Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Zdaniem Laitha Alkhouriego, dyrektora ds. badań w Flashpoint Global Partners, dżihadyści coraz chętniej sięgają po aplikację Telegram. Została ona stworzona przez nowo powstałą firmę z Berlina, korzysta z dwóch warstw szyfrowania i - jak twierdzą jej twórcy - jest szybsza i bardziej bezpieczna od należącej do Facebooka WhatsApp. Użytkownicy mogą dzięki niej bezpiecznie wysyłać informacje i pliki, mogą tworzyć też chatroomy skupiające do 200 osób czy też włączyć opcję "specjalnych tajnych chatów", dzięki której przesyłane wiadomości i pliki ulegają autodestrukcji. Alkhouri mówi, że ISIS szeroko wykorzystuje Telegram do przesyłania informacji do swoich zwolenników, użyło jej też do przyznania się do zamachu na rosyjski samolot pasażerski. Organizacja reklamuje też tę aplikację na swoich kontach na Twitterze. Niektóre grupy dżihadystów wykorzystują też Telegram do zbierania pieniędzy. Ich zwolennicy mogą, na przykład, wybrać konkretny model broni, która zostanie zakupiona za przekazane przez nich pieniądze. Telegram to dzieło Nikołaja i Pawła Durowów. Paweł Durow to założyciel popularnego rosyjskiego serwisu społecznościowego VKontakte. Wyjechał on z Rosji po tym, jak odmówił przekazania władzom danych użytkowników serwisu. Telegram miał być odpowiedzią Durowa na aplikacje innych firm, które, jego zdaniem, nie zapewniają bezpieczeństwa. Wielkie internetowe firmy jak Facebook i Google naruszyły w ostatnich latach prywatność użytkowników, stwierdzili autorzy Telegrama. « powrót do artykułu
  2. Amerykańscy badacze odkryli, że sklerosteryna (SOST), białko, do którego ekspresji dochodzi głównie w kościach, hamuje przerzuty raka prostaty do kości. Jak podkreśla prof. Gabriela Loots z Lawrence Livermore National Laboratory (LLNL), guzy kości powodują duży ból, prowadzą do złamań i ostatecznie stanowią główną przyczynę zgonu. Dywagowano, że mikrośrodowisko kości stanowi dla nowotworu żyzną "glebę", wydziela bowiem czynniki sprzyjające przeżyciu i rozprzestrzenianiu komórek raka. Z drugiej strony guzy uwalniają czynniki, które zmieniają mikrośrodowisko kości, by dalej ułatwić kolonizację. Specjaliści podkreślają, że opracowanie nowych metod zapobiegania i leczenia przerzutów raka gruczołu krokowego do kości zależy od zrozumienia dynamiki tych dwustronnych związków. Ostatnio zespół doktorantki Loots Aimy Sebastian odkrył, że brak SOST w mikrośrodowisku kości sprzyja ekspresji wielu genów związanych z migracją i/lub inwazją raka prostaty (np. niekodującego transkryptu MALAT-1, który wpływa na aktywność genów, oddziałując na procesy składania mRNA). Sugeruje to, że SOST ma hamujący wpływ na inwazję raka prostaty. W drugim studium, którego głównymi autorami są Bryan Hudson i Nicolas Hum z LLNL, przyglądano się roli SOST w regulowaniu przerzutowania raka prostaty. Odkryto, że wydzielana przez osteocyty sklerosteryna hamuje inwazję raka prostaty w warunkach in vitro. By stwierdzić, czy SOST wpływa na metastazję u zwierząt, linię komórkową raka prostaty zmodyfikowano w taki sposób, by dochodziło do nadekspresji SOST. Różne linie wszczepiano później myszom z niedoborem odporności i zliczano wtórne guzy i osteolityczne zmiany kostne. Okazało się, że w przypadku linii produkujących więcej sklerosteryny wskaźnik przerzutowania był znacząco niższy. Przy pomocy prof. Blaine'a Christiansena z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis udało się też wykazać, że komórki wydzielające więcej SOST powodowały mniej ubytków osteolitycznych. « powrót do artykułu
  3. Na Rice University powstał "okręt podwodny" składający się z 244 atomów. Dzieło chemika Jamesa Toura i jego zespołu to najszybciej poruszające się w płynie molekuły. W przyszłości podobne molekuły mogą zostać wykorzystane np. do dostarczania leków czy innych związków chemicznych do określonych obszarów organizmów. "Okręt podwodny" ma zaledwie 10 nanometrów, a do poruszania się potrzebuje światła ultrafioletowego. Przemieszcza się on z prędkością ponad 2,5 centymetra na sekundę. To rekord prędkości tak niewielkiego "pojazdu" w płynie. Tour, by uświadomić laikom, jakim problemem jest przemieszczanie się obiektu o wielkości 10 nanometrów porównuje to do sytuacji osoby, która idzie przez boisko do koszykówki, a 1000 osób rzuca w nią piłkami. "Okręt" jest napędzany czymś na kształt flagellum, wici umożliwiających bakteriom poruszanie się. Gdy na obiekt pada światło ultrafioletowe podwójne wiązanie atomowe łączące wić z resztą "okrętu" zmienia się w wiązanie pojedyncze, co powoduje poruszenie się wici. Następnie znowu pojawia się podwójne wiązanie. Cały proces się powtarza i obiekt może szybko się poruszać. Na razie naukowcy potrafią zmusić swój "okręt" do ruchu, nie są jednak w stanie spowodować, by zmieniał on kierunek. Zespół Toura ma zamiar pracować nad dodaniem ładunku do swojego "okrętu" oraz nad możliwością zmiany kierunku ruchu. « powrót do artykułu
