Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Odpowiedzi dodane przez mikroos


  1. Potwornie nie znoszę produktów Apple'a za "zamkniętość" i przerost ceny nad jakością.

     

    Ale jedno trzeba przyznać: Jobs był prawdziwym wizjonerem i jednym z najlepszych speców od marketingu, który potrafił nie tylko sprzedać produkt, ale też zarazić swoją wizją przypadkowych ludzi i stworzyć w ten sposób zupełnie nowe potrzeby konsumentów. I za to naprawdę wielki ukłon z mojej strony.


  2. Mogę sie mylić, ale to opracowanie dotyczy kosztów czysto medycznych. Faktycznie, osoba, która nie dożyje starości, po swoim zgonie nie będzie kosztowała opieki zdrowotnej ani grosza. Ale ta sama osoba nie zapłaci też składek, podatków itd. Z jej powodu spadnie także PKB.

     

    Warto też wziąć uwagę efekty z pozoru drobne, ale istotne. Ot choćby to, że 1% wypadków drogowych jest spowodowanych rozkojarzeniem związanym z paleniem papierosa (107Stutts J, Reinfurt D, Rodgman E. The role of driver distraction in crashes: an analysis of 1995–1999 Crashworthiness Data System Data. Annu Proc Assoc Adv Automot Med 2001;45:287–301.). Biorąc pod uwagę, że wypadki drogowe pochłaniają ok. 2% całego PKB kraju, robią się z tego niebagatelne koszty. Weźmy jeszcze pod uwagę ryzyko pożarów itd., a kwota zrobi się jeszcze większa.

     

    W moim odczuciu wszystko zależy więc od tego, jakie koszty weźmiesz pod uwagę.


  3. Akcyza NIE zwraca kosztów związanych z paleniem: http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/136DA1F7. Same koszty leczenia to ok. 18 mld zł rocznie, wpływy z akcyzy to porównywalna kwota (ok. 16 mld zł), ale trzeba jeszcze pamiętać o kosztach związanych m.in. z utratą produktywności, krótszym życiem itd.

     

    VAT-u i innych podatków przy tym nie liczę - te same pieniądze zostałyby wykorzystane na inne cele i od nich także zostałyby zapłacone podatki.


  4. No ale błagam, nie wmawiajmy znowu ludziom bzdur :) synchronizacja zachodzi, gdy wahadła są umocowane DO WSPÓLNEJ, RUCHOMEJ PODSTAWY, a nie kiedy wiszą w jednym pokoju! Nawet na YouTube można znaleźć informacje na ten temat :P

     

    BTW:

    Jeśli spojrzymy na na rozkład plam słonecznych na Słońce w dniu 02.09.2011  to nie ujdzie nam uwagi to, ze ilość plam słonecznych była relatywnie duża, oczywiście w porównaniu do sytuacji z ostatnich paru tygodni.

    Byłem w niedzielę u rodziny, więc mogłem czegoś nie doczytać, ale gdzie zatrzęsła się ziemia? Przecież powinna!


  5. MikiWay - wszystko super, tylko nie zauważasz, że piraci sami na siebie ukręcili bat i właśnie im możemy zawdzięczać to, że e-podręczniki jeszcze długo nie wejdą do szkół. Wydawcy wiedzą doskonale, że błyskawicznie doszłoby do tego, że sprzedawanych byłoby kilka kopii na klasę, a reszta by je piraciła, i nie wejdą w taki biznes.

     

    Tak więc jeśli szukasz winnego tej sytuacji, podziękuj miłośnikom kradzieży dóbr intelektualnych, zwanej eufemistycznie "uwalnianiem kultury".

     

    A teraz niech się zacznie flejm na temat (nie)szkodliwości piractwa... ]:->

     

     

     

    BTW: parametry urządzenia są niesamowite. Zaczynam poważnie rozważać zakup.


  6. BTW:Termin "suplement" nie musi się  kojarzyć z  oszustwem lub nieskutecznością każdego zakwalifikowanego do tej grupy specyfiku.

    Jeszcze raz zaznaczam, że nigdzie tak nie napisałem :) Chociaż nie da się nie zauważyć, że ryzyko oszustwa jest w przypadku suplementu znacznie większe, bo i kontrola nad nim jest bez porównania słabsza.


