Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Jajcenty

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    4919
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    135

Zawartość dodana przez Jajcenty

  1. Jajcenty

    Splątanie kwantowe

    Jest dość prosta. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zderzenie_sprężyste A skoro przy zderzeniach jesteśmy, polecam: nowy sposób na Pi, no byłby gdyby nie pieprzone kwanty.
  2. Jajcenty

    Splątanie kwantowe

    Przestań mierzyć, zacznij liczyć. Klasyczny niestacjonarny model zderzenia idealnie sprężystego pozwala policzyć położenia z dowolną dokładnością. Kwantowy mówi, że nie zdołasz tego policzyć. Masz boską władzę nad układem, sam narzuciłeś wszystkie warunki początkowe, na kartce napisałeś gdzie cząstka jest i ile ma pędu DOKŁADNIE. I mimo to nie odpowiesz na pytanie gdzie jest. Zresztą w przypadku fali, pytanie gdzie jest fala.... ale wiesz, tak dokładnie gdzie jest.... A fluktuacja bierze się z...?
  3. Jajcenty

    Splątanie kwantowe

    Ta interpretacja ZN powinna zostać zakazana i wygnana ze szkół. Powoduje powstanie przekonania, że obiekt jest punktem i tylko nie umiemy zmierzyć, a fizyka klasyczna łamie się na elektronie bo nie mamy wystarczająco dobrych amperomierzy. Jakbyśmy mieli lepszy miernik to dalej moglibyśmy mierzyć i klasyczna fizyka dalej miałaby zastosowanie. Tymczasem we wzorze deltaX*deltaPx >= h/4pi NIE MA ŚLADU czynnika zewnętrznego zaburzającego stan układu. Spróbuj wyjaśnić: studnia potencjału czy efekt tunelowy, fluktuacje kwantowe i ich manifestację czyli efekt Casimira, zakladając że dysponujesz magiczną mocą dokładnego określenia położenia i pędu. Powtarzam: Elektron nie wie gdzie jest, ani jak szybko się porusza, MIMO ŻE nikt tego nie mierzy. I stary żart: Policjant zatrzymuje elektron - czy wie pan jak szybko się pan poruszał? Nie, ale za to, wiem gdzie jestem!
  4. Jajcenty

    Splątanie kwantowe

    Nie tłumaczy splątania czy superpozycji - to dalej "dziwne" stany. Jedynie może wyjaśniać niektóre "natychmiastowe" oddziaływania, ale nie sądzę by ktokolwiek mógł brać poważnie takie wyjaśnienie. M-teorie to jednak bardzo matematyczne twory.
  5. Jajcenty

    Splątanie kwantowe

    Chyba musisz zacząć od nierówności Bella i paradoksu EPR. Ja na swój użytek przyjąłem, że żyjemy w n wymiarowej przestrzeni z kilkoma nierozwiniętymi wymiarami. I choć z naszego punktu widzenia cząstki są od siebie daleko, to są sprzęgnięte przez nierozwinięte wymiary - stąd wrażenie upiornego oddziaływania na odległość.
  6. Jajcenty

