Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Pasożytnicze raflezje (Rafflesia) mają największe kwiaty ze wszystkich znanych roślin. Ich średnica sięga nawet 1,5 m. Ostatnio na Filipinach odkryto jednak "miniaturę" z tego rodzaju. Średni przekrój w pełni rozwiniętych Rafflesia consueloae to zaledwie 9,73 cm. Odkrycia dokonali naukowcy z University of the Philippines Diliman. Jeden z asystentów potknął się na wyspie Luzon na kupce opadłych liści i odsłonił gnijący kwiat. Szczegóły opisano w artykule opublikowanym na łamach PhytoKeys. Drugi człon łacińskiej nazwy to hołd złożony Consuelo 'Connie' Rufino Lopez, wieloletniej partnerce filipińskiego przemysłowca, emerytowanego dyrektora Lopez Group of Companies. Rekord wielkości kwiatów należy do rosnącej na Borneo i Sumatrze raflezji Arnolda (Rafflesia arnoldii). To ona ma wielkość nawet 1,5 m. Na drugim miejscu plasuje się Rafflesia schadenbergiana, endemit z Mindanao, z kwiatami o średnicy 0,8 m. Prof. Edwino S. Fernando wyjaśnia, że R. consueloae to 6. przedstawiciel rodzaju Rafflesia z Luzon i 13. z archipelagu Filipin. W oparciu o kryteria Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody - szacowany zasięg geograficzny występowania 2 małych populacji jest mniejszy niż 100 km² - R. consueloae uznano za gatunek krytycznie zagrożony. Przetrwaniu R. consueloae zagrażają m.in. pożary lasu w porze suchej. Gatunek występuje na 2 górskich stanowiskach z pozostałościami tropikalnego wiecznie zielonego lasu. Mt Balukbok i Mt Pantaburo znajdują się w odległości 2 km od siebie. Gatunek rośnie na wysokości 300-500 m, wyłącznie na korzeniach Tetrastigma sp., w zaroślach tworzonych przez pnące bambusy Dinochloa luconiae. Nie wiadomo, w jaki sposób raflezja zaraża nowe tetrastigmy. Dotąd sugerowano, że nasiona mogą roznosić gryzonie, np. wiewiórki, a nawet słonie. Zagrożone populacje znajdują się pod jurysdykcją Narodowej Administracji Irygacji i Rady Zarządzającej Obszaru Chronionego Zlewni Pantabangan-Carranglan. Przed odkryciem R. consueloae za najmniejszego przedstawiciela Rafflesia uznawano R. baletei; średnica w pełni rozwiniętych kwiatów sięga tu 15-16 cm. « powrót do artykułu
  2. Siedzącemu w pokoju studentowi towarzyszy robot. Nagle rozlega się alarm pożarowy, a w pobliskim korytarzu pojawia się dym. Student musi wybrać, czy uda się do dobrze oznakowanego wyjścia ewakuacyjnego, czy też dostosuje do porad robota, który prowadzi go gdzie indziej. Tego typu eksperyment, z udziałem 30 osób, przeprowadzono na Georgia Institute of Technology. Jego autorzy byli zaszokowani wynikam - niemal wszyscy badani podążyli za robotem, nawet wtedy, gdy musieli oddalić się od wyjścia ewakuacyjnego. Nie sądziliśmy, że ludzie tak bardzo zaufają robotowi i że będziemy musieli zrobić coś, co go uwiarygodni - mówi prowadzący badania Paul Robinette. Wyniki eksperymentu stawiają przed specjalistami od robotyki kolejne wyzwanie. Z jednej bowiem strony interakcja ludzi z coraz bardziej inteligentnymi robotami będzie wymagała zaufania, z drugiej jednak strony nie chcemy, by ludzie słuchali porad źle działających maszyn. W ramach eksperymentu naukowcy zmodyfikowali niewielkiego robota Pioneer P3-AT. Urządzenie wygląda jak kubeł na śmieci, jest wyposażony w koła i skierowane do góry podświetlone ramiona. Każdy z uczestników szedł za robotem do pokoju, w którym miał wypełnić kwestionariusz dotyczący zdolności nawigacyjnych urządzenia. Ta część eksperymentu byla uczestnikom znana. Nie wiedzieli jednak, że w trakcie wypełniania kwestionariusza rozpocznie się prawdziwy eksperyment z symulowanym pożarem i reakcją na porady robota. Spośród 30 badanych w sytuacji pożaru aż 26 podążyło za robotem. Dwie kolejne osoby wyrzucono z eksperymentu za złamanie jego warunków, a dwie pozostałe w ogóle nie opuściły pokoju. Zachowaniem ludzi zaskoczona jest też Holly Yanco, która na University of Massachusetts Lowell bada interakcje pomiędzy maszynami a ludźmi. Być może ludzie sądzą, że robot posiada więcej infomacji niż oni i dlatego w ułamku sekundy decydują się mu zaufać wbrew wskazówkom, które widzą, zastanawia się uczona. Rabinette, chcąc zbadać, jak dalece ludzie ufają robotom, nieco zmodyfikował swój eksperyment. Podczas wstępnego spaceru z robotem, który miał zaprowadzić uczestnika eksperymentu do pokoju, robot zawieszał się lub mylił drogę. Wówczas zjawiał się jeden z naukowców i przepraszał uczestnika za źle funkcjonującego robota. Jednak gdy człowiek znalazł się już w pokoju z robotem i dochodziło do pożaru, niemal wszyscy ludzie - pomimo tego, że wcześniej byli świadkami awarii robota - podążali za maszyną. W jeszcze innym teście robot prowadził ludzi do zaciemnionego pokoju, z którego wyjście było częściowo zablokowane przez meble. Dwóch z sześciu uczestników próbowało odblokować przejśćie zamiast skorzystać z dostępnego wyjścia ewakuacyjnego. Zbyt duże zaufanie pokładane w roboty to poważny problem. Każde oprogramowanie zawiera błędy i mogą się one ujawnić w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Być może twórcy robotów powinni projektować je tak, by ograniczenia maszyn byly od razu widoczne. Ludzie wiedzieliby wówczas, kiedy nie wolno im ufać. « powrót do artykułu
  3. Domowi aukcyjnemu Nate'a D. Sandersa nie udało się sprzedać ważnego listu Karola Darwina do biologa George'a Charlesa Wallicha. Czterostronicowy dokument powstał 12 grudnia 1860 r. Aukcja odbyła się 25 lutego. Cenę minimalną ustalono na 69,5 tys. dol., niestety, nie złożono ani jednej oferty. Jest to o tyle zaskakujące, że we wrześniu ubiegłego roku padł rekord ceny za list Darwina, w którym deklarował on, że nie wierzy w Biblię jako księgę objawioną. List do Wallicha został napisany rok po pierwszym wydaniu "O powstawaniu gatunków" i ok. 3 tyg. przed premierą 2. wydania książki. Darwin dziękuje w nim biologowi za przysłanie publikacji pt. "Notes On The Presence Of Animal Life At Vast Depths In The Sea". Podkreśla, że badania Wallicha były bardzo interesujące i pyta o wyniki dotyczące bazaltowych otoczaków i otwornic (Foraminifera). « powrót do artykułu
