Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Skandal wokół artykułu o szczepionkach. Specjaliści rezygnują z pracy w recenzowanym piśmie

Rekomendowane odpowiedzi

W ciągu ostatnich kilku dni ze stanowisk redakcyjnych w recenzowanym piśmie Vaccines zrezygnowało co najmniej 6 wirusologów i wakcynologów, w tym współzałożycielka pisma Diane Harper z University of Michigan. Do rezygnacji uczonych doszło po tym, jak w piśmie ukazał się artykuł, którego autorzy stwierdzili, że na każde 3 zgony na COVID19, którym szczepionki zapobiegły, przypadają 2 zgony spowodowane przez szczepionki.

Z pracy dla Vaccines zrezygnowali m.in. Florian Krammer, wirusolog z Icahn School of Medicine, immunolog Katie Ewer z University of Oxford, która brała udział w pracach nad szczepionką AstraZeneca czy Helen Petousis-Harris, wakcynolog stojąca na czele Vaccine Datalink and Research Group na University of Auckland.

Dane zostały nieprawidłowo zinterpretowane, gdyż wynika z nich, że każdy zgon, który nastąpił po szczepieniu został spowodowany szczepieniem. Teraz artykuł ten jest wykorzystywany przez antyszczepionkowców i osoby zaprzeczające istnieniu pandemii, jako argument, że szczepionki nie są bezpieczne. Publikacja takiego artykułu jest wysoce nieodpowiedzialna, szczególnie ze strony pisma specjalizującego się w publikacjach na temat szczepionek, stwierdziła Katie Ewer.

Fala rezygnacji rozpoczęła się w piątek, po opublikowaniu artykułu zatytułowanego The Safety of COVID-19 Vaccinations—We Should Rethink the Policy. Jego autorami są Harald Walach z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, Rainer J. Klement ze Szpitala Leopoldina w Niemczech oraz Wouter Aukema z Holandii. Żaden z autorów nie jest wirusologiem, wakcynologiem czy epidemiologiem.

Harald Walach to psycholog kliniczny i historyk nauki, Rainer Klement specjalizuje się w diecie ketogenicznej w leczeniu nowotworów, zaś Wouter Aukema jest niezależnym specjalistą od analizy danych. Ich artykuł był recenzowany przez trzech naukowców. Dwoje z nich jest anonimowych. Trzecim recenzentem jest Anne Ulrich, chemik z Instytutu Technologii w Karlsruhe.

W swojej recenzji pani Ulrich napisała, że analiza wykonana przez autorów artykułu jest odpowiedzialna, bez błędów metodologicznych, a wnioski zostały sformułowane z odpowiednimi zastrzeżeniami. Z kolei jeden z anonimowych recenzentów napisał, że artykuł jest bardzo ważny i powinien być pilnie opublikowany. To niemal cała recenzja.

Z recenzji tych jasno wynika, że recenzenci nie mają żadnego doświadczenia na polu, którego dotyczy artykuł. Również autorzy artykułu takiego doświadczenia nie posiadają, komentuje Petousis-Harris.

Autorzy artykułu obliczyli liczbę zgonów, którym zapobiegły szczepionki przeciwko COVID-19, biorąc pod uwagę wcześniejsze badania nad 1,2 milionami Izraelczyków, z których połowa otrzymała szczepionkę Pfizera, a połowa była niezaszczepiona. Z obliczeń wynikało, że średnio konieczne było zaszczepienie 16 000 osób, by zapobiec jednemu zgonowi. Krytycy zauważają, że wyliczenia są błędne, gdyż w miarę, jak coraz więcej osób jest zaszczepianych, trzeba zaszczepić coraz więcej, by zapobiec każdemu dodatkowemu przypadkowi śmierci.

Kolejny błąd popełniono przy obliczaniu liczby zgonów spowodowanych przez szczepionki. Autorzy badań wzięli bowiem pod uwagę holenderską narodową bazę danych dotyczącą niepożądanych skutków przyjmowania środków medycznych. Baza ta, Lareb, jest podobna do amerykańskiego systemu VAERS, który opisywaliśmy przed kilkoma miesiącami.

Do Lareb, podobnie jak VAERS, każdy może wpisać wszelkie niepokojące objawy, jakich doświadczył po przyjęciu szczepionki. To jednak nie oznacza, że sygnalizowany problem rzeczywiście został spowodowany przez lek czy szczepionkę. Dlatego też tego typu baz nie wykorzystuje się do oceny ryzyk spowodowanych przez środki medyczne, a do poszukiwania wczesnych sygnałów ostrzegawczych o tego typu ryzykach. Sygnały takie są następnie weryfikowane pod kątem ich związku z przyjętą szczepionką czy lekiem. Zresztą w bazie Lareb wyraźnie zawarto informację, że umieszczenie w niej wpisu nie oznacza, iż istnieje rzeczywisty związek pomiędzy szczepionką lub lekiem, a raportowanymi objawami.

Mimo to autorzy badań stwierdzili w artykule, że w bazie tej znaleźli 16 poważnych skutków ubocznych na 100 000 zaszczepionych oraz 4,11 śmiertelnych skutków ubocznych na 100 000 zaszczepionych. Zatem na każde trzy zgony, którym szczepionki zapobiegły, przypadają 2 zgony, które spowodowały.

Eugene van Puijenbroek, dyrektor ds. naukowych i badawczych Lareb już dzień po publikacji kontrowersyjnego artykułu napisał do redakcji Vaccines, krytykując artykuł i domagając się jego poprawienia lub wycofania. Zgłoszone do bazy wydarzenie, do którego doszło po zaszczepieniu, niekoniecznie musi być spowodowane przez szczepienie. Tymczasem autorzy zaprezentowali nasze dane tak, jakby istniał związek przyczynowo-skutkowy. Sugerowanie, że we wszystkich wpisach, w których poinformowano o zgonie po szczepieniu, istnieje związek przyczynowo-skutkowy, jest dalekie od prawdy.

Co więcej, van Puijenbroek zauważa, że w artykule pada stwierdzenie, że dane z holenderskiego rejestru, szczególnie informacje dotyczące zgonów, zostały potwierdzone przez specjalistów. To po prostu nieprawda. Wydaje się, że autorzy artykułu mają tutaj na myśli opublikowane przez nas zasady tworzenia Lareb. Tymczasem w zasadach tych nigdzie nie pada stwierdzenie, że wpisy znajdujące się w bazie są certyfikowane przez specjalistów, mówi van Puijenbroek.