  7. Przede wszystkim publikacja, na którą się powołujesz, podaje dane w sposób nieco niejasny. Z przytoczonego przez Ciebie fragmentu tekstu wynika, jakoby oba preparaty stosowano w jednej próbie, tymczasem finasteryd testowano osobno (to faktycznie badał Edwards i Moore), a palmę badał zupełnie inny zespół (Bauer et al.) w zupełnie innym badaniu. Ale to na marginesie.

     

    Porównywanie do tamsulosyny też jest co najmniej dziwne, bo lek ten - mówiąc delikatnie - nie uchodzi za najskuteczniejszy: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21901681 (przy czym warto zauważyć, że artykuł spełnia wymogi Cochrane Review, a więc jest to niezwykle dobrze wykonana praca). Co więcej, tamsulosyna powoduje łagodne, ale częste efekty uboczne - nic więc dziwnego, że ogólne samopoczucie pacjentów może nie być najlepsze.

     

    Wreszcie ostatnia sprawa jest taka, że suplement to suplement (i o nim mówi notka w KW), a Permixon to lek , który ma - jak mniemam - udowodnioną skuteczność (o nim jest mowa w PU). Różnica w wynikach może wynikać choćby z czystości i jakości preparatu, a to przemawia tylko na niekorzyść handlu suplementami - jeśli moje przypuszczenia sa prawdziwe, to wychodzi na to, że producenci suplementów potrafią schrzanić nawet działające preparaty :)


  8. reklama - «działanie mające na celu zachęcenie potencjalnych klientów do zakupu konkretnych towarów lub do skorzystania z określonych usług»

    Ale też zgodnie z prawem reklama nie może wprowadzać w błąd - a dzieje się tak niezwykle często.

    Bez palmy, nie ma efektu łykania palmy.

    Wprost przeciwnie. Tabletka z mąki też może dać efekt łykania palmy - i tu jest różnica. Jeśli z kolei tabletkę z palmy podasz osobie nieświadomej tego, co łyka, efektu nie uzyskasz - a więc pomaga nie palma, tylko akt łykania tabletki.

    Z kolei zaproponowaną przez Ciebie "definicję" suplementu jako 'leku o niedostatecznej randze  randze dowodów, które świadczą o tym, że jest lekiem' podpadają antybiotyki przed swą rejestracją ; )

    Wybacz, nigdze nie napisałem, że tak definiuje się suplement. Napisałem jedynie, że - ze względu na brak kompleksowych badań - nie można określić skuteczności suplementu, tzn. nie można powiedzieć ani że jest bardziej skuteczny, ani że jest mniej skuteczny od leku.

     

    Co do definicji natomiast, obowiązująca definicja suplementu diety jest dokładnie podana w ustawie: http://prawo.legeo.pl/prawo/ustawa-z-dnia-25-sierpnia-2006-r-o-bezpieczenstwie-zywnosci-i-zywienia/. Warto zwrócić uwagę, że wg niej suplement wcale nie musi mieć właściwości leczniczych ani nawet zdrowotnych!


  9. Hmm, pytanie tylko czy faktycznie były nieczytelne i dlaczego SN przychylił się do wniosku PKW, żeby rozpatrywała ten protest dopiero po wyborach?
    O to zapytaj prawodawcę, a nie władzę sądowniczą. Sąd nie ma prawa podważyć prawa, tylko je egzekwować, nawet jeśli jest idiotyczne. Natomiast sugerowanie, że JKM usadzono (i że np. zmyślono, że lista jest nieczytelna), zakrawa moim zdaniem na paranoję.
    Może ponowne zebranie tych podpisów byłoby dla nich problemem, więc przytoczone przec Ciebie prawo do odwołania i zebrania w 3 dni podpisów na nic by się nie zdało. A jeśli PKW znowu by je zakwestionowała?
    No dobrze, ale kogo ma to obchodzić, że byłoby to problemem? To ich obowiązkiem, a nie PKW czy sądu, jest dostarczyć odpowiednią liczbę czytelnych i weryfikowalnych podpisów.
    Tam jest dużo specjalistów, ale to miasto/stan z samych specjalistów się nie składa.

    A gdzie napisałem, że jest inaczej? Mimo wszystko zobacz, że do Kalifornii płynie gigantyczny kapitał i kto chce, ma potencjał i zadbał o swój rozwój, może tam zarabiać i to bajecznie.

    Mało tego nie ma tam nadmiaru specjalistów, bo pracują tam zamiast np. w Teksasie. Tam JEST praca, więc przyjeżdżają tam specjaliści.

