Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Odpowiedzi dodane przez mikroos


  1. Zapominasz kto produkuje jedzenie. Nie fabryki, tylko rolnicy którzy dostarczają mleko i inne produkty pierwszej potrzeby. Ehhh, ta obrzydliwa Wieś, która tylko bierze a nic nie daje.

    Ale niestety prawda jest taka, że gdyby nie socjalistyczne dopłaty dla polskich rolników, 90% żywności sprowadzalibyśmy z zagranicy.


  2. Hmmm... aż tak też bym nie generalizował. Sam fakt, że ustanowiono jakieś prawo, nie oznacza jeszcze, że jest ono rozsądne. Gdyby tak było, nie byłoby sensu prowadzenie Sejmu, bo przecież prawo już jest, a skoro jest, to jest dobre, więc po co ustanawiać nowe?

     

    Myślę, że nasza dyskusja dotyczyła nie tyle legalności ściągania, co raczej wymiaru etycznego. A to już nieco inna para kaloszy.


  3. Uważasz że ktoś kto jest mechanikiem samochodowym może na drodze zatrzymać inny samochód, bo jego właśnie się popsuł i odjechać cudzym autem, tylko dlatego że auta jeżdża dzięki temu że mechanicy "utrzymują" je w sprawności?

    Gdyby ten mechanik pracował za darmo, to być może miałby takie prawo, ale on dostaje za to kasę. Rolnik tymczasem dostaje swoje dopłaty nieustannie za sam fakt posiadania (często nawet nie uprawiania!) ziemi uprawnej. Coś tu w związku z tym nie gra.

    Dyskusja na temat ile wieś dostaje a ile wkłada do budżetu jest złożona, bo infrastruktura często jest finansowane z UE

    I co z tego? Budżet UE to także moje podatki.

    KRUS płacą malutki, ale emerytury też dostają takie

    Ale i tak większe w proporcji do składek.

     

     

    itd. - ale tak czy inaczej nie da się zaprzeczyć, że to wieś jest finansowo utrzymywana przez miasta, a nie na odwrót.

    Ps. przenieś moją sytuację o powodzi do kraju, gdzie wsie nie dostają dotacji z UE czy budżetu kraju, wtedy otrzymasz czysty problem "mniejszego zła", o którym mowa w artykule.

    Dokładnie taka sytuacja jest teraz w Tajlandii. Oczywiście nie wiem, na ile obiektywne są doniesienia dziennikarzy, ale słyszałem informacje o wieśniakach zgadających się na zalanie wsi w imię uratowania największych fabryk. Najwidoczniej część z nich była świadoma, że to uratuje gospodarkę, a zachowanie ich wsi uratuje ich wieś, ale doprowadzi kraj do ruiny. Ale żeby nie było niejasności: w takiej sytuacji, przy braku innych dotacji, uważam, że wieśniakom należy się pełne zadośćuczynienie za poniesione szkody.


  4. Bo gwarancji wyleczenia nigdy nie dostaniesz - możesz jedynie liczyć na dane statystyczne z eksperymentów. Z ulotki dowiesz się np., że penicylina zwalcza gronkowce (co jest prawdą), a w literaturze znajdziesz zawsze informacje o konkretnych eksperymentach oraz o odsetku osób wyleczonych, czasie leczenia itd. Tak więc masz pełną informację.

     

    Jeśli chodzi o suplementy, na całe szczęście EFSA (europejska komisja ds. bezpieczeństwa żywnosci) wymusiła teraz rozpoczęcie kikuletniego procesu weryfikacji tej klasy środków. Każdy producent, który choćby sugeruje lecznicze działanie, musi je wykazać na podstawie danych z literatury. Może być śmiesznie, jak uświadomi się ludziom, że w wielu przypadkach "dowody skuteczności" to badania in vitro na dawkach odpowiadających żarciu wiadra suplementu dziennie (a przy okazji wyjdzie na jaw, jaką przewałą była histeryczna obrona miłośników "terapii alternatywnych" wobec Codex Alimentarius, któy ma za zadanie właśnie takie praktyki ukrócić)... :-)


  5. Tak to nawet na penicylinie nie jest napisane.

    A niestety na tego typu produktach jak najbardziej jest - poczytaj sobie np. o srebrze koloidalnym, metodzie Huldy Clark albo Citrosepcie - totalne oszustwo w formie obietnicy wyleczenia każdej choroby znanej ludzkości bez jakiejkowiek podstawy merytorycznej (albo z "podstawami" w rodzaju zafałszowanych wyników badań, wyników badań z karygodnymi błędami metodologicznymi itd.).