    Splątanie kwantowe

    Niepewność pomiaru, zasada nieoznaczoności i splątanie kwantowe to trzy różne rzeczy. Elektron nie wie gdzie jest, ani jak szybko się porusza niezależnie od tego czy na niego ktoś patrzy czy nie. Sama rozkmina urywa się najbardziej interesującym momencie więc nie bardzo mi pomogłeś w zrozumieniu stanu splątanego. Wydaje się, że za Einsteinem sugerujesz istnienie zmiennych ukrytych by usunąć paradoks EPR. Niestety zaraz potem pojawia pan Bell ze swoimi nierównościami i rujnuje tak pięknie zapowiadające się wyjaśnienie. A i pewnie exNihilo wpadnie tu zaraz wspmnieć coś o nielokalności
  7. Całkiem zgrabny neologizm - nano materia? Fizyka kwantowa na pewno będzie wdzięczna - przyda się. Na Waszym miejscu, Droga Redakcjo, uwieczniłbym ten termin gdzieś na wiki, by chwała była wieczna i można było rozstrzygać przyszłe spory o autorstwo terminu.
  8. Idea może się obroni, ale każdy przypadek przełamania będzie szalenie kosztowny - jako narzędzie inwestowania i spekulacji znaczenie mocno spadnie.
  9. Szacunek, ale wiele zależy od sposobu wykonywania. Jeżeli zrobiłeś to mniej więcej tak, jak ten tutaj, to zazdrość mnie zżera. U mnie to było 12 Na pięściach robi mi się łatwiej - mam podobny problem z nadgarstkami - za to pompki karo na pięściach są dużo trudniejsze.
  10. To raczej przesłanka za słusznością mojej argumentacji? Starsi na ogół biją nas doświadczeniem i mądrością, oraz należy im się szacunek Taka romantyczna wizja podboju i eksploracji wystarcza tylko na chwilę. Potem okazuje się, że na takie tanie jak barszcz LHC trzeba żebrać latami, a i tak powstało tylko dlatego, senat okazał się zdominowany przez pragmatyków i nie dał kasy na romantyczną eksplorację wysokich energii. Nie jestem przeciwko eksploracji kosmosu, jestem przeciwko startowaniu okrakiem na beczce nafty z tlenem, po to tylko, by zaraz potem, na identycznej beczce, okrakiem lądować na Marsie i tak w kółko. Ledwośmy wychnęli z jednej studni, to zwłasnej woli wpakujemy się w drugą. Ponieważ technicznie zakładanie baz jest bez sensu, to może mieć tylko sens polityczny. IMHO, potrzeba nam stacji kosmicznych ze sztucznym ciążeniem, osłaniających przed promieniowaniem, zdolnych chronić załogę latami. Możemy se taką stację zaparkować po ciemnej stronie, albo w punkcie Lagrange'a, albo zrobić z nich radioteleskop o kosmicznych rozmiarach. Start i lądowanie możemy se poćwiczyć w domu, nie musimy z tym gnać na Marsa. BTW. Wikingowie, Kolumb to nie byli takimi romantykami znowu. Sporty ekstremalne nie są uprawiane z altruizmu, a podejrzewam, że za każdym odkrywcą stał sponsor oczekujący zwrotu z inwestycji. Także tego... Latajmy w ten Kosmos, ale z sensem!
  11. Ale po co? Całe zasoby układu słonecznego mamy tutaj. Pas Kuipera i planetoid to prawie sam lód, a wagowo to mniej niż 0,2 masy Ziemi. Kosmiczne wyprawy po cenne surowce to raczej mrzonka, jedyne co może się przydać, to 3He z Księżyca, a na to nie ma jeszcze dużego parcia. Planety raczej wykorzystywałbym do ustawiania stacji orbitalnych ułatwiających eksplorację i obserwację. Nie ma po co schodzić na powierzchnię tylko po to, żeby za chwilę z ciężko walczyć z grawitacją przy starcie.
