Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Cyberprzestępcy zaatakowali witrynę Sanriotown.com, skupiającą fanów Hello Kitty. Przestępcy ukradli dane dotyczące 3,3 miliona użytkowników. Zdobyli nazwiska, adresy e-mail, hasła, daty urodzin oraz dane o miejscu zamieszkania użytkowników. Jednocześnie ofiarami cyberprzestępców padło wiele podobnych witryn, w tym hellokitty.com, hellokitty.com.my czy mymelody.com. Zdaniem specjalistów atak był możliwy dzięki słabym zabezpieczeniom systemu bazodanowego oraz dzięki temu, że dwa serwery zawierające kopie bezpieczeństwa danych były dostępne online. Odkryto również, że po raz pierwszy przestępcy dostali się do danych już 22 listopada. Właściciel witryny Sanriotown.com informuje w swoim regulaminie, że zbiera dwa rodzaje danych. Pierwsze to dane osobowe, jak imię i nazwisko, rok urodzenia, płeć, zawód, roczny dochód, poziom wykształcenia, wielkość rodziny czy kraj pochodzenia. Drugi rodzaj to dane nieosobowe, jak adres IP, dane dostawcy internetu, typ domeny, rodzaj systemu operacyjnego czy przeglądarki. To kolejny w ostatnim czasie atak na witrynę skierowaną do najmłodszych użytkowników internetu i ich rodziców. « powrót do artykułu
  2. Za pomocą metod statystycznych obliczono, że na Ziemi występuje co najmniej 145 nieodkrytych jeszcze minerałów zawierających węgiel. Twórcy Carbon Mineral Challenge zachęcają amatorów i profesjonalistów do zapisania swojego nazwiska w historii. Wszystko, co trzeba zrobić, to znaleźć nieopisany jeszcze minerał. Węgiel to jeden z najbardziej wszechstronnych pierwiastków, który wchodzi w związki z niemal wszystkimi pierwiastkami tablicy okresowej. Węgiel to podstawa życia, występuje w rudach metali, w metalach ziem rzadkich, używamy go w olbrzymiej liczbie zastosowań. Deep Carbon Observatory (DCO) to międzynarodowa wspólnota naukowa, która odkrywa tajemnice naszej planety badając życie, energię oraz chemię węgla. Głównym celem organizacji jest zidentyfikowanie wszystkich form węgla. To właśnie temu celowi ma służyć Carbon Mineral Challenge. Naukowcy skupieni w DCO mówią, że Ziemia to jedyna znana nam planeta, na której istnieje życie. Organizmy żywe przez miliardy lat wchodziły w interakcje ze skałami, tworząc w nich unikatowe ślady. Takie ślady powinny występować również na innych planetach z organizmami żywymi. "Bez życia na Ziemi istniałoby mniej niż 1/3 obecnie występujących tutaj minerałów" - mówi Robert Hanzen z Carnegie Institution, dyrektor DCO. Zbadanie ziemskich minerałów pozwoli nam w przyszłości znaleźć sygnatury życia w skałach planet pozasłonecznych. Obecnie znamy ponad 5000 ziemskich minerałów, z czego 406 zawiera węgiel. Od pięciu lat każdego roku odkrywa się średnio 4 nowe minerały zawierające węgiel. Jednak naukowcy z DCO uważają, że wciąż nie odkryliśmy co najmniej 145 takich minerałów. Dla uczonych Ziemia jest jak książka. Niektóre słowa występują w niej bez przerwy, ciągle się na nie natykamy. Są jednak takie wyrazy, które mogą pojawić się raz czy dwa w całej książce. I to są właśnie te rzadkie ziemskie minerały. Nie znaleźliśmy ich jeszcze, gdyż jest ich niewiele i występują w nielicznych miejscach, uważa Hazen. Uczeni uważają, że większość nieodkrytych jeszcze minerałów węglowych występuje w formie hydratów, co dodatkowo utrudnia ich znalezienie. Znaczna część z nich może występować w odległych regionach planety, mogą być bezbarwne, słabo skrystalizowane i łatwo rozpuszczalne w wodzie. Niewykluczone, że takie minerały można znaleźć w Poundrette Quarry w Kanadzie, na górze Kukiswumczor w Rosji czy w kopalni Clara w Niemczech. Znajdowano już tam rzadkie minerały zawierające węgiel. Carbon Mineral Challenge kończy się we wrześniu 2019 roku. Wszyscy, którzy sądzą, że odkryli nowy minerał zawierający węgiel powinni zapoznać się z zasadami konkursu opublikowanymi na stronie mineralchallenge.net. « powrót do artykułu
  3. Ponieważ zwierzęta coraz częściej są postrzegane jako członkowie rodziny, psycholodzy zastanawiali się, czy wpływają na wybór partnera. Okazało się, że tak. Amerykańscy naukowcy testowali 2 hipotezy: 1) że samotne kobiety będą przykładać większą wagę do tego, jak potencjalny partner odnosi się do swojego zwierzęcia i 2) że jako stworzenia bardziej społeczne psy będą w większym stopniu barometrami społecznymi. W zeszłym roku zespół wysłał do losowej próbki użytkowników serwisu randkowego Match.com (właścicieli zwierząt) kwestionariusz złożony z 21 pytań. Odpowiedziało 1210 osób; 61% to kobiety, 72% miało psy, a 42% koty. Okazało się, że 35% kobiet i 26% mężczyzn twierdziło, że ktoś ich bardziej pociągał z powodu posiadania zwierzęcia. Tak jak podejrzewano, psy częściej służyły jako społeczne barometry; zdobyły one 500 z 600 głosów w sondażu na najseksowniejsze zwierzę, jakie mężczyzna mógłby mieć. Raport ekipy Petera B. Graya z Uniwersytetu Nevady oraz Instytutu Kinseya ukazał się w piśmie Anthrozoös. « powrót do artykułu
  4. Larwy pasożytniczej błonkówki Bathyplectes anurus nie skaczą dla zabawy, skaczą, by znaleźć zacienione miejsce i przetrwać. Skakanie wyewoluowało u larw zaledwie kilku gatunków pasożytniczych błonkówek, jednym z nich jest właśnie B. anurus. B. anurus są wykorzystywane do kontroli populacji szkodnika - ziołomirka lucernowego (Hypera postica). Ziołomirek to chrząszcz występujący na lucernie i koniczynie. Jego larwy żywią się blaszką liściową. Dorosłe B. anurus składają jaja w larwach ziołomirka. Na pewnym etapie rozwoju larwa błonkówki przędzie we wnętrzu wyjedzonej ofiary kokon i spędza tam 10 miesięcy. Przekształcając się w poczwarkę, larwy odpychają się od wnętrza kokonu, przez co przesuwa się on nawet o 5 cm. Zespół Yoriko Saeki z Kyushu University prowadził eksperymenty ze 100 larwami B. anurus. W warunkach laboratoryjnych i terenowych Japończycy badali wpływ różnych intensywności światła, temperatur i wilgotności. Zauważyli, że kokony wystawione na oddziaływanie światła skakały ponad 3 razy częściej niż te trzymane w ciemności. Aktywność rosła w czasie szybkich wzrostów temperatury, była też o 