Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Firma Apollo Medical Optics z Tajwanu ma zamiar zrewolucjonizować diagnostykę nowotworów skóry. Firma pracuje nad urządzeniem, które pozwoli na postawienie diagnozy bez konieczności wykonywania biopsji, a więc bez związanego z nią ryzyka uwolnienia komórek nowotworu do krwi. Tajwańczycy chcą wykorzystać kryształ szafiru oraz włókna zbudowane z itru, aluminium i granatu otoczone przez szkło i polimer do zbudowania urządzenia, które zobrazuje i zdiagnozuje zmiany na skórze. Obecnie trwają prace nad takim pomniejszeniem prototypu, by mieścił sie on na biurku, dzięki czemu mogło by ono trafić do wielu gabinetów lekarskich, a lekarz w ciągu kilku minut byłby w stanie postawić diagnozę i określić wymiary zmiany nowotworowej. Mamy nadzieję, że odwrócimy obecny trend, zgodnie z którym koszty leczenia nowotworów rosną. Można to uczynić przez zastosowanie nieinwazyjnych technik diagnostycznych o bardzo wysokiej rozdzielczości, które pozwolą na postawienie diagnozy bez konieczności wydawania pieniędzy na biopsje - mówi Sheng-Lung Huang, prezes ds. technologicznych w Apollo Medical Optics. Przedsiębiorstwo licencjonuje technologię obrazowania od Tajwańskiego Uniwersytetu Narodowego. Po otrzymaniu licencji udało się mu zebrać pieniądze na rozwój technologii i dalsze badania nad nią. Kluczowym elementem nowej technologii jest możliwość uzyskania rozdzielczości rzędu pojedynczej komórki, co pozwala na łatwe odróżnienie komórek zdrowych od nowotworowych i umożliwia określenie, które zmiany są łagodne, a które złośliwe. Tak dobrą rozdzielczość można uzyskać za pomocą włókna wykorzystującego szafir. Z kolei włókno z itru, aluminium i granatu pozwala na dalsze zwiększenie rozdzielczości. Całość działa dzięki metodzie zwanej optyczną tomografią koherencyjną (OCT). To metoda odbierania i przetwarzania sygnału optycznego z ośrodków rozpraszających. Wykorzystuje ona światło bliskie podczerwieni i nie wymaga użycia środków kontrastujących. Dotychczas naukowcom z Tajwanu udało się osiągnąć obraz o rozdzielczości mniejszej niż mikrometr oraz rozpoznać i przeanalizować tkanki widoczne na takim obrazie. Uwidocznili na nim nawet jądra komórkowe. Prace Apollo Medical Optics to jedno z wielu najnowszych osiągnięć, w ramach których powstają coraz mniejsze i tańsze urządzenia diagnostyczne pozwalające zerwać z uzależnieniem od wielkich niezwykle drogich urządzeń jak np. współczesne tomografy komputerowe. « powrót do artykułu
  2. Belgijska policja ostrzega przed oszustami, którzy próbują pobierać opłaty za aktualizację systemu operacyjnego do Windows 10. Według policji oszuści rozpoczęli działalność przed kilkunastoma dniami. Wysyłają oni do użytkowników internetu e-maile z przypomnieniem o konieczności zapłacenia za zaktualizowanie systemu. Instruują w nich potencjalne ofiary, że płatności należy dokonać za pomocą pre-paidowych kart Paysafe. Warto zauważyć, że w e-mailach oszuści nie wymieniają Windows 10. Piszą o zadłużeniu z tytułu aktualizacji systemu Windows. Grożą też, że w razie odmowy zapłaty skierują sprawę do komornika, który może zająć ruchomości i pensję. Twierdzą, że do zapłaty jest 50 euro, jednak w razie odmowy dług będzie wynosił 522 euro. Przypomnijmy, że użytkownicy systemów Windows 7 oraz Windows 8.1 mogą do 26 lipca bieżącego roku bezpłatnie zaktualizować swój system do Windows 10. « powrót do artykułu
  3. Torturując agenta 007 w najnowszym Bondzie, Ernst Stavro Blofeld, szef tajnej organizacji SPECTRE, wykazał się niewiedzą anatomiczną i popełnił, wg neurochirurga Michaela Cusimano ze Szpitala św. Michała w Toronto, poważny błąd. Zamiast zadać mu ból i wymazać pamięć twarzy, wiercąc w niewłaściwym miejscu czaszki, mógł go przedwcześnie zabić. Zamierzając wymazać pamięć twarzy Bonda, nikczemnik prawidłowo zidentyfikował boczną część zakrętu wrzecionowatego jako obszar mózgu odpowiedzialny za ich rozpoznawanie. W praktyce jednak wiertło zostało umieszczone w złym miejscu, gdzie [trafiając w tętnicę kręgową], mogło wywołać udar lub masywny krwotok. Jak Kanadyjczyk wyjaśnia na łamach Nature, boczny zakręt wrzecionowaty znajduje się w rejonie skroniowym, tuż przed lewym uchem. Blofeld umieścił jednak wiertło poniżej, za lewym uchem, gdzie biegną tętnica kręgowa i kości szyi. Mimo wpadki, dr Cusimano docenił sam zamysł. Ponieważ boczny zakręt wrzecionowaty jest zaangażowany w procesy pamięciowe, teoretycznie da się w ten sposób upośledzić czyjąś zdolność rozpoznawania twarzy. Udokumentowano [w końcu] przypadki pacjentów ze ślepotą twarzy, czyli prozopagnozją. W tej sytuacji do właściwego regionu było jednak tak daleko, że gdyby Blofeld był moim studentem, na pewno nie zaliczyłby neuroanatomii. « powrót do artykułu