     

    Jeśli chodzi o leki, to akurat trafiłeś na fatalny przykład :) Bo wszelkie środki lecznicze muszą mieć skuteczność udowodnioną wg bardzo konkretnych kryteriów - dopiero po ich spełnieniu można mówić o tym, że coś działa, ale wtedy na poparcie takiej reklamy są już odpowiednie dokumenty.

    A producent twierdzi, że były przypadki wyleczeń wśród ludzi stosujących lampę - sama prawda.

    Jeśli to udowodni i wykaże, że chorego wyleczyła lampa a nie efekt placebo, to nie mam nic przeciwko takim dekaracjom.


  6. zwłaszcza że ci ze wsi nie dostaną żadnego zadość uczynienia finansowego od miastowych.

    Akurat wieś jest na bieżąco utrzymywana przez miasta z podatków, dotacji i zakupu produktów rolnych przez "miastowych" - gdyby nie "janosikowe", po polskiej wsi ciągle jeździłbyś na koniu. Poza tym zadośćuczynienie dostaną od państwa - znowu głównie za podatki "miastowych", bo ci płacą ich więcej.


  7. Nie za darmo. Twierdzę, że cena została zapłacona i to wielokrotnie.

    Ale nie przez Ciebie, więc Ty nie posiadasz prawa do tego produktu.

    W mojej ocenie popełniasz błąd stosowania praw i reguł do których przywykłeś obcując z tworami materialnymi jak buty czy samochód. Nie chcesz uznać odmienności tych bytów. Wszelkie porównania do butów, samochodów, itp są chybione i wiodą na manowce.

    Ależ wprost przeciwnie - skoro ktoś chce ściągać muzykę z netu, to znaczy,że jednak ma ona dla niego wartość. A skoro ma wartość, to wypadałoby zapłacić, bo inaczej mówimy o pospolitej kradzieży. Poza tym mówiłem już wcześniej o butach: zgodnie z Twoją logiką po 10 latach producent butów powinien być zobowiązany do ich ciągłej produkcji, ale rachunek powinien być dokładnie zerowy, tzn. zero zysku, ale też zero straty. Trochę bez sensu, nie sądzisz?

    Spróbuj za to, znaleźć analogie między magicznymi lampami i cudownymi kroplami homeopatycznymi a utworami - w obu tych przypadkach klient ma wolną wolę i dokonuje świadomego wyboru dramatycznie przepłacając.

    Z tym, że w przypadku cudownej lampy człowieka zwyczajnie się oszukuje, obiecując mu, że zostanie wyleczony. A muzyka to muzyka - ma dawać rozrywkę i skoro ktoś chce jej słuchać, to najwidoczniej się przy niej bawi, więc otrzymał produkt zgodny z deklaracjami wytwórcy.


  8. Wybacz, ale jeśli ktoś tu próbuje pasożytować, to raczej osoba oczekująca skrócenia okresu ochrony, żeby móc za darmo korzystać z efektów czyjejś pracy :) Na dodatek mnóstwo osób używa przy tym wymówki w postaci krzewienia kultury - jest to argument o tyle śmieszny, że wielu z tych zatroskanych o kulturę aktywistów słucha muzyki na poziomie Rihanny, ogląda filmy z gatunku Kac Vegas i nie potrafi poprawnie pisać w języku ojczystym* .

     

    Jeśli chodzi o filtrowanie ruchu, to jest to osobna kwestia i ten pomysł ja także uważam za chory. Niemniej jednak używanie argumentów o krzewieniu kultury to IMHO zwykłe szukanie wymówki.

     

     

    * - oczywiście nie mówię teraz o Tobie


  9. No nie do końca wiadomo co jest lekiem, czy np. coś co poprawia stan zdrowia w 40% w grupie kontrolnej, a o 30% przy podaniu placebo będzie lekiem? A jeśli zamiast 10% różnicy wyjdzie 1%, albo 20%? Gdzie jest granica?

    Pozwolę sobie na odpowiedź jako osoba mniej więcej zorientowana w kwestii legalizacji nowych leków.

     

    Generalnie przed dopuszczeniem leku na rynek trzeba przeprowadzić badanie, w którym ocenia się skuteczność leku w odniesieniu do grupy kontrolnej przyjmujcej placebo. Szanse na rejestrację ma każdy lek, który daje istotną statystycznie różnicę w skuteczności (nawet jeśli jest to różnica o 0,1%) i nie jest przesadnie niebezpieczny dla zdrowia (przy czym znów: jeśli np. osoba leczy się krócej, ale w czasie leczenia czuje się gorzej, to to także bierze się pod uwagę i liczy się np. "lata życia skorygowane o jakość").

