Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Odpowiedzi dodane przez mikroos


  1. Odnośnie Intela..

    OK, może nie do końca jasno się wyraziłem. Pod hasłem "niedopracowany" miałem na myśli "psujący się zbyt często" czy też "niskiej jakości" (czytaj: wyprodukowany bez zachowania dbałości o minimalizację awaryjności). Podawany przez Ciebie przykład podaje z kolei, jak chorym rozwiązaniem jest fundowanie z państwowej kasy czegokolwiek - urzędnik sięga do nieswojego budżetu, wydaje z niego praktycznie nieograinczoną kwotę, a potem powoduje problemy, które odbijają się czkawką przez wiele lat. Na koniec urzędnik ten nie ponosi oczywiście żadnych konsekwencji, bo przecież chciał dobrze!

    Kredyty biorą także państwa, i nimi zarządzają.

    Różnica polega na tym, że dla banku pożyczanie kasy państwu to złoty interes (nie licząc naprawdę rzadkich przypadków, takich jak Grecja, ale nie oszukujmy się: banki mogły przewidzieć nadchodzące problemy) - bank wie doskonale, że w razie potrzeby państwo podniesie podatki, ale spłaci kredyt, bo wymusi na obywatelach napływ gotówki. Firma tego luksusu nie ma, bo ona te pieniądze musi zarobić.

    Po Fukushimie zrobiono w USA raport, po którym prywatnym spółkom zarządzającym elektrowniami zabrano je lub ukarano "za brak należytego stanu technicznego elektrowni".

    I oczywiście - jak to "na państwowym" - winna jest firma, ale nigdy winny nie jest urzędnik odpowiedzialny za kontrolę na bieżąco. A moje pytanie brzmi: gdzie on był przez te wszystkie lata? Przecież skoro było TYLE zaniedbań, to w miesiąc nie powstały... Ale oczywiście urzędnikowi się upiecze.

    Niestety, sieci przesyłowe wszędzie na świecie powstały za państwowe pieniądze.

    Sekunda. Nie mówimy teraz o kosztach budowy, a o kosztach badań. A to ogromna różnica.

    Nie zgadzam się z tym. Nie wyreguluje - ponieważ jak w naturze, najsilniejsi zjedzą słabszych czym zabiją konkurencję. Brak konkurencji spowoduje spadek jakości i bez interwencji marazm może trwać latami. Rynek IT to przykład, a obecnie także rynek kapitałowy.

    Rynek IT i rynek kapitałowy rozregulowały się w głównej mierze właśnie dlatego, że państwo zaczęło wtrącać się do działania rynku i wspierać pojedyncze podmioty, a innym szkodzić. To samo widzimy np. na rynku samolotów pasażerskich. Z kolei jeśli weźmiesz pod uwagę choćby polski rynek bankowy, tutaj po prywatyzacji praktycznie wszystkich banków mamy utrzymującą się konkurencję i generalnie dość dobrze zachowaną równowagę (a PKO BP - do niedawna państwowy i bezsprzecznie największy - traci pozycję i wkomponowuje się w krajobraz wolnego rynku).


  2. Przerabiałem to i guzik z tego, chyba że za lepszy produkt uznamy kilkuset większą kwotę do zapłaty.

    Pytanie, czy dopłacałeś za jakość, czy tak naprawdę za większą liczbę funkcji. W moim przypadku dopłacanie do jakości praktycznie zawsze się sprawdza.

    Mógł, ale nie zrobił.

    Ale nie dlatego, że nie jest władcą państwa. Po prostu nie chciał tego zrobić.

    Były, są i będą, jak nie przez wojskowych to przez cywilów i to jest tak pewne jak śmierć. Świat jest brutalny i nic tego nie zmieni.

    Zgadza się, ale tak jak pisałem wcześniej, nie oznacza to automatycznie prawa do trwonienia publicznych pieniędzy i zasłaniania się, że przecież 20% kasy poszło na badania, z których szary człowiek może coś mieć dla siebie.


  3. Nie znam, gdyż się Intelem i IBM'em nie interesuję, ale to nie znaczy, że takowych nie ma.

    A ja nie znam żadnego kosmity, ale na pewno jacyś są... Błagam.