  4. Amerykańska Służba Geologiczna (USGS) ustaliła, że za często śmiertelną grzybiczą chorobę węży (ang. snake fungal disease, SFD) ze wschodu USA odpowiada Ophidiomyces ophiodiicola. SFD dołącza do listy grzybic dziesiątkujących populacje zwierząt, m.in. zespołu białego nosa nietoperzy (ZBN) czy chytrydiomykozy (łac. chytridiomycosis) płazów. W odróżnieniu od patogenów bakteryjnych i wirusowych, spory grzybów mogą przetrwać w środowisku bez gospodarza. To oznacza, że gdy liczebność populacji gospodarza się zmniejsza, grzyb może się utrzymywać w środowisku, co potencjalnie zagraża doprowadzeniem gospodarza do wymarcia - wyjaśnia Jeffrey Lorch. Od 2009 r. zespół Lorcha z Narodowego Centrum Zdrowia Dzikiej Przyrody USGS zdiagnozował SFD u 7 gatunków węży z 9 stanów ze wschodu USA. U niektórych z nich, np. grzechotniczka pospolitego (Sistrurus catenatus) z Illinois, zakażenie wydaje się skutkować 100% wskaźnikiem umieralności. Dla innych infekcja nie jest jednak aż tak groźna. Choć zmiany skórne zarażonych węży często zawierały O. ophiodiicola, dotąd nikt nie zaprezentował definitywnego dowodu laboratoryjnego, że to właśnie ten grzyb wywołuje SFD. Eksperci ze Służby Geologicznej wyhodowali O. ophiodiicola pobrane od zarażonego dzikiego węża wodnego, a później wykorzystali grzyby do zaszczepienia 5 miejsc na skórze 8 laboratoryjnych węży zbożowych (Pantherophis guttatus). U wszystkich okazów rozwinął się obrzęk i charakterystyczne zmiany skórne, a więc objawy SFD. Nie wystąpiły one u gadów kontrolnych, którym podano sól fizjologiczną. Zmiany pojawiły się w ciągu 4-8 dni. Rozwijały się częściej w miejscach, które najpierw przetarto papierem ściernym. Po ok. 2 tygodniach widać było szorstkie brązowe strupy i węże zaczynały linieć. Przechodząc ciężki obrzęk głowy, dwa węże nie chciały jeść. Zainfekowane osobniki obserwowano w otwartych okolicach terrarium 2-krotnie częściej od gadów zdrowych. Choć dokładnie nie wiadomo, w jaki sposób SFD doprowadza do śmierci dzikich węży, Lorch podejrzewa, że na wiele sposobów naraz. Wymienia m.in. padanie ofiarą drapieżników, wtórne zakażenia bakteryjne, odwodnienie i wygłodzenie. Amerykanin dodaje, że czynniki środowiskowe, np. zmiana klimatu, mogą upośledzać zdolność dzikich węży do unikania, zwalczania i wychodzenia z zakażeń. Zidentyfikowanie O. ophiodiicola jako przyczyny SFD pozwala naukowcom opracować plany ratunkowe, które są szczególnie ważne w przypadku populacji zagrożonych. « powrót do artykułu
  5. Mężczyźni jedzą znacznie więcej w towarzystwie kobiet niż innych mężczyzn. W restauracji z włoskim bufetem, w której po zapłaceniu można jeść dowolną liczbę dań, zespół z Uniwersytetu Cornella przez 2 tygodnie obserwował ogółem 105 dorosłych. Amerykanie odnotowywali, ile kawałków pizzy i miseczek z sałatką dana osoba zjadła. Zapisywali też płeć osoby lub osób, z którymi ktoś był przy posiłku. Przed wyjściem z lokalu naukowiec prosił o wypełnienie krótkiego kwestionariusza (pytano m.in. o stopień sytości po posiłku, a także o pośpiech/dobre samopoczucie przy jedzeniu). Okazało, że mężczyźni, którzy spożywali posiłek w towarzystwie co najmniej 1 kobiety, jedli o 93% więcej pizzy i 86% więcej sałatki niż mężczyźni jedzący wyłącznie z innymi mężczyznami. Płeć towarzyszy nie wpływała zaś na ilość pokarmu zjadanego przez kobiety. Jedząc w towarzystwie mężczyzn, wiele pań wspominało jednak o uczuciu przejedzenia i wrażeniu pośpiechu w czasie posiłku. Te odkrycia sugerują, że mężczyźni przejadają się, by się pokazać. Tendencję tę widać również w zawodach w jedzeniu, gdzie większość uczestników stanowią właśnie panowie - podsumowuje dr Kevin Kniffin. « powrót do artykułu
  6. Microsoft prawdopodobnie zrezygnował z ogłoszonego w kwietniu projektu Astoria. Zadaniem projektu było stworzenie platformy pozwalającej na łatwe przepisywanie programów z Androida na Windows 10. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że przyczyną rezygnacji był fakt, iż nie wszystko szło tak, jak planowano. Deweloperzy mieli nadzieję, że dzięki Astorii zyskają nowe źródło przychodów. Nic więc dziwnego, że gdy Microsoft przestał mówić o swoim projekcie, zaczęli zadawać pytania. Teraz przedstawiciele Microsoftu zdradzili redaktorom serwisu Recode, że projekt się opóźnia i jest wątpliwe, czy kiedykolwiek zostanie uruchomiony. Pełna nazwa projektu brzmiała Windows Bridge for Android. Dostęp niego miała bardzo ograniczona liczba deweloperów. Mogli oni tworzyć programy, które pod kontrolą Windows działały równie szybko, wydajnie i bezpiecznie co pod kontrolą Androida. « powrót do artykułu
  7. Chińska państwowa firma Tsinghua Unigroup poinformowała, że chce stać się 3. największym na świecie producentem układów scalonych. Dyrektor Zhao Weiguo poinformował, że w ciągu najbliższych pięciu lat firma zainwestuje 300 miliardów juanów (47 miliardów USD) oraz, że prowadzone są rozmowy z amerykańskim producentem układów scalonych. Prawdopodobnie Tsinghua obejmie mniejszościowy pakiet akcji. Chińczycy obawiają się, że próba zakupu pakietu większościowego zostałaby zablokowana przez amerykańskie urzędy. W sierpniu Tsinghua Unigroup zaoferowała 23 miliardy dolarów za firmę Micron. Oferta została odrzucona z powodu obaw o amerykańskie bezpieczeństwo narodowe. Inne inwestycje były jednak bardziej udane. W ciągu ostatnich dwóch lat chińskie przedsiębiorstwo wydało 9,4 miliarda dolarow na akcje Western Digital i Powertech Technology. Tsinghua Unigroup ma zamiar produkować układy NAND, nie ma natomiast planów wchodzenia na rynek DRAM. « powrót do artykułu
