Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Z wpisu umieszczonego na witrynie niemieckiego oddziału Microsoftu dowiadujemy się, że Windows 7 nie spełnia współczesnych kryteriów bezpieczeństwa. Ponadto z powodu licznych ataków używanie Windows 7 wiąże się z wyższymi kosztami, a wielu producentów sprzętu nie dostarcza już sterowników dla tego OS-u, przez co użytkownicy Windows 7 nie mogą skorzystać z nowoczesnych urządzeń peryferyjnych. Windows 10 to jedyna wersja Windows, która wspiera ostatnie układy Intela, AMD i Qualcommu. Ponadto wiele programów zostało napisanych wyłącznie na najnowszą wersję Windows. Firmy, które używają Windows 7 narażają się na olbrzymie niebezpieczeństwo - stwierdzają przedstawiciele Microsoftu. Dalej czytamy, że Windows 7 był tworzony pod kątem sieci bezprzewodowych z roku 2000 i bazuje na przestarzałej architekturze bezpieczeństwa. Podstawowe wsparcie dla Windows 7 zakończyło się przed dwoma laty, co oznacza, że od tamtego czasu Microsoft nie wprowadza do systemu nowych funkcji czy mechanizmów poprawiających jego pracę. Za trzy lata, 14 stycznia 2020 roku, zakończy się też wsparcie rozszerzone i koncern z Redmond przestanie dostarczać poprawki bezpieczeństwa. Windows 7 powoli staje się przestarzały. Nie spełnia założeń współczesnej nowoczesnej technologii ani wymogów bezpieczeństwa firmowych wydziałów IT. Z doświadczeń z Windows XP wiemy, że firmy powinny wcześniej podjąć kroki mające na celu uniknięcie przyszłych ryzyk i kosztów - mówi Markus Nitschke odpowiedzialny za wydział Windows w Microsoft Deutschland. Oczywistym jest, że publikując tego typu opinie Microsoft chce nakłonić przedsiębiorstwa do przejścia na Widnows 10 i uniknięcia sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku Windows XP. Niezwykle popularny w swoim czasie OS jest wciąż używany na milionach komputerów, mimo że od 2014 roku Microsoft nie dostarcza nań poprawek. W związku z jego popularnością koncern zdecydował o przedłużeniu okresu wsparcia, by dać użytkownikom więcej czasu na przejście na nowsze wersje systemu. Teraz firma chciałaby z jednej strony ostrzec klientów przed ryzykiem, a z drugiej - nakłonić ich do zakupu licencji na Windows 10. Windows 7 to najpopularniejszy system operacyjny na świecie. Obecnie korzystania z niego ponad 40% internautów. « powrót do artykułu
  2. Badacze z firmy Positive Technologies ostrzegają, że mechanizm debugujący obecny w niektórych procesorach Intela pozwala na przejęcie pełniej kontroli nad systemem i przeprowadzenie ataków, które nie zostaną wykryte przez współczesne narzędzia zabezpieczające. Problem stanowi fakt, że interfejs wspomnianego mechanizmu jest dostępny za pośrednictwem portu USB 3.0. Ataku można dokonać wykorzystując interfejs JTAG. Jest on używany od wielu lat do wyłapywania i poprawiania błędów. Zdaniem Maxima Goryachy'ego i Marka Ermolova udostępnienie JTAG za pośrednictwem USB to poważny błąd, gdyż znakomicie ułatwia przeprowadzenie bardzo niebezpiecznego niemożliwego do wykrycia ataku. W starszych modelach procesorów dostęp do JTAG był możliwy dopiero po podłączeniu specjalnego urządzenia do odpowiedniego portu na płycie głównej. Jednak wraz z debiutem procesorów Skylake w 2015 roku Intel wprowadził do użytku Direct Connect Interface (DCI), który daje dostęp do JTAG za pośrednictwem portów USB 3.0. Do przeprowadzenia ataku nie jest potrzebne manipulowanie ani oprogramowaniem ani sprzętem. Wystarczy, że na atakowanej maszynie udostępniono interfejs DCI. Goryachy i Ermolov odkryli, że istnieje kilka sposobów na włączenie DCI, a w wielu komputerach interfejs ten jest domyślnie udostępniony. Goryachy, pytany o sposób przeprowadzenia ataku, mówi: Istnieje wiele metod. Napastnik może, na przykład, zmienić konfigurację BIOS-u gdy będzie miał fizyczny dostęp do płyty głównej podczas jej produkcji, przechowywania czy używania przez konkretną osobę. Jego zdaniem atak za pośrednictwem DCI jest groźniejszy, niż osławiony Stuxnet. Ten mechanizm może zostać wykorzystany niezależnie od systemu operacyjnego. Stuxnet infekował maszyny z Windows, DCI można wykorzystać do ataku na każdy system z intelowskim procesorem z serii U. Są one używane w laptopach czy komputerach NUC. Obecnie żaden z dostępnych systemów bezpieczeństwa nie jest w stanie wykryć takiego ataku. Poinformowaliśmy Intela o problemie. Obecnie atak można przeprowadzić wyłącznie na procesory z serii U. « powrót do artykułu
  3. Już jedna 20-minutowa sesja ćwiczeń o umiarkowanej intensywności może działać przeciwzapalnie. Za każdym razem, gdy się gimnastykujemy, robimy coś dobrego dla swojego organizmu na wielu poziomach [...] - przekonuje dr Suzi Hong ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Przeciwzapalne skutki ćwiczeń są znane badaczom, ale odkrycie mechanizmu tego procesu daje szansę na bezpieczne maksymalizowanie korzyści. W czasie ruchu aktywowane są mózg i sympatyczny układ nerwowy. Do krwiobiegu uwalniane są hormony (np. epinefryna i noradrenalina), które pobudzają receptory adrenergiczne komórek odpornościowych. Wykazaliśmy, że jedna ok. 20-min sesja ćwiczeń umiarkowanej intensywności na bieżni skutkuje 5% spadkiem liczby stymulowanych komórek odpornościowych produkujących TNF [prozapalny czynnik martwicy nowotworu]. Wiedza, co uruchamia regulacyjne mechanizmy białek zapalnych, może się przyczynić do opracowania nowych terapii przewlekłych chorób zapalnych [...]. Podczas eksperymentu 47 ochotników maszerowało na bieżni. Tempo dostosowywano indywidualnie, biorąc pod uwagę sprawność fizyczną danej osoby. Przed i bezpośrednio po sesji pobierano krew. Nasze studium wykazało, że ćwiczenia nie muszą być intensywne, by pojawił się efekt przeciwzapalny. Wydaje się, że wystarczy 20-30 min umiarkowanych ćwiczeń, np. szybkiego chodu. Przekonanie, że trening oznacza dawanie z siebie wszystkiego przez długi czas, może odstraszać ludzi cierpiących na przewlekłe choroby zapalne, którzy mogliby znacznie skorzystać na aktywności fizycznej. « powrót do artykułu