    Tak, państwowe finansowanie gwarantuje jakość (z pominięciem Polski i podobnych), choćby wspomniane wyżej elektrownie atomowe.

    Niestety urzędnicze gnioty to rzeczywistość na całym świecie - nie łudźmy się, że tylko u nas pieniądze publiczne nie są szanowane. A zawyżanie kosztorysów finansowanych z publicznej kasy to norma na całym świecie, a na ogromną skalę zachodzi ono nawet w USA - tak przynajmniej wnioskuję po zaznajomieniu się z kilkoma projektami grantowymi w mojej branży i kwotami dofinansowań na opisywane w nich badania :)

    Wszystko zależy od projektu. Myślisz, że korporacje nie drą w kieszenie kasy? Wcale nie są lepsze.

    Ale robią to za prywatne pieniądze i jest to wyłącznie ich wybór, czy gospodarują tymi pieniędzmi dobrze. Za to przy projekcie państwowym wykorzystuje się publiczne pieniądze - nie możemy o tym zapominać.

    Tak, tak Kowalskiego będzie stać. Każdy z tych producentów ma inny rejon.

    No i właśnie o to chodzi. Chcesz mieć dobry produkt - zapłać więcej. Nie stać Ciebie - licz się z tym, że produkt będzie używalny, ale wyraźnie gorszy.

    Drogie czy tanie, markowe czy nie, dziś to nie ma większego znaczenia, dlatego, że i tak zawitasz do serwisu.

    Z tym nie mogę się zgodzić. W ogromnej większości przypadków na rynku dostępne są marki, których produkty albo nie nawalą, albo prawdopodobieństwo awarii będzie naprawdę niskie. Pytanie brzmi jedynie, czy będziesz w stanie za tę jakość zapłacić.

    Bardzo ciekawe stwierdzenie. Przymierzam się do zmiany smartfonu (...)Wg. ciebie będę zadowolony, bo mam "wybór". Statystyki to tylko liczby.

    Cóż... Najwidoczniej prezentujesz na tyle małą niszę, że nie opłaca się dla Ciebie produkować. Dziwisz się producentowi, że nie chce wejść na rynek, na którym najwidoczniej nie ma zbytu? I czy chcesz przez to zasugerować, że państwo powinno sponsorować badania nad telefonami z Androidem? Bo chyba zjechałeś nieco z tematu :D

    Araby są tego najlepszym przykładem, taki Szejk krzyknie: Chcę wyspę tu i tu, wyspa stoi...zrób tak po cywilu.

    Myślisz, że Gates by tak nie mógł? Błagam :D

    Faktycznie, szkoda bo taki stuknięty szaleniec Brevick miałby co robić.

    Co tylko dowodzi, że prowadzenie badań nad metodami zabijania jest chore. Właśnie dlatego rozwój powinien być napędzany przez badania cywilne.

    Wojsko ma ten plus, że aż tak nie musi gonić z badaniami co się na jakość przekłada.

    Jasne... Zapomniałeś już, ile rakiet w ostatnim czasie zawalało testy (ot choćby na przykładzie tarczy antyrakietowej) ?

    Ludzie to banda zwierząt i jak nie będzie podstawowej regulacji to sami się swoją głupotą wyzarzynają.

    Zgadzam się, ale to nie oznacza, że do podstawowej regulacji potrzebne są miliardy pakowane w badania nad coraz nowszymi rakietami.


  4. Od Intela - sporo :-)

    Guess what? Ludzie i firmy wciąż kupują ich produkty i są zadowoleni. To najlepszy wyobrażalny wskaźnik akceptacji produktu - skoro ludzie go kupują, to widocznie jest dostatecznie dopracowany.

    IBMowi zarzucam porzucanie rozwoju pewnych projektów, znakomitych ale skasowanych... ze względu na kasę.

    I to sprawia Twoim zdaniem, że poprawne byłoby ograbienie obywateli z ciężko zarobionych pieniędzy i finansowanie badań z podatków? Osobiście nie zgadzam się.

    Elektrowni atomowej firma prywatna samodzielnie nie sfinansuje, powiem więcej - bardzo bym się bał takiej elektrowni (a jestem zdecydowanym zwolennikiem energii atomowej).

