Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. W XVII wieku książę Rupert Reński zaprezentował królowi Anglii Karolowi II kawałki szkła o kształcie kijanki. Znane od tamtej pory jako krople księcia Ruperta powstają wskutek upuszczenia kropli szkła do zimnej wody. Szkło szybko zastyga i wykazuje niezwykłe właściwości. W główkę takiej kropli można uderząć młotkiem i szkło się nie rozbije. Wystarczy jednak palcami ułamać kawałek ogonka, a całość eksploduje na tysiące kawałków. Od ponad 20 lat wiemy, co odpowiada za niezwykłe właściwości kropli. Otóż po upuszczeniu do zimnej wody powierzchnia kropli szybko staje się ciałem stałym i podlega silnemu ściskaniu, podczas gdy wolniej tężejące wnętrze poddane jest ciągłemu naprężeniu rozciągającemu. W kropli zatrzymana jest duża ilośc energii potencjalnej. Naukowcy, którzy w 1994 roku odkryli zagadkę kropli – S. Chandersekar z Purdue University i M. M. Chaundhri z University of Cambridge – postanowili wykorzystać nowoczesną technologię do zbadania jak naprężenia rozkładają się wewnątrz kropli księcia Ruperta. Chcąc ostatecznie rozwiązać ich zagadkę połączyli siły z profesorem Hillarem Abenem z Uniwersytetu Technologicznego w Tallinie, który jest specjalistą od naprężeń w trójwymiarowych przezroczystych obiektach. Badania za pomocą specjalistycznych narzędzi wykazały, że główka kropli poddana jest znacznie silniejszemu ściskaniu, niż dotychczas sądzono. Wynosi ono nawet 700 megapaskali, czyli może być niemal 7000 razy większe niż ciśnienie atmosferyczne. Warstwa poddana działaniu takich sił stanowi około 10% średnicy kropli. To powoduje, że powierzchnia kropli jest niezwykle odporna na pęknięcia, nic zatem dziwnego, że nie można jej rozbić młotkiem. Żeby rozbić kroplę księcia Ruperta koniecznie jest wywołanie pęknięć w wewnętrznej warstwie, gdzie działają naprężenia rozciągające. Jako że pęknięcia na powierzchni zwykle rozchodzą się horyzontalnie, nie sięgają one warstwy wewnętrznej i kropla pozostaje cała po uderzeniu młotkiem. Najłatwiejszym więc sposobem na rozbicie kropli księcia Ruperta jest uszkodzenie ogonka, gdyż powstające tam pęknięcia przedostają się do warstwy wewnętrznej i całość eksploduje, gdyż pęknięcie rozprzestrzenia się z prędkością nawet 7000 km/h. Naukowcy mają nadzieję, że wyjaśnili już wszystkie zagadki kropli księcia Ruperta, chociaż nie wykluczają, że w związku z ich badaniami mogą pojawić się kolejne pytania. « powrót do artykułu
  2. Ponad 100 lat temu w Australii zbudowano długi na 5600 kilometrów płot, który miał uniemożliwić psom dingo pojawienie się na terenie stanów Południowa Australia, Nowa Południowa Walia i Queensland. Wykonane właśnie porównanie ekosystemów po obu stronach płotu wykazało, że brak głównego drapieżnika jakim jest pies dingo, nie tylko wpłynął na obfitość roślin i zwierząt, ale przyczynił się też do spadku jakości gleby. Po raz pierwszy wykazaliśmy, że obecność dingo jest powiązana z lepszej jakości glebą, gdyż dingo kontrolują liczebność kangurów żywiących się roślinami – mówi profesor Mike Letnic z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Psy dingo powszechnie występują po zachodniej stronie płotu, ale jest ich bardzo mało po wschodniej stronie, gdzie od dziesięcioleci są tępione za pomocą trucizn, odstrzałów i pułapek. Płot stworzył unikatową okazję do zbadania wpływu usunięcia głównego drapieżnika na populację roślinożerców, roślinność i składniki odżywcze w glebie – stwierdził student Timothy Morris, współpracownik Letnica. Naukowcy przeprowadzili swoje badania w czterech miejscach. W parku narodowym oraz na pastwiskach znajdujących się na Pustyni Strzeleckiego po obu stronach płotu. Przez cztery lata zliczali tam dingo i kangury, zbierali odchody dingo, by zbadać, czym psy się żywiły, badali też zawartość składników odżywczych w glebie. Liczba kangurów była wysoka w obu miejscach badań po tej stronie płotu, gdzie nie występowały dingo. Naliczono tam 3245 kangurów i zaledwie 1 psa. Po drugiej stronie płotu naliczono zaś 8 kangurów i 85 dingo. Uczeni odkryli, że tam, gdzie dingo rzadko występowały kangury w znacznym stopniu redukowały szatę roślinną, co prowadziło do zmniejszenia ilości fosforu, azotu i węgla w glebie. Gleba była uboższa niż tam, gdzie dingo występowały częściej. Badania Australijczyków są kolejnymi, które pokazują, jak katastrofalne skutki dla ekosystemu ma usunięcie z niego głównego drapieżnika. « powrót do artykułu
  3. W drugiej połowie 2018 r. Norwegia planuje zwodować i zacząć użytkować pierwszy autonomiczny, w pełni elektryczny statek towarowy. Oszczędność to ponoć aż 40 tys. kursów ciężarówek rocznie. Yara Birkeland, wspólne "dziecko" producenta nawozów Yara International i koncernu Kongsberg Gruppen, ma przewozić nawozy między trzema portami w południowej Norwegii. Nazwę wybrano z myślą o upamiętnieniu założyciela Yary, naukowca i wynalazcy Kristiana Birkelanda. Statek ma mieć 65 mil morskich zasięgu. Dyrektor projektu Bjørn Tore Orvik opowiada, że będzie transportować do 100 kontenerów z prędkością 12-15 węzłów. Początkowo na Yara Birkeland będą pracować ludzie. Zdalne sterowanie rozpocznie się w 2019 r., a pełne zautomatyzowanie powinno się udać osiągnąć w 2020 r. Codziennie, by przetransportować produkty z zakładu w Porsgrunn do portów w Breviku i Larviku, potrzeba ponad 100 kursów ciężarówek z silnikami wysokoprężnymi. Stamtąd statki dostarczają nawozy do klientów z całego świata. Dzięki nowemu autonomicznemu [...] statkowi przenosimy transport z dróg na morze, zmniejszając w ten sposób hałas i emisję kurzu oraz NOx i CO2, a także poprawiając bezpieczeństwo na lokalnych drogach - podkreśla dyrektor wykonawczy firmy Svein Tore Holsether. Prąd do zasilania akumulatorów statku ma pochodzić niemal w całości z elektrowni wodnych. Szacuje się, że strategiczne posunięcie Yary zredukuje emisję dwutlenku węgla o 678 t rocznie. « powrót do artykułu
  4. Temperatury w mitochondriach mogą sięgać nawet 50°C. Na łamach pisma bioRxiv międzynarodowy zespół Dominique Chretien wyjaśnił, że do wykrycia temperatury organelli wykorzystano wrażliwy na temperaturę barwnik Mito-Thermo-Yellow. Francuzi, Koreańczycy i Niemcy badali temperaturę mitochondriów z pierwotnych fibroblastów, HEK-293 (linii komórkowej wyprowadzonej z embrionalnych ludzkich komórek nerek) i komórek raka płuc. Ku ich zaskoczeniu, była o wiele wyższa, niż się spodziewali. W stałej temperaturze zewnętrznej 38°C przy w pełni funkcjonalnym łańcuchu oddechowym mitochondria HEK-293 i fibroblastów były o ponad 10°C cieplejsze (utlenianiu substratów organicznych towarzyszy uwalnianie energii; jej część jest magazynowana w postaci wysokoenergetycznego ATP, a reszta zostaje rozproszona w postaci ciepła). Różnica zanikała m.in. po zastosowaniu inhibitorów oddechowych. Co ważne, aktywność rozmaitych enzymów łańcucha oddechowego była maksymalna w temperaturze równej lub nieco wyższej od 50°C. Badania zainspirowało odkrycie Japończyków, którzy zastosowali fluorescencyjną sondę do określenia temperatur mitochondriów komórek nowotworowych. Okazało się, że były one o 6-9°C wyższe od normalnej temperatury ciała. « powrót do artykułu