Harald Walach broni artykułu. Mówi, że szczepionki zostały dopuszczone do użytku w trybie przyspieszonym, a liczba osób uczestnicząca w testach klinicznych nie była wystarczająco duża, a testy nie trwały wystarczająco długo, by ocenić bezpieczeństwo. Wszyscy trzej autorzy stoją na stanowisku, że ich artykuł nie zawiera błędów.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejna z rzędu akcja polityczna mająca na celu uciszenie niezależnych naukowców. Tak jak u nas krytycznie nastawionych do obostrzeń lekarzy się zastraszało sądami i wyrzuceniem z zawodu, tak bym nie zdziwiłbym się, gdyby zaczęto zastraszać naukowców przed pisaniem niewygodnych faktów.

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Teraz artykuł ten jest wykorzystywany przez antyszczepionkowców i osoby zaprzeczające istnieniu pandemii, jako argument, że szczepionki nie są bezpieczne. Publikacja takiego artykułu jest wysoce nieodpowiedzialna, szczególnie ze strony pisma specjalizującego się w publikacjach na temat szczepionek, stwierdziła Katie Ewer.

Straszne. To co mówi, to tylko dowód, że nie potrafią walczyć z antyszczepionkowcami naukową metodą i muszą się uciekać do cenzury. Jeśli tacy "naukowcy" odchodzą, to dobra wiadomość dla pisma.

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Z recenzji tych jasno wynika, że recenzenci nie mają żadnego doświadczenia na polu, którego dotyczy artykuł. Również autorzy artykułu takiego doświadczenia nie posiadają

Rozumiem, że doświadczenie naukowiec i recenzent posiada od urodzenia, a nie zdobywa w trakcie swojej kariery. Kolejny pseudonaukowwiec pokazuje swój rozumek i obiektywizm. Osobiście za takie teksty wylałbym na zbity pysk, a tu proszę cała zgraja sama odchodzi.

Mogę się jedynie zgodzić, że jeśli jest dwóch recenzentów, to można przyjąć zasadę, że co najmniej jeden z nich ma doświadczenie w recenzowaniu w danej dziedzinie. Natomiast sugerowanie, że autor artykułu powinien mieć zaplecze wykształcenia, doświadczenia i może jeszcze być jeszcze tylko profesorem tej dziedziny, to niezła kpina i anty-naukowa postawa.

5 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Eugene van Puijenbroek, dyrektor ds. naukowych i badawczych Lareb

Pytanie kto ten Lareb finansuje.

Jeszcze jedno. Wszedłem na ten link:

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

I widzę, że artykuł został wycofany. Więc pytanie jakie człowiek myślący sobie zadaje dlaczego:

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

W ciągu ostatnich kilku dni ze stanowisk redakcyjnych w recenzowanym piśmie Vaccines zrezygnowało co najmniej 6 wirusologów i wakcynologów, w tym współzałożycielka pisma Diane Harper z University of Michigan. Do rezygnacji uczonych doszło po tym, jak w piśmie ukazał się artykuł, którego autorzy stwierdzili, że na każde 3 zgony na COVID19, którym szczepionki zapobiegły, przypadają 2 zgony spowodowane przez szczepionki.

skoro ten art. został wycofany? To nie ma sensu, chyba że to odejście to forma buntu przeciwko cenzurze.

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Coś niesamowitego! Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co się tam musiało stać. Na myśl przychodzi mi tylko publikacja sfałszowanych badań o rzekomym wpływie szczepionek na autyzm. Po kilku latach okazało się, że była sponsorowana przez prawnika, który posmarował jakiemuś badaczowi, bo szukał naukowej podpórki pod pozwy swoich klientów. Później powychodziły na światło takie kwiatki, że niektóre dzieci miały zdiagnozowany autyzm przed szczepieniami i tak dalej, ale było za późno, bo szkoda została już wyrządzona. Ironia losu jest take, że łącznie przez kilka dekad zmarnowano setki milionów na badania nad rzekomym wpływem szczepionek na autyzm, zamiast przeznaczyć te środki na badania nad autyzmem!

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że tutaj nikt niczego nie fałszował, dane są prawdziwe, a przynajmniej nikt ich nie podważył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Antylogik napisał:

Tylko że tutaj nikt niczego nie fałszował, dane są prawdziwe, a przynajmniej nikt ich nie podważył.

Owszem, podważono liczbę śmierci na skutek szczepienia.

20 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Sugerowanie, że we wszystkich wpisach, w których poinformowano o zgonie po szczepieniu, istnieje związek przyczynowo-skutkowy, jest dalekie od prawdy.

Kompulsywna żądza, 'mania' racji - najlepiej kontrowersyjnej - czyni Cię ślepym na fakty. To taki eufemizm na 'czytaj ze zrozumieniem', [inwektywa] - [epitet]. Inwektywę i epitet dobierz sobie ze swego repertuaru. Nie będzie trudno, bo jest dość ubogi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten artykułów to jakaś prowokacja, albo głupi żart, a może rzeczywiście ktoś przyjął sporą sumę poświęcając swoją karierę naukową.

To trochę tak jakby socjolog napisał pracę w której udowadnia że 2+2=5, na podstawie swojej interpretacji statystyk o migracji pingwinów. Tylko dlaczego ktoś to wydrukował? Może niedługo się dowiemy jakie jest drugie dno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Jajcenty napisał:

Owszem, podważono liczbę śmierci na skutek szczepienia.

Chodziło o suche liczby. Nie podważono samych liczb, nie było żadnego fałszowania.

3 godziny temu, Jajcenty napisał:

To taki eufemizm na 'czytaj ze zrozumieniem',

No właśnie standardowo nie nie zrozumiałeś o co chodzi. Tu nie ma fałszowania, a czytaj do czego odnosił się mój komentarz.