    U nas pewnie nie, ale na świecie elektrownie atomowe jak najbardziej są stawiane za pieniądze "komercyjne" (czyli za kredyty bankowe), a mimo to elektrownie stoją i awarii zbyt wielu nie mamy. Poza tym przykład elektrowni atomowych jest nieco inny, bo używane w nich paliwo jest skrajnie niebezpieczne w nieodpowiednich rękach - w tej konkretnej sytuacji pewien poziom kontroli państwa (szczególnie nad samym paliwem, ale też chodzi np. o zabezpieczenia) jest istotny.

    Pogoń za maksymalizacją zysku jest przerażająca w świecie biznesu

    Ale też jest jego największą siłą napędową - siłą bez porównania większą od urzędniczego "czy się stoi, czy się leży...". Zresztą weź pod uwagę fakt, że świat biznesu stawia na efektywność kosztową, więc osiągnięcie tego samego efektu przeważnie będzie tańsze w świecie biznesu niż w badaniach finansowanych przez państwo. Z kolei samo wdrożenie produktu na rynek i tak zawsze będzie należało do firm (bo przecież nie do państwa :) ), więc przed dążeniem do maksymalizacji zysków i tak nie uciekniesz.

    gdyby państwa, a w domyśle również wojsko nie finansowało pewnych projektów to dziadostwo opanowałoby świat dwie-trzy dekady wcześniej.

    Nie widzę żadnego związku. Przecież te same badania, które dziś prowadzone są po cichu dla wojska, firmy mogłyby prowadzić równolegle. A mimo to prawo reguluje wyciek informacji mogących zagrażać ludności oraz strukturze państwa i nie można np. ot tak sobie prowadzić badań nad rozszczepieniem uranu w garażu.

    Jest to niezwykle solidna konkurencja na polu badań, a pewnych rzeczy nigdy byśmy nie mieli, np. sieci przesyłowych. Wyboru klasy sprzętu także by nie było.

    Wprost przeciwnie - gdyby te same pieniądze były wykorzystywane przez prywatne podmioty, badania byłyby prowadzone taniej, a sieci przesyłowe jak najbardziej by powstały, bo... byliby ludzie, którzy chcieliby płacić za dostęp do nich :) Wolny rynek jest cudownym narzędziem, które w ogromnej większośći przypadków samo się wyreguluje - wystarczy mu w tym nie przeszkadzać.

    Zafiksowałeś się na tym, że kasa jest lekiem. Kasa = chciwość, kasa to negatywny motywator. Każdy inżynier Ci to powie.

    Tak samo jak naukowiec - znam to doskonale z doświadczenia. A mimo to, z perspektywy moich doświadczeń naukowych, mogę Tobie zagwarantować: brak bezpośredniego rozliczania z kosztów prowadzi do skandalicznego marnotrawstwa. Z własnej przeszłości mogę podać przykład sytuacji, w której byłem zmuszany do powtarzania ok. 6 razy pewnej procedury tylko dlatego, że "wg literatury powinna wyjść, a jest tańsza, więc próbujemy". Po szóstym(?) powtórzeniu, w związku z brakiem finansowania jakichkolwiek innych działań, musiałem za własne pieniądze kupić odczynniki do innej - minimalnie droższej - metody i rozwiązałem problem w niecały miesiąc. Tak właśnie działa finansowanie państwowe - "to nie moje pieniądze". O tym, jak absurdalnie zawyżone są kosztorysy we wnioskach o granty, nawet nie wspomnę.

    Duży projekt nie ma osoby prowadzącej w tym sensie, że jest to grono osób mających odmienne cele. Naukowiec - wynik badań, inżynier - obszary zastosowań (...)

    Wszystko zależy od organizacji w danej firmie. Na tym właśnie polega rola menedżera projektu, żeby wszystkie te cele i interesy godzić i dobry menedżer sobie z tym radzi.

    następnie obniżenie kosztów produkcji, prezes firmy już tylko maksymalny zysk, co w praktyce oznacza maksymalne, dające się znieść bądź zamydlić reklamą, obniżenie jakości i kosztów produkcji.