  5. Najlepszym sposobem na badanie atmosfery odległych planet pozasłonecznych jest połączenie możliwości dwóch pracujących w podczerwieni instrumentów Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba. Chcieliśmy dowiedzieć się, która z kombinacji trybów pracy Webba przyniesie najwięcej informacji najmniejszym kosztem, mówi Natasha Batalha z Penn State. Wraz z Michaelem Line z Arizona State University opracowała ona model matematyczny przewidujący ilość informacji, jaką każdy z instrumentów Webba może pozyskać obserwując atmosferę planety. Z obliczeń wynika, że najwięcej danych najmniejszym kosztem uzyska się łącząc informacje z Near Infrared Imager and Slitless Spectrograph (NIRISS) oraz pracującego w trybie G395 Near Infrared Spectrograph (NIRSpec). NIRISS to kamera i spektrograf, które prowadzą obserwacje w podczerwieni w podobnym zakresie, w jakim pracuje Teleskop Hubble'a. Batalha i Line postulują, by połączyć te dane z danymi uzyskanymi z NIRSpec w trybie G395, który pozwala na obserwacje w podczerwieni o większej długości fali i przy maksymalnej rozdzielczości teleskopu. NIRISS jest w stanie zarejestrować sygnatury wody, a NIRSpec – sygnatury metanu i dwutlenku węgla. Naukowcy przeprowadzili symulacje obserwacji planet za pomocą każdej z 10 dostępnych metod oraz ich kombinacji. Porównując uzyskane dane z tym, co rzeczywiście obecnie wiemy o planetach pozasłonecznych, stwierdzili, że najbardziej efektywnym trybem obserwacji jest połączenie wspomnianych instrumentów. Nie będziemy znali różnych danych z wyprzedzeniem. Jeśli chcemy w ciemno obserwować różne planety, to największe szanse na uzyskanie poszukiwanych informacji da połączenie danych z obu tych instrumentów, stwierdziła Batalha. Teleskop Kosmiczny Webba ma zostać wystrzelony w drugiej połowie przyszłego roku. Naukowcy już planują pierwsze misje obserwacyjne. Informacja o tym, w jaki sposób można najbardziej efektywnie prowadzić obserwacje jest bezcenna, gdyż zespoły naukowe korzystające z Webba będą miały ściśle przydzielony czas na swoje obserwacje. Dzięki niej można będzie wykorzystać teleskop jak najbardziej efektywnie. Batlha i Line podkreślają, że ich badania dotyczyły jedynie obserwacji tlenu, metanu i dwutlenku węgla. Inne obserwacje mogą wymagać innej konfiguracji instrumentów badawczych. « powrót do artykułu
  6. W wiosce Tanggirang w dystrykcie Kapuas Hulu w Indonezji Borneo Orangutan Survival Foundation (BOSF) i Biuro Ochrony Zasobów Naturalnych Borneo Środkowego uratowały 29 kwietnia ok. 5-letnią orangutanicę albinoskę. Teraz fundacja zaprasza ludzi, by zaproponowali dla niej imię. Ma być znaczące i odzwierciedlać wyzwania związane z ochroną tych zwierząt. Wstępne badania weterynarzy z BOSF wykazały, że małpa jest albinosem - jej włosy, oczy i skóra są bledsze niż zwykle, przez co jest ona wrażliwsza na światło. Obserwacja i rutynowe badania zdrowotne są kontynuowane w ramach kwarantanny. Samica była przez 2 dni przetrzymywana przez miejscowych, którzy utrzymywali, że przybłąkała się z lasu. Nie wszyscy dali temu jednak wiarę i zawiadomili lokalną policję oraz Biuro Zasobów Naturalnych. Orangutanica nadal przejawia zachowania dzikiego zwierzęcia. Jak podkreśla rzecznik BOSF Nico Hermanu, to pierwszy orangutan albinos, z jakim fundacja spotkała się podczas ćwierćwiecza pracy. Hermanu podkreśla, że zapewne albinoska przeżyła na wolności dzięki opiekuńczej matce, z którą została rozdzielona. Nadal nie wiadomo, czy kiedyś zostanie wypuszczona. Do 14 maja proponowane imiona można przesyłać mailem na adres name@orangutan.org.id Można też opatrzyć wpisy w mediach społecznościowych hasztagiem #albinoorangutan. BOSF planuje powiadomić o wynikach już 15 maja. « powrót do artykułu
  7. Choć w innych częściach organizmu nagromadzenie produktów przemiany materii, np. zakwaszającego dwutlenku węgla, wywołuje rozszerzanie naczyń krwionośnych, tak by umożliwić dopływ większej objętości krwi, w pewnej części pnia mózgu dzieje się dokładnie na odwrót. Od ponad stulecia naukowcy i lekarze wiedzą, że naczynia krwionośne rozszerzają się w odpowiedzi na nagromadzenie produktów przemiany materii: większa objętość krwi je wymywa, zapewniając przy okazji dostawy tlenu. W pewnym momencie Dan Mulkey, fizjolog z Uniwersytetu Connecticut, pomyślał, [...] że gdyby takie wymywanie zachodziło w badanej przeze mnie części mózgu [jądrze zatrapezoidalnym, ang. nucleus retrotrapezoid, RTN], byłoby to destrukcyjne. W przeszłości Amerykanin wykazał, że neurony RTN reagują na rosnące stężenie CO2 w krwiobiegu, stymulując płuca do oddychania. Gdyby więc naczynia krwionośne RTN rozszerzały się w odpowiedzi na wzrost poziomu dwutlenku węgla, istotny sygnał zostałby wymyty, nie dopuszczając, by komórki jądra spełniały swoją funkcję. Po powrocie do laboratorium Mulkey poprosił swój zespół, w tym dr Virginię Hawkins, by zbadał, jak naczynia krwionośne wycinków mózgu reagują na dwutlenek węgla. Wtedy potwierdziło się, że naczynia RTN kurczyły się w odpowiedzi na wzrost stężenia CO2. W tych samych warunkach naczynia kory rozszerzały się zaś jak w innych częściach organizmu. Dzięki czemu naczynia RTN mogły reagować w ten sposób? Mulkey dywagował, że dzieje się tak za sprawą astrocytów, a konkretnie wydzielanego przez nie ATP (adenozyno-5'-trifosforanu); ATP stanowi sygnał dla neuronów i naczyń krwionośnych. Gdy naukowcy spowodowali, by astrocyty uwalniały ATP, udało im się powtórzyć obserwowany wcześniej efekt. Obmywanie naczyń RTN ATP także dało identyczne rezultaty. Zablokowanie receptorów ATP hamowało z kolei zdolność naczyń do reagowania na CO2. Eksperymenty na żywych zwierzętach potwierdziły wszystko, co udało się wcześniej ustalić in vitro. Co istotne, manipulowanie naczyniami krwionośnymi z RTN wpływało na oddech zwierząt. « powrót do artykułu