    Tyle, że każdy z tych specjalistów albo był wybitną postacią na swojej uczelni, albo wybił się z mniejszej firmy. Zobacz też, że jeśli specjalista jest dobry, to firma opłaci mu nawet koszty przeprowadzki i zapewni mu taką pensję, żeby nie żałował, że się przeniósł. Właśnie dlatego Polska jeszcze długo nie dogoni USA (ani nawet zachodu Europy): ludziom się wydaje, że praca przyjedzie do nich, bo im się to należy. Tymczasem niestety nauka i technologia wymagają dziś pracy zespołowej, a to oznacza konieczność budowania ośrodków, do których to pracownicy będą dojeżdżali.

    Twoje "mataczenie" polega na tym, że dobrą radę dla 1 osoby (wyszkol się, naucz, przekwalifikuj) próbujesz nam sprzedać jako radę dla całego społeczeństwa. A to jest g. prawda, bo jak 300tys. bezrobotnych wyszkoli się "nagle" na programistów, to ile będzie warta praca programisty?

    Po pierwsze: nigdy nie twierdziłem, że jest to recepta, która w rok zmieni całe społeczeństwo. Wprost przeciwnie: od początku mówiłem, że rynek będzie się zmieniał powoli, ale właśnie dlatego warto być w czele peletonu i korzystać z nowych możliwości.

     

    Po drugie: ciągle nie zauważasz tego, że jeśli zacznie przybywać fachowców, to pojawią się inwestycje, bo firmom zacznie się opłacać rozwijać swoje zakłady u nas. Twoje rozumowanie jest więc o tyle błędne, że nie zakłada, że miejsc pracy przybędzie - a tak właśnie się stanie, kiedy wzrośnie poziom kwalifikacji fachowców.

    G. prawda. W Polsce jest około 100 partii politycznych. Ile z nich widziałeś w TV?

    A ile z nich realnie o to walczyło? Bo ja np. mogę na przykładzie poznańskich stowarzyszeń (niby o rangę niżej, ale zasada podobna) powiedzieć, że jest kilkadziesiąt stowarzyszeń totalnie milczących i praktycznie wyłącznie spotykających się we własnym gronie, ale jest też kilka takich, które najpierw przebijały się do mediów lokalnych, ale potem to media zaczęły biegać za nimi, żeby wypowiadali się np. na temat rewitalizacji śródmieścia. Swoją ciężką pracą wyrobili sobie reputację, która moim zdaniem w następnych wyborach może zaowocować miejscami w Radzie Miasta.

     

    Chociaż w jednym się zgadzam: różnice finansowe są zbyt duże. Moim zdaniem oczywistym krokiem powinno być w związku z tym zlikwidowanie jakichkolwiek subwencji.

    Ha, "nikt nie narzuca", "rób co chcesz", ale jak chcesz (wyszkol się, przekwalifikuj) dobrą pracę to się naucz innego języka, bo jak nie to te "MOŻLIWOŚCI" Cię omijają.

    A czego oczekujesz? Że samo przyjdzie i jeszcze będą Ciebie prosić, żebyś pracował? No błagam :)

    Mało tego, nikt Cię przecież nie ośmiesza/szkaluje/szczuje, bo przecież możesz robić co chcesz w swoim "zaścianku".

    Otóż to! Jesteś kowalem swojego losu, więc decyduj, do której grupy chcesz należeć.

    IMHO, w "zaścianku mentalnym" żyją ludzie, którzy nie znają swojej "narodowej" wartości (bo PL to tylko zaścianek)

    Ależ wprost przeciwnie! Polskę kocham jak żadne inne miejsce na świecie - tu się urodziłem, tu chcę się zestarzeć i tu mam nadzieję umrzeć. Nawet na wakacje świadomie i celowo wyjeżdżam bardzo rzadko z kraju, bo uważam, że mamy tutaj tyle pięknych miejsc, że naprawdę warto w pierwszej kolejności poznać solidnie całą Polskę.

     

    Problem w tym, że rynek pracy mamy po prostu tragicznie nienowoczesny - i nie ma co zwalać na zły PRL, bo u Czechów było to samo, a mimo to rynek funkcjonuje zupełnie inaczej, a ludzie sobie radzą. Moim zdaniem dlatego, że są narodem, który nie lubi biadolić, za to jest przyzwyczajony do ciężkiej pracy.

    a że im akurat się powiodło to mogą innych wyśmiewać.

