Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Rak piersi manipuluje budową kości, by ułatwić sobie przerzutowanie. Naukowcy z Uniwersytetów w Sheffield i Kopenhadze ujawnili, że uwalniana z pierwotnego guza oksydaza lizylowa (ang. LysYl Oxidase, LOX) prowadzi do powstawania w kości otworów, przygotowując ją na przybycie komórek nowotworowych. Wyniki sugerują, że wczesna identyfikacja LOX u pacjentek z estrogenoniezależnym rakiem piersi pozwoliłaby lekarzom zablokować aktywność enzymu i nie dopuścić do uszkodzenia kości. Naukowcy zademonstrowali, że u myszy terapia bisfosfonianami, lekami hamującymi resorpcję kości, zapobiegała zmianom struktury kości i rozprzestrzenianiu choroby nowotworowej. To znaczące postępy w walce przeciwko przerzutom raka piersi [...]. Jesteśmy podekscytowani, że udało nam się wykazać, że guzy piersi wysyłają sygnały, by zniszczyć kość przed dostaniem się tam komórek nowotworowych [...] - opowiada dr Alison Gartland. Następnym krokiem jest ustalenie, jak wydzielana przez guz LOX oddziałuje na komórki kości. Dzięki temu będziemy w stanie opracować leki, które zahamują tworzenie ubytków w kości i przerzutów. Może to również mieć wpływ na terapię innych chorób kości. Jak dodaje dr Janine Erler z Uniwersytetu w Kopenhadze, gdy nowotwór rozprzestrzeni się do kości, bardzo trudno go leczyć. Nasze badania rzucają nieco światła na proces, za pośrednictwem którego komórki guza piersi prowadzą "priming" kości, tak by te przygotowały się na ich przybycie. Jeśli będziemy w stanie zablokować opisany proces i przełożyć wyniki na działania kliniczne, uda nam się zastopować chorobę na starcie, wydłużając życie pacjentek. « powrót do artykułu
  2. Naukowcy z University of Wisconsin-Madison oraz należącego do Departamentu Rolnictwa Forest Products Laboratory stworzyli układ scalony zbudowany głównie z drewna. Profesor Zhenqiang Ma opisał w artykule opublikowanym w Nature Communications, w jaki sposób można zastąpić tradycyjne podłoże układu scalonego przez materiał z nanowłókien celulozowych (CNF). To elastyczny, biodegradowalny materiał wykonany z drewna. Największą część układu scalonego stanowi podłoże. W naszym chipie wykorzystaliśmy jedynie kilka mikrometrów innych materiałów. Teraz nasze układy można bez problemy stosować jako czujniki w lesie. Z czasem grzyby je rozłożą. Układy te są równie bezpieczne jak nawozy - mówi profesor Ma. Na czele grupy inżynieryjnej stał Zhiyong Ca, który od 2009 roku pracuje nad nanomateriałami. Jeśli zetniemy wielkie drzewo i podzielimy je na pojedyncze włókna, to otrzymamy papier. Wymiary takich włókien liczy się w mikrometrach. A co się stanie gdybyśmy te włókna podzielili na fragmenty o skali nano? Otrzymamy nowy materiał, bardzo mocny i przezroczysty papier CNF - wyjaśnia Ca. Zespół Ca we współpracy z profesor bioinżynierii medycznej Shaoqin Gong z UW-Madison skupił się na pokonaniu dwóch głównych przeszkód stojących przed drewnianą elektroniką – gładkością powierzchni i rozszerzalnością cieplną. Nie chcemy, by materiał zbytnio się rozszerzał bądź kurczył. Drewno jest materiałem hydroskopowym, może wchłaniać wilgoć z powietrza i puchnąć. Pokrycie go żywicą rozwiązuje oba problemy. Uzyskujemy gładką powierzchnię oraz barierę chroniącą przed wilgocią. Profesor Gong od dziesięciu lat prowadzi badania nad biopolimerami, ale jej zdaniem drewno to znacznie lepszy materiał. Przewaga CNF nad innymi polimerami polega na tym, że większość polimerów to produkty z ropy naftowej. Materiały takie jak CNF pochodzą ze źródeł odnawialnych, są biokompatybilne i ulegają samodegradacji. Ponadto, w porównaniu z innymi polimerami CNF charakteryzuje się stosunkowo niewielką rozszerzalnością cieplną. Uczeni nie tylko wyprodukowali układy scalone z CNF, ale udowodnili też, że ich wydajność jest podobna do już istniejących kości. Ich przewaga polega natomiast nad tym, że są znacznie mniej szkodliwe dla przyrody, świetnie sprawdzą się zatem w roli czujników środowiskowych. « powrót do artykułu
  3. W ostatnim czasie w centralnej Azji padło nawet 120 000 suhaków. Tym samym liczebność tego krytycznie zagrożonego gatunku zmniejszyła się o połowę. Naukowcy i weterynarze przedstawili rządowi Kazachstanu wyniki swojego dotychczasowego śledztwa. Oficjalne dane mówią o 85 000 martwych zwierząt, jednak doszły do nas nieoficjalne informacje, że mogło paść ponad 100 000, około 120 000 suhaków - mówi Aline Kuhl-Stenzel z Konwencji ONZ ds. Gatunków Migrujących. Zwierzęta zaczęły nagle wymierać około 10 maja. W ciągu kilku dni padło 27 000 sztuk. Rząd Kazachstanu poprosił wówczas ONZ o pomoc. Przed tygodniem do Kazachstanu przybyła grupa specjalistów pod kierunkiem Richarda Kocka z Royal Veterinary College w Wielkiej Brytanii. To bardzo dramatyczne i traumatyczne przeżycie. Śmiertelność wynosi 100%. Nie znam żadnego innego przypadku tak wysokiej śmiertelności. Giną wszystkie dorosłe i młode - mówi Kock. Zwierzęta umierają w wyniku ostrej biegunki i problemów oddechowych. Dotychczasowe badania pozwoliły zawęzić możliwe przyczyny wymierania suhaków do trzech czynników. Pierwszym z nich jest posocznica krwotoczna. To choroba wywoływana przez nieszkodliwą zwykle bakterię, która jednak czasami może zabijać i jest niebezpieczna m.in. dla bydła. Mniej prawdopodobną przyczyną jest roznoszona przez komary krwotoczna choroba zwierzyny płowej. Uczeni chcą przeprowadzić dodatkowe testy, które pozwolą ją potwierdzić lub wyeliminować. W końcu trzecim czynnikiem może być toksemia wywołana przez bakterie z rodzaju Clostridium. Przyczyną, dla której padło tak wiele zwierząt może być fakt, że wszystkie samice rodzą młode w ciągu zaledwie tygodnia, co tworzy świetne warunki do rozprzestrzeniania się chorób między matkami a ich potomstwem. Jeszcze w latach 90. na świecie żyło ponad milion suhaków. W roku 2014 liczebność gatunku oszacowano na 260 000 sztuk. Około 200 000 żyło w regionie Betpak-Dala, a 60 000 na innych obszarach. « powrót do artykułu