  8. Komputery kwantowe, podobnie jak maszyny klasyczne, również potrzebują systemu chłodzenia. Maszyny kwantowe będą korzystały z tysięcy lub milionów kubitów, za pomocą których wykonywane będą obliczenia. By uzyskać prawidłowe wyniki na początku każdego cyklu obliczeniowego każdy z kubitów trzeba będzie zresetować. Jeśli zaś kubit będzie zbyt ciepły nie uda się go ponownie zainicjować, gdyż będzie przełączał się pomiędzy różnymi stanami. Problem chłodzenia kubitów został właśnie rozwiązany przez Mikko Möttönena i jego zespół z fińskiego Aalto University. Dzięki temu możliwe będzie szybkie inicjalizowanie kwantowych urządzeń obliczeniowych. Pracowałem nad tym systemem od pięciu lat i w końcu zaczął działać – mówi Kuan Yen Tan, jeden ze współpracowników Möttönena. Uczeni schłodzili nadprzewodzący rezonator tunelując pojedyncze elektrony przez izolator o grubości dwóch nanometrów. Elektronom nadano nieco mniej energii niż energia potrzebna do samego tunelowania się. W takiej sytuacji elektron pobiera brakującą energię z otoczenia, czyli w tym przypadku, z rezonatora. Urządzenie kwantowe traci więc energię i ulega schłodzeniu. System chłodzenia można wyłączyć wyłączając dostawy energii z zewnętrznego źródła. Energia dostępna w samym urządzeniu jest niewystarczająca, by doszło do tunelowania. W przyszłości naukowcy rozpoczną prace nad systemem chłodzącym nie tylko rezonator ale bezpośrednio same kubity. Chcą też obniżyć minimalną temperaturę chłodzenia oraz przyspieszyć pracę układu włączającego i wyłączającego system chłodzenia. « powrót do artykułu
  9. Uśmiech sprawia, że wydajemy się nawet 2 lata starsi niż wtedy, gdy zachowujemy pokerową twarz. Duet z Uniwersytetu Zachodniego Ontario i Uniwersytetu Ben-Guriona odkrył również, że zaskoczenie odejmuje lat. Kojarzymy uśmiech z pozytywnymi wartościami i młodością. Wystarczy pomyśleć o wszystkich koncernach związanych z dbaniem o skórę czy pastami do zębów, które wykorzystują tę ideę każdego dnia - opowiada Melvyn Goodale. Jego najnowsze badanie (zrealizowane we współpracy z Tzvi Ganelem) pokazało jednak, że jest dokładnie na odwrót. Gdy ochotnikom pokazywano twarze uśmiechnięte, neutralne i zaskoczone, te ostatnie były uznawane za najmłodsze, a pierwsze - za najstarsze. Uderzające było to, że gdy po wszystkim rozmawialiśmy z badanymi, błędnie twierdzili, że zidentyfikowali twarze uśmiechnięte jako najmłodsze. Byli zupełnie nieświadomi faktu, że postarzyli fizjonomie wyrażające szczęście. Ich postrzeganie i przekonania były skrajnymi przeciwieństwami. Goodale wyjaśnia, że postarzający skutek uśmiechu ma związek z tym, że ludzie nie potrafią zignorować towarzyszących mu zmarszczek - kurzych łapek w okolicach oczu. Zaskoczenie wygładza z kolei wszystkie zmarszczki. Choć może się to wydawać antyintuicyjne, nasze studium pokazuje, że ludzie mogą szczerze wierzyć w jedno i zachowywać się w zupełnie inny sposób. « powrót do artykułu
  10. Kobiety zażywające kwas foliowy przez całą ciążę sprzyjają przyszłemu rozwojowi psychologicznemu swoich dzieci, w tym wyższej inteligencji emocjonalnej. Od jakiegoś czasu wiadomo, że suplementacja kwasem foliowym w 1. trymestrze ciąży zapobiega rozszczepowi kręgosłupa (wada ta powstaje ok. 3. tygodnia ciąży). Nie było jednak jasne, czy zażywanie kwasu foliowego przez całą ciążę daje jakieś dodatkowe korzyści. Chcąc rozstrzygnąć tę kwestię, naukowcy z Uniwersytetu Ulsterskiego w Belfaście poprosili rodziców 39 dzieci (obecnie 7-letnich), by odpowiedzieli na pytania dotyczące osobowości syna/córki, w tym o ich odporność, relacje z innymi i o wyrażanie emocji. W grupie tej nieco wyższa liczba matek zażywała kwas foliowy w czasie całej ciąży, a reszta tylko w 1. trymestrze. Okazało się, że dzieci, których matki przyjmowały suplementy przez całą ciążę, przejawiały wyższą inteligencję emocjonalną i odporność. Dalsze analizy wykazały, że poziom kwasu foliowego we krwi matki pod koniec ciąży był dobrym prognostykiem dziecięcej odporności oraz inteligencji emocjonalnej. "Nasze badanie pokazuje, że kontynuacja zażywania kwasu foliowego przez całą ciążę zapewnia dziecku dodatkowe korzyści psychologiczne" - podsumowuje prof. Tony Cassidy. « powrót do artykułu
  11. Dobrze znana wszystkim przyprawa - cynamon - zmniejsza ryzyko, że wysokotłuszczowa dieta uszkodzi układ sercowo-naczyniowy. Jej ochronne działanie polega na aktywowaniu układów przeciwzapalnych i spowolnieniu procesu magazynowania tłuszczu. Wyniki wstępnych badań na zwierzętach zaprezentowano na tegorocznych sesjach naukowych Amerykańskiego Stowarzyszenia Serca. W ramach badania naukowcy przed 3 miesiące podawali cynamonowe suplementy szczurom na wysokotłuszczowej diecie. Okazało się, że takie gryzonie były lżejsze i miały mniej tłuszczu brzusznego. Cechował je też zdrowszy poziom cukru, insuliny i lipidów we krwi (porównań dokonywano do zwierząt z grupy kontrolnej, które jadły wysokotłuszczową paszę bez cynamonu). Oprócz tego specjaliści zauważyli, że szczury z suplementacją cynamonową miały mniej związków odpowiedzialnych za magazynowanie tłuszczu, a za to więcej cząsteczek o działaniu przeciwutleniającym i przeciwzapalnym. « powrót do artykułu
  12. Rising Star Cave, w której przed półtora roku znaleziono najbogatsze afrykańskie stanowisko ze szczątkami homininów, odsłoniła swoją kolejną fascynującą tajemnicę. Wówczas znaleziono tam szczątki nieznanego wcześniej Homo naledi, a teraz okazało się, że są one zadziwiająco młode. Badania wykazały bowiem, że Homo naledi żył 335-236 tysięcy lat temu. To zaś oznacza, że populacja homininów o niewielkich mózgach żyła równocześnie z Homo sapiens. W ten sposób zdobyto pierwsze dowody wskazujące, że w Afryce równolegle z Homo sapiens mieszkał jeszcze inny przedstawiciel rodzaju Homo. O najnowszym odkryciu poinformowano w trzech artykułach opublikowanych w eLife. Świat nauki od miesięcy oczekiwał na szacunki wieku H. naledi. Teraz dowiedzieliśmy się nie tylko, kiedy żył, ale poinformowano również o odkryciu w systemie Rising Star Cave kolejnej komory zawierającej szczątki przedstawicieli tego gatunku. Są wśród nich szczątki dziecka oraz dorosłego mężczyzny o bardzo dobrze zachowanej czaszce. Pierwsze szczątki H. naledi znaleziono w komorze Dinaledi, obecnie podobnego odkrycia dokonano w komorze Lesedi. Najnowsze badania dostały przeprowadzone przez duży zespół naukowy z południowoafrykańskiego University of the Witwatersrand, austalijskiego James Cook University, amerykańskiego University of Wisconsin, Madison oraz ponad 30 innych instytucji naukowych. Na czele grupy badawczej stał profesor Lee Berger z University of the Witwatersrand. Podczas ostatnich badań znaleziono jeden z najlepiej zachowanych szkieletów H. naledi. Odkrycie licznych szczątków w kolejnej odległej trudno dostępnej komorze wspiera kontrowersyjną hipotezę mówiącą, że Homo naledi celowo składał tam swoich zmarłych. Odkrycie, że szczątki H. naledi liczą sobie tak niewiele lat to duże zaskoczenie. Kości mają bowiem wiele prymitywnych cech, podobnych do tych występujących u najwcześniejszych przedstawicieli gatunku Homo, jak H. rudolfensis i H. habilis, którzy żyli przed około 2 milionami lat. Dlatego też bezpośrednio po odkryciu pozostałości po H. naledi spodziewano się, że gatunek ten będzie równie stary. Datowanie H. naledi były niezwykle trudne. Użyliśmy sześciu różnych metod, które