60% większa przy niskiej wilgotności. Gdy kokonom pozwolono swobodnie skakać na obszarze z gradientem oświetlenia, więcej kokonów kończyło podróż w zacienionych rejonach. Co istotne, kokony z zacienionych obszarów przeżywały z większym prawdopodobieństwem. Skoki nasilały się o ok. 83%, gdy w pobliżu znajdowały się mrówki Camponotus obscuripes, które polują na takie larwy (porównań dokonywano do sytuacji, gdy w pobliżu nie było żadnego zagrożenia). Częstotliwość ruchów malała, kiedy drapieżnik wchodził w bezpośredni kontakt z kokonem. Biolodzy sugerują, że larwy reagują na stresy środowiskowe, przemieszczając się tam, gdzie panują bardziej korzystne warunki. Skaczące larwy ważą mniej od nieskaczących. Wg Japończyków, jest to związane z kosztami opisywanego zachowania (larwy muszą zużyć więcej energii). Saeki i inni chcą teraz zbadać strukturę kokonu, a także mechanizmy pozwalające na skoki u spokrewnionych gatunków. W ten sposób można by spróbować zrozumieć ewolucję tego zachowania. « powrót do artykułu
  5. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Północnej Karoliny (NCSU) oraz Duke University stworzyli metamateriał, dzięki któremu można dwukrotnie zwiększyć rozdzielczość obrazowania za pomocą dźwięku. Metamateriał, zbudowany z papieru i aluminium, pozwala na lepsza manipulację falami dźwiękowymi, ich skupianie i kontrolowanie kąta przechodzenia przez materiał. Pozwala to na udoskonalenie technik obrazowania ultradźwiękowego, wykorzystywanych zarówno w medycynie jak i w badaniach materiałowych. Wiadomo było, że teoretycznie możliwe jest wykonanie takiego metamateriału, ale nikt wcześniej go nie uzyskał - mówi profesor Yun Jing z NCSU. Personel medyczny i inżynierowie czasem potrzebują skupić dźwięk na potrzeby obrazowania lub terapeutyczne. Ten materiał może być wykorzystywany do poprawienia rozdzielczości (ponad dwukrotnej) obrazowania ultradźwiękowego oraz oceniania struktur, stwierdził uczony. Jako, że nowy metamateriał daje większą kontrolę nad kątem padania fal dźwiękowych, może on zostać również wykorzystany do produkcji bardziej czułych mikrofonów. To bardzo ważne, gdyż czasem nie chcemy, by mikrofon wychwytywał dźwięki nadchodzące ze wszystkich kierunków. Chcemy, by mikrofon działał wybiórczo - dodaje Jing. « powrót do artykułu
  6. Badacze odkryli, że mogą zmieniać aktywność mózgu szczurów i budzić je lub wprowadzać w stan nieświadomości, zmieniając częstotliwość generowania potencjałów czynnościowych (ang. firing rate) neuronów centralnego wzgórza. Nasze wyniki sugerują, że centralne wzgórze działa jak pokrętło radia, które dostraja mózg do różnych stanów aktywności i pobudzenia - wyjaśnia dr Jin Hyung Lee z Uniwersytetu Stanforda. Wzgórze działa jak stacja przekaźnikowa, wysyłająca sygnały z ciała do kory. Uszkodzenie neuronów środkowej jego części może prowadzić do problemów ze snem, uwagą i pamięcią. Wcześniejsze badania sugerowały, że stymulacja komórek nerwowych wzgórza może wyprowadzić pacjentów z łagodnym pourazowym uszkodzeniem mózgu ze stanu minimalnej świadomości (ang. minimally conscious state, MCS). Podczas najnowszych eksperymentów Amerykanie oddziaływali pulsami lasera na światłoczułe neurony centralnego wzgórza śpiących szczurów. Okazało się, że stymulacja o dużej częstotliwości (rzędu 40 lub 100 pulsów na sekundę) budziła zwierzęta. Dla odmiany stymulacja o niskiej częstotliwości (10 pulsów na sekundę) wprowadzały gryzonie w stan przypominający napad nieświadomości, przez co zastygały i patrzyły się przed siebie przed ponownym zapadnięciem w sen. Za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) akademicy wykazali, że stymulacja o dużej i niskiej częstotliwości wprowadzała szczury w zupełnie inne stany aktywności; obszary korowe, których aktywność była podwyższona w czasie stymulacji o dużej częstotliwości, ulegały hamowaniu podczas stymulacji o niskiej częstotliwości. Potwierdziły to zapisy czynności elektrycznej, które wykazały, że neurony kory czuciowo-somatycznej wyładowywały się silniej w czasie stymulacji o wysokiej częstotliwości. W jaki sposób zmiana częstotliwości potencjałów czynnościowych tych samych neuronów w jednym regionie prowadzi do różnych skutków w odniesieniu do reszty mózgu? Dalsze eksperymenty sugerowały, że może to wynikać z unikatowego wzorca wyładowań neuronów hamujących sąsiedniej warstwy niepewnej w czasie stymulacji o niskiej częstotliwości (wcześniej wykazano, że komórki warstwy niepewnej wysyłają sygnały hamujące do komórek kory czuciowej). Zapis czynności elektrycznej wykazał, że w czasie stymulacji o niskiej częstotliwości neurony warstwy niepewnej generowały wrzeciona snu. Nie pojawiały się one nigdy w czasie stymulacji o dużej częstotliwości. Gdy przy stymulacji centralnego wzgórza o niskiej częstotliwości naukowcy blokowali potencjały czynnościowe warstwy niepewnej, średnia aktywność komórek kory czuciowej wzrosła. Wykazaliśmy, jak obwody w mózgu mogą regulować stany pobudzenia. Mamy nadzieję wykorzystać tę wiedzę do opracowania lepszych metod leczenia urazów mózgu oraz innych zaburzeń neurologicznych - podsumowuje Lee. « powrót do artykułu
  7. Firma SpaceX dokonała udanego lądowania rakiety Falcon-9. Wcześniej pojazd wyniósł na orbitę 11 satelitów. To drugie w ostatnim czasie historyczne pionowe lądowanie rakiety. Wcześniej podobnego wyczyny dokonała firma Blue Origin Jeffa Bezosa, jednak jej rakieta przeznaczona jest do lotów suborbitalnych, ma inny kształt i łatwiej nią lądować. Falcon wznosi się znacznie wyżej, a lądowanie nim jest prawdziwym wyzwaniem. Falcon-9 wzniósł się na wysokość 200 kilometrów, dwa razy większą niż New Shepard Blue Origin. Rakiety Falcon mają za sobą 18 udanych startów. Są wykorzystywane m.in. do dostarczania zaopatrzenia na Międzynarodową Stację Kosmiczną. W czerwcu bieżącego roku doszło do katastrofy Falcona, który eksplodował kilka minut po starcie. Od tamtej pory SpaceX nie wysyłała swoich rakiet. Teraz odbył się pierwszy start od pół roku i od razu stał się on olbrzymim historycznym sukcesem. Około 10 minut po starcie z Przylądka Canaveral na Ziemię powrócił główny człon rakiety Falcon 9, który wylądował w odległości 9,65 kilometra na południe od stanowiska startowego. Wcześniej na wysokości 200 kilometrów oddzielił się drugi człon rakiety, który wyniósł na orbitę 11 satelitów komunikacyjnych. Lądowanie Falcona-9 to olbrzymi sukces. Dotychczas rakiety były jednorazowego użytku, co znacznie zwiększało koszty eksploracji kosmosu. Dzięki możliwości powtórnego wykorzystania rakiet przemysł kosmiczny zaoszczędzi spore kwoty, a pieniądze te będzie można przeznaczyć na dalszy rozwój technologiczny. To pierwsze takie wydarzenie w dziejach Bazy Sił Powietrznych na Przylądku Canaveral. Nie potrafię opisać radości całego naszego zespołu, który jest częścią tego historycznego wydarzenia - powiedział generał Wayne R. Monteiht, który zatwierdza wszystkie starty z Przylądka. « powrót do artykułu