23 godziny temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Co więcej, van Puijenbroek zauważa, że w artykule pada stwierdzenie, że dane z holenderskiego rejestru, szczególnie informacje dotyczące zgonów, zostały potwierdzone przez specjalistów. To po prostu nieprawda. Wydaje się, że autorzy artykułu mają tutaj na myśli opublikowane przez nas zasady tworzenia Lareb. Tymczasem w zasadach tych nigdzie nie pada stwierdzenie, że wpisy znajdujące się w bazie są certyfikowane przez specjalistów, mówi van Puijenbroek.

Kolejna rzecz warta komentarza. Otóż zadałem sobie trud przeczytania artykułu Walacha et al. i na str. 6 jest zdanie odnoszące sie do tej krytyki:

Cytat

One might argue that it is always difficult to ascertain causality in such reports. This is
certainly true; however, the Dutch data, especially the fatal cases, were certified by medical
specialists (https://www.lareb.nl/media/eacjg2eq/beleidsplan-2015-2019.pdf (accessed
on 29 May 2021)), page 13: “All reports received are checked for completeness and possible ambiguities.
If necessary, additional information is requested from the reporting party and/or the treating
doctor The report is entered into the database with all the necessary information. Side effects are
coded according to the applicable (international) standards. Subsequently an individual assessment
of the report is made. The reports are forwarded to the European database (Eudravigilance) and the
database of the WHO Collaborating Centre for International Drug Monitoring in Uppsala. The
registration holders are informed about the reports concerning their product.”).

Istotnie, sprawdziłem ten dokument i dokładnie jest ten opis, o którym autorzy piszą

Cytat

Alle binnengekomen meldingen worden gecontroleerd op volledigheid en mogelijke onduidelijkheden. Indien gewenst wordt zo nodig extra informatie bij de melder en/of de behandelend arts gevraagd. De melding wordt ingevoerd in de databank, voorzien van alle noodzakelijke gegevens. Bijwerkingen worden daarbij gecodeerd volgens de geldende (internationale) standaarden. Vervolgens vindt een individuele beoordeling
van de melding plaats. De meldingen worden doorgestuurd naar de Europese databank (Eudravigilance) en de databank van het WHO Collaborating Centre for International Drug Monitoring in Uppsala.

Więc jaki problem ma Lareb skoro najpierw się chwali wiarygodnością danych, a następnie te dane sam odrzuca? Czyżby polityczna nagonka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, cyjanobakteria said:

Później powychodziły na światło takie kwiatki, że niektóre dzieci miały zdiagnozowany autyzm przed szczepieniami i tak dalej

Mała korekta, miało być: (...) powychodziły na światło takie kwiatki, że niektóre dzieci KLIENTÓW miały zdiagnozowany autyzm przed szczepieniami(...)

Nie zdziwiłbym się, jak by ktoś to pomógł przepchnąć. Co innego wrzucić nieprzejrzany artykuł przed publikacją na arxiv, a co innego opublikować w renomowanym periodyku. Z opisu na kopalni wynika, że są spore zastrzeżenia do pracy, co powinno być oczywiste dla każdego, kto siedzi w branży. Nie wspominając o anonimowych recenzjach.

Nie dalej, jak dwa miesiące temu, we Francji wybuchła afera, bo tamtejszych influencerów próbowała podkupić rosyjska farma fake newsów, pokrętnie poprzez agencje fasady w UK. Mieli oni wyrażać rzekomo swoje opinie przeciwko szczepionkom zachodnim bez podawania, że to sponsorowany kontent. Mieli za to otrzymać 3-4k EUR, ale sprawa się rypła, bo kilka osób zaalarmowało opinię publiczną. Ciekawe jaki był zasięg tej operacji? Z iloma osobami się skontaktowano i ilu było chętnych na rubelki transferowe? Zabawne jest to, że osoby powiązane z tą wydmuszką w UK miały wklepane swoje dane na linkedin, a tam Petersburg i tak dalej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy, którzy zmarli byli jakiś czas po posiłku. Stąd wniosek, że się zatruli? I każdy czym innym?

Nie, fakt zaszczepienia nie oznacza, że śmierć ma z nim związek pośredni, a tym bardziej bezpośredni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, lanceortega napisał:

Wszyscy, którzy zmarli byli jakiś czas po posiłku. Stąd wniosek, że się zatruli?

Czyli pisowski rząd i media głównego ścieku codziennie kłamią podając statystyki zgonów na covid. Przecież to jest ta sama metoda - umarli, bo mieli covid. I też nieważne, że choroba współistniejąca mogła ich zabić, a nie wirus. To powinniście pseudonaukowcy być konsekwnetni i również krytykować z taką samą mocą te statystyki, które są zakłamane. Przez całe 1,5 roku tego nie robiliście, ale jak w drugą stronę ktoś to robi, to już źle i cenzurujecie, bo "nieodpowiedzialne". To ja pytam czy wy jesteście odpowiedzialni, podając fałszywe statystyki, że każdy kto umarł a miał covid, to umarł na covid?

Idąc tą logiką można dojść do wniosku, że Walach et al. mogli tak zrobić, aby sprowadzić dane do porównywalności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile zakażenie CovID-19, a tym bardziej ciężki przebieg choroby jest łatwo stwierdzić, więc także śmierć chorego po iluś dniach zaostrzania się burzy cytokinowej, o tyle bezpośrednie powiązanie zgonu (zwłaszcza nagłego u osoby zdrowej)  osoby która zaszczepiona została ileś dni lub tygodni wcześniej jest bardzo naciągane.

Zresztą, zapewne myślisz, że współczesna nauka działa jak paczka licealistów....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, lanceortega napisał:

powiązanie zgonu (zwłaszcza nagłego u osoby zdrowej)  osoby która zaszczepiona została ileś dni lub tygodni wcześniej jest bardzo naciągane.

Jak naciągane. Skoro jest zdrowa osoba, nic jej nie jest i przyjmuje szczepionkę, po której umiera, to jak naciągane, o czym ty pleciesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Antylogik napisał:

Jak naciągane. Skoro jest zdrowa osoba, nic jej nie jest i przyjmuje szczepionkę, po której umiera, to jak naciągane, o czym ty pleciesz.