  4. Microsoft obniży opłaty licencyjne za Windows 10 preinstalowany na tanich notebookach. Niższe opłaty licencyjne będą dotyczyły maszyn z ekranami o przekątnej mniejszej niż 14,1 cala. Taka decyzja ma ułatwić konkurowanie z tanimi Chromebookami, przede wszystkim na rynku edukacyjnym. Porozumienie zawarte pomiędzy Microsoftem a producentami notebooków wejdzie w życie 1 marca bieżącego roku. To kolejny przykład na to, jak rynkowa konkurencja wymusza obniżkę cen. Tanie Chromebooki stanowią coraz większą konkurencję dla laptoptów z systemem Windows. Na produkcję takich maszyn zadecydowały się już Lenovo, Acer, Asustek, Dell i Samsung. Jako, że Google nie pobiera opłat licencyjnych za Chrome OS takie komputery są zwykle tańsze od maszyn z Windows, a to z kolei przyciąga klientów z takich rynków jak sektor edukacyjny. Koncern z Redmond, znajdujący się pod coraz silniejszą presją ze strony konkurencji, zdecydował się na obniżenie ceny swojego OS-u. « powrót do artykułu
  5. Obecnie większość tworzyw sztucznych produkuje się z ropy. Ostatnio naukowcy z Uniwersytetu w Bath opracowali jednak technologię wytwarzania plastików z β-pinenu z żywicy sosny i innych drzew iglastych. Pinen należy do terpenów i nadaje drzewkom charakterystyczny bożonarodzeniowy zapach. Jest też produktem ubocznym przemysłu papierniczego. Zespół z Centrum Zrównoważonych Technologii Chemicznych ma nadzieję, że nowe tworzywo znajdzie wiele zastosowań, np. w opakowaniach na żywność, plastikowych torbach, a nawet w implantach medycznych. Degradowalne poliestry, takie jak polilaktyd (PLA), wytwarza się z surowców naturalnych, np. mączki kukurydzianej, ale często, by zwiększyć giętkość, dodaje się ε-kaprolakton. Ponieważ otrzymuje się go z ropy, nie jest do końca odnawialny. Autorzy publikacji z pisma Polymer Chemistry uzyskali z pinenu plastik, którym można zastąpić ε-kaprolakton. Nie mówimy o recyklingu choinek bożonarodzeniowych, a raczej o wykorzystaniu odpadów przemysłu papierniczego. W innym wypadku zostałyby one wyrzucone, a tak stanie się z nimi coś pożytecznego - podkreśla doktorantka Helena Quilter. Badanie jest częścią szerszego projektu, w ramach którego analizujemy wykorzystanie związków pochodzenia biologicznego, np. pinenu, w roli odnawialnego materiału startowego do produkcji wielu użytecznych towarów [...]. Dzięki temu moglibyśmy ograniczyć naszą zależność od ropy [...] - dodaje prof. Matthew Davidson. W ramach projektu chemicy badają też inne terpeny, np. limonen ze skórek cytryn. Badania znajdują się jeszcze w powijakach. Na razie udało się uzyskać tylko parę gramów plastiku, ale specjaliści myślą o przeskalowaniu 4-etapowego procesu w bliskiej przyszłości. « powrót do artykułu
  6. Na University of Manchester powstał najbardziej ściśnięty węzeł ze wszystkich dotychczas znanych. Uzyskanie takiej fizycznej struktury może doprowadzić do stworzenia nowej klasy zaawansowanych materiałów. Zespół prowadzony przez profesora Davida Leigha z Wydziału Chemii opracował sposób na splątanie licznych nici molekularnych tak, że powstał niezwykle mocno ściśnięty węzeł. Jest on zbudowany z przecinającej się w 8 miejscach pętli o długości około 20 nanometrów składającej się ze 192 atomów. Możliwość tworzenia różnych typów węzłów molekularnych oznacza, że naukowcy będą mogli badać, w jaki sposób węzły te wpływają na wytrzymałość i elastyczność materiałów. Dzięki temu zaś mogą powstać nowe materiały o niespotykanych dotychczas właściwościach. Wiązanie węzłów to proces podobny do tkania, więc powinno być możliwe zastosowanie technik wiązania molekuł w technikach tkania. Weźmy na przykład kamizelki kuloodporne. Wykonane są one z kevlaru, tworzywa sztucznego zawierającego sztywne molekularne pręciki ułożone prostopadle. Jednak przeplatanie nici polimerów może pozwolić na stworzenie bardziej wytrzymałych, lżejszych i elastycznych materiałów - mówi profesor Leigh. Niektóre polimery, takie jak pajęcza nić, są dwukrotnie bardziej wytrzymałe od stali, więc splatanie polimerowych nici to sposób na stworzenie lekkich superwytrzymałych elastycznych materiałów - dodaje. Uczony zdradza, w jaki sposób uzyskano wspomniany na wstępie węzeł. Wykorzystaliśmy technikę samoorganizowania się, podczas której molekularne nici są plecione wokół jonów metali, tworzyliśmy skrzyżowania nici w odpowiednich punktach, a końce nici połączyliśmy za pomocą katalizatora otrzymując węzeł. « powrót do artykułu
  7. Archeolodzy z Uniwersytetu w Lund, którzy pracowali na stanowisku Gebel el-Silsila 65 km od Asuanu, odkryli 12 nowych grobowców/pochówków z czasów XVIII dynastii (zwanej też dynastią Totmesydów). Są to wykute w skale krypty i jedno- bądź dwukomorowe grobowce, nisze (prawdopodobnie na ofiary) czy grobowiec z licznymi pochówkami zwierzęcymi. Materiał archeologiczny zebrany przez ekipę Marii Nilsson i Johna Warda pochodzi (podobnie jak w przypadku wcześniejszych wykopalisk nekropolii) z czasów panowania Totmesa III i Amenhotepa II. Naukowcy natrafili na biżuterię, amulety, skarabeusze, naczynia, ceramiczne trumny, malowane kartonaże czy sarkofagi z piaskowca. Wstępne badania wydobytych dotąd z nekropolii ludzkich szczątków sugerują generalnie dobry stan zdrowia. Niewiele dowodów świadczy o niedożywieniu lub infekcjach. Złamania i choroby przyczepów mięśniowych to skutki intensywnej pracy fizycznej. Ponieważ większość urazów znajdowała się na zaawansowanych etapach gojenia, wskazuje to na skuteczną opiekę medyczną. « powrót do artykułu
