodzonych genów. Sam EDTA nie powoduje żadnych mutacji, jeśli jednak jednocześnie jesteśmy wystawieni na działanie substancji mutagennej, to obecność EDTA potęguje jej niekorzystne oddziaływanie, gdyż przeszkadza w naprawie DNA, a jest to główny mechanizm obrony przed nowotworami - mówi profesor William Bisson, który stał na czele zespoły naukowego. Profesor Bisson, ekspert w dziedzinie obliczeniowej genomiki chemicznej, mówi, że dotychczas przy ocenie czynników ryzyka brano pod uwagę jeden związek chemiczny i jeden sposób działania, a to może prowadzić do niedoszacowania ryzyka. Podczas najnowszych badań brano pod uwagę wiele niezależnych procesów molekularnych uruchamianych przez niskie stężenia związków chemicznych. „Nowotwory to królowie chorób. Rozwijają się w bardzo złożonym, wielostopniowym procesie i w większości przypadków charakteryzuje je długi okres utajenia. Musimy wziąć się za nie w taki sposób, który uwzględnia całą złożoność ich rozwoju” - mówi Bisson. Badania zostały przeprowadzone w ramach Halifax Project finansowanego przez kanadyjską organizację non-profit Getting to Know Cancer. Organizacja ta finansuje badania, które zwiększają naszą wiedzę na temat związku nowotworów z czynnikami środowiskowymi. « powrót do artykułu
  23. Zdrowe starzenie uruchamia mechanizmy chroniące przed wpływem stresu oksydacyjnego na naczynia krwionośne. To istotne ustalenie, zważywszy, że od dawna uznaje się, że proces starzenia może być wynikiem procesów utleniania inicjowanych przez wolne rodniki. [uwalniane w ilościach fizjologicznych] reaktywne formy tlenu [RFT] odgrywają ważną rolę w regulacji funkcji komórkowych. Ich nadmierne wytwarzanie może jednak prowadzić do stanu zwanego stresem oksydacyjnym, który zmienia działanie komórki i zaburza zarówno jej wzrost, jak i podział - podkreśla prof. Steven Segal z Uniwersytetu Missouri w Columbii. By ocenić wpływ starzenia na naczynia krwionośne, Amerykanie przyglądali się działaniu śródbłonka tętniczek oporowych. Tętniczki oporowe spełniają bardzo ważną funkcję, bo regulują dopływ krwi do tkanek i ciśnienie rozkurczowe. Badaliśmy śródbłonek tętniczek oporowych samców myszy w wieku 4 i 24 miesięcy, co u ludzi odpowiada wiekowi tuż po dwudziestce i połowie 7. dekady życia. Najpierw ocenialiśmy śródbłonek w stanie spoczynku i pod nieobecność stresu oksydacyjnego. Później symulowaliśmy stres oksydacyjny, dodając wody utlenionej. Po 20 min jego wywoływania, w porównaniu do komórek starszych zwierząt, w komórkach śródbłonka młodszych myszy występowały nieprawidłowe wzrosty wapnia. To ważne odkrycie, bo wysokie stężenie wapnia w komórce może prowadzić do jej poważnego uszkodzenia. Gdy stres oksydacyjny działał przez godzinę, u młodych myszy wskaźnik obumierania komórek śródbłonka był 7-krotnie większy niż u starszych gryzoni. Ustalenia pokazują, że z wiekiem narażony na stres oksydacyjny śródbłonek przystosowuje się, by zachować integralność komórkową. Największym zaskoczeniem było skonstatowanie, że w zaawansowanym wieku śródbłonek był mniej zaburzany przez stres oksydacyjny [...]. To sprzeczne z ogólnie przyjmowanym założeniem, że funkcjonalna integralność śródbłonka ulega z wiekiem upośledzeniu. Nasze badania sugerują, że w ramach procesu starzenia naczynia adaptują się, by regulować RFT i minimalizować obumieranie komórek w warunkach gwałtownego nasilenia stresu oksydacyjnego. Przystosowanie pozwala zachować funkcje naczyń starszych osobników. Mimo że potrzeba dalszych badań, by zidentyfikować mechanizm, za pośrednictwem którego śródbłonek przystosowuje się do zaawansowanego wieku, nasze studium zapewnia dowody, że naturalną tendencją organizmu jest zaadaptowanie do stresu oksydacyjnego w ramach zdrowego starzenia. « powrót do artykułu