  4. Podczas badań laboratoryjnych przeprowadzonych przez zespół z Veterans Affairs San Diego Healthcare System wykazano, że dwa produkty z rynku e-papierosów uszkadzają komórki w sposób, który może prowadzić do wystąpienia nowotworu. Uszkodzenie miało miejsce nawet przy użyciu produktów nie zawierających nikotyny. Nasze badania sugerują, że e-papierosy nie są tak bezpieczne, jak się je reklamuje - stwierdzili autorzy badań w tekście opublikowanym w piśmie Oral Oncology. Obecnie przeprowadzono niewiele badań nad wpływem e-papierosów na zdrowie. Nie wiadomo, co dokładnie one zawierają i jakie niosą ze sobą zagrożenia, szczególnie jeśli chodzi o rozwój nowotworów. Profesor Jessica Wang-Rodriguez z Uniwersytetu Kalifornijskiego, kierująca działami patologii i medycyny laboratoryjnej w San Diego Veteran Affairs zbadała wraz z zespołem wpływ ekstraktu z oparów z dwóch popularnych marek e-papierosów na ludzkie komórki umieszczone na szalkach laboratoryjnych. W porównaniu z komórkami, które nie miały styczności z ekstraktem, badane komórki z większym prawdopodobieństwem doznawały uszkodzeń DNA i ginęły. Dochodziło w nich do różnych rodzajów uszkodzeń, w tym do przerwania nici DNA, co może prowadzić do rozwoju nowotworów. Naukowcy testowali dwie odmiany każdego z e-papierosów: zawierającą i niezawierającą nikotyny. Co prawda wersja z nikotyną powodowała większe uszkodzenia, ale do uszkodzeń dochodziło też w wersji nie zawierającej nikotyny. Nie od dzisiaj wiadomo, że nikotyna uszkadza komórki. Teraz wiadomo, że - przynajmniej w niektórych - e-papierosach występują związki, które również uszkadzają komórki. Wiadomo, że w e-papierosach znajduje się znany kancerogen formaldehyd. Innym możliwym winowajcą uszkodzeń może być diacetyl, dodawany dla zapachu, a który jest wiązany z nowotworami płuc. Obecnie na amerykańskim rynku sprzedawanych jest niemal 500 marek e-papierosów o ponad 7000 różnych smakach. Zidentyfikowanie wszystkich potencjalnie niebezpiecznych składników może potrwać bardzo długo. « powrót do artykułu
  5. Puszczyk kreskowany (Strix varia), który w styczniu i lutym tego roku atakował w parku w Oregonie biegaczy, atakuje znowu od końca listopada, tym razem pracowników rządu. Wg Tibby Larson, rzeczniczki Departamentu Parków Miejskich, sowa napadła w pobliżu Capitolu na co najmniej 3 osoby. Jest bardzo cicha. Człowiek sobie idzie i myśli o swoich sprawach, aż tu nagle coś podlatuje go od tyłu. Jeśli przebywacie w okolicy, doradzamy włożenie kapelusza/czapki bądź wzięcie ze sobą parasola. Larson dodaje, że puszczyk nie uwziął się wcale na pracowników agend rządowych, chodzi raczej o zrobienie wrażenia w sezonie godowym. Prof. David Craig z Willamette University wyjaśnia, że o tej porze roku sowy i orły zalecają się i ustanawiają terytoria, przez co stają się agresywne. Jaja są składane w lutym. W parku zawieszono 20 ostrzegawczych znaków. Ich pomysłodawczynią jest Rachel Maddow ze stacji MSNBC, która sugerowała w swoim show, że na żółtym tle powinno się umieścić postać uciekającego człowieka, ściganego przez ptaka z wysuniętymi szponami. Dzięki sprzedaży znaku udało się uzbierać ponad 20 tys. dolarów dla lokalnych parków. Tutejszy browar Gilgamesh Brewing upamiętnił sowę w nazwie nowego rodzaju jasnego piwa (pale ale) - Hoot Attack. « powrót do artykułu
  6. Na biegunie północnym doszło do niezwykłej anomalii. W ostatnią środę temperatura gwałtownie wzrosła do powyżej zera, była więc o 20 stopni Celsjusza wyższa niż przeciętna dla połowy zimy. Kanadyjscy naukowcy łączą gwałtowny wzrost temperatury z depresją, która spowodowała niezwykle ciepłe Święta Bożego Narodzenia w Ameryce i wywołała silne wiatry na Wyspach Brytyjskich. Obszar niskiego ciśnienia znajduje się obecnie nad Islandią, powodując huraganowe wiatry, powstawanie dużych fal na Atlantyku oraz ciągnąc na północ ciepłe powietrze. To bardzo gwałtowna i niezwykle silna depresja. Nic dziwnego, że tak daleko na północy pojawiły się tak wysokie temperatury. To ta depresja wypchnęła ciepłe powietrze nad biegun północny, gdzie temperatury są obecnie o co najmniej 20 stopni wyższe od średniej. Wynoszą one pomiędzy 0 a 2 stopnie Celsjusza - mówi kanadyjska meteorolog Nathalie Hasell. O szybkim wzroście temperatury informują też Amerykanie z North Pole Environmental Observatory. James Morion mówi, że w punkcie pomiarowym znajdującym się 300 kilometrów od bieguna jeszcze w poniedziałek zanotowano -37 stopni, a w środę było już -8. Biegun północny jest tym obszarem, który najsilniej doświadcza skutków globalnego ocieplenia. Średnia temperatura jest tam o 3 stopnie wyższa niż w epoce preindustrialnej, wieją silniejsze wiatry, pada więcej śniegu, a od 30 lat obserwuje się szybkie zanikanie pokrywy lodowej. Mimo to obecnej sytuacji nie należy wiązać z globalnym ociepleniem, a raczej jest to anomalia, do jakich od czasu do czasu dochodzi. Wysokich temperatura doświadczyło już miasto Iqaluit, stolica kanadyjskiej prowincji Nunavut, gdzie podczas Świąt temperatury dochodziły do -4,6 stopnia Celsjusza, podczas gdy średnia to -21 stopnia. Specjaliści przewidują, że w najbliższym czasie depresja przesunie się nad Syberię, więc to tamtejsi mieszkańcy doświadczą wysokich temperatur. Silne anomalie są prawdopodobnie spowodowane faktem, że występujące obecnie El Niño jest najsilniejszym tego typu zjawiskiem od stu lat. Zjawisko to przyniosło burze, susze i powodzie w Ameryce Centralnej, a w USA doszło do późnego wystąpienia tornad oraz gwałtownych wzrostów temperatury. « powrót do artykułu