    Wypraszam sobie - nie wyśmiałem ani razu nikogo za to, że mało zarabia czy nie może znaleźć pracy. Jeśli już, wyśmiewam niechęć do rozwoju i wieczne biadolenie, że wszystko powinno zostać podstawione pod nos - a to ogromna różnica.

    Cóż, firma przenosi się z USA do EU, bo koszty pracownicze mniejsze. Nic w tym złego. Czy zawinił w tym pracownik z USA, który straci pracę? Załóżmy, że to specjalista, ale niestety pracy w jego kraju akurat nie ma w tej branży. Może się przekwalifikować, ale ponieważ ciągle robił coś innego to nie ma doświadczenie (nikłe szanse na pracę), a żyć jakoś trzeba (hipoteka, rodzina, dzieci). Co zrobić w okresie zdobywania doświadczenia?

    Pewnie obudził się z dnia na dzień i branża upadła w tydzień, a on nie zauważył, że z miesiąca na miesiąc ma mniej pracy, brakuje inwestycji itd.?

     

    A może po prostu łaskawie zauważysz, że jeśli biznes przeniesiono, to albo żądania pracowników były zbyt wysokie, albo wydajność zbyt niska?

    Pytanie, czy jakbyś żył np. 30 lat w tamtym systemie, gdzie inwestowanie w siebie było delikatnie mówiąc niemile widziane to pewnie w 89 byłbyś prorokiem i nagle wskoczył w wir kapitalizmu? Na pewno.

    Hmmm, tu z kolei spojrzenie na mojego ojca - jakoś sobie poradził i zawsze pracę miał, bo znał się na tym, co robił. Pracowitość jest cnotą w każdym systemie - nie można usprawiedliwiać ludzkiego lenistwa tym, że niewiele od nich wymagano!

    Skąd Ci ludzie mieli wiedzieć jak będzie skoro w innym systemie nie żyli i go nie widzieli?

    No tak, i oczywiście każdy z nich został sam w otoczeniu milionów osób wykształconych? Przypominam, że wspólny start mieli wówczas praktycznie wszyscy, a do roku 2011 mieli ponad 20 lat, żeby nadrobić braki. Skoro dziś wciąż rozmawiamy o tym problemie, to nie mogę nazwać przespania 20 lat inaczej jak tylko głupotą.

    Oczywiście, demokratyczny, jeden wsparty Tomahawkami, a drugi ofiarami w '70 czy w kopalni Wujek.

    Wybacz, Wujek to sprawa minionej epoki. Z kolei Tomahawkami nigdy nie strzelano do ludzi w lokalach wyborczych w USA, więc argument jest do niczego.

    JAK masz udowodnić, że miałeś rację skoro:

    a) decyzję o czytelności uznaniowo podejmuje urzędnik

    :) odwołać się możesz dopiero po!! wyborach (bo wcześniej nikt nie chce), czyli jedyna możliwość do powtórka wyborów (uzasadnieniem na "nie" będzie niskie notowania w sondażach, a więc niewielki wpływ na wynik wyborów).

    Jasne, powiedz jeszcze, że PO tak się przestraszyła Korwina, że nakazała PKW go usadzić :P Co do odwołania natomiast - powtarzam jeszcze raz: takie ustanowiono prawo i nawet jeśli jest ono chore, to dotyczy wszystkich partii (z kolei uznanie protestu, nawet po wyborach, będzie zwycięstwem demokracji - ostatecznie doszłoby przecież do wyborów z udziałem NP). Nieustanne chrzanienie Korwina o tym, jak mają 15% poparcia, a decyzja PKW jest próbą celowego unieszkodliwienia go, pokazuje tylko, że jest to człowiek mogący mieć poważne zaburzenia.

    Taaa, sondaże (we Francji chyba są zabronione a 3 m-ce przed wyborami).

    Tu popieram - powinny zostać zlikwidowane.

    A ten przykład mi się najbardziej podoba:Załóżmy, że:

    1) Popyt na glinkę jest w wysokości X.

    2) Wszyscy pracownicy wzięli się ostro do pracy (200%)

    3) 200% wydajności to wydobycie w wysokości 2X

    4) Firmie nie opłaca się wydobywać 2X, bo popyt jest na X

    5) W związku z tym firma przeprowadza redukcję.