  4. Badanie myszy, które spędziły na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) 91 dni, czyli odpowiednik 7 lat życia ludzi, ujawniło, że mają one cieńszą skórę niż gryzonie z Ziemi. Natrafiono też na zmiany dotyczące cyklu wzrostu włosów i mięśni skórnych. Choć autorzy publikacji z pisma NPG Microgravity podkreślają, że względu na bardzo mały rozmiar próby wyniki są wstępne i tak budzą zainteresowanie, bo po długich okresach spędzonych w kosmosie astronauci wspominają o problemach skórnych: podrażnieniu i dłuższym okresie gojenia drobnych ran (zadrapań i otarć). Warto przypomnieć, że NASA i inne agencje kosmiczne nadzorowały kilka dermatologicznych badań na ludziach. W ramach jednego z nich - SkinCare - podczas rocznego pobytu na ISS (2006-07) przyglądano się zmianom zachodzącym w skórze Niemca Thomasa Reitera. Obecnie trwa kolejne studium NASA - Skin-B. Gdyby to były eksperymenty prowadzone na Ziemi, przez bardzo małą próbę nigdy nie uzyskalibyśmy zgody na publikację. To był jednak unikatowy eksperyment - wyjaśnia dr Betty Nusgens z Uniwersytetu w Liège. W sierpniu 2009 r. wahadłowiec Discovery dostarczył w specjalnym transporterze (Mouse Drawer System) 6 myszy. Gryzonie, dla których wygospodarowano w systemie oddzielne bezpieczne klatki, wróciły na Ziemię po 3 miesiącach, tym razem na pokładzie wahadłowca Atlantis. Wyprawę przetrwały tylko 3 osobniki, pozostałe padły ofiarą wypadków bądź chorób. Po wylądowaniu ich tkanki i narządy zostały pobrane przez naukowców prowadzących 20 różnych studiów. Dr Nusgen zdobyła próbki skóry, które porównywano z próbkami myszy z Ziemi. Te ostatnie hodowano przez identyczny czas (91 dni), w dodatku również w Mouse Drawer System. Okazało się, że u myszy przebywających na ISS pocienieniu uległ naskórek (składał się on z 2-3 warstw keratynocytów). Zaszły również zmiany dotyczące mieszków włosowych. Włosy rosną, a później wzrost się zatrzymuje. W dalszej kolejności następują fazy spoczynku i uwalniania. Cykl wzrostu włosów w kosmosie się zaburza [na zdjęciach histopatologicznych widać liczne ziarna melaniny typowe dla anagenu, czyli fazy wzrostu]. Oznacza to, że włosy aktywnie rosną, zamiast znajdować się w fazie spoczynku (telogenie). Nie wiemy, jak lub dlaczego się tak dzieje. Nie mamy danych eksperymentalnych, by wyjaśnić tę kwestię. Ponieważ u naszego gatunku tylko fragmenty skóry są owłosione, z oczywistych względów obserwacje dot. sierści myszy mają dla astronautów jedynie umiarkowane znaczenie. Oto wyrażone w mikrometrach grubości mierzonych warstw. Skóra zwierząt z ISS (w skrócie ISS) - 293 ± 31, skóra zwierząt z Ziemi (w skrócie Z) - 250 ± 18, tkanka podskórna ISS - 114 ± 29, Z - 143 ± 44. Czepiec mięśniowy ISS 63 ± 8, Z - 67 ± 11. Podstawowym odkryciem jest [zatem], że skóra myszy, które spędziły 3 miesiące w kosmosie, była cieńsza niż gryzoni żyjących na Ziemi. « powrót do artykułu
  5. Na ludzkiej czaszce znalezionej w Sima de los Huesos odkryto ślady śmiertelnego urazu. Nohemi Sala z Centrom Mixto UCM-ISCII de Evolucion y Comportamiento Humanos i jej koledzy uważają, że może być to dowód najstarszego znanego nam morderstwa. Sima de los Huesos, stanowisko archeologiczne w północnej Hiszpanii jest ukryte głęboko w systemie jaskiń. Znaleziono nam resztki szkieletów co najmniej 28 osób, a wiek znaleziska określono na około 430 000 lat. Zagadką pozostaje, w jaki sposób kości znalazły się w jaskini, do której jedynym wejściem jest pionowa studnia o głębokości 13 metrów. W Sima de los Huesos znaleziono niemal kompletną czaszkę, Cranium 17, która składa się z 52 fragmentów. Odkrywanie kawałków kości i składanie czaszki trwało ponad 20 lat. Jednak gdy ją złożono, okazało się, że należała ona do kogoś, kto odniósł dwie poważne rany, penetrujące czaszkę. Obie znajdują się nad lewym okiem. Za pomocą współczesnych technik śledczych stwierdzono, że obie rany powstały wskutek uderzenia tym samym obiektem. Trajektorie obu uderzeń były nieco inne, a rany pojawiły się mniej więcej w tym samym czasie, w którym nastąpił zgon. Autorzy badań mówią, że mało prawdopodobne jest, by rany powstały wskutek upadku do jaskini. Typ urazu, jego lokalizacja oraz fakt, że obie rany pochodzą prawdopodobnie od tego samego przedmiotu każą przypuszczać, że rany zadano celowo. Jeśli tak, to mamy do czynienia z najstarszym znanym przypadkiem morderstwa. Jeśli zaś osoba, której kości znaleziono w Sima de los Huesos, trafiła do jaskini martwa, może być to kolejnym dowodem na wsparcie hipotezy, że szczątki obecne w jaskini zostały zgromadzone celowo, mamy zatem do czynienia z wczesnym rytuałem grzebalnym. « powrót do artykułu
