Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Jajcenty

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    4919
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    135

Zawartość dodana przez Jajcenty

  1. Moje pokolenie tak ma. Tatuaże robi się w więzieniu. Na widok tatuażu typu kropki na dłoniach pierwsza myśl to: były więzień. Druga to ocena zagrożenia: dam mu radę czy odwrót taktyczny. O zdolnościach intelektualnych, czy da się z gościem pogadać o ciemnej materii - śladu takiej myśli. Dlaczego miałbym przepytywać z fizyki jakiegoś obcego gościa? Mimo to tatuaże są mi obojętne, dziwaczne fryzury, kolory włosów wszystko spoko. Jedynie piercing mnie odrzuca, Sam nie mam żadnego tatuażu, ale zdarza mi się docenić, niektóre subtelne tatuaże u kobiet. Ładnie wykonane mogą zwiększać atrakcyjność. Poprawka. Miałem na myśli, że pokolenie Dragana jest wolne od tych skojarzeń. Gdyby miało złe skojarzenia, to by ich nie robiło. Dlatego przykładanie starczej miary do młodzieży zawsze zawodzi. Mój pradziadek miał pretensje do mojego dziadka, że ten za dużo czyta. Marnuje czas i psuje oczy, wgapia się tylko... coś Ci to przypomina?
  2. Nie wiem jakie masz osiągnięcia, dające Ci prawo pisać "naukowiec". Pochwal się, a sądzę, że śmiechom i żartom nie będzie końca... Po drugie, popełniasz błąd rozumowania. Nie dość że używasz statystki, więc może jedynie mówić o prawdopodobieństwie, to jeszcze używasz tego rozumowania w sposó, na który brak mi słów. Fakt: jeśli noszę czapkę to jest mi ciepło w głowę; fakt: jest mi ciepło w głowę, wniosek: mam czapkę na głowie. Po trzecie: nie masz żadnego uzasadnienia. To jest inne pokolenie nie mające wdrukowanego skryptu: tatuaż/golona głowa - skazaniec.
  3. Musiały się różnić objętością. Gdyby zadbać o jednakową gęstość energetyczną to pewnie wynik nie byłby tak oczywisty. No i są jeszcze walory smakowe, tutaj pominięte.
  4. Sugerujesz, że fotonu nie ma dopóki nie ugrzęźnie aparacie pomiarowym? Skąd się zatem tam wziął? Gdzie był kiedy jeszcze go nie było i czy w ogóle był? Te pytania zakładają ciągłość w sensie Heinego Być może niesłusznie. Tu jest coś niejawnie z czasem. Sugeruje się że obserwacje dokonywane są jednocześnie i jeden widzi rozplątane, a drugi ciągle jeszcze splątane. A wiemy, że nie ma jednoczesności
  5. Ejże, połowa analityki w geologii polega na interakcji kamieni z dźwiękiem. Ściska, rozciąga, a mury Jerycha od tego padły. Oczywiście możesz zdefiniować dźwięk jak drgania powietrza i wykluczyć możliwość słyszenia w wodzie, ale to nie będzie czyste zagranie. Spróbujmy uogólnić pytanie: czy rzeczywistość istnieje, mimo że nie ma obserwatora? Ja twierdzę, że tak. Wszystkie Rzeczywistości istnieją i obserwatorzy są zbędni. Istnieje również Rzeczywistość Kononowicza - zbiór pusty w którym nie ma niczego. A u nas elektron nie wie gdzie jest, ani jak szybko się porusza nawet jak nikt na niego nie patrzy.