  4. NASA upamiętnia Eliota See i Charlesa Bassetta II, dwóch astronautów, którzy zginęli przed 50 laty. Jednak lista osób, które poniosły śmierć w czasie, gdy były członkami Korpusu Astronautów, jest znacznie dłuższa. Pierwszą grupę astronautów, nazwaną "The Mercury Seven" wybrano w 1959 roku. Od tamtej pory odbyło się 20 podobnych selekcji. Po raz ostatni NASA wybierała nowych astronautów w roku 2013, kiedy to w szeregi Korpusu Astronautów wstąpiło 8 nowych osób. Od początku istnienia korpusu było 339 osób. W całej swojej historii Korpus stracił 20 astronautów, którzy ponieśli śmierć oraz 2 zwolnionych dyscyplinarnie. Trzech członków Korpusu Astronautów spłonęło podczas naziemnych testów prowadzonych w ramach programu Apollo 1. Kolejnych czterech to ofiary wypadków samolotów T-38, używanych podczas treningów pilotów. Na pokładzie wahadłowców odbywających misje STS-51-L i STS-107 śmierć poniosło 11 astronautów NASA. Jeden z astronautów zginął w wypadku samochodowym, a jeden w wypadku lotniczym, gdy na pokładzie samolotu pasażerskiego odbywał podróż służbową zleconą przez NASA. Zwolnieni dyscyplinarnie astronauci to Lisa Nowak i William Oefelein. Pani Nowak została aresztowana za próbę porwania. Usiłowała porwać kapitan Coleen Shipman, która była w związku z Williamem Oefeleinem. Oefelein przyznał, że przez dwa lata miał romans z Nowak. Oboje zostali więc wyrzuceni z Korpusu Astronautów. W odpowiedzi na skandal NASA stworzyła swój pierwszy kodeks honorowy dla astronautów. « powrót do artykułu
  5. Steve Brusatte z Uniwersytetu w Edynburgu i Thomas Carr z Carthage College podejrzewają, że Tyrannosaurus rex był na terenie dzisiejszej Ameryki Północnej gatunkiem inwazyjnym i przybył tam mostem lądowym z Azji. Podkreślają jednak, że by zyskać pewność, trzeba przeprowadzić kolejne badania. Bazując na analizie kladystycznej, autorzy artykułu z pisma Scientific Reports pokusili się o rozrysowanie drzewa filogenetycznego 28 taksonów nadrodziny tyranozauroidów (Tyrannosauroidea); każdorazowo odnotowali, gdzie i kiedy dany takson żył. Mimo niedoboru dowodów kopalnych Brytyjczyk i Amerykanin sądzą, że przodkowie tych zwierząt żyli na Pangei, która zaczęła się rozpadać ok. 200 mln lat temu w triasie. Wg Carra, to by wyjaśniało, czemu tyranozaury występowały na wszystkich kontynentach, w tym na Laramidii (dzisiejszym zachodzie Ameryki Północnej). Z biegiem czasu gady ewoluowały, stąd różnice w wyglądzie. Około 67 mln lat temu powstał most lądowy między Ameryką Północną i Eurazją i to prawdopodobnie tą drogą T. rex dotarł do Ameryki Północnej. Analizy cech szkieletów T. rex z zachodu Ameryki Północnej pokazały bowiem, że bliskimi krewnymi olbrzyma były 2 tyranozaury z Azji: tarbozaur (Tarbosaurus) i Zhuchengtyrannus. Tarbozaur to azjatycka wersja T. rex, choć właściwie lepiej byłoby powiedzieć, że T. rex to północnoamerykańska wersja tarbozaura. Są one bardzo podobne pod względem monstrualnych rozmiarów, proporcji, masywnych mięśni żuchwy, pokaźnych zębów, a nawet szczegółów budowy kości czaszki - zaznacza Brusatte. Zhuchengtyrannus także przypomina T. rex, ale w mniejszym stopniu (jest dalszym krewnym). T. rex rozprzestrzenił się po terenach od dzisiejszej Alberty po Teksas. W dotarciu na wschodnie wybrzeże przeszkodził mu korytarz morski. Przed inwazją T. rex na zachodzie Ameryki Północnej żyły inne tyranozaury, ale zniknęły one krótko po przybyciu olbrzyma. Bez względu na to, skąd T. rex przybył, kiedy tylko pojawił się w zapisie kopalnym, wszystko sobie zawłaszczył, całkiem jak gatunek inwazyjny. Wzniósł się na szczyt łańcucha pokarmowego i wyparł innych konkurentów. Brusatte podkreśla, że nowe odkrycia przeczą wynikom wcześniejszych badań, które sugerowały raczej, że T. rex to kulminacja milionów lat ewolucji dinozaurów w Ameryce Północnej. « powrót do artykułu
  6. Naukowcy pracujący przy eksperymencie DZero poinformowali o odkryciu nowej cząstki subatomowej. To nieznany dotychczas przedstawiciel rodziny tetrakwarków. Kwarki to cząstki elementarne, które zwykle występują w grupach po dwa lub trzy. Przykładami takich zgrupowań mogą być np. proton czy neutron, z których każdy składa się z trzech kwarków. Znamy też sześć rodzajów czyli zapachów kwarków: górny, dolny, dziwny, powabny, niski (piękny) i wysoki (prawdziwy). W ciągu ostatnich 60 lat odkryto setki kombinacji dwóch i trzech kwarków. Tymczasem w roku 2003 japońscy naukowcy jako pierwsi zaobserwowali zbitkę czterech kwarków. Od tamtej pory udało się odkryć kilka kolejnych kandydatów na tetrakwarki. Teraz naukowcy z DZero nie tylko znaleźli nieznany dotychczas tetrakwark, ale stwierdzili, że jest to pierwszy tetrakwark składający się z kwarków o czterech różnych zapachach (górny, dolny, dziwny, niski). Po raz pierwszy na trop odkrycia naukowcy wpadli w lipcu 2015 roku gdy zauważyli sygnał wskazujący na obecność nowej cząstki X(5568). Początkowo nie wierzyliśmy, że mamy nową cząstkę. Dopiero po licznych krzyżowych sprawdzeniach i upewnieniu się, że nie chodzi o szum tła czy jakiś znany proces stwierdziliśmy, że to dowód na istnienie nowej cząstki. Teraz musimy zrozumieć, w jaki sposób powstają tetrakwarki. Mogą być to bowiem albo cztery ściśle połączone ze sobą kwarki, albo też dwie pary krążących wokół siebie kwarków - mówi rzecznik prasowy DZero Paul Grannis. Naukowcy bardzo słabo rozumieją obecnie tetrakwarki. Badania cząstki X(5568) powinny pomóc w zrozumieniu tetrakwarków. "Odkrycie unikatowego członka rodziny tetrakwarków składającego się z czterech kwarków o różnych zapachach pozwoli teoretykom na opracowanie modeli, dzięki którym lepiej zrozumiemy te cząstki" - mówi dyrektor Fermilab Nigel Lockyer. W eksperymencie DZero prowadzonym właśnie w Fermilab bierze udział dziesiątki instytucji naukowych z wielu krajów. W ubiegłym roku w CERN-ie odkryto pierwsze pentakwarki. « powrót do artykułu