  6. Choć naukowcy od dawna interesują się tematyką mumifikacji przez starożytnych Egipcjan, przeprowadzono zaskakująco mało eksperymentów z najnowocześniejszymi metodami oceny zachowania tkanek miękkich i zmian pośmiertnych. By uzupełnić tę lukę, zespół Christiny Papageorgopoulou z Uniwersytetu Demokryta z Abdery przyglądał się nogom zmarłej kobiety, które próbowano zmumifikować "naturalnie" za pomocą suchego gorącego albo "sztucznie", umieszczając w natronie (sodzie krystalicznej). Co 2-3 dni prowadzono badania makroskopowe i radiologiczne. Pobierano też próbki skóry i mięśni do analiz histologicznych i molekularnych. Systematycznie mierzono temperaturę, wilgotność, pH i ciężar kończyn. Chcieliśmy dotrzeć do metodologii bazującej na dowodach. Jedynym sposobem było samodzielne eksperymentowanie - podkreśla Papageorgopoulou. Większość wiedzy nt. mumifikacji u starożytnych Egipcjan zawdzięczamy Herodotowi. Na początku balsamiści mieli usuwać narządy wewnętrzne, w tym mózg (ten ostatni przez nos). Później sterylizowali klatkę piersiową i jamę brzuszną i umieszczali ciało w natronie, który wyciągał wodę i konserwował. Na końcu ciało owijano lnem i grzebano. Jak podkreślają autorzy publikacji z pisma The Anatomical Record, dotąd stosowano tę technikę na zwierzętach i ludzkich narządach. Podjęto też jedną lub dwie próby mumifikacji całego ludzkiego ciała. Nigdy jednak nie badano postępów procesu za pomocą współczesnych metod naukowych. Papageorgopoulou i inni wykorzystali nogi kobiety, która oddała swoje ciało do badań pośmiertnych. Choć naukowcy chcieli na Uniwersytecie w Zurychu porównać kończynę zakonserwowaną gorącym powietrzem i natronem, w przypadku tej pierwszej próba się nie powiodła, bo mumifikacja zatrzymała się po zaledwie tygodniu. Na potrzeby eksperymentu przygotowano 70 kg natronu (w starożytności surowiec wydobywano w Egipcie i Wadi an-Natrun). Wszystkie składniki - NaCl, Na2SO4, Na2CO3 i NaHCO3 - sproszkowano, odwodniono przez noc w temperaturze 100°C i zmieszano wg konkretnej receptury. Na sosnowej desce umieszczono circa 10-cm warstwę sody, a resztą przykryto kończynę. Podczas obserwacji nie zmieniano podkładu ani okładu. Całość trzymano w wyciągu laboratoryjnym. Nogę do porównań trzymano w piecu w temperaturze ok. 40°C (wilgotność sięgała 10-20%). Wybrane parametry miały odzwierciedlać warunki panujące na egipskiej pustyni. Mumifikacja natronowa zakończyła się po 208 dniach, a więc znacznie później niż u Egipcjan (wg Herodota, starożytnym wystarczyły zaledwie dwa miesiące, inni wspominają o nawet krótszym czasie). Nie byliśmy tak szybcy jak Egipcjanie - zaznacza Papageorgopoulou, która podejrzewa, że mogły na to wpłynąć warunki panujące w laboratorium; w Szwajcarii było o wiele chłodniej i bardziej wilgotno niż w Afryce. Co istotne, roztwór wyciągnął wodę z nogi, co zapobiegło jej zniszczeniu przez bakterie i grzyby. Badanie mikroskopowe wskazało na dobre zakonserwowanie zarówno skóry, jak i tkanki mięśniowej. W próbce mięśni widoczny był pewien stopień rozkładu, głównie namięsnej (epimysium), czyli tkanki łącznej zwartej. W skórze największe zmiany dotyczyły naskórka, a szczególnie jego warstwy rogowej (stratum corneum). « powrót do artykułu
  7. Codzienne spożywanie dwóch lub więcej drinków może uszkadzać serce seniorów. Zespół dr Alexandry Gonçalves z Brigham and Women's Hospital badał związki między spożyciem alkoholu i stanem serca w grupie ok. 4500 osób w średnim wieku 76 lat (60% stanowiły kobiety, a 20% przedstawiciele rasy czarnej). Badani to uczestnicy obserwacyjnego studium Atherosclerosis Risk in Communities. Wszyscy przeszli echokardiografię. Z analiz wykluczono niepijących alkoholików i osoby z poważną wadą zastawkową serca. W oparciu o samoopis spożycia alkoholu ochotników podzielono na 4 grupy: 1) niepijących, 2) pijących mniej lub równo 7 drinków tygodniowo, 3) spożywających między 7 a 14 drinków na tydzień oraz 4) pijących 14 drinków lub więcej. Abstynenci stanowili ponad połowę próby. Typowy abstynent to w tym przypadku kobieta z wyższym wskaźnikiem masy ciała. Niepijący obojga płci byli starsi, gorzej wykształceni i osiągali niższy roczny dochód. Częściej cierpieli na cukrzycę, mieli niższy poziom cholesterolów LDL i HDL oraz wyższy stosunek trójglicerydów do HDL. Spożywający 14 i więcej drinków tygodniowo byli zaś częściej palaczami. Występował też u nich wyższy poziom cholesterolów LDL i HDL. Wykres obrazujący związek między spożyciem alkoholu i nadciśnieniem miał u obu płci kształt litery U - nadciśnienie było częstsze wśród niepijących i pijących 14 i więcej drinków tygodniowo. Nie zaobserwowano zależnego od spożycia trendu w częstości występowania choroby niedokrwiennej serca. Generalnie okazało się, że obserwowane zmiany w strukturze i zdolności serca do funkcjonowania były tym większe, im więcej alkoholu ktoś pił. Amerykanie podkreślają, że u mężczyzn ponad 14 drinków tygodniowo korelowało z podwyższonym ryzykiem pogrubienia ścian lewej komory. Autorzy publikacji z pisma Circulation: Cardiovascular Imaging zauważyli także, że u kobiet picie nawet umiarkowanych ilości alkoholu (definiowanych jako 1 drink dziennie) wiązało się z nieznacznym spadkiem funkcji serca. U obu płci rosnące spożycie alkoholu wiązało się z większą średnicą skurczową i rozkurczową lewej komory, a także większą średnicą lewego przedsionka. U mężczyzn wzrost konsumpcji alkoholu korelował m.in. z większą masą lewej komory, co łącznie z innymi zmianami sugerowało rosnące ciśnienie rozkurczowe. U pań wzrost spożycia alkoholu wiązał się np. liniowo z lekkim obniżeniem frakcji wyrzutowej lewej komory. Picie niewielkich ilości alkoholu uznaje się za korzystne, jednak [...] nasze ustalenia wskazują na możliwe zagrożenia dla struktury i funkcji serca w przypadku seniorów, a zwłaszcza kobiet, którzy spożywają go więcej - podkreśla Gonçalves. Jaki może być mechanizm obserwowanych zmian? Wcześniejsze badania wskazywały, że spożywanie większych ilości alkoholu wiąże się z wyższym ryzykiem chorób mięśnia sercowego (kardiomiopatii), w przebiegu których serce ulega pogrubieniu i usztywnieniu, a tkanka mięśniowa bywa zastępowana tkanką bliznowatą. Co istotne, kardiomiopatie powiązano z wyższym ryzykiem niewydolności serca, nieprawidłowości tętna i nagłego zatrzymania krążenia. Jak podkreślają specjaliści, im więcej alkoholu w czyimś krwiobiegu, tym większa ekspozycja kardiomiocytów i większe prawdopodobieństwo ich przedwczesnej śmierci. « powrót do artykułu