  8. Maja, mamka Tutanchamona, mogła być jego siostrą imieniem Meritaten. Takie spekulacje ponownie odgrzały spór o to, kto był matką faraona. Testy DNA dowiodły, że ojcem Tutanchamona był faraon Echnaton, jednak trwał spór o jego matkę. Przed kilkoma dniami egipskie władze i współpracujący z nimi francuski archeolog Alain Zivie zaprezentowali dziennikarzom grobowiec Mai. W przyszłym miesiącu zostanie on udostępniony zwiedzającym. Grobowiec, którego odkrywcą jest Zivie, został znaleziony w 1996 roku w nekropolii Sakkara, 20 kilometrów ma południe od Kairu. Maja była mamką Tutanchamona. Jej mumię znalazł w 1922 roku słynny egiptolog Howard Carter. Ciało spoczęło w Dolinie Królów w otoczeniu licznych skarbów. Teraz Alain Zivie oświadczył, że Maja to nikt inny jak księżniczka Meritaten, siostra lub siostra przyrodnia Tutanchamona, córka Echnatona i Nefretete. Uczony doszedł do takich wniosków porównując wyobrażenia Tutanchamona i Mai przedstawione w jej grobowcu. Są bardzo podobni. Mają taki sam podbródek, oczy, cechy charakterystyczne dla rodziny. Widzimy Maję siedzącą na tronie, a Tutanchamon siedzi na jej kolanach - mówi Zivie. Podobne malowidła znajdują się w grobowcu Echnatona. W tym samym grobowcu widzimy też sceny przedstawiające śmierć księżniczki Maketaten, drugiej córki Echnatona i Nefretete. Jest tam też przedstawiona kobieta, która karmi piersią dziecko i tą mamką jest księżniczka Meritaten, najstarsza córka Echnatona, stwierdza Zivie. Dotychczas nie znaleziono mumii Meritaten. niektórzy przypuszczają, że mogła ona zostać pochowana w ukrytym pomieszczeniu w grobowcu Tutanchamona. Zdaniem innych, w takim pomieszczeniu pochowano Nefretete, której mumii również nie znaleziono. Tutanchamon zmarł w 1324 roku przed Chrystusem w wieku 19 lat, po 9 latach rządów. « powrót do artykułu
  9. Przewlekły stan zapalny powoduje, że układ odpornościowy jest pobudzony przez dłuższy czas, co wiąże się m.in. z nowotworami czy nieprawidłowym gojeniem ran. Ostatnio naukowcy z Politechniki Federalnej w Lozannie odkryli, że chroniczne zapalenie może również prowadzić do zmiany typu, do jakiego należą regenerujące się komórki - w tym przypadku komórki oka zmieniły się w komórki skóry. Szwajcarzy podkreślają, że w wielu tkankach występują rezerwy komórek macierzystych, które pomagają im się odtworzyć po urazie lub stanie zapalnym. Chcąc sprawdzić, co dzieje się w przewlekłym stanie zapalnym, zespół Freddy'ego Radtke badał komórki macierzyste z rogówki myszy. Okazało się, że doszło do zmiany mikrośrodowiska (stało się ono sztywniejsze). Było to skutkiem obecności komórek odpornościowych, a także wzrostu zawartości związku pomagającego komórkom przywierać do siebie i tworzyć struktury/narządy. Rogówkowe komórki macierzyste wyczuwają sztywność otaczających tkanek i na nią reagują. Podczas eksperymentów stwierdzono, że ich środowisko stało się tak sztywne, że komórki uruchamiały niewłaściwy program różnicowania: zamiast komórek rogówki powstawały komórki skóry i myszy stawały się ślepe. U ludzi ten rodzaj zmiany natury tkanki jest zwany metaplazją. Nasze badanie pokazuje ważny mechanizm, za pośrednictwem którego przewlekły stan zapalny wywołuje anormalne zachowanie komórek macierzystych. Ma to znaczenie dla różnych chorób związanych z przewlekłym stanem zapalnym, w tym nowotworów, i może wskazywać nowe cele terapeutyczne - podsumowuje Radtke. « powrót do artykułu
  10. Zdaniem profesora Andrew Kinga z University of Leicester, czarne dziury mogą mieć masę nawet 50 miliardów większą od Słońca zanim wykorzystają całą materię z otaczającego ich dysku. Czarne dziury otoczone są gazowym dyskiem, który stopniowo pochłaniają. Jednak dyski takie są niestabilne, mogą rozpadać się i formować gwiazdy. Profesor King postanowił obliczyć, jak masywna musi być czarna dziura, by dysk wokół niej przestał się formować. Z wyliczeń, opublikowanych na łamach Monthly Notices Letters of the Royal Astronomical Society wynika, że granicą formowania się dysku jest masa czarnej dziury wynosząca 50 miliardów masy Słońca. Jedynym sposobem, czy czarna dziura zyskała większa masę jest wchłonięcie przez nią gwiazdy lub połączenie z inną czarną dziurą. Obecnie odkrywa się czarne dziury dzięki promieniowaniu emitowanemu przez gaz, który pochłaniają. Odkrycie profesora Kinga oznacza, że ta metoda nie sprawdzi się przy najbardziej masywnych czarnych dziurach, gdyż w swoim otoczeniu nie posiadają one gazu. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy w stanie odkrywać czarnych dziur bliskich limitu masy. Można je odkryć w innych sposób, na przykład obserwując zagięcie światła przechodzące obok czarnej dziury. Być może w przyszłości będziemy też w stanie zarejestrować fale grawitacyjne, które - zgodnie z ogólną teorią względności - powinny powstawać podczas łączenia się czarnych dziur - mówi King. « powrót do artykułu