     

    Osobną sprawą jest natomiast refundacja leków, czyli dopłacanie do opakowania leku z podatków (a nie bezpośrednio z kieszeni pacjenta) - szanse na refundację mają tylko te leki, dla których stwierdzi się, że uzyskanie jednostki zysku (czyli np. krótszy o 1 dzień czas leczenia albo dłuższy o miesiąc czas przeżycia) kosztuje dostatecznie mało, by miało to sens.

     

    Generalnie napisano na ten temat całe książki, ale formalne zasady jak najbardziej istnieją i są stosowane.


  10. Jeśli grajek i komediant ma się lepiej od np. chirurga to zawodzą mechanizmy rynkowe - tak uważam.

    A ja uważam, że nie. Ten grajek posiada talent, za który inni chcą mu płacić, więc w czym problem? Pamiętaj, że na zarobki jednego i drugiego wpływasz także Ty - przecież decyzję podejmujesz własnym portfelem.

    Upierasz się traktować utwory i dzieła jak zwykle produkty materialne typu koszula czy samochód dlatego nie szansy byśmy doszli do porozumienia.

    Bo są dokładnie tym samym: efektem czyjejś pracy, za którą należy się płaca. Tak mnie przynajmniej wychowano.

    Niczego nie chce orzekać.

    Już to zrobiłeś - choćby w poprzednim zdaniu.

    Dajemy twórcy i wytwórni czas na zarobienie pieniędzy. Ile zarobią to ich sprawa.

    No dobrze, ale dlaczego? Czy uważasz, że po opracowaniu np. nowego modelu obuwia producent ma prawo zarabiać przez 10 lat, a później powinien mieć ustawowy obowiązek zarabiać na nich okrągłe zero, tzn. pracować dokładnie po kosztach? To by dopiero było zachwianie normalnych mechanizmów - ludzie są gotowi płacić tyle samo, ale ustawowo zabraniamy producentowi na tym korzystać. To tylko pokazuje, że im mniej jest regulacji, tym większej liczby absurdów udaje się uniknąć.

    Czas ochrony ma być dobrany tak by chronić społeczność, która najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z mechanizmu tego przekrętu.

    Ale dlaczego przekrętu? Przecież ludzie sami decydują, ile chcą zapłacić. Najwidoczniej godziny rozrywki przy płycie są warte tych kilkudziesięciu złotych - w końcu w przeliczeniu na godziny wychodzi to bez porównania taniej od wizyty w kinie, o wyjściu na piwo nie wspominając.

    Martwi mnie brak rynkowych mechanizmów ograniczających tak oczywiste przewartościowanie pracy.

    Znów: to co znaczy "przewartościowaniu"? I dlaczego znowu próbujesz orzekać, co jest przewartościowane, a co nie? W tym momencie idealnie zaprzeczasz temu, co napisałeś wcześniej, że nie próbujesz niczego orzekać - przecież dokładnie to teraz robisz.


  11. ja piszę o nadmiernych zyskach

    No dobrze, ale co to są nadmierne zyski? Takie, jakich Ty zazdrościsz innym? :) I dlaczego uważasz, że akurat Ty masz prawo orzekać, kto zarabia za dużo, a kto adekwatnie do poniesionego wysiłku? I dlaczego wrzucasz wszystkie wytwórnie do jednego worka, skoro mnóstwo artystów nagrywa dla naprawdę małych firm - przecież prawo dotyczy także tych artystów.

    A nieuzasadniony zysk to np 1 mln złotych za dzień zdjęciowy znanego aktora w reklamie.

    Wprost przeciwnie - gdyby był nieuzasadniony, to nikt by mu tyle nie zapłacił. A skoro chce, to znaczy, że reklamodawca sam zarobi na tym jeszcze więcej, więc zarobek jest w pełni uzasadniony.

    Wiem, towar wart jest tyle ile ludzie chcą za niego zapłacić ale w takich przypadkach uważam, że zawodzi jakiś mechanizm. Chciałbym by utwory przechodziły do strefy publicznej znacznie szybciej ponieważ już zostały (w moim odczuciu) zapłacone.

    A co w takim razie z artystami, których odkrywa się po wielu latach? Często zdarza się, że np. w reklamie wykorzysta się piosenkę sprzed 10 lat, która nagle staje się totalnym hitem i dopiero wtedy zaczyna wzbudzać masowe zainteresowanie. Odmówisz artyście zarobku, bo płyta wyszła 10 lat temu? Przykro mi, ale nie dostrzegam w tym żadnego sensu.


  12. Jak nie włącza radia to artysta nadal zarabia pieniądze. Nie mieszaj faktu włączenia/niewłączenia radia z zarabianiem.

    Tu się właśnie bardzo mylisz. Bo radio puszcza to, czego ludzie słuchają, a wytwórnie podpisują kontrakty z tymi, na których mogą zarobić. Tak więc niestety absoultnie nie masz racji.