  7. Na Uniwersytecie w Hertfordshire trwają prace nad robotem Robinem (imię to skrót od Robot Infant), który ma naśladować objawy cukrzycy, by pomóc dzieciom w wieku 7-12 lat lepiej zarządzać chorobą. Maszyna umie się bawić i tańczyć, wypowiada też różne słowa i wyrażenia, np. głodny lub przytul mnie. Robina zaprojektowali doktorzy Lola Canamero i Matthew Lewis. Próbujemy dać dzieciom poczucie odpowiedzialności i pozwolić im nawiązać więź z robotem. [Wszystko po to], by mogły zrozumieć, że różne ich działania pomagają mu radzić sobie z cukrzycą. To powinno wzmocnić zachowania, które pragnęlibyśmy u nich wykształcić. Chcielibyśmy wypróbować terapię z wieloma spotkaniami, dotąd [bowiem] w ramach pojedynczej sesji dzieci spędzały z Robinem tylko pół godziny - opowiada dr Lewis. Do tego trzeba by jednak rozbudować dość wąski na razie repertuar zachowań Robina. Robin zachowuje się jak małe dziecko. Kręci się po pomieszczeniu, bawi, znudzony tańczy, robi się zmęczony i prosi, by go przytulić. Wszystkie te cechy pomagają w nawiązaniu z nim więzi, co jak uważają Canamero i Lewis, jest kluczowe dla zapamiętania, jak radzić sobie z cukrzycą. Prosimy dzieci, by dbały o Robina i bawiły się z nim. Gdy tak się dzieje, maszyna wykazuje objawy cukrzycy. Maluchy muszą się nauczyć je rozpoznawać i zastanawiać się, co z nimi zrobić - wyjaśnia Canamero. Brytyjczycy chcą zebrać więcej funduszy na rozwijanie swojego projektu. « powrót do artykułu
  8. W organizmie mężczyzny, który przed 20 laty przeżył zakażenie wirusem Ebola, znaleziono jedne z najpotężniejszych przeciwciał przeciwko Eboli. Jedne z tych przeciwciał, mAb114, ocaliły małpy zarażone Ebolą. To niesamowite, że pojedyncze przeciwciało może chronić przed Ebolą - mówi Nancy Sullivan, immunolog z US National Institute of Allergy and Infectious Diseases, która stała na czele grupy badawczej. Dawca przeciwciał, nazwany "Podmiotem 1", poważnie zachorował w 1995 roku podczas epidemii w Kikwicie, w DRK. Po kilku tygodniach wyzdrowiał i pomagał leczyć innych. W 2006 roku lekarze przebadali jego krew i wyizolowali z niego przeciwciało mAb114. Po oczyszczeniu przeprowadzili eksperymenty na małpach. Sześć zwierząt wyzdrowiało, pomimo że niektóre z nich nie były leczone aż przez pięć dni po zarażeniu. Sullivan i jej zespół przeanalizowali strukturę przeciwciała i stwierdzili, że działa ono dzięki uniemożliwieniu wirusowi zabijania komórek. Ebola przedostaje się do komórek dzięki temu, że ukrywa swoją proteinę służącą do przyczepiania się do receptora proteinowego. Dopiero gdy jest już w komórce proteina zostaje ujawniona, wirus zakotwicza się w komórce, namnaża się i zabija komórkę. Jak się okazało mAb114 przyczepia się do wirusa, wraz z nim przedostaje do komórki i uniemożliwia wirusowi poczynienie tam spustoszeń. Sullivan i jej zespół chcą przeprowadzić badania, które pokażą, czy mAb114 jest bezpieczne dla ludzi. Na razie nie jest znany żaden lek przeciwko Eboli. Spore nadzieje wiązano z ZMappem. Przed kilkoma dniami poinformowano o wynikach testów klinicznych ZMappa. Lek badano na grupie 71 pacjentów, z których 36 osób otrzymywało ZMapp. Z tej grupy przeżyło 78% osób, podczas gdy w grupie, która nie otrzymywała leku odsetek uratowanych wynosił 63%. Różnica nie jest statystycznie znacząca. Firma Mapp Biopharmaceutical miała nadzieję przeprowadzić testy na grupie 200 pacjentów, jednak w związku z wygaszeniem epidemii Eboli nie udało się znaleźć tylu chorych. Ze stosowaniem ZMapp wiążą się też liczne efekty uboczne. Chorym trzeba podawać wysokie dawki leków. U sporej części z nich pojawia się gorączka, wysypka, spada ciśnienie i dochodzi do przyspieszenia rytmu serca. Naukowcy wciąż zatem nie potrafią powiedzieć, czy są szanse na to, że przy kolejnej epidemii Eboli chorzy otrzymają działający lek. « powrót do artykułu
  9. Porphyromonas gingivalis, główny patogen przyzębia, występuje u 61% pacjentów z płaskonabłonkowym rakiem przełyku (ang. esophageal squamous cell carcinoma, ESCC). Poza tym naukowcy ze Szkoły Stomatologii Uniwersytetu w Louisville wykryli P. gingivalis w 12% tkanek przylegających do komórek rakowych. Organizmu nie stwierdzano w prawidłowej tkance przełyku. Wyniki stanowią pierwszy bezpośredni dowód, że zakażenie P. gingivalis może być nieznanym czynnikiem ryzyka dla ESCC i służyć jako biomarker prognostyczny dla tego typu nowotworu. Jeśli zaprezentowane dane się potwierdzą, oznacza to, że wyeliminowanie powszechnego patogenu jamy ustnej może się przyczynić do znaczącego zmniejszenia liczby chorych na ESCC - podkreśla dr Huizhi Wang. W ramach studium Wang współpracował z Richardem J. Lamontem, Janem Potempą i Davidem A. Scottem z Uniwersytetu w Louisville oraz kolegami z College'u Medycyny Klinicznej Uniwersytetu Nauki i Technologii w Luoyang. Naukowcy testowali próbki tkanek 100 pacjentów z płaskonabłonkowym rakiem przełyku i 30 zdrowych osób z grupy kontrolnej. Autorzy publikacji z pisma Infectious Agents and Cancer oceniali poziom ekspresji enzymu unikatowego dla P. gingivalis - gingipainy K, a także sprawdzali, czy w tkance przełyku występuje DNA bakterii (charakterystyczne dla nich 16S rDNA). Okazało się, że w tkance chorych z ESCC występowało o wiele więcej enzymu i bakteryjnego DNA niż w komórkach przyległych i tkance prawidłowej. Zespół zauważył także, że P. gingivalis koreluje z innymi czynnikami, w tym różnicowaniem komórek rakowych, przerzutowaniem (metastazją) i ogólnym wskaźnikiem przeżycia. Wang uważa, że zaobserwowane zjawiska da się wyjaśnić na 2 sposoby. Albo komórki przełyku stanowią preferowaną niszę P. gingivalis, albo zakażenie tymi bakteriami sprzyja rozwojowi ESCC. Jeśli okaże się, że prawdą jest to drugie, postępom ESCC można by zapobiegać np. za pomocą antybiotyków, a ryzyko choroby zmniejszać dzięki lepszej higienie jamy ustnej. Monitorując obecność P. gingivalis w płytce nazębnej, dałoby się zidentyfikować podatne jednostki [...]. « powrót do artykułu
  10. Administratorzy witryny MP3Skull mają zapłacić firmom nagraniowym 22,2 miliona dolarów odszkodowania. Ponadto sąd zgodził się, by koncerny przejęły domeny używane przez MP3Skull. Kwota odszkodowania wskazuje, że za każdy utwór, w przypadku którego udowodniono, iż MP3Skull dopuściło się świadomego piractwa, wymierzono maksymalną grzywnę 150 000 USD. Wyrok sądu nie oznacza jednak, że na konto poszkodowanych wpłyną jakiekolwiek pieniądze. Tożsamość właścicieli MP3Skull nie jest bowiem znana i nie odpowiedzieli oni na pozew sądowy. Nie udało się także zablokować serwisu. Po tym jak zablokowano adresy w domenach .com i to. witryna pojawiła się w domenach .yoga oraz .mn. « powrót do artykułu