    6) Wszyscy się wzięli do roboty, więc firma zwalnia alfabetycznie co drugiego.

     

    Pytanie do mikroosa: Którzy ze zwolnionych do śmierdzące lenie, którzy "do dziś klepią słodką biedę i opowiadają o tym, jak im było dobrze zaraz po upadku komuny..." ?

    Czy dobrze wnioskuję, że Twoim zdaniem najlepiej dla tej firmy byłoby nie robić nic i pozwolić na nieróbstwo?

     

    Problem w tym, że przedstawiona przez Ciebie sytuacja nie trzyma się kupy w punkcie 6. Żadna firma nie wywala ludzi losowo, a poza tym nigdy nie jest i nie będzie tak, że wszyscy są równie pracowici i równie utalentowani, więc przykład jest oderwany od rzeczywistości.


  10. Producenci suplementów mogli by się uczyć od koncernów farmaceutycznych jak manipulować wynikami badań klinicznych na własną korzyść. Wystarczy przytoczyć przypadek prozacu

    Zgadzam się, ale nie do końca. Od czasów badań klinicznych nad Prozakiem metodyka zmieniła się w ogromnym stopniu. Przede wszystkim wprowadzono obowiązek udowodnienia skuteczności leku w podwójnie ślepej próbie oraz zadeklarowania przed rozpoczęciem próby klinicznej, jaka zmienna będzie oceniana jako końcowy wynik testu, decydujący o (nie)powodzeniu próby. Akurat w kwestii badań klinicznych trudno się do czegokolwiek przyczepić, skoro nawet lekarz nie wie, co podaje pacjentowi, i dowiaduje się dopiero po zamknięciu eksperymentu.

    Ubolewam tylko nad tym, że przeprowadza się tak niewiele badań in vivo nad skutecznością wielu ziół i suplementów.

    Tutaj pełne poparcie.

    ps. Należy mieć na uwadze, iż każdy suplement diety sprzedawany w USA jest opatrzony formułą "**This statement has not been evaluated by the Food & Drug Administration. This product is not intended to diagnose, treat, cure or prevent any disease."

    To fakt, w USA kontrola nad rynkiem jest znacznie lepsza i FDA radzi sobie bez porównania lepiej od EFSA, choć i tam są z tym problemy.

     

    @kojiki - powtarzam jeszcze raz: kurkuma daje świetne wyniki, ale organizm nie ma jak z niej skorzystać, bo jest ona nieprzyswajalna i rozkłada się, zanim przejdzie przez krążenie i dotrze do organów.

     

    @Alek

     

    Ad. 1: oczywiście, masz rację. Problem w tym, że reklamy suplementów nie pozwalają na odróżnienie tych realnie skutecznych od tych, dla których fakty po prostu zmyślono albo bezczelnie dobrano w sposób całkowicie niezgodny z rzeczywistością.

     

    Ad. 2: argument bardzo słaby. Efektu nie wywołała palma, tylko akt łykania jej.

     

    Ad. 3: absolutnie się nie zgodzę. Różnica pomiędzy suplementem a lekiem nie tkwi w skuteczności, a w randze dowodów, które o tym świadczą. Absolutnie nie ma podstaw twierdzić, że jakikolwiek suplement jest mniej skuteczny od leku - co najwyżej nie ma dowodów na ten temat.

     

    Ad. 4: suuuper. Tylko wytłumacz mi, dlaczego status suplementu w Polsce ma np. srebro koloidalne - czyżby było składnikiem zbalansowanej diety zdrowego człowieka? :)

     

    Ad. 5: znów nie zgadzam się. Suplementy bardzo często są zalecane jako wspomaganie leczenia u osób, które już zachorowały, lub przynajmniej jako substancje przywracające zaburzoną równowagę organizmu (a więc de facto leczące, bo choroba to z definicji właśnie stan upośledzenia funkcjonowania organizmu).

     

    Ad. 6: tu pełna zgoda :P Byczki z osiedla potrafią zaskoczyć wiedzą z biochemii :)


  11. Mówię, że mam prawo do prywatności i żaden sąd nie może tego zmienić.

    Bardzo Ciebie lubię, ale tym razem napisałeś bzdurę. Prawo do prywatności nie dotyczy osoby, która narusza prawa innych osób, a ukrywane pod pozorem prawa do prywatności dane mogą posłużyć do wymierzenia sprawiedliwości! Dlaczego w ogóle tak zaciekle broni się praw osób, które mają w poważaniu prawa innych?!