  8. Amerykańskie Siły Powietrzne (US Air Force) przyznały firmie SpaceX certyfikat wymagany przy wynoszeniu w przestrzeń kosmiczną satelitów wojskowych i szpiegowskich. Oznacza to koniec monopolu firmy United Launch Alliance (ULA), powołanej w 2006 roku przez Lockheeda Martina i Boeinga. Dyskusje oraz prawne i techniczne spory pomiędzy US Air Force i SpaceX trwały przed ostatnie dwa lata. Teraz SpaceX może stawać do przetargów na wynoszenie ładunków związanych z bezpieczeństwem narodowym. Pierwsza taka okazja może nadarzyć się już w czerwcu, gdyż właśnie wtedy Siły Powietrzne rozpoczną przetarg na wynoszenie na orbitę dodatkowych satelitów GPS trzeciej generacji. US Air Force poinformowały, że na program certyfikowania SpaceX wydały ponad 60 milionów dolarów. Pracowało przy nim 150 osób, przeprowadzono trzy loty demonstracyjne oraz tysiące mniejszych i większych studiów oraz przeglądów technicznych. Zadowolenie z decyzji Sił Powietrznych wyraził senator John McCain, przewodniczący Senackiego Komitetu Sił Zbrojnych. Wpływowy polityk stwierdził, iż ma nadzieję, że dzięki SpaceX uda się obniżyć „nieusprawiedliwienie wysokie” koszty wynoszenia satelitów oraz zakończyć z uzależnieniem USA od rosyjskich silników rakietowych RD-180, które są wykorzystywane przez ULA w rakietach Atlas 5. Kongres USA już wcześniej uchwalił ustawę, która zakazała wykorzystywania po roku 2019 rosyjskich silników do startów związanych z bezpieczeństwem narodowym. « powrót do artykułu
  9. Poważna infekcja prowadzi do obniżenia inteligencji. Do takich wniosków doszli uczeni z Uniwersytetów w Aarhus i Kopenhadze po przeanalizowaniu danych dotyczących 190 000 Duńczyków urodzonych w latach 1974-1994. Wszyscy oni w wieku 19 lat wypełniali testy na inteligencję, przeprowadzane w ramach badania zdolności do służby wojskowej. Po uwzględnieniu czynników zaburzających wyniki testów, takich jak np. pochodzenie społeczne czy wykształcenie rodziców, okazało się, że osoby, które przed wypełnieniem testu były poddawane hospitalizacji z powodu infekcji – było to około 35% badanych – charakteryzowały się IQ niższym średnio o 1,76 punktu od osób, które ciężkich infekcji nie przechodziły. Ponadto im więcej infekcji wymagających hospitalizacji, tym większe ubytki inteligencji. Osoby, które trafiły do szpitala co najmniej 5 razy uzyskiwały w testach na inteligencję średnio aż 9,44 punktu mniej od tych, którzy nie byli hospitalizowani. Stwierdzono też, że hospitalizacja z powodu infekcji bakteryjnej obniża IQ o 1,55 punktu, a z powodu infekcji wirusowej – o 1,34 punktu. Dotychczas infekcje łączono ze zwiększonym ryzykiem depresji i schizofrenii. Tutaj mamy do czynienia z pierwszymi badaniami pokazującymi, że infekcja może wpływać na zdolności umysłowe zdrowych ludzi. Nie wiadomo, w jaki sposób dochodzi do obniżenia tych zdolności. Niewykluczone, że to nie sama infekcja, ale odpowiedź układ odpornościowego wpływa negatywnie na mózg. Walka z infekcją prowadzi do pojawienia się stanu zapalnego. Mózg jest dość dobrze chroniony, jednak niewykluczone, że jednak jakieś czynniki nań wpływają i mu szkodzą. Konieczne jest jednak przeprowadzenie dalszych badań i eksperymentów, by potwierdzić spostrzeżenia duńskich uczonych i poznać dokładny mechanizm spadku zdolności umysłowych w związku z ciężką infekcją. « powrót do artykułu
  10. Nowe studium pokazuje, że choć osoby grające w gry wideo mogą się pochwalić lepszą uwagą wzrokową, to z większym prawdopodobieństwem wykorzystują metody nawigacji bazujące na mózgowym układzie nagrody (jądro ogoniaste) niż układzie pamięci przestrzennej (hipokamp). Zespół dr. Gregory'ego Westa z Uniwersytetu w Montrealu badał grupę dorosłych, którzy spędzali na graniu co najmniej 6 godzin tygodniowo. Wcześniejsze badanie pokazało, że u ludzi grających w gry akcji występuje lepsza uwaga wzrokowa i nasze studium to potwierdziło. Ustaliliśmy [jednak] także, że w porównaniu do osób niegrających, gracze polegają w większym stopniu na jądrze ogoniastym. Oznacza to, że osoby spędzające długie godziny na graniu mogą mieć zmniejszoną integralność hipokampa, co wiąże się z podwyższonym ryzykiem chorób neurologicznych, takich jak choroba Alzheimera. West uważa, że w ramach kolejnych badań, m.in. obrazowych, powinno się określić wpływ gier na hipokampa. Studia powinny określić bezpośredni wpływ konkretnych gier na integralność układu nagrody i hipokampa. « powrót do artykułu
  11. SanDisk poinformował o powstaniu urządzenia SanDisk Z400s SSD. Producent twierdzi, że jest ono 20-krotnie bardziej wydajne od standardowego HDD, a jednocześnie jest konkurencyjne cenowo. Z400s są dostępne w rozmiarach 2,5 cala SATA, mSATA i M.2 oraz w pojemnościach 32, 64, 128 i 256 gigabajtów. Sekwencyjny odczyt i zapis odbywa się z prędkością, odpowiednio, 549 i 330 MB/s. Odczyt i zapis niesekwencyjny to 33 i 62 tysiące operacji wejścia/wyjścia na sekundę. Dyski wyposażono w interfejs SATA 3. Producent nie zdradził jakie kości i kontroler wykorzystał. Można jedynie przypuszczać, że zostały one wyprodukowane przez Toshibę, z którą SanDisk blisko współpracuje. « powrót do artykułu