pozwoliły nam na stwierdzenie, że ta populacja Homo naledi żyła w późnym środkowym plejstocenie, mówi profesor Paul Dirks z James Cook University. Wiek H. naledi wskazuje, że gatunek ten mógł przetrwać w Afryce około 2 milionów lat i był świadkiem pojawiania się i znikania kolejnych gatunków Homo. Niezwykle ważny jest fakt, że H. naledi żył w czasie, gdy pojawiło się zachowanie typowe dla człowieka współczesnego, jak pochówek zmarłych, ozdabianie ciała i złożone narzędzia. Profesor Berger i jego zespół zauważają, że datowanie H. naledi ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia ewolucji człowieka. Pojawiają się bowiem pytania o interpretację dotychczasowych znalezisk archeologicznych. Teraz nie możemy z całą pewnością stwierdzić, że wiemy, jaki gatunek wykonał które narzędzia, ani nawet uznawać, że to człowiek współczesny dokonał wszystkich przełomowych odkryć technologicznych oraz że to u niego po raz pierwszy pojawiły się pewne zachowania, których świadectwa znajdujemy na stanowiskach archeologicznych w Afryce. Jeśli istniał inny gatunek Homo, który żył w Afryce równocześnie z człowiekiem współczesnym, to mogły istnieć też inne gatunki. Musimy po prostu je znaleźć, mówi Berger. Część naukowców sądziła, że wie, w jaki sposób ewoluował człowiek, ale to nowe odkrycie oraz to, co wiemy z genetyki wskazują, że w południowej części Afryki różnorodność Homo była większa, niż gdziekolwiek indziej, mówi autor artykułów w eLife profesor John Hawks z University of Wisconsin-Madison. W ostatnich czasach skamieniałości homininów przyniosły wiele niespodzianek i sądzę, że wiek Homo naledi nie jest ostatnią z nich, dodaje Berger. Obie komory, w których znaleziono H. naledi są tak trudno dostępne, że część badaczy w ogóle do nich nie weszła, a profesor Berger przez godzinę był zaklinowany w wąskim przejściu o średnicy 25 centymetrów. W końcu trzeba było wyciągać go na linach przywiązanych do nadgarstków. Tak trudny dostęp wskazuje, że H. naledi celowo składał zmarłych w takich miejscach. Mało prawdopodobne jest bowiem, by żywi ludzie celowo weszli w dwa tak trudno dostępne miejsca i tam zmarli. W drugiej ze wspomnianych komór, tej, w której ostatnio znaleziono szczątki H. naledi, odkryto dotychczas ponad 130 fragmentów kości należących do co najmniej 3 osób. Jedno z nich to dziecko w wieku prawdopodobnie poniżej 5 lat. Drugie szczątki należą do osoby dorosłej i dotychczas znaleziono jedynie szczękę i fragmenty nogi. Po drugim dorosłym został częściowy szkielet i niemal kompletna czaszka. W końcu możemy spojrzeć w twarz H. naledi, cieszy się Peter Schmidt z Uniwersytetu w Zurichu, który spędził setki godzin na rekonstrukcji kości. Szczątki z Lesedi nie zostały jeszcze poddane datowaniu, jednak stopień ich zachowania i sposób złożenia wskazują, że powinny być w mniej więcej tym samym wieku, co skamieniałości z Dinaledi. Profesor Berger przypuszcza, że w komorach Lesedi i Dinaledi mogą znajdować się tysiące skamieniałych pozostałości po H. naledi. Jeśli ma rację, to badania w systemie jaskiniowym Rising Star Cave zajmą jeszcze dziesiątki lat. « powrót do artykułu
  13. U osób z zespołem długiego QT (ang. long QT syndrome, LQTS) kofeinowe napoje energetyzujące mogą uruchamiać poważne zdarzenia sercowe, z nagłym zatrzymaniem krążenia włącznie. LQTS występuje u 1 osoby na 2000 i może powodować zagrażające życiu arytmie. Autorzy publikacji z International Journal of Cardiology stwierdzili, że nawet niewielkie ilości napojów energetyzujących mogą powodować zmiany, które potencjalnie skutkują zagrażającymi życiu arytmiami. Naukowcy zalecają więc ostrożność zwłaszcza młodym osobom, które mogą nie być świadome swojej choroby. W ramach wcześniejszych badań oceniano hemodynamiczny wpływ napojów energetyzujących na zdrowych młodych dorosłych. Wyniki wskazywały na wzrost ciśnienia krwi, ale nie na zmianę tętna. Australijskie studium zaprojektowano w taki sposób, by przetestować wpływ napojów na ludzi z mutacją genetyczną powodującą wrodzony LQTS. Badanie zespołu prof. Christophera Semsariana z Uniwersytetu w Sydney miało pozwolić na ocenę ostrych reakcji sercowo-naczyniowych na napoje energetyzujące u pacjentów z rodzinnym LQTS. Akademicy sprawdzali, czy zmiany stężenia ich aktywnych składników - kofeiny i tauryny - korelują ze wskaźnikami sercowo-naczyniowymi. Zebrano grupę 24 pacjentów w wieku 16-50 lat. U ponad połowy przed postawieniem diagnozy występowały objawy (osoby te dostawały beta-blokery). Większość przeszła badania genetyczne; u 13 udokumentowano patogenną lub prawdopodobnie patogenną mutację. Ochotników podzielono na 2 grupy: pijącą napój i kontrolną. Pierwsza dostawała 500-ml Red Bulla bez cukru ze 160 mg kofeiny i 2000 mg tauryny. Napój kontrolny (również o pojemności 500 ml) był przygotowany na bazie koncentratu soku owocowego; nie zawierał kofeiny ani tauryny. Na przestrzeni 1,5 godziny co 10 min mierzono ciśnienie i wykonywano ekg., a co pół godziny pobierano krew i prowadzono analizę uśrednionych sygnałów elektrokardiograficznych. Okazało się, że u 3 pacjentów (12,5%) występowało niebezpieczne wydłużenie odstępu QT, a u 2 z nich doszło do ostrego wzrostu ciśnienia. Wszystkie te osoby miały udokumentowaną rodzinną historię nagłego zgonu sercowego. Dwóm z opisywanych pacjentów wszczepiono kardiowerter-defibrylator serca, który miał zapobiegać nawracającym omdleniom. « powrót do artykułu
  14. Wybór tłuszczu (nasyconego lub wielonienasyconego) powoduje zmiany epigenetyczne, które z kolei przyczyniają się do różnic w magazynowaniu tłuszczu. W 2014 r. dużym zainteresowaniem cieszyło się tzw. badanie muffinowe. Jego uczestnicy przez 7 tygodni zjadali dziennie średnio 3 muffiny. Połowę babeczek upieczono na bazie tłuszczu nasyconego (oleju palmowego), a drugą połowę z tłuszczem wielonienasyconym (olejem słonecznikowym). Zawartość węglowodanów i białek we wszystkich muffinach była taka sama. W ramach najnowszego studium prof. Charlotte Ling z Uniwersytetu w Lund nawiązała współpracę z prof. Ulfem Risérusem z Uniwersytetu w Uppsali, który odegrał ważną rolę w badaniu muffinowym. Szwedzi analizowali zmiany epigenetyczne zachodzące w tkance tłuszczowej badanych. Przed i po projekcie wykonywano biopsje. Okazało się, że diety SFA i PUFA (od ang. saturated fatty acids i polyunsaturated fatty acids) odmiennie wpłynęły na metylację 4875 tzw. wysp CpG (wyspa CpG to miejsce, w którym guanina występuje tuż po cytozynie; skrót CpG oznacza sekwencję: cytozyna – wiązanie fosfodiestrowe – guanina). Choć i dieta SFA, i PUFA prowadziły do wzrostu średniego poziomu metylacji w tkance tłuszczowej, nadmiar SFA prowadził do zmiany średniej metylacji w aż 1797 genach, a PUFA w jedynie 125. Ponadto dieta SFA znacząco zmieniała ekspresję 28 transkryptów, a dieta PUFA nie wpływała znacząco na ekspresję genów. Uważamy, że zależne od rodzaju zjadanego tłuszczu zmiany epigenetyczne mogą się przyczyniać do różnic w magazynowaniu tłuszczu, przy czym tłuszcz nasycony ma bardziej negatywny wpływ - podkreśla Ling. Wcześniej wykazaliśmy, że ćwiczenia mogą wpłynąć na wzorzec epigenetyczny tkanki tłuszczowej. Najnowsze ustalenia odnośnie do wyboru tłuszczu pokazują, że za pośrednictwem diety i ruchu możemy wpływać na nasze zdrowie via zmiany epigenetyczne - dodaje Ling. To fascynujące, że tłuszcze wielonienasycone wydają się mieć zupełnie inny wpływ molekularny niż tłuszcz nasycony; to z kolei może potencjalnie oddziaływać na magazynowanie tłuszczu i metabolizm. Ostatnio wykazano, że [...] tłuszcze wielonienasycone wiążą się z lepszym metabolizmem węglowodanów. Ciekawie byłoby teraz sprawdzić, czy ta poprawa ma coś wspólnego ze zmianami epigenetycznymi wywołanymi przez wielonienasycone tłuszcze - podsumowuje Risérus. « powrót do artykułu