  11. Tasmania zastanawia się nad podniesieniem wieku, w którym zgodnie z prawem można by kupować papierosy, do co najmniej 21, a być może nawet 25 lat. Gdyby plan udało się wdrożyć, australijski stan miałby jedno z najsurowszych praw tytoniowych na świecie (sprzedaży papierosów osobom poniżej 21. r.ż. zabrania się m.in. w Kuwejcie, a w przyszłym roku podobnie ma być na Hawajach). Krytycy oponują, że byłoby to pogwałcenie wolności obywatelskich. Warto przypomnieć, że już teraz na antypodach obowiązuje surowe prawo, bo na mocy specjalnego aktu prawnego od grudnia 2012 r. wszystkie produkty tytoniowe mają być w Australii sprzedawane w gładkich - pozbawionych logo i innych elementów komunikacji marki - opakowaniach. Znajdować się na nich mają jedynie zdjęcia obrazujące skutki palenia oraz ostrzegawcze napisy. Metodą walki z uzależnieniem od tytoniu wydaje się też wysoka cena - za paczkę papierosów trzeba tu zapłacić ok. 20 dolarów australijskich (czyli 20 USD). Wprowadzenie podwyższonych cezur wiekowych na papierosy to część planu rządowego, którego wdrożenie ma sprawić, że do 2025 r. Tasmania stanie się najzdrowszym stanem Australii. Specjaliści podkreślają, że obecnie pali 1 na 5 Tasmańczyków, a większość zaczyna przed ukończeniem 25 lat. « powrót do artykułu
  12. Pierwsze zakażenie wirusem grypy stymuluje produkcję kluczowych przeciwciał, które wpływają na późniejsze odpowiedzi immunologiczne na różne szczepy grypy sezonowej. Pracami zespołu kierował Stephen Harrison z Harvardzkiej Szkoły Medycznej. Naukowcy sprawdzali, jak przeciwciała ewoluują, gdy rok po roku człowiek styka się z różnymi szczepami grypy sezonowej. Autorzy publikacji z pisma Cell Reports skupili się na urodzonej w 1990 r. osobie, która twierdziła, że po raz pierwszy została zaszczepiona przeciw grypie w wieku 18 lat. Zwracali szczególną uwagę na przeciwciała obierające na cel hemaglutyninę (HA), glikoproteinę o właściwościach antygenowych, która znajduje się na powierzchni wirusów grypy i odgrywa kluczową rolę w ich przyłączaniu do powierzchni zainfekowanej komórki. Analizując szczepy wirusa grypy, które pojawiały się w trakcie dorastania badanego, Amerykanie odkryli, że wirusy występujące w okresie jego niemowlęctwa były prawdopodobnie odpowiedzialne za początkową reakcję immunologiczną, obejmującą przeciwciała wiążące się z wirusową hemaglutyniną. Wszystko wskazuje więc na to, że badany zaraził się grypą jako małe dziecko, co doprowadziło do wytworzenia przeciwciał przeciw hemaglutyninie, które odgrywały ważną rolę w późniejszych odpowiedziach na inne szczepy grypy sezonowej. Ekipa ustaliła, że niezmutowani wspólni przodkowie (ang. unmutated common ancestors, UCAs) sześciu linii przeciwciał łączą się z wirusem znajdującym się w obiegu ok. 1990 r. HA wirusów cyrkulujących ponad 5 lat później nie wiążą się już z UCAs, ale dojrzałe przeciwciała linii wiążą szczepy obejmujące całe 18-letnie życie ochotnika. Podejście [zwane przez nas archeologią immunowirusową] pokazuje, jak wczesny imprinting układu odpornościowego w wyniku wystawienia na oddziaływanie konkretnego wirusa może wpływać na reakcję występującą w czasie kolejnych spotkań - opowiada Aaron Schimidt. Naukowcy zauważyli, że szczepienie w wieku 18 lat zaktualizowało początkowe przeciwciała przeciw hemaglutyninie. Zespół ma nadzieję, że uda się przeprowadzić dodatkowe eksperymenty na innych ochotnikach, które zobrazują wpływ corocznych szczepień lub zakażeń wirusem grypy na przeciwciała. Amerykanie uważają, że szczepienie niemowląt przeciw zakonserwowanym regionom (epitopom) hemaglutyniny to ważny krok w kierunku szczepionki wywołującej długotrwałą odporność. « powrót do artykułu
  13. U wybrzeży Zachodniej Australii odkryto dwa skrajnie zagrożone gatunki węży morskich, które dotychczas uznawano za wytępione. Odkrycia dokonali naukowcy z Uniwersytetu Jamesa Cooka. Zwierzęta zauważono po raz pierwszy od 50 lat, kiedy to wyginęły one na ich jedynym znanym habitacie, Rafie Ashmore na Morzu Timor. To ekscytujące odkrycie, dzięki któremu dostajemy kolejną szansę, by ocalić dwa endemiczne gatunki węży morskich - mówi główna autorka badań, Blanche D'Anastasi. Jeśli jednak chcemy je uratować, musimy monitorować ich populację oraz lepiej zrozumieć ich biologię i czyhające na nie zagrożenia - dodaje. Byliśmy zaszokowani faktem, że zwierzęta, które zostały uznane za wymarłe, żyją na jednej z najpiękniejszych australijskich raf, Rafie Ningaloo. Jeszcze bardziej ekscytujące jest spostrzeżenie, że węże zaobserwowano w trakcie zalotów, co sugeruje, iż jest to rozmnażająca się populacja - dodaje D'Anastasi. Niezwykłym odkryciem było zauważenie znaczącej populacji krytycznie zagrożonych gatunków Aipysurus foliosquama i Aipysurus apraefrontalis w odległości 1700 kilometrów od jedynego znanego habitatu na Rafie Ashmore. Sądziliśmy, że ten gatunek występuje tylko na tropikalnych rafach. Odkrycie go w trawiastej Zatoce Rekinów to niespodzianka, stwierdza uczona. Odkrycie jest tym bardziej znaczące, że w wielu rezerwatach węże morskie wymierają. Naukowcy nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Co prawda często węże trafiają do sieci trawlerów, co może sugerować, że padają ofiarami rybołówstwa, jednak w rezerwatach połowy nie są prowadzone, a mimo to liczba zwierząt spada. Naukowcy chcą dowiedzieć się, co zagraża przetrwaniu węży morskich. Bez tego nie uda się zwierząt uratować. « powrót do artykułu
  14. Amerykańscy naukowcy odkryli, że znajdujące się blisko siebie w soczewce oka komórki wyczuwają, kiedy inna komórka obumiera w wyniku działania stresorów środowiskowych, np. promieniowania UV, i fagocytują ją, nim stanie się toksyczna. Autorzy publikacji z Journal of Biochemistry and Molecular Biology ustalili też, jakie cząsteczki są do tego potrzebne. Jak podkreślają, są one degradowane przez promieniowanie UV. Wg nich, opisywany mechanizm nie występuje wyłącznie w soczewce. Badania prowadzono soczewkach, które są pozbawione naczyń. Okazało się, że rzeczywiście potrafią one usunąć fragmenty apoptycznych komórek. Gromadzenie materiału apoptycznego jest toksyczne dla populacji komórek nabłonka [...] i wiąże się z rozwojem wielu chorób autoimmunologicznych, zapalnych, spowodowanych starzeniem i degeneracyjnych [m.in. zaćmy]. Identyfikacja mechanizmu komórkowego, który zabezpiecza przed skutkami apoptozy, jest ważnym krokiem