  12. Cortana, wirtualny asystent dla Windows Phone, zostanie wkrótce udostępniony uzytkownikom konkurencyjnych platform mobilnych. Osoby korzystające z Androida będą mogły porównać Cortanę z Google Now, a użytkownicy urządzeń Apple'a, z Siri. Cortana zostanie udostępniona w Google Play oraz Apple App Store. Jednak użytkownicy platform konkurencyjnych wobec Windows nie będą mogli skorzystać ze wszystkich funkcji Cortany. Niedostępna będzie np. głosowa aktywacja wirtualnego asystenta, gdyż wymaga ona specjalnej integracji oprogramowania z mikrofonem. Cortanę będzie można pobrać i zainstalować za pomocą aplikacji „Phone Companion”. Ma być ona hubem ułatwiającym użytkownikom telefonów instalację wielu różnych aplikacji, w tym Skype'a, OneDrive, OneNote, Outlooka, Office'a czy Xbox Music. « powrót do artykułu
  13. Naukowcy z Los Alamos National Laboratory wykorzystali dobrze znane prawo Darcy'ego do postawienia hipotezy, że wraz z globalnym ociepleniem wyższe drzewa będą narażone na coraz większe niebezpieczeństwo uschnięcia. Prawo Darcy'ego opisuje zależność pomiędzy prędkością filtracji płynu w ośrodku porowatym, a gradientem ciśnienia. Z artykułu opublikowanego w Nature Climate Change dowiadujemy się, dlaczego ocieplający się klimat źle wróży takim drzewom jak np. potężne kalifornijskie sekwoje, których wiek nierzadko przekracza 1000 lat. Nathan McDowell, główny autor badań, przypomina, że to różnica ciśnień powoduje u roślin ruch wody od korzeni ku górze. Woda wyparowuje do atmosfery, a im cieplejsze powietrze, tym mocniejsze parowania. Ponadto cieplejsze powietrze jest w stanie przechować więcej wody, co dodatkowo powoduje zwiększone parowanie. Rośliny, by chronić się przed utratą wody, zamykają aparaty szparkowe, jednak wówczas nie wchłaniają dobrze dwutlenku węgla potrzebnego im do fotosyntezy. Fotosynteza przebiega więc mniej efektywnie, a rośliny nie wykorzystują dodatkowych ilości CO2 wyemitowanych przez człowieka. To tak, jakby iść do baru z zaklejonymi ustam” - mówi McDowell. Problem jest szczególnie poważny dla wyższych drzew, gdyż ich systemy transportujące wodę są dłuższe niż drzew niższych, muszą zatem zamykać aparaty szparkowe na dłużej. Z tego też powodu zespół McDowella uważa, że globalne ocieplenie łatwiej przetrwają niskie drzewa i krzewy, natomiast wysokie drzewa mogą mieć poważne problemy. W Kalifornii już od dłuższego czasu obserwuje się masowe wymieranie wysokich drzew w miejscach dotkniętych suszą. McDowell uważa, że takie zjawisko będzie rozprzestrzeniało się na całym świecie. Prawo Darcy'ego dotyczy wszystkich roślin, zatem zmiany klimatyczne będą niebezpieczne dla wysokich drzew na całym globie. Naukowcy mają kilka pomysłów, jak można pomóc drzewom. Jeden z nich zakłada sadzenie wysokich gatunków drzew bardziej na północy i na wyżej położonych terenach. Inny to propozycja wycinania części drzew, by przerzedzić las i tym samym zapewnić pozostałym osobnikom więcej wody. Podkreślają jednak przy tym, że strategia ratunkowa powinna być oceniana osobno dla każdej lokalizacji i każdego gatunku. « powrót do artykułu
  14. Amerykańskie lotnictwo wojskowe (US Air Force) potwierdziło, że posiada broń, która za pomocą impulsów elektromagnetycznych niszczy sieci i urządzenia elektroniczne przeciwnika. Opracowany wspólnie z Boeingiem CHAMP (Counter-electronics High-powered Microwave Advanced Missile Project) to precyzyjnie działająca rakieta, paraliżująca wybrane cele. Koncepcja broni elektromagnetycznej pojawiła się wkrótce po wynalezieniu broni atomowej, gdyż wraz z wybuchem jądrowym powstaje silny impuls elektromagnetyczny. Uznano, że jeśli wysoko nad Ziemią doprowadzi się do eksplozji atomowej, to można będzie uszkodzić urządzenia przeciwnika za pomocą impulsu elektromagnetycznego. W 1962 roku USA przeprowadziły dwa ważne testy, w czasie których fizycy poznali dokładny mechanizm powstawania i działania takich impulsów. Amerykanie prowadzili swoje testy nad Oceanem Spokojnym na wysokości 400 kilometrów nad ziemią. Wykorzystali przy tym ładunek o mocy 1,44 megatony. Eksplozja spowodowała, że na oddalonych o 1445 kilometrów Hawajach doszło do uszkodzenia około 300 latarń ulicznych i włączyły się liczne alarmy antywłamaniowe. W tym samym roku podobne testy przeprowadził też ZSRR. Mimo, że ładunek był znacznie słabszy – 300 kiloton – to jako, iż testy prowadzono nad gęsto zaludnionymi obszarami Kazachstanu, doszło do znacznych zniszczeń, w tym do pożaru elektrowni w Karagandzie. W przeciwieństwie do broni atomowej mikrofalowy CHAMP to broń niezwykle precyzyjna. Nie sieje on zniszczenia wszędzie na swojej drodze. Wręcz przeciwnie. Za jego pomocą Amerykanie mogą uszkodzić urządzenia w konkretnym wybranym budynku w mieście. CHAMP został wyposażony w niewielki generator, który może wysłać wiele impulsów, zatem podczas przelotu nad miastem przeciwnika istnieje możliwość uszkodzenia wybranych miejsc, np. stacji radarowych, oszczędzając jednocześnie zasilające miasto linie energetyczne. W 2012 roku przeprowadzono test, podczas którego pojedyncza rakieta CHAMP wyłączyła podczas jednego przelotu siedem wybranych celów. Po tym teście przedstawiciele Boeinga informowali, że w niedalekiej przyszłości technologia ta może zostać wykorzystana do sparaliżowania systemów elektronicznych przeciwnika zanim jeszcze pierwsze samoloty czy oddziały zaatakują jego terytorium. Przyszłość właśnie nadeszła. Generał Tom Masiello, dowódca Air Force Research Laboratory oświadczył właśnie, że CHAMP to w pełni operacyjny system będący na wyposażeniu naszych taktycznych sił powietrznych. W budowę CHAMP zaangażowany jest nie tylko Boeing. Z doniesień prasowych wynika, że elektronikę dla systemu stworzył Raytheon, a Lockheed Martin zbudował rakietę JASSM-ER, która stanowi część CHAMP. Rakieta ma zasięg ponad 950 kilometrów i może być wystrzeliwana z pokładów myśliwców F-15, F-16, F-35 oraz bombowców B-1 i B-52. Na razie Pentagon zamówił 5 CHAMP-ów, jednak z jego planów można wnioskować, że będzie to broń zamawiana masowo. « powrót do artykułu
