Fajny trik na debatę na żywo. Łatwo możesz zdobyć punkt kosztem adwersarza jeśli ta osoba nie jest doskonale merytorycznie przygotowana.
Ty za to nie musisz być. Ignorancja wręcz jest twoim atutem. A jeszcze jak zadając pytanie od razu sugerujesz odpowiedź, a w tej używasz słów z o odpowiednio negatywnym zabarwieniu emocjonalnym - no mistrzostwo! Finta w fincie w fincie. Powinieneś być politykiem. A może jesteś?
Jednak jak na forum takie jak KW - gdzie masz raczej ogarniętych ludzi - to słaba zagrywka. Proszę zatem, za Wikipedią:
automatyczna wspólnota majątkowa między partnerami,
prawo do odwiedzin w szpitalu chorego partnera lub partnerki oraz informacji o jego lub jej stanie zdrowia,
prawo do otrzymania dokumentacji o stanie zdrowia partnera lub partnerki,
prawo o decydowaniu w kwestii dalszego leczenia partnera lub partnerki w przypadku ciężkiej choroby,
prawo do odbioru korespondencji partnera lub partnerki,
prawo do odbioru wynagrodzenia za pracę partnera lub partnerki,
prawo do wspólnego opodatkowania partnerów lub partnerek,
prawo do ubiegania się wspólnie o przyznanie kredytu,
obowiązek alimentacyjny,
prawo do renty bądź emerytury po zmarłym partnerze lub partnerce,
prawo do odmowy składania zeznań przeciwko partnerowi lub partnerce,
prawo do dziedziczenia ustawowego po zmarłym partnerze lub partnerce,
prawo do organizowania pochówku partnera lub partnerki,
prawo do reprezentacji partnera lub partnerki, np. przy wypożyczaniu książek i rezerwacji biletów,
prawo do wspólnego najmu: w razie śmierci jednego z partnerów lub jednej z partnerek, żyjący partner lub partnerka mogą przejąć najem,
prawo do bycia traktowanymi jako osoby spokrewnione więzami emocjonalnymi.
Niektóre z tych praw, które przysługują stabilnym związkom osób różnej płci teoretycznie mogłyby być rozwiązane dzięki umowom prawnym i notarialnym, lecz w praktyce te umowy są skomplikowane, drogie, czasochłonne i nie bywają zwykle honorowane, a ich moc prawna jest bardzo ograniczona
Tylko, że "manifestujący" to nie jakaś homogeniczna grupa jak ich postrzegasz. Najpierw, to nie każdy popierający pewne idee (jakie by nie były) pójdzie na manifestację. Potem już na samej manifestacji mamy ludzi (zapewne większość) którzy po prostu popierają jej idee i uważają, że warto na taki marsz pójść, żeby pokazać, że jest ich wielu. Mamy też takich, którzy rzeczywiście chcą, żeby było głośno - jest ich mniej, ale bardziej ich widać. W końcu mamy ekstremistów. Takich, którzy starają się szokować, celowo obrażają innych, rzucają kamieniami czy dopuszczają się pobić. Może chcą za wszelką cenę wypromować się w pewnych środowiskach? Albo mają nasrane w głowach i wydaje im się, że tak się przysłużą swojej idei. Tych ostatnich media pokazują najchętniej.
Tylko - jak słusznie zauważył @tempik - reakcja powinna być adekwatna. Brunatni o wiele chętniej posuwają się do fizycznych ataków na ludzi niż kolorowi. W dodatku atakują właśnie przypadkowych manifestujących stosując "odpowiedzialność zbiorową" (za co? za odmienne poglądy? za obrazę?).
Ale nie każdy ma obowiązek to tolerować.
Mylicie chyba demokrację z samowolą. Demokracja to wola ludu, wola większości, a nie że każdemu wszystko wolno. Wolno tyle na ile zgadza się większość i wcale nie ma obowiązku przychylać się/etc woli mniejszości. Owszem, można, trzeba, pasuje, tolerować, ale nie ma takiego obowiązku (i nie powinno być).
Widzę tu pewne nieporozumienie. Prawo wyjścia na ulicę i robienia z siebie kretyna to raczej kwestia wolności słowa niż demokracji.
Demokracja rozumiana jako wola większości to tak, jakby dwa wilki i owca głosowały co by tu zjeść na obiad.
Demokracja według najprostszej definicji to jeden z typów ustroju państwa, zakładający udział obywateli. Im bardziej obywatelom ograniczasz wolność publicznego demonstrowania swoich poglądów (choćby we wk***iający sposób) - tym bardziej zaprzeczasz demokracji.