na drodze do zrozumienia i opracowania metod leczenia tych jednostek nozologicznych - podkreśla dr Marc Kantorow z Florida Atlantic University. Amerykanie wykorzystali soczewki kurzych płodów. Komórki zmodyfikowano w taki sposób, by były fluorescencyjnie czerwone lub zielone. Następnie sztuczne martwe zielone komórki podawano komórkom czerwonym. Kiedy czerwone komórki fagocytowały komórki zielone, stawały się żółte. Proces obserwowano za pomocą mikroskopu. By określić, które cząsteczki są potrzebne do tego procesu, stosowano przeciwciała. Po zastosowaniu wysokowydajnego sekwencjonowania RNA i analiz bioinformatycznych naukowcy ustalili, że w komórkach nabłonkowych soczewki dochodzi do ekspresji szlaku fagocytozy mediowanego przez integryny αVβ5. Zinternalizowany materiał apoptyczny lokalizuje się w pobliżu αVβ5, a także białek Rab7 i RILP, które są konieczne do powstanie fagosomu i jego połączenia z lizosomem. Zespół wykazał, że do fagocytozy potrzebny jest receptor αVβ5 i że zastosowanie promieniowania UV skutkuje jego uszkodzeniem i utratą zdolności fagocytozy. Przed opisywanym studium uważano, że usuwanie martwych komórek to zadanie wyspecjalizowanych komórek odpornościowych, które generalnie dostają się do tkanki i "zjadają" martwy materiał [...]. Szukając alternatywnych mechanizmów, skupiliśmy się na soczewce oka [...]. Soczewka oka to jedna z najbardziej środowiskowo obciążonych tkanek, ponieważ nie ma w niej ochronnego pigmentu, w dodatku znajduje się ona tuż za przezroczystą rogówką. Uszkodzenie soczewki i jej składowych prowadzi do powstawania zaćmy. Dwadzieścia procent wszystkich zaćm ma związek z ekspozycją na UV. W jakimś momencie życia większość ludzi będzie mieć zaćmę. Nasze badania mogą doprowadzić do rozwoju terapii, które wyeliminują konieczność przeprowadzania operacji [...]. « powrót do artykułu
  15. Innovation Network Corporation of Japan (INCJ), wspierany przez państwo fundusz, prowadzi zaawansowane rozmowy nt. zainwestowania w Sharpa oraz Toshibę. Jak donosi Reuters, INCJ, który jest największym udziałowcem Japan Display, ma podobno zamiar zainwestować w produkujący monitory wydział Sharpa i połączyć go z Japan Display. Fundusz chce też zainwestować w samego Sharpa, doprowadzić w nim do dużej restrukturyzacji i obniżyć koszty. Rozważane są podobno dalsze kroki, takie jak np. połączenie Sharpa z wydziałem elektroniki konsumenckiej Toshiby. Sharp od lat przeżywa coraz trudniejsze chwile i prowadzi ostrą konkurencję m.in. z Apple'em czy Samsungiem. Rząd Japonii postanowił pomóc krajowym firmom przeżywającym kłopoty i w 2009 roku powołał INCJ. Fundusz już uratował producenta układów scalonych dla przemysłu motoryzacyjnego, firmę Renesas Electronics. Przed kilkoma dniami zainteresowanie inwestycją w Sharpa wyraziła tajwańska Hon Hai Precision Industry, znana nam lepiej jako Foxconn. « powrót do artykułu
  16. Koncern TSMC rozpoczął prace nad 5-nanometrowym procesem technologicznym. Jednocześnie firma wciąż nie zdecydowała, czy będzie używała litografii w ekstremalnie dalekim ultrafiolecie (EUV). Wstępne prace prowadzone przez największego na świecie producenta układów scalonych mogą jednak wskazywać, że Tajwańczycy nie mają zamiaru wykorzystywać EUV, która miałaby zastąpić litografię zanurzeniową. Może być to cios dla holenderskiej ASML, która oferuje EUV. Jej konkurent - Nikon - wspiera technologię litografii zanurzeniowej 193i. Wciąż prowadzone są testy, mające sprawdzić, czy dla procesu 5 nanometrów najlepszym wyjściem nie jest połączenie obu metod produkcyjnych. W procesie 10 nm TSMC musiało stosować trzykrotne nakładanie wzoru. Wykorzystanie samej tylko 193i jest potencjalnie najdroższym rozwiązaniem, gdyż wymaga nawet czterokrotnego nakładania. Z kolei samo EUV to najdoskonalszy i najtańszy sposób produkcji, jest jednak wciąż jeszcze niedopracowany. Eksperci zauważają, że technologia 193i nadaje się do produkcji w procesie 7 nm i mniejszych, jednak wówczas wymaga stosowania 8-krotnego nakładania i dodatkowych procesów technologicznych, co znakomicie podniosłoby koszty. Wykorzystanie samej 193i przyspieszyłoby zatem pojawienie się kolejnych etapów procesu tworzenia półprzewodników, jednak spowolniłoby wzrost całego przemysłu, który miałby mniej pieniędzy na kolejne inwestycje. « powrót do artykułu
  17. Muchówki Philornis downsi mogą w ciągu kilku dziesięcioleci doprowadzić do wyginięcia najpowszechniejszego gatunku zięb Darwina - endemicznej dla Wysp Galápagos darwinki czarnej (Geospiza fortis). Nasz matematyczny model pokazuje [jednak] także, że niewielki spadek częstości występowania muchówki - w wyniku ludzkiej interwencji - może wyeliminować ryzyko wyginięcia - podkreśla prof. Dale Clayton z Uniwersytetu Utah. Amerykanie wspominają o kilku strategiach, w tym 1) wprowadzeniu pasożytniczych błonkówek, 2) wyjmowaniu piskląt z gniazd i ich hodowaniu, 3) hodowaniu bezpłodnych samców (spółkujące z nimi samice nie mogłyby złożyć jaj w gniazdach darwinek) czy 4) zastosowaniu insektycydów, np. podkładaniu ptakom nasączanych środkami chemicznymi wacików (darwinki zanosiłyby je do gniazd). Zięby Darwina to jeden z najlepszych przykładów specjacji. Ptaki te były ważne dla Darwina, bo pomogły mu rozwinąć teorię doboru naturalnego - opowiada Jennifer Koop. Zięby Darwina występują tylko na Wyspach Galápagos. Zaczęły jako jeden gatunek ok. 3-5 mln lat temu, a obecnie mamy co najmniej 14 gatunków. Jeden z nich - kłowacz namorzynowy (Camarhynchus heliobates) - został sklasyfikowany jako krytycznie zagrożony wyginięciem. Ok. 100 osobników żyje bowiem w dwóch populacjach na pojedynczej wyspie Isabela. Badanie przeprowadzano na Santa Cruz. Żyje na niej ok. 270 tys. darwinek czarnych (w całym archipelagu występuje ok. 500 tys. G. fortis). Z danych Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej wynika, że muchówki przybyły na Galápagos w latach 60. XX w. W ptasich gniazdach udokumentowano je po raz pierwszy w 1997 r. Dorosłe P. downsi żerują na owocach. Ze złożonych w gniazdach jaj wykluwają się pasożytnicze larwy, które