  11. Od kilku lat można usłyszeć, że na początku bieżącego wieku doszło do - co najmniej - spowolnienie globalnego ocieplenia. Naukowcy nie potrafili wyjaśnić tego zjawiska, aż w końcu zaczęły pojawiać się badania, z których wynikało, iż spowolnienie nie miało miejsca, a było ono widoczne jedynie ze względu na błędy popełnione przy obróbce statystycznej i pomiarach temperatury. Teraz jednak grupa naukowców twierdzi, że nawet jeśli dokonamy odpowiednich korekt, to i tak okaże się, że spowolnienie ocieplenia jest widoczne. Mamy do czynienia z rozbieżnością pomiędzy modelami klimatycznymi, a obserwacjami - mówi główny autor najnowszych badań John Fyfe z Kanadyjskiego Centrum Modelowania i Analiz Klimatu. Fyfe i jego zespół wyjaśniają, że badania, podczas których korygowano znane błędy i na podstawie których stwierdzono, iż do spowolnienia ocieplenia nie doszło, również nie były pozbawione błędów. Ich autorzy wzięli bowiem pod uwagę niewłaściwy przedział czasu. Na korektę wpłynął bowiem okres 1950-1972. Wówczas emisja gazów cieplarnianych była niższa, a mieliśmy do czynienia ze sporą emisją pyłów czy związków siarki, które ochładzały planetę. Fyfe zwraca uwagę, że jego własne obliczenia wskazują, iż w latach 1972-2001 średnia temperatura Ziemi rosła o 0,170 stopnia Celsjusza na dekadę. Tymczasem w latach 2000-2014 mieliśmy do czynienia ze znacznie mniejszym wzrostem rzędu 0,113 na dekadę. Pracę kanadyjskiego uczonego chwali klimatolog z MIT Susan Solomon. Jej zdaniem pozwala ona umieścić XXI-wieczne trendy temperaturowe we właściwym kontekście i jasno wskazuje, że ocieplenie spowolniło pomimo znacznego wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Jako naukowców interesują nas wszelkie odchylenia - mówi Solomon. Z takim podejściem nie zgadzają się jednak autorzy wcześniejszych badań, którzy mówią, że zajmując się 10- czy 20-letniemi okresami nie da się właściwie zbadać trendów. Gavin Schmidt, dyrektor Goddard Institute for Space Studies stwierdza zaś, że cała dyskusja ma charakter wyłącznie akademicki. Jego zdaniem nie ma żadnych dowodów na zmianę długoterminowych trendów, a istnieje wiele przyczyn, dla których trendy takie mogą zostać tymczasowo zaburzone. Modele klimatyczne mogą zaś takich krótkotrwałych zmian nie wyłapywać. Myślę, że najlepszym wyjaśnieniem tego sporu jest chęć autopromocji - mówi Schmidt. « powrót do artykułu
  12. W izraelskiej dolinie Arabah znajdują się słynne "kopalnie króla Salomona". To starożytne kopalnie miedzi w Timnie. Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie odnaleźli tam bogatą kolekcję tkanin. To pierwsze tekstylia datowane na epokę królów Dawida i Salomona. Tkaniny, z których najmniejsze fragmenty liczą sobie zaledwie 5x5 centymetrów, różnią się technika wykonania, kolorystyką i zdobieniami. Niektóre z nich przypominają tkaniny znane jedynie z epoki rzymskiej - mówi doktor Orit Shamir, który z ramienia Izraelskiej Służby Starożytności był odpowiedzialny za badanie tkanin. Dotychczas w takich miejscach wykopalisk jak Jerozolima, Megiddo czy Hazor nigdy nie znaleźliśmy żadnych tkanin, więc to odkrycie pozwala nam po raz pierwszy zapoznać się z tym aspektem przeszłości. Odnalezione fragmenty tkanin pochodzą z ubrań, toreb, lin, namiotów i sznurków - dodaje doktor Erez Ben-Yosef. którego zespół odnalazł tkaniny. To ważne świadectwo dotyczące Edomitów, którzy, wedle tradycji biblijnej, walczyli z Królestwem Izraela. Znaleźliśmy prosto tkane bogato zdobione tkaniny noszone przez wyższą klasę społeczną. Luksusowych ozdobnych tkanin używali wysoce cenieni rzemieślnicy zarządzający piecami do wytopu miedzi. Byli oni odpowiedzialni za prawidłowe przeprowadzenie bardzo skomplikowanego procesu - dodaje Ben-Yosef. Miedź była jednym z najcenniejszych starożytnych produktów. O ile jej wydobyciem zajmowali się prawdopodobnie niewolnicy bądź więźniowie, to wytop miedzi należał do bardzo cenionych specjalistów najwyższej klasy. Musieli oni opanować 30-40 procesów, by uzyskać metal o odpowiedniej jakości. Posiadanie kopalń miedzi było wówczas źródłem potęgi. Można to porównać do posiadania w dzisiejszych czasach złóż ropy naftowej. Jeśli ktoś potrafił wytapiać miedź, był uznawany za specjalistę od niezwykle skomplikowanej technologii. Posiadana przezeń wiedza sprawiała wrażenie magicznej, nadprzyrodzonej i status społeczny tych osób był odpowiednio wysoki - stwierdza Ben-Yosef. « powrót do artykułu
  13. Niektóre grzyby, np. borowiki szlachetne, mogą akumulować pierwiastki radioaktywne. Dotąd nie było jednak wiadomo, jak kwestia ta wygląda w przypadku cennych trufli letnich. By ocenić, jak na grzyby te wpłynęła katastrofa w Czarnobylu, niemieccy i szwajcarscy naukowcy ocenili zawartość radioaktywnego izotopu cezu - Cs-137- w okazach ze środkowej Europy. Okazało się, że jego stężenia były pomijalne i bezpieczne dla zdrowia. Choć, jak przypomina Ulf Büntgen, szef Grupy Dendroekologicznej ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Badawczego, większość górnych warstw gleby kontynentu jest nadal skażona radioaktywnie, nie wydaje się to wpływać na podziemne owocniki trufli letniej. Byliśmy przyjemnie zaskoczeni, że we wszystkich badanych przez nas egzemplarzach występowały nieistotne stężenia Cs-137. Zaskoczenie było tym większe, że inne podziemne grzyby, np. lubiany przez dziki, sarny i jelenie jeleniak sarni (Elaphomyces granulatus), są mocno skażone. Naukowcy skupili się właśnie na trufli letniej, bo grzyb ten ma duży zasięg geograficzny i ekologiczny, co pozwala [...] kompilować owocniki z szeregu środowisk. Dla odmiany wzrost trufli czarnozarodnikowej [Tuber melanosporum] jest ograniczony do habitatów środziemnomorskich. Autorzy publikacji z pisma Biogeosciences analizowali 82 trufle letnie, zebrane między 2010 i 2014 r. Próbki z naturalnych środowisk i plantacji pozyskano dzięki wytresowanym psom. Okazy pochodziły ze Szwajcarii, Włoch, Niemiec, Węgier i Francji. Wartości Cs-137 okazały się pomijalne i o wiele niższe od 600 bekereli na kilogram. Staraliśmy się pozyskać jak najwięcej owocników z jak największego obszaru. Wzorzec [próbkowania] nie jest na razie optymalny, ale na tyle dobry, by pokusić się o pierwsze oceny oraz interpretacje. Naukowcy nie są pewni, jak ich wyniki zmieniłyby się, gdyby zebrano próbki z rejonów z większym skażeniem Cs-137, np. z Białorusi czy środkowej Austrii. Naprawdę nie mamy pojęcia, ale będziemy rozszerzać obszar badawczy [...]. Na razie nie wiadomo także, czemu trufle letnie są o wiele mniej podatne na skażenie radioaktywne niż inne grzyby. Specjaliści spekulują, że może chodzić o sposób pobierania składników odżywczych z gleby. « powrót do artykułu