  8. Podczas prac archeologicznych w Cambridge w miejscu przyszłej budowy osiedla mieszkaniowego odkryto rzadkie anglosaskie ozdoby i skarby należące do arystokracji z VI wieku po Chrystusie. Wśród znalezionych przedmiotów znajdują się cenne precjoza jak wysokiej klasy brosze, wielokolorowe szklane i bursztynowe paciorki, pierścienie i szpile do włosów. Wszystko znaleziono wśród pozostałości osady. Odkryto również typowe przedmioty użytkowe, niewielkie noże, żelazne umba, ostrza włóczni. Interesującym znaleziskiem jest hipogryf (połączenie gryfa i konia), wykonany z tarczy. Specjaliści natrafili również na całe naczynia, w tym rzadki szklany puchar ozdobiony szponami. Tego typu przedmioty znajdowano dotychczas bardziej na południu, w Kent, północnej Francji, Holandii i Niemczech. Tam prawdopodobnie były one produkowane. Wśród znalezisk występują też zabytki z okresu rzymskiego. Dokopano się m.in. do rowów odwadniających pola uprawne, rzymskich pieców do wypalania ceramiki oraz rzymskie talerze. Znaleziska z okresu V-VII wieku są niezwykle rzadkie, dlatego to odkrycie jest niezwykle ważne dla zrozumienia, jak żyli ludzie, jak handlowali, jak się zachowywali, mówi archeolog Duncan Hawkins. Miejsce to zostało opuszczone w VII wieku, ale odkryliśmy dowody aktywności z VIII wieku, w tym struktury, które prawdopodobnie były warsztatami i zagrodami dla zwierząt - dodaje uczony. Miejsce wykopalisk leży na skraju terenu zamieszkanego w IX i X wieku, które w Domesday Book zostało określone nazwą Hintona. Domesday Book to spis gruntów sporządzony na polecenie Wilhelma Zdobywcy. « powrót do artykułu
  9. Ekstrakt z niebieskiej odmiany kukurydzy poprawia wiele wskaźników w szczurzym modelu zespołu metabolicznego - donosi zespół dr Rosy Iseli Guzmán Gerónimo z Universidad Veracruzana. Gryzoniom podawano 1) standardową dietę i 30% sacharozę w wodzie pitnej, 2) 30% sacharozę w wodzie pitnej i wyciąg z niebieskiej kukurydzy, 3) wysokocholesterolową dietę i 30% sacharozę w wodzie pitnej lub 4) wysokocholesterolową dietę, 30% sacharozę w wodzie pitnej oraz wyciąg z niebieskiej kukurydzy. Grupa kontrolna dostawała standardową dietę i wodę bez sacharozy. W wyniku podawania ekstraktu obserwowano spadek ciśnienia skurczowego, wzrost poziomu dobrego cholesterolu HLD i lepszy profil lipidowy (niższe stężenie trójglicerydów i cholesterolu ogółem). Naukowcy, których artykuł ukazał się w Journal of Medicinal Food, podkreślają, że niebieska i fioletowa kukurydza zawdzięczają swoje barwy antocyjaninom (podczas studium analizowano zawartość polifenoli, monomerycznych antocyjanin oraz aktywność antyoksydacyjną niebieskiej kukurydzy; jej próbkę pozyskano z meksykańskiego Instituto Politécnico Nacional). Do analiz ziarno zmielono i wyekstrahowano za pomocą zakwaszonego etanolu. Do badań in vivo alkohol odparowano w warunkach obniżonego ciśnienia w stosunkowo niskiej temperaturze (poniżej 30 stopni Celsjusza). « powrót do artykułu
  10. Dla przeciętnego człowieka dźwięki wydawane przez pawiany nie wyróżniają się niczym szczególnym. Jednak wprawione uszy ekspertów odkryły, że małpy potrafią wyartykułować samogłoski podobne do tych używanych przez człowieka. To zaś sugeruje, że ostatni wspólny przodek ludzi i pawianów mógł posiadać tak zbudowane struktury anatomiczne, że mogły one pozwolić na rozwój mowy. Eksperci z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) i z Uniwersytetu w Grenoble nagrywali trzymane w niewoli pawiany i odkryli, że zwierzęta wydawały pięć różnych dźwięków, których częstotliwości są identyczne z samogłoskami. Dźwięki te były artykułowane pomimo tego, że budowa krtani powinna - jak do niedawna sądzono - uniemożliwiać im rozwój mowy. Teorie dotyczące ewolucji języka mówią, że pojawienie się mowy było możliwe dopiero u anatomicznie współczesnego Homo sapiens, zatem mówimy tutaj o okresie sprzed 70-100 tysięcy lat. Niewykluczone jednak, że początki języka sięgają 25 milionów lat - mówi współautor badań Thomas Sawallis z University of Alabama. Badania nad ewolucją języka to jeden z najpoważniejszych problemów, z jakimi boryka się współczesna nauka. Rozwój języka nie pozostawił po sobie bowiem żadnych skamieniałości. Jednym ze sposobów poznania ewolucji mowy jest zbadanie mechaniki wytwarzania dźwięków. Ludzie posiadają obniżone krtanie, co ułatwia artykułowanie całej gamy samogłosek. Teoria mowy opracowana w latach 60. przez Philipa Liebermana mówi, że podwyższone krtanie uniemożliwiają innym człowiekowatym na wytwarzanie samogłosek. Najnowsze badania zdają się przeczyć tej teorii. Z jednej strony wiemy, że na przykład szympansy czy niektóre gatunki jeleni mają nisko położone krtanie. Z drugiej - dzieci potrafią artykułować samogłoski, mimo że ich krtanie się jeszcze nie obniżyły. Również badania nad neandertalczykami sugerują, że pomimo wysoko położonych krtani byli oni w stanie artykułować samogłoski. Obecnie uważa się, że dla rozwoju mowy ważniejsza od położenia krtani jest współpraca pomiędzy językiem a ustami. Podczas najnowszych badań naukowcy nagrywali 15 pawianów, a następnie analizowali nagrania za pomocą techniki LPC (linear predictive coding). Dzięki niej odkryto w wydawanych dźwiękach samogłoski. Co więcej, takie same samogłoski były używane w różnych wokalizacjach. Przeprowadzono też szczegółową sekcję głowy samca i samicy, podczas