  8. Naukowcy z Laboratorium Wątroby Toronto Western Hospital (TWH) odkryli, że leczenie przez 12 tyg. skojarzonymi sofosbuwirem i velpataswirem zapewnia trwałe wyeliminowanie kilku genotypów wirusa zapalenia wątroby typu C (HCV) u 99% badanych pacjentów. Kanadyjczycy twierdzą, że podawanie przez 3 miesiące raz na dobę sofosbuwiru i velpataswiru okazało się skuteczne zarówno u poprzednio nieleczonych, jak i poddawanych już terapii pacjentów z 1., 2., 4., 5. i 6. genotypem HCV, w tym u chorych z wyrównaną marskością wątroby (u których mimo zupełnego lub prawie zupełnego zwłóknienia wątroba nadal w jakimś stopniu wypełnia swoje funkcje). Ten schemat leczenia zmienia standardy opieki nad pacjentami z HCV - teraz za pomocą prostej metody możemy wyleczyć niemal każdego - podkreśla dr Jordan Feld. W odróżnieniu od dotychczasowych metod, połączenie sofosbuwiru i velpataswiru wydaje się działać na wszystkie szczepy HCV, co eliminuje potrzebę badania przed wdrożeniem terapii genotypu wirusa. Podwójnie ślepe badania randomizowane z placebo przeprowadzono w 81 miejscach w 8 krajach. Po 12 tygodniach przyjmowania 1 tabletki dziennie u 99% z 624 pacjentów stwierdzono trwałą odpowiedź wirusologiczną (ang. sustained virologic response, SVR), co oznacza, że badani pozostawali wolni od wirusa 3 miesiące od zakończenia terapii. Podobnych rezultatów nie stwierdzono u żadnego ze 116 pacjentów przyjmujących placebo. Faktem jest, że jedna terapia - bardzo łatwa do wdrożenia i świetnie tolerowana - pasuje do wszystkich przypadków. Wyzwaniem jest teraz dotarcie z nią do wszystkich potrzebujących. Niemal połowa HCV-pozytywnych nie ma [bowiem] świadomości zakażenia wirusem [...] -zaznacza Feld. « powrót do artykułu
  9. W bibliotece graficznej libpng odkryto krytyczną dziurę. Pozwala ona napastnikowi na wywołanie błędu przepełnienia bufora za pomocą spreparowanego obrazka PNG. To z kolei może potencjalnie umożliwić np. zainstalowanie szkodliwego oprogramowania i przejęcie kontroli nad maszyna ofiary. Biblioteka libpng jest niezwykle popularna. Wykorzystuje ją wiele platform programowych, jest obecna w przeglądarkach, odtwarzaczach muzyki, sklepach internetowych i wielu innych miejscach. Co prawda opublikowano już odpowiednie poprawki, ale zapewne minie sporo czasu, zanim zostaną one udostępnione przez producentów wszystkich programów wykorzystujących wspomnianą bibliotekę. Poprawione wersje biblioteki są oznaczone numerami 1.6.19, 1.5.24, 1.4.17, 1.2.54 i 1.0.64. « powrót do artykułu
  10. W sytuacjach awaryjnych - uszkodzenia tkanek, nadmiernego krwawienia albo ciąży - organizm uruchamia wtórny system krwiotwórczy w śledzionie. Krwiotwórcze komórki macierzyste [ang. hemapoietic stem cell, HSC] rezydują głównie w szpiku kostnym i w normalnych warunkach większość krwiotworzenia zachodzi właśnie tam. W sytuacji stresu hematopoetycznego powstawanie komórek krwi rozszerza się jednak także na śledzionę. Komórki macierzyste hematopoezy migrują ze szpiku do śledziony, która staje się [dodatkowym] narządem krwiotwórczym [...] - opowiada dr Sean Morrison z UT Southwestern Medical Center. Zwykle w śledzionie jest mało komórek krwiotwórczych, nie wolno jednak zapominać, że cały czas, czekając w stanie gotowości, występują tu komórki tworzące niszę (niszowe), które w sytuacjach awaryjnych przyjmą napływ HSC ze szpiku. Badając mikrośrodowisko wspierające krwiotworzenie w śledzionie, Amerykanie posłużyli się modelem mysim. Przyglądali się wzorcom ekspresji czynnika wzrostu komórek macierzystych SCF (od ang. stem cell factor) oraz chemokiny CXCL12. Okazało się, że znajduje się ono w pobliżu naczyń włosowatych sinusoidalnych i jest tworzone przez komórki śródbłonka oraz okołonaczyniowe komórki zrębu. W sytuacji awaryjnej komórki śródbłonka i okołonaczyniowe zrębu ze śledziony zaczynają się namnażać, by móc sprostać napływowi HSC. Stwierdziliśmy, że proces ten jest istotny fizjologicznie dla odpowiedzi na stres hematopoetyczny. Bez niego badane myszy nie mogły podtrzymać prawidłowej liczebności krwinek w czasie ciąży lub doprowadzić do jej odtworzenia po krwotoku czy chemioterapii. « powrót do artykułu
  11. Naukowcy z Uniwersytetu w Aberdeen i Uniwersytetu Fryderyka Aleksandra (FAU) twierdzą, że tempo dawnych zmian klimatycznych jest niedoszacowane. W artykule opublikowanym w najnowszym numerze Nature Communications badacze wykazują, że dane geologiczne nie pozwalają na oszacowanie pełnej zmienności zmian klimatycznych z przeszłości, a to z kolei powoduje, że współczesna nauka niedoszacowuje tempa zmian. Gdy w dowodach geologicznych szukamy zapisów zmian temperatury, to możemy je mierzyć z dokładnością od tysięcy do dziesiątków tysięcy lat. To oznacza, że nie mamy pełnego obrazu zmian, a przecież z czasów współczesnych wiemy, że zmiany mogą zachodzić w krótszym czasie, mówi doktor David Kempt z Uniwersytetu w Aberdeen. Z kolei profesor Wolfgang Kiessling dodaje, że tempo zmian klimatycznych z przeszłości prawdopodobnie było równie szybkie, a może i szybsze niż tempo zmian dzisiejszych. Nasza praca