Myślę że trochę pleciesz. Przemyśl to na spokojnie, na trzeźwo. Podano już ponad 2 miliardy dawek szczepionki. Nikt nie zauważył żadnego zjawiska, które mogło by zagrażać zdrowiu. Jedynym wyjątkiem jest możliwa reakcja alergiczna, ale wiemy o tym od początku i stosujemy środki zapobiegawcze. To zagrożenie istnieje jednak tylko kilkanaście minut po podaniu. Gdybyś monitorował przez miesiąc stan zdrowia każdej osoby w Polsce, która oddała głos w ostatnich wyborach to zauważałbyś że wiele z nich umiera mimo tego że nie mieli stwierdzonej żadnej choroby. Sugestia że to wybory były powodem ich śmierci byłaby naciągana. Ludzie niestety umierają. Czasami nagle. Często jest to rezultat długotrwałej, nieleczonej lub niewykrytej choroby. Większość zaczepionych to ludzie starsi. Większość z nich zmaga się z jakimiś chorobami i niestety zwiększają one prawdopodobieństwo śmierci. Dlatego w statystykach może wyjść że ludzie po podaniu szczepionki mają większe prawdopodobieństwo na śmierć niż ci którzy się nie zaczepili. Po prostu Ci którzy się nie zaczepili do dzieci i młodzi ludzie, którzy mają mniejszą szansę na naglą śmierć. To jak ze starym przekonaniem że najczęściej umieramy w domu więc jest on dla nas najbardziej niebezpieczny. Po prostu na starość i podczas choroby spędzamy w domu więcej czasu. Nie znaczy to że przebywanie w domu powoduje że jesteśmy narażeniu. Co do statystyk o niebezpieczeństwie szczepień to powinniśmy się przyjrzeć konkretom. Należy w statystykach znaleźć coś nietypowego. Jakiś konkretny powód śmierci, powodowany przez szczepionki. Dokonać sekcji zwłok podejrzanych przypadków. Opisać mechanizm prowadzący do powikłań. Właśnie to robią teraz tysiące lekarzy na całym świecie, dokładnie monitorując sytuację. Nie znaleziono jednak nic podejrzanego. Jedyne wątpliwości pochodzą z plotek i anegdotycznych historii oraz błędów w analizie statystycznej. Lepiej daj spokój, sam przeanalizuj te dane i bądź łaskaw się zaszczepić, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Antylogik napisał:

Jak naciągane. Skoro jest zdrowa osoba, nic jej nie jest i przyjmuje szczepionkę, po której umiera, to jak naciągane, o czym ty pleciesz.

Jeśli nagle pogorszenie zdrowia pojawiło się kilka minut po zaszczepieniu i nie było poprzedzone innym działaniem (jak zjedzenie orzeszków ziemnych) to można podejrzewać związek ze szczepieniem. Tymczasem te zgony wystąpiły wiele dni po przyjęciu szczepionki. W międzyczasie zaś te osoby jadły i piły różne rzeczy, niektóre zażywały rozmaite lekarstwa, paliły tytoń lub nawet marihuanę, piły alkohol...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, gooostaw napisał:

Jedyne wątpliwości pochodzą z plotek i anegdotycznych historii oraz błędów w analizie statystycznej. Lepiej daj spokój, sam przeanalizuj te dane i bądź łaskaw się zaszczepić, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś.

Gadasz głupoty i nie masz wiedzy na temat rzadkich powikłań poszczepiennych, choćby w przypadku Astrazeneki, w przypadku której dowiedziono związek między jej podaniem a powstaniem zatorów i śmiercią po niej. Nie mam zamiaru się szczepić, i nie z powodu jakiegoś strachu, tylko zwyczajnie dlatego, że jeśli wy wszyscy się grzecznie zaszczepicie, to ja już nie muszę, bo nie ma kto mnie zakazić. Proste i logiczne.

8 minut temu, gooostaw napisał:

Przemyśl to na spokojnie, na trzeźwo.

Myślę bardzo spokojnie i na trzeźwo, a przede wszystkim łączę informacje, w przeciwieństwie do covidian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.07.2021 o 15:46, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Dane zostały nieprawidłowo zinterpretowane, gdyż wynika z nich, że każdy zgon, który nastąpił po szczepieniu został spowodowany szczepieniem.

:D Ale upadki z drabiny czy wypadki drogowe już spoko. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety do progu 60 procent nigdy nie dojdziemy, więc jak obliczono, w ciągu kilku lat każdy człowiek na naszej planecie będzie miał kontakt z wirusem. Wąskie pasmo retransmisji wirusa będzie się zawierało właśnie w okolicy tych 40 procent pomiędzy zaszczepionymi i ozdrowieńcami. To znane zjawisko.

Skoro to rzadkie odczyny poszczepienne i powodują takie rzeczy, że człowiek czasem umiera, to prawdziwy patogen nie dałby mu żadnych szans. A to że go w końcu spotka to jest w tym przypadku kwestia niedługiego oczekiwania. Idąc tokiem takiej logiki, można powiedzieć że nie warto robić nic i czekać na niewiadome skutki niż zrobić coś i być gotowym na możliwie znane skutki. Oczywiście można też nie zapinać pasów w samochodzie i nie włączać świateł licząc na to że przecież statystycznie ryzyko wypadku jest niewielkie, a zapinanie może skutkować problemami w przypadku wpadnięcia do wody.

Niezależni naukowcy. Kim oni są?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Antylogik napisał:

Chodziło o suche liczby. Nie podważono samych liczb, nie było żadnego fałszowania.

A jednak podważono suche liczby. 

7 minut temu, wilk napisał:

Ale upadki z drabiny czy wypadki drogowe już spoko. ;-)

Nie wiadomo jak to traktować, ja po pierwszej dawce byłem lekko ścięty, jakbym skręcił nogę schodząc z dywanu na podłogę mógłbym się upierać przy bolesnych i poważnych NOPach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Antylogik napisał:

Gadasz głupoty i nie masz wiedzy na temat rzadkich powikłań poszczepiennych, choćby w przypadku Astrazeneki, w przypadku której dowiedziono związek między jej podaniem a powstaniem zatorów i śmiercią po niej.

To już konkretna informacja. Chętnie dowiem się więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minutes ago, gooostaw said:

To już konkretna informacja. Chętnie dowiem się więcej.