  7. Ślimaki morskie Crepidula marginalis zmieniają płeć, gdy osiągają pewien rozmiar. Okazuje się jednak, że towarzystwo sprawia, że większe samce stają się samicami szybciej, a mniejsze później. Naukowcy z Smithsonian Institution uważają, że nie chodzi o uwalniane do wody związki chemiczne, ale o siłę dotyku. Wyniki zrobiły na mnie wrażenie. Byłam przekonana, że do postrzegania świata ślimaki te wykorzystują wskazówki z wody - opowiada Rachel Collin ze Smithsonian Tropical Research Institute. C. marginalis żyją pod skałami w strefach międzypływowych. Żywią się, odfiltrowując m.in. plankton. Spotyka się je pojedynczo, parami bądź trójkami; na muszli dużej samicy znajduje się wtedy jeden czy dwa mniejsze samce. Samce mają duże penisy. Czasem ich długość dorównuje długości całego ciała. Są one zlokalizowane z prawej strony głowy. Gdy ślimak zmienia płeć, penis stopniowo się kurczy i zanika w momencie wykształcenia żeńskich narządów rozrodczych. Biolodzy uważają, że taki rodzaj zmiany płci jest korzystny, bo jako samice dorodniejsze osobniki są w stanie wyprodukować większą liczbę jaj niż zwykłe samice, zaś małe samce nadal mogą wytwarzać dużo plemników (co istotne, wyprodukowanie plemników jest mniej energochłonne od wytworzenia jaja). Podczas eksperymentów dwa nieznacznie różniące się rozmiarami samce trzymano w małych kubkach z wodą morską. W części kubków pozwalano im się dotykać, w reszcie oddzielono je za pomocą siatki. Okazało się, że większe ślimaki, które stykały się z drugim samcem, szybciej rosły i zmieniały się w samice niż większe mięczaki oddzielone od kolegi siatką. Dla odmiany mniejsze ślimaki z "kontaktowej" pary odraczały zmianę płci, w porównaniu do drobniejszych zwierząt z grupy siatkowej. U zmieniających płeć ryb koralowych ważne są wskazówki wzrokowe, behawioralne i chemiczne. W przypadku prowadzących osiadły tryb życia ślimaków o słabym wzroku spodziewano się, że pierwsze skrzypce będą grały bodźce chemiczne (wiadomo, że oddziałują one na inne aspekty ich zachowania). Ku zaskoczeniu autorów publikacji z The Biological Bulletin okazało się jednak, że C. marginalis przypominają ryby, bo na interakcje i ewentualne wskazówki chemiczne związane z dotykiem reagują silniej niż na sygnały z wody. « powrót do artykułu
  8. Denga to bolesna, podobna do grypy choroba, którą zaraża się 400 milionów ludzi rocznie. Jej ostre postaci stanowią śmiertelne zagrożenie, szczególnie dla dzieci. W mijającym miesiącu w trzech krajach zatwierdzono do użytku pierwszą szczepionkę przeciwko tej przenoszonej przez komary chorobie. Dengvaxia autorstwa francuskiej firmy Sanofi została dopuszczona do użytku w Meksyku, Brazylii i na Filipinach. Na razie nie ustalono jej ceny oraz sposobu przeprowadzania szczepień. Dengvaxia ma za zadanie pobudzić układ odpornościowy poprzez wytworzenie przeciwciał dla wszystkich czterech odmian dengi. Szczepionka składa się z osłabionego żywego wirusa żółtej gorączki zawierającego geny kodujące proteiny dengi. Denga staje się coraz większym problemem dla ludzkości. Ludzie coraz częściej podróżują do krajów, gdzie występuje ona endemicznie, z drugiej zaś strony wskutek globalnego ocieplenia zwiększa się zasięg Aedes aegypti, komara, który przenosi tę chorobę. Ostatnio doszło do zachorowań w Japonii, gdzie denga nie występowała od 70 lat. Epidemia dengi wybuchła też na Hawajach, a w Puerto Rico jest to choroba endemiczna. Rośnie liczba zachorowań w Brazylii i krajach sąsiadujących. Dangvaxia z pewnością pomoże, chociaż nie jest idealnym środkiem zaradczym. Podczas testów klinicznych szczepionka redukowała ryzyko zachorowania o około 60%. Szczepionka wydaje się najmniej skuteczna u dzieci, szczególnie poniżej 6. roku życia, a to one najbardziej potrzebują środka zaradczego. Istnieją też wątpliwości co do jej skuteczności u osób starszych, szczególnie tych, które w późniejszym życiu zapadły na ostrzejszą formę choroby. Dlatego też środek został zatwierdzony wyłącznie do użytku na ludziach w wieku 9-45 lat żyjących na obszarach, gdzie denga występuje endemicznie. Denga to nie jedyna choroba, która coraz bardziej się rozpowszechnia. W krajach tropikalnych występują inne choroby przenoszone przez komary, jak chikungunya oraz zika. Ta druga niesie ze sobą objawy podobne do dengi, ale powiązaną ją z rodzeniem się dzieci o małych głowach (mikrcefalia) oraz paraliżem. Specjaliści informują o nagłym niewytłumaczalnym wzroście zachorowań na zikę w północno-wschodniej Brazylii. Denga występuje też w USA. Jest endemiczna w Puerto Rico, przypadki zachorowań pojawiają się na Florydzie i Hawajach. Na razie nie wiadomo, czy i jak szczepionka mogła by być używana w Stanach Zjednoczonych. FDA nie może się wypowiadać na temat leku, dopóki nie otrzyma od producenta wniosku o jego dopuszczenie na rynek. « powrót do artykułu
  9. Szampańskiej zabawy, spełniających się noworocznych planów, dużo szczęścia i udanych kolejnych 12 miesięcy z Kopalnią życzą Ania, Jacek i Mariusz « powrót do artykułu
  10. Nie żyje 46-letnia Perła, najstarszy szympans w Polsce i jeden z najstarszych w europejskich i światowych ogrodach zoologicznych. Urodziła się w 1969 r. w nieistniejącym już holenderskim Dierenpark Wassenaar. Przyjechała do Wrocławia w 1974 r. z młodszą samicą Złotką. Zamieszkała w starej Małpiarni, a w 2005 r. z kilkoma szympansami została przeniesiona do nowoczesnego Pawilonu Małp Człekokształtnych. Jak wspomina wieloletnia opiekunka szympansów pani Elżbieta Gajewska, Perła szczególnie lubiła Kasię i Kizi. Upodobała też sobie malowanie i zabawy na letnim wybiegu. W ostatnich latach nie była już tak sprawna i większość czasu spędzała w pawilonie. Wychodziła tylko na taras. Z relacji prasowej ogrodu wynika, że Perła była nie tylko najdłużej żyjącym szympansem, ale i zwierzęciem w historii wrocławskiego ZOO. Nie była jednak najstarsza, tutaj laur pierwszeństwa przypada 54-letniej słonicy Birmie. « powrót do artykułu