    W sposób jaki argumentujesz możemy uzasadnić tortury wobez złodzieja, żeby ujawnił gdzie skitrał moje oszczędności.

    A w zasadzie dlaczego nie? Można by zaproponować dwa rozwiązania: albo odrobienie gołymi rękami, o chlebie i wodzie, dokonanych strat, albo tortury aż do ujawnienia miejsca przechowywania kosztowności (oczywiście w razie udowodnienia, że do kradzieży w ogóle doszło). Niesamowicie uprościłoby to dochodzenie, a przy okazji działałoby profilaktycznie.

     

    @pixel - w sytuacji, kiedy nie można wykryć sprawcy, publikacja jest jak najbardziej dozwolona (i moim zdaniem w pełni słusznie).

     

    @romero - problem w tym, że przeszukanie bez nakazu dotyczy niemal automatycznie osoby, wobec której nie ma realnego i potwierdzonego przypuszczenia. Weź natomiast pod uwagę, że policji wolno np. zatrzymać i przeszukać samochód pędzący wściekle z miejsca danego zdarzenia, nawet jeżeli nie ma się nakazu (lub można zatrzymać mienie i otrzymać orzeczenie sądu w trybie ekspresowym). Tutaj mamy natomiast przeszukanie z zezwoleniem, więc podany przez Ciebie przykład nijak się ma do treści artykułu.


  12. Co z tego, skoro producenci suplementów nagminnie stosują nieprawdziwe oświadczenie zdrowotne, a potem latami celowo unikają ich weryfikacji przez EFSA, powołując się np. na niedostatecznie długi okres na przygotowanie tekstu oświadczenia? Mało tego - w praktyce wystarczy wskazać jedną publikację, by stwierdzono, że istnieją "opublikowane i powszechnie uznane dane naukowe" na poparcie stawianej przez producenta tezy.

     

    Na dodatek dane tego typu pochodzą nader często z badań in vitro, a dotyczyć mogą choćby substancji całkowicie nieprzyswajalnych dla organizmu człowieka (ot choćby kurkuminy - rewelacyjnej in vitro, ale bardzo słabo wchłanialnej i błyskawicznie metabolizowanej po przeniknięciu do krwi, a mimo to sprzedawanek jako środek na niemal każde schorzenie, od nowotworów po infekcję HIV - wszystko w świetle prawa).

     

    Mało tego - bezkarnie można np. napisać, że "Kurmina należy do polifenoli. Polifenole są substancjami o potwierdzonym działaniu przeciw wielu rodzajom nowotworów", nawet jeżeli wpływu samej kurkuminy na jakikolwiek inny nowotwór poza rakiem jelita grubego (oraz - być może - rak żołądka u nosicieli H. pylori) nie wykazano. Taka żonglerka słowami to jawna kpina z klientów, a mimo to jest w pełni legalna - warto więc czytać wszelkie oświadczenia producentów z uwagą.

     

    Posta dedykuję osobom nawołującym do walki z Codex Alimentarius, którego zadaniem jest przede wszystkim ukrócenie takich praktyk. Problem w tym, że paru oszołomów napisało w Sieci, że CA to służalstwo wobec złych firm farmaceutycznych, a resztę historii widać tu i ówdzie w Internecie...


  13. Po pierwsze: w razie wojny ważna jest nie tylko Twoja doktryna wojenna, ale także doktryna przeciwnika. Tak samo Ty możesz sobie być pacyfistą, ale jak napadnie na Ciebie psychol z kijem bejsbolowym, prawdopodobnie będziesz próbował się bronić zamiast dać sobie obić gębę :)

     

    Po drugie: nawet jeżeli USA ma być sojusznikiem Europy w razie jakiejkolwiek wojny, to GPS jest jeden i nawet jeśli ma pewien nadmiar satelitów, to wystarczy choćby włamać się do systemu komunikacji z ziemią i przesłać satelitom błędną synchronizację zegarów, żeby go położyć.

     

    Pamiętajmy też, że w siłę rosną Chiny i nie można wykluczyć, że Europie w pewnym momencie (nie dziś i raczej nie za 10 lat, ale też nigdy nie mówmy nigdy) może opłacić się przejść na ich stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...