  14. Nadmierna waga ciała upośledza pamięć epizodyczną, inaczej pamięć zdarzeń. Autorzy publikacji z Quarterly Journal of Experimental Psychology dywagują, że mniej żywe wspomnienia ostatnich posiłków mogą prowadzić do przejadania. Inne systemy pamięciowe wydają się działać prawidłowo. W badaniu zespołu dr Lucy G. Cheke z Uniwersytetu w Cambridge wzięło udział 50 osób w wieku 18-35 lat ze wskaźnikiem masy ciała (BMI) wynoszącym od 18 do 51. Choć próba była mała, uzyskane wyniki stanowią poparcie dla wcześniejszych badań, które pokazywały, że nadmierna waga może się wiązać ze zmianami w strukturze i działaniu mózgu, a także zdolności do optymalnego wykonania pewnych zadań. Otyłość skorelowano np. z dysfunkcją hipokampa, centrum pamięci i uczenia, oraz płatów czołowych, odpowiadających za podejmowanie decyzji, rozwiązywanie problemów i emocje. Brytyjczycy podkreślają, że ze względu na epidemię otyłości coraz ważniejsze staje się zrozumienie czynników, które regulują nasze jedzenie. Choć wiadomo, że pewną rolę odgrywają hormony, coraz ważniejsze wydają się zmienne psychologiczne; ostatecznie jemy, gdy rozkojarzamy się, pracując lub oglądając telewizję. Niekiedy radzimy sobie także w ten sposób z emocjami. Poza tym coraz częściej dostrzegamy, że istotna jest pamięć, a zwłaszcza pamięć epizodyczna [...]. To, jak żywo pamiętamy np. dzisiejszy lunch, wpływa [bowiem] na stopień odczuwanego głodu i prawdopodobieństwo sięgnięcia [nieco] później po czekoladowy batonik. Podczas eksperymentu ochotnicy wzięli udział w komputerowym teście pamięciowym, przypominającym poszukiwanie skarbu (Treasure-Hunt Task). Zadanie polegało na ukryciu na przestrzeni "2 dni" w pewnej scenerii, np. pustyni z palmami, serii obiektów. Potem psycholodzy pytali, jakie rzeczy badani schowali, gdzie i kiedy. Ogólnie okazało się, że istnieje związek między wyższym BMI a gorszymi wynikami w zadaniu; osoby otyłe uzyskiwały 15% mniej punktów niż szczupli badani. Ekipa z Uniwersytetu w Cambridge sugeruje, że zauważonym wcześniej zmianom strukturalnym i funkcjonalnym w mózgach ludzi z wyższym BMI mogą towarzyszyć problemy z utworzeniem i/lub wydobyciem wspomnień epizodycznych. Ponieważ w studium wzięli udział młodzi dorośli, coraz więcej dowodów świadczy o tym, że związane z otyłością zaburzenia poznawcze występują już na wczesnych etapach życia. Jako że studium miało pilotażowy charakter, trzeba przeprowadzić badania zakrojone na szerszą skalę, które pokażą, czy wyniki można generalizować i czy odnoszą się one nie tylko do warunków eksperymentalnych, ale i z życia wziętych. Sugerujemy, że wyższy wskaźnik masy ciała oznacza zmniejszenie żywości wspomnień. [W żadnym razie] nie oznacza to [jednak] luk pamięciowych czy amnezji. Badania na rolą pamięci w odżywianiu pokazują, że opisane zjawiska mogą upośledzać zdolność do wykorzystania wspomnień w regulacji jedzenia. « powrót do artykułu
  15. Badanie na zwierzętach pokazało, w jaki sposób dieta bogata w sól może uszkadzać wątrobę dorosłych oraz rozwijających się płodów. Bazując na wynikach badań, które sugerowały, że nadmiar jonów sodu jest szkodliwy dla wątroby, zespół Xuesonga Yanga z Jinan University przeprowadził eksperymenty na dorosłych myszach, które piły słoną wodę (zawierała ona 4% NaCl) oraz embrionach kur (w tym przypadku manipulowano warunkami panującymi w jaju; jak wyliczyli Chińczycy, osmolalność - liczba cząsteczek substancji osmotycznie czynnej w rozpuszczalniku - wynosiła 300 mOsm/l). Autorzy publikacji z Journal of Agricultural and Food Chemistry zauważyli, że nadmiar sodu skutkował nieprawidłowo ukształtowanymi komórkami, nasileniem apoptozy i ograniczeniem namnażania komórek. Ekspozycja na duże stężenia soli wiązała się też z aktywacją komórek Ito (in. okołozatokowych), które odgrywają istotną rolę w procesie włóknienia wątroby. Yang i inni zauważyli ponadto, że sól uruchamiała produkcję reaktywnych form tlenu (RFT). Dalsze analizy wykazały, że bierze w tym udział szlak Nrf2-Keap1. Na szczęście Chińczycy ustalili, że opisanym skutkom można częściowo przeciwdziałać za pomocą przeciwutleniacza - witaminy C. « powrót do artykułu
  16. Jeśli będziesz zbyt mocno oddychał, możesz je zdmuchnąć - mówi Joel Jean o najnowszym osiągnięciu naukowców z MIT. Na Massachusetts Institute of Technology powstało najcieńsze i najlżejsze ogniwo fotowoltaiczne w historii. Co prawda od komercjalizacji takich ogniw dzielą nas lata prac, a samo ogniwo jest tak cienkie, że może okazać się niepraktyczne, jednak prace nad ogniwem wyznaczają drogę, którą podążają naukowcy tworząc lekkie, cienkie ogniwa, które w przyszłości można będzie zastosować np. do zasilania urządzeń mobilnych. Prototypowe ogniwo zbudowano z powszechnie stosowanego polimeru o nazwie parylen, który wykorzystano zarówno jako podłoże jak i pokrycie materiału zbierającego światło. Materiałem tym jest organiczny DBP. Cały proces produkcyjny przebiegał w komorze próżniowej i w temperaturze pokojowej. W przeciwieństwie do obecnie stosowanych procesów produkcyjnych ogniw słonecznych, uczeni z MIT-u nie używali żadnych rozpuszczalników. Zarówno DBP jak i parylen uzyskano metodą osadzania z fazy gazowej. W ten sposób uzyskano najcieńsze i najlżejsze ogniwo słoneczne. Jest ono tak cienkie i lekkie, że naukowcy umieścili je na bańce mydlanej, nie uszkadzając samej bańki. Na początku procesu produkcyjnego cieniutką warstwę parylenu osadza się na sztywnym podłożu. Na MIT wykorzystano w tym celu szkło. Na tej warstwie osadzono DBP i ponownie parylen. Poważnym wyzwaniem technologicznym było oddzielenie całości od szkła. Dokonano tego za pomocą specjalnej ramki zbudowanej z giętkiej błony. W efekcie uzyskano elastyczne ogniwo słoneczne o grubości 1000-krotnie mniejszej niż tradycyjne ogniwa. Nowe ogniwo charakteryzuje się jednym z najlepszych stosunków generowanej mocy do wagi. Ma to olbrzymie znaczenie tam, gdzie waga odgrywa istotną rolę, jak np. w astronautyce czy produkcji helowych balonów badawczych. Tradycyjne ogniwo wytwarza przeciętnie 15 watów na kilogram masy. Tymczasem ogniwo z MIT jest 400-krotnie bardziej wydajne. Już teraz osiąga 6 watów na gram. Ono jest tak lekkie, że go nie zauważysz, jeśli zostanie dołączone do koszulki czy smartfona - mówi profesor Vladimir Bulović. « powrót do artykułu