  15. Cukrzyca to choroba metaboliczna, w przypadku której liczba przypadków zachorowań rośnie najszybciej na świecie. Ostatnie badania pokazały jednak, że w walce z nią można wykorzystać wyciągi z aborygeńskich oraz indyjskich ziół. Niewykluczone, że część z nich znajdzie też zastosowanie w leczeniu nowotworów. Naukowcy ze Swinburne University of Technology zidentyfikowali gatunki roślin, które da się zastosować, by lepiej kontrolować poziom glukozy w cukrzycy typu 2., a także powikłania tej choroby, w tym przyrost wagi, nadciśnienie oraz immunosupresję. Pracując nad doktoratem, Vandana Gulati zbadała 7 aborygeńskich i 5 ajurwedyjskich roślin leczniczych. Przyglądała się wpływowi 12 ekstraktów na wychwyt glukozy i adipogenezę, czyli tworzenie tkanki tłuszczowej, a także ewentualną aktywność przeciwnowotworową w dwóch liniach komórkowych. Okazało się, że wśród roślin aborygeńskich akacja Acacia kempeana i sandałowiec Santalum spicatum stymulowały wychwyt glukozy, a Acacia tetragonophylla, Beyeria Ieshnaultii i Euphorbia drummondii znacząco ograniczały gromadzenie tłuszczu w adipocytach. Wśród roślin ajurwedyjskich wyciąg z Curculigo orchioides pobudzał wychwyt glukozy i zmniejszał akumulację kropli lipidów w komórkach tłuszczowych, a sandalin (Pterocarpus marsupium) i Andrographis paniculata ograniczały akumulację tłuszczu w adipocytach. Ponadto wyciąg z obu badanych akacji - A. kempeana i A. tetragonophylla - wykazywał silne działanie w stosunku do komórek raka szyjki macicy. Prof. Enzo Palombo podkreśla, że by poczynić dalsze postępy, konieczne są badania na modelach zwierzęcych i ludziach. « powrót do artykułu
  16. Kanadyjski wynalazca Catalin Alexandru Duru ustanowił rekord świata w locie na deskorolce bez kółek. Wielu z nas pamięta podobne urządzenie z filmu „Powrót do przyszłości”. Duru przez rok budował urządzenie, które pozwoliło mu na przelecenie 276 metrów na wysokości 5 metrów nad taflą jeziora Ouareau. Na dłuższy lot nie pozwoliła pojemność zastosowanych akumulatorów. Chciałem pokazać, że możliwy jest stabilny lot na desce, a człowiek może na niej stać i kontrolować ją za pomocą stóp - powiedział Duru. O latających deskach stało się ponownie głośno dzięki kalifornijskiej firmie Arx Pax, która stworzyła prototyp o nazwie Hendo. Urządzenie korzysta ze zjawiska magnetycznej lewitacji i jest w stanie unieść na wysokość 3 centymetrów ciężar o wadze do 140 kilogramów. Hendo ma trafić do sprzedaży w październiku bieżącego roku. Ma jednak dwie poważne wady – cenę, która ma wynieść około 10 000 USD oraz fakt, że lata jedynie nad metalowymi powierzchniami niezawierającymi żelaza. Poruszać się na niej można będzie zatem np. nad podłogami z miedzi czy aluminium. Lot na Hendo może trwać natomiast nawet 15 minut. Deska stworzona przez Duru jest zdecydowanie bardziej praktyczna. Porusza się nad każdą powierzchnią, gdyż bardziej przypomina drona, niż to, co zaprezentowano w Powrocie do przyszłości. Poniżej prezentujemy film z lotu Duru. « powrót do artykułu
  17. Miłośnicy gier on-line wiedzą, że jednym z poważniejszych utrudnień, z jakimi muszą się mierzyć, są wymagania co do przepustowości łączy internetowych. Wydaje się jednak, że problem ten został właśnie rozwiązany przez specjalistów z Duke University i Microsoft Research. Opracowali oni narzędzie o nazwie Kahawai, które rozdziela obliczenia związane z renderowaniem gry pomiędzy serwerem, a komputerem klienta. Obecnie cały ciężar obliczeń spoczywa na zdalnym serwerze. Badacze twierdzą, że dzięki ich rozwiązaniu tę samą jakość obrazu można uzyskać na łączu o przepustowości sześciokrotnie mniejszej niż obecnie. Innymi słowy, jeśli odpowiednio rozdzielimy obliczenia pomiędzy serwer a klienta, to wystarczy nam łącze o przepustowości równej zaledwie 16% tego, co było wymagane dotychczas. Kahawai tak rozdziela zadania pomiędzy serwer, a urządzenie klienta, że to po stronie klienta powstają ogólne zarysy każdej ramki lub kilka szczegółów o wysokiej jakości, a reszta jest wypełniania dzięki obliczeniom przeprowadzanym przez serwer. Na potrzeby testów Kahawai zintegrowano z opensource'owym engine'em idTech 4, który jest wykorzystywany m.in. w grach Doom 3 i Enemy Terriroty: Quake Wars. W testach wzięło udział 50 oddanych miłośników gier komputerowych, którzy grali w Dooma 3. Uzyskane wyniki wskazują, że nie dostrzegli oni różnicy, pomiędzy grą z wykorzystaniem Kahawai, a dotychczasowymi technologiami. Działanie Kahawai nie opóźniało gry, nie zmieniało czasów odpowiedzi z serwera, pozwalało natomiast na znaczne zmniejszenie ilości danych wysyłanych na urządzenie klienta. Gdy to naturalne środowisko, dzięki któremu można testować technologie wspólnego renderowania sceny przez urządzenia. Każda aplikacja wymagająca intensywnego renderingu może skorzystać na Kahawai – od trójwymiarowego obrazowania medycznego, po aplikacje wykorzystywane przez architektów i inżynierów - mówi Landon Cox z Duke University. Co ciekawe, Kahawai działa też offline, co pozwala na kontynuowanie rozgrywki tam, gdzie występują problemy ze stabilnością połączenia. Wówczas jednak nie można liczyć na wysoką jakość grafiki. « powrót do artykułu