  11. Słynny projekt robota bojowego LS3 (Legged Squad Support System), znany też jako AlphaDog, został zarzucony. Maszyna, która miała wspierać oddziały Marines okazała się zbyt głośna, by można ją było wykorzystać w warunkach bojowych. Po długotrwałych testach uznano, że z projektu należy zrezygnować. LS3 miał był autonomicznym transporterem przenoszącym do 180 kilogramów ładunku. Byłaby ona znacznym wsparciem dla Marines. Przecięty żołnierz nie powinien nieść podczas marszu więcej niż 32 kilogramy, a w czasie walki nie więcej niż 22 kilogramy. Jednak oddziały spadochronowe, które walczyły w Iraku w 2003 roku były obciążone ładunkiem dochodzącym do 46 kilogramów na żołnierza. Stąd też pomysł ich odciążenia. AlphaDog był rozwijany przez firmę Boston Dynamics. Na prace nad nim przedsiębiorstwo otrzymało z budżetu państwa 42 miliony dolarów. Niestety, LS3 okazał się zbyt głośny i zdradzał pozycję oddziału, któremu towarzyszył. AlphaDog był wyposażony w silnik spalinowy, stąd znaczący hałas. W ramach tego samego kontraktu z DARPA i Marine Corps Warfighting Lab firma Boston Dynamics zbudowała też Spota napędzanego cichym silnikiem elektrycznym. Jednak ten robot mógł przenieść jedynie 18-kilogramowy ciężar. Spot może być bardziej robotem zwiadowczym. Problem w tym, że w obecnej konfiguracji nie jest przystosowany do tego typu misji. Może wędrować, ale nie jest autonomiczny, musi być sterowany przez człowieka - mówi kapitan James Pineiro szef Ground Combat Element w Warfighting Lab. Oba projekty zostały bezterminowo zawieszone. Boston Dynamics nie planuje prowadzenia samodzielnych prac nad nimi. « powrót do artykułu
  12. Liberia jest ostatnim krajem, w którym wciąż tli się epidemia Eboli. Wczoraj ogłoszono, że Gwinea jest wolna od wirusa, który zabił w tym kraju ponad 2500 osób. Dobrą dla Gwinei informację przekazano 42 dni po tym, jak u ostatniej chorującej na Ebolę osoby drugi test wykazał, że jest zdrowa. Światowa Organizacja Zdrowia oświadczyła, że przez kolejne 90 dni Gwinea będzie znajdowała się pod szczególnym nadzorem. Największa z dotychczasowych epidemii Eboli rozpoczęła się w grudniu 2013 roku w miejscowości Gueckedou na wschodzie Gwinei. Choroba rozprzestrzeniła się po 9 kolejnych krajach, zarażeniu uległo 28 600 osób na całym świecie, a choroba zabiła ponad 11 300 osób. W samej Gwinei wskutek epidemii przybyło 6200 sierot. Niemal wszysktie przypadki zachorowań i śmierci mieły miejsce w Gwinei, Sierra Leone i Liberii. W Liberii zmarło ponad 4800 osób. W styczniu uznano, że epidemia się tam skończyła. Podobne oświadczenia wydawano też w maju i wrześniu, jednak za każdym razem pojawiały się nowe przypadki zachorowań. « powrót do artykułu
  13. Niższy poziom immunoglobuliny IgA w ślinie wiąże się z podwyższonym ryzykiem zgonu. Ponieważ badanie śliny jest mniej inwazyjne od pobierania krwi, można by je uwzględnić jako część oceny ogólnego stanu zdrowia podczas wizyt lekarskich. Naukowcy z Uniwersytetu w Birmingham badali związki między stężeniem IgA w ślinie i wskaźnikiem umieralności w populacji generalnej. Zaobserwowano ujemną zależność między wskaźnikiem uwalniania IgA i śmiertelnością z dowolnych przyczyn. Dalsze analizy konkretnych przyczyn wykazały, że stoi za tym korelacja ze śmiertelnością na nowotwory, a zwłaszcza na nowotwory innych narządów niż płuca. W badaniu uwzględniono 639 dorosłych z najstarszej kohorty West of Scotland Twenty-07 Study. W momencie pobierania śliny w 1995 r. ochotnicy mieli 63 lata. Ich losy śledzono przez 19 lat. Analizując dane, naukowcy wzięli poprawkę na kilka czynników, w tym płeć, palenie, zażywane leki czy samoopis stanu zdrowia. Wiele czynników może wpływać na to, jak dobrze wytwarzamy i podtrzymujemy liczbę przeciwciał. Nad niektórymi, np. wiekiem, dziedzicznością czy chorobami, nie mamy kontroli, ale ważny jest także nasz ogólny stan zdrowia. [Warto też pamiętać o tym, że] na ich stężenia oddziałują stres, dieta, aktywność fizyczna, picie alkoholu czy palenie - wyjaśnia dr Anna Phillips. Okaże się jeszcze, jak dokładnie próbki śliny dałoby się wykorzystać w kontroli stanu zdrowia, bo musimy lepiej zrozumieć, jaką wartość wydzielania IgA należy uznać za powód do zmartwień [...]. Możemy, oczywiście, powiedzieć, że jeśli okazałaby się ona skrajnie niska, byłaby użytecznym wczesnym wskaźnikiem ryzyka. « powrót do artykułu
  14. Horrory naprawdę mrożą krew w żyłach i mogą być niebezpieczne dla zdrowia - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu w Lejdzie. Holendrzy zebrali grupę 24 osób w wieku 30 lat lub młodszych (byli to studenci, absolwenci i pracownicy Centrum Medycznego Uniwersytetu). Czternaście miało najpierw oglądać horror "Naznaczony", a potem edukacyjny film "Rok w Szampanii", reszta oglądała filmy w odwrotnej kolejności. Filmy mają podobną długość (ok. 90-min). Wyświetlano je ochotnikom w ponadtygodniowym odstępie o mniej więcej tej samej porze dnia (ok. 19). Kwadrans przed i po seansie badanym pobierano krew, by określić poziom tzw. "czynników strachu", tj. markerów krzepnięcia (czynnika VIII, D-dimerów, kompleksów trombina-antytrombina i fragmentów protrombiny F1+2). Za pomocą wizualnej skali analogowej ochotnicy określali również poziom strachu. Dodatkowo pytano ich, czy już kiedyś widzieli któryś z pokazywanych filmów i proszono o wypełnienie kwestionariusza dot. stylu życia i ulubionego gatunku filmowego. Jak można się było spodziewać, horror uznano za bardziej straszny