Ryzyko zatorów po AstraZeneca było zdaje się 1/10 tego, co po przejściu zakażenia covid-19. Dane z połowy marca o ile mnie pamięć nie myli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

W dniu 2.07.2021 o 15:46, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Zatem na każde trzy zgony, którym szczepionki zapobiegły, przypadają 2 zgony, które spowodowały.

Przede wszystkim gdy populacja osiąga odporność stadną w wyniku naturalnych infekcji i poprawy pogody ilość zgonów powodowanych przez COVID-a spada do praktycznie zera, zatem stosunek śmierci w wyniku szczepień do śmierci spowodowanych infekcją może być bardzo wysoki.
Szkodliwe jest założenie że szczepienia służą ratowaniu życia - szczepienia służą zakończeniu zbiorowej histerii.

W dniu 2.07.2021 o 15:46, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Teraz artykuł ten jest wykorzystywany przez antyszczepionkowców i osoby zaprzeczające istnieniu pandemii, jako argument, że szczepionki nie są bezpieczne.

To idiotyczne - w końcu według tej pracy szczepionki wciąż ratują więcej ludzi niż zabijają, chyba że coś się zmieniło i 2 już nie jest mniejsze od 3.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Cytat

Badanie opublikowane w „New England Journal of Medicine”, rzuca nowe światło na kwestię powikłań poszczepiennych oraz sugeruje, jak dochodziło do manipulacji, które miały ten fakt ukryć.

W badaniu 700 z  827 kobiet, zostało zaszczepionych w trzecim trymestrze. Pozostałe 127 kobiet otrzymało szczepionki w pierwszym lub drugim trymestrze ciąży. U 104 z nich doszło do poronień przed 20 tygodniem ciąży.

Zatem w 82% przypadków przyszłych matek, które otrzymały szczepionki na COVID-19 w pierwszym lub drugim trymestrze ciąży, doszło do śmierci dziecka.

Z ustaleń alternatywnych mediów wynika, że autorzy badania celowo dokonywali nierzetelnych obliczeń, aby zaciemnić obraz sytuacji.

Chodziło o stworzenie przykrywki dla zapewnień, że szczepienie kobiet w ciąży jest całkowicie bezpieczne. Nie, nie jest.


https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33882218/

co do samych statystyk na terenie naszego kraju, raport z początku szczepień.
https://www.gov.pl/web/szczepimysie/niepozadane-odczyny-poszczepienne
https://www.gov.pl/attachment/315542de-5210-4688-966d-2953cbc23cd0
 

Edytowane przez WHATif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, Antylogik napisał:

Tylko że tutaj nikt niczego nie fałszował, dane są prawdziwe, a przynajmniej nikt ich nie podważył.

Dane są prawdziwe, ale nie dotyczą tego, o czym piszą autorzy artykułu. Oni wzięli liczby z bazy danych, do której wpisu może dokonać każdy i może w niej napisać wszystko i przedstawili to jako udowodnione przypadki. Równie dobrze mógłbyś zrobić bazę danych, w której każdy może poinformować, czy znana mu zmarła osoba oglądała jakiś czas przed śmiercią Netlfiksa, i stwierdzić, że przyczyną śmierci było oglądanie Netfliksa.

11 godzin temu, gooostaw napisał:

To już konkretna informacja. Chętnie dowiem się więcej.

https://kopalniawiedzy.pl/szczepionka-zakrzepica-COVID-19-zakrzepica,33592

https://kopalniawiedzy.pl/zakrzepica-szczepionka-COVID-19-AstraZeneca-Johnson-and-Johnson,33785

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
24 minutes ago, Mariusz Błoński said:

Dane są prawdziwe, ale nie dotyczą tego, o czym piszą autorzy artykułu. Oni wzięli liczby z bazy danych, do której wpisu może dokonać każdy i może w niej napisać wszystko i przedstawili to jako udowodnione przypadki.

Zauważyłem, że w internecie antyszczepionkowcy lubią się powoływać na VAERS jako źródło potwierdzonych i udokumentowanych przypadków komplikacji w tym zgonów. Nie robią tego bezpośrednio, ale podają liczby zgonów, które tylko przypadkiem się mniej więcej pokrywają z VAERS. Zawsze zakładam, że nie rozumieją albo nie przyjmują do wiadomości, że ta baza ma za zadanie promowanie wymiany informacji na temat efektów ubocznych szczepionek. Nie wiem czy pacjenci mogą zgłaszać wpisy, ale na pewno personel medyczny w tym pielęgniarki. W przypadku naukowców, którzy zainwestowali czas i środki w w publikację w oparciu o te dane w takim kontekście, ciężko mi uwierzyć w to, że nie wiedzieli i dostrzegam w tym złą wolę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Polecam przeczytać książkę “Pandemia strachu”,  która pokazuje jak traktowani są naukowcy przez koncerny farmaceutyczne. Tracą pracę, są zastraszani, ich kariery leżą w gruzach, a to wszystko dlatego że naukowcy usiłowali wywlec na światło dzienne szkodliwe działanie szczepionek. Obecnie ciężko komukolwiek wierzyć, a informacje którymi karmią nas serwisy nie są wiarygodne. Ja jestem osobą zaszczepiona dobrowolnie. Jedynym skutkiem ubocznym była bolesność w miejscu wkłucia. Pomógł mi żel reklama.