    Gdyby wszyscy dążyli do maksymalizacji jakości za wszelką cenę, to gwarantuję Ci, że nie byłoby nas stać ani na komputery, ani na telewizory, ani tym bardziej na tak pospolite rzeczy jak buty czy kurtki. Porównaj sobie zresztą ceny typowej kurtki przeciwdeszczowej oraz solidnej, przemyślanej i naprawdę dobrej jakościowo kurtki Berghausa czy Gore'a, a potem pomyśl sobie, ilu ludzi byłoby stać na kupowanie wyłącznie ubrań takiej jakości. To przykre, ale tak właśnie jest.

    Jeśli kojarzysz firmę Motorola w zakresie produktów audio - wzmacniacze lampowe produkowane chyba do dziś, to pewnie wiesz że wiekszość ich znakomitych wyrobów sfinansowało wojsko. Po prostu tyle zarabiali na zamówieniach z armii, że kosili konkurencję dumpingowymi cenami "cywilnych" wyrobów o niebotycznej jakości, której za te pieniądze nie mieliby szans wprowadzić do obrotu.

    I to właśnie pokazuje, że finansowanie państwowe to jakaś pomyłka - "dostaliśmy od państwa, więc hulaj dusza, możemy teraz tę kasę rozwalić"... Poza tym powtarzające się regularnie problemy finansowe Motoroli pokazują, jak bardzo chory jest to system - kiedy tylko kranik z pieniędzmi został przykręcony, firma wpadła w tarapaty. Gratuluję strzału w stopę :)


  5. Wszystko zależy od tego, jaka byłaby wydajność takiego urządzenia i jaka byłaby przepuszczalność cieplna okien.

     

    Jeżeli uda się opracować okna, które będą dobrze przepuszczały śwatło widzialne, ale będą dobrą barierą dla podczerwieni (ciepła), to taki grzejnik teoretycznie można by nawet napylić na podłogę (w końcu takie urządzenie nie potrzebowałoby zasilania i mogłoby mieć dowolny kształt). Oczywiście wtedy dochodzi kwestia regulacji i tu widzę problem, ale wszystko musi zacząć się od pomysłu ;)


  6. Jeżeli sprzedaż będzie ograniczona do aptek, to jest szansa, że farmaceuci będą reagowali na widok anorektyczki. Wiele w ostatnim czasie zmieniło się u nas na gorsze, jeśli chodzi o apteki, ale mimo wszystko farmaceuci przeważnie pozostają czujni.


  7. Czyli robienie po łepkach, gdyż gonią terminy bo inwestorzy oczekują szybko wyników. Nie ma czasu na dopracowanie itd.

    Ile znasz niedopracowanych produktów IBM-a albo Intela? I chyba raczysz żartować, że państwowe finansowanie projektu gwarantuje jakość? :D

    Oczywiście jest dużo racji w tym co piszesz, ale wszystko także zależy od kosztów, które w armii często idą na takie kwoty

    które są nikomu niepotrzebne, biorąc pod uwagę skalę kosztów i skalę korzyści.

    korporacje nie mogłyby sobie pozwolić ze względu na zbyt duże ryzyko.

    Potwierdzasz tym samym, że państwowe finansowanie projektów = pozwolenie na topienie pieniędzy w beznadziejnych inicjatywach.

     

    Jeśli natomiast chodzi o firmy, wszystko zależy od tego, o jakiej firmie mówisz. Pan Józek pewnie faktycznie nie będzie inwestował milionów. Ale już firma prawdziwie innowacyjna, jak choćby wspomniany wcześniej IBM, rowerowy Cervelo albo biotechnologiczny Genentech, to marka sama w sobie - taka firma z jednej strony stanie na głowie, żeby zawsze prowadzić w rankingach (be the best or die trying), a z drugiej - nie pozwoli na to, by jej niedopracowany produkt zniszczył jej reputację. Jeszcze raz potwierdza to, że kasa jest najlepszym motywatorem, bo na rynku projekt będzie prowadziła osoba mająca osobisty interes w powodzeniu projektu, a w "inwestycjach" państwowych naczelną motywacją będzie ciepła posadka (co oznacza oczywiście konieczność osiągania pewnych wyników, żeby z niej nie wylecieć, ale też przy braku konkurencji rynkowej zwyczajnie brakuje motywacji do dania z siebie wszystkiego).