za dnia siedzą w zgromadzonym przez ptaki materiale, a w nocy wychodzą, by żywić się krwią piskląt. Darwinki czarne z większym prawdopodobieństwem osiągają sukces reprodukcyjny w latach ze stosunkowo dużymi opadami, których skutkiem jest obfitość pożywienia. Rozmnażają się i przeżywają w mniejszym stopniu w latach skrajnie suchych i mokrych. W modelowaniu Amerykanie wykorzystali dane z 5 lat: 2008, 2009, 2010, 2012 i 2013 r. Przeprowadzili 3 symulacje. Jedna skłaniała się ku latom złym do rozmnażania, druga zakładała większe prawdopodobieństwo dobrych, a trzecia je równoważyła. W 2 z 3 testowanych scenariuszy model przewidywał, że populacje G. fortis z Santa Cruz się zmniejszają i są zagrożone wyginięciem w ciągu następnego stulecia. W 1. rozpatrywanym scenariuszu darwinki wyginęłyby w ciągu 50 lat (±7). Symulacja, gdzie dobre i złe lata były tak samo prawdopodobne (3.), ptaki wymarłyby zaś w ciągu 80 lat (±15). Tylko 2. z modeli nie przewidywał wyginięcia G. fortis. W symulacjach uwzględniono tylko samice, dlatego naukowcy przestrzegają, że mogli zaniżyć ryzyko wymarcia, ignorując takie czynniki, jak choćby zdolność/możność znalezienia partnera w małej populacji. W symulacjach Amerykanie wzięli pod uwagę 9 czynników i zmieniali wartości tych parametrów o plus minus 25%, sprawdzając, które z nich są istotne dla ryzyka wyginięcia. Okazało się, że liczą się tylko dwa: prawdopodobieństwo, że dane gniazdo jest zainfekowane pasożytniczymi P. downsi i, w mniejszym stopniu, odsetek dorosłych ptaków przeżywających z roku na rok. Sprawy nie mają się jednak tak źle, jak by się wydawało. Gdybyśmy mogli zmniejszyć liczbę gniazd z muchówkami, znacząco zmniejszylibyśmy też ryzyko wyginięcia - zaznacza Clayton. Symulacje pokazały, że 40-proc. ograniczenie zapasożycenia gniazd mogłoby dodać do przewidywanego czasu wymarcia nawet 60 lat, co w obu negatywnych scenariuszach oznaczałoby nastąpienie wyginięcia po ponad 100 latach. Przewidywane czasy wymarcia za ponad 100 lat są zaś zbyt niepewne (czyli nieuzasadnione). Przewidywaliśmy, że jeśli interwencje zmniejszą liczbę zapasożyconych gniazd o 40%, ptaki te już nie wyginą - dodaje Koop. Poza interwencją ludzi, można też sobie wyobrazić szybką odpowiedź ewolucyjną ptaków. Ich układ odpornościowy mógłby się szybko rozwinąć, osiągając zdolność zwalczania muchówek. To się zdarza u innych zwierząt. Pozostaje pytanie, czy ptaki te mają wystarczająco czasu, by rozwinąć skuteczne strategie obrony przed wyniszczeniem przez pasożyta? To wyścig zbrojeń - podsumowuje Clayton. « powrót do artykułu
  18. Zdaniem naukowców ze Stony Brook University, którzy pracowali pod kierunkiem profesora Yusufa Hannuna, czynniki zewnętrzne, takie jak oddziaływanie środowiska oraz zachowanie człowieka mają olbrzymie znaczenie w rozwoju 70-90 procent nowotworów. O swoim odkryciu naukowcy poinformowali na łamach Nature w artykule zatytułowanym "Znaczny wpływ czynników zewnętrznych na rozwój nowotworu". Uczonych zainspirował styczniowy artykuł w Science, z którego dowiadujemy się, że większość zmian w tkankach prowadzących do rozwoju nowotworu można przypisać pechowi. Zespół ze Stony Brook wykorzystał te same dane, by ocenić ryzyko wystąpienia nowotworu. Nowotwory są spowodowane wystąpieniem w DNA mutacji, które prowadzą do niekontrolowanego rozrostu komórek. Jednak sam rozwój nowotworu jest bardzo złożony. Jako środowisko naukowe potrzebujemy porządnego modelu analitycznego, który pozwoli zbadać, jakie czynniki zewnętrzne i wewnętrzne powodują różne nowotwory - mówi Hannun. Wielu naukowców sprzeciwia się koncepcji pecha czy przypadkowych mutacji, nie proponują jednak żadnej alternatywnej analizy, pozwalającej obliczyć, w jakim stopniu czynniki zewnętrzne powodują nowotwór. Stworzyliśmy taką analizę dla czterech różnych metod - dodaje profesor Song Wu. Najpierw naukowcy postanowili zbadać jaki jest wpływ czynników zewnętrznych na zamianę tkanki zdrowej w nowotworową. Zbadali w tym celu ilościowy związek pomiędzy ryzykiem zapadnięcia na dany rodzaj nowotworu z opisanymi we wspomnianym artykule w Science danymi dotyczącymi podziału komórek macierzystych odpowiednich tkanek. Jeśli główną rolę odgrywałyby czynniki wewnętrzne, to u różnych ludzi tkanka z podobnym podziałem komórek macierzystych powinna dawać podobne ryzyko zapadnięcia na nowotwór. Okazało się jednak, że takie zjawisko jest rzadkie. Z obliczeń wynika, że w tym przypadku główną rolę odgrywają czynniki zewnętrzne, a wewnętrzne mają znacznie tylko w 10% zachorowań. Wyniki te znajdują potwierdzenie we wcześniejszych badaniach. Skądinąd wiadomo bowiem, że u osób, które przeprowadziły się z kraju o niskim ryzyku zachorowania na dane nowotwory do kraju o ryzyku wysokim, rośnie ryzyko zapadnięcia na te choroby. Następnie naukowcy przeanalizowali dane z ostatnich badań na temat sygnatur mutacji poszczególnych nowotworów. Sygnatury takie to ślady procesów mutagennych w komórkach nowotworowych. Zidentyfikowali około 30 różnych sygnatur. Zostały one podzielone na sygnatury o pochodzeniu zewnętrznym i wewnętrznym. Okazało się, że w niewielu nowotworach ponad 50% sygnatur stanowią te o pochodzeniu wewnętrznym. Większość nowotworów, w tym nowotwory okrężnicy, płuc, pęcherza czy trzustki, posiada głównie sygnatury pochodzenia zewnętrznego. Uczeni z Sony Brook poddali też analizie dane SEER (Surveillance, Epidemiologic and End Results Program). Dowiedzieli się, że rośnie liczba przypadków zachorowań i zgonów na wiele rodzajów nowotworów. To również sugeruje wpływ czynników zewnętrznych. W końcu za pomocą modelowania komputerowego przeprowadzono analizę wpływu czynników wewnętrznych, takich jak mutacje genetyczne i prawdopodobieństwo ich wewnętrznego pochodzenia, na rozwój nowotworów. Obecnie uznaje się, że muszą wystąpić do najmniej trzy mutacje, by doszło do rozwoju nowotworu. Analiza wykazała, że same czynniki wewnętrzne nie wystarczą do rozwoju większości nowotworów. « powrót do artykułu