  15. Basen Falklandów wykazuje cechy krateru uderzeniowego, twierdzi międzynarodowy zespół naukowcy. Jeśli basen Falklandów to rzeczywiście krater uderzeniowy, a wiele na to wskazuje, to jest jedną z największych znanych struktur tego typu – mówi współautor badań, profesor Michael Rampino z New York University. Wraz z nim badania prowadzili m.in. Max C.L. Rocca z Argentyjskiego Towarzystwa Planetarnego oraz paragwajski geolog Jaime Baez Presser. Naukowcy mówią, że potwierdzeniem ich analiz byłyby badania próbek. Wspomniany basen znajduje się na Płaskowyżu Falklandzkim na północny zachód od Falklandu Zachodniego. Wiek basenu szacowany jest na 250-270 milionów lat. Jeśli to, co uważamy za krater uderzeniowy, rzeczywiście ma 250 milionów lat, to czas jego powstania odpowiada wymieraniu permskiemu, największemu wymieraniu w dziejach, w wyniku którego wyginęło ponad 90% gatunków, mówi Rampino. Średnica prawdopodobnego krateru wynosi około 250 kilometrów. Naukowcy, którzy twierdzą, że mamy do czynienia z kraterem zauważają, że mamy do czynienia z zagłębieniem całkowicie wypełnionym młodszymi osadami, co oznacza, że powstało ono znacznie wcześniej niż jego otoczenie. Kluczem do odnalezienia prawdopodobnego krateru było spostrzeżenie, że nad tym miejscem widoczne jest zmniejszenie grawitacji Ziemi, co wskazuje na istnienie wielkiego basenu wypełnionego młodszymi mniej gęstymi osadami. Ponadto widoczne jest znaczne zwiększenie magnetyzmu Ziemi w tym miejscu. To cecha charakterystyczna dużych struktur uderzeniowych. Zwiększenie siły pola magnetycznego jest np. widoczne w przypadku krateru Chicxulub, powstałego wskutek uderzenia asteroidy, która przyniosła zagładę dinozaurom. « powrót do artykułu
  16. Google'owscy eksperci ds. bezpieczeństwa, Natalie Silvanovich i Tavis Ormandy, odkryli niezwykle niebezpieczną dziurę w Windows. Błąd pozwala na zdalne wykonanie dowolnego kodu. Silvanovich i Ormandy pracują przy Project Zero, którego celem jest wyszukiwanie dziur w popularnych programach. Badacze nie zdradzili szczegółów dziury, ale Ormandy napisał na Twitterze, że to najbardziej niebezpieczna luka tego typu w ostatnich czasach. Jest szaleńczo groźna. W kolejnym wpisie dodał, że dziura występuje w standardowej instalacji Windows, do przeprowadzenia ataku napastnik nie musi korzystać z tej samej sieci lokalnej i możliwe jest stworzenie robaka, który będzie ją atakował. Zgodnie z zasadami Project Zero o szczegółach dziury zostanie poinformowany Microsoft, który będzie miał 90 dni na jej załatanie. Po tym czasie Google upubliczni dokładne dane na jej temat. Przed trzema miesiącami Google upublicznił szczegóły innej dziury w Windows. AKTUALIZACJA: Microsoft odniósł się do rewelacji badaczy Google'a. Koncern informuje, że dziura związana jest z nieprawidłowym działaniem Microsoft Malware Protection Engine, co może może prowadzić do wystąpienia błędów w podsystemie pamięci. Istnieje wiele metod ataku, gdyż oprogramowanie automatycznie w czasie rzeczywistym skanuje pliki, które trafiają na komputer. Jako, że MMPE ma duże uprawnienia w systemie, skuteczny atak może prowadzić do przejęcia pełnej kontroli nad maszyną. Microsoft już przygotował odpowiednie poprawki i właśnie udostępnia je użytkownikom swojego systemu. Użytkownicy programów zabezpieczających Microsoftu nie muszą podejmować żadnych działań o ile są one domyślnie skonfigurowane. W takim przypadku poprawki automatycznie do nich trafią. Koncern, często krytykowany za opieszałość, tym razem błyskawicznie poradził sobie z problemem. Obecnie nic nie wskazuje na to, by przestępcy wykorzystali wspomnianą dziurę. « powrót do artykułu
  17. Globalne ocieplenie zmniejsza różnorodność bakterii żyjących w jelitach gadów. Naukowcy z Uniwersytetów w Exeter i Tuluzie stwierdzili, że wzrost temperatury o 2-3°C prowadził do 34-proc. spadku bioróżnorodności mikroorganizmów z jelit jaszczurek żyworodnych (Zootoca vivipara). Jaszczurki umieszczono w terrariach z regulowaną temperaturą. Co jakiś czas pobierano próbki mikrobiomu jelit. Okazało się, że różnorodność bakterii była w cieplejszych warunkach niższa i że wpływało to na szanse na przeżycie. Podniesienie temperatury o 2-3°C odzwierciedla ocieplenie przewidywane przez obecne modele klimatyczne. Nasze badanie pokazuje, że stosunkowo niski wzrost temperatury może mieć duży wpływ na bakterie jelitowe żyworódek. Niewykluczone, że podobne zjawiska zaobserwujemy u innych zwierząt zmiennocieplnych (ektotremicznych) - podkreśla dr Elvire Bestion. Zważywszy na rolę bakterii w trawieniu [czy odporności], musimy teraz przeprowadzić więcej badań, by ocenić niedostrzegany wcześniej skutek zmiany klimatu. Mikrobiom to najnowsze szaleństwo zdrowotne u ludzi; sprzedaje się wszystko: od probiotycznych jogurtów po przeszczepy fekalne. Nie przeprowadzono jednak prawie żadnych badań na temat wpływu ocieplenia klimatu na mikroflorę jelit. « powrót do artykułu