  12. Niestety, bieganie to jedyna forma akceptowana przez moją kobietę. Jeszcze joga, pieszczotliwie zwana "pedziowanie na dywanie", ale to już zdecydowanie wolę godzinę wiosłowania, choć to najgłupsze zajęcie na świecie. Wycieczki górskie jak najbardziej. Niestety jak ostatnio zaproponowałem jesienne wejście na Turbacz to się dowiedziałem, że trzeba kupić jakieś super kapcie, oraz że trzeba założyć obóz aklimatyzacyjny w połowie. Nigdy nie byłem na Turbaczu, więc się trochę przestraszyłem ;P
  13. To radość z powodu końca katorgi! Przynajmniej u niektórych wliczając w to mnie. Od jednostajnych ćwiczeń typu bieganie, pływanie, dźwiganie, o wiele bardziej atrakcyjne dla mnie są gry! Seria starć, małych sukcesów i porażek jakoś inaczej stymuluje - adrenalina? edit: Tak mi przyszło do głowy: może to coś z ośrodkiem nagrody? W koszykówce mamy średnio 30 nagród na mecz, w piłce ręcznej 20, piłce nożnej 4 i piłka nożna jest najmniej lubianą przeze mnie dyscypliną - Przypadek? Nie sądzę
  14. Nie tyle butelkowanej co nisko mineralizowanej. Skład wody zapewne ma większy wpływ niż sposób jej konfekcjonowania. Sprawdzę. I tak muszę kupić wodę do żelazka. Ktoś może wie jaka jest bezpieczna dawka wody dejonizowanej?
  15. Oczywiście! Oszczędność energii rządzi! W miarę chętnie gram w kosza, ale bieganie, wiosłowanie czy jakaś tam kalistenika przyprawia mnie ciężką niechęć. Zmuszam się do biegania bo mi obiecano "euforię biegacza" Jeszcze się nie udało, zamiast euforii mam kolano biegacza ;P O kant rozbić takie pomysły... BTW, jak się przeciążę na treningu to zasypiam. Kamiennym snem - jak płaz przy minus dziesięciu.
  16. Touche! Oczywiście miało być "per saldo". Generalnie, TU nie kupuje usług medycznych tylko je refunduje. I nie umawia się ze szpitalem tylko sprawdza jakie są ceny i bierze je pod uwagę przy ustalaniu stawki. Widać to w materiale wskazanym przez Mariusza! Nie bardzo wiadomo jaki jest wpływ TU. Oczywiście jeśli jakoś kupuje usługi, to jest w stanie uzyskać upusty, ale jestem pewien, że ten upust stanowi zysk TU a nie ubezpieczonego. Ja bym tak zrobił. Ubezpieczony na tym biznesie traci. Głównie dlatego, że poród zdarza mu się dwa razy w życiu a składkę płaci przez całe życie. Zazwyczaj w tym momencie proszę interlokutorów by podsumowali swoje dotychczasowe wydatki na ubezpieczenia i zwroty uzyskane od TU. Znam tylko jedną osobę, która ma ten bilans dodatni - pechowcowi dwa razy ukradziono samochód. I nie chodzi o umowy z niejawnymi wykluczeniami czy o trudności w egzekwowaniu zobowiązań TU. Chodzi o sam mechanizm kalkulowania ryzyka. Jeśli TU deklaruje: jak dla pana, po znajomości, refundacja bypassów 100 zł/mc, to najlepsze co możesz zrobić, to odkładać te 100 zeta i naskładasz na te swoje bypassy. Będziesz do przodu o marżę TU Wiesz, głupio zakładam rzetelność w biznesie. Tymczasem umowy TU czy bankowe mają więcej wspólnego z podstępem niż umową. Ostatnio na przykład okazało się, że moje mieszkanie nie jest ubezpieczone od zalania. To znaczy jest, jeśli ja zalałem, bo jak zostałem zalany, to już nie. Generalnie co do zasady: TU kalkuluje ryzyko, dodaje koszty, zysk i sprzedaje za cenę. Więc jeśli będziesz odkładał składkę, to w długim okresie powinieneś być do przodu. Chyba że masz pecha. Ale wtedy TU weźmie to pod uwagę i Twój pech znajdzie odbicie w składce. Tak naprawdę w TU kupujesz poczucie bezpieczeństwa. A przy likwidacji, często okazuje się ono fałszywe. Dlatego sam mam tylko obowiązkowe ubezpieczenia. Jeden z programów medycznych: 1 osoba w wieku 2-67 lat - 615 zł rocznie. To rozbój a nie oferta. W moim konretnym przypadku za 600 opękam z 5 lat wizyt prywatnych i badań laboratoryjnych. I dziwne ograniczenie na wiek - 67 lat. Przypadek? Nie sądzę. Moja niechęć do ubezpieczeń nie jest czysto prawicowa. Uważam że ma pewne uzasadnienie w liczbach.