  18. Jeśli ochrona delfina Cephalorhynchus hectori maui, podgatunku delfina Hektora, nie zostanie zwiększona, zwierzę może wyginąć w ciągu 15 lat. Ekolodzy alarmują, że liczebność populacji spadła już poniżej 50 sztuk. Niemiecka organizacja Nabu podkreśla, że należy zwrócić szczególną uwagę na delfiny umierające w sieciach do łowienia ryb. Łowienie powinno być zakazane w całym habitacie C. hectori maui, a nie tylko w wybranych obszarach (warto przypomnieć, że krytycznie zagrożony podgatunek zamieszkuje wody Nowej Zelandii). Specjaliści szacują, że pozostało ok. 43-47 osobników, w tylko 10 dorosłych samic. Wyniki studium mają zostać zaprezentowane na spotkaniu komitetu naukowego Międzynarodowej Komisji Wielorybnictwa w San Diego (odbywa się ono między 20 maja a 4 czerwca). Nowe dane są głośnym sygnałem, że Nowa Zelandia musi porzucić swe dotychczasowe stanowisko, które przedkłada interesy przemysłu rybnego nad zachowanie bioróżnorodności, i ostatecznie chronić habitat przed szkodliwymi sieciami, [...] a także wydobyciem ropy i gazu - podkreśla dr Barbara Maas. Póki się tak nie stanie, wyginięcie C. hectori maui jest tylko kwestią czasu. Rzecznik nowozelandzkiego Ministerstwa Ochrony Przyrody powiedział, że nie udzieli żadnego komentarza przed zaprezentowaniem wyników i zaleceń komitetu. « powrót do artykułu
  19. Małe badanie pilotażowe pokazało, że przejście na dietę roślinną może u chorych z cukrzycą złagodzić ból neuropatyczny i zmniejszyć ryzyko utraty kończyny. Najnowsze badanie bazowało na wcześniejszym studium, które wykazało, że dieta wegańska może być tak samo skuteczna w terapii cukrzycy, co leki. Zespół z Komitetu Lekarzy na Rzecz Odpowiedzialnej Medycyny (Physicians Committee for Responsible Medicine, PCRM) zebrał grupę 17 osób z nadwagą i neuropatią cukrzycową. Ochotnicy mieli przez 20 tygodni przestrzegać niskotłuszczowej diety z dużą ilością świeżych warzyw oraz produktów zawierających błonnik i węglowodany złożone, np. fasoli i pełnych ziaren. Naukowcy zalecili też suplementację witaminą B12, która wspomaga działanie nerwów, ale występuje jedynie w produktach pochodzenia zwierzęcego. Okazało się, że w porównaniu do 17 dorosłych, którzy również zażywali witaminę B12, ale podtrzymywali swoją zwykłą (niewegańską) dietę, w grupie interwencyjnej odnotowano znaczące zelżenie bólu. Badania ujawniły również poprawę krążenia i funkcji nerwów, o chudnięciu (średnio o ok. 6 kg, 14 funtów) nie wspominając. Jak podkreślają autorzy raportu z pisma Nutrition & Diabetes, wiele osób z grupy eksperymentalnej zauważyło poprawę glikemii i mogło zmniejszyć dawkę zażywanych leków. Dywagujemy, że zwiększając insulinowrażliwość i poprawiając poziom cukru we krwi, dajemy swojemu organizmowi czas na naprawę uszkodzonych nerwów - opowiada Cameron Wells, dodając, że krew z wysokim stężeniem glukozy można opisać jako gęstą, niezdolną do dostarczania składników odżywczych do zakończeń nerwowych. Sporo ludzi stosujących w studium wegańską dietę było zaskoczonych tempem utraty wagi i poprawy glikemii. Należy jednak odnotować, że badacze nie potrafili stwierdzić, jaki składnik niskotłuszczowej, roślinnej diety odpowiadał za zaobserwowaną poprawę. Niewykluczone, że główną przyczyną korzystnych zmian w zakresie bólu neuropatycznego był sam spadek wagi. « powrót do artykułu
  20. Na amerykańskim rynku telewizji kablowych szykuje się wielka fuzja. Jak donoszą Bloomberg i Wall Street Journal firma Charter Communications jest bliska podpisania umowy o kupnie Time Warner Cable. Transakcja jest warta około 55 miliardów dolarów. W jej wyniku dojdzie do połączenia drugiego i trzeciego największego amerykańskiego operatora telewizji kablowej. Kwota transakcji oznacza, że jedna akcja Time Warner jest warta 195 USD. Przed miesiącem to firma Comcast próbowała kupić Time Warner Cable oferując zań 45,2 miliarda USD. Pojawiło się wówczas wiele wątpliwości dotyczących kwestii antymonopolowych i oferent się wycofał. Charter próbował już kupić Time Warner w 2013 roku. Wówczas jednak firma nie była na sprzedaż i ofertę odrzucono. « powrót do artykułu
  21. Podczas prac budowlanych w kwartale Umm Tuba odkryto fragment akweduktu sprzed ponad 2 tysięcy lat, za pośrednictwem którego dostarczano wodę do Jerozolimy. Akwedukt Niższy, który zbudowano na rozkaz Machabeuszy, działał z przerwami. Ostatecznie przestano go wykorzystywać ok. 100 lat temu. Rozpoczyna się on od źródła En Eitam, blisko Basenów Salomona na południe od Betlejem, i ma ok. 21 km długości - opowiada Ya'akov Billig, dyrektor wykopalisk z ramienia Izraelskiej Służby Starożytności (IAA), dodając, że woda mogła spływać dzięki obniżaniu się poziomu akweduktu o circa 1 m na kilometr. Początkowo wodę dostarczano za pomocą otwartego kanału, ale ok. 500 lat temu w środku zainstalowano terakotową rurę. Choć trasę akweduktu wytyczono w szczerym polu, w związku z rozwojem Jerozolimy obecnie otacza go parę dzielnic, w tym właśnie Umm Tuba. Jako że akwedukt stanowił jedno z najważniejszych źródeł wody, władcy chronili go przez 2 millenia, aż 100 lat temu starożytne rozwiązanie zostało zastąpione nowocześniejszymi ujęciami. Ze względu na znaczenie historyczne i archeologiczne akweduktu IAA podejmuje odpowiednie kroki, by zapobiec jakimkolwiek jego zniszczeniom. Odcinek z Umm Tuby zbadano, udokumentowano i ponownie zasypano. Zwiedzającym udostępniono jednak inne fragmenty w tunelach we wschodnim Talpiot (in. Armon HaNatziv), na promenadzie Sherover i wokół Basenu Sułtana (Brechat Ha-Sultan). « powrót do artykułu