której dokonano pomiarów całego aparatu mowy oraz badań mięśni języka. Okazało się, że wymiary narządów głosowych małp są podobne do wymiarów u ludzkich dzieci, ale rozmiary strun głosowych odpowiadają rozmiarom spotykanym u dorosłych. Wydaje się też, że, podobnie jak ludzie, pawiany wytwarzają samogłoski za pomocą poziomych i pionowych ruchów języka. Wiele wskazuje więc na to, że aparat konieczny do wytwarzania mowy istniał już u ostatniego wspólnego przodka pawiana i człowieka. To zaś wzmacnia wnioski z badań przeprowadzonych niedawno na Uniwersytecie Wiedeńskim przez Tecumseha Fitcha. Naukowcy wykorzystali zdjęcia rentgenowskie aparatu mowy makaków oraz modele komputerowe i na tej podstawie wykazali, że małpy te są w stanie wydawać dźwięki podobne do ludzkiej mowy. Najważniejsze pytanie brzmi, czy aparaty mowy jakimi dysponują inne zwierzęta pozwalają im na artykulacje dźwiękową umożliwiającą komunikację zgodną z zasadami lingwistyki? Myślę, że tak - mówi Fitch. Jednym z powodów, dla których do niedawna uważano, że naczelne poza człowiekiem nie są zdolne do rozwoju mowy była taka budowa anatomiczna, która uniemożliwiała im świadome wydawanie dźwięku "i". Dźwięk ten służy w ludzkich językach do kalibracji i odróżniania poszczególnych samogłosek. Jednak, jak zauważa lingwista Ian Maddieson z University of New Mexico, obecnie znamy sporo języków, w których dźwięk ten nie występuje. Najnowsze badania mogą znacząco zmienić nasze spojrzenie na ewolucje języka. Jeśli możliwość rozwoju mowy pojawiła się nie przed 100 000 a przed 25 000 000 lat, to jest to olbrzymia różnica - mówi Sawallis. « powrót do artykułu
  11. Za pomocą rentgenografii strukturalnej zobrazowano 2-elementowy kompleks, który umożliwia wielu bakteriom mikrobiomu jelitowego wychwytywanie składników odżywczych. Wg naukowców z Uniwersytetu w Newcastle, przypomina on pedałowy kosz na śmieci. Kompleks znajduje się w otoczce komórek i składa się z białka wiążącego substraty (ang. substrate binding protein, SusD) oraz białka transportowego tworzącego kanał (ang. channel-forming transport protein, SusC); z połączenia skrótów utworzono nazwę kompleksu SusCD. Brytyjczycy jako pierwsi oczyścili i zobrazowali struktury atomowe kompleksu w 3D. Teraz już wiadomo, w jaki sposób składniki odżywcze dostają do komórek bakteryjnych. Autorzy artykułu z pisma Nature porównują SusCD do kosza na śmieci z pedałem, gdzie SusD tworzy klapę, a SusC wiadro. Po wychwyceniu substratu klapa się zamyka i cenny związek przesuwa się do kosza, dzięki któremu trafi do komórki. « powrót do artykułu
  12. Królowe termitów dysponują skutecznym systemem antyoksydacyjnym, który może leżeć u podłoża ich długiego życia. Eisuke Tasaki z Uniwersytetu w Yamaguchi badał z zespołem termity japońskie (Reticulitermes speratus). Naukowcy porównywali królowe z nierozmnażającymi się robotnicami i żołnierzami. Mierzyli poziom markerów uszkodzeń oksydacyjnych DNA, białek i lipidów, a także ekspresję i aktywność enzymów przeciwutleniających. W ten sposób chcieli wytropić mechanizmy antystarzeniowe, leżące u podłoża długowieczności królowej. Okazało się, że w porównaniu do robotnic, u królowej DNA, białka i lipidy podlegały znacznie słabszemu uszkodzeniu oksydacyjnemu (niższe były poziomy, odpowiednio, 8-hydroksy-2-deoksyguanozyny, białkowych grup karbonylowych i malondialdehydu). Ekspresja genów enzymów przeciwutleniających katalazy i peroksyredoksyny (RsCAT1 i RsPRX6) była zaś wyższa. Większa była także aktywność katalazy. Autorzy publikacji z pisma PLoS ONE uważają, że u królowej termitów enzymy zapewniają większą oporność na uszkodzenia oksydacyjne. Niewykluczone, że to mechanizm przeciwstarzeniowy, pozwalający żyć królowym dłużej mimo dużej płodności. « powrót do artykułu
  13. W najbliższej dużej aktualizacji Windows 10 - Creators Update - Microsoft doda okno, które pozwoli użytkownikowi na łatwe zarządzanie danymi telemetrycznymi, które jego komputer wysyła do Redmond. Dzięki prostemu w obsłudze oknu użytkownikowi będzie łatwiej zdecydować, jakie dane są wysyłane na serwery Microsoftu. Na udostępnionym zrzucie ekranowym widzimy, że będzie można zdecydować o włączeniu lub wyłączeniu wysyłania danych o lokalizacji (przydatne jeśli korzystamy np. z serwisów pogodowych czy mapowych), danych z rozmów z wirtualną asystentką Cortana i aplikacjami ze sklepu (pomocne głównie Microsoftowi w udoskonalaniu mechanizmów rozpoznawania mowy), dane na temat usług i aplikacji jakie używamy (dzięki temu Microsoft może lepiej diagnozować problemy, z jakimi się spotykamy i pomagać w ich rozwiązaniu) oraz dane potrzebne do wyświetlania jak najlepiej dopasowanych do nas reklam. Wszystkie te opcje będzie można włączyć lub wyłączyć. Nie będziemy mogli natomiast wyłączyć danych zbieranych w ramach usług diagnostycznych. Tutaj z trzech dotychczasowych opcji (prosta, rozszerzona, pełna) pozostają dwie, prosta i pełna. Koncern z Redmond nie chce zrezygnować ze zbierania tych danych. Obiecuje jednak, że w ramach prostej opcji będzie coraz bardziej ograniczał ilość zbieranych danych. Nowy mechanizm trafi do Windows wiosną bieżącego roku. Z jego online'owej wersji można skorzystać już teraz. « powrót do artykułu