  18. Konopie odwracają proces starzenia mózgu. Podczas przedłużonej terapii niskimi dawkami tetrahydrokannabinolu (THC) stare myszy cofały się do formy pamięciowej 2-miesięcznych osobników. Naukowcy z Uniwersytetu w Bonn i Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie uważają, że otwiera to drogę nowym metodom leczenia np. demencji. Myszy żyją stosunkowo krótko. Już w 12. miesiącu życia przejawiają silne deficyty poznawcze. Autorzy publikacji z pisma Nature Medicine przez miesiąc aplikowali niewielkie ilości THC myszom 2-, 12- i 18-miesięcznym. Wyodrębnili też grupę placebo. Później testowali zdolność uczenia i pamięć, w tym zdolności przestrzenne i rozpoznawanie innych osobników. Okazało się, że u myszy, którym podawano placebo, występowały naturalne związane z wiekiem deficyty uczenia i pamięci. Dla odmiany funkcje poznawcze gryzoni na THC były tak dobre jak 2-miesięcznych zwierząt z grupy kontrolnej. Terapia całkowicie odwróciła spadek formy intelektualnej starych zwierząt - opowiada prof. Andreas Zimmer. Izraelsko-niemiecki zespół zaznacza, że sukces terapii to pokłosie wielu lat skrupulatnych badań. Najpierw naukowcy musieli zauważyć, że mózg starzeje się o wiele szybciej, gdy w mysim mózgu nie występują działające receptory kannabinoidowe typu 1. - CB1. Z wiekiem ilość syntetyzowanych w mózgu endokannabinoidów spada. Kiedy zmniejsza się aktywność układu endokannabinoidowego, następuje szybkie starzenie mózgu: w tkance mózgu spada ekspresja receptora CB1 czy poziom głównego endokannabinoidu - 2-arachidonyloglicerolu (2-AG). By ustalić, jak dokładnie terapia THC wpływa na stare myszy, akademicy badali tkankę mózgu i aktywność genów. Okazało się, że sygnatura molekularna nie pasowała już do seniorów, lecz przypominała tę występującą u młodych zwierząt. Ponownie wzrosła też liczba połączeń między neuronami w mózgu, a ważny czynnik warunkujący uczenie (stwierdzono, że zwiększył się np. poziom markerów synaptycznych). Wygląda na to, że THC cofnął zegar molekularny. Naukowcy wyjaśniają, że do studium wybrano niską dawkę THC, by uniknąć intoksykacji. W przyszłości ekipa chciałaby przeprowadzić badania kliniczne, które pokazałyby, czy w ludzkich mózgach zachodzą takie same procesy jak u myszy. « powrót do artykułu
  19. Przez niedopatrzenie dot. dokumentacji przewozowej australijscy celnicy zniszczyli historyczne (XIX- i XX-wieczne) okazy roślin, wypożyczone z Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu i nowozelandzkiego Allan Herbarium Landcare Research. Druga z instytucji zawiesiła wszelkie transfery do australijskich naukowców do momentu, aż urzędnicy będą mogli zagwarantować ich bezpieczną dostawę. Chcąc wspomóc kolegów po fachu z antypodów, Allan Herbarium przekazało mchy z lat 30. XX w., które ostatecznie miały trafić do Australijskiego Herbarium Narodowego w Canberze. W przypadku paryskiego muzeum chodziło o przedstawicieli rodziny astrowatych z lat 50. XIX w. Zajmujący się wdrażaniem/przeprowadzaniem kwarantanny oraz biobezpieczeństwem Departament Rolnictwa i Zasobów Wodnych ma zbadać incydent, do którego doszło, jak tłumaczy rzecznik, przez brak szczegółowych danych nt. roślin, w tym nt. ich wartości. Ponoć przed podjęciem decyzji o istnieniu biozagrożenia i spaleniem przetrzymywano je dłużej, niż tego wymaga prawo. Niestety, o decyzji zniszczenia próbek nie poinformowano ani francuskiej/nowozelandzkiej instytucji, ani naukowców, do których miały dotrzeć przesyłki (zwykle w takich sytuacjach informuje się nadawcę albo adresata). Francuskie muzeum zasmuciły wieści o zniszczeniu niemożliwej do zastąpienia kolekcji. Jak wyjaśnia prof. Michelle Waycott, szefowa Council of Heads of Australasian Herbaria i specjalistka od systematyki roślin na Uniwersytecie Adelajdy, czasami takie zbiory są ostatnimi zachowanymi okazami danego gatunku, dokumentującymi nieistniejące już habitaty. Nie sądzę, by tak właśnie było w tym przypadku, ale niewątpliwie miały one ogromną wartość choćby dlatego, że zebrano je tak dawno temu. Pani profesor dodaje, że okazy miały być wykorzystane do określenia, czy w Australii odkryto nowe gatunki. Australijskie prawo bezpieczeństwa granic należy do najostrzejszych na świecie. Wartość australijskiego eksportu rolniczego, któremu zagrażają gatunki inwazyjne, szacuje się na 45 mld dolarów australijskich (30 mld euro). « powrót do artykułu
  20. Rosyjskie władze zakazały używania największego chińskiego komunikatora. WeChat został dodany do listy zabronionych witryn. Rosyjskie prawo zobowiązuje firmy zajmujące się dystrybucją informacji online do zarejestrowania się w Rosji. WeChat, własność firmy Tencent, ma około 900 milionów aktywnych użytkowników. Większość z nich pochodzi z Chin. Chińska firma oświadczyła, że próbuje w Moskwie wyjaśnić sytuację. Tymczasem WeChat jest zablokowany w Rosji co najmniej od piątku. Władze w Moskwie coraz bardziej postrzegają internet jako zagrożenie polityczne i usiłują wprowadzić jego kontrolę na wzór kontroli w Państwie Środka, uważają analitycy z waszyngtońskiego think-tanku New America. Potwierdzeniem takiej polityki może być na przykład zaproszenie w ubiegłym roku do Moskwy twórców chińskiego Wielkiego Firewalla. Byli oni gośćmi forum dotyczącego bezpieczeństwa w internecie. W 2015 roku w Rosji wprowadzono przepisy, na podstawie których informacje o obywatelach Rosji mogą być przechowywane tylko w Rosji. WeChat to jedna z wielu platform komunikacyjnych, która została w ostatnim czasie zablokowana przez władze Rosji. W ubiegłym tygodniu zablkowano komunikatory Line, Blackberry oraz Imo. W listopadzie ubiegłego roku nałożono blokadę na serwis LinkedIn. « powrót do artykułu
  21. Kwasy omega-3 odgrywają kluczową rolę w podtrzymaniu integralności bariery krew-mózg, która chroni ośrodkowy układ nerwowy (OUN) przed krążącymi z krwią bakteriami, innymi patogenami czy toksynami. Prof. Chenghua Gu i jej zespół z Harvardzkiej Szkoły Medycznej ustalili, że bariera krew-mózg (BKM) pozostaje zamknięta dzięki zahamowaniu transcytozy, czyli procesu transportu substancji z jednego bieguna komórki na drugi w pęcherzykach wewnątrzcytoplazmatycznych. Amerykanie odkryli, że tworzenie pęcherzyków jest hamowane przez konkretny skład lipidowy komórek naczyń krwionośnych ośrodkowego układu nerwowego (chodzi o równowagę między kwasami omega-3 i innymi lipidami, podtrzymywaną przez białko transportowe Mfsd2a). O ile bariera krew-mózg chroni OUN przed uszkodzeniem, o tyle utrudnia także dostarczanie leków do mózgu. Blokowanie aktywności Mfsd2a może więc być dobrą strategią leczenia np. udarów, nowotworów mózgu czy choroby Alzheimera. Nasze badanie jako pierwsze pokazuje mechanizm molekularny, za pomocą którego w naczyniach krwionośnych OUN osiągana jest niska transcytoza, zapewniająca nieprzenikalność bariery krew-mózg. Nadal nie wiemy wielu rzeczy o regulacji BKM. Lepsze zrozumienie tych mechanizmów pozwoli manipulować barierą, by bezpiecznie i skutecznie dostarczać terapeutyki do mózgu. Komórki śródbłonka (endoteliocyty) naczyń włosowatych BKM są połączone ze sobą strefami zamykającymi, które stanowią ścisłe złącza i nie mają szczelin, porów czy okienek. Oznacza to, że związki z osocza mogą pokonywać barierę śródbłonka wyłącznie na drodze transportu przezkomórkowego. W 2014 r. zespół Gu odkrył, że białko Mfsd2a, które występuje tylko w komórkach śródbłonka naczyń ośrodkowego układu nerwowego, hamuje transcytozę i jest krytyczne dla podtrzymania integralności bariery krew-mózg. Myszy pozbawione Mfsd2a cechował wyższy wskaźnik tworzenia pęcherzyków wewnątrzcytoplazmatycznych i przeciekająca BKM (działo się tak mimo obecności prawidłowych