od filmu dokumentalnego. Holendrzy stwierdzili także, że średnia zmiana poziomu czynnika VIII (różnica między jego stężeniem przed i po seansie) była wyższa w przypadku "Naznaczonego" - wynosiła 11,1 IU/dl (jednostek międzynarodowych na decylitr). Autorzy publikacji ze świątecznego wydania pisma British Medical Journal dodają, że o ile poziom czynnika VIII wzrósł u 12 (57%) badanych oglądających horror, o tyle podobne zjawisko zaobserwowano tylko u 3 (14%) osób oglądających "Rok w Szampanii". Dla odmiany jego stężenia spadły aż u 18 (86%) ochotników zapoznających się z filmem edukacyjnym i jedynie u 9 (43%) widzów "Naznaczonego". Nie zaobserwowano wpływu ostrego strachu na pozostałe markery (średnie różnice nie były istotne statystycznie). Związany ze strachem średni wzrost czynnika VIII o 11 IU/dl może mieć znaczenie kliniczne, bo każdy skok stężenia globuliny antyhemofilowej o 10 IU/dl przekłada się na 17-proc. wzrost ryzyka zakrzepicy żył - podkreśla dr Banne Nemeth. Na szczęście u młodych i zdrowych dorosłych oglądanie mrożących krew w żyłach filmów wiąże się tylko ze wzrostem stężenia czynnika VIII, bez rzeczywistej produkcji trombiny. Choć nie jest oczywiste, w jaki sposób nasze wyniki mogłyby się przekładać na korzyści kliniczne, szerszą konsekwencją naszego badania jest ustalenie, że literacki termin "mrożący krew w żyłach" ma swe uzasadnienie. « powrót do artykułu
  15. Firma Airbus połączyła siły z Aerionem, producentem samolotów naddźwiękowych, i razem pracują nad następcą Concorde'a - pasażerskim samolotem naddźwiękowym. Ich projekt, samolot AS2 o długości 50 metrów ma zabierać na pokład 12 pasażerów. Samolot nie będzie tak szybki jak Concorde, jednak - w przeciwieństwie do niego - eksploatacja AS2 ma być bardziej opłacalna. AS2 będzie spełniał też wszystkie wymagania stawiane przed współczesnymi samolotami pasażerskimi. Concorde generował olbrzymi hałas i spalał bardzo dużo paliwa. AS2 nieprędko ujrzymy na niebie. Pierwszy lot testowy przewidziano na rok 2021, a regularne loty pasażerskie mają rozpocząć się dwa lata później. Obawy o bezpieczeństwo, hałas oraz koszty eksploatacji spowodowały, że od kilkunastu lat samoloty Concorde nie latają. Od lat NASA pracuje nad zmniejszeniem hałasu generowanego przez silniki naddźwiękowe, a Aerion jest ważnym partnerem Agencji. Pierwszą poważną przeszkodą, którą muszą pokonać twórcy AS2 jest wybór i produkcja silników odrzutowych, które będą napędzały nowy samolotów. Ma on zostać dokonany w pierwszej połowie przyszłego roku. Samolot jest też poważnym wyzwaniem dla inżynierów, gdyż będzie używał skrzydeł o geometrii niespotykanej w samolotach pasażerskich, a jego kadłub zaprojetowano tak, by maksymalnie zredukować opory powietrza. Lot z Londynu do Nowego Jorku ma trwać 4 godziny, a linie lotnicze mają zarabiać na samolocie. Niewykluczone zatem, że to właśnie AS2 będzie pierwszym po Concorde naddźwiękowym samolotem pasażerskim, który wejdzie do regularnej służby. « powrót do artykułu
  16. Badacze z Uniwersytetu w Southampton i brytyjskiego Narodowego Centrum Oceanograficznego opisali nowy rodzaj kominów hydrotermalnych. Zlokalizowane na południe od Kajmanów kominy z Von Damm Vent Field (VDVF) są zbudowane głównie z talku (objętościowo stanowi on 85-90%), a nie z minerałów siarkowych i siarczkowych. VDVF zostało odkryte w 2010 r. przez załogę RRS James Cook. Analizami pobranych tu próbek zajął się zespół Matthew Hodgkinsona. To pole kominów hydrotermalnych stanowi dom dla zwierząt przypominających faunę Grzbietu Śródatlantyckiego, ale minerały i chemia Von Damm bardzo się różnią od innych znanych kominów. Naukowcy zauważyli także, że system VDVF cechuje bardzo duża gęstość strumienia ciepła (ilość energii emitowanej do oceanu) - sięga ona ok. 500 megawatów. To znacznie więcej niż można by się spodziewać, zważywszy, że VDVF znajduje się na stoku podwodnej góry z dala od ognisk magmy (na krawędzi rejonu rozsuwania się, a nie pomiędzy płytami tektonicznymi). Jeśli istnieje więcej takich miejsc, mogą one stanowić ważny przyczynek do wymiany związków chemicznych i ciepła między wnętrzem Ziemi i oceanami oraz brakujący element obecnych globalnych ocen wpływu aktywności hydrotermalnej. « powrót do artykułu
  17. Aktywność fizyczna na wczesnych etapach życia zmienia skład mikrobiomu jelitowego na taki, który sprzyja zarówno lepszemu funkcjonowaniu mózgu, jak i zdrowszej aktywności metabolicznej na przestrzeni życia. Naukowcy z Uniwersytetu Kolorado w Boulder odkryli, że istnieje okno czasowe na wczesnym etapie rozwoju, które pozwala zoptymalizować szanse na lepsze zdrowie w ciągu całego życia. Bakterie zasiedlają ludzki przewód pokarmowy krótko po narodzinach. Są kluczowe m.in. dla rozwoju odporności. Mikroorganizmy dodają do naszego ogólnego profilu genetycznego nawet 5 mln genów, dlatego mają ogromną moc wpływania na różne aspekty fizjologii. Choć społeczność bakteryjna pozostaje do pewnego stopnia plastyczna w dorosłym życiu (można na nią wpływać za pomocą czynników środowiskowych, np. diety czy wzorców snu), naukowcy odkryli, że mikroflora jelit jest szczególnie plastyczna w młodym wieku. Okazało się, że młode szczury, które codziennie ćwiczyły z własnej woli, miały, w porównaniu do prowadzących osiadły tryb życia rówieśników i dorosłych (nawet tych ćwiczących), korzystniejszą strukturę mikrobiomu; wyrażało się to np. ekspansją bakterii probiotycznych. Na razie Amerykanie nie określili, w jakim wieku mikrobiom jest najbardziej podatny na zmiany, ale wstępne ustalenia sugerują, że im wcześniej zacznie się działać, tym lepiej. Prof. Monika Fleshner podkreśla, że zdrowy mikrobiom sprzyja lepszemu funkcjonowaniu mózgu i działa przeciwdepresyjnie. Jak dodaje Agnieszka Mika, kolejne badania będą dotyczyć mechanizmów długoterminowego wpływania przez bakterie na działanie mózgu. Istotnym aspektem studiów będzie też ustalenie, jak zwiększyć plastyczność mikrobiomu u dorosłych. « powrót do artykułu