  14. Po raz pierwszy w dziejach udało się schłodzić mechaniczny obiekt do temperatury poniżej limitu kwantowego i nagiąć w ten sposób prawa fizyki. Specjaliści z amerykańskiego Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST) schłodzili miniaturowy bęben do 360 mikrokelwinów. To temperatura znacznie niższa niż występująca gdziekolwiek we wszechświecie - cieszy się John Teufel, który stał na czele zespołu prowadzącego eksperyment. Uzyskany przez nas wynik zaskoczył ekspertów - dodaje José Aumentado. Wspomniany bęben został wykonany z aluminium i schłodzono go do temperatury pięciokrotnie niższej niż przewidują prawa fizyki. Wykorzystana technika jest tak skuteczna, że - jak twierdzą jej twórcy - można będzie za jej pomocą schłodzić obiekty do zera absolutnego. Zwykle do chłodzenia obiektów wykorzystuje się lasery, które spowalniają ruch atomów. Im bardziej spójne światło lasera, tym silniejszy efekt chłodzący. Uczeni z NIST wykorzystali coś, co nazwali 'ściśniętym światłem', dzięki czemu uzyskali temperatury niższe niż uważano za możliwe do uzyskania. Światło w stanie ściśniętym jest bardziej zorganizowane w jednym kierunku w porównaniu z drugim. Jest ono często używane w kwantowej kryptografii, a teraz po raz pierwszy wykorzystano je podczas chłodzenia obiektów. Takie światło charakteryzuje się mniejszymi zakłóceniami kwantowymi. Zakłócenia takie podgrzewają obiekty i wyznaczają granicę, poniżej której nie można ich schłodzić. Stąd właśnie wspomniany wcześniej limit kwantowy chłodzenia za pomocą światła. Ścisnęliśmy światło w bardzo specyficznym kierunku i o specyficzną wartość, uzyskując w ten sposób idealnie skorelowane bardziej stabilne fotony. W takim stanie są one jednocześnie bardzo delikatne i potężne - dodaje Teufel. Przedmioty schłodzone do tak niskich temperatur mogą pozwolić na stworzenie bardziej doskonałej elektroniki, czujników czy urządzeń do badania natury świata kwantowego. « powrót do artykułu
  15. W południowo-zachodnich Chinach odkryto nowy gatunek gibona huloka. Małpę badano już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz wykazano, że różni się od pozostałych huloków. Nowy gatunek nazwano hulokiem Skywalkera. Stało się tak z dwóch powodów: po pierwsze, biolodzy są fanami "Gwiezdnych wojen". Po drugie, chińską nazwę gibona można przetłumaczyć jako "spacerujący po niebie". Przez utratę habitatu, polowania i przeludnienie wiele gatunków z tego rejonu wymiera lub zmaga się ze spadkiem liczebności - wyjaśnia dr Sam Turvey z Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego. Dlatego to prawdziwy zaszczyt zobaczyć coś tak szczególnego i rzadkiego jak gibon w lasach deszczowych Chin. Zwłaszcza gdy okaże się, że ten gibon to nowy, nieznany dotąd nauce gatunek. Huloki występują w Bangladeszu, Indiach, Chinach i Mjanmie. Większość czasu spędzają w koronach drzew. W pewnym momencie Fan Peng-Fei z Sun Yat-sen University zaczął podejrzewać, że gibony z prowincji Junnan są wyjątkowe. Mając to na uwadze, naukowcy przeprowadzili badania morfologiczne i genetyczne dzikich zwierząt i okazów muzealnych. W ten sposób rozpoznano nowy gatunek - Hoolock tianxing. Małpy te różnią się zarówno pieśniami, za pomocą których oznaczają terytorium, jak i ubarwieniem twarzy; mają co prawda typowe dla całego rodzaju białe brwi, ale są one cieńsze i oddzielone sporą przerwą. Poza tym ich brody nie są białe, ale czarne lub brązowe (różnią się też włosy w okolicach genitalnych: ponownie nie są białawe, ale ciemne - brązowe lub ciemnoszare). Nie występują też białe włosy w obszarze podoczodołowym. Dotąd naukowcy rozróżniali 2 przedstawicieli rodzaju Hoolock: huloka zachodniego (Hoolock hoolock) i wschodniego (H. leuconedys). Geograficznie gatunki te oddziela rzeka Czinduin z północno-zachodniej Mjanmy. Badanie populacji z Chin wykazało, że huloki mieszkające na wschód od rzek Irawadi i N'Mai Hka, które uprzednio klasyfikowano jako H. leuconedys, są de facto odrębnym gatunkiem. Jak opowiada dr Tuvey, badano zwierzęta z rezerwatu Gaoligong Shan. Zadanie zdecydowanie nie należało do łatwych. Trzeba się było wspiąć na ponad 2500 m. To tam zazwyczaj zaczynają się [bowiem] dobrej jakości lasy; wszystko niżej zostało wykarczowane. Potem trzeba wstać naprawdę wcześnie rano i nasłuchiwać zawołań gibonów, które niosą się w koronach drzew. Po ich wychwyceniu wystarczy szybko przedrzeć się przez błoto i mgłę i przebiec kilkaset metrów w nadziei na spotkanie z małpami. Biolodzy szacują, że w Chinach żyje około 200 gibonów Skywalkera. Trochę tych małp mieszka też w Mjanmie, ale dokładna wielkość populacji nie jest znana. Naukowcy alarmują, że hulokom grozi wyginięcie (wystarczy wspomnieć o małej liczebność, zniszczeniu i rozczłonkowaniu habitatu czy polowaniach). « powrót do artykułu
  16. Amunicja pozostała w ziemi po ćwiczeniach wojska to poważny problem dla środowiska naturalnego. Olbrzymia liczba pocisków, jakie każdego roku są używane np. przez USA zanieczyszcza glebę i wodę. Pentagon postanowił coś z tym zrobić. Agencja Small Business Innovation Research (SBIR) zaprasza przedsiębiorstwa do opracowania biodegradowalnej amunicji treningowej zawierającej... nasiona. Jak czytamy w warunkach konkursu, nasiono pozostawałoby zamknięte w amunicji przez wiele miesięcy po tym, jak wystrzelony pocisk trafi do gruntu. Gdy pocisk zacznie się rozkładać, nasiono powinno wykiełkować, a rozwijająca się roślina ma oczyścić glebę z pozostałości pocisku. Dodatkowy warunek - taka roślina musi być bezpieczna dla zwierzęcia, które ją zje. Firmy zainteresowane udziałem w programie mogą zgłaszać się do 8 lutego. W pierwszym etapie ich zadaniem będzie opracowanie biodegradowalnych materiałów nadających się do produkcji amunicji treningowej kalibru 40-120 milimetrów. Amunicja taka musi, oczywiście, spełniać wszelkie wymogi stawiane obecnie wykorzystywanej amunicji treningowej. Pentagon oczekuje również, że firmy biorące udział w pracach nad taką amunicją będą również szukały innych niż militarne zastosowań dla materiałów ze zintegrowanymi wewnątrz nasionami. « powrót do artykułu