wskazuje, jak zapiski geologiczne prowadzą do wystąpienia błędów. Nowsze dane historyczne pokazują, że zmiany klimatyczne mogą nastąpić w krótszych okresach i to właśnie takie krótkookresowe wydarzenia są tymi, które nie znajdują odzwierciedlenia w danych geologicznych. Nasze badania nie wpływają na postrzeganie tempa współczesnych zmian klimatycznych. Pokazują one, że dane geologiczne to niedoskonałe archiwum zmian klimatycznych. To zaś oznacza, że porównywanie tempa dawnych i obecnych zmian jest problematyczne - stwierdza Kilian Eichenseer, członek grupy badawczej. Nie ma wątpliwości, że obecne zmiany klimatyczne są niezwykłe i należy się nimi przejmować, jednak należy zachować ostrożność gdy opisujemy je jako bezprecedensowe w historii Ziemi, dodaje. « powrót do artykułu
  12. Połączenie sztywnych organicznych molekuł w formie klatki oraz rozpuszczalnika stworzyło... porowaty płyn. To przedstawiciel nowej klasy materiałów, łączących zalety płynu i adsorbentu z ciała stałego. Może on znaleźć zastosowanie w takich dziedzinach jak kataliza czy przechwytywanie węgla. Porowate ciała stałe są często wykorzystywane w różnych procesach chemicznych. Mają one stałe pory o regularnych kształtach. W przeciwieństwie do nich "porowaty" płyn nie ma ściśle określonych zagłębień w stałych miejscach. Może to być zaletą, gdyż połączenie płynności z porowatością to bardzo poszukiwane cechy. Porowaty płyn to dzieło naukowców z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Argentyny. Stworzyli oni specjalne sztywne "klatki" organiczne, które mogą być rozprowadzane w dowolnym płynie, a ich wiązania chemiczne nie ulegają przerwaniu. Twórcy nowego materiału podkreślają, że zasadniczo różni się on od makromolekularnych płynów zawierających koloidalne sfery krzemionkowe. Mamy tutaj do czynienia z molekułami przypominającymi klatkę. Wewnątrz są one puste. Mamy dostęp do ich wnętrza przez niewielkie okienka. Rozprowadziliśmy olbrzymią liczbę takich molekuł w rozpuszczalniku, którego własne molekuły są zbyt duże, by przedostać się do wnętrza klatek - wyjaśnia Stuart James z Queen's University Belfast. "W ten sposób stworzyliśmy płyn z pustymi porami, które się w nim przemieszczają. « powrót do artykułu
  13. Gdy jesienią zeszłego roku woda w basenach i przy willach w hiszpańskiej prowincji Zamora zabarwiła się na czerwono, część ludzi twierdziła, że ktoś czegoś do niej dodał lub że barwnik rozpylono z samolotu, a część wspominała coś o biblijnych plagach. Joaquín Pérez, mieszkaniec Ayoó de Vidriales, miał do sprawy bardziej naukowe podejście, postanowił więc zbierać deszczówkę przez całą jesień i zimę. Zarówno przy brzegach, jak i na dnie pojemników unosiły się jakieś drobne cząstki i to one zabarwiały wodę na czerwono. Zaintrygowany mężczyzna postanowił wysłać próbki do naukowców z Uniwersytetu w Salamance. Badania wykazały, że czerwonawe zabarwienie to skutek obecności Haematococcus pluvialis, słodkowodnych zielonych mikroglonów, które pod wpływem stresu produkują czerwony karotenoid - astaksantynę - opowiada Javier Fernández-Lozano. H. pluvialis występuje w zbiornikach wodnych półkuli północnej, zwłaszcza w Ameryce Północnej i wzdłuż europejskiego wybrzeża Atlantyku. Szkopuł w tym, że glony te są rzadkie w środowiskach okołośródziemnomorskich. [...] Potwierdziliśmy, że gatunku tego nie ma w jeziorze Sanabria ani w zbiornikach wokół Ayoó de Vidriales. Algi muszą więc pochodzić z innego miejsca. By ustalić, skąd wzięły się H. pluvialis, akademicy przeanalizowali dane meteorologiczne, zwłaszcza wzorce wiatrów, z dni krwawych deszczy. W ten sposób wskazano na związki z wiatrami wiejącymi głównie z zachodu. Nie udało się jednak ustalić, skąd dokładnie pochodziły mikroorganizmy. Możliwe więc, że przywiało je nawet z Ameryki Północnej. Ponieważ astaksantyna jest przeciwutleniaczem, od kilku lat H. pluvialis interesuje się przemysł farmaceutyczny. Ostatnio japoński koncern Yamaha wykorzystał te glony do zmniejszenia emisji CO2 w swoich fabrykach - dwutlenek węgla jest wprowadzany do dużych zbiorników wypełnionych H. pluvialis. Najsłynniejszy przypadek krwawego deszczu odnotowano latem 2001 r. w Kerali. Później zjawisko powtórzyło się na południu Indii i na Sri Lance. Wtedy jednak odpowiadały za to glony z rodzaju Trentepohlia. « powrót do artykułu
  14. Przeprowadzona niedawno analiza genetyczna szczątków ludzkich z późnego paleolitu (ok. 13 000 lat temu) ujawniła istnienie czwartej, nieznanej dotychczas, linii genetycznej współczesnych mieszkańców Europy. Linia ta pochodzi z populacji łowców-zbieraczy, którzy wkrótce po opuszczeniu Afryki przed 45 000 lat oddzieliła się od zachodnich łowców-zbieraczy i osiedliła na Kaukazie, na dzisiejszym pograniczu rosyjsko-gruzińskim. Tam linia ta pozostała przez wiele tysiącleci, izolowana przez epokę lodową. W końcu cofający się lód umożliwił migrację i ludzie ci zetknęli się z innymi populacjami, prawdopodobnie ze wschodu. Powstała mieszanka genetyczne, która zaowocowała kulturą grobów jamowych. Z czasem ludy tej kultury napłynęły do Europy, przynieśli wiedzę metalurgiczną oraz hodowlę zwierząt, przyczyniając się prawdopodobnie do zapoczątkowania epoki brązu. Dotychczas