Edytowane przez wilk
Spam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzieci i młodzież w wieku 10-19 lat, u których zdiagnozowano COVID-19 są narażone na większe ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. w ciągu 6 miesięcy po diagnozie, niż ich rówieśnicy, którzy zapadli na inne choroby układu oddechowego. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z Wydziału Medycyny Case Western Reserve University. Uczeni przeprowadzili metaanalizę wpływu COVID-19 na ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. u dorosłych, a następnie postanowili poszerzyć swoją wiedzę o wpływ infekcji na osoby młodsze.
      Badacze przeanalizowali przypadki 613 602 pacjentów pediatrycznych. Dokładnie połowę – 306 801 – stanowiły osoby, u których zdiagnozowano COVID-19, w drugiej grupie znaleźli się młodzi ludzie, którzy zachorowali na inne choroby układu oddechowego. Poza tym obie grupy były do siebie podobne. Dodatkowo utworzono też dwie podgrupy po 16 469 pacjentów, w których znalazły się osoby z otyłością oraz COVID-19 lub inną chorobą układu oddechowego.
      Naukowcy porównali następnie liczbę nowo zdiagnozowanych przypadków cukrzycy typu 2. w obu grupach. Pod uwagę brano diagnozy, które postawiono miesiąc, trzy miesiące i sześć miesięcy po wykryciu pierwszej z chorób. Okazało się, że ryzyko rozwoju cukrzycy u osób, które zachorowały na COVID-19 było znacznie wyższe. Po 1 miesiącu było ono większe o 55%, po trzech miesiącach o 48%, a po pół roku – o 58%. Jeszcze większe było u osób otyłych. W przypadku dzieci i nastolatków, które były otyłe i zapadły na COVID-19 ryzyko zachorowania na cukrzycę było o 107% wyższe po 1 miesiącu, o 100% wyższe po drugim i o 127% wyższe po pół roku. Największe jednak niebezpieczeństwo związane z rozwojem cukrzycy wisiało nad tymi, którzy z powodu COVID-19 byli hospitalizowani. Ryzyko to było większe – odpowiednio do czasu po diagnozie COVID-19 – o 210%, 174% i 162%.
      Obecnie nie wiadomo, jaki może być związek COVID-19 z cukrzycą. Tym bardziej, że przeprowadzone badania to analiza retrospektywna, która nie pozwala na wykazanie związku przyczynowo-skutkowego. Potrzeba więc dalszych badań, które pozwolą określić, czy zachorowanie na COVID-19 w jakikolwiek sposób wpływa na układy związane z działaniem glukozy czy insuliny w naszym organizmie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dieta keto uznawana jest za jedną z najskuteczniejszy sposobów na szybkie zrzucenie zbędnych kilogramów. To rewolucyjny sposób żywienia, który u wielu osób wymaga radykalnej zmiany nawyków żywieniowych – stawia na tłuszcze, zamiast na węglowodany. Pytanie brzmi, czy i dla kogo dieta ketogeniczna jest bezpieczna. Sprawdźmy to!
       
      Dieta ketogeniczna – co to? Główną zasadą związaną z dietą keto jest ograniczenie niemal do minimum węglowodanów, a zamiast tego zwiększenie podaży tłuszczów. Takie działanie prowadzi do zwiększonej produkcji ciał ketonowych, które stają się głównym źródłem energii. Dieta keto sprawia, że w organizmie dochodzi do utrzymania stanu ketozy.
      Ważne jest to, aby dieta ketogeniczna składała się z 4 g tłuszczu na 1 g białka i węglowodanów, ewentualnie można też stosować inną zasadę, czyli 3 g tłuszczu na 1 g białka i węglowodanów.
       
      Zalety diety ketogenicznej Rośnie grono zwolenników diety keto. Na czym polega fenomen tego sposobu żywienia? Przede wszystkim wiąże się to z licznymi korzyściami, jakie oferuje, oto kilka tych najczęściej przytaczanych:
      redukcja stanów zapalnych występujących w organizmie; zmniejszenie stresu oksydacyjnego; możliwość skutecznego zrzucenia zbędnych kilogramów; poprawa funkcji poznawczych u osób z zaburzeniami neurodegeneracyjnymi; obniżenie poziomu hemoglobiny glikowanej oraz stężenia glukozy we krwi. Jak widzisz, dieta keto zapewnia wiele korzyści dla naszego zdrowia. Jeśli przekonują Cię one do zmiany swoich nawyków żywieniowych, to wypróbuj dietę pudełkową, np. dostępną na tej stronie zdrowycatering.pl/tani-catering-dietetyczny/warszawa/, aby zobaczyć, jak w praktyce powinna wyglądać prawidłowo przygotowana dieta keto.
       
      Dla kogo dieta keto? Od wielu lat niektóre źródła wskazują, że nawet od starożytności, dieta ketogeniczna była uważana za skuteczną metodę walki z padaczką lekooporną. Stan ketozy i zaprzestanie pobierania energii z glukozy miały pomagać w ograniczeniu występowania objawów charakterystycznych dla padaczki. Szczególnie dieta keto miała działać przeciwdrgawkowo oraz redukować liczbę napadów u chorych pacjentów.
      Warto podkreślić także, że dieta keto uznawana jest za skuteczną metodę walki również z innymi chorobami neurologicznymi, takimi jak Alzheimer czy choroba Parkinsona.
      Kolejne pozytywne efekty stosowania diety keto dostrzeżono również u osób borykających się z insulinoopornością. Będzie to także bardzo dobry kierunek żywieniowy dla osób z nadwagą i otyłością. Ma to związek, z tym że dieta keto przyspiesza proces spalania tkanki tłuszczowej, a dzięki temu przyspiesza proces odchudzania.
      Coraz częściej mówi się o tym, że stosowanie diety ketogenicznej jest badane pod kątem skuteczniejszego leczenia chorób nowotworowych.
       