  17. Daniel Moran z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii i Keiichiro Kanemoto z Uniwersytetu Shinshū opracowali technikę, która pozwala zidentyfikować zagrożenia dla dzikiej przyrody, stwarzane przez globalne łańcuchy dostaw. Za jej pomocą stworzono serię map świata, na których zaznaczono hotspoty zagrożenia gatunków, związane z konsumpcją obywateli danego państwa. Specjaliści podkreślają, że globalny handel zmienił sposób wytwarzania kupowanych przez nas towarów. O ile w latach 70. większość dóbr kupowano w tym samym kraju, gdzie zostały wyprodukowane, o tyle dziś tanie dostawy i globalny outsourcing sprawiają, że gros towarów nabywanych na Zachodzie powstaje gdzie indziej. Naukowcy wyliczali odsetek zagrożenia dla gatunków z jednego kraju wskutek konsumpcji dóbr w innym państwie. Szczególnie skupili się na 6803 gatunkach narażonych, zagrożonych i krytycznie zagrożonych. Jeśli chodzi o gatunki lądowe, okazało się, że konsumpcja USA skutkowała hotspotami zagrożenia w południowo-wschodniej i środkowej Azji oraz na Madagaskarze, w południowej Europie, na Sahelu, wschodnim i zachodnim wybrzeżu Meksyku, Ameryce Środkowej i południowej Kanadzie. Bodaj największym zaskoczeniem dla autorów publikacji Nature Ecology było to, że amerykańska konsumpcja powodowała hotspoty w południowej Hiszpanii i Portugalii. Nowość polega na połączeniu obserwacji dotyczących problemów ekologicznych z aktywnością ekonomiczną [odcisku węglowego z modelami ekonomicznymi input-output]. Firma, człowiek lub rząd mogą więc namierzyć rzeczywiste miejsca, gdzie w łańcuchu dostaw [produkcji poszczególnych części np. telefonu komórkowego] zachodzi emisja. Oznacza to, że nie tylko producenci, ale i liczni ludzie wzdłuż całego łańcucha mogą brać udział w jego oczyszczaniu. « powrót do artykułu
  18. Trzmiel Bombus affinis jest pierwszym dzikim przedstawicielem nadrodziny pszczół, który został uznany za narażony na wyginięcie w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych. Umieszczenie go na liście takich gatunków oznacza objęcie zwierzęcia federalną ochroną. US Fish and Wildlife Service informuje, że od końca lat 90. ubiegłego wieku populacja Bombus affinis zmniejszyła się niemal o 90%. Za przyczyny znikania gatunku uznano rozprzestrzenianie się chorób, stosowanie pestycydów, zmiany klimatyczne oraz utratę habitatów. Jeszcze do niedawna trzmiel ten powszechnie występował w 28 stanach USA, przede wszystkim od Dakoty Południowej po Connecticut oraz w kanadyjskich prowincjach Ontario i Quebec. Obecnie przetrwały niewielkie zdziesiątkowane populacje w 13 stanach i w Ontario. Trzmiele odgrywają niezwykle ważną rolę w amerykańskim rolnictwie. Jak mówią przedstawiciele Xerces Society for Invertebrate Conservation, którzy starali się o objęcie Bombus affinis ochroną, zwierzęta te zapylają około 30% wszystkich roślin uprawnych. Szacuje się, że roczna wartość pracy wszystkich owadów zapylających wynosi w USA 3 miliardy dolarów. Na terenie USA i Kanady występuje obecnie 47 gatunków trzmieli. Ponad 25% z nich jest zagrożonych wyginięciem. Naukowcy wskazują, że szczególnym zagrożeniem dla pszczół są neonikotynoidy, pestycydy powszechnie stosowane na polach, lasach i w ogrodach. Trafiają one bowiem do wszystkich części roślin, w tym do nektaru i pyłku. Eksperci mówią, że pszczoły mogą być szczególnie wrażliwe na działanie pestycydów stosowanych wczesną wiosną, gdyż wówczas przez miesiąc pomyślność całej kolonii zależy od działań królowej wychodzącej z zimowego snu. « powrót do artykułu
  19. Uważany kiedyś za narząd szczątkowy wyrostek robaczkowy (uwypuklenie jelita ślepego) spełnia ważną rolę - stanowi rezerwuar dobroczynnych bakterii. Wyrostek występuje nie tylko u ludzi, ale i u innych gatunków ssaków, dlatego badanie jego ewolucji i funkcji u tych zwierząt może rzucić nieco światła na nasz organ. Zajmuje się tym m.in. dr Heather F. Smith z Midwestern University. Jej międzynarodowy zespół zbierał dane nt. obecności bądź braku wyrostka oraz innych cech żołądkowo-jelitowych i środowiskowych u 533 gatunków ssaków. Naniesiono je na drzewo filogenetyczne. Pozwalało to prześledzić, u których zwierząt wyrostek wyewoluował. Ułatwiało też próby wyjaśnienia, czemu pewne gatunki go mają, a inne nie. Naukowcy stwierdzili, że wyrostek wyewoluował niezależnie w kilku liniach ssaków (w sumie ponad 30 razy) i gdy się pojawił w danej linii, prawie nigdy z niej nie znikał. Wydaje się więc, że wyrostek spełnia jakieś przystosowawcze funkcje. Autorzy publikacji z pisma Comptes Rendus Palevol przyjrzeli się różnym czynnikom ekologicznym, w tym diecie, klimatowi, miejscu zamieszkania czy stopniowi uspołecznienia gatunku. W ten sposób odrzucono część teorii nt. funkcji wyrostka. Zamiast tego okazało się, że u gatunków z wyrostkiem w jelicie ślepym występuje więcej tkanki limfatycznej. Naukowcy podejrzewają więc, że wyrostek pełni rolę wtórnego narządu limfatycznego. Uważają też, że tkanka limfatyczna może stymulować wzrost pewnych rodzajów dobroczynnych bakterii. Oprócz tego biolodzy zauważyli, że zwierzęta ze stożkowatym lub spiralnym jelitem ślepym mają wyrostek częściej niż gatunki z jelitem cylindrycznym. Stąd wniosek, że wyrostek nie ewoluował sam, ale jako część większego kompleksu. « powrót do artykułu