  6. Dlaczego? Przecież mówimy o tym jak z obserwacji wnioskować o Rzeczywistości lub Rzeczywistościach. Obserwacje - obserwator - klasyczny problem obserwacji. Jeśli obszedłem drzewo to na pewno widziałem wszystko? A może była tam wiewiórka dbająca o to by zawsze być ukrytą za pniem? Drzewa są nieodmiennie źródłem bardzo ciekawych dylematów. Nie lekceważyłbym ich zwłaszcza w tym kontekście. Tak znany mi jest ten sofizmat . Nie uznaję rozumowania na podstawie etymologii: The word "acoustic" is derived from the Greek word ἀκουστικός (akoustikos), meaning "of or for hearing, ready to hear"[1]and that from ἀκουστός (akoustos), "heard, audible",[2] which in turn derives from the verb ἀκούω(akouo), "I hear".[3] The Latin synonym is "sonic", after which the term sonics used to be a synonym for acoustics[4] and later a branch of acoustics.[5] Frequenciesabove and below the audible range are called "ultrasonic" and "infrasonic", respectively.
  7. Czy drzewo padające w lesie wydaje dźwięk mimo, że nie ma tam nikogo kto mógłby to słyszeć? Oczywiście tak. CO? Z tego że mój kumpel nie podał mi wyniku pomiaru, wynika że nie doszło do dekoherencji? Trzeba natychmiast poinformować ludków od komputerów kwantowych, że jest sposób na dowolnie długie splątanie. Wystarczy o nim nie mówić koledze. Czyli tak: Alicja losuje króla lub damę i nie podglądając wysyła Bobowi. Następnie patrzy jaka karta jej została i tada! Nie dość, że przesłała informację z prędkością ponad świetlną to jeszcze skutek - karta Boba - pojawił się przed przyczyną. Istnieje jeszcze przypuszczenie graniczące z pewnością, że panowie naukowcy polegli przy próbie tłumaczenia zjawiska kwantowego w kategoriach świata klasycznego.
  8. Fakt. Niemniej jednak naganne jest ograniczanie wolności słowa to zawsze jest złe. Starym dobrym dyktatorskim złudzeniem jest, że jak się o czymś nie mówi, to problem nie istnieje. Istnieje. Antyszczepionkowcy przeniosą się własne portale, gdzie będą do woli eskalować te przekonania we własnym gronie bez jakiejkolwiek próby weryfikacji. Potem wejdzie tam jakiś szaman od wahadełka i bioenergocośtamcośtam i liczba nieszczęść wzrośnie. Urzędnicza interwencja zazwyczaj przynosi skutki odwrotne od zamierzonych.
  9. Dobrym przykładem jest mydło. Zwykłe szare mydło raz przechodzi przez peloteze i idzie do suszenia. Szare mydło miesza się z bielą cynkową (gatunki premium z bielą tytanową :D) przepuszcza przez drugą pelotezę i mamy piękne białe kosmetyczne mydło. Peloteza to taka duża maszynka do mięsa, tylko że do mydła - KW uczy i bawi.
  10. To mnie nie martwi. Martwi mnie wszechobecne przekonanie, że wiedzę czy mądrość można zadekretować. Niestety tak się źle składa, że nie, a ci co dzisiaj banują antyszczepionkowców, jutro z mocy prawa będą musieli banować mowę nienawiści o ile dotyczy aktualnie dzierżących władzę. Internet to pierwsze miejsce gdzie moglibyśmy mieć prawdziwą wolność słowa, tymczasem dowodzą nim sami nadszyszkownicy, którzy strasznie mnie kochają.
  11. To nie jest kwestia estetyki. Duże koty mają niewielkie pojęcie o estetyce czy etyce, mimo to źle znoszą odłączenie od środowiska naturalnego. Może są tak wielkimi estetami, że aż umierają z tej depresji, ale co my tam wiemy o kotach. Selektywna ochrona jest super, tyle że trochę jakby zwalnia z myślenia. Załóżmy że wyselekcjonujemy precyzyjnie tysiąc gatunków bez których nie przetrwamy - kto nas powstrzyma przed zjedzeniem całej reszty? Tymczasem sprawa jest prosta, mamy się spiąć i zminimalizować nasz wpływ na środowisko. Problem jest w tym, że 20% bogatego zachodu zużyło 80% zasobów planety i teraz woła do innych: oszczędzajcie! Jest 50 lat za późno. teraz pozostaje tylko otworzyć piwo i patrzeć jaka piękna katastrofa nadeszła. Bo ona jest, właśnie teraz, patrzysz na nią.