stref zamykających). W ramach najnowszego studium Benjamin Andreone badał, jak Mfsd2a podtrzymuje barierę krew-mózg. Mfsd2a to podstawowy mechanizm transportu do mózgu lipidów zawierających kwas dokozaheksaenowy (DHA), a więc kwas omega-3 występujący m.in. w algach i rybach odżywiających się algami. Amerykanie testowali myszy ze zmutowanym Mfsd2a, w którym substytucja pojedynczego aminokwasu znosiła zdolność transportu DHA. Wstrzyknięcie fluorescencyjnego barwnika pozwoliło zaobserwować przeciekającą BKM, a także wyższe wskaźniki formowania pęcherzyków wewnątrzcytoplazmatycznych i transcytozy. Wyglądało to tak samo, jak u gryzoni pozbawionych Mfsd2a. Naukowcy porównali skład lipidowy endoteliocytów naczyń włosowatych mózgu i płuc (te 2. nie mają właściwości barierowych). Okazało się, że w komórkach śródbłonka mózgu poziom lipidów zawierających DHA jest ok. 2-5-krotnie wyższy. Dodatkowe eksperymenty pokazały, że Mfsd2a hamuje transcytozę, tłumiąc powstawanie kaweoli - niewielkich wklęśnięć błony komórkowej endoteliocytów. Myszy z prawidłowym poziomem Cav-1 - białka potrzebnego do tworzenia kaweoli - ale pozbawione Mfsd2a miały nasiloną transcytozę i przeciekającą BKM. Gryzonie pozbawione zarówno Cav-1, jak i Mfsd2a miały niewielką transcytozę i nieprzenikalną barierę krew-mózg. Sądzimy, że wciągając DHA w skład błony komórkowej, Mfsd2a tak zmienia jej skład, że nie sprzyja on powstawaniu tych specyficznych kaweoli - opowiada Andreone. Obecnie zespół Gu testuje przeciwciała, które mogą czasowo blokować działanie Mfsd2a i sprawdza, czy pośredniczoną przez kaweole transcytozę da się pozyskać dla dostarczania leków przez BKM. « powrót do artykułu
  22. Po dwóch latach tajnej misji w Kennedy Space Center na Florydzie wylądował wojskowy eksperymentalny dron X-37B. Urządzenie, które przypomina niewielki prom kosmiczny wylądowało w niedzielę na pasie startowym używanym w przeszłości przez promy kosmiczne. To już czwarta tajna misja X-37B. Obecna była najdłuższa. Trwała ponad 700 dni, w czasie których prom przeprowadzał bliżej nieokreślone eksprymenty na orbicie. US Air Force lakonicznie poinformowało, że eksperymenty dotyczyły „obniżenia ryzyka oraz koncepcji rozwoju i pracy technologii pojazdów kosmicznych wielokrotnego użytku”. Organizacja Secure World Foundation, która promuje pokojowe wykorzystanie przestrzeni kosmicznej, uważa, że utajnienie całego programu X-37B wskazuje, iż na pokładzie drona znajdowały się urządzenia służące wywiadowi. US Air Force posiada dwa bliźniacze drony X-37B zbudowane przez Boeinga. Długość tych pojazdów wynosi 9 metrów, a rozpiętość ich skrzydeł to 4,5 metra. X-37B, zwany też Orbital Test Vehicle (OTV), poleciał w pierwszą misję w kwietniu 2010 roku. Trwała ona 8 miesięcy. Kolejna została wystrzelona w marcu 2011, a dron wrócił po 15 miesiącach. Następny lot odbył się w grudniu 2012, a lądowanie nastąpiło 22 miesiące później. Jeszcze w bieżącym roku dron ma powrócić w przestrzeń kosmiczną. « powrót do artykułu
  23. Naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie odkryli, że samce sikory bogatki (Parus major) wybierają sąsiadów z osobowością podobną do własnej. Brytyjczycy sprawdzali, czy osobowość ptaków wpływa na ich życie społeczne, a w szczególności na to, koło kogo decydują się gniazdować. W ciągu 6 kolejnych sezonów lęgowych biolodzy analizowali strukturę społeczną populacji dzikich sikor w Wytham Woods. Odkryliśmy, że samce, ale nie samice, są wybredne, jeśli chodzi o osobowość i optują za podobnie myślącymi sąsiadami. Nasze badania pokazują, że interakcje społeczne mogą odgrywać kluczową rolę w decyzjach zwierząt - podkreśla główna autorka badania, doktorantka Katerina Johnson. Tendencja samców, by zrzeszać się z innymi samcami o podobnej osobowości, może być szczególnie ważna w czasie sezonu lęgowego, gdy agresja osiąga swój szczyt. Samce zaciekle bronią swoich terytoriów i walczą o szanse na spółkowanie z samicami, dlatego bardziej nieśmiałe osobniki mogą unikać osiedlania się obok odważniejszych, bardziej agresywnych ptaków. Samice wybierają za to, gdzie się osiedlić, w oparciu o atrakcyjne cechy samców. Uzyskane wyniki pokazały, że na dobór osobowości wśród samców nie wpływają warunki środowiskowe. Tak jak studenci wybierający współlokatorów, ptaki mogą zwracać większą uwagę nie tyle na lokalizację, co na to, z kim dzielą przestrzeń mieszkalną - wyjaśnia Johnson. Tak jak my, zwierzęta przejawiają utrzymujące się w czasie, indywidualne różnice w zachowaniu, które można traktować jak cechy osobowościowe. Naukowcy testowali osobowość sikor bogatek, wprowadzając je do nowego środowiska i oceniając ich reakcje. O ile odważne ptaki badają otoczenie, o tyle nieśmiałe są ostrożniejsze i bardziej niepewne. Odkrycia [opisane na łamach pisma Animal Behaviour] mogą także pomóc w wyjaśnieniu ewolucji osobowości i tego, czemu osobniki z populacji różnią się pod względem zachowania. Wydaje się, że dobór naturalny nie faworyzuje konkretnego, "najlepszego" typu osobowości i że różne strategie behawioralne są tak samo dobre, w zależności od tego, kogo wybierzesz na sąsiada. Niewykluczone, że gniazdowanie w pobliżu osobników o podobnym charakterze zwiększa szanse na przeżycie i przekazanie genów następnym pokoleniom. O ile bowiem posiadanie np. odważniejszych sąsiadów skutkuje większą liczbą potyczek między samcami, o tyle może także zapewniać korzyści w postaci skuteczniejszego odstraszania intruzów. « powrót do artykułu
  24. Niemiecki Süddeutsche Zeitung donosi, że w styczniu bieżącego roku doszło do udanych ataków na system dwustopniowego uwierzytelniania transakcji handlowych. Zdaniem dziennikarzy hakerzy byli w stanie przechwycić SMS-y z kodem uwierzytelniającym. Było to możliwe dzięki błędowi w protokole SS7. To standardowy protokół używany przez operatorów na całym świecie do wymiany informacji pomiędzy sieciami operatorów. Istniejąca w nim dziura była znana od 2014 roku. Cyberprzestępcy odkryli sposób na przechwycenie SMS-ów, jakie bank wysyłał do klienta. Dzięki połączeniu tej techniki z atakiem phisingowym, podczas którego przestępcy – podszywając się pod bank ofiary – wysyłali e-maila starając się zdobyć dane dotyczące numeru konta bankowego, numeru telefonu i hasła, hakerzy mogli okradać klientów banków. Po zalogowaniu się do banku byli bowiem w stanie przechwycić SMS-a z hasłem uwierzytelniającym transakcję, mogli zatem np. przelać pieniądze z konta ofiary na własne. Ataki miały miejsce zwykle w nocy, gdyż wówczas istniało mniejsze prawdopodobieństwo, że ofiara zorientuje się, co się dzieje. Nie wiadomo, ile osób zostało w ten sposób okradzionych. Süddeutsche Zeitung twierdzi, że ofiarami padli niektórzy klienci firmy O2-Telefonica. Jednak powyższy sposób ataku działa w sieci każdego operatora telefonii komórkowej, zatem ofiar może być więcej. « powrót do artykułu