  17. Hm, mam dysonans poznawczy. IMHO ubezpieczenia de facto podnoszą koszty usług medycznych. No przynajmniej o marżę ubezpieczyciela. Pod drugie, w przypadkach kiedy ubezpieczyciel już musiał zapłacić za leczenie, po prostu źle skonstruował umowę i wykluczenia - dlatego nie zdołał się wyślizgać No ale to ja i moja niechęć do TU
  18. Nalegam byś przemyślał oba zdania. Bo mi, z lewostronnej ciągłości czynnika Lorentza wychodzi, że mogę i to dowolnie blisko, jak długo mam na to energię. Tak, wiem, już wcześniej poruszaliśmy problem inflacji/deflacji. Proponowałem jedynie napęd formalnie wykorzystujący zakrzywienie czasoprzestrzeni. Jeśli magicznie wytworzę jakoś masę to reszta Wszechświata dowie się o tym z nie szybciej niż c na to pozwala. Przy okazji, formalnie rzecz biorąc, asysta grawitacyjna jest napędem czasoprzestrzennym
  19. Skoro przez całe życie mózg kobiety jest metabolicznie młodszy to w oczywisty sposób mózg mężczyzny jest starszy w momencie osiągnięcia dorosłości , niezależnie od tego jak zdefiniujemy dorosłość jest tylko uczynimy to za pomocą czasu.
  20. Oj. Według wiki pokwitanie to proces 4-5 lat. W artykule mowa jest jedynie o metabolizmie. To my domieszaliśmy do tego "dojrzałość społeczną" bo mamy dysonans poznawczy. Wiemy że kobiety dojrzewają wcześniej, a tu nam mówią że ich mózgi są jeszcze niedokończone.
  21. A jak to definiujesz? Masz jeden konkretny wskaźnik wieku biologicznego? To badanie pokazuje jedynie, że mózg mężczyzny jest przesunięty w metabolizmie. Jak to definiujesz? Co decyduje? Zdolność do prokreacji, moment aktywności seksualnej, zatrzymanie wzrostu, mutacja? Zdolność do prokreacji a wybór starszego partnera to dwa zupełnie różne aspekty dojrzewania. Myślę że w tłumaczeniu jest przejęzyczenie, powinno być: Po prostu wchodzą w wiek dorosły o trzy lata wcześniej niż mózgi kobiet..... Ciekawe że ta różnica w metabolizmie nie znika z czasem. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie wracamy do Bastarda i karmienia mózgu ketonami.
  22. Bo zakładasz, że rozwój metaboliczny jest tożsamy z emocjonalnym. Tak nie jest. Faceta z trudem uznaje się za zdolnego do podejmowania decyzji po 21 roku życia.
  23. Nie śmiejemy się. Niestety jesteśmy bardzo daleko od jakiejkolwiek sensownej możliwości manipulacji czasoprzestrzenią. Sam Alcubierre zakładał, że nie ma ograniczeń na prędkość zmiany przestrzeni, a ostatnie odkrycia fal grawitacyjnych temu przeczą. Pozostaje zaginanie przestrzeni, mosty Einsteina-Rosena czy inne wormhole'y Ale będzie to wymagało galaktycznych ilości energii a my mamy tylko jedną galaktykę i chyba jesteśmy do niej dość przywiązani.
  24. Zapewne chodzi o dojrzewanie "metaboliczne" na starcie są trzy lata starsze i ta różnica nie znika do końca. Co do wyborów: badania sugerują, że kobiety są nieco bardziej pragmatyczne w wyborze partnera Starszy partner to lepsze zabezpieczenie. Zatem może być to kwestia społeczna. Wiemy że mężczyzna dojrzewa ok. 12 roku życia. Potem już tylko rośnie. Tu mamy wyjaśnienie biochemiczne i sugestię dlaczego należy przywrócić obyczaj postrzyżyn, mamy tylko 5 lat na wychowanie mężczyzny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...