  12. Mam co jeść, a czego nie zjem to lubię popatrzeć. Znajduję w sobie bukoliczne upodobanie do patrzenia na bociany pilnie maszerujące za kosiarką. Kortyzol mnie od tego bardzo maleje i zawsze po kontakcie z gatunkami mam mniejszy cholesterol - bardzo fizjologiczne i mierzalne dobrostany ludzkości w mej osobie. Z drugiej strony ZOO, cyrki i wiadomości o kolejnym żółwiu czy rekinie uduszonym przez plastik bardzo mi ciśnienie podnoszą. Jeśli to nie jest dowód, to już nie wiem co nim może być.
  13. A to nie miastowe są? Co prawda wieś widuję tylko w miesiącach wakacyjnych, ale mam zupełnie inne odczucia. Ci ludzie są w ruchu od wschodu do zachodu. Jak stoi przy grilu, to letnik. Co do jakości żywienia się nie wypowiem, bo to świniobicie co chwila i świetny bimber w dużych ilościach do tego, ale ruchu to im nie brakuje. Jak jeszcze agroturytykę prowadzą, to już nie ma czasu się podrapać. NIe wiem jak to wygląda poza sezonem, ale myślę że podobnie. Podsuwalska wieś do której jeżdżę żyje z mlecznych krów - zbóż tam raczej mało widziałem. Tam się wszystko robi samemu!
  14. O!? To bardzo ciekawe. Mógłbyś przybliżyć jak to liczycie? Czy to coś w rodzaju porównywania klasycznego Carnot'a z kotłami kondensacyjnymi? czyli: system dystrybucji traci 30% na przesył, nasz wirtualny ma straty 25% zatem na 1 kWh mamy 0,75 / 0,7 = 1,07 tada! 107%! No i trochę niepokoi mnie słowo wirtualne. Wirtualny magazyn? Wirtualnej energii?
  15. setki femtometrów (1e-6 * 1e-9 = 1e-15) Mogli wyrazić w kilometrach byłoby jeszcze fajniej
  16. 30 km to bardzo przyzwoity zasięg dla autka miejskiego, zatem 90 kg i 300 dm3 to bardzo kusząca opcja bo zbiornik nie jest jakiś przeraźliwie wielki. Dla walca to jakieś d*l >0,6. To świetne rozwiązanie do miasta ;P
  17. Ano. Spędziłem trzy bite miesiące przekopując się przez te stosy 'bro science'. Każdą podaną prawdę objawioną próbowałem potem weryfikować na pubmedzie. Kiedy już miałem wszystko ustawione przyszedł bodajże @dajmon i posprzątał linkiem do artykułu o (nie) prawdziwości badań naukowych. Także trzy miechy grzebania w łajnie poszło jak psu w... z powodu p-hackingu.
  18. Zakładam że jak zwykle mam problem z komunikacją. Zatem prosto: formalizm jest do niczego. Domaganie się dowodów że utrata robaka w Amazonii szkodzi gatunkowi ludzkiemu, gdy wiesz, że takich bezspornych dowodów nie ma i być nie może jest...niesportowe i ... niemądre. Nie chciałbym kiedyś stanąć na skraju Wielkiej Pustyni Europejskiej i w zadumie powiedzieć: no któż mógł przypuszczać, że ten robak był taki istotny? Intuicja mówi mi, że choć człowiek przetrwa wszystko, w ostateczności będzie jadł żarcie robione z ropy, to jego jakość życia będzie spadała w raz z liczbą współegzystujących gatunków. No właśnie. Zabijmy to i zobaczmy co się stanie. Na moje oko samobójcze. Taki dowód jest dostępny tylko post factum, na drodze eksperymentu. Symulacje myślowe są tańsze.