      Dieta keto – przeciwwskazania Prawidłowo przygotowana dieta keto może być zdrowym sposobem odżywiania, które zapewnia liczne korzyści zdrowotne. Jednak nie oznacza to, że będzie dobrym wyborem dla każdego i z każdymi dolegliwościami oraz stanami chorobowymi.
      Z diety ketogenicznej powinny zrezygnować następujące osoby:
      z chorobami układu krążenia – w przypadku występowania tych chorób dieta keto może doprowadzić do wzrostu cholesterolu całkowitego i LDL, co negatywnie wpływa na serce; z wrodzonymi zaburzeniami metabolicznymi, np. deficyt translokazy karnityny, karnityna czy deficyt karboksylazy pirogronianowej; z chorobami nerek, wątroby czy trzustki – konieczność ograniczenia spożycia niektórych produktów może doprowadzić do nasilonego obciążenia tych narządów, szczególnie z tego powodu, że to właśnie wątroba, trzustka i nerki uczestniczą w metabolizmie ciał ketonowych, jeśli zatem, któryś z tych organów nie pracuje prawidłowo, to dieta keto stanie się zbyt dużym obciążeniem; z takimi dolegliwościami i chorobami jak – kamica dróg żółciowych, kamica nerek, porfiria, kwasica organiczna czy hipoglikemia, jeśli jej przyczyna nie została w pełni zidentyfikowana; cukrzycy – w tym przypadku warto skonsultować się z dietetykiem, który pomoże podjąć decyzję o tym, czy dieta ketogeniczna jest bezpieczna, czy też lepiej ją zamienić na dietę z niskim IG lub standardową; kobiety w ciąży i karmiące piersią; dzieci i nastolatki – w przypadku młodych organizmów w fazie rozwoju dieta keto również może nie być najlepszym wyborem; znacznie lepiej wtedy postawić na bardziej zbilansowany sposób żywienia, który nie ryzykuje występowaniem niedoborów witamin i minerałów potrzebnych do prawidłowego rozwoju dzieci i młodzieży.
      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny otrzymali Katalin Karikó i Drew Weissmann za odkrycia, które umożliwiły opracowanie efektywnych szczepionek mRNA przeciwko COVID-19. W uzasadnieniu przyznania nagrody czytamy, że prace Karikó i Wiessmanna w olbrzymim stopniu zmieniły rozumienie, w jaki sposób mRNA wchodzi w interakcje na naszym układem odpornościowym". Tym samym laureaci przyczynili się do bezprecedensowo szybkiego tempa rozwoju szczepionek, w czasie trwania jednego z największych zagrożeń dla ludzkiego życia w czasach współczesnych.
      Już w latach 80. opracowano metodę wytwarzania mRNA w kulturach komórkowych. Jednak nie potrafiono wykorzystać takiego mRNA w celach terapeutycznych. Było ono nie tylko niestabilne i nie wiedziano, w jaki sposób dostarczyć je do organizmu biorcy, ale również zwiększało ono stan zapalny. Węgierska biochemik, Katalin Karikó, pracowała nad użyciem mRNA w celach terapeutycznych już od początku lat 90, gdy była profesorem na University of Pennsylvania. Tam poznała immunologa Drew Weissmana, którego interesowały komórki dendrytyczne i ich rola w układzie odpornościowym.
      Efektem współpracy obojga naukowców było spostrzeżenie, że komórki dendrytyczne rozpoznają uzyskane in vitro mRNA jako obcą substancję, co prowadzi co ich aktywowania i unicestwienia mRNA. Uczeni zaczęli zastanawiać się, dlaczego do takie aktywacji prowadzi mRNA transkrybowane in vitro, ale już nie mRNA z komórek ssaków. Uznali, że pomiędzy oboma typami mRNA muszą istnieć jakieś ważne różnice, na które reagują komórki dendrytyczne. Naukowcy wiedzieli, że RNA w komórkach ssaków jest często zmieniane chemicznie, podczas gdy proces taki nie zachodzi podczas transkrypcji in vitro. Zaczęli więc tworzyć różne odmiany mRNA i sprawdzali, jak reagują nań komórki dendrytyczne.
      W końcu udało się stworzyć takie cząsteczki mRNA, które były stabilne, a po wprowadzeniu do organizmu nie wywoływały reakcji zapalnej. Przełomowa praca na ten temat ukazała się w 2005 roku. Później Karikó i Weissmann opublikowali w 2008 i 2010 roku wyniki swoich kolejnych badań, w których wykazali, że odpowiednio zmodyfikowane mRNA znacząco zwiększa produkcję protein. W ten sposób wyeliminowali główne przeszkody, które uniemożliwiały wykorzystanie mRNA w praktyce klinicznej.
      Dzięki temu mRNA zainteresowały się firmy farmaceutyczne, które zaczęły pracować nad użyciem mRNA w szczepionkach przeciwko wirusom Zika i MERS-CoV. Gdy więc wybuchła pandemia COVID-19 możliwe stało się, dzięki odkryciom Karikó i Weissmanna, oraz trwającym od lat pracom, rekordowo szybkie stworzenie szczepionek.
      Dzięki temu odkryciu udało się skrócić proces, dzięki czemu szczepionkę podajemy tylko jako stosunkowo krótką cząsteczkę mRNA i cały trik polegał na tym, aby ta cząsteczka była cząsteczką stabilną. Normalnie mRNA jest cząsteczką dość niestabilną i trudno byłoby wyprodukować na ich podstawie taką ilość białka, która zdążyłaby wywołać reakcję immunologiczną w organizmie. Ta Nagroda Nobla jest m.in. za to, że udało się te cząsteczki mRNA ustabilizować, podać do organizmu i wywołują one odpowiedź immunologiczną, uodparniają nas na na wirusa, być może w przyszłości bakterie, mogą mieć zastosowanie w leczeniu nowotworów, powiedziała Rzeczpospolitej profesor Katarzyna Tońska z Uniwersytetu Warszawskiego.
      Myślę, że przed nami jest drukowanie szczepionek, czyli dosłownie przesyłanie sekwencji z jakiegoś ośrodka, który na bieżąco śledzi zagrożenia i na całym świecie produkcja już tego samego dnia i w ciągu kilku dni czy tygodni gotowe preparaty dla wszystkich. To jest przełom. Chcę podkreślić, że odkrycie noblistów zeszło się z możliwości technologicznymi pozwalającymi mRNA sekwencjonować szybko, tanio i dobrze. Bez tego odkrycie byłoby zawieszone w próżni, dodał profesor Rafał Płoski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U większości osób chorujących na COVID-19 pojawiały się objawy ze strony centralnego układu nerwowego, takie jak utrata węchu czy smaku. Naukowcy wciąż badają, w jaki sposób SARS-CoV-2 wywołuje objawy neurologiczne i jak wpływa na mózg. Autorzy najnowszych badań informują, że ciężka postać COVID-19 wywołuje zmiany w mózgu, które odpowiadają zmianom pojawiającym się w starszym wieku.