tajemnicą było, skąd wzięła się kultura grobów jamowych - mówi doktor Andrea Manica z University of Cambridge, jeden z głównych autorów najnowszych badań. Teraz możemy stwierdzić, że trop genetyczny wskazuje na mieszankę wschodnioeuropejskich łowców-zbieraczy oraz populacji z izolowanego obszaru Kaukazu. Ludność z Kaukazu to czwarta główna linia genetyczna Europy, o której dotychczas nic nie wiedzieliśmy". To bardzo ważny element ludzkiej układanki genetycznej. Jego wpływ jest obecnie widoczny u niemal wszystkich europejskich populacji i u wielu ludzi poza Starym Kontynentem - stwierdza profesor Daniel Bradley z Trinity College Dublin, którego zespół również brał udział w badaniach. Po wyjściu z Afryki część łowców-zbieraczy udała się na północny-zachód i skolonizowała Europę od Węgier po Hiszpanię. Inne populacje osiedliły się we wschodniej części Morza Śródziemnego i Lewancie. Tam przed około 10 000 lat powstało rolnictwo. Ci wcześni rolnicy z czasem skolonizowali Europę. W końcu, na początku epoki brązu, z centralne Eurazji do Europy przybyli przedstawiciele kultury grobów jamowych. Obecne badania, przeprowadzone na szczątkach dwóch osób z zachodniej Gruzji ujawniły, że lud kultury grobów jamowych zawdzięcza połowę swojego dziedzictwa genetycznego nieznanej wcześniej linii łowców-zbieraczy. Naukowcy byli w stanie wykazać, że linia ta pochodziła od zachodniej linii łowców-zbieraczy i oddzieliła się od niej zaraz po wyjściu z Afryki. W genomie widać też ślady mieszania się z przodkami wczesnych rolników z Lewantu, jednak 25 000 lat temu do mieszania się już nie dochodziło. DNA wykazuje za to cechy coraz większej homogenizacji, co wskazuje na to, że społeczność była przez tysiące lat izolowana. Początek izolacji zbiega się ze szczytem epoki lodowej, a jej koniec - z powolnym ustępowaniem lodu. W końcu doszło do wymieszania z innym ludem. Wiedzieliśmy, że w kodzie genetycznym ludzi kultury grobów jamowych jest jakiś duży komponent, którego nie potrafimy umiejscowić. Teraz wiemy, że to ludzie, którzy przetrwali epokę lodową na Kaukazie - mówi Manica. Wspomniany lud z Kaukazu miał wpływ nie tylko na różnorodność genetyczną Europy. Duża jego część musiała migrować też do Azji Południowej. W Indiach mamy całkowitą mieszankę genetyczną europejskich i azjatyckich składników. Najbardziej prawdopodobnym założeniem pochodzenia tego europejskiego komponentu jest przyjęcie, że na subkontynent trafili ludzie z Kaukazu. Być może to oni przynieśli tam języki indoaryjskie - stwierdza Eppie Jones, doktorantka z Trinity College Dublin. « powrót do artykułu
  15. Opatrunek, który zmienia kolor, gdy wykryje zakażenie, może ograniczyć niepotrzebne wykorzystanie antybiotyków. Uwalnianie fluorescencyjnego barwnika z nanokapsułek opatrunku to odpowiedź na toksyny produkowane przez chorobotwórcze bakterie z rany. Nanokapsułki przypominają komórki skóry, bo otwierają się tylko w obecności patogenów; obecność nieszkodliwych bakterii, fizjologicznej flory skóry, na nie nie wpływa - wyjaśnia dr Toby Jenkins z Uniwersytetu w Bath. Wykorzystanie tego opatrunku pozwoli lekarzom szybko zidentyfikować zakażenie bez zdejmowania go. To oznacza, że pacjenci są szybciej diagnozowani i leczeni. Dr Amber Young z Bristolskiego Szpitala Dziecięcego będzie pobierać wymazy z ran oraz próbki płynu z pęcherzy ofiar poparzeń. W ten sposób będzie można zestawić objawy pacjentów i skuteczność opatrunku w wykrywaniu zakażeń w próbkach od realnych pacjentów. Dzieci są szczególnie narażone na poważne zakażenia nawet drobnych oparzeń. Z obecnymi metodami lekarz nie potrafi jednak powiedzieć, czy dziecko ma podwyższoną temperaturę wskutek zakażenia bakteryjnego rany, czy jest po prostu przeziębione. Dr Brian Jones z Uniwersytetu w Brighton będzie koordynować prace nad zoptymalizowaniem reakcji opatrunku na problematyczne bakterie z rany. Będzie też zbierać próbki od dorosłych pacjentów ze Szpitala Królowej Wiktorii w West Sussex. Nowa technologia nie tylko pozwoli klinicystom jak najlepiej leczyć pacjentów z poparzeniami, ale i pokaże, jak rozpoczyna się zakażenie rany i jak wpływa ono na normalny proces gojenia [...]. Gdy zakończą się testy i ulepszanie prototypu, zespół planuje współpracę z firmą Hartmann, tak by opatrunek trafił do szpitali w ciągu ok. 4 lat. « powrót do artykułu
  16. Badania pokazały, że programowalne okulary poprawiają wzrok dzieci z amblyopią, czyli tzw. leniwym okiem, równie skutecznie, co tradycyjne leczenie za pomocą opatrunku. Amblyopia to osłabienie widzenia w jednym oku w następstwie zeza lub w różnowzroczności. Krytyczne jest wczesne rozpoczęcie leczenia, gdy oczy i mózg nadal się rozwijają, w innym razie upośledzenie widzenia utrzyma się na zawsze. Sprawienie, by dziecko chodziło z zasłoniętym okiem lub by dało sobie zakropić lepiej widzące oko atropiną, jest dużym wyzwaniem zarówno dla rodziców, jak i okulistów. Ostatnie badania wykazały, że 1 na 4 dzieci odczuwa lęk przed stosowaniem kropli, a 15% w ogóle odmawia ich stosowania. Krople i opatrunek reprezentują tzw. metodę okluzyjną - zaklejanie czy pogarszanie widzenia w lepszym oku zmusza mózg do wykorzystywania obrazu z oka leniwego. Choć w trakcie terapii