  19. CERN rozpoczął wstępne prace nad rozbudową Wielkiego Zderzacza Hadronów. Na teren ośrodka wjechał specjalny pojazd, który prowadzi badania sejsmiczne. Dzięki niemu dowiemy się, jak prace modernizacyjne wpłyną na badania przeprowadzane przez LHC i lepiej poznamy geologię miejsca, w którym mają być przeprowadzane roboty. W wyniku rozbudowy LHC ma powstać High-Luminosity LHC, który rozpocznie prace w 2025 roku. Projekt ten zakłada 10-krotne zwiększenie jasności zderzacza. Jasność to jeden z podstawowych parametrów akceleratorów. Jest ona proporcjonalna do liczby zderzeń, jakie można przeprowadzić w danym przedziale czasu. Im wyższa jasność, tym więcej zderzeń, a zatem tym więcej danych. High-Luminosity LHC pozwoli na bezprecedensowe badania nowych cząstek, w tym odkrytego przez LHC bozonu Higgsa. Rozbudowany akcelerator dostarczy znacznie większej liczby danych. Na przykład każdego roku powstanie w nim do 15 milionów bozonów Higgsa. W latach 2011-2012 powstało ich jedynie 1,2 miliona. High-Luminosity LHC to bardzo ambitny projekt, w ramach którego będą prowadzone szeroko zakrojone prace badawczo-rozwojowe zarówno nad nowymi magnesami jak i materiałami. W ciągu najbliższych 10 lat CERN przeznaczy na ten projekt 950 milionów franków szwajcarskich. Rozpoczęte właśnie badania sejsmiczne mają dać odpowiedź na pytanie, czy prace budowlane mogą być prowadzone w czasie działania LHC. Co prawda akcelerator Large Electron-Positron (LEP) pracował w czasie budowania LHC, jednak Wielki Zderzacz Hadronów jest znacznie bardziej czuły na wibracje. Główne prace budowlane będą miały miejsce po długotrwałym wyłączeniu LHC zaplanowanym na lipiec 2018 roku, jednak chcemy wiedzieć, gdzie i jakie prace mogą być prowadzone w czasie działania Zderzacza", mówi Paolo Fessia, odpowiedzialny za HL-LHC. W ramach prowadzonych obecnie badań w urządzeniu ATLAS umieszczono cztery czujniki i połączono je z czujnikami na powierzchni. Pierwsze wibracje, jakie badaliśmy, były generowane przez wiertło używane do badań geologicznych. Głównym celem wierceń było poznanie składu geologicznego miejsc, w których będziemy kopać, ale przy okazji sprawdzaliśmy, jak prace wpłyną na LHC, mówi Fessia. Kilka dni później do pracy przystąpił specjalny, 24-tonowy pojazd, który wykorzystuje całą swoją masę to generowania w gruncie 100 wibracji na sekundę. Badania tego typu są konieczne jeśli prace nad HL-LHC mają być prowadzone w czasie działania Zderzacza. Wymagana stabilność wiązki akceleratora jest liczona w milionowych częściach metra, eksperci muszą zatem wiedzieć, czy pracująca 40 metrów dalej koparka nie wpłynie na badania naukowe. « powrót do artykułu
  20. Naukowcy z Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona badają możliwość wykorzystania gametogenezy in vitro (IVG) w rozmnażaniu ludzi. Skupiają się m.in. na kwestiach etycznych i praktycznych. W ramach IVG gamety pozyskuje się z pluripotencjalnych albo zarodkowych komórek macierzystych. Zespół podkreśla, że choć na razie metoda jest najbardziej zaawansowana u myszy, reprodukcja na drodze IVG może być kiedyś opcją dostępną również dla ludzi. Prof. Sonia Suter analizuje plusy i minusy związane z IVG. Jak podkreśla, dylematy etyczne, dotyczące tego, kiedy i jak wykonać badania [przed- i kliniczne], będą olbrzymie. Wg Amerykanów, IVG będzie można zastosować w kilku grupach pacjentów, m.in. w parach jednopłciowych, u osób, które nie mogą począć naturalnie z przyczyn fizycznych, u kobiet po menopauzie czy w przypadkach tzw. multirodzicielstwa. Obecnie, korzystając z technik wspomaganego rozrodu (ang. assisted reproductive technologies, ART), np. inseminacji lub pomocy surogatki, pary tej samej płci polegają na dawcach gamet. Przy IVG pacjenci mieliby dzieci spokrewnione biologicznie, bo komórkę rozrodczą przeciwnej płci dałoby się uzyskać z komórki danej osoby. Embrion powstawałby z jej połączenia z komórką drugiej osoby z pary. Suter wspomina też, że za pomocą IVG uzyskiwano by więcej embrionów do genetycznej diagnostyki przedimplantacyjnej. Amerykanka dodaje, że poważną kwestią jest ryzyko związane z procedurą. Mamy minimalną wiedzę o skutkach zmiany stanu komórek ze zróżnicowanego do niezróżnicowanego i następstwach wymazania czy zresetowania wzorców imprintingu w celu ułatwienia zapłodnienia. Jedynym sposobem, by ocenić skuteczność i bezpieczeństwo tych techniki u ludzi, jest wykorzystanie gamet in vitro do uzyskania w kontrolowanych warunkach potomstwa zdolnego do życia [...]. « powrót do artykułu
  21. Naukowcy z Uniwersytetu w Helsinkach dowodzą, że papirus Cairo 86637 jest najstarszym znanym dokumentem, w którym odnotowano obserwacje gwiazdy zmiennej. Gwiazdą tą jest Algol, uosobienie Horusa. Wspomniany papirus to kalendarz, który zawiera prognozy pomyślności dla każdego dnia w roku. Fińscy uczeni przeprowadzili analizy statystyczne tekstów kalendarza i stwierdzili, że okresy Algola (2,85 dnia) i Księżyca (29,6 dnia) są silnie skorelowane z działaniami bóstw opisanymi w kalendarzu. Dotychczas istniały jedynie przypuszczenia, że w Kalendarzu Kairskim opisano zjawiska astronomiczne. Teraz bezsprzecznie możemy stwierdzić, że opisane tam działania bogów są na przestrzeni całego roku powiązane z regularnymi zmianami Algola i Księżyca, mówi Sebastian Porceddu. Obecnie przyjmuje się, że zmiany jasności Algola odkrył John Goodricke w 1783 roku. Od dawna istnieją wskazówki sugerujące, że o zmienności gwiazdy wiedzieli astronomowie perscy oraz Egipcjanie. Teraz fińscy specjaliści twierdzą, że ich analiza stanowi dowód, iż zmienność Algola zauważono już trzy tysiące lat temu, gdyż Cairo 86637 jest datowany na lata 1244-1163 przed Chrystusem. Miałbym poważne wątpliwości, gdyby ktoś powiedział mi, że w Biblii znajdują się informacje o wodzie na Marsie. My zaś twierdzimy, że starożytne egipskie teksty religijne zawierają informacje astrofizyczne dotyczące Algola. Nic więc dziwnego, że wiele osób w to nie wierzy, stwierdził Lauri Jetsu. Algol to układ zaćmieniowy, w którym gwiazda jaśniejsza jest co około 2,85 doby przesłaniana przez swojego towarzysza. « powrót do artykułu