    Poza tym zdaje się że odtwarzanie w radiu muzyki danego artysty podlega różnym umowom i nie zawsze każde odtworzenie wiąże się z tantiemami.

    Nawet jeśli nie jest rozliczane każde odtworzenie, to zawsze istnieje korelacja między liczbą odsłuchań i wypłaconą kwotą.

    @Jajcenty

    1) Nie wiem jak Ciebie, ale mnie ściąganie z neta nic kosztuje. - jaki zatem błąd w myśleniu?

    Taki, że to kosztuje artystę, bo niezarobienie to to samo, co strata.

    2) Nie obchodzi mnie ile artysta zarabia na emisji utworu - to sprawa między nim a producentem.

    Ale jednocześnie słuchając z innego źródła sprawiasz, że artysta nie zarobi tantiem, bo np. jeśli mniej osób słucha radia, to radio mniej zarabia na reklamach, więc okradziona zostaje kolejna osoba.

    3) Nikt przy zdrowych zmysłach nie zapłaci za płytę 100 tys. złotych. Zatem płyta nie jest tyle warta. Jednak sprzedawana po 50 zeta za sztukę jest - przynosi artystom wielokrotność tej kwoty - nie sądzisz, że ktoś wydymał durne społeczeństwo ?

    Nie, nie sądzę. Wolny rynek płaci za towary tyle, ile są one warte dla odbiorców - gdyby były droższe, nikt by ich nie kupował. To dziecinnie proste.

    4) Nie akceptuję kradzieży, ale uważam, że stworzono mechanizm pozwalający ciągnąć nieuzasadnione zyski.

    A co to niby jest nieuzasadniony zysk? Ktoś się napracował, spędził nierzadko rok czy dwa lata nad pisaniem płyty, a Ty sobie ściągasz za darmo i myślisz, że nikomu nie stała się krzywda? Bardzo mi przykro, stała się, bo ktoś nie dostał zapłaty za swoją pracę, a to jest tożsame z pospolitą kradzieżą.


  13. Tu właśnie tkwi największy błąd - w myśleniu, że to nic nie kosztuje. Ale niestety muszę Ciebie zasmucić, bo kosztuje - ot choćby artysta zarabia na każdym odtworzeniu jego utworu w radiu. Jak nie masz muzyki na dysku, to włączasz radio, a artysta ma z tego pieniądze. Więc proszę, nie wmawiaj ludziom nieprawdy :)

    • Pozytyw (+1) 1

  14. Bo jej interes jest sprzeczny z moim.

    Czyli jeśli Twój interes jest sprzeczny z moim, to mogę Ciebie pobić albo np. ukraść kopię Twojego raportu, bo mam taką ochotę?

    Nie rozumiem dlaczego wielokrotnie zapłacone dobra kultury mają tak długo być chronione.

    No tak, a oprócz tego powinniśmy zalegalizować kradzież samochodów, które wyprodukowano w liczbie co najmniej 10 tysięcy.

    Skrócenie okresu byłoby mile widziane. Jeśli twórca nie zdążył zarobić na swoim utworze w 10-20 lat to już chyba nie zarobi.

    A co to znaczy "zdążył zarobić"? Jeśli miał dobry pomysł, to tak długo, jak ktoś chce tego słuchać, artysta ma prawo do zarobku - to dla mnie oczywiste.


  15. Pamiętajcie, że większość wojny antypirackiej jest inicjatywą wielkich firm nagraniowych, wydawców, dystrybutorów i całego tego systemu poprzedniej epoki, który jest przerażony internetem, bo myślał że kura znosząca złote jaja nigdy mu nie ucieknie

    No dobrze, ale co z tego? Czy ten argument sprawia, że rozporządzanie nieswoją własnością staje się czymś dobrym? I co jest właściwie takiego złego w tym, że firma broni swoich interesów?


  16. Faktycznie można by coś takiego zrobić, np. w formie rankingu najczęściej polecanych notek (nawet niekoniecznie z informacją, że akurat X to polecił, ale że ogólnie jest to popularny temat), widocznego choćby z głównej strony forum jako osobna kolumienka gdzieś z boku albo nawet na stronie głównej Kopalni jako "Hot topics" w formacie podobnym do "Blogów" w nowej odsłonie KW.

    • Pozytyw (+1) 1

  17. Problemy na forum zdarzają się na tyle rzadko, że chyba nie ma potrzeby specjalizacji. Może po prostu zrobimy ogólnych moderatorów całego forum? Będzie prościej, niż biegać z prośbą do odpowiedniego moda.

     

    Jeśli się nie zgadzacie, mogę wziąć np. wywiady lub artykuły.

    • Pozytyw (+1) 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...