  24. CERN i Yandex Data Factory zapraszają internautów do pomocy w badaniu cząstek i dają przy okazji możliwość wygrania nagrody w wysokości do 7000 dolarów. Fenomen, w badaniu którego mają pomóc internauci to naruszenie liczby leptonowej w sektorze leptonów naładowanych (charged-lepton flavour violation). Brzmi skomplikowanie, jednak – jak twierdzą autorzy badań – internauci nie muszą znać się na fizyce. Leptony to cząstki subatomowe, które wraz z kwarkami tworzą materię. W przeciwieństwie jednak do kwarków leptony nie biorą udziału w oddziaływaniach silnych. Model Standardowy, który opisuje trzy z czterech oddziaływań podstawowych, zakłada, że jeśli dwie lub więcej cząstek podlega takim samym oddziaływaniom, to można je wymieniać bez zmiany liczby leptonowej. Wiele rozszerzeń dla Modelu Standardowego proponuje jednak, że symetria taka nie istnieje i podczas rozpadu cząstek możliwa jest zmiana liczby leptonowej. Fizycy z Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC) proszą więc o pomoc przy analizie danych w celu odnalezienia dowodów na istnienie procesu, podczas którego taon rozpada się do trzech mionów. Jeśli taki proces uda się zidentyfikować, będzie to dowód na niezachowanie symetrii i początek postulowanej przez część naukowców „nowej fizyki”. Osoby chętne do wzięcia udziału w konkursie powinny pobrać dane udostępnione na witrynie Kaggle, zbudować model statystyczny za pomocą dowolnego narzędzia i wgrać swój kod na Kaggle. Model zostanie poddany ocenie, a osoby z trzema najlepszymi wynikami otrzymają, odpowiednio, 7000, 5000 i 3000 USD. Zwycięski kod może zostać później wykorzystany do pracy z innymi danymi, a jego twórca może wówczas liczyć na zaproszenie na warsztaty, podczas których omówi swoje osiągnięcie z fizykami wysokich energii. Termin zgłoszeń do konkursu upływa 5 października bieżącego roku. « powrót do artykułu
  25. NASA i Roskosmos prowadzą wyjątkowe badania nad wpływem zmian położenia płynów w organizmie człowieka przebywającego w stanie nieważkości. W ramach programu Fluid Shifts naukowcy próbują odpowiedzieć na pytanie, czy przemieszczenie się płynów do górnej części ciała odpowiada za wzrost ciśnienia śródczaszkowego, pogorszenie widzenia oraz czy może temu zapobiegać specjalny rosyjski kombinezon. Badania Fluish Shifts są niezwykle skomplikowane, gdyż wymagają połączenia pracy trzech niezależnych zespołów badawczych, które skupiają się na tym samym obszarze, ale mają inne cele. Doprowadziliśmy do współpracy specjalistów z NASA, Henry Ford Medical Center, University of California w San Diego oraz Wyle Science, Technology and Engineering Group. Ponadto na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej współpracujemy z Roskosmosem i prowadzimy testy na astronautach - mówi Michael Stenger, jeden z głównych badawczy programu Fluid Shifts. Jednym z problemów, które stoją przed naukowcami, jest fakt, że różni ludzie w różny sposób reagują na przemieszczenie się płynów, co może wyjaśniać różnice w stopniu zaburzeń widzenia doświadczane przez astronautów. Badania prowadzone w ramach Fluid Shifts na ISS okazały się jednymi z najbardziej wymagających pod względem technicznym i logistycznym. Po raz pierwszy w historii stacji znaczna część wyposażenia medycznego amerykańskiego modułu ISS musi zostać przeniesiona do rosyjskiego modułu Zwiezda. Jest to konieczne, gdyż sprzęt monitorujący i wysyłający dane rosyjskiego skafandera Chibis, który zapewnia „negatywne ciśnienie w dolnych partiach ciała”, jest na stałe przymocowany do Zwiezdy. Z inżynieryjnego punktu widzenia prowadzenie tych badań nie jest proste, ale pracujemy nad tym. Połączenia fizyczne i elektryczne rosyjskiego modułu są kompletnie inne od naszych, musimy więc nasze przerobić tak, by pasowały do rosyjskich - wyjaśnia Erik Hougland z NASA. Amerykanie zapewniają, że badania prowadzone na ISS będą przydatne również dla medycyny na Ziemi. Na Stacji w celu wykonania pomiaru ciśnienia śródczaszkowego nie wykonuje się bowiem procedur inwazyjnych, jak nakłucie lędźwiowe ani nie zakłada się czujnika do wnętrza czaszki poprzez wywiercony otwór. Używane są techniki nieinwazyjne, jak analizator ciśnienia płynu mózgowego i ślimakowego (CCFP – cerebral and cochlear fluid pressure) oraz urządzenia do badania emisji produktów zniekształczeń nieliniowych (DPOAE – distortion product otoacoustic emissions). Oba urządzenia badają zniekształcenia fal dźwiękowych odbitych od ucha wewnętrznego. Przy badaniach pomocny jest skaner do optycznej tomografii koherencyjnej, który inżynierowie z NASA przebudowali tak, by działał jak przenośna kamera w stanie nieważkości. Nigdy dotąd nie mierzyliśmy ciśnienia śródczaszkowego podczas przebywania w przestrzeni kosmicznej. Jeśli chcemy, by astronauci przebywali w niej dłużej niż pół roku, musimy dowiedzieć się, czy powoduje zaburzenia widzenia i opracować metody przeciwdziałania - mówi Stenger. Badania prowadzone są głównie pod kątem załogowej misji na Marsa, która może trwać nawet 30 miesięcy. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...