    Ja też wolę by całość odbywała się po cywilu, ale spójrz na rynek, dziadostwo napędza dziadostwo - cieszę się, że cywilizacja ewoluuje, tylko kierunek zły obrała. Kowalski idzie do sklepu, kupuje produkt a ten jeszcze zanim doniesie do domu rozlatuje mu się w rękach.

    O nie, to nie tak. To producenci decydują o tym, co i jak zrobią ze zdobywaną wiedzą. Na przykładzie rynku RTV: China Electronics zrobi totalny szmelc, Sony zrobi dość przeciętny odtwarzacz muzyczny, a Marantz albo Denon zrobią Tobie prawdziwe arcydzieło. Wystarczy, żebyś zapłacił, bo wiedzę na starcie każdy z producentów miał mniej więcej tę samą. W tej ytuacji to Kowalski decyduje o tym, że wybrał szmelc, a nie rynek nie zapewnił produktu o dostatecznej jakości.

    • Pozytyw (+1) 1

  8. Opodatkowanie nic nie da, to czysta głupota przypominająca obecną sytuację w kraju i która skończy się na tym, że rząd wyssie całe pieniądze a dzieciaki jak jadły tak będą jeść.

    Nie wiem, dlaczego cytujesz słowa Jajcentego jako moje, ale odniosę się ;) Nie napisałem nigdzie, że podatek nie ma sensu (bo osobiście jestem za - jeżeli już musimy mieć publiczną służbę zdrowia, to dążmy do tego, żeby każdy pokrywał koszty swojej głupoty i związane z nią koszty leczenia). W swojej wypowiedzi skupiłem się na tym, że nie można zakładać, że choroby serca rozwijają się wyłącznie z winy chorego. Tylko tyle.

    Nikt nie wspomniał o samej technologii. Taki napęd daje ogromne możliwości Cywilne

    Tyle tylko, że do zastosowań cywilnych trafi ona dopiero wtedy, kiedy wszystkie mocarstwa będą już ją miały (i odpadnie ryzyko wycieku). Czyli - realnie patrząc - najwcześniej za jakieś 5-10 lat.

     

    Na dodatek nie licz na to, że nie będzie patentów - jeżeli zadanie jest wykonywane w ramach kontraktu z rządem, ale przez prywatną firmę, to możemy spodziewać się opatentowania rozwiązań stworzonych w czasie jego realizacji.

     

    Wreszcie dobrze byłoby zauważyć, że gdyby te same pieniądze trafiły do projektu cywilnego, to we własnym interesie producenta byłoby jak najszybsze wprowadzenie tego rozwiązania na rynek, a nie celowe jego odwlekanie.

    Badania o niebotycznych kosztach w cywilu są rzadko prowadzone, ponieważ są niepewne, tam chodzi tylko o mammonę, a tego nie wziąłeś pod uwagę.

    Wolę, żeby były napędzane przez mamonę (czyli najskuteczniejszy znany motywator), niż przez urzędniczą potrzebę świętego spokoju i niczym nieutrudnianego pierdzenia w stołek :) Tam, gdzie jest motywacja finansowa, istnieje ogromne ciśnienie na wdrożenie technologii na rynek i jej dopracowanie - wszak tylko klient zadowolony z usługi będzie chciał za nią płacić, prawda? A jeśli twierdzisz o tym, że takie badania rzadko są prowadzone, to spójrz może na IBM-a, Genentech/Roche'a albo Intela - pewnie powiesz mi, że obracają marnymi groszami?


  9. Generalnie rozumiem, o czym do mnie mówisz, ale zwróć uwagę, że znów piszesz o wydawaniu kasy na badania wojskowe, z których - być może i najwcześniej po kilku latach - coś trafi do cywili. Równie logiczne byłoby podniesienie w Polsce podatków o 30%, żeby potem pochwalić się, że na głowę Polaka przypada aż o 10% więcej kasy.

     

    Szwajcaria - tak jak mówiłem, u nich duża część tej kasy poszła także na inwestycje w obronę cywilną (np. schrony, z których Szwajcarzy są słynni). Ludność cywilna otrzymała więc coś w zamian, a nie tyle, ile u nas, czyli F-16 przelatujące kilka razy dziennie nad jedną z największych aglomeracji, żebyśmy poczuli się bezpieczni ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...