wzrok się poprawia, wiele dzieci nadal musi nosić okulary. Elektroniczne okulary zespołu z Uniwersytetu Indiany spełniają obie funkcje naraz: korygują wadę wzroku i zasłaniają lepiej widzące oko. Ponieważ soczewki są wyświetlaczami ciekłokrystalicznymi (LCD), można je zaprogramować, tak by stawały się matowe i zasłaniały widok w jednym z oczu na wybrany czas. Amerykanie zebrali grupę 33 dzieci w wieku 3-8 lat, które nosiły okulary korekcyjne. Jedna z wylosowanych grup przed 2 godziny dziennie nosiła opatrunek, a druga przez 4 godziny dziennie okulary okluzyjne Amblyz. Szkło lepszego oka zmieniało się z przezroczystego na matowe w ciągu 30 s. Po trzech miesiącach u obu grup zaobserwowano taką samą poprawę, wyrażoną 2 rzędami w tablicach Snellena. Gdy rozmawia się z dorosłymi, którzy w dzieciństwie przeszli leczenie amblyopii, twierdzą oni, że noszenie opatrunku było najokropniejszą rzeczą, jaka ich spotkała. W przypadku okularów elektronicznych dziecko uczy się, że soczewki w ciągu kilku sekund staną się znów przezroczyste i stają się bardziej chętne do współpracy. To wspaniała alternatywa dla rodziców, którzy [dotąd] zmagali się z opatrunkami i kroplami - podkreśla dr Daniel Neely. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła okulary Amblyz jako urządzenie medyczne. W USA można je kupić od optyków i okulistów za ok. 450 dol. « powrót do artykułu
  17. Należąca do Huawei firma Watt Lab opracowała prototypowy akumulator dla smartfonów, który w ciągu zaledwie 5 minut można załadować do połowy pojemności. Nowy akumulator przypomina typowe urządzenie litowo-jonowe, a jego dodatkowe zalety wynikają z zastosowania w anodzie atomów grafitu. Na umieszczonym w internecie filmie wideo widzimy, że akumulator o pojemności 3000 mAh w ciągu 5 minut zostaje załadowany do 48% pojemności. Urządzenie o pojemności 600 mAh ładuje się do 68% pojemności w ciągu 2 minut. Huawei nie poinformowało, kiedy nowy akumulator trafi do sprzedaży. Źródła zasilania są obecnie piętą achillesową elektroniki. Rozwój technologii przechowywania energii przebiega bardzo powoli, znacznie wolniej niż rozwój elektroniki. Wiele instytucji naukowych pracuje nad ulepszeniem akumulatorów i baterii. Niedawno informowaliśmy o akumulatorze, w którym zastosowano pirytowe nanokropki, a przed kilkoma miesiącami na Uniwersytecie Stanforda powstał wysoko wydajny akumulator aluminiowy. « powrót do artykułu
  18. Jedzenie słodkich pokarmów sprzyja tworzeniu wspomnień posiłków. Gdy w ramach studium naukowcy podawali szczurom słodki roztwór (sacharyny lub sacharozy), zaobserwowali znaczący wzrost ekspresji markera plastyczności synaptycznej - białka arc (ang. activity-regulated cytoskeleton-associated protein) - w grzbietowym hipokampie. To istotne, bo okolica ta odgrywa kluczową rolę w pamięci epizodycznej. Sądzimy, że pamięć epizodyczna może być wykorzystywana do kontrolowania zachowań związanych z jedzeniem. Podejmujemy decyzje w rodzaju "Chyba nie będę teraz jeść. Zjadłem/zjadłam duże śniadanie". Nasze decyzje bazują na wspomnieniach tego, co i kiedy jedliśmy - podkreśla prof. Marise Parent z Uniwersytetu Stanowego Georgii. Poparcie dla tej hipotezy stanowi wcześniejsze studium tych samych badaczy, które zademonstrowało, że czasowe wyłączenie neuronów grzbietowej części hipokampa po sacharozowym posiłku, czyli w okresie tworzenia jego wspomnienia, przyspiesza początek kolejnego posiłku i sprawia, że szczury jedzą więcej. Naukowcy podkreślają, że tworzenie wspomnień posiłków jest bardzo ważne dla zdrowej diety. Londyńskie badania pokazują, że zaburzanie powstawania wspomnień u ludzi, np. przez oglądanie w czasie jedzenia telewizji, zwiększa ilość pokarmów spożywanych w czasie następnego posiłku. Specjaliści pokazali także, że osoby z amnezją będą ponownie jeść po zademonstrowaniu pokarmu (nawet jeśli dopiero zjadły), bo nie mają wspomnienia posiłku. Parent zaznacza, że by zrozumieć regulację pobierania energii i przyczyny otyłości, naukowcy muszą wziąć pod uwagę, jak mózg kontroluje rozpoczęcie i częstość posiłków. W przyszłości zespół z Uniwersytetu Stanowego Georgii, Georgia Regents University i Centrum Medycznego Charlie Norwood VA chce sprawdzić, czy zrównoważona odżywczo płynna lub stała dieta, która zawiera białka, tłuszcze i węglowodany, podobnie wpływa na ekspresję arc w grzbietowym hipokampie i czy wzrosty ekspresji arc są konieczne do powstania wspomnień słodkiego posiłku. « powrót do artykułu
  19. Kolejna poprawka dla Windows 7 powoduje problemy. Niedawno opublikowana łata KB3097877 ma zapobiegać atakom, w czasie których cyberprzestępcy mogą wykonać dowolny kod po tym, jak użytkownik odwiedzi spreparowaną witrynę lub otworzy spreparowany dokument. W łacie występuje jednak błąd, który powoduje awarię oprogramowania Outlook. Problem dotyczy każdej wersji klienta poczty i jest związany z funkcją pobierania obrazków z internetu. Microsoft opublikował już poprawioną wersję KB3097877, która powinna się automatycznie zainstalować. Inny problem, powodowany przez tę poprawkę, jest niemożność zalogowania się do Windows 7 nawet w trybie bezpiecznym. Microsoft nie poprawił jeszcze tego błędu. Użytkownicy, którzy po instalacji poprawek nie mogą zalogować się do Windows 7 powinni skorzystać z opcji odzyskiwania systemu, a po zalogowaniu się usunąć feralną poprawkę. To nie pierwszy raz, gdy poprawki Microsoftu powodują problemy. W 2014 roku koncern wycofał co najmniej 5 poprawek zawierających błędy. W bieżącym roku mieliśmy do czynienia z błędem w jednej z marcowych poprawek dla Windows 7, a w październiku wycofano wadliwą poprawkę dla Windows 10. « powrót do artykułu