  22. Astronomowie z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii (UNSW) informują o odkryciu najbliższej egzoplanety znajdującej się w ekosferze swojej gwiazdy. Planeta znajduje się w odległości zaledwie 14 lat świetlnych od nas, jej masa jest ponad 4-krotnie większa od Ziemi i krąży ona wokół czerwonego karła Wolf 1061. To ekscytujące odkrycie, gdyż znajdujące się tam trzy planety mają na tyle niską masę, że mogą być skaliste, mogą mieć stałe podłoże, a środkowa z nich - Wolf 1061c - znajduje się w ekosferze, czyli w takiej odległości od gwiazdy macierzystej, że może na niej istnieć woda w stanie ciekłym - mówi doktor Duncan Wright, główny autor badań. Co prawda już wcześniej odkryto egzoplanety znajdujące się bliżej od Ziemi niż Wolf 1061c, ale żadna z nich nie występuje w ekosferze, nie są zatem uważane za zdolne do podtrzymania życia - dodaje uczony. Nowo odkryte planety okrążają swoją niewielką, dość chłodną i stabilną gwiazdę w czasie, odpowiednio, 5, 18 i 67 dni. Ich masy wynoszą 1,4, 4,3 i 5,2 masy Ziemi. zewnętrzna planeta znajduje się na krawędzi ekosfery i również może byś skalista. Planeta wewnętrzna jest zbyt blisko gwiazdy, by mogło na niej istnieć życie. Niewielka odległość pomiędzy Ziemią a Wolf 1061 daje nadzieję, że już niedługo będziemy mogli dokładnie badać atmosferę planet krążących wokół tej gwiazdy. « powrót do artykułu
  23. Zespół z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii znalazł nowy sposób na walkę z biofilmami, które wywołują lekooporne zakażenia - połączenie nanocząstek i miejscowego podgrzewania. W przewlekłych zakażeniach, w których doszło do wytworzenia biofilmu, mamy często do czynienia ze skrajną opornością na antybiotyki i wiele innych konwencjonalnych czynników przeciwdrobnoustrojowych. [...] Nasze studium wskazuje na sposób nietoksycznego rozpraszania biofilmów w zainfekowanej tkance, czemu towarzyszy znaczny wzrost skuteczności antybiotykoterapii - wyjaśnia prof. Cyrille Boyer. W ramach eksperymentu Australijczycy wstrzykiwali do biofilmów powlekane polimerem nanocząstki tlenku żelaza, a później przykładali do nich pole magnetyczne. Miejscowa hipertermia, związana ze wzrostem temperatury o 5 lub więcej stopni Celsjusza, prowadziła do rozpraszania biofilmu. « powrót do artykułu
  24. Międzynarodowy zespół naukowy pracujący pod kierunkiem Markusa Jansona z Uniwersytetu w Sztokholmie odkrył tajemnicze symetryczne kształty wokół młodej gwiazdy podwójnej AK Sco. Uczeni nie mają pojęcia, czym są te struktury. Być może to wysoce niewspółśrodkowe pierścienie lub dwa osobne spiralne ramiona dysku znajdującego się wokół gwiazdy. Niewykluczone też, że kształty zostały stworzone przez planety wchodzące w interakcje z dyskiem. AK Sco znajduje się w odległości około 460 lat świetlnych od Ziemi. System do którego należy liczy sobie zaledwie 10-20 milionów lat. Mamy tutaj do czynienia z układem spektroskopowo podwójnym, czyli takim, w którym gwiazdy są tak blisko siebie, że nawet za pomocą teleskopów widzimy je jako jedną gwiazdę. O tym, że mamy do czynienia z układem podwójnym wiemy z efektu Dopplera. Wspomniane na wstępie kształty zostały odkryte w paśmie bliskiej podczerwieni. Znalezisko było niespodziewane. Naukowcy przypuszczali, że zauważą planety, jednak to, co odnotowali, z pewnością nie jest planetą. Znaleźliśmy rozproszoną emisję światła z dysku okołopodwójnego wokół wielokrotnie badanej gwiazdy podwójnej AK Sco. Odkryta struktura daje ostry obraz, co jest niezwykłe, biorąc pod uwagę równomierny rozkład spektrum promieniowania dysku - stwierdzili odkrywcy. Początkowo naukowcy wysunęli hipotezę, że mamy do czynienia z niewspółśrodkowymi pierścieniem materii jednak kolejne obserwacje tego nie potwierdziły. Druga z hipotez mówi, że mamy do czynienia ze spiralnymi ramionami stworzonym wskutek niestabilności grawitacyjnej bądź obecności planety. Problem jednak w tym, że kształty są zbyt symetryczne, co przemawia przeciwko takiej hipotezie. « powrót do artykułu
  25. Holenderscy archeolodzy ustalili, gdzie w 55 r. p.n.e. odbyła się bitwa, w której Juliusz Cezar dokonał rzezi dwóch germańskich ludów: Tenkterów i Uzypetów. Cezar opisał ją w 4. księdze pamiętnika pt. "O wojnie galijskiej". To najwcześniejsza znana bitwa na ziemiach dzisiejszej Holandii. Na konferencji zorganizowanej w Muzeum Allarda Piersona Nico Roymans z Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie ujawnił, że do odkrycia doszło dzięki kompilacji danych historycznych, archeologicznych i geochemicznych. Specjaliści podkreślają, że mamy do czynienia z pierwszą sytuacją, kiedy niezbicie udało się wykazać, że legiony Cezara na pewno przebywały na terytorium Holandii. Dowodami były liczne miecze, kości, włócznie i hełm. Germanie poprosili Cezara o możliwość zamieszkania w Galii w zamian za uznanie zwierzchnictwa Rzymu, ale po fiasku rozmów i rozbiciu rzymskiej jazdy Cezar stracił cierpliwość i nakazał uwięzienie germańskich posłów. Obóz Germanów został zaatakowany. Uciekający wpadli w pułapkę u zbiegu Mozy i odnogi Renu (Waal). Jak ujawnił Roymans, do rzezi niemal całej populacji, w tym kobiet i dzieci, doszło w pobliżu dzisiejszych Kessel w Brabancji Północnej i Heerewaarden w Geldrii. W czasie pogłębiania starej Mozy w pobliżu Kessel w latach 1975-1995 archeolodzy-amatorzy znajdowali liczne metalowe artefakty z późnej epoki żelaza. Poza wspomnianymi wcześniej mieczami i hełmem były to także sprzączki. Większość datowano na początek I w. p.n.e. Ważne okazało się odkrycie dużej liczby kości, głównie mężczyzn, ale także kobiet i dzieci. Niektóre nosiły ślady starych urazów zadanych włóczniami i mieczami. Datowanie radiowęglowe potwierdziło, że szczątki z Kessel pochodzą z późnej epoki żelaza. Holendrzy zbadali także izotopy ze szkliwa 3 osób. Zawartość strontu pozwoliła stwierdzić, że żadna z nich nie pochodziła z okolic rzeki. Wydaje się, że po maskarze ciała ofiar i broń zebrano i wyrzucono do wody. Co ciekawe, niektóre miecze celowo wygięto. Może to sugerować, że złożeniu ciał towarzyszył jakiś rytuał. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...