  19. Masz dowody, że żyje się nam wygodniej bo wyginęło trochę gatunków?. Nie sądzisz zatem, że rozsądne z naszej strony byłoby wybicie całej reszty?
  20. O nie. Właśnie odszedłeś od postulowanego przez siebie formalizmu. @darekp pokazał że formalnie nie możesz nic powiedzieć bo nie masz dowodów. Na nic właściwie ich nie masz. Każda zmiana jest naturalna - czyż nie jesteśmy dziećmi Natury? - i każda z osobna jest letalna. Trzeba tylko poczekać, gdyby zaszła tylko jedna zmiana i dalibyśmy trochę czasu, to zaobserwowalibyśmy piękny kolaps. Niestety inne zmiany buforują tę pierwszą i zmieniają kolej rzeczy. I tylko formalnie na żadne z tych rozważań nie mamy potwierdzenia. Rozszalały formalizm jest nie do końca produktywny.
  21. No tak jakieś 9 razy więcej porównując do oktanu. Ale na wagę jest lepszy. Zasilanie ciekłym wodorem nie wchodzi w rachubę z wielu względów. Może gdyby użyć jakichś super złóż mega porowatych w zbiorniku wytrzymującym GPa. Kopaliny kiedyś się skończą, a do pracy jeździć trzeba. Kiedyś dorobimy się taniego prądu do elektrolizy, albo powstanie katalizator potrafiący robić wodór z ultrafioletu. Chyba widziałe na KW doniesienia o takich próbach. Nawet mały stopień konwersji nas urządza. Nie sądzę by elektryki na ogniwa były rozwiązaniem. Zaraz będzie problem recyklingu, wspomnianej widowiskowości, pyłu z opon i klocków, itp. Wydaje się że sama idea jeden człowiek - jeden samochód prowadzi donikąd. Nie ma na to dróg wystarczająco szerokich - nigdzie poza Koreą Płn. edit: usuwanie słabych żartów. Zostały tylko te dobre
  22. 1) są liczby i to całkiem pokaźne: The results indicate that the durability of the onboard fuel cells can be increased 11.8, 4.8 and 6.9 times, respectively, for an urban, highway and a combined urban-highway driving cycle. 2) Ogniwo jest stare, wodorowe, zwykłe, niezmienione. Nie ma przełomu w chemii czy fizyce ciała stałego. Jest optymalizacja przez równoważenie czasu pracy i wydawanej mocy.
  23. Będą miąchać na sucho? Ewentualnie z w jakimś fajnym rozpraszalniku typu tetrachlorometan, aceton, tetrahydrofuran, ciekły amoniak... Nieskończona jest pomysłowość ludzka Nie jest to jakaś duża nowość. Stalownicy poruszają się po wykresie fazowym Fe-C za pomocą ugniatania, to kto cukiernikom zabroni?
  24. Tak. I to źle. To mnie boli. Kochamy zwierzątka i przyrodę, ale nie za cenę obniżenia poziomu życia. Bardzo niewiele osób zechce wrócić stanu równowagi postulowanego przez @ex nihilo czyli łowiectwa i zbieractwa, zresztą szybko by się rozmyślili po zakosztowaniu tej przyjemności. Prędzej prawnie obligatoryjny stanie się weganizm. Osobiście uważam (za niektórymi ekoszaleńcami), że jest nas 6-7 razy za dużo. Nie trzeba zaraz eksterminować. Podniesienie poziomu życia paradoksalnie zmniejsza liczność. Na początek wyzerować przyrost i trochę poczekać. edit: Aha, no i natychmiast i całkowicie zakazać jednorazowego plastiku. Od roku golę się zwykłą maszynką na żyletki. Nie wiem jak to wygląda od strony emisji, ale plastiku wyrzucam mniej.
  25. i słusznie. Traktowany dyskretnie ujawnia, że 85% towarzyszy silnie wierze w siły wyższe. Jednak po linii partyjnej .... to już nie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...