  22. Osoby, które na Facebooku umieszczają informacje o swoich związkach uczuciowych z większym prawdopodobieństwem niż inni mają niską samoocenę, uważają psychologowie z londyńskiego Brunel University. Z kolei osoby, które informują o dietach, ćwiczeniach i innych osiągnięciach są zwykle narcyzami. Brytyjscy naukowcy przygotowali online'ową ankietę, na którą odpowiedziało 555 użytkowników Facebooka. Po jej opracowaniu, okazało się, że osoby z niską samooceną częściej niż inni wypełniają pole dotyczące statusu związków. Z kolei ludzie o osobowości narcystycznej częściej zamieszczają aktualizacje dotyczące swoich osiągnięć. Jest to działanie spowodowane chęcią zwrócenia uwagi i docenienia przez społeczność Facebooka. Tego typu posty zbierają wiele komentarzy i polubień, co może wzmacniać osobowość narcyza. Osoby takie częściej niż inni piszą o diecie i ćwiczeniach, co może sugerować, że wykorzystują serwis społecznościowy do zyskania poklasku dla swojego wyglądu, na który sami zwracają dużą uwagę. Psychologowie powiązali też częste wpisy o swoim dziecku z dbałością o nie. « powrót do artykułu
  23. Polscy naukowcy uczestniczyli w Arizonie w pracach międzynarodowego zespołu, który zauważył, że niektóre ptaki mogą „ważyć” pokarm, zanim wybiorą odpowiedni kawałek. Co ciekawe, zwierzęta sprawdzają masę orzechów, bez rozbijania skorupki. Wiele zwierząt żywi się orzechami i nasionami. Uczonych intrygowało, skąd wiedzą one, ile pokarmu kryje się w skorupce. Odpowiedź na to pytanie jest szczególne ważne dla zwierząt, które robią zapasy bez otwierania skorupy. Szkoda bowiem marnować energię na zbieranie tych orzechów, które zawierają mniej pokarmu. Zarówno ludzie jak i zwierzęta mogą szacować masę przedmiotu zamkniętego w jakimś opakowaniu, potrząsając nim wielokrotnie. Z artykułu opublikowanego w Journal of Ornithology dowiadujemy się, że podobnie robią ptaki. Uczeni m.in. z Polski i Korei zaobserwowali, że modrowronka dębowa nie tylko „waży” orzech, ale prawdopodobnie też słucha, jak obijają się o skorupkę gdy ptak nimi potrząsa. Doktorzy Sang-im Lee, Piotr Jabłoński oraz Maciej i Elżbieta Fuszarowie, wraz ze swoimi studentami, podsuwali zwierzętom odpowiednio spreparowane orzechy, w których wymieniali wnętrze. Gdy daliśmy ptakom do wyboru dziesięć pustych skorupek i dziesięć pełnych, zwierzęta podnosiły skorupki i odrzucały puste, bez otwierania ich - mówi Sang-im Lee. Później przeprowadzono serię identycznych eksperymentów, podczas których modrowronki miały do wyboru orzechy różniące się wagą zaledwie o 1 gram. Zwierzęta zawsze wybierały te cięższe. Podczas jeszcze innych eksperymentów ptakom podsuwano orzechy różnej wielkości, ale o identycznej wadze. Gdy modrowronki przekonały się, że orzech większy waży tyle samo, co mniejszy, zawsze wybierały mniejszy, bardziej odpowiadający wadze, jakiej można się było spodziewać na podstawie wielkości. Zdaniem naukowców, ptaki potrząsając orzechem oceniają jego wagę również na podstawie wydawanego dźwięku. Uczeni już planują eksperymenty, podczas których będą określali różnicę w dźwięku wydawanym przez cięższe i lżejsze orzechy. « powrót do artykułu
  24. Eksperci obawiają się, że wskutek zajęcia Palmyry przez Państwo Islamskie na terenie Syrii wyginie krytycznie zagrożony ibis grzywiasty (Geronticus eremita). Już wcześniej sądzono, że gatunek wyginął w tym regionie, ale w 2002 r. w pobliżu miasta odkryto kolonię lęgową 7 ibisów grzywiastych. Mimo ochrony skurczyła się ona do zaledwie 4 osobników. W tym roku na stanowisko wróciła tylko Zenobia. Ona jako jedyna zna trasę migracji do zimowisk w Etiopii. Bez niej nie można wypuścić innych trzymanych w niewoli ibisów. Trzy hodowane w pobliżu ptaki zostały w zeszłym tygodniu porzucone przez uciekających przed walkami opiekunów. Nie wiadomo, czy są bezpieczne. Władze zaoferowały nagrodę w wysokości tysiąca dolarów za informacje na temat losów Zenobii. Jak powiedziało BBC Towarzystwo Ochrony Przyrody Libanu, jej znalezienie ma kluczowe znaczenie. Kultura i przyroda idą ze sobą w parze. Wojna kiedyś się skończy, ale nikt nie może cofnąć wyginięcia gatunku - podkreśla szef Towarzystwa Asaad Serhal. « powrót do artykułu
  25. FDA zatwierdziła pierwszy w historii lek dla osób cierpiących na chorobę popromienną. Zatwierdzenie Neupogenu to wynik pracy profesorów Thomasa J. MacVittie i Ann M. Farese z Wydziału Medycyny University of Maryland. Nasz lek zwiększa przeżywalność osób z chorobą popromienną chroniąc komórki krwi. To znaczny postęp, gdyż możemy używać go jako bezpiecznego i efektywnego środka leczniczego wspomagającego komórki krwi u ludzi z ostrą chorobą popromienną - mówi MacVittie, jeden z najlepszych amerykańskich ekspertów zajmujących się promieniowaniem jonizującym. Lek Neupogen został po raz pierwszy zatwierdzony w 1991 roku na potrzeby leczenie osób z nowotworami przechodzącymi chemioterapię. Lekarze mogli też przepisywać go na inne schorzenia. Teraz, po przejściu odpowiednich badań, jest pierwszym środkiem zatwierdzonym do zwalczania choroby popromiennej. O jego pożytecznych właściwościach wiadomo nie od dzisiaj. Już w 2013 roku amerykańskie ministerstwo zdrowia, a konkretnie wydział Biomedical Advanced Research and Development Authority (BARDA) wydał 157 milionów USD na zakup zapasów Neupogenu. Mają one być wykorzystane w razie wypadku lub ataku nuklearnego na USA. Neupogen to jeden z wielu już obecnych na rynku leków, które mogą być przydatne w leczeniu choroby popromiennej. MacVittie i Farese badają teraz kolejne tego typu leki. Skupiają się na takich, które mogą pomagać w leczeniu przewodu pokarmowego i płuc u ofiar promieniowania. Profesor MacVittie od ponad 40 lat bada wpływ promieniowania na człowieka. Uczony jest autorem ponad 140 artykułów opublikowanych w pismach recenzowanych. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...