      Odkrycie to każe zadać sobie wiele pytań, które są istotne nie tylko dla zrozumienia tej choroby, ale dla przygotowania społeczeństwa na ewentualne przyszłe konsekwencje pandemii, mówi neuropatolog Marianna Bugiani z Uniwersytetu w Amsterdamie.
      Przed dwoma laty neurobiolog Maria Mavrikaki z Beth Israel Deaconess Medical Center w Bostonie trafiła na artykuł, którego autorzy opisywali pogorszenie zdolności poznawczych u osób, które przeszły COVID-19. Uczona postanowiła znaleźć zmiany w mózgu, które mogły odpowiadać za ten stan. Wraz ze swoim zespołem zaczęła analizować próbki kory czołowej 21 osób, które zmarły z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19 oraz osoby, która w chwili śmierci była zarażona SARS-CoV-2, ale nie wystąpiły u niej objawy choroby. Próbki te porównano z próbkami 22 osób, które nie były zarażone SARS-CoV-2. Drugą grupą kontrolną było 9 osób, które nie zaraziły się koronawirusem, ale przez jakiś czas przebywały na oddziale intensywnej opieki zdrowotnej lub były podłączone do respiratora. Wiadomo, że tego typu wydarzenia mogą mieć poważne skutki uboczne.
      Analiza wykazały, że geny powiązane ze stanem zapalnym i stresem były bardziej aktywne u osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 niż osób z grup kontrolnych. Z kolei geny powiązane z procesami poznawczymi i tworzeniem się połączeń między neuronami były mniej aktywne.
      Zespół Mavrikaki dokonał też dodatkowego porównania tkanki mózgowej osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 Porównano ją z 10 osobami, które w chwili śmierci miały nie więcej niż 38 lat oraz z 10 osobami, które zmarły w wieku co najmniej 71 lat. Naukowcy wykazali w ten sposób, że zmiany w mózgach osób cierpiących na ciężki COVID były podobne do zmian w mózgach osób w podeszłym wieku.
      Amerykańscy naukowcy podejrzewają, że wpływ COVID-19 na aktywność genów w mózgu jest raczej pośredni, poprzez stan zapalny, a nie bezpośredni, poprzez bezpośrednie zainfekowanie tkanki mózgowej.
      Uczeni zastrzegają przy tym, że to jedynie wstępne badania, które mogą raczej wskazywać kierunek dalszych prac, niż dawać definitywne odpowiedzi. Mavrikaki mówi, że nie ma absolutnej pewności, iż obserwowane zmiany nie były wywołane innymi infekcjami, ponadto w badaniach nie w pełni kontrolowano inne czynniki ryzyka, jak np. otyłość czy choroby mogące ułatwiać rozwój ciężkiej postaci COVID-19, a które same w sobie mogą prowadzić do stanów zapalnych wpływających na aktywność genów centralnego układu nerwowego.
      Innym pytaniem, na jakie trzeba odpowiedzieć, jest czy podobne zmiany zachodzą w mózgach osób, które łagodniej przeszły COVID-19. Z innych badań wynika bowiem, że nawet umiarkowanie ciężki COVID mógł powodować zmiany w mózgu, w tym uszkodzenia w regionach odpowiedzialnych za smak i węch. Nie wiadomo też, czy tego typu zmiany się utrzymują i na jak długo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Severe COVID-19 is associated with molecular signatures of aging in the human brain.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od lat 70. XX wieku wykonywane są testy zderzeniowe z wykorzystaniem manekinów. Służą one do oceny efektywności systemów zabezpieczeń, ogólnego bezpieczeństwa pojazdu czy ryzyk związanych z różnymi rodzajami wypadków. Problem jednak w tym, że najczęściej używany manekin bazuje na średniej budowie i wadze ciała mężczyzny.
      Tymczasem kobiety równie często jeżdżą samochodami i są bardziej narażone na odniesienie obrażeń. Używane w testach manekiny, mające odpowiadać kobietom, to po prostu przeskalowane do wzrostu 12-latki manekiny męskie. Mają one 149 cm wzrostu i ważą 48 kg. Już w połowie lat 70. taka waga i wzrost reprezentowały zaledwie 5% najdrobniejszych kobiet.
      Szwedzcy specjaliści pracują nad manekinem bardziej reprezentatywnym dla kobiecej budowy ciała. Ma on 162 cm wzrostu i waży 62 kg. Powstanie manekina bardziej reprezentatywnego dla przeciętnej kobiety jest niezwykle ważne. Z danych amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu Drogowego wynika na przykład, że przy uderzeniach z tyłu kobiety 3-krotnie częściej niż mężczyźni odnoszą obrażenia kręgosłupa szyjnego. Co prawda rzadko są one śmiertelne, ale mogą prowadzić do trwałego kalectwa.
      "Ze statystyk wiemy, że przy zderzeniach z niewielką prędkością, kobiety częściej odnoszą obrażenia. Dlatego też, jeśli chcemy sprawdzić, jakie zabezpieczenia najlepiej chronią ludzi, musimy uwzględnić tę część populacji, która jest bardziej narażona na zranienie", mówi Astrid Linder, dyrektor ds. bezpieczeństwa ruchu w Szwedzkim Narodowym Instytucie Badawczym Dróg i Transportu. Doktor Linder kieruje programem testów zderzeniowych prowadzonym w laboratorium w Linköping.
      Kobiety są przeciętnie niższe i lżejsze niż mężczyźni, mają słabsze mięśnie, inaczej rozłożoną tkankę tłuszczową. To wszystko wpływa na zachowanie się ciała podczas wypadku. Istnieją między nami różnice w kształcie tułowia, umiejscowieniu środka ciężkości, budowie bioder i miednicy, wyjaśnia Linder.
      Specjalistka zauważa jednocześnie, że nie wystarczy wyprodukowanie odpowiedniego manekina. Konieczne są też zmiany prawne dotyczące testów zderzeniowych. Obecnie nie ma w nich bowiem mowy o wymogu używania manekinów odpowiadających budowie przeciętnej kobiety.
      Szef amerykańskiej firmy Humanetics, największego na świecie producenta manekinów do testów zderzeniowych przyznaje, że mimo coraz większego zaawansowania systemów bezpieczeństwa w samochodach, podczas ich opracowywania nie brano pod uwagę różnic pomiędzy kobietami a mężczyznami. Nie można przetestować kobiety i mężczyzny za pomocą tego samego urządzenia. Nie określimy miejsc powstawania urazów, dopóki nie umieścimy czujników na manekinie i tego nie zbadamy, stwierdza. Dodaje, że dopiero testy z udziałem manekinów reprezentatywnych dla kobiet pozwolą na opracowanie systemów równie dobrze chroniących obie płci.
      Od pewnego czasu trwają też prace nad manekinami lepiej reprezentującymi dzieci, osoby starsze czy otyłe.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...