  20. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii odbierają od pewnego czasu telefony od cyberprzestępców, którzy podają się za pracowników firmy dostarczającej łącza internetowe. To odmiana znanego już wcześniej ataku, podczas którego przestępcy udawali pracowników Microsoftu. Tym razem dzwoniący twierdzą, że wystąpił problem z łączem, a oni pomogą go naprawić. W ramach rzekomej naprawy konieczne jest zainstalowanie oprogramowania, które daje cyberprzestępcom pełen dostęp do komputera ofiary. Po jego zainstalowaniu ofiara jest informowana, że dostawca internetu przelał jej odszkodowanie za problemy z łączem, a przestępca prosi ofiarę, by zalogowała się na konto i sprawdziła, czy przelew dotarł. Po zalogowaniu ofiara widzi fałszywy obraz, na którym widać rzekomy przelew. W tym czasie w tle przestępcy kradną pieniądze. Na razie tego typu atak zauważono jedynie w Wielkiej Brytanii. Niewykluczone jednak, że wkrótce w taki sam sposób zostaną zaatakowani mieszkańcy innych krajów. « powrót do artykułu
  21. Złapanie ofiary jest kluczowym i jednocześnie najtrudniejszym spośród wielu wyzwań, z jakimi drapieżniki muszą zmierzyć się w swoim życiu. Jak potwierdzają statystyki, większość polowań kończy się niepowodzeniem. Drapieżne zwierzęta muszą nie tylko poradzić sobie ze skutecznymi mechanizmami obronnymi niedoszłych ofiar, ale także przezwyciężyć unikalne przeszkody istniejące w ich środowisku. Jak zbliżyć się do ofiary na otwartej równinie, na której nie można się ukryć? Jak znaleźć ją, gdy mieszka w leśnej gęstwinie? Do przeżycia niezbędnych jest wiele umiejętności: szybkość, dobry kamuflaż, wytrzymałość, pomysłowość i zdolność do pracy zespołowej, ale to sposób ich wykorzystania decyduje o sukcesie lub porażce, życiu lub śmierci. Choć zachowania drapieżników to najbardziej fascynujący element życia zwierząt, w telewizji zawsze pokazywane były tak samo: rozszarpywane ciała, zakrwawione zęby, mówiąc krótko – natura w najbardziej okrutnej i bezlitosnej postaci. Drapieżniki od zawsze postrzegane były, jako imponujące, ale przede wszystkim agresywne zwierzęta, a jednym z najważniejszych elementów ich egzystencji, na jaki zwracano uwagę, był sam akt pozbawiania przez nie życia bezbronnych ofiar. W przeszłości, gdy producent wykonawczy wysyłał ekipę, która miała sfilmować scenę polowania drapieżnika, pierwszą rzeczą, o którą pytał reżysera było, czy udało się uwiecznić śmierć ofiary. Ale zabijanie samo w sobie nie jest aż tak ciekawe, bo jak już zwierzę pozbawi życia ofiarę to nie ma, o czym opowiadać. Interesujące są przygotowania, strategie, które opracowują zarówno drapieżcy, jak i ich ofiary. Nikt wcześniej dokładniej się temu nie przyglądał, i właśnie taki jest cel powstania Łowców. Już w najbliższą niedzielę o 11.00 na BBC Earth można będzie zobaczyć 2. odcinek fascynujących, wyjątkowych "Łowców" « powrót do artykułu
  22. Mieszane sztuki walki (MMA) uchodza za niezwykle brutalne. Walczący często opuszczają ring zakrwawieni. Jednak badania, których wyniki opublikowano w Clinical Journal of Sport Medicine, dowodzą, że znacznie bardziej niebezpiecznym sportem jest boks. Naukowcy z University of Alberta przyjrzeli się danym medycznym z lat 2003-2013. Dotyczyły one 1181 uczestników MMA i 550 bokserów, którzy brali udział w walkach na terenie Edmonton w Kanadzie. Analiza wykazała, że o ile w MMA częściej dochodzi do zranień - koło 60% zawodników odnosiło obrażenia w czasie walki,a w przypadku boksu odsetek ten wynosił około 50% - to kontuzje bokserów są znacznie bardziej niebezpieczne. W boksie często mamy do czynienia ze złamaniami kości, poważnymi uszkodzeniami oka, wieloma kontuzjami głowy, utratami przytomności. W MMA najczęściej są to zaś przecięcia skóry i zwykłe kontuzje. Większość krwi, jaką widzisz w czasie MMA to krew z nosa lub przeciętej skóry twarzy. Takie obrażenia wyglądają na poważniejsze niż są w rzeczywistości - mówi doktor Shelby Karpman, autor badań. Autorzy badań zauważyli też, że lekarze przywiązują mniejszą wagę do obrażeń odnoszonych przez zawodników MMA. Dzieje się tak, gdyż sport ten uznawany jest za niezwykle brutalny. To z kolei może oznaczać, że niekóre obrażenia pozostają niezauważone lub też są źle klasyfikowane, co może wpływać na porównanie obrażeń w MMA i boksie. « powrót do artykułu