  18. Na łamach Proceedings of the National Academy of Science naukowcy informują o odkryciu drugiego zakaźnego nowotworu pyska diabłów tasmańskich. Dotychczas znano dwa zaraźliwe nowotwory - jeden to nowotwór pyska diabłów tasmańskich, który przenosi się przez ugryzienia, drugi to przenoszony drogą płciową psi guz (CTVT). Z powodu szybkiego rozprzestrzeniania się nowotworu i powodowanego przez niego spadku populacji, diabeł tasmański jest od 7 lat uznawany za gatunek zagrożony. Teraz naukowcy z University of Tasmania oraz University of Cambridge donoszą o odkryciu drugiego, genetycznie różnego, zakaźnego nowotworu pyska diabłów tasmańskich. Drugi nowotwór powoduje guzy, których z zewnątrz nie można odróżnić od wcześniej odkrytego nowotworu. Dotychczas znaleźliśmy je u ośmiu zwierząt z południowo-wschodniej Tasmanii - informuje doktor Ruth Pye z University of Tasmania. Sądziliśmy, że zaraźliwe nowotwory są niezwykle rzadkie. To nowe odkrycie każe nam przemyśleć tę kwestię - dodaje doktor Elizabeth Murchison z University of Cambridge. Uważaliśmy też, że diabły tasmańskie miały olbrzymiego pecha, że padły ofiarą pojedynczego nowotworu, który rozpoczął się od jednego zwierzęcia i rozpowszechnił na niemal całą populację poprzez ugryzienia. Teraz, gdy odkryliśmy, że zdarzyło się to po raz drugi, musimy się zastanowić, czy diabły tasmańskie nie są szczególnie podatne na taki typ choroby, albo też czy zaraźliwe nowotwory nie występują częściej niż sądzimy - stwierdza uczona. Niewykluczone, że istnieje więcej zaraźliwych nowotworów atakujących diabły tasmańskie. Możliwość pojawienia się nowych chorób tego typu ma istotne znaczenie dla wysiłków zmierzających do ocalenia gatunku - dodaje profesor Gregory Woods. « powrót do artykułu
  19. Międzynarodowy zespół opracował nowy sposób konserwacji, dostarczania i ochrony wysp trzustkowych w organizmie biorcy. Dzięki urządzeniu mikroprzepływowemu są one enkapsulowane w hydrożelu kwasu alginowego (kwas ten jest składnikiem ścian komórkowych wielu alg i trawy morskiej). Przeszczep wysp trzustkowych to skuteczna metoda leczenia, które może znacznie zmniejszyć dawkę lub w ogóle wyeliminować konieczność iniekcji z insuliny u pacjentów z cukrzycą typu 1. Komórki wytwarzające hormon są wstrzykiwane do wątroby. Po okresie adaptacyjnym zaczynają wytwarzać insulinę. Mimo że z biegiem lat znacznie ulepszono procedurę transplantacyjną, dużym wyzwaniem pozostały pobieranie, utrwalanie i transport komórek beta wysp trzustkowych. Japońsko-amerykańsko-chiński zespół poczynił jednak spore postępy w tym zakresie. Przeszczep wysp nie wymaga poważnej operacji i często jest wykonywany w znieczuleniu miejscowym. Ponadto jest tańszy i bezpieczniejszy od transplantacji całej trzustki. Do konserwacji i transportu wysp wykorzystuje się krioprezerwację. Niestety, nie jest to do końca bezpieczne. Komórki dobrze sobie radzą z temperaturami poniżej −190°C, ale w czasie schładzania (w temperaturach od -15 do -60°C) woda wydostaje się z komórek i w przestrzeni międzykomórkowej tworzy się lód, który może mechanicznie uszkodzić ściany. To samo zjawisko stwarza też problemy w czasie odmrażania. Zespół prof. Amy Shen z Okinawa Institute of Science and Technology Graduate University (OIST) opracował metodę krioprezerwacji, która nie tylko zabezpiecza komórki wysp trzustkowych przed uszkodzeniem przez lód, ale i ułatwia ocenę ich żywotności w czasie rzeczywistym. Co istotne, metoda zmniejsza ryzyko odrzucenia przeszczepu, ograniczając wykorzystanie immunosupresantów. W hydrożelu nowych kapsułek występuje sieć porów oraz spora ilość nieulegającej wymrożeniu związanej wody (ang. non-freezable bound water). Ważne jest to, że woda nieulegająca wymrożeniu nie krystalizuje w temperaturach poniżej 0°C (nawet do ok. -100°C). Chroni to komórki przed uszkodzeniem i zmniejsza potrzebę stosowania krioprotektantów, które w wyższych stężeniach bywają toksyczne. Zespół zaproponował także, by w kapsułkach wykorzystać tlenoczuły barwnik fluorescencyjny. Porowata struktura kapsułek nie hamuje dopływu tlenu do komórek, a barwnik działa jak funkcjonujący w czasie rzeczywistym czujnik dla poszczególnych wysp czy ich populacji. Fluorescencja wskazuje, czy komórki zużywają O2 (są żywe). Ryzyko odrzucenia wysp spada właśnie w wyniku enkapsulacji. Drobne cząsteczki, np. składniki odżywcze czy wydzieliny wysp, przenikają przez błonę, ale kapsułka blokuje bezpośredni kontakt implantowanych wysp i komórek gospodarza. Enkapsulacja nie dopuszcza też do tego, by reakcja autoimmunologiczna, która zniszczyła własne komórki beta biorcy, objęła przeszczep. « powrót do artykułu