  20. Pentagon poinformował o przeprowadzeniu w ubiegłym roku największego testu technologii stada dronów. W październiku nad jedną z kalifornijskich pustyń z pokładów trzech myśliwców F/A-18 Super Hornet uwolniono 103 drony Perdix. Rozpiętość skrzydeł każdej z maszyn wynosi około 30 centymetrów. Wspólnie działają one jak jeden mózg. Drony komunikują się ze sobą i samodzielnie, w czasie lotu, ustalają sposób wykonania misji. Wcześniej drony poinformowano, co mają zrobić, a sposób wykonania zadania musiały opracować samodzielnie. Perdix nie są wcześniej zaprogramowanymi zsynchronizowanymi osobnymi urządzeniami. To wspólnie działający organizm, który ma jeden mózg do podejmowania decyzji i adaptowania się do siebie. Działają jak prawdziwe stado - mówi William Roper, dyrektor Strategic Capabilities Office w Departamencie Obrony. Jako, że każdy Perdix komunikuje się i współpracuje z każdym innym Perdiksem stado nie ma lidera, dzięki czemu może łatwo zmieniać swoją liczebność - dodaje. Wiadomo, że Perdiksy są w stanie przetrwać prędkości do 0,6 Mach i temperatury do -10 stopni Celsjusza. Elizabeth Quintana z Royal United Services Institute, brytyjskiego think-tanku zajmującego się zagadnieniami wojskowymi, mówi, że godnym przeciwnikiem dla amerykańskich dronów mogą być maszyny tworzone przez chińskie wojsko. To będzie bardzo interesujące. Nie chodzi tu o to, kto zbuduje większe stado, ale również o to, kto kogo wyprowadzi w pole - stwierdziła. Już w 2015 roku US Navy zaprezentowała podobne stado dronów. Urządzenia Cicada (Covert Autonomous Disposable Aircraft) to tanie drony wykorzystywane tylko w jednej misji. « powrót do artykułu
  21. Waymo, firma, która w ramach konglomeratu Alphabet zajmuje się rozwojem autonomicznych samochodów, obniżyła koszty czujników LiDAR o 90%. To bardzo dobra informacja dla rynku autonomicznych samochodów. Gdy w 2009 roku Google zajęło się autonomicznymi pojazdami ceny zestawu LiDAR sięgały 75 000 USD. LiDAR to bazujący na laserze radar, który w pojazdach jest odpowiedzialny za badanie otoczenia samochodu. Zdaniem wielu specjalistów tego typu urządzenie jest niezbędne do stworzenia w pełni autonomicznego samochodu. Teraz dyrektor wykonawczy Waymo, John Krafcik poinformował, że zestaw trzech czujników LiDAR (dla bliskiego, średniego i dalekiego zasięgu) oraz ośmiu kamer i radaru o kącie widzenia 360 stopni został obniżony aż o 90%. Tak znacząca obniżka cen to dobra wiadomość, jednak konieczne jest dalsze cięcie kosztów. Kilka tysięcy dolarów za jeden tylko element wchodzący w skład samochodu to wciąż zbyt duża kwota. Tym bardziej, że nie wszyscy uważają, iż LiDAR jest konieczny. Tesla próbuje zbudować autonomiczny samochód bez tej technologii. « powrót do artykułu
  22. Kwas cykoriowy (CA), który występuje nie tylko w cykorii podróżnik, ale i jeżówce purpurowej, sałacie czy mniszku, może pomóc w redukowaniu zaburzeń pamięci związanych z chorobą Alzheimera (ChA). Dr Xuebo Liu z Northwest A&F University i jego zespół postanowili sprawdzić, jak kwas cykoriowy (zapobiegający otyłości nutraceutyk o silnych właściwościach przeciwutleniających) wpływa na wywołane układowym stanem zapalnym zapalenie neurogenne, amyloidogenezę i zaburzenia poznawcze. Chińczycy prowadzili eksperymenty na 3 grupach myszy: 1) kontrolnej, 2) dostającej lipopolisacharyd (LPS) oraz 3) dostającej zarówno LPS, jak i kwas cykoriowy. Pamięć i zdolność uczenia oceniano 4 godziny po podaniu LPS za pomocą 2 testów behawioralnych: labiryntu w kształcie litery Y i labiryntu wodnego Morrisa. Labirynt Morrisa to duży okrągły basen z ukrytą pod wodą platformą. Po umieszczeniu w wodzie mysz próbuje się ratować. Jeśli natrafia na platformę, wdrapuje się na nią. Z czasem uczy się, że stanowi ona schronienie i zapamiętuje jej położenie. Test pamięci polega na usunięciu platformy. Zwierzę, które pamięta, pływa w okolicach basenu, gdzie kiedyś się znajdowała. Okazało się, że w porównaniu do grupy kontrolnej, zwierzęta z grupy 2. dłużej szukały platformy. Suplementacja kwasem cykoriowym (przez 45 dni gryzonie miały dostęp do wody pitnej z 0,05% CA) znacząco poprawiała wyniki. Po wyjęciu platformy myszy po zastrzyku z LPS pływały po całym zbiorniku i rzadziej niż gryzonie kontrolne przecinały rejon po platformie. U gryzoni na LPS i CA następowało znaczące wydłużenie średniego czasu spędzanego w docelowym kwadrancie. Rosła też liczba przejść przez obszar po platformie. Autorzy publikacji z FASEB Journal zauważyli, że kwas cykoriowy przeciwdziałał wywołanemu przez LPS upośledzeniu pamięci i utracie neuronów (poza testami behawioralnymi wykonano badania histologiczne). CA zapobiegał również wzrostowi akumulacji beta-amyloidu i poziomu białka prekursora amyloidu (App). Oprócz tego kwas hamował wywołaną przez endotoksynę nadmierną aktywację gleju. Oddziałując na szlak czynnika transkrypcyjnego NFκB, redukował poziom różnych mediatorów zapalnych i cytokin, w tym IL-1β i czynnika martwicy nowotworu (TNF-α). Oznacza to, że suplementacja kwasem cykoriowym może stanowić [użyteczną] interwencję terapeutyczną, wymierzoną w choroby neurozapalne takie jak ChA. « powrót do artykułu