  23. Za pomocą nowego testu mRNA płytek krwi (trombocytów) można wykrywać, klasyfikować i wskazywać lokalizację nowotworu. Podczas eksperymentów naukowcy ze Szwecji, USA i Holandii uzyskali aż 96% trafność. [...] W czasie studium identyfikowano niemal wszystkie formy nowotworu, co udowadnia, że biopsje bazujące na krwi mają potencjał w zakresie wczesnego wykrywania choroby - podkreśla Jonas Nilsson z Uniwersytetu w Umeå. Jak wyjaśniają autorzy publikacji z pisma Cell, "wyedukowane" przez komórki nowotworowe płytki krwi (ang. tumor-educated blood platelets, TEPs) ze zmienionym profilem RNA odgrywają centralną rolę w układowych i lokalnych odpowiedziach na wzrost guza. Analizowano próbki krwi 238 osób. Naukowcom z 96% trafnością udało się odróżnić 228 pacjentów ze zlokalizowanymi i przerzutującymi guzami od 55 zdrowych osób. Za pomocą tej samej metody - tzw. ciekłej biopsji - zespół uzyskał 71% trafność w zakresie identyfikacji lokalizacji 6 typów pierwotnych guzów (płuc, piersi, trzustki, mózgu, wątroby, jelita grubego i odbytu). Na podstawie profili mRNA TEPs można także np. różnicować HER2-dodatnie guzy piersi czy MET-dodatnie guzy mózgu. By postawić diagnozę na podstawie właściwości TEPs, wystarczy zaledwie 100-500 pg RNA trombocytów. Ciekła biopsja może ułatwić nie tylko identyfikację choroby, ale i wybór najlepszej metody terapeutycznej. « powrót do artykułu
  24. Naukowcy pracujący przy Fermi Gamma-ray Space Telescope odkryli pierwszy poza naszą galaktyką pulsar emitujący promieniowania gamma. To jednocześnie pulsar emitujący najjaśniejsze promieniowanie gamma. Obiekt leży na obrzeżach Mgławicy Tarantula w Wielkim Obłoku Magellana i znajduje się w odległości 163 000 lat świetlnych od Ziemi. Mgławica Tarantula to największy i najbardziej aktywny obszar formowania się gwiazd w Wielkim Obłoku Magellana. Nie od dzisiaj wiadomo, że jest ona silnym źródłem promieniowania gamma. Jeszcze do niedawna sądzono, że promieniowanie to pochodzi ze zderzeń cząstek subatomowych rozpędzanych przez fale uderzeniowe powstające podczas eksplozji supernowych. Teraz wiemy, że jeden pulsar, PSR J0540-6919, jest odpowiedzialny niemal za połowę promieniowania gamma z tej mgławicy. To prawdziwa niespodzianka - mówi Pierric Martin, astrofizyk z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) i Instytutu Badawczego Astrofizyki i Planetologii w Tuluzie. Znamy dwa pulsary w Mgławicy Tarantula, PSR J0540-6919 oraz PSR J0537-6910. Pierwszy z nich obraca się z prędkością nieco poniżej 20 obrotów na sekundę, prędkość drugiego wynosi zaś niemal 62 obrony na sekundę. Mimo, że pulsary znane są od lat potrzeba było aż sześciu lat badań, by odkryć impulsy promieniowania gamma pochodzące z J0540. Tych z J0537 wciąż nie udało się odkryć. Intensywność impulsów promieniowania gamma z PSR J0540-6919 jest 20-krotnie wyższa od poprzedniego rekordzisty, pulsara znajdującego się w słynnej Mgławicy Kraba. Oba pulsary charakteryzuje też podobny poziom promieniowania radiowego, optycznego oraz rentgenowskiego - stwierdza Lucas Guillemont z CNRS i Uniwersytetu w Orleanie. J0540 to bardzo młody pulsar, liczy sobie zaledwie 1700 lat, a mimo to jest dwukrotnie starszy od wspomnianego pulsara w Mławicy Kraba. Większość ze znanych nam 2500 pulsarów ma od 10 000 do setek milionów lat. Dzięki Teleskopowi Fermiego dowiadujemy się coraz więcej o pulsarach. Zanim w 2008 roku trafił on w przestrzeń kosmiczną znaliśmy zaledwie 7 pulsarów emitujących promieniowanie gamma. Fermi odkrył ponad 160 kolejnych. « powrót do artykułu
  25. Choć prof. John W. Erdman z Uniwersytetu Illinois już jakiś czas temu wykazał, że likopen, czerwony barwnik pomidorów, ogranicza wzrost guzów prostaty w wielu modelach zwierzęcych, dotąd nie dysponował metodą, która pozwalałaby prześledzić metabolizm tego związku w organizmie. Nasz zespół nauczył się wykorzystywać kultury zawiesin komórkowych do uzyskiwania likopenu o większym ciężarze cząsteczkowym, dzięki czemu można śledzić jego wchłanianie, biodystrybucję i metabolizm w organizmie zdrowych dorosłych. W przyszłości będziemy w stanie prowadzić badania u mężczyzn z rakiem prostaty, zyskując w ten sposób wiedzę o przeciwnowotworowej aktywności tego fitozwiązku - podkreśla Erdman. Naukowcy z Uniwersytetu Illinois już 10 lat temu zaczęli pracować nad cięższymi cząsteczkami węgla. Doktorantka Erdmana Nancy Engelmann (obecnie Moran) i botanicy Randy Rogers i Mary Ann Lila najpierw doszli do tego, jak zoptymalizować produkcję likopenu w hodowlach komórek pomidorów. Później dzięki pożywce z nieradioaktywnymi węglowodanami z węglem-13 uzyskano cięższy likopen. W ramach pierwszego studium ekipa z Uniwersytetów Illinois i Stanowego Ohio podawała ośmiu osobom likopen znakowany węglem-13. Po 10 godzinach ochotnikom pobierano krew (dodatkowe pobrania miały miejsce po 1, 3 i 28 dniach). Określiliśmy czas połowicznego rozpadu [likopenu] w organizmie i teraz rozumiemy, że po jego wchłonięciu zachodzą zmiany strukturalne. Większość zjadanego przez nas likopenu ma postać sztywnych izomerów all-trans, ale w organizmach regularnych konsumentów gros likopenu ma postać giętkich izomerów cis [modele matematyczne wykazały, że konwersja zachodzi wkrótce po absorpcji likopenu z pokarmu]. Ponieważ cis-likopen jest postacią najczęściej wykrywaną w organizmie, niektórzy badacze sądzą, że to on odpowiada za zmniejszenie ryzyka choroby - opowiada Moran. Opisaną na wstępie metodę wykorzystuje się obecnie do produkcji cięższych wersji nie tylko likopenu, ale i innych bioaktywnych składników, np. fitoenu i luteiny. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...