  17. Sharp ogłosił, że przyjął ofertę przejęcia złożoną przez Foxconna. Japońska firma wyemituje dla tajwańskiego giganta akcje o łącznej wartości około 4,4 miliarda dolarów. W sumie Tajwańczycy mają zainwestować w Sharpa ponad 5,8 miliarda USD, w zamian za co otrzymają 66,07% głosów. Ze swej strony Sharp zainwestuje około 1,8 miliarda dolarów w rozwój technologii OLED, a w przyszłości będzie inwestował w Internet of Things, sztuczną inteligencję, energetykę itp. W ramach podpisanej umowy, że do roku 2018 Sharp rozpocznie masową produkcję wyświetlaczy OLED, wykorzystując przy tym zarówno technologię IGZO jak i LTPS. Datę rynkowego debiutu wyświetlaczy Sharpa dostosowanoe do mapy drogowej Apple'a, który chce wykorzystywać OLED-y w iPhone'ach. Umowa nie została jeszcze podpisana. W ostatniej chwili Sharp przekazał Foxconnowi nowe informacje, które są obecnie wyjaśniane. « powrót do artykułu
  18. Samsung Electronics poinformował o rozpoczęciu masowej produkcji 256-gigabajtowych układów pamięci wykorzystujących standard Universal Flash Storage (UFS) 2.0. Kości przeznaczone są do high-endowych urządzeń mobilnych. Najnowsze układy pamięci Samsunga korzystają z firmowych najbardziej zaawansowanych kości V-NAND oraz kontrolera wysokiej jakości. Obsługują one 45 000 operacji wejścia i 40 000 operacji wyjścia w ciągu sekundy. To znacznie więcej niż poprzednia generacja UFS, która obsługuje - odpowiednio - 19 000 i 14 000 operacji w ciągu sekundy. Transfer danych podczas odczytu sięga 850 MB/, a podczas zapisu - 260 MB/s. Zdaniem Samsunga takie kości umożliwiają błyskawiczny transfer danych za pomocą łączy USB. Koncern zapewnia, że dzięki nim możliwy jest transfer 5-gigabajtowego pliku w ciągu zaledwie 12 sekund. « powrót do artykułu
  19. Już wkrótce pałeczki okrężnicy (Escherichia coli) mogą znaleźć zastosowanie w leczeniu bólu. Japońscy bioinżynierowie uzyskali bowiem zmodyfikowane genetycznie E. coli, które produkują tebainę, z której można otrzymywać inne opioidy, np. morfinę. W porównaniu do zaprezentowanej w zeszłym roku na łamach pisma Science metody z wykorzystaniem drożdży, pałeczki okrężnicy wytwarzają 300 razy więcej tebainy. Morfina ma złożoną budowę chemiczną. Z tego powodu wytwarzanie jej, a także pokrewnych związków przeciwbólowych [opioidów], jest czasochłonne i drogie. Z naszymi E. coli na przestrzeni kilku dni z ok. 20 g cukru jesteśmy w stanie uzyskać [aż] 2,1 mg tebainy; dla porównania drożdże zapewniają tylko 0,0064 mg tebainy - opowiada Fumihiko Sato z Uniwersytetu w Kioto. Obecnie morfinę pozyskuje się głównie z opium (substancji otrzymywanej przez wysuszenie soku z niedojrzałych makówek maku lekarskiego). We 2015 r. zespół Christiny D. Smolke z Uniwersytetu Stanforda zaprezentował system biosyntezy morfiny i hydrokodonu przez szczep drożdży piekarskich (Saccharomyces cerevisiae). W komórkach grzybów umieszczono 23 geny z roślin, bakterii, a nawet szczurów, dzięki którym powstawały enzymy konieczne do przekształcenia cukru w opioidy. Jak tłumaczyła Smolke, by uzyskać ilość hydrokodonu na jedną tabletkę Vicodinu, trzeba dysponować 4400 galonami (ok. 16,6 m3) drożdży. Japończycy podkreślają, że z nowymi E. coli nie ma ryzyka nieuregulowanej produkcji opoidów. Są po temu 2 powody. Po pierwsze, do przekształcenia cukru [a właściwie cukrolu - glicerolu] w tebainę trzeba aż 4 szczepów zmodyfikowanych genetycznie E. coli [synteza przebiega etapami]. Poza tym zajmowanie się pałeczkami nie jest łatwe i wymaga wprawy. W 2011 r. zespół Sato stworzył E. coli produkujące inną substancję prekursorową dla morfiny - alkaloid benzoizochinolinowy retikulinę. W nowym systemie Japończycy wprowadzili do pałeczek geny z innych bakterii i geny enzymów z cynowodu japońskiego (Coptis japonica) oraz rzodkiewnika pospolitego (Arabidopsis thaliana). Autorzy publikacji z Nature Communications twierdzą, że tak duże ilości tebainy udaje się uzyskać dzięki sporej aktywności enzymów. Ekipa ma nadzieję jeszcze ulepszyć proces. Dodając kolejne 2 geny, sprawiliśmy, że nasze E. coli produkowały także hydrokodon, co, oczywiście, zwiększa praktyczność opisywanej techniki. « powrót do artykułu
  20. Najpopulrniejszy na świecie samochód elektryczny, Nissan Leaf, jest podatny na atak hakerski. Troy Hunt i Scott Helme wykazali, że niezabezpieczone API w połączeniu z numerem VIN samochodu, który to numer można łatwo zobaczyć przez szybę, pozwala cyberprzestępcom na przejęcie kontroli nad takimi funkcjami pojazdu jak klimatyzacja czy podgrzewanie siedzeń. Dziura została znaleziona w aplikacji Connect dla iOS-a i Androida za pomocą której właściciel może kontrolować pojazd. Do przeprowadzenia ataku napastnik potrzebuje, oprócz banalnie prostego do zdobycia numeru VIN, jedynie nazwy użytkownika aplikacji. Co więcej okazało się, że aplikacja zdradza nieuprawnionym osobom również dane na temat historii użytkowania samochodu - możemy poznać czas i dystans każdej z podróży. To pozwala np. na przewidzenie, kiedy właściciela samochodu nie powinno być w domu. Wspomniany na wstępie Troy Hunt wykazał słabość zabezpieczeń Nissana Leaf atakując pojazd, którego właścicielem jest Helme. Badacze podkreślają, że napastnik nie może doprowadzić do powstania sytuacji zagrażającej życiu, ale może - na przykład - spowodować wyczerpanie akumulatorów pojazdu. Właściciel, który zaparkował samochód pod miejscem pracy może wtedy mieć problem z powrotem do domu. To nie pierwszy problem związany z coraz częstszym wyposażaniem samochodów w łączność bezprzewodową. W ubiegłym roku eksperci wykazali, że napastnik może wyłączyć silnik będącego w ruchu Jeepa Cherokee. « powrót do artykułu