  20. W cleanroomie NASA w Goddard Space Flight Center zakończono montaż 9. segmentu lustra Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba (JWST). Całe lustro będzie składała się z 18 segmentów, jest ono zatem w połowie ukończone. Każdy z fragmentów ma nieco ponad 1,3 metra średnicy i waży około 40 kilogramów. Zakończenie prac montażowych przewidziano na początek przyszłego roku. Całe lustro teleskopu będzie mierzyło 6,5 metra średnicy. Segmenty lustra zostały wykonane przez firmę Ball Aerospace & Technologies. To główny podwykonawca zakontraktowany przez Northropa Grummana do stworzenia optyki teleskopu. Za montaż odpowiada firma Harris Corporation, której zadaniem jest złożenie i przetestowanie JWST. Zgodnie z planem Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba ma zostać wystrzelony w październiku 2018 roku. JWST to oficjalny następca Teleskopu Hubble'a. Zostanie on umieszczony w pobliżu punktu libracyjnego 2. « powrót do artykułu
  21. J. Vaun McArthur z Uniwersytetu Georgii uważa, że za wzrost lekooporności bakterii odpowiadają po części zanieczyszczenia środowiskowe. Przetestował tę hipotezę w strumykach należącego do Departamentu Energii Stanów Zjednoczonych kompleksu nuklearnego Savannah River Site (SRS). Obszar zlokalizowany w Karolinie Południowej na wschód od rzeki Savannah zamknięto dla postronnych na początku lat 50. XX w. i zaczęto produkcję materiałów wykorzystywanych w broni nuklearnej. Stanowisko utworzono i zamknięto dla ludzi przed [złotą] erą antybiotyków w medycynie i rolnictwie. Do strumieni nie wpływały [też] ścieki, wiemy więc, że za zaobserwowane wzorce odpowiada coś innego niż antybiotyki. Na początku McArthur oceniał, jak na 427 szczepów pałeczki okrężnicy (Escherichia coli) oddziałuje 5 antybiotyków. Jego zespół pobrał próbki osadów dennych i wody z 11 stanowisk 9 strumieni. Poziom zanieczyszczenia metalami w tych miejscach był bardzo różny: od niewielkiego po znaczne. Amerykanie wykryli silną lekooporność w 8 z 11 próbek wody; największą w Upper Three Runs Creek, który przed wejściem na SRS przepływa przez tereny zamieszkałe przez ludzi, rolnicze i przemysłowe (tutejsze bakterie stykają się więc z antybiotykami), a także dopływach U4 i U8, które w całości znajdują się na obszarze kompleksu nuklearnego (nie oddziałuje na nie znane źródło leków, należy jednak pamiętać o działającym tu od wielu lat przemyśle nuklearnym). Poziom lekooporności był duży w próbkach zarówno osadów, jak i wody z U4 i U8. W drugim podejściu McArthur testował 23 antybiotyki lub kombinacje antybiotyków na 87 izolatach ze strumieni U4, U8 i pobliskiego U10 (cieku, w przypadku którego wpływ tutejszego przemysłu był niewielki bądź żaden). Duża część izolatów (>40 %) wykazywała oporność na 10 lub więcej czynników przeciwdrobnoustrojowych, co sugeruje, że środowiskowa wielolekooporność może być częsta. Tylko 4 izolaty były wrażliwe na wszystkie antybiotyki/kombinacje antybiotyków. Kilka izolatów demonstrowało oporność na wszystkie badane klasy antybiotyków, w tym na ciprofloksacynę i gatifloksacynę, które stosuje się do leczenia podstawowych zakażeń, m.in. zatok czy układu moczowego. Skażone strumienie U4 i U8 wykazywały najwyższy poziom lekooporności. Strumienie nie mają źródła dopływu antybiotyków, dlatego jedynym wyjaśnieniem dużej antybiotykooporności jest zanieczyszczenie środowiskowe metalami, w tym kadmem i rtęcią. Jak podkreśla autor publikacji z pisma Environmental Microbiology, tylko w strumieniach z historią przemysłowego wpływu występowały lekooporne bakterie. Mikroorganizmy z sześciu strumieni z dziewiczych obszarów były podatne na antybiotyki. McArthur martwi się, że skażone strumienie zasilają wody rzeki Savannah. « powrót do artykułu
  22. Kalifornia to miejsce, gdzie rosną najpotężniejsze i najstarsze drzewa na Ziemi. Teraz miliony z nich są zagrożone przez suszę, która trwa w tym stanie od 2011 roku. Greg Asner i jego zespół z Carnegie Airborne Observatory postanowili sprawdzić, jak zmieniała się ilość wody przechowywana w koronach drzew w latach 2011-2015. Okazało się, że nawet 58 milionów wielkich drzew w Kalifornii doświadczyło w tym czasie poważnych ubytków wody. Poziom wody w koronach jest używany do określenia stanu drzewa, jego podatności na uschnięcie czy pożar. Kalifornia jest uzależniona od swoich lasów. Od nich zależą dostawy wody, wychwytywanie węgla z atmosfery, produkcja drewna, turystyka, rekreacja. Są ważnym elementem ekologicznym, ekonomicznym i kulturowym. Susza wystawiła lasy na olbrzymie niebezpieczeństwo. Mamy do czynienia z sytuacją, która może spowodować długotrwałe zmiany w ekosystemie - mówi Asner. Naukowcy wykazali, że na ponad 10 milionach hektarów lasów, na których żyje nawet 888 milionów wielkich drzew, doszło w ciągu ostatnich 4 lat do mierzalnej utraty wody w koronach roślin. Z tego 58 milonów drzew utraciło tyle wody, że jest to niebezpieczne dla zdrowia całych lasów. Sytuacja jest na tyle poważna, że nawet gdyby w najbliższym czasie doszło do zwiększenia opadów spowodowanego pojawieniem się El Niño, to nadejście kolejnej podobnej suszy doprowadzi do znaczących zmian w osłabionych ekosystemach leśnych. « powrót do artykułu
  23. Przed dwoma tygodniami, 15 grudnia, CERN poinformował o zarejestrowaniu przez Wielki Zderzacz Hadronów sygnału, który może wskazywać na istnienie nieznanej cząstki. Informacja tak poruszyła świat fizyków, że powstało już niemal 100 prac naukowych próbujących wyjaśnić, co zarejestrował LHC. Przedstawiciele CERN-u nie są zaskoczeni zamieszaniem, jaki wywołali. Tiziano Camporesi, rzecznik prasowy eksperymentu CMS, informując przed dwoma tygodniami o odkryciu stwierdził, że spodziewa się, iż do końca roku fizycy-teoretycy umieszczą w arXiv setki prac na ten temat. Jestem niezwykle ciekawy, co nasi koledzy teoretycy wymyślą - powiedział. Zainteresowanie najnowszym odkryciem jest znacznie większe niż przy okazji dwóch poprzednich wydarzeń, które poruszyły teoretyków. Pierwszym z nich była informacja, że eksperyment OPERA wykazał, iż neutrino mogą poruszać się szybciej od światła, drugim - doniesienie o odkryciu bezpośredniego dowodu Wielkiego Wybuchu przez BICEP2. Żadne z tych stwierdzeń nie wytrzymało krytyki. Na razie jednak CERN nie opublikował oficjalnie wszystkich danych dotyczących odkrycia, zatem jego weryfikacja i jednoznaczna interpretacja nie są łatwe. Jednym z naukowców, którzy opublikowali artykuł z interpretacją sygnału z LHC jest fizyk teoretyk z CERN-u Gian Francesco Giudice, który wraz z kolegami jeszcze tego samego dnia udostępnił 38-stronicowy tekst. Giudice twierdzi, że nowe dane trudno będzie wyjaśnić na polu teorii o supersymetrii (SUSY). "Nie wygląda to na potwierdzenie SUSY" - stwierdza Giudice, które artykuł ma już kilkadziesiąt cytowań. Innego zdania są jednak autorzy wielu innych artykułów, którzy próbują dopasować sygnał do SUSY. Nazywają nawet nową hipotetyczną cząstkę, cząstką "S". Inni teoretycy rozważają hipotezy, jakoby sygnał wskazywał na istnienie cięższego kuzyna bozonu Higgsa lub też był dowodem istnienia grawitonu, hipotetycznej cząstki przenoszącej siłę grawitacji. Niewykluczone też, że uzyskany sygnał to jakieś zaburzenie w pracy LHC i nigdy już nie zostanie on zarejestrowany. Taka możliwość nie martwi jednak Linsy Randal, fizyka-teoretyka z Uniwersytetu Harvarda. Myślenie o tym, co mogło spowodować taki sygnał, nie jest niczym szkodliwym. Nawet jeśli nigdy więcej go nie zarejestrujemy, to dowiemy się wiele na temat różnych możliwych rozwiązań zagadki - stwierdziła uczona. « powrót do artykułu
  24. Cukrzyca to wiodąca przyczyna niewydolności nerek. Amerykańscy naukowcy odkryli jednak ostatnio, że podanie IL-17A, jednej z cytokin, której kiedyś przypisywano rolę wyłącznie prozapalną, skutkowało zapobieganiem, a nawet odwróceniem nefropatii cukrzycowej. Jak tłumaczy dr Ganesan Ramesh z Medical College of Georgia (MCG) na Georgia Regents University, przez długi czas uważano, że IL-17A odgrywa główną rolę w nefropatii cukrzycowej, lecz naukowcy z jego laboratorium ustalili, że gdy myszom usunie się gen cytokiny i później wywoła cukrzycę, nasila to uszkodzenie nerek. Późniejsze badania pacjentów z poważną nefropatią cukrzycową wykazały, że poziom IL-17A w ich krwi i moczu jest obniżony. W dalszej kolejności Amerykanie rozpoczęli badania na zwierzęcych modelach cukrzycy typu 1. i 2. Okazało się, że podawanie co 48 godzin przez kilka tygodni niewielkich ilości IL-17A zapobiegało lub odwracało nefropatię cukrzycową. Co więcej, terapia sprawdzała się najlepiej w zaawansowanej nefropatii. Ramesh dodaje, że leczenie cytokiną prowadziło do spadku stężeń lipidów w surowicy. IL-17A chroni komórki nerek na wiele sposobów, w tym aktywując przeciwzapalną cząsteczkę AMWAP (ang. activated microglia/macrophage WAP domain protein). Wydaje się też, że cytokina wspomaga przeżywalność i regenerację komórek nerek, m.in. podocytów i nabłonka kanalików. Na razie akademicy nie wykryli negatywnych skutków nadekspresji IL-17A w mysich nerkach. Obecnie nie ma leków, które by zwiększały poziom IL-17 u pacjentów. Wg specjalistów, to, czy cytokina sprzyja, czy hamuje stan zapalny, zależy od stężenia i czasu stymulacji. Reakcja może też zależeć od tego, która z sześciu form IL-17 jest aktywowana. Rodzaj pobudzanego receptora oddziałuje z kolei na to, jaki szlak sygnałowy zostanie uruchomiony. Podczas badań wykazano np., że zwiększanie poziomu IL-17C i IL-17E nie ma takiego pozytywnego wpływu na nefropatię cukrzycową, jak manipulowanie stężeniem IL-17A czy IL-17F. Zważywszy na korzystny wpływ w przypadku zaawansowanej choroby, w przyszłości naukowcy chcą sprawdzić, jak terapia wpłynie na całkowicie zniszczone nerki. Gdyby można było odzyskać funkcję marskiej nerki, można by uchronić miliony osób od dializ [...] . « powrót do artykułu
  25. Firma Bitsight przeprowadziła badania wśród 30 700 swoich klientów i okazało się, że w 25% z tych firm pracownicy pobierają pirackie treści. Problemem jest jednak nie sam fakt korzystania z takich treści, co niebezpieczeństwo związane z ich pobieraniem. Z badań Bitsight wynika bowiem, że 38% pirackich gier i 43% pirackich aplikacji było zarażonych szkodliwym oprogramowaniem. Podczas badań nie rozróżniano świadomego i nieświadomego pobierania, gdy np. komputer użytkownika był częścią botnetu. Najwięcej pirackich plików pobierają pracownicy firm działających na rynku edukacyjnym i turystycznym. Na trzecim miejscu uplasowali się urzędnicy państwowi. To szczególnie niepokojące, gdyż z jednej strony są oni odpowiedzialni za przestrzegania prawa, które - jak się okazują - sami chętnie łamią, a z drugiej mają najczęściej do czynienia z danymi obywateli, które narażają w ten sposób na kradzież. Najmniej pirackich treści pobierali pracownicy sektora usług finansowych. Tam nielegalnym dzieleniem się plikami zajmowało się tylko 12,5% pracowników. Najpopularniejszą grą pobieraną nielegalnie było Grand Theft Auto V, a najpopularniejszym programem użytkowym - Adobe Photoshop. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...