  25. W klasycznej informatyce informację zapisuje się w bitach, w informatyce kwantowej – w bitach kwantowych, czyli kubitach. Eksperymenty w Instytucie Chemii Fizycznej PAN w Warszawie udowadniają, że do przechowywania informacji nadaje się nie tylko fizyka, ale również chemia. Rolę chemicznego bitu – „chitu” – może pełnić prosty układ trzech stykających się kropel, w których zachodzą reakcje oscylacyjne. Komputer, smartfon, cyfrowy aparat fotograficzny – żadne z tych urządzeń nie mogłoby działać bez układów pamięci. W typowych pamięciach elektronicznych zera i jedynki są zapisywane, przechowywane i odczytywane za pomocą zjawisk fizycznych, takich jak przepływ prądu czy zmiana właściwości elektrycznych bądź magnetycznych nośnika. Dr inż. Konrad Giżyński oraz prof. dr hab. Jerzy Górecki z Instytutu Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk (IChF PAN) w Warszawie zademonstrowali działającą pamięć innego typu, zbudowaną w oparciu o zjawiska chemiczne. Pojedynczy bit jest tu przechowywany w trzech stykających się ze sobą kroplach, między którymi stabilnie, cyklicznie i w ściśle określony sposób propagują się fronty reakcji chemicznych. Chemicznym fundamentem pamięci skonstruowanej przez badaczy z IChF PAN są zachodzące w odpowiednio przygotowanych roztworach reakcje Biełousowa-Żabotyńskiego. Przebieg tych reakcji ma charakter oscylacji: gdy jeden cykl się kończy, w roztworze odtwarzają się reagenty niezbędne do rozpoczęcia kolejnego cyklu. Nim reakcja ustanie, zwykle dochodzi do kilkudziesięciu-kilkuset oscylacji. Towarzyszą im regularne zmiany koloru roztworu, za które odpowiada ferroina, katalizator reakcji. Drugim katalizatorem używanym przez warszawskich naukowców był ruten. Wprowadzenie rutenu miało kluczowe znaczenie, ponieważ powoduje on, że reakcja Biełousowa-Żabotyńskiego staje się światłoczuła tj. przy intensywnym oświetleniu roztworu światłem niebieskim przestaje on oscylować. Cecha ta pozwala kontrolować przebieg reakcji. Nasz pomysł na chemiczne zapisywanie informacji był prosty. Z wcześniejszych doświadczeń wiedzieliśmy, że gdy krople z reakcjami Biełousowa-Żabotyńskiego się stykają, fronty chemiczne mogą propagować z kropli do kropli. Postanowiliśmy więc poszukać jak najmniejszych układów kropel, w których wzbudzenia mogłyby zachodzić na kilka sposobów, przy czym przynajmniej dwa byłyby trwałe. Jednej sekwencji wzbudzeń moglibyśmy wtedy przyporządkować wartość logiczną 0, drugiej 1, a do przełączania układu między nimi, a więc do wymuszania określonej zmiany stanu pamięci, używać światła, wyjaśnia prof. Górecki. Doświadczenia przeprowadzano w naczyniu wypełnionym cienką warstwą roztworu lipidów w oleju (dekanie). Do tak przygotowanego układu za pomocą pipety wprowadzano niewielkie ilości roztworu oscylującego. Krople nanoszono w określone miejsca, nad końcówki światłowodów doprowadzonych pod spód naczynia. Aby krople nie ześlizgiwały się znad światłowodów, każdą unieruchomiono za pomocą kilku pręcików wystających z dna naczynia. Poszukiwania rozpoczęto od badań układów dwóch kropel. Mogą w nich zachodzić cztery rodzaje (mody) oscylacji: kropla nr 1 pobudza kroplę nr 2, kropla nr 2 pobudza kroplę nr 1, obie krople wzbudzają się jednocześnie, obie wzbudzają się naprzemiennie (tj. gdy jedna jest wzbudzona, druga dopiero powraca do stanu, w którym będzie mogła się ponownie wzbudzić). W układach dwóch kropel najczęściej jedna kropla wzbudzała drugą. Niestety, zawsze stabilny był tylko jeden mod tego rodzaju, a my potrzebowaliśmy dwóch, mówi dr Giżyński i tłumaczy: Obie krople powstają z tego samego roztworu, ale nigdy nie mają dokładnie tych samych rozmiarów. W efekcie w każdej kropli chemiczne oscylacje zachodzą w nieco innym tempie. W takich przypadkach kropla oscylująca wolniej zaczyna dopasowywać swój rytm do szybszej 'koleżanki'. Jeśli nawet udawało się wymusić światłem, żeby kropla oscylująca wolniej pobudzała kroplę oscylującą szybciej, układ i tak wracał do modu, w którym szybsza kropla wzbudza wolniejszą. Naukowcy z IChF PAN zajęli się więc trójkami stykających się kropel, rozmieszczonych na planie trójkąta (każda kropla stykała się zatem z dwiema sąsiednimi). Fronty chemiczne mogą tu się propagować na wiele sposobów: krople mogą oscylować jednocześnie, w przeciwfazach, dwie krople mogą oscylować jednocześnie i wymuszać oscylacje w trzeciej itp. Badaczy najbardziej ciekawiły mody rotacyjne, gdy fronty chemiczne przechodziły z kropli do kropli w sekwencji 1-2-3 lub w odwrotnym kierunku (czyli 3-2-1). Kropla, w której zachodzi reakcja Biełousowa-Żabotyńskiego, wzbudza się szybko, lecz znacznie dłużej powraca do stanu początkowego i dopiero gdy go osiągnie można ją wzbudzić ponownie. Gdyby więc w modzie 1-2-3 wzbudzenie doszło do kropli nr 3 zbyt szybko, nie przedostałoby się do kropli nr 1 by zainicjować nowy cykl, ta bowiem nie zdążyłaby „odpocząć”. W rezultacie mod rotacyjny by zanikł. Badacze z IChF PAN skoncentrowali się na modach rotacyjnych zdolnych do wielokrotnego powtórzenia cyklu wzbudzeń. Miały one dodatkową zaletę: krążące między kroplami fronty chemiczne przypominają falę spiralną, a fale tego typu cechują się zwiększoną stabilnością. Eksperymenty wykazały, że oba badane mody rotacyjne są trwałe i jeśli układ wejdzie w jeden z nich, pozostaje w nim aż do ustania reakcji Biełousowa-Żabotyńskiego. Potwierdzono też, że właściwie dobierając czas i długość oświetlenia odpowiednich kropel można zmieniać kierunek rotacji wzbudzeń. Układ trzech kropel, wielokrotnie obieganych przez fronty chemiczne, był więc zdolny do trwałego przechowywania jednego z dwóch stanów logicznych. Tak naprawdę nasz chemiczny bit ma nieco większe możliwości niż bit klasyczny. Mody rotacyjne, których używaliśmy do zapisu stanów 0 i 1, miały najkrótsze czasy oscylacji, równe odpowiednio 18,7 s i 19,5 s. Jeśli więc układ oscylował jakkolwiek wolniej, można było mówić o dodatkowym, trzecim stanie logicznym, komentuje dr Giżyński i zauważa, że ów trzeci stan mógłby być stosowany nie do przechowywania informacji, a na przykład do weryfikowania poprawności zapisu. Badania nad pamięcią zbudowaną z oscylujących kropel, sfinansowane ze środków Narodowego Centrum Nauki, miały charakter podstawowy i służyły wyłącznie zademonstrowaniu, że trwałe przechowywanie informacji za pomocą reakcji chemicznych jest możliwe. W nowo powstałej pamięci reakcje odpowiadały jedynie za utrzymanie informacji, podczas gdy jej zapis i odczyt nadal wymagały metod fizycznych. Nim zostanie skonstruowana w pełni chemiczna pamięć, która mogłaby się stać częścią przyszłego chemicznego komputera, najprawdopodobniej upłynie jeszcze wiele lat. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...