  23. Na MIT powstał jeden z najlżejszych i najbardziej wytrzymałych materiałów. Po skompresowaniu i połączeniu płatków grafenu naukowcy otrzymali gąbczasty materiał o gęstości wynoszącej zaledwie 5%, który jest 10-krotnie bardziej wytrzymały od stali. Dwuwymiarowy grafen to prawdopodobnie najbardziej wytrzymały znany nam materiał. Trudno było jednak przełożyć jego właściwości na strukturę trójwymiarową. Eksperyment przeprowadzony na MIT pokazuje, że podobna technika uzyskiwania specyficznych trójwymiarowych konfiguracji może zostać wykorzystana do stworzenia innych bardzo wytrzymałych materiałów 3D. Już wcześniej sugerowano, że możliwe jest stworzenie wytrzymałych i lekkich materiałów trójwymiarowych. Dotychczasowe eksperymenty spaliły jednak na panewce. Naukowcy z MIT najpierw przeanalizowali zachowanie materiału do poziomu indywidualnych atomów, a następnie opracowali model matematyczny, który stanowił podstawę do tworzenia nowego materiału. Jak wiemy dwuwymiarowe materiały mają niezwykle interesujące właściwości. Charakteryzuje je również olbrzymia wytrzymałość. Jednak w formie 2D nie da się ich wykorzystać w pojazdach, budynkach czy różnego typu urządzeniach. Konieczne jest stworzenie ich trójwymiarowej formy, która zachowałaby ich pożyteczne właściwości. Przy odpowiednio dobranych temperaturze i ciśnieniu uzyskano na MIT strukturę podobną do koralowców i diatomów. Ma ona olbrzymią powierzchnię w stosunku do objętości i okazała sie niezwykle wytrzymała. Markus Buehler, który kieruje Wydziałem Inżynierii Cywilnej i Środowiskowej mówi, że kształt odgrywa niezwykle ważną rolę. To, co dzieje się z grafenem 3D przypomina procesy zachodzące w papierze. Papier jest mało wytrzymałym materiałem zarówno wzdłuż swojej długości jak i szerokości. Jeśli jednak nadamy mu konkretny kształt, np. zwiniemy w tubę, jego wytrzymałość znacznie rośnie i może on wesprzeć znaczne ciężary. Podobnie nadanie odpowiedniego kształtu płatkom grafenu zmienia ich właściwości. Takim grafenem można zastąpić inne materiały lub też można wykorzystać opracowane przez nas kształty i nadawać je polimerom czy metalom. Geometria jest tutaj decydującym czynnikiem - stwierdza Buehler. Uzyskana struktura to gyroid. Kształty tego typu są tak skomplikowane, że prawdopodobnie nie da się ich uzyskać za pomocą standardowych technik produkcyjnych. Dlatego badacze z MIT-u użyli drukarki 3D. « powrót do artykułu
  24. Mitochondria neuronów są zwykle długie i cienkie, a po urazie mózgu, np. udarze, szybko stają się rozdęte i dysfunkcjonalne. Naukowcy po raz pierwszy udokumentowali ten fenomen w czasie rzeczywistym w żywym narządzie. [...] Dobra wiadomość jest taka, że po krótkich okresach niedotlenienia w wyniku udaru lub innego urazu mitochondria odzyskują normalną postać i że leki, które wspomagają to zjawisko, mogą sprzyjać ogólnej regeneracji - podkreśla dr Sergei Kirov z Uniwersytetu w Auguście. Nawet po krótkich epizodach globalnego niedotlenienia, gdy cały organizm jest pozbawiony tlenu np. w wyniku zatrzymania krążenia, mitochondria szybko dochodziły do siebie, jeśli dostawy krwi i tlenu były wznawiane w ciągu 5 minut. Trzy minuty dłużej i centra energetyczne komórki nie odzyskiwały już swojej dobrze funkcjonującej wydłużonej postaci. Wcześniejsze badania na hodowlach neuronów i wycinkach mózgu wykazały, że taka forma jest niezbędna, by mitochondria spełniały swoją rolę. Podczas badań Kirov i dr Leonard Khiroug z Uniwersytetu w Helsinkach wykorzystali mikroskop dwufotonowy oraz transgeniczne myszy z fluorescencyjnymi mitochondriami. W ten sposób mogli monitorować mitochondria na przestrzeni minut, godzin i dni po lekkim, umiarkowanym i ciężkim urazie. Naukowcy skupili się na neuronach piramidowych, a zwłaszcza na mitochondriach z ich dendrytów (udar i inne urazy prowadzą do fragmentacji dendrytów; najpierw jednak, w ciągu minut, zachodzi patologiczna transformacja mitochondriów). Kirov opowiada, że mitochondria mogą się przemieszczać w dendrytach, by dotrzeć do obszarów o największym zapotrzebowaniu energetycznym. Mogą się też ze sobą łączyć, tworząc coś na kształt linii energetycznych. Zasilają procesy życiowe, ale i uruchamiają śmierć komórkową. Autorzy publikacji z Journal of Neuroscience wyjaśniają, że mitochondria chronią komórki przed ekscytotoksycznością, wychwytując nadmiar wapnia. Gdy ulegną uszkodzeniu lub pofragmentowaniu, nie mogą tego dłużej robić. Mitochondria mogą się dzielić i zastępować stare organelle nowymi. W przyszłości naukowcy chcą sprawdzić, czy są to rzeczywiście nowe struktury, czy po prostu naprawione stare. Zamierzają się też przyjrzeć wkładowi energetycznemu zregenerowanych mitochondriów oraz potencjalnym lekom, które mogłyby sprzyjać temu procesowi. Zespół chce się skupić zwłaszcza na penumbrze (in. strefie półcienia), a więc obszarze bezpośrednio otaczającym ognisko rozmiękania tkanki nerwowej i śmierci komórek nabłonka po udarze. « powrót do artykułu
  25. W lipcu ubiegłego roku Verizon zgodził się kupić Yahoo! za kwotę 4,8 miliarda dolarów. Z raportu złożonego właśnie przed amerykańską Komisją Giełd (SEC) dowiadujemy się, jaka przyszłość czeka Yahoo!. Na początku musimy zauważyć, że Verizon nie kupuje całej firmy. Własnością Verizona stają się takie zasoby jak wyszukiwarka, serwis blogowy czy portal. Transakcja nie obejmuje m.in. części własności intelektualnej oraz bardzo wartościowych udziałów w Alibabie i Yahoo! Japan. W związku z tym Yahoo! zostanie podzielone na dwie części. Jedna z nich wejdzie w skład Verizona i, jak można przypuszczać, zachowa markę Yahoo!. Większość obecnych pracowników Yahoo! stanie się więc pracownikami Verizona i nadal będą pracowali nad rozwojem portalu. Ta część, której Verizon nie przejmie, zmieni nazwę na Altaba i zostanie przekształcona w holding zarządzający m.in. udziałami w Alibabie i Yahoo! Japan. Altaba będzie też właścicielem części patentów. Z dokumentów przekazanych SEC dowiadujemy się, że obecny skład zarządu Yahoo! zostanie zredukowany do pięciu osób. Odejdą z niego m.in. dyrektor wykonawcza Marissa Mayer oraz współzałożyciel Yahoo! David Filo. Nie będą oni zasiadali we władzach Altaby. Pani Mayer już stwierdziła, że jest zainteresowana dalsza pracą dla Yahoo!, nie można więc wykluczyć, że zostanie zatrudniona przez Verizon. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...