  21. Intensywne ćwiczenia mogą być kardiotoksyczne i sprzyjać permanentnym zmianom budowy serca. U niektórych osób oznacza to predyspozycje do arytmii. Choć aktywny tryb życia wiąże się z niewątpliwymi korzyściami dla zdrowia, istnieją przekonujące dowody, wskazujące na korelację długoterminowego uprawiania sportu i zwiększonej częstości występowania migotania przedsionków. Kardiolog sportowy dr André La Gerche z Baker IDI Heart and Diabetes Institute w Melbourne przeanalizował dostępne dane, które mogą przemawiać za lub przeciwko twierdzeniu, że intensywne ćwiczenia, zwłaszcza trening wytrzymałościowy, mogą u niektórych powodować niekorzystne zmiany w sercu. Australijczyk podkreśla, że w przypadku wszystkich dostępnych terapii, farmakologicznych czy innych, występuje zależność efektu od dawki; korzyści zmniejszają się przy wysokich dozach i wrasta ryzyko zjawisk negatywnych. Skoro tak, czemu w odniesieniu do ruchu miałoby być inaczej? Powszechnie uważa się, że niekorzystne zjawiska kliniczne u sportowców da się wyjaśnić w ten sposób, że ćwiczenia działają jak wyzwalacz u podatnych osób (podatność ma wynikać z wcześniej występujących wrodzonych anomalii). La Gerche wyklucza jednak z dyskusji wady wrodzone i skupia się na tym, czy same ćwiczenia mogą wywołać zmianę w budowie serca i doprowadzić do arytmii. W analizie opublikowanej na łamach Canadian Journal of Cardiology Australijczyk postawił sobie kilka pytań, m.in.: 1) czy najlepsi sportowcy żyją dłużej, bo ćwiczą, czy jest to raczej skutek niepalenia i niepicia alkoholu, 2) czy ćwiczenia wytrzymałościowe wiążą się z arytmiami, 3) jakie potencjalne mechanizmy predysponują sportowców do arytmii, 4) czy zachodzące zmiany strukturalne to pokłosie powtarzających się urazów, 5) czemu po sesjach intensywnych ćwiczeń występuje nieproporcjonalnie dużo urazów prawej komory i czy ma to jakieś długoterminowe skutki, 6) czy intensywne ćwiczenia zwiększają ryzyko choroby niedokrwiennej serca. La Gerche podkreśla, że wiele z wymienionych wyżej kontrowersji pojawia się w kontekście małych kohortowych badań przekrojowych i mechanistycznych, zaś o korzyściach wynikających z ćwiczeń świadczą duże badania populacyjne, jednak należy pamiętać, że w tych ostatnich chodzi o dawki ruchu mniejsze niż w przypadku profesjonalnych sportowców. Jak wylicza Australijczyk, migotanie przedsionków występuje u 1% populacji i 3-10% sportowców, a trzepotanie przedsionków u 31% sportowców (w porównaniu do 8% populacji). Wg niego, zazwyczaj zupełnie bezpieczne dodatkowe pobudzenia komorowe także są u sportowców powszechne. « powrót do artykułu
  22. Analizy archeologiczne i genetyczne sugerują, że trzy szkielety znalezione w grobach na terenie Francji mogą być szczątkami muzułmanów. Autorzy najnowszych badań chcieli sprawdzić, czy szkielety z Nimes, miejscowości położonej pomiędzy Montpellier a Marsylią mają coś wspólnego z obecnością muzułmanów w VIII wieku na terenie dzisiejszej Francji. W czasach rzymskich Nimes, zwane wówczas Colonia Nemausus, liczyło być może nawet 60 000 mieszkańców. W V wieku miasto przypadło w udziale Wizygotom i pozostawało pod ich władaniem do pierwszych dziesięcioleci VIII wieku. Wiadomo, że do roku 725 Umajjadzi podbili wizygocką Septymanię, w tym Nimes. Muzułmanie krótko jednak tam rządzili. W 752 roku miasto zostało zdobyte przez wojska Pepina Krótkiego. Uczeni przeanalizowali więc zwyczaje grzebalne, DNA szkieletów oraz określili ich płeć i wiek. Stwierdzili, że pochówki zostały przeprowadzone zgodnie z muzułmańskimi rytuałami, a ciała i głowy są zwrócone w stronę Mekki. Badania DNA wykazały, że po linii ojcowskiej szkielety pochodzą z Afryki Północnej, a badania radiowęglowe wskazują, że pochówku dokonano pomiędzy VII a IX wiekiem. Zdaniem uczonych wszystkie te dowody sugerują, że na południu dzisiejszej Francji pochowano Berberów przybyłych tam z armią Umajjadów, która podbiła Półwysep Iberyjski. Szkielety pokazują, jak wyglądało życie w mieście zamieszkanym przez rzymskich chrześcijan, członków lokalnych plemion i muzułmanów. Pochówek trzech mężczyzn, którzy zmarli z przyczyn naturalnych, został dokonany na tyle blisko centrum miasta, że wskazuje to, iż muzułmanie nie byli w żaden sposób izolowani. Pochowano ich zgodnie z ich zwyczajami, podobnymi zarówno do zwyczajów współczesnych jak i tych, jakie obowiązywały wówczas na terenie Półwyspu Iberyjskiego. Muzułmański pochówek to jednocześnie pierwszy dowód archeologiczny na prawdziwość wydarzeń znanych dotychczas jedynie z pisemnych relacji. Jedną z takich relacji jest Chronicon Moissaicense. To dzieło anonimowego autora powstałe w 2. połowie XI wieku opisuje historię od czasów biblijnego Adama po pierwsze lata rządów Ludwika Pobożnego. Jest cennym źródłem dla poznania historii konfrontacji Franków z Maurami, gdyż niewiele innych źródeł pisanych opowiada o tym okresie historii. Jest też pierwszą uniwersalną kronika historyczną obejmującą okres od stworzenia człowieka po epokę Karolingów. Autor kroniki wspomina w niej miasto Nemauso, które w roku 724 lub 725 poddało się wojskom Anbasa ibn Suhayma al-Kalbiego, gubernatora prowincji Al-Andalus. W kronice występuje on pod imieniem Ambisa i jest nazwany "królem Saracenów". Jak zauważają badacze, zbadane groby wskazują na złożony charakter stosunków pomiędzy ówczesnymi społecznościami, których nie można upraszczać wyłączenie do prostego konfliktu pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami. « powrót do artykułu
  23. W czasie jedzenia dorosłe samce goryli wydają więcej dźwięków niż młodsze osobniki i samice. Wiele ssaków i ptaków wokalizuje, znajdując lub zjadając określone pokarmy. Zjawisko to badano u szympansów i bonobo, ale u goryli bazowano dotąd tylko na opowieściach. Eva Maria Luef i Simone Pika z Instytutu Ornitologii Maxa Plancka oraz Thomas Breuer z Wildlife Conservation Society (WCS) obserwowali 2 populacje dzikich goryli nizinnych (Gorilla gorilla gorilla) z Konga. Między lipcem a wrześniem 2012 r. biolodzy nagrywali i analizowali pomrukiwania i zaśpiewy, wydawane w reakcji na różne pokarmy przez małpy w różnym wieku i płci. Grupa Kingo była przyzwyczajana do ludzkiej obecności od końca lat 90. Obserwowano ją z odległości średnio 7-10 m. Habituację grupy Buka rozpoczęto w 2008 r. Ponieważ jej członkowie nie przyzwyczaili się do ludzi tak dobrze jak goryle ze stada Kingo, obserwowano ich z odległości 8-12 m. Dominujące samce grup nie są ze sobą spokrewnione. Stado Kingo obserwowano przez ok. 450 godzin, a grupę Buka przez ok. 150 godz. Okazało się, że dorosłe samce, w tym osobniki dominujące, wydają najwięcej dźwięków. Samice i osobniki młodociane są cichsze, być może po to, by zmniejszyć ryzyko upolowania. Naukowcy stwierdzili, że wokalizacje występują tylko w związku z pokarmem, zwłaszcza podczas jedzenia roślinności wodnej, kwiatów i nasion (najmniej dźwięków pojawiało się przy jedzeniu owadów). Autorzy publikacji z PLoS ONE sugerują, że zawołania związane z pokarmami to sposób wyrażania dobrego samopoczucia. Przypuszczają także, że pomagają one koordynować działania stada i wpływają na jego spójność. Podobnie jak szympansy, goryle mogą [w ten sposób] dawać znać pobratymcom, że czas kończyć jedzenie. Dominujące samce wokalizują częściej, bo przeważnie to one inicjują zmiany w aktywności [poliginicznej] grupy - wyjaśnia dr Luef. Mruczenie to wydłużony dźwięk o niskiej częstotliwości. "Śpiew" opisuje się zaś jako serię krótkich dźwięków o różnych częstotliwościach, które następują tuż po sobie. Przy jednej okazji mogą się pojawiać zarówno mruczenie, jak i zaśpiewy. Podczas sesji grupowego żerowania normalnie tylko jeden osobnik wydaje z siebie zawołania, jednak pewne pokarmy wyzwalają jednoczesne wokalizacje dwóch lub więcej małp. Związane z pokarmem wokalizacje człowiekowatych dają nowe możliwości w zakresie badania filogenetycznego rozwoju komunikacji głosowej w linii naczelnych. Niewykluczone, że w ten sposób uda się zdobyć kolejne informacje o źródłach ludzkiego języka. « powrót do artykułu
  24. Gracze używający szczupłych awatarów są bardziej aktywni fizycznie od osób wykorzystujących otyłe awatary. Jorge Peña, Subuhi Khan i Cassandra Alexopoulos z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis przeprowadzili eksperyment, w którym w wirtualnej grze w tenisa losowo przypisywali mężczyznom awatar o normalnej wadze lub z otyłością, a także cyfrowego przeciwnika z prawidłową masą ciała lub otyłością. Postać o normalnej wadze była szczupła i miała BMI równe 18,6. Dla postaci otyłej wybrano wskaźnik masy ciała wynoszący 32,1. Okazało się, że bez względu na własne BMI ochotnika, ludzie używający szczupłych awatarów wykazywali większą aktywność fizyczną niż osoby posługujące się otyłym awatarem. Stwierdzono także, że gdy badani widzieli, że ich awatar jest grubszy od wirtualnego przeciwnika, byli mniej aktywni fizycznie podczas gry kontrolowanej za pomocą ruchów ciała. Oznacza to, że negatywny wynik porównań społecznych (otyły awatar vs. szczupła postać przeciwnika) zniechęcał do ruchu. Wyniki badania na mężczyznach są takie same jak uzyskane wcześniej na żeńskiej próbie. Myślę, że uzyskane wyniki mogą znaleźć zastosowanie w realnym świecie, np. do skłaniania za pomocą awatarów z gier do zwiększenia aktywności lub do zaakceptowania stopniowego zwiększania aktywności przed zrealizowaniem bardziej intensywnego/ambitnego celu - podsumowuje Peña. « powrót do artykułu
  25. Przed 790 000 lat Ziemia doświadczyła licznych potężnych zderzeń z asteroidami. Tak uważają naukowcy z Uniwersytetu w Heidelbergu, którzy przeprowadzili datowanie tektytów z różnych miejsc na Ziemi. Tektyty to naturalne szkliwa, powstające podczas zderzeń bolidów z Ziemią. Badania naukowców z Heidelbergu wykazały, że tektyty z Azji, Australii, Kanady i Ameryki Środkowej są w podobnym wieku. To wskazuje, że w podobnym czasie musiało dojść do licznych zderzeń. Grupa pracująca pod kierunkiem profesora Mario Trieloffa wykorzystała pomiary izotopów do określenia wieku kraterów, które powstały podczas uderzeń. Dzięki temu wiemy kiedy, gdzie i jak często asteroidy uderzały w Ziemię oraz jak duże były, mówi Trieloff. Od dłuższego czasu wiedziano, że przed około milionem lat jakaś duża skała spadła na Ziemię. Wiedzieliśmy o istnieniu tektytów z regionu Azji i Australii - mówi doktor Winfried Schwarz. Mniejsze tektyty znaleziono na Madagaskarze i w Antarktyce. Pochodzą one z uderzenia, które miało miejsce w Australii. Jego siła była tak wielka, że część materiału wylądowało ponad 10 000 kilometrów dalej. Naukowcy określili wiek tych tektytów na 793 000 ± 8000 lat. Gdy zbadali tektyty z Kanady okazało się, że są one w tym samym wieku i mają identyczny skład co tektyty z Australii. Nie wiadomo jednak, czy pochodzą z tego uderzenia. Potrzeba dalszych badań, by stwierdzić, czy znaleziono je w miejscu lądowania, czy też zostały przeniesione przez ludzi. Z kolei tektyty z Ameryki Środkowej, z których pierwsze przykłady znaleziono w świątyniach Majów, wyraźnie różnią się od siebie składem, a ich rozkład geograficzny wskazuje, że pochodzą z różnych uderzeń. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że powstały one 770 000 ± 16 000 lat temu. Biorąc pod uwagę margines błędu, odpowiada to wiekowi tektytów z Australii - mówi doktor Schwarz. Badania uczonych z Heidelbergu dowodzą, że około 790 000 lat temu doszło do serii uderzeń o globalnych konsekwencjach. Dystrybucja tektytów oraz wielkość elipsy rozsiania wskazują obiekt, który uderzył w Ziemię miał co najmniej kilometr średnicy i w ciągu sekundy doszło do uwolnienia energii odpowiadającej eksplozji teratony trotylu - stwierdza Schwarz. Konsekwencje tych uderzeń nie były tak katastrofalne jak zderzenie z asteroidą, która zabiła dinozaury. Musiało jednak dojść do trzęsień ziemi i pożarów rozciągających się na setki kilometrów od miejsca uderzenia oraz do pojawienia się liczących setki metrów fal tsunami. Do atmosfery przedostały się olbrzymie ilości pyłów i gazów, które zablokowały promienie